Zmroziło mnie..............Do zobaczenia kiedyś Ewo. Wyrazy współczucia dla rodziny,a i dla nas wszystkich, bo z nas też pewnego rodzaju rodzinna, do której Ewa należała. I też cierpimy po jej stracie..
U Ewy w tle Jej blogu sa suche makowki. W ktorych sie zakochalam i meczylam Ja o nie. Napisala, ze to stare i zapodziane...az tu jednego dnia przychodzi koperta a w niej...noe, swieze makowki. No i sa, obok obrazkow Hany.
Właśnie zatelefonowała do mnie Mika z tą wiadomością, siedzę i płacze, czy zawsze muszą za wcześnie odchodzić dobrzy ludzie? A dopiero co widziałyśmy się w Krakowie.
Smutno, źle i wściekle. Tak się czuję. Wiedziałam, że nie jest dobrze , gdy dostałam we wtorek smsa, że jest w szpitalu i nie wiadomo co dalej, ale nie sądziłam, że to już... Ostatni sms. Nie skasuję go. Ewuś kochana, jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tak dobrego człowieka jak Ty. Ale "tego nie robi się kotu..."
Nie dotarlo to do mnie i nie wiem jak i kiedy dotrze. Tak Ja lubilam, a tak niewystarczajaco sie z nia znalam. Zostanie ogromna dziura. ale niezwykle ciezko sie z tym pogodzic i ja sie tez nie godze.
No popatrz mialysmy sie spotkac w Warszawie na wiosne...w trzy...tez jakos nie moge tego pojac. Tak szybko. Wydaje mi sie to niemozliwe, ja npe moge pojac zjawiska smierci, tego moja wyobraznia nie ogarnia. BArdzo polubilam Ewę. To byla niezwykle ciepla i dobra osoba...mialam szczescie poznac i pobyc z nia troche. Bedzie mi jej bardzo brakwalo.Przy choineczce jeszcze stoja jej sliczne karteczki swiateczne, te z tego i porzedniego roku. eh...
Grazynko - te same odczucia. I plany - sloik marmolady czekal i czeka, bo tez mi ciezko pojac smierc i jej nieodwracalnosc. Chyba ostatni raz widzialysmy sie ze dwa lata temu. w kawiarni na Ursynowie.
Kiedys pojechalam autobusem do Krakowa by zjesc z nia pasteis de Belem w Lisboa Cafe, sprawdzalam, czy sa takie jak w Lizbonie, jej smakowaly, odwiedzilysmy Mike w szpitalu, pospacerowalysmy po nocnym Krakowie i na drugi dzien rano wrocilam do Warszawy. Ale ostatni raz chyba widzialysmy sie kiedy goscilam u Barbary w kwietniu 2019 roku. Miala odwiedzic nas w Warszawie ...Czekaysmy na nia z Opakowana. żal...
Opakowana, ze zdrowiem Ewy to już chyba od jakiegoś czasu było nie najlepiej. Pisała kiedyś o zabiegu na stopę, zabieg nie mógł się odbyć bo nieprawidłowe były wyniki, a potem coraz częściej na swoim blogu złościła się na siebie, że nie może już dużo chodzić bo się szybko męczy.
Tak mi przykro, bardzo :( To odejście jest dla mnie, dla wszystkich sygnałem/alarmem aby lubić ludzi póki czas. Z Ich zaletami ale również z wadami /bo kto ich nie ma/. Ciężko mi się zrobiło...
Kurencje zróbmy posta wspomnieniowego o Ewie. Robiła takie piękne rzeczy, dużo z nas ma jakieś jej prace, ja mam kartki świąteczne. Tak mało się chwaliła swoimi pracami, a przecież warte są oglądania. Miałam zamiar zrobić taki post u siebie, ale Kurnik ma większy zasięg niż mój blog, myślę że Hana i Mika będą za aby to było w Kurniku. Mika a może napisałabyś jakąś bajkę o Ewie? Ja mam pomysł na grafikę, postaram się zrobić ją jak najszybciej. I co Wy na to?
