wtorek, 3 lutego 2015

O mały włos...

Fryzury, ach! Fryzury! Różnorodność kolorów, form, długości – dzisiaj wolno nam wszystko! Co tylko nam się zamarzy, a marzy się przeważnie nie to, co dyktuje rozsądek i stan owłosienia.  Mówi się, że dla kobiety najważniejsza jest fryzura, torebka i buty. Zgadzam się, coś w tym jest. Jednak fryzura jest tym, co najpierw widzimy rankiem w łazienkowym lustrze i potrafi nas zdołować (bądź rzadziej - uskrzydlić) na resztę dnia. To bardzo ważny element naszego wizerunku i samopoczucia. Kręcimy, prostujemy, farbujemy, odbarwiamy, cieniujemy, zapuszczamy, obcinamy. Nie ma sztywnych reguł i kanonów, jak to drzewiej bywało.

Chciałabym tak...
A bywało strasznie. Farby do włosów na bazie wody utlenionej zaczęto produkować dopiero w XIX wieku. Przedtem podstawą był ołów. W okresie renesansu powszechne były kosmetyki (niekoniecznie tylko do włosów) na bazie arszeniku, ołowiu i rtęci! Mycie się uważano za pospolite, zamiast mycia używano różnych pachnideł tłumiących „naturalne” wonie. Ich nadmiar damy rozwiewały za pomocą wachlarzy… Należało też mieć świetlistą, alabastrową cerę. W tym celu produkowano mazidło z bieli ołowianej, do którego dodawano rtęć. Wcierało się to w twarz, szyję i dekolt. Do depilacji służył tlenek wapnia i arszenik. Wszystkie te specyfiki miały działanie długofalowe, jednak nie w takim sensie, jak tego chciały kobiety. Powodowały bowiem owrzodzenia, uszkodzenia organów wewnętrznych, wypadanie włosów, bóle wszystkiego i w efekcie śmierć. W tym kontekście powiedzenie „chcesz być piękna, to cierp” nabiera zupełnie innego znaczenia. Współczesne operacje plastyczne to pikuś. W dodatku tamte kobiety nie miały pojęcia, dlaczego chorują i mrą jak muchy. Myślały zapewne, że to wapory, bądź wędrująca macica.
Żadna epoka nie dorównuje jednakże barokowi. Tam to dopiero się działo! Te upudrowane fryzury, pieprzyki maskujące ołowiane wrzody, złote młoteczki do zabijania wszy… Noszono wtedy mocno perfumowane i misternie fryzowane peruki ze sztucznego włosia (niestety, nie udało mi się wyśledzić z czego to było włosie. Podejrzewam, że z konopi lnianych, czy czegoś w tym rodzaju). Nie znano brylantyny, wosków i innych specyfików. Środkiem do modelowania był perfumowany smalec. Smalec wabił szczury, a ponieważ peruk na noc nie zdejmowano, montowano dla nich specjalne klatki dla ochrony przed gryzoniami. Matko, to nie łatwiej było zdjąć perukę?
Tak czy siak, farbujcie się Dziewczyny, bo nie znacie dnia, ni godziny. Brązowowłose są najczęściej postrzegane przez mężczyzn jako dobre koleżanki, z którymi można pogadać o wszystkim, rudowłose to kandydatki na przelotny romans, a czarnowłose kojarzą się panom z miłością na całe życie. Blondynki – wiadomo.
A my codziennie możemy być kim innym i z dnia na dzień z rudej kandydatki na przelotny romans stać się kruczoczarną miłością na całe życie. I nie umrzemy od tego!
Osobiście jestem brązowowłosa z natury, której nie farbuję. Powinnam już dawno mieć siwe włosy, ale nie mam. Tak mam. Żadna to moja zasługa. Koleżanki i tak mi nie wierzą, przy każdym spotkaniu oglądają moje pióra i szukają śladów siwizny, bądź farby. Pojedyncze siwe ślady się znajdą, ale trzeba poszukać. One (koleżanki) podejrzewają, że specjalnie je zostawiam, dla zmylenia przeciwnika. Hrehrehre, komu by się chciało? Poza tym włosy permanentnie zapuszczam, męczę się, bo wiadomo – ni pies, ni wydra, po czym wstaję któregoś ranka, patrzę w to łazienkowe lustro i łapię za nożyczki. I tak w kółko.
A mam tak...
 A jak z tym u Was – brązowowłose, złotowłose, czarnowłose i rude? Ołów? Arszenik? Woda utleniona?

Do poszperania, poczytania i napisania na ten temat natchnęła mnie Nowa Kura – Iza zKidowa, która napisała tak:
Witaj Hano i wszystkie baby z kurnika też serdecznie pozdrawiam!
Mój temat to: jakie pióra Kurki macie ?
Ja, jako dziecko, miałam blond loczki, ale raczej rzadkie.
Więc były regularnie przycinane, ale przy okazji też zmieniły kolor na brąz.
Czesano mi na głowie "roladę" od której bardzo mnie bolały włosy (czyli mieszki włosowe!).
Potem bywało różnie, a to miałam gładko przylizane bez grzywki, a to krótkie z grzywką.
Raz nawet sama sobie obcięłam na krótko, ale efekt był taki, że następnego dnia musiałam iść do fryzjera...
Bywały "trwałe", czasem nietrwałe, kolor, pasemka.
Teraz mam eko, choć mało kto w to wierzy.
Mam włosy prawie do połowy pleców i są naturalnie jasne - platynowe.
Samo się tak porobiło.
Czeszę je w warkocz lub zapinam spinką.
Co ciekawe, tu gdzie mieszkam, chyba 95% kobiet ma krótkie włosy...
Pragmatyzm?...

 
To pisałam ja: Iza z Kidowa
PS. I  jeszcze jedno.
Nie piszę komentarzy zbyt często, ale czytam, czytam, czytam...
A dlaczego wolę pisać u Ciebie a nie na swoim blogu?
Bo tu jest ludnie, cudnie i wesoło.
Kropka.

.  
 

254 komentarze:

  1. Pięknie jest, Dziefczynki, ale co z Waszymi piórmi?
    Tempo Giusto - daaawno Cię nie było!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie było. ale się poprawię :)
      a pióra mam ho ho ho, nie byle jakie, bo złotoblond z prawdziwymi złotymi nitkami :)
      ale miałam już różniste. przez pierwsze trzydzieści lat blond. potem zaczęłam.. blednąć i się zaczęły moje eksperymenty. byłam platynowa, czerwona, czarna, miedziana, brązowa i nawet zielona (się coś fryzjerowi omskło)

      Usuń
    2. Hano, mówisz - masz:)))
      W XVIII w oprócz peruk z włosów naturalnych ludzkich, popularne również były peruki z włosia końskiego. Dużą zaletą tego włosia było to, że pukle wykonane na takiej peruce nie prostowały się na deszczu.
      http://www.peruka.org.pl/index.php?tem=2

      Usuń
    3. aa.. i taka lekko szurpata jestem :)
      gdzieś przeczytałam, że kury szurpate wyglądają tak, jakby je poraził prąd. to ja tak wyglądam jak sobie nie daj buk włosy suszarką wysuszę.

