Teraz mówi MM:
Nie wiem o czym, bo nie wiem co będzie, a nawet co jest. A ja nie wiem czy jestem i po co jestem i czy jeszcze powinnam tu być. Może nie całkiem w sensie egzystencjalnym (choć może też), ale w sensie bycia tu i teraz. Dawno do Was nie pisałam, ale właśnie naszła mnie taka potrzeba. Może to przez ten cholerny wirus, może przez ten cholerny wiek (czas), a może przez zwyczajną tęsknotę za byciem z ludźmi z którymi nie mogę być (przynajmniej z niektórymi) na co dzień. I takie puste wydają mi się te dni. Maluję płot, wyrywam jakieś małe zielsko, martwię się że klon nie wypuszcza liści z jednej strony, że coś tam jeszcze w ogródku jest nie tak, ale to wszystko to jakieś czynności (myśli) zastępcze. A tak naprawdę chodzi chyba o to, że po raz pierwszy w życiu staję w sytuacji, w której, jak przed wiekami, może mnie dotknąć coś, co nie jest ani namacalne, ani przewidywalne, ani, tym bardziej przeze mnie kontrolowane. I najgorsze jest to, że nie mam na to żadnego, albo prawie żadnego wpływu. A nie lubię (bardzo) nie mieć wpływu na swój los. I jest mi tak smutno, jak pomyślę, że wszystko co sobie planowałam na ten rok bierze w łeb. A jeszcze bardziej, kiedy pomyślę, że w przyszłym roku już może być za późno… Ale to są myśli takiej trochę desperatki i pani w wieku…. Jestem przekonana, ze Kurki Młodsze wszystko nadrobią z nawiązką, czego IM życzę i… zazdroszczę. Życzliwie zazdroszczę.
Edit: To co wyżej, pisałam wczoraj. A dzisiaj pani w sklepie w godzinach „dla staruszków” spytała mnie czy aby jestem 65 plus, bo „jakoś nie widać”. W południe dodzwoniłam się do fryzjerki Balusia, która, jak się okazuje, jest czynna. A na wieczornym spacerze pieskowym mieliśmy taki ptasi koncert, że aż serce rwało. I jak tu się poddawać smutkom?! I do tego jeszcze okazuje się, że klon jednak wypuszcza listki z tej strony z której się opierał. Hurrra!!!
No, dół zasypany (to mówiłam ja, Hana).
Dla wzmocnienia (dobrego) nastroju, kilka zdjęć.
Z dzisiejszej przebieżki z kijami. Zdjęcie zrobiłam pod słońce, innej możliwości nie było. A i tak się zachwycam:
Świat jest piękny. Gdyby nie susza i jeszcze parę spraw...
A to jest trawnik Agniechy dla MM dla pocieszenia. Boszszsz, mniszki są śliczne:
To kwitnące drzewko to Twoje czy za płotem ?
OdpowiedzUsuńRabarbara
Druga czy 36-ta?
OdpowiedzUsuńO! Zaś wskoczyłam na podium !
OdpowiedzUsuń:-)
Rabarbara
Zaś ja zaraz za Tobą!
UsuńMM, dobrze, że Ci przeszło i wygrzebałaś się z dołka.
OdpowiedzUsuńNie przestoi takiej fajnej babce w dołku siedzieć.
PRZYSTOI.
UsuńAgniecha, tez tak uważam. Nie przystoi.
UsuńWysłałam Ci maila. Popatrz.
UsuńPopatrzyłam i wykorzystałam!
UsuńTrzecia
OdpowiedzUsuńCzwarta
UsuńA co to to rozowe i takie ladne?
UsuńGrażyna, Ty faktycznie z liczeniem masz coś nie tego ;)).
UsuńRabarbara
A labądek najpiekniejszy! Hana ale masz frajde , tyle slicznosci wokol!
UsuńNo wiesz? no przeciez ja fizyk jestem wiec powinnam umiec liczyc! zaraz wpadne w dolek ten z ktorego sie wykaraskala MM
UsuńGrazyno - jestes fizyk na emeryturze i zapomnialas jak sie liczy, ahem, ahem.... ;)
UsuńAle żeby do trzech nie zliczyć ;))))?
UsuńRabarbara
Ona ma problemy z liczbami ponizej 100.... ja nie umiem procentow obliczac normalnie, to Grazyna nie musi umiec liczyc do stu!
UsuńGrażyna, drzewko to chyba wiśnia japońska, ale głowy nie dam. Łabądek trafił mi się jak ślepej kurze ziarnko. Po prostu sobie siedział na gnieździe w odległości paru metrów od grobli, którą podążałam.
OdpowiedzUsuńDostałam rano przesyłkę od Opakowanej i nikt do mnie nie dzwonił, zaden wnuczek, ani kurier. Jestem rozczarowana.
Hano, bo to był tajemniczy posłaniec i dostarczył z,cichacza!
UsuńE tam, Dora, nieee, żadnej tajemnicy, nic. Przyniósł i tyle.
UsuńJa tez jestem rozczarowana....jak to Poczta Polska potrafi rozczarowac TROJE ludzi....
UsuńJeszcze trocha a może rozczaruje miliony, mam na myśli Pocztę Polską.
UsuńLada moment czy chcesz czekac?
UsuńMM, nie wpadaj w dołki, bo co my mamy powiedzieć biedne żuczki??? Mnie zaczyna coraz bardziej nosić, ale... Będzie dobrze. Gutka fryzjer jeszcze nie działa, ale za to od wczoraj w pełnym zakresie ruszyła przychodnia pieskowa i jutro jadę z Gutkiem na badanie krwi i prześwietlenie. Szykuję go do zabiegu, póki jestem w domu, bo chyba ruszymy w połowie maja z pracą, jak zaczną grać ligi...