Marija, chyba mnie wyczułaś... Dziś przemknęło mi przez głowę, że dobrze byłoby jej obrazki pokazać, a drugie przemknięcie było o bajce, ale to trochę potrwa. Też mam piękne kartki od Ewy, w tej ostatniej napisała, że przeprasza, że kartka nie zielona, zawsze pamiętała, że kocham zieleń, zawsze pamiętała o innych. Jej odwiedziny osładzały mi pobyty w szpitalu, i w przenośni i dosłownie, przeważnie z malutkimi ptysiami z pobliskiej cukierni...
Niestety - makowki sa w domu, a ja nie :( Ewa zrobila na mnie wrazenie na dworcu w Krakowie osoby cieplej a jednoczesnie nie wylewnej, ale w taki spokojny, mily sposob. na pograniczu niesmialosci. Caly dzien byl przegadany, przechodzony (choc na jednej nodze moglam chodzic) i wszystkim trzem bylo przykro, jak trzeba bylo wiezc Ewe na autobus. A potem - jak kazdy - "analizowalam" spotkanie i osobe. I bardzo chcialam, zeby przyjechala, posiedziala i pogadala. No i tak juz zostalo, tylko w sferze checi. szkoda.
4 stopnie, pada deszczyk, o dziwo - paskudy nie ma.
Jest mi .....pusto. Bo w klepsydrze przesypał się mak do końca .... i już jej nie odwrócę. Ale chcę o Ewie napisać, o tym jak się poznałyśmy, spotkały, że miałyśmy pomysły i plany - dwie starsze panie, które wciąż lubiły życie... Bo część z nas znała Ją tylko z Jej słów a Ona miała pogodne oczy i ciepły, wesoły uśmiech. Zaczęło się tu, w Kurniku, od zwykłego słowa, jednego drugiego - dwie krakowianki, mieszkamy nadal blisko siebie, musimy się spotkać ! Byłyśmy takie trochę niepewne, jak nastolatki ciekawe, jaka na żywo jest ta druga osoba. Jak ubrana, co ma do powiedzenia, czy się dogadamy. I od pierwszego łyku kawy, oblizania łyżeczki ze słodkiego kremu niestety tuczącego ciastka, wiedziałyśmy, że to Początek. A potem było już tylko fajniej :). Cytaty z tych samych książek, dowcipy i żarty,i takie , wiecie - o!patrz ! musisz zrobić zdjęcie ! To co, pojedziemy, pójdziemy, zobaczymy ?! Polecała mi książki, które przegapiłam. Dzwoniła o wystawach, na które warto pójść. Lub że nie warto. Była czułą, troskliwą Mamą i Babcią , podsyłała mi zdjęcia swoich dzieciaków, taka z nich dumna! Malowała się delikatnie, bo złościły ją zmarszczki. Miała śliczne ręce z pięknymi zawsze, zadbanymi paznokciami. I miała mnie nauczyć, jak to robić, żeby lakier na paznokciach zawsze dobrze wyglądał.... Była subtelna i delikatna. Wrażliwa. Życzliwa ludziom. Dobra. Myśląca czym może komuś zrobić przyjemność. I żeby nikomu nie sprawić kłopotu... Zawsze gotowa dać komuś swój czas i uważność. I dostrzegała urodę cienia i kałuży.
Piękne wspomnienie o Ewie. Nie znałam Ewy osbiście, tylko tu, u Niej, w mailu. Wybierałam się do Krakowa, wybierałam i nie zdążyłam. Mam nadzieję, że jednak gdzieś tam się spotkamy.
Rabarbaro, napisalas o niej pieknie dokladnie TO, co mi wyzej wyszlo bylejako. I pamietam jej piekne dlonie z czerwienia lakieru. I ciesze sie, ze wtedy sie domowilyscie, zebysmy caly dzien tak spedzily jak spedzilysmy.
Grazynko - masz racje zdobywajaca sympatie latwo i natychmiast.
