Mimo suszy i gorąca szkoda, że już po lecie. Roślinki dopiero się rozbuchały i już trzeba się zabierać. Ale nic to. Powoli zaczynam sobie wyobrażać, jak będą wyglądały wiosną. Pogoda u nas taka w sam raz do polowej roboty. Toteż robię to i owo. Np. to:
Najpierw musi być brzydko, żeby potem mogło być ładnie(j):
Fotel jest dziurawy na wylot. Postawiłam go tam, aby zarósł pięcioklapkiem, który tylko czeka.
I w ogóle porosło, prawdaż?
W ubiegłym roku posadziłam kilka wrzosów. Najwyraźniej czują się dobrze, idę więc w tym kierunku:
Zakwita hibiskus:
Nie tylko mimozami jesień się zaczyna:
Ktoś na moje niebo wlata:
Taki dzisiaj był zachód słońca:
Nie wszystko, niestety, wygląda tak sielankowo, jak na załączonych obrazkach. Jeden taki Janusz letniskowy znów podniósł mi ciśnienie. Znów, bo po raz kolejny napadł na mnie (akurat byłam w ogrodzie), że moje psy - uwaga - SZCZEKAJĄ i "zawału można dostać". Szczekają, i owszem, jeśli ktoś idzie, tak mają. Prawie wszyscy mają tu psy i wszystkie szczekają - takie dziwne są. Zaznaczam, że moje nigdy nie wyszły samopas na zewnątrz i nikomu nie zagrażają. Zresztą nawet gdyby wyszły, to też nie zagrażają, ale rozumiem, że Frodka można się przestraszyć. Nie siedzą w ogrodzie cały boży dzień i nie ujadają bez przerwy. Wyłącznie wtedy, gdy za płotem coś się dzieje. Takie mają wsiowe nawyki. Nikomu nie przeszkadzają w spaniu, nie zakłócają ciszy nocnej i w ogóle niczego nie zakłócają. Gość zatruwa mi życie, boję się wypuścić pieski do własnego ogrodu, a jeśli zaszczekają, to wtedy ja dostaję zawału. Rozumiałabym, gdyby ujadały dzień i noc, ale absolutnie tak nie jest. Nie mam pojęcia, co z tym fantem zrobić. Aż się poryczałam dzisiaj. Próbowałam jakoś im (pieskom) odwracać uwagę od tego, co na zewnątrz, ale nic nie działa albo nie potrafię tego przeprowadzić. I to nie jest bezpośrednie sąsiedztwo, gość mieszka kilka domów dalej i to tylko w sezonie. Nawet nie musi tędy chodzić, równie dobrze mógłby iść w drugą stronę i dojść do tego samego punktu, bo tu można obejść osiedle tak bardziej w kółko. Mam nadzieję, że niedługo wyjedzie i będzie spokój. Smaczku całej tej sytuacji dodaje fakt, że jest to facet, którego komin tu widzicie:
W styczniu:
I w maju (!):
Wtedy w styczniu smród był tak straszny, że nie dało się wytrzymać w domu i to przy zamkniętych oknach. Toteż nie wytrzymałam i poszłam tam. Bardzo, naprawdę, bardzo grzecznie poprosiłam, żeby przestał palić tym, czym pali. No to teraz mam...W tzw. międzyczasie:
Pierszaaaaa!
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńCholera, jak to nigdy nie wiadomo z tym sąsiedztwem...
OdpowiedzUsuńA ogródek pięknieje.
Nie może być za dobrze przecież!
UsuńJak zajrzałam, to jeszcze nikogo nie było... Czwarta! Ale przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńWredny typ. Też mam nadzieję,że wyjedzie.
Ninko, czepił się jak rzep, teraz jeszcze wtóruje mu baba. Oboje zawału dostają pod moim płotem.
UsuńPo przeczytaniu pierwsza, wiec nie ma ściemy.
OdpowiedzUsuńPaskudnie z tym letnikiem, odgrywa się menda, może jakoś zjednoczone sily innyxh fajnyxh sasiadów go zakrakają i się odczepi, albo odwrotnie, zaprosic goscia na wspolne wioskowe ognisko, moze poczuje sie zintegrowany i odpuści, gorzej z tym spalaniem smieci, tu chyba raczej odgorny zakaz bylby skuteczny, wywiesic na jakiejs tablicy ogloszeniowej inkoguto takie info , żeby nie palić byle czym.
A po za tym jest cudnie, pieknie zarasta, fsjny pomysł z fotelem i bardzo mi się podobają te pieńki jako płotek.Bardzo.
Dora - jak on tak pali w piecu, to ja bym zrezygnowala z integracji, bo nie nawrocisz goscia , ale ogolnie strach, bo moze smakolyk jakis podrzucic pieskom. Hana - zamontuja udawana kamere na brame i plot, gdzie pieski moga chodzic. I szczekac oczywiscie, glupie jakies.... To by postraszylo idiote przed glupimi pomyslami.
UsuńNajchetniej to bym Janusza olewala i pieskom pozwalala na szczekanie i nieszczekanie, a jego, tego Janusza, ignorowac. Na twardo. Tylko sztuczna kamera mi przyszla do glowy jako wyjscie oraz donos do wladz gminnych na jego piecowe wybryki.
czwarta kwarta :)
OdpowiedzUsuńSzwarta kwarto, jak Twoja rąsia?
UsuńDora, myślałam o tym, żeby dziada wziąć po dobroci, ale na razie mam gęsią skórkę, jak o tym pomyślę. Muszę odparować.
OdpowiedzUsuńPieńki mi tu zalegają po poprzednikach. Nie spalę ich w kominku, bo to sosna. Na pewno wytrzymają dłużej niż takie z Leroy za pińć zeta sztuka.
Na pewno, i supercto wygląda. powiedz panstwu ze pieski tak radosnie szczekajo, bo bardzo lubią ludzi i gosci, na odleglosc wyczuwaja dobrego czlowieka..😃
UsuńDora, nie ma z nimi dyskusji.
UsuńOlałabym dziadostwo, ale boję się o pieski:(
OdpowiedzUsuńA ja bym wzięła magnetofon, podkradła się nocą do lasu za jego domem i puszczała wycie wilków na maksa!
OdpowiedzUsuńGorzka, mógłby mnie odstrzelić. Wiadomo wszak, że wilki zjadają ludzi.
UsuńMoze nie trzeba sie zakradac a ino wycelowac magnetofon w jego kierunku. Wilki i - dla zlagodzenia sytuacji - sowe.
UsuńZwykłe chamidło z dziada, na razie trza wziąć na przeczekanie. Ale czy to oznacza, że w styczniu przyjeżdża i czymś pali dziadyga? Bardzo mi smutno, że tej letniej pełnej krasy nie zobaczę....
OdpowiedzUsuńLilka, wpada. Ostatniej zimy remontował i zapewne palił budowlane odpady.
OdpowiedzUsuńJeśli dasz radę we wrześniu, to jeszcze zobaczysz. Wsiądź w pociąg, auto zostaw w domu i szlus.
Do auta chyba próbnie wsiądę jutro na krótkim odcineczku bo ręka tak nie przeszkadza w prowadzeniu ale oczywiscie do czasu kontroli pierwszej ( w piątek ) nie zamierzam jeździć. Tak wygląda, że dam radę już niedługo prowadzić.
UsuńLilka, to dobre wieści!
UsuńEch, zawsze się musi łyżka dziegciu przyplątać. Dory rada całkiem sensowna, obawiam się jednak, że chamidło urażone zwróceniem uwagi, nie pozna się na tym.
OdpowiedzUsuńPięknie i coraz piękniej, zanim doczytałam o dziurze w fotelu wyobraziłam sobie jak tam zalegam z książką i lampa wina. Ech....
