Nie wytrzymam, muszę Wam pokazać! Tak polowałam, tak polowałam, aż upolowałam! Pół dnia spędziłam z aparatem przy oknie pracowni, zaraz za oknem rośnie orzech. Było trochę owoców, ale już nie ma. Wiem, że są tu wiewiórki, ale żeby zebrać wszystko, zanim zdążyłam mrugnąć? Zaczaiłam się i już wiem, jak to się odbywa. Przez pół dnia wiewiórka (jedna!) krążyła w tę i nazad z prędkością światła - robiła to tak błyskawicznie, że zrobienie zdjęcia graniczyło z cudem. Ale w końcu udało się. Nie wszystkie fotki są udane, ale lepsze takie, niż żadne. Naprawdę, łatwo nie było. Wiewiórka wskakiwała na drzewo, błyskawicznie zrywała orzech i albo zakopywała go w ogrodzie albo niosła gdzieś w sobie znanym kierunku. I natychmiast wracała. Nie widziałam dotąd takiej akcji z tak bliska i nie widziałam, jak sprytnie zakopuje orzechy w ziemi - jak pies! Podejrzewam, że o części z nich zapomni, a ja będę miała plantację orzechów!
Idzie!
Ciężka robota, trzeba się napić:
Tu zakopuje, powyżej też:
Teraz najlepsze:
Gotowe i zakopane!
Nikt nie zgadnie, kto towarzyszył mi w polowaniu:
Fantastyczne !!!!!! Zdjęcia Roku, brawo !!!!!!
OdpowiedzUsuńRabarbara
Też się cieszę, że tak mi się udało!
OdpowiedzUsuńJa niestety, zdjęć robić nie umiem :( ale obserwuję u siebie przepychanki między wiewiórkami a dzięciołami :))).
OdpowiedzUsuńNa szczęście mam orzechy dwa, to zawsze coś dla mnie zostaję :).
Rabarbara
Rabarbaro, dużo ich tu jest, wiewiórek znaczy. Często obserwuję przepychanki, ale nie mam pojęcia, czy to zabawy, czy walka o terytorium.
UsuńPięknie Ci się udało zrobić ten fotoreportaż! U mnie to samo. Wiewiórki trzy i jeden orzech ogołocony. Drugi jeszcze nie, ale pewnie niebawem... Orzechy zabieraja tez sójki. Te, które spadły na ziemię. Sasiedzi mówią, że skoro wiewiórki tak szybko sie uwijają i tak wczesnie, to zima będzie wczesna . Ciekawe. Póki co, jaskółki jeszcze karmią trzeci wylęg dzieciaków.
OdpowiedzUsuńoczywiscie orzechy, które spadły, nie sójki.
UsuńIzydoru, jaskółki to twardziele, walczą do października - w poprzednim życiu miałam ich mnóstwo i mogłam prowadzić obserwacje. Tutaj są w przewadze jerzyki.
UsuńDo ludowych przypowieści się nie przywiązuję.
Cudne, cudne, cudne. Kocham wiewiorki i wszystko im wybacze.I juz. jutro, jak bede zywa, to obejrze, czy mam jakies wloskie, bo laskowe juz ukradzione.
OdpowiedzUsuńZab mi daje mniej popalic. stan jak z wczoraj wieczorem, kiedy czulam, ze do czwartku nie dociagne. Plus momenty takie kolo 10 na skali bolu. wiekszosc czasu - 9. hrehre.
podobno ma byc lepiej
Jeżu, Opakowana, co się dzieje? To nie może tak boleć, coś nie gra!
UsuńA zajrzyj jutro na @, przyślę Ci fotki, abyś mogła zdecydować co i jak, to w środę mogłabym wysłać.
Ja też wielbię wiewiórki, chociaż potrafią być wredne.
Opakowana, bo dzisiaj za późno i za ciemno na fotki.
UsuńMoze byc z tym zalatwiaiem korzeni. normalni ludzie biora srodki przeciwbolowe, a poza tym byla infekcja. obylo sie bez antybiotyku, dzis wstalam BEZ bolu, wiec tego.
Usuńbede czekac na fotki, a dzis musze jezdzic po aptekach i szukac czy maja wystarczajaco moich lekarstw, bo po raz trzeci musialam wznawiac recepte n a piguly, a jeszcze sie nie zdarzylo, zeby w jednej aptece mieli wszystkiego na 2 miesiace,
wiewiorki sa PRZEDSIEBIORCZE! ;)
Opakowana, po co jeździsz i szukasz? Też biorę na 3 miesiące, idę do byle jakiej apteki, panie ściągają je z hurtowni i nazajutrz odbieram . Łaski nie robią.
UsuńNo bo jakos albo zgubilam, albo akurat tego jednego dostalam kiedys/zostawilam gdzies, moze w drugim domu, mialam na wczoraj wieczor i dzis rano, wiec musialam pojechac i dostac z tej recepty wszystkie 4 lekarstwa w odpowiedniej ilosci. poza tym ciagle sie odgrazam, ze juz nie bede potrzebowac, bo wracam tam, hrehrhrhr. A z odbiorem na drugi dzien to tak mialam z antybiotykami Coreczki, bo bralam dla niej antybiotyki trzy na dwa miesiace. to zadna apteka tyle na kupie nie miala.
UsuńAleż fajne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńGdzieś czytałam, że podobno wiewiórki jednak nie zapominają, gdzie chowają orzechy. Ciekawe.
Ninko, jakoś trudno mi uwierzyć, że pamiętają wszystkie miejsca. Ona zakopała ich kilkanaście i tyle samo wyniosła w las. A to tylko w moim ogrodzie, a inne też przecież obrabia.
UsuńOna robi dosady ;)
Usuńa u mnie na komposcie mam najladniejsza, najdorodniejsza nasturcje, kilka krzakow ziemniakow oraz dwa krzaczki pomidorow. Nie doczekam zbiorow, albo zbiory zmarzna, bo ani ziemniaki ani pomidory jeszcze nie kwitna!! Jeszcze czekam melonow, ogorkow,cytryn (rosnie jakies podejrzane drzewo, mozilwe, ze awokado), brzoskwin, arbuow, nektarynek, sliwek, wisni oraz bazylii, ktora zdechla. Wymienilam te przedmioty, ktore poszly na kompost. Jak kartofelki i pomidory moga rosnac na komposcie, co szkodzi calej reszcie. No i czekam az wzejda drzewa orzechowe w dziwnych miejscach, takich wlasnie wiewiorkowych. Czy one zoledzie tez biora? I kasztany?