Kochane, a ja spotkałam się kiedyś z Ewą w Krakowie. Była taka właśnie, jak ją Rabarbara opisała. Umówiłyśmy się przy pomniku Mickiewicza. Od razu wiedziałam, że to ona. Kiedy podeszła, powiedziała: Cześć, jestem Ewa i jestem... stara. Rozbroiła mnie tym całkowicie. Spojrzałyśmy sobie w oczy i zaczęłyśmy się śmiać. Poszłyśmy na koktajl do jakiejś knajpy i gadałyśmy, gadałyśmy. Tak naprawdę była człowiekiem z wieczną młodością w oczach. Przy tym niezwykle kulturalna, delikatna, wrażliwa, dystyngowana, dama. Czasami nawet tu, w Kurniku, zdarzały się zgrzyty. Ewa nigdy nikogo nie uraziła, dbała o dobre samopoczucie rozmówców. Nie można było nie zauważyć tych pięknie pomalowanych paznokci, o których napisała Rabarbara. Zadzwoniła do mnie przed świętami. Poleciła mi dwie książki. Płaczę.
" są pożegnania na które nigdy nie będziemy gotowi" Dziękuję Ewo za wszystko co tu robiłaś, mam nadzieje,ze właśnie wracasz na Swoja gwiazdę, brak mi slow,czytająca nie komentująca J.
Oczywiście, jak tylko coś się dowiem. Napiszę dziś email do Jej córki, tylko taki mam kontakt, mam nadzieję, że mi odpisze. Serce mi się ściska na myśl, jak te Jej dziewczynki teraz cierpią..... I od wczoraj wciąż myślę o Jej kocie (niemądrze... niemądrze), tak o niego dbała, tak nie mogłam namówić Jej na dłuższy wyjazd bo nie chciała go zostawiać nawet pod najlepszą opieką..... Rabarbara
Dziękuję! Mam nadzieję, że córki wzięły kota,on też cierpi i niecwie co się dzieje, zna sie z kotem jednej z corek,bo przecież Ewa opiekowala się nim i przywozili jej go do domu.
Kot jakoś da radę choć żal o porzucenie zostanie ( wiecie jakie są koty, żadnych wymówek nie uznają ), dzieci zniosą gorzej. Z tego co mła wiadomo Ewa była bardzo blisko z dziećmi ( to nie zawsze jest oczywiste ).
Cześć Kurniku.Pochmurno sloneczne rano,0 st. Jutro wybieramy się ze Starszą w odwiedziny do mojej mamy. Od czwartku jest juz w domu, siostra doglada, nosi posiłki, mama bardzo wyglodzona po szpitalu, ale daje radę sama, tylko rozmowcow jej brakuje.
Dziekuję, zdrowa nie będzie, ale może w jako takim samopoczuciu da radę funkcjonować. Serce chore, niepodomykane zastawki, skrzepliny, wskazane cewnikowanie, ktore zaniechano, oddzial kardiologii zamkniety. Skierowanie do poradni kardio, siostra w trakcie ogrniania wizyt lekarskich, zmiany przychodni. Raz w tygodniu mama ma być badana przez rodzinnego, kardiolog co 2 tygodnie, diabetolog tez powinien być w stalym kontakcie, wizyty domowe, co niemal jest nie do zalatwienia.
Bardzo smutno i źle. Pisałyśmy czasem do siebie, wysłała mi zdjęcia swojej rodziny podczas spotkania świątecznego. Tyle radości na nim. Dziękuję Ewuniu, że byłaś.
Cześć Kury, to już nie rano, ale. Śnieg sypie. Konie kręcą nosem na siano. W d. im się poprzewracało. Ciągnik się zepsuł. Ale się naprawi. I tak to. Do kwiatów chętnie się dołożę. Czekam na jakieś info w mailu.
No i co, nikt rano nie zdał raportu. Obudzilam sie o 7 t o bylo leciutko bialawo , teraz sucho, slonko, sniegu ni ma. Jem późne sniadanie, czekam na córkę i idziemy do mamy. Sprawdzę jak stopa,bo jeszcze do konca nie jest ok.
