poniedziałek, 4 grudnia 2023

Łatka pozdrawia Kurnik!

To mówię ja, Hana. 

Kto pamięta historię Łatki, malutkiej suni porzuconej w stajni przez "ludzi", którzy się przeprowadzili i "zapomnieli" zabrać psa? Łatkę ogłosiła na swoim blogu Dama Kier, moja córka zobaczyła zdjęcie i bum! Strzała Amora przeszyła jej serce i już jechałyśmy po Łatkę do Strykowa. Moja córka miała już Lamę, też sierotkę porzuconą gdzieś w krzakach, co wszak nie było żadną przeszkodą. Był rok 2014.

O przejęciu Łatki przeczytacie w poście pt. "Garbo powraca w wielkim stylu" z 2014 roku. Dałam link, ale prowadzi on donikąd. Nie mam siły z tym walczyć.

Moja córka Martyna była wtedy w trakcie przeprowadzki. Poprosiła znajomego, aby zaopiekował się psinką przez kilka dni. Tak też się stało. Nikt jednak nie przewidział, że Pan Tymczasowy zakocha się w Łatce z wzajemnością. Sunia tyle już przeszła, że kolejne rozstanie byłoby dla niej kolejną traumą. Prośby Pana Tymczasowego skruszyły serce mojej córki, a że natura nie znosi próżni, puste miejsce zajęła Frytka, którą ze schronu zabrała Martyna chyba nawet następnego dnia. Tak więc happy end był podwójny: zamiast jednej, dom znalazły dwie sierotki. Frytka była z Martyną całe 9 lat, mimo padaczki - odeszła kilka miesięcy temu. A nie była wówczas szczeniaczkiem.

Bajki o Lamie i Frytce można przeczytać w zakładce "Bajki Białej Kury".

Przypominam Wam o tym, ponieważ dostałam wczoraj od Pana Tymczasowego piękny list i masę zdjęć, które pokazuję Wam poniżej i założę się, że wzruszycie się do łez, jak ja! 9 lat! Trudno w to uwierzyć, prawda? Tyle się wydarzyło...

Oto list:

Przepraszam, że nie odzywałem się tak długo, ale kilka dni temu minęło
9 lat od przygarnięcia Fretki i stwierdziłem, że się do Pani odezwę :)
Fretka (i jej brat - Wąski) ma się świetnie i jest nadal tym samym
pieskiem co 9 lat temu. Jest na pewno bardziej najedzona, bardziej
rozpieszczona i nauczona wygody, ale to ciągle ten sam mały, biedny
piesek z opuszczonej stajni. Swoje dni najczęściej spędza na kanapie
albo w swoim posłanku. Od czasu do czasu, jak nachodzi nas nieco
bardziej nostalgiczny, jesienno-zimowy nastrój to czytamy bajkę o
Fretce i czarodzieju (za którą ogromnie dziękujemy!). Czasami aż
trudno nam uwierzyć, że to już 9 lat. Żałuję bardzo, że Dama Kier,
dzięki której historia się poniekąd zaczęła nie może widzieć jak to
opowiadanie się potoczyło, ale jestem jej, podobnie jak Pani, Martynie
i wszystkim zaangażowanym bardzo wdzięczny. Ta mała psinka odmieniła
całkowicie moje życie.
W załączniku przesyłam kilka zdjęć.
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy wszystkiego najlepszego!

A teraz miód i orzeszki:
















Panie Marku, dziękuję.

PS. Bajkę o Łatce vel Frecie Garbo można przeczytać w zakładce "Bajki Białej Kury". Napisała ją Damakier.

161 komentarzy:

  1. Tu Taba, nadal anonimowo ale przynajmniej blogger da komentować, ech... Jakie piękne psie foty i jakie wdzięczne modelki. Widać że szczęśliwe. :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu Hana.
    Taba, mnie też blogger nie zezwala na komenty we własnym gnieździe. Dobrze, że post dał napisać.
    Historia Łatki-Fretki jest dla mnie jedną z piękniejszych adopcyjnych historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten link o przejeciu Fretki prowadzi DONIKAD, wkradl sie jakis blad czy cus. Pamietam te historie, jakby wydarzyla sie wczoraj i trudno mi uwierzyc, ze minelo juz tyle lat. To bylo mniej wiecej w czasie moich bojow o Bulke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu Hana. Nie mam siły walczyć z tym botami, algorytmami i bukwiczym. Mnie się ten link otwiera. No, sakramencki kawał czasu.

