piątek, 26 kwietnia 2024

OSTATNI - mam nadzieję, że na długo - SMUTNY POST

        

                                
                                            Zdjęcie naszej katedry. Jakoś mi pasuje do nastroju.

        Dziwna jest wiosna w tym roku. Wcześniejsza o miesiąc, z przeplatającymi się wysokimi i niskimi temperaturami i mało - przynajmniej dla mnie - optymistyczna. Wciąż jeszcze jestem w dołku. Odejście męża mojej siostry, przeraźliwie nieodwracalne i szybkie, przywołało ten sam smutek, który trzy lata temu towarzyszył odchodzeniu mojego męża. Trudno mi się z tego nastroju otrząsnąć tym bardziej, że jeszcze jedna osoba, z którą czuję się związana, jest już na ostatniej prostej i nie ma nadziei, że to się odwróci.
        Próbuję rozliczać się z emocjami, pisząc. Szukam tych wszystkich trudnych odczuć, nazywam je i zamykam w ramach wiersza jak w pudełku. I to pomaga. Uspokaja i wycisza.

 

 

Znowu ktoś bliski nagle odszedł.

Bolesny smutek, jak tsunami,

zalewa myśli rojem wspomnień,

dzień chmurzy żałobnymi mgłami.

 

Jak mam odnaleźć nowe drogi

za pociemniałym horyzontem?

Gdzie mam niepewne stawiać kroki

na ziemi wciąż wstrząsami drżącej?

 

Oczy znów łzami wypełnione,

a noce niedobrymi snami,

niebo posępnie zachmurzone,

drogi usiane przeszkodami,

 

lecz idę. Idę wprost przed siebie

 w nadziei, że za widnokręgiem,

gdzieś tam, u kresu drogi ziemskiej

czekać nas będzie zrozumienie.


        Staram się żyć pozytywnie, cieszyć się tym, co mam, korzystać z dobrych chwil, bo czas jest nieubłagany, los bywa okrutny, a świat staje się coraz bardziej nieprzyjazny.


Edit
Osoba, o której wspominałam wyżej, dziś (7 maja) 
odeszła😢


 

44 komentarze:

  1. Czasem nie da sie wykrzesac w sobie optymizmu, kiedy swiat wali sie ze wszystkich stron, kiedy odchodza najblizsi i kochani ludzie. Albo kiedy dzieja sie inne nieszczescia. Pozostaje doglebnie sie wyplakac, przezyc jakos okres smutku, zaloby, depresji. W koncu kiedys zawsze slonce wychodzi zza chmur, a krete sciezki sie prostuja. Oby tylko zdrowie dopisywalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, czasem się nie da, więc czasem płaczę, czasem piszę, a czasem, zajęta innymi sprawami nawet na chwilę zapominam.

      Usuń
  2. Zmokły mi oczy...
    Staram się czerpać z moich dobrych chwil teraźniejszych bo wiem, że za którymś rogiem czekają mnie ciemne chmury i muszę nazbierać solą na zaś.

    Mocno przytulam kochana!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytulam Ninko ♥
    Pięknie rozliczasz się z emocjami!!! To wspaniale że potrafisz!
    Jesteśmy w takim wieku że trudnych emocji związanych z odejściami bliskich będzie coraz więcej i musimy nauczyć się sobie z tym radzić, dopóki my żyjemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ninka potrafi, dobrzecjest moc wyrzuciccz siebie emocje!
      Doszłam do tych samych wniosków co Ty Marijo jakiś czas temu, żal się żegnać, ale tak to urzadzone na tym świecie, kto wie moze nastepne pokolenia dokonaja juz takich zmian, że bedzie inaczej.

      Usuń
    2. Tylko że ci bliscy byli młodsi ode mnie. Ale fakt, teraz częściej bywam na pogrzebach niż na weselach.

      Usuń
  4. Ninko, to, że potrafisz w taki sposób wyrazić emocje, to wielki dar.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tylko jeden sposb na rozliczanie się z takimi smutnymi emocjami, płacze tak często aż mi zabraknie łez ale to trwa długo, czasem wystarczy że wpadną mi w ręce zdjęcia i znowu łzy mi płyną.
    Ninko, ja też przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem wystarczy drobiazg i płaczę. Wciąż jeszcze.

      Usuń
  6. Słów pociechy brakuje, bo wszystkie wydają się banalne. Ślę ciepłe myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak.

      Może wtedy trzeba z innej beczki?
      Z innej beczki napiszę, że u nas wiele roślin kwietniowe mrozy zniszczyły.
      A z jeszcze innej, że ładna dziś pogoda.

      Usuń
    2. Z innej beczki też pomaga

      Usuń
    3. Za ciepłe myśli dziękuję.

      Usuń
  7. Ninko
    Masz dużo dobrych dusz wokół
    To bezcenne
    Choć niewystarczające, wiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ninko, Ty potrafisz ubrac w slowa uczucia i mysli. Utulam.
    Ja usiluje sobie poukladac w glowie odejscie jednej mojej przyjaciolki. Od paru lat cierpiala - odma i wlasciwie caly kregoslup po kolei dostawal to, co kupa ludzi pojedynczo...pod koniec stycznia byly jej urodziny. Napisalam zyczenia, jak to ja pisze, ale biorac pod uwage, ze ona ani fikac, ani latac, ani wlasciwie nigdzie isc nie moze. Odpowiedz mnie zmrozila i od tej pory trudno jakos to wlasnie poukladac - m.in. napisala, ze te zyczenia maja...date waznosci, bo stan sie pogorszyl i egzystuje glownie na coraz mocniejszych nie tylko przeciwbolowych ale tez znieczulajacych. I ze jest juz gotowa, czeka az po nia ktos przyjdzie. Wybawieniem bylo odejscie, na poczatku kwietnia. Dzis odkladalam zimowe ciuchy do walizy i znalazlam fajna czapke, ktora dla mnie zrobila. I znowu zrobilo mi sie tak smutno - tak, te male rzeczy maja wielka sile przygnebienia :(
    p.s. Inna beczka jest BARDZO wazna....