U nas jakaś zmatowiała kolorystyka,może nie całkiem mglisto ale mętnie. Huśta gałęziami,pewnie wiatr się zrywa. Robię torcik cytrynowy z lemon curdem.Tak smakował małżowi w zeszłym tygodniu,że męczył mnie, by powtórzyć;) Zaraz kawkie zrobię. Dora stopę lodem okładaj i masaż sobie zrób.
Masaż tak, stopa nie była i nie jest spuchnięta, okłady zbędne, smaruję mascią, to jest jedno miejsce od wewnatrz pięty, ale jak sie chodzi to wiadomo, zmeczona cala stopa i bol promieniuje trochę.
Bardzo mi smutno i żal.I trzymam dla Niej słoik miodu malinowego,który tak smakował Jej wnuczce.Wyrazy współczucia dla Rodziny.
OdpowiedzUsuńJak smutno. Nie mam słów.
OdpowiedzUsuńHana ma rację Ewo ♥ nadal z nami jesteś.
OdpowiedzUsuńBardzo,bardzo mi przykro♥Wyrazy współczucia dla Rodziny.
OdpowiedzUsuńtak mi przykro, brak mi słow....
OdpowiedzUsuńO matko, nie do uwierzenia, bałam się takiej wiadomości.Kochana Ewa, tak bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńTeż bałam się tej wiadomości...
UsuńJa jeszcze nie teraz, nie tak nagle....
UsuńO,matko,nie wierzę..wczoraj o niej myslałam,brak słów,żal ogromny..
OdpowiedzUsuńO rany, powietrze zeszło ze mła po tej wiadomości. :-(
OdpowiedzUsuńCzy ja mogę się na to nie zgodzić?!
OdpowiedzUsuńRybeńko, ja z Tobą. Miota mną na zmianę żal i wściekłość. Taki kochany człowiek.
UsuńO tak, to był kochany człowiek.
UsuńOdwołujeny tę rzecz zatem!!
Usuńech, gdyby to możliwe...
UsuńŻal i wielki smutek. Wczoraj wieczorem zaglądałam na Jej blog, w nadziei na jakąś dobrą informację :( Bardzo trudno się z tym pogodzić .
OdpowiedzUsuńZmroziło mnie..............Do zobaczenia kiedyś Ewo.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia dla rodziny,a i dla nas wszystkich, bo z nas też pewnego rodzaju rodzinna, do której Ewa należała. I też cierpimy po jej stracie..
Ewuniu...do zobaczenia
OdpowiedzUsuńCzekałam na wiadomość od Ewy. Zaglądałam do Kurnika, na fb. Już nie napisze. Mam jej obrazki na ścianie. Będę zawsze pamiętać.
OdpowiedzUsuńRównież mam, i chciałam prosić o więcej, nie zdążyłam.
UsuńU Ewy w tle Jej blogu sa suche makowki. W ktorych sie zakochalam i meczylam Ja o nie. Napisala, ze to stare i zapodziane...az tu jednego dnia przychodzi koperta a w niej...noe, swieze makowki. No i sa, obok obrazkow Hany.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDokladnie...i ciagle ja meczylam o nie!
UsuńTyle ciepłych słów, pięknych zdjęć i co? Już? BOLI
OdpowiedzUsuńLubiłam oglądać odwiedzane prze Ewę miejsca jej oczyma.
Właśnie zatelefonowała do mnie Mika z tą wiadomością, siedzę i płacze, czy zawsze muszą za wcześnie odchodzić dobrzy ludzie? A dopiero co widziałyśmy się w Krakowie.
OdpowiedzUsuńCały czas nie mogę się z tym pogodzić. Przykre.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, za to łzy wciąż usiłują wypełniać oczy. Bardzo mi smutno.
OdpowiedzUsuńBoże.
OdpowiedzUsuńNIe moge uwierzyc....Ewus! caly czas mysle o Tobie, bardzo Cie polubilam!
OdpowiedzUsuńBardzo mi smutno. Nie chcę w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńrucianka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, tak mi smutno. Zegnaj Ewo.......
OdpowiedzUsuńSmutno, źle i wściekle. Tak się czuję. Wiedziałam, że nie jest dobrze , gdy dostałam we wtorek smsa, że jest w szpitalu i nie wiadomo co dalej, ale nie sądziłam, że to już... Ostatni sms. Nie skasuję go.