      Usuń
  4. Zrobiłam kombinację alpejską.Ciekawam czy się pokaże kto ja ale i tak na wszelki zwyczaj się podpiszę.Przeczytałam wszystkie bajki. Łokrutniem wzruszona.Link i mi się nie otworzył.Teresa Orka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skomentuj jako =strzałka i zaznaczam: adres URL -wpisuje swoje imię i nazwisko i klikam po prawej-dalej i potem piszę komentarz.

      Usuń
  5. Tu Hana.
    Jakie kombinacje odstawiłaś, bo mnie nie loguje i już?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobacz wyżej.Wychodzi,że za każdym komentem wykonuję tą samą czynność.Ale jest podpis :)

      Usuń
  6. I sobie człowiek ze wzruszenia popłacze.
    Kasia Alzacka❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Tu H.
    Kasia, ale to jest dobry płacz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Teresa, ciekawe czy na zawsze, czy tylko jednorazowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym komentarzem.

      Usuń
    2. Źle się podpisałam czyli znowu wykonać to samo.

      Usuń
  9. Cudne psinki, nie widać wieku, jka szczeniaczki,ale Pan Tymczasowy te ż niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masza, zgadzam się. Od Pana Marka bije ciepło.

      Usuń
    2. Facet, który przygarnia dwie znajdy, musi być fajny:)

      Usuń
    3. To samo pomyślałam. Psi tata na medal.

      Usuń
  10. Teresa, fakt, ale to upierdliwe.

    OdpowiedzUsuń
  11. Historię Łatki-Fretki pamiętam, co prawda trochę połowicznie, no ale te 9 lat to kawał czasu :)
    To bardzo miłe że pan się odezwał i przysłał dokumentację, fajowskie zdjęcia sympatycznej i wspaniale zaopiekowanej Fretuni :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie powiadomienia są cudowne, ale i piesiu cudny.
    Hip, hip kurrra Google pozwoliło mi komentować i nie zgubiło mnie😁

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakby wczoraj to było, aż się wierzyć nie chce, że to już dziewięć lat. Oczywiście, że pamiętam tę sytuację. Było to bardzo poruszające i duszoszczypatielne, piękna historia i adopcja. Przez pięknego człowieka. Panie Marku, szczęścia i wielu wspaniałych wspólnych lat w zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłam ja, ewa .

      Usuń
    2. Pan Tymczasowy przywraca wiarę w ludzi, nie? Może jest jeszcze nadzieja?

      Usuń
    3. Pan Marek..... pamietam go wlasnie jako Pana Tymczasowego i jak Fretka poszla do niego na troszke i jak sie historia rozwinela! I jak sie cudnie zakonczyla. Dobrego masz Corusia, Prezesowo!

      Usuń
  14. Piękna historia. Ja ją pamiętam ale bardziej z opowiadania Hany...

    OdpowiedzUsuń
  15. A dlaczego publikuje mnie jako >anonimowy<? Hmmm To ja wołam ciebie, ja łąka... tzn. Lilka B.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja! Ja pamiętam! I od pewnego czasu chodziła za mną ta Freta Garbo, ale bałam się pytać. Jaka radość! POzdrawiam serdecznie Pana Tymczasa, który stał się Panem Stałym i oba cudne pieski! Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  17. Lilko, te wszystkie portale, z blogami włącznie, robią się nie do wytrzymania. Gonią własny ogon.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudne psinki , zadbane, szczęśliwe, Pan już nie tymczas , złoty człowiek!

    OdpowiedzUsuń
  19. Pamiętam. Ale jeszcze sobie zajrzę, bo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Historię znałam tylko z opowiadań, ponieważ 9 lat temu jeszcze nie byłam Kurą. Wspaniały Pan Marek. Muszę poczytać archiwum Kurnika, bo jednak pamięć szwankuje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamietam, te historie. Pelna wzruszen i pomyslnie zakonczona. Bardzo milo ze strony P. Marka, ze sie odezwal. Pytanie z innej beczki, gdzie sa jeszcze tacy faceci:))))), bo az trudno uwierzyc.
    Wszelkiej pomyslnosci dla P. Marka:)
    Hanno, chyba milo zskoczyla Cie ta wiadomosc.

    Sprobuje sie zalogowac, ale gdyby nie wyszlo , to ja Ataner niezalogowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ataner, jak widać, są tacy faceci. Panie Marku, proszę się ne bać, ale gdybym była młodsza...

