Żar się z nieba leje i chyba coś mi się od tego stało, bo nie dość, że poprałam i wysuszyłam na wiór wszystkie duże i grube szmaty, to jeszcze posprzątałam w domu. Chmury wiszą od rana i nie wiem - podlewać, nie podlewać? Chyba jednak MUSZĘ. I tu zbliżyłam się do sedna sprawy. Mianowicie do schematu. Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo jesteśmy uwikłani w różne schematy? W te wszystkie "muszę" i "powinnam"?
Po raz pierwszy w życiu znalazłam się w sytuacji, w której - teoretycznie - nic nie muszę i nic nie powinnam. Nie ma wokół mnie nikogo, kto miałby jakieś oczekiwania (pomijam Kurnik, hrehre). Nikt niczego mi nie narzuca, ani nie dyktuje. A jednak. Wybijanie się na niepodległość i uwolnienie się od schematu jest bardzo trudne. Całe życie byłam lekko zbuntowana, ale każdy akt niesubordynacji był okupiony ciężkim poczuciem winy i w sumie nie był tego wart.
Teraz mogę chłeptać wolność do upojenia i robię to, a raczej - póki co - spijam półgębkiem. Nawet ten półgębek smakuje jak ambrozja, ale schemat w mojej głowie nadal ma się dobrze. Sama sobie funduję różne "muszenia" i powinności. Taki np. bałagan w domu. Nie chce mi się sprzątać i zamiast tego zajmuję się czymś, co sprawia mi przyjemność - czytam, rysuję, maluję, wącham kwiatki, a głosik w mojej głowie cały czas piszczy namolnie: rusz się, zrób coś pożytecznego, nie obijaj się. Umyj szczałę, bo wstyd, umyj okna, bo jeszcze większy wstyd, itd. itp. Nie słucham go zbyt uważnie i poczucie winy gotowe. Taki wieczny dyskomfort.
Nawet językowo jest to trudne. Mówi się przecież "muszę posprzątać, muszę iść do sklepu, muszę zadzwonić, muszę napisać, muszę iść do pracy..." Nie da się czasownika "musieć" zastąpić czasownikiem "chcę". W każdym razie nie zawsze.
Kiedyś było dużo gorzej, bo oczekiwań i powinności było więcej. Oczekiwał mąż, partner, oczekiwały dzieci, rodzice, pracodawca, znajomi królika. Tylko że wtedy, w nawale obowiązków, wybijanie się na niepodległość było prawie niemożliwe, a i świadomość siebie i swoich potrzeb przychodzi z czasem.
Do mnie przyszła późno, a kiedy już się całkiem wyzwolę, na golasa skoczę na bungee, chociaż wcale nie chcę:)))
Też tak macie? Zawsze można porzucić jakiś schemacik i założę się, że nikt niczego nie zauważy, bo schemaciki są w naszej głowie.
Zdjęcia od czapy, dla przyciągnięcia uwagi, jak to mówiom.
Bo może wolność i niepodległość też sobie wyobrażamy "po schematach" ?......
OdpowiedzUsuńRabarbara
No właśnie, nie da się żyć bez "musów".
UsuńTak to dziwnie jest, że nawet jak się ma co się lubi to i tak przy tym coś się musi ;). Ja na ten przykład muszę podlewać ogród, czy chce czy nie, ledwie dychająca z upału i upojnej woni wanilkowego olejku, którym MUSZĘ się smarować żeby mnie komary nie wyssały do cna :)))).
UsuńRabarbara
Rabarbara, rzecz w tym, żeby sobie uświadomić co tak naprawdę się musi, a czego robić się nie lubi. Oczywiście, że są sprawy do załatwienia i zrobienia, choćbyśmy bardzo nie chcieli. Nie żyjemy wszak na bezludnej wyspie. Mnie wkurza okropnie poczucie winy, bezsensowne i niepotrzebne. Że nie zrobiłam czegoś tam, od czego świat się nie zawali. Niby wiem i rozumiem, a jednak ćmi.
UsuńWiesz dobrze, że to złożone jest , choć takie jeżdżenie niemytą szczałą istotnie świata nie zawali ;)).
UsuńRabarbara
No ale takie pojscie do dentysty - luda wiedza, ze musza, a nie pojda. bo im sie nie chce (hrehrehre).
UsuńJa mam w chwili obecnej ladny len w kratke czaro czerwona, na sukienke, kupilam tez wykroj na nia, bo taki byl na obrazku, zdajac sobie sprawe, ze rowniez musze pociac cienka firanko-zaslonke, zeby uszyc model, bo wymaga modyfikacji na me figur(k)e. Palalam dzikom rzondzom (nie mam zet z kropka) do sukienki i materii. I teraz pytanie zasadnicze - zakupy zrobilam w maju, na kupie lezy material, firank-zaslonka, nici, wykroj (na 50 kartkach a4, wydruk z pdfa), wizelina, guziki. I tak lezy. wiec - czy powinnam sie czuc winna, ze wydalam dobra kase a to lezy? Czy MUSZE te sukienke uszyc ras ras? Letkie poczutko winy gdzies tak nade mna krazy, ale to jest zupelny pikus z tym, co bybylo tak np 10 lat temu...
Ja ostatnio to juz wszystko musze, takie mam zasrane zycie.
OdpowiedzUsuńKurczę, AMP, nie wierzę. Na pewno jest coś, czego nie musisz. MUSI być.
UsuńChce umrzec, a musze zyc.
UsuńAMP, chyba musisz oberwać ode mnie, za takie gadanie.
UsuńAMP, umarnięcie masz jak w banku. Ale jeszcze nie teraz.
UsuńI co? I bys umarnela i co? nie pisalabys tu nam roznosci, no wez sie zastanow - Kurnik lepszy.
UsuńA ja nic nie muszę.Zastąp wyraz "muszę" wyrazem "powinnam". Chyba jest różnica.
OdpowiedzUsuńPowinnam to też muszę tylko z poczuciem winy :(
UsuńO to, to, Jolu. W słowie "powinnam" jest zawarty przymiotnik "winna"!
UsuńMoze byc jeszcze "trzebaby". jest nieokreslonego rodzaju i liczby, wiec takie dosc metno-ogolne, co mi odpowiada.
UsuńWoda, cień i dużo zielonego, bardzo mi tego brakuje. Frodulkowi to dopiero gorąco w futrze.
OdpowiedzUsuńMuszę, ja tam wolę jak coś muszę bo inaczej wpadam w niemoc działania i źle się z tym czuję. Kiedyś nawet kiedy padałam na nos gary wieczorem musiały być umyte, rano łóżko pościelone. Kiedy mi się teraz zdarza nie umyć czuję rano dyskomfort, a jedyny raz kiedy łóżka nie pościeliłam, to akurat zjawili się niespodziewani goście.
Tyle już sobie odpuściłam i wcale mi to nie daje satysfakcji, uważam, że nadal powinnam być zwarta i gotowa. Pewnie, że wolę poczytać, iść na spacer, na wystawę, gotować mi się nie chce, ale tego akurat nie muszę i tylko raz w tygodniu wnuczkę uszczęśliwiam, a przy okazji siebie.
Moje schemaciki jak widać mają się dobrze i właśnie muszę wyprasować kieckę, bo tak wymiętej ubrać się nie da. Kocyki, narzuty i inne leżące od wiosny wielkie rzeczy też poprałam. Schły błyskawicznie.
Ewa2, ale właściwie dlaczego powinnaś być zwarta i gotowa?
UsuńBo jak nie będę, to się rozpłynę we własnym lenistwie i niechciejstwie no i będzie mi coraz trudniej zrobić co trzeba, żeby jakoś egzystować.
