Mam też prośbę do czytelniczek : bardzo by mi zależało na ilustracjach do bajeczki, wydrukowałabym w prezencie już z obrazkami. Jeśli ktoś miałby chwilę żeby machnąć jakiś obrazek to będę bardzo wdzięczna.
A to bohater bajki:
Był sobie
raz chłopczyk imieniem Maks. Był jeszcze malutki, ale świat
interesował go niezwykle. Każda rzecz była godna uwagi, a każde
zjawisko, dla innych normalne, dla niego było nieznanym cudem.
Zabłyśnie tęcza na niebie – dziw nad dziwy, promień słońca
odbije się w kałuży – jak migocze! Wyjdzie na ścieżkę żaba –
mamo, potwór! Soczek się na stół wyleje – ale kolorowo! Dzwony
biją – jaka muzyka!
Dziwił się tak Maksio światu, coraz
lepiej go poznając, krok po kroku. Czasem to poznawanie było
bolesne, a to się przewróciło, a to paluszek przycięło, a to się
uderzyło. Ale każde doświadczenie było cenne, każde czegoś
uczyło. A jednym z najciekawszych był lot samolotem.
Mama i Tata zabrali Maksia w podróż.
A że podróż była daleka, zdecydowali się lecieć samolotem.
Maksio wsiadał na rękach Mamy ,
niczego nie przeczuwając. Usiedli na wygodnym fotelu, a Mama
przypięła ich oboje pasem do fotela. O, to się Maksiowi nie
spodobało. „Co to jest, wolność człowieka ograniczają! Ruszyć
się nie mogę!” krzyczał głośno, dając upust swojemu
niezadowoleniu. „Cicho Maks, cicho” uspokajała Mama. „Patrz,
wszyscy są przypięci, nie tylko ty. Zaraz polecimy i musimy mieć
pasy, żeby nie pospadać z foteli”
„Jakie polecimy??? Przecież to ptaki
latają , motyle, a nie ludzie!!! Ja nie mam skrzydeł, jak mam
lecieć???” wołał Maksio.
„Ciiiiii, bo nas wyrzucą z samolotu
i nigdzie nie polecimy!” powiedziała Mama stanowczo.
Maks zastanowił chwilę, czy
wrzeszczeć dalej czy poczekać na rozwój wypadków. „Może jednak
zobaczmy, jak to latanie wygląda.” powiedział do siebie i ucichł
na chwilę.
Rozległ się warkot silników. „O
rany, burza!!” Maksio nie lubił burzy, przerażały go głośne
grzmoty i raptowne błyski na niebie. Ale tu nic nie błyskało,
tylko warczało miarowo.
„Maks, to tak, jakbyś jechał
samochodem, tylko bardzo dużym i w powietrzu...” tłumaczyła
Mama.
Do samochodów był przyzwyczajony, w
końcu jak się urodził, to do domu ze szpitala wracał też
samochodem... Troszkę go to uspokoiło. Samolot zaczął kołować
po pasie startowym, rozpędzał się i raptem... hoooop i już był w
powietrzu!!!! Maks poczuł trochę nieprzyjemny ucisk w brzuszku i
chciało mu się płakać. Buzia już, już, zaczęła układać się
w podkówkę, kiedy nagle zobaczył obok siebie śliczną panią w
eleganckim ubraniu. Pani trzymała tackę z różnokolorowymi
cukierkami i uśmiechała się do niego miło. „Poczęstujesz się
cukierkiem, Maksiu?” zapytała. „Anioł z cukierkami!”
przemknęło Masowi przez głowę. „Tylko gdzie skrzydła? Pewnie
schowała pod ubraniem, przeszkadzałyby jej w samolocie. Cukierki!!!
Ale czy Mama pozwoli?”
Mama Maksia na ogół nie pozwalała
Maksiowi na cukierki, cokolwiek by nie powiedzieć, nie jest to
najzdrowsze jedzenie, tym razem jednak uspokojenie synka było
ważniejsze. „Weź Maksiu, który chcesz?” Maks, szczęśliwy,
że może zjeść cukierka zanurzył obie rączki w słodyczach na
tacy. Przesypywał przez palce kolorowe kulki. „Wszystkie!!!! Ale
najbardziej te czerwone i zielone!” uśmiechnął się do ślicznej
pani z tacą. „Jakie miłe dziecko!” powiedziała pani.
„Jakie dziecko, chłopiec!”
obruszył się Maks w duchu. Ale uśmiechał się dalej, bo a nuż
tacę by zabrali...
„Taaaaak, miłe, jak czasem...”
westchnęła Mama.
Maks włożył do buzi czerwonego
cukierka i zaczął wyglądać przez okrągłe okienko.
„Oooo, domki, jakie malutkie! I
rzeczka, i pola... Wszystko maleńkie! A może to my jesteśmy
wielkoludami??”
Samolot wznosił się wyżej i wyżej,
widać już było tylko chmury , chmurki i niebo. „Jakie śliczne
te chmurki, jak z waty!” - pomyślał Maksio „ A tak właściwie
to z czego one są? Z waty cukrowej? A może z lodów waniliowych?
Ale by było pysznie!” Nagle od dużej chmury oderwała się mała
chmurka i podpłynęła do okienka, przez które wyglądał Maks.
Miała oczka, buzię i machała czymś, co wyglądało jak rączki.
Maksio zaczął też do niej machać przez okno. „Mamo, chmurka,
patrz!!” Ale Mama zasnęła zmęczona podróżą, a Tato oglądał
film.
Tymczasem Chmurka zaczęła coś wołać
do Maksia, jednak przez okienko samolotu nie było nic słychać.
„Nie słyszę, cię, nie słyszę!!” zawołał chłopiec.
Chmurka machnęła jedną z niby-rączek i Maks usłyszał jej miły
głosik: „Dzień dobry, kto ty jesteś?” „Mam na imię Maks i
jestem chłopcem, a ty?”