OdpowiedzUsuńEwuś kochana, jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tak dobrego człowieka jak Ty. Ale "tego nie robi się kotu..."
Nie dotarlo to do mnie i nie wiem jak i kiedy dotrze. Tak Ja lubilam, a tak niewystarczajaco sie z nia znalam. Zostanie ogromna dziura. ale niezwykle ciezko sie z tym pogodzic i ja sie tez nie godze.
OdpowiedzUsuńNo popatrz mialysmy sie spotkac w Warszawie na wiosne...w trzy...tez jakos nie moge tego pojac. Tak szybko. Wydaje mi sie to niemozliwe, ja npe moge pojac zjawiska smierci, tego moja wyobraznia nie ogarnia.
UsuńBArdzo polubilam Ewę. To byla niezwykle ciepla i dobra osoba...mialam szczescie poznac i pobyc z nia troche. Bedzie mi jej bardzo brakwalo.Przy choineczce jeszcze stoja jej sliczne karteczki swiateczne, te z tego i porzedniego roku. eh...
Nie potrafię tego pojąć.
UsuńGrazynko - te same odczucia. I plany - sloik marmolady czekal i czeka, bo tez mi ciezko pojac smierc i jej nieodwracalnosc. Chyba ostatni raz widzialysmy sie ze dwa lata temu. w kawiarni na Ursynowie.
UsuńKiedys pojechalam autobusem do Krakowa by zjesc z nia pasteis de Belem w Lisboa Cafe, sprawdzalam, czy sa takie jak w Lizbonie, jej smakowaly, odwiedzilysmy Mike w szpitalu, pospacerowalysmy po nocnym Krakowie i na drugi dzien rano wrocilam do Warszawy. Ale ostatni raz chyba widzialysmy sie kiedy goscilam u Barbary w kwietniu 2019 roku. Miala odwiedzic nas w Warszawie ...Czekaysmy na nia z Opakowana.
Usuńżal...
Nawet plany byly, ze przyjedzie wiosna, ale wirus straszyl...i pewnie juz wtedy ze zdrowiem bylo tak sobie :(
UsuńOpakowana, ze zdrowiem Ewy to już chyba od jakiegoś czasu było nie najlepiej. Pisała kiedyś o zabiegu na stopę, zabieg nie mógł się odbyć bo nieprawidłowe były wyniki, a potem coraz częściej na swoim blogu złościła się na siebie, że nie może już dużo chodzić bo się szybko męczy.
UsuńZauwazylam to, ze w ostatnim roku mniej bylo tych dluuuugich wedrowek, bralam pod uwage wirusa i roznosci, co to z wiekiem czlowieka dopadaja...
UsuńTak mi przykro, bardzo :( To odejście jest dla mnie, dla wszystkich sygnałem/alarmem aby lubić ludzi póki czas. Z Ich zaletami ale również z wadami /bo kto ich nie ma/. Ciężko mi się zrobiło...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOjej,niespodziewana wiadomość,odeszła prawie nagle.Myślałam,że Ją w szpitalu podkurują.
OdpowiedzUsuńSpoczywaj w pokoju,Ewo.
Och, tak mi przykro. Miałam nadzieję, że szybko będzie zdrowa...
OdpowiedzUsuńNie uwierzę. Taki żal.
OdpowiedzUsuńKurencje zróbmy posta wspomnieniowego o Ewie. Robiła takie piękne rzeczy, dużo z nas ma jakieś jej prace, ja mam kartki świąteczne. Tak mało się chwaliła swoimi pracami, a przecież warte są oglądania. Miałam zamiar zrobić taki post u siebie, ale Kurnik ma większy zasięg niż mój blog, myślę że Hana i Mika będą za aby to było w Kurniku.
OdpowiedzUsuńMika a może napisałabyś jakąś bajkę o Ewie?
Ja mam pomysł na grafikę, postaram się zrobić ją jak najszybciej.
