poniedziałek, 3 lutego 2014

Post... scriptum

Ponieważ słodki Wałek w naszyjniku wzbudził lekkie kontrowersje, czuję, że małe post scriptum będzie nie od rzeczy. Nie, żebym chciała się tłumaczyć, bo takiej potrzeby nie widzę i nie czuję. Przybliżę tylko sytuację, aby pokazać, że naszyjnik jest wynikiem desperacji i wyższej konieczności, a nie fanaberią, zabawą, pójściem na łatwiznę i męczeniem psa. Dzisiaj pogoda dopisała bardzo, było słonecznie i ciepło, poszliśmy zatem do płota i wyłataliśmy wikliną kolejny kawałek. Psy były z nami, cały czas na oku, a więc bez naszyjniczka. Wystarczyło przez chwilę skupić się na robocie, a Wałek już hulał po polach. Efekt jest taki, że imię Wałek jest najczęstszym zawołaniem we wsi, a nawet w okolicy.
A teraz suche dane. Wałkowa kolia waży około 13 dkg, kuchenna waga może trochę kłamać. Nie mam w domu kolczatki, aby ją zważyć dla porównania, może ktoś ma?
Teren wokół domu, to 6 tys. metrów kwadratowych, 100x60m bieżących. Ogrodzenie w zbliżeniu wygląda tak:
Dotąd w niczym nam nie przeszkadzało, nie było ani potrzebne specjalnie, ani niepotrzebne. Frodo nigdzie nie ucieka, pilnuje domu.
A tak wygląda ogrodzenie w "oddaleniu", za to z Wałkiem gotowym do drogi:
Widać na nim proporcje oczka w siatce w stosunku do gabarytów Wałka. Te patyki to wiklina właśnie, zapleciona jesienią.
A to zrobiliśmy dzisiaj, chociaż ziemia jest twarda i patyki pozostaną patykami, na pewno się nie przyjmą, ale mnie też nie bawi specjalnie Wałek z rurą na szyi:
Jeśli wiklina się przyjmie (mam na myśli tę, którą posadziliśmy jesienią), to pod koniec lata będzie już żywopłot na tyle gęsty, że bardzo utrudni, a mam nadzieję, że uniemożliwi wyłażenie poza teren.
Czujecie ten ogrom roboty do wykonania? To, co zrobiliśmy do tej pory, to mniej więcej 1/6 całości. Gdybym miała wolne 15 tysięcy (może nie starczyć), zrobiłabym sobie taki płot, że już nigdy żaden pies nie wydostałby się na zewnątrz i odwrotnie, bo i tak bywało. Przez 3 lata  przychodziła do nas ze wsi śliczna, ruda sunia Dianka i właściwie tu pomieszkiwała. Wiem, do kogo należała i kogo nic a nic nie obchodziła, a jednak wracała tam, bo tam był jej dom. Miała u nas swoją miseczkę i kocyk na werandzie, uratowałam jej życie, wysterylizowałam, bo miała martwą ciążę, leczyłam ją, szczepiłam, odrobaczałam itd.  Któregoś dnia Dianka po prostu zniknęła, ale to bardzo długa historia i kiedyś ją opowiem. Do dzisiaj rozrywa mi serce.
Krótko mówiąc, jest jak jest i musimy sobie radzić. Ale dla nich warto:




To jest wieszak na ręczniki, taki przy ścianie. Dosyć wąski, na dwa ręczniki, albo jeden duży, dlatego Czajnik zwisa.

A poza tym, u nas właściwie już wiosna:


czego i Wam życzę!

120 komentarzy:

  1. Hana nie denerwuj mnie z tą wiosną. U mnie beznadziejna breja, słonko niby zaświeciło, ale i tak jest brzydko, chlapowato, ciurkająco. Ze trzy dni miną minimum, jak to wszystko zjedzie do kanalizacji. A w sprawie Wałka, Hana, to ja zabiorę głos i powiem tak. Jeśli miałabym być psem w kolejnym wcieleniu to tylko u Ciebie.Kobieto, Twoje zwierzaki mają lepiej niż, obawiam się, niejedno dziecko. Byłam, widziałam, wiem, co gadam. A Wałkowi radzę dać " w dupsko" za te ucieczki ( zwiniętą gazetą), a przynajmniej solidną, głosową, reprymendę. Ja tam drę na Mopa japę, jak przyłapię na sztuczkach.

    P.S.Moja siatka ma takie same oka, a Mop mniejszy niż Wałek.

    Ale one słodziaki razem, tylko imć matrony Grażyny nie widać. Śpi na szafie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, czasem też japę drę, a nawet mówię im, że wywiozę do lasu i przywiążę. Nie pomaga. Grażynka śpi, a poza tym ona nie integruje się z pospólstwem. Natomiast Frodo podstawia Czajnikowi swoje wielkie cielsko do drapania.
      Nigdy nie przyłapałam in flagranti w samym momencie ucieczki, dopiero za płotem. To nie przyleję nawet gazetą (a jakim tytułem najlepiej?), bo będzie się bał wrócić! Teraz przynajmniej przychodzi, o ile jest w zasięgu głosu.