      Usuń
  22. Piękna historia , uwielbiam takie ze zwierzętami i dobrym ( co tam dobrym , wspaniałym zakończeniem)
    Pozdrawiam wszystkie Kury ;)
    ajda

    OdpowiedzUsuń
  23. UWAGA !!! Wszyscy, ktorzy nie moga sie zalogowac!!! Jest jeden myk i dziala:
    PRZECZYTAJCIE I ZASTOSUJCIE:
    https://dezinformacjeikonfabulacje.blogspot.com/2022/07/problemy-z-komentowaniem.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AMP! Ozłocę Cię i osrebrzę, co wolisz? Matko, tyle czasu walczyłam z tym dziadostwem! Gieniuś z Ciebie, prosto gieniuś!

      Usuń
  24. Bardzo miło przeczytać historię, która dobrze się zaczyna, dobrze się dzieje, aż do samego końca.

    OdpowiedzUsuń
  25. NO. To zajrzałam. Nie oparłam się przeczytaniu kilku sąsiednich postów. Oraz komentarzy pod nimi. Było wtedy, mimo osobistych komplikacji, jakoś radośniej. Dołożyły nam te lata bałaganu w kraju i na świecie. Wojny, pisy, covidy, upierdliwe bloggery...
    Dobra, dość już narzekania,
    do boju! Czyli do sprzątania. :D:D:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co zrobić, jak się sprzątać nie chce?

      Usuń
    2. Agniecha, nie sprzątamy! To proste jak drut.

      Usuń
    3. "Nie chcem, ale muszem", cytujc kalasyka ;). Zrobiłam sobie sajgon, to mus go ogarnąć.

      Usuń
    4. Taaa, Ninko, i nie mam na kogo zwalić. A najgorsze w tym jest to, że mi to przeszkadza. To dopiero jest męka!

      Usuń
  26. Odpowiedzi
    1. Rybeńko, wzrusz, a nawet puacz.
      Nie ma już DamyKier, nie ma Moniki, nie ma Ewy...

      Usuń
    2. Rybeńko, nie chciałam...

      Usuń
    3. A z każdą odeszłą do Patagonii Kurencją znikało trochę Kurnikowej pastelowej beztroski, a najwięcej zabrała Mika i Ewa bo z nimi związane byłyśmy najbardziej!

      Usuń
  27. Hano, najulubieńsza Prezeskuro,
    że pokazałaś tu wzruszającą Fretkę, z Waskim, oraz z Panem Stałym, to wcale nie znaczy że nie czekamy na Wałkowskiego, Czajniczusia oraz co tam jeszcze Ci się w komputer zaplącze.
    Możesz się podzielić swymi planami przeróbek gumna - my Kury wszystkowiedzące Ci na pewno gruntownie doradzimy. :-D

    OdpowiedzUsuń
  28. Agniecha, zbieram się w sobie i zbieram, jak ta sójka za morze.
    Bardzo chce mi się przeróbek, ale prawdę rzekłszy, nie bardzo wiem, co to miałoby być. Chce mi się ZMIAN. Na razie zmieniłam sofę, z której zwierzaki wypruły bebechy i nie było co ratować. Teraz mam drewnianą, taką bardziej do ogrodu, ale trudno. Pewnie zaraz podrapią, ale przynajmniej bebechy nie będą zwisać. Zaraz ją polakieruję, bo mus. Zawszeć to jakaś zmiana, co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli teraz możesz sofce zmieniać wystój, poduchy wszelkiego rodzaju, kocyki itp.

      Usuń
    2. Dora, na to liczę. Kupiłam w lumpku za grosz materiał obiciowy w stosownym (szafirowym) kolorze i zaniosę do krawcowej, żeby uszyła mi pokrowce na poduchy, bo sama szyć nie umiem. Łatwo będzie zdjąć i wyprać. O bebechach nie wspomnę.

      Usuń
    3. Szafirowym! Mam fazę na szafirowy, ale w ubiorze ;)

      Usuń
    4. Ninko, turkusy nieco mi odpuściły, idę bardziej w szafiry i - uwaga - żółcienie!

      Usuń
    5. Inaczej mówiąc, z ptaków, jesteś sikoreczką modrą. Albo małą.