Ewa, zaleglabys w dziurze i jakbys sie zaczytala, to ten piecioklapek by owinal sie wokol Ciebie i fotelika....
UsuńEwa2, jest jeszcze nie do końca dziurawy drugi fotel:)))
OdpowiedzUsuńZ wizytą u Janusza (ewentualnie) muszę odczekać i ostygnąć, bo na razie się gotuję. Dzisiaj mogłabym go uszkodzić.
Nie idź do niego. Lepiej ich do siebie zaprosić, kiedy będą przechodzić.
UsuńSzlag może człowieka trafić na takie indywiduum. Ciężko jest cokolwiek doradzić. Podejrzewam, że szuka teraz zaczepki, co by się z Tobą pokłócić. Może miał chętkę na Twoją działkę i teraz się wścieka.
OdpowiedzUsuńNo wiec tak, najpierw zachwyty ogrodem i podziwy nad wlozona w jego stworzenie praca. Oraz pretensje, ze futer za malo. Potem nastepne zachwyty Twoimi dzielami.
OdpowiedzUsuńA teraz przechodzimy do nieprzyjemnego meritumu. Niewyzyty wujek, zapewne z opcji wiadomej, niszczacej i poboznej, zauwazyl, ze jestes sama i zwietrzyl okazje pojechania sobie po kims, zeby wypuscic nagromadzona frustracje. Nie bedzie mu bowiem jakas baba uwagi zwracac, czym wujek ma w piecach palic. Strach o zwierzeta strachem, ale nie wolno pozwolic sie zdolowac. Trzeba kontratakowac, jak Imperium z Gwiezdnych wojen. Dom obkamerowac, sasiadow zmobilizowac, fiuta okrzyczec i mu pogrozic. To nie jest czlowiek, z ktorym mozna kurtularnie i po dobroci.
Tak, sąsiedzi mogą dokuczyć. U nas ostatnio puszczali disco polo na całą petardę do pierwszej w nocy, tydzień w tydzień. U mnie w domu kieliszki latały w kredensie, choć mieszkam za górką. Sąsiadka co ma bliżej nie wytrzymała i poszła z pretensjami, ja tylko zadzwoniłam. Uspokoiło się ale nerw jest co weekend. Warto sobie założyć kamerkę i wywiesić tabliczkę, że obiekt monitorowany, żeby sąsiadowi coś głupiego nie wpadło do głowy, a Ty bedziesz spokojniejsza.
OdpowiedzUsuńHaniu, brzydzi mnie to wszystko normalnie. Wiem, że masz rację, ale aż mnie wstrzącha gdy pomyslę, że to ja mam się obwarować z powodu jednego debila.
UsuńJak Twoja nuszka?
Mam taką kamerkę, i czuję się bardziej bezpiecznie. Mieszkam na zupełnym odludziu i zawsze był problem z dłuźszym wyjazdem. Dzisiaj byłam u ortopedy i mieliśmy alarm, że ktoś się kręci, to był dziki kot, który nas
Usuńodwiedza😁
Nuszka fioletowa,pobita czerwienią ale mniej spuchnięta.
AMP, za słowo dobre dzięki.
OdpowiedzUsuńObmyślam strategię. Na razie jestem wq...na, a wqrw - jak wiadomo - nie jest dobrom doradcom. Gość jest LEKARZEM! Można by się spodziewać trochę rozumu, albo chociaż ogłady, nie? Jak widać, nie można i wręcz nie należy.
E, no... To, że jest lekarzem, nie znaczy, że nie jest po prostu miernotą. Musiałam to napisać. Wykształcenie nie idzie często z kulturą i ogładą w parze.
UsuńZ wielu lekarzy, których znam, tylko kilku to ludzie na poziomie. Reszzta, niestety, to zwykłe buce.
UsuńJoaśka, Izydoru, niby to wiem, życie dawno mnie nauczyło. Jednak z naiwnością dziecka ciągle spodziewam się, że wykształcenie coś jednak znaczy. A przynajmniej powinno.
UsuńOglady i kurtury na medycynie nie uczo.
UsuńNigdzie nie uczą. To się wynosi z domu. Po prostu.
Usuńanonimowa72
Coś mnie z konta wyrzuciło i nie mogę trafić:)).
Anonimowa, to i ja wiem, ale to taki byl sarkazmik wizawi bycia lekarzem, czyli teoretycznie czlowiekiem z jakims poziomem.......
UsuńPies szczeka, bo to jest pies. Moje też szczekają, jak coś się dzieje na drodze, ale całe szczęście, jeszcze żadnemu sąsiadowi nie przyszło do głowy, żeby mieć o to pretensje. Najgorsze jest to, że jak taki typ się przyczepi o coś, to żadne argumenty nie działają, a im bardziej się jest grzecznym wobec niego, to ten ma jeszcze większe pretensje. Chyba faktycznie zostało modlić się, żeby już sobie wyjechał. A palisada z pieńków super wygląda :)
OdpowiedzUsuńElaj, czy to zbieg okoliczności z nickiem "Elaja"? Bo trochę mnie zamieszało:) Elaja nie ma psów:)))
OdpowiedzUsuńSąsiedzkie zarzuty są idiotyczne, bo moje pieski naprawdę nie są upierdliwe. Podejrzewam, że chodzi (też) o gabaryty Frodka. On jak szczeknie, to konkretnie...
Wyjedzie pewnie za chwilę, ale to przecież nie jest wyjście. Nie będę sprawdzać codziennie czy aby nie zjechał.
Palisadę z takich pieńków robi się błyskiem!
Wychodzi na zbieg okoliczności, bo ja elaj mam 2 duże psy :) W moim nicku jest małe "e", może to być znak rozpoznawczy ;)
UsuńU Elai też małe e, ale wszystko jasne. Wskakuj na grzędę!
UsuńWsiadam i już się wygodnie kokoszę ;)
UsuńWitamy w Kurniku, Elaj :) Piszę wielką literą, bo małą mi jednak mimo wszystko nieporęcznie :)
UsuńJa tez jestem opakowana z malej litery, ale zgadzam sie z Ninka - tez bym pisala z duzej... przywyklam do eleganckiego mnie traktowania. Witaj na Grzedzie.
UsuńTaka palisada... Śliczna! Zarosło pięknie, interesująco i obiecująco. Wszystkie Twoje dzieła są wspaniałe - Kurioza, ogródek, obrazy, domeczki drewniane...
OdpowiedzUsuńA na sąsiada brak słów! Niech wyjeżdża szybko!
Kalipso, Ty fanko moja!
OdpowiedzUsuń♥
UsuńCudnie zielono w Kuriozie, przepiękne zrobiłaś gumienko.
OdpowiedzUsuńEch ci sąsiedzi...sama wiesz jakie ja mam co sobotę, a nie raz i częściej, upierdliwe imprezy. Uważam, że tabliczki z napisem "obiekt monitorowany", nie jest złe, żeby do łba nie wpadło cymbałowi coś złego.
Bezowo, jeśli nie wieźmiesz sprawy w swoje ręce, żeby ukrócić nieco te weselne harce, nie będziesz sypiać do końca dni Twoich.
UsuńKurna, a co majom robić piesiaki, miauczeć? Szkoda, że nie można nagrać jakiegoś wściekłego warczenia coby im pod domem puszczać nagranie, naszukaliby się tego, a może i z domu przestaliby wychodzić.
OdpowiedzUsuńU mnie +32 a potem już jesień.
Hana uważaj coby padalec jakiegoś świństwa piesiakom nie podrzucił, mam nadzieję, że one tylko to co twoją ręką podane wsuwają.
Bacha, nagrac można, ale czaić się w krzaczorach nie mam ochoty jakoś. To jest myśl - nauczę je miauczeć. Zwłaszcza Frodo udający kota robiłby wrażenie. Wtedy na bank padną na zawał pode moją bramą.
