Dzień był dzisiaj ciężkawy, za to przepiękny meteorologicznie, nieprawdaż Wielkopolsko? To chyba na cześć Miki Górolki. Poczuła się dzisiaj jak na Wyspach Kanaryjskich co najmniej.
Nie będę już ogarniać żadnych funkcji, zamieszczanie zdjęć mam ogarnięte, to pójdę na łatwiznę. Przy okazji wyjaśni się, dlaczego kurnik jest pastelowy. Otóż jakiś czas temu opętały mnie, pochłonęły, wessały z głową i nogami suche pastele. Próbowałam różnych technik, ale pastele jakoś mnie nie pociągały. Aż, nagle, wtem! Eureka! Po długim wahaniu i jeszcze dłuższych namowach Mojego, wyszłam z tym do ludzi! Do Was wyjszłam!
Zamykam oczy i lecę głową w dół, co ma być, to będzie.
Ponadto: Mika raz jeszcze dziękuje za ciepłe słowa. Jest już w mieście na Ś i czeka na jutro, co dalej, się zobaczy. Szpital, bo to szpital, nie bójmy się tego słowa, jest zaskakująco przyjazny. Nieduży, czyściutki, nowoczesny, jasny i pełen zadbanych kwiatów. Tam jest ŁADNIE! A Panie w recepcji są MIŁE ! Co do reszty, mamy nadzieję, że też taka będzie, że nic nas nie rozczaruje, godzina zero jutro! Kciuki proszę!
Na dobranoc powiem Wam jeszcze, jakimi słowy Mój zwraca się do kociaka zwanego Czajnikiem, który śpi na jego kolanach. Tak oto grucha: cije to łapulki luzowe takie malutkie, moje misiaczki, a oculki zielone takie kto tak ziewa ślicnie...matkojedyna oszalałem dla tego kota!
Kocich snów!
Co za składnia;) Ogniomistrzowa;)
OdpowiedzUsuńGruchy mam jedne - moje najładniejsze - najsubtelniejsze i pyszne;)
Mika sobie poradzi, pisz w razie czego...
W gruchach i parchatych jabłuszkach jestem miszczem świata! Do gmaila skocz.
UsuńHanuś po pierwsze: dla Miki całuski i ściski, będzie dobrze, co ma nie być, nie darmo tak to się z Wami ułożyło.
OdpowiedzUsuńPo drugie: Twoje pastelki są miód -cycuś i jestem zła na siebie, że nie drapnęłam, nie wychciałam tej filiżanki........
Po trzecie: aż się uśmiecham na widok przemawiającego do Czajnika "dużego chłopa", mój tak samo gada to Mopka...... to jest rozczulające, nie?
Mikę ucałowam i wyściskam, dziękuję.
UsuńNie rycz Mała, nie rycz, nasmaruję Ci jakąś filiżankę!
Mój zawsze mawiał, że dzie, żadnych zwierząt w sypialni, taką miał idee fixe, bliżej nie wiadomo skąd. A teraz ma w łóżku 2 koty zawsze, psy w porywach, Frodo jednak trochę duży. Ale swoje tapczaniki mają gdzie? W sypialni!
Oj nasmaruj, nasmaruj.......:))))
UsuńA o psie w łóżku to na maila Ci napiszę, bo nie wypada tak publicznie:)))
A co tam nie wypada! Przecież tu wszyscy tak mają!
UsuńCzy mi się zdaje czy rzeczywiście nie było tam sztuki mięsa;)
OdpowiedzUsuńJak nie, jak tak? Sztuka mięsa jest w parchatym jabłuszku!
UsuńZa Mikę kciuki potrzymam, ładne dziełka, ładne, ale czemu te jabłka takie parchate? Pewnie nie pryskałaś na grzyba...I tu jeszcze raz widać, że dzieło powinno być oprawione, niby taka dziura owalna, a jak to dodaje głębi.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za kciuki.
UsuńJuż trzymam!:-) Przed pierwszą kawą i bez kciuków niewygodnie pisać. A myszę obsłużyć - wyższa akrobatyka.
UsuńSzybko pisz, kawę wypij i zaraz potem trzymaj!
UsuńGłupiam nie jest (w kwestii tej dziury). Pewnie, że jabłek nie pryskam. Pryskane kupię se w sklepie. A takie parchate to dopiero głębię mają. To tak, jak z młodą modelką. Gładkie to to, śliczne, co tu malować?
OdpowiedzUsuńSzacun wielki za takie piękne obrazki. Ja o takich marzę i śnię do kuchni, chodzę koło pasteli jak pies koło jeża i jakoś się boję. Twoich i tak nie doścignę... PoZDROWIENIA dla Miki i dzięki za ucztę dla oczu.
OdpowiedzUsuńJejku, Jagodo, dziękuję! Bierz pastele i jazda! Co za tworzywo, nie przypuszczałam, że to takie PLASTYCZNE! Jeśli nie spróbujesz, nie dowiesz się, jaki talent w Tobie drzemie...
OdpowiedzUsuńZa Mikę dziękuję, wszyściutko jej przekażę.