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tak, te drobiazgi... Znalezione tam, gdzie się ich wcale nie spodziewasz... Ciągle jeszcze wywołują bardziej łzy niż uśmiech. Te wciąż, choć coraz rzadziej, pojawiające się w głowie pytania. Droga do poukładania sobie wszystkiego bywa długa.
    Ja też przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i w stosunku do niektorych osob wyjazd do Patagonii nie bardzo zdaje egzamin - ktos znajomy odszedl w listopadzie. Bylo wiadomo, ze od 1 dnia wiedzy o chorobie, czas byl policzony. A ja przez te 3 i pol roku zwyczajnie nie godzilam sie z decyzja losu...i dalej nie godze.

      Usuń
  10. Bardzo mła przykro, sama wiesz Ninko że ciężko napisać coś sensownego w takiej sytuacji. Człowiek bierze na klatę bo nie ma innego wyjścia ale pogodzić się prosto nie jest. Tylko plaster z czasu tu pomoże, ech...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, tylko czas, plaster czasu, jak to celnie nazwałaś. Tyle że w tym przypadku ten plaster został brutalnie zerwany z rany nie do końca jeszcze zagojonej. Dobrze, że goi się dużo szybciej niż na początku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany goją się z czasem ale blizny zostają.
    Dzisiaj wreszcie wyszło słońce i nagle zrobiło się +17, wrzuciłam na dziółb przeciwsłoneczne i tuptam na działkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry, kurniku!
    My już w drodze do nadmorskiej wsi, pogoda jak marzenie.
    Niech Wam maj sprzyja!
    W maju jak w gaju, ale moze i jak w raju?

    OdpowiedzUsuń
  14. Majowy maj. Pozdrawiam Kury z rana, pijąc kawę i planując co tu dziś zrobić w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzień dobry! Pozdrawiam również, Kurki ♥♥♥
    Ja teraz piję kawę, właściwie już kończę. Niebo u nas trochę się zachmurzyło, ale nadal majowo :)
    "Pachniesz, pachniesz śliczny maju,
    sypiesz kwieciem w całym kraju,
    sypiesz kwieciem z grusz, jabłoni,
    skowroneczkiem w polu dzwonisz."
    Nasz licealny chór śpiewał tę piosenkę. Bardzo mi się podobała, ale pamietam tylko tę pierwszą zwrotkę :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzień dobry, a tu się burza kręci, więc popaduje zrywami, a slonko swieci. Duszno sie zrobiło, deszcz mnie dopadł przy pieleniu. Tak więc na dzisiaj koniec porządków, do ogródka jeszcze nie dotarłam, może jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Około 11.30 wyszło słońce i znów zrobiło się gorąco, całe szczęście był wiatr. Jutro jeszcze ma nie padać.

      Usuń
  17. No wyrzucił mi koment. wrrrr....... Jutro napiszę jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czesio, Kurki; jak tam po majówce? U nas chłodniej, ale nie pada, choć deszcze zapowiadano od wczoraj. Ba, dostałam nawet alert pogodowy, ale poza silnym wiatrem wczoraj wieczorem nic się działo.. Dziś od rana na przemian słońce i chmury, chwilami takie czarne, że wydaję się, że zaraz z nich lunie. Ale chmury przegania wiatr i tyle z tego.

    OdpowiedzUsuń
  20. No więc był tak: przygotowywałam grządkę pod cukinie, to jest w kącie działki i byłam tyłem obrócona do reszty. W pewnym mmencie sąsiadka karzyknęła, że jakieś ptaszysko dziobie w czymś co zostawiłam na stoliku. Jak się obróciłam to ptaszyska już nie było więc machnęłam ręką. Jak po kwadransie podeszłam do stolika to dziób mi opadł. Woreczek plstikowy, gdzie był cukier w słoiczku i dwie łyżeczki leżał na trawie z wielką dziurą. W pobliżu plastikowe wiaderko, w którym było małe plastikowe pudełko z dwoma ciasteczkami. Było, bo łobuz właśnie na te ciasteczka miał ochotę. Łyżeczki były za ciężkie, bo pewnie też by ukradł. Wniosek: nie odwracaj się tłem do latających złodziei.

    OdpowiedzUsuń
  21. Oczywiście miało być "tyłem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to złodziejaszek! Pewnie jakiś krukowaty, to spryciarze :)

      Usuń
  22. Około 17.30 w końcu niezbyt mocno popadało, ale to dobrze, bo już było sucho. Od razu wszystko odświeżone ;) Przy okazji strąciło z powietrza dużo pyłku sosnowego, kałuże mają żółte brzegi.

    OdpowiedzUsuń
  23. Meczacy dzień dzisiaj miałam ale wreszcie doleciałam, wspinam się na krajową grzede , sen mnie dzisiaj wcześnie dopadł.

    OdpowiedzUsuń