UsuńMlodzi sasiedzi balowali calymi nocami a nad ranem kladli sie aby odespac .W drodze odwetu za nieprzespana noc starszy sasiad wychodzac do pracy puszczal im na 8 godzin nagranie placzacego dziecka. Szybko sie wyprowadzili.
OdpowiedzUsuńEva, nie mam płaczącego dziecka na podorędziu. Niepłaczącego też nie. Jak żyć? Ale moje pieski na dźwięk telefonu rozdzierająco wyją. To jest jakiś trop...
UsuńMiedzyczas berdzo mi sie podoba!!Goscia bym najpierw wziela po dobroci, rozmowa, moze winko etc, moze sie uda.
OdpowiedzUsuńPo ogrodecku mozesz oprowadzac wycieczki..dzieje sie i duzo masz roznosci, a wiosna juz blisko
Grażyna, póki co, na myśl o brataniu się z dziadem mam ciarki. Ktoś, kto wygaduje takie dyrdymały nie może być fajny. Ale mozliwe, że będę zmuszona. Dzisiaj był spokój. Mam nadzieję, że już wyjechali.
UsuńPięknie to wszystko ogarnełaś, ogród zachwca. Widać, że nad każdym szczególem pracujesz i wszystko ze soba współgra.
OdpowiedzUsuńTego typa Janusza, olej. No wiem, że łatwo się mówi, ale gad wredny się mści za ten ten komin (dobrze, że zrobiłaś zdjecia). Jeśli przyjdzie jeszcze raz i powie, że psy szczekają, to oznajmij gadowi, że pogadasz z psami aby szczekały ciszej. Nie przejmuj się Hanuś i nie rycz! Nie będzie Ci jakiś dziad mówił jak psy wychowywać!
Dzięki Ataner za komplimenta, ale ciągle mam niedosyt. Dopóki między roślinkami prześwituje ziemia, będę marudzić:) Te wszystkie akcesoria to maskowanie niedostatków.
UsuńPoryczałam się z bezradności i bezsilnej złości. Więcej nie będę, na pewno nie z tego powodu.
Tak, jak zawsze dzieciom mowilam - nie placz, zostaw to na inna okazje. tfu tfu, oby to u Ciebie juz w ogole nie bylo potrzebne. Nigdy.
UsuńDzień dobry. Szykuje się upalny dzień.
OdpowiedzUsuńZapomniałam wczoraj pozachwycać się palisadą i pracami, wszystko warte zachwytu.
Oby nowy dzień przyniósł dobre rozwiązanie, bo upierdliwy sąsiad to nic dobrego i na pewno niewart łez.
Udanej niedzieli.
Ewa2, przedpołudnie było piękne, niezbyt upalne, zaliczyłam nawet przebieżkę z kijami. Zostałam nagrodzona takim widokiem łabędzi i kaczek na wodzie, że dech mi zaparło.
UsuńNie będzie więcej łez, to był wyraz bezsilności i braku argumentów, bo do dziada nic nie dotrze.
Cześć Kuraski, w tę deszczową ( u nas ) niedzielę.
OdpowiedzUsuńHana, Ty to masz ogrodniczą wenę!
Moje 3 azalie wciąż czekają zmiłowania mego. Wczoraj nawet zabrałam im skrzynkę, w której stały, bo potrzebna mi była na cebulowe żniwa.
Cebule oszalały. W życiu nie miałam takich zbiorów. Chyba do nowego sezonu nam starczy, jak się będą dobrze przechowywać. Zastanawiam się nad popełnieniem dekadenckich konfitur z cebuli.
Moją pierwszą reakcją na twoje kłopoty z sąsiadem było zagotowanie się, i słuszny gniew w Twojej sprawie. A drugą, czy może jednak nie zaprosić ich, i nie pogadać? Zapoznać z psami, opowiedzieć ich łzawą historię, a jak się zapoznają ( a przecież tych dwóch gałganów nie da się nie polubić ), to potem będą uważali, że oni im szczekają przez płot przyjacielsko.
Miłej niedzieli!
Agniecha, dekadenckie konfitury z cebuli działają na wyobraźnię. Taki cienki smalec z masą uduszonej cebuli w sosiku jakimś cebulowo-ziołowym może? Ze świeżym chlebkiem?
UsuńJa też się zagotowałam i wiesz, na razie nie chce mi się przed nimi płaszczyć. Chwilowo będę ignorować.
Rabarbara podsunęła mi mysl, żeby im powiedzieć, że powinni się cieszyć, bo jednak nie zeszli na zawał. Znaczy to, że mają zdrowe serca. To powinno ich pokrzepić, nie?
Zrob dekadencka konfiture. Hana - ona jest slodkawa, to nie wiem czy do smalcu ten tego, lepszy ogorek kiszony i plaster zywej cebuli.
UsuńCoreczka robila taka konfiture czesto, a ja sie upajalam probowaniem czy juz. dodawala balsamicznego octa oraz brazowy cukier...na wspomnienie az mi sie sliniaki odezwaly. poza tym, to taka konfitura postoi dlugo!
Hana, miałam podobnie z moją sunią, która rzekomo pole jednego wieśniaka przeryła, jak stado dzików. Po pierwsze zgłosiliśmy sprawę do dzielnicowego, który uświadomił człowiekowi, że gdy coś się psu stanie,będzie miła kłopoty...Erna jadła wszystko. a dziad jeździł pod naszym domem na rowerze. Pomysł z obiektem monitorowanym tez jest dobry. Współczuję bardzo.
OdpowiedzUsuńTeatralna
Teatralna, czy Erna zjadła sąsiada? Razem z rowerem?
UsuńPonoć najlepszą obroną jest atak, zbliża się pora grzewcza, facet pewnie ma jeszcze trochę śmieci do spalenia, no to przyczepił się twoich piesków abyś ty nie czepiała się jego dymu z komina. Ma pewnie ochotę Cię zastraszyć, najlepszą radą to byłoby zachować spokój, co może być trudne. Ze słodkim uśmiechem, ale bez uległości, tłumaczyć, że pieski niegroźne są,. A może na jego widok wołać: o jak miło sąsiada widzieć, chodźcie pieski przywitajcie się z panem :) To tak półżartem, jednakoż trzeba by znaleźć jakiś sposób na faceta i to nie może być wet za wet bo od tego to się konflikt tylko nakręci. Może udało by się jednak faceta rozbroić żartem.
OdpowiedzUsuńPiękne dzieła twe, te nieożywione i te ożywione.
Ogród coraz piękniejszy, fajowsko że są wrzosy, bardzo je lubię. Fotele oddane do dyspozycji roślinności to świetny pomysł, a efekt na pewno będzie kapitalny.
Marija, możesz mieć rację, niestety. Ale tu się gość przeliczy. Nie pozwolę się truć, nie po to wyniosłam się z miasta do lasu.
UsuńWrzosami obsadziłabym cały łysy placyk pod tarasem, ale drogie są jak zaraza. Wobec tego poczekam do wiosny i zobaczę, jak sobie poradzę te, które już mam. Może jeszcze ze trzy dokupię, bo i tak nie wytrzymam przecież.
Pięcioklapek od wczoraj już się z tyłu fotela uczepił, dasz wiarę?
Ogród imponujący!rośliny jeszcze w pełnej krasie, ani myślą o zbliżającej się jesieni;)) Niestety,Janusze się zdarzają, nie trzeba jakiegoś szczególnego pecha, aby na takich trafić.. A oni nie mają zwierząt??to co to za ludzie?? ;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwa, nie mają zwierząt i sądząc po tym, co wygadują, nigdy ich nie mieli.
UsuńMam nadzieję, że moje roślinki-świeżynki przetrwają zimę i wiosną dadzą czadu!
Cudny ten domek z pruskiego muru.
OdpowiedzUsuńAgniecha, mam pełno surowca z odzysku, mogę wyprodukować Niu Jork.