I co Wy na to?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, bardzo dobry pomysł. Ślijcie wspomnienia do mnie, na 3babyzwozu@gmail.com
UsuńMarija, chyba mnie wyczułaś... Dziś przemknęło mi przez głowę, że dobrze byłoby jej obrazki pokazać, a drugie przemknięcie było o bajce, ale to trochę potrwa. Też mam piękne kartki od Ewy, w tej ostatniej napisała, że przeprasza, że kartka nie zielona, zawsze pamiętała, że kocham zieleń, zawsze pamiętała o innych. Jej odwiedziny osładzały mi pobyty w szpitalu, i w przenośni i dosłownie, przeważnie z malutkimi ptysiami z pobliskiej cukierni...
UsuńNiestety - makowki sa w domu, a ja nie :(
UsuńEwa zrobila na mnie wrazenie na dworcu w Krakowie osoby cieplej a jednoczesnie nie wylewnej, ale w taki spokojny, mily sposob. na pograniczu niesmialosci. Caly dzien byl przegadany, przechodzony (choc na jednej nodze moglam chodzic) i wszystkim trzem bylo przykro, jak trzeba bylo wiezc Ewe na autobus. A potem - jak kazdy - "analizowalam" spotkanie i osobe. I bardzo chcialam, zeby przyjechala, posiedziala i pogadala. No i tak juz zostalo, tylko w sferze checi. szkoda.
Zapewne cię wyczułam Mika, dobrze, że napiszesz bajkę, poczekamy.
UsuńMarzena serdecznie dziękuję za ciepłe myśli o mojej mamie.
Ja też nie mogę uwierzyć w to co się stało. Tak bardzo żal.
OdpowiedzUsuń4 stopnie, pada deszczyk, o dziwo - paskudy nie ma.
OdpowiedzUsuńJest mi .....pusto. Bo w klepsydrze przesypał się mak do końca .... i już jej nie odwrócę.
Ale chcę o Ewie napisać, o tym jak się poznałyśmy, spotkały, że miałyśmy pomysły i plany - dwie starsze panie, które wciąż lubiły życie... Bo część z nas znała Ją tylko z Jej słów a Ona miała pogodne oczy i ciepły, wesoły uśmiech.
Zaczęło się tu, w Kurniku, od zwykłego słowa, jednego drugiego - dwie krakowianki, mieszkamy nadal blisko siebie, musimy się spotkać ! Byłyśmy takie trochę niepewne, jak nastolatki ciekawe, jaka na żywo jest ta druga osoba. Jak ubrana, co ma do powiedzenia, czy się dogadamy. I od pierwszego łyku kawy, oblizania łyżeczki ze słodkiego kremu niestety tuczącego ciastka, wiedziałyśmy, że to Początek.
A potem było już tylko fajniej :). Cytaty z tych samych książek, dowcipy i żarty,i takie , wiecie - o!patrz ! musisz zrobić zdjęcie ! To co, pojedziemy, pójdziemy, zobaczymy ?!
Polecała mi książki, które przegapiłam. Dzwoniła o wystawach, na które warto pójść. Lub że nie warto. Była czułą, troskliwą Mamą i Babcią , podsyłała mi zdjęcia swoich dzieciaków, taka z nich dumna!
Malowała się delikatnie, bo złościły ją zmarszczki. Miała śliczne ręce z pięknymi zawsze, zadbanymi paznokciami. I miała mnie nauczyć, jak to robić, żeby lakier na paznokciach zawsze dobrze wyglądał....
Była subtelna i delikatna. Wrażliwa. Życzliwa ludziom. Dobra. Myśląca czym może komuś zrobić przyjemność. I żeby nikomu nie sprawić kłopotu...
Zawsze gotowa dać komuś swój czas i uważność.
I dostrzegała urodę cienia i kałuży.
Przychodzimy, odchodzimy....
Cichuteńko....na paluszkach.......
Wiem, chaotyczne to wszystko, ale czuję chaos.....
I to ziarenko maku, takie malutkie a tak uwiera..........
Do zobaczenia Ewuniu, do zobaczenia.......