OdpowiedzUsuńNo to ktora ja jestem, szósta czy siódma:)?
OdpowiedzUsuńMM, oj znam ja takie doły i wyczołgiwanie się z nich, dobrze, że szybko się odczepiły!
Tez mialam niedawno kilka takich, zdecydowanie z powodu tego świrusa, pozniej z powodu domowej kwarantanny z J.
Teraz z powodu duzej ilosci zajęć nie myślę, tylko skupiam się na tu i teraz, chociaż J. nie szczędzi mi katastroficznych wizji.
Hano cudne zdjecie łabądka, i drzewo kwitnie przepięknie,oj lubię ja takie widoki, lubię.
Dora, robota, a zwłaszcza remont skutecznie blokują wszelkie doły.
UsuńBoguśka, do jakiego zabiegu? Kastracji?
OdpowiedzUsuńtak i przycięcie tego złamanego ogonka, za jedną narkozą.
UsuńAgniecha robisz ocet z mniszkowych kwiatków?
OdpowiedzUsuńRabarbara
Jeszcze nie próbowałam, a teraz to już w większości przekwitły. Może spróbuję zrobić z dmuchawców? Nowatorsko!
UsuńKwiatki sie zostawia dla pszczol, bo one juz w ogole niczego nie beda mialy, a ocet to masz spirytusowy, rhehrehr.
UsuńOj nie wpadać mi tu w doły ... a jeżeli się zdarzy to szybciuchno wyłazić. Ja mam fazę na malowanie z powodu tego koronoświrusa i siedzenia w domu.
OdpowiedzUsuńChociaż ja mogę wyłazić i wyłażę, ale i tak jakoś czuję, że siedzę.
Chyba dlatego, że na szychtę nie chodzę.
Za to mam fazę na malowanie, jeszcze trochę i pędzle będą przede mną chować :)
Ataboh, a ja mam w malowaniu zaległości, bo nic, tylko gumienko i gumienko. A jak już z niego zejdę, to nie mam siły. Przynajmniej twórczej.
UsuńNo cóż ja też ogarniam zewnętrze ... ale wolę malować ;)
UsuńAtaboh, nie, żebym gumienka nie lubiła, ale też wolę malowanie. I stąd rozdarcie wewnętrzne.
UsuńZnam to jak ta żaba ...
UsuńGdyby nie spacery z Toya i zachwyty otaczajacym mnie swiatem, tej mnogosci kwiatow, mniszkowych sloneczek pod nogami i rzepakow po horyzont, zasniezonych kwieciem drzew, tych zapachow i dzwiekow - ani chybi juz dawno odwiezliby mnie w kaftanie do czubkow. I tak mam duzo szczescia, ze moge zyc prawie normalnie, a nawet pomagac tym, ktorzy skazani sa na siedzenie w domach. Inaczej musialabym zwariowac. Ta natura i mozliwosc aktywnosci na swiezym powietrzu jakos trzymaja mnie przy zyciu. Bo w duszy przewalaja sie czarne chmury, tesknie za mama i zastanawiam sie, czy zdaze ja jeszcze zobaczyc, bo konca nie widac i nie da sie go przewidziec nawet w przyblizeniu. Sytuacja absolutnie bezprecedensowa, bardzo dolujaca i sklaniajaca rzadzacych do testowania naszej wytrzymalosci i cierpliwosci.
OdpowiedzUsuńAMP, bardzo często myślę o Tobie i Kasi Alzackiej w kontekście tego dziadostwa i niemożności widzenia się z Mamą. To jest życiowy dramat, o którym nawet nie chcę myśleć. Ciągle się łudzę, że jeszcze miesiąc, jeszcze dwa i wszystko minie jak zły sen albo prawie. Nie ma żadnej możliwości wyjazdu? W takiej szczególnej przecież sytuacji?
OdpowiedzUsuńMożliwości sâ, tylko co Ani da przyjazd,,jak,by,musiala,z,mama,2 tyg siedziec w kwantannie.
UsuńI prawdopodobnie drugi raz u siebie po powrocie, co daje miesiac zamkniecia, a tego bym juz raczej nie przezyla.
UsuńMyslisz, ze przedluzą, poczekajmy do 4 maja.
UsuńDzwonie codziennie, dlugo gadamy, to prawie jakbym tam byla, ale jednak nie to samo. Poza tym to dla mnie zbyt ryzykowne jechac autobusem, a AUTEM SAMA sie nie odwaze.
UsuńNo to kurdybanek jego mać!
UsuńChorera....
UsuńNajgorsza ta niepewność, bo nic nie wiadomo i podejrzenia się różne lęgną w człowieku i ogólne zniechęcenie. Najmłodszej wnuczki jutro czwarte urodziny i nawet uściskać jej nie mogę.
OdpowiedzUsuńŚwiat nadal wiosennie piękny, chyba się wybiorę na szaber, bo nikt bzu nie sprzedaje jak dawniej, nacieszyć się mogę tylko patrząc, bo jak wąchać w masce.
Ewa...ja wczoraj wracajac z ogrodu botanicznego naszabrowalam bzu galazek kilka, myslalam, ze mi zwiednie, bo bzy sa nielatwe do trzymania w wodzie, ale nie...wygladaja zdrowoi trzymaja sie pionu. Wiec szabruj!
UsuńTrzeba codziennie wymieniac wode, koncowki galazek zmiazdzyc lub przeciąc na pól , zeby woda lepiej docierala , no i wode troche poslodzić.
UsuńW sumie dobrze, ze ta zaraza spadla na swiat wiosennie a na przyklad w koncu pazdziernika.... wyobrazacie sobie? ani bzu ani nic....szarzyzna ino.
UsuńEwa, a wybierz się, a co! Nikogo to nie obejdzie, bez lubi być cięty, a Ty będziesz miała radość!