UsuńBo Ewa chyba lubi. A jak ktoś lubi być zwarty i gotowy to już nie schemat i mus tylko jak napisała Gorzka, potrzeba, wybór.
UsuńRabarbara
A, to insza sprawa. Ja też lubię być zwarta i gotowa, ale bywa, że sobie odpuszczam.
UsuńEwa - potrzebujesz ciuchy w mazaje, kwiaty, paski i kratki i wtedy prasowanie odpada. poza tym mozna posiedziec na ladnie zlozonych tekstyliach.
UsuńJa zastąpiłam "muszę" wyrazem "chyba", i tak chyba posprzątam, chyba popiele w ogródku. Na rozgrzeszenie mam wyraz "chyba". Dorze się z nim czuje :)))
OdpowiedzUsuńEwa, to mi się podoba! "Chyba" dopuszcza możliwość, ale bez przymusu!
UsuńTak sobie myślę, że my też dużo oczekujemy
OdpowiedzUsuńOd męża, partnera, dzieci, rodziców, przyjaciół...
Jasne, Rybeńko! Miałam na myśli rodzaj ludzki, nie tylko rodzaj żeński. No i żyjemy w stadzie i jak mus, to mus...
UsuńŹle by nam było bez tego stada;))
UsuńOj, źle, Rybeńko, źle. A stado wymusza, że hej!
UsuńTaka karma
UsuńI nie, że dla psa czy kota;)
Dla rybków?
UsuńO to to to!@
UsuńUmarnęłam🤣🤣🤣🤣
Nie lubię wszelkich musów (z wyjątkiem jabłkowego). Schematy jednak mają mocne korzenie i nie jest łatwo je wykorzenić lub zmienić. Pewne rzeczy do podtrzymania życia jednak trzeba robić. No właśnie, wolę słówko "trzeba". Kojarzy mi się z potrzebą, którą się zaspakaja. A ja sobie otwieram oko i najpierw przyglądam się, czy ta potrzeba jest moja i prawdziwa, czy tylko narzucony schemat. I czy mi się chce.
OdpowiedzUsuńGorzka, pracę nad samoświadomością masz za sobą. U mnie praca w toku.
UsuńNie mam za sobą, raczej w trakcie. Ale się staram.
UsuńPewne rzeczy do podtrzymania zycia mus robic - na przyklad oddychac, nawet jak sie nie chce.
UsuńI może czasem ładnie nazywamy potrzebą wolności od schematów własne lenistwo.....
OdpowiedzUsuńRabarbara
Tak, Rabarbara, oczywiście! Tylko ten dyskomfort...
OdpowiedzUsuńA tak tego, od czapy ;), to podoba mi się pomysł z tym kółkiem na pnącze i pysznogłówki, które i ja namiętnie sadzę w kolorach różnych. Nawet białe nabyłam ostatnio ale jeszcze nie dojechały.
OdpowiedzUsuńRabarbara
Rabarbara, pysznogłówki z podwójnymi kwiatkami wymiatają. W tym względzie dopiero się rozkręcam. Czy one mocno się rozrastają?
UsuńU mnie średnio, to chyba zależy od gleby i miejsca oczywiście, i może od odmiany. Bo mam jedną (nie pamiętam hehe ;) nazwy) niską odmianę, w pięknym bordowofioletowym kolorze, kupioną kiedyś w arboretum w Rogowie i ta rośnie zwartą, systematycznie się powiększającą kępą. A te wysokie to raczej się rozsiewają bo mi tak wychodzą to tu to tam. Wiesz, niby blisko siebie ale osobno.
UsuńRabarbara
A jeżówki? Jak się zachowują?
UsuńW miejscu słonecznym i wilgotnym rozrastają się kępiasto ale wolno. W słonecznym suchym rosną słabo ale się rozsiewają. Cudne nowe odmiany skutecznie mi przepadały. Rosną tylko różowe i białe. W tym roku znowu próbuję i posadziłam żółte i ciemnoczerwone ze zwisającymi płatkami. Zobaczymy :). Pięknie pachną w tym upale.
UsuńCzy mi się zdawało, czy posadziłaś też sobie wielosił błękitny ?
Rabarbara
Rabarbara
Tak, mam wielosił i radzi sobie. Obcięłam przekwitłe kwiatki i zakwitł drugi raz. Jeżówki mam jasno i ciemnoróżowe. I rudbekie wielkie jak dłoń.
UsuńWielosił to twardy zawodnik :) u mnie rośnie wśród kosaćców syberyjskich, nic mu nie straszne. Tyle, że na wiosnę daję suszony (albo granulowany suszony) obornik. Byłam ostatnio w moim wiejskim ogrodniczym i o rany! ile jest różnych rudbekii ! Wiesz, myślę że w tych warunkach klimatycznych jakie nam się robią to trzeba iść w rośliny lubiące sucho. Niestety. Rozchodniki na przykład.
UsuńRabarbara
W cudne odmiany jeżówek z tych najnowszych to Ty lepiej Hano nie wchodź, szkoda kasy. Rudbekie to fajny pomysł, może dzielżany też się u Ciebie będą udawały. One bardzo ładnie wyglądają razem z rudbekiami i trawami. :-)
UsuńTaba, dzielżan mam, ale słabowaty czeguś. Nie zakwitł, chociaż posadzony daaawno, wiosną.
UsuńRabarbara, mam i rozchodniki, a jakże. Suszony nawóz też daję. Troszkę im teraz dałam, już na zimowanie.
UsuńOj ładnie ale u mnie np., niestety dzielżany coś nie chcą :(. Nie tracę nadziei, że w końcu znajdę im odpowiednie miejsce. Bo u mnie to ciągle loteria.
UsuńRabarbara
Ciekawe dlaczego u Was takie te dzielżany wredne? U mła swego czasu dobrze rosły na średniej glebie. :-/
UsuńTo naprawdę zastanawiające o co im idzie, bo u mnie glina i iły a u Hany leśne piachy :/
UsuńRabarbara
Hym... wygląda na to ze najlepiej mu na "glebie średniej", znaczy ani za cinżko, ani za lekko. Słońce to wiadomo, podlewanie gad lubi choć mła nie może napisać że on szczególnie wodolubny. Mła teraz nie zapuszcza bo on jej kolorystycznie do rabaty nie pasi. Nie można mieć wszystkiego. ;-)
UsuńA ja to bym chętnie zapuściła bo hektary som, kolorystycznie mogę kompinować to tu to tam, no i co? no i pstro. Też nie mogę mieć wszystkiego :((. Znaczy - ja mogę, zielone nie chcą ;).
UsuńA jak gdzieś już wymęczę jaki lepszy kawałek to nornice uważają, że to elegancka restauracja dla nich.
A moje kociska, choć nie powiem, nornice też łapią, wolą ptaszki :0. Takie drozdy śpiewaki dwa! mi ostatnio zamordowały :(=. A one tak ślicznie śpiewają..... I te wredoty futrzate jeszcze przyłażą po pochwały i nagrody !!
Rabarbara
Czytanie na głos robi kotom dobrze na niegrzeczność ogólną. Nie wiem czy stępi instynkt łowiecki ale moje przy Muminkach odpływajo, chrapio aż miło! ;-D Dzwoneczki na odpinających się obróżkach n a jakiś czas wystarczą coby ptoszki chronić. Niestety nornice tyż. Zielone czasem jest wredne, mła ma tak z głowaczkiem olbrzymim. Nie współpracuje choć niby powinien. :-/
UsuńRabarbaro, a zostaje Ci cos z emerytury po tych wszystkich ekscesach ogrodowych??? jeszcze jakbys siala i sadzila cala swoja zywnosc to rozumie... ;)
UsuńTabazo, przy Muminkach to chyba ja bym zachrapała ;). To wsiowe koty wszystko, instynkt łowiecki
Usuńsilny. Dzwoneczkowe obróżki próbowane byli, trwały wiele mało, jakie pół dnia ;). Cóż, zapłaczę ja czasem nad jakim ptaszkiem ale przyroda to przyroda, mieszać się nie będę.