„Ja jestem Chmurcia. Dokąd lecisz?”
„Nie wiem, Mama mówiła, że tam
ciepło i ładnie i jest morze.”
„O, to może do Egiptu? Czasem tam
nas wiatry zanoszą i tam tak jest.”
„O, to ty pewnie zwiedziłaś cały
świat!”
„No nie, cały to nie, ale trochę
widziałam. Różne miasta, morza, palmy, statki...”
„Chciałbym tak polatać z tobą... I
tyle zobaczyć...”
„Hmmm, może to by się dało zrobić-
uśmiechnęła się Chmurcia i machnęła drugą niby-rączką.
Maks poczuł , że jakaś siła wyciąga
go z samolotu i sadza na dużej chmurze, miękkiej jak puchowa
pierzynka. „O rety, co ty robisz!!!- zawołał przerażony. „Mama
będzie płakać!!!”
„Nie martw się, nie zauważy nawet.
Tutaj czas inaczej płynie, zobaczysz kawałek świata, wrócisz, a w
samolocie minie tylko chwila.” powiedziała Chmurcia.
Uspokojony nieco Maksio zaczął
rozglądać się po niebie. Duża chmura otulała go swoją
miękkością, czuł się jak w cieplutkiej kołysce, a może w
brzuszku Mamy przed urodzeniem... Było dobrze i ciepło.
„No to lecimy!!! - zakomenderowała
Chmurcia . Wiatr popychał ich swoimi podmuchami i pomału obniżali
lot. W dole zamajaczyło jakieś morze, zieleń , zamki nad brzegami
wód.
„Och, jak pięknie!!!”- zawołał
Maksio. „Zlećmy niżej!” poprosił. Chmurcia uśmiechnęła się
i obniżyła lot. „Patrz, jakie zamki! Jak w dawnych czasach! „
„Widzę, i te drzewa, tyle ptaków na
nich! A w morzu patrz, jakieś wielkie ryby skaczą!” wołał
zachwycony Maks.
„To nie ryby, to delfiny, one żyją
w wodzie, ale są ssakami, jak na przykład wy, ludzie.”
„A co to ssaki??” zapytał Maksio.
„To zwierzęta, które żywią się
mlekiem swoich mam. Ty też, jak byłeś malutki to piłeś mleko od
mamy.”
„Jeszcze czasem piję...” przyznał
Maks. „ Czy to znaczy, że jestem ssakiem??” zapytał.
„Oczywiście” odrzekła Chmurcia.
„Dziwne to...” powiedział chłopiec z zadumą.
Nagle zobaczył na morzu małą
skalistą wysepkę. Nad wysepką unosiła się wielka, kolorowa
chmura. „Co to???” zawołał Maks.
„Poczekaj, aż zlecimy jeszcze
niżej.” uśmiechnęła się Chmurcia. Gdy zeszli na odpowiednią
wysokość, Maks zobaczył, że ogromną chmurę tworzyły tysiące
barwnych ptaków, kołujących nad wysepką. Były tak piękne i
kolorowe, że Maks nie mógł wydobyć z siebie głosu. Westchnął
tylko głęboko.
„Widzisz, jakie cuda są na świecie?
Ta cała wysepka jest ich, tu mają gniazda, składają jaja,
wychowują dzieci... Nikt im nie przeszkadza, są pod ochroną.”
objaśniała Chmurcia.
„Jakie cudne...” oczarowany Maksio
odzyskał głos. „Och, mieć choćby piórko takiego ptaka...”
„Się robi, szefie.” zażartowała
Chmurcia i zanurkowała w powietrzu. Wróciła za chwilę z dwoma
piórkami w niby-rączkach. „Proszę, masz na pamiątkę.” podała
piórka Maksiowi.
„Dziękuję, dziękuję!!! Takie
piękne, tęczowo-czerwone! Och, Chmurciu, to najpiękniejszy
prezent, jaki dostałem!” wołał Maks.
„To już prezent na pożegnanie.
Musimy wracać do samolotu, bo zauważą, że cię nie ma. Trzymaj
się mocno!!” zakomenderowała Chmurcia. Wiatr się wzmógł i
popchał ich w stronę samolotu.
„Chmurciu, czy jeszcze się
zobaczymy???” zawołał Maks.
„No jasne, w drodze powrotnej! Będę
na ciebie czekać!” Chmurcia machnęła niby-rączką i Maks
znalazł się z powrotem w samolocie na fotelu.
Mama otworzyła oczy i spojrzała na
Maksia. „Zdrzemnęłam się trochę, ale i ty chyba spałeś,
prawda? Tak cicho było...” Nagle zobaczyła, że Maks trzyma coś w
zaciśniętej rączce. „Co tam masz, Maksiu?” Chłopczyk otworzył
dłoń, na której leżały dwa połyskujące wszystkimi kolorami
piórka . „Jakie śliczne! Gdzie je znalazłeś??” zawołała
Mama. Maksio tylko się uśmiechnął i położył jedno piórko na
dłoni Mamy. „Dziękuję, kochanie. To bardzo tajemnicza sprawa...”
Ale na szczęście nie było czasu na
dalsze rozważania, bo samolot zaczął podchodzić do lądowania.
Znowu trzeba było zapiąć pasy, zbierać podręczne bagaże, a
potem, o zgrozo, zmieniać pieluszki...
Ale pomimo całego zamieszania, Maksio
nie wypuścił z rączki tajemniczego piórka a wieczorem, już w
hotelu, włożył je pod poduszkę. Przyśniła mu się Wyspa Ptaków,
Chmurcia i morze. Uśmiechał się przez sen i czekał na dalsze
przygody w powrotnej drodze. A następnego dnia poszli z rodzicami
oglądać delfiny... I tylko rodzice bardzo się dziwili, że Maksio
ciągle patrzy w niebo i macha do chmur.
