Jako rzekła Izabell pod poprzednim postem, nadejszła pora na gacie dla Kuriozy, znaczy się ocieplenie i remont elewacji. Panowie fachowcy przysłali mi kalkulację, która zwaliła mnie z nóg i wychodzi na to, że - póki co - skończy się na czapce, tzn. na ociepleniu dachu. Czapusia też droga jak dyjamenty, ale nikt nie obiecywał, że będzie tanio. A i tak wydaje mi się (obym się myliła), że szarpnęłam to wszystko w ostatnim momencie zważywszy galopujący wzrost cen, a to dopiero początek (galopu).
Płaszczyk i gatki dla Kuriozy nieco podcięły mi skrzydełka, ale nie takie podcinanie przerobiłam. Pomyślę o tym jutro.
Reszta idzie zgodnie z planem. Garaż zamienił się w kuchnię i gdyby nie to, że nie mam mebli, ani - co gorsza - koncepcji, o kasie nie wspominając, już mogłabym rzucić się do gotowania, hrehre, bo o niczym innym nie marzę. Skończy się tak, że wstawię tam sobie kanapę i gustowny stolik pod czajnik. No dobra, jeszcze lodówkę.
Nie mogłam powstrzymać się od maniuniej stylizacji. Podłoga, mimo wielokrotnego mycia, ciągle szarawa od pyłu. Trochę potrwa, zanim się go całkiem pozbędę:
Przyszła kolej na łazienkę. Tu same problemy. Ściany są okrutnie krzywe, przez co robota się ślimaczy. Trzeba wyrównywać zaprawą, miejscami grubo, a to schnie i schnie. Rura kanalizacyjna biegnie zbyt płytko i trzeba by kuć w głąb posadzki oraz pogłębiać wykop na zewnątrz. Już raz pogłębialiśmy, ale wtedy rura była schowana pod posadzką i nikt nie wpadł na to, że zbyt płytko. Wobec tego nad rurą został zbudowany gustowny gzymsik, który zabiera miejsce, którego i tak tam niewiele.
Po długich poszukiwaniach upatrzyłam sobie szafkę z umywalką i wyszło mi, że jest zbyt szeroka i jak ktoś bardziej "w sobie", to może nie przecisnąć się do wc. Małe umywalki i małe szafki też są, ale wyglądają jak w toalecie pociągu do Koluszek. No i tak to.
A po skuciu starych kafelków niespodzianka:
Łazienka dzisiaj po południu:
Tam jest mało miejsca i trudno zrobić zdjęcie oraz światło do bani. Musicie uwierzyć mi na słowo, jest dobrze. Z dekorów zrezygnowałam uznawszy, że to jest zbyt małe pomieszczenie, żeby szaleć z dekoracjami. I dobrze, bo już widzę, że miałam rację.
Pan Jakub uratował okiennice. Ponaprawiał, pokleił, połatał i wyszlifował. Dzisiaj wkroczyłam ja. To ten sam kolor co na balustradzie, tylko mocno rozwodniony. Na to przyjdzie impregnacja, czyli olej:
To jest betonowy krąg do parasola. Parasol jest, ale nie pasuje do otworu. Coś wymyślę, żeby pasował:
Zielona decha nad oknem stamtąd wyleci. Kiedyś. Jeśli Kurioza nie dostanie gatek w tym roku, zamaluję, jak wyżej. No i oczywiście będą na okiennicach koniki jak na balustradzie. Nawet już je dziś narysowałam, ale nie wzięłam stosownego pędzelka.
I tak się Kurioza kręci ze zmiennym szczęściem. Chciałabym to już zakończyć, bo powoli zaczynam być NAPRAWDĘ zmęczona. Najgorsze są zakupy - kto by pomyślał? Wczoraj spędziłam w Leroy prawie dwie godziny. Kupiłam drzwi w pięć minut, ale one zaginęły między magazynem a kasą. Oszczędzę Wam szczegółów, ale wyszłam stamtąd mokra jak mysz. Był moment, że o mało się nie rozpuakałam ze złości, bezradności oraz nad bezdenną głupotą, bezmyślnością i brakiem dobrej woli tamtejszego personelu.
Następne drzwi na zamówienie w - uwaga - październiku. Zdążę ostygnąć. Chyba.
Nie może być! Pierwsza :)))
OdpowiedzUsuńDo drinków na kanapie lodówka musowo! 😄
OdpowiedzUsuńO matko, a mnie czeka lerua merlę. Teraz to się boję! To wszystko z czasem stanie się opowieścią z kanapy. Na pewno! 😍😍
OdpowiedzUsuńCzajko, spoko, nie wszędzie i nie zawsze giną drzwi. Na ogół nie jest najgorzej, a czasem całkiem jest dobrze.
UsuńLodówkę mam dużą,a co z resztą, się zobaczy!
To dobrze, bo ja nie drzwi, ale drzwiczki. A te, jako mniejsze, łatwiej zgubić się mogą. I masz rację, wszystko od ludzi, ja na ten przykład zderzyłam się z bardzo niemiłym panem w Castoramie właśnie, co to Boguśka chwali poniżej.
UsuńCzekam na dalsze kuriozum kuriozy i trzymam kciuki za szczęśliwe i jak najszybsze zakończenie z zagaceniem.
Czajko, z drzwiczkami może się udać, bo one może są "na sklepie", a nie "na magazynie". Wtedy sama sobie weźmiesz jakie Ci tam pasujo, bez łaski. Jak już coś jest "na magazynie", to w najlepszym rzazie dostarczenie potrwa pół godziny. Po czym okaże się, że drzwi są lewe, a nie prawe, i bum! Kolejne pół godziny. A potem znów pół godziny, przyjdzie pan i oświadczy, że prawe wyszły. Tak że ten, powodzenia...
UsuńZ tych nerwów zapomniałam, że ja do domu pana zamawiać będę, a w domu przez pół godziny to sobie poczytam, albo serial obejrzę, albo na drutach porobię. Nie ma strachu. To znaczy trochę jest, ale malutki. Kilka szafek do kuchni zamawiać będę i blat. 😊
UsuńDruga
OdpowiedzUsuńPowoli, powoli, wszyćko nabiera kształtu i koloru. 😄 W Leroy nie lubię robić żadnych zakupów, bo i u mnie nie kumaci ludzie tam pracują. Za to, podoba mi się jedna Castorama, bo jak byłam tam, to zrobiłam zakupy od a do zet i potrafili mi pomóc w wyliczeniu ile czego potrzebuję.
