Zdjęcie nie oddaje w pełni braku estetycznych walorów urządzenia. To jest to coś w głębi po lewej:
Studnia nie jest potrzebna (chociaż kto wie?), ale nie mam zamiaru się jej pozbywać. Jestem podłączona do wodociągu. Poza tym likwidacja studni to niemały koszt. Obrosnę ją pięcioklapkiem, obstawię kwiatkami i będzie piknie. Okropnie przeszkadzała mi ta blacha obok - pod nią jest (był) dół (głębokości ok. 1,5 m), a w tym ciemnym, ciemnym dole, stary hydrofor. Pan Paweł przyszedł, rozciął blachę i zabrał się za hydrofor.
Wtem! Jak nie świśnie, jak nie pryśnie! Jak fontanna di Trevi, tylko pod większym ciśnieniem! Teoretycznie nie miało najmniejszego prawa ani świsnąć, ani - tym bardziej - prysnąć! Poleciałam biegusiem pozamykać zawory i cóż się okazało? W dużym skrócie mówiąc, woda z wodociągu, nie wiadomo dlaczego, przechodziła przez ten stary hydrofor, a ujęcie wody wodociągowej jest kompletnie od d... strony, po przeciwnej stronie domu, od ulicy. Rozwiązanie kompletnie bezsensowne, bez żadnego, logicznego uzasadnienia. No i zaczęła się jazda. Wycinanie tego ustrojstwa, ściąganie spawacza, poszukiwanie w okolicy odpowiedniego nypla (trudne słowo). Coś, co miało trwać ze 2 godzinki (góra), trwało 9 godzin. Szczęście w nieszczęściu, bo to się ledwo kupy trzymało na przerdzewiałych rurach i sparciałych gumowych wężach. Gdybym tego nie ruszała i gdyby to sobie cichutko pierdyknęło któregoś dnia, woda z wodociągu, która bynajmniej nie jest tania, leciałaby sobie nienerwowo nazad do studni przez dziurę, która tam była, a ja poszłabym z torbami. Jakaś bogini nade mną czuwała! Pan Paweł wszystko zrobił, co trzeba zespawał, skręcił, skrócił i wyrzucił. Dół zasypał kilkoma taczkami piasku i ziemi. Urobił się chłop po pachi, a ja razem z nim.
Przed:
I po:
Teraz tylko roślinki posadzić i nieszczęsna studnia może pięknieć!
W domu mam sajgon, z czarnym błockiem wszędzie, bo tylko latałam i otwierałam i zamykałam te zawory, jak jakiś świstak. Nie mam siły tego sprzątać, jutro ogarnę, ale nie dziwcie się, jeśli za chwilę padnę i zamilknę.
Zanim jednak to nastąpi, życzę Wam, aby te dziwne święta były jak najmniej dziwne, życzę Wam, aby były wyjątkowo, do znudzenia i do upojenia zdrowe. I abyśmy dali radę!
Pierwsza???
OdpowiedzUsuńAle miałaś jazdę! Mieliście.
Życzenia odwzajemniam :):):)
Hrehrehre, wszystkie gdziesik po kuchniach utknęły :D:D:D
OdpowiedzUsuńJa, po raz kolejny niewyspana, nic już dziś nie robię. Odpoczywam.
OdpowiedzUsuńPierwsza, druga i czecia, hrehrehre!
OdpowiedzUsuńDrugaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńNo nie zazdraszczam, o matkokochana.
UsuńHanuś i Marto i ja Wam życzę zdrowych, zdrowych i jeszcze raz zdrowych Świąt. My Kury się nie damy ♥♥♥
Dzięki, Bezowa. Kto, jesli nie my? Wszak to nasze, kurze święta!
UsuńPierwsza czyżby, i to po przeczytaniu?
OdpowiedzUsuńCzeciaś Dorko
UsuńHre, hre, dobre i to.
UsuńNinko, wygrałaś dzisiaj wszystko i w cuglach!
OdpowiedzUsuńJa nawet odpoczywać nie ma siły, zwłaszcza że przed odpoczywaniem mus się wykąpać. To zaczęłam od postu na brudasa!
No, trafiło mi się:D Taka niby głupota(!), a humor od razu lepszy:)
UsuńHana, przypomniało mi się dopasowywanie ściany do szafy.No ale to była przynajmniej czysta robota, nie liczac kurzu .
UsuńTwoje święta po dzisiejszej akcji wystarczająco inne, ważne że problem z głowy. Jutro ogarniesz ile się da, ale przecież nikt Ci na ręce nie będzie patrzył.
OdpowiedzUsuńWażne abyś zdrowa była i święta minęły miło i spokojnie.
Właśnie tak, Ewa2. Jutro przyjedzie MM i przywiezie święta. Co ja bym bez niej zrobiła?
OdpowiedzUsuńTo teraz możesz spać spokojnie:) Zrobiliście kawał dobrej roboty! Błotko zostaw sobie na jutro. Jak dobrze, że MM przyjedzie ze świętami. Przydałby mi się taki ktoś:)
OdpowiedzUsuńKalipso, jestem szczęściarą!
OdpowiedzUsuńHana, masz rację, że to takie szczęście w nieszczęściu. No i że pan Paweł zechciał to wszystko naprawić, chyba masz trochę szczęścia do fachowców. Ja na Święta będę zabrana i odwieziona coby jak ta sierota nie być sama, tzn. mnie by to nawet nie przeszkadzało bo i tak pewnie będzie konferencja rodzinna no ale wezmę dla kierowcy maseczkę i zdezynfekuje samochód od wewnątrz. Tylko mazurek (mazurka?) mam upiec.
OdpowiedzUsuńWyszłam o 20-tej na spacer ale jakoś tak nogi mnie dzisiaj nie niosły, zrobiłam zakupy i wróciłam do domu, dziwnie słaba jestem, dreptam o nieprzyzwoicie wczesnej porze do spalnej.
Cały Kurnik w zdrowiu niech te Święta spędzi (i potem też, ekhm... przeziebienia zabronione) i polecam coś wesołego na yt. Co wieczór coś nowego znajduję żeby się nieco pohrehrehrehrać.
Bacha, to chyba niezbyt bezpieczne takie święta u kogoś?
OdpowiedzUsuńFakt, mam trochę szczęścia do fachowców. Albo ni ma ich wcale albo trafiają się dorzeczni.
Hana, ja do tej pory nikogo nie odwiedzałam, jeżeli będe się poruszać samochodem a nie komunalnie to nie ma sprawy, kierowca cały czas w izolacji, mogę się tylko obawiać że ja mam to "coś" bezobjawowe. Chociaż, może przemyslę to jeszcze raz.
UsuńMoże lepiej przemyśl.
UsuńOsimnasta!!!
OdpowiedzUsuńOjacie...wrazenie to robi, jakies archeolologiczne wykopalisko alboco. Szkieletora zadnego tam nie znalezliscie?
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Kurami - masz wielkie szczescie do fachowcow, tfu tfu przez lewe. I widze to latanie w te i nazad, fur zamykac zaworki i otwierac - nienawidze takiej roboty. o blocku nawet sie nie wyraze. tez bym brudna padla w posciel i ewentualnie potem zwalila to na psy-koty.
Tobie i MM swiat zycze jakich sobie same zyczycie - pograjcie w cymbergaja albo pchelki dla draki! a ja jutro swiatecznie zrobie pasche, bo bardzo lubimy. zrobie duza, zeby jesc i jesc. pewnie zaczniemy jutro wieczorem.
Co to ta pascha, to z twarogu i bardzo slodkie zdaje się?
OdpowiedzUsuńZ twarogu i tylko raz mi wyszlo slodkie wielce, bo zrobilam kogiel mogiel a potem do calosci dodalam nie tylko skorki pomaranczowej ale i syropu z niej...normalnie robie malo slodkie. musze wyparzyc doniczke jeszcze dzis...a spac mi sie chce.
UsuńOpakowana, w doniczce kręcisz kogiel-mogiel? Nie ucieka Ci bez te dziurkie? Czy kamyk tam dajesz?
Usuń😀😀😀doniczka mnie zaskoczyła.