Oj, Mika, śliczna bajka! Zazdroszczę Maksiowi - będzie miał cudną pamiątkę. Jeśli jeszcze ilustracje będą!
OdpowiedzUsuńLiczę na koleżanki:)))
UsuńDla ślicznego Maksia śliczna bajka :) Świetny pomysł Mikuś ! ... podobają mi się Twoje bajki :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:))
UsuńTo prezent na całe życie!
OdpowiedzUsuńOoooo... Maksio - szczęściarz! Taki prezent! Śliczna bajka:) Przypomniała mi taką filmową bajkę: https://www.youtube.com/watch?v=-a6Pe1ovKHg
OdpowiedzUsuńNo i wypadam, ale wrócę wieczorem.
Kalipso, a jakbyś tak twoim kurczakom przeczytała i machnęłyby jakieś rysuneczki, co??
UsuńMika, przeczytam dziewczynkom wieczorem, bo teraz dwie starsze mają turniej karate. A później wszystkie idą na urodziny do kolegi. Ostatnio mamy jakieś zajęcia od rana do wieczora. Czas przedświąteczny to jasełka i inne występy u każdej z osobna. Do tego dodać trzeba zajęcia pozalekcyjne i moje oraz mężowskie sprawy, które wiążą sie też z robotą do wieczora. Szaleństwo jakieś... Oby do wtorku:)
UsuńO matulu, współczuję takiego pędu... Powinnaś nazywać się pani Pęduszko:))) Ściskam mocno i zaczynam doceniać moją powolną egzystencję:)
UsuńMika piękna bajka i fajowski prezent, w dobie gdy dzieci mają wszystko i nadmiar zabija w nich inwencję, bajkę będzie miał na zawsze :))
OdpowiedzUsuńA na kiedy te ilustracje kochanieńka ? Pewnie na wczoraj hehehe . Mam fajne zdjęcia ponad chmurami ze swojego lotu. W niedzielę spróbowałabym coś zrobić nie wiem ile zdążę, bo ty pewnie chciałabyś na święta. Ale może Hana cosik skrobnie ?
Może i skrobnie...
UsuńNiech skrobie, pięknie proszę...
UsuńMarija, podniebne zdjęcia jak najbardziej pożądane. Mogą być same fotki, bez oprawy plastycznej:) Będę wdzięczna.
Miko wspaniała bajka, cudownie rusza wyobraźnię i jest taka prawdziwa:) szczególnie w tym sprawdzaniu płakać dalej czy poczekać co się będzie działo:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Kocie, mam nadzieję, że i twoim Kociakom się spodoba.
UsuńWspaniała bajka! Mądra i piękna. Ale rysować tak dobrze, żeby stworzyć do niej ilustracje, to ja nie potrafię :)))
OdpowiedzUsuńKiedyś układałam bajki; dla mojego ciotecznego rodzeństwa, dla dzieci siostry, potem dla moich... Ale to były takie improwizowane bajki i nawet, kiedy przemknęło mi przez myśl, żeby je zapisać, to zawsze było coś ważniejszego do zrobienia. Trochę mi szkoda, bo niedawno moja cioteczna siostra powiedziała mi, że strasznie jej się te bajeczki podobały.
Ninko, spróbuj odtworzyć, piękna pamiątka by była.
UsuńNinko, pisz bajki Białej Kury, przecież to okazja do fajnej zabawy!
UsuńNo, przecież powiedziałam, że napiszę, ale po Nowym Roku :)))))
UsuńNinko, ostatni moment, żeby je odtworzyć!
OdpowiedzUsuńŚliczna bajka, a Maksio uroczy. Wspaniały pomysł, będzie miał piękną pamiątkę.
OdpowiedzUsuńEwo, samym komplementem się nie wymigasz...:))) Liczę bardzo na jakąś ilustrację od ciebie, pliiiiz...
UsuńHi, hi.....się robi.
UsuńEwo2 wspaniałe ilustracje:) ależ to świetne miejsce, co jedna kura to większy talent odkrywa:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna bajka dla przesympatycznego Dziecka:)]A fragment "Zabłyśnie tęcza na niebie – dziw nad dziwy, promień słońca odbije się w kałuży – jak migocze!..." mógłby stać się życzeniami na Nowy Rok:)
OdpowiedzUsuńArte, dziękuję i tegoż ci właśnie życzę:)))
UsuńDziękuję:) Piękne ilustracje się pojawiły:)
UsuńWzruszająca :)
OdpowiedzUsuńLiduś...
UsuńMika, no coś Ty ja nie psuję niespodziewanek, to się zdarza raczej Sis, już mi parę zepsuła. Na wszelki wypadek nie zdradziłam Jej że Maksio ode mnie dostanie też nietypowy prezent, znaczy się Jamiołka z gołompkiem, tylko muszę szybko go oprawić w Krakowie.
OdpowiedzUsuńKurencje kochane, czas na pakowanie, do "napisania" juz po Świetach, lekkich, bez obżarstwa i przypuszonych lekko śniegiem coby tradycyjnie białe były.
No to see you soon. I pomachaj Chmurci , jak będziesz lecieć.
UsuńBacha, leć w Krakowie do Leroy z Janiołkiem pod pachom, tam jest duży wybór ramek. Taką niedużą kupisz za parę groszy i trzask-prask, wsadzisz w ramkę w 5 minut.
UsuńMaksiu to szczęściarz:) I to nie tylko za sprawą wyjątkowego prezentu, jaki niebawem dostanie, ale i dlatego, że ma utalentowaną ciocię, która pięknie pisze.Wierzę,że z czasem powstanie cały cykl bajek -"Maks w podróży.Książeczka edukacyjna." Wspaniała rzecz,nie tylko dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńKsanthippe, to bardzo dobry pomysł jest. Myślałam o drugiej części z drogi powrotnej, ale może być i więcej tych podróży:)
UsuńA w galerii Ofelia,ponoć drapieżna.Dla mnie romantyczna ona, mimo że to nie wianek zdobi jej piękną główkę. Dobrze też,że to nie wodorosty:)
OdpowiedzUsuńJaka sliczna bajka i jaki sliczny Maksio....mnei sie widzi, ze tu prae ciotek malowac - rysowac i potrafi i lubi. ale calosc widze bardzo pastelowa, poza piorkami.