Taaa, moja gleba względem głowaczka spełnia dwa warunki z trzech. Ale pewnie podejmę próbę w przyszłym roku bo niby miejsce właściwe mam na oku. Będę Cię informować :D. Choć to wysychanie naprawdę mocno mnie martwi. Siedzę w lyteraturze o słońco i sucholubnych i rozmyślam. I same złe mi wychodzi :(.
Opakowana, śpij spokojnie, jeszcze paczek nie musisz słać ;). Cukinie bujnie mi rosną, rukola też, owocki jakieś są, do zimy obleci a na zimę zapowiadają się orzechy. Może dla mnie starczy zanim wiewióry się zlecą. ;D
Rabarbara
No i, Opakowana, nie chadzam już do wiadomych sklepów.... butów nie kupuję....... Towarzysko to poważna strata jest ale oszczędności są znaczne ;).
UsuńRabarbara
Ja tez pod tym wzgledem zyje oszczednie. chodze w klapkach, ktore normalnym ludziom starczaja na 1, max 2 sezony, a ja je piore w pralce i reanimuje , czasem musze sie opedzac od checi wejscia na strone wiadomego sklepu....
UsuńEee, takie kupowanie bez mierzenia i doradcy ;((. To też nie wchodzę.
UsuńRabarbara
Ach, pamiętam dawną, bardzo dawną dyskusję na temat "muszenia" właśnie. Kłóciłam się, i to niemal ze łzami w oczach, że nie istnieje - poza sytuacjami ekstremalnymi - czyste "muszę"; że zawsze jest w tym jakiś, choćby niewielki element "chcę", bo ostatecznie my zawsze jesteśmy ostatnią instancją i my dokonujemy wyboru: robić coś, czy nie. Interlokutorzy za nic nie chcieli mi przyznać racji podając przykłady, jak to życie ich zmusza do robienia wielu rzeczy, których robić wcale nie chcą, tylko muszą właśnie. Niestety, miałam wtedy zbyt małe doświadczenie życiowe i zbyt małą praktykę w dyskusjach. Bardzo trudno było mi znaleźć odpowiednie argumenty i opanować wściekłość, która mnie ogarniała, bo potraktowano mnie strasznie protekcjonalnie i dano do zrozumienia, żem głupia i tyle. Teraz się trochę z tego podśmiewam, ale wtedy czułam się dotknięta do żywego.
OdpowiedzUsuńAle, co do schematów, którym ulegamy trzeba czy nie trzeba, to mało unikam ich, jak mogę. Mało jest rzeczy, które robię, bo tylko i wyłącznie muszę, ale, jak napisała Gorzka Jagoda, pewne rzeczy po prostu robić trzeba. Natomiast w dzisiejszych trudnych czasach złości mnie fakt, że zostałam pozbawiona (przez okoliczności życiowe, zarówno w sferze osobistej, jak i ogólnie) możliwości robienia rzeczy, które chciałabym robić. I że zostałam, i w pewien sposób wszyscy zostaliśmy pozbawieni normalności.
Ninko, żyję tutaj w mentalnym komforcie, ogólna sytuacja niczego mnie nie pozbawiła. To znaczy pozbawiła i ograniczyła, ale są to sprawy, bez których spokojnie się obejdę. Tym bardziej wkurza mnie to, że sama stwarzam sobie jakieś durne musy, niewarte nawet splunięcia. Wyniosłam to z domu, niestety.
UsuńNinka, miałaś absolutną rację ;) Oczywiście, że trwamy w schematach, bo chcemy. Bo to jednak jakaś strefa komfortu, choć cztery litery bolą. Ale to swojskie, nauczone, wytresowane, choć śmierdzi. No i łatwiej być ofiarą, niż dostrzec, że jednak sama na się to ściągam...cały czas wybór, no straszne to jest ;)
UsuńSpiętrzenie rożnych upierdliwości życiowych w ostatnim czasie niezwykle mi pomaga przy dyskomforcie. Jestem tak zmęczona psychicznie, że nie mam siły na dyskomforty związane z musami i powinnościami ;)
OdpowiedzUsuńMusy mam takie, żeby nas utrzymać przy życiu, to są musy których twardo się trzymam, muszę iść na zakupy, ugotować, chociaż tutaj coraz częściej zdaję się na garmażerię.
Ostatnio dopuściłam do siebie powinnam i uładzam remontowy rozgardiasz, jednakoż bez napinki i dyskomfortu ;) Co oznacza bardzo ślimacze tempo, ale posuwam się do przodu :)
A co do musów jeszcze, to rygorystycznie pilnuję tego, że w całym tym codziennym cyrku MUSZĘ zadbać także i o siebie i nie ma to tamto, czas dla siebie muszę znaleźć, bo inaczej już dawno wyciągnęłabym kopyta, albo wylądowała w wariatkowie!
Podziwiam Cię, Marija, wiem co i ile masz na głowie. Mogę Cię tylko wspierać mentalnie w dbaniu o siebie.
UsuńAaa - i co to za ławeczka na (chyba?) orzechu? Na tym zdjęciu z Frodem.
OdpowiedzUsuńRabarbara
To ławeczka z piciem dla ptaków.
OdpowiedzUsuńPiękny pomysł ! :)
UsuńRabarbara
Rabarbara, taka budka z piwem:)))
OdpowiedzUsuńHrehrehrehre !
UsuńRabarbara
Nie lubię słowa muszę, od razu mam ochotę wrzeszczeć, ale kiedyś fantastyczna osoba powiedziała mi, że zamiast słowa muszę, powiedz słowo chcę. Nabiera to zupełnie innej perspektywy i łatwiej je zaakceptować, co nie znacz pokochać... Teraz znów będę walczyć ze słowem muszę, bo za często je zaczęłam używać w różnych kontekstach.
OdpowiedzUsuńTeraz wietrzenie Gutka, bo lubimy to robić...
Boguśka, bardzo często nie da się zastąpić "muszę" "chcę". Sama poćwicz, zobaczysz. Poza tym forma językowa niewiele tu zmienia. Mus to mus...
UsuńA ja jak muszę, to wypieram, szukam sobie innego zajęcia. A "muszę" nie odpuszcza. Przychodzi moment, że już nie mogę odkładać muszenia i jest panika. Wolę chcieć, ale czasami się nie da.
OdpowiedzUsuńO to, to, Kalipso. Mus odkłada się na później, a on i tak człeka żre.
UsuńOj, żre. Najgorsze są te różne musy zawodowe. Od nich nie ma ucieczki. A przecież lubię swoją pracę...
UsuńMyślę że te musy i dyskomforty to wynikają z wyrzutów sumienia że nie postępujemy zgodnie z tym co wymarzyli sobie dla nas nasi najbliżsi ( często tacy których już nie ma ). Zwalczam zdrowym egoizmem i asertywnością. Własna wolność potrafi boleć ale cudza to jest nie do zniesienia, zwłaszcza jeżeli sami jesteśmy uwięzieni w schematach. Myślenie o wolności schematami nie jest myśleniem o wolności tylko o schematach, tak mnię się narzuciło po tym pierwszym zdaniu Rabarbary, wolnodusznie, he, he, he. A co do wymuszania przez życie to czem innym jest ustępowanie teściowej dla świętego spokoju a czym innym ładowanie worków piachu przy drzwiach domu zagrożonego powodzią, pierwsze nie jest konieczne do przeżycia, drugie jak najbardziej. Mła zdecydowanie wybiera opcję musu nr 2. ;-)
OdpowiedzUsuńWzględem tego alibi do mnie, to toż żem miała na myśli ;). Wiesz .."uciekne z domu, będą mnie szukali..."