UsuńOpakowana, pan Paweł to skarb (tfu, przez lewe ramie o północku). Potrafi wszystko, dosłownie, nie opierdziela się i żadna robota mu niestraszna. Znalazłyśmy go z kol. D. przez przypadek - był jednym z dwóch panów, którzy srucili nam ziemię pode płotem. Od słowa do słowa, ugadalim się. Najpierw porobił mnóstwo pierdołowatych rzeczy u kol. D., a dzisiaj u mnie i to nie koniec. Jest chętny do współpracy i nie ma wyśrubowanej stawki. Do tego niegłupi i sympatyczny, a nawet dowcipny. Czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńJak to czego, żeby się sklonował i pojawił się u mnie do pomocy.
UsuńI tak, pogramy na bank, ale w scrabble i będziem pić wino wredne na tarasie i gapić się w gwiazdy, bo widoczność tu ho, ho!
OdpowiedzUsuńOoo, wina wrednego bym wciagua. a w scrabble to nie gralam wieki cale. trza odkurzyc!
OdpowiedzUsuńOpakowana, koniecznie odkurzyć! Wszak wiesz, że to wciąga (zwłaszcza na pinionchy), poza tym jest rozwijające i ćwiczy synapsy.
UsuńKurrrczaki, znów zapomniałam o winku, przypomnijcie mi jutro, żebym sobie chlapnęła.
UsuńCienka jestem w Scrabble, niestety. Podejrzewam, że to przez dwujęzyczność. Kiedy gram w polskie Scrabble, to przychodzą mi do głowy holenderskie skojarzenia. Bez sensu.
UsuńOpakowana, a jeśli ustali się osobne reguły, to można umarnąć ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńTo lubieje ;)
UsuńKurki Najdroższe - dziękuję za życzenia i odwzajemniam oczywista. Bądźmy zdrowe i znajdźmy w te nietypowe święta jak najwięcej powodów do uśmiechu.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kureiry, odpadam, i tak długo wytrzymałam! Muszę tylko sforsować brodzik pode prysznicem, bo na brudasa nie da rady, uświnię materac. Oesssu, jak mi się nie kce...
OdpowiedzUsuńFuksło Ci się Hana z tą studnią i z fachowcem też, inny pewnie by rozgrzebał, stwierdził, że nie na taką robotę się godził i pooooooszedł!
OdpowiedzUsuńW intencji Świąt zrobiłam aż...galaretkę, taką jaką lubię, z owocami ;)
I liczę na to, że będą w miarę spokojne...
Moje życie przenicowuje się już od kilku lat, staram się za tym nadążać, ten w koronie jakoś najmniej absorbuje moje myśli. Nieraz mam wrażenie, że jestem jak pluskwa, przyczaję się i przetrwam wszystko. Jednakoż nie wykluczam, że mogę się mylić...
ooo, lubie garararetki. Bardzo. Mleczna robilas?
UsuńNie robiłam mlecznej, to na bazie mleka pewnie ;)
UsuńMoje galaretki mają dużo galaretki w galaretce ;) Miksuje owoce na przykład truskawki, mus zagotowuję i wsypuję dużo galaretki takiej kupnej. Po zastygnięciu galaretka powinna być prawie twarda jak kamień. Rozpuszczam także galaretki w zagotowanych sokach.
Taka mleczna jest rozpuszczona w malej ilosci wody, no tak moze troszke wiecej niz odrobinka ;) i trzeba dosc ostudzic i miec mleko nieslodzone a skoncentrowane (evaporated milk) i mieszajac te galaretke - dolewac powoli mleka. dzieci zawsze kochaly a ja juz nie robie tak czesto jak wtedy...a takie grubo owocowe tez robie - uszlachetnia to zwykle w smaku pure z japkuf.
UsuńMarijo, przetrwamy!
OdpowiedzUsuńUff, walczę coby móc komentować z tym paskudem bloggerowym. Po pierwsze- w nawiązaniu do poprzedniego wpisu - anioł z tórebką jest cool. Po drugie - zaszłość historyczna zwana hydroforem po prostu czekała na to żeby pieprznąć przed świętami i to w czasie kwarantanny - zaszłości tak majo. Miejsce wydarzenia rzeczywiści winno być należycie upamiętnione poprzez posadzenie w nim roślin ozdobnych. Pamiętaj że należy sadzić je w masce i rękawiczkach oraz przyłbicy. No chyba że będziesz miała pod ręką stosowny wieniec, wówczas nie musisz być zarękawiczniona, zamaseczkowana ani zaprzyłbicowana. No i naprawdę jakaś wodzianka ma Cię w opiece, przy obecnych cenach wody to nie wiem czy udałoby się cóś ocalonego przed komornikiem w torby wpakować i czy samych tórebek by nie skonfiskowano na poczet długu. Wszystkiego dobrego Tobie i Familii, tej dwunożnej i tej czworonożnej. :-)
OdpowiedzUsuńO matko bosko! Cud, ze w ogole zabralas sie Hano za ten hydrofor! I to tylko z pobudek estetycznych... a tu sie okazalo, ze bagienko... niestety tak to jest z ruinkami roznymi w ogrodkach i nie:/ jednak nie moge wyjsc z podziwu jak bezproblemowo wychodzisz z opalow! Masz chyba jakies zaslugi u Szefow?
OdpowiedzUsuńStudnia do podlewania ogrodu sie przydaje; w czasach kryzysu moze byc tez odciazeniem finansowym bo jesli ma dobra wode - mozna z niej korzystac.
Wiem juz tez po co byla ziemia... do zakopania dziury po hydroforze?
No i zdjecia porzadne, jak w przyzwoitym wpisie:P nawet jest tylek pana P.:)))
Dobrze sie stalo, ze to nie walnelo w swieta! I czy to juz koniec niespodzianek u Ciebie na wlosciach? Czy masz jeszcze jakies watpliwe urzadzenia?
Ktos napisal na blogu, ze w tym roku swieta nareszcie sa idealne: nic sie nie musi:P nie trzeba zasiadac za stolem z liczna rodzina, nie trzeba nikogo goscic, jak sie chce mozna w pizamie spedzic cale 3 dni:D To takich swiat sobie zyczymy! Nicniemuszacych :)
A co do potraw znam: jajka w roznej postaci, biala kielbase, szynki, pieczenie rozne, ryby tez moga byc, sos chrzanowy, zieleniny rozne do przybrania i salatek, babke drozdzowa, serniki, pasche, mazurki (kajmakowy, cyganski, czekoladowy), swiezy domowy chleb, zurek z jajkami i biala kielbasa. Jakie inne potrawy znacie wielkanocne?
Cwikla. Podobno.
UsuńSos tatarski i jajka faszerowane:)
UsuńCo kto lubi to to ma na swięta, ale ponoć pasztety sa bardziej wielkanocne niż BN.
UsuńO! Wlasnie. Bylam ciekawa jak jest na Slasku, na wschodzie, w okolicach Krakowa, w Poznaniu czy na Pomorzu? Moze tu zwyczaje sa bardziej zblizone niz przy swietach BN?
UsuńU nas na Górnym Śląsku w Niedzielę się je: żurek z jajkiem sadzonym (jak kto nie lubi to na twardo), białą pokrojoną w plasterki i smażoną kiełbasą i dużą ilością świeżego koperku i majeranku. Na drugie pieczeń z peklowanego karczku faszerowanego czosnkiem, rolady śląskie, kluski śląskie, kartofelzalat, czerwona kapustą, zołza (sos z pieczeni karczkowej). Na deser baba cytrynową, mazurek orzechowy, sernik na zimno z owocami i galaretką. W Lany Poniedziałek się je: rosół a na drugie to, co zostało z Niedzieli + schabowe zapiekane z serem. Na deser dochodzą szpajzy. (krem cytrynowy i kakaowy ze spirytusem) oraz ciasteczka maślane w kształtach świątecznych udekorowane lukrem i rogaligi orzechowe oraz migdałowe dekorowane czekoladą i posypane kokosem. Na śniadania i kolacje: szynka wędzona w wędzarniku + kiełbachy swojsko robione, jaja faszerowane, zapiekane, marynowane i swojskie chlebki wszelakie. I to chyba wszystko by było.
UsuńHAna! masz szczescie do dobrych fachowcow i dobrych ludzi w ogole i szczegole. Taka studnia sie przydaje, moj brat ma na dzialce taka sama , wode uzywa do podlewania kffiatuszkow, A jej brzydkosc oblepil w ramach zabawy kamuszkami, na szczycie doniczuszki z roslinkami i jest pieknie!
OdpowiedzUsuńFajnie bedzie wam z MM , dobrze miec siostrunie. Z Balusiem i cala czereda Twoja bedzie super...Bawcie sie dobrze!
Grażyna, na studnię mam pomysł, ale on długo rośnie.