OdpowiedzUsuńMM, mnie kiedyś z takiego gigant-doła Frodulo wyciągał.
OdpowiedzUsuńPadało troche u mnie ale deszcz ze sniegiem i ze spaceru przywiał mnie do domu dość szybko zimny wiatr.
Skończyłam z przemalowywaniem. Jutro znowu kontynuuje oczyszczanie przestrzeni, tym razem wynoszę ksiazki, takie jednorazówki, do których na pewno nie wrócę. Miałam to zrobić dwa tygodnie temu ale nie mogłam się zmusić. Nie lubie wyrzucać książek, włożę do ładnej torby może ktoś sobie weźmie.
Pietruszka, koperek, cebulka posiane - mam nadzieję, że wzejda, na razie trzymam w domu coby ciepło im było.
Kurki; jakoś to wyłażenie z doła jest takie sobie. Myślę że u części z nas podobne. Wiek, kondycja fizyczna, lęki z tym związane, obawy o rodzinę...Wszystko to powoduje że w doły sie wchodzi łatwo, a wychodzi nieco trudniej. W normalnych czasach, a co dopiero w dzisiejszych, w których wszystko jest jakby zwielokrotnione. W tym zagrożenie oczywista. Tak więc od doła do doła, ale między dołami i góry, a przynajmniej pagórki bywają. No i dobrze. Pagórków się trzymajmy.
OdpowiedzUsuńMnie to duzo nie trzeba, zeby do dola wleciec...i tak jak Ty piszesz, to ja do dola spaduje..., no bo mam oczywiscie podobne odczucia, juz je mietla odgannialam ii mi przzypomnialas o nich. No i jestem w dole, ale jako, ze rano, to reszta dnia moze byc na zasypywanie. czuje sie troszke jako ma mroweczka, co jej ktos mrowisko przekopal - pt olaboga, co robic i czy to ma w ogole sens.
UsuńUdepcze, ale tak od rana jakos belejak - pogoda tez nie pomaga, bo jest buro i choc wygalda jak deszcz, to tez w niego nie wierze, zaraz burosc zamieni sie na jasna burosc i juz. Pojde chyba nie tyle posiedziec, co podrzemac - dzis wstalam o wiele za wczesnie, co nie dodaje do nastroju.
Moje samopoczucie jest sinusoidą jednakoż udaje mi się tą krzywą utrzymać powyżej wartości zerowej ;)
OdpowiedzUsuńŚwiadomość koronawirusa trzymam na dystans, a to dlatego, że to demencja mojej mamy jest problemem numer jeden, potem zaraz jest remont, no i gdzieś tam próbuje się przepchać zaraza, ale ma małe szanse.
Hana ja bardzo lubię robić zdjęcia pod światło, trzeba trochę praktyki aby wychodziły dobrze.
Też nie masz czasu na koronawirusa. I dobrze. Są ważniejsze sprawy. Trza określić priorytety. Jakoś nie czuję się pępkiem świata, żebym się musiała nad sobą rozczulać.
UsuńBym chciała od czasu do czasu być pępkiem świata, ale jakoś nie chce mi to spaść z nieba, więc wyrywam to od otoczenia!
UsuńOdnoszę wrażenie, że bycie pępkiem świata to leży w ludzkiej naturze ;)
Marija, trochę dużo jak na jedną osobę.
UsuńCo do zdjęć, telefonem może i da się lepsze, ale nie umim chyba. Tylko pstrykam.
Jak zwykle nadrabiam zaległości. Gdyby nie Wy pewnie bym nie zauważyła wiosny w tym roku. Nie mam czasu, żeby się napawać, nie mam czasu na dylematy. Walczę z tarczą antywirusową. I obrzydzenie mię bierze. Pazerność to jest cechą złą, czy może tak trzeba? Jak komuś pisać wnioski jak wiem, że mi wciska kit i jeszcze robi koło pióra? Będzie mus powypowiadać umowy. Ale raczej nie wpadnę z tego powodu w doła. Raczej we wqurwa. 3 maj ta się zdrowo Kureiry.
OdpowiedzUsuńSaBała, wqrw jest zdrowszy.
UsuńYou have taken care of your garden very well.
OdpowiedzUsuńI love pink flower trees.
Greetings from Indonesia
Wczoraj paduam po 10 km spacerze do ogrodu botanicnego i nazad, a Wy tyle sie nagdakajyscie
OdpowiedzUsuńHAna, ja siem tak nie bawiem, to przesylka doszla to tak, bez zadnej hecy..no nie, a ja myslalam ,ze se pogadam z kurierem. Cos za dobrze ostatnio wszystko dochodzi...no nie wiem czy mnie to cieszy.
Jakby trzeba, to moge narozrabiac...
UsuńGrażyna, no nic, najmniejszej hecy nie było!
UsuńOpakowana, wyślij coś jeszcze raz.
Na razie wyslalam paczuszke,= innego ksztaltu ale z taka sama zawartoscia do Rabarbary. Pomylkowo wzielam tez jej numer telefonu. A to feler.
UsuńAle to może chociaż podałaś teraz numer Hany ? :-D
UsuńRabarbara
Chorera, no moglam...nudne bedzie.
UsuńMoja stara przyjaciółka Kontrola do ciebie, MM, zajrzała. Choć może to twoja przyjaciółka ;)
OdpowiedzUsuńPanikodemia różne rzeczy otwiera, a czasem odbiera. I to nawet dobrze jest. Widziałam mem ze Snoopiem na FB. Leży piesio na dachu budy, wyluzowany totalnie i napis: zrelaksuj, nic nie jest pod kontrolą. Czyż nie fajne?
Fajne, Bzikowa. Jeśli o mnie chodzi, uprawiam. Wprawdzie nie leżę na dachu budy, ale przyświeca mi zawołanie: A co mi zrobio? I kto?
