środa, 4 kwietnia 2018

Zupa z trupa

Opowiem Wam o żmurku. Żmurek w potocznym ukraińskim języku znaczy bardzo nieżywy trup, coś jak nasz umarlak.
1 listopada byłam świeżo po przeprowadzce i tonęłam w gratach, kartonach, farbach itd. W związku z tym nie byłam na cmentarzu. Była Marta, potem nagotowała żurku i przyjechała z nim wesprzeć mnie kulinarnie. Także Olesie żurek bardzo smakował.
W drugie święto wielkanocne wpadła córuś i przywiozła starej matce słoik żurku i dopiero wtedy Olesa przyznała się, że żyła w przekonaniu o tym, że żurek jest zupą, którą w dzień zmarłych ofiarowuje się znajomym i rodzinie z prośbą o modlitwę za zmarłego. Na Ukrainie daje się w tym celu kołacz, tak więc tok rozumowania Olesy był całkiem słuszny i prawidłowy. Zwłaszcza że Marta przyjechała wtedy i opowiadała, że była na cmentarzu, że zapaliła świeczki, potem ugotowała żurek i wuala. W końcu żurek i żmurek dźwiękowo leżą bardzo blisko. Po jakimś czasie dopiero Olesę z błędu wyprowadził jej własny syn. Przyznała się dopiero teraz, przy okazji wielkanocnego żurku mojej córki. Uśmiałyśmy się strasznie i jedyne skojarzenie, jakie nam w tym momencie postało w głowie, to zupa z trupa! Obawiam się, że w mojej rodzinie żurek nigdy już nie będzie żurkiem, tylko zupą z trupa!

A przy okazji malowania gratów w tzw. szopie, trafiłam na stos jakichś skryptów i książek z dziedziny hodowli bydła, a wśród nich takie perełki:










Pedagogika z 1950 roku



242 komentarze:

  1. Druga, jakies ciekawskie rzeczy to lece czytać

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Niezłe skojarzenia i pomyśleć, że z takich książek kiedyś się uczyliśmy... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boguśka, najlepszy jest spis treści w Pedagogice:) Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas zupą z trupa nazywany był krupnik, a to ze względu na kolor, żurek kolorek ma podobny do krupniku, więc także może być zupą z trupa ;) W rodzinnym domu mego oćca codziennie na śniadanie gotowana była zalewajka, to taki żurek, nie wiem skąd taka nazwa i dlaczego na śniadanie i to na dodatek codziennie.
    To masz Hanuś co czytać w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marija, pedagogika zwłaszcza łeb urywa, w dodatku ma nierozcięte kartki. Nikt nigdy jej nie przeczytał!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak robiłam Studium Wychowania Przedszkolnego 1982, to mieliśmy filozofię marksistowską. Był z tego egzamin, jakoś udało się zaliczyć, bez przyswajania sobie materiału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam w tym studium, tak mi się wydaje, próbowałam zapoznać się z pedagogiką Makarenki, mgliście coś mi tam majaczy na ten temat. To chyba było z historii wychowania.

      Usuń
  7. Marija, aż mnie oczącha na myśl o autorytetach pedagogicznych typu Makarenko i jemu podobni.
    Folozofię marksistowską też miałam na studiach na I roku, wszyscy mieli. To był zresztą jedyny egzamin jaki oblałam. Czyż to nie jest znaczące?

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie znaleziska! A spis treści w Pedagogice wymiata. Z mojej dziedziny tak spektakularnie nie idzie - szeroko rozumiana biologia jako nauka podstawowa w większości opierała się poprawności politycznej niezależnie od kierunku onej polityki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psie - teraz biologia ma taki wytrawniejszy posmaczek - wiesz - Darwin kontra nie-Darwin, rhehrehre

      Usuń
    2. Szczęście od Boga cykl Krebsa ciągle ten sam ;)

      Usuń
    3. musialam sprawdzic co to ten cykl. No dobra, jest. ale co z nim robisz?

      Usuń
    4. No jak to co? Dzieci tym męczy. Biedne one:/

      Usuń
  9. Na jednej ze stron wygląda jak instrukcja robienia księżycówki. Ale tylko wygląda... no bo przecież wychowanie w duchu moralnosci komunistycznej nie pozostawia wątpliwosci, że dotyczy czego innego. Skarby PRL-u. Ale jak to się bierze w ręce to chce się szfystko wyczytać jednym rzutem, oczywiscie tylko kartkując. Ja tak mam jak mi cos w łapy wpada. No ale żeby żurek był zupą z trupa to nie ! Mój sprzeciw :) . Lubię żurek ! Zwłaszcza na "skołatane nerwy" jest doby czyli na kaca giganta. Ja z Natalią, panią z Ukrainy, która opiekowałą się moją mamą miałam taką historię. Mamie zachciało się cos słodkiego a nic w domu nie było ( to przeze mnie czyli CHPD ). No to mama wymysliła : "pani Natalio to zrobi pani kogel-mogel". Bariera językowa była tak duża ( były to początki Natalii w Polsce ), że ta zupełnie nie wiedziała co to jest. Jakies omlety mamie podsuwała a ta na złosć wszystko odstawiała jak małe dziecko i to nie to ! To nie tak ! Wracam z pracy. Jedna siedzi w jednym pokoju i płacze z bezsilnosci ( Natalia ) a druga w drugim ( ze złosci, czytaj w domysle : kogo ja zatrudniłam ! ). Łomatko ale mi się przypomniało !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawam, czy kręci się jeszcze kogle-mogle tylko po aby je zjeść, kiedyś był to przysmak wszystkich dzieci :)

      Usuń
    2. Kręcę Do gorącego piwa w razie przeziębienia.

      Usuń
    3. ja krece jak mnie wemnie, i dodaje plastikowej kawy. zakazany owoc taki kogiel - mogiel, bo cuker...

      Usuń
    4. Nigdy nie lubiłam kogla-mogla i nadal mnie oczącha.

