sobota, 14 lutego 2015

Ogary wyszły z lasu

Często zastanawiam się, dlaczego używa się określenia "prawo buszu", albo "prawo dżungli" na określenie sytuacji bezprawia i przemocy? Zwierzęta w buszu, lub w dżungli rzadko, zgoła wcale nie czynią sobie krzywdy w obrębie własnego gatunku. Jedynym zwierzęciem, które to robi, jest człowiek. To on napada na krewnych, znajomych i nieznajomych wiedziony najniższymi instynktami - takimi, jakie zwierzętom są całkowicie obce.
Agresja u zwierząt narasta dopiero w sytuacji, którą stworzył im człowiek. Zamknął je w ogrodach zoologicznych pozbawiając tym samym możliwości pierwotnych zachowań. Zdarza się, że samice w ZOO zabijają swoje młode, nierzadko dochodzi do aktów samookaleczenia. Nie tylko w ogrodach zoologicznych zresztą. Każdy przynajmniej raz w życiu, choćby w telewizji widział półgołe kury. Ja widzę codziennie, u sąsiada za płotem. Siedzą zamknięte w ciemnym ogrodzeniu wielkości dwóch metrów na trzy, na trawkę nawet nie mogą sobie popatrzeć, bo stamtąd jej nie widzą. To są te szczęśliwe kury z tzw. wolnego wybiegu. Ani on wolny, ani wybieg. Powiedziałam sąsiadce, dlaczego są łyse - cała wieś turlała się ze śmiechu, że trza kurum telewizur wstawić do kurnika, bo się nudzum.
A pies? Przed tysiącami lat był myśliwym - jak człowiek. Na swoje nieszczęście, w którymś momencie zbliżył się do człowieka - pasał z nim bydło, bronił go i polował. Był użyteczny. Ciężkie dla psa czasy nastały wraz z rozwojem społeczeństw. A rozwój społeczny oznaczał powstanie różnych klas, w tym arystokracji. Prosty chłop nie mógł sobie pozwolić na utrzymywanie psa-darmozjada, arystokrata już tak. No i zaczęło się szaleństwo: mutowanie, krzyżowanie i inne kombinacje. Ciekawe jak to się udawało zważywszy nikczemny wówczas stan wiedzy na temat inżynierii genetycznej? Ile w tym było psiego cierpienia, nigdy się nie dowiemy. Kosztowny pies świadczył o statusie społecznym. Na szczęście to się trochę zmieniło i nadal się zmienia, chociaż ciągle jeszcze różnej maści celebrytki i celebryci używają zwierząt (w większości przypadków psów) jak naszyjnika, albo broszki.. Nie zmieniają się nadal zapędy "hodowców", czego wynikiem są zdegenerowane zwierzęta, chorujące i cierpiące w imię zaspokojenia wątpliwych ambicji człowieka. Pies także, a może zwłaszcza, ponosi konsekwencje rozwoju cywilizacyjnego, też cierpi na nerwice różnego autoramentu.
Boję się chorobliwie o moje zwierzęta, choć to kundelki (co do Frodo pewności nie mam). Mówi się, że kundelki są najzdrowsze. Ja jednak nie jestem o tym przekonana. Kto może wiedzieć, jakie drzemią w nich kombinacje? Frodo to pies z fobiami, a Wałek ma ADHD i to nie żart. Mam nadzieję, że to są wszystkie ich mutacje.
Moje śliczne mutanty
Wałek się nie zmieścił...

Przedstawiam Wam Kleo, sunię Izy D. Kleo jest moskiewskim psem stróżującym. Wygląda na to, że Frodo też.:


Napisanie tego postu zostało sprowokowane strzałami, jakie słyszałam dzisiaj w lasach i polach wokół wsi. Dzielni i prawdziwi mężczyźni poszli w las, aby upolować coś dla swoich głodnych kobiet i dzieci. Zaklinam moce, aby nie trafili na stado jeleni, które kilka dni temu przebiegały za moim płotem. Kochane jelenie, jeszcze tylko miesiąc, dajcie radę. Sezon na polowania się kończy, potem zostaną tylko kłusownicy.

203 komentarze:

  1. Druga!
    Pogdaczcie sobie Dziefczynki, wrócę bardziej wieczorową porą. Idę się ukulturalnić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w ogóle nie rozumiem, jak można z rozrywki strzelić do czegokolwiek żywego. Nie cierpię myśliwych ! Pod płaszczykiem humanizmu i ochrony lasow mordują zwierzęta.
    Ależ Wałecek z Frodem som rozkoszne na tym zdjęciu :)))
    A ja nadal pracuję, i co raz wlatam na podgląd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - do pluskwy bys nie strzelila? albo do mola badz komara malarycznego?

      Usuń
    2. Opakowana, ja nie! Plasłabym na odlew!

      Usuń
    3. ja bym do moli jednak szczelala, bo za kazdym razem jak dusze renkom badz jakim trepem, to taka cholera potrafi sie podniesc, otrzepac i leciec (krzywo) dalej....

      Usuń
    4. Jeśli krzywo leci, to do szafy nie trafi.

      Usuń
    5. Jakbym rozpoznała, i ta czyhałaby na mnie, to bym szczeliła. Nie plasnęłabym nigdy ! Z obrzydzenia do rozbryzgu ! Ale najpewniej łapnęłabym w pudełko od zapałek i wyciepła w tem pudełku przez okno. Co czynię z innymi obrzedliwymi, np muchi albo pajonki. Komary pryskam czym sie da.

      Usuń
  3. O!! Ja właśnie kroję post o myśliwych... Trochę o tym ostatnio poczytałam i... krew uderza do głowy normalnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Serce pęka na to co piszesz. :(((

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie rozumiem myśliwych. W dzisiejszych czasach. To straszna i barbarzyńska rozrywka. Idź Hanuś, a opowiedz, jak się ukulturalniłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, strzały słyszałam rano, a potem przez wieś jechała ciężarówka z zabitymi sarnami uwieszonymi na pace. I te ciule z giwerami siedzące tamże...

      Usuń
    2. Taka złość mnie wzięła, że normalnie rzucałabym w nich choćby kamieniami. Nie zdążyłam, bo oni tylko przejeżdżali.
      Robiłam niedawno research na temat Muzeum Leśnictwa w G. Matkubosku, wpisz takie hasło w googla i prześledź. Tak wiesz - po nitce do kłębka. Co myśliwi wypisują i wygadują, nie mieści się w średnio wrażliwej głowie.