UsuńPRODUKUJ!
UsuńWkurzona na twojego wrednego sąsiada nie pochwaliłam gumna - chyba jakąś odę pochwalno-ekspiacyjną będę musiała stworzyć.
OdpowiedzUsuńJak mi wena dopisze ;)
Ninko, oda nie zawadzi, ale bez ekspiacji. Spoko.
UsuńMła jest zdania że jak to Janusz to na miłym traktowaniu się nie pozna. Trza z grubej rury, cóś w stylu "Co pan tak tu łazi i ślepi i psy panu przeszkadzają, złodziejstwo się planuje jakieś? Ja tu jeszcze jednego brytana dokupię żeby nikt głupich pomysłów nie miał! I dookoła wszystkich uprzedzę, bo mnie już mówili że pan to dziwny jest." Jeszcze można krzyknąć w stronę domu "Znowu ten wariat co przeszperę robi psów że pilnują się czepia!" Wersja lightowa jest taka "Bierę komórkę i pana na youtubuie puszczę, jak się pan do ludzi z psami we własnym obejściu dopieprza. A jak złodzieje przylezą to mam niby pana wołać?". Nie wiem czy na faceta od razu pomoże ale Tobie na jestestwo dobrze zrobi. Dlaczego to Tobie ma być przykro? Sprawa nr 2 - "Pan nas tu wszystkich ( podkreślić to wszystkich ) truje! Niech się pan cieszy że jeszcze nikt nie zadzwonił ani nie nagrał jaki to się z komina dym ulatnia." Potem cóś w stylu dobrej somsiadki "Pan o dotację wystąpi, teraz dają. Wie Pan jacy są ludzie, w końcu ktoś doniesie." . Bądź dobrą żmiją i nie płacz po kątach, jak to mawiała moja jedna bardzo niedobra znajoma "Nóż w plecy należy wbijać ze słodkim uśmiechem na ustach.". Znaczy powrzaskiwanie i konfidencjonalna pseudodobroć, sama bym kogoś takiego unikała. A psi niech szczekajo, u siebie som. Nasze okoliczne pyski drą i wszyscy szczęśliwi że ktoś chałupy pilnuje bo żulostwa teraz pełno. Preussenmauer urodny wielce. A lata niech Ci nie będzie szkoda, sadź jesienią cebuliszcza żeby wiosna było kwieciście. :-)
OdpowiedzUsuńTaba, nie pozna się, już to wiem. Zdjęcia wykorzystam, jak przyjdzie co do czego, ale nie chce mi się nerwów szarpać i w pyskówki się wdawać. Taki ktoś się nie uspokoi. Muszę obmysleć jakąś intrygę. W zmowie z sąsiadami najlepiej.
UsuńTaba, Ty to umisz z ludzikami rozmawiac. cmokam z zachwytu ;)
UsuńNo co Ty, mnie najlepsze odpowiedzi tyż przychodzą post factum czyli na schodach. Choć ostatnio udało mła się pogonić żulerię w stylu odknaj bo zawadzisz. Mła zauważyła że komórka w ręku działa cuda, jakoś nikt nie pragnie być bohaterem netu. To nawet lepsze niż wąż i woda o dobrym ciśnieniu ( mła się raz zdarzyło, w zamierzchłej przeszłości jakieś dwadzieścia lat temu, kiedy ledwie przytomny żul usiłował zdefekować na środku podwórka, mła go solidnie otrzeźwiła co jednak nie przeszkodziło mu narżnąć na sąsiedniej posesji, widać tu nie o trzeźwość szło ).
UsuńMasz zdjęcia tego smrodu z jego komina to to jest świetny dowód dla straży gminnej czy wydziału ochrony srodowiska. Niech go skontrolują. Dobrze by było zebrać kilka podpisów sąsiadów i normalnie na niego donieść, że was zabija. A psy są pilnujące Twojego bezpieczeństwa i to jest ich praca.
OdpowiedzUsuńKolKa, zdjęcia trzymam w zanadrzu i nie zawaham się ich użyć, jakby co.
UsuńNiedobrze mi się robi na myśl o tych korowodach. I nie chciałabym rozpętywać afery.
Też uważam, że z tym "doktorkiem" to ani miło, ani żartem nie można a nawet nie powinno się obchodzić. Straz gminna, czy inna, co tam u Was i policja. Psy szczekają, bo taka pracę mają. Doktorem jest wazny, póki mu ktos nie pokaże, z kim ma do czynienia.
OdpowiedzUsuńA z innej beczki...Pieknie Ci wszystko rośnie. No dżungla prawdziwa.
Izydoru, sama się roślinkom dziwię, że przy tej suszy dają radę. Podlewam wprawdzie, ale nieprzesadnie, wiadomo. Zobaczymy w jakim stanie obudzą się wiosną. Czytam o Waszych deszczach i nie chce mi się wierzyć.
UsuńJeśli dziad się nie uspokoi, będę zmuszona do bardziej radykalnych działań, czego wolałabym uniknąć. A policja? Obawiam się, że ich to nie obejdzie. Dla nich taka sprawa to śmich na sali.
Witam.Powiem tak; też miałam się z sąsiadem na działce (ogródki działkowe)i ja pierwsza zaczęłam,bo mi radio głośno nastawione tego dnia przeszkadzało.Owszem ściszył,ale potem on i jego żona czepiali się o byle co.Aż pewnego razu poszłam do nich (do płotu)jak u Kargula w "sami swoi" i mówię,że na ogół nie przeszkadza mi radio,tylko wtedy bolała mnie głowa i w ogóle miałam jakiś kiepski dzień i niech sobie grają tym radiem,a my jako sąsiedzi badźmy dla siebie mili,bo lepiej się wtedy żyje i lepsze jest samopoczucie.Więc oni też się z tym zgodzili,żeby była zgoda.I teraz jest tak,że z daleka sobie pomachamy na dzień dobry z uśmiechem się witamy,nawet jesteśmy z ta panią po imieniu.Muszę dodać,że radia wogóle nie słyszę.Moja babcia mówiła,że "nie sztuka sobie z przyjaciela zrobić wroga,ale z wroga zrobić przyjaciela - to jest sztuka".Lepiej dobrocią spróbować z tym panem.Pozdr.M
OdpowiedzUsuńTaa... tylko mła się wydawa że to jednak inna bajka. Jak komuś cudze psy przeszkadzają a własny dym ze świństw snujący się po okolicy nie to doświadczenie uczy że tacy ludzie uważają czyjąś uprzejmość za słabość. Skąd doświadczenie? - zza płotu. Jest pewien gatunek ludzi którzy potrafią zakopcić okolicę doszczętnie, śmieci sąsiadowi na działkę wrzucić i jeszcze mieć pretensje do świata że wszyscy wokół mają jego lub jej osobę za mocno uciążliwą. Miłe rozmówki odpadają bo przeca się kala doskonałość, impregnowane taki ludź na zasady współżycia. Zostaje metoda Pana Janka. Chamstwo należy zwalczać siłom i godnościom osobistom. Wężykiem Jasiu, wężykiem.
UsuńM., może za jakiś czas dam radę. Na razie nie jestem w stanie się przełamać.
UsuńCiekawi mnie czy jest taka opcja, że już wszystko obsadzisz i braknie placu. Dokupisz posesji, abo pójdziesz w pionowe ogrody, dachowe np. A może wykopiesz jedno i zakopiesz inne.
OdpowiedzUsuńJak z Panem dochtorem nie chcesz słownie dyskutować, to może napisz na furtce "obiekt strzeżony. System alarmowym szczeka. Nie karmić, nie drażnić, nie atakować. Nieproszeni goście zostaną pożarci. Jeśli on cię nie zagryzie to ja cię zastrzelę."