UsuńBoguśka, nie miałam z Leroy najgorszych doświadczeń, aż do wczoraj. Wszystko jest w ludziach. Trafiłam na złą zmianę:)
UsuńHana, jak Ty ladnie stylizujesz kazde zdjecie, tu wazonek, tam kulka ze sznurka, a tam krasnoludek w czerwonej czapeczce. Zastanawiam sie, czy nam tam przez zime nie zamarzniesz w tej nieogaconej Kuriozie. Bedziesz spala w nausznikach i walonkach?
OdpowiedzUsuńNo dzie, AMP, niczego nie stylizuję, samo mi tak wychodzi, hrehre! No co ja poradzę???
UsuńOjtam, AMP, zaraz w nausznikach. Po 1 - jam zimnolubna, po 2 - mam zaprawę w sypianiu w nieogaconych domach. Tego się wcale nie boję. Chyba że przywali - 30.
UsuńNo to masz jeszcze cztery naturalne grzejniki. Dasz rade!
UsuńNo, spoko!
UsuńO matko...sama sie spociłam czytajac. Remonty są STRASZNE, a kiedyś były takie przyjemne. No ale powolutku skończysz to dzieło. Mi dzis WU dokonczył szafkę pod zlewozmywak. Oczywiscie z odpadowych desek. Jest fajna. W scianie mam mysze bo chrupie nocami. Psy sie złażą, ja kisze ogorki, kapuste i robię musy z borowek. Taki ot urlopik. Buziaki dka Wszystkich Kurek.
OdpowiedzUsuńMasza, może pan Jakub zrobi mi szafkę pode umywalkie? Na okiennicach się sprawdził, ale one nic nie mówią o jego kunszcie stolarskim. Taka szafka to będzie dobry pomysł.
UsuńZaraz za podiumem, ale przeczytałam i obejrzałam wszystko dokładnie. Jak sufit ogacony, to ciepło mniej ucieka- będzie dobrze :)))
OdpowiedzUsuńBDB, juz jest dobrze. Jeśli muszę wybierać z ogacaniem, to wybieram dach. Mury są solidne, może wcale nie trzeba ocieplać? Muszę spędzić tam zimę, a szydło (tfy!) wyjdzie z worka.
Usuńjakby co, to wieszaj na scianach zimowe arrasy, a pode nogi skory z dzikich a wlochatych zwierzat syntetycznych, podszytych welna zywych owiec....
UsuńOpakowana, jeden arras juz mam, ale on lniany i nie bardzo grzeje.
UsuńDrzewiej na wsiach do gacenia używano po prostu słomy i mchu także ;)
UsuńTo tak dla śmichu chichu :)
U mnie i u ciebie Hana zimy nie takie srogie jak na wschodzie naszego kraju, powinnaś dać radę bez gacenia.
jeszcze sie mozna liscmi ogacac, choc to materia nietrwala. ale mech swietnie dziala. taki jez to przespi zime w lisciach.....
UsuńOpakowana, mchu tam dostatek, chyba rozważę taką opcję.
UsuńNajważniejsze, że prace idą do przodu. Gorzej z gaceniem, może póki co dach wystarczy.
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie, a do kuchni coś wymyślisz, jestem pewna.
Ewa2, wymyślę kiedyś, ale teraz jestem dosyć wyprana z pomyślunku.
UsuńO mamuniu, już tam śliczniusio.
OdpowiedzUsuńBezowa, a co to dalej będzie???
OdpowiedzUsuńDlaczego my tak daleko od się.
UsuńBezowa, ja Cię jakoś zwabię w końcu.
UsuńOSMA! lece ogladac i czytac, ale w przelocie widze jak juz jest pieknie!
OdpowiedzUsuńO matko.... Ile już zrobione masz!
OdpowiedzUsuńDo liroja nie lubię chodzić, bo kiedyś też miałam tam nieprzyjemne zajście.
Powodzenia ☺️
Lidka, gdyby nie zwierzaki, już mogłabym tam mieszkać. Nie chcę im fundować stukotów, wiercenia itp. przyjemności, bo mamy gdzie czekać w spokoju.
Usuńjeju, bedzie kuchnia. cokolwiek bys tam nie chciala robic, hrehrher, ja kiedys w kuchni-jadalni mialam niewielka kanapke, ktora przejal pies i fajnie nam sie tam razem siedzialo - psina lubila, bo kanapa byla u kaloryfera. W kuchni mozesz miec kacik kuchenny a reszta to rzeczywiscie kanapa i stolik na drinki!
OdpowiedzUsuńte kafelki w lazience to prawie jak moje bambusy. Moze pan majster by przerobil jakie komodkie na szafke pod umywalke? widzialam takie cus w uk u znajomych.
W ogole mialam napisac, ze mi sie bardzo podoba, kuchnia przestrzenna, salon jasny, taras piekny, krasnoludek sie rozsiadl.
OdpowiedzUsuńOpakowana, szukam i szukam stosownej komódki od dawna. Na olx, na allegro, na gratkach i gumtree. Albo za duże albo za drogie albo okropne. W końcu cosik trafię, a najpewniej zadam temat świeżo złapanemu stolarzowi Jakubowi.
OdpowiedzUsuńPo śmierci oćca mego zrobiliśmy z braćmi spory remont i dawałam radę, a tera jak pomyślę o jakieś ewentualności to mnie ciarki przechodzo. No ale pożycie z naszą mamą coraz trudniejsze i bez remontu...
OdpowiedzUsuńParawan wyśmienicie się prezentuje we wnętrzu, a stylizacja z tym dzbanem i stolikiem znakomita!
OdpowiedzUsuńMarija, w parawanie jestem zakochana i wcale nie mam pewności, że będzie robił za drzwi szafy.
OdpowiedzUsuńJa prdle!!!! Ale to zaczerplo klimatu :-) :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry sobotnie. Coś się niebo zaciąga, ale chłodek przyjemny, 17 stopni. Wiatru nie ma, a szkoda bo wywiesiłam pranie na balkonie.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
No i ładniście!Żem w cielęcym zachwycie.Ściana przed-żeby tak mury w kraju obkleić onym twierdzeniem to może nastąpiło by przejrzenie na oczy co poniektórych ludziów.Jak zrobisz czapusię Kuriozie to resztę załatwią meble a cweterek zrobisz w następną porę.Może się okazać,że nie tyle będzie chronił przed zimnem co nie pozwoli na ogrzewanie Kuriozy latem.