      Usuń
    2. Ja straszę, że nabiję wątróbką i upiekę w piekarniku:)))
      Mop na mój ryk zatrzymuje się w miejscu, ale to działa, jak jest w miarę blisko.
      Dla rozluźnienia obejrzyj sobie to: http://www.youtube.com/watch?v=B8ISzf2pryI
      Widać, że winien, nie?

      Gazeta byle jaka, może być ściera:))

      Usuń
    3. Ale winowajca miny robi :))) Mam teorię, że psiaki zachowują się jak ok. 3-letnie dzieci. Patrząc na filmik, jakbym naszego trzylatka widziała :)

      Usuń
    4. Bo tak jest! Fachowcy twierdzą, że psy są na etapie rozwoju 2-3-letniego dziecka. Wałek chyba jest na etapie dziecka, które nauczyło się wychodzić z łóżeczka.

      Usuń
    5. Mnemo, umarnęłam (filmik), w dodatku Frodo tak samo szczerzy zęby kiedy się cieszy, albo jest zdenerwowany!

      Usuń
  2. Ja myslalam, ze to normalna siatka ogrodzeniowa, a to dziury na bernardyna.
    Fajne korzenie masz w swoim ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko suchy kawał dębowego konaru przytargany na plecach z lasku.

      Usuń
  3. Hana, chyba nikt poważny nie mógłby wziąć tego za fanaberie, tylko konieczność. Przygarnęłaś znajdę, pokochałaś, dbasz i nie chcesz, aby krzywda mi się stała, jak zwieje. A taki on już ma charakterek, że wiać lubi, ten wiatr w uszach i wolność. Trudno mieć tyle kasy na zawołanie, żeby grodzić taki kawał. Nic mu nie będzie. Ludzie, nie dajmy się zwariować!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, Owieczko i ja nie dlatego, że chcę się tłumaczyć, absolutnie nie! Nie mam z czego się tłumaczyć. Chcę tylko pokazać, że pozory czasem jednak mylą, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Pewnie, że mu nic nie będzie. W ogóle ignoruje naszyjnik, chociaż taki piękny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dość, że Jaś Wędrowniczek, to jeszcze ignorant!

    OdpowiedzUsuń
  6. Innej opcji to ja chwilowo nie widzę, jak wygracie w totka (może raz zagrajcie, co?) to zrobicie piękne i solidne ogrodzenie, a póki co ta wiklina wygląda na najbardziej skuteczną, jak się rozrośnie. Twoje zwierze mają u ciebie jak w raju i dbacie o nie bardziej niż o siebie. Wiem, byłam, widziałam na oczy własne i niniejszym zaświadczam. Kolczatka jest na pewno cięższa niż rura, nie szalejmy, jak nie ma gdzie.
    A zdjęcie trójki szatańskiej przecudowne, jeszcze by ktoś uwierzył, że takie anioły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Wyglądają jak wcielenie niewinności! Najspokojniejszy i najmniej upierdliwy z całej czwórki jest największy - Frodo, siła spokoju. Wałek - wiadomo, a Czajnik... wczoraj stłukł jedną kurę - z tych fajowskich, glinianych... Pomniejszych strat nie liczę.
      Wypasione płoty zawsze miałam w pompie, aż tu nagle, wtem, zjawił się Wałek!

      Usuń
    2. Ożesz małpa z Czajnika. Aż jęknęlam wniebogłosy na wiadomość o stłuczonej cudnej kurze. Ożesz czajnik jeden ! Kochany :)

      Usuń
    3. Szczęście w tym nieszczęściu polega na tym, że mamy jedną kurę, której odpadł dziób, a tej, którą stłukł Czajnik, dziób ostał się w całości. Przykleję i będzie nadal komplet.

      Usuń
    4. Szkoda kury, bo była jedyna w swoim rodzaju, ale, jak mówisz, że z dwóch zrobisz jedną....szkody po Mopku sięgają w setki:
      1. zniszczona futryna w kuchni - musiałam obcinać nożem tak się wypuczyła
      2. podniszczona w pokoju, tu też zaczął lać
      3. panele w każdym pomieszczeniu lekko podpuchnięte
      4. wywalone 4 dywany- teraz nie mam żadnego
      5. obsikane: pufa, kanapa, fotele, szafka pod RTV itd,itp. z bliska widać wypaczenia, za to nigdy nic nie obgryzł, nie poszarpał. No i co mam frędzlowi zrobić??? Nawet mu zakładałam kiedyś body dziecięce, ale się rozbierał z tego, albo sikał w body i chodził w mokrym. Widziałam kiedyś taką akcję, miał to body na Mazurach i wyszedł w nim na działkę, podniósł nogę na krzak i zlał się w body, on nie kojarzy, że sika sobie w gacie.