Ależ to są moce przerobowe😀😀Cudne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa dzisisj też widzialam wiewiórke, przybiegła na pomost u szefow i probowala ze stswu się wody napić, nie udalo sie bidulce bo nie dala rady dosięgnśc z pomostu.Z innych miejsc dalaby radę, po za tym woda w wielu innych miwjscsch jest, ale przeleciala pedem i niecwiem w koncu czy w innym miejscu się napiła.
Dora, to jest ruda błyskawica normalnie. Zapitala jak rakieta, z aparatem bardzo trudno ją złapać. Gdyby mi się udało, miałabym ze sto zdjęć. Nie da rady.
UsuńDla wielbicielek rudych wredot oraz innego zwierza fotografowanych pieeeknie, to polecam tego pana https://www.facebook.com/dickvduijn. ja go obserwuje i na fb i na Insta, https://dickvanduijn.werkaandemuur.nl/nl. wsrod nich duzo wiewiorkowych zdjec - sa pijace wode one, zdjecia przepiekne i dla mnie jego zdjecia to dawka czegos +++++ codziennie. Dick van Duijn . Przystojny, no Holender, to co robic ;)
UsuńA kociska co? Nie pogonia? Tak siedza i sie slinia???
OdpowiedzUsuń:)))
Basiu, za siatką siedzą i się ślinią.
UsuńFantastyczne zdjęcia! Wiewiórka z orzechem na płocie - genialne ujęcie! Gratuluję reporterskiej czujności :).
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, tak się zawsze zastanawiałam, skąd się biorą w moich grządkach orzechy od sąsiada, bo 30 metrów wiatr nie doniesie, a wiewiórek nie widuję... Ale skoro to się tak błyskawicznie odbywa, to może jednak jakaś ruda kitka też jednak u mnie bywa? Chyba że to sójki, jak pisze Izydor, bo sójki owszem bywają w okolicy.
Małgosiu, mogą je nosić wrony, sójki, sroki, dzięcioły i pewnie cała jeszcze masa innych stworzeń. No i wiewiórki wykluczyć nie można jednak. Zauważyłabyś ten rudy błysk, nie ma siły.
UsuńCzyli bardzo pracowity dzień zarówno dla polujacego, jak i upolowanego, a cierpliwość się opłaciła. Świetny fotoreportaż, robi wrażenie. A koty tak spokojnie się wszystkiemu przyglądały i nie miały ochoty pobiegać za wiewiórką?
OdpowiedzUsuńElaj, koty za siatką, łaski nie robią. Przyglądają się, ale żeby jakoś specjalnie, to nieee.
OdpowiedzUsuńKolana mnie rozbolały od klęczenia pod parapetem, alem się uparła, że dopadnę złodziejkę.
Plantatorki orzechowy sadek Ci zakładają. Znaczy nie kradną tylko inwestują. Pewnie że o połowie skarbów ukrytych zapomną, wewiórki to znane sklerotyczki. Jak widzę nadzór nadwewiórkowy ( sztuk dwie ) miejsca ukrycia skarbów zapamiętywał. ;-) Fotki superaśne Ci się zrobiły, mła wie z doświadczenia że focić takie szybkie i ruchliwe zwierzątka rzecz trudna.
OdpowiedzUsuńTaba, trudno nad wyraz, toteż szczelałam trochę na oślep. Na razie pamiętam gdzie zakopała skarby. Na razie...
UsuńNastepny dowod na to, ze jestem po czesci wiewiorka....
UsuńCudowne!
OdpowiedzUsuńAniuM, na żywo wręcz fascynujące - zwinne, gibkie i lśniące.
UsuńA czy ja pisalam, jak w czasie posiadania malych, wszystkie ptaszki i wiewiorki sie uwijaly przy karmnikach? i podejrzalam, jak wiewiora mi posadzila kilka drzewa. Siedzialam raz na tarasie, gapilam sie w komputer i nie ruszalam sie. I - po raz kolejny - przykicala wiewioreczka, hop hop, na taras, mnie wyraznie nie zauwazyla, hop hop po kratce do miseczki ze slonecznikiem, pojadla troche, i skoczyla do wiszacego na snzurku karmnika domku ze slomiana strzecha, cala tam sie wtrynila, to sie okrecalo, a ja wykorzystywalam te nanosekundy, zeby... podejsc. z telefonem, i tak - ona pol obrot, to ja, jak ta ninja, kroczek do przodu. i tak doszlam do samej kratki, a ona 10cm za kratka na swojej karuzeli. cos je dalo znac, ze cos sie dzieje, skoczyla na kratke, przed moim nosem, wreszcie mnie zobaczyla i w panice uciekla, ale nie w drzewa, a jakies 10 metrow po ukosnej do stacji karmnikowej i wygodnych drzew. i tam sie pasla dalej.Gdybym miala przygotowany telefon to na pewno daloby sie cyknac z odlegl. 10cm!
UsuńTak w sumie mysle, ze gdybym siedziala codziennie i wyraznie jejj dawala do zrozumienia, ze jej kladde przysmaki, zlych zamiarow nie mam, siedze cicho, to pewnie na taras by przychodzila...Coreczka tak oswajala ichnia wiewiorka i ta metoda nawet dobrze szlo, a potem dzieci pieska wziely.
Allllllle miałaś gratkę! Też bym warowała przy oknie ;) Wiewiórki fotografować to jest nie lada wyzwanie. Od czasu do czasu udaje mi się jakąś uchwycić. Nieraz obserwowałam jak zakopują swoje skarby :)
OdpowiedzUsuńFiefióry plantację orzechową Ci zakładają, będziesz mogła jakisik handelek sadzonkami uskuteczniać ;)
Marija, już myślałam, że się nie uda, tak mnie maupa zmęczyła. Są niesamowite w kopaniu. Normalnie wióry leco, jakby Frodo z Wałkiem kopali!
UsuńBardzo udany reportaż. Zaznacz czymś miejsca, w których zakopała, na wiosnę sprawdzisz czy pamiętała o nich.
OdpowiedzUsuńWidziałam na osiedlu wiewiórkę, ale ostatnio przeleciał mi drogę dorodny, wypasiony szczur.
Ewa2, ekhm... zapamiętam:)))
UsuńTo już wiem dlaczego mam tyle orzechów na swojej działce. Piękne fotografie.
OdpowiedzUsuńArte, ja mam więcej łupinek, niż orzechów:)
UsuńHana - myslisz, ze u Ciebie ukradly a zaniosly do Arte? Trochu daleko, ale z temi rudymi stworami to nigdy nic nie wiadomo. moze maja swojego Beca i smigaja to tu to tam.