UsuńO opcji musu nr 2 łatwo Ci mówić bo tam u Ciebie to powódż chyba nie zagraża ? ;) Chociaż..... że ódż.....
Rabarbara
He, he, he, mła jest na górce i tylko to ją uchroniło w tym roku od worów z piochem. Rzeczki nam zagrażają średnio ale kanaliza deszczowa jest w stanie w mojej dzielnicy przyjąć z 1/3 opadów po solidnej parogodzinnej burzy. Tylko podczas ubiegłorocznej suszy tych numerów nie było. Obecnie mła walczy z wodą deszczową od Fabrycznego któren wymyślił sobie że można ją odprowadzać na jej dach. Zamierza się wykazać najzdrowszym z egoizmów i totalną asertywnością. To jest właśnie mus, bo jak mła się nie wykaże to jej się będzie lało na łeb. W jej cudnie niewysprzątanym domu! ;-)
UsuńTabaza, to Ty się zastanów, Ty może wzorem Herkulesa puść te wode z Fabrycznej rynny przez dom ;)
UsuńTylko koty najpierw wynieś do ogrodu :).
Kanaliza deszczowa to obecnie jest taki cud myśli ludzkiej technicznej, że każde nasze miasto może zatopić ;)).
Rabarbara
Taaa, mnie też zatapia.
UsuńNie mogę ponieważ ten palant zastosował rozwiązanie rodem z średniowiecza . Rzygaczem ją puszcza, z dziesięciu metrów różnicy poziomów. W zasadzie to powinnam wyrwać nogi z tyłka a nie grozić ubezpieczycielem czy nadzorem budowlanym.
UsuńA to to taki sprytniutki ! To MUSISZ poszczuć nadzorem !
UsuńRabarbara
Taba, puść przez rzygacz to, na co jego nazwa wskazuje i skieruj we właściwą stronę.
UsuńTo byłby pawik pod górę a takowe są niebezpieczne. Tu będzie właśnie mus z tych życiowych. zagryzę ich, tylko zęby jadowe przeczyszczę pastą "polerską". :-)
UsuńTaba, masz rację jak diabli. Ja wiem, że z domu wyniosłam większość musów i powinności. Buntowałam się, ale niewiele z tego wynikało. Konflikty wynikały (czasem nie ustępowałam dla świętego spokoju). W dziecięctwie i młodości niewiele miałam do gadania w myśl zasady, że dzieci i ryby głosu nie mają. To powinno być karalne.
OdpowiedzUsuńMła ma wrodzoną olewczość, sama nie wie po kim ( nikt się nigdy nie chciał przyznać ). Rodzina była tą moją cechą zawsze podłamana, ja wprost przeciwnie - wysoce sobie ją cenię. To nie znaczy że nie mam musów, ja tylko wybieram je sobie sama. Te które wybiera za mła życie są z tych nie do uniknięcia. Ostatnio miałam na temat przymuszania pogawędkę z Tatusiem, no cóż jego zabolało bardziej niż mła ( potrafię mieć paskudny jęzor i czasem bywam bezwzględna ). Przykro mi było nie tyle dlatego że dziecię go rozczarowało bo nie wylizało mieszkania na jego przyjazd ale dlatego że okazał się na tyle niemądry że niewysprzątane mieszkanie przesłoniło mu fakt że po raz pierwszy od paru miesięcy zobaczył córkę, która z powodu pandemii nie mogła być przy nim w szpitalu. Cóż , nie byłabym sobą gdybym tę przyczynę mojego ubolewania zatrzymała dla siebie, śmiem twierdzić że rozmówka przywróciła właściwe proporcje rzeczom. Ale Tatusiowi było przykro, taka to cena mojego poczucia wolności ( nie lubię być pouczana we własnym domu, to mam akurat po Tatusiu, he, he, he ). Tatuś do siebie doszedł ale mła była wobec Tatusia swoiście wredna, nie zachowała się tak jak Tatusie oczekują że będą zachowywały się córki i Tatuś to odczuł. Dla mła to z kolei było tak jakby zabrała loda dziecku które jest przeziębione, no słusznie ale dziecka żal. Jak widzisz nawet brak cinżkich musów w dzieciństwie nie gwarantuje psychicznego komfortu.
UsuńBo takie sytuacje Tabazo to już podpadają po ideę "wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka". A w tym się bardzo trudno lawiruje...
UsuńRabarbara
Dla mła to wszystkie musy to w zasadzie czyhanie na jej wolność, mła strasznie nie lubi słowa obowiązek. Tak jak Boguśka woli słowo "chcę". Mła może naprawdę dużo chcieć ale kiedy to zamienia się w mus, to mła się robi fuj! A teraz idę myć podłogę, nie dlatego że musze ale dlatego że chcę, chłodek będzie od niej bił.
UsuńJakoś od dzieciństwa, takiego rozumniejszego już, słowo obowiązek kojarzyło mi się ponuro. Choć i ono przecież ma szlachetniejsze odcienie i znaczenie.
UsuńRabarbara
E tam szlachetne, klasyczne wymuszanie. ;-D Mła tyż ma takie odczucia od dzieciństwa że obowiązek to cóś nie tego jest, jakby nieszczery albo co?
UsuńNie lubie slowa obowiazek. z wiazaniem mi sie kojarzy.
UsuńBo to często uwiązanie oznacza....brrr
UsuńRabarbara
Anglicy fajnie rozróżniają w swoim języku różne rodzaje powinności. You have to, to znaczy musisz, bo ktoś ci to narzuca. You must, to znaczy musisz, bo sama tego w głębi duszy chcesz
OdpowiedzUsuńA ja po prostu muszę codziennie jechać rowerem nad jezioro i siedzieć w wodzie jak najdłużej.A potem zbierać jagody. Pozdrawiam z Mazur. Marianna
Taki mus jest jak mus jabłkowy. Smaczny:)
UsuńMarianno, może jeszcze tylko mus jagodowy jest smaczniejszy?!
UsuńTylko przetrzec, czy jakas piane z bialek dodac??
UsuńUfff , deszcz mi pada ! Poranne podlewanie mam darowane :).
OdpowiedzUsuńRabarbara
Znaczy wstalas nie o 4.45 a o 5.15?
UsuńTak właśnie, bo musiałam ;) hih, wsadzić jeżówki :).
UsuńRabarbara
Oooo, Marianna Z Mazur!Tych Mazur? Ale Ci dobrze.A ja muszę wracać cobtydzien:( Jeśli chodzi o muszę i poczucie winy i ciut wstydu ( że burdello bum bum) to napisałas chyba o mnie. Wszystko to mam z wszystkim walczę. Czasami sìę udaje ake tylko czasami. Buziaki kochane wrociłam z Kaczorówki, padam na nos a jutro MUSZĘ do huty choc mi sie w pityryty nie chce..
OdpowiedzUsuńmasza, bo my wszystkie tak gupkowato chowane. Takie musowe pokolenie.
OdpowiedzUsuńPlus wielkopolski ordnung...
OdpowiedzUsuńA ja muszę co wieczór zaglądnąć do Kurnika bo nie zasnę ha ha ale ten mus to lubię.
OdpowiedzUsuńMirka, taki mus to ja rozumiem!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam komentarze i taki mi się wniosek nasunął: CHCĘ SIĘ NAPIĆ MUSU JABŁKOWEGO - i tego się trzymajmy :) Do "niemusienia" mus dorosnąć.
OdpowiedzUsuńFrodek wyglada jak bardzo drogi, elegancki marmurowy posag z marmuru z Carrary (Michal Aniol sie tam zaopatrywal w materialy do roboty).