      Usuń
    5. Matulu, Mnemo, zaraz ja się zsikam w body!

      Usuń
    6. My takie durne, jak dziecioki 3-letnie. Łaził po tej ścianie (Czajnik znaczy), aż do kur. Mówiłam, że mus je zabezpieczyć, albo zdjąć. Teraz już zdjęte. Ale Czajnik eksploruje coraz to dalsze i wyższe rejony, czasem nawet takie, który wydawały się niedostępne. Za chwilę nie będzie w domu ani jednej durnostojki, bo wszystko pochowam. Jak żyć???

      Usuń
    7. Będziesz miała dużo mniej do odkurzania:))

      Usuń
    8. E tam, dom nie apteka. Poza tym nie jestem wyrywna do odkurzania. Od tego jeszcze niukt nie umarł.

      Usuń
  7. Hana, wiklina pieknie wyrosnie, mozesz posadzic takze dzikie winorosle, one rosna szybko i puszczaja dlugie pedy. Bedziesz miala najpiekniejsze ogrodzenie we wsi i takie naturalne.Twoj zwierzyniec jest uroczy, oby wszyscy wlasciciele tak kochali swoje zwierzeta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, Orszulka, w wiklinie jestem oblatana. Winorośl jest przepiękna, brałam pod uwagę taką opcję, zresztą bardzo lubię wszelkie pnącza, ale ten płot ledwo zipie i boję się, że pod ciężarem roślin może się całkiem gibnąć. Jeśli wiklina się uda, a my damy radę, to powinno problem rozwiązać. Albo będę z tą małą mendą wychodzić na smyczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w kolczatce i kagańcu :)

      Usuń
    2. Na smyczy nie, na łańcuchu, bo smycz może urwać.

      Usuń
    3. Wiesz jaki będzie dumny i blady?? Jedyny pies we wsi, który chodzi na spacery! Z Pańcią!

      Usuń
  9. Wiecie co, ale nie rozumiem, bo to z tym Wałkiem to śmieszne było, a pies nie przestraszony, tylko zadowolony, więc...??? może nieuważnie czytałam i coś mi umknęło, no w porządku nie wszystko czytałam, ale rozumiem, że ktoś się oburzył, więc powiem nie przejmuj się - Wałek z wałkiem jest super, najważniejsze to bezpieczeństwo, czego to ja bym nie zrobiła żeby moje koty ukochane ochronić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze jedno:-) z tymi dobrymi radami co do płotu, to jest tak - sprzedaliśmy jedno auto, aby zrobić ogrodzenie aby psy nie uciekały i mówiąc bardzo brutalnie - gówno to dało, bo Arrowek nauczył się przeskakiwać. A piękne ogrodzenia i piękne ogródki, oraz piękne domki, są tam gdzie nie ma zwierząt, kto kocha zwierzęta a nie ma ogromu pieniędzy, ten ma czasem różnie, wiem po sobie. A tam gdzie są wielkie pieniądze (nie generalizuje) tam często nie ma zwierząt, bo to wydatek duży. Dobre rady jak ma się jedno zwierzątko, łatwo się daje, u mnie wszystko rozkopane przez konie i husky, gliniaste podłoże więc błoto na padoku straszne, ale za to konie i psy szczęśliwe.

      Usuń
    2. O to, to! Słyszę często, że te psy tak luzem biegają, kopią doły (i to jakie! Mój z kosiarką w nie wpada) i sikają wszędzie i wszystko poniszczą. Odpowiadam wtedy, że nie tylko sikają...
      Obchód z wiaderkiem od czasu do czasu załatwia sprawy (niektóre).

      Usuń
  10. A poza wszystkim Wałek w hydraulicznej biżuterii JEST BOSKI !

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie Dziewczyny, skandalu żadnego nie było, Boże broń! Zdałam sobie sprawę, że to z zewnątrz MOŻE wyglądać niekoniecznie fajnie. Dlatego uznałam, że post scriptum się przyda. Nienawidzę robienia ze zwierząt debili tylko dlatego, że nie mogą zaprotestować. Ubieranie ich w jakieś ciuchy, okulary, peruki i ch.g.w w co jeszcze. Rura może sprawiać takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto to Hana ,też nie lubię przebierania zwierząt , piękne te twoje chłopaki i tak sie fajnie ułożyły według wzostu i kolorystycznie też niczego sobie . :)
      Jak nasz kot był młodziutki to zrobiłam mu ściane wspinaczkową ,to znaczy przyczepiłam grube makaty do szafy i on na tym szalał ,teraz już za ciężki jest nie wdrapie sie pionowo az na szafę .Teraz makaty przyczepione są na naroznej ścianie w przedpokoju i włazi do góry i zeskakuje . Piszę o tym dlatego że na tych tkaninach wyładowywał swoją energie .A jak właził łobuz w kwiaty to brałam na ręce ,unieruchamiałam szczerym uściskiem i patrząc mu w ślepia udzielałam słownej reprymendy . Tak że łobuzuje jak to kot ,ale w normie . A teraz to już taki sprytny że potrafi zejść z pieca po półkach zastawionych bibelotami niczego nie zrzucając .