      Usuń
  29. Radość we wstąpiła! Anonimowi, przeczytajcie wpis AMP powyżej i myk, działa!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale super wpis. Taki w sam raz przed świętami, wprowadzający w nastrój. I to jest prawda:) Miałam wpisać pod poprzednm postem, ale wpiszę tu. Jestem taką cichą kurą. która tylko czyta, a rzadko komentuję. Gratuluję wszystkim kurkom tej rocznicy . Jestem z Wami od początku, ale już nie wiem czy trafiłam od Gosianki, czy szukając jakiejś informacji o prawdziwych kurach:), bo takowe posiadam. Czytając ten blog przenoszę się wirtualnie w Wasze wspaniałe towarzystwo, dowcipnych, empatycznych, cudownych osób. I to jest prawda:) Sama nie piszę tak lekko jak Wy. Pozdrawiam cały Drób. Hano nie porzucaj tego miejsca. Jesteś jego duszą.
    Najlepszego dla Was:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwcia, kojarzę Cię! I nie chcę porzucać, tylko jestem zmęczona zmaganiem się z techniką. Nie, że neguję i wypieram. Za dużo tego wszędzie. Na ten przykład: kwestia zdjęć - mam aparat fotograficzny zasilany bateriami. Robię - góra - 10 zdjęć i dziad żąda nowych, czterech baterii typu paluszek. Jak drogo to wychodzi, nie muszę mówić. Zdjęcia robione telefonem są gorsze, ale niech tam. Zrzucanie ich na blog jest męczarnią, w ogóle robienie postu w telefonie jest (dla mnie) męczarnią. Dłubię coś tam, a potem paczam, a tam kompletnie nie tak! Albo w ogóle niczego nie ma. Nie wiem, coś może knocę, co nie zmienia faktu, że jest jak jest. Pewnie czegoś nie jarzę, ale tak będzie zawsze, bo świat przyspiesza.

      Usuń
    2. Hano, ja już dawno używam drogi okrężnej do ładowania zdjęć z telefonu do komputera. Kiedyś szło błyskawicznie, bo z kabelkiem i specjalnym programem w parę minut miałam dziesiątki zdjęć w komputerze, ale potem coś się popsztykało i byłam w kropce. W końcu wymyśliłam i z telefon wysyłam sobie samej maile ze zdjęciami. Upierdliwie, ale działa.

      Usuń
    3. Wiem, Agniecha, praktykowałam to, ale pogarsza się wtedy jakość zdjęć, które i tak nie są najlepsze. Poza tym, odkąd zmieniłam telefon, nie mogę się w nim zalogować do własnej poczty, bo mnie pyta, czy mam uprawnienia i czy mam 18 lat. Czasem mam ochotę spuścić telefon w kiblu razem z jego aplikacjami. No i tak to schodzi. Nie mam motywacji, żeby w tym grzebać.

      Usuń
    4. A ja robię inaczej. Piszę post na lapku, zostawiam w wersji roboczej, a potem wchodzę w ten post z telefonu, przez bloggera ofkors, i dodaję zdjęcia. Gotowe!

      Usuń
    5. Ninko, wszystko to przerobiłam i nie satysfakcjonuje mnie.

      Usuń
    6. Bardzo masz uprzejmy telefon, skoro Cię szacuje na poniżej 18 lat. Też bym tak chciała, a tu jednak stara rura ze mnie jak się patrzy. Nawet telefon nie chce mnie widzieć jako młódki.
      U mnie zdjęcia nie tracą na jakości przy wysyłaniu. Wysyłam z tego samego odereu na ten sam adres, w gmailu, i jakość jest taka sama, ale drugą stroną medalu jest, że nie da się wysłać więcej niż 4 zdjęcia w jednym mailu, bo za duże są.

      Usuń
    7. "odereu" to znaczy "adresu", gdyby ktoś się zagubił.

      Usuń
  31. Dziadowski blogger czy przeglądarka, zresztą jeden pies, jak wyczynia takie cyrki!!
    Fretunię pamiętam doskonale, te uszka trudno zapomnieć. Bardzo się cieszę, że żyje sobie szczęśliwie z ukochanym Pańciem i braciszkiem. Oby więcej piesków, wróć, zwierzaczków miało tyle szczęścia co ona.

    OdpowiedzUsuń
  32. Garde, jak miło Cię widzieć! Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  33. Odpowiedzi
    1. Chyba mi się COŚ w czerepie pofyrtało ale się udało.

      Usuń
    2. Orko, trza Panterze ufundować pomnik.