Hana, skocz do mnie, bo romanista potrzebny;))))
OdpowiedzUsuńZa mikę trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńHana, pastele piękne. Talenty w Tobie niespożyte. Podziwiam i zazdroszczę bardzo.
Pacjanu, za Mikę w imieniu dziękuję, jutro wszystkie kciuki Jej zabiorę. Ja w porównaniu z ilością Twoich talentów, to malutki pikulek jestem.
UsuńHana wymiatasz z pastelami, nie moge sie napatrzec :) Gratuluje Ci wielkiego talentu. Za Mike trzymam kciuki, mam nadzieje, ze wszyscy beda tam bardzo uprzejmi i grzeczni wobec pacjentki, w nagrode Mika o nich bajke napisze.
OdpowiedzUsuńJeny, Orszulka, aż mi dym uszami idzie od takich komplimentów. Mika jest dzielna jak Ryszard Lwie Serce, ale każdy kciuk się liczy. Dzięki! Szkoda, że tam o Jej bajkach nie wiedzą, bardziej by się starali.
OdpowiedzUsuńDzień był słoneczny, nawet pranie mi na dworze wyschło :)
OdpowiedzUsuńPastele sa piękne, nawet myślałam, że ta pierwsza z gruszkami, to fotografia.
Mika dasz radę. Trzym się :)
Dziękuję Magda za słowa uznania, dziękuję też za Mikę, skrupulatnie przekazuję Jej wszystkie kciuki.
UsuńTo grzech tak pięknie pastelować :-)
OdpowiedzUsuńTrzymamy tu mocno kciuki za Mikę i oczekujemy wieści "z frontu".
Za ten grzech nie żałuję, nic a nic!
UsuńWasze wsparcie napawa Ją otuchą i wzruszeniem, przecież jest tu sama, daleko od domu. Myślę sobie, że zabiorę laptoka ze sobą, sama przeczyta. O ile laptok załapie tam internet.
To ja mówiłam, Hana. Wiecie, jaki ten blogger jest.
UsuńTo nie grzech, to talent:)
UsuńAle są niesamowite! się w nich zakochałam!
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla Miki :*
Kapitalnie to musi wyglądać, jak dorosły faceta jak rozczula nad kociskiem :)
Ewka, a ja niezmiennie kocham się w Twoich zabawkach!
UsuńMało, że Mój się rozczula, kociak może szargać wszystkie świętości - łazić po komputerach, turlać sobie antenki, przestawiać modemy, podrzucać pędzle i pędzelki, drapać ukochany fotel i usłyszy wtedy: a kto tu panusiowi polozwalał, a jak to wlazło na monitolek, oj, spadnie...
Mika to twardziel, jednak życzenia potrzebne są twardzielom też. Dziękuję w Jej imieniu, niedługo sama Wam podziękuje!
Również - kciuki za Mikę :)) Dobrze, że szpital robi dobre wrażenie, ale basen np. też mają tam fajny. Jeździli od nas tam, jak z naszym były zawirowania.
OdpowiedzUsuńGdy spojrzałam na pierwszą pracę, to myślałam, że to prawdziwe gruszki na talerzu!! :)) Piękne te Twoje pastele, a parchatość jabłuszek mnie naprawdę rozczuliła.
Dzisiaj u nas szaro, buro i ponuro, ale wczoraj fajnie było popatrzeć sobie prosto w słońce, mimo zimnego wiatru.
I wcale mnie nie dziwi, że Twój tak do kotecka mówi, bo to malutki kotecek psecies jest, jak się do niego inacej zwlacać? ;)
Dziękuję Lidka, i za Mikę, i za słowa uznania. Parchate jabłuszka uchowały się jeszcze dwa, szybko muszę je nasmarować, bo z jednej strony już od tych malowniczych parchów gniją. Ale tam, odwróci się i już.
UsuńI u nas szaro, wczorajsze słońce wydaje mi się jakąś ściemą!
A tak zostaną na wieki utrwalone, razem z parchami :)
UsuńDo pozowania, zdecydowanie najlepiej je odwrócić, nikt się nie domyśli, co było z tyłu ;)
Czasem, w zapomnieniu i roztrzepaniu, zdarza mi się zjeść eksponat, nawet i parchaty.
UsuńAle za to zdrowy, niepryskany :))
UsuńI mojego kciuka Mice zawieź :) Z pozdowieniami !
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z psemowy Twego do Cajnicka :)
A pastele cudne ! Bardzo realistyczne. I świetnie oprawione. Ja się babram olejnymi, suchych jakoś nie czuję.
Jasne, że zawiozę! Dziękuję.
UsuńCajnicek jest diabłem wcielonym, jak mi popsewlaca i postląca, a potem wieje az psewlaca sie na zakletach, to inaczej do niego przemawiam!
Dziękuję za komplementa, za chwilę we łbie mi się przewróci. Pacz, a ja nie czuję olejnych. Zupełnie.