UsuńBzikowa - rozejrzę sie za jakąś budą. To jest myśl! Dzięki.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńTradycyjnie o pogodzie. 15 stopni, słońce, gdzie ten deszcz?
Grudnik mi kwitnie.
Dobrego dnia na pagórku.
Ewa, nie dziwota, że grudnik nie kwitnie. Musiałby to byc kwietnik.
UsuńDeszczu zero.
Ale on właśnie zakwitł.
UsuńMi tez kwinie, ani chybi majownik :)
UsuńMM - mam to samo.
OdpowiedzUsuńLadnie tam u Ciebie i w okolicach! to do Hany.
Ide pospac.
Ładnie u mnie, Opakowana, a nawet pięknie.
UsuńObiecywali deszcz od 10-tej a już przełożyli na 13-tą ....... do kitu taka organizacja.
OdpowiedzUsuńWięc nie wiem czy dzień dobry Kurniku.
Idę zrobić coś pożytecznego.
Rabarbara
I jeszcze drogie Ptactwo Domowe jeden z moich ulubionych cytatów:
OdpowiedzUsuń"Największą mądrością życia jest czekać i nie tracić nadziei." - Aleksander Dumas, "Hrabia Monte Christo".
Łapcie się tego i trzymajcie :).
Rabarbara
Tak jest Rabarbaro. Idziemy kopać tunel.
UsuńTępą łyżeczką od kawy.;-P
UsuńDonoszę z górki, będąc na haju, że mamy córkę. Mądrą, piękną, zgrabną. Koń aż miło popatrzeć. W tym roku zakończyliśmy rozmnażanie.
Życząc Wam górek oraz deszczu, idę zrobić kawę i herbatę.
Gratulacje! Niech się chowają zdrowo.
UsuńTak jest ! A potem się zemścimy !!
UsuńRabarbara
Agniecha, a gdzie reportaż. Czekamy...
UsuńWiecie co? COS mi pomoglo zasypac choc troche ten dol...a wlasciwie ZALAC dol. no wlasnie - zasnelam bylam i obudzilo mnie bebnienie...najpierw mocno, choc krotko, potem po pare razy mniej. Wprawdzie kaloszy nie potrzeba, ale pojde nakopac tych chwastow dla Rabarbary i pojde wyslac - poswiece sie isc miedzy zaraze ;). I nie bede musiala walczyc z widlami, zbye wlazly w zupelnie wyschnieta ziemie...a JAKI zapach!!!!!! No to ide sie ubrac (cieplo, bo i ziab jest, ale to dobrze, bo moze szybko nie wyparuje to cos, co mnie obudzilo).
OdpowiedzUsuńOpakowana caly deszcz poszedl do Ciebie..tutaj nic, ja sie tak nie bawie.
UsuńOd nas poszedl w kierunku Grojca, wiec Ciebie ominal.
UsuńOpakowana to pomowienia są!😁na pewno poszedł na Pilce na Nowe Miasto albo Białobrzegi. Tam zawsze pada, a u mnie uwaga caly 1 cm na odkrytym polu pod drzewami i krzakami ni dżdżu😭
UsuńPytacie gdzie deszcz? A we Wrocławiu, popaduje i obiecują, że jutro będzie tak także :)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia kurencje!!!
U mnie nawet nie kapnęło.
UsuńAgniecho, to stukam sie kubkiem kawy, za zdrowie panienki, już nadałaś jej imię? Czy jest jakiś dress code nadawania konskich imion, czy możesz puszczać wodze fantazji? ( O, Fantazja, fajne imię).
OdpowiedzUsuńDeszczu nie ma,ma pokropić podobno.Czekamy na nowe rozporzadzenia pinokia, podobno po 10 konferencja.
Na domowym poletku dzisiaj J. pracuje samodzielnie, telefon do szefa remontu elewacji wykonany, pracownik poprawił co spartaczył, podobno tez zostal zakupiony super zmywacz żeby nam szybę wyczyścić, ale J.nie wytrzymal i sam wyczyścił wczoraj, obawiając sie, że partacz zniczy nam szybę.
Czy chwalilam,sie juz , ze zlewozmywak kupilim wczoraj a
baterię zamowilismy w necie, bo ze sklepu wyszły, widzieliśmy też nasze mebelki. We wtorek już sie umówiliśmy na montaż.
Imię musi się zaczynać na taką samą literę, jak imię matki.
UsuńMamy więc:
Kocanka - Kuklik
Opresja - Orest
Lepaja - Lato.
Klaczy na literę F nie mamy.
No to idziecie jak burze z remontem.
Fala, Fedora, Frania, Feta, Farba, tfu, Firletka, Figa.
UsuńFuria!
UsuńDora, to najfajniejszy etap remontu! Okropnie, ale to okropnie jestem ciekawa kuchennych mebelków, jako że moja kuchnia to nadal prowizorka.
UsuńPrzecie Agniecha nie ma klaczy na F wiec nie moze byc zrebaczka na F..nie wymyslajcie wiec. Nie wiem czy dobrze kumam
UsuńDobrze kumasz.
UsuńOjtam ojtam. wymyslam imie jak juz bedzie miala te klacz na F.
UsuńNo i proszę! O to jak się brzydko objawia zbyt długie odseparowanie od stada. Człowiek zwierz stadny i jak się okazuje te wszystkie nianioboty typu komp, telefun itd. nie pomagają mu aż tak bardzo w sytuacji przymusowego odseparowania. Wymuszona bezczynność + separacja = stany depresyjne i ( o zgrozo! ) spadek odporności organizmu ( hormonki inaczej pracujo a brak endorfin, dopaminy jest wręcz killeryczny dla organizma ). Ty M.M. walcz z całych sił z tą deprechą pełzającą, dla zdrowia walcz!