OdpowiedzUsuńzachwycona jestem!!
Właśnie liczę na te ciotki, będzie zbiorowy prezent od Kurnika. Ale na razie nikt się jakoś nie deklaruje, poza ciocią Haną delikatnie:)
UsuńMika, zajrzyj do @.
UsuńEwa, dzięki, ale załączników nie ma...
UsuńWysałałam, przepraszam, robię to nagminnie.
UsuńEWA,baaardzo dziękuję, już wstawiłam:))
UsuńDziewczyny, ilustracje autorstwa Ewy2!!!
Szybka jesteś.
UsuńBaaardzo fajne! Sympatyczne, słodkie. Super!
UsuńAle szzzzybka Ciocia Kura Ewa! sliczne obrazki!
UsuńEwa fajowskie ilustracje :))
UsuńSzybka jesteś jak błyskawica :))
Ewa2, marnujesz się. Następna Biała Kura w Twoich rękach!
OdpowiedzUsuńLepiej nie, bo ja jak muszę to nie mogę.
UsuńHrehre, już możesz zacząć! Jeden rysunek miesięcznie i luzik. Ja ich szarpnęłam dwanaście coś w tydzień, czy góra dwa!
UsuńUWAGA ! ACHTUNG ! WNIMANIE !
OdpowiedzUsuńMam przeslanie do przekazania dla Kurnika. Przed chwila zadzwonila Orka z serdecznymi podziekowaniami za przesylke. Wszystko bardzo Jej sie podoba, jest zwruszona do imentu i przekazuje szfystkim najserdeczniejsze pozdrowienia, buziaki i wyrazy.
Komp Jej sie zbiesil i na razie pozostanie offline, nie wiadomo jeszcze, jak dlugo. Postanowila skorzystac sobie z okazji i zajac porzadkami swiatecznymi. Ale wroci, nie cieszcie sie za wczesnie. :)))
Ja już tęsknię za nią, jak żyć bez Orki???
UsuńCzekamy na Orkę,nie ma to tamto,niech się sprzęt odbiesi ino chyżo!
UsuńPantera, dzięki za info, cieszę się bardzo, że doszło i że Orce się podoba.
OdpowiedzUsuńMika, cudowna bajeczka, jeszcze do niej wrócę. Gratulacje!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńFajnie ma Maksio, takie pomysłowe ciotki:))
OdpowiedzUsuńMika bajka wspaniała, Bacha ,aniołek wiadomo, w końcu to Szefowej dzieło:))
Proponuję tylko dorzucić jakiegoś pluszaka, w tym wieku to małego człowieka interesuje chyba najbardziej.
Coś się dorzuci:)) A nasze prezenty może doceni w przyszłości:))
UsuńDopiero teraz wpadłam, ale za to oglądam komplet z ilustracjami :))!
OdpowiedzUsuńMiko - cudownie mieć taką ciocię i też uważam jak Ksan, powinnaś napisać cała serię, podróże przecież mogą być różne i nie tylko samolotem i może, może...na przyszły rok wydrukowałabyś, jak kalendarze ..? Ja zaraz zapisuję się na dwie sztuki :), dla wnuczki i wnusia, a chyba nie jestem tu jedyną babcią ;)? O mamusiach nie wspominając ;) Mikooo ?
Barbara
Dzięki Basia. Dla Maksia jeszcze na pewno coś napiszę. Co do bajek, to ich jest dużo więcej, pisanych dla mojej rodziny i przyjaciół, były już prezentowane w Kurniku, tylko dawniej, jeszcze wtedy do nas nie zaglądałaś.
UsuńO, to widzę, że muszę się w końcu wyłączyć z rzeczywistości ;) i przeczytać cały Kurnik od początku, co dawno mam zamiar, tylko stale cuś ....
UsuńBarbara
Basiu ja próbowałam, jak na razie doszłam do przeczytania pół roku od powstania Pastelowego i na razie dalej też nie daje rady.
UsuńNo, dziewczynki, coście tak wymiękły? Trza się sprężać:))
UsuńBasia, rzeczywistość taka, że nawet należy się z niej wyłączyć, mam nadzieję, że się uda:))
Pamiętam, że jedna bajka już tu była :)
OdpowiedzUsuńMikuś, szkoda, że ja takiej Ciotki nie miałam, bo pamiątka cudna, że hej!
To coś bardzo osobistego. To ja może moim wnukom kiedyś tak będę pisać.. póki co to chyba książkę dla dorosłych machnę:)
Dobrego weekendu, Kurki :)
Ewa2 aleś zdolniacha !
Machaj, machaj, wprawisz się , to potem będziesz miała dla wnuków jak znalazł:)))
UsuńTak jak pisałam wyżej, bajek było już sporo, tylko dawniej:)
Mikuś, to zróbcie zakładkę w Kurniku - Bajki Miki :)
UsuńNiegłupie, może i zrobię:))
UsuńTak ten prezent będzie cieszył po latach tez. a ja się zastanawiam co mam mojej pysi sprezentowac. ..nic mi się nie podoba wszystko takie plastikowe. ...
OdpowiedzUsuńTandety dużo, to prawda. Może jakąś grę?
UsuńMnemo, dziewczyny blogowe takie cudeńka robią, że na pewno coś znajdziesz!
UsuńTak ten prezent będzie cieszył po latach tez. a ja się zastanawiam co mam mojej pysi sprezentowac. ..nic mi się nie podoba wszystko takie plastikowe. ...