      Usuń
    2. Tak, wiem, że musi trochę dorosnąć, w końcu to, że zrzuca różne rzeczy, to przywilej wieku. Na tym polega nauka. Grażynka (kotka rezydentka) spoko chodzi gdzie chce i niczego jeszcze nie strąciła.
      Ściana w kuchni w 2/3 wysokości wybita jest rodzajem dywanu//maty z włókna palmowego i wykończona półką, na której stały te kury. Czajnik wspina się po tym jak batman, taki rozpłaszczony. Zrobiło się z niego kawał kociska, wlazł kurze na głowę, no i spadł razem z kurą.

      Usuń
    3. Ja wkładam Małej w zimie sweterek, ale ona naprawdę marznie, bo nie ma w ogóle podszerstka. A mieszka w bloku, gdzie ogólnie jest ciepło i śpi pod kołdrą. Na dodatek jest wysterylizowana.
      Ale:
      marznie, więc ubieram (tylko w zimie)
      sterylizacja- bo moja poprzednia suczka miała i guzy sutka i zapalenie macicy lub ropomacicze i trzeba było ją operować.
      Też ten i ów się oburza ale trudno - przeżyję. Uważam, że jestem za nią odpowiedzialna, więc w zgodzie ze swoim rozumem to robię.
      Wałkowi nadziałabym kolię i tyle. Nic mu się nie dzieje.

      Usuń
  12. A, bo juz myslalam, ze jakaś dyskusja się wywolała, pojawili się jacyś obrońcy praw itp.
    Wałek ma niesamowicie niewinny pyszczek ;) i oczka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oni są tak słodko niewinni. Wszyscy. Moi też. Tylko całować w nosy. A obejście - obraz nędzy i rozpaczy. Leje jak po bombach, pogryzione co się da. Ale co robić?

    OdpowiedzUsuń
  14. E, nie, gdyby się pojawili, zaproszę na wizję lokalną i pokażę parę interesujących rzeczy we wsi.
    Wałek jest słodki jak mjut, przecież nie wie, że jest upierdliwy i robi nam okropny kłopot. Ale co tam, nie z takim problemami człek walczył. Damy radę. Przyjdzie Ci taki, wciśnie się na fotel, owinie się jak wąż i jak tu się na niego wściekać?

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero wczoraj odkryłam Twój blog. Jak to możliwe???
    Będę czytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo dopiero, żeśmy ją zmolestowały, żeby założyła:))

      Usuń
    2. Witaj Aniu M. Pewnie dlatego, że blog ów świeży jest i jeszcze ciepły. Ale płodne jesteśmy (Mika i ja - piszemy pospołu). Wpadaj, bardzo się cieszymy!

      Usuń
    3. Z molestowaniem to żywa prawda. Dosyć odporna byłam.

      Usuń
    4. Cieszę się bardzo i będę zaglądać też do starszych postów :)

      Usuń
  16. Mieliśmy kiedyś przez te kocie wybryki małą tragedię. To było na wsi, bardzo dawno temu, ze 30 lat temu. Koty, jak to koty, łażą gdzie chcą. Najczęściej wskakują na co się da bez sprawdzenia. W domu było świniobicie, zimą, przed świętami. Na piecu topiła się słonina, stopiona była wylewana do wiadra, które stało obok pieca na taborecie, przykryte ścierką. Koty oszalały, skakały po stole, szafie, czuły smakołyki i latały, jak wściekłe. Była taka kotka, łaciata. I ta cholera z podłogi wskoczyła na to przykryte ścierą wiadro. Ściera się pod nią zapadła, a ona do pasa wpadła do tego płynnego smalcu. Takiego wrzasku narobiła, że drugi kot ze strachu wskoczył na firankę i tak wczepiony zastygł pod sufitem. Myśleliśmy, że po kocie, wtedy do weterynarza się nie jeździło. Ułożono kotkę w kartonie wyłożonym sianem. Ten smalec po chwili zastygł, wyglądała, jak zatopiona w wosku. Była bardzo chora, ale lizała sobie to futerko. Do połowy ciała, tak jak wpadła do tego smalcu, futro całkiem jej zlazło. Była łysa, ale nie miała poparzeń. Ona z tego wyszła, a potem futro jej odrosło, wyjątkowo piękne. Po tym wypadku już nigdy na nic nie wskakiwała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej!
      Malinka moich rodziców sypia na okapie i od tej pory gotują wyłącznie na tylnych palnikach kuchenki.