      Usuń
    4. Analizuję oba obrazki - na każdym masz, Hano, piękne rzęsy:)

      Usuń
    5. Arte, rzęsy to przedstawienie życzeniowe:)
      Wiedziałam, że można na Ciebie liczyć w sprawie XVI-wiecznych peruk!

      Usuń
    6. XVIII-wiecznych miało być.

      Usuń
    7. Tempo, co to znaczy szurpata? I te prawdziwe złote nitki we włosiech?

      Usuń
    8. fakt. i tego to ja każdej babie okrutnie zazdroszczę! bo u mnie to rzęs trzeba z lupą szukać.

      Usuń
    9. no naprawdę, prawdziwe, złote, błyszczące metalicznie. nie wiem, skąd. może ja mutant jestem.

      Usuń
    10. szurpata kura to taka z pokręconymi piórami.

      Usuń
    11. Tempo, jesteś pewna, że to nie ołów, arszenik i stare koronki?

      Usuń
    12. To ja chcę być szurpata.

      Usuń
    13. tzn. nie jestem pewna :)

      Usuń
    14. Tempo, a sprawdź, czy nie świeco w ciemnościach.

      Usuń
    15. btw. ostatnio przeczytałam taki współczesny, nowoczesny kryminał pt. "Policja". skończyłam go czytać jakoś tak późnym wieczorem, a potem na parę godzin odeszła mi ochota na spanie. sobie tak leżałam i myślałam, że, kurczę, tęsknię za starymi, dobrymi, przyjaznymi człowiekowi kryminałami.

      Usuń
    16. Tempo - wlasnie z gryzonia sciagnelam kilka Joe Alexow! To byly kryminaly! No i jeszcze jest A. Christie....

      Usuń
    17. no masz! :)
      jeszcze z prawie dzieciństwa pamiętam taki jeden kryminał Joe Alexa, który mnie normalnie zachwycił misternością intrygi. A. Christi wyczytałam ze szczętem już wiele lat temu. Chmielewską tudzież (choć najnowszych nie czytam).

      Usuń
    18. i nie czytaj, choc jej ostatnia zupelnie ksiazka byla niezla.....ja w kolko czytam stare....
      Cichym scigalem go lotem to bylo? Alexa znaczy sie.

      Usuń
    19. wiesz, już nie pamiętam tytułu, strasznie dawno to było. ale mniej więcej fabułę pamiętam. w sumie to wszystko jedno, bo wszystkie kryminały Alexa, które czytałam, to były majstersztyki, a ten był po prostu dla mnie pierwszy :)

      Usuń
    20. Cichym... to Alexa, mam swoje:)) Też go bardzo lubiłam, intrygi były bardzo misterne i skomplikowane. Mam jeszcze "Śmierć mówi w moim imieniu"

      Usuń
  2. Moje piura ciemne som, ale za cholere nie umie powiedziec jaki to koror. Nie czarny nie brazowy. Raczej duugie nisz krutkie, bo do ramion jusz i rosnom dalej. Siwe som tesz ale dzies pot spodem i kruciutkie takie, bo je caly czas wyrywam.
    No to dalam popis... (!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona, wyrywasz i nadal coś masz na głowie? Cudy, panie, cudy...

      Usuń
    2. no pewnie te siwe sie tak przestraszajo na to wyrywanie, ze odrastaja juz czarne....

      Usuń
  3. Zamiast ołowiu i arszeniku proponuję rumianek lub słońce - ślicznie wyglądają włosy rozjaśnione naturalnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arte, ale muszą już być raczej jasne. Moich się nie ima żaden rumianek, ani słońce, ani nic. Ale nie puakam z tego powodu.

      Usuń
    2. Dla włosów kasztanowych - napar z czarnej herbaty lub wywar z łupin cebuli, natomiast dla brunetek - płukanka z kory dębu:)

      Usuń
  4. Ja farbuję, od kiedy mam siwe. Pewnie gdybym przestała, okazałoby się, żem jak moje owce wrzosowa. Kiedyś miałam piękne, ciemne włosy, ale proste. A chciałam mieć kręcone. Jednak one oporne były. Nawet trwałe loków nie utrwaliły. Teraz też zapuszczam, jak Hana. Do pewnego momentu. Tego, w którym patrząc w lustro chwytam za nożyczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rogata, siostro w niedoli, hrehrehre. Strasznie chciałam mieć loki! Znam tako jedno, która ma cudownie kręcone włosy i z uporem godnym lepszej sprawy prostuje i czesze w taką wylakierowaną kapuchę. Raz, po deszczu widziałam te loczki - marzenie. A kobita jakby co najmniej goła chodziła - tak się ich wstydzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawde, nie wiadomo czemu te co majo kryncone chco proste, a te co proste majo to kryncone chco. Ja chce kryncone. I gucio. Fryzjera namawialam ostatnio, to mi powiedzial ze on nie chce zebym wygladala jak Gesslerowa, hmm. No ja tez nie chcialam...

      Usuń
    2. A i zapomnialam zeznac, jakby kogo interesowalo, ze ja blond to jestem od lat kilku, tak mię się zachciało na starość. A wcześniej to byłam ruda, też z zachcianki, albo brązowa. I nawet nie pamiętam już jaki był mój kolor prawdziwy, zdaje mi się że taki trochę zielonkawy...

      Usuń
    3. Tobie w rudym to najlepi jest, Ania! Tak tylko subiektywnie mowie....

      Usuń
    4. Za późno! Już pokochałam byc blondie...

      Usuń
    5. ale chyba wiecej roboty z odrostami....Ty masz az tyle ochoty do domalowywania tego blondu co pare dni? hrehrherh?

      Kusicielka

      p.s. w blondzie Ci tez bardzo dobrze :)

      Usuń
  6. Annavilma, ruda byłaś? I Twój Cię wzion na resztę życia, a nie przelotnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana - muj mnie wzion te 37 lat temu. Oraz nie puszcza, Ania swiadkiem ;)
      Ania pisze, ze przelotnie byla ruda (szkoda....), moze slubny jej nie wiedzial co ma zrobic, bo jedne wzion za rzone a tu druga sie ulengua tymczasowo....
      poza tym mowio, ze rude bezposrednio od neandertalczykow...widzi mi sie, ze to prawda, bo do maszynerii mam tyle talentu to i one te neandertalczyki....

      Usuń
    2. Odważny Chłopina...