      Usuń
    5. Ja z rok temu mikserkiem skręciłam, z kakałkiem, pycha. Ze spirytusikiem jeszcze lepszy. Taki deserek do dobrego filmu :). Hanu, nie wiesz co dobre. Ogórki se zmiksuj :) kiszone :)

      Usuń
  10. Takie książki dostawało się w nagrodę ( skoro nie czytane ) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta filozofia marksistowska to był bełkot!

    OdpowiedzUsuń
  12. Poemat pedagogiczny Makarenki jako może 12-13-latka czytałam z własnej i nieprzymuszonej, czytało się świetnie! Natomiast na studiach miałam ekonomię polityczną socjalizmu i kapitalizmu, książek przebrnąć się nie dało, miałam też do czynienia z Pedagogiką Godlewskiego - nie wyszłam poza wstęp, pamiętam z niego tylko, ze pedagogika jest nauką, co powtarzało się wielokrotnie ;)
    Ponad wszelkimi żurkami jest zaś żur, choć też barwę ma raczej wypłukanej szmaty ;)
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  13. Lilka, przypowieść o koglu-moglu smaczna:)
    Nie wiem co o tym myśleć (o pedagogice znaczy), bo widnieje na niej podpis męża mojej ciotki M. który to mąż był bardzo ponoć oczytany i wogle i z tego co wiem, z pedagogiką nie miał nic wspólnego. To by tłumaczyło dlaczego książka jest nierozcięta. Już się tego nie dowiem, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  14. Makarenkę też czytałam kiedyś i wcale nie było tak źle, podobało mi się, jak zbierał bezdomne dzieci i wychowywał je. Za to również wnoszę protest: dla mnie żurek to zupa życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzka, w stosunku do takich, co zbierają bezdomne dzieci, o które nie ma się kto upomnieć, z punktu jestem nieufna.

      Usuń
  15. Jak mama zrobiła jakąś taką zupę z tego co miała )czytaj w domyśle jakaś warzywną,) czyli nie miała nazwy to na pytanie - co to za zupa? odpowiadała, ze to zupa z trupa
    Ale tok myślenia Olesy jak najbardziej prawidłowy :)))
    Wy się nie śmiejta z tych nauk, bo jak tak dalej pójdzie będą się dzieci uczyć Pedagogiki, Etyki Pisowskiej !
    w każdym razie , w tym kierunku to zmierza

    OdpowiedzUsuń
  16. Zanim przeczytam komentarze to czy moge zapytac, co zamierzasz robic z ksiazkami pgr-owskimi? Odkupie i bede miec na prezent dla mego brata ex-derechtora duzych pgr'ow. w latach 70tych, ale historycznie mozna spojrzec na te dziela...pedagogiki sie boje, rherhe

    za to zupa z trupa to i umnie chyba wejdzie do uzycia, bo historia jest wrecz histeryczna, jeszcze rechotam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak powiem w domku to też już na bank będzie Żmurek- zupa z trupa :P

      Usuń
    2. Opakowana, nie zastanawiałam się co zrobię z książkami. Są smaczne bardzo i najpierw je sobie dokładniej przejrzę, bo nie powiem, że przeczytam. Dzisiaj je znalazłam dopiero!
      Gdzie Brat był derektorem?

      Usuń
    3. Najsampierw kolo Wolowa, potem kolo Klodzka, potem kolo Lubania, gdzie rzadzil kilkoma pgrami w okolicy. Tam byl chyba najdluzej. Doczekal sie tam na koncu stanu przedzawalowego. zawod wyuczony - zootechnik. a mial byc historykiem....

      Usuń
    4. Opakowana, to całkiem inne rewiry. We Wołowie Marta, a raczej jej mąż wtedy za kierownicą, drzewiej miała poważny wypadek samochodowy.

      Usuń
    5. Opakowana, tak swoją drogą, niezła jest zupa z trupa do tłumaczenia na obce języki:)))

      Usuń
    6. Hanuś, tłumaczyłaś na korełański ? :))))
      już na angielski gugiel robi niezłe jaja- soup with a corpse
      korełański idzie na bogato bo robi już z tego z kilku trupów :)

      Usuń
    7. raczej corpse soup or a stiff soup, zbey uzyc kolokwializmu, i to hamerykanskiego.
      korelanska zupa z trupow w liczbie mnnogiej - moze odswietna zupka, sytna.

      Usuń
    8. Hana - no to o Wolowie nie mowimy, zreszta to byla jego pierwsza robota, to zadnem derechtorem nie byl a ino glownym zootechnikiem.

      Usuń
  17. Nauczysz się doić krówki Hanuś, może kiedyś się przyda;)
    Francuzi nie lubią żurku,bardzo brzydko im się kojarzy, słyszałam od wielu osób to samo określenie. Nie będę cytować, bo zupkę tę chętnie jadam.
    Święta były męczące, ale inaczej niż zwykle. Nie spędzaliśmy godzin na posiadówach przy stole i jedzeniu, ale na chodzeniu, po Lyonie i okolicach. Miło, wesoło, z dziećmi i przyjaciółmi. Kulinarnie-różnorodnie.
    Tymczasem wiosna przyszła, kwitną magnolie i inne krzaczory, jest pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, to miałaś piękne święta! Chociaż bez żmurku!

      Usuń
    2. to chyba jakies niedopatrzenie. w Lyonie flaki robia, to powinni i zupe z trupa.

      Usuń
  18. Skojarzenie jak najbardziej prawidłowe wynikłe z nieporozumień, co nie znaczy, że mogłabym przestać lubić żurek.
    Pedagogikę miałam też i serdecznie jej nie cierpiałam i też oblałam za pierwszym podejściem. Nie mogłam zrozumieć po co mi teorie, które się nie sprawdziły i wyszły z użycia.
    Co do kulinarnych nazw to u nas była "ciecz", taka bardziej nielubiana zupa. Bo kiedyś mąż wrocił z pracy i odgrzał sobie to, co stało na kuchence. A był to wywar z jarzyn na kawałku chudego mięsa, który mial być bazą na zupę. Właściwa zupa była w lodowce. Po moim powrocie, mąż z pretensją zapytał: co to za ciecz była dzisiaj na obiad?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedny maz...dalej rechocze!!

      Usuń
    2. Ewa2, ciecz mnie ucieszyła bardzo! Też wejdzie do kanonu!