UsuńCześć Kurencje.
OdpowiedzUsuńHana, nie napiszę, że masz więcej szczęścia niż rozumu, bo rozumu masz dużo. Taki Pan Paweł się przydaje. Dobrze, że go znalazłaś.
Napiszę natomiast, żeby to były zdrowe i spokojne święta, i żebyście z MM rechotały, wyły i pokładały się ze śmiechu tak, by żaby i kaczki się zadziwiły. Oraz sąsiedzi, jeżeli jacyś będą.
I Wam wszystkim, Kurki, życzę dużo śmiechu i radości w Święta. I nie zapomnijcie polewać się obficie w poniedziałek, coby odczarować tę suszę ( przynajmniej w naszych rejonach ona znowu jest.)
Agniecha, już zdążyłyśmy powyć, a to dopiero początek!
UsuńŚmiech to zdrowie, już starożytni to wiedzieli. Więc śmiejcie się dużo!
UsuńZupelnie mi umklo, ze jest jakis nowy wpis, zreszta po dlugim spacerze taka bylam dotleniona i tlenem pijana, ze padlam jak andzia.
OdpowiedzUsuńNo coz, w rzeczy samej mialas szczescie i tzw. opacznosc nad Toba czuwala, a wszystko za spraw Twojego niezadowolenia estetycznego. Malo kogo bowiem klul by w oczy wlaz do hydrofora, obsialby go jakims bluszczem i tyle, przestalby przeszkadzac optycznie. A potem by Cie zlicytowali za pozeranie wody hektolitrami dziennie. Ufff...
AMP, znaczy, niepokój twórczy mnie uratował.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSobotnie dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłonecznie i ciepło, miłego dnia życzę.
Hana dzielna z Ciebie dziewczyna.
OdpowiedzUsuńZdrowia i siły
Oj tak, Graszko, tego nam trzeba najwięcej!
Usuń🐑🐑🐑🐔🐔🐔🐓🐓🐓🐓☘️☘️☘️☘️
OdpowiedzUsuńDobrego,spokojnego, zdrowego, a i wesołego świętowania.
Słonko świeci, u mnie bez zmian.
Smutno,że dziś urodziny Starszej a wyściskać się i skoczyć gdzieś razem nie można.
Dora, wyznaczcie sobie inną datę
UsuńJasne, spotkamy się za tydzien.
UsuńOczywiscie z dystansem😀
UsuńTo się uratowałaś przed potopem! Bardzo jesteś dzielna, i pan też.
OdpowiedzUsuńA sobie właśnie może Potop obejrzę, tak się zainspirowałam :)
Zdrowych i pogodnych świąt! :)
A ja czytam ( "Potop").:-)))
UsuńCzajko, przez ostrożność nie życzę mokrego dyngusa. W
UsuńNo to niech Wam sie uda ten Alleluj!
OdpowiedzUsuńJuż się udaje!
UsuńHano, potrafisz wyjść obronną ręką z różnych opałów, bo jak ja znam siebie, to jeszcze długo bym nie zajrzała do studni, ale również szczęście do Fachowców. 😘😍🍀
OdpowiedzUsuńDla wszystkich zdrowych i spokojnych Świąt.😘😘😘
Boguśka, nie wiem jak, ale znów mi się udało.
UsuńWszystkiego najlepszego Kurencje. Oby zaraza i zło wszelakie Was omijały!
OdpowiedzUsuńMariollo, tak będzie!
UsuńDla wszystkich Kurek samych pogodnych chwil w te nadchodzące Święta :)
OdpowiedzUsuńMirko, zdrowo niech będzie!
UsuńDobrze, że już po wszystkim i mimo wszystko zgodnie z planem.
OdpowiedzUsuńNaprawde?
UsuńOpakowana, przeoczyłaś, że założyłam firmę w Niemczech Bolesławiec? I to zgodnie z planem?
OdpowiedzUsuńNajwyrazniej. a jak byl ten plan?
UsuńPlan byl ignorowac:P
UsuńTo możemy już świętować. Niezłą miałaś jazdę z tymi wykopami hydrofornianymi. PrezesKuro, nie ma to jak mięć farta. Ustrzeliłaś dubleta wręcz. Fachman sam się naraiła. I oby wszystkie My miały życiowego farta teraz i zawsze, czego sobie i Wam Kurki na te święta życzę. Oprócz zdrowia i spokojności, i serdeczności, i humoru itp. itd.
OdpowiedzUsuńA ta kolekcja wiaderek to cała własnością Twą jest?
Hanuś, prawdziwy Lucky Luke z ciebie. No a pan fachowiec wart wszystkiego, hołub go i karm dobrze, na przyszłość będzie jak znalazł. Życzę wam z Martą dobrych, zdrowych i spokojnych Świąt w miłym własnym towarzystwie:)
OdpowiedzUsuńWszystkim Kurom takoż zdrowia i spokoju oraz radości na ten czas. Uściski dla wszystkich!!!
Miko, ścisku, ścisk.
UsuńMikuś,zdrówka! Uściski i buziaki:)*
UsuńMiko - jak sie trzymasz?
UsuńUściski odwzajemniam. Zainteresowałam się głębiej twórczością A. Struga. Wczoraj o 19.00 w TV Kultura była powtórka koncertu Kwadrofonik i Adam Strug : Requiem ludowe. Dzięki za podpowiedź. Odzywaj się częściej, PROSZĘ.
UsuńO to to Basiku,dorzucam normalnosci dla wszystkich, wolności, a na teraz cierpliwosci.
OdpowiedzUsuńWiaderka też mię zainteresowaly.
Bezczelnie pozwalam sobie zgasić światło, bo słyszę jak chrapiecie!
Moze wiaderka sa taka instalacja tematyczna na czasie - Wyspa Wielkanocna z glowami.
UsuńMożna by było na te łby Wielkanocne pozakładać wiaderka. Instalacja jak najbardziej na czasie by była. Zwłaszcza, że belfrom nielubianym też takie nakrycie głowy się zdarzało nosić. Trza potrząsnąć co niektórymi, bo co niektórym się w dupach poprzewracało.
UsuńA ja o poranku otwieram wrota Kurnika, wołając: Alleluja!
OdpowiedzUsuńNiech się dzieje dobrze i przyczyńmy się do tego. Jakoś.
Dzien dobry w świateczną niedzielę,miałam pospać a tu się nie udało.
OdpowiedzUsuń2 st, slonecznie.To wstanę i postawie jajca na gotowanie.
Miłego swietowania.
Świąteczne dzień dobry.
OdpowiedzUsuńNiech Wam wszystkim miło upłynie, słonko niech świeci i smutki będą omijać.
U mnie ciepło, 9 stopni, słońce na błękitnym niebie, spotkam się z dziećmi o 12. O ile internet dopisze.
Hmmmmm, każden ma takie święta na jakie zasłużył?
OdpowiedzUsuńU nas prawdziwe święto, mama dała się umyć bez większych awantur ;)
A wczoraj brat przywiózł wałóweczkę w prezencie świątecznym od bratowej :)
Bawcie się dobrze w ten świąteczny czas Kurrrencje!!!
A ten koroniasty omija z daleka.
Marijo, pewnie tak😁
OdpowiedzUsuńWstalam,odkurzylam mieszkanie, jak codziennie rano.
Zasluzylam tez na kolejny nieudany wypiek, bo babka to istny zakalec, sniadanie w towarzystwie wiadomosci w tv,komentowanych gorąco, a no i w sypialni, bo J tam zaniosł talerz z pokrojonymi serem, boczkiem i kielbasą, która była przeznaczona do barszczu.
Ot, świeta nieświęta, poszłoby sie z domu wychodzić emocje.
Wbrew wszystkiemu dzień nastał pogodny, słoneczny i taki...cichy.
OdpowiedzUsuńPrzyroda budzi się do życia, rozkwita. Daje nadzieję na nowe, lepsze jutro.
Kurki Drogie,życzę Wam spokoju, miłości i wytrwałości nie tylko na ten świąteczny czas.
Pozostańcie w zdrowiu!
Wesołych Świąt, Kurki! A przede wszystkim zdrowych.
OdpowiedzUsuńMy już po pierwszej wideokonferencji, z siostrą, szwagrem, siostrzenicą i moją córką. Potem będzie z synem, bo ta była dla niego za wcześnie:D
Staraliśmy się rozmawiać o rzeczach wesołych i przyjemnych, ale korona, nieproszona, ciągle wciskała swoje trzy grosze.