      Usuń
    3. Ta, ruda, bo zawsze chciałam byc jak Ania Shirley

      Usuń
  7. ruda, ruda, ruda! nic innego nie wchodzilo ani ie wchodzi w rachube. drzyjcie baby i chlopy, ruda, wredna maupa leci! z daleka widac! Latwo znalezc w tlumie, ludzie sie ze mna ostroznie obchodza bo a nuz sie wyzlosliwi i co bedzie (jak mawiala mama jednego znamienitego lekarza sprzed prawie wieku - Zygmusiu, nie ygryz sie w jezyk, bo sie otrujesz...). Mlodom panienkom bywszy mialam rude klaki prawie do pasa. Zeby pewien fatygant zrozumial, ze go nie chce, bylam zmuszona je obciac dosc krotko. I tak juz zostalo. jakies 20 lat temu pokazalo sie wiecej niz kilka siwych, wiec jedno opakowanie henny (idealnie dobrana szfarckopfa) wystarczala mi na ponad rok, bo tylko zamazywalam ten siwe pasma. Po kilku latach sie okazalo, ze szfarckopf przestal produkowac. zrobily sie odrosty i wyszlo na to, ze mam wiecej niz kilka pasemek. Kupilam te nieszczesna henne z Body Shopu i prawie ja otworzylam, jak przeczytalam, z ejak sie ma wiecej niz 25% siwych to one sie zamaluja ta henna na zielono. Nie liczylam wlosow, nie przeliczalam na procenty, ale ze starchu przez zielenina odnioslam do sklepu. I zakupilamm probke jemenskiej henny, co to na rencach mozna niom malowac. Swietna, wiec kupilam prawie kilo , moze 3/4 kilo, tanio nawet wyszlo wyslac to z usa. Odrosty glownie robilam i byl dobrze...az tu zauwazaylam ja i inni, ze z tylu mam ciemniejsze wlosy. zawsze mialam, ale nie na tyle zeby zwraca uwage...popatrzylam dokladniej na briw i widze, ze mi...czarne wlosy rosna!! do kitu, ja nie chce. Skonczyla sie henna jemenska, okazalo sie, z eie ma a nawet jak jest to wysylka z usa teraz to ok 40 dularow. to ja wysiadam. Zakupilam lokalnie, nie jemenska i jest taka sobie. lokalnie tez znalazlam jemenska i zapare dni zrobie eksperyment z TA jemenska. Trzymajta kciuki....

    Najbardziej lubie miec naprawde krotkie wlosy - z wygody....ale rodzina kreci nosem, a to oni mnie ogladaja bardziej niz ja siebie, lece na kompromis..jutro ide na ciecie choc slubny mowi - po co, tak Ci ladnie....ladnie na pol dnia, potem sie robi nalesnik na wierzchu i to juz mnie nie bawi.

    Trwale pomine dyplomatycznem mileczeniem....
    Podsumowanie - rudo i na krotko prosze! moglyby sie krecic ale nie musza, jak sa krotkie to jakos daje rade....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a te brwi to też jemeńską henną traktowałaś?

      Usuń
    2. nie....pewnie powinnam, bo siwe i czarne sa miedzy rudymi i strasznie mi sie ciezko wyrywa te siwe - nie trafiam, bo musze bez okurarow szarpac.

      Usuń
    3. No to jak, mówiłaś, że czarne brwi Ci rosły? Ze strachu, ze sromoty, czy jak?

      Usuń
    4. ze starosci i skrerozy moze...

      Usuń
    5. Pacz Opakowana - szfystkie te niegodziwe rzeczy zaczynajo się na "S".

      Usuń
  8. A ja mam tzw. średni brąz, kiedyś ze złotawym połyskiem. Były lata kiedy robiłam się na tzw. mahoń, ale to dawno. Od czasu jak zaczęłam siwieć frabuję odrosty na mój kolor, znalazłam taki. Niestety z bujnych gęstych włosów zostało mi coś dziwnego na głowie. Prawie trzy lata temu zachorowałam i pierwszym objawem było wypadanie włosów w okrutnych ilościach. Poróżnych kuracjach, trwających ponad rok już tak nie wypadają i zaczęły odrastać a cienkie i kręcone. Tak więc góra jest kręcona a reszta naturalnie prosta. Kilkakrotnie podcinałam i teraz mam takie jak lubię czyli do ramion i ta pseudo trwała daje się już prostować ale kurację muszę co kilka miesięcy powtarzać. No to teraz wyobraźcie sobie, że przez kilka miesięcy nie mogłam farbować odrostów. Zawsze uważałam włosy za moją ozdobę, lubiłam wiązać je w węzeł (takie długie bywały) i upinać na różne sposoby, teraz muszą być luźno, ale jak pewna pani fryzjerka powiedziała dobrze że są i że odrastają, cienuteńkie ale zawsze. I jeszcze o rzęsach niestety prawie ich nie mam jak w szkolnych latach przeszłam tzw. półpaśca ocznego. A jak mnie pocieszano? Co tam rzęsy, przykleisz, a wzroku nie straciłaś. Ot to tyle o mpoich piórkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha, a mazidło na włosy z żółtka, cytryny i olejku rycynowego robiłaś? Upierdliwe, ale skuteczne nadzwyczaj.

      Usuń
    2. To mazidło jest trochę za ciężkie. Sam ole rycynowy tak. Robię od czasu do czasu ale to na stan aktualny, natomiast żeby przestały wypadać musiałam brać leki na co innego, nie wchodząc w szczegóły wypadanie było objawem choroby.

      Usuń
  9. Hana - te autoportrety sa wspaniale - ja to od razu zauwazm DUZY nos....jako wlascicielka niezlego i garbatego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja zauważyłam od razu duże usta. też bym takie chciała.

      Usuń
    2. Nosek mam niczegowaty - po tatusiu, do tego lekko krzywy (skręca w lewo na końcówce). I jedno ucho mam bardziej, przez co okulary zawsze mam krzywo.
      Usta takie bardziej przeciętne - kiedyś to był dzióbek, że hej! Teraz też obleci, ale Julia Roberts to ja nie jestem. W tych partiach.

      Usuń
    3. Hana, siostro, też okulary mam krzywo, bo jedno ucho od drugiego o centymetr niżej :)
      ale bardziej to ja mam oba :D

      Usuń
    4. Tempo, toś lepsza ode mnie! Centymetr aż? Oj...

      Usuń
    5. naprawdę. zwykle zakładałam maskujące klipsy, ale teraz już mi się nie chce. to znaczy, klipsy zakładam, lubię, ale już nie muszą być maskujące :)

      Usuń
    6. Tempo, a jakieś gustowne nauszniczki? Różowe, z cyrkoniami?

      Usuń
    7. żeby nosa nie było widać

      Usuń
    8. Sprawę nosa załatwia woalka. Gadam o tym w kółko i jakoś nie udaje mi się wylansować tego korzystnego elementu damskiej garderoby.

      Usuń
    9. kiepsko widzę współpracę na linii woalka-okulary :)

      Usuń
    10. ale coś w tym jest... woalka, szpicruta.. :)

      Usuń
    11. Oficerki, rękawiczki do okcia...
      Jakie okulary? Szkła kontaktowe przecież!

      Usuń
    12. co tam szpicruta..biczyk jakis porzadny. wchodze w to;) tez mam krzywe uszy, choc sa i zawsze byly sliczne.