      Usuń
    2. Te koty to naprawdę, instynktu samozachowawczego nie mają? Czajnik też, mądrala, włazi na szafę z gzymsem takim i potem się drze, bo nie potrafi zejść. Podstawiam mu koszyk - jak windę.

      Usuń
  17. Matko! Futerko ją uratowało! Strasznie się boję, że Czajnik skoczy na rozgrzaną kuchenkę, chociaż samopas jej (kuchenki|) nie zostawiam, ale on jest jak błyskawica, wystarczy sekunda. Zrobiłam wprawdzie zasieki, ale to trochę jak z Wałkiem i płotem.
    O Jezu, straszna historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością futro ją uratowało. Jeszcze słyszę jej przeraźliwy wrzask. Miała cholera szczęście. Nikomu do głowy nie przyszło, że ona na to wiadro wskoczy.

      Usuń
    2. Cóż, determinacja to straszna siła...

      Usuń
  18. Mnemo, ale mrożąca krew w żyłach historia! Biedula, dobrze, że z tego wyszła i jeszcze fiuterko eleganckie odrosło. A może by tak łysiejącym panom okład z gorącego smalcu? Ale nie wiem, czy by odrosło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, Mika, smalec trzeba NA WŁOSY, nie zamiast!

      Usuń
  19. Uważam, że Wałek w swojej "obroży" wygląda fenomenalnie i na pewno nie cierpi z tego powodu, a Tobie trzeba tylko przyklasnąć, że tak o niego dbasz. Jestem przekonana, że jakby walczył z rurą, próbowałby ją zdjąć i ewidentnie by cierpiał, to nie pozwoliłabyś na to. Uważam, że pomysł jest fenomenalny. Nasz Anioł np. ucieka podczas spacerów. Po pierwsze goni zwierzynę, po drugie może gdzieś wpaść, może coś mu się stać, dlatego na dłuższe spacery dalej od domu chodzi na długiej linie. Nie może się wtedy wybiegać, ale lepsze to niż Anioł w sidłach, Anioł w bagnach, czy Anioł nadziany na jakieś kły, czy rogi. Jak się ma psa, to trzeba o nim myśleć i myśleć za niego, dlatego jeszcze raz gratuluje pomysłowości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Natalio. Ten genialny pomysł ewoluował. Pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, to kołnierz pooperacyjny. Jednak w kołnierzu pies ma ograniczone pole widzenia i manewru, to gorsze, niż rura. Z samą rurą też uciekał, stąd kolanko - jako dodatkowy element zabezpieczający! Ludzie tutejsi (i nie tylko) nie mogą tego pojąć: "puść go, niech se poloto!"

      Usuń
  20. weselnapiekarka4 lutego 2014 09:59

    Nie jestem pewna czy te patyki zatrzymają Wałka.On już kombinuje jak się wypuścić w tą dal na którą z takim utęsknieniem patrzy.Widać dokładnie że to pies włóczykij.

    OdpowiedzUsuń
  21. A wiesz, Weselna, ja też nie! Łudzę się, że może jednak? Ta wiklinowa konstrukcja jest mocna, chociaż nie wygląda. Częściowo łatamy też plastikową siatką, którą kładzie się pod trawę w rolce, żeby krety nie kopały. Jest tania, chociaż na cały nasz obszar i tak droga.
    Bardzo trudno oduczyć psa czegoś, czego spróbował i raz się udało. To tak, jak ze ściąganiem jedzenia ze stołu. Chyba tylko prądem, a i tego nie jestem pewna. Nie jestem nowicjuszką, psy towarzyszyły mi zawsze. Na uciekiniera nie ma bata. On sobie hasa, a ja umieram ze strachu. Taki los... Co ciekawe, na spacerze poza domem trzyma się nas, nie ucieka, a zawołany wraca. Tutaj pokusą nie do odparcia są kości rozwłóczone wokół "kojca" sąsiedzkiego psa. Kojec przy naszym płocie, niestety, to Wałek ma monitoring jak się patrzy i wie, kiedy się tam udać. Gdyby zaraz wracał, pół biedy. Ale on nie zawsze trafia na to samo, rozepchane oczko w siatce. No to idzie sobie na wieś. Widać z tamtej strony płotu inaczej to wygląda. Ja go rozumiem, bo jadąc samochodem w nieznanej mi okolicy w jedną stronę trafiam. Ale z powrotem wszystko wygląda inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniały kołnierz zaraz będę szukała w szopce i zrobię podobny dla mojego Benka.Nie cierpię jak ucieka na wieś.Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  23. :) Krystyno, może Benkowi wystarczy rura bez kolanka? Zależy, którędy ucieka...