Pogoda piękna, żal w domu siedzieć, ale niestety, trzeba.
Postanowiłam jednak sama spędzić te Święta (obrazono się na mnie, że przesadzam i wogóle) i nigdzie nie jeździć. Videokonferencja zbudziła mnie o 10.45, bo to znowu ok. 3.30 poszłam spać ale porozmawialiśmy dość długo no i na jeszcze jedną konferencje umówiliśmy sie, już z całą rodziną, wieczorem. Niezbyt ciepło i pochmurno alee na wieczorny marszobieg chyba się wybiorę. Po sniadaniu, które jadłam o 14.30 już żadnych posiłków nie będzię.
OdpowiedzUsuńI dobrze zrobilas Bacho! Pal licho obrazalskich, nie rozumiejacych dbalosci o zdrowie! Ja tez sie z Ciocia nie spotkalam, delikatnie naprawadzajac ja na niebezpieczenstwo zarazenia... Troche puste sa takie swieta bez nikogo zywego (poza psami), ale w koncu to tylko 2-3 dni, a nie wiecznosc! Jeszcze jutro i po swietach! A czemu pozostaniesz bez obiado-kolacji? Ponoc niezdrowo jest jesc tylko 1-2x dziennie bo wtedy organizm odklada tluszcz zamiast spalac...choc nie wierze zupelnie w jedzenie 4-5 posilkow i wiecej. Calodobowe ruszanie paszcza tez mu nie pomaga. Dla mnie ideal - 3x.
UsuńNo po śniadaniu o tak późnej porze to już nie mam apetytu. Chociaż może jakąś małą kanapkę zjem, bo właśnie skończyliśmy rodzinną videokonferencję i wszyscy stwierdzili, że trochę zgłodnieli, no to jak wszyscy to wszyscy.
UsuńTo była Twoja decyzja. Każdy decyduje za siebie. Jakbym miała możliwość przewidywać czas, i wiedziała, że do następnych świąt nie dotrwam to bym się spotkała 2 maseczce i z zakamuflowanym uśmiechem na ustach.
UsuńNinko, na krotki spacer mozesz isc, dla zdrowia psychicznego, i rob to jak mozesz i masz gdzie.
OdpowiedzUsuńPopieram. U nas rozprezenie, 1x byly info z megafonu strazy miejskiej ale ogolnie chyba sily skierowali gdzies indziej i od pt do dzis wlacznie nie widac patroli. Ludzie troche laza, ale najwiecej lazili w czwartek. Spacer jeszcze nikogo nie zabil. Gorzej jest biegac czy rowerowac bo zuzywa sie wiecej tlenu (czyli wiecej ew. wirusow wciaga) i wiecej sapie (czyli wiecej wirusow wydala). A mimo to nie brakuje jednych i drugich. Nawet na chodniku - mijajac nie wszyscy zachowuja wskazana odleglosc...
OdpowiedzUsuńPrzecież ten wirus nie zniknie. On zostaje z nami. A my musimy nauczyć się z nim żyć. Im więcej ludzi panikuje, tym lepiej. Szpitale mają czas, żeby się przygotować. Tak to już w przyrodzie jest, że kto słabszy ten ginie. Nie masz na leczenie, na test co tydzień to zostaje się modlić o zdrowie.
UsuńBasiku, jak mamy sie uodpornić siedząc w domach.Sprawarozdmuchana do granic mozliwosci a nawet ponad te granice, latwiej sie manipuluje i rządzi zniewolonymi ludzmi, a,juz dochodzi do absurdu.
UsuńAlbo zostaje siedzenie na tylku w domu. Oszczedniej - oszczedzasz sluzbe zdrowia, oszczedzasz plastik, oszczedzasz siebie.
UsuńW domach siedzimy nie dla odporności, ale dla służby zdrowia. Nie ma państwa na świecie, chociaż tak się co niektórym wydawało, żeby opanować takie mnóstwo chorych.
UsuńUdanych i Wesolych Swiat! Nie mam jakos weny na inne zyczenia, w zamknieciu. To swoja droga jest niezly experyment na ludziach i badacze maja pewnie pelne rece roboty! Nie spodziewalam sie, ze np. mi tak wena zamrze...zmuszam sie do min.czynnosci zyciowych. A i tak gdzies widmno beznadziei sie czai oraz niepewnosci losu. Pieski za to niczym sie nie przejmuja, jedza, spia, wydalaja i rozrabiaja, cieszac sie ze ciagle jestesmy razem. Powinnam brac z nich przyklad, skoro niewiele wiecej moge:P
OdpowiedzUsuńMożesz, możesz. Weny na życzenia nie musisz mieć, ale jest czas, żeby azymut określić.
UsuńNie ważne kto co i kiedy robi. Ważny jest efekt. Po co ludzi zatrudniać w biurze, żeby się obijali od do. Niech każdy robi, kiedy chce i kiedy mu pasuje. Nie obchodzi mnie, że ktoś gotuję o 12.00 a robi o 22.00. Niech robi, kiedy chcę. Ale musi być efekt. Bo płaci się za efekt, a nie za bycie w biurze.
UsuńZgadzam się.
UsuńObejrzałam wiadomości. I chyba zacznę je oglądać na bieżąco. Zamiast kabaretów. Zobaczyły moje oczęta m. in. Mszę na dachu kościoła we Włoszech i w Polsce. Porady psychologa jak nie ukatrupić swojego potomstwa, bo ciężko oddać teraz do okna życia takiego np. 16 latka, oprócz tego, że się nie mieści. A najbardziej rozczulił mię zdalnie przymusowy pracownik co to jemu czas przez palce przecieka, bo szef mu nad głową nie stoi. I co on ma z tym zrobić? JA TAK NIE UMIEM PRACOWAĆ! Dawno nie popłakałam się ze śmiechu. Mus będzie te porady patrzeć i słuchać. Dla swojej własnej higieny psychicznej. Polecam. Spróbujcie.
UsuńSaBała, teraz może sie okazać, że te wszystkie biurowce mozna o kant doopy potłuc i spoko można zrobić to samo nie ruszając się z domu.
UsuńSabala - nie zgadzam sie. Sa ludzie, ktorzy potrzebuja nadzoru i wiedza o tym. Moze niekoniecznie nadzor, ale kierunek i trzymanie za rekePrezesowa - zgadzam sie z tym kantem tylka. jeden biurowiec na cale miasto pewnie by wystarczyl.
UsuńNupkowo,mam podobne odczucia i nastroje.
OdpowiedzUsuńPosiedziałam dziś znów na słoneczku z córunią. Nie mając nic lepszego do roboty, obserwowałam ludzi, jak przemieszczają się. Do sąsiadów pode mną przyjechał synuś z trójką dzieci, razem 7 osób. Inni wyjeżdżali do rodziny, ludzie nie wzięli sobie zakazów do serca.
OdpowiedzUsuńFajnie przeleciał pierwszy świąteczny dzień, na jutro zapowiadają u nas deszcz.
Tutaj - o dziwo - nikt się nie przemieszczał. Pusto i głucho.
UsuńBezowo, też dlugo siedzialam na balkonie i zaobserwowałam 3 krogulce, dwa samce i samicę, krążyły,szykują chyba gniazdo w zułku między połączonymi kamienicami. J.sprawdziłw necie i przyniosl lornetkę, obserwowalismy je dosc dlugo.jutro moze uda mi sie,zrobic im zdjęcie.
OdpowiedzUsuńNo i fajnie. Od czwartku maski na pysk. To ja nie wychodzę. Mój Małż nauczony w górnictwie a nasz Drugi dalej kontynuuje, to nas będę zaopatrywać. Nasz Pierwszy, zjechał do dom i rezyduje ze swą kobitą i naszym wnukiem, bo u nas szybki internet. Świętujemy jak nigdy. Cuzamendokupy.
OdpowiedzUsuńCześć Kuraki.
OdpowiedzUsuńŚmigus Dyngus!
Czy czujecie się mokre?
U nas piękny wiosenny poranek. Słońce, chmurki, ptaszęta, ryczące ogiery i klacze. Namiętności się kłębią.
Ubrałam się w nieco przymałą bluzę w jednorożce ( dla koni to zrobiłam, oczywiście, żeby się swojsko poczuły ). Chyba była z asortymentu ubrania dziecięce, ale w szmatlandzie leżała sobie razem z dorosłymi.
Przyjemnego poniedziałku!
Dzień dobry. Zachmurzyło się, 13 stopni, podobno ma padać to poczuję się mokra.