OdpowiedzUsuńCoś Ty, Orko, kto przejrzy? Od takiej treści? W życiu!
UsuńKurioza jest całkiem przyjemna w te upały, toteż łudzę się, że odwrotnie też źle nie będzie.
Dziedobry Kurniku. a u nas grasuja od wczoraj jakies podejrzane Krasnale.....
OdpowiedzUsuńOpakowane, a o co są podejrzane ;))))? Czyżby to były Podziomki ;))?
UsuńRabarbara
o kradziez!! swietego spokoju :))))))))))
UsuńAle musisz przyznać Krysia, że przecież bardzo lubisz, ba kochasz te złodziejskie Krasnale ;)
UsuńZlodziejskie kocham bardzo, ale te dzieci na moment nie przysiada...synus byl wew Francji na zproszenie kolezanki z coreczka o miesiac mlodsza od Krasnali. Kazdego dnia ta mala, szla do swojego pokoju na godzinke poleec soebie i poczytac (czyli poogladac i poopowiadac) ksiazki. synus byl bardzo zazdrosny... Tamta Babcia ma te przewage, ze opiekuje sie nimi co czwartek od urodzenia...stad u na szok, dom ogarnialismy przynajmniej 4 razy, jedna niewinna malinka zalatwila mi dwie nowe poewszki na jaski kanapowe. jasne, ze to przezyje, rhehrerherh.
UsuńOpakowana, masz Krasnali na stanie bez asysty ich rodziców? Całkiem samych? Omatko...
Usuńz tatusiem, ktory nawet znalazl czas, zeby nam upiec chleb na zakwasie, rozciagany co iles tam czasu...na sniadanie rozchodzil sie swietny smakowity zapach. na bycie samopas z nami, to MY jeszcze nie jestesmy gotowi, hrehrehrherher
UsuńTo pomieszczenie, które docelowo miałoby być kuchnią, sprawia na zdjęciach lekko sakralne wrażenie. Dzban do ablucji, klęcznik, nieokreślona obecność siły wyższej...
OdpowiedzUsuń:D :D :D ))))) a obecność siły wyższej określona w prawym górnym rogu ;)
UsuńRabarbara
Rabarbaro - masz nam ysli uchylone okno czy licznik elepstryczny?
UsuńOpakowana, no oczywista, że licznik !!! Wszystko co wiąże się i/lub wynika z elepstryki to dla mnie siła wyższa niepojęta ;))) A już liczyć elepstryke to może tylko siła wyższa!!
UsuńRabarbara
etam, sila wyzsza od razu, toz to tylko czrna magia i juz! I w tym liczeniu oszukuje i tak i tak, bo zawsze place za duzo za te elepstryke....
UsuńAgniecha, ale masz skojarzenia! Na tym klęczniku trudno byłoby klęczeć, aczkolwiek prawdą jest, że sama nie wiem do czego on służy. Stołek do fortepianu? Dzban do ablucji się nie nadaje, bo pęknięty jest. No i na nic Twoje spekulacje.
UsuńA bo Ty jesteś jakiś Tomasz niewierny.
UsuńNie wiem, czy zwróciłyście uwagę, Kurrencje, że kolor chałupy naszej prezesowej jest idealnie taki sam, jak kolor tła kurzego bloga. A przecież koloru bloga ona zmieniać nie zamierza?
OdpowiedzUsuńNie zamierza, podobieństwo przypadkowe.
UsuńCo Ci powiem, to Ci powiem, ale Ci powiem: ZACZYNA WYGLĄDAĆ! :D
OdpowiedzUsuńŚlicznie się robi, ale nie dziwota, żeś umordowana. Zakupy - zwłaszcza w składach budowlanych - potrafią człowiekowi odebrać całą radość tworzenia.
Psie, zaczyna, z naciskiem na zaczyna:) Nie masz końca ogarnianiu. I tu, i tam.
UsuńNikt nie komentuje te grafike odkryta pod plytkami ceramicznymi? to odkrycie na miare freskow z Altamiry conajmniej...
OdpowiedzUsuńTfurcy mają zwykle silną potrzebę uzewnętrznienia swoich głębokich przemyśleń i gwałtownych emocji - pod tapetami w poprzednim mieszkaniu odkryliśmy całą ścianę rysunków nabetonnych - dominował motyw falliczny. A ponieważ było to ostatnie, szczytowe mieszkanie w całym bloku, podejrzewam, że cała calusieńka ekipa budowlana mi się podpisała. Może zamiast zwyczajowego odcisku dłoni, każdy postanowił narysować swojego ptaka...? Po ponad 40 latach trudno było dojść, co autorzy chcieli przekazać ;)))
UsuńGrażyna,nie podejrzewałam Cię o nieczytanie komentarzy ;)
UsuńHrehrehre, nabrałyście się! Ten napis wykonałam ja!
UsuńPsie, nie ma co szukać podtekstu w rysunkach fallicznych. One są tym, czym są!
Zaczęłam analizować/przypuszczać,czas w którym ten napis"powstał" i czy już wtedy mógł być znany aż tak wredny charakter onego kaczora-skrzywienie polityczne albo jakaś psychiczno-polityczna choroba mnie dosięgła,że nie wspomnę o czystości napisu ;)))
UsuńJa tam wiedziałam od razu, że to ty. Kolor!
UsuńNo ja nie mogłam się doczekać!!! Serio! śledzę z zapartym tchem i mocno kibicuję! Będzie zajefajnie, już to widać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mamo Maminko, mam nadzieję, że następnym razem to już będzie łazienka na glanc. Chociaż żadna umywalka mi nie pasuje. Tzn. pasowałaby, ale cena jest zaporowa:(
UsuńDzięki za kibicowanie, to pomaga w trudach!
Cudnie.
OdpowiedzUsuńJoasiu:)
UsuńNie wiem jak gdzie ale u mnie jest znowu 32 w cieniu.....
