Poza tym w południowo-zachodniej Wielkopolsce bez zmian. Jak mi się nie chciało, tak mi się nie chce. Jutro jadę do Poznania i wrócę w zależności od zastanej sytuacji. Ta ostatnia pomalutku się normuje, chociaż to raczej my przyzwyczajamy się do niej, bo innego wyjścia nie ma. Każdego dnia dziękuję niebiosom za Olesę - nie wiem co zrobiłybyśmy, gdyby nie ten łut szczęścia.
Wróćmy wszak do naszych baranów - jak mawiają Francuzi. Oto rzeczony "Sen...":
suchy pastel 30 x 40 cm |
hahahaah pierwsza? :)
OdpowiedzUsuńjeszcze bez zdjecia jest :)
to może ja od razu wymyślę tytuł dzieła, chociaż go nawet nie widzę ??
OdpowiedzUsuńSen o Warszawie - wariacje Prezesowej Kurnika Pastelowego na temat twórczości zaburzańskiej Czesława Niemena stojącej w opozycji do multiplikacyjnego wizerunku Marlin Monroł Endiego Warchoła :P
OdpowiedzUsuńSonic, w świetle najnowszych odkryć mniemanologii.
UsuńTa Warszawa jakaś mikra w stosunku do słupów. :)
UsuńCzajko, bo to wieś Warszawa.
UsuńHanuś, ino paczeć, a będzie od morza po Tatry !
UsuńRety, pogubiłam się.
OdpowiedzUsuńBardzo obrazowy, można malować na podstawie tytułu, dzieło, którego nie ma.
Mam znajomego, który na każdym obrazku domaga się anteny satelitarnej.
:)))
UsuńTen znajomy jest tak samo ekscentryczny jako i my, Kury !
Jest. Uczy się chińskiego, rzeźbi i ma rózne fajne pomysły.
UsuńAle skąd ta antena???
UsuńMa bzika! Ze mnie się śmieje, że wszędzie rysuję koty, a sam by antenę nawet dorobił Monie Lizie.
UsuńJuż go lubię,bo fajni są tacy zakręceni ludzie:)
UsuńTo już wyższy level:))))))))
OdpowiedzUsuń,,Sen o nieprzejednanej naturze rzeczy, oraz fantazji materii i niezmierzonych marzeniach".
O już widać! ,Hmmmmmmm,i jak ma sie to do tytułu...
OdpowiedzUsuńzatem raz jeszcze
Sen o nieprzejednanej naturze rzeczy, oraz fantazji materii i niezmierzonych marzeniach ,spowitych brzaskiem sobotniego poranka.
Dorka, podniosłaś poprzeczkę :)))
UsuńDora, dobre i wszystko się zgadza, bo to jest "Sen o Tauronie" właśnie:))
UsuńKsan, blisko:)
UsuńTo przewrotny sen, ale pomarzyć można...,o światłowodzie w Tick City i necie szybkim jak rakieta ;)
Usuńelektryczny sen o zelektryzowanej jawie ;-))
OdpowiedzUsuńPiękny "Sen o zanurzeniu w błękicie i wędrówce do celu drogą wśród rozmytej rzeczywistości."
OdpowiedzUsuńHrehre, niezle Wam idzie!
OdpowiedzUsuńA tego... dzie ona, ta elektryfikacja, bo cus niedowidze.
OdpowiedzUsuńAle, jak to zwykle jest, i tak mi sie podoba, z tom elektryfikacjom, czy bez.
Pantera, no jak dzie? Słupów nie widzi?
OdpowiedzUsuń"Energ(i)a a materia a duch święty lub nie."
OdpowiedzUsuńElektryfikacja wsi jako czyn społeczny dobrej zmiany ku czci jedynej prawdziwej prawdy, która zwycięży !
OdpowiedzUsuńEnerg(i)a zawierzona, czyli Boski Prąd.
OdpowiedzUsuńIzydoru, czy on taki boski? Czy ja wiem? Tak mnie wku...ł dzisiaj, że miotałam gromy. Zupy nie mogłam ugotować, bo korki czaskały.
UsuńŻe zacytuję klasyka:"Bo zupa była za słona." :-D
UsuńAgniecha, to chyba dlatego, że do tej zupy zbierałam się coś 3 dni:)
Usuńetam, te slupy to wygladaja jakby na nich pranie wisialo (konkretnie posciel plocienna)
UsuńSen o szczęśliwym poranku w brzasku ... :)
OdpowiedzUsuńAtaboh, przydałby się taki poranek. Zaraz, już!
Usuń"Sen o Leninie". No co, no co, sama śniłaś o elektryfikacji. :D
OdpowiedzUsuńCzajka z pozdrowieniem!
Czajko, z socjalistycznym pozdrowieniem!
UsuńNoba! :D
Usuń"Widmo elektryczności krąży po świecie" :) [a'la Marks]
OdpowiedzUsuńHanuś bardzo malownicze sny miewasz!