OdpowiedzUsuńZ dziećmi wczoraj pokonferowałam, ale u młodszej słaby internet to zawieszał się obraz, lub zanikał głos.
Wracają dzisiaj, szkoda im bo tam pięknie.
Przyjemnego poniedziałku.
Dzien dobry, pospalam porzadnie, obudzis,mnie brzdęk miseczki, koty w szale biegania rozsypaly jedzenie i teraz skubią z podlogi 9 st.pochmurno, ale nie pada.
OdpowiedzUsuńAgniecho,ciekawe czy koniki docenią starania😀
Polewam wirtualnie i życzę udanego poniedziałku, żebyście mokre były i szczęśliwe!
OdpowiedzUsuńPolało z nieba i nawet pogrzmiało, ochłodziło się i już na balkonie nie chce się siedzieć, ale obserwujemy co jakiś czas ptaki .
OdpowiedzUsuńPorozmawoalismy z Młodszą,
ogladnelismy film ,,Wszystko za życie" i już większość dnia minęło.
U mnie też polało ale umiarkowanie, wieje i też chłodniej. Dobrze, że zdążyłam na spacerek.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnego wieczoru.
U mnie pada teraz, nawet zagrzmiało i dwa razy przeleciała duża błyskawica. Niech leje , nawet całą noc. Leniwo przeleciał dzisiejszy dzień, ale ja tak lubię.
OdpowiedzUsuńWczoraj było przepięknie i bardzo ciepło, dzień spędziłyśmy na tarasie świństwem do góry. Dzisiaj, dla odmiany, zimno jak (nomen omen) zaraza. Obejrzałyśmy "Białą bluzkę" on line, spożyłyśmy obiadek z kol. D i pograłyśmy w scrabble. To były - wbrew wszystkiemu - przyjemne święta.
UsuńNo i bardzo dobrze.
UsuńMoje byly malo swiateczne i leniwe do wypęku i też ok.Za chile zapiernicz w kuchni, wiec delektuje sie nicnierobieniem.
O matko, też przygoda Ci się trafiła. A wglądało tak niewinnie. Myślę, że bardzo dobrze zrobiłaś nie likwidując tej studni. A woda tam jest? Bo można by wrzucić zwykłą, dymaną ręcznie pompę i mieć darmową wodę do podlewania. Straszą suszą, woda wodociągowa może być reglamentowana, albo będzie zakaz podlewania. Ja bym chciała mieć własną studnię, ale obawiam się, że to kosztowny biznes. U sąsiada znaleźli dopiero na 56 metrach...
OdpowiedzUsuńMasza, biorę to pod uwagę, wersję z pompą właśnie. Woda tam jest.
UsuńSuper, że woda jest!
UsuńHana, sytuacja z wodą może być kiepska, więc może dobrze byłoby sprawdzić tą w studni. Wiesz jakie byłabyś panisko w czasie suszy z własną wodą i do tego czystą? Interes jak złoto.
OdpowiedzUsuńMaszaikasza ma rację jak niezbyt czysta to przynajmniej do podlewania by się nadała.
Bacha, wodę sprawdzę, jeśli - co niedajbuk - przyjdzie taka pora.
OdpowiedzUsuńDzień dobry w poświąteczny ranek. Dziś była zimna noc, przy wietrzeniu Gutka było minus trzy. Za oknem słońce i już nie widać wczorajszego deszczu. Spokojnego dnia.
OdpowiedzUsuńTo Wam dupki zmarzly?
UsuńNie zmarzły, bo przed wyjściem zawsze sprawdzam temperaturę.
UsuńA u nas śnieg napadał przez noc. Pogodzie się pofyrtało. Przecież to Wielkanoc, a nie Boże Narodzenie.
OdpowiedzUsuńPoświąteczne dzień dobry.
OdpowiedzUsuń3 stopnie, na niebie białe obłoczki i trochę słońca. Miałam szczere postanowienie skończyć z leniuchowaniem i zająć się czymś pożytecznym, ale nie wiem czy podołam.
Udanego dnia.
Ewa - pamietaj zasade - jedno grubsze zadanie na dzien!
UsuńDzień dobry, i po świętach! Prószy śnieg, 1 st, odczuwalna -3. Kwiecień plecień.
OdpowiedzUsuńJa tak socjologicznie i wogle.
OdpowiedzUsuńJak sie zblizalo do izolacji, to jakos nikt o tym nie myslal. No w zadnych kategoriach chyba. Ja na pewno nie, bo to jakos tak nagle i jako, ze nieczesto sie z takim czyms spotykamy, to nie wiadomo co myslec. Ja wprawdzie mieszkalam we Wroc. w czasie zarazy z 63 roku i ludzie chodzili w maseczkach. W tymze 63, jesienia, lezalam w szpitalu zakaznym na zoltaczke chyba 8 tygodni. Tylko Mama przychodzila. a tak zero kontaktow. ale to daaaawno.
Jak bylo wiadomo np, ze 2 tyg kwarantanny, to sobie planujesz - no! wreszcie sie wyspie! No! Wreszcie bede czytac/ogrodniczyc/szyc/robic na drutach - to, co odlozone na pozniej/na emeryture.
No i bilans juz dla mnie przyjamniej tych 6 tygodni?
Porzadek w szufladzie z majtkami
porzadek w szafce w lazience. niekompletny, bo mi sie nie chcialo robic porzadku w najnizszej szufladzie. I dalej sie nie chce.
Stos ksiazek i gazetki 3 na kanapie jak lezaly, tak leza
Ksiazka o ulicach i placach Wroclawia wlasciwie cala przeczytana
scrabble - grane raz
piekielna ukladanka wyjeta z szuflady lezy i czeka na zlitowanie (ukladanka jest iscie diabelska, dochodzisz do ostatniego kawalka i on nie pasuje....)
2 pary leggingsow leza i czekaja na...uwaga! - tylko uciecie dolu, bo i tak sie zawinie do gory, wiec nie ma co obrebiac
jedno wdzianko czeka na wypuszczenie zaciasnosci
kwiatki kupione do ogrodu - w polowie posadzone. okolo 15 krzaczkow bratkow jak stalo w pudelku tak dalej stoi
nowo wsadzone roslinki podlewane sa teraz co drugi dzien, bo mi sie nie chce
henna - nie zrobiona
zyje JEDYNIE w gaciach od dresu i trzech wdziankach.
Z roznych katow wyzieraja na mnie rozne rzeczy "do zrobienia", a ja odwracam wzrok i mysle - nie ma pospiechu, NO NAPRAWDE nie ma pospiechu
Moge zyc z dokladnie tym, co mam. zadziwiajace wrecz.
patrze na buty letnie i sobie mysle - no przeciez ich w tym roku ie zaloze, bo przeciez po domu w nich nie bede chodzic.
Pozradek w komputerze - tez moze poczekac. no bo pospiechu i koniecznosci brak.
i tak sie zastanawiam, czy tez prowadzilabym taki tryb zycia w uk, gdzie inne obowiazki sa na porzadku dziennym, inny tryb zycia codziennego, bo to, co opisala,m wyzej to dosc normalny tryb zycia TU. czy tam bym wiecej robila, bo jestem przyzwyczajenia do robienia wiecej TAM i mialabym poczucie winy, ze nie robie czegos w miare uzytecznego....na razie tu nie narzekam, bo zycie sobie leci jak lecialo, ale czy to juz tak na zawsze ma byc?
Mysle, ze wiekszosc osob ma podobnie do Ciebie:) ja np. tez plany mialam wielkie co zrobie, kiedy juz bede wolna od pracy (na te 2-4 tygodnie, bo tyle zakladalam). No i co? Pstro. Bo konca niewoli nie widac. Moze gdybym miala termin, jakis konkret? Moze ten termin sama sobie wyznacze, bo z tym lenistwem i nicnierobieniem nie czuje sie dobrze. Idealem byloby codzien po trochu dzialac ale i sprawiac sobie przyjemnosci, nie zarzynac sie zadna dzialalnoscia, skoro nie ma takiej potrzeby.
UsuńMnie najbardziej przeszkadza niepracowanie. Bo kiedy nie pracuje - moje cele sie oddalaja, czas ucieka. Poza tym juz dawno zauwazylam, ze im mam wiecej czasu zagospodarowane "na zewnatrz" - tym wiecej dzialam. Kiedy wszystko zalezy ode mnie - leniwieje. Potrzebuje wychodzic z domu. Moga to byc 4-6 godzin, wcale nie 12.