      Usuń
    3. Mogłabym Wam linki dać, ale to jest jatka. I po co?

      Usuń
    4. ja nie moge ani czytac ani patrzec :((

      Usuń
    5. Raz widziałam takie coś na Mazurach. Przed nami jechał traktor, miał jakąś przyczepkę z taką jakby ścianą a na tej ścianie wisiał zabity dzik. Wszystko we krwi. Niczym nie osłonięte. Trudno na krętej drodze było ten traktor wlokący się wyprzedzić. Coś okropnego. Nie zmienimy nic, jest takie prawo, że mogą strzelać. Można tylko krzyczeć, że nie powinno tego być.

      Usuń
  6. Miłego ukulturalniania, Hanuś :***
    Ja też myśliwych nie rozumiem, coś pierwotnego w tych ludziach drzemie, że muszą poczuć krew i zabijać.
    Twoje zwierzaczki są po trudnych przejsciach, więc dziwne nie jest, że mają fobie jakoweś. U Was mają spokój, doskonałą opiekę i są usłuchane :) Mimo ADHD Wałeczka ...
    A mieszkańcy Twojej wsi to taka prawdziwa, prymitywna czerń - jak można na wsi kur nie wypuszczać, czy krów, o psach nie wspomnę. Bo koty mają wolność, ale ... no właśnie, ale ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka, smutne jest to, że nie tylko moja wieś jest taka. Takie rzeczy dzieją się wszędzie, zwłaszcza w Wielkopolsce - z powodu zasobności paradoksalnie. Nie opłaca się gnać krów na pastwisko, bo mają stać w oborze i produkować mleko, a po 3 latach wymienia się je na młodszy model. Krowy na łące widuje się jeszcze na południu, w Zachodniopomorskiem i pewnie na Podlasiu. I na Mazurach? Nie wiem.

      Usuń
    2. Kocia wolność (czytaj życie) na wsi trwa ok. 3 lat...

      Usuń
    3. Zgłaszam, że na Podkarpaciu jeszcze krowy, kury, gęsi, kaczki pasą się na zielonym. A u proboszcza i u mnie jeszcze owce:) Ale to faktycznie biedny region. Stosunek do zwierząt jest oczywiście utylitarny, ale też zdroworozsądkowy - jak o nie zadbam, to będę miał. Psów i kotów nie trzyma się w domu, bo one mają swoje funkcje przypisane, ale się o nie dba. Patologii w każdym razie jeszcze nie spotkałam, co nie znaczy, że nie istnieje...
      Trafiają się też pozytywni "wariaci", jak znajoma rodzina zakochana w swojej krowie, o której mogą gadać godzinami, albo sąsiad z koniem pociągowym pod ochroną, który do pracy jest wykorzystywany sporadycznie i tylko tej lżejszej.
      Poza tym dzisiaj niedziela, czyli polowanie, trochę się boję iść z psami do lasu...
      Tak czy inaczej, pięknej i dobrej niedzieli dla Wszystkich:)

      Usuń
    4. na moich mazurach też krowy stoją na łące od wiosny do późnej jesieni.

      Usuń
    5. na moich też. I martwię się o nie w burzę, bo nie zabierają do obory. Stoją w tych błyskawicach i deszczu i ryczą.

      Usuń
    6. Potwierdzam Bazylio, u nas ciągle jeszcze krowy na pastwiska i łąki chodzą. ale coraz mniej ich niestety.
      Pozdrawiam krajankę z Podkarpacia:))

      Usuń
  7. ukulturalniaj się, hana, za mnie też, bo ja to tylko albo telewizor, albo laptop. tak se na stare lata zrobiłam...
    myśliwych nie cierpię. człowiek ingeruje w przyrodę a potem jednego jest za dużo a drugiego nie ma wcale.
    jak u mnie, zajęcy brak, lisów za to od smigła...
    a, bo lisy były wściekłe, szczepionki dostały i zjadły wszystkie zające. i kury mojej sąsiadki, co to luzakiem po polach chodzą i po moim podwórku, jak przefruną przez siatkę...
    a ja się boję o moją siódemkę, bo choć nie rasowa to z chowu wsobnego. tyle ta kicia przeszła....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EZM, niewiele tracisz, obawiam się. Przynajmniej oglądasz to, co chcesz. A ja MUSIAŁAM, chociaż w miłym towarzystwie może być i jazz, za którym nie przepadam.

      Usuń
    2. EZM, jak miewa się Siódemeczka?

      Usuń
    3. jak się zbiorę to napiszę. jest już w domu :) po miesiącu prawie!

      Usuń
    4. Widziałam lalunię śliczną:)

      Usuń
  8. Hana, nie zebym sie nie zgadzala z tym co piszesz. Ale malpy to sie jednak nawzajem tluka, i zjadaja swoje mlode. Lwy , zabijaja lwice i mlode lwiatka.Podobo sa krolami kanibali.
    Szympansy organizuja wrecz" wyprawy wojenne"(to nie zart) by zdobyc nowe terytoria.

    Co oczywiscie nie zmienia faktu, ze ludzie gupie som i okrutne.
    mamy taki film po francusku:" Deux Freres". Za kazdym razem ryczymy, gdy ogladamy.
    https://www.youtube.com/watch?v=B6-wgnGRWN0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, temat wymagałby zgłębienia, moja wiedza na ten temat jest dosyć powierzchowna. Nawet jesli jest tak, jak piszesz, to i tak jest w tym jakiś cel - zdobywanie np. nowych terytoriów, bo stare zawłaszczył człowiek. Obawiam się, że u podstawy takich zachowań kryje się właśnie on - człowiek znaczy.

      Usuń
    2. Nie Hanuś, nie kryje się, tak już mają. To raczej na odwrót. Ludziom pozostał instynkt zabijania i inne takie z b. dawnych czasow..

      Usuń
    3. Kasia, instynkt tak, zgadzam się, ale po to człowiek ma rozum, żeby nad instynktami panować, a nie panuje. Chciałabym zgłębić ten temat.

      Usuń
    4. Mysmy kiedys zglebiali na antropologii. Ciekawe to bylo.