Hanuś na takiego uja co mu kogut ci pieje czy pies co szczeka przeszkadza trzeba jakiś myk poszukać. Moze trza zagrać na nucie współczucia. Drogi sasiedzie...moje pieski po przejściach..znajdy z rowów, bidy takie. One szczekają na obcych ale jak pan idziesz to chyba mniej. Widać znają sie na ludziach. Z debilem trzeba debilnie bo jak się przyspawa to nie wygrasz.
OdpowiedzUsuńO właśnie!
UsuńSaBała, placu jeszcze trochę mam, karczuję po kawałku i w pocie czoła. Wiosną wyjdzie (albo i nie) cała prawda.
OdpowiedzUsuńPropozycja napisu na furtce przednia! Myślałam o czymś w podobie, jak bum-cyk!
Znajomi na furtce dali napis. "Pies nie-na-żarty. Jak cię nie dorwie w 2 sekundy, zrobi to właściciel".
UsuńWidziałam na płocie napis: "Zły pies, a gospodarz jeszcze gorszy". Autentyczne.
UsuńOtóż to, Taba. Po kilku "scysjach" już wiem, że uprzejmość nie zadziała. Zresztą ja JESTEM uprzejma, to oni pyskują. Baba napadła nawet kol. D., która akurat przyszła do mnie i otwierała bramę, żeby wejść!
OdpowiedzUsuńMatuchno u mnie jakoś ni ma takich scysji, ale ja w lesie. Czasem sąsiedzi dają czadu, ale rozumiem, bo to sama radość u ich. Impra za imprą.Na wesoło. Teraz ich nie ma i aż za cicho.Pośpiewają, szlagiery puszczą...żyją. A psiny ujadają, ale one to taki system wczesnego ostrzegania.I dobrze.Bo Mopek to niemowa.
OdpowiedzUsuńKurczę, Masza, ja przecież też w lesie. Zdarza się impreza, ale to zupełni mi nie przeszkadza, bo - jak mówisz - życie po prostu. Zwłaszcza że w Kuriozie wystarczy zamknąć okno i niczego zbędnego nie słychać.
UsuńMoje pieski to też życie.
Znajomi mawiają, że mieszkamy w takim lesie i zadupiu, że psy dupami szczekają. A tu nie ma żadnego psa. Chyba, że ktoś se onego że sobą przywiezie.
UsuńW naszym lesie nikt na stałe nie mieszka. W październiku wszyscy się udają do swoich bazowych lokalizacji. Po lesie latają wtedy tylko leśne zwierzątka.
UsuńCześć, 16 st. Dobrego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńMiało być chłodniej, już 20 stopni, niebo bez chmurki.
Tygodnia bez kataklizmów, umiarkowanego i dobrego życzę.
Cześć Kury,
OdpowiedzUsuńu nas deszczowo. W nocy lało, teraz se popaduje dostojnie. Leniwy poranek, szarawy taki.Kota nie ma, pies śpi, konie pewnie zadowolone, bo chłodno i bezsłonecznie = brak gryzących insektów.
Nie wiem, niewiem, tyle rad dostałaś różnorodnych, Prezesowo, w sprawie sąsiada , że aż mi się zrobił mętlik w głowie, Tobie może nie...
Przyjemnego poniedziałku!
Agniecha, też mam mętlik i sto ciętych ripost w głowie, a jak przychodzi co do czego, to pfff...
UsuńNareszcie porządnie popadało. Z tej okazji dokupiłam kilka wrzosów.
Dora - do Twojego komentarza pod ostatnim postem. Ja osobiscie bujnego zycia nie prowadzilam, ono mi sie tylko przydarza a ja sie dostosowuje ;) a teraz lece czytac. wczoraj padlam jakas takas dosc wczesnie.
OdpowiedzUsuńNo wiec tak - domek - cacuszko
OdpowiedzUsuńOgrod - wieksze cacuszko, napatrzec sie nie moge. I juz teraz mowie przy swiadkach - rychtuj sakwojaz, jak juz bede miec ktorys jakis dom, to zapraszam Cie na ile tylko mozesz (juz teraz prosze zajac sie organizowaniem opieki nad wiadomo-kimi) zorganizowac mi ogrodek. Dobrze? Ja sama zrobie swinskie ucho (z angielska mowiac, jak sie cos spieprzy). Powiedz TAK! Ty kochasz ogrodki a ogrodki kochaja Ciebie! Ament. ja ze swojej strony przygotuje Ci lokuma z wiktem i opierunkiem i, mam nadzieje, ladnym widokiem z okienka.
Opakowana, pochlebiasz mi niesamowicie, ale ten... musiałabym u Ciebie zamieszkać na - co najmniej - pół roku. Nie potrafię planować, rozrysowywać, itd. Pomysły rodzo się spontanicznie, w trakcie prac i tak to idzie. A to zwrok mój padnie na sosnowe kołki i bum i bingo! Albo zawieszę onego na starym hula-hop i wtem! Potrafię rzucić wszystko, rozkopany dół, łopatę i co tam mam i polecieć do sklepu tak jak stoję - w brudzie i znoju - po np. dereń, bo mi nagle spracowało, że tu akurat będzie w sam raz. Tak że ten...
Usuńtroszku skomplikowane i wielce zaluje, bo pewnie na pol roku to Cie nie puszczo.... ale jakby co, to wrota rozwarte.
UsuńOpakowana, to jak z Twoim pisaniem. Spontanicznie wychodzi Ci fantastycznie, a jak mówimy prowadź bloga, albo napisz książkę, to już weny nie masz, bo mus.
UsuńHana patrzy i wie co tu i teraz, często idzie na spontaniczność, no i czas....
O to, to, Ewa2, rozumiesz mnie jak nikt!
UsuńNo, prawda. niestety....
UsuńHana, zwróciłam sąsiadowi uwagę (i dobrze), to teraz psy szczekają. I tak się zastanawiam co mają robić - robić miał miał, czy gdakać jak kura. Teraz to już mu będzie mu wszystko przeszkadzało. Całkiem niedawno kiedy ja płakałam- koleżanka powiedziała mi - nie szkoda Ci czasu? . Więc mówię i tobie - może pomoże. Wiem Hana, że mi to tak łatwo napisać , skoro to nie mój teren , nie moje emocje :-) . Ogród coraz piękniejszy.
OdpowiedzUsuńGraszko, poryczałam się (tylko trochę) spontanicznie, ze złości i bezsilności. Pewnie że szkoda czasu na łzy, zwłaszcza z takiego powodu. Zdrowsze jest kombinowanie, co z tym zrobić, co właśnie czynię.
UsuńJuż dawno miałam napisać, że bardzo podobają mi się twoje bukiety. Urzekły mnie szczególnie te w tonacji różowej (piwonie z tragankiem, piwonia z różami i drobnymi goździkami), a ten żółty, z wrotyczu ze słoneczniczkiem szorstkimi jakąś "kaszką" (tak mówię na wszystkie białe baldaszkowate kwiaty, kiedy nie wiem, jak się nazywają) jest pełen nastroju dojrzałego lata... Masz wyczucie koloru i formy, co prawda, u ciebie to nic dziwnego:)
OdpowiedzUsuńSama robię podobne bukiety - z tego, co pod ręką i bardzo lubię łączenie roślin ogrodowych z dzikimi. U nas w mieście od paru lat działa kwiaciarnia "W te pędy", robią bukiety w tym stylu, super po prostu. Ale ja to robiłam "od zawsze":D
Miało być: "i jakąś kaszką".
UsuńNinko, kocham układanie bukietów, mogłabym to uprawiać jako zawód. I lubię, gdy z czegoś niepozornego do bólu wychodzi fajny bukiet.
OdpowiedzUsuńBiała kaszka to jakiś chwastek, nie znam nazwy.
Względem powyżej to bardzo popieram wrzosy oraz zazdroszczę, bo u mnie rosnąć nie chcą :(.