      Usuń
    13. Moje uszka też śliczności, ale lepiej patrzeć na każde z osobna. Ftedy nie widać krzywości.

      Usuń
  10. Hana ale te twoje piórka to są kręcone czy tak sterczą na żelu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sterczo. W jednym miejscu na żelu, w innym same z siebie i w różnych kierunkach.

      Usuń
    2. To one tak nie do ujarzmienia jak Cajniczek.

      Usuń
    3. Hana, no to jesteś rasowa szurpata kura!

      Usuń
    4. No dzie szurpata!? One sterczo, ale jak druty!

      Usuń
    5. szurpata może być lokowata albo stercząca.

      Usuń
    6. A, tom jednak szurpata!

      Usuń
    7. och! Jak mialam wlosy na jeza to tez na zel bralam one i je kochalam...teraz nie pozwalaja....ugielam sie, bo wole zbey slubny na mnie nie patrzyl z obrzydzeniem....juz moje zachowanie moze wzbudzac obrzydzenie....wystarczy.

      Usuń
    8. Opakowana, włosami można odwrócić uwagę od zachowania:)

      Usuń
    9. ale mi nie przeszkadza, ze zachowanie jest...nietypowe czasem ;)

      Usuń
  11. Arteńka ale właściwie to z tego rumianku nie wynika czy masz blond, czy długie itd, albo ja nie doczytałam. Na wszelki wypadek wracam na górę.

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja nigdy nie osiwieję - w mojej rodzinie się tego nie praktykuje;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no taa.. teraz rozumiem, komu zawdzięczam ;) żeby średnia mogła wyszła jak trzeba, skoro u ciebie się nie siwieje, to u mnie się zaczyna koło trzydziestki :)

      Usuń
    2. Pewna moja koleżanka osiwiała ZUPEŁNIE tuż po 20 roku życia. Miała i ma piękne, gęste włosy - rany, jak ona wtedy bosko wyglądała, z takimi grubymi, siwymi pasmami na długich włosach! Teraz je wiąże w węzeł i w czymś tam płucze dla jednolitości koloru - też fajnie wygląda.

      Usuń
  13. Pacz, Kretowata, u mnie się siwieje, a ja nic! Wyłamawszy się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie szfyskie znane mi babki swoje włosy i piękne i gęste do śmierci miały, a moja prababcia to miała 94 lata i leżała już tylko, ale papiloty były codziennie na noc kręcone i trwała regularnie co pół roku;))) - taka - wiecie - komunistyczna domowa trwała na drewniane kołeczki - masakra!!!!

      Usuń
    2. Cóż - włosy nie są mocną stroną moich przodków. Mieli za to inne zalety...

      Usuń
    3. przypomniałaś mi moją babcię, która codziennie wieczorem, już w koszuli nocnej siadała na skraju łóżka, rozpuszczała swoje długie na metr włosy, starannie je szczotkowała, potem splatała w warkocz i z niego upinała misterny kok.

      Usuń
    4. Krecie - ja niedawno wywalilam caly worek tych koleczkow do trwalej...naprawde nie wiem po co je w ogole trzymalam.....

      Usuń
  14. a ja ruda jestem. od jakichś 30 lat. przedtem kombinowałam od blondu do czarnego, ale to nie to było. dopiero w rudych się poczułam dobrze. moja mama miała naturalne rude...też zapuszczam, własnie jestem w trakcie, więc czesze się bez lusterka, coby nie patrzeć. ino grzywka musi być na oczy, bo inaczej wyglądam jak maupa w cyrku. a i siwa jestem od dawna - to po mamusi...z tym zapuszczaniem to jeszcze z miesiąc może wytrzymam? a może więcej?
    a, i rzęsy sobie kiedyś przykleiłam.....ach te spojrzenia....te wachlarze....tyle, ze mi potem te przyklejone wylazły razem z moimi częściowo. co ja się nakurowałam, nasmarowałam, najadła. odrosły, ale to już nie to było....
    a jak miałam 16 lat to sobie obcięłam rzęsy, żeby gęściejsze odrosły. boszszszs, jak ja wyglądałam a moja mama mało zawału nie dostała. za to mnie na starość ten zawał dopadł, potem operacja i włosy garściami wyłaziły. jeszcze trochę mi ich zostało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli wyglądałaś tak jak ja wyglądam zwykle. już nawet nie używam tuszu do rzęs, bo nie ma na co. pamiętam, ojciec przed studniówką zafundował mi kosmetyczkę, żeby mi zrobiła profesjonalny makijaż (zupełnie nie wiem po co, ale co będę ojcu robić przykrość, się zgodziłam). ta mnie pomalowała, na końcu się pyta:
      - rzęsy też pomalować?
      ja zdziwiona, bo co to za pytanie, odpowiadam:
      - oczywiście!
      a ona na to:
      - kiedy tu nie ma czego malować!
      maupa!

      Usuń
    2. No wiesz co? Bejnęłabym babonowi z punktu!

      Usuń
    3. jako 18-letnie dziewczę byłam nieśmiała i tylko spłonęłam rumieńcem z zawstydzenia.

      Usuń
    4. I teraz masz kompleks. Chcesz o tym porozmawiać?

      Usuń
    5. mam nadzieje, ze te kosmetyczne parchy trwale oblazly i zlapala jakiegos syfa od klejentki i paznokcie jej odpadly. ament.

      Usuń
    6. i zeza dostala trwalego. najlepiej rozbieznego.

      Usuń
  15. EZM, żółtko z rycynusem na czuprynę!
    Rzęsy też sobie robiłam doklejane. Takie w "normalnej" długości wyglądają naturalnie. Też odpadały, ale szybko odrosły - też rycynus pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  16. ja tylko kurację rycynową stosuję. i na włosy i na rzęsy. próbowałam jakichś cudów, ale to nie to.

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nie bede sie powtarzac, bo juz o swoich piorach kiedys pisalam:
    http://swiattodzungla.blogspot.de/2012/11/tyfus-chyba-nawet-plamisty.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale powtórz się trochę, Pantera:)

      Usuń
    2. Hanko, nie kus, bo wkleje w komentarz caly post! :)))

      Usuń
    3. Pantera, powiedziałam "trochę", hrehrehre!

      Usuń
  18. Ja blondynka, później mysia szarość...jak siwe się pojawiły, to zaczęłam farbować na brąz-czyli na kumpelę:) Miałam jednak czas prób i błędów i byłam po kolei: blondynka, ruda, czarna i w końcu szatynkowa czekolada. I tak już zostało. Latem w gratisie od słońca dostaję balejaż i jest ok - bez rtęci, ołowiu czy nawet wody utlenionej:) Moja blond burza do obejrzenia tutaj: http://zielona-pracownia-blog.blogspot.com/2015_01_16_archive.html - na końcu posta. Jakoś więcej tych włosów miałam niż teraz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, i do tego szurpata! Ten gość wygląda jak Niemen Czesław.

      Usuń
    2. Ładna laseczka. Facet też nie kulawy:)

      Usuń
    3. oba nie od macochy...szurpatowosc sliczna!