      Usuń
  9. Równowaga została zachwiana już dawno. Mnożymy się, zagarniamy terytoria i walczymy między sobą, czując panami świata. Smutne to, bo według mnie zmierzamy do samozagłady.
    Ale posmęciłam....Twoje zwierzaki są prześliczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, nie smęcisz, tak jest, też tak to widzę. Człowiek w swojej zachłanności jest niereformowalny.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kira to tez kundel i co? Mysle, ze zwierzeta rowniez zaczely dotykac choroby cywilizacyjne, jak ludzi. Srodowisko jest zatrute, jedzenie, zarowno ludzkie jak i psie, rowniez. Czlowiek rujnuje wszystko na swojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pantera, Kira to składowa dwóch ras, więc może skumulowały się w niej wady obydwóch. Nie znam się, ale myślę, że to możliwe. Kundlem "rasowym" jest Wałek - dziecko innych kundli, a one jeszcze innych... Co nie znaczy, że nie jest żadnym świństwem zagrożony. Jeśli nie wadą genetyczną, to zatrutą myszą, którą może zjeść, albo innym jakimś smakowitym kąskiem, który przygotował dla niego jakiś ekologiczny rolnik.

      Usuń
  12. Już jestem! I opowiem Wam numer stulecia! Ogniomistrz jest miszczem świata w myleniu wszystkiego ze wszystkim. Zostaliśmy zaproszeni na koncert, więc wybrzydzania nie było. Tyle tylko, że szłam w przekonaniu, że zaśpiewa Aga Zaryan. A zaśpiewała Dorota Miśkiewicz! Zaśpiewała pięknie, Napiórkowski wymiatał na gitarze i w sumie fajny koncert, chociaż ani Zaryan, ani Miśkiewicz to nie moje klimaty. Ale było przyjemnie, zawsze to żywa muzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku. Nie znam ani jednej, ani drugiej :)

      Usuń
    2. No, mnie przez telefon też mówił, że Aga Zaryan:))) Ale Miskiewicz lubię, na pewno fajnie było. Śpiewała taką sambę z kalendarzem, z tekstem Młynarskiego?

      Usuń
    3. Tak, Mika, była samba i jeszcze parę kawałków znanych z radia. Było fajnie i energetycznie.

      Usuń
    4. AniuM., obie są z lekka niszowe...

      Usuń
    5. a ja w ogole nic nie wiem i nikogo nie slyszalam, bo ja jak ta purchawka pode guazem se siedze...czy teraz mamy sie Tobie klaniac i mowic szanowna pani?

      Usuń
    6. Widocznie to akurat nie ta nisza :)

      Usuń
    7. Ale, Opakowana, do mnie szanowna? Nie rozumię...
      Pod guazem poza tym siedzą raczej jaszczurki i te, no, ekhm, bez urazy, ropuszki...
      U nas na gumnie purchawki normalnie, bezczelnie rozwalają się w pełnym słońcu i fcale się nie kryjom.

      Usuń
    8. moge zamienic (pewnie z doplata...) siedzenie pd guazem na rozwalanie sie na slonku. bardzo chetnie zmienie posade :P

      Usuń
    9. Opakowana, z dopłatom, ale dasz radę. Chyba.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Dzie tam..
      Wlasnie obejrzalam fajny film dokumentalny, o milosci z czasow wojny, Polki i Niemca. Piekna historia. A raczej-pieknie opowiedziana. Zaczelam rozmawiac z moim Wu o niebieskim koniu, oficerach niemieckich stacjonujacych u mojej babci. Ze moze historia na bloga. ale jednak nie. Babcia zostalaby pewnie przez niektorych opluta, posadzona o kolaboracje i inne zle rzeczy.

      Usuń
    2. Kasia, lepiej zachowaj wspomnienia o Babci dla najbliższych. Tak niewiele trzeba, żeby obudzić zło.

      Usuń
  14. Myślistwo to coś okropnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AniuM., dla mnie to odrażające. Strzelić do żywego stworzenia, patrzeć, jak kona, a potem się tym chełpić przy wódeczce?

      Usuń
    2. Fragment dokumentu o wilkach w Finlandii widzialam i sie poryczalam. Jak sie mysliwi naigrywali ze smierci tych wspanialych zwierzat. Mimo, ze rozbiajali cala wilcza rodzine. Bez litosci. Bestie.
      Wilkow ostalo sie ok. 130...W tak slabo zaludnionym kraju, z takimi polaciami lasow.

      Usuń
    3. Kasia, a u nas, kurna nie pamiętam gdzie, na Mazurach bodajże, wojewoda dał pozwolenie na odstrzał wilków! Tego nie pojmuję. Nie oglądam takich filmów, bo zwariowałabym.

      Usuń
    4. U nas ( Mazury) podobno są wilki. I rysie. Ale nikt ich nigdy nie widział. Jedyne, co widziałam to sarnę, kunę, zająca. Nawet dzika nie widziałam, choć śladów jest wiele. Był też łoś, chadzał po drodze, nie miałam przyjemności zobaczyć, ludzie widzieli. Chyba zabłądził w jakiejś wędrówce. Za to mojej koleżance z pracy na warszawskiej ulicy pod Mościskami łoś wszedł przednimi nogami do samochodu. Samochód do naprawy, na kilka tysięcy szkód.

      Usuń
    5. Dzisiaj widziałam pędzący przez pole tabun dzików. Dużo ich było i pięknie wyglądały w pędzie. Niewykluczone, że wiały przed polowaniem. Oby im się udało.

      Usuń
    6. Mają nikłe szanse,niestety. A to za sprawą kolejnego "genialnego" pomysłu naszych rządzących - odstrzał wszystkich dzików w Podlaskiem ( tu wykryto 3 ogniska zachorowania na ASF u trzody chlewnej ), a w pozostałych regionach będzie można strzelać do nich przez cały rok,w tym również do loch.
      Gdy argumenty z wirusem pomoru świń nie wystarczają, to próbuje się wciskać kit,że populacja dzików jest zbyt liczna. Usilnie dąży się do depopulacji, do zabicia 300 tys osobników! To się w głowie nie mieści! Podejrzanie to wygląda. Myśliwi zza zachodniej granicy pewnie już w drodze...

      Usuń
    7. a to wszystko dla dobra rolników....

      Usuń
  15. Nie śpiom, dla całego Kurnika ściski walentynkowe.
    Jak mawiała moja Cio, czyli Mama Miki: najbardziej kochane są kundelki i najbardziej rasowe bo wielorasowe.
    Hana ale Ogniomistrz zwierzaków nie myli i na Wałka nie mówi Frodo a na Grażynkę Cajniczek?