      Usuń
    3. Hano,a nasze dobre słowo uznania w temacie majstra komputerowego nie wystarczy?Te pomniki to już mogą apetyt od życia odebrać.Jak nie kaczka to jakaś zjawa z Krainy Deszczowców z rozwianą peleryną.No,ewentualnie w ramach podziękowania mogę Panterze podarować kilka,kilkanaście moich...komentarzy pod Jej postami ;) Fajnie znowu widzieć nasze awatarki :) :) :)

      Usuń
    4. Masz rację, Orko. Miło jest widzieć te kolorowe obrazki związane z tymi fajnymi osobami.

      Usuń
  34. Hej,hej, o proszę Oreczka nam tu zacumowała , i Hana , witojcies !

    Jak tam zima w Polsce, bo u mnię letka odwilż .

    OdpowiedzUsuń
  35. Popadywało coś mokrego, bardziej śnieg niż deszcz, było około zera. Ale jutro ma być zimniej.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dora, pogodowo ni pies, ni wydra. Coś mży i - obawiam się - marznie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Boszszsz, jak temu psu jest DOBRZE!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  38. Dziewczyny ja niestety znowu po prośbie. Moja koleżanka ma kotka, przygarnęła go we wrześniu, który trochę choruje, ma koci katar i ogólnie jest osłabiony. Niestety rozchorował się też jej mąż, za tydzień zaczyna terapię, a ona bardzo osłabi mu odporność. Przebywanie, w jednym domu z kotkiem jest wykluczone. Koleżanka musi go oddać. Kocur jest młody ok 2.5 roku , oswojony, przyjazny. Może ktoś wie o domu, który by go przygarnął? Koleżanka jest w podbramkowej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma rodziny, czy kogoś znajomego, może ogloszenia napisać, na odległość to ciężka sprawa, a bied przeróznych wszędzie mnóstwo.

      Usuń
    2. Swoją drogą to nie wiem w czym kot przeszkadza, slabszaodporność chorego ok, ale kot mu jej nie pogorszy, to juz predzej czlowiek moze przywlec jakies,wirusy itp.

      Usuń
    3. Dora, ja się nie znam. Sytuacja z mężem jest bardzo poważna, być może taka była sugestia lekarza.

      Usuń
    4. Rozumiem! Niech
      mąż koleżanki wraca do zdrowia! I niech się znajdzie dobre rozwiazanie i dom dla kotka.

      Usuń
  39. Witojcie Kurencje! Wzięłam i wlizłam do archiwum i utonęłam!!!Boszz piękne życie!Hanuś ,Ty jak modraszka wtedy wyglądasz!!!!!!!!Gardenio ,to jest dramat ,kotów w tym roku jest masa.......Wzięłabym każdego ,ale Wincenty Bobek niestety nie pozwala.....Wiek 21 lat robi swoje i chora trzustka............A Fretka to ma boskiego pana!Dwie psie duszyczki na stanie ,super!U mnie szaro ,ponuro i paskudnie i koło 0 ,ogólnie fuj!A jeżeli chodzi o sprzątanie ,to najlepiej patrzeć tylko na wysokości oczu!Tam rzadko kiedy bałagan!!!!Ja tak robię!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehehe Margaret tyż tak mam, powyżej wysokości oczu to nasz kot Myk swoim futrem przeciera od czasu do czasu ;) On dostaje się tam kilkoma susami a ja mam coraz większy problem z łażeniem po drabinie!

      Usuń
    2. A bo Ty masz takie wysokie mieszkanie, podzieliłabyś je w połowie wysokości ścian, to byś miała 2 razy większy metraż, do sufitu i podłogi blisko i sprzątanie byłoby łatwiejsze. :-D

      Usuń
    3. Agniecha dwa razy większy metraż na wysokości oczu do sprzątania, to ja już wolę tak jak jest ;)

      Usuń
  40. Margot a jak sie czujesz poszpitalnie?

    OdpowiedzUsuń
  41. Jeszcze nie pojechałam ,na wiosnę będę jechać,ale musi być dobrze!Inna opcja nie wchodzi w rachubę!Mimo ,że ta noga jest po zmiażdżeniu...........Ale ,nie ma innej opcji!Muszę chodzić!Bo jak nie ja, to kto???????????