OdpowiedzUsuńWiesz co? Dopiero jak zwrocilas uwage na to "musze" na poczatku dnia, to to zauwazylam...ja to niektore rzeczy musze (np umyc nogi przed wyjsciem z domu), ale srednio powaznie do tego podchodze (w wypadku nog - recznik z brudow, troche wody i chlast chlast, co sie bede obcyndalac, i tak pozniej wlize do basenu, hrehreher, a w lazience jest wanienka), ale musze nastawic kartofelki jesli chce cus zjesc. Ale to muszenie jest tez chceniem, bo kartofelki bardzo lubie.
Z ogrodem sobie dalam spokoj, nic nie musze. Z robota coraz gorzej (wysylaja mi oferty - tak na za 3 dni, bardzo intratne. i co?), wiec czuje, chwilowo, ze tez nie musze....chcialabym, ale na jakich warunkach? nooo, ciezko powiedziec. a jesli chodzi o sprzatanie, mycie okien i rakiety, to nie chce mi sie, nie musze , ale jak mi sie zachce, to kto wie. Znaczy okna wykluczam, bo mnie denerwuje dopucowywanie ich zeby nie bylo smug. Ogolnie ide na latwizne - zamiast szorowac zlew - polewam domestossem (raz na jakis czas mu sie przyda), albo posypuje soda i podlewam octem, niech samo odwala robote. Kupilam znowu 3 kilo moreli, bo CHCE zrobiz dzem. Wczoraj znaczy sie chcialam, nastawilam, pierwsze gotowanie wylaczylam i chwilowo mi sie nie chce, ale zlituje sie nad nimi, oby te parszywe muszl=ki sie nie zlecialy.
Kiedys pisalam o wieku okolo 44 lat w zyciu kobiety (o mezczyznach nie wiem, bo nigdy nie bylam zadnym), upada wtedy na kompeltne dno jestestwa, i tak okolo tego wieku, NAGLE odbija od dna - robota jest, cudow nie bedzie, zwiazek jest albo go nie ma i konca swiata tez nie ma, cialo flaczeje - a niech flaczeje, juz nie trzeba sie stroic, malowac niezwykle udanie, zakladac niewygodne buty, teraz mozna to CHCIEC!! To uswiadomienie sobie tego to jest odkrycie stulecia - widzialam to u siebie i u kolezanke. I kazdej tego zycze. i swiadomosci tego. ament.
A Twoja droga do jeziora jest cudna. Wiewiorki tylko brakuje i dzieciola:)
Też kupiłam morele (w sobotę, na targu) i od wczoraj się dżemują ;). Myślę, że jutro będą chciały się zasłoikować. ;))
UsuńRabarbara
Opakowana, z tym pomniejszymi musami też idę na łatwiznę i brudne okna coraz mniej mi przeszkadzają, właściwie wcale:)
UsuńJeśli zaś idzie o pewien wiek w życiu kobiety, podpisuję się obiema ręcymi. To jest niesamowicie wyzwalające, osobiście nawet nie tęsknię za szpilkami i innymi fidrygałkami i podobnie jak Ty, czuję ulgę.
I pomysle, ze jak mlodsze dziecko bylo malusie zupelnie to bylam posiadaczka dwoch par butow i byly to buty na obcasach. mialam jakies prawie plaskie rozlatujace sie klapki, ktore sluzyly za obuwie sportowe. I u kolezanki poprzymierzalam bardzo duzo butow, niektore byly plaskie i bylo to odkrycie stulecia, choc nie na codzien. Az sie zestarzalam i zrozumialam!! Mam jeszcze jedne z pierwszych plaskich trzewiczkow, niezwykle trwale sa, choc zamszowe. Ktoregos dnia przymierzylam buciki na koturnie z nadzieja, ze moze. ale nie.
UsuńJa dzisiaj ranoraniusieńko musiałam musem co chcę wsadzić jeszcze dwie białe jeżówki bo już baardzo tego potrzebowały. Uznałam, że dość musu, chcenia i brawury na dzisiaj, przez resztę dnia zamierzam nie musieć i nie chcieć ;)).
OdpowiedzUsuńCzego i Wam P.T. Kury życzę.
Rabarbara
Lubię słóweczko"mogę".
UsuńPolecam Rabarbaro,jest superkomfortowe i poręczne;)
Hanna, ja to nawet powinnam używać zwrotu " dopóki jeszcze mogę" ;)))
UsuńRabarbara
O, Hanna! Dawno Cię nie było! Wszystko w porządku?
UsuńDziękuję Hana,ok.
UsuńNo może oprócz tego że mię ostatnio kamica sponiewierała.Po szpinaku.
Teraz latam i robię badania na cito,jutro jeszcze usg.
Robót nam zadałam,ale mój ślubny nie wyrywny;)
Dotychczas wymieniliśmy przęsła w płocie,czeka wymiana terakoty na schodach,ale najpierw lało,teraz żar.Poza tym chyba mam słomiany zapał.
U Ciebie kwitnąco.
A pomijając musy,najważniejsza jest satysfakcja.
Pozdrawiam Cię.
Oraz Kury.
Rabarbaro,
to jak w skeczu Smolenia:
-Czy pani jeszcze może..?
-No pewnie :)
Aż zajrzałam co to jest jeżówka.
A ja muszę przesadzić peonie,bo coś marnieją,a są z tych pachnących.Teraz w sierpniu chyba jest dobry czas.
Miłego.
Ale metlik z tymi musami i powinnosciami, ja mam ich cala mase w glowie, i ciagle mnie przesladuja. i miewam wyrzuty sumienia kiedy mus okazal sie zlekcewazony przeze mnie, i trudno z tym zyc i nijak sie nie moge z tego wyzwolic. A otoczenie wiedzac o moich oporach w olewaniu musow, musow mi dodaje no i kolko sie zamyka i nie ma jak z tego sie wyzwolic. Oszukuje sie, robie liste mentalna lub pisana musow na dany dzien i staram sie je wykonac, kiedy je odfajkowuje czuje sie wyzwolona tego dnia, oszukiwanie polaga na tym, ze na liscie pojawiaja sie glupie musy, np...wymycie wlosow, je myje, bo w zasadzie ten mus to nawet lubie, ale natychmiast czuje sie dowartosciowana tego dnia ze mus niemus wykonalam,a w nastepny dzien zaczyna sie niepokoj od nowa. I zgadzam sie, ze tak zostalismy niestety wychowani i juz tak zostanie ...
OdpowiedzUsuńGrażyna, taki skrypt wdrukowany w dzieciństwie i młodości to jednak jest makabra.
UsuńZgadza sie...
UsuńNarzuconych z zewnatrz musów nienawidzę, własnych mam niewiele, nie mam wychowawczych wzorców, więc się bujam i spokojnie nie odczuwam wstydu, że cos tam nie zrobiłam. Gdybym tylko mogła to żyłabym spokojnie i wygodnie, ale los jednak krętą drogę mi przeznaczył i nie mogę oddawać się ulubionemu luzowi , czy jak to ktoś by nazwał lenistwu.Kiedy mogę i na jaką skalę się udaje to to robię, bez żadnych skrupułów i głosów z tyłu glowy, że powinnam.
OdpowiedzUsuńUmiem też odcinać obowiązek od przyjemnosci i myslenie o pracy w wolnym czasie to dla mnie niszczenie pięknego dnia wolności.
Dzień dobry. Pogoda bez zmian, 30 w cieniu, lekki wiaterek.
OdpowiedzUsuńMusiałam iść na pocztę, zaopatrzyć w sklepie kocie kuwety w żwirek, przy okazji te 4 kilometry nabiłam.