UsuńOpakowana - podoba mi się Twoja teoria :)
UsuńWiewiórki to niezłe spryciule, ja w ogrodzie zawsze im rzucam kilka orzechów, żeby sobie spałaszowały ;) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńMaks, i do tego śliczne nad wyraz!
UsuńWiosną miałam przy każdym drzewie i krzewie po orzechu włoskim .Nie zakopany tylko na wierzchu leżał.Nie wiem co autor miał na myśli.Ani to zapasy na zimę bo by zakopała ,ani nie zebrane później.Normalnie jakby mi prezenty rozmieściła pod każdym drzewem.Zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuńCzesiu, może coś ja spłoszyło albo ptaki rozniosły. Zresztą mnie też się zdarza, że idę z czymś, gdzieś, a po drodze zapominam dokąd szłam, z czym i po co. A taka wiewiórka to ma jeszcze gorzej, bo mózg mniejszy...
OdpowiedzUsuńI ten rudy pióropusz w górze, kiedy zakopuje swoją zdobycz!
OdpowiedzUsuńJulita, mnie też on urzekł!
UsuńO nie, nie kochana nie zapomną gdzie ukryły. Wiewóry, to są niezłe cwaniary i po pewnym czasie wrócą i odkopią ukryte orzechy.
OdpowiedzUsuńPolskie wiewióry są ładne, takie rudzielce z puchatą kitą. Te nasze amerykańskie są brzydkie, szare i wyglądają jak szczury, naprawdę.
Trzeba było zerwać zielone orzechy przed wiewiórami i zrobić nalewkę dla zdrowotności:)
Ataner, nie wszędzie w Polsce wiewiórki są rude. Np. w Zakopanem są szare i czarne, czemu nie mogłam się nadziwić!
UsuńŚliczna wiewióreczka, a jaka spryciula 😀nie pomyślałabym ze tak potrafi ogołocić orzecha🙀 a kotki niezły teatr miały 😻
OdpowiedzUsuńAnka, taaa, dzisiaj dołączyły do teamu dwie sójki!
UsuńNie przeganiaja sie wzajemnie?
UsuńCześć Pracy! Fajne zdjęcia, a najbardziej mi się podoba to, gdzie Pani W. pije sobie z eleganckiej miseczki. Udało Ci się zrobić ciekawy fotoreportaż. Dzięki!
OdpowiedzUsuńAgniecha, miseczka jest wręcz wyrafinowana, w środku jest czerwona, na zewnątrz czarna! Jakie fiuterko mają wiewiórki u Ciebie?
UsuńRude! Jak wiewiórka!
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością obejrzałam jeszcze raz łupieską wyprawę rudej damy.
O szóstej rano było już jesiennie bardzo, mgła i tylko 8 stopni. Teraz piękne słonko i już cieplej. Trzeba się zebrać, zrobić zakupy i na dyżur a pogoda spacerowa, taką lubię.
Dobrego dnia.
Ewa2, dzisiaj doszły dwie sójki. Z orzechami już się pożegnałam!
UsuńPoszlam w grod, po orzechach ani sladu, jeden gosciu, co byl u nas w ogrodzie i patrzyl na obrzezenie trawnika, czesc jest pod sosna i wierzba, bardzo lubiane przez wiewiorki i wszystkie ptaszki, no i zobaczyl orzecha w zielonej lupinie. pod drzewem, blisko trawnika. ament. w zasadzie to chyba sadzic iles tam orzechow, zeby zdazyc przed dziadami!
UsuńDzien dobry, leżący jeszcze, bo deszcz pada.15 st.
OdpowiedzUsuńWczoraj po pracy pichcilam do wieczora, rosol, salatka z brokulem, mielone, bo myslalam, że dzis pojade tez, alee skoro nie, to chociaz sobie poleże dlugo, a co.
No i masz wolne, Dora! I gotowy obiad!
UsuńTak!
UsuńTo mało tych orzechów na drzewie, jak już rozparcelowane, a że takie zielone już zabierają,chyba jeszcze są niedojrzałe?
im jest i tak chyba wszystko jedno, czy zielone czy nie.
Usuń|Jej :)) z przyjemnością obejrzałam te ślicznotki :)
OdpowiedzUsuńAldia, sa takie śliczne, że nie da się inaczej!
OdpowiedzUsuńU mnie wiewiórki są ślicznie brązowe :).
OdpowiedzUsuńRabarbara
Świetny fotoreportaż , żaden wywiór przed sądem by się nie wyparł grabieży orzechów :-) Nie wiedziałam, że zakopują orzechy, wyobrażałam sobie, że ukrywają je w jakichś dziuplach .
OdpowiedzUsuńU mnie łupiestwem zajmują się głównie sójki, potrafią objeść całe krzaki borówek amerykańskich, codziennie przylatując po te, które dojrzały (zielonymi gardzą).
Wiedzą co dobre😀
Usuńmp, posadziłam dwa krzaczki borówek, miały kilka owoców i wszystkie zniknęły. A ja gupia czekałam aż dojrzeją! Teraz już wiem, że na przyszłość muszę je ubrać w jakąś pończochę, czy cuś?
UsuńNiby wiedziałam, że wiewiórki zakopują zapasy, ale myślałam, że mają jakiś system, a nie tak ło, dzie popadnie.
Widzialam firanki na krzakach i drzewkach.
UsuńFiranki pewnie pomogłyby, ale raz, że trzeba pamiętać, żeby je rozwiesić, a dwa, że niekoniecznie upiększą ogródek :-) Na razie ćwiczę refleks (być szybszą niż sójka, to mój cel) , a jak przegrywam, to tłumaczę sobie, że i tak fajniej jest mieć przylatujące sójki, niż nie mieć :) Borówki kupię na targowisku, a sójki nie.
UsuńMAsz rozrywke Hana, na pewno bym nic nie robila tylko filowala, uwielbiam takie obserwacje. Spryciula , ale takiej rudej slicznotce wszystko sie przebacza...swietny reportaż podejrzewam,ze bedziesz miala wiele okazji do reportazy, nie tylko wieworczych. Niedaleko masz zieziorko a tam pewnie tez sie dzieje.
OdpowiedzUsuńOj tak, Grażyna, dzieje się! Różnej maści ptastwo przemieszcza się nad moim domem w tę i nazad. A to gęsi, a to żurawie, czaple lub kormorany. Nawet łabędzie!
UsuńDo kol. D regularnie przychodzi lis. Do mnie nie, pewnie pieski go odstraszają.
Kormorany, wow.