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie znam układu Twojego terenu, ale tak sobie myślę, że może warto byłoby zrobić solidnie ogrodzony mały teren wokół samego domu z małą, ale wystarczającą przestrzenią dla psiaków. Żeby sobie swobodnie były na dworze i żebyś nie musiała się martwić. Wałek jest mały, zatem ten płotek nie musi miec więcej jak 1 m wysokości. Sztachetnki drewniane wystarczą. A wypuszczanie na pobieganie po większym terenie tylko na oczach któregoś z domowników. Ja tak mam u siebie. Mamy 11 ha terenu, ale z przodu domu jest płot i psiaki są bezpieczne. Na spacery chodzimy z każdym po 2x dziennie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak to się skończy, bo wpadnę w paranoję. Naszyjnik spełnia na razie swoją rolę, ale zaraz będzie ciepło, a nawet gorąco (oby!), to przecież mu tego nie założę. Sama się dziwię - obym w złą godzinę tego nie powiedziała - że Wałek nie wpadł na to, że płot można przeskoczyć. Bo on skoczny jest jak pchła. W zabawie skacze przez Frodo bez problemu. Tfu! Odpukuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tylko czekać jak wskoczy NA Frodo i dalej górą przez płot. Nawet nie będzie musiał specjalnie się wysilać.

      Usuń
  26. Hana, wiem!!!! Matko, przecież to takie proste. Po co grodzić, po co pilnować!! Ty mu kup taką kość!! Gnata takiego, wielkiego. Albo nawet kilka rzuć pod płotem. Przecież wtedy nie pójdzie do sąsiada będzie miał swoje. Kiedyś kupiłam Mopowi, taką wielką, nie wiem, od cielaka chyba. Pół dnia ją mlaskał, na trawniku w Kaczorówce. Potem starał się zakopać. Wyglądał, jak omamiony tą kością nic więcej go nie interesowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniała mi się historia na temat gnatów . Spory czas temu byłam na targowisku ,którego juz nie ma .Szłam już w strone wyjścia i ujrzałam taki widoczek : młoda kobieta próbuje wprowadzić wielkiego rasowego psa , on sie opiera z całej siły ,ona prosi perswaduje on nic ,nagle obok przechdzi kobieta z torbą wyładowaną dużymi gnatami .Piesek popatrzył pociągnąłnosalem , uznał że miejsce jest wielce obiecujące i dał się poprowadzić w głąb targowiska . Jest blisko mnie taki sklep w którym wystawiają nieraz gnaty i można je zabrać za darmo .
      Te kociurzaste to potrafią zwodzić ,na tych zdjęciach to ten Czajnik taki janiołeczek ,z ciepłą dupcią jak się u nas mawiało :)

      Usuń
    2. U mnie na bazarze też wystawiają takie gnaty.......Mopek idzie chętnie na bazar, ale muszę pilnować, bo albo chce osikać skrzynki, albo podjada coś z ziemi.....

      Usuń
    3. O tak, Maria, janiołeczek tak, kiedy śpi. Przytula się wtedy, mruczy, gaworzy, grucha, co tylko chcesz! Ale to nie trwa długo. Otwiera oczy i budzi się demon!

      Usuń
  27. Nie da rady. Pozagryzają się z Frodkiem. Kiedy w grę wchodzi kość, nie ma kumpli. Kupiłam kiedyś cielęcą, dałam Frodkowi i to był pierwszy i ostatni raz. Oczy nabiegły mu krwią, aż się przestraszyłam. Ale dzięki, że się o Wałka martwicie. Lidce nawet się śniło, że pilnowała mojego stada...
    Widziałaś, Mnemo, zdjęcia Czajnika? Dołączyłam dzisiejsze, świeżutkie.

    OdpowiedzUsuń
  28. O, to Ty te zdjęcia aniołka Czajniczka dziś wstawiłaś. A ja tak patrzę i patrzę, i myślałam, że wczoraj ich nie zauważyłam :)
    Łapuńki róziowe, noseczek róziowy, a Ty mówisz, że kurę stłukł. Toż to sama słodycz i cukiereczek. Coś wymyślasz. Sama pewnie stłukłaś a na Czajniczka aniołka zwalasz .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, i sama wlazłam po ścianie na wysoką półkę, rozpłaszczona jak batman czepiając się pazurami, następnie usiadłam kurze na głowie i spadłam z nią na posadzkę.

      Usuń
    2. Tak, to jest bardzo prawdopodobne !

      Usuń
    3. Wręcz WIDZĘ TO !

      Usuń
    4. Ewa, pochlebiasz mi...

      Usuń
    5. A w to, że spuścił nam 80-litrowy zbiornik z ciepłą wodą też pewnie nie wierzysz? W sensie, że otworzył zawór i poooszło w kanał. I że wlazł do kominka w tym celu? Wygaszonego na szczęście? Mój natychmiast zrobił kratkę i założył, ale kot zniknął i objawił się ZA kratką, od środka. Pół dnia szukaliśmy miejsca, przez które tam wlazł.