Wpisywanie musów na kartkę i odfajkowanie jak się zrobi praktykuję od dawna, raz żeby nie zapomnieć, dwa dla satysfakcji.
W tej chwili na chwilę nic nie muszę, no chyba że przenieść kocicę z mojego miejsca na inne. Lektura czeka, a ten mus lubię.
Co do pogody, to obrcnie 27 w cieniu i lekki wiatr, no, zawsze to nie 31:)
OdpowiedzUsuńFlakowato się czuję nadal, pod wieczor dopiero,bo robi się przyjemny chlód, moglabym teraz wieść nocny żywot. Wczoraj fsjnie bylo na spacerze, bo razem z córką i niezięciem i pieskiem,pieska znalezli w sovote poźnym wieczorem i przetrzymali, żeby nic mu sie nie stało, ale już na szczęście piesek wrócił do swojego domu, ktory okazal się mieścić w tym samym bloku dwa pietra niżej.Mlodzi, adoptowali sunie mlodziutką ze schroniska i nie zastosowali sie do rsdy, by nie spuszczac jej ze smyczy w niezabezpieczonym terenie .
Ludzie są jednak niewyuczalni.
UsuńCo do musu japkowego, to dzis sie zmusze do pojscia wglab ogrodu, zeby sprawdzic ile jeszcze czekac na zbiory jabluszek mikro - Rabarbara wji, ktore one, niepozorne, w jedzeniu srednie, ale za to mus z nich, zupelnie bez cukru to sam cymesik, c'nie Rabarbaro? a moze nie dzis sie zmusze.....
OdpowiedzUsuńOj, tak ! Mniammniam :))! Chociaż w jedzeniu teeeż, niektórzy nie narzekali tylko pożerali ;).
UsuńRabarbara
Ach, musy i inne frykasy.Opakowana też robiłam bezcukrowe , ale nie wytrzymywały dłuższego stania w spiżarni i się psuły, to mbie zniechęciło do przetworów.
UsuńW poprzednim życiu trzaskałam po 100 i więcej słoików musu. Miałam 6 jabłoni i nie mogłam patrzeć na marnację. Czego ja nie wymyslałam! Z czekoladą, z mirabelkami, z dynią i sama już nie pamiętam z czym jeszcze. Wszystkie były pyszne.
UsuńAle schemat jest potrzebny! Tak jak skóra (nie wspominam ubrania, bo golasy na bandżi mi tu przelatują) - inaczej wszystko by się rozlazło w smutki i depresyjne bezkształty. Przypomniała mi się ta dziewczyna z Wstrętu - no, ona też nie musiała, a ten królik leżał i leżał. Czasem trzeba coś musieć, żeby wstać.
OdpowiedzUsuńChodzi tylko o to, żeby ta skóra była na naszą miarę. Ten schemacik - żeby nie za ciasny był. Niech tylko lekko obciska :)
Otóż to, Czajko. Nie neguję schematu w całości, tylko w jego ciasnocie. Zbyt często niepotrzebnie uwiera.
UsuńO w mordeczkę, dopadł mnie nowy interface! Musze sie z bim zapoznać ale juz mnie wkurza.
OdpowiedzUsuńDora, nie miałam wczoraj żadnego problemu!
UsuńTez nie miałam w zasadzie, chociaz trochę nieporęcznie, więcje zagmatteania niż w poprzednim.
UsuńGeneralnie moje muszenie dotyczy pracy. Muszę pracować do emerytury...
OdpowiedzUsuńJoasia, ciesz się, że nie do śmierci...
OdpowiedzUsuńOby to nie się nie zrównoważyło:). I w sumie nie żartuję nawet:(.
UsuńMówiąc "do śmierci" miałam na myśli nikczemną emeryturę, z której się nie utrzymasz. O ile w ogóle będzie, bo jak tak dalej pójdzie... Pocieszyłam Cię?
OdpowiedzUsuń20 stopni, okno otwarte na osciez ( oscież? nie uzywalam tego slowa jakies 50 lat, w Wenezueli na pewno nie uzywalam, i kiedy jakies slowo wyszlo z mego uzycia, mam problem czy jest wlasciwe, google mowi ,ze jest) wiec okno na oscież i chlodno a raczej chlodnawo, mus MUS wyjsc do lasu kabackiego a potem wegetowac czekajac znosniejszej aury, dzien dobry kureczki! nie przesypiajcie chlodow porannych
OdpowiedzUsuńBudzą mnie po 7 remonciarze od elewacji,ale o tej porze to ja sie nie nadaję do wyjscia z domu i korzystania z chlodu.Tez mam na osciez csla noc otwarte okna,teraz od slonecznej strony juz zamknęlam.
UsuńDora! to wychpdzenie do lasku o 7ej to straszny mus MUS okropny, przelamuje sie ale...ale...w trakcie zaglebiania sie w zielonosc, w chlodzik poranny i lesny, w motylkowe latanie w swiergot ptaszkow..MUS robi sie musem a tenze musikiem i o dziwo konczy sie wielka przyjemnoscia. WIec dlatego jednak sie zwlekam z wyra i jak skazaniec ide...
UsuńRemonciarzy to ja mam juz rokm ciagle sie z nimi klocę a klotliwa baba to ja nie jestem...
Słuchałam kiedyś wykładu pani psycholog. Tłumaczyła to "chcę, a muszę". Wspominała terapię z panem który nie lubił swojej pracy i podczas rozmowy tłumaczył jak bardzo jej nie lubi
OdpowiedzUsuń- no to nie pracuj - mówi pani Kasia
- no ale jak to, ja muszę
- nic nie musisz
- ale mieszkanie
- to będziesz spał pod mostem, ale nie musisz.
Może i ja nie potrafię przekazać tego sensu, ale gdyby tak głębiej się zastanowić - to pani psycholog miała rację. Zaplątujemy się w schematy. Teoretycznie o tym wiem - a schematy jeszcze mnie łamią. Chociaż jest już coraz lepiej - okna mam brudne i takie muszą zostać- bo nie chce mi się za cholerę myć ich. Cieszę się, że coś skrobnęłaś :-)
Zero wiatru,jeszcze z 18 w cieniu, według telefonu do 28 ma być.Wczoraj pod wieczor ciut sie zachmurzyło, ale duchota i tak była.
OdpowiedzUsuńFajna ta zieloność okoliczna i zieziorko,i kwiatuszki, ale Frodziulek i tak najpiękniejszy.
Ech, co z tego ze okna otwarte jak zalatuje dymem smierdzacym po 22, ktos chyba spala śmieci, a rano papierochowym co i raz, i tym co tam ludzie gotują, jakies zupy, gulasze,no i hałas. Remont na torach trwa, pracują nawet w niedzielę, no i ci od elewacji.Skurczybyki lecą na dwoch budowach, raz są raz ich nie ma, teraz akurat są ccodziennie, po 2, 3 pracowników.wczoraj jeden domalowywal, drugi kladl parapety.Do nas jeszcze nie doszli z parapetami, nie mowiąc o balkonie.
Toczka w toczke jak u mnie Dora...po wielkiej dyskusji zmienili mi parapet, ktory sami zachlapali i porysowali, otynkowali polowe sciany miesiac temu a teraz drugiej nie tynkuja, bo najpierw musza polozyc bruk u samsiadki, ale jeszcze go nie klada bo administracja nie zaaprobowala kosztorysu..jak zaczna tynkowac to ani chybi znowu zachapia parapet, ale postanowilam sama go zalepic dokumentnie plastykiem...ojej mozna oszalec. Muy bruk na ogrodel zachlapali cementem, mieli odmyc, ale miesiac ich nie bylo, teraz na moja interwencje polali jakimis chemikaliami i trzeba uciekac z mieszkania. A przeciez mieli zabezpieczyc folia...!!