      Usuń
    3. Ewa, mój Bezowy lepiej zrobił. Kapustę włoską w rosole bardzo lubi, a ja nie, więc gotuję mu w osobnym garnku i dopiero dodaję na talerz. Wrócił z pracy, wyjął garnek z lodówki, wrzucił zimny makaron, podgrzał i zjadł. Rosół został w lodówce.

      Usuń
    4. Co swiadczy, ze jestes oszczedna i gospdarna gospodynia - rosolu starczylo na dluzej!

      Usuń
  19. Krowy nigdy nie nauczyłam się doić . Ale gdym miała taki przewodnik jak ten, zamiast np. "Nauka dojenia w weekend" to z pewnoscią posiadłabym tę umiejętnosć. Ale i tak kilka dni temu zdziwko mnie wzięło, kiedy do windy wsiadła z mamą tak na oko 12-13-stolatka. Mama ( sąsiadka) mówi : jest bardzo podekscytowana ( to o córce) bo jedziemy na wies i pierwszy raz krowę z bliska zobaczy. Ha ! Ja byłam małym dziecięciem jak krowę za cycka ciągnęłam. A że mleko nie leciało, cóż. Podzieliłam się więc tylko z paniami szczerym, głębokim usmiechem :) :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Lilka, no nie wiem, czy dziewczynce udało się krowę zobaczyć. Teraz krów luzem raczej nie uświadczysz, przynajmniej w Wielkopolsce, nawet na zapadłej wsi stacjonują po oborach i słońca nigdy nie widziały.

    OdpowiedzUsuń
  21. inna historia językowa, opowiedziana przez syna Olesy. Otóż kiedy tenże pierwszy raz przyjechał do Polski, w Krakowie na dworcu kolejowym stanął przed okienkiem kasowym czynnym, ale pustym. Stoi i stoi, nie wie co robić, za nim stanął facet i mówi; niech pan zapuka. Syn Olesy zdziwiony - i to pomoże? U nich "pukać" znaczy...puścić bąka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos jak jakies sekretne haslo, co nie? puknie i juz sie pojawia kasjer...

      Usuń
    2. Opakowana, na ten przykład możesz stać pod czyimiś drzwiami, pukać, pukać i nic, zamknięte. Przynajmniej będziesz wiedziała dlaczego nie chcą Cię wpuścić.

      Usuń
  22. Marta, zapomniałam o pukaniu:)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Marta, widziałaś "Pedagogikę"? Znalazłam ją już po Twoim wyjeździe i jest tam podpisany wujek Michał B.

    OdpowiedzUsuń
  24. Marta, skocz do Psa w Swetrze, może sobie cuś wylicytujesz? Tu link: https://pieswswetrze.blogspot.com/2018/04/tusko-bazarek.html
    Albo wejdź z paska po prawej tutaj, na blog Pies w Swetrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana skoczyłam i licytuje paterke. A skad wujek Michał na Pedagogice?! boszesz, ilesz to tych tajemnic rodzinnych....

      Usuń
  25. Ja się przyłączam do protestów części koleżanek i proszę o nie obrzydzanie mi jednej z ulubionych zupek! W ogóle jakoś tego określenia nie lubię.
    Ale skojarzenie Olesy cudne:)
    Co do lektur, to ja bym radziła się nie pozbywać, jak nasze władze przywrócą PGRy będzie jak znalazł, a notatki kierownika będą bezcenną skarbnicą wiedzy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mika, ale to z obrzydzaniem nie ma nic wspólnego! Ot, lingwistyczna zagwozdka!
    W notesiku kerownika są takie kawałki, że aż! Otworzyłam na chybił-trafił i zrobiłam zdjęcia bez zagłębiania się w temat.

    OdpowiedzUsuń
  27. To jeszcze jedna historyjka jezykowa. Otóż pracuję z dziećmi ukraińskim ukraińskimi. Tetaz z językiem polskim radzą sobie dobrze na początku tak różowo nie było. Opowiadali mi że wychowawczyni internatu powiedziała im, ze mogą pójść do sklepu a oni się zastanawiali po co ona każe om do grobu iść. Po ichniemu sklep to grób:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Garde, mnóstwo jest takich słów w obu naszych językach i nie dziwota. Np. klapa to po ichniemu paszcza, pysk. Zamknij klapę znaczy zamknij pysk:)))

    OdpowiedzUsuń
  29. A skad u Ciebie w komorce taka ciekawa lektura? Mialas w rodzinie kogos, kto pracowal w pegieerach?
    Dzieki Olesii niedlugo bedziesz dawala po ukrainsku jak autochtonka. :)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Juz nigdy sklepowi w twarz tak samo nie popatrze...
    a tak to sie zgadzam z Pantera i oczekuje wynikow nauk jezykowych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz rozumiem taką podświadomą niechęć mężczyzn do chodzenie do sklepów

      Usuń
    2. AMP, w 98% to stare i bezwartościowe skrypty z czasu studiów mojego Taty. Przejrzałam odruchowo - książki leżą, to mus przejrzeć, nie? Tata był dyrektorem PGR.

      Usuń
    3. aaa, to juz rozumiem. a moj brat zbieral gowienka gesie do pracy magisterskiej gdzies w Wielkopolsce. przyjechal (smierdzacy), zlozyl paczuszke pomocy naukowych pode drzwiami i tak sobie zalatywalo....az zabral do szkoly do laboratorium rozprawic sie z tym gnojem.

      Usuń
  31. Dzień dobry wiosenne. 9 stopni, słońce, na niebie trochę białych chmurek.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja zdałam po znajomości i teraz już nawet nie pamiętam jak to się nazywało, ale jakiś marksizm miało w tytule.
    To ciekawe, tak sobie pomyślałam, jak bardzo u nas jedzenie zostało wyparte z ze zwyczajów związanych ze zmarłymi. W Meksyku nawet mają ciasteczka zaduszne, na Ukrainie kołacz, Cyganie wódkę, a u nas nic. :)
    Chociaż nie, obwarzanki się sprzedaje - to mi się zawsze ze świętem zmarłych kojarzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a panska skorka? nigdzie indziej jej nie widzilam jak ino wedle smentarza.