OdpowiedzUsuńTytuły zaproponowane powyżej przez kurietty są niezwykle interesujące, tak że nie czuję się na siłach aby z nimi konkurować :)
Linia wysokiego napięcia subtelna, ale czytelna, moim zdaniem :)
Ej Kury Wielkopolskie, słyszałyście cosik o Manufakturze Wielkopolskiej?Dostałam miód pod etykietą owej Manufaktury,ale stronki jeszcze nie majo, zaledwie parę słów na facebooku.Miód bardzo dobry i w smaku i w konsystencji,dobrze się rozsmarowuje.Tak myślę,że będą działać na spółdzielczych zasadach, ale nie wiem.
OdpowiedzUsuńHana,płodną artystkom się zrobiłaś;)Ho ho, moje uznanie!Taki efekt jakby widok rozpływał się w mokrej szybie.
Hanna
Hanna, nic mi o tym nie wiadomo. O Manufakturze znaczy. Znam tylko Lawendową:)
OdpowiedzUsuńten obraz to Ziemianki U Jeziora Jesienia.
OdpowiedzUsuńa teraz lete czytac co nagdakalyscie.
Hana - czymamy kciuki za wyjazd dobry...
OdpowiedzUsuńa jaka zupe gotowalas? szukam natchnienia, choc, nie powiem, dzis jadlam bardzo dobra kwasnica.
Wstyt się przyznać. Barszcz ukraiński z mrożonek + dwa prawdziwe buraki i ziemniaki.
OdpowiedzUsuńbardzo dobra zupka, ja jak jestem w daczy, to kupuje pare torebek mrozonego ukrainskiego i tez uszlachetniam roznosciami. zaden fstyt!
UsuńEeee tam wstyd. Niejeden raz ratowałam się mrożonkami jak dziecka obiadu wyglądały, a matka poprzedniego dnia nie ugotowała.
UsuńMrozonki w zimie są ponoc najlepsze,bo mrozone w sezonie. Chociaz nie przepadam za mrozonkami,ale od wielkiego dzwonu używam.
UsuńHana, zawsze uważałam, że mamy bardzo dobre mrożonki, często kupowałam.
UsuńTeż mam w planie barszcz,ale u mnie to taki,że ścieram warzywa,buraki na grubych oczkach,do tego cebula,czosnek,por, ziemniaki, czasem fasola jak mam kaprys.Przyprawy,czyli,pieprz ,wedzona papryka,liść laurowy i ziele angielskie,lubczyk,zielenina,czyli liscie selera i pietruchy. na koniec majeranek.
OdpowiedzUsuńNie zabielam. Smietane/gęsty jogurt podaję osobno.
Dora, taki barszcz to pychotka!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię,zawsze lubiłam barszcz,a moja babcia to buraki kroiła w paski takei grubsze, pamietam jak lubiłam je wyjadać:)
OdpowiedzUsuńJa używam mrożonek nawet nie od wielkiego dzwonu. Choć zwykle są to mrożonki z ogrodu. Albowiem nie wykopałam na czas buraków i marchwi oraz pasternaka. Pory i selery zostawiam świadomie.
OdpowiedzUsuńBarszcz uwielbiam i robię często.
Mówię dobranoc.
OdpowiedzUsuńIdę do wyra, czas przyjąć pozycję horyzontalną, Morfeusz wzywa.
Do jutra Kurki.
Oooo mówię też dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPoranek słoneczny, -5 stopni. Miłej niedzieli życzę.
Tu też -5. Słońce świeci. Konie jedzą. Pies czeka.
OdpowiedzUsuńDziędobry Kurniku! -1 st.słońca nie widać nadal.Idę gotować barszcz.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia!
Właśnie przeczytałam wiadomość o śmierci Krystyny Sienkiewicz. Wielka szkoda, niezapomnana twarz Kabareciku...Ech, takich postaci nikt nie zastąpi.
OdpowiedzUsuńOj jaka szkoda!
Usuń:(((((
Usuńchyba patronka zlotu Krystyn....
Słucham jej skeczu o bibliotekarce od czasu do czasu / mój ulubiony.
Usuń80 lat, nie w kij dmuchał,schorowana była już bardzo.
OdpowiedzUsuńElektryfikacja :) Jak za rewolucji październikowej :) Pięknie zelektryfikowaaś ! Widzę, że na pejzaże Cię wena chyciła :)
OdpowiedzUsuńWczoraj, kiedy było sobotnie sprzątanie świciło słońce i była cudna pogoda, dziś, kiedy chciałam do lasu, buro i szaro, ale i tak pojechałam do Kampisnosu. Nie mam dobrych butów, nogi zmarzły, ale spacerek fajny, tego mi było trza.
OdpowiedzUsuńA zdjeciowa relacja bedzie?