    OdpowiedzUsuń
  42. Dokładnie! To teraz jak sobie radzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorko ,drepcę o dwóch kulach ,a jak trza jechać to samochód albo mój ukochany brumacz! Brumacz to skuter inwalidzki i jest boski ,bo dzięki niemu mogę wjechać do sklepu!!!!!!!!Ja niestety mogę przejść max z 30-40 metrów .............jednym ciągiem ,bez odpoczynku siedząco......Ale będzie lepiej!!!!!!musi być!!

      Usuń
    2. O mamuniu, biednaś, koniecznie musi być lepiej!!!

      Usuń
    3. Margaret - skuterki sa super!!! Smiganie takim zostawia duzo energii na insze inszosci.

      Usuń
  43. To napiszę tylko, że u nas odwilż w całym swym uroku, błoto, kałuże i syf. Ale i zielona trawka.

    OdpowiedzUsuń
  44. U nas tez, plus wilgoć,,mżawka ,mimo 7 st jakos nie za ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  45. Wróciłam. Przeskok z pełnego słońca w kompletne ciemności mało przyjemny. Ale co tam, pojutrze do kraju, będzie jaśniej. Pamiętam opowiadanie o Łatce i Tymczasowym Panu, jakie te psiaki u TP szczęśliwe przytulasy, mordki uśmiechnięte, razem w jednym łózeczku. Tylko pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasniej, oj chyba nieee, cza czskac do stycznia.

      Usuń
    2. Ostatnie dwa dni spędziłam - można rzec - w sejmie, Odpadłam dzisiaj, po akcji świra Brauna i odwracaniu kota ogonem przez pisiorstwo. Więcej nie strawię. Ale u mnie też ciemno przez cały dzień.

      Usuń
    3. Tak sobie myślę, że oglądać transmisje z Sejmu jednak warto. Bo gdy posłowie jakoś świadomi są, że oni tam, w tej sali jednak nie dla siebie samych grają, to może będą się porządniej zachowywać.

      Usuń
    4. Agniecha, pewnie że warto, masz wszystko z pierwszej ręki. Tylko kto ma na to czas?

      Usuń
    5. Znajdzie się trochę tych ludzi.

      Usuń
  46. A ja dzis caly dzien...bez skarpetek. Owszem mam cieple, filcowo-welniane kapcie, ale... skonczylam szyc dwa potwory z kwadratow dla dzieci. Powleklam cienkie kordeuki i...sa troche za duze, te poszwy. Czym sie w ogole nie przejelam, bo moge zwezic. Ale po 2 miesiacach katorgi codziennej po trochu, to teraz chce uporzadkowac palmiarnie, bo ja zapuscilam okrutnie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ooo, bez skarpetek, nie,nie skarpetki mieciusie i cieplusie to jest to!

    Zrobiłabys zdjecia tych poszew dla dzieci, i pokazała.Szacun, Ty to masz zawsze skomplikowane prace!

    OdpowiedzUsuń
  48. U nas pogoda przyjemnie nudna. Nie wieje, nie pada, słońce zza chmur.Trawa jaskrawozielona.

    OdpowiedzUsuń
  49. U nas mokro, buro, mżawka, czasem deszcz i resztki topniejącego śniegu. Ale gdyby nie ta przymarzająca z lekka i śliska breja na chodnikach, to byłoby spoko, nawet lubię taką pogodę.

    OdpowiedzUsuń
  50. Mokro, po śniegu nie ma śladu, można zaległe porządki na zewnątrz poczyniać. Mam co nieco do zrobienia, więc wykorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  51. Kol. D. przyszła dziś do mnie na zupkę w japonkach. Serio. Zrobiła sobie pedikiur i nie wysechł w porę. Puchowy płaszczyk i te japonki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W UK nikt by nawet nie spojrzal ;)
      Jak ja bym chciala sobie porzadny pedikjur sama zrobic....

      Usuń
    2. Opakowano, a dlaczego nie możesz sama?

      Usuń
    3. Mnie japonki do puchówki też nie bulwersują, ale zimno mi się zrobiło na sam widok, jako że w pierwszej kolejności marzną mi nóżki.

      Usuń
    4. Agniecho - wspoljubilatko - ja mam krotkie raczke bardzo i ledwo dosiegam...a na starosc to chyba jeszcze krotsze sie robio.

      Usuń
    5. Opakowana, bez wątpliwości. Znaczy się - krótsze. Wprost proporcjonalnie do pamięci.