      Usuń
    2. no i obrzedach dzaiadow zapomnialam.

      Usuń
    3. U nas pańskiej skórki nie ma. U nas czyli w Łodzi. :D
      A, dziady. Ale to ja nie pamiętam. W sensie tamtych czasów nie pamiętam.
      Wyczytałam u Szymanderskiej, że w Polsce piekło się bułki zaduszne, ale już dawno się nie piecze. :)

      Usuń
    4. No, ja Dziadow tez nie pamietam (moze krotka pamiec? hrehrehre), ale wydaje mi sie, ze nie tylko jadlo sie na grobach, to jeszcze zostawialo sie na pewno chleb, podrobiony badz nie i nie wiem, co jeszcze.....

      a panska skorke to widzialam w Warszawie przed cmentarzem bardzo dawno temu. a moze to byl Powsin....

      Usuń
    5. Co roku 1-eg liscioopada wypycham sobie kieszenie pańską skórką i tak z 5 zjadam w drodze do domu :0. Matka mi zawsze mówiła, żebym tylko na cmętarzu nie jadła bo mi zęby wypadną. :)))

      Usuń
    6. Raz z mleczakiem ją wyplułam. To był ostatni mleczak.

      Usuń
    7. A ja w ogóle nie wiem, co to panska skórka. Na samą nazwę mną strzącha !

      Usuń
  33. Fajne skojarzenie Olesy:D:D:D
    U nas "zupa z trupa" to teraz każda zupa gotowana na mięsie - niestety, nie da się temu zaprzeczyć. Ale kiedy byłam mała, rozumiałam to jako zupa-strupa, coś na zasadzie Jurek-ogórek, i nie wiedziałam, co to jest ta "strupa". Na dodatek kojarzyło mi się ze strupem, czyli czymś - było nie było - obrzydliwym:)
    Co do książek, sama mam w domu jakieś "komunistyczne" niedobitki, część już wyrzuciłam. Ale tekst na ostatnim zdjęciu, to sama prawda, a my teraz mamy "zabawę" z wciskaniem nam określonej moralności jako uniwersalnej i odgórnie obowiązującej.

    OdpowiedzUsuń
  34. Zupa z trupa i kości do obgryzania-to była moja odpowiedź Synowi-mamo co na obiad?
    Na Śląsku narzeczeni noszą kołacz do kogoś zapraszanego na ślub i wesele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupa z trupa i pieczone glizzzdy.

      Usuń
    2. i tradycyjne kotlety z flegmy gruzlika.

      Usuń
    3. Jak która z Was wrażliwa, niech nie czyta, ale w dzieciństwie się mówiło: zupa z trupa, kotlet z rany, zimnym smarkiem polewany" hahaha

      Usuń
    4. No patrz, a unas było tak:
      Zupa z trupa, kości grzane,
      rzygowiną polewane,
      a na deser pół szaflika
      bitej flegmy od gruźlika.
      Przedszkole albo wczesna podstawówka.

      Usuń
  35. Czołgiem Kureiry! Do roboty lecę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako chloporobotnik czy urzednik czyly enetlegencja czyly tlumok?

      Usuń
    2. Jako chłoporobotnik.

      Usuń
  36. Pożyczysz mi Notatnika Kierownika? Muszę poznać te normy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestes na roli i nie znasz? fstyt!

      Usuń
    2. Widziałaś datę? Moje normy pochodzą z okresu letko późniejszego - porównać chciałam.:-)

      Usuń
    3. jasne, ze widzialam.....chcesz porownac czy organizowac rolnicza trojke murarska? ;)

      Usuń
    4. Agniecha, o kuniach też tam jest. Zwłaszcza o ich pętaniu w podręczniku bhp.

      Usuń
    5. No widzisz, moje konie pętają się cały czas. Muszę widzieć, o co w tym chodzi.

      Usuń
  37. :) Fajne znalezisko.

    U nas dzisiaj 19,5 z chmurką i wiatrem.
    Kapie nam woda z rury przy kotle gazowym (co.)od dwóch dni czekamy na fachmana,znajomego dość,bo on nam zakładał instalację grzewczą. Zła jestem,bo wieczory mijają na czekaniu,i nie można pokijkować!
    Serwisanci,który do tej pory do nas przyjeżdżali już nie obsługują ziemii kłodzkiej! No i jestesmy w d...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autonomia dla ziemi kłodzkiej!

      Usuń
    2. Z tych nerw Agniecho to ziemia dwa i dostala, ��

      Usuń
  38. Po południu u mnie 20 stopni w cieniu, lekki wiaterek, trochę chmur, nic tylko kalorie spalać, a mnie nogi bolą i nowe buty cisną, chociaż jest nadzieja na rozchodzenie. Koty się grzeja na balkonie, a mnie się nic nie chce. Wcale mnie wiosna nie pobudziła do czynów.

    OdpowiedzUsuń
  39. U nas podobnie, wlasnie widzialam prognozy na przyszly tydzien, no , bedzie lato, 24, 25 st .jak zyc

    OdpowiedzUsuń
  40. Jestę Kureiry po robocie. Pomalowałam drugi raz stół, ławkę, dwa krzesła, koszyk, rusztowanie do huśtawki oraz oczyściłam z Olesą dach nad antrejką, na którym rosły skrzypy, widłaki, mchy i paprocie, a nawet drzewka (w rynnach). Potem musiałyśmy posprzątać cały ten syf. Teraz tylko zmyję z siebie farbę i inne porosty. Jutro się wysieknę i pójdę z Martą na wystawę "Beksiński nieznany" w Starym Browarze. Znaczy się przerwa w robotach. Ciepło bardzo wprawdzie, ale chyba będzie deszcz.
    Olesa mnie zapytała, czy kupiłam dzisiaj jakąś farbę:)))
    Nie kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zarąbiaste książki :)) Szczególnie poradnik dyrektora. Słuszne rocznice wykazane, ale fazy Księżyca też ...
    Co do pedagogiki, czy marksizmu, to byłam chyba ostatnim rocznikiem, który coś takiego miał. W sumie ekonomię polityczną mieliśmy z fajną babką z Akademii Ekonomicznej, która postawiła naonczas na dowolność, gdyż albowiem był to czas przełomu, stare już odchodziło, a rozbuchany i dziki kapitalizm dopiero nadchodził.
    Te dzisiaj trochę prac porządkowych na balkonie zrobiłam. Oczywiście, kiedy zaczęlam zamiatać jakieś zeschniete listki i badylki, to zaczął wiać silny wiatr. Zawsze tak jest.
    Jeszcze trochę i do spania czas, nie mam sił na dłuższe siedzenie,kotu już śpi.