      Usuń
    6. O matko :))) Toż to oczy trza mieć dookoła głowy. Moja Frania też tak latała jak perszing, ale niczego nie tłukła. Jest u mnie już z osiem lat, i niczego nie potłukła. Owszem podgryzała kwiatki, więc najpierw je zabezpieczałam, a teraz w większości mam kaktusy. Jedyne, co moja robi, a co mnie wkurza, to otwiera wszuystkie szafki, i wywala wszystko co podleci jej pod łapę . Znaczy szmaty, nie że naczynia jakieś .

      Usuń
    7. Ja wiem, Grażynka (rezydentka) też gania i nie tłucze, ona już przyuczona. A mały dopiero nauki pobiera i to jest frycowe, które płacę ja, nie on.

      Usuń
    8. Kwiatki porozdawałam, bo były bez szans. Ten piękny storczyk z poprzedniego postu też już nie jest taki piękny. Ale stoi w kuchni i mam go najczęściej na oku, tylko dlatego jeszcze jakoś wygląda. Bałam się, że się czymś struje, wolałam się pozbyć. Grażynka kwiatków nie dotykała.

      Usuń
    9. Jakbym sama nie widziała Czajnika w akcji, to bym sądziła, że podłe kalumnie rzucasz na takiego anielskiego kocurka! Ale wierzę we wszystko co piszesz... Biedny storczyk.

      Usuń
    10. Nie, no ja też wierzę, że to kawał czorta :) Ale jak się patrzy, jak tak wdzięcznie zwisa, to gdzieżby - taki anioł :)

      Usuń
    11. No, ale swoją drogą, to nie wyobrażasz sobie Mikuś Hany na plaskacza uczepionej pzurami w przebraniu batmana, jak włazi kurze na łeb ?

      Usuń
    12. Dzika kura może wszystko! Jak batman!

      Usuń
    13. Ewuś, to jest tak nieobliczalna kobieta, że ja we wszystko uwierzę!

      Usuń
  29. Jejku, słodziak, kto Ci uwierzy teraz, że on chałupę demoluje, taki janiołek jeden. I nie dziwię się Ogniomistrzowi, że przemawia do kota w ten deseń "luziowe łapulki, uśka malutkie, nosieciek słodki"...........sama bym tak gadała.........

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiecie co, gdybym była w stanie za nim nadążyć, zrobiłabym filmik. Próbowałam, nie ma takiej możliwości. Na załączonym zdjęciu śpi padnięty po przedpołudniowej porcji szaleństwa.

    OdpowiedzUsuń
  31. Próbuj z długiego planu. Usadź się gdzieś z boczku i czatuj. Jak się uda, to będzie hicior :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie ma szansy, on porusza się z szybkością światła, albo śpi. Albo je.

    OdpowiedzUsuń
  33. Na Czajnika trza się zaczaić. No i ten nosecek psecudny... Zwariowałam.
    To przez tą pogodę. U mnie znów halny. Słuchajcie, w najbardziej zacienionym miejscu za domem było plus 10, a jak wyniosłam termometr na słońce, to słupek doszedł do plus 30... Przed chwilą patrzyłam, jest plus 6. Ogrzewanie w ogóle wyłączyłam i to jest ta dobra strona. Krety kopią, muchy latają, a sąsiadka widziała motyla:) Przebiśniegi wylazły w ogródku, chociaż nie mają się przez co przebijać. Jak długo żyję, takiego lutego nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Z ogrzewaniem nie przesadzaj, +6 to jeszcze nie lato! Tyłek Ci do rana przymarznie! To znaczy do materaca!

    OdpowiedzUsuń
  35. eee,nie. Jak czuję chłód to włączam, oczywiście. Ale jest dużo cieplej niż wtedy jak byłam u ciebie po operacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  36. E, nikt nie chce gadać. Idę spać. Dobranoc Babeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Urwało mi wczoraj internet w pół słowa.

    OdpowiedzUsuń
  38. Dziędobry dziewczynki :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Dziędobry! Będę robić babkę ziemniaczaną, takam ambitna!

    OdpowiedzUsuń
  40. O niemogę, idę ! Wezmę flaszkę ?

    OdpowiedzUsuń
  41. Bierz i chodź, już pachnie!

    OdpowiedzUsuń
  42. O ja cie, jak wyszło???? Dlaczego mnie tam nie ma????????????
    Naleweczkę może czarnoporzeczkową???

    OdpowiedzUsuń
  43. I jak babka, helikopter się spsuł, i nie doleciałam, a do wyboru własnemi rencyma zrobione :
    1. naleweczka czarnoporzeczkowa
    2. naleweczka malinowa
    3. ratafia
    4. naleweczka na kwiatach akacji
    5. naleweczka lipowa z miodem
    8. naleweczka na kwiatach czarnego bzu
    9. nocino (likier na zielonych orzechach włoskich+płatki róży+cytryna...)
    10. likier różany
    W zasadzie to one wszystkie są słodziutkie i kwaskowate. Moją ulubioną jest lekko gorzkawe nocino i malinowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O retyy, ale masz barek zaopatrzony! Ja mam tylko czarnoporzeczkowe i malinowe. To nocino to musi być poezja! Hana, przepis bierz, orzechów masz mnóstwo to rób!