OdpowiedzUsuńŁadna bajka Miko i wspaniały prezent dla chłopczyka.Dobrze mieć taką ciocię,która pisze bajki:)
OdpowiedzUsuńPrezent trochę przyszłościowy, na razie bardziej dla Mamy Maksia:)
UsuńMika wysłałam zdjęcia, jak na razie gołe ;)
OdpowiedzUsuńMarija, nie używaj takich pornograficznych słów jak "gołe", bo Ci wtargnom o pierwszej w nocy i kolbami w drzwi załomocą.
UsuńJejku, ale się uśmiałam. Tylko w Kurniku takie teksty.
UsuńEwa2, niby smieszno...
UsuńWolę myśleć bez tego "niby"....bo rzeczywistość już nie skrzeczy, a groźne okrzyki wydaje.
UsuńMyśmy już dzisiaj od rana tego Broniewskiego cytowali...
UsuńA cytat z "Misia" - "Nie mam pana płaszcza no i co mi pan zrobisz?!" już się zrobił oklepany.
Marija, dzięki, odpisałam na maila.
UsuńMika jeszcze coś dosłałam :)))
UsuńHana jakoś na razie siem jeszcze nie stresuje, staram sie nie słuchać tego wszystkiego, a właściwie mieć do tego dystans, na razie mi się to udaje.
UsuńZapomniałam podziękować, rzeczywiście gorszego sortu jestem. Strasznie fajnie to zrobiłaś:)))
UsuńFajnie Mika że Ci się podoba :))
UsuńBrawo Hana! Od razu widać rękę Mistrzyni. Są piórka, a mnie skaner zeżarł kolory ptaszkom.
OdpowiedzUsuńOjtam, Ewa2, weź przestań! Mnie też skaner robi wbrew i rozkazuję mu tak okrężną drogą, że się odechciewa. Technika, kurna...
OdpowiedzUsuńI tak lepszy niż aparat. robiłam zdjęcia zdjęciom, wychodziło, co wychodziło....
UsuńNo niby lepszy, chociaż kłamie bardziej, niż aparat. Ale żeby zeskanować, wchodzę od d... strony i to trwa ruski rok. Nie możemy dojść, co skaneru odbiło. Wymieniliśmy tusz i od tej pory jest kaszana. Co ma pierdnik do wiatraka? Niech mnie ktoś oświeci, wdzięczną będę!
OdpowiedzUsuńKompletnie się na tych ustrojstwach nie znam.
UsuńJa też średnio. Hulam spoko, dopóki nie zacznie do mnie gadać, czegoś chcieć, pytać, czy aby na pewno.:))) Wtedy wymiękam i wykonuję telefon do przyjaciela. Który nie zawsze poradzi.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej masz do kogo. Mój spec się wykruszył, a zięciowie nie do końca potrafią pomóc.
UsuńHanuś, dzięki bardzo za obrazek, piórka prześliczne!
OdpowiedzUsuńMika, jeśli chcesz, przyślę Ci go. Maksiowi na razie to powiewa, więc nie ma pośpiechu.
OdpowiedzUsuńMika, chyba, że Ci zależy, to wyślę w poniedziałek przesyłką gwarantowaną. Powinno być nazajutrz bez łaski.
OdpowiedzUsuńE tam, idę spać, nie ma z kim gadać.
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, nie musisz przysyłać teraz, potem na spokojnie. Lepiej nie idź spać, bo wiesz, czuwać trzeba...
UsuńAle że co? Załomocą?
OdpowiedzUsuńNie bojam się. Niewiele mogo mi zrobić.
OdpowiedzUsuńI Frodo stoi na straży;)
UsuńKurki chyba zmęczone przedświąteczną krzątaniną poległy na placu boju...
UsuńKsan, pomiziajo Frodo pod bródką i zatopiony. No a Kurki, niech tam się krzątają, skoro lubią, albo muszą. Ja idę spać, bynajmniej nie po to, żeby mieć siły do sprzątania, czy tam gotowania.:)
UsuńEch Kurki Kochane, idę spać. Jakaś oklapnięta się czuję. Rano będą kocie pięści łomotać, trzeba się wyspać i do roboty zabrać, chociaż trochę chałupę ogarnąć.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy i słodkich snów.
Dobranoc Ewa2, dobranoc Kury, o ile któraś tu jeszcze zaglonda:))) O tej porze - miałam na myśli. I o tej porze roku.
OdpowiedzUsuńA zagląda:0 Dobranoc,dobranoc,ja coś nie mam spania ostatnio.
OdpowiedzUsuńRozmawiałam własnie z córcią irlandzką, piekła pierniczki z mojego przepisu ,i była tzw.gorąca linia,ogólnie odnośnie świąt.Bo pierwszy raz będzie cos tam sama produkować;)
OdpowiedzUsuńTeraz jest fajnie,są filmiki na youtube,zawsze można się tym posilkować,przy gotowaniu czy pieczeniu.
Dobranoc Dora, dobranoc Kurejry, gaszę!
OdpowiedzUsuńTo dzień dobry :), choć nie wiem jaki będzie, bo dziś jadę na poważna wizytę u weta z Niagarką....
OdpowiedzUsuńGłodzę ją od wczoraj (biedna, siedzi pokornie i patrzy na mnie...), bo niestety, żeby cokolwiek u niej zbadać, mus ją usypiać. Dlatego taka decyzja, żeby zrobić za jednym zamachem wszystkie możliwe badania. Niby nic jej nie jest, ale ja ciągle się niepokoję, ona nie daje sobie zajrzeć do pyszczka ani do uszu. Wrócimy, to sprawozdam.
Barbara
I ja trzymam kciki i czekam na relację po powrocie.
Usuńo jakie piorka korororowe!!