    OdpowiedzUsuń
  42. Lidka, codziennie mówię sobie, że położę się wcześnie spać, bo mnie morzy. I ląduję w łóżku o 1.00. A rano nie mogę się zwlec. I tak w kółko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, o pierwszej .... w życiu nie dałabym rady funkcjonować w ten sposób. A poza tym, jak się ociągamy, to kot nas zagania do łóżka koło 23 :)) i niedajbuk, żeby się jedno położyło! Stado razem się kładzie, będzie chodził, miauczał, łasił się,aż wszystkich nie położy spać.

      Usuń
    2. owczarek z niego jak tak zagania i zagarnia.

      Usuń
  43. Lidka, fajnie masz. Czajnik mnie nie zagania, po prostu włazi do łóżka i śpi, ale za to budzi mnie ok. 4 rano regularnie od 5 lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz jakąś regularność, bo nasz kotu budzi nas o różnych porach nocy, ostatnio koło szóstej. Czyli nieźle ;)
      Ale o drugiej też bywało.
      Kociambry jedne :)))

      Usuń
    2. Ja się budzę niezależnie od wszystkiego za 10 szósta. Czas zmienili i nic to nie pomogło. Tylko pierwszego dnia po zmianie czasu do 7 pociągnęłam. Nawet czasem melisę popijam i tylko nie wiem jak jej powiedzieć, tej melisie, że mi chodzi o długosć snu a nie o zasypianie :)

      Usuń
  44. Moja Beza zagania mnie do łóżka, tak po 1-szej. Chodzi, miauczy i prowadzi do pokoju, bo wie, że będzie masażyk brzucha. Rano mnie absolutnie nie budzi, śpi tyle ile ja, czyli czasem do południa. Kiziunia budziła, wskakiwała na klatę jak zadzwonił budzik.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ech, było się przytulać jeszcze na pięć minut do kota? Zaspałam sobie, w nocy kiepsko spałam.
    Dzień dobry, ciepło 10 stopni, chmury, nie pada, trochę wieje.
    Miłego piątku.

    OdpowiedzUsuń
  46. Dzień dobry. Pogoda bez wiekszych zmian,czyli ładnie.
    Dobrego piątku.

    OdpowiedzUsuń
  47. Dziedobry!
    co tu tak cicho? wszystkie Kury:
    a. spiom?
    b. pracujom?
    c. siedzom na gumnie?
    d. nie wiedza co robic?
    e. myslom intensywnie o bazarkach/licytujo i gryzo pazury zeby wygrac (Pies w Swetrze i Gosianka)?
    f. siedzom w szafie, wywalajom zimowe szmaty a upychajom kolanem letnie?
    g. wyjechaly na Hawaje beze mnie?
    h. nie robiom nic, bo im sie nie chce palcem ani du.... ruszyc?
    i. malujom mebelki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elo z rana :)! Analizujo :). Słowo, które najczęsciej pada od czasu jak tu i do rzon Stefana regurarnie zaglądam to ...? Kto zgadnie ?

      Usuń
    2. Krysiu - tańczom:))) W czwartki uprawiam hobbystycznie taniec towarzyski, wczoraj była salsa - super, miałam okazję potańczyć z trenerem, jako że mój mąż wybył był aż do Dębicy:))) Mój mąż, Jacek, tańczy bardzo dobrze, ale co trener - to trener - zawodowiec:D:D:D

      Usuń
    3. Słowo... Dzień dobry? Albo Kury?

      Usuń
    4. no dobra..., nie doprecyzowałam, poza przywitaniami, zwrotami grzecznosciowymi. Kura jest w nazwie tutejszej społecznosci ( więc może naturalnie się pojawiać ) a mi chodzi o słowo używane w postach :) do opisów sytuacji :)

      Usuń
    5. Wow, Ninko, nie wiedziałam,ze Ty tańcująca kurka jesteś.

      Usuń
    6. Dora, amatorsko, bardzo amatorsko :)

      Usuń
    7. j.robiły i tera zmęczone,Opakowano.Wróciłam z oszona ledwo żywa,chyba pogoda się zmieni.W ogrodzie roboty co niemiara.
      Hawaje to amerykańska wiocha,goronc,drewniane słupy elektryfikacyjne,wąskie serpentyny nad oceanem,chatki na kurzej nóżce,dzielnica bogaczów też nie powala.Strach się napić soku w przydrożnych punktach,bo się wszystko lepi i pełno muchów.Osobiście nie byłam,ale stary mi zrelacjonował.Hotele ok,popija się drinki w basenie,ale nie brać parteru i bungalowów,bo jaszczurki i żyjątka;)
      Hanna

      Usuń
    8. Hanna - i tak bym pojechala, bo mam slabosc do wulkanow i wogle tamtych okolic (ladne plaze). nie na zawsze pojechala, ale na troszke. drewniane slupy znam dobrze z innych czesci swiata. Jaszczurki (gekony) z nami w domu mieszkaly. zyjatka (np skorpiony) wlazily dodom, jak szlo na deszcz.

      Usuń
    9. To słowo to : g u m n o :). Też doceniam. A jak brzmi !!!!

      Usuń
    10. Opakowana,na chwilę to może też bym pojechała, ale za daleko,24h lotu.Przesiadki w Apsterdamie,L.A.,póżniej jeszcze na wyspę.A wiesz,że j.hawajski posiada tylko 8 spółgłosek i 5 samogłosek?;)
      Hanna

      Usuń
    11. o samogloskach i spolgloskach wiedzialam i wiem i mi sie strasznie to podoba.
      ja ten lot bym porozbijala na kawalki wakacji tez....