OdpowiedzUsuńRabarbara
U mnie ciutkę mniej, ale również gorąco. Jeszcze półtorej godziny w hucie, mus siedzieć. Byle do urlopu...😕😕😕
UsuńA u nas było duszno, a teraz leje już od godziny. I chłodek przyjemny przez okna i drzwi wchodzi do domu.
UsuńNic przyjemnego do domu mi nie wchodzi. Nieprzyjemnego też nie, po prawdzie. Słońca nie było, ale i tak duszno i lepko.
UsuńU mnie też 32, ponieważ wieje i nie chciało mi się stać na przystanku, poszłam kawałek na piechotę. Był to bardzo męczący spacer. Mimo wiatru upał dokuczył bardzo, już posiedzę w domu.
OdpowiedzUsuńEwa2, i tak Cię podziwiam, nikt nie przymusiłby mnie do spaceru ani dzisiaj, ani jutro. Ani w najbliższym czasie:)))
UsuńKlimat nam gorecieje :) wiec moze nie musisz scian ocieplac, a dach izolujesz przeciw goracu :))))
OdpowiedzUsuńJest pieeeknie! Dekory pasuja, nie musisz miec mebli :)
A zielona decha moze sluzyc do rozpiecia winnych gron, moglabys zrywac lezac na hamaku....
Piekne okiennice, mhmmmmmmm :)
Basiu, cały czas tak sobie kombinuję. Jeśli taka zima jak kilka ostatnich nastanie, to ocieplanie domu jest wyrzucaniem kaski. W zasadzie juz postanowiłam. Może dam radę zrobić Kuriozie czapusię i się zobaczy.
UsuńIzolacja zabezpiecza też przed upałem - tu Basia ma rację. Ale w takim przypadku rzeczywiście można mieć inne priorytety.
UsuńHana jest pięknie, a będzie jeszcze piękniej.
OdpowiedzUsuńOj gdyby nie ta kasa to i ja bym coś podziałała :-)
Podziwiam Ciebie Hana, że Ty sama tyle spraw ogarniasz. Zuch dziewczyna
Graszko, dzięki, ale nie czuję się jakoś szczególnie dzielna. Może dlatego, że mam szczęście w postaci Turczyna, chociaż trochę się to wlecze. Muszę zgłębiać różne tajniki i tajemnice białego i czarnego styropianu, parametry i cyferki, a te nigdy nie były moją mocną stroną. Wgryzam się w rzeczy, których nie rozumiem i to mnie denerwuje.
UsuńMamma mia Hana! Bajecznie!Bardzo ładne kafelki w łazience i podłoga w kuchni super.Lubię szarości.Dekory mogłyby też być,np. na wysokości umywalki i sedesu.Ale bez nich też bardzo dobrze.Jednym słowem cacy,teraz całkiem inne wnętrze.To kiedy ta parapetówka?
OdpowiedzUsuńSzkoda,że drogo krzyknęli za ogacenie.Miałabyś już z głowy.
Tak sobie wyobraziłam ogacenia ze mchu i paproci i przypomniał mi się ten kanadyjski serialik gdzie facet sam jeden wybudował domek z pali.Siedziałam kiedyś i oglądałam wszystkie odcinki;)Lubię takich majsterkowiczów.
https://www.youtube.com/watch?v=WmYCUljsrDg
U nas niebo od rana zaciągnięte,ale nie pada.Pranie mi wyschło.
W ogóle to się nie mogę wyrobić,ciągle jakiś rejwach w chałupie.Jedni się pakują,drudzy wracają.
I sterty prania.
Miłego weekendu.
Fajna ta chatka i patrzac po drzewach, budowal sobie przez dobre pol roku. ale cieplo ma na pewno :), ogacone jak ta lala.
UsuńHanna, liczę na parapetówkę w końcu sierpnia, może na początku września? Mnóstwo jeszcze jest do zrobienia, ale to mogę robić i obstalowywać mieszkając.
Usuńno to moze sie zalapie na parapetowke bis w pazdzierniku....
UsuńOpakowana, coś mi się zdaje, że parapetówek będzie bez liku!
UsuńNie no Hano, to niebawem zostanie Ci tylko upiększanie i moszczenie się ze zwierzyńcem. Kahelki wygladają super. A moze w kuchni walnij jakis blat i półki pode spodem i juz.Masz przecież kredensik.
OdpowiedzUsuńDora, z kuchnią nie będę desperować, sama się urodzi. Na razie wstawię ze dwie stare szafki, zlewozmywak i szlus. A upiększania nie mogę się doczekać, już zwoziłabym durnostojki, powstrzymuje mnie jednakowoż pył, któren nadal tam fruwa. Turczyn docina kahelki wprawdzie na zewnątrz, ale to i tak zalatuje do środka. Jako i pył z okiennic.
UsuńPogodowo, to cieplo dosc, wiatr i co jakis czas deszcz.
OdpowiedzUsuńCiągle u Ciebie się coś dzieje, a napis na ścianie takaż niespodzianka. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńMaks, trudno żeby nie działo się przy dużym remoncie! Na nudę nie narzekam. W zasadzie ponudziłabym się chętnie, ale tylko trochę. Dłuższa nuda mnie nudzi.
UsuńJak koniecznie musisz, to sie ponudzisz zima, bo zadnego remontu zima nie bedziesz przeca modzic...
UsuńOpakowana, zima w remontach nie przeszkadza. Będę modzić graty do kuchni.
UsuńGitocha na klawochę :-) :-)
OdpowiedzUsuńLilka, spod celi nadajesz, czy cuś?
Usuń:))))) No ja nie mogie!
UsuńNo, wiadomo że kaczor to dupa! I kurdupel nawet. Nie to, co kogut ;)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńMariolka, wiadomo, co kogut, to nie kaczor...
OdpowiedzUsuńCały dzień był upalny i lepki, w tej chwili zaczęło troszkę padać, dobrze.
OdpowiedzUsuńTwoje kafelki bardzo mi się spodobały, dopiero teraz porządnie im się przypatrzyłam. Ja nadal nie mogę się zebrać w sobie i pojechać do tych marketów budowlanych. Odeszły mnie wszelkie chęci remontowe buuu. Może jak się trochę ochłodzi to ruszę doopkę z domu. Na poniedziałek zapowiadają 35 stopni.
Bezowa, u nas w ciul gorąco i już. Na kuriozalnym tarasie jak na patelni.