UsuńDlaczego zaraz chwastek ? Roślina wolna :). Zauważyłaś modę na rośliny łąkowo/rowowe ;))? U mnie w ogrodniczym taka krwawnica na ten przykład (co u mnie łanami rośnie) to 20 zeta za sadzonkę jest ! Albo krwiściągi czy kozłki lekarskie. Mowa jest żródłem nieporozumień ;).
Rabarbara
Ja zawsze mówię, że to nie chwasty, tylko zioła.
UsuńO! Rabarbara! Wpuściło Cię? Co zrobiłaś? Bo kombinowałam na wszystkie strony, o mało bloga nie skasowałam i wyszło mi, że w ustawieniach u mnie jest ok.
UsuńHano, ja też bym mogła. Swego czasu myślałam nawet o kursie florystycznym. Jakoś nie wyszło - nie pamiętam już, dlaczego.
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, znalazła się osoba, która mi powiedziała wprost, że moje kompozycje są nic nie warte. A dlaczego? Bo za nie nie zapłaciłam! Tak samo oceniała - a raczej oceniał, bo to był facet - pracę kobiet w domu, a na dodatek pracę opiekunki lub gosposi uważał za posiadającą wartość, bo im trzeba zapłacić!
Czegoś tu nie rozumiem. Za zrobione własnym pomysłem i wysiłkiem kompozycje miałaś płacić? Komu, chyba sobie. Co za jakiś facet bez pojęcia, pomijam już drugą kwestię.
UsuńNinko, jaki przymuł, czy cuś? Taki wincy XIX - wieczny.
UsuńHmm... młodszy ode mnie i wcale niegłupi facet, ale materialista okropny. Poza tym radośnie uprawia demagogię, dopasowuje argumenty nie tylko do własnych poglądów, ale i na potrzebę konkretnej dyskusji. Gdyby był płskoziemcem,nie dałby się nikomu przekonać.
UsuńHana przyczep taka tabliczkę na furtce lub bramie. Uwaga psy! Szczekające! I olej dziadostwo. Szkoda Twoich nerwów a jak będą pyszczyc powiedz że informacja jest jasno napisana.odwroc się na pięcie.
OdpowiedzUsuńO, dobry pomysł.
UsuńKocie Czarny, dokładnie, ale to dokładnie taki pomysł miałam. Tabliczkę pt. Uwaga szczekające psy! I chyba to zrobię!
UsuńOlej gościa i mu powiedz, że od 6.00 do 22.00 też sobie może ujadać ZA SWOIM PŁOTEM jak tak psom zazdrości. Ty jesteś kobieta samotna i masz prawo mieć psa, przy którym czujesz się bezpiecznie, bo jak kto Cię będzie napadał (mniejsza o to w jakich celach) to raczej szanowny sąsiad na zbója nie zaszczeka, nie obroni i nie przegoni! Psycholog Ci psy zalecił, bo masz lęki, a jak się lękasz to jesteś nieobliczalna. No.
OdpowiedzUsuńPsie, jak to, w jakich celach? Wyłącznie w miłosnych przecież!
UsuńZnamienne, że bardziej Ci o cele idzie, a NIEOBLICZALNOŚĆ niemal za zaletę sobie poczytujesz ;)))))))))))))))))))))
UsuńA jak to wszystko nie pomoże, to jeszcze mu powiedz, że go kury zadziobią ;).
OdpowiedzUsuńRabarbara
Ogród piękny. Czyżbym cynie widziała, nachylki i rudbekie? Jest się czym cieszyć, a i twórczość w takim otoczeniu łatwiej przychodzi chyba. Na pewno prawie. Miło pomyśleć, że każda roslinka własnoręcznie wyhodowana. Podzielam Twoją pasję do ogrodnictwa. A niefajnego sąsiada trzeba spacyfikowac po prostu. Prawdopodobnie rację mają te Kurki, które po dobroci proponują. Bo nie ma nic gorszego niż wroga we sąsiedzie mieć. Trza się przemóc. Jak mus, to mus. A może by jemu obrazek Twój cudny któryś podarować, czy cuś. Wiem, wiem przesadzilam, ale próbuję konstruktywnie myśleć. Przede wszystkim Ty się Hana tym panem nie przejmuj, pieski niech sobie swobodnie szczekają, bo inaczej wszyscy kota dostaniecie.
OdpowiedzUsuńSposobów różnych też można próbować A propos odwracania uwagi, to mnie kiedyś pani od piesków poradziła, żebym swistałkę taką sprawiła sobie, nie gwizdek A takie coś, co wydaje przyjemny swist i rzeczywiście pieski moje dwa natychmiast od płotu do mnie leciały, a ja im wtedy maleńkie przysmaczki w mordki wtykalam. Może by i na Twoje podzialalo. Trzeba tylko troszkę potrenowac. Ale w ogóle to raczej pieski w spokoju zostawić, bo się zestresujo. Ja tylko tak głośno myślę, albowiem zezłościł mnie ten pan. Całym sercem po stronie piesków jestem. I Twojej. A w ogóle to wolnoć Tomku w swoim domku. Tylko co wtedy z tym dymem?
Ganna, pieski moje ogólnie są posłuszne. Reagują na komendy, m.in. na "spokój" (dostają wtedy smaczki), jednak przychodzi taki moment podekscytowania, że nic nie działa, wpadają w amok, głównie Wałek, a Frodo go naśladuje. Gdyby Wałek nie ujadał, Frodo nie ruszyłby zadka. Poza tym nie zawsze jestem w ogrodzie tuz przy nich, żeby zareagować.
UsuńDo weekendu mam spokój, dziada nie ma. Jeszcze nie mogę myśleć spokojnie o wdawaniu się z nim w konwersację.
Ganna, dobrze widzisz: nachyłki, rudbekie i cynie. Są jeszcze jeżówki i pysznogłówka - to z tych kwitnących. No i wrzosy. Kilka dzisiaj dokupiłam:)
UsuńPysznogłówka fajnie brzmi. Może byśmy wypowiedziały się o programie kosmicznym Nasa? Bo chyba na ten temat wiem więcej.
UsuńWidzialam na Insta zdjecie wierzchu komety. ze sniegiem czy czyms.
UsuńWydaje mi się, że nawet jeśli ktoś nie lubi lub boi się szczekających za cudzym płotem psów to jeśli jest choć trochę rozsądny nie robi uwag o tym co kto robi i ma na własnym podwórku. To nie jest blok.
OdpowiedzUsuńA to znaczy, że nie chodzi o szczekanie tylko że to są konfliktowi (mówiąc elegancko) ludzie. Z takimi można jedynie tak, jak napisała Tabaza - chamstwu w życiu trzeba się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom. Siłą to można głównie sobie życie zatruć więc ja jestem za ignorowaniem pełnym godności ;).
Rabarbara
Rabarbara, i wężykiem (go), wężykiem...
UsuńUdusić?
UsuńAż tak radykalna nie jestem........
UsuńRabarbara
Ojtam, tylko trochu poddusić. Dla moresu.
UsuńNiech mu Frodo na glowie usiadzie.
UsuńTaki konfliktowy sąsiad może wszystkim Kurom humor popsuć:( Mam nadzieję, że uszy go pieką.
OdpowiedzUsuńAlbo co innego..
UsuńKalipso, zdecydowanie co innego!
UsuńJa na FB się wypisałam, dlaczego nie wojować, ale sposobem dziada. Zbyt wiele ostatnio przykładów mam, że taka otwarta wojna to masa stresu i do niczego dobrego nie prowadzi. Chyba, że masz koneksje w "instytucjach" i pod warunkiem, że dziad nie ma większych. Takie czasy panie.
OdpowiedzUsuńMasza, jakakolwiek konfrontacja napawa mnie wstrętem. Frustracja rośnie, bo dziad postawił mnie w takiej, nie innej sytuacji.