      Usuń
  52. Wczoraj 6 st.mżawka, my w kurtkach czapkach
    itp. , a jeden taki facet wychodzi z domu w krotkim rekawie i gaciach i klapkach pogadać, bo
    chory i nie chodzi do pracy😃😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może jak był zdrowy, to chodził na golasa do tej pracy i dlatego się przeziębił?

      Usuń
    2. No co, Dora, może lekarz zaordynował mu terapię zimnem?

      Usuń
  53. Opakowano, moja astralna siostro, w dniu naszych urodzin życzę nam samych przyjemności!

    OdpowiedzUsuń
  54. Jubilatki, wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  55. Najlepszego dziewczyny, niech się Wam szczęśliwie wiedzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzis jeden znajomy zyczyl mi codziennych i niecodziennyvh rzeczy. No i wykrakal cholernik - w czasie kolacji chcialam joigurtu, bo curry b ylo dosc mocne, siegnelam na tyly lodowki i otwarta puszka mleka (evaporated milk - jak to po polsku??) becnelam o polke w lodowce, druga polke, moje spodnie, moje wdzianko, odbilo sie od podlogi, rykoszetem w welnianego kacia i wrocilo na podloge lodowki, zlapalam wszystkie szmaty i dopiero wtedy uslyszalam podejrzane chluup. puszka byla do gory nogami. Kurtyna. 3/4 poszlo wszedzie.

      Usuń
    2. No to się porobiło! Niecodziennie!

      Usuń
  56. Czesio Kureiry! Wróciłam do żywych. Zaraz po popisach mistrza Brauna jakaś franca jelitowa przetyrpała mnie z przytupem. Myślicie, że to skutek dwóch dni spędzonych na emocjonowaniu się sejmem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niie. Sejm był zajmujący, na pewno nie dostałaś od niego jelitówki. Od Brauna można się porzygać, a nie posrać. :-DDD

      Usuń
    2. Agniecha, to może to było po obwieszczeniu posłanki jakiejś tam, że polski naród wziął się z chrztu świętego? Tak, to musiało być to.

      Usuń
    3. No rzeczywiście. Czy posłanka podbudowała swą tezę teologicznie?

      Usuń
    4. Jasne, rzekła, że najpierw ochrzcił się Mieszko I, potem dołączyły do niego inne plemiona POLSKIE i stąd się wzięła Polska.

      Usuń
    5. Hihihihihi,dziewczynki !Zrobiłyście mi dzień!!!!!!!!!!!!Kocham Was! Nie jelitówkę ,pojsłankię czy tego rozwielitka na B!!!!!

      Usuń
    6. No bo, Margaret, na takie dictum pojsłanki można zareagować tylko praczką...

      Usuń
    7. Rozumiem, że owa Polska już wtedy była od morza do morza? A może od moża do moża?

      Usuń
    8. Agniecho na pewno od moża do moża!!!A Hano na takie atrakcje lelitkowe ,to zawsze pierwsze to :łyżka mąki ziemniaczanej na pół szklanki ciepłej wody ,wymerdać i wypić.Obkleja kosmki lelitkowe i powstrzymuje praczkę ,można stosować w każdym wieku !Po udziabaniu pół metra lelitek ,miałam sensacji wór i to mi najlepiej działało.Przepis od wiekowej piguły ,wojenny ,ale działający!

      Usuń
    9. Dzięki Margaret, zapamiętam sobie, bo sponiewierało mnie ciemną nocą, a w domu nie na taką okoliczność.

      Usuń
  57. Zdecydowanie nie służy Ci ogladanie sejmu i tym podobnych, nawet jesli trunek był dobry.

    OdpowiedzUsuń
  58. Nie, Dora, tego dnia trunków nie było.

    OdpowiedzUsuń
  59. No to ja dzisiaj z rańca podziękuję za życzenia urodzinowe.
    U mni takich komedii jak u Opakowanej nie było. Było spokojnie . Niem mam nic przeciwko.
    A teraz pies na dworze, kot w domu, w kozie się pali, kawę zaraz sobie zrobię. Życie jest piękne. Jednakowoż.