    OdpowiedzUsuń
  16. Bacha, a juści! Myli! Ale to nic, bo nawet jeśli zawoła Grażynkę mając na myśli Frodo, to i tak przylatują wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy się zwierzaki wiedzą, że jak nie polecom to może ich ominąć jakaś trakcja. Madre pyszczki.

      Usuń
    2. Bacha, pewnie. Kiedy coś smakowitego spadnie mi w kuchni na podłogę, to mówię: Wałek, pozbieraj! Na takie dictum leco szfystkie i mało sobie nochali nie rozplaskajo, tak węszą!

      Usuń
    3. Hana jakby przybiegały tylko te wywołane ,to może by sobie w końcu przyswoił ,a tak to nie ma szans ;))

      Usuń
    4. A weź im to powiedz, Marija!

      Usuń
  17. w sumie to pies sobie ten powroz ukrecil na siebie. Przed psami ludzie byli nomadami. To dopiero pies nauczyl czlowieka, ze moze sobie zamieszkac w jednym miejscu, bo pies przypilnuje, zagoni te rozne kury i krowy gdzie trzeba...
    wyrazny blad...

    a co do tych strzelajacych, jak bum cyk cyk, zycze im wszystkim, zeby strzelili se w stope. Kolektywna.
    i zeby rzeczywiscie jelenie i sarny schowaly sie w knieje gleboko..

    A Twoje mutanciki i tak sa naj-mimimi. A masz pewnosc, ze sie z jakimis suczkami nie pomutowaly dla przyjemnosci???

    Bacha - ja kiedys w parku na psa imieniem Sally (suczka, jakby kto mial watpliwosci) zawolalam "David"....slubnemu tego NIE powiedzialam, przez usty mi nie przeszlo...bo ze do niej wolalam per Kasiu to chyba normalne, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  18. Opakowana, pies miał jak najlepsze zamiary. Skąd miał wiedzieć, że oddał się w jasyr bestii?
    Czasem myśliwi strzelają sobie nie tylko w stopę, ale i w łeb. I publicznie tu mówię, że wcale mi ich nie żal, bo jeśli ktoś z naładowaną spluwą idzie w las, musi się z tym liczyć.
    Moje mutanciki są kastratmi, więc wontpię...

    OdpowiedzUsuń
  19. Opakowana, ale co na to Kasia????

    OdpowiedzUsuń
  20. Domniemywam, że jest zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, Bacha i Hana :)))

      aaa, jak kastraty to spiewac sopranikiem mogo chiba....

      Usuń
    2. A ja do pieseczka mówię syneczku, a do sunieczki cóeczko ...

      Usuń
    3. no to przecie norma, Ania :)

      Usuń
    4. Ale do dzieci nie mówię pieseczku.. (jeszcze...)

      Usuń
    5. Tropik też jest synuś:)))

      Usuń
  21. Annavilma, ja jeszcze mówię "chodź do mamuni". Toż to normalna rzecz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a w tym kraju tutaj, to normalne jest mowic o czlowieku psa-kota "Mum"...tak mowili w psim hotelu (ktorego juz nie ma :((( ) oraz u wetow. i w ogole zwykli ludzie tez tak mowio...

      Usuń
    2. No i słusznie, przeca my som Mumy.. :)

      Usuń
  22. Ha! Śpiom jak zabite! A ja już prawie w podróży! Ale wrócę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, zgadza się, o tej godzinie jeszcze byłam w objęciach Morfeusza. Ale już nie jestem !

      Usuń
    2. Znaczy nazad, nie w objęciach.

      Usuń
  23. Odpowiedzi
    1. Najpierw na prostej drodze coś mi się zrobiło z ścięgnem w kolanie. Więc jestem kulawa czasowo. A wczoraj, chyba sobie przeziębiłam szyję i nie mogę ruszać głową. Auć.

      Usuń
    2. Ja mam w takich przypadkach jedyne sprawdzone lekarstwo ,okładam sie kapustą ;)) Mnie pomaga ,nie wiem czy kapusta ,czy sugestia ,ale najważniejsze że pomaga :)))
      Może spróbuj Agniecha mojego lekarstwa i niech sobie te bóle idom precz :))

      Usuń
    3. Marija, a kapusta to na nogę, czy na szyję. Czy na to i na to ? Bo ja znam, że na stłuczenia działa.

      Usuń
    4. Agniecha! Pomogło???

      Usuń
    5. Co Ty taka szybka, myślisz, że kapustę mam w domu ot tak, bo niedziela? Jutro nabędę, to sprawdzę, na razie niezbyt się polepszyło, zwłaszcza szyja nie. Więc ciągle jeszcze może pomóc.

      Usuń
    6. No wiesz, nie masz kapuchy w piwnicy? Każda dobra gospodyni ma zapasik.

      Usuń
    7. Ewa na stany zapalne też . Kapustką owijałam skręconą stopę ,kolano po upadku z potężnym krwiakiem ,a nawet opuchniety policzek ,z zapaleniem w paszczy . Kapucha ściągneła ropę z dziąsła w przeciągu 3 dni ,a było co ściągać , bo byłam opuchnięta jak bania . Przy skręconej stopie miażdżyłam liście wałkiem ,żeby puściły sok . Kolano i policzek okładałam liśćmi bez miażdżenia .

      Usuń
    8. Agniecha, jest tak świetny żel z ekstraktem z goździka korzennego, mnie pomaga w try miga.

      Usuń
    9. taki oczywiście miało być.

      Usuń
    10. Wiesz co to jest za skrót ChPD? ( Hano )

      Usuń
  24. Nie spiom. Czekaja z sokawka na rozmowe na skajpie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzień dobry u nas śliczniuchno ,słoneczko piknie świeci i nawet już grzeje ,czego i wam zyczę :))) Idem szukać wiosny :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, a u nas wiater, i zimno -2 i chmurzasto. Wczoraj u nas była wiosenka.

      Usuń
    2. U nas cały dzień było pięknie :)) Spacer mi się przesunął na popołudnie ,ale za to ile gwiazd nafotografowałam ;) Zachodzące słońce tak mi się pięknie odbijało ,że aż dziw :)))

      Usuń
    3. Napisz post, i pokaż zdjęcia !

      Usuń
    4. Właśnie, Marija, dawaj zdjęcia i opis jaki, podziel się!