OdpowiedzUsuńU mła popaduje i mła odczuwa cóś na kształt szczęścioulgi. :-)
A u mnie nico nie popaduje i trudno o szczęścioulge. Ale dzięki za wsparcie.
UsuńTo już wiem, czemu ja sobie nie krzywduję - nie mam dobrze rozwiniętego instynku stadnego ;). Atrybuty cywilazacji też nie są mi jakoś mocno potrzebne. A słuszność cytatu potwierdziła mi się w tym roku bo posadzony jakieś 5 lat temu wstecz rdest Auberta stał sobie i stał i ani żyć nie chciał ani zemrzeć aż tu nagle ruszył na podbój ogrodu :-D!
OdpowiedzUsuńA deszcz przełożyli na 14 :-[
Rabarbara
No ta, ale Ty Rabarbaro w dziczy i głuszy a M.M. na pustyni wśród ludziów zamkniętych jako i łona. Insza inszość. No i bezczynność raczej Ci nie grozi, swoje musisz zrobić i nie ma że nie ma. A M.M. nie może i to jest dopiero cinżka dupanda! Rdeścik to radosne ścierwo, cóś jak moja żubrówka. Cinżko, cinżko a potem to "O Dżizuu zarosło po całości! ". ;-)
UsuńA gdzie Ty masz ten rdest_ jakos nie pamietam. Mnie sie on bardzo podoba. Taka dzungla sie z niego robi..
UsuńGrażyna, no bo właśnie on wciąż był mizernym patyczkiem z pięcioma listkami !
UsuńTabaza, istotnie, bezczynność mi nie grozi, zwłaszcza, że jak czytam sobie co Ty masz w ogródku a ja nie mam to łakomstwo mnie się rozwija a na mojej glinie to narobić się trzeba żeby dało radę coś wsadzić. :-P
Co do rdesta, to biorąc pod uwagę jego brak pośpiechu mam szansę nie dożyć zarośnięcia.Zresztą wsadziłam go przy granicy z somsiadem, może tam polezie ;-) (u somsiada lepsza ziemia).
A deszcz znowu przełożyli :-[. I to są dopiero problemy. Ponure.
Rabarbara
A u nas ZNOWU nakropilo. To pewnie ten Twoj deszcz. teraz wylazlo slonce i jestem jak snieta rypka, bo jak te helktopaskale idom w gore to ja ide w dol.
UsuńNie wiem czy w górę, czy w dół, ale mnie cholera trafi. Pokropiło i tyle i zimno.
UsuńRabarbaro to Ty masz gline? Ja żyłam w przekonaniu e pod Krakowem to lekka gleba a jak patrze na zdjęcia ktorymi dzielila sie Grażyna z Twojego ogrodu to wychodzi że lekka i bardzo żyzna.
UsuńNaszemu rdestu wioskowemu żadna plaga niegroźna, rdestu to lubiejo, ichnia misja to le zenie ziemii ze złego, czyli żadna chemia, wyczytalam, ze jedynie doglębne kilkumetrowe wykopy go moga wyplenić, no to mamy rdestowisko i trzeba to zaakceptować.
OdpowiedzUsuńDeszcz, to niewielki pokropek niestetyż, ale może jeszcze sie rozbuja?
Pinokio z kumplem niestety nic nie piluzbili w kwestii pracy mojej corci Starszej:(
I dlatego mła nauczona doświadczeniem z żubrówką, rdeścik omija szerokim łukiem ( a miała swego czasu plany zapuszczenia ). U mła tyż pokropiło ledwie ale mła dalej pełna nadziei wgapia się w niebo. Co do złotych gór i szczęścia powszechnego obiecywanego przez zarzund, niesie nas fala i chusteczka wie gdzie zadryfujemy. Jak zarzundowi się o zapomnianych przypomni to cóś nowego wypichci, jak zwykle głównie na papirze, któren jest cierpliwy i tak żeby dać nie dając. Normalka.
UsuńBo w ogóle Tabazo u mnie jakoś ta ekspansja roślin nijak nie chce się sprawdzać. Poszłam ja w taką tojeść orszelinową (orszelinowatą tyż piszą) radośnie, że ohoho, roczek/dwa i łan pięknie falujący załatwi mi taki kawalek co to nie wiedzieć co z nim robić bo i gliniasto i mokrawo i do słońca. No i co? Latka lecą a tam nie powiem, niebrzydka ale kępeczka ! Tak że nie mam się co bać :'(. Może masz jakiś pomysł ?
UsuńJak na razie to jedynie podagrycznik pięknie mi rośnie :-D A - i jeden taki klematis co nie wiem jak się nazywa (metke zgubiłam) kwitnie biało, drobno, od czerwca do listopada i chce wszystko zarosnąć.
Rabarbara
Rabarbara, szkoda, że nazwę zgubiłaś.
UsuńA bardzo szkoda bo nie mogę dokupić a wszystkie inne co próbowałam to u mnie nie chcą być!
UsuńMoże uda mi się w tym roku go rozmnożyć bo pędy się ukorzeniły w paru miejscach.
Rabarbara
Tojeść to wilgoć głównie lubi, z tym że niekoniecznie na glinie. To je chyba problem. Nie wiem czy wymiana gleby pod tojeść ma sens, przemyśl solidnie. Co to Powojnika to sprawdź Rabarbaro czy powojnik pachnie. Jakby pachniał to może być 'Paul Farges'. Może to być też 'Anita' z grupy Tangutica .
UsuńTabaaza już ogłosiła, że ciut popadało w Łodzi, ale dalej jeszcze za mało. Marzę o dwutygodniowym, ciepłym majowym deszczyku...
OdpowiedzUsuńGutek super się zachowywał przy pobieraniu krwi i jak będą dobre wyniki, to jutro rtg krtani i zabieg...