Rabarbara
Pieknie napisalas...taka byla Ewa. Niepowtarzalna i zdobywajaca sobie sympatie naychmiast.
UsuńPiękne wspomnienie o Ewie. Nie znałam Ewy osbiście, tylko tu, u Niej, w mailu. Wybierałam się do Krakowa, wybierałam i nie zdążyłam. Mam nadzieję, że jednak gdzieś tam się spotkamy.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOch, Rabarbaro... No ale co byłyście razem to wasze. I tego się trzymać.
UsuńRabarbaro ♥️ Miko♥️ Ewa była łączniczką, zawsze opowiadala nam , że idzie na spotkanie z Tobą i opowiadala jak się masz.
UsuńRabarbaro, napisalas o niej pieknie dokladnie TO, co mi wyzej wyszlo bylejako. I pamietam jej piekne dlonie z czerwienia lakieru. I ciesze sie, ze wtedy sie domowilyscie, zebysmy caly dzien tak spedzily jak spedzilysmy.
UsuńGrazynko - masz racje zdobywajaca sympatie latwo i natychmiast.
Rabarbaro, czytając, a nie widząc podpisu, przeczuwałam, że to Twoje słowa. ♥
UsuńDziękuję!
Były plany, w nich Ty, Ewa...
Proponuję umieścić w poście piękny,wzruszający wiersz Ninki.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienie Rabarbaro♥
Kochane, a ja spotkałam się kiedyś z Ewą w Krakowie. Była taka właśnie, jak ją Rabarbara opisała. Umówiłyśmy się przy pomniku Mickiewicza. Od razu wiedziałam, że to ona. Kiedy podeszła, powiedziała: Cześć, jestem Ewa i jestem... stara. Rozbroiła mnie tym całkowicie. Spojrzałyśmy sobie w oczy i zaczęłyśmy się śmiać. Poszłyśmy na koktajl do jakiejś knajpy i gadałyśmy, gadałyśmy. Tak naprawdę była człowiekiem z wieczną młodością w oczach. Przy tym niezwykle kulturalna, delikatna, wrażliwa, dystyngowana, dama. Czasami nawet tu, w Kurniku, zdarzały się zgrzyty. Ewa nigdy nikogo nie uraziła, dbała o dobre samopoczucie rozmówców. Nie można było nie zauważyć tych pięknie pomalowanych paznokci, o których napisała Rabarbara. Zadzwoniła do mnie przed świętami. Poleciła mi dwie książki. Płaczę.
OdpowiedzUsuńZa wcześnie, za szybko, brak słów! Smutno bardzo! Żegnaj Ewo, będziemy pamiętały!
OdpowiedzUsuń" są pożegnania na które nigdy nie będziemy gotowi"
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo za wszystko co tu robiłaś,
mam nadzieje,ze właśnie wracasz na Swoja gwiazdę,
brak mi slow,czytająca nie komentująca J.
Ech, smutno...
OdpowiedzUsuńRabarbaro, mam nadzieję, że przeczytasż, chcemy pożegnać Ewę kwiatami, czy mozesz nam przybliżyć datę pogrzebu , żebyśmy mogły to jakoś zorganizować?
OdpowiedzUsuńOczywiście, jak tylko coś się dowiem. Napiszę dziś email do Jej córki, tylko taki mam kontakt, mam nadzieję, że mi odpisze. Serce mi się ściska na myśl, jak te Jej dziewczynki teraz cierpią.....
UsuńI od wczoraj wciąż myślę o Jej kocie (niemądrze... niemądrze), tak o niego dbała, tak nie mogłam namówić Jej na dłuższy wyjazd bo nie chciała go zostawiać nawet pod najlepszą opieką.....
Rabarbara
Dziękuję!
UsuńMam nadzieję, że córki wzięły kota,on też cierpi i niecwie co się dzieje, zna sie z kotem jednej z corek,bo przecież Ewa opiekowala się nim i przywozili jej go do domu.
Ale oczywiście, że kot będzie miał dom i najlepszą opiekę, tylko on nie lubił być w innym domu, jak to kot.....
UsuńRabarbara
Oj tak, to prawda, zmiana miejsca i brak ukochanej pani.