OdpowiedzUsuńA właściwie to olać dziada rzeczywiście, cieszyć się ogrodem, pieskami,kotkami robić swoje. Żeby on tej przewagi nie miał, że Ty się denerwujesz. Bo niby co Ty masz z piesełkami zrobić? Uśpić je????? To paranoja jakaś ten pan i jego głupie gadanie. No ludzie. Kurki znaczy:). Jeśli piesy w nocy śpio i nie zakłócają ciszy tak zwanej, to niech się ten pan wypcha sianem. Psy szczekają, karawana idzie dalej, powiedz mu 🤣🤣
OdpowiedzUsuńMój Brat też zamarzył se posiadać psa. Dla swojego synusia. Żeby to marzenie spełnić wybudował se chałupę w dość sporym obejściu. I nabył pieska. W Polsce. A jego chałupa w Dojczlandach. I zaczął się bal. Piesek posiadał wszystkie możliwe certyfikaty swojej rasy, a był jak najbardziej rasy owczarka niemieckiego. Ale Brat mój nie miał świadomości, że jego sąsiadem jest policjant bojący się psów. To, co oni przeżyli z tym swoim pieskiem nadaje się na scenariusz filmu. Osobne pomieszczenie ze światłem dziennym. Wybieg za domem. Ogrodzony z rolką do uprzęży do biegania. Bratowa grządki z truskawkami musiała zamienić na wybieg. I po 10.00 ani jednego szczeknięcia. Horror. Non stop tresura. Behawiorysta. Gdyby wiedzieli nigdy, ale przenigdy nie wzięli by tego psa. Już biedak nie żyje. W Singapurze podobno obowiązkowe jest kastrowanie psa ze strun głosowych. W mieście pies nie ma prawa szczekać. Barbarzyńcy.
UsuńPrzykład z życia wzięty z bloku. Znajomi pomieszkują na osiedlu. I mają tam znajomych, którzy za sąsiadów mają młode małżeństwo z pieskiem. Oni do roboty a pies szczeka. Nie cały czas, ale często. Oni pracuję w domu i mają dość szczekania cudzego psa. Ich dwa psy w tym czasie nie szczekają. Co robią? Jak młodzi wracają to oni wychodzą. I na parę godzin zostawiają nagranie z płaczącym niemowlakiem. Z przerwami,żeby nie było. Dzisiaj się przyjaźnią. Zrozumieli w czym rzecz.
UsuńMieli sąsiedzi bardzo sympatyczną psinkę, która na starość za nic nie chciała sama w domu być i szczekała kilka godzin non stop, wcześniej tylko sporadycznie. Nawet ściągnęli teścia żeby z nimi zamieszkał, bo wtedy był spokój. Teraz sąsiedzkie pieski, są dwa, szczekają tylko jak ktoś przechodzi.
OdpowiedzUsuńWrześniowe dzień dobry. Pada i 15 stopni, wiatr powiewa, burzy nie było.
Dobrego dnia.
Cześć, slonecznie, w sam raz,bo jestem w cieniu, ale w slonku to trzeba się będzie rozbierać i kapelusz ubrać, zeby szanownego czerepu nie przegrzać.
OdpowiedzUsuńMiłego wtorku.Powolutku dziubię u szefów, a jest co dziubać, przycinać i sprzątać, okna tez wypadaloby umyć, no alw nie wszystko naraz.
Deszcz i mgła oraz ziąb wielki. Jesień na Pogórzu. Spisałam się dziś rolnie w powszechnym spisie. A rolnik ze mnie jak nie przymierzając z koziej d. Reisentasche. Nie przewidują hobbystów więc cały czas jakies problemy były.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia Kurencje!
Hana, ładny domeczek fachwerkowy zrobiłaś!
Zawsze łapałam okazje. Byłam też rachmistrzem spisowym. Dżisus, kiedy to było.
UsuńNawet nie chce mi się myślec o tym spisie, co za debilny pomysł.
UsuńBasiku😃
OdpowiedzUsuńHana, no i nie wiem ococho, bo raz mi puszcza a raz mi zjada komentarze , wrrrr :(
OdpowiedzUsuńRabarbara
Doskonale Panią rozumiem, lepie g...a nie ruszać. Jak Pani zobaczy, że oni idą to proszę wołać psy i tłumaczyć, że nie wolno, że to sąsiedzi a nie złodzieje itp. Da Pani im satysfakcję, że reaguje na ich zwróconą uwagę, a swoje robić czyli dokumentować, zbierać materiały, dowody. Przydadzą się. A jak psy zaczynają szczekać to przyglądać się kto idzie. Nie poddawać się.
OdpowiedzUsuńAnonimowy, kim jesteś? Daj choć literkie jako lub inną ksywkę.
UsuńTaaa, mój Tato mawiał " nie rusz g... bo smierdzi". Na razie mam spokój, nie ma dziada.
No i brudzia wypijmy!
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie pada, 13 stopni i chmury.
Wczoraj jakoś dzień minął, dziecka przeżyły.
Dobrego dnia.
U mnie siąpi cały dzień i dobrze! Prze to nadrobiłam trochę zaległości, macham pędzelkami jak mróweczka!
UsuńDzień dobry,14 st,pochmurno dość, od jutra ma znów popadywać.
OdpowiedzUsuńRano rosa porządna i ziąb,dzień zdecydowanie krótszy, trudno przywyknąć.
Hano,ja umieram z zachwytu, ilekroć pokazujesz ogródek. A domeczek ...och i ach, no cudo.
OdpowiedzUsuńW poprzednim życiu też miałam takiego sąsiada, pobudował się przez płot. Przyczepiał się do wszystkich wokół o jakieś urojone krzywdy.Od nas się szybko odczepił, bo zmierzyliśmy odległość między jego domem a naszym płotem i uświadomiliśmy go, że przez te pół metra co brakuje, może mieć problemy. Od tego czasu cisza i spokój. Na takich ludzi tylko kontratak działa.
EEG
EEG, od niedzieli mam spokój, dziadygi nie ma, co nie znaczy, że problem przestał istnieć. Jestem czujna.
UsuńNie umieraj z powodu mojego ogrodu, bo on tylko na fotkach tak wygląda. Może w przyszłym roku będzie czym się śmiertelnie zachwycać, bo on wtedy trochę się rozbucha, przynajmniej taką mam nadzieję.
Wiesz, że czekam na Twoją decyzję w sprawie? Może takie domiszcze? Pasowałoby do Twojej spartańskiej dziupli:)
Calkiem cieplutki i sloneczny dzien się zrobil, 20 st. Taka jesien jesf ok.
OdpowiedzUsuńFajnie Dora, skoro i tak musisz tyrać. U mnie siąpi i raczej zimno, ale mnie to cieszy. Niech siąpi.
OdpowiedzUsuńMusze nie musze, ale skoro tu jestem, to juz lepiej tyrać na np. dalsze remonciki niż płaszczyć dupsko w tym kicimęcie,juz dwa tygodnie prawie sie obijałam, bo wpierw upal , pozniej deszcze.
UsuńKicimęt, ładne słowo!
UsuńWłaściwie nie wiem dlaczego się tak mówi😀
UsuńDora, w sumie racja...
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłonko świeci, ale tylko 10 stopni.
Do banku mi mus iść, bo mi bankomat kartę odrzuca, a w sklepie nie ma problemu. Ciągle coś się dzieje.
Udanego dnia.
9 st. Pogodny ranek, mgła nad zieziorem i łąkami.
OdpowiedzUsuńDziś odpoczywam.
Cześć Kuraki.
OdpowiedzUsuńMgliście, chłodnawo, melancholijnie. Czyżby jednak jesień?
Dora, a jak siedzisz na De i nic nie robisz, to coś ci płacą?