UsuńO mamuniuuuu, Grażyno, nic tylko przydałoby sie drzeć koty i żądać odszkodowania. Nie wiem czym sie to u nas zakończy, bo lokatorzy wkurzeni. Parapety od strony podworka sa metalowe, pomalowane na brąz.Powinny być wpuszczone pod okna, są na zewnątrz, musielismy upomnieć sie o silikonowanie.
UsuńOd frontu są inne, ocynkowana blacha. Jeszcze do nas nie dotarli, piętro wyżej juz położyli. Folia z okien juz dawno się odkleiła, bo taśma wyschła. Ogólnie kosztorys i zakres prac jest wypisany ok, a robią na odpiernicz i polowa z tego wyssana z palca.
Mi ochlapali okno pianką montażową,bo akuratnie wybuchła panu w rękach.Ja pierdziu.Sami czyscilismy, żeby nam okna nie zniszczył.
UsuńW tematach musów grzebałam już jakiś czas temu i nadal obserwuję. Sama wiesz, korzeń w dzieciństwie. W lęku przed odrzuceniem, w kontroli nadmiernej, w poczuciu bycia niewłaściwą, jak się postaram, będę lepsza i pewnie jeszcze mnóstwo innych rzeczy...
OdpowiedzUsuńStaram się po prostu pytać siebie, co ja chcę, a jak się trafia poczucie winy mówię: o! znów ty, no jak miło, posiedź sobie ze mną na ławeczce, chcesz coś do pica? I tak siedzimy sobie, patrzymy na liście i zieloność. I mija. Przychodzi coraz rzadziej ;)
Mam znajomą, która rano bierze prysznic i nakłada czepek kąpielowy. Potem wychodzi, wyciera się, zdejmuje czepek i myje głowę pod kranem w zlewie. Teraz kombinuje jak od prysznica przedłużyć sobie słuchawkę do zlewu, żeby było łatwiej :D
Dlaczego tak robi?
UsuńBzikowa, to dosyć dziwne, ale na pewno jest jakieś racjonalne uzasadnienie. Może znajoma nie chce zatkać włosami odpływu?
UsuńMoze nie lubi, jak jej kapie na glowe, tak ogolnie. ja na ten przyklad nie umiem myc wlosow w prysznicu....
UsuńO , właśnie! To tak jak ja, myję w umywalce bo nie cierpię tego uważania pod prysznicem żeby mi się woda z szamponem nie nalała do oczu, nosa i uszu :).
UsuńRabarbara
Robi tak bo nigdy nie spróbowała inaczej. Ja też zawsze brałam słuchawkę w rękę, bo jak woda lała mi się na głowę, to panikowałam, że nie mogę oddychać. Aż wreszcie spróbowałam. Powiesiłam słuchawkę wysoko i zaczęłam powolutku kombinować. A jak stanę tak, a jak stanę tak, poodycham ustami...I teraz bardzo lubię, i się nie boję jak mi leci na głowę. BO SPRÓBOWAŁAM INACZEJ. Problem ze schematami jest taki, że myślimy, że one są nami. Nie są. To tylko ograniczniki jakie sobie założyliśmy. To też niestety ogranicza naszą świadomość. Ogląd świata. Ogląd sytuacji i ludzi. Zostajemy w miejscu. Bo schematy są zdradziecko bezpieczne, choć czasem niewygodne, bo kręgosłup boli. Ale znane. Nie mówię, że wsie są niedobre, mówię o spróbowaniu inaczej, tylko nie na zasadzie: spróbuję, ale i tak się nie uda ;)
UsuńBzikowa - te inne metody wymagaja i czasu i cierpliwosci, zeby je oswoic, a ja jestem i niecierpliwa i jak Rabarbara - a to do ucha sie naleje, a to w oczy szambion wejdzie.
Usuńdo tego i tak mam stres, bo za jednym umyciem cos tam sobie uformuje na czerepie, a za innym - Emil z drewutni...juz nawet nie patrzenie w lustro nie pomaga, bo wiem, ze wygladam jak wsiowy glupek i tak i tak.
p.s. nie ograniczam sobie zycia przez inne mycie glowy ;) chyba tylko ta niecierpliwosc, lenistwo i swiadomosc, ze moja metoda dziala.
A w ogole to idzie ochlodzenie. o jakies 3 stopnie.....
Nie bardzo problem do mnie dociera. Mycia włosów w umywalce nie praktykowałam i wydaje mi się to fest niewygodne. Mam tzw. deszczownicę z doczepioną słuchawką. Jak wyłączę deszczownicę to myję włosy słuchawką. Jakoś umywalka do tej czynności nigdy mi nie była potrzebna.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńJuż 25, bez wiatru, zastanawiam się czy ja rzeczywiście muszę jechać po bundz, czy naprawdę chcę? Jeśli nie pojadę czy będę żałować?
Znów pół nocy przeszło na szukaniu chłodniejszego miejsca i lekturze, zasnęłam jak robiło się jasno.
Orzeźwiającego chłodku Wam życzę.
Ewa, bunz to bardzo smakowita rzecz...no nie wiem moze to jednak mus..
UsuńTo tylko ser, nie narażaj się na taką pogodę jak nie musisz.
OdpowiedzUsuńWyszlam do pobliskiego sklepu i zieleniaka i juz czuje sie zmęczona jskbym przeszla kilometry, a tylko torbę z zakupami niosłam.25 niby a i tak daje w kość.
Bundz to przyjemność. Nie odmówiłam sobie, na drugie śniadanko z pomidorkiem...mniam. Przy okazji zaopatrzyłam się w owoce, tak wyglądają smakowicie, że chyba przesadziłam i trzeba na dietę owocową przejść żeby się nie zepsuło.
OdpowiedzUsuńOwoce teraz najlepiej wchodzą, natomiast mnie akurat odrzucilo od pomidorów i salatek zielonych.Serow zresztą też, bo jem je ciagle w Niemczech.
OdpowiedzUsuńJa tylko chcę zgłosić, że lecąc po schemacie, weszłam na blog Tabazy i zostałam sprowadzona na bardzo złą drogę MUSU. Tabazo - ja też muszę ! Tylko najpierw wszystko zobaczę i jak przeżyję to ....... wolę nie myśleć ;)))).
OdpowiedzUsuńJak to jest, popacz, akuratnie dziś raniuśko pomyślałam, że czas się rozglądnąć za cebulkami ;)
Rabarbara
Ej,Baśka hajduczku!
UsuńHej, Hanno ;)), też będziesz kupować cebule ;)?
UsuńRabarbara
Tabaaza jest POTWOREM. Kusicielką wstrętną. Wlazłam na tę stronę i nie mogłam wyjść.
UsuńCały czas mam w głowie myśl o zejściu na zawał jak na wiosnę się okaże , że wszystko pożarły nornice....... I to z lekka hamuje moją chciwość i inne złe skłonności ;)
UsuńRabarbara
Albo zgniły od nadmiaru deszczu...
UsuńNo jest to jakiś hamulec😀
Podobniez w Swiecie Kwiatow jest 30% mniej za cebulki....nie wiem, czy Wy o tym, tak tylko mowie.
UsuńLece !
UsuńRabarbara
Tylko mi potem nie wygrazaj piescia!!!
UsuńHanna! Jak dawno Cię w Kurniku nie było, opowiadaj co tam u Cię, dezerterze.
OdpowiedzUsuńTeż bywszy u Tabazzelki, oj zasiewa ona różne chętki na to i owo.
Boję się iść do Tabaazy, no boję się. Jestem kompletnie nieodporna...
OdpowiedzUsuńHanna, gdzieś się podziewała, a?