UsuńZnaczy pasarol konieczny duzy jaki. moze i markiza jaka albo niewolnik z liscmi palmowymi. Do wachlowania i zaslaniania.
UsuńZdaje się, że najłatwiej byłoby o niewolnika. Parasol mam, ale on nie pasuje do rury. Na razie nim się nie zajmuję, albowiem i tak nie mam czasu zasiadać na tarasie. Pozasiadam we wrześniu, a wtedy - mam nadzieję - będzie nieco chłodniej.
UsuńCześć Kuraki! U nas już normalnie, czyli gorąco. Ale co popadało to nasze, nie oddamy.
OdpowiedzUsuńWczoraj rano myślałam że mam zwidy. Otóż wyszłam sobie na dwór, bo kocizna straszliwie miauczała i wyła, że taka jest głodna, że serce mi się złamało i poszłam za nią do stajni, żeby nakarmić chociaż oficjalnie w sezonie letnim dostaje 1x dziennie, wieczorem (tam ma salę jadalną). Idę więc za galopującym kotem, a tu kątem oka prawego widzę coś wielkiego, zasuwającego po pastwisku w stronę stajni. Popatrzyłam całym okiem i oku nie uwierzyłam - to był koń, mój własny koń, który powinien się znajdować na innym pastwisku, za dwoma płotami dalej. Za dwoma płotami dalej przybiegła reszta stada i dawaj płakać, cytuję:
" O, kochana mamo, ciociu, koleżanko i przewodniczko stada, wróć do nas, o jakie my nieszczęśliwe bez ciebie!"
A Dirka nonszalancko;" No to u chodźcie tutaj, bo mi się nie chce."
A one:"Ale jak, ale jak, przecież widzisz, że ogrodzenie groźne, kopie nas!"
"A ja mogłam, głupie konie, tu wy nie możecie?"
"Ale ty mądra jesteś bardzo, dlatego jesteś naszą przywódczynią, o Dirko."
I tak sobie gadały, a ja rzuciłam myśli o karmieniu kota, pobiegłam po kawał sznurka, wyciągnęłam konia ze stajni, gdzie jego miejsce, zaprowadziłam na drugie pastwisko do reszty stada, wyłączyłam prąd i poszłam szukać dziury w całym. Ale miałam problem, bo przecież wiem, że gdyby koń wylazł tam gdzie podejrzewałam, to wylazłby na drugie ogrodzone pastwisko i nie mógłby wyjść. A wyszedł. Ale co tam, poszłam, znalazłam dziurę związałam taśmy pastucha i poszłam dalej po wydedukowanym tropie. Znalazłam otwartą bramę z drugiego pastwiska ( sami zapomnieliśmy zamknąć po sianokosach ) i wszystko stało się jasne. No więc mój bardzo mądry koń ( ale nie reszta stada, na szczęście ) przelazł na drugą stronę, bo tam trawa zieleńsza. Wrócić już nie mógł, to poszedł sobie dalej. Wzdłuż ogrodzenia w środku którego było stado, po drodze leśnej, po drodze polnej, po drodze asfaltowej głównej przez wieś, potem drodze polnej, a potem to zamiast stać i czekać prze dolnej bramie, aż ją ktoś zauważy i wpuści do stada, zobaczyła, że brama na pastwisko zimowe ze stajnią jest otwarta, to poszła tam, jak po sznurku. Takie to mądre zwierzątko jest, ta nasza Dirka. Dzisiaj wszyscy po bożemu razem na pastwisku się pasą. Byłam, sprawdziłam, dałam suchego chleba w ilości symbolicznej. Dobrze jest.
Miłego dnia, Kurki!
Omatko, Agniecha, przez wieś luzem leciał? Przez drogę?
UsuńZaraz tam leciał (a ), szła zapewne statecznym stępem, pogryzając po drodze wybrednie jakiś zielska na poboczu. Poza tym, u nas nie Marszałkowska, może akurat nie przejechał anie jeden samochód.
UsuńPoranna, bardzo ciekawa lektura o konikowych wędrówkach. Czy potem kota nakarmiłaś?
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
Po wczorajszym deszczu nawet kałuże nie zostały, 21 stopni, słońce, bezchmurnie, będzie upał.
Miłej niedzieli.
Nie nakarmiłam!
UsuńHmmm Agniecha niewdzięcznica jesteś, wszak gdyby nie wywabiła cię z domu tobyś nie zauważyła że ci koniś bryka ;)
UsuńAle karmienie w lecie odbywa się tylko wieczorem. Z wyjątkami, jak widać. Gdy kot jęczy bardzo głośno.
UsuńTy się ciesz że masz inteligentne kotowate obok siebie które ryczy w ważnych momentach. :-) Kot jęczy bezustannie? Mam ja taki egzemplarz. ;-)
UsuńTrzeba przyznać, że trafił się nam wyjątkowo rozsądny koci egzemplarz. Wczoraj sprawdzała, jak to jest wewnątrz samochodu. Poza tym, usilnie usiłuje zaprzyjaźnić się z naszą psinką, która jednak widzi kotkę jedynie w kategoriach kulinarnych. Czasami bywa więc niebezpiecznie.
UsuńFajnej niedzieli życzę wszystkim kurencjom :)
OdpowiedzUsuńCokolwiek by się działo to ogać dach. Czapeczka jest podstawą przetrwania zimy w jakim takim zdrowiu. Tak się zastanawiałam czy w związku z galopadą cen na razie nie nabyć choć części materiałów ocieplających i gdzieś nie zeskładować w domu? Oczywiście nie w kuchni ze względu na jej sakralną funkcję ( modlenie się do św. Leksktrowni, patronki przesyłu to przy ociepleniu dachu bez ocieplania murków praktyka godna polecenia - nie wiadomo czym trza będzie dogrzewać ). Jak jest materiał to z całą resztą z czasem człowiek sobie poradzi. Kontaktu z tzw. personelem Leroya współczuwam, trafia się. Czasem mam wrażenie że powoli dojrzewamy do absolutnej automatyzacji obsługi. Włączasz guziczek, pobierasz apkę i jedziesz. Nanosisz dane, rozmiary, wyliczasz, korzystasz z apkowej pomocy i zadajesz pytanka do jakiegoś centrum które generuje odpowiedź. Płacisz, organizujesz apką transport. O ile nie nawali programista oszczędzasz nerwy. No a ich Wysokości mogą poszukać pracy do której mają odpowiednie kwalifikacje i dac odpocząć od siebie klientom. :-)
OdpowiedzUsuńTaba, sama nie wiem co wolę? Użerać się z ludźmi, czy z techniką?