UsuńNo to raj na ziemi!nic bym nie robila ino patrzala i patrzalamo i pstrykala
UsuńŁapki pełne roboty.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
Czołgiem Paulina! Rozkokoś się:)
OdpowiedzUsuńZatkało mnie bynajmniej. Wiewióry cwane znam z naszej leszczyny na gumnie Warmińskim. Nieraz siedziałam na tarasie z rozdziawiną japą jak one dawały czadu. Ale, że Tobie udało się je w obiektyw spacyfikować, nie ogarniam i podziwiam. Nie umiem, nie lubię i nie robę foto. Od tego jest nasz kosztorysant firmowy. A prywatnie zrobiłam zdjęcie jak kazałam gumno warmińskie pomalować na kolor "zielone jabłuszko" bez wiedzy mego Małża zaraz po zakupie (do dzisiaj niewiele się zmieniło, bo nie lubię zmian), i jak byłam moim autkiem ulubienym przed sprzedażą w dobre ręce pasjonatowi,Bo te zdarzenia wywołały u mnie sztres
OdpowiedzUsuńPotwierdzenie wyślę na 3baby.
UsuńSaBała, potwierdzenie czego bynajmniej?
UsuńJabłuszka i autka chyba😃
UsuńPotwierdzenie moich sztuk 2 osobiście zrobionych zdjęć z przeszłości. Nigdy nic więcej osobiście nie sfotografowałam. Zawsze ktoś. Potrafiłam zepsuć nawet idiotenaparat. Teraz dopiero coś cyknę z telefonu jak zawsze marnej jakości. No i potwierdzenie mojego przywiązania do barw pakistańskich. Kiedyś nawet moje pióra miały z 5 barw bynajmniej nie w odcieniach blondu.
UsuńSaBała, jestem kiepskim fotografem, czasem coś mi się uda. Nie mam w tym kierunku ciągot, aczkolwiek lubię dokumentować to i owo. Dzisiejsze aparaty są tak skomplikowane, że odechciewa mi się na starcie tych wszystkich ustawień. Instrukcja obsługi składająca się ze 120 stron?! Wariactwo. Opanowałam kilka podstawowych i większych ambicji nie mam.
UsuńDzień dobry. Znów zapowiada się piękny dzień. Słonko, piękny wrześniowy błękit nieba, poranny rześki chłodek. By się poszło do lasu tymczasem wypadło mi co innego.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
Ewa2, mnie ciągle coś wypada. Całkiem co innego, niż planuję. A za dużo też nie planuję:)
UsuńA u nasz od rana samego 20 stopni.... i slonko i chmurki puchate.
OdpowiedzUsuńPiękny był dzisiaj dzień. Przełaziłam go tu i tam i zapiłam sokawką w miłym towarzystwie na tarasie. Ot co.
UsuńTo calkiem dobry dzien ;)
UsuńU mnie szaro...
OdpowiedzUsuńDzień dobry, wietrzny, pochmurny 17 st.od 12 ma lać.
OdpowiedzUsuńBasiku , tyś z tych kurek co mają bardziej ścisłe, konkretne niż humanistyczno romantyczne podejscie do życia😃
Wiewiórka albo wiewiórek wymiata:)). Obserwatorzy z ONZtu również.
OdpowiedzUsuńObserwatorzy zawsze na posterunku!
UsuńCzyli nici z nalewki orzechowej, najwyżej będziesz Hano miała rozsadę orzechów do handlowania nimi.
OdpowiedzUsuńKoło mnie nie widać wiewiórek, ale u Mamy, na osiedlu, to można się o nie potknąć, bo dawniej był tam las, a teraz park.
Boguska, naleweczkę zawsze od kogoś dostaję, tak że ten...
Usuńa ja nie lubie tej orzechowej...jak pierwszy raz pociagnelam, to :
Usuńsie zakrztusilam
wylecialo mi nosem i w/w nos spalilo
oczy mi wylecialy
pozostal obrzydliwy smak w twarzy.
A u nas leje.
OdpowiedzUsuńAle nie narzekam, bo przez tydzień było sucho, a wczoraj udało mi się zebrać śliwki na drzewie podsuszone wybierając je spomiędzy tych na drzewie spleśniałych, i powidło pyrka we dwóch garach. Myślę, że po deszczu nie byłoby już co zbierać. Dziwny ten rok z ogrodniczej perspektywy.
Kiedyś mój wówczas bardzo szybki i aktywny pies mało że nie załatwił wiewiórki u nas w obejściu. Pędził ją i zaganiał tak umiejętnie w kierunkach otwartego terenu, że zwierzątko nie miało szans żeby gdzieś wskoczyć wyżej. A na długi dystans po ziemi pies jest szybszy. W ostatnim momencie udało się wewiórce wskoczyć na olchę i tam zastygła w bezruchu. Bałam się, że dostanie ataku serca albo zejdzie na szok, ale po paru godzinach ożyła. A teraz nasza Kira ledwo chodzi i nogi tylne czasem jej się nieźle splączą. SKS u psa też jest ciężka.
Miłego czwartku Wam życzę, Kurki.
Agniecha, gratuluję powideł.
UsuńBiedna Kirunia, Frodo się trzyma nie najgorzej, póki co. Co to jest SKS u psa?
To samo, co u człowieka.:-) Starość Kurwa Starość.
UsuńA! Powiem więcej: SKJS.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZachmurzyło się trochę, 16 stopni, wiatr chyba zmianę przywieje, szkoda.
Kicia zostanie u mnie jeszcze trochę, bo remont się przedłuża, jak to remont.
Dzisiaj dyżur, jutro też wieczorny, bo rodzice gdzieś wybywają, na nudę nie mogę narzekać.
Udanego dnia.
Ewa2, i dobrze. Nuda zabija:)
UsuńPogoda całkiem się popsuła, w południe ciemno jak o zmierzchu, deszcz pada, 20 stopni.
OdpowiedzUsuńCześć, u nas super pogoda, nie za goraco nie za zimno, w przyszly tydzien ma być gorąco.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Dora, u nas też i to wcale mnie nie ciesz. Dosyć mam gorąca.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZimna noc była, ale teraz już 13 stopni, słońce, będzie piękny dzień.
Przyjemnego dnia Szanowne Kurencje.
Muszę to napisać: najlepsze zdjęcie to to, na którym wiewiórka jest odwrócona do nas tyłem i widać biały ogonek i jakby dupkę:)))). Numer 7. Wymiata.
OdpowiedzUsuńJoaśka, ja najbardziej lubię to z orzechem w paszczy tuż przed zakopaniem:)
UsuńDobry wieczór, piątek śpiątek, dzień leniwca.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPiękny wstał dzień. Wczoraj wróciłam późno, co będę robić dzisiaj, jeszcze nie wiem.
Przyjemnej soboty.