Dochodzi do tego proces uporania sie z przestojem, strachem o siebie i innych, niepewnoscia zyciowa co dalej bedzie itd. To tez trwa i jak widac roznie reagujemy. Jedni zaczynaja chorowac psychicznie, inni kompulsywnie sprzataja, jeszcze inni pija czy co tam robia...(nie wnikam). Niektorzy jednak produktywnie i zdrowo spedzaja czas w ogrodku, chodzac na spacery, grajac w gry czy czytajac i ogladajac filmy.
Staram sie zachowac wzgledny spokoj, nie objadac sie slodyczami (minelo mi na razie), robic choc min.wysilku (ale bywaja dni, ze jestem w dresie i wychodze tylko z psami). Wew.mobilizacja jeszcze u mnie nie nadeszla. Rozmawiam z roznymi os.przez tel., czasami z odleglosci rozmawiam z psiarzami. Bywam zla, ze moje plany czekaja (teraz nie wiadomo do kiedy). Bywam zmartwiona przestojem. Meczy mnie przymusowosc obecnej sytuacji (niemoznosc robienia tego, co planowalam). Przeraza nieco przeciagajacy sie przestoj (w nieskonczonosc, z dzisiejszej perspektywy).
Tez myslalam nad tym co robilabym gdybym byla w innym miejscu czy pkcie zycia? (np.tam gdzie chce byc?). Napisze wiecej jak juz to sobie do konca wyobraze;)
Mi sie wydaje, ze wszystko zalezy od obowiazkowosci i od tego jakie zycie sie wczesniej prowadzilo.
OdpowiedzUsuńKtos normalnie regularnie pracujacy po za domem moze miec problem.
Nas czeka zapieprz przy remoncie kuchni, wiec o niczym innym nie musze myslec, bo bedzie brud, balagan i znow rewolucja, poznije bedzie myslenie o wyjezdzie, wiec normalka i moja codziennosc, wiec jedyne co to brak swobodnego wychodzenia z domu mi brakuje i brakowac bedzie dopóki trzeba bedzie pieprzone maseczki nosić.
Jak sobie pomyślę o maseczkach, to robi mi się słabo, bo mam wredny organizm i przy założonej maseczce zaczynam się dusić. Jak byłam dzieckiem, to też nie miałam zasłanianych ust zimą, bo darłam się jak opętana.
OdpowiedzUsuńskombinuj przylbice!
UsuńPrzyłbica okularnikowi naświetla oczy, o czym nie informują ludzi. Okuliści będą mieli co robić po przejściu pandemii
Usuńw jakim sensie naswietla? Moze przydymic?
UsuńNo cóż....tylko mi się nieznacznie zmniejszył stos książek do przeczytania, w komputerze nadal bałagan, już mi się całkiem zdjęcia pogubiły, na samą myśl do rozpoczęcia grubszej roboty, palpitacji dostałam i musiałam się położyć na chwilkę, kondycję stracę całkiem bo ćwiczyć w domu potrafię góra trzy dni.
OdpowiedzUsuńSamodyscypliny już żadnej nie posiadam, chyba poproszę córkę żeby dzwoniła i rozliczała mnie z jakiejś aktywności. Wychodzi na to, że byłam i jestem leniem, tylko do aktywności zmuszało mnie życie.
To teraz moze to lenistwo zmodyfikowac....a Coreczka pomoze - zmobilizuje - petarde pod zadek podlozy zdalaczynnie?
UsuńNa razie ugrzęzłam w na stronie peerelowskiej fotografii amatorskiej. Pogadałam z koleżanką i idę sprawdzić czy nam zamontowali na osiedlu automat z maskami i rękawiczkami.
UsuńLodowaty wiatr, muszę kurtkę cieplejsza wyciągnąć.
Może córeczce nie będę głowy zawracać?
UsuńJa bym zawracala, bo wazne.
UsuńEwo, ja tez jestem zewnatrzsterowna;) jak mam zew.obowiazki to swietnie mobilizuje sie do calej reszty zycia. Jak ich nie mam - nie robie nic lub prawie nic. Za duzo wolnego i rozciagnietego do granic czasu - zupelnie mi nie sluzy. Mysle, jak umyslowo sie "ograniczyc" i zorganizowac. Bo nieprawda jest, ze ten czas jest taki calkiem nieskonczony... Ale znam tez sporo osob z drugiego bieguna - wiecznie czyms zajetych, wiecznie dzialajacych "na gwizdek, budzik itd." Ktorzy musza miec wszystko perfekcyjnie poukladane, zrobione, zaplanowane. Mysle jednak, ze oni w tej chwili mecza sie duzo bardziej niz my;) doswiadczaja wiekszego zakresu niepewnosci niz kiedykolwiek... Ech. Wyposrodkowanie. To to czego nam brak :)
UsuńMasz rację,najfajniejszy byłby złoty środek. Poukładana perfekcyjnie nigdy nie byłam, a odkładanie na potem to moje ulubione działanie.
UsuńZabrałam się za porządkowanie regału z książkami i znalazłam moją ukochaną książkę z dzieciństwa, mianowicie "Przygody Meliklesa Greka". Regał sobie poczeka, a książkę dla odprężenia sobie teraz przeczytam.
Muszę zacząć czytać komentarze przed opublikowaniem, bo mój styl zrobił się okropny. Powtarzam się, bez sensu.
UsuńHhehehe. Po prostu Ewo mozesz uznac, ze na dzis porzadki skonczylas i zabrac sie za przyjemnosc, czyli czytanie:D Calkiem nieglupi sposob - obiecac sobie jakas nagrode i dzialac :)
UsuńKsiazeczki nie znam. zrobisz streszczenie?
UsuńNupkowa - jak szkolisz kogos w zarzadzaniu czasem wlasnym, to m.in. po zrobieniu ilus tam rzeczy z (realistycznej, czyli skroconej) listy zadan do wykonania (no kazdy ma, czy na papierze czy nie), badz nawet jednej grubszej rzeczy, trzeba sie wynagrodzic. nagorda moze byc cokolwiek, byle nie za dlugo, hrehrehre.
UsuńOpakowano: a co jesli chcialabym sie tylko nagradzac bez wykonanej roboty?;) przy obecnej sytuacji pojecie czasu jest wzgledne... wiekszosci z nas chyba sie dluzy, uplywa, ale zupelnie inaczej niz zwykle. Kiedy ogladam sie wstecz - minely juz 4 tygodnie! a sadzilam, ze 3. Kiedys stosowalam zasade nagradzania sie za male postepy, teraz stosuje brak kary za brak postepow:P moze gdybym dolozyla te nagrody - sprawy ruszylyby z kopyta:DD
UsuńDo perfekcji mi daleko i nie mam takich ambicji. Na co komu moja perfekcja? Najmniej potrzebna jest mnie, więc spoko.
UsuńOd dawna (15 lat?) funkcjonuję tak samo, więc pandemia niewiele mi zmieniła. Niespecjalnie potrafię zarządzać swoim czasem i należę do tych, co działają na ostatnią chwilę - wtedy pełna mobilizacja.
Nupkowa - nagrody dzialaja, ale jak wolisz OSZUKIWAC, to i tak Ci nikt lba nie urwie ;).
UsuńPrezesowo - kazdy tam jakies listy rzeczy do zrobienia robi - czy to w glowie - wyrzucic smieci, wrzucic to cos tam do prania, wyrzucic suche badyle, czy na papiurku - formulasz podatkowy! zadzwonic do telefonow!!! kominiarz!! Tendencje sa , zeby wpisywac za duzo. U siebie zauwazylam, ze jak odfajkuje ze 2 rzeczy z listy (dowolnej), to czuje sie bardzo szlachetnie i od razu mi lepiej!! Dzialanie na ostatnia chwile to tez odfajkowywanie zadan z listy. Ja tez dzialam najlepiej, jak juz noz w gardlo prawie wchodzi.