      Usuń
    12. Lilka, i jeszcze hrehrehre!

      Usuń
    13. jeszcze jest pare innych, ale dzies tam siedzo w pomrokach historii (histerii?)

      Usuń
  48. j. wychodzą z domu i nie wiedzą co na siebie włożyć żeby yło w sam raz...:-)

    OdpowiedzUsuń
  49. Opakowano droga,wtałam rano, poodkurzałam mieszkanie (codzienna czynność), zmierzyłam cukier i sie wkurzyłam , bo dzisiaj było 118 ,kurde jego mać, na tym wkur..ie zjadłam małe śniadanie.nastepnie opieprzyłam meza,bo mnie wkurzył, załatwiłam tel. do innego faceta-naprawiacza,bo ten co obiecuje,to juz 4 dzien go nie ma a z pieca kapie,a dzi lecą,nie ma czasu na przestoje!
    nastepnie polatałam na stych i z powtrotem kilka razy,bo znosiłam kwiaty na balkon.Podlała kwiaty. Usiadłam na chwilkę i pogadałam z koleżusią amerykanską. No i juz była pora zeby szykowac obiad.Dzisiaj wczorajszy ryz brazowy, mielone malutkie kotlety z papryką i do tego sos z malutkich pieczarek i cebuli.
    No i to wszystko.zaraz zagniotę kruche 9z mak owsianej,jaglanej i gryczanej) z ksylitolem, na szarlotkę.

    Po południu jest plan pojechać na wioskę ,oszacować co jest do ogarnięcia.

    OdpowiedzUsuń
  50. Witajcie. Właśnie wróciłam z huty i zasiadłam z kawką i zarąbiście słodką chałwą przed lapkiem. Rano u nas padał deszcz, teraz nie pada i jest 9 stopni.
    Dziewczyny jestem w szoku. W środę niedaleko mego osiedla TIR wciągnął pod naczepę 18-letnia rowerzystkę, zginęła na miejscu, jutro pogrzeb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :(:(:( I jedź tu na rowerze drogą publiczną...

      Usuń
    2. Ninko, ona jechała chodnikiem z wydzieloną ścieżką rowerową, a on na zakręcie w boczną drogę, chciał ją wyprzedzić.

      Usuń
  51. Wstałam. Ogarłam się, włos utrefiłam. Pojechałam na wystawę "Beksiński nieznany". A robota czeka. Teraz pojadę po ziemię, bo Olesa zamierza obsiewać nie wiem co i nie wiem gdzie. A robota czeka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beksiński, mój ziomal z Sanoka. Na jego obrazach kompletnie się nie znam, one mnie przerażają.

      Usuń
    2. Ale jest parę bardziej spokojnych. Byłam rok temu w Muzeum.

      Usuń
    3. On do mnie nie przemawia i tez sie go boje...

      Usuń
    4. Opakowana, coś Ty, nie może nie przemawiać. Choćby to, że się boisz to już jest przemawianie. Boscha też można się przestraszyć. I grafik Goi.

      Usuń
    5. no racja...a Boscha barrrrdzo lubie.

      Usuń
  52. Hanu, Olesa powinna w ten weekend mieć swięta to dzie ją do roboty zaganiasz !!!? :) :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Lilka, sama mnie molestowała o tę ziemię, to i mam z głowy. To nie robota. Tylko pomogła mi w załadunku!

    OdpowiedzUsuń
  54. Malarstwa Beksińskiego tu nie było, tylko zdjęcia i grafika komputerowa. I jego rysunki począwszy od zrobionego w wieku 1 roku i 8 miesięcy, potem w wieku 2 lat, 3 itd. To robi wrażenie. Od pierwszej kreski widać ten gen, coś niesamowitego. Zobaczyłyśmy i wysłuchałyśmy wywiadu, popłynęłyśmy wirtualnie z okularami 3D w jego obrazy. Był też przejmujący film o Tomku Beksińskim i nagranie ostatniego jego programu Trójki, w którym żegnał się z Trójką i ze światem - jak się okazało. Robi wrażenie. Obrazy Beksińskiego też mnie trochę przerażają, ale doceniam kunszt malarski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podobały zdjęćia Beksińskiego, grafiki też widziałam. Obrazy mi się podobają, ale w domu bym nie powiesiła, są zbyt mroczne. Dziwnie jemu w duszy grało skoro tak malował.

      Usuń
    2. On sam był zdziwiony,że się jego obrazy tak wypromowały.W latach komuny to były zawrotne sumy.Mnie się tylko jedna grafika podobała,jakiś delikatny akt.
      Hanna

      Usuń
  55. Ewa2, na zdjęciach bardzo wyraźnie widać jak ewoluowała jego wyobraźnia. Najstarsze zdjęcia to po prostu genialne ujęcia, a im dalej, tym więcej reżyserii, ustawień, scenografii i udziwnień.

    OdpowiedzUsuń
  56. Ja myślę, że Beksiński był co najmniej autystyczny. Charakterystyczne - nie znosił, bał sie dotyku. Na wystawie - zdjęcia jego obrazów malowanych przed ukończeniem 16 roku życia, w tym portretów i autoportretów - niesamowite. Dla mnie jego malarstwo jest przerażające, porażające i genialne. Musze do Sanoka. A przy tym ta jego zwyczajność w mówieniu i wygladzie. On nie musiał wiązać sobie apaszek i kucyków. On To miał, nie musiał udowadniać na zewnątrz że ma cos w środku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam lekturę Grzebałkowskiej (nomen omen?) "Portret podwójny", dobra lektura, chociaż też mroczna, no i postać Tomka. Relacje ojciec-syn są znamienne.

      Usuń
  57. Cześć Kurencje!
    U nas skromne -4, ale słońce wychodzi i w ogóle jest pięknie. Krzyż ciągle nie w porządku, ale co dzień trochę lepiej. Wczoraj odważyłam się coś podziałać w ogródku, małe ciach ciach sekatorem, i przeżyłam. Lubię się przejść po ogrodzie, za względu na krótką pamięć nigdy nie pamiętam, co i gdzie posadziłam, i wczoraj np. odkryłam przepiękne kwitnące przylaszczki. Niespodzianka! Oczywiście sama je sadziłam, rok temu. I czosnek niedźwiedzi wychodzi, i podagrycznik już osiągnął fazę jadalną. Ach, cuda, cuda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest Kurnik??? Jest 8:15 a Rabarbara nawet nie zapiała ani inna Kura Poranna!

      Usuń
    2. U nas jeszcze zielenina nie szaleje,podagrycznika nie zauważyłam,dopiero pewnie wyłazi z ziemi.

      Usuń
    3. ja tam przed siodma wstalam, ale zaczelam czytac bardzo ciekawa ksiazke o mafii i tak mie wcionguo, ze mi zmarzly nogi.
      Mam nadzieje, ze wczesnoporanna Rabarbara nie lezy dzies pode krzakiem i pojekuje...

      Usuń
    4. Tak sobie mysle, ze pojechala do Wwy....

      Usuń
  58. Spóźniona kura gdacze dzień dobry. Piękny dzień się zaczął, słońce, niebo błękitne, 5 stopni. Pogodnej i miłej soboty Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  59. Dzień dobry,słonce ,błękit nieba,zbieramy manele i jedziemy na wioskę,bedzie ognisko i pieczonymi kartoflami na obiad. Noc była chłodna,wiec poranek też jeszcze rzeźki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bawcie sie dobrze, a grzbietow nie polamcie przy robotach polowych!

      Usuń
    2. Cudownie jest,aż chce się żyć.Chuop pracuje w ogrodzie,ja siem jeszcze krzątam w kuchni.Och Dora...ognisko z kartofelkami,mmmm....
      Ale ja też obiadek dziś dobry robię,może nazbyt mączny,ale..Mianowicie upiekłam muffiny z jabłuszkiem,teraz wstawiłam lazanię własnoręcznie zrobioną,łącznie z płatami z orkiszowej mąki.
      Miłego weekendu,Kury.
      Hanna

      Usuń
    3. Dzięki, Opakowano:) Dalismy rade,aczkolwiek gnaty mnie bolą.Mus jeszcze jechać,bo nie dałam rady obrobic całosci.
      Ognisko było, wszystko zgodnie z planem.

      Usuń
  60. Witajcie. Błękit, słońce i już 12 stopni. Dopiero wstałyśmy z Bezą, ale zaraza z rana szalała, zerwała mi firankę z drzwi balkonowych i podziabała pazurami.

    OdpowiedzUsuń
  61. Czołgiem Kureiry! U nasz lato. Idę kończyć roboty polowe i będę skrobać drzwi wejściowe. Chyba że mi przejdzie:)

    OdpowiedzUsuń
  62. Nie pisałam o tym wcześniej, bo finał był dopiero dzisiaj. Dostałam od najstarszych wnucząt opłacone hybrydowe pazury. Dopiero dzisiaj udało się pójść bo chciałam z córką. No i mam zrobione. Jak się umawiałam to było zimno czyli trochę dzień zmarnowany bo jednak trochę trwa. Ładnie wygląda, ale mi szkoda było czasu i pięknej pogody.
    Jest 17 stopni, niebo bez chmurki, na piechotę niewiele uszłam bo mnie elegancki but uwierał.
    Miłego popołudnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aco to hybrydowe pazury? Z hybryd?
      mowi to baba, ktora zawsze miala i ma fatalne, brzydkie pazury.

      Usuń
    2. Aj, aj najpierw mi opiłowala potem szlifowała, podkład, lakieru dwie warstwy i jeszcze na wierzch jeden bezbarwny. Każdą warstwę utwardza się pod sopecjalna lampą i na dwa tygodnie ma się spokój. Prawdopodobnie o dwoch tygodniach będę miało kolorku dosyć, bo ja lubiłam sobie zmieniać. A teraz mam oczo...ą czerwień.

      Usuń
    3. Przepraszam za literówki ale już nie chce mi sie zmieniać.

      Usuń
    4. a dzie masz te literowki?

      Usuń
    5. Pazureiry z hybrydów kuszą mnie od dawna, ale jak z nimi malować ściany? Jak na gumnie robić?

      Usuń
    6. a mnie by szkoda było pazureirów, bo to szlifowanie itp. nie,nie,

      Usuń
    7. Dlatego już więcej nie będę robić. Na dodatek tego nie można samemu ściągnąć tylko trzeba u kosmetyczki.

      Usuń
    8. uo matku bosku...betonowe na super gluta sie trzymajo?

      Usuń
    9. Wstawajcie Kury, piękne słońce i bez wiatru.
      Co się tyczy paznokci,to nie maluję i przestałam chodzić na pedicure,zaczęłam się brzydzić tego zabiegu.Teraz po zimie stosuję olejek herbaciany,który odkaża stopy,skóra staje się gładziutka.
      Hanna

      Usuń
  63. dziędobry :) U nas lato z lazurem nieprzeniknionym. Dziś w sweterku latałam :) no, i czas moskitiery wstawiać, bo dwa komary utłukłam w domu.... książki fajne. pooglądać można z ciekawości. A to o etyce komunistycznej - to masakra. Jak pomyślę, że tego gówna trzeba się było uczyć, to mną trzącha. ... Choć w zasadzie lekko zmienić tytuł, i jak nic nada się dla dzisiejszej władzy. Równo z tego czerpią.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - akurat mialam te rozne arksistowskie i komunistyczne i za cholere nie poamietam, zebym kiedykolwiek sie tego UCZYLA....a zaliczenia byly i egzaminy tez...czary mary czy jak?

      Usuń
  64. Niedzielne dzień dobry. Pogoda piękna, słoneczko i 10 stopni. Niech Wam miło upłynie dzień.

    OdpowiedzUsuń
  65. Cześć Kury przy niedzieli.
    U nas słońce świeci, wszystkie kurze( takie nieżywe ) widać w tym skośnym świetle. Brrr. Na szczęście tylko w domu. Na dworze jest czyściej.
    Wczoraj cięłam i paliłam, jak jaki "barbarzyńca w ogrodzie", a dziś będzie cd.
    Ach sekator mały i duży, ach taczka, zapałki i gazeta, ach szczęście!