Cześć, tylko pare rzeczy trzeba bylo wywieżć na recykling, moglam zostać w domu, no a jak juz bylam to wzielam sekator i zaczelam przycinac bluszcz oplatajacy drzewo, i tak niefortunnie kiedy szarpnelam pnaczem sekator w dlobi odskoczył,ze uderzylam sie i przecielam sobie kawalek skory na czole, krew sie lała, o rety. No i mam teraz miedzy oczami na srodku plaster, ja pierdziu.
OdpowiedzUsuńO matko najmilsza - zyjesz? poza tym, ze zla? Dmucham - fiuuu fiuuu! lepiej odpocznij od pracy...
UsuńŻyję, dzięki, się uważa a i twk czasem coś się wydarza, czego jestem dowodem.
UsuńOdechcialo mi sie pracować z tego wszystkiego, zabralismy rzeczy do wywiezienia na smietnik i do domu.
OdpowiedzUsuńNie dziwota, Dora, że tyrać Ci się odechciało. Mogło być gorzej, o rany, jak mogło! Jesteś ubezpieczona?
OdpowiedzUsuńOstatnio wyrżnęłam się jak długa pode Biedroną - chodnik jest krzywy i potknęłam się. W objęciach niosłam flaszeczkie wina wrednego. Wygruziłam się, ale wina z objęć nie wypuściłam!
Jestem.Uważam na siebie, a tu masz. Ty też uważaj, krzywe chodniki to i moja zmora.
UsuńEch, Dora, uważa człek, a ponbuk kule nosi. Pamiętasz, jak złamałam nogę trącając stopą umarniętego szerszenia?
UsuńOj, tak, faktycznie!
UsuńWiewióreczka śliczna, a zdjęcia wspaniałe! I czujni obserwatorzy też cudni:)Orzechy będą Ci rosły jak baobaby na planecie Małego Księcia.
OdpowiedzUsuńLubię rudzielce. Mój Rysio jest rudy i wczoraj przyniósł mi w prezencie piękną, tłustą, rudą mysz:/ Jak ja nie lubię tych jego prezentów... Muszę je czym prędzej usuwać, bo jak tego nie zrobię, to pies mnie uprzedzi.
Kalipso, to pewnie była polna mysz, one są rude i śliczne, z paskiem wzdłuż grzbietu. Ale cóż, takie prawo puszczy, chociaż czasem trudno mi się z nim pogodzić, mnie tam i myszki szkoda.
OdpowiedzUsuńDzisiaj kol. D spotkała mamę bóbr z młodymi. A mnie tam nie było!!!
Mnie też szkoda:(
UsuńTeż bym chciała zobaczyć małe bobrzyki...
Cześć Kuraki, zaczęłam pisać komentarz, a potem kompletnie zapomniałam, i teraz wracam do komputera i zupełnie nie wiem, co chciałam napisać. Dora! No żeby to zdarzenie nie było bolesne, to powiedziałabym, że śmieszne, jak z komedii z Charliem Chaplinem. Życzę szybkiego gojenia bez blizny.
OdpowiedzUsuń+10 a powidła zrobione i w słoikach, w wersjach z cynamonem, oraz z imbirem. Dobrze wyszły.
Pozdrawiam niedzielnie!
a mnie sie nie chce robic powidel. poza tym, co zrobie i wygladaja suche jak wior,, ro sie otworzy sloik, zje troche, a na drugi dzien sa podplyniete osoczem sliwkowym, za czym nie przepadam. za to susze grzyby - kupilam na targo obok nas, polowa borowikow, polowa obranych i oczyszczonych maslakow i kilka podgrzybkow. do wyrzucenia niewielka garstka. Trafilo mi sie, ze hoho.
UsuńDzień dobry.Agniecho, za bardzo nie bolalo, wiecej strachu i krwi raczej.Goi się, to takie miejsce, że cialka malo to i goi sie szybko.
UsuńRobie i ja dzem, z gruszek tutejszych, jak ktore cale spadają, to ida do gara lub zjadam. Bardzo juz spadają,xwiec pewnie za kilka dni juz bedzie koniec .Oczywisci dwa sloiki sie nie zamknely i trzeba je zjeść na bierząco.
a ja lubei takie sloiki, co to zmuszaja do zjedzenia dobroci z nich jusz jusz. a ja znalazlam sliwki, dolozylam nieciekawe jablka, wisnie ze sloika co sie wlasnie nie zamknely, posypalam cukrem, troche skrobii kukurydzianej i kruszonka z platkow owsianych, masla, golden syrup - tzw syrop zlocisty (cukrowy) oraz brazowego cukru. siedzi w piecyku i zaczyna pachniec smakowicie. bedzie z sosem wanil. a gruszki to lubie w occie......mmmmmmmm
UsuńNo,no fuul wypas. Moje gruszki sa tak slodkie, że żadnego cukru im nie trzeba.
UsuńCiasta nie piekłam, ale może cos wymyślę, kto wie.
Gruszek w occie nie jadlam, kiedys za to śliwki i bardzo mi smakowaly, chociaz wiadomo, że ocet nie jest przyjacielem czlowieka, chyba, że owocowy.Ocet z gruszek możnaby zrobić, ale po co😃
Dżemik z gruszek wymiata! Mieszałam z jabłkami, kto wie, czy sobie nie wysmażę?
UsuńDzień dobry. Za oknem piękne słońce, a ja siedzę w hucie. Jeszcze dwa dni i tydzień przerwy, bo będą odbiory.
OdpowiedzUsuńUdanej niedzieli 😄
Jak nadchodzi niedzielny wieczór, to dla mnie zaczyna się już poniedziałek. Pracuję sobie. Pozdrawiam, Kurki!
OdpowiedzUsuńWróciłam z lasu babiogórskiego. Ach jak było pięknie. Tylko droga powrotna w korku.
OdpowiedzUsuńKol. D. poszła do lasu i wróciła z koszykiem grzybów, z czego większość to borowiki!
OdpowiedzUsuńCoś się zagapiłam, o Kurniku zapomniałam, cy cuś?
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, cudna wiewióra. U mnie w parku są wiewiórki, ale czarne, lub ciemnobrązowe, widziałam parę razy.
Stałam dziś na balkonie i patrzyłam, jak sąsiad z bloku naprzeciw wyciągał z samochodu dwa wiaderka i reklamówkę grzybów. No, ale on jest "stary" grzybiarz. Ja grzybów w lesie nie widzę, musiałabym się o nie potykać.
Dobranoc, gaszę.
Pozdrawiam poniedziałkowo.
OdpowiedzUsuńDzień dobry na początek tygodnia.