      Usuń
    5. Zdjęcia Hana to ja ci mogę w każdej chwili podesłać ,tylko ile ,bo ja mam ich ilość hurtową ,ale jeszcze opis powiadasz ...hmmm

      Usuń
    6. a ja dzis pol dnia robilam renament we kompiuterze, drugie pol sciagalam ksiazki z gryzonia, trzecie pol czytalam a czwarte pol robilam i robie na drutach. dysketnie odwracam sie od frontowego ogrodka, ktoren wyglada niechlujnie i tragicznie a pora cos tam zrobic. Moze zrobie...... kiedys.....

      Usuń
    7. Marija, napisz troszku co i jak i wybierz najfajniejsze zdjęcia. Z dziesięć?

      Usuń
    8. Opakowana, co Ty z ogródkiem? Jeszcze mróz i śnieg może przyjść. Drugi raz będziesz robić?

      Usuń
  26. Wrażliwość na losy zwierząt (i na przemoc wobec dzieci!) to stosunkowo nowy wynalazek. Jeszcze 30 lat temu Związek Kynologiczny nakazywał usypianie nawet zdrowych szczeniąt, jeśli rodziło się w miocie powyżej 6-ściu (patrz: Przygody psa Cywila). Oczywiście, co wrażliwsi wychowywali maluchy i po kątach sprzedawali. Ta praktyka już dawno nie istnieje, ale oszuści i naciągacze nadal oferuja na sprzedaż szczenięta po rodowodowych rodzicach, bez papierów, bo się urodziło siódme w miocie.
    W dawnych czasach, kiedy rozmaici hrabiowie tworzyli rasy, robili krzyżówki, z których tylko pojedyncze sztuki zachowywali przy życiu. Mioty lub sztuki niespełniające jakiś kryteriów zostawały zabijane albo na początku, albo w trakcie szkolenia- kula w łeb. Historia kynologii jest niezwykle okrutna i nie chcemy o tym pamiętać.
    Jak wspomniałam, wrażliwość na cierpienie słabszych, zależnych od nas istot, to stosunkowo nowy "wynalazek", dlatego nie do wszystkich jeszcze dotarł. Ludzką świadomość i mentalność trudno zmienić. Podam najprostszy przykład. Tak wielu z naszych cywilizowanych niby i ogarniętych znajomych nie widzi problemu w klapsach dawanym dziecku. Oni nie nazywają tego biciem. Ale jeśli dziecko klapsa im odda, to jest ogromna rodzinna afera :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie przeczytałam przed publikacją i babol mi wyszedł, a że jestem niezwykle uczulona na błędy ortograficzne, to się kajam. Nie "jakiś kryteriów" tylko "jakichś kryteriów". "Jakiś" to może być "pan" :-)

      Usuń
    2. Nie tylko historia kynologii jest okrutna. Równie okrutna, a kto wie, czy nie bardziej, jest kynologia współczesna. Tworzy się rasy coraz bardziej wynaturzone,preferujące zwierzęta w gruncie rzeczy chore - ze spłaszczonymi kufami utrudniającymi oddychanie (buldogi, boksery), nienaturalnie wydłużonymi kręgosłupami podatnymi na uszkodzenia (jamniki, bassety). Już nie wspomnę o pladze dysplazji dokuczającej większości dużych ras z owczarkiem niemieckim na czele (to masakra, jaką pokrakę z wygiętym karpio grzbietem, powłóczącą tylnymi łapami zrobiono z pięknego niegdyś psa).
      A czyż nie jest okrutna cała tzw. hodowla kennelowa? Trzymanie w klatkach sfory psów, pozbawionych stałego kontaktu ze swym człowiekiem i stałego uczestnictwa w życiu swej ludzkiej rodziny, co jest istotą psiej natury - jest okrucieństwem samym w sobie.

      Usuń
    3. A te wynaturzone zwierzęta nabywają "miłosnicy zwierząt" ,którzy puszą sie nimi na wystawach . Te prezentacje ,to prężenie ogonka . No po prostu cyrk ;) A najsmutniejsze jest to ,że wiekszość z tych posiadaczy nie widzi w takich prezentacjach nic nagannego . a to po prostu jarmark próżności ,ludzkiej próżności .

      Usuń
    4. Marysiu i Damakier, w dużej części macie rację. Jestem zrzeszonym kynologiem, widzę okrucieństwo, próżność i patologię w tym środowisku, ale wiem też, że nie wszyscy hodowcy tacy są. Zawsze tłumaczę ludziom (nawet kiedyś pisałam bloga na ten temat (hodowla-psow.blogspot.com), żeby kupowali szczenięta od miłośników rasy, od osób, którzy hodują jedną, lub max dwie rasy psów.
      Wystawy to nie tylko targ próżności, ale przede wszystkim kwalifikacje hodowlane. Mimo wielu przykrych incydentów typu wygrywanie po znajomości, czy nawet łapówki, uwielbiam wystawy i moje psy również. Jeżeli podchodzi się do tego normalnie, bez chorych ambicji, to świetny pomysł na wspólne spędzanie czasu ze swoim pupilem i pośród towarzystwa o podobnych zainteresowaniach.
      Zaznaczę tylko, że nie przykładam ręki do degeneracji ras psów- hoduję zdrowe golden retrievery i uwielbiam tę robotę, choć chyba muszę zawiesić działalność kynologiczną z powodów losowych.

      Usuń
    5. Zgadzam się z Tobą Riannon ,to o czym pisałam to jedna strona medalu ,potrafie zauważyc też i druga ,dlatego swego czasu chodziłam na wystawy ,aby poobserwować :))

      Usuń
    6. Obydwie macie rację. W kynologii, jak w życiu. Patologia jest wszędzie - im większe pieniądze wchodzą w grę, tym większa patologia.

      Usuń
  27. Dzień dobry!
    Mam nadzieje,że i dla leśnego zwierzyńca,a mysliwym i kłusownikom niech te strzelby się pozatykaja albo niech strzelą sobie w stopę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Odpowiedzi
    1. Dziędobry, w zasadzie dobry wieczór. W wielkim mieście byłam, na koleżeńskich plotach. Ale fajnie było!