Boguśka, wyegzekwowałaś odwet na pożal-się-boże-państwu od psa, który pogryzł Gutka?
OdpowiedzUsuńPaństwa od trzech miesięcy nie ma w domu, a jak bywa, to ich syn. Jutro będzie wiadomo już na 90 %, co z Gutka krtanią, czy to było chwilowe, bo pod koniec leczenia zaczął charkotać.
UsuńPada!
OdpowiedzUsuńEskapada szabrownicza nieudana. Tam gdzie zawsze rwałam bzy niczyje, krzewy jakieś mizerne i pączki ledwo, ledwo mają. Skończyło się na malutkim bukieciku niezapominajek i kilku gałązkach czeremchy, której wszędzie pełno i pachnie, że ach.
OdpowiedzUsuńNa osiedlu bez już kwitnie, ale tu przecież nie będę rwać.
Duchota i 25 stopni, dobrze, że trochę wiaterku jest. Deszcz chyba sobie poszedł gdzie indziej, tymczasem na działkach żal patrzeć, ziemia jak popiół.
Nie zalamuj sie, idz szabrowac dalej, a jakbyc ladnie obciela kilka galazeczek z tych osiedlowych, tak gdzies we wnetrzu krzaczka, tam gdzie za gesto...tylko wez noz lub nozyczki. Ja jestem specjalistka w tym wzgledzie
UsuńLepiej nozyczki, bo noz mozna uwazac za bron zaczepna....ja kiedys wozilam synka duzym wozkiem spacerowym z ogromna taca-koszykiem pod spodem, chodzilam na spcery z psem i wozkiem samym brzegiem miasta - po lewo laki i kunie, po lewo laski, na wprost miasto. W tym koszyku lezala siekiera, bo zbieralam drewno do kominka i czasami musialam urznac, zeby wlazlo pod wozek badz za synka, bo miejsce bylo, ale wtedy nie mogl spac. Mialam to rozpracowane - do miasta bez drewna, synus spi, nazad symus siedzi i je mandarynki (zawsze i duzo), zatem za oparciem wozka bylo duzo miejsca. I na siekiere i na drewno.
UsuńNie zalecam, zebys w torebusi nosila siekiere, ale maly toporek moze...tasaczek....nienienie, nozyczki sa dosc niewinne. Wystarcza.
I do czego wy porządną Ewę namawiacie ! Toż jak tak każdy poleci z nożyczkami na te bzy to za chwilę osiedle łyse będzie ! A kysz!!
UsuńRabarbara
Opakowana, nawet zilustrowałam Twoje perygrynacje. Obrazek jest w zakładce PKP.
UsuńCos Ty Rabarbaro! takich wariatek co to nosze kwiatki do domu jest znikoma ilosc...gdzie tam "wszyscy czy kazdy" to jednostki nadzwyczajne takie jak Ewa czy ja. Takie uszczkniecie nie robi roznicy w wygladzie parkow, skwerow etc...a w domu od razu jest piekniej, milej..!
UsuńEeee tam nożyczki. Sekator noszę ze sobą, a co!
UsuńJednak nie mogę jakoś na osiedlu, głupio mi..
Obrazek jest w rzeczy samej - co nowsze Kury mogly nie wiedziec, ze ja i siekierka to TAKIE kolezanki.
UsuńLEJE !!! LEJE !!!
OdpowiedzUsuńRabarbara
Lej leidi lej, jak spiewal kiedys Bob Dylan....
UsuńI dobrze śpiewał :))).
UsuńRabarbara
No teraz to mnie już nie cholera trafi, ale jasny szlag i kurdybanek jego mać! Chmury wiszą, zimno jak w psiarni i nic z tego nie wynika.
UsuńU nasz to pare dni chmury piekne i ciezkie i szare pustym kursem lataly, az wreszcie popadalo (NIE polalo, ale zawsze to cus), wiec i do Ciebie doleci. Tylko nie przespij tego zdarzenia.....
UsuńNo u mnie polało i popadało ale niewiele z tego wynikło..... kopnęłam tu i tam to jakie dwa-trzy centymetry mokrawe a dalej sucho, ziemia nie chłonie.... Dobre oczywiście i to i obiecują, że jeszcze popada ale...
UsuńRabarbara
U nas raz 3min, raz 5 minut i to by było na tyle.
UsuńLeje? U mnie udaje że pada, ledwo chodnik pomoczyło, tyle, że chłodniej i mniej duszno.
OdpowiedzUsuńA tu nawet nie udaje...
OdpowiedzUsuńGrazyna, to albo do nas sie przeprowadz, albo do Grojca, bo od nas odbija na Grojec.
Usuńjakies czary robisz i pchasz wszystko na Grojec...mozna zwariowac..
UsuńPrzytulam
OdpowiedzUsuńPokropiło, kurz zebrało i tyle...
OdpowiedzUsuńBDB, dobry i zebrany kurz...
UsuńTak jeno sprawdzam, czym tu jest blokowanym na amen, czy jedynie pod poprzednią notką...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Poprosimy o przepis na jogurt Wachmistrza
UsuńWidocznie jakaś blokada po zaxwiedzą Kurnika się odbyła, pewnie bloger świrował od nadmiaru komentarzy,,jak,jest ich wiecje niż 200 pojawia sie napis wyswietl więcej.
UsuńWachmistrzu, bukbroń, żadnych blokad nie uprawiam, to tylko ilość komentarzy. Po 200 trzeba wpisać, puścić i kliknąć "załaduj więcej". Jest to upierdliwe, ale blogger tak ma.
UsuńO co chodzi z tym jogurtem?
Hana, masz przygotowany kolejny post?
OdpowiedzUsuńBo to jeden dzień a już 125......
Tak tylko pytam.
Rabarbara
Rabarbara, nigdy nie mam zapasu, kto by nadążył? Idę na żywioł.