OdpowiedzUsuńŁadny poranek, 14 stopni.
Dobrego dnia.
Dzien dobry, w domu chlodno jeszcze, za oknem slonko przy bezchmurnym niebie ma dobic do 26.
OdpowiedzUsuńA ja znowu mam zeby.....ale koniec (puk puk) do lutego.
OdpowiedzUsuńO, to dobrze. Też odpukuję, odpocznij od boleści.
UsuńOdpukuję, niech nie boli i bez klopotow do tego lutego.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPusto tu ostatnio.
15 stopni, słonecznie. Dobrego dnia.
Cześć Kury,
OdpowiedzUsuńu nas słonecznie i zapowiadają temperaturę w okolicach 30 (!) stopni. Oraz dwa tyg. bez żadnych opadów.
Natomiast zebrałam buraki i niektóre z nich były tak wielkie, że trudno było uwierzyć. Dla równowagi, niektóre były tak małe, że trudno było je zobaczyć. :-)
Opakowana, kiedy ty piszesz, że masz zęby do lutego, to ja się delikatnie zastanawiam, co zamierzasz zrobić z nimi w lutym? Wyrwać wszystkie?
Pozdrawiam wtorkowo.
Agniecho - pan dentysta (rzekomy Tadeusz...okazal sie Ryszardem, hrehrher) mi dolozy w lutym 3 zeby. Nadpruwajac dziaslo w...dwoch miejscach. No to juz wszystko wiesz.
UsuńAaaaaa, nawet nie mów! Wszystko mi się przypomina! Plucie krwiom przez pół dnia i inne takie!
UsuńCzy to znaczy, że do teraz załatwialiście poetyczny proces wkręcania śrubek w szczękę?
UsuńCzołgiem Kureiry! Co Was tak wymiotło? Mam grać?
OdpowiedzUsuńGrać, grać!
UsuńPanie Janeczku!
OdpowiedzUsuńmnie wymiotlo, bo pol dnia cos sie ciagle dzialo (a to pan do psikadelek ogrodowych, a to pani z drewnem, a to telefon sie urywal), a drugie pol dnia podsuwalam slubnemu domy na sprzedaz czyli na kupno, a ten krecil nosem, bo zaden nie doruwnuje domowi tu...pppffftttt. wiec w sumie wymiotlo.
Opakowana, ni ma wyjścia, mus zamieszkać tutaj.
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie mogę pisać z własnego kompa. Byłam bez tv i internetu od powrotu i nikt nie mógł dojść gdzie jest usterka. Tv odmówił posłuszeństwa jeszcze w lipcu więc zakupiłam nowy. I cóz się okazało. Po wymianie jakowegoś pudełka, tak schowanego że nie szło go zobaczyć, internet wrócił i stary tv pięknie odbiera, rzadko oglądam ale zawsze. Zatachałam nowy z powrotem, wyjaśniłam co i jak, przyjęli, money wrócili od razu. Ufff
OdpowiedzUsuńNo to zaczynam od tej rudaski. Sliczności zwierzątko i zmyślne bardzo. Żeby im tylko piesiaki nie wykopały orzeszków. A czy kociambry zawsze w domu czy czasem bierzesz je na spacery, a żeby się nie zagubiły to na smyczkach? Pobawiły by się z rudaską kto szybciej biega (ehmm... paskuda jestem , kociambry jakby złapały to mogłyby nie puścić) albo w chowanego.
Opakowana, ja jeszcze dwa dni przed wyjazdem odwiedziłam dentystę na poprawki ale i tak będzie musiał mi zrobić korektę przy najbliższej okazji. Może w połowie grudnia ponownie przyjadę do kraju. Tak, że też mi się wlecze, na szczęcie nic mi nie będzie wkręcał.
Z działki zniknęły dwie jabłonki, bo jedna nie rodziła a druga tak wybujała, że nie szło jabłek zrywać. Jedna śliwa będzie w ich miejsce. No, dreptam na spalną.
Oj, to dobrze, Bacha. Mam na myśli podwójny telewizor.
UsuńCo do Rudej, to nie pieski, a ja co i rusz wykopuję orzechy albo samą zieloną łupinkę. Taka z niej porządnicka - orzechy zjada, resztki zakopuje.
Koty nie wychodzą. Dużo tu lisów i każdy prawie ma psa za płotem. Ostatnio Oliwka kol. D. miała spotkanie z dwoma psami. Wiadomo, kot łazi wszędzie. Szukałyśmy jej z godzinę widząc ją już na marach, na szczęście zdołała uciec i nic jej nie było, chociaż wygladało to groźnie (sąsiadka widziała całą akcję). Umarnęłabym chyba, gdyby któryś pieszczoszek gdzieś się poszlajał. No i tabuny kleszczy, które kol. D. zbiera w domu, mimo obróżek... Możecie mnie odsądzić ode czci i wiary, ale uważam, że wolny kot, to martwy kot, prędzej czy później.
Masz rację co do kotów. Ciągle czytam ogłoszenia o zaginionym kocie, zawsze wracał, teraz nie wrócił. Chyba lepiej dmuchać na zimne, mój nie wychodzi i jak raz mu się zdarzyło wymknąć,przez trzy dni siedział w kanciapie koło piwnicy zdrętwiały ze strachu.
UsuńCześć Kurencje,
OdpowiedzUsuńznowu będzie upał, ale ponoć ostatni.
Wczoraj kąpaliśmy się w stawie. I nie było za zimno. Co miało być zimno, gdy termometr wskazywał jedyne 30 st. w cieniu.
A z rańca za to 5, 6 st. Niezłe kontrasty. Wczoraj wieczorem wyprowadzałam psinkę, i szłyśmy sobie przez takie fale, raz ciepłe powietrze, a zaraz zimne, potem znowu jakby dmuchał z suszarki do włosów, a zaraz następny dmuch, jakby zamrażarkę otworzył. I tak na zmianę, co 5 metrów. Zadziwiające.
Miłej środy.
Dziwny jest ten świat, co nie, Agniecha?
UsuńHej Kurki w środę.
OdpowiedzUsuńChmurzy się i 15 stopni. Idzie zmiana, chłodniej może być.
Bacha, dobrze że się odezwałaś, bo już się zastanawiałam dlaczego milczysz.
Dobrego dnia Kurkom życzę.
I niech będzie, Ewa. Ja mam dość upału. Jutro wybieram się z MM do lasu, nie chcemy się pocić.
UsuńU nas też na dziś zapowiadają ostatni tak ciepły dzień. Jutro temperatura ma być niższa niemal o połowę. Nie lubię takich skoków - z letnich ciuchów trzeba w kurtkę wskakiwać.