Teraz tego brakuje, bo ostatnich chwil jakby brakuje, ale - przynajmniej ja tak robie - ze ustalam sobie jakas jedna ostatnia chwile, bo mnie to troszke mobilizuje . i nadaje poczucie rytmu terazniejszego zycia, co to kazdy dzien to niedziela A perfekcja to juz zupelnie jakas gwiazdka z nieba niepotrzebna ;)
No ja to chyba jednak sporo zrobiłam, chociaż jakby nie było tej izolacji, a w moim wypadku jest to to dobrowolna samoizolacja, to może też bym to zrobiła, trochę ruchu mi brakuje, bo spacery krótkie i tylko jak jest cieplej, z mojej maseczki ludzie się śmieją, a co mi tam. Jak w kolejnym sklepie zobaczyłam faceta kaszlącego, (tak solidnie) na owoce, które przebierał to znowu śmigiem do kasy. Dobrze, że był daleko ale na wet pys.... nie zasłonił, o kolorze skóry nie wspomnę.Podobno w kraju mówi się, że tutejszy model zdaje egzamin, totalna bzdura, coraz więcej chorych ale dzisiaj np. wogóle nie podali ilości zakażonych i zmarłych i na kwarantannie. Oszustwo i kłamstwa.
OdpowiedzUsuńco ma kolor skory do charkotania na owoce, ze sie tak zapytam?
UsuńOpakowana, imigranci, którzy mieszkają w swoich dzielnicach, nie bardzo rozumieją jakie zasady obowiazują, mają inny model życia (zwłaszcza spotkania) wielu z nich włada tylko swoim językiem i trochę czasu upłynęło zanim przygotowano info i zalecenia w ich językach ale i tak nie są przez nich przestrzegane, oczywiście nie przez wszystkich . Niestety większość ofiar to właśnie z tych nacji.
UsuńMyslalam, ze kolor owocow byl podobny do skory charczacego:DDD np. pomaranczowy czy cytrynowy:P jakos tak dziwnie sie sklada, ze odkad jest epidemia - widzialam mnostwo pijanych+rzezacych Ukraincow! I nie dlatego, ze tak na nich bardzo zwracam uwage, raczej dlatego ze to czesto prosci ludzie, pracujacy ciezko fizycznie i nie dbajacy o swoje zdrowie. A ze kogos tam zaraza.... owszem paru Polakow tez bylo, ale ci Ukraincy byli bardzo widoczni i nie przejmowali sie zupelnie zaslanianiem ust itd.
UsuńJa sie dalej o kolor skory dopytuje, bo tacy, jak tu wspomnieni Ukraincy, nie sa pokolorowani... a jak juz sa pokolorowani to dlaczego nie wyslali tlumacza do danej dzielnicy, do swietlicy czy cos, zeby zalecenia przet;umaczyc.
UsuńBeż.
UsuńCzyli Wlosi i Hiszpanie! Toz to najgorsza zaraza!!
UsuńEkhm..... no i trochę innych nacji
Usuńmiało być nawet
OdpowiedzUsuńNo i biorę się wreszcie do zawieszenia Tv na ścianie, zobaczymy czy dam radę.
OdpowiedzUsuńBacho, u was nie ma nakazu noszenia zakrycia ust i nosa? W skali innych panste, to wszyscy sa ciekawi ja to wyglada w,kraju, gdzie nie ma tylu bzdurnych obostrzen .
OdpowiedzUsuńNie ma obowiązku maseczek ale wszędzie są informacje, że jak czujesz się choć trochę przeziębiona, kaszlesz albo kichasz to najlepiej siedź w domu a jeżeli już wyszłaś to zakrywaj nos i usta jak kichasz albo kaszlesz. Masz to na każdych drzwiach.
UsuńRezultatem tego eksperymentu jest parę tysięcy zachorowań więcej niż w kraju i kilka setek więcej zgonów, więc niech nikt mi nie wmawia, że jest ok. Ale z drugiej strony możesz wszystko zamówić przez internet albo zostać przed sklepem (nie w każdym ale coraz więcej takich) a ktoś z personelu weźmie od ciebie kartkę i zrobi Ci zakupy. Natomiast generalnie ruch na świeżym powietrzu jest wskazany, tylko najlepiej 1-2 osoby, uważa się i słusznie wg mnie ,że zamknięcie w czterech ścianach na dłuższy okres niż np. kwarantanna jest szkodliwe nie tylko dla zdrowia fizycznego ale przede wszystkim psychicznego. Tu nikt by nikomu nie wlepiał astronomicznych i bezprawnych mandatów za wyjście z domu natomiast za złamanie kwarantanny są jakieś konsekwencje ale ich nie znam.
Chorzy ok, ale zdrowieją, moze maly procent umiera, bo w koncu umiera sie ns jakies schorzenia powiazane ,,podczas dodstkowego oslabienia przez korone,ale nie panuje zamordyzm, lamanie praw czlowieka itp.
OdpowiedzUsuńTo co do mnie dociera ost to fakt, ze nie ma dobrej opcji z tym wirusem. Nie wiadomo jak nasz/moj ogranizm ew. by go znosil i jakie powiklania moglyby sie pojawic. Malo tego, byc moze przechorowanie nie chroni przed ponownym zakazeniem. Oraz w wielu wypadkach (u wszystkich?)po przechorowaniu zmiany w ukladzie oddechowym (plucach, oskrzelach) sa trwale, nieodwracalne i moga znacznie uposledzac dalsze zycie/funkcjowanie. Zatem wolalabym sie nie zarazic, poki nie bedzie skutecznej szczepionki lub leku, tym bardziej ze mam astme, niedoczynnosc tarczycy i powiklania moga byc niewesole:/
OdpowiedzUsuńNupkowo, przypuszczam, że gdybyś przesledzila powiklania grypy, tez,znalazlabys duzo zagrożen, gdybys sprawdzala ew.powiklania polekowe, czy efekty uboczne, to samo ze szczepionkami, to też mialabys szereg watpliwosci, tu chodzi o eskalacje strachu,ktora dokonuje sie na nas codziennie, wlasnie tymi danymi, kto ile, gdzie...to co sie dieje jest zamachem na nas, to zniewolenie i eksperymet na ile damy sie upodlic, jak mocno mozna nas zlamać jak mozna zawladnac umyslwm i odczuciami. Kazdy z,nas moze to na sobie teraz zauwazyc.
OdpowiedzUsuńDoro: nie podpisuje sie pod spiskowymi teoriami, zupelnie. Nie czuje sie ani zniewolona ani upodlona. Nie podoba mi sie oczywiscie ta szopka z wyborami, ale poza tym uwazam ze rzad podjal kilka waznych decyzji na czas. Innych nie podjal, wiele zanidbal, ale patrzac na inne kraje - wcale nie maja inaczej. I to te rzekomo demokratyczne i zaawansowane w dbaniu o swoich obywateli. Nie jest wg mnie ani tragicznie ani wspaniale. Jest po srodku. Gdybym byla teraz za granica - wracalabym zdecydowanie do Pl.
OdpowiedzUsuńCo do ograniczen - stosuje sie do nich. Chodze z psami (i tu moglabym sytuacje wykorzystywac, ale po co? przeciwko wlasnemu/cudzemu zdrowiu i bezpieczenstwu???). Zakupy robie srednio co 2 tygodnie, za to wiekszosc starszych osob wokol mnie robi je co tydzien lub kilka razy w tyg. Nie jezdze komunikacja, myje dokladnie rece, nosze rekawiczki, a od czwartku bede nosic komin-bandane na twarzy (no maseczki jednak nie). Tyle moge zrobic. Nie kusi mnie jezdzic do lasu na sile, uprawiac sporty czy w inny sposob sie narazac. Bardzo sie dziwie za to ludziom, ktorzy tych oczywistosci nie sa w stanie przyjac, uznac za sensowne i utrzymywac. To nieduzo, jak na trudna, powazna sytuacje w tej epidemii. Kazdy z nas spokojnie moze sie tego trzymac. Ale wielu nie chce. I tu jest problem.
Nupkowa, obydwoma rencyma się pod tym podpisuję. Nie rozumiem ludzi, którzy czują się zniewoleni zakazami.
UsuńTo nie są spiskowe teorie.
OdpowiedzUsuńOwszem jestem ostrożna, ja i moja rodzina, znajomi,o czystosc dbamy,itp., ale siegamy po informacje z roznych źródeł, by mieć pogląd i szersze spojrzenie.
Doprawdy nie widzisz manipulacji, wykorzystywania władzy, sklaniania ludzi do bycia donosicielami.
Czy wedlug Ciebie logicznym jest spacer dla tzw.zdrowia psychicznego, wokol bloku, czy w innym miejscu narazonym na spotkania innych ludzi, tym samym wieksze narazenie siebie i innych na ew.zakażenie, niż spacer po lesniej sciezce, gdzie idac godzinami nie spotkam nikogo?