UsuńNie mam gdzie składować towaru, niestety.
Witajcie niedzielnie. Całą noc lało, przez to miałam spokój z weselnikami, bo nie darli jap na zewnątrz. Znów mam upał, a jutro nawet 35 st. zapowiadają.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli, odpoczywajcie sobie miłe Kurki.
Popołudniowe pzdrowienia! Wietrzna niedziela,objazd niezbyt sie opłacał, pokręciliśmy siętro he bez sensu, do fjnego rzutu okiem na,morze był kawałek, J jakiś nieogarnięty,duzo gadania mało robienia, więc uznałam , że nic na,siłę, bo żadna to przyjemność, tylko po co wstawałam rano i gotowalam zupę, moglam przynajmniej pospać do 9 i tez mieć wywalone na wszystko.i taka to gowniana niedziela, a czekalo sie na nia tyle dni. A,moze wlasnie dlatego, bo oczekiwania sie mialo wieksze. Bywa i tak.
OdpowiedzUsuńDora, nie byłaś na pchlim targu? A już ostrzyłam pazureiry!
UsuńBylam na dwoch, nic nie kupilismy.W klamociarni wczodaj tez bylismy,,nisstety kloszy nid znalezlismy, za to dzbanek do herbaty za 3 eu nabylismy.
UsuńBardzo kce mi się poszperać w jakichś klamotach. Ot tak, dla rozrywki, a nie tylko Kurioza i Kurioza.
UsuńDzień dobry! O Kuriozie mogę czytać bez końca. Bardzo mi się podobają stylizacje.
OdpowiedzUsuńU nas gorąco. Posadziłam dziś dwa maciupkie bukszpaniki. Lato się jakby kończy i smutno.
Kalipso, jeszcze troche o Kuriozie poczytasz. Cieszysz się?
OdpowiedzUsuńWszyćkie uwielbiamy czytać i oglądać zdjęcia.😄😍😘
UsuńI ja! I ja! Uwielbiam czytac i ciesze sie :))))))
UsuńOj, bardzo😍🤗
UsuńJesteście wdzięcznym odbiorcą zbiorowym!
UsuńBoguśka, ja dopiero się rozkręcam. Ciekawe kiedy Wam się znudzi?
OdpowiedzUsuńGdybyś publikowała trzy razy dziennie, do tego po sto zdjęć, to może...😛😜😝😘
UsuńDzień dobry Kurniku w poniedziałkowy ranek. Żarówka bardzo mocno świeci i ma być gorąco. 😖
Udanego dnia i tygodnia.😍😘😄
Twoje Hano, dozowanie nam doznań sięgnie niedługo perfekcji. Budowanie napięcia przed finiszem jest profesjonalne. Lubiejemy a jakże. Po to przecież tu zaglądamy i skrobiemy pazureirami tudzież przebieramy nimi niecierpliwie. Nieustające kciukasy ode mnie i życzonka po całości dla Kurek.
UsuńDzięki SaBała, kciuki potrzebne, finisz blisko, a zasoby (wszelkie) na wyczerpaniu...
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńJuż 21 stopni, lekkie zachmurzenie, wiatru brak.
Dobrego poniedziałku.
A u nas chmury ciemne i deszcz z nich leci.
OdpowiedzUsuńHellou,,nowy tydzien czas zacząć. Udanego Kurki! Pogodnie i ma byc20 jak wczoraj, pewnie w sloncu bedzie cieplej. Padac ma od poludnia i caly tydzien w kratke z niskimi temperaturami, wiec i praca bedzie w kratke.
OdpowiedzUsuńA ja od poniedzialku zakladam rygor jedzeniowy i zero wylegiwania sie z tabletem czy laptokiem!!!
OdpowiedzUsuńBasiu, ale że chudniemy?
Usuńi do tego koletywnie? jak tak, to ja tak.
UsuńDziś, przez przypadek trafiłam na Domo+, na reportaż z Jolinkowa.
OdpowiedzUsuńBoguska, Jola chyba już się przeprowadziła, sprzedała Jolinkowo parę miesięcy temu.
Usuńz jednej strony szkoda, a z drugiej to dobrze, ze sie udalo.
UsuńWiem o tym, że już nie prowadzi Jolinkowa, ale patrzyłam na to wszystko, co osiągneła i z czym musiała się rozstać. W Jej głosie była miłość do Jolinkowa.
UsuńJest 35 w cieniu, poręcz na balkonie od południa aż parzy. Trochę chmur i wiatr ino,ino a ja będę musiała wyjść. Jak żyć?
OdpowiedzUsuńEwa2, współczuję. U nas jakoś tak lepko i dusznawo, ale przynajmniej pochmurno i nie parzy. Ale deszczu ni ma:(
UsuńO mamuniu, Ewo,wspolczuję. U nas sloneczne 19, przeszla mala burza z duzym deszczem, co spowodowalo wczesniejsze urwanie sie z pracy, no i fajnie, bo juz po zakupach w domu, można ooddać się poszukiwaniu kluczykow do skrzynki na listy,bo oczywiscie J gdzies zapodzial( przedwczoraj nowa skrzynke przykrecil).
OdpowiedzUsuńWitajcie. Za oknem masakrycznie gorąco, ale nigdzie nie wychodziłam. Wieczorem wylecę po chlebek, bo wyszedł z chlebaczka, może będzie już chłodniej. Wieje dosyć mocny wiatr, to może na zewnątrz nie jest aż tak okropnie.
OdpowiedzUsuńHanuś Ty Kuriozę nam pokazuj, bo my tu z rozdziawionymi dziobami czekamy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór.
UsuńGłupoty mi się popisały, musiałam usunąć. Melduję, że przeżyłam upał, zachmurzyło się i słońce tak nie piekło.
Byłam u córki, zjadłam pyszny makaron z tuńczykiem, popiłam winkiem, opowiedzieli o wakacyjnych przygodach, było miło.
Teraz pada byle jaki deszcz, nadal parno i 26 stopni.
Miłego wieczoru.