    OdpowiedzUsuń
  60. A mnie podpuściła moja przyjaciółka,pożyczysz maszynkę do mielenia mięsa? Pasztet zrobię.....................No i już u mnie też mięsko na pasztet się gotuje.............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wienc, zakupilam po 40 lata niemienia maszynki wlasnie maszynke (dotad pasztet w malakserze tworzony byl). NO i co? Lezy w garazu, bo czyszczenie tej cholery pomieleniu pasztetowych dobroci bylo TAK upierdliwe, a efekt jak z malaksera (ktorego czysci sie o wiele latwiej i przyjemniej i w zmywarce). Mysmy dwa pasztety (male) pozarli jeszcze na cieplo-letnio, 3 sztuki sa w zamrazarce i zjemy na pewno przed Wigilia, choc moze jeden upchany w zamrazarce bedzie na 2 dzien swiat. Pikle, co pasuja jak raz do niego, juz sa!
      Coreczka zapowiedziala, ze 2 dzien swiate bedzie dniem jedzenia sera. Moze beda jakies resztki z 1 dnia swiat, ale zasadniczo mamy dobre bardzo krakersy, chutneye (cebulowy Coreczki jest taki, ze wylizuje sloik po nim), pikle i moze zupka jakas bedzie z resztek jarzyn swiatecznych. W drodze do nich sa dwa sery, straszliwie drogie, jeden to Lancashire Bomb - poguglujta, prawdziwa bomba. A smak TAKI, ze jak pare lat temu stal rozkrojony w lodowce, to zlapalam ziecia z lbem w owej lodowce, z lyzeczka w reku, wyjadajacego te bombe. A drugi to Lincolnshire Poacher (czyli klusownik z Lincolnshire) jest porazajaco dobry (my lubimy dojrzale, wyraziste twarde sery) no i na okraglej etykiecie ma to, co kocham - narysowane czarno-biale krowy i w obwodce napis "wyprodukowano przy wspolpracy z naszymi holsztynskimi krowami". Przypadkowo bylam tam, u samych producentow pare dni i jak poczestowali serem, to zapragnelam zjesc z eskora i talerzem.. Jedna bombe i jednego klusownika zabieramy ze soba NA POTEM ;)

      Usuń
  61. Kurczę, nie pamiętałam, że napisałam jedną z opowieści o Łatce :) chociaż jej historię pamiętałam. Dzięki, Hanuś za takie wspaniałe wieści :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Kurencje najmilsze, od 4 - ch dni w kraju, biegam jak z piorem (jeszcze jednym) i zalatwiam rozne sprawy i spotykam dawnych znajomych. Drobne prezenty gwiazdkowe kupuje, chociaz mialo byc bez prezentow w tym roku, tzn. mialy byc tylko dla dzieciakow. Poszlam na latwizne i wszystkim kupilam olejki z drzewa herbacianego i olejki zlodzieja. Sama uzywam wiec wiem jakie to bakteriobojcze. Takich prezentow pod choinke nikt sie nie spodziewa. Na Swieta jestem zaproszona, wiec nic nie musze przygotowywac. Rozmwialam z Rabarbara, planujemy spotkanie. No i oczywiscie pojade z choineczka do Z. do Miki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty powiedz Rabarbarze, że jako Kura się nie spisuje. Tęsknię za nią. Brakuje mi jej obecności w Kurniku.
      Olejku złodziei używam od czasów zarazy do dezynfekcji powietrza w domu. Może i on działa, może nie, ale ja lubię ten zapach i tak.

      Usuń
    2. Rabarbara zalatana po kukarde. A co to olejek zlodzie? Ze zlodziei?

      Usuń
    3. Bacho, dobry pomysł, prezenty extra, ucieszyłabym się.

      Usuń
  63. No tak. Poniedziałek. Piły wyją. Dwustuletnia lipa przy moście kończy żywot. Projektant nowego mostu nie raczył zwrócić uwagi na ogromne stare drzewo, i most zbudowany wg projektu wrzyna się w pień i korzenie. Budowlańcy podcięli korzenie, bo by się most nie zmieścił. Osłabili drzewo i to od najbardziej niebezpiecznej strony. Dwa lata minęły, drzewo się zregenerowało, no to jedyna logiczna urzędnicza decyzja zapadła - trzeba wyciąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym z ta pilom ich przegonila....

      Usuń
    2. Nie wchodził w grę bunt i sprzeciw mieszkańców, telefon do jakiegoś urzędu od ochrony?

      Usuń
  64. O borze szumiący, taka prehistoria, i tak ładnie się toczy. I w dodatku na nią jakoś tak przypadkiem trafiłam - po długaśnej nieobecności.

    OdpowiedzUsuń
  65. Piękna historia i piękna psinka - widać, że jej dobrze. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń