Pierwszy nius jest taki, że elektryk się zjawił o 7.30 rano i zrobił co trzeba. Nawet kasy nie chciał! Okazało się, że to jednak bezpiecznik, ale nie ten, który samemu można wcisnąć, tylko jeden z tych, który się tajniaczy i nie widać, że się przepalił. Przedlicznikowy, czy cuś. W każdym razie obeszło się bez pogotowia energetycznego. A ponieważ zostałam wydarta z łóżka o barbarzyńskiej porze, cóż było robić - ruszyłam na gumienko. Sprawia mi to nieziemską radochę, gdyby kręgosłup nie piskał, robiłabym chyba w nocy też...
Kopię, grabię, czyszczę, odchwaszczam, sadzę, podlewam i latam w tę i nazad z różnymi akcesoriami, których u mnie dostatek.
Aż mi głupio, kiedy czytam o Waszych zmaganiach, ukradkowych spacerach i szczęściu z powodu możliwości wyniesienia śmieci. Wirus jakby tutaj nie istniał, tylko pani od wody przyjechała w maseczce. Elektryk też - po jego wizycie spryskałam klamki, wtyczki, drabinę, a i tak mam poczucie, że te wszystkie zabiegi o kant rozbić można. Wkrótce i ja będę musiała przywdziać przyłbicę, bo zapasy mi się kończą.
Póki co chwalę się postępem prac na gumienku. Zdjęcia w przypadkowej kolejności, tak mi je zrzuciło i nie mam siły z nimi walczyć.
Na początek pińcetna - i bynajmniej nie ostatnia - wersja studziennej dekoracji:
Trumienki, czyli skrzynie na uprawy. Na razie gromadzę stosowne akcesoria i byłabym chora, gdybym nie unurzała pędzla w farbie. Na następnym zdjęciu trumienki przed pędzlem. Na fotce tego nie widać, ale w realu niebieskie bardziej wtapiają się w ogród, wbrew pozorom:
Przed pędzlem:
Ktoś wszedł mi w kadr:
Kawałek suchego murku od frontu. Dacie wiarę, że sama turlałam te kamienie zza willi?
No i te zasieki:
Donica też jest zasiekiem:
Duża różnorodność zasieków:
Taki prezent przywiózł mi dzisiaj pan Paweł. Już z ziemią. Zgadnijcie co zrobię ze stojakiem?
Zważywszy, że w tym miejscu ział wykop pod rurę do łazienki, z murku jestem zadowolona. Roślinki się umocnią to i zasieki znikną:
Niespodziankom nie ma końca. Umyśliłam sobie wzdłuż chodnika szałwię omszoną, ale pod spodem trafiłam na beton. Tylko dwa miejsca były wolne, więc mam tylko dwie szałwie. Posieję/posadzę tam coś z płytkimi korzeniami:
Kawałek skarpy, którą wyczyściłam z trawy i perzu, ale marnie to wygląda. Kocham żagwin, może sobie poradzi:
Taką budkę zrobiłam dzwonkowi, żeby nie zamakał. Najładniejszy dzwonek w całej wsi, co nie?
Dzwonek w dzwonkach podoba mi się szalenie !!!
OdpowiedzUsuńRabarbara
Jest oszałamiająco piękny :)
UsuńTo proszę brawa i bukiety ! Pieeersza !!!
OdpowiedzUsuńRabarbara
druga- idę czytać
OdpowiedzUsuńNo i moge iść spać, bo też pracowity (oraz emocjonujący!) dzień miałam. ;)
OdpowiedzUsuńRabarbara
Dzwonek zdecydowanie bezkonkurencyjny, podoba mi się bardzo. A stojak wiadomo pomalujesz na jeden słuszny kolor :)
OdpowiedzUsuńJa aktualnie moluję mieszkanie, czyli też macham między innymi pędzlem :)
Rabarbara, dla Ciebie brawa i fąfary!
OdpowiedzUsuńAtaboh, to druga wersja dzwonka, nie wykluczam, że nie ostatnia. Na jaki kolor malujesz?
OdpowiedzUsuńcudny dzwonek :-)
OdpowiedzUsuńGraso, ludziska nie majo śmiałości dzwonić:)))
OdpowiedzUsuńOj, Graszko, zeżarło mi.
OdpowiedzUsuńfajnie że zeżarło, bo pięknie wyszło.
UsuńCo będziesz sadzić w trumienkach?. Ja ze swoich jestem zadowolona. Nie trzeba się tak schylać, lepiej pielęgnować :-)
Oko w kadrze zachwycające, reszta prac takoż. Wielki szacunek dla pracowitości, pomysłowości i w ogóle.
OdpowiedzUsuńBudka na dzwonek najpiękniejsza chyba nie tylko w całej wsi.
Muszę wymyślić zasieki do moich skrzynek, bo kot mi obgryza bratki, a potem płacze, że mu niedobrze.
Ewa2, patyki są ok i tak bardzo nie szpecą, ale nie wiem czy będą skuteczne dla kota? Musiałyby być gęsto poutykane, ale wtedy nie zobaczysz bratków:)
UsuńNa te wieści czekałam. Dzwonek jest przepiękny, ozdoby na studni i roślinki cieszą oczy. Zasieki pomysłowe. Stojak - wiadomo, zaraz będzie niebieski:)
OdpowiedzUsuńKalipso, stojak jest porządny, metalowy, tylko malować! Roślinki mogłyby cieszyć bardziej, ale straszna u nas susza. Podlewam, ale to nie to samo, no i wody żal...
OdpowiedzUsuńU nas też susza. Biedne one.
UsuńNacisnęłąm dziś na męża, żeby zawiózł mnie do hurtowni kwiatów. Od progu zawołałam" "Gdzie żagwin?". I mam.
No nie, 3 dni temu dzwonek był całkiem inny. I też ładny. A trumienki takie, że aż położyć by się chciało. Hrehre, niestosowny żart w tych czasach. A przywieziony stojaczek proponuje do salonu przy kominku. Pan Paweł oszaleje ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńMM, no, inny był, ale mi się odwidział.
UsuńW trumience takiej nawet Ty się nie zmieścisz.
Pan Paweł lepiej żeby nie oszalał.
Boją się dzwonić żeby nie przykleić się do farby?
OdpowiedzUsuńBoją się, że zepsują.
UsuńA Frodulek czyściutki, wyczesany....
OdpowiedzUsuńMM, jeszcze poprawiłam, żeby na dłużej starczyło.
UsuńJak bedzie sieklo deszczem, to i tak zamoknie, a co wtedy? Kolejne krotkie spiecie?
OdpowiedzUsuńStojak pod donice na niebiesko? Chyba gupio pytam, co nie?
Gumieneczko nabiera rumiencow, robi sie coraz sliczniejsze. Te zasieki to przeciw psom, kotom, czy ludziom?
AMP, nie da się ukryć, że gupio pytasz.
OdpowiedzUsuńDzwonek jest bezprzewodowy i wisiał goły od jesieni. To taki w budce tym bardziej, zawsze to jakas osłona.
Zasieki OCZYWIŚCIE przeciw psom, bo obszczekują wszystko, co się rusza, a jak wpadną w amok to tratujo jak stado słoni.
Hana; a jakby te studnie na jaki róż czy inny lila?
OdpowiedzUsuńMM, Ty mnie dwa razy nie proponuj!
OdpowiedzUsuńJestem za lila
UsuńW zasadzie mogą być róże z liliami :), nieżle wyglądają razem.
UsuńRabarbara
No domek dla dzwonka przepięknościowy. Niedługo jak się zjadą letnicy to będą chyłkiem się przemykać i oglądać. A za jakiś czas to w S. będzie się mowiło: vis a vis Kuriozy, dwie przecznice od Kuriozy, zaraz za Kuriozą, skręć w lewo za Kuriozą... itd. itp. (hrehrehre)
OdpowiedzUsuńO tak,napewno!
UsuńBacha, niewykluczone, że lokalsi już tak gadajo. Elepstryk dzisiejszy nie był tu jeszcze, nie pytał o adres, a trafił! Ciekawe, nie?
UsuńNie, no oczywiste, albo mogą mówić: niebieska Kurioza, wtedy to już nikt nie zabłądzi.
UsuńBacha, przy okazji zapytam go co i jak. Z ciekawości czystej.
UsuńAlbo - na prawo od niebieskiego dzwonka....
OdpowiedzUsuńNie no kawal roboty odwalasz, efekty widoczne i pomyslowe. Za,dzwigsnie pchanie kamiorów ma hanie paluszkiem, biedny kręgosłup. Podobaja mi się klocki drzewniane w kupce na kwietnik.
OdpowiedzUsuńStudnia niech obrasta kwieciem,,albo i niech zwisa zwierzchu tez jakis fajny żagwin, czy lobelie, a ogrudeczek skrzyniowy super!
Ogródeczek,,ło matko
UsuńDzwonek w budce, swietny pomysł!
OdpowiedzUsuńDora, turlanie kamieni to był pikuś, słowo! Nie dźwigałam nic a nic, musiałam tylko się schylać, ale turlałam pomalutku, ze dwa dni na sztukie.
OdpowiedzUsuńTak, studnia będzie obrastać, daj mi szansę!
Alez,daję,tak tylko wpadlam na kolorystyczny pomysl z temi lobelkami, że niebiesciuchne.
OdpowiedzUsuńDora, niebieściuchnych pomysłów mam pińcet na minutę. Właśnie zamówiłam dąbrówkę rozłogową dzięki radzie Rabarbary. Też niebieska!
OdpowiedzUsuńHano dzieki za info cebulkowe. Doczytalam w sieci, ze mozna wykopywac, ale nie trzeba. Zaryzykuje i zobacze roznice? I przyszla mi mysl: a nie chcesz pomalowac otynkowanego calego domku na gustowny szafir/kobalt??? Z tymi oknami, drzwiami i dachem mogloby to fajnie wygladac? I nasycilabys sie do wypeku ukochanym kolorem? :) choc w sumie nie wiem jaki odcien niebieskiego kochasz najbardziej? Ja lubie niebieskosci, ale tez granat, fiolety itd.
UsuńNupkowa, malowanko trochę kosztuje i byłaby to fanaberia. Zresztą nie przepadam za domami w za...ych kolorach. Uważam, że dom powinien wtapiać się w pejzaż.
UsuńLubię ten niebieski między niebieskim, a granatem, taki z kropelką zieleni.
Po pierwsze - góra ziemi zniknęła bez śladu. Nie było za mało?
OdpowiedzUsuńPo drugie - ta dąbrówka zamiast szałwii na beton?
Po trzecie - co ten Pan Paweł taki miły? Tak sam z siebie?
Po ente...
Fajny pomysł z domkiem dla dzwonka.
MM, Hana - można też w pozycji bocznej, z podkurczonymi nóżkami. Wtedy i duży się zmieści.
Hana, czy nie zamierzasz ozdobić skrzyń w stylu dzwonkowym? Aż się proszą.
Tyle uwag na początek.
U nas wszystko oszronione, nosz co to za wiosna, kiedy uszy marzną w temperaturze -3?
Ale za to słońce już świeci, i kwitną śliwy. Zapach oszałamia, a dźwięk ( pscólki ) uspokaja. Kwitnie też nasza olbrzymia dzika czereśnia na wzgórzu. Piszę nasza, ale ona tu była zanim my nastaliśmy. I miejmy nadzieję, że będzie, kiedy my znikniemy. Ludzka arogancja. Władza nad stworzeniem. itd.
Miłego dnia, który wg. kalendarza jest sobotą, kochane Kurki!
Agniecha, zgadza się, ziemia zniknęła ras-ras i muszę dokupić, bo do donic już nie mam. Dużo poszło pode studnię, chociaż w 3/4 dół wypełnił piasek. I dwa grobiki... Może i je ozdobię, ale na razie mam masę pilniejszych zajęć.
UsuńMożna i na boczku w nich spocząć, ale jeśli się rozkawałkuje, to wejdzie więcej towaru.
Ale trzeba mieć kogoś do kawałkowania. Nie zawsze praktycznie.
UsuńNo i trzeba miec cos do walkowania....Walek nie wystarczy, on tylko na szczepy by poszarpal....
UsuńAgniecha, znalazłabym delikwentów.
UsuńOpakowana, szczępów zmieści się nawet więcej. Na razie Wałek poszczempił hosty. Dziad.
Dzień dobry. Zgłaszam skargę do Prezes Kury, bo dopiero dziś mi się ukazał wczorajszy wpis. Ładnie, to blokować dostęp do fantastycznych zdjęć - ja się pytam grzecznie. Po południu obejrzę je lepiej, na dużym ekranie i się ponapawam widokami gumna.
OdpowiedzUsuńBoguśka, ale ja nie winowata:)
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPiękne słońce, 5 stopni, robi się coraz cieplej.
Udanej soboty.
Cześć, 3 st.,slonecznie, niebo błekitne, koty wyspane ganiają jak szalone, szczegolnie Robinek.
OdpowiedzUsuńFajnej soboty kurki.
Mnie także zachwyciła domek dla dzwonka!
OdpowiedzUsuńTaka nasza dzwonkowa historyja. Przed świętami nasz dzwonek przy drzwiach wejściowych, taki bezprzewodowy taniutki, zaczął sam dzwonić. Już zaczęliśmy podejrzewać, że jakoweś duchy sprowadzają się do nas. W końcu brat wpadł na to aby sprawdzić, jakie dzwonki mają sąsiedzi, no i...okazało się, że sąsiedzi piętro niżej właśnie kupili sobie identyczny!!! Zakres sygnału takiego dzwonka jest ponoć 100 metrów. I tak to jak do sąsiadów ktoś dzwonił to odzywał się także nasz dzwonek i na odwyrtkę. Aktualnie do nas się puka, bo mama na takie dzwonki bez pokrycia reagowała pretensjami, że nie wpuszczamy gości, którzy przyszli ją odwiedzić!
Marijo,,moja tesciowa regowala,na,kazdy dzwiek telefon, domofon, mylilo jej sie a,jeszcze i komorka, niestety z,predkoscia swiatla pojawiala sie przy domofonie, w ten sposob wpuscila jakas zlodziejke, ktora nsciagnela ja,na,jakies pieniadze, na tzw chleb.
UsuńTo byl koszmar, bo trudno bylo ograniczyc jej kontakty, bo wszyscy procz mnie uwazali, ze przeciez jest samodzielna, to czego sie czepiam, a demencja byla juz postepujaca w znacznym stopniu.
O matko! Obym dozyla w zdrowiu konca! Nie chcialabym nigdy doswiadczyc demencji i spowodowac tym takiego obciazenia dla otoczenia... Moze bedzie juz wtedy eutanazja na zyczenie? I bede mogla odejsc humanitarnie, zamiast zyc w nieswiadomosci...
UsuńDoro wszyscy w naszej rodzinie zdają sobie sprawę, że mama już dawno nie jest samodzielna. Jak robi się niespokojna, to zamykamy drzwi, a ona nie potrafi ich otworzyć.
UsuńNupkowo z tą nieświadomością to skomplikowane, bo ona jest nieświadoma wybiórczo, potrafi zaskakiwać. Poza tym panicznie boi się śmierci, dlatego kurczowo trzyma się życia i czeka, że może jednak powróci młodość.
Otóż to. Kiedy przyjdzie nieświadomość, już nic z tym nie zrobisz. Właśnie dlatego, że nie ma się świadomości, że jest się nieświadomym:(
UsuńNupkowo, eutanazja jest dostępna, ale trza trochu kaski posiadać. Nie u nas niestety. I najsampierw, za tzw. świadomości, trza u notariusza napisać, że tak się chce. A potem znaleźć wykonawcę tego zapisu. A w demencji, podobno, zmienia się perspektywa. Trza mieć KOGOŚ z tzw. jajami, żeby wykonał zapis testamentowy.
UsuńGumienko pięknieje w oczach!!!
OdpowiedzUsuńHana, tak pacze pacze i zastanawiam się, może przydałyby Ci się do jego zagospodarowania piecowe kafle, albo cegła szamotka?
Na początku maja będą rozbierać nasze piece, a 2 lata temu postawili 2 nowe, w jednym pali się regularnie, ale drugi był używany chyba ze 3 razy. Szamotka w nowym piecu jest pewnie nawet nie osmolona. Nie wiem na ile delikatni będą robotnicy rozbierający, ale na pewno część tego dobra będzie cała. Mogłabym trochę przebrać i...przechować do czasu jakbyś mogła po to przyjechać.
A Może Owieczkowy Pacjan reflektowałby na takie dobro?
3 piec, mój jest już stary i kafle ma jakościowo znacznie gorsze od tych nowych.
Super pomysl z oddaniem kafli, a moze pieca. Jesli nie ktos z Kurnika, to moze wlasnie ten olx - pomoze? Wlosy staja mi deba, kiedy opisujesz Marijo kolejne etapy rozwalki i wymian w Waszym mieszkaniu... konca nie widac!
UsuńOtóż Nupkowo powoli wyłania się już koniec!!! ;)
UsuńW mieszkaniu pozostała wymiana kuchennego okna, rozebranie pieców i elektrycy będą jeszcze majstrować na przedpokoju. W porównaniu z tym co już zrobili to niewiele.
Chwalic boga!:P az trudno w to uwierzyc po tylu miesiacach i taaakim remoncie! Oszalejesz ze szczescia, kiedy obce typy przestana Ci lazic po domu, wreszcie zapanuje lad i porzadek oraz cisza! Nie bedziesz mogla sie odnalezc w tej normalnosci!:P ale zycze Ci, zeby to nastapilo jak najszybciej!
UsuńNupkowa, i ciepło bez dygania węgla!
UsuńMarijo, moze zrob zdjęcia, wystaw na olx ogloszenie, na fb u siebie i stronie z ogloszeniami wroclawskimi, z pewnoscia ktos sie zainteresuje.
OdpowiedzUsuńDoro nie będę bawić się z olx, bo po prostu brakuje mi do tego energii, ludzie bywają roszczeniowi i nawet darowanemu koniowi w zęby zaglądają. Jeśli Hana, ani Owieczka nie zechcą to pójdą na przemiał.
UsuńW trakcie takich robót bywa wielkie zamieszanie, a trzeba pilnować mamy i...kota ;)
Marija, dziękuję, że o mnie pomyślałaś, ale ja nie mam miejsca na piec - tę rolę pełni u mnie kominek. Może rzeczywiście Rogata potrzebuje, albo Inkwi? Napisz do nich, zwłaszcza do Rogatej, bo tutaj może jej umknąć.
UsuńPięknie. Dziękuję. Zaczynam być zmęczona. Zaczyna mnie to przerastać.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam ten biały pędzel przy trumienkach i wyobraziłam sobie go w niebiewskiej farbie to aż mła zatchło. A to oko z lekkim wyrzutem paczące! Tacy to lubiejo wchodzić w kadr albo stać w miejscu w którym akurat człowiekowi najwygodniej się ustawić do roboty ( szczytem jest zasiadanie na pielonym właśnie miejscu ). Jak mła zobaczyła te kamloty to natentychmiast postanowiła wysłać Twojemu kręgosłupu dobre fluidy, przydadzo sie. Na taki beton to dobra i dąbrówka i fiołki różniste. :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, Taba, za fluidy bo potrzebne, oj, potrzebne! Kamloty wprawdzie turlałam etapami i to był pikuś. Cała reszta ogrodowych czynności daje w kość.
UsuńDabrówka już do mnie leci, fijołki różniste mam.
Słońce ale zimno, mus koc zabrać na balkon żeby vit. D łapać, a teraz muszę mebelki balkonowe zaciągnąć do łazienki, żeby je porzadnie wyszorować, a potem żeby sobie życie osłodzić to placek z rabarbarem upiekę (na wypadek, gdyby mi się odechciało to ciasto i rabarbar wyjęłam z zamrażarki, nie ma odwrotu).
OdpowiedzUsuńZimno w nocy, przymrozki. No wiec operacja pt.Lozko zakonczyla sie sukcesem! Otoz rozpadalo mi sie stopniowo dawne lozko. Trwalo to jakis czas i tak sie zlozylo, ze jak na dobre zaleglam w domu to nadeszla koniecznosc nabycia nowego lozka... Trwalo to prawie 3 tyg, bo wtedy znalazlam ogloszenie od sasiadow, ze maja do sprzedania. Uzywane postanowilam kupic, bo dotad wszystkie 3 lozka mialam nowe i rozpadaly sie elegancko po jakims czasie. Uznalam, ze skoro nie planuje tu mieszkac latami to uzywane jest w sam raz. Wybralam oczywiscie Ikee.
OdpowiedzUsuńByl klopot transportowy. Balam sie jednak zamowic jakis obcy transport bo wirus. Sasiedzi - podobna obawa. Juz juz mialam przewozic to wozkiem transportowym, kiedy sprzedajacy zaproponowali mi, ze lozko mi po prostu przywioza :) Do konca nie bylo pewne czy wszystko sie uda, a sprzedajaca miala mnostwo innych spraw na glowie. Udalo sie! Wczoraj wieczorem przyjechaly czesci w 2 turach. Wnioslam je sama, choc niektore byly ciezkie.
Skladalam w nocy. I jest! Pierwsza noc z ulga przespana:) Jest wygodne, wysokie, mocne (mimo ze ma kilka lat). Dobrze wybralam, bo to model mocniejszy niz aktualnie dostepne w Ikei. Ma 3 wielkie szuflady pod stelazem. Materac na razie wykorzystuje moj poprzedni, kupie nowy jak juz beda sklepy otwarte. Ale nie ma pospiechu, bo ten jest ciagle bdb. Teraz przede mna transport stalowych resztek poprzedniego lozka na smietnik...
Pieski sie denerwowaly, Nupcio wial do lazienki, a po wszystkim przyszedl sie przytulac i wycalowal mnie;) mamy wiecej miejca do spania teraz (poprzednio mialam rozkladana kanape). Nupcio rozwala sie tak, ze ciagle jest duzo miejsca dla mnie;) Tak wyglada, jesli ktos ciekaw: https://tiny.pl/7x71h
Przejrzalam ogloszenia i ciagle jest to lozko bardzo popularne w Niemczech i Skandynawii. U nas jakby mniej. To tyle, jesli chodzi o "tajemnice" ;)
Milego weekendu :)
Nupkowa a co to za lozko?
UsuńBo ja tez musze kupic nowe.
UsuńNupkowa, ja też szukam łóżka, wywaliłam albowiem gościnną sofę, bo co i rusz skakała mi na palec u dużej nogi. Nie mówiąc o tym, że po rozłożeniu blokowała mi dostęp do kompa, stołu, szafek, farb... To i poszła w kibini mater, hrehre. Chciałabym 1-osobowe, fajne łóżko, najlepiej stare. U nas wieczory też zimne.
UsuńWstawilam link, ale tamto sie sprzedalo;)) wstawiam kolejny, to jest drozsze, wiec moze dluzej postoi;) https://tiny.pl/7xrfs
UsuńWymiary to zwykle 90x200 cm a kanape mialam 140x200 ale 2 nierowne czesci miala - 1x 80 i 1x 60 cm. Spalam wiec na 80 cm, teraz mam cale 90 i to jest wyrazna roznica! Nawet jak Nupek wlazi mi na glowe i lokuje sie na poduszce to nadal sie miescimy :) na 80 cm bylo ciasno...
Spodobala mi sie prostota tego lozka, solidna konstrukcja oraz przepastne szuflady... jeszcze sa puste, ale wypelnia sie blyskawicznie! W malym mieszkaniu to super sprawa na przechowywanie. Dodatkowo byli wlasciciele kupili do lozka bardzo porzadny, regulowany stelaz, wiec jest nadzieja, ze lozko doczeka mojej wyprowadzki i bedzie dla ew.najemcy mieszkania;)
Hano: kocham stare meble i stare lozka, ale... sa czesto krotsze niz 200 cm, a ja mam 180 cm wzrostu:P oraz sa bardzo ciezkie (bo to lite drewno). Do bloku i windy to zabojstwo dla kregoslupa przy dzwiganiu... moze kiedy kupie sobie domek (oczywiscie stary;) to kupie tez stare, solidne drewniane lozko? A moze bedzie stalowe - podobaja mi sie tez metalowe lozka :)
Po raz pierwszy mam pojedyncze lozko, od lat. Ale w sumie skoro mieszkam sama to po co mi wieksze? Jak cos sie zmieni, to sie pomysli o wymianie;)
Piezdziesiata czwartaaaaaaaaaaaaa! ile zdjec, ho ho. Lece ogladac. I czytac.
OdpowiedzUsuńWszystko mi sie podoba, a domek na dzwonek to juz w ogole. Co w trumnach zlozysz? Portrecik frodkowy zalotny wrecz. Jak beton, to moze podsyp ziemi, zrob waleczek, doturlak kamyczkow na obrzezenie i bedziesz miec gore na te szalwie i dabrowki. No bo widze, ze co to dla Ciebie przerzucic 3 tony ziemi. Trzymam kciuki, zeby kregoslup nie popiskiwal. O stojaczku, co teraz jest (zreszta - moze juz nie jest...) to nic nie napisze, bo po co, choc...pakist. ciezar. moze?
OdpowiedzUsuńBylam w malym dolku ogolnowojskowym, nie ma co pisac. wylazlam ponad powierzchnie wody, moge oddychac, ku mojemu zdziwieniu, rolada bezowa o smaku mango i czegos nie pomoglo. Musialam sama sobie wytlumaczyc co i jak. Nie chce mi sie grzebac w glebie (zimno, mimo slonka, a ja ? na Antarktydzie ogrod zakladam czy jak???), uszylam kilka maseczek, caly moj pokoj jest rozbalaganiony szmatami, scinkami, szpilkami i maszynami do szycia. a mnie sie nie chce, niech sobie leza... Dzis bylismy w gosciach w stylu - a podejdz-ze do plota, jako i ja zem podszedl. Wszyscy uzbrojeni, nasze maseczki byly podziwiane ze wzgledu na ich urode, choc nie jestem przekonana czy to mozliwe, ale oznacza, ze doszyje maseczek. Kiedys. Moja , w sloneczniki, jest wysoka, w harmonijke, ktora, jak zle umocowana, spadywa nieco nie od strony nosa a od strony brody (wyglada jakbym chowala brode w stylu "zacielam sie przy goleniu"), ale umocowana w sam raz daje przestrzen na oddychanie bez wciagania szmaty do otworu gebowego.
Zaczelam czytac ksiazke o Wabi sabi i cale szczescie, ze to probka, bo z japonskiego chyba tlumaczona ja googlem translate. Jedno zdanie czytalam chyba 7 razy, bo sie kupy nie trzymalo. Wytrzymalam jedna strone, jak zobaczylam, ze nastepna taka sama, to wywalima w kibinimatry! Do tego mojego dolka przyczynilo sie tez troche bialych pior na trawniku i kulejacy golab...spedzilam duzo zcasu na wyrypianiu gal w okno, wrocil, odgonil konkurenta i - dalej nieco kulejac - zaczal zaloty. Panienka udala sie w krzaki za guaz, a on pokustykal za nia.
No i się sprawdziło, że w przyrodzie kto silniejszy ten przetrwa. Taka jest brutalna rzeczywistość, czy to się komu podoba, czy nie.
UsuńWszystko zrozumiałam oprócz " w kibinimatry".
OdpowiedzUsuńOkropnie nie lubię złych tłumaczeń. Straszliwość.
W kibini matier. Mój dziadek tak mówił. To rosyjskie przekleństwo, wulgaryzm.
UsuńTak, tez,znam to przeklenstwo.
UsuńU nas w domu też się używało tego określenia, ale nie miałam pojęcia, że to rosyjskie przekleństwo ;)
UsuńOpakowana, mam co rano animal planet na świerku. Leżę w łóżku, popijam sokawkę i podglądam sierpówki. Ale się dzieje! Przytulanki, znoszenie patyczków, straszenie sójek, co chcesz!
UsuńNie mam czasu na dołki, gumienko rekultywuję. Nie chcę więcej kamieni, mam ich tu w nadmiarze i chętnie pozbyłabym się nieco tego towaru. Posadzę dąbrówkę, już do mnie jedzie.
Nawet nie wiem, co to dabrowka. U nas sie mowilo w kibinimatry.
UsuńOpakowana, to takie cuś, co się rozłazi i okrywa.
UsuńTo by mi sie przydalo.. I na sobie i w ogrodku.
UsuńHanuś, ale jest już pięknie, a Frodulo to cudności.
OdpowiedzUsuńTeż nie miałam wczoraj żadnego powiadomienia o nowym wybiegu.
Bezowa, co do Frodula, zgadzam się w pełni. Co do reszty, weź, to tylko fragmenty.
UsuńA wiesz, Hana, mam tak samo. U nas jakby nic się nie zmieniło, żyjemy jak zawsze. Chcę spaceru po lesie, to swego mam 3 ha wkoło domu! A dalej i tak nie mam siły. Rozmawiam tu z prawdziwymi wieśniakami i z neowieśniakami i każdy twierdzi to samo: cudownie, że tu jesteśmy! Żyjemy normalnie, prawie nic się nie zmieniło, nie odczuwamy niewygody. A jak jeszcze który mieszka w lesie (czyli większość moich znajomych), to już zupełnie się śmieje z nakazów i zakazów. Wygraliśmy los na loterii, my, którzy mamy domy w naturze. Bo naprawdę współczuję ludziom zamkniętym w mieszkaniach i ze strachem zerkającym w telewizor. Jeszcze, jak to dorosłe osoby, ale rodziny z dziećmi - masakra.
OdpowiedzUsuńGorzka, niektórzy pytają, jak bezkarnie oddać dziecioki do domu dziecka albo czy 16-latek nie jest za stary, żeby podrzucić go do okna życia:)))
UsuńNie każdy ma tyle zdrowia i siły, żeby żyć w lesie abo na głębokiej wsi. Coraz bardziej boję się, że do mojego lasu nad jeziorem Warmińskim, w razie cóś, nie zdąży na czas pomoc i zostanę roślinką po wylewie na ten przykład.
UsuńJa jakiesi zaległości miałam to musiałam teraz nadgonić. I z tą studnią też poczytałam. Dzielna i zuch dziewczyna! A teraz to jaką funkcję pełni ta studnia, że tak zapytam jako lejek? Łolaboga! A czego tam nie będzie? Nowy ekosystem ...to na pewno. Murek ci wyszedł profeska, no i płotek z dzwonkiem przecudnej urody. Zielone nóżki będą niebieskie? A w skrzyniach rabarbar? MM mówiła mi, że teraz tam (czyli u Ciebie) tak ładnie jest. Prawda to :)))))))) ?
OdpowiedzUsuńLilka, prawda. Pięknie jest, ale jeszcze nie całkiem na moim gumienku - roślinki strasznie wolno rosną. Znów muszę czekać, ech...
OdpowiedzUsuńStudnia nadal jest studnią i tak pozostanie. Oby się nie przydała.
Nóżki oczywiście będą niebieskie. Tylko nie mam już farby do metalu, muszo zaczekać na lepsze czasy.
No nie mam gdzie kupic kwiatkow na balkon, musialabym sie tarabanic komunalnie. Na razie poprzesadzam te ktore mam w domu. Zjadlam prawie pol placka z rabarbarem i musze juz udac sie do alkowy bo pekne. Branoc Kurencje.
UsuńBacho, szkoda ze daleko mieszkasz bo bede siac aksamitki... oraz mam wrzosy do oddania i czekam czy laskawie wzejdzie maciejka... w zeszlym roku mialam taki urodzaj aksamitek na parapecie, ze szukalam chetnych na przygarniecie.
UsuńHano: ja nic nie pisze o Twoich roslinkach, bo wlasnie mam swiadomosc, ze teraz pracy ogrom, a efekty beda za jakis dluzszy czas. I troche mi brak szerszej perspektywy zdjec (lubie podgladac tlo, sasiadow itd.;))) Napewno wszystkie aktywne ogrodniczki wiedza co posadzilas, jak to bedzie wygladac itd. Ja niestety jeszcze nie mam takiej wiedzy:/ choc niecierpliwie przebieram nogami kiedy, kiedy...
No wöasnie, ciagle za daleko mieszkam.
UsuńJak jak Cienie rozumiem z tym dyganiem kamulców, malowaniem itd, itp. I najważniejsze, że cię nikt nie skrytykuje!!! I nie odrywasz się tysięczny raz, bo....i gdyby nie okoliczności też bym tego kociokwiku nie odczuwała. Malowała, dziś furtkę do mojego ogródeczka i chciałam na niej napisać, ujowy ogródek Maszy,
OdpowiedzUsuńMasza, napisz, kto bogatemu zabroni?
OdpowiedzUsuńO!!!! Tak napiszę!!! Chujowy ogródek Maszy, ale kto bogatemu zabroni:)
OdpowiedzUsuńTylko ładnie napisz.
Usuńhrehre, będzie jazda.
OdpowiedzUsuńTylko Was z oka spuścić i już tysiąćpińsetstodziewińset tematów poruszonych. Co ja z Wami mam. Postanowiłam najsamprzód obejrzeć se fotki i zrobić osobistego quiza. Bez poczytania opisu nijak nie mogłam pojąć co ma wyrosnąć z tych licznie nawsadzanych patyków. A prezent od Pana złotorękiego uznałam za grilla bezrusztowego wybrakowanego. Ale żem się zdziwiła, że z tak ładnie nawsadzanych patyków nic nie wyrośnie. Jezdem rozczarowana.
OdpowiedzUsuńJa wsadziłam patyki z założeniem, że może coś z nich wyrośnie. Ale niestety, sucho czegoś, a ja wymyśliłam, że natura sama da radę i się pomyliłam. Patyki nie zapuściły korzeni i nie będę mieć 10 dodatkowych drzewek pigwowych. Może natura pomyślała za mnie, bo niby po co komu tyle pigw?
UsuńNie pigiew?
Usuńja tam lubie duzo.
Chyba pigwów, bo jak pigwówka.......
UsuńRabarbara
Że niby groch jak grochówka,
Usuńpigw jak pigwówka?
Jak je zwał, tak je zwał, kwaśne są. Ale ładne kwiatki mają.
Prawda :)? Te kwiatki :)). Takie eleganckie... porcelanowe...
UsuńNo kwaśne ale pachną pięknie i do zimowej herbaty bardzo lubię :).
Rabarbara
U nasz krzew pigwowy w pelnym kwieciu!
UsuńBardzo mi przykro, SaBała, ale nie puakaj, z patyków czasem coś wyrasta. Gdyby wyrosły wszystkie, miałabym kłopot, bo nie umiem wyrzucać roślinek.
OdpowiedzUsuńGrill dostanie nowe nóżki i będzie spoko. Liczy się gest, co nie?
Tak jakoś się mi skojarzyło z nawsadzanym koronawirusem. Na zasadzie: kulfon, kulfon co z ciebie wyrośnie. Mnie, jako introwertykowi, krzywda się nie dzieje. Lubię być sama z sobą a nawet lubię być z Małżem sam na sam. I to długo a nawet dłużej. A za prezenty należy podziękować. Tak uczyła mnie Babcia.
UsuńI w związku z koronawirusem. Mój Pierwszy już pracy je. Dostał od pracodawcy glejt, że jest niezbędny. Wyjechał i pracodawca się zobowiązał, że ma go pod swoimi skrzydłami. I tak jest w innych krajach. Do Polski nie wiem kiedy będzie mógł wrócić.
UsuńŻycie wre :) Ja też uważam, że psiukanie, guma i bawełna nas nie chronią przed niczym. A nawet pogarszają sytuację. Bo paniki większej dostajemy. Ale co zrobisz... Jotka napisała, że to podejrzane, że te mandaty po 500 zł. I ja się pod tym podpisuję. Onie, nie ma mowy, żeby mnie złapali. Moje 500 zł ma pójść na moje przyjemności i już! Do wariatów.
OdpowiedzUsuńA dzwonek jest rewelacyjny. I zasieki :) I psiacze oko ;)
Dom wariatów znaczy...choć tak freudowsko mi wyszło ;)
UsuńPonoć policjanci już nazywają te mandaty 500 minus. Więc, Bzikowo...
UsuńMaseczka z woalką dla damy? Trzeba się jakoś bawić w tym życiu.
Ciekawe kiedy otworzą granicę.
Jeszcze niedawno gonili muzułmanów za zamaskowanie. Ile jeszcze dni, tygodni czy miesięcy będziemy przymusowymi muzułmanami tego nie wie chyba nikt.
UsuńBzikowa, wariat też człowiek, niech ma trochę radości!
UsuńDzień dobry, niestety pochmurny, a i zimniej ma być.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej niedzieli,mam nadzieję, że moja taka będzie,wybieramy sie na wioske.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPochmurno, 7 stopni, nie wiem co będę robić.
Jutro córka ma okrągłe urodziny, nawet jej uściskać nie będę mogła.
Trzymajcie się Kury.
Dla Coreczki tak czy siak zestaw zasadniczy wirtualny leci! I kosz bratkow i stokrotek
UsuńI ja sie dołączam, wszystkiego najlepszego dla Corki i Ciebie.
UsuńDziękuję, przekażę jutro.
UsuńWczoraj było tak cieplutko, a dziś trochę chłodek, ale balkonowałyśmy z Bezulą.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru Wam życzę.
U mnie pięknie było i słonecznie, aczkolwiek chłodnawo. Do rekultywacji ogrodu jak raz, ale dzisiaj nie przesadziłam. W końcu jest niedziela, nie?
OdpowiedzUsuńA ja właśnie skończyłam oglądać na Kulturze "Pianistę", którego jakimś trafem do tej pory nie widziałam. Poza tym prosze Was; POMOCY!!! Otóż moja sąsiadka ze względu na to, że, jak stwierdziła "dostaje juz na łeb od tego siedzenia w domu" o jakieś książki do poczytania. Nie byłoby z tym problemu gdyby nie to, że postawiła warunki następujące: Otóż maja one być:
OdpowiedzUsuń- ogólnie lekkie
-nie mogą być więc oczywista smutne
- mają się w nich nie bić
- nikt nie ma umierać i cierpieć.
Co ja mam Jej dać?!!!!!!!!
I Ty te książki masz mieć w domu, żeby jej dać, czy ogólnie o poradę czytelniczą Cię sąsiadka poprosiła?
UsuńBo jeżeli to drugie, to Monika Szwaja.
Agniecha, ma mieć.
UsuńMamieć, to coś jak zamieć? :-D
UsuńNo to tylko Chmielewska. I W pustyni i w Puszczy. I Muminki. wszystkie. I Pan Samochodzik. I Joe Alex. Reszta to ciezkie, z trupami. Znaczy Chemielewska ma zazwyczaj trupy, ale zabawne.
UsuńMM,bajki😀
OdpowiedzUsuńNiezle wyzwanie,jakies komedyjki, romanse.
"Sztukę kochania" Wisłockiej. Pogodna klasyka.
OdpowiedzUsuńHano, zrobiłaś mi poniedziałek z uśmiechem dzięki "Sztuce kochania". Super, a tak w ogóle - dzień dobry. Za oknem piękne słońce, ale tylko trzy stopnie. Gutek stoi przy zgrzewce wody i pluje się, że tam nie powinna stać. Porządnicka łajza.
OdpowiedzUsuńWczoraj jadąc do Mamci kupiłam Jej i sobie hiacynty w doniczce. Mamci już pokazuje różowe kwiatki - chwaliła sie zadowolona. Moje jrszcze trochę. Udanego dnia i tygodnia.
Bogusiu a jak tam zdrowie brata?
UsuńWolałam, jak był chory... Niech, to wystarczy za wyjaśnienie.
UsuńHej Kurki.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam przestać leniuchować, ciekawe na ile starczy. Pogoda piękna, 5 stopni, ani śladu chmur.
Sąsiadce bym dała czeską serię Evżena Bocka o arystokratce. Odjechana, śmieszna, a nawet jak kłopoty to na wesoło. Trochę absurdu.
Znośnego poniedziałku.
Ewa, nieee, sąsiadka to zupełnie nie te klimaty. Ona bardziej w stronę harlekina.
UsuńSzkoda bo "Ostatnia arystokratka" ładnie brzmi. To może Szwaja? tam jest optymizm, miłość, przyjaźń i dobre zakończenie. Czyta się łatwo, szybko i przyjemnie.
UsuńAlbo ta od tej serii nad rozlewiskiem, no ale czy MM to biblioteka?
UsuńDzięki Kurki za wszystkie rady. Bajek i harlekinów się obawiam, bo tam też cierpienie i śmierć czasami. Nad rozlewiskiem czytała, zresztą w telewizorze było więc odpada. Eksperymentalnie zaserwowałam między innymi "Smażone zielone pomidory". Obawiam sie że będzie klapa, ale kto wie, trzeba wierzyć w człowieka. Szwaję miałam, ale gdzies mi się wyprowadziła. A faktycznie by się nadała.
UsuńA co to ta Szwaja? Nie slyszalam, nie czytalam...
UsuńDora, prawie biblioteka:)
UsuńCześć Kurki!
OdpowiedzUsuńSłoneczny poranek ze szronem na trawie. Konie w liczbie ciągle niezwiększonej, chociaż Lepaja jest jeszcze grubsza - nie wiem jak to jest możliwe.
Na drugim pastwisku już uprawiają seks dla przyjemności, rozpustnicy jedni, bo prokreacyjnie ogier chyba zrobił swoje. Zresztą, niech się tam bzykają do woli, przyjdzie czas, to przyjedzie wet z przenośną maszynką do USG i zbada panie.
Wczoraj zrobiłam porządek z gałęziami leżącymi w ogródku pozostałymi po przycięciu jabłoni, już przez dwa tygodnie co najmniej, pocięłam, część spaliłam, część poukładałam w schludne wiązki, będzie miał Latający na zrębki do wędzarni.
Poza tym, żyjemy tu na powierzchni innego świata, gęsto zaludnionego przez myszy. Gdzie nie wbiję łopaty , haczki, a nawet, obcasa w trawnik, ziemia się zapada. Wszędzie korytarze podziemne oraz zniszczenia w stanie bylin. Kot jest za duży, chociaż robi co może i czai się u wylotów. Wczoraj wypłoszyłam niechcący jedną taką myszę z tunelu, zamiast uciec, to darła paszczę i chciała wrócić. Jejku, jak to szybko biega, i głośno krzyczy!
MIłego dnia!
Pewnie miała z siedmioro dzieci... w tym tunelu......
UsuńKoty mam dwa, nie wyrabiają, sprawiłam sobie trzeciego, a właściwie kotkę i jest po operacji więc jeszcze nie mogę jej wysłać do roboty, choć ona bardzo chce :), już, już !
Moja bratowa zapewnia mnie, że u siebie pozbyła się nornic wtykając w tunele (wyloty chyba?) kłęby końskiej sierści i włosia z przycinanych ogonów. Bratowa posiada konia oraz zbiera od pozostałego towarzystwa jeżdżców. Ja nie posiadam ale we wsi mojej jest agroturystyka z końmi i chyba udam się po prośbie....... Bo straty mam duże :(. Byliny to jakoś jeszcze przełykam ale padły rabarbary, trzy porzeczki, tawuła bardzo ładna :((
A Ty Agniecha, koni masz w bród to co Ci szkodzi sprawdzić czy to działa :).
Rabarbara
Leniwa jestem bardzo, a Ty mi każesz jeszcze konie czesać. Ale chyba w desperacji się zdobędę na dodatkowy czyn. Bo na razie wpycham do nor odchody mojej psicy. Ponoć działa, ale jeszcze nie zauważyłam. Więc będę czesać. Cholerrra! Rabarbarrrro!
UsuńTo może tylko ogony przycinaj ;), zawsze to i roboty mniej i "materiału" więcej :-D
UsuńKarrrramba !
Rabarbara
I zostaną w końcu z ogonkami jak u pieska Reksia?
UsuńNie!
:-D , no nie powinno być tak drastycznie ;) ale może to tylko tym koniom arabom musi się ogony podcinać a konikom polskim nie ? I możesz oberwać kopytkiem ? Oj!
UsuńRabarbara
Moja ciotka tez,odpedzala odchodzami psimi,chyba pomoglo.
OdpowiedzUsuńDzien dobry od nowego tygodnia, u mnie juz remontowego na całego.
OdpowiedzUsuńSłonecznie, pięknie, dobrego dnia!
Dora, zdjęcia rób!
UsuńKoniecznie zdjecia przed po i w trakcie!!! bo potem bedziesz musiala olejami dla nas malowac.
UsuńCóreczce życzenia przekazałam, zestaw zasadniczy baaardzo jej się podobał.
OdpowiedzUsuńZwalczanie lenistwa obnażyło przykry fakt, że całkiem straciłam kondycję. Ledwo łażę, nogami powłóczę, to co potrafiłam przejść prawie w godzinę teraz zajęło mi drugie tyle. Ludzisków wyległo mrowie, widać dojadło im siedzenie w domu.
Pogoda piękna, a tak czystego powietrza dawno nie było.
Zdradze Ci Ewo, ze mam to samo! Az zaczelam sie zastanawiac czy napewno jestem zdrowa:) lydki bola mnie po ost cmentarnym spacerze tak, ze dzis nawet je czuje! I nieodlegly dystans (co to jest 1 godz w 1 str???) wydaje sie baaardzo odleglym. Dzis tez pojechalam na cmentarz, podlac kwiatki, ale wsiadlam do autobusu... wszyscy zamaskowani i bardzo malo osob. Zatem od jutra oglaszam plan treningowo-spacerowy - wieczorami min.2 godz. To zgroza byc takim kapciem i miec zakwasy po byle spacerku:P
UsuńU nas tez sporo ludzi. Wiekszosc w maskach. Ja sobie poszukam jakis chustek bawelnianych, bo moje piekne welniane szale gryza i grzeja jak wsciekle:)
Nupcio zgodzil sie ze mna laskawie na zagospodarowanie 1 z szuflad pod lozkiem:P zrobilam mu tam legowisko, ma swoj kocyk i jest caly zadowolony :) moze z czasem wykwateruje go z mojego lozka do tej szuflady? Nie musialabym cala noc uwazac na pieska, jak sie przekrecam...Wymyslic trzeba jedynie jakas blokade, bo jakby sie sam zatrzasnal, to moze sie poddusic (szuflada zamyka sie calkiem i co prawda wyzej jest azurowy stelaz lozka, ale moze byc mu nieco duszno;)
Dzis mam werwe i sily, to jeszcze zrobie cos w domu. Nowe lozko i pozbycie sie starego jakos zachecilo mnie do dalszego czyszczenia przestrzeni :)
No i planuje troche pracy w tym tyg. z pryw.klientami, bo zaczyna byc slabo finansowo. Nie wiem kiedy wroce do pracy regularnej, ale troche pozarabiac trzeba. Przejrzalam wczoraj of pracy (szukam jakiegos pol etatu) i bryndza... firmy sie wystraszyly i z wielu dziesiatek ogloszen zostaly nedzne resztki...Nie spodziewalam sie, ze bedzie az tak marnie! Moze jednak kiedy w koncu poluzuja restrykcje - znow rynek pracowy ruszy?
Milego tygodnia (bedzie piekna pogoda) :))
Ja dostalam ze staw mikro, do gimnastyki dla starcow - robi sie w lozku. Rano. Konczy sie 50 GLEBOKIMI oddechami, ostatni czy ostatnie 3 - trzyma sie ten dech az sie jest filutowym, a tak to koci grzbiet i odwrotnie, wypinanie zadu na czworakach, na plecach przerzucanie kolan obu na prawo i lewo - takie tam. zaczelam od...oddechow. Poszlo mi najlepiej. Potem sie okazalo, ze mam slabe rece/nadgarstki, wiec na czworakach nie teges, potem sie okazalo, ze na lezaco nie dosiegne lewa reka do prawego kolana, ledwo lewa reka do lewego dosiegne a potem stracilam serce do cwiczen. Bede oddychac.
UsuńNo prosze, Opakowano! W kupie, ekhem, razniej:P W koncu jest wiosna i czas na wiosenne postanowienia (odnowy biologicznej i odnowy kondycji po niezimie;). Latem znow byc moze skapcanieje, to trzeba czas wykorzystac do lipca;) Jak tylko odblokuja mozliwosc - ide na kriokomore. Po niej mam turbodoladowanie. Nie bylam dawno...
UsuńOpakowana; prawie umarnęłam ze śmiechu po opisie Twoich ćwiczeń. Wyobraziłam sobie siebie w nich i całkiem (nie prawie) ze śmiechu umarnęłam. Tez poprzestane na oddechach. Pozdrawiam gimnastycznie
UsuńZacznę te oddechy. Jak Małż z naszym Drugim założyli mi na pysk profeskę górniczą to małoco też nie umarnęłam. Jak się w takim opakowaniu (sorry Opakowana) wysmarkać? A ja mam chroniczne zatoki. Po 15 min. ledwo żywą posłali mię do auta. Zakupy w moim wykonaniu odpadają. Mus do lasu. Tam mogę bez maski.
UsuńOddychanie jest ważne, bo bez niego raczej nie da się żyć.;-) Ćwiczcie, dziewczęta.
UsuńTo jest podobno oddychanie dla sportowcow. Dobrze dziala nie ino na dutki a na calego czlowieka. Dzis wstalam po 7, ubralam sie i biorac bluze z krzeselka u loza zauwazylam rozpiske i rozryske cwiczen. zapomnialam. A to sie nagimnastykowalam... czekam na przesylke kwiatkow, to wtedy pokucam. tylko nie wiadomo kiedy.......
UsuńOpakowana ćwiczę w łóżku z samego rana już chyba z 15 lat, świątek piątek i niedziela dlatego weszło mi to już w krew. Nie przerywam, bo wyrobić sobie nawyk łatwo nie jest, jednakoż odwyknąć bardzo łatwo! Do tego heroizmu zmusiły mnie okoliczności zdrowotne, muszę być czynna, jeśli zaniecham, neuropatia wykluczy mnie z czynnego życia.
UsuńEwo, trzeba spacerować, nie ma rady, albo wokół stołu jak pan Dulski😀
OdpowiedzUsuńNie mam stołu, ale kopiec w zasięgu ręki a raczej nóg.
OdpowiedzUsuńMogę Was pocieszyć, że mimo codziennych dwu i półgodzinnych (dziennie) spacerów z Gutkiem tez nie mam kondycji, a zaczęło się po tym wirusie, co mnie w połowie marca ułożył w wyrku. Chyba muszę zacząć ćwiczyć, tylko, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce. Za pół godziny 15 spaceru z Gutkiem, a może dłużej.
OdpowiedzUsuńPaczaj Bogusia, to juz masz coronkę przechorowaną łagodnie i spokoj.
OdpowiedzUsuńDzwonek mnie zabił! Dzwonek zrobił to, że postanowiłam byłam się ujawnić. Tak to ja...
OdpowiedzUsuńCześć Sylwia! Niech żyją dzwonki!
OdpowiedzUsuńOpakowana, posikauam się!
OdpowiedzUsuńA zapas suchych gac masz?
UsuńNo cienko...
UsuńCześć Kurzęta Pisklęta.
OdpowiedzUsuńU nas ziiiiimno jeszcze. Musiałam wyjść, wybiec właściwie, bo Mały Książę ( taką ma ksywkę nasz Kuklik ) nie obejmuje swym niedużym rozumem pojęcia bramy i ogrodzenia. Pobiegłam żeby wytłumaczyć, zanim zrobiłaby się rozpacz, panika i próby forsowania ogrodzenia z prądem by dostać się do źródła szczęścia ( żywa cysterna z mlekiem ). Pewnie jeszcze się zdarzy, ale może się nauczy bezboleśnie i bez szkód w ogrodzeniu.
Z planów wczorajszych ( posadzić całą masę krzaków ) zrealizowałam przesadzenie 1 (słownie jednej ) jabłoni ozdobnej. Bo jak już się zabrałam do roboty, to przyjechał znajomy ( zachowując dystans ) i opowiadał nam historie straszliwe, jak to obejście ( puste ) jego sąsiadów się spaliło po Wielkanocy, a wiatr wiał w ich kierunku a oni tylko czekali, czy ich dom się zajmie czy nie. I przy okazji dowiedzieli się niechcący, że straż poż. ma inne zasady działania, gdy domostwo jest ubezpieczone, a inne, gdy nie. Lepiej jednakowoż ubezpieczonym być, okazało się, bo wtedy lepiej gaszą.
Dzisiaj dalej mam sadzenie krzoków w planach, ale zakupy muszę zrobić już koniecznie, a tak mi się nie chce...
Nasz kot zasadza się na norniki na trawniku. Mam nadzieję, że ułowi całe mnóstwo, bo co krok, to dziura niespodzianka.
Przeprowadziłam z Pacjanem rozmowę telefoniczną na temat, i ona mi opowiadała horrorstories o stadach norników w jej poprzednim miejscu zamieszkania, gdy koty i psy na spółkę łowiły po 50 sztuk dziennie a sytuacja się nie poprawiała. Rabarbara - ty to czytasz??? One jej zjadły pole ( pole! ) cebuli. Gdyby mi norniki zjadły pole cebuli, to bym kupiła kałasznikowa i strzelała długimi seriami w ziemię. Dla rozładowania frustracji...
I tym optymistycznym akcentem kończę moje sprawozdanie, życząc Wam, Kurki, miłego dnia.
Czytam ! Czytam!
UsuńAgniecha! Takimi strasznymi wieściami Ty mi w oczy zaraz po świtaniu !?!?!?!? 0|0 !
Dobrze, że kawę już wypiłam.......
Nie umiem obsługiwać kałasznikowa :(
U mnie nigdy tak żle nie było ale w ogóle tak żle nie było a teraz ...
Pożarów w czasie suszy zwłaszcza (a owa jest i jest i jest) boję się okropnie bo dom mam drewniany, żyję przy lesie i mam tego lasu własny kawałek.....
Popacz, a ja myślałam, że odwrotnie - jak ubezpieczony, to nie gaszą ;(
A wracając do naszych nornic, to jednak się wybiorę po te końskie włósia, zamiast psich to może zastosuję kocie odchody? i wróce do dawnej mej metody, czyli lania wody w ich kanały.Żmudne zajęcie ale skutkowało. Tak czy siak - ziemi się przyda.
Jabłonie ozdobne ładnie u Ciebie rosną ? U mnie niestety, głównie chorowały :(
Jeśli pozbieram wszystkie moje stawy i ułożę z nich prawidłowe puzzle oraz przekonam kręgosłup chemią żeby się uspokoił, to też będę sadzić i kopać, kopać i sadzić a nawet podlewać
Nigdy nie lubiłam zakupów (no chyba, że na targu a ten zamkli :( ) a teraz to już słowa mi brak na te negatywne emocje, więc życzę Ci aby Twoje przeleciały gładko :).
Pogodnego, słonecznego dnia Kurniku ! (chociaż może lepiej żeby popadało......)
Rabarbara
Pogodnego dnia z miłym, ciepławym, gęstym wiosennym deszczykiem?
UsuńPrognoza mówi - zapomnij.
Jabłonie ozdobne mam 3. Jedna rośnie w tłoku i jest stłamszona - też powinnam przesadzić. Dwie rosły dobrze, ale jedna została oplątana jeżyną bezkolcową i musiałam wybierać. Przesadziłam więc wczoraj tę jabłoń po 3 latach bezstresowego istnienia, brutalnie wyszarpując ją z miłej miejscówki, miażdżąc korzenia łopatą ( tępizna jedna - łopata ale i ja ) a potem poszedłszy po rozum do głowy, tnąc je sekatorem. Zobaczymy, co ona na to.
Nie chorowały do tej pory.
A Pacjanowi oferowalas kafle Mariji?
UsuńStraszliwie sie namachalas lopatami i takimi podobnymi. Uwazaj na dolki nornicowe, zebys nozki nie oblamala.
Rabarbaro - a u nasz otwieraja 26go targowisko nieduze weekendowe, znasz je, w Szczakach. Nieduze, bo zapowiedz jest, za MA bcy mniejsze. Atrakcji co nie miara, bo i kwiatki i jarzynki i moze i ciacha, takie kruchutkie, cieniutkie i smakowite...wchodza tak samo latwo jak takie duze pudelko owsianych ciasteczek z Ikei, strasznie zdrawdliwe - niby malizna, ale zanim sie czlowiek obejrzy to zjadl juz dwa pierdyliony.
Usuńa ja juz robie liste zakupow na sobote.
Opakowana, cóż, małostkowa ze mnie istota, egocentryczna, fakt, że u CIEBIE otwierają targowisko (nawet zmniejszone o połowę i tak DUŻE ono) niestety, mnie nie cieszy ;(
UsuńChyba, że podeślesz ciasteczka i chociaż kawałek boczku..... może być malusi.
Choć po prawdzie, to już nie o te ciasteczka i inne dobroci mi idzie, tylko ja po prostu lubię się pałętać po targowiskach :)
Rabarbara
Nie wiem jak u nas było meteorologicznie, bo w P-niu byłam. Straszliwie fatygujący jest. Wróciłam popołudniem i ani ręko, ani nogo.
UsuńRabarbaro, poszweddam sie za Ciebie. Nawet dwa razy obejde.
UsuńA dziękuję bardzo ;), zatrzymuj się przy właściwych straganach !!!
UsuńRabarbara
Uwaga! U nas (prawie) cieplo. O 8 rano bylo 12 stopni!!!!
OdpowiedzUsuńCo do pieca to tego nowego nieużywanego nie będziemy rozbierać, odetną tylko połączenie z kominem, aby nie było możliwości palenia w nim, chodzi o ustawę anty smogową. Zostanie sobie taka atrapa, więc jeśli by ktoś na niego reflektował to może sobie przyjechać i go rozebrać :)
OdpowiedzUsuńHelou,żywioł remontowy w trakcie.Przyszedl pomocnik,J. ma z kim pogadać, doszlismy do stsrej drewnianej podlogi, ale jeszcze czesc plytek ns scianach jest. Ja teraz mam chwile na odpoczynek, ale dla kondycji i sportu też wynosze male wiaderka z gruzem.
OdpowiedzUsuńO rety, ale bym nam sie przydaly wiaderka gruzu. Moga byc duze wiaderka - dziury w tzw ulicy sie poglebily...Jak mokro, to bloto bryzga i sie poglebiaja, jak jest sucho jak pieprz, to pyl sie robi i erozja nastepuje....A kasy ni ma w gminie na takie luksusy.
UsuńNo widzisz, trzeba wywiesic ogloszenie,,przyjmę gruz" , moze akurat ktos robi remont i sie pozbywa.Nasz gruz nie jest dobry, bo ceramiczny,trzeba byloby go mocno rozdrobnić .
UsuńCzy jakis pomor padl na Kury i sama z obrazem gadam?????
OdpowiedzUsuńNie padł, ze mną gadasz, a jam Prezes Kura wszak.
UsuńBozszsz ile juz skomentowane...podoba mi sie skrzyneczka na dzwonek...a nie zwinie jej jakis milosnik sztuki? i oko psie duzej pieknosci jest, wyjatkowe.
OdpowiedzUsuńDzisiaj wystawilam miske z woda dla ptaszkow...ciekawe czy zauwaza, i przyleca pić tudziez pluskac sie.
Grażyna, jeśli zwinie, będę dumna. Wiesz jak jest - kradzież dzieła sztuki (zwłaszcza własnego) to w sumie prestiż:)))
UsuńO to to!
UsuńGrazyna - wywiesz/postaw ze trzy, mozesz na parapecie salonowym postawic jakie korytko z wodo? U nas jest miseczka na tarasie i trzy dzialajace (bo czwarta przecieka) roznego kalibru pod karmikami i wszystko jest w uzyciu. Ba - ina zwierzyna tez korzysta (pomine, ze u nas w upaly razem pily owady, patszki, jakies zuki, wazki, no wszystko), dalszy sumsiad, co ma uli sztuk kilkoro i ma mnjut, zrobil kapielisko dla pszczol, bardzo madre - kanister z woda, spory, z kranikiem uchylonym tyci tyci na dole, od kanisterka odchodzi deska wyzlobiona w meandry, lekko spadywujaca, na koncu jej miska wypelniona roznymi drobnymi kamieniami. No i....powiesil zdjecie efketu swego niesmialego eksperymentu systemu nawadniajacego pszczoly i nikt na poczatku nie wiedzial, co widiz, bo miska wygladala jakby byla wypelniona jednolitymi kamyczkami, a cala powierzchnia miski byla jednolicie pokryta spragnionymi poszczolami, a rzeczka meandrujaca prezentowala sie jak Morskie Oko w lecie. Chyba wystawie wiecej naczyn dla zwierzat. Sasiedzki kot tez kradnie ptaszkom wode na tarasie zreszta....
UsuńRegenerowałam siły po dłuższym spacerku i pisałam sprawozdanie z onego.
OdpowiedzUsuńMiałam oglądać serial i zapomniałam, taka ze mnie oglądaczka. Będą powtarzać, to obejrzę.
Miłego wieczoru Kurki.
Dopiero usiadlam, zjadlam kolację , padam na pysk po robocie.
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj wogle nierobotna. Tyle że ciasteczka upiekłam, z gotowego francuskiego ciasta zreszta (juz widze jak Kury co poniektóre mówią "fuj"), spłukałam taras z kurzu, wyrwałam kilka mleczy co juz kwitły, choć zawsze mi żal, bo to piękne kwiatki. I to by było na tyle. No i trzy spacery z Balusiem oczywista. Ogólnie bilans aktywnościowo tragiczny.
OdpowiedzUsuńNie no Marto, tak,źle potraktować mleczyk,,zamiast zurzyć na,zdrowotna herbatke?
UsuńMM - chwast tez czlowiek! i jaki ladny.
UsuńZapomnialam napisac, ze ja z frakcji kupnego ciasta jestem. Z francuskiego robie: czapeczki na wszelkie pies (czyt: pajs) brytyjskie, rogaliki z konfitjura, zawijaski z cienkimi plasterkami boczku (wrecz niedostepnymi w PL, bo tu jest slaby boczek, co to niektorzy by nazwali szumnie "bekonem"), poduszeczki z DOBRYM wyrazistym serem, na bezcheddarzu i szafir ryba. oraz pasztecikopodobne wyroby garmazeryjne. Niech zyje gotowe ciasto. Szczegolnie francuskie.
UsuńTeż kocham łażenie po targowiskach - wiosną i latem. Zreszta wczesną jesienia tez, bo wtedy różne przetwory sie robi. Też to lubię, choć w ilościach detalicznych, bez hurtu. Bardzo mi tego brak (łażenia po targowiskach).
OdpowiedzUsuńTargowiska fajne są , ale działają od rana bladym świtem do godziny o której ja wstaję. Nie mam szans. Marne szanse.
UsuńA ja sie WCZORAJ dowiedzialam, ze w ubiegle lato, po naszej wsi jakby czlowiek sie przeszedl to wzialby sobie za darmoszke plony ogrodnicze, taki byl urodzaj w ub. roku! Ludzie nadmiary wieszali w torbach na plocie, zeby sobie brac....a gdzie ja bylam, gupia baba...mialabym pewnie jeszcze ogoreczkow kiszonych...
UsuńSabala - wstajesz w poludnie??
Cześć Kurki,
OdpowiedzUsuńco to nikt nie przychodzi się przywitać?
Ahoj! Ahoj!
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPogoda bez zmian, słonecznie, rankiem chłodno, w nocy nawet gwiazdy było widać.
Przyjemnego dnia.
Dziędobry, przepijam sokawkę iregeneruję siły.Fajna żółta maszyneria przesuwa się po szynach i podsypuje tłuczeń.
OdpowiedzUsuńJ.zwarty i gotowy do działań pojechal do hurtowni o nazwie Ładny gips.Koty domagsją się uwagi i zabawy oraz wyrażają zaciekawienie kuchnią, do której nie mogą wchodzić.Już była próba wtargnięcia.
Przyjemnej środy.