      Usuń
  19. Ja z natury ciemnowłosa, ale z tej natury to już teraz tylko siwe wyłażą... Farbuję, różne odcienie kasztana czy też rudawego z połyskiem wychodzą, moja fryzjerka zawsze miesza kilka kolorów razem, więc za każdym razem wychodzi ciut inny odcień. Ale niestety jak się spłukuje to coraz więcej siwych widać. Korci mnie, żeby się chwilę przestać farbować i zobaczyć jak to będzie, ale się bojam. Byłaby chyba przewaga siwych a troszkę ciemnych. Ale może w końcu się odważę sprawdzić. Co do długości, to w młodości dłuższe, a nawet warkocz, a potem to już tylko krótkie.
    No i proste. Jak sobie zrobiłam na studiach taką trwałą na baranka albo parasolkę to się nie poznałam na zdjęciach (akurat był ślub kuzynki) i się pytałam kto to ta baba na zdjęciu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie poznać się na zdjęciu, będziesz bogata pani..

      Usuń
    2. E tam, Tempo, musiałabym się już tarzać w kasie...

      Usuń
    3. cyganka prawdę ci powie..

      Usuń
    4. dobra dobra ale trzeba, paniusiu, przykryc reke piniendzem z glowom najsamprzod...

      Usuń
  20. Odkąd stałam się wiejską kobitą, moje pióra przybrały intensywnie mysia barwę,porzuciłam salony i sama sobie je strzyge nozyczkami, tak normalnie...
    I co za ulga nie musze się przejmowac tym czy sie komus podobam, czy nie!
    Moje zwierzaki i tak patrza na mnie zawsze z tym samym uwielbieniem,
    i teraz wygladam tak jak na ostatnim zdjęciu.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amelio, wiek dojrzały ma wiele zalet, co nie?

      Usuń
  21. Mika, nic a nic szurpata nie jesteś. Nie farbuj, będziesz przynajmniej szpakowata:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Strasznie podobają mi się takie włosy baranek tak mocno skrecone... w kolorze rozpalonego drutu... kiedyś, jak mi się polepszy to takie sobie napewno zrobie... ale bede piekna!

    OdpowiedzUsuń
  23. Amelio, mnie też kuszą takie ekstremalne wyzwania. Jak nie teraz, to kiedy? Czasnę sobie jakiś szpinak na głowie, przynajmniej będzie oryginalnie.

    OdpowiedzUsuń
  24. Hana, jaki masz piękny profil.
    Mysią szatynka jestem, w szkole średniej bywałam rudawa dzięki hennie, ale w wieku lat 22, podczas pobytu w Niemczech, u mamy, zakupiłam farbę sahara blond, rzuciłam to na włos, oniemiałam z zachwytu i od tego czasu jestem blondynką.

    Trwałe, a jakże, próbowałam i żałuję. Zwykle wyglądałam, jak kretynka. Az w końcu jeden fryzjer w Warszawie, wybił mi te trwała ze łba, tłumacząc, że z takymi włosami to ja jej nie potrzebuję. Dlaczego tak późno, trafiłam na rozsądnego fryzjera??

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja nie wiem, do czego są blondynki hm??

    OdpowiedzUsuń
  26. Wstawiłam u siebie list z kolonii Hanczynej córci. Warto przeczytać:) Chyba konkretna babka z mniej wyrosła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się pisze kolonii czy koloni, bo zwątpiłam...

      Usuń
    2. Kolonii - to ja się p...ęłam.

      Usuń
    3. wkurza mnie ta ortografia, coraz większe babole robię, a potem paczę i nie wierzę, że to ja tak napisałam.

      Usuń
    4. Mnemo, będzie gorzej:)))

      Usuń
    5. Trzeba znieść ortografię, albo uprościć. Zlikwidować podwójne u, ż, h i co tam jeszcze jest skomplikowanego...

      Usuń
    6. a dzie ten list? znowu cus przeoczylam????

      Usuń
    7. Chaliera, dlaczego minal. Bardzo mi sie podoba! Ja pisywalam codziennie listy ze szpitala, glownie do Mamy (ale zdarzaly sie i do Taty i do Jacusia i do pieska...)> KAZDY list zaczynal sie - kochana mamusiu, czuje sie dobrze (lezalam na oddziale zakaznym, na zoltaczke, 6 tygodni...SZESC TYGODNI takich listow... znalazlam ich ocalala czesc i jak mi jest marudnie to wyciagam i czytam...a z coreczka to najczesniej zaczynamy emaile od kochana..., czuje sie dobrze!

      Usuń
  27. Trwałą miałam dwa razy. Miałam lat 15 i chciałam być już dorosła. Po wyjściu od wiejskiej fryzjerki wyłam ze trzy dni, wyglądałam, jak owca. Pękaty łeb w kolorze lnu. Tragedia. Drugi raz mnie pokusiło, jak zostałam mamą. Na długie włosy, nawet wyglądałam, jako tako. Jak pudel długowłosy. Całe życie jestem blondyną, za młodu naturalną, teraz poprawianą. Nie wiem, czy mam siwki na głowie, fryzjer twierdzi, że nie widać na odrostach. Ja nie wnikam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie siwe wygladaja jak balejaz, w ogole nie farbuje, a wszyscy zazdroszczo mi takiego fajnego koloru. :)

      Usuń
    2. Pantera, chociaż tego jednego nam zazdroszczo:)))

      Usuń
    3. No chociaz jedno cus fajnego trza miec. )))

      Usuń
    4. Ja mam jeszcze gembokie wnętrze.

      Usuń
  28. Zawsze bylam brazowowlosa i teraz staram sie utrzymac ten kolor sztucznie czyli farbujac. Przez dlugi czas uzywalam henny i wzbudzalam zachwyt ale kiedy juz procent siwych przewyzszyl te niesiwe w duzej mierze, wlosy zaczely nabierac kolory fioletowego i moja corka zaprotestowala i zawlekla na sile do fryzjerki i onaz dobrala mi kolor...zreszta juz o tym pisalam. Mialam ochote, jak Mika, pozostawic siwe , bo moja mama pieknie siwiala i myslalam ,ze moze ja tez, ale corki jednoglosnie wyrazily sprzeciw i uleglam. Byl okres ,ze uparcie robilam sobie trwala i teraz patrze na zdjecia i nie moge uwierzyc, ze takie straszydlo sobie dobrowolnie zafundowalam, kiedys moja sasiadka w Caracas na moj widok ze swieza trwala wykrzyknela...pocisk Ci wybuchl na glowie? Teraz mam takie z jakimi sie urodzilam, czyli proste jak druty. A w Wenezueli kobiety maja sliczne loki i je zaciekle prostuja , ja mialam proste i robilam sobie afro...to chyba jest jakas patologia.