Nie byłam dziś w Kuriozie, za to byłam gdzie? W Castoramie i w Leroy, a jakże! Kupiłam umywalkę i podłogę. Wszystko własnoręcznie przerzucone do szczały. Umywalka - zwyklak, podłoga - niezwyklak, hrehre (podgrzewam atmosferę).
OdpowiedzUsuńno to wiesz, ze bedziemy Cie zadreczac o te niezwyklakowa podloge....no to zaczynam - pokazuj!!
UsuńOpakowana, hrehre, taka tylko trochę niezwyklak! Pokażę dopiero na leżąco.
OdpowiedzUsuńHana; na stojąco byłoby chyba trudno.
OdpowiedzUsuńNieno, MM, spoko. Mogę oprzeć o ścianę i szlus!
UsuńTo oprzyj i pokazuj!!
UsuńTajes! Czekamy!
UsuńNiczego nie będę opierać, w przyszłym tygodniu będzie leżeć i w ogóle koniec będzie!
UsuńNie chcę głośno mówić, aby nie zapeszyć...Bezowy coś napomknął o malowaniu...więc ten tego...Jak nie będzie jutro bardzo grzało, to jadę w markety.
OdpowiedzUsuńPewnie wykorzystal moment, ze jeszcze nie jestes pelna emerytka (=przyzwyczajona) i mozliwe, ze bedzie Ci sie nudzilo....hrehrherh
UsuńHanus, no pieknie jest, bedzie cudnie. Naprawde, podziwiam, jestes dzielna.
OdpowiedzUsuńKurioza , to Wilioza Kurza! No super!
Niezwyklaki ciekawie brzmia?!
Ataner, koniec zbliża się wielkimi krokami, dasz wiarę? Bo ja z trudem!
UsuńCzyżbyś miała mieć podłogę w odcieniu granatowym? Ciekawość rośnie.
OdpowiedzUsuńU nas po deszczu, a może nawet przed. Nie trzeba podlewać, ale za to trzeba kosić. Jak to zawsze jest coś do roboty, niezależnie od pogody.
Dziś chyba zaglądnę pod ziemniaki, czy coś tam wyrosło, czy może jednak podziemne potwory zjadły wszystko.
Miłego dnia!
Agniecha, podłoga będzie w wielu odcieniach, może i granat się na niej znajdzie?
UsuńCoby tylko oczopląsu nie było, z tym wielu odcieni. Poookaż!
UsuńO, to z czego ta podloga, panel, kahelek, płyta wiórowa:) Ciekawosc wielka.
OdpowiedzUsuńU nas 14,5 st i deszcz.
Bezowo, wow, to moze jednak cos zmalujecie:)
Dora, to mogę zdradzić: panele. Ze względu na koszt oczywiście. I na obecność zwierzaków.
UsuńCoś podejrzewam że to są ...... Panele winylowe MOODS Old stone ARTENS . Zgadłam?
UsuńAlbo ......Panele winylowe MOODS Gatsby blue ARTENS ..... ?
UsuńLub ..... Panele podłogowe MEPHISTO VIGO AC4 10 mm ARTENS ....
UsuńStawiam na tą ostatnią podłogę ... bo jest tam wiele odcieni i granatowy też się znajdzie !
UsuńA nie, Isabell, nie zgadłaś!
UsuńWrrrrr..... a to pech, pudło.
UsuńTo może ....PANEL PODŁOGOWY WINYLOWY GOODHOME 30,5 X 61 CM GREY CEMENT TILES ?
Albo .... PANEL PODŁOGOWY WINYLOWY GOODHOME 30,5 X 61 CM GREY CEMENT TILES ?
Jak nie te to już nie wiem jakie ...
A może o ..... PANEL PODŁOGOWY COLOURS ROUTE AC4 2,22 M2 ....
Usuńalbo to .... PANEL PODŁOGOWY GOODHOME DUNWICH AC4 2,176 M2 ...?
Też pudło ?
Ostatni ...PANEL PODŁOGOWY COLOURS ROCKHAMPTON AC4 2,47 M2 ....
Usuńi idę spać .
Jakie miłe dzień dobry, kiedy chłodne 19 stopni, chmury i deszcz. Już zdążyłam oblecieć plac, zrobić zakupy, teraz śniadanko i na spotkanie z psiapsiółką.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurkom życzę.
Prawda, Ewo2? U nas dzień był idealny, ciepły, bardziej w stronę chłodu niż upału i to właśnie lubię.
UsuńDzień dobry Kurniku !
OdpowiedzUsuńNocą u mnie burze szalały, bardzo piękne to było - księżyc prawie pełny złoto świecił a wokoło niego chmur kłęby strzelały do siebie błyskawicami. Niezwykły widok ! I zachwycający ! Efekty dżwiękowe też:)
I padało oczywiście i pada nadal. No dobrze.
Starzy ludzie wiejscy wytłumaczyli mi dawno jak to dzięki myszkom można przewidzieć (trochę) jak to będzie z zimą. Otóż czas wprowadzania się myszek do domu wskazuje jak wcześnie przyjdzie zima. Więc - nie wiem czy myszki też sfiksowały od tego klimatu ale wczoraj znalazłam pierwsze myszkowe ślady....
Niby jedna myszka jaskółki nie czyni ...... ale może o ogacaniu czas zacząć myśleć.......
To miłego dnia :))!
U mnie ślicznie leje.
A jeszcze do Agniechy w sprawie kota - a nie myślisz, że ten Twój kot zwyczajnie naskarżył że konia zwiała ? I że za czujność należy mu się dodatkowa micha ? ;)))
Rabarbara
Uczymy kota bezinteresowności.Myślisz, że nam się uda?
UsuńAgniecha, nie uda się. A kot głodny.
UsuńZaraz tam głodny. Zatrzęsienie myszy i innych. Odgryzły mi selery od liści, kopry włoskie od liści, jakoż dalie oraz jedną roślinę cukinii. Ziemniaków na razie nie sprawdzam, bo nie chcę się denerwować.
UsuńAgniecha - myslisz, ze zjadly Ci wszystkie ziemniaki? myszka tez czlowiek i cos na ruszta wrzucic musi, a jak ktos jej pod zabki podklada jakies dobroci, to ma nie korzystac?
UsuńKocina zapracowała a tu masz, nie opłacało się.