OdpowiedzUsuńKrysiu, skrobnij w Kurniku, jak dojdą pocztówki: jestem ciekawa, ile to potrwa :)))
UsuńA propos spania; już kiedyś pisałam, że ja wcześnie chodzę spać. Północ to zdecydowanie nie moja pora - chyba że wyjątkowo :)))
Ninko, Opakowana pisała o pocztówkach w poprzednim poście, ale nie pamiętam, czy o Twoich?
UsuńOpakowania podziękowała pięknie Nince i Elaji pod poprzednim wybiegiem:)
UsuńCzujny Kot!!!!
Usuńchorera, cus sie ze serwerem porobilo i moj komentarz poszet w kosmos.
Usuńpisalam, w rzeczy amej, dzieki za ilosc i rozmaitosc kartek - Ninka - ilosc jest niesamowita!! wystarczy kartek na jakis czas, choc i opowiesci przybywa, bo w glowie cyka we wlasciwy sposob, do tego w Berlinie ogladalam albumy z fotografiami Michala, jak byl maly, Kasika, mnie, zeby zobaczyc ktory z ich synkow wyglada jak tatki dziaki ciotki. no i z fotografii wywiazaly sie wspomnienia i opowiastki, sporo z Nigerii - nie tylko o pawianie ;))))
p.s. Czujny, oj czujny :)))
Witam Kurnik w pochmurny sobotni poranek. Mokro ale nie pada, 10 stopni, czy to aby na pewno grudzień?
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
Ewo2 " oto jest pytanie?"
UsuńOdwołuję opis poranku, ponawiam pytanie. Nie mam odpowiedzi, może ktoś wie?
UsuńChmury poszły sobie, błękitne niebo, słonecznie, ciepło. Wróciłam z zakupów w rozpiętej kurtce, chyba oleję sprzątanie i pójdę na spacer.
U mnie tez się przejasnilo.jest 9 na plusie.
UsuńEwo2 to ja Co odpowiem politycznie: Jak kraj taki grudzien:)
CzeKo, dobre! ale jakoś mnie, kurczę, nie śmieszy.
UsuńDziędobry! Barbaro trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTo jest ciepły grudzień po prostu.Jeszcze nad dopadną mrozy a może i śniegi,nie ma co narzekać. U nas 8 i słonce za chmurką.
Córka znów zarobiła ciasto na pierniczki,bo już prawie wszystkie upieczone wcześniej zjedzone:)
No i czekamy na ojca rodziny z koteckiem .Już jadą.
Doro podawalas kiedyś adres na swojego bloga. Czy moge prosić jeszcze raz? Jak wchodzę na Twój profil w blogerzy to jest on niedostępny.
UsuńProsze bardzo
Usuńtakietam1.blox.pl
Hana ma mnie w linkach:)
Dziękuję:) ech prawie cały czas korzystam z telefonu, jak nie przyłączam na wersję komputerowa to nie mam podglądu do bocznych linków:(
UsuńDzień dobry Kurki zaprasowane i te zrelaksowane:)
OdpowiedzUsuńI u mnie pogoda bez rewelacji i bez zmian. Zostało kilka dni na pogodzenie się z aura na święta. Nie da rady nic zmienić w temacie będzie 10 na plusie, za pewne dżdżysto i wietrznie...a fe:(
Zgadzam się z Tobą. Takie święta... a fe!!!
Usuńsiemano! trzymam kciuki za Niagarkę.
OdpowiedzUsuńJa tylko tak od siebie dodam, jaki cudny prezent! Własna bajka! To naprawdę rewelacyjny pomysł :)
OdpowiedzUsuńps. niestety nie narysuję nic... po prostu nie umiem :(
Dzięki Loona, kochana jesteś.
Usuńno, to teraz mogę przysiąść na chwilę.
OdpowiedzUsuńale żeby nie było, że najpierw mówię, że się z powodu świąt nie spinam, a potem i tak latam, to od razu wyjaśniam, że latam bez związku ze świętami.
fakt, umyłam pół okna w kuchni, ale to dlatego, że było zachlapane farbą. drugie pół czeka.
Miko, powtórzę za dziewczynami - fantastyczny pomysł z taką "spersonalizowaną" bajką. wzięłam to słowo w cudzysłów, bo drażni mnie i samo słowo, i moda na nie.
Twoja bajka jest urocza, sama się czyta :)
a bajka jest osobista, a nie "spersonalizowana" :)
Usuńosobista brzmi znacznie lepiej:))) Dziękuję za miłe słowa:)
UsuńZobaczcie jaką kompozycję Marija zrobiła! Sorry, ale nie mam nic czasu teraz, zajrzę po południu.
OdpowiedzUsuńMarija! :))
UsuńKurki, powiedzcie, czy nie mam racji, namawiając naszą kochaną Mariję, żeby tworzyła książeczki dla dzieci z opowieściami o swoich Zwierzakach-Cudakach, ilustrowane swoimi zdjęciami?
Toby było super!
UsuńTempo do książeczek może jeszcze kiedyś dorosnę ;))
Usuńspoko, poczekam. jeszcze wnuków nie mam. ale nie przesadź z tym ociąganiem się :)
UsuńUfffff!!! Wszystko poszło bardzo sprawnie, na szczęście ucho w całkowitym porządku, pan wet stwierdził, że te odruchy które mnie niepokoiły (nie dała się dotknąć, czasem trzepała tym uchem) prawdopodobnie są skutkiem starych uszkodzeń, tych które spowodowały głuchotę i zaburzenie błędnika, bo wszystko czyste, bez obrzęków i zmian naskórka. Oczywiście przeczyścił. W pyszczku gorzej, kamień i niestety ząb trzonowy górny się rusza, na pewno ropień i może to być skutek uszkodzenia kości po dawnym wypadku. W styczniu więc operacja usuwania, czyszczenia, leczenie antybiotykiem konieczne. Powiedział, że póżniej lepiej jednak dawać surowe, żylaste mięso niż suchą karmę, bo to zawsze dobrze działa na dziąsła i profilaktycznie na kamień. Leki też będą i pewnie raz w roku kontrola. Usg w porządku, ważne wnętrza bez zmian, serce bdb :)))). Doturlała się biedulka na futrzany dywanik pod łóżkiem, jeść może dopiero wieczorem. Nic nie mówiłam, ale tym uchem, to naprawdę bardzo się martwiłam i smrodem z pyszczka też.....