      Usuń
  29. Też zupełnie sobie wyobrazić nie potrafię, jak może być przyjemnością strzelenie do żywego zwierzęcia. I pojęcia nie mam, jak myśliwi, w większości deklarujący miłość do przyrody, mogą ją z okrutnym mordowaniem zwierząt pogodzić.
    Ale jak tak myślałam o tym wszystkim, naszła mnie tak refleksja, że gdybym miała do wyboru wieść życie dzikiej sarny i zostać zastrzeloną przez myśliwego, czy być jedną ze świń w hodowli przemysłowej i po spędzeniu swego żywota w ciasnym betonowym boksie zginąć w ubojni, to...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damo, pewnie się narażę, ale mam podejrzenie, że ludzie, którzy są w stanie zabić pięknego np. jelenia, albo zająca, albo cokolwiek, są w stanie strzelić i do człowieka. W końcu na zwierzętach ćwiczą się w zabijaniu i przytępiają sobie szczątkową wrażliwość, o ile ją mieli. Niedawno przez internet przewędrowało zdjęcie zabitej lisicy i kilku jej młodych rozciągniętych pokotem w stóp pękających z dumy bydlaków z giwerami opartymi na odrażających i wielkich brzuszyskach. Nie mogę zapomnieć tego widoku.

      Usuń
    2. Czemu miałabyś się narazić? Mój głos nie był w obronie myśliwych - spójrz na pierwszą część mego komentarza.
      To, co napisałam dalej, to była taka uwaga "obok" dyskusji. Tak mi przyszło do głowy i chciałam się z Wami podzielić.

      Usuń
    3. Damo, miałam na myśli to, że się narażę, bo kogoś może to oburzyć. Że myśliwy to człowiek, a więc z założenia to istota wyższa i nie godzi się posądzać go o to, że zabija dla przyjemności i z tej przyjemności może strzelić też do innego człowieka, który przypadkiem nie jest myśliwym. Wiem, że Twoja wypowiedź nie jest obroną myśliwych!

      Usuń
  30. Dziędobry! U mnie niedziela kaszląca:( Choróbsko dobrało się i do mnie.
    Polowania - straszna rzecz:(

    OdpowiedzUsuń
  31. Może się powystrzelają ci "miłośnicy"zwierząt....

    OdpowiedzUsuń
  32. Myśliwi......to mordercy zwierząt!!!!! Ale oni są z tego dumni :-((((( Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, Beti, przyrodę chronią. Jak cholera! Zwierzęta poradzą sobie bez tej ochrony, o ile człowiek da im szansę i przestanie zawłaszczać ich terytorium. Dziki wchodzą do miast nie z potrzeby ukulturalnienia się. Na ich terytorium stawia się domy, a dziki się zabija, bo zagrażają. Ludzie wysypują im resztki prosto z balkonów - widziałam to w Gdańsku na własne oczy. A potem wrzask, że dzik kogoś z przystanku pogonił.

      Usuń
  33. Kilka dni temu TVN rano zaprosila ksiedza mysliwego, i pytania byly takie by zrozumiec co ksiedza motywuje by zabijac zwierzeta i czerpac z tego radosc...w koncu ksiadz bardzo dumnie powiedzial, ze on wchodzi w las nie tylko by zabijac ale takze, zeby byc w kontakcie z przyroda, ze drzewa, ze rosliny, ze kwiaty, za zwierzatka..ze to rozwija i uczy milosci do przyrody, ja oslupialam, Prokop i Wellman chyba tez, natychmiast pomyslalam ...a potem pelen milosci do dziela Boga bierze strzelbe i strzela do tych bozych zwierzatek i zabija!!! i chyba myslal ,ze przekonal nas sluchajacych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, czy taka postawa nie stoi aby w sprzeczności z założeniami religii? Co na to św. Franciszek?

      Usuń
    2. Św. Franciszek w grobie się pewnością przewraca :((

      Usuń
    3. Kasia, ale ksionc, czy Franciszek?

      Usuń
  34. Pewnego razu na forum kynologicznym sprowokowałam dyskusję związaną z myślistwem pośród właścicieli myśliwskich psów. Zastanawiałam się, jakich będą używać argumentów. Moja teza była taka: "nie będę cię oceniać, ale jeśli jesteś myśliwym i strzelasz do zwierząt, przyznaj się, że robisz to dla przyjemności. Zabijasz, bo to lubisz to i stanowi to twoje hobby". Nie wyobrażacie sobie, jaką wywołałam histerię. Nie znalazła się pośród tego grona żadna odważna osoba, która powiedziałaby zgodnie z prawdą- tak, to jest sport, zabijam dla przyjemności. Myśliwi lub ich rodziny wili się w argumentach typu: pomagamy utrzymać równowagę w przyrodzie, dokarmiamy zwierzynę zima, dbamy o lasy, etc... No dobrze, pisałam, ale niezaleznie od tego wszystkiego, co robicie, zabijacie zwierzęta, bo to lubicie. Ja bym nie umiała zabić, bo mnie sama myśl o tym przeraża. W końcu doprowadziłam jedną siksę do łez. Płacząc pisała, jak to ja jestem niesprawiedliwa i okrutna, bo jej ojciec, zasłużony obywatel społeczeństwa, obwieszony medalami, jak choinka na wigilię, całe życie był myśliwym i jest jakimś przewodniczącym związku łowieckiego, czy coś takiego, a ja wypisuję, że to okrutni ludzie i takie tam kalumnie niby rzucam. Nic nie rzucałam, tylko czekałam, czy znajdzie się odważny i napisze: "tak, zabijam, bo lubię to robić". Gdybym się doczekała, uszanowałabym typa za odwagę, nie za czyny. Ale się nie doczekałam. Z tego wyciągnęłam wniosek: myśliwi to przede wszystkim tchórze.
    W mojej wsi mieszka jeden myśliwy i jest przy okazji znanym w okolicy kłusownikiem. Większość znanych mi (ze słyszenia) członków kół łowieckich to pijaki, którzy mają pozwolenie na broń. I wiecie co? Wcale mi nie jest szkoda, jak słyszę czasem w mediach, że na polowaniu doszło do wypadku, jeden myśliwy zabił drugiego, albo swoją żonę, jak to zdarzyło się kilka lat temu (morderstwo doskonałe?). Gorzej, jak ci degeneraci strzelają do psów i przypadkowych ludzi znajdujących się w lesie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niedzielę to strach iść do lasu...