OdpowiedzUsuńMnie wymiotło, bo syn przyjechał z Londynu. Już wyjechał, więc jestem.
Kwiatki na balkonie żrą mi szkodniki. Były mączliki szklarniowe, trochę mi się udało ograniczyć ich populację; kupiłam ekologiczny preparat do spryskiwania. Ale teraz dołączyły do nich mszyce i - chyba - wciornastki. Zwykle mam kwiaty,dopóki jest ciepło, nawet do grudnia się zdarzało, ale w tym roku chyba zaraz je wywalę. Mam na balkonie dwie rośliny, które muszą na zimę wrócić do domu: drzewko szczęścia i cyprys Goldencrest i boję się, żeby nie zawlec z nimi szkodników. Na dodatek wyczytałam, że cyprysik nie lubi bezpośredniego nasłonecznienia i powinien zimować w chłodnym, nieogrzewanym pomieszczeniu - ja mój mam już kilka dobrych lat, latem stoi w słońcu na balkonie, a zimą w kuchni, na parapecie, pod którym grzeje kaloryfer. Kiedy go kupowałam, miał niecałe 20 cm wysokości, teraz ma chyba z 80 cm. I żyje. Czyli nie ma reguły. Tylko robi się za duży, nie mam go gdzie trzymać. To samo z drzewkiem szczęścia "po przejściach". Siostra dostała go od jakiejś cioci z rodziny jej męża. Było piękne, ale siostra ma tendencję do przelewania kwiatów, a na dodatek trzymała je w zbyt ciemnym miejscu i strasznie zmarniało. Uprosiła mnie (w zeszłym roku), żebym je wzięła na kurację na balkon. Przestałam podlewać, dość brutalnie poprzycinałam i pięknie odbiło. Teraz, po drugim lecie na balkonie, wygląda świetnie, ale problem jest taki, że ona nie chce go z powrotem, a ja nie mam miejsca. Szkoda, że nie mam w pobliżu Kurek, które mają domy z ogrodami i werandami...
Ninko,aż takie duże to drzewko? Na pewno znajdzie się chętny, popytaj znajomych.
OdpowiedzUsuńSzkoda, Ninko, przygarnęłabym. Ogłoś wśród sąsiadów, ktoś na pewno przygarnie.
OdpowiedzUsuńPytałam. Większość moich sąsiadów i znajomych to mieszczuchy z zatłoczonymi mieszkaniami. Na razie nie znalazłam chętnego. A drzewko nie takie duże jak cyprys, ale też spore.
UsuńTo moze do jakieś milej knajpki?
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPogoda niewyraźna, ale ciepło 19 stopni. Wyprawa do piwnicy mnie czeka po słoiki, nie cierpię tego.
Dobrego dnia.
Ewa2, w piwnicy straszy?
UsuńOwszem straszy. Koszmarny bałagan, kiepskie światło, zacinająca się kłódka. No i te trzy piętra. Mój małżonek nie uważał za stosowne zadbać o piwniczną choćby minimalna wygodę, sama trzy razy podchodziłam do zrobienia porządku, ale mnie przerosło, a firma sprzątająca droga.
Usuń9 st.dziś bez mgły,obijam się, może jutro pojadę umyć okna.
OdpowiedzUsuńOkien nie myłam, na grzybkach byłam. Łba nie urywa, ale są. I w lesie tak pięknie!
UsuńKoleżusia ma dla mnie ususzone odłożone, więc na uszka będą.
UsuńZaczął się odbiorowy cyrk poremontowy!
OdpowiedzUsuńZjawiło się kilkunastu luda pci obojga i jeden z panów orzekł kategorycznie, że aby zadziałała dotacja unijna to wszystkie piece MUSZĄ być ROZEBRANE. A ja jednego nie dałam rozebrać, no i...właśnie go rozbierają!!!
Doprowadzając ciepłą wodę nie zrobili nic ze starą instalacją wody zimnej. A rura w naszej łazience jest w takim stanie, że to cud że jeszcze nie zalała sąsiadów. No i pani z Zarządu Mieszkań Komunalnych stwierdziła że rury zimnej wody będzie wymieniał Zarząd, tak że czeka nas remontowych atrakcji ciąg dalszy...
Ano, zawsze musi być coś.U nas też szykuje się odbiór, wszystko zrobione byle jak,krzywo itp.od podworka juz dawno powinno być poprawione, a nie potrafia prawidlowo zrobić, od frontu to nawet nie wiem.
UsuńU nas jedna komisja już była i dopatrzono się, że tralki na klatce schodowej mają za duże odstępy, więc niebezpieczne dla dzieci. Przerwano prace na klatce schodowej i chyba miesiąc czekaliśmy na stalowe pręty które zamontowano pomiędzy tralkami drewnianymi. Jak ten cyrk się już skończy to zrobię posta i pokażę jak to wygląda, nawet dość ciekawie, bo stalowe pręty są kowalskiej roboty, a nie zwykłe zbrojeniowe.
UsuńU Was to inny remont, większą uwagę przywiązują do wykonania, u nas tylko remont elewacji, i z tego co widzimy, to po prostu firma byle jaka, a ci co powinni kontrolowac też przymykają oko, nie ma komu z tym cyrkiem walczyć.
UsuńO matko bosko, kiedy koniec z tymi remontami u Ciebie, Marija??
UsuńDobre pytanie Krysia, na które niestety nie znam odpowiedzi!
UsuńCzyli gleboki wdech i wyjscie na dlugi spacer?
UsuńJa pierdzielę, Marija, to w stosownym czasie nie wiedzieli, że piec MUSI być rozebrany? Matko, jak mnie denerwuje ta bylejakość na każdym kroku! Dobrze, że może jednak skończą przed zimą i wreszcie będziesz miała ciepło bez dygania węgla i babrania się z ogniem.
UsuńMaria, szkoda mi tego pieca.
UsuńKalipso - trzeba bylo brac, jak byl do wziecia!!
UsuńMaria, co za brak organizacji, jakby nie wiedzieli, że rury stare, jak są na wierzchu to może przynajmniej ścian nie będą kuli. A ten piec to zabytkowy? Może by kafle zatrzymać, zawsze się mogą do czegoś przydać, np. obudować kominek (no taki elektryczny) albo do czegoś innego.
OdpowiedzUsuńHana, kocina mojej znajomej wychodziła często, właściwie wracała żeby się przespać i coś zjeść ale tu psów wolno biegających między domami nie ma a jakiś na smyczy ją straszył to obrywał (słownie) od swojego właściciela no i kocina zawsze byłą szybsza. Lubiła wygrzewać się na masce samochodu , którego właściciel nigdy się nie poskarżył, chyba chowała pazurki jak wskakiwała.. Niestety zachorowała i odeszła. Szukamy teraz następnego kota.