UsuńRabarbaro - a co to jest 125...jeszcze drugie tyle wejdzie . I kawalek jeszcze.
UsuńToż właśnie o to mię szło ! Że wejdzie. Migusiem za dzień. I ciekawa byłam, czy Hana ma już coś w zanadrzu ;)).
UsuńRabarbara
Od dwóch godzin jest równiutki deszczyk, gęsty. Może przy okazji mi umyje moje pędzidło???
OdpowiedzUsuńproszę jutro trzymać kciuki za Gustawa, bo wyniki krwi ma modelowe, więc jutro zabieg...
UsuńTrzymam, Boguśka, biduś. Ale po kastracji to ras-ras.
UsuńTeż trzymam, będzie dobrze. Głaski dla piesa.
UsuńI ja czymam!
UsuńPopadalo, pozniej byla chwila,przerwy i teraz lekko siąpi.
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj, do teraz ani kropelki. I jak tu zachować pozycję na pagórku choćby?
OdpowiedzUsuńMM, no rzeczywiście trudno......
UsuńTo macham szmatami na chmury u mnie żeby coś do was poleciało !
Ładniejszych widoków z pagórka życzę Ci i dobrego dnia :)
Rabarbara
Hana - widziałaś ten wpis indonezyjski? To prawdziwy czy zgrywa?
OdpowiedzUsuńEwa2 tez dostala taki na swoim blogu...czyzby wysyp cichych egzotycznych wielbicieli? I czy beda sie o niego bic?
UsuńMM, Opakowana, nie wiem, nie wygląda na spam, facet ma normalny blog. Na razie zostawiłam, bo nikomu nie wadzi. Podejrzewam, że na tym się skończy. Chyba że to Spuchnięta się podszywa, dla niepoznaki z Indonezji i w męskim przebraniu.
OdpowiedzUsuńA może Spuchnięta jest bi, i się w Tobie zakochała? :-P
UsuńPrzypuszczam, że może być jej ciężko teraz, jeżeli jest w PL. Koreanka, Chinka to dla przeciętnego tolerancyjnego Polaka jeden pies, i na pewno roznosi wirusa.
TA Koreanka to internetowy wirus......
UsuńRabarbara
No rzeczywiscie sie chyba wreszcie zakochala....
UsuńHanus! Wachmistrz to znajomy Gryzmolindy, takze spoko. Jak tu trafil, moze sam napisze.
OdpowiedzUsuńNie pisze ostatnio bo jakos tak mnie naszlo jak MM. Trzeba jednak miec nadzieje, ze to wszystko minie.
MM, trzym sie! Serdecznosci dla wszystkich Kurek, usciski:)
U mnie dzisiaj wody nie dają niestety ale przynajmniej jest mglisto, chmurno i wilgotno.
OdpowiedzUsuńKotek mój Błyskotek na taką pogodę raczył zalegnąć dla zebrania sił na kanapie natomiast kotek mój Muszelka nie odpuszcza, wpadła, przegryzła i wypadła - widać wie, że nornicom wilgoć nie straszna. No i taki jeden pers (dobry pomysł nie ? - pers na wsi. Wychodzący.) się kręci i zje wszystkie nornice na przykład.
Malutka nowa koteczka baaardzo chciałaby wyjść ale jeszcze jej nie pozwalam.
Ślimaki cztery znalazłam i przeprowadziłam do lasu.
Kawę wypiłam.
To trzeba iść coś zrobić pożytecznego ;).
Dobrego dnia Kurniku ! Deszczowego !!!
Rabarbara
Rabarbara! takie codzienne opowiastki spisac i wydac ksiazeczką i bylby bestseller, wiesz jak to sie fajnie czyta!! zaraz czkowiekowi robi sie dobrze na duszy!
UsuńWczoraj ani kropelki, wszystko zachapala Opakowana, w nocy mialo padac wiec otworzylam sobie okno marząc..by deszczyk mnie obudzil ale nie obudzil, rano wstalam rozczarowana, ze Opakowana dalej trzyma dla siebie wode z niebios i nic a nic nie daje innym, ale..ale...jest jakby mokro , jest zielono, padalo sobie w nocy!!! hurra!
UsuńBardzo Ci dziękuję Grażynko za dobre słowo :) ale najpiękniejsze opowieści to pisze Agniecha i z jakimi ilustracjami !!!! Już kiedyś jej pisałam, że powinna to wydawać jako książeczki dla dzieci! Pokazywałam i czytałam mojemu wnukowi , był zafascynowany !
UsuńRabarbara
Masz racje, tez uwielbiam wpisy Agniechy, ale Ty nie badz taka skromna, rob zdjecia a teksty juz masz
UsuńRabarbaro, ale Ty wiesz, ze slimaki sa jak golebie pocztowe i WRACAJO. Moz im to troszku zajac, ale WRACAJO! Nalezy je humanitarnie zbierac do wiaderka z zielskiem dobrze skropionym woda i przykrywko, badz choc scierko z gumko wokol, nazbierac, nazbierac, okulbaczyc konie mechaniczne i wywiezc gady tak z 10 kilometrow, najlepiej do lasu lisciastego. Beda myslec, ze sa w niebie albo choc na Hawajach.
UsuńZgadzam sie - piszcie wszystkie. Bo ladnie piszecie!
UsuńChyba nie wszystkie wracają bo coraz ich u mnie mniej :) Widać podoba im się w tym niedalekim lesie ;) No i powrót miałyby baaardzo pod górkę ;)) to co się mają przemęczać :).
UsuńRabarbara
Zbieraja sily i zmieniaja szyki....pilnuj sie!!
UsuńDobra, zrobię zasieki z jeżyn !
UsuńRabarbara
U mnie to nawet ślimaków nie ma.
UsuńHana - pewnie sa, tylko fliofilizowane. Jak komarki.