      Usuń
    2. W niedzielę (ale nie tylko) to ja nawet boję się psy do ogrodu wypuścić, bo mam wrażenie, że strzelają tuż za płotem. A co, jeśli Wałek znów nawieje? Jestem przekonana, że któryś kretyn strzeliłby bez namysłu. Mógłby się potem tłumaczyć, że wziął go za lisa.
      Wiesz co, Riannon? Mnie też ich nie żal, już o tym pisałam. Jeśli idzie w las z giwerą jeden z drugim, to musi się z tym liczyć. Jako dziecko mieszkałam na wsi i doskonale pamiętam, jak wyglądały polowania. Dzieciaki (i ja z nimi) latały popatrzeć. Nie zapomnę martwych zajęcy leżących dziesiątkami w rzędach na miedzy i pamiętam pijackie orgie myśliwych.

      Usuń
    3. Jeszcze do niedawna było takie ustawodawstwo, które pozwalało myśliwemu/leśniczemu strzelać do psów chodzących bez smyczy po lesie. Oczywiście, dochodziło do wielu nadużyć, niektórzy strzelali nawet, jak widzieli, że pies jest z właścicielem. Przez 10 lat chodziłam z psiakami nie dosyć, że na smyczy (chodzę nadal, bo to myśliwskie psy i nie wiadomo, co im strzeli do głowy na widok sarny, to znaczy wiem, pogonią, ale nie w celach morderczych, lecz dla zabawy-wątpliwej dla sarny) to jeszcze w jebutnie różowej kurtce, żeby mnie było widać z daleka. Miałam też pomysł podpalania ambon strzelniczych, ale jednak jestem zbyt grzeczna na takie akcje. Awanturuję się dopiero wtedy, jak ktoś narusza prawo.

      Usuń
  35. no to ja wam powiem co wczoraj widziałam. jaszczomp napadł kurę, wyrywał jej pióra i żywcem wydziobywał po kawałku z niej mięso.
    ja wiem, że on jest dzika dzicz i tak sie nakarmia, ale kura wrzeszczała okropaśnie. no to mój mąż poleciał prawie, ze biegiem, w dwóch różnych butach, ale jak dolatywał to ptaszysko uciekło. kura nie do uratowania, ruszyła jeszcze skrzydłami i po stworzonku. pracuś ją wziął, zaniósł do sąsiada, bo myślał, że na rosół sie nada. ale ten grzesiek jeden wrzucił kure do gnojówki ( a jakże, mają okazałą na pół podwórka). to też mysliwy ( jaszczomp nie grzesiek )tylko głodny a nie przyjemnościowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzesiek nie jaszczomp, woli głuszce i sarninę:(

      Usuń
    2. nie, grzesiek klnie na myśliwych. on dobry chłopina....czasami.

      Usuń
    3. EZM., żal mi kury, żal mi każdego stworzenia. Jednak do jaszczembia nie mam pretensji - taka to tajemnica lasu. Myśliwy nie musi zabijać, aby przeżyć. On to po prostu lubi!

      Usuń
    4. a jak moje koty połapie? ja nie zauważę a kocina...ciarki mam jak pomyśle, a wyobraźnia u mnie pracuje, ze hohhoho!

      Usuń
    5. EZM, no dzie, kota? Koty mądrzejsze od kur - sorki Kureczki! One widzą przecież jaszczembia i wiedzą, że trza wiać! Trza go jakoś zniechęcić. Czaskaniem w gary, czy czymś? Żeby mu się odechciało?

      Usuń
    6. no ale ja nie zawsze stoję we wszystkich oknach na raz. wiosna i latem łatwiej wypatrzyć, ale one wtedy nie takie bystre, bo pola zarośnięte. dopiero po żniwach takie siem robiom. raczej na myszy.
      a u mnie co roku kilka kotów przepada na amen. to co? bociany je zjadły?
      ambony dwie stoja na przeciw mojej sypialni, trochę tuje je zasłaniają. z nich nikt nie strzela, rozpadają się powoli....jakiś zakaz czy co?

      Usuń
  36. U mnie leśniczy był złodziejem i kłusownikiem. Jego dorośli synowie też. Do tego pijacy. Kradł drzewo z lasu, trzepał prądem ryby w jeziorze, strzelał do zwierzyny i również psów w lesie. W TV o tym nawet było. W leśniczówce syf i chujnia z grzybnią. O były pchły.W końcu się miarka przebrała, eksmitowali go do innej wsi. A w leśniczówce zamieszkali młodzi, wykształceni ludzie. Maja piękne obejście i ogródek z którego dostałam wiele kwiatków, w samej leśniczówce czyściutko i przyjemnie. I nastał spokój. Nikt do zwierzaków nie strzela. No chyba, że jet polowanie, ale ja tego latem nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, lato to nie sezon - popolowaliby, ale się boją, że zabiorą im broń. Chyba że kłusownicy.

      Usuń
  37. A dzie gospodynie? Mika ? Hana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już som. Ja jestem. Mika zarobiona tłumaczeniem.

      Usuń
  38. Dziękuję, za opublikowanie mojej suni :) Chciałam zrobić jej zdjęcie tak, by była widoczna pięknie głowa, ale ta "dziołcha" strasznie wstydliwa jest i zdjęcia są jakie są. Ja Kleosię kupiłam jako bernardyna, dopiero fakt, że się nie ślini i zbyt długi włos sprawiły, ze zapytałam znajomego weterynarza "co to za stwór" a on na to moskiewski stróżujący :D Dzięki Haniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehrehre, Izetta, to mamy dwa moskale z niepewnego źródła!

      Usuń
  39. Mam sąsiada myśliwego i żeby zadość stała się Waszym życzeniom to kilka lat temu, na polowaniu trafił.........jednego takiego z nagonki w ....zadek.
    I bardzo dobrze.
    A teraz święto nie święto, niedziela nie niedziela, lata jak głupi na polowanie, a jego żona rowerem na gospodarkę jeździ bo jej nie ma kto zawieźć.On jest ponad to.
    Natomiast kiedy im przypadkiem nocą zalaliśmy mieszkanie ( rurka przy spłuczce strzeliła) , bo pod nami stacjonują, to on zamiast zabezpieczyć meble to się martwił czy mu pukawki nie zalało.
    Szkoda, że nie zalało, za to meble nieco woda podniszczyła ale stratny nie był , bo dostał odszkodowanie z naszego ubezpieczenia. Sam oczywiście nie pomyślał żeby chatę ubezpieczyć, za to na składki w związku mu z pewnością nie szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  40. Garde, ale odstrzelił mu ten tchórzliwy zadek chociaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem nie ale kłopoty z pozycja siedzącą ,jakiś czas miał.