OdpowiedzUsuńLeje, pada, pada, leje.Jestem w domu, J pojechal szukac czesci do naszego starego auta, bo cos sie popsuło, a popsutego nikt nie kupi, a poki co do pracy nam sluzy. Jak nie urok to praczka.
OdpowiedzUsuńPo porannym chłodku śladu nie ma. Słonko wyziera zza chmur co chwilę i złośliwie piecze. 27 stopni już jest.
OdpowiedzUsuńChyba już sfiksowałam z tego chodzenia, bo spacer z kimś, kto idzie noga za nogą i co chwilę przystaje, zmęczył mnie jak 10 kilometrów, a przeszłam dwa i troszkę.
Miłej reszty dnia.
to tak, jak ja te pare lat temu, jak mnie biedro zaczelo powazniej napierniczac...A ja sie dalej oduczam nawykow biodrowo-bolowych - lapie sie na tym, ze wszystko, co mozna zrobic na siedzaco usiluje robic na siedzaco i sie zrywam, bo przecie znie musze. I juz nie mysle o zimnie w nogi - w ub. roku lato trwalo i wuk do listopada, wiec czlapalam w klapeczkach, bo w jednej palketce gluio trochu chodzic, co nie? a teraz nie dosc, z emoge palketki zalozyc to i paedkjura sobie uczynic. ale po 2 km i troszke bym musiala przysiasc, bo mimo zwiekszania ilosci krokow, to jednak wytrzymalosc jakas ten tego....
UsuńO zimie myślę ze strachem, bo teraz mam buty, które nie uwierają, a zimowe są niedobre dla moich stóp. Chodzić mogę byle w jakimś rozsądnym tempie, bo takie powolne z przystankami bardziej mnie męczy.
UsuńMam już tak dość miotania się w ukropie jak małpa w kąpieli, że o zimie myślę bez strachu.
UsuńJeśli chodzi o temperaturę, to zima mi niestraszna. Jednakże w letnich butach nie da się jej przechodzić.
Usuńewa2 - mam tenże sam problem - zima mi straszna głównie z powodu obuwia.
Usuńa moze rozbudowane adidasy/trekkingowe? im slota niegrozna a i niedrogie sa. zawsze kupuje wieksze, niekoniecznie przez mus w postaci szerokich stop z halluksem, ale zbey tez nasadzic na nogi te rozne palketki wlasnorecznie udziergane, a to zawsze trochu grubsze.
UsuńA co do zimy, to jej nie lubie, bo lyso na swiecie jest. w uk calkiem lyso nie jest, ino liscie co spadaja, to spadaja, ale jest trawa i duuuzo zimozielonych. Przyjezdzajac do PL zauwaza sie duza roznice.
Ewa - to tak jak chodzenie po muzeumie czy innej galerii sztuki, po godzinie czuje sie kregoslup juz sama nie wiem GDZIE. a raptem przeszlo sie 1/4 kilometra. ja z biedrem chodzilam z taka predkoscia jaka moglam, ktora nie byla tragiczna, ale to czeste przysiadanie...jak przysiadanie bylo w milym miejscu, jak z Rabarbara w outlecie - najczesciej przysiadalam w sklepie z butami, hrehrherherherhehr.
Objechałam w duchocie centrum i zahaczyłam o taki market, bliziutko domu, gdzie ongiś wyczaiłam niezłe lampy. Nie kupiłam wówczas, bo myślałam, że gdzieś indziej kupię ładniejsze, a może i tańsze. Dziś zanabyłam te lampy, bo jednak były najtańsze. Jedna do kuchni, druga do przedpokoju i dyżurny elektryk powiedział, że wieczorem mi je zawiesi. Po farby, to muszę kogoś skrzyknąć, bo nie dam rady autobusem przywieźć. No może będzie się coś działo, teraz mi się nie spieszy.
OdpowiedzUsuńRano lało i teraz sobie leje i dobrze. Objechałam pomiędzy tymi deszczami i nie zmokłam.
UsuńNo, Bezowa, będzie się działo! Ja skończę, to Ciebie będziemy molestować o zdjęcia remontu!
UsuńBrawoo Aniu, zawsze to juz cos do przodu, pochwal się lampami.
OdpowiedzUsuńTobie Dora się nie spodobają, bo my mamy inne gusta. Takie zwykłe,normalne, małe, bo moje klitki, to nie salony. Pokażę na zbiórce.
UsuńAniu,przestań, a co ja,mam jakies cudowne,tez lubie proste, do mojego pokoju, szukalismy kiedys i bylam bardzo zadowolona ze zwyklego , bez udziwnien,byl w lerła i na dodatek taniutki.
OdpowiedzUsuńU nas wysoko to musza byc takie, zeby dobrze swiatlo padalo a nie tylko w jednym punkcie.Zawsze mnie zlosci , ze lampa to na srodku pokoju, niekiedy pasowalyby dwie, i tak,zrobilismy u Ani w pokoju, bo dlugi i waski i wiecznie tam ciemno( kinkietow nie cierpie), szczegolnie, ze od lat malowany na ciemne kolory, bo tal sie corkom podobalo.
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za kinkietami, a tu masz - wysokość (a raczej niskość) Kuriozy wymusiła taki zakup. Ale tylko w sypialni i pracowni. Tam i tak niewiele będą używane. Tylko po to, żeby wejść i zapalić inną lampę.
UsuńKurniku drogi, spieszę podzielić się dobrą wiadomością, dobrych wiadomości nigdy za wiele. Powróciłam do domu i bukszpany żyją, śladu gąsienic nie ma. Czyli zostały wytrute co najmniej w większej masie. Może niektóre się przepoczwarzyły i koło obraca się dalej, po pewnym czasie wylęgną się - albo przylecą - jednak nowe. Ale cocktail z Lepinoxu i Mospilanu zadziałał. Nadzieja wstępuje w me serce. Może wojna jeszcze nie wygrana, ale bitwa owszem. Pozdrawiam wszystkie kury z Prezes-Kurą na czele i życzę samych sukcesów w przedsięwzięciach!
OdpowiedzUsuńStacha, gratuluję strategii. Działasz jak jaki Napoleon!
OdpowiedzUsuńStacha, to sukces, i oby szkodniki nie wrociły!
OdpowiedzUsuńKury dziś padły na grzędę dosyć szybko.
OdpowiedzUsuńTo dobranoc, do jutra.