    OdpowiedzUsuń
  29. Grażyna, zaraz tam patologia. To przewrotność ludzkiej natury. Chcemy tego, czego nie mamy.
    Przypomniało mi się trochę od czapy, ale dawno chciałam Cię o to zapytać. Jaki jest stosunek Wenezuelczyków pci męskiej do kobiet wenezuelskich i kobiet w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A podobajom im się blondynki??? Choć w Wenezueli też chyba ich nie brakuje...przecież mają piękne dziewczyny misski..widziałam blondynki.

      Usuń
    2. O Bozszsz!!! Hana! ale pytanie! wiec postaram sie odpowiedziec mniej wiecej...teraz to znaczy wspolczesnie mniej wiecej tak jak w Poslce, czy w Europie...szczegolnie jezeli para jest wyksztalcona, i kazde pracuje, to czesto dzieli sie obowiazki w domu bez zastanawiania sie jakie sa meskie a jakie kobiece. Wenezuelczycy, mezczyzni lubia gotowac, wiec czesto sie zdarza ,ze to robia, w moim otoczeniu, klasy sredniej , powiedzmy, oboje rodzicow zajmuja sie domem i dziecmi...teraz jezeli chcemy rozwazac polozenie kobiet w pracy, to jest podobnie jak w Polsce, ja nawet mysle, ze w Wenezueli jest wiecej kobiet na stanowiskach, w latach kiedy ja zaczelam moje tam zycie mozna bylo zaobserwowac , ze prawo czasem faworyzowalo mezczyzm w sensie, ze mezczyzna mogl np. rozwiesc sie bez informowania o powyzszym zone, i to , moze nie bylo to calkiem legalne ale mozliwe...teraz jest to niemozliwe, juz od 30 lat conajmniej potrzebna jest zgoda kobiety na wszystko, dobytek dzieli sie na polowe, i trudno w tym wzgledzie oszukac prawo. kobiety sie ksztalca i domagaja sie swoich praw, na Uniwersytecie Centralnym, gdzie pracowalam jest wiecej dziewczyn niz mezczyzn, kobiety sa bardzo ambitne. W nizszych warstwach spolecznych zdarzaja sie wypadki wykorzystania kobiet ale jest to zwiazane z warunkami zycia brakiem informacji...kiedy takie kobiety szukaja pomocu na ogol ja otrzymuja.....to tak mniej wiecej...moze potem skoncze bo mam wizyte...

      Usuń
    3. Grażyna, to rzeczywiście podobnie, jak w Europie. A posądzałam Wenezuelczyków o machizm. I u nas wykorzystuje się kobiety tu i tam, jak wszędzie. Mężczyzn zresztą też.

      Usuń
    4. Troche chaotycznie pisalam , machizm byl ale teraz chyba juz trudno by bylo tak okreslic stosunki kobiecomeskie...wyraznie to sie zmienilo, przynajmniej w Wenezueli.

      Usuń
  30. Też bym chciała takie długie, a mam takie... Ech! Jestem raczej czarnowłosa, ta na całe życie:) Spadam teraz do przychówku, ale wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  31. No cóż ja byałam różna. Bywałam ruda, czerwona, brązowa... najbardziej lubiałam się w czerwonym ale tylko w jednym wariancie - jak przestali ten kolor robić... to ja przestałam być czerwona. Potem bywałam mniej lub bardziej rudo - brązowa. To w kwestii koloru.
    Co do fryzur... oj tu bywało rózniście - chyba przeszłam każdą długość od fryzury na chłópaka do dł€gich do połowy pleców.
    Trwałą miałam ze dwa razy :) bo z natury mam proste.
    A teraz... od kilku lat jestem naturalna... zero farby. jestem szatynką ( chyba, bo nie jestem pewna czy to ciemny blond czy też szatyn ) z nitkami siwymi. Chyba już nie będe kładła farby... diabelnie wygodnie jest nie myśleć są czy nie ma odrostów.... Mika jeżeli masz ochotę to odpuść farbom :)
    No i mam teraz długie do połowy pleców. Wiążę je w koński ogon, albo zaplatam albo zapinam spinką... lubię i chyba mi do twarzy w rozpuszczonych ... ale wiek już nie ten ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze chciałam mieć długie włosy i nigdy nie miałam. Z długimi jest mniej kłopotu, zawsze coś się umota. A krótkie, zwłaszcza rano - oesssu...

      Usuń
    2. Z długimi też kłopota, ja muszę myć codziennie, czasem tylko robię kucyk, albo jakiś czubek na głowinie, ale , że łeb mam wielki to gupio wyglądam. Te długie jakoś mi optycznie czaszkę zmniejszają. A myć muszę bo rano też powykręcane każdy w inna stronę, a grzywka niczym dachówka stoi na sztorc.

      Usuń
    3. Cienszki jest los kobiety, nie?

      Usuń
    4. Oj cienszki, do tego dochodzą pazureiry, brwi do skubania..pedicure, owłosienie tu i tam...kupa łoboty....

      Usuń
    5. Sie bojam, żeby mnie nie zaczęli traktować jak starszą panią...

      Usuń
  32. Blondynka jako dziecko, ściemniałam później na mysi blond. Rozjaśniałam, traktowałam henną, trwałą też robiłam. Teraz mam kolor popielato ciemny - jasnobrązowy - siwy, wszystko wymieszane i co rusz ktoś mnie pyta skąd taka oryginalna farba. Szkoda tylko że z gęstych splotów zostało 5 kłaków w 7 rzędach.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, z powodu braku siwizny też mnie molestujo o numer i rodzaj farby. Bo nie wierzą. Paszcza niby ten , no, taka trochę wskazująca na siwiznę, a tu nic...

      Usuń
    2. A mnie się podoba Twoja fryzura, taka na Łajzę Minelli. Moja mama ma 85 lat, a siwych włosów niewiele, w zasadzie te włosy to tak, jakby szare, popielate jej się zrobiły, ale nie żeby siwe.

      Usuń
  34. No cóż, ja mam naturalnie kręcone i oczywiście staram się je sobie rozprostować. Robię też wszystko, by je przygładzić, unikam puszących odżywek, bo jest ich dużo i są ciężkie. Jest o tyle sprawiedliwie, że bardzo wcześnie zaczęłam siwieć, a jako że mam włosy ciemne, muszę je co i rusz farbować. bo odrosty mocno widać. Na średni brąz farbuję, bo jestem szatynką.
    Żeby było śmieszniej, to jako dziecko włosy miałam proste i czarne jek smoła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwi, chciałabym mieć ZA DUŻO włosów. Dałabym im wolność (chyba).

      Usuń
    2. O kręcone.....moja psiapsiółka ma takie same lonieczki takie do pasa. Jeszcze do niedawna była blondynką i te włosy wyglądały, jak sztuczne. Teraz ma ciemniejsze i częściej nosi spięte, albo prostowane. Mnie się ta jej burza loków bardzo podobała.