OdpowiedzUsuńBarbara
To ja się bardzo cieszę!!! To znaczy nie z zęba, tylko z tego nic poważnego się nie dzieje, przynajmniej macie spokojne święta.
UsuńŚwięta spokojne i nic poważnego ani grożnego, ale styczeń będzie ciężki..... Najpierw przez parę dni będę jej musiała dawać osłonowo antybiotyk w zastrzykach, jeszcze nie wymyśliłam jak to zrobię.....potem zabieg i dalej zastrzyki. Jak karnawał to karnawał :)))
UsuńBarbara
Aaa - obrazek Mariji multimedialny ;)) PIĘKNY ...
OdpowiedzUsuńBarbara
Baśko, bardzo się cieszę, na pewno wiesz, jak bardzo! Czy to znaczy, że upojny, wiośniany zapach z paszczy pochodzi od zęba?
OdpowiedzUsuńSi, bella ;))
UsuńBarbara
Zapomniałam - ma jeszcze jeden defekt, kosmetyczny ;), z powodu puchatej sierści, takiej trochę angorowatej, robią jej się kołtuny. Pan wet wyciął cztery (mnie w domu udało się raz z zaskoczenia jeden) kołtunki, muszę kupić (nie wiem dzie?) taki specjalny grzebyk i wyczesywać (hrehre, biedne moje rączki) żeby się nie robiły.
UsuńBarbara
Basiu to wspaniale, prawie same dobre wieści:)
UsuńOzyrys pies- znajdą moich rodziców też ma tak z uchem. Taki nawyk z bardzo biednego dzieciństwa.
Niagarka polubi czesanie, czy będzie uciekać?
Gryzie i ucieka :(
UsuńBarbara
To nie pada zadanie masz Basiu do wykonania, może jakieś łakocie dadzą radę ją przekonać?jak w tresurze, za którymś razem zaskoczy?
Usuńwszystkie koty uwielbiają czesanie, tylko niektóre jeszcze o tym nie wiedzą.
Usuńpolubienie zajmuje im zwykle od trzech miesięcy do trzech lat :)
tylko te kołtuny.. no nie pomagają.
Tu Was zaskoczę. Czajnik uwielbia czesanie, chociaż go nie potrzebuje. Tak jakoś kiedyś posmyrałam go szczotką do włosów i spodobało mu się. Teraz mamy taki rytuał: wieczorem idziemy do łazienki, otwieram szufladę komody, w której jest szczotka, biorę ją do ręki, Czajnik wskakuje na szufladę i zaczyna swoje wygibasy. Najbardziej lubi po głowinie.
UsuńTempo, czesać mam żeby kołtuny się nie robiły. A ten grzebień to takie zgrzebło ;) gęste druciki, krótkie. Ja próbowałam wcześniej w domu zwykłym cienkim grzebieniem, takim fryzjerskim. Chapnęła mnie w rękę, zwiała, i na widok grzebienia teraz wieje od razu :(. Raczej trzy lata ;)) przewiduję.
UsuńBarbara
u mnie jak tylko biorę do ręki zgrzebło, od razu robi się kolejka kotów. ale początki z tymi akurat kotami były kiepskie. Luna polubiła czesanie po dwóch latach, Lolek po trzech. tak to jest z kotami po przejściach, które na ogół są bardzo ostrożne.
UsuńHana, dobrze jest każdego kota czesać, mniejsze szanse na zakłaczenie. choć Czajnikowi to nie grozi, skoro ma dostęp do zielonej trawy przez cały rok :)
UsuńDoradźcie mi jakiś psikacz na kołtuny,dla psów.Nie cierpi czesania,kołtuni się pod paszkami i na nóżkach.
UsuńRucianko, ja mam spray do rozczesywania sierści TRIXIE In Style Entfilzungs-Spray. W opisie napisano : dzięki zastosowaniu sprayu do rozczesywania sierści, z łatwością można usunąć skręconą, skudloną sierść, oraz skutecznie zapobiega jej plątaniu. Spray utrzymuje miękką i błyszczącą okrywę włosową. Jest nietoksyczny, bezzapachowy. Nie zawiera olejów i tłuszczów. Jak się systematycznie stosuje, to działa, ale filców nie rozplącze. Moja Kajcia ma sierść jak jedwab, filcuje natychmiast i w oczach. Codzienne stosowanie ułatwia pielęgnację. Ale filce i tak się robią. NIe wiem, jaka jest sierścia u Twego psiuńcia. ale myślę, że by pomogło trochę.
UsuńDzięki Ewa.
UsuńMoja jedna też ma delikatną sierść.Druga ma szorstką i długą.
Marija, rewelka! Zestawienie przestrzeni za oknem z małym człowieczkiem - super!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta koncepcja miodowej chmurki:)
UsuńOczywiście misiowej ten srajfon czasami podpowiada głupoty;)
UsuńSrajfony tak mają, na szczęście ja nie mam, boby mnie chyba trafiło:))
UsuńGdyby Mika nie załączyła odpowiedniego zdjęcia, a ja nie miałabym takich zdjęć z lotu, nie było by tej grafiki, to się nazywa szczęśliwy zbieg okoliczności :))
UsuńMaksio tak intensywnie patrzy!