      Usuń
    2. Dobrze mu tak, ale nie zmądrzał niestety.
      Nie wiem skąd się ta żyłka pierwotna w takich typach znajduje.

      Usuń
    3. Dora, jaka tam ona pierwotna! Żadna to żyłka, to chęć mordu!

      Usuń
  41. Polowanie z nagonką to najobrzydliwsze z polowań.

    OdpowiedzUsuń
  42. Cześć dziewczyny, jestem jestem ja, tak jak Hana napisała zarobionam, a jutro o 6 rano jadę do Krakowa do szpitala na badania i dawkę leku, tak więc do wieczora mnie nie ma. Tłumaczenia jeszcze nie skończyłam, będę kończyć we wtorek, ale już bliżej do końca. No i Tropikowi znów mocznik wyskoczył duży:(((
    Myślistwa i polowania nienawidzę szczerze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mika maila przeczytaj, z myślą o Tropiku wysłałam.

      Usuń
    2. Mnemo, ale nie ma żadnego maila od ciebie... Na którą pocztę wysłałaś? Na Onet czy gmail?

      Usuń
    3. Mnemo, a może przez pomyłkę do Hany wysłałaś?

      Usuń
    4. Mika - czymamy kciuki - w zasadzie za wszystko ;)))

      Usuń
    5. mika, ja też kciukasy trzymam. i za ciebie i za tropika. trzymcie się :)))

      Usuń
    6. Mnemo, dzięki, odpisałam.
      Dziewczyny, dziękujemy za czymanie i prosimy, szczególnie we wtorek - się okaże, czy znów nie trzeba kroplówek... Wrrrr...

      Usuń
    7. Mikunia z Tropiuniem, skarbeczki, będzie dobrze!

      Usuń
    8. Mika,trzymaj się dzielnie w tym Krakowie ♥
      Mizianki dla Tropisia:)

      Usuń
    9. Bardzo, bardzo wszystkim dziękuję!

      Usuń
  43. Miko - powodzenia jutro w szpitalu :*
    Ten Tropik, to naprawdę ... :(

    Hana - znowu się po galeryi pałętałaś?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Lidka, no właśnie nie! Zażywałam towarzyskiej konwersacji w Browarze.

    OdpowiedzUsuń
  45. Mika, kurna te wahania to się szybko nie odczepiom. Pomiziać od cioci. Logistyka jak poprzednio?
    Może zapytaj na miejscu czy wolno Ci naleweczki przy tej terapii, bo się zmartwiłam, że może nie powinnaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomiziam. Logistyka jak poprzednio. No co ty, naleweczki są zdrowotne!!!

      Usuń
  46. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  47. Mika, ciepłe myśli w Twoją stronę ślę i w stronę Tropiczka ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  48. Miko trzymajcie się i Ty i Tropuś!Głaski dla psiunka.

    OdpowiedzUsuń
  49. Mika, niech sie jutro wszystko uda!
    Tropisiowi, zycze spadku. Tego mocznika.

    OdpowiedzUsuń
  50. Mikuś, i na jutro, i na wtorek piąstki zaciśniente :*

    OdpowiedzUsuń
  51. Odpowiedzi
    1. ranyjulek, toż to 13 -ta !!!
      śpiom????
      ja w każdym razie po kilku sokawkach, załatwianiu niemożliwego i w ogólnych nerwach, a tu pomór !
      Dzień dobry, Kurencje :)

      Usuń
    2. jak 13-ta, to po flaszke czas lecieć !

      Usuń
  52. a dziś to co? jeszcze kury śpiom? a może pracujom? u mnie słoneczko piękniste, 0 stopni i wiatr jak diabli. odczuwalnie jest -12. to ci dopiero pięknie....a jak u was, kokoszki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewka- przybuj piąteczkę, razem je obudziłyśmy !!!
      u mnie zimnica :(

      Usuń
    2. Popracować czasem mus, a nie tylko sokawki spijać:) I wiater u nas i zimnica.

      Usuń
  53. Dziędobry ! Nie śpio od 7.30. Już spraw załatwionych, że HOHO. Ale sokawke dopiero piję. Pierwszą ! U nas rano było -8, teraz jest niby ok.6 st. ale zimno, jakby było -8. I ten wiater !

    OdpowiedzUsuń
  54. Prostak jest myśliwym. I myśli że un wielgi jest a jest tylko prostakiem i często pijanym prostakiem.
    Hanuś nie trza wsi wsi tłumaczyć bo to głupie ludzie som, może spytać a czemu jak myślicie somsiadko kury dziadków i rodziców łyse nie były? Niech se myśli jeśli ma jakiś tam ułamek szarych komórek.
    O swoje zwierzaczki też się zamartwiam, Lorę czeka sterylka a o kocie to się boję na działkach, by nie poleciał gdzieś. Jak sobie radzisz z Czajnikiem i Grażynką, wychodzą i po włościach się szwendają? Przez siatkę nie przeskakują?
    Ciekawam ogromnie coście z Gosią uradziły by dopełnić to co ubyło. :)
    Dobrego dnia Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  55. Elka, nie dyskutuję już z sąsiadami na takie tematy. Nadajemy na kompletnie innych częstotliwościach i nigdy nie będzie nam po drodze. Sołtys obraził się na śmierć, kiedy mu powiedziałam, że jajeczek może być mniej, ale niech będą bez pieczątki. Nie dość, że oszukuje, to jeszcze w żywe oczy się wypiera! Nie oczekiwałam, że się przyzna, ale obrażać się? Widać jego kury mają stempelki w ...
    Coś tam z Gosianką uradziłyśmy. Mam nadzieję, że się uda.
    Moich kociaków nie wypuszczam, odkąd Grażynka zniknęła i znalazłam ją zaklinowaną między belkami na strychu obory. Zaraz za płotem jest droga - mało ruchliwa, ale miejscowi jeżdżą i to wcale nie spacerowo. Ponadto wszędzie sypią trutkę na szczury i myszy - swoje koty mają za nic, za moment będą przecież następne. Wbrew pozorom w spokojnej, miejskiej dzielnicy jest dla kotów bezpieczniej. Tutaj różne miejscowe psy biegają luzem, jest dużo lisów i innych drapieżników, no i te trutki. Cały czas mam dylemat, ale bardziej się o nie boję, niż chciałabym dać im wolność. To zresztą pojęcie względne. Kot na wsi ma krótki żywot.

    OdpowiedzUsuń