      Usuń
    3. Hano, nie wiesz, co mówisz ;) Takie włoscy cholernie ciężko umyć, a jeszcze gorzej rozczesać (jeśli są długie, a ja takie miałam - do tyłka). Trudno je uczesać, bo fryzur opada i skóra boli ;) Ja rozpuszczone to wyglądam jak... kóń?...no źle, wielki łeb włosów, a ja mała... Długo nosiłam warkocz. Teraz zapuszczam na tyle, żeby dały się związać.
      Najbardziej chciałabym mieć proste i jedwabiste... ;-)))

      Usuń
    4. Jeżu, Inkwi, chciałabym spróbować:) Jedwabiste są upierdliwe jak grzech śmiertelny. Niby ich dużo, a jakoby nikogo nie było - przylepione do czaszki jak obleśnik i do tego się elektryzują. Fuj!

      Usuń
    5. Chętnie się zamienię... ;) Bierzesz?
      Miałam w liceum koleżankę... miała takie włosy jak Pocahontas... prościuteńkie i tak pięknie jej się rozwiewały na rowerze... jakże ja jej zazdrościłam....;)

      Usuń
    6. Biorę w ciemno.
      Mnie tam nic się nie rozwiewa. Wiesz na pewno, co robisz?

      Usuń
    7. Dlaczego? Dlaczego żadna nie jest zadowolona z tego co ma?
      Moje są gęste długie proste jak drut i ciężkie. Dlatego robię sobie czasem trwałą bo chcę mieć loki. Jak baran jaki najchętniej. Ale włosy moje są oporne i tylko jedna pani fryzjerka umie mi zrobić trwałą, która nie znika po jednym dniu.

      Usuń
    8. Agniecha, Ty też nie?

      Usuń
    9. Zrobiła mi tę trwałą dwa tygodnie temu. To teraz jestem zadowolona. Dopóki nie zejdzie. No i ten niewątpliwy plus - mam nie rozczesywać, bo się rozkręci.:-)

      Usuń
  35. Po farbie jednak włosy są ładniejsze, lśniące i grubsze, moje przynajmniej. Kiedy farba zaczyna się schodzić włosy robią takie matowe i plączą się strasznie, moje, bo mam już teraz długie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo!!! blondynki w wenezueli maja szalone powodzenie, jasnowlose i niebieskookie..uj! bardzo sie podobaja...jest ich troche w Wenezueli ale przewaga zdecydowanie jest po stronie tych ciemniejszych...tak jak w Polsce , mam wrazenie, podobaja sie bardzo te ciemnoskore i ciemnowlose....

      Usuń
    2. to nie jadę, w Hiszpanii cmokali na mnie tacy ciemni...okropne, jak na kobyłę jakąś...

      Usuń
  36. Nie kuś Mnemo, bo polecę i ufarbuję! Dwa razy mnie się nie mówi!

    OdpowiedzUsuń
  37. Tak, AniuM. czarnowłose jak Ty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z natury myszowaty brąz i jeszcze nie siwieję. Ale od dwóch lat farbuję na kolor podobny do naturalnego, tylko bardziej wyrazisty. Odrosty są prawie niewidoczne :)

      Usuń
  38. A ja mam krecone wlosy :) Systematycznie prostowane :) Farbowane, obecnie kolor lsniacej czekolady ;) Na dzien dzisiejszy krotkie ale zapuszczam :) Rosna i niech mnie nie kusza zadne nozyczki w okolicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Acha, no tak, zapomniałam, że też eksperymentowałam z trwałą ale za dużo ich, znaczy się włosów, było potem i musiałam upinać. I wróciłam do prościuteńkich drutów.
    Mika ostatnio miałaś śliczny kolor, spróbuj teraz na złoty brąz, jak twoja pani fryzjerka eksperymentuje.

    OdpowiedzUsuń
  40. Fryzura i moje włosy.... to moja kraina rozpaczy. Do 25 lat czesałam sie w koński ogon, potem były różne eksperymenty. Były, krótsze i dłuższe a kolory.narchewkowy, rubinowy, biało-niebieski. Najgorszy wypadek to trwała na zrobienie której dałam się namówić. dołożyłam sobie 10 lat. Codziennie przed lustrem tak latało mięso, że rodzice zrobili mi awanturę i wygonili do spowiedzi.
    Nie mam siwych włosów.. no może kilka.. farbuję na blond, muszę,bo są ladniejsze, a mam tylko cztery włosy w siedmiu rzędach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alina, mięso fruwa codziennie rano. I tak już zostanie. Przynajmniej nikt mnie do spowiedzi nie wywala. Sczeznę w piekle.

      Usuń
    2. moze i sczezniesz, ale za to w jakim towarzystwie!

      Usuń
  41. Nigdy nie mialam trwalej ondulacyji, bo ja z natury pokrecona jestem:) Zawsze i wszedzie blond, chociaz raz ruda bylam ale bardzo krotko. Moj p. stwierdzil, ze nie musze zmieniac koloru wlosow bo i blondi wredoty sie zdarzaja, ze niby ja.

    Hana, na W.Willas mi sie podobasz - pierwszy rysunek.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ataner, też podobałabym się sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W krotkich tez piknie wygladasz Hanus. Wiesz jak to jest, ladnemu we wszystkim ladnie:)

      Usuń
    2. O, właśnie - ładnemu we wszystkim ładnie:)

      Usuń
    3. Wiadomo, hrehrehre!

      Usuń
  43. Dzien dobry Kurencje! wlasnie umiescilam na moim blogu ilustracje do Hany wpisu, dotycza koafiur kurzych i nie tylko, do pieknie upierzonego gatunku nalezymy!
    A dzien wstaje sloneczny, trzeba bedzie isc do lasu na spacyrek!

    OdpowiedzUsuń
  44. Dzień dobry! Czytam o tych własach i zazdroszczę. Chciałam mieć i kręcone, i idealnie proste, i rude, i blond. A od zawsze mam ciemne, ciężkie, jakieś takie falujące, nie układają się normalnie. Porażka... zapuszczam co jakiś czas i zawsze ścinam na krótko, chociaż miewałam i długie, Długie jednak mi nie pasują. Nigdy nie farbowałam, ale kiedys spróbuję.
    I u nas dzień słoneczny. Też pójdę na spacerek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalipso, znaczy się, szurpata jesteś!

      Usuń
    2. Nie jest szurpata !