Hana ale to MUS !!!! Te cebulki. Bo za chwilę będzie za póżno...... ;))
UsuńNo i u Ciebie sucho a cebulki to lubią..... ;))
Rabarbara
No wieeem...
UsuńDobrze, że ja nie mam ogródka, bo po zaglądaniu do Tabaazy, to chyba bym poszła z torbami...
OdpowiedzUsuńNa dziś skończyłam szukanie miejscówki na ucieczkę z domu i odreagowania codzienności... Zobaczymy, co jutro mi odpowiedzą, bo wysyłałam zapytania o obecność piesa
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJak zwykle monotematycznie. Nareszcie chłodniejsza noc i można było spać. Teraz już temperatura pędzi w górę, już prawie 20 stopni.
Przyjemnego dnia życzę.
Heloou, pobudka o 7, fajnie sie schlodzilo w nocy, w cieniu jeszcze 19, wieć jeszcze robię przeciąg i dokańczam opalanie kawałka ramy w drzwach kuchennych, ale to chwila moment i zeobie, przewietrzy sie i okna od slonecznej strony zamknę.
OdpowiedzUsuńWitajcie Kurencje szanowne, podpiszę się jako anonim bo nie ze swojego piszę. Otóż wreszcie wylądowalam w kraju. Otworzyli mi granicę wczoraj wieczorem a bilet miałam na dzisiaj rano. No to cała nocka nieprzespana. I pakowanie: muszę jeszcze to zabrać i to i to i tamto. W końcu wykupiłam jeszcze jedną walizkę i wrzuciłam jak leci, bez musu, zobaczę czego nie zabrałam ze sobą. Na ten przykłąd kosmetyki, no muszę zabrać ten krem i ten i balsam. Nic nie wzięłam, rossman o dwa kroki.
OdpowiedzUsuńEwa2 już powiadomiona, że na kawkę wyciągana będzie.
Na lotnisku pustki, w samolocie pustki tylko te kneble trzeba mieś cały czas. Ciekawe czy uda mi sie wrócić. (hrehrehre)
Bacha
Bacho, super, że nareszcie spełniło się Twoje marzenie, żeby przylecieć na ojczyzny łono.Wszystko co trzeba kupisz tutaj, nie ma co wozić ze sobą. Ja już też tak robię, chyba że to coś specjalnego co jest tylko tu czy tam😀
OdpowiedzUsuńW postawym samolocie w kneblu to bez sensu zupełnie,skoro odleglość stosowna .
Już drugi raz wyrzuca mi komentarz, trudno, już mnie palce od stukania bolą. Hanuś a może gdzieś te komenty są tylko ja ich nie widzę?
OdpowiedzUsuńNapisałaś Bacho dwa komentarze, jeden (14.14), że jesteś, drugi (17.55), że komentarzy nie ma. Pisałaś więcej?
OdpowiedzUsuńTak, taki długi był.
OdpowiedzUsuńBacha, baw się dobrze i wyściskaj Mikę!
OdpowiedzUsuńTu będzie problem, bo nie wiem czy będę miała transport do Z. ale możliwe że Mika przyjedzie w czasie mojego pobytu do Krakowa.
UsuńBacha - no tos na memlonie - niech Ci pogoda dopisze. I - wlasnie - Mike obsciskaj od Kur!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzień dobry w czwartkowy poranek. Doszłam do wniosku, że wszyscy piszący w ofercie, że akceptują zwierzęta robią to w celach marketingiwych. Szukam dalej. 🌝 Udanego dnia. 🌝
OdpowiedzUsuńBoguśka, zrób kłamczuchom zadymę na fb. Mam nadzieję, że jednak coś znajdziesz.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny chłodek był w nocy, teraz już 20. Mam nadzieję, że nie będzie dzisiaj zbyt upalnie.
Dobrego dnia.
Cześć, trochę chmur, czasem slonko zajdzie, to sie wydaje przyjemniej, ale nie prognozują ochlodzenia.
OdpowiedzUsuńdla mnie dalej gorac.
OdpowiedzUsuńGorąc jest,dzis u nas nadal ma być do 28 w cieniu.
OdpowiedzUsuńZaliczyłam pierwszą wizyte u dentysty, czekaja mnie jeszcze dwie w przyszłym tygodniu, dobrze, że od lutego odkładałam money na zębiska , to się nie zrujnuję, bo to kilka licówek do odnowy.
OdpowiedzUsuńNo a sobotę i niedzielę spędzę chyba na wsi u znajomych, już się dowiedziałam, że spory kawał do odchwaszczenia jest w ogrodzie (hrehrehre) - no żebym miała ciągłość po działce i nie odzwyczaiła się od robót ziemnych.
Czołgiem Kureiry, ciągle gorąco jak w piekle. Biedne moje pieski, mimo moczenia i schładzania, lekko nie mają. Zwłaszcza Frodo.
OdpowiedzUsuńBidny Frodo, bo jego ma co grzać. Nic nie muszenie bardzo mi się podoba. I tak staramy się żyć, jednak czasami coś trzeba i wtedy jest mus, ale nie z "przysłowiowym sznurkiem na gardle" Ahoj!
UsuńAtaner, sznurka na gardle wprawdzie nie mam, ale i tak mi się rzeczywistość przelewa.
UsuńGorąc dzis jakby mniejszy, bo chmur duzo bylo, teraz tylko 22 st. Przyjemnie.
OdpowiedzUsuńKochane Kurki, macham do Was z okolic Suwałk. Pogoda jest piękna. Okoliczności przyrody takoż.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNie ma co pisać, pogoda bez zmian, bez chmur, bez wiatru, już 20 stopni. Nadziei na ochłodę brak.
Kalipso odmachuję i ciesz się okolicznościami przyrody.
Dobrego dnia.
Dzien dobry, 20 st, słonko. Czas na zakupy i pakowanie, i takie tam przedwyjazdowe.
OdpowiedzUsuńŁooooo, wtem burza i leje, alw fajnie.
OdpowiedzUsuńKiedy ten upał się nie skończy? 32 w cieniu, ani chmurki, jedyna pociecha to lekki wiaterek.
OdpowiedzUsuńU nas się pięknie ochłodzilo 20 st.zachmurzenie, tak to ja lubię.
OdpowiedzUsuńJak zdążę to zaliczę 194 komentarz. Na wstępie, cobym nie zapomniała, dziękuję za babcine życzenia. Na zdjęciach moje klimaty. Dzika roślinność to jest to. A schematy MUSZĄ być. Dla ogólności. Jak kto jest indywidualistą to i tak robi po swojemu. A jak kto nie wie co chce to żyje na rozkaz. Dostaje rozkaz, nakaz, prośbę nie do odrzucenia i już wie. Zanim się zorientuje, że żyje wg czyjegoś schematu, który uznał za swój dużo życia upłynie. Kiedyś już pisałam, że mus to umrzeć a reszta jest kwestią wyboru. Stwierdzenie "trzeba by" rzucone mimochodem działa cuda. Np. Trzeba by mieszkanie odmalować w przyszłym roku. Wracam z Warmii i jest po remoncie i malowaniu. Nasz Pierwszy usłyszał i zadziałał.
OdpowiedzUsuńSaBała, szczęściara z Ciebie.
UsuńNie wytrzymam tego gorąca w murach wyjeżdżam na kilka dni dopoki nie zelżeje.
OdpowiedzUsuńŻyczę ochłody, niestety zapowiadają jeszcze tydzień tego gorąca.
UsuńDzisiaj przyjechał Pan-Od-Rolet i wreszcie zrobił mi co trzeba. Roletki w strategicznych miejscach oraz drucianą moskitierę w sypialni. Wreszcie mogę tam na oścież otworzyć okno!
OdpowiedzUsuń