A paspartu (że tak z fhancuska rzeknę) sama też robisz, czy kupne ? Bo tak pięknie wycięte, z głębią :)... i miechunkę koło parchatych jabłek machnęłaś :)
UsuńMiechunka jest bardzo wdzięcznym obiektem. I się nie psuje, ani nikt jej nie zje w niestosownym momencie. Co najwyżej koty sobie poturlają. Paspartu gotowe, w dużym wyborze w markecie budowlanym na L. I nawet cena nie zwala z nóg.
UsuńO, przy okazji popatrzę :)
Usuńsię wymądzem .Ten pomarańczowy pomidorek w środku miechunki jest jadalny ,nawetnieraz w sklepach sprzedają .Ja jadłam w Niemczech taką kupioną w sklepie , a w Polsce taką z ogrodu.
UsuńPastele piękne ,bardzo realistyczne . Czy ta gęś na tej poduszce ,to też twoje dzieło, bardzo mi się podoba :)
Tak,gęś też, to haft. Dawno temu poszła na Dom Tymianka, zostało mi zdjęcie.
UsuńDostałam od MIKI esemesa - trzyma się;)))
OdpowiedzUsuńMika czeka teraz do skutku, w dodatku o suchym - za przeproszeniem Państwa - pysku. Dzisiaj dzień operacyjny i chłopaki mają trochę roboty. Nikt nie wie, kiedy będzie po. Nie omieszkam Wam donieść.
OdpowiedzUsuńHano! Jakie to ładne, wprost śliczne! :) Dawaj więcy.
OdpowiedzUsuńWyściskaj Mikę - Pomorze też mocno trzyma kcukasy. I kapkę słońca podsyła, bo własnie wylazło zza chmur. :)
Z tego wszystkiego napisałam kcukasy, no żeż kurna, kciukasy przecież. Musiałam wyjaśnić, bo jeszcze by się kto zastanawiał, co to są nad morzem kcukasy. :]
UsuńOjtam Jolka, każdy wie, że nad morzem na kciuki mówią kcukasy. Się nie kryguj. Dziękuję za Mikę i słowa uznania dla moich obrazków. Jaką zakładkę zrobię, albo coś. Jak już rozgryzę gdzie.
UsuńJak szybko czyjś blog może stać się ulubionym? Hmmm... :))
OdpowiedzUsuńMika, trzymamy za Ciebie kcukasy (jak napisała Jola) Dziewczyno!
Pastele baaaardzo pastelowe i urokliwe, a przemowa to jakby podsłuchana u mnie. MójCiOn tak przemawia do Hokusa. :)
Ech, chłopy, chłopy...Macho i twardziele, a tu proszę - jeden malutki kot i...
OdpowiedzUsuńDo mnie tak nie mówi jak mu wlezę na monitor...
Dzięki, dzięki za kcukasy!
I za komplementy AnkoW.
OdpowiedzUsuńDołączam do ulubienic nowego bloga:)
OdpowiedzUsuńPastele cudne, a Twój chop całkiem normalny;P
Viki! Jak fajnie Cię widzieć! Chłopu odbiło bardziej, niż mnie. Znaczy się normalny.
OdpowiedzUsuńJak tak moówi do kotecka to jest najnormalniejszy, gdyby normalnie mówił to by było nienormalne :)
OdpowiedzUsuńI ja kcukasy trzymam :), będzie dobrze.
A pastele tak cudne, tak realne, ze myslałam, że prawdziwe !
A jabłuszka parchate bardzo zdrowe, bo robaczek złego nie zje !!!
Dziękuję Mirka i za uznanie i za kcukasy. Już po strachu, poszło dobrze.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że na parchate jabłuszka muszę czekać do przyszłego roku. Są niezwykle "fotogeniczne".
Pastelowy w rożowe kropeczki:)
OdpowiedzUsuńNie mam czasu w dzień brać udziału w tych rozmowach, wieczorem ledwo przeczytam...
Rysunki śliczne, robiliśmy takie na zajęciach z rysunku:) Marzy mi się znowu wziąć kredki do łapki...ech...Może w święta?...
Ondrasza, owocki to taki "ogrodniczy" temat, a jaki wdzięczny! W dodatku po wszystkim taką martwą naturę można zjeść!
UsuńDziewczyny, jesteście wspaniałe, nie maluję, ale zwierzę posiadam, piesa mianowicie, imieniem Baluś, diabła wcielonego, a z twórczości to może coś na mnie spłynie ze sławy siostry mojej rodzonej, bo Hana nią jest. To mój pierwszy wpis, ale tuszę, że nie ostatni, pozdrawiam Was Wszystkie, a kciuki Mice przekazałam juz wcześniej i cieszę, się, że wszystko poszło dobrze.
OdpowiedzUsuńO rany! Siora!!!!!!!! Trafiłaś!!! Tu jest fajnie, nie?
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńjednak dobrze iść tak po kolei, bo wiesz Hano, ja cały czas wyobrażałam sobie, że Kurnik jest cały pastelowych kolorach, tu grzęda różowa, tam turkusowa, dalej miętowa,wszędzie białe serwety i poduchy i inne gadżety, jak to pokazują na popularnych blogach wnętrzarskich.
OdpowiedzUsuńTo jakie kolory rządzą w Kurniku?