Piękna bajka, dwa razy czytałam...ależ te dzieci mają fantazję! dopoki dorośli jej nie zniszczą swoimi nakazami i zakazami... ale fajnie dostać taką bajkę własnej produkcji, to najlepszy prezent... kiedyś też swoim wlasne wytwory dawałam, dopoki małe były, a co potem ze starszymi, z młodzieżą... przeciez nie czytają już chyba w ogóle, wiec co? tablety, smarfony... to teraz głównie dostają
OdpowiedzUsuńAmelio, aż dwa razy! Bardzo mi miło:)) Ze starszymi to faktycznie jest problem, ech, ta elektronika...
UsuńZachwycam się zachwycam... Powinnyście ilustrować książki, Dziewczynki! To, że bajka jest piękna, już pisałam:)
OdpowiedzUsuńMika, odpowiedziałam Ci gdzieś tam wysoko, blisko początku komentarzy.
UsuńCzytałam i odpisałam:)
UsuńNikt nie widzi, że chmurka ma TOREBUSIĘ?
OdpowiedzUsuńI rzęsy ma... Torebusia jako znak firmowy autorki, jak mniemam?
UsuńNo jak nie, jak tak ! Ja widzialam !
UsuńNo, było mówić.
UsuńHm...to jest chyba kryptolekrama...;))
OdpowiedzUsuńBarbara
Hana, gorzej! :)
OdpowiedzUsuńnajpierw obejrzałam Twój rysunek, potem go zweryfikowałam pod kątem torebusi, czując lekki niepokój, a potem, uspokojona, stwierdziłam "Ok" i poleciałam dalej. czy to jest normalne?
TG, nie.
OdpowiedzUsuńPosłuchajcie i popatrzcie!
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/Excite.Espana/videos/10154351039073032/?theater
Jejku, ledwo zdzierżyłam. Biedny psiak wyglądał jakby mu było niedobrze i jeszcze go zagłuszali...
UsuńA mnie się podobało :) Moja Kajcia czasem tak ze mną śpiewa :) Ale nie wszystkie piosenki ! Nie mogę obczaić, które jej się chce śpiewać, a których nie :)
Usuńno dobra. pies jak pies. śpiewa. fajnie. ale personel.. :)
UsuńNo nie, TG?
Usuńniczegowaty ten personel, co nie !
UsuńDobry wieczór.
OdpowiedzUsuńPogoda był piękna i 15!!! stopni.
Bardzo się cieszę, że Niagarce nic poważnego nie dolega.Szczotkę do czesania można kupić w sklepie zoologicznym.
Chmurka Mariji podobna do białego niedźwiadka, albo małej foczki, cały obrazek uroczy. Fajnie to zrobiła.
Mnie się też chmurka Marii z misiem skojarzyła. Po brzydkim , ciemnym poranku zrobiło się słonecznie i dość ciepło.
UsuńNo rzeczywiście misiowata ta chmurka wyszła, takie miałam zdjęcie trochę ją jednak dorysowałam :)
Usuńwiemy, wiemy :)
UsuńDołożyłam jeszcze zdjęcia chmur z Kasprowego, Arteńka robiła, cudo.
OdpowiedzUsuńCudne te zdjęcia...najbardziej zachwyciło mnie to drugie, bosskie...
UsuńZdjęcia Arteńki piękne...nie dość że ma kondycję, to jeszcze takie niebywałe widoki uwiecznia.
UsuńŁobrazeczki śliczne, ale najbardziejszy dla mnie Mariji :)
OdpowiedzUsuńEwa stukrotne dzięki :)
UsuńJednak ja uważam że wszystkie prace ilustrujące bajkę Miki są piękne i jedyne w swoim rodzaju i fajne że tak różne :))
A i owszem piękne wszystkie :)
UsuńFajna galeria kurzych prac nam się przy okazji zrobiła:)))
UsuńDziękuję kuriettom za uznanie dla mojej grafiki :)))
OdpowiedzUsuńMoje uznanie też przyjmij, super ci wyszło.
UsuńDziewczyny, Wasze ilustracje są urocze i takie radosne :))
OdpowiedzUsuńzamawiam sobie na dzisiaj taki sen :)
a ten ocean chmur nad Tatrami.. Arteńko, zapiera dech!
Te zdjęcia znad Tatr są fantastyczne!!!
UsuńMika, szkoda, że tak późno się ujawniłaś z bajką dla Maksia. Mogłabym (-byśmy) Ci jakoś ją "oprawić", dołączyć ilustracje, itd. Zresztą na razie Maksio będzie miał w pompce, to może później?
OdpowiedzUsuńNie była wcześniej gotowa. Dzięki za propozycję, pięknie by było. Może jak napiszę drugą część, to wtedy można by to zrobić razem jako całość. Na razie sobie opracuję i po prostu wydrukuję na kolorowo, a jak powstanie relacja z podróży powrotnej to wtedy może udałoby się zrobić coś więcej. Bardzo jestem wdzięczna za oprawę plastyczną:))
UsuńDobra, tak zrobimy.
OdpowiedzUsuńCzołgiem twórcze Kurejry.
OdpowiedzUsuńBrawo :)
Jakos tak jest, ze dzieci lubia chmury:)
OdpowiedzUsuńCiociu Miko, jestes Kochana:)
Takie prezenty, to sa prawdziwe dary , ode serca;)
Pieknie zilustrowalyscie Kurki te bajke.
Zdjęcioa Artwńko przecudne,widziałam raz tylko,zaparło mi dech i żadne zdjęcia nie oddały tego co czułam,taka byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńJuż wiem, którędy Czajnik wchodzi na lodówkę! Złapałam go dzisiaj, ale zdjęcia zrobić nie zdążyłam. Zwizualizowałam tylko. Jeśli Wam się chce, zajrzyjcie do poprzedniego postu!
OdpowiedzUsuń:))) sama mu ścinkę wspinaczkową zrobiłaś :) Potrenował troszku i szczyt osiągnięty :) A to Cajnicek jeden :)))
UsuńHeh,a to spryciulek!
OdpowiedzUsuńKot alpinista, bez liny i haków, tylko raki....a nie - pazury.
OdpowiedzUsuń