      Usuń
    3. No przecież widziałam, szurpata nie jest ! Ma gęste grube włosy, szurpatowatości nie zauważyłam :)

      Usuń
  45. Przeczytałam wszystko coście napisały o swoich włosach i dochodzę do wniosku ,że nudna jestem hehehe . Swoje włosy pozostawiałam takie jakimi obdarzyli mnie moi rodzice w swoich genach . Po tacie są lekko krecone ,po mamie pózno zaczełam siwieć . I co dziwne w kontekście waszych wypowiedzi byłam z nich zadowolona . Piszę byłam ,bo niestety teraz już nie są takie jak dawniej ,przerzedziły sie bardzo z przodu , po moich wszystkich zawirowaniach zdrowotnych . Jak wspomniałam coraz wiecej widać siwizny ,ale malowaniu mówie stanowcze nie ! :)) Po pierwsze podoba mi się to w jaki sposób siwieję ,po drugie uważam ,że odrosty wygladaja gorzej niż siwizna ,a dbanie aby ich nie było jest jak dla mnie za bardzo upierdliwe :)) Nikt mi na szczęście nie wypomina tej siwizny :))))
    W Zakopanym zawiodły mnie te moje włosy na całej linii . Woda inna niż u nas powodowała ,że były miekkie, a pod czapką którą miałam na głowie cały dzień , całkiem przylizane . Musiałabym je myc codziennie po powrocie do pensjonatu ,a na to bywałam za bardzo zmęczona . Wieczorami u Miki wyglądałam więc jakby mnie cielę dobrze wylizało ,ale starałam sie to zlekceważyć ,a u Miki było bardzo miło bez względu na moje włosy :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, dlatego m.in. nie noszę czapek. Sprawę zimna częściowo załatwia kaptur. W górach też miałabym w pompce stan fryzury.

      Usuń
    2. Na co dzień też nie noszę czapek ,właśnie ze względu na fryzurę ,ale bardzo jest mi nie wygodnie robić zdjęcia w kapturze ,zawęża mi pole widzenia ,musiałam iść na kompromizm ,po za tym było mi w niej po prostu ciepło :))) Zrobiłam ją sobie specjalnie na wyjazd ,tą czapkę :)))

      Usuń
    3. Nie nosze czapek, bo wlasnie . robi z wlosow okropienstwo, w ostatecznosci tez nakladam kaptur i po ptokach! Czesto ludziska sie dziwia,ze tych czapek nie zakladam, ale na ogol dochodza do wniosku ze mam wlosow wystarczajaco duzo i ze mnie ochraniaja. Nie draze w temacie i dalej chodze bez okryc glowy..

      Usuń
  46. Witajcie miłe Panie!
    No, i wreszcie ja się odzywam, po czasie (nie byłam on-line, kiedy nagle pojawił sie ten pouczający wpis).
    Jako, poniekąd, inspiratorka poruszanego tematu muszę powiedzieć, że:
    - po pierwsze nie jestem nową Kurą - blog czytam od początku, a nawet wcześniej, kiedy Hana tylko komentowała wpisy u Kretowatej
    - temat piór u Kur jest nam wszystkim bliski, stąd taka ożywiona wymiana zdań
    - niestety prawdą jest, że jak się ma proste, to chce się mieć kręcone i na odwrót
    - cieszę się, że jesteście
    - cieszę się, że Hana napisała i specjalnie zilustrowała ten post, dzięki Hana!

    Pozdrawiam cały Kurnik!

    OdpowiedzUsuń
  47. Iza, w tej sytuacji rzeczywiście przyznać muszę, że jesteś starą (hrehrehre) Kurą. Dobrze, że się ujawniłaś. Im nas więcej, tym lepiej - w końcu założymy tę partię, czy inną fundację pro bono for animal!

    OdpowiedzUsuń
  48. sie przywitam potem , ,, najsampierw" kurc galopkiem pognam po ziemniarole coby upitrasić placory z zakupu .

    zimowo z centralnejn Polski macha Gryzmo wnerwiona na maksa

    OdpowiedzUsuń
  49. A czemuż to Gryzmo wnerwiona?

    OdpowiedzUsuń
  50. Dziędobry !
    A ja swoje naturalne mam jakieś między brązem a jasnym brązem. Fryzjer mi kiedyś powiedział, że to ciemny blond, w co fcale nie wierzę, bo blond, to one nigdy nie były. Nawt ciemny. Swój naturel colotr mialam do momentu, kiedy zaczęłam pracę. A że zawsze mię pociągały rude kudły, więc natychmiast, od kiedy uważalam, że mogę sama o sobie stanowić, machnęłam się na ogniście rudo ! Najcudowniejszy kolor włosów, jaki może występować w przyrodzie ! Przy zieloności mych oczów wyglądao to całkiem całkiem. I machalam się na to rudo przez ohoho, a nawet OHOHO lat. Bywały odcienie różne rude. Nahbardziejszy rudy, jaki mi kiedyś wyszedł, to był kolor, jak skórka pomarańczy. Był boski ! Ale z niewiadomego dla mnie powodu natychmiast wycofali go z produkcji. Podejrzewam, że ze złośliwości ! W tej chwili wróciłam do koloru niby naturalnego, z powodu to takiego, że dziś się sobie w rudym fcale nie podobam. Niestety siwieję, i to siwienie mi się nie podoba. Więc oczywiście maluję.
    I chcialam rzec, że mi się moje włosy podobają ! Jest ich sporo. Są bardzo podatne na układanie, dobrze ostrzyżone nie wymagają kompletnie żadnego stania przed lustrem i wyginania w tę i nazad. Po umyciu, tylko je trochę palcyma pognietę, i fryzura gotowa. Raz tylko ta podatność na układanie okazala się horrorem. Otóż razu pewnego zachciało mi się trwałej. Oczywiście żadne argumenty osób postronnych nie docierały, bo przecież ZACHCIAŁO MI SIĘ ! I zrobiłam ja se tę ądulację ! To była masakra przez dziwięć miesięcy. Co rano musiałam wstawać dużo wcześniej, by cały łeb pod kran wsadzać, rozprostowywać te loczki, i w ciasnej czapce suszyć suszarką (oczywiście przez czapkę). Od razu po wysuszeniu wyglądały jako tako, ale już po godzinie wracały do looku wqrwionego szopena. Normalnie jakby pieron ze dwa razy szczelił mię w łepetynę wyglondałam. I tak przez te dziewięć miesięcy pracowałam na tę swoją "fryzurę". Aż przyszedł dzień, że mogłam ściąć te szfystkie frędzle. Moje własne same się trochę podkręcają. Ale mi to aż tak bardzo nie przeszkadza, bo mię się słuchają. I tak, jak je pognietę, to w zasadzie się słuchają. A do frzyzjera chodzę raz na jakiś czas. Bo po wyjściu od niego, i tak poprawiam po swojemu. I w zasadzie prawie zawsze szczygę się sama. Czasem, jak narozrabiam, to wtedy idę, żeby wyprościł, to co pokrzywię. A ja wracam, i tak poprawiam i .......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, i chciałam dodać, że do dziś, choć już parę ładnych lat ruda nie jestem, to znajomi mówią do mnie Ruda :)

      Usuń
    2. Ewa z moimi jest podobnie ,trochę się falują i układam je rękoma na mokro ,a przy układaniu szybko wysychają :))

      Usuń
    3. Bo to są najfajniejsze fryzurki, te palcyma robione :) Nienawidzę "fryzury" robionej przez fryzjerki. Jak się wychodzi z zakładu taka wyfiokowana, to zimą czapkę na łepetynę wciskam, a latem to szukam kibelka, i tam po swojemu, mocząc głowę robię porzadek :)
      Marija, napisz ze dwa słowa mi na maila, bo mam do Ciebie sprawę. ewa.leszko@interia.pl

      Usuń