UsuńBardzo trudny i smutny czas,współczuję rodzinie i bliskim Ewy.
Rabarbaro, tez myślałam o kocie...
UsuńNa pewno zostanie zaopiekowany i dostanie tyle milosci i ciepła, co u Ewy...
Już Ona nad tym będzie czuwać
UsuńKot jakoś da radę choć żal o porzucenie zostanie ( wiecie jakie są koty, żadnych wymówek nie uznają ), dzieci zniosą gorzej. Z tego co mła wiadomo Ewa była bardzo blisko z dziećmi ( to nie zawsze jest oczywiste ).
UsuńCzuje wielki smutek...
OdpowiedzUsuńWczoraj, gdy przeczytałam, ze Ewa odeszła nie mogłam w to uwierzyć, nadal nie moge ...
Pokój Jej wieczny w cichej krainie, gdzie ból nie sięga, gdzie łza nie płynie ...
Niech będzie szczęśliwa tam, gdzie teraz jest...
A my zawsze będziemy o Tobie pamiętać Ewo2
Cześć Kurniku.Pochmurno sloneczne rano,0 st.
OdpowiedzUsuńJutro wybieramy się ze Starszą w odwiedziny do mojej mamy. Od czwartku jest juz w domu, siostra doglada, nosi posiłki, mama bardzo wyglodzona po szpitalu, ale daje radę sama, tylko rozmowcow jej brakuje.
To dobra wiadomość. Niech bedzie zdrowa!
UsuńDziekuję, zdrowa nie będzie, ale może w jako takim samopoczuciu da radę funkcjonować. Serce chore, niepodomykane zastawki, skrzepliny, wskazane cewnikowanie, ktore zaniechano, oddzial kardiologii zamkniety. Skierowanie do poradni kardio, siostra w trakcie ogrniania wizyt lekarskich, zmiany przychodni. Raz w tygodniu mama ma być badana przez rodzinnego, kardiolog co 2 tygodnie, diabetolog tez powinien być w stalym kontakcie, wizyty domowe, co niemal jest nie do zalatwienia.
UsuńBardzo smutno i źle. Pisałyśmy czasem do siebie, wysłała mi zdjęcia swojej rodziny podczas spotkania świątecznego. Tyle radości na nim. Dziękuję Ewuniu, że byłaś.
OdpowiedzUsuńCześć Kury,
OdpowiedzUsuńto już nie rano, ale.
Śnieg sypie. Konie kręcą nosem na siano. W d. im się poprzewracało. Ciągnik się zepsuł. Ale się naprawi. I tak to.
Do kwiatów chętnie się dołożę. Czekam na jakieś info w mailu.
Jak się dowiesz A gniecho to daj znać mła.
UsuńTak zrobię, o boska.
UsuńKonikom jabluszka się marzą, lub zielona trawka.
OdpowiedzUsuńNo i co, nikt rano nie zdał raportu.
OdpowiedzUsuńObudzilam sie o 7 t o bylo leciutko bialawo , teraz sucho, slonko, sniegu ni ma. Jem późne sniadanie, czekam na córkę i idziemy do mamy.
Sprawdzę jak stopa,bo jeszcze do konca nie jest ok.
U nas jakaś zmatowiała kolorystyka,może nie całkiem mglisto ale mętnie. Huśta gałęziami,pewnie wiatr się zrywa.
UsuńRobię torcik cytrynowy z lemon curdem.Tak smakował małżowi w zeszłym tygodniu,że męczył mnie, by powtórzyć;) Zaraz kawkie zrobię.
Dora stopę lodem okładaj i masaż sobie zrób.
Masaż tak, stopa nie była i nie jest spuchnięta, okłady zbędne, smaruję mascią, to jest jedno miejsce od wewnatrz pięty, ale jak sie chodzi to wiadomo, zmeczona cala stopa i bol promieniuje trochę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nadal się z odejściem Ewy nie pogodziłam...nic więcej nie chce przejść przez gardło. Tak szybko i tak podstępnie ją zabrano.
OdpowiedzUsuń