      Usuń
    2. A ratafia to z jakich???

      Usuń
    3. Mika, ratafia ze wszystkich!

      Usuń
    4. Mika, zielone orzechy już były, a do jesieni zapomnę, co chciałam z nich zrobić!

      Usuń
    5. Nocino jest lekko gorzkawe (orzechy) i nie wszyscy tę goryczkę lubią. Ja ten likier uwielbiam .Tak, a ratafia ze wszystkich owoców, i się dokłada cały czas sezonowe. Hana a co chciałaś robić z zielonych orzechów ? Bo ja zrobiłam, z nich jeszcze konfiturę. Ale zrobiłam raz, i więcej nie będę robić. W zasadzie to takie kandyzowane orzechy. Trzeba je zbierać tak w połowie czerwca. A jak liście orzecha włoskiego pięknie pachną .

      Usuń
  44. Biorę szfystkie, a na pewno chcę spróbować likieru różanego!
    Babka wyszła pysznie, tam w zasadzie nie ma czego skonocić, nawet mnie się udało!

    OdpowiedzUsuń
  45. Zdezelowanym helikopterem lotosz to sie i spsuł.

    OdpowiedzUsuń
  46. Ja też naleweczki własnemi ręcyma porobiwszy, ale daaawno wyszły...

    OdpowiedzUsuń
  47. Jak mi serwis helikopter naprawi, to Ci wrzucę ten różany .

    OdpowiedzUsuń
  48. Dzie to warto naprawiać? Nowy się kupuje!

    OdpowiedzUsuń
  49. Odpowiedzi
    1. Na gwarancji to na gwarancji, co będziesz bulić za naprawę.

      Usuń
  50. Coś kiepski egzemplarz Ci się trafił...

    OdpowiedzUsuń
  51. Dziewczyny, jak jeszcze tu zajrzycie, to mus obejrzeć!!!!! Zwłaszcza te, które mają psy i koty. Ze specjalną dedykacją dla Anki Wrocławianki i kotcyka.:))

    http://www.wimp.com/dogbeds/

    OdpowiedzUsuń
  52. Dziewczyny, jeśli jeszcze któraś tu zajrzy, to mus obejrzeć!!!! Ze specjalną dedykacją dla Anki Wrocławianki i kotcyka:)))
    http://www.wimp.com/dogbeds/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Ale fajne :))) U mnie jest tak samo. Tylko, że Kajka (sunia) zwasze ustępuje miejsca Frani. Na przykład Franka podchodzi do fotela, na którym śpi Kaja, i siedzi wgapiona w śpiąca Kaję. I tak się wgapia, że Kajka się budzi, warknie na Frankę, i schodzi. Aż mnie jej czasem żal. Ale cóż mają ustaloną hierarchię ... Ale filmik bombowy :)

      Usuń
  53. U nas rządzi oczywiście Czajnik - włazi, nie pyta. I tak długo skacze po delikwencie, że ten w końcu idzie gdzieś, gdzie go przez chwilę nie będzie. Wałek wręcz budzi mnie w nocy, jak już nie daje sobie z obwiesiem rady.

    OdpowiedzUsuń
  54. Wałek wygląda cudnie i widać , że mu to nic a nic nie przeszkada :) Doskonale rozumiem twoją determinację , by mu odciąć drogi ucieczki . Mam takie samo ogrodzonie, tylko piesio nieco większy - syberian haski, super mistrz ucieczek. Ponieważ nie może przecisnąć się przez oczka ani wspiąć, ani przeskoczyć - to przegryza druty. Cwaniaczek zauważył, że jeśli to zrobi wyżej, to za szybko zauważę, więc teraz robi to jak najniżej... I cała wieś szuka łobuza. Wokół mnóstwo dzikiej zwierzyny i myśliwych i boję się, żeby go nie postrzelili, tym bardziej, że kocha gonić sarny... W miejscu, gdzie najchętniej robił dziury posadziłam żywopłot z róży pomarszczonej , wyrwał je i wykopał do ostatniej gałązki i korzonka... Nosi adresownik, więc po kilku godzinach szukania zwykle mam telefon gdzie jest . Co bardziej łaskawi znalazcy zapraszają go samochodu (kocha jazdę samochodem) i przywożą moją błękitnooką łajzę. Czasem wraca sam -widocznie nic ciekawego na ucieczce się działo ;) Szalona Babcia

    OdpowiedzUsuń
  55. To masz jeszcze gorzej, nawet rura mu nie pomoże! A może? Na jakiś czas? Potem i tak znajdzie sposób. Od kilku dni mam spokój, bo załataliśmy najgorszy odcinek. Przez chwilę odsapnę, dopóki nie znajdzie sobie nowego miejsca do wyłażenie.

    OdpowiedzUsuń