Absurdow jest wiele, sprzecznosci jest wiele,naduzycie władzy,brak szacunku do ludzi podczas kontroli...ach, ok, nie będę tu szerzyć swoich opinii.
Staram sie ograniczac zle wiesci. Czytam je, ale nie calodobowo. Mysle, ze kazdy z nas przezywa to, co jemu w duszy gra (tylko zwielokrotnione). Jesli ktos czuje sie w zyciu zniewolony - przezywa zniewolenie, przekladajac je na to co robi wladza. Jesli ktos czuje sie porzadnym obywatelem, stosuje do narzuconych dla WSPOLNEGO DOBRA zasad - czuje sie nadal dobrym obywatelem i rozumie, ze moze pomoc swoim zachowaniem.itp. itd.
OdpowiedzUsuńObserwuje sobie siebie, tak samo jak inne osoby i naprawde dostalismy niesamowita okazje temu sie poprzygladac, poprzez ta trudna sytuacje. Ale wiele osob nie chce przyjrzec sie sobie, beda wiec lamac zakazy, narazac innych, zrzucac wine na nich itd. Beda wiedziec lepiej, zamiast spokojnie poczekac itd. Patrze i obserwuje to, co dla mnie dziala pozytywnie i to, co dziala zle. Staram sie robic wiecej tego, co dziala dobrze.
Nie przypieprzam sie aktualnie do wladzy, bo maja pelne rece roboty i bez tego. Na calym swiecie. Ani my tacy wyjatkowi w glupocie ani tacy bohaterscy czy genialni. Jako narod nie mamy do siebie dystansu, uwazamy sie za pepki swiata. Moze kiedys sie to wreszcie zmieni? Zeby nie robic z siebie ani ofiary, ani wybrancow? Madrze wybierac wladze i nie narzekac? Nie znam takiej sytuacji, bo odkad zakonczyl sie komunizm u wladzy ciagle mendy. Prawe, lewe czy po srodku - same mendy. Bardziej czekam az to sie zmieni, niz na to ze bedzie kiedykolwiek idealnie. Staram sie tez doceniac to, co pozytywne (np. szybkie, smiale decyzje naszych wladz w porownaniu do reszty Europy, a nawet swiata - co posrednio potwierdza np. Bacha powyzej a propos Szwecji). Nie jestem prawicowa. Ale nie jestem przeciwko wszystkiemu, co sie dzieje. Z zalozenia. (choc kiedys odkrylam, ze mam cechy anarchistki:P)
Najbardziej żal mi tych, którzy stracili pracę a tu np. młoda rodzina, a jeszcze jak nie masz nawet balkonu, żeby posiedzieć na świeżym powietrzyć to mogiła. A poza tym dla mnie jest wręcz nieludzkie , bo nie wiem jak to inaczej nazwać, odgórne (czarno na białym) zalecenie, że osoba 80+ nie dostanie respiratora ani nie będzie przyjęta do szpitala w wypadku chorób towarzyszących (czy coś w tym rodzaju, dokładnie nie pamiętam), to samo dotyczy 70-80 i 60-70. To co u licha, łóżek brakuję?
OdpowiedzUsuńAlbo brak środków ochronnych i zgoda na odwiedziny w domach spokojnej starości i głupie zdziwienie, skąd tam się wziął wirus? Przecież służba zdrowia powinna być przede wszystkim testowana, żeby nie zarażać pacjentów. Dopiero niedawno zamknięto te domy dla wizyt.
Zresztą pojawiły się już artykuły o totalnym braku kompetencji niektórych decydentów.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry, wróciłam na łamy. Nieźle tu nagdakałyście! Na trzy dni odcięłam się od wszelkich informacji i wracam teraz jak z dalekiej podróży. Trzeba będzie wrócić na ziemię, bo wolę wiedzieć, niż nie wiedzieć. Nie widzę "spisku", pandemia jest faktem i nie ma sensu chowanie głowy w piasek. Durne nakazy i zakazy były, są i będą. Po prostu staram się zachować rozsądek i jestem ostrożna.
OdpowiedzUsuńTo ja żeby z innej beczki zdążyłam zrobić, manicure, pedicure, odrost i pomalować z jednej stronu osłonę taką do połowy kaloryfera i jestem dziwnie zmęczona dzisiaj, jeszcze nie ma 23 a ja już ciągnę osowiały dzió na spalną. Branoc Kurencje.
OdpowiedzUsuńwo2 - jablka smakowaly zwyczajnie, nie to co to jedno wczoraj. No i z mikrofali jablko wychodzi prawie jak upieczone, tylko skora troche wolowa jest..
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak lepszy piekarnik, ważne że zjadliwe były.
UsuńDzień dobry Kurkom.
2 stopnie, niebo lekko zachmurzone, trochę wieje.
Dobrego dnia.
Cześć Kury o poranku słonecznym.
OdpowiedzUsuńOpakowana, czemu na ognisku nie upiekłaś, przecież mogłabyś?
Napisałam nowy wpis i dałam dużo zdjęć, więc jak chcecie Kury, to chodźcie.
Zaraz jedziemy z Latającym na pobieranie krwi i się pietram na zapas nieco.
Miłego dnia.
Agniecha - czymam kciukaski.
UsuńOgniska nie mialam....
Agniecho, trzymam kciuki,,niech bedzie bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńZimno, wieje, nie pada.
Byli my, krew mu pobrali , krew my oddali w drugim ośrodku. Kontakt bezpośredni miał tylko z panią pielęgniarką. Ogólnie wszędzie pusto. Więc odpukać, tym razem się nie zarazilśmyi... Chociaż kto to wie.
UsuńAgniecho na pewno nie!
UsuńEeee, Agniecha, myślałam, że Kulik ma jakiegoś małego kumpla do zabawy a tu nic.
OdpowiedzUsuńU mnie słońce, trochę chmur i zimno. O nieprzyzwoitej porze zbudziła mnie koparka (7.00). Przy sokawce obejrzałam w komp. nieprzyzwoicie wysokie obniżki cen i az zawyłam ze złości że nie mam żadnej szczały a niestety dostawy miejscowe są droższe od przesyłek z kraju.
Trzymajcie kciuki spróbuje zawiesić ten cholerny tv.
o jezu...wieszac tv. Odwaznas dziewczyna. ja od razu bym zakladala, ze jak nie przybetonuje i przylutuje do sciany, to na pewno spadnie...
UsuńTrzymam, powodzenia Bacho.
OdpowiedzUsuńNo więc niestety nie udało mi się, z prostego powodu, że jest to całe ustrojstwo za ciężkie dla mnie, poskręcałam co mogłam i spróbuję wywiercić otwory w ścianie ale do zawieszenia potrzebuję drugiej osoby buuuuuuuu, muszę czekać na koniec tej pandemii, trudno to biore się za szycie i usuwanie zbędnych książek, takich jednorazówe co to i tak do nich nie wrócę. Acha, odkryłamjedna wąską szafkę, zapchaną pod sufit, ona tak schowana za drzwiami do łazienki, że kompletnie o niej zapomniałam, to mam jeszcze co sprzątać albo coś odkryć jakiegoś przydasia.
OdpowiedzUsuńo matko....znaczy trzech mocnych chlopa potrzeba? a Ty tylko paluszkiem?
UsuńTo teraz sokawka i godzina na balkonie w słoneczku.
OdpowiedzUsuńA nie możesz Bacho po kawałku? Najpierw postaw go na czymś co ma 20 cm. wysokości, potem przestaw obok na coś wyższego, a od pewnego momentu możesz podkładać książki czy inne obiekty aż osiągniesz pożądaną wysokość. Chyba że pod sufitem wieszasz, to za dużo zabawy i zachodu.
OdpowiedzUsuńAaaa, zapomniałam wyjaśnić, że w tajemniczych wiaderkach na fotkach pan Paweł przywiózł mi w prezencie ziemię do zasypania dziury przy studni.
OdpowiedzUsuńWitajta, też nie zaglądałam od świąt do Kurnika, bo jakoś tak wyszło.
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji w świecie, to się nie nakręcam, stosuję się do wymogów i siedzę w domu, wcale nie tęsknię za wychodzeniem. Nie nudzi mi się wcale, zawsze coś przyjemnego znajdę sobie do roboty. Jestem szczęśliwa, że już nic nie muszę, ale chcę. Na zakupach byłam tydzień temu i wybieram się jutro wieczorkiem. Maseczki i rękawiczki mam, szlag mnie nie trafi za pół godziny. Jestem ostrożna i wcale nie czuję się zniewolona.