UsuńCześć Kurki.
OdpowiedzUsuńU nas słonecznie.
Chorrrrrrera.
Kunie gdzieś za górką.
Zaraz jadę na zakupy. Jakże mi się nie chce.
Pozdrawiam i życzę deszczu.
Wiecie, alegro to zawsze mnie potrafi rozśmieszyć - wpisałam sobie z nadzieją, że a może.... "mączka rogowa " . A oni mi na to, że "chwilowo nie ma ale może chciałabym "łączkę różową" " .....
OdpowiedzUsuń"a świat realny jest poznawalny" ?
Rabarbara
Trzebab bylo sobie kupic. I uszyc zapaske.
UsuńJa bymbrała te łączkę!
UsuńChłodno, pochmurno, 13 stopni.
OdpowiedzUsuńMam siebie dość, zarosłam, grzywka sięga już nosa, w akcie desperacji IDĘ SOBIE PODSTRZYC WŁOSY.
Trzymajcie kciuki.
Dobrego dnia.
Ps. Agniechy wpisy też uwielbiam, Rabarbara zawsze znajdzie stosowny cytat, ma je w głowie czy podręczny spis?
Ewa , dzie ??? W podziemie ? 0|0 ? Z kasztanami na placu Pigalle?
UsuńRabarbara
Samodzielnie. Z przodu skróciłam, o mało oka sobie nie wydłubałam, ale efekt zobaczę jak wyschną. Wnuczka dzisiaj przyjedzie to mi może skróci z tyłu, tam nie poradziłam.
UsuńTak Ewus! Rabarbara ciagle i specjalnie wprowadza mnie w straszne kompleksy, trzepie cytatami, potrafi wydeklamowac cale rozdzialy ksiazek a ja co ? nic...wpadam w te dolki o ktorych tutaj ostatnio tyle sie pisze.
UsuńTe siedzimy w tych dołkach we dwójkę. Mam kłopoty z przypomnieniem sobie autora i tytułu, nie mówiąc o cytatach.
UsuńOstatnio zauważyłam, że mi uleciały fragmenty Inwokacji, którą pamiętałam jeszcze z podstawówki.
Kiedyś się pamiętało nawet łacińskie sentencje, a teraz....szkoda gadać.
Ja to w ogole nIC nie pamietam....
Usuńz laciny pamietam jedynie nic Hercules contra plures czyli Kiedy ludzi kupa i Herkules...nie da rady.
Ewa2 też sama co rusz poprawiam sobie fryzurkę. Mam zamiar nabyć nożyczki, takie z ząbkami, żeby te włosy ścieniować. Na szczęście są w tej chwili dosyć długie więc zacznę po małym kawałeczku i zobaczymy czy dojdę do fryzury na zapałkę.
UsuńA z cytatów pamiętam dwa, bo przez 4-lata widywałam je codziennie: Semper in altum i Per aspera at astra.
Do zapałki nie dojdę, trochę skróciłam, ale niezbyt dobrze to wygląda. Jednak do moich włosów potrzebny fachowiec.
UsuńNiedługo musiałabym sobie jak piesek robić kitkę nad czołem.
Ewa2, będziesz oryginalna, nie wahaj się! Kol. D zeszlifowała sobie sztuczne pazureiry SZLIFIERKĄ!
UsuńA co do cytatów to rzucam Wam jeszcze mój ulubiony cytat. Cytat wszechczasów i wszechokoliczności.
OdpowiedzUsuńObecnych oczywiście jak najbardziej.
"Nad brzegiem morza dąb zielony,
na dębie złoty łańcuch lśni
a na łańcuchu kot uczony
wokoło chodząc, liczy dni"
I udaję się do Lidla niestety, po wymienioną wyżej mączkę (mam nadzieję, że jeszcze będzie).
Rabarbara
E tam, Rabarbara, sięgasz po stosowna książkę i już. I dobrze.
Usuńw jeden dzień kopanie doła, w drugi zasypywanie. coś takiego sprawdza się na wojnie chyba.
OdpowiedzUsuńpodobno w ten sposób niszczono psychikę ludzi - górę paski przesunąć o parę metrów, a po skończeniu kazać tę górę znów posadzić na starym miejscu. i tak kilka lat.
Przybyles z Indonezji?
OdpowiedzUsuńHrehre, Oko, czy z Korei?
OdpowiedzUsuńAcha, Oko, co to są paski? Względnie paska?
OdpowiedzUsuńOko sadzi górę, a ja ciągle na pagórku. Bo...pokropiło!!! Zmoczyło chodniki, ale - jak mawiała nasza Mama - "pod drzewami sucho, pierońska sahara". Moje włosy - szkoda gadać - Hana chce mi obciąć, ale obawiam sie, że mogłabym potem wpaść do doła (znowu).
OdpowiedzUsuńMM, gorzej nie będzie. W kolejce czeka kol. D. Też do niej przemawia ten argument.
UsuńCoście sie uparły na to obcinanie, a kucyki ,,warkoczyki to nie,łaska?
UsuńMnie to odrost rosnie, a że farbowalam u fryzjerki z drobnymi pasemkami, to nie chialabym tego farbowaniem domowym zniszczyć, no i kolor jak bym nie wiedziala teraz. Buuu
Oko daje tłumaczenie z googla. Musi Korea.
OdpowiedzUsuńOko,prowadzi bloga, mozna poczytac, kliknijcie sobie.
UsuńKażdy z nas łapie doła, gorszy dzień. Ważne aby szybko z niego wyjść.
OdpowiedzUsuńDezynfekcjo, jakie masz piękne imię!
OdpowiedzUsuńPo dezynfekcji rąk dzień od razu lepszy.
OdpowiedzUsuńOoo, dyzenfekowalam dzis kilkakrotnie!
OdpowiedzUsuń