Poza tym cudne słońce, trochę chmurek i zimmmnnny wichur, 13 stopni.
No a teraz mus jakiś obiad ugotować bo psiapsiółka z kraju przyjechała i w odwiedziny przyjdzie.
Bacha, na punkcie zwierząt jestem szurnięta i ciągle się o nie boję.
UsuńBacha rury częściowo na wierzchu, to znaczy najważniejszy pion główny. A dlatego nic z nimi nie zrobiono, że remont rozłożono na etapy i w tym etapie instalacja zimnej wody i kanalizacja się nie załapała. Ciekawostka kto to wymyślił, jak zakładano ciepłą wodę, to instalatorzy próbowali coś z tym zrobić, ale się nie udało.
OdpowiedzUsuńPiec był nowy postawiony 3 lata temu, kafle miał dość fajne, próbowałam znaleźć chętnych na nie, ale mi się nie udało.
Marija, sprzedać dzisiaj cokolwiek to jest prawie niewykonalne, nie wiem jak to się jeszcze wszystko kręci. Mam pełno gratów z poprzedniego życia, takich, co to szkoda wyrzucić, a mnie niepotrzebne. Np. dwie lodówki i dwie kuchenki gazowe na chodzie. Kcesz? Albo piękne łóżko rattanowe 2x2m? Albo zabytkowe lustro?
OdpowiedzUsuńzabytkowe lustro bym przygarnela, a nie mam jak. ale dziwnie ten swiat jest ustawiony....a G. sie kontaktowala z Tobom juz?
UsuńOpakowana, teraz mi spracowało. Ktoś zapytał na fb o cenę obrazka, który pokazałam jakiś czas temu, to pewnie była Twoja G. ale więcej się nie odezwała, pewnie za drogo. O domki nie pytała. Obrazki sa droższe, wiadomo.
UsuńMusze jej nagadac, ze takie delikatne zaczepianie to nie to!
UsuńTaaa, ja wlasciwie pooddawałam za darmo. Sprzedalismy t tv, ktory uzytkowala tesciowa, kol
OdpowiedzUsuńR potrzebowala akuratnie. I kilka rzeczy za drobne , wziął facet dla pracownikow na budowe.
Na olx wystawialiśmy.
OdpowiedzUsuńW sumiecto najlepiej rozpuscic wici po znajomych, bo czasem ktos na dzialke potrzebuje.
OdpowiedzUsuńChłodny był dzisiaj dzień, po tych upałach i jakoś opadłam z wszystkich sił.
OdpowiedzUsuńChyba wróciły do mojego zaokiennego parku sowy. Od trzech dni słyszę pohukiwania w oddali wieczorami, a właściwie w nocy. Takam jakaś wypluta, nawet pisać mi się nie chce.
Dobranoc Kureczki, wyśpijcie się i niech piąteczek będzie cudowny.
U mnie nie ma sów, czy co? Nie widziałam, ani nie słyszałam.
UsuńA tu podobno są,ale nie slyszalam i nie widziałam. Mieszka tez blisko wiewiórka, bo juz widzialam ją kilka razy przebiegajacą przez podworko.
Usuń2 st. Dzien dobry. Pobudka o zlej godzinie, bo ani juz zasnać dobrze, ani juz wstać.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki, u nas jedyne +2, i tak dobrze, że to nie pierwszy przymrozek, tylko zimna noc. Napaliłam w kozie, to i w domu od razu milej i cieplej. Zaraz pierwsza kawka, a potem będę pakować odpady, dziś u nas we wsi dzień papiera i butelki się zbiegł, więc worki zielone oraz błękitne trzeba przysposobić i wyprowadzić za bramę. Nie chciało mi się wczoraj wieczorem zbierać ślimaków , a posadziłam też młodą sałatę, i teraz sobie myślę, że taki ślimak to zimna chyba nie lubi, jak pochodzi z Hiszpanii czy innej Portugalii?
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego piątku!
I co, Agniecha? Zeżarł sałatę, czy jednak za zimno? On się już chyba przystosował. A swoją drogą ciekawe kto go tu przywlókł z tej Portugalii.
UsuńPonoć jest jakiś środek biologiczny na ślimole, skuteczny, tylko drogi. Nie szkodzi innemu stworzeniu.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPiękne słońce i 8 stopni. Zaraz śniadanko i pędzę na dyżur, bo mała została w domku, bolał brzuszek.
Dobrego dnia.
I u nas piękna pogoda. Zaraz wyruszam do pracy, a chciałbym na grzyby. Oj, bardzo bym chciała.
OdpowiedzUsuńA tu pelne slonko, chlodny wichurek czyli idealnie.
OdpowiedzUsuńU mnie też idealnie, wiaterek delikatny, nie gorąco i piękne słońce.
OdpowiedzUsuńPiękny dzień, słoneczne ciepłe popołudnie. Zrobiłam czystkę przy ogrodowej juce,mam nadzieję, że jej to dobrze zrobi. Wysadzilam troche irysow, i jeszcze sporo kłączy mi zostało,nie wyrzucę i teraz kombinuję, ze moze zabiore do domu i rozdam koleznkom, albo wysadze na balkonie.
OdpowiedzUsuńU mnie cały czas rześko i słonecznie. Na grzybach byliś, trochę podgrzybków nazbieraliś, chociaż łba nie urywa.
OdpowiedzUsuńNaxsos, zupe czy susz?
OdpowiedzUsuńDora, oddałam koleżance MM. Co se będę patelnię brudzić:)))
OdpowiedzUsuńAhoj Kureiry!!! Małż mój zamknął sezon letni. Oby nigdy więcej. Od teraz na Warmię jeździmy tylko i wyłącznie we nas dwóch. BEZ nikogo. Lubię ludzi. Ale nie nachalnie. Nigdy więcej. Ogłosiłam kwarantannę. Przez 2 conajmniej tygodnie nie ma mnie dla nikogo. Oprócz Wnusi.
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam towarzystwo, ale po tym sezonie pandemiczno towarzyskim już nie. Wolę być sama z Małżem mym. I tak to zostanie. Tylko ja i on i nigdy nikt więcej.
UsuńBasiku, musieli Ci nieźle zaleźć za skórę goście. Może Ci jeszcze przejdzie.
UsuńSobotnie dzień dobry.
OdpowiedzUsuńBędzie piękny dzień, jak dobrze pójdzie na kiermasz modowy się udam.
Dobrego dnia.