    Przy okazji, Drogie Drobie, czy Orszulka zamknęła swój blog? Niestety nie należę do wybranych wpuszczonych. Może która coś wie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy to znaczy, ze dzis urzadzisz martwo nature z wedzidlem? czy labirynt (nie) nad morzem? do wszystkich trzech wracam i wracam, co mnie sie nie zdarza wlasciwie...

      z tego, co wiem, to nie zamknela.

      dziedobry!!!

      Usuń
    2. Dziś dalej gwałcę ogrody. Dziędobry ci!

      Usuń
    3. Opakowano, czy mi się dobrze zdaje, że jesteś wielbicielką skarpet nie od pary?

      Usuń
    4. Palketki nosze jedynie nie od pary. jak nie mam wyjscia, to cierpie....

      Usuń
    5. A znasz "Many mornings"?

      Usuń
  66. Dzien dobry, dzisiaj słonce za mocną chmurką,zatem 16 st ponoc, sie obaczy,zaraz wychodzimy.Rodzina sie zbuntowała i nie chcą na wioskę,ale moze to i dobrze, bo znów tarzałabym się w ziemi,i nie mogłabym sie wyprostowac.zatem dzisiaj pochodzimy tylko w innych krajobrazach.

    Dobrej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  67. dzień dobry, u nas póki co niebo bez chmur, 18 st na termometrze w cieniu, kaloryfery z rana się wyłączyły, idzie żyć ;) miłej niedzieli wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Dzień dobry w południe. Jest 22 st. w cieniu, słonecznie z błękitem nieba.
    Wspaniałej niedzieli Wszystkim życzę.

    OdpowiedzUsuń
  69. Dzień dobry, Kurki!
    Słonecznie, przyjemnie cieplutko, więc na balkonie będzie można dłużej posiedzieć. Koty już się wylegują, mam nadzieję, że znajdzie się dla mnie trochę miejsca;)

    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  70. 23 stopnie i słońce na błękitnym niebie. Spacer zaliczony, jeszcze bym posiedziała "na przyzbie", muszę jednak zadowolić się balkonem.

    OdpowiedzUsuń
  71. I u mnie było przepięknie i cieplutko. Zawiozłam Olesę do cerkwii, wszak dzisiaj prawosławna Wielkanoc. Okazało się jednak, że pozmieniali godziny i Olesa pocałowała klamkę. Pojechałyśmy więc do córusia na śniadanie, jadąc nazad chciałyśmy wejść do Palmiarni, ale kolejka sięgała bramy parku. Sklepy pozamykane i chyba wszyscy polecieli właśnie tam. W końcu w Palmiarni też można coś kupić, jakieś gustowne pamiątki. Potem przyjechała Marta z flaszeczką vinho verde, a że sama pić nie mogła, to musiałyśmy załatwić sprawę we dwie z Olesą. Olesa poszła spać, hrehre, a mnie nie dawała spokoju zielona i niebieska farba, którą nabyłam. No to wymięszałam ją, wyszedł przepiękny turkus, to pomalowałam parę rzeczy. Teraz jest burza i pada deszcz. Ot i po niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  72. Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, gdzie one sobie poszły?

      Usuń
    2. Ja niusiałam męzusia.Znaczy herbatka zdrowotna, nasmarowałam maścią, może przespi dobrze noc.

      Usuń
  73. Agniecha, musi w telewizorze jakiś fajowski serial:)

    OdpowiedzUsuń
  74. nieeee, nie serial, tylko gotujące dzieciaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matkubosku, Felka, jakie dzieciaki? Twoje?

      Usuń
    2. To nie byłoby takie głupie, bo mój synuś gotuje lepiej ode mnie :), ale oglądam Masterchefa juniora. Te smarkate (10-12 lat) sa niesamowite!!!

      Usuń
    3. Felka, i nie zmanierowane? Coś jak dziecięce pary taneczne?

      Usuń
  75. Nigdzie nie poszły. Smutaśne są, to siedzą cicho, coby atmosfery nie zatruwać;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksan, czemuż smutnaś? Może rozweselim?

      Usuń
    2. Tak mnie najszło:/ i nie tylko dlatego, że jutro znowu będą robić mi kłujki.
      Hanuś, rozweselajcie, nie żałujcie! Bardzo prosim!

      Usuń
    3. Ksan, dowiedziałam się od Olesy, że u niech mawia się, że Hucuł to też Ukrainiec, tylko bardziej dziki:)))

      Usuń
    4. Albo pytają Hucuła, który mieszka w bardzo prymitywnych warunkach, bez łazienki i tzw. wygód, gdzie się myje i załatwia potrzeby fizjologiczne. On na to, że a, nad potokiem, w lesie... No a zimą? Eeee, ile tam tej zimy...

      Usuń
    5. Ksan; kobita do chłopa swego - co tak siedzisz i siedzisz, ruszyłbyś sie wreszcie. wczoraj siedziałes i dzisiaj siedzisz. No bo wczoraj nie skończyłem - on na to.

      Usuń
    6. Wszyscy mówią chudniesz w oczach, a wolalabym w d..ie

      taki żarcik

      Usuń
    7. Hano, MartoM, dzięki:)) Jest mi już ciut lepiej, ale może być jeszcze bardziej więc...;):)

      Usuń
  76. Helou wieczorne.U nas bylo 18 st ale wiatr porzadny.J.cierpi, bo boli go gardlo juz ktorys dzien i meczy go katar

    OdpowiedzUsuń
  77. Eee tam serial, na sprzątanie mnie wzięło bo mi się wczoraj nie chciało. Stare papierzyska wyrzuciłam, trochę posegregowałam, ale nie cierpię takiej roboty.
    Teraz jeszcze 15 stopni, koty się grzały na balkonie, potem rywalizowały o kolanka, jakby nie mogły razem.
    Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas na zmianę słońce i deszcz, a nawet równocześnie. I pierwsza tęcza. I pierwszy bocian.

      Usuń