Agniecho, nie, no coś Ty, od kiedy ktos komus płaci za nic nierobienie, to nie państwówka.
UsuńJa tu że tak się wyrażę hobbistycznie tyram,pomagam mężowi, bo sam nie ma czasu, żeby wszystkiemu podołać, no i skoro ja to robię to mi płacą.
UsuńSzkoooda, Dora. Mogliby postojowe płacić, co nie? W końcu nie Twoja wina, że deszcz albo skwar.
UsuńLeje! Jak z cebra! Jaka to miła muzyka!
OdpowiedzUsuńJak dobrze mieć sąsiada...
OdpowiedzUsuńJaka jesień? Toć lata jeszcze trzy tygodnia, choć aura iście listopadowa.
Annette, nader słuszna uwaga!
UsuńHama, nie przejmuj się sąsiadem. Psy mają prawo szczekać, a on nie mam prawa palić tym czym pali.
OdpowiedzUsuńWiem, Arte, wiem! Ale to wkurzające.
UsuńCoś mi się literki pomyliły, przepraszam. :)
UsuńPoszalałam dziś w Lidlu, nakupiłam hiacyntów i narcyzów :)).
OdpowiedzUsuńHana, myślisz już o wiośnie ;))) ? Bo to powoli pora .. ;).
Rabarbara
Boszsz Rabarbaro, Ty nie znasz umiaru! a te cebulki to by nakarmic ogrodowe ryjowki, krety i wszelakie inne gryzonie? o zwierzaczki trzeba dbac!
UsuńPiatek dzis, za oknem chlodno ale troche sołnyszka...
Hiacyntów kupiłam coś ok. 40 szt, może wszystkich nie pożrą ;)) a narcyzów nie jedzą :)!
UsuńRabarbara
Też zauważyłam, że narcyzów nie jedzą. Co do krokusów, mam wątpliwości.
UsuńCo do hiacyntów, z którymi poszalałam i jeszcze nie koniec ;) to też mam wątpliwości, wymyśliłam sypanie do dołka drobnego żwirku, może połamią ząbki ;)), zobaczymy. U mnie nie zjadły jakoś od paru lat też cebulic hiszpańskich (co to teraz ? się nazywa cebulica dzwonkowata albo hiacyntowiec hiszpański, się gubię ) więc te również dosadzam. Tak myślę, że nie zdążę z tym wszystkim i tak przed śmiercią, bo ja to sadzę najpierw eksperymentalnie po 2-3 sztuki (każdą z roślin tak.....), potem czekam ze 3 sezony, jak żyje i rośnie to dosadzam. Jak do tej pory wychodzi mi jak remanent gajowego Maruchy - " mam trzy pozycje: winien, ma i zgnite. Najwięcej jest zgnite."
UsuńDobrego dnia, idę wsadzać narcyzy :).
Rabarbara
Powodzenia!
UsuńJa czekam z niecierpliwością na przesyłkę ze Świata Kwiata.
Krokusy, już widzę te moje hale i połoniny krokusem żółtym kwitnące w marcu.
Rabarbara, jasne że myślę, i to jak!
OdpowiedzUsuńUciekł mi jeden dzień. Byłam pewna, że dziś środa, matko jeszcze nigdy tak nie miałam.
OdpowiedzUsuńU mnie nadal ciepluśko. Dziś na balkonie miałam 32 stopnie i przypiekało, jak w lipcu, za to w domu już chłodno, czuć nadchodzącą jesień.
Trzymajcie się zdrowo Kurki.
No i fajnie. Znaczy, że dla Ciebie czas jest pojęciem względnym. Bo tak jest. Przecież to czwarty wymiar. Żyj po swojemu.
UsuńKtoś powiedział, że w sypialni kolor fioletowy to się źle kojarzy. A ja taki właśnie mam. Ktoś powiedział, że coś do czegoś nie pasuje. A ja tak właśnie mam. I co? Mam, bo tak lubię. Bo tak mi pasuje.
UsuńSaBała, i tak trzymajmy, skojarzenia to sprawa indywidualna i ma cos wspólnego z gustem, o którym się nie dyskutuje.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłoneczko i temperatura rośnie. Koty cierpią bo im w nocy zimno, spały ze mną.
Też mi się zdarza zgubić dzień albo pomylić.
Udanego piątku.
Ewa2, u mnie znów pada, co mnie napawa szczęściem wręcz. Może grzyby będą?
UsuńCzęsto mylę dni, ale się tym nie przejmuję, bo ich kolejność nie jest mi do niczego potrzebna. Poza sytuacjami, gdy jestem z kimś umówiona itp. Wtedy pilnuję i sprawdzam.
Hano kochana. Takie typy żywią się uwagą i uwielbiają konfrontacje.
OdpowiedzUsuńNie zauważaj. Nie odzywaj się, mów grzecznie dzieńdobry i odchodź. Nie bij się, konsekwentnie.
I wyluzuj. Nic nie mogą ci zrobić. Jeśli im nie dostarczysz pożywienia, pójdą ssać kogo innego.
I płacz kiedy potrzebujesz, to potrzebne jest dla rozładowania emocji. Potem człeku lepiej. I głowa lepiej myśli, niż jak blokujesz łzy.
Bzikowa, taką właśnie - na razie - obrałam taktykę. Puakać mi się już nie chce, wtedy upuściłam bezradność, zdenerwowanie i złość. Wiem, że może mi skoczyć, ale co utruje, to jego.
UsuńCześć, mokro po deszczu, ale sie krecę w robocie, jedne rekawice juz schną.wyszło słonko , trochę wieje, więc może trochę osuszy. Jakiś szał na kury, lokator szefów na swoim maniunim podwóreczku też hoduje, 5 sztuk. Podobno dostanie stary domek, i kawalek ogrodu na popas, no, zobaczymy.Powariowali.
OdpowiedzUsuńDora, wczoraj w bardzo mokrej ziemi (przynajmniej po wierzchu) sadziłam wrzosy, bo już był mus. Tak sobie utytłałam nogi, że nie mogłam ich domyć!
OdpowiedzUsuńMoze nogi trzeba namoczyc....
UsuńMam buty trekingowe, skorzane , grube, wiec dają radę, za to jak wychodze z zagonka brudze chodnik, akuratnie dziś w tzw.warzywnikach porządki, smiech na sali te warzywniki, ale zielska sporo i melisa rozrosnieta i truskawki.Zaraz będę pobierać i sadzić sadzonki truskawek w innym miejscu, niezbyt to mądry pomysł, niejsce i ziemia tam kiepska, ale cóż. Jeszcze to i owo poprzycinam , pozamiatam i zanim się ogladnę bedzie fajrant.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ładny dzień. Trochę baranków na niebie, 19 stopni.
Teatry uliczne się zaczęły, mam zamiar iść, ale atmosfery nie ma, zobaczę, wczoraj sobie odpuściłam.
Przyjemnej soboty.
Hej, na razie 13 i leje, jutro ma byc podobnie.
OdpowiedzUsuńAle pieknie popadalo wczoraj wieczorem i rak az do nocy, otwarte okna i szumialo az milo, czasem jakis grzmocik. Dzisiaj 20 stopni, trzeba isc w zielen, dzisiaj wybiore sie do Lazienek, dawno mnie tam nie bylo. Wczoraj inspekcjonowalam park konstancinski, piekny!
OdpowiedzUsuńDzien dobry!!! 15 stopni
U nas polało wczoraj nadzwyczaj rzęsiście. I grzmotnie i błyskawicznie, aż internet i telefon zlikwidowało w całej okolicy, ale już się wrócił szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńPrzed deszczem jeszcze przeleciałam się po lesie w celu sprawdzenia jak tam grzybki, i znalazłam jakieś suszone na pniu, to może teraz jakieś nowe, świeże i pachnące wyrosną.
Przyjemności!