UsuńHej Kurki! Wpadam na szybko pochwalić się że 5 kg od początku stycznia zgubione. Zostało jeszcze pięć, te trudniejsze 5. A tu się okazuje że trzeba przyspieszyć bo szykuje się zlot klasowy ze średniej szkoły w okolicach 8 marca. Że tak powiem trzeba się pokazac, a z każdym z zbednym ubytym kilogramem przybywa mi kilogram pewności siebie. Od jutra wprowadzam godzinę ćwiczeń nim dzieci wstana. Przez utrzymanie zacięcia przez miesiąc hulahop 6 Widera I rozciągania powinno ubyc jakieś 6 cm w tali czyli moim najbardziej newralgicznym miejscu.
OdpowiedzUsuńNo to głową do góry Kochane! Słońce nie ma za bardzo nic do tego trzeba sobie w srodeczku ułożyć i jest jaśniej na moim niebie;-)
Ściskam serdecznie:-)
Ps. Po urodzinowym weekendzie pewnie mam kilo więcej do zrzucenia, bo takie dobre ciasta były I wczoraj I dzisiaj. No nic sam radę jutro trochę trzeba się przeglodzic bo wątróbka się wymeczyla przez te dwa dni.
Ale najważniejsze od 4 dni nic nie boli:-) więc nadal utrzymam wzmocnienie ziołami dziurawcem, ostropestem I melisa. Jeszcze muszę zakupić rzepik, bo jego właściwości zdają się być znakomie:-)
Nadal jestem w plecy z czytaniem, bo wolne chwilę wykorzystuje na robienie przeróżnych kwiatuszkow I trochę karteczek. Wciągnęło mnie to zajęcie I sprawia mi ogromną przyjemność:-) Trochę tylko szkoda że wśród moich znajomych nikt się zadym rękodziełem nie zajmuje I wszystko trzeba nabyć samemu no i nic wspólnie się nie porobi, a to zawsze fajniej. Dobrze że choć w necie jest gdzie popatrzeć I pogadać;-)
OdpowiedzUsuńCzeKocie - szapoba!!!
UsuńGratuluję, tylko uważaj Kocie na żołądek.
UsuńPełen szacun Czeko. Zgubienie tylu kilogramów to spory sukces i jeszcze masz ambitne plany.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia, a robienie kartek to sama przyjemność.
Dziękuję Kurki! Czas się było zmotywować bo to ostatni dzwonek, moja mama mi powtarza że później to choć się I siebie dba to I tak waga idzie w górę.
UsuńĆwiczeń spróbowałam już wczoraj, oj będzie ciężko bardzo ciężko, ledwo zrobiłam jedna serie. Muszę popatrzeć za jakimiś wzmacniających mięśnie pleców szczególnie w okolicach pasa bo marnie strasznie to wygląda. A dziś już trzeba powtórzyć dwie serie..
Motywacja jest mąż. W sierpniu miał operację kolana przez miesiąc leżał w lozku, bo takie było zalecenie lekarza. Później miał dwa miesiące dość intensywnej rechabilitacji, a w piątek ( od nowego roku chodzi już na treningi) mi doniósł że przy 6 km dystansie na treningu dobiegł jako drugi(!). Po prawie rocznej nieobecności na boisku. Już w niedzielę wyprul na mecz I na początek grał pół godziny.
To trochę wstyd mnie się zrobiło bo ja czuje że po 600 metrach to bym już leżała plackiem na śniegu I trzeba by bylo znosić.
Zapomniałam powiedzieć o najważniejszym. Powiedział że jak przyjdzie wiosna to może byśmy razem walczyli o formę I biegali wieczorami:-).
UsuńMnie się do wiosny w takim razie nie spieszy;-)
We dwoje łatwiej ,moze jak nie bieganie to będziecie ćwiczyć razem.Brawo CzeKo, faktycznie im później tym gorzej z tym chudnięciem niestety.
UsuńPastel, zachwyca!
OdpowiedzUsuńHanus, kalendarze dotarly -dziekuje.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro, słońca nie ma, nic nie pada, -5.
Miłego poniedziałku.
Dzień dobry Kurki! W Zagłębiu Sadowniczym dzisiaj -7, wiatr okrutnie zimny uspokoił sie, pochmurno.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Ciągle zimowo, -7, chmury, śnieg leży... Od jutra ma być cieplej i odwilż - okropność - wszystko popłynie, będziemy się taplać w roztopach:))) Mam nadzieję, ze to szybko wszystko spłynie i wyschnie:) A w ogóle to dzieńdoberek!
OdpowiedzUsuńDziędobry! Już -6,ale wcześniej było mroźniej . Za to prognozy od srody są juz wiosenne,a przyszły tydzień to już w ogóle lato ma być.
OdpowiedzUsuńWitajcie. Do mnie też zaczyna zaglądać wiosna. Śnieg ładnie znika, bez roztopów, bo nocą mrozi, a w dzień trochę puszcza. Nareszcie chodniki są suche, pokryte toną piachu, słoneczko wczoraj i dziś ślicznie świeci, jest -4, a w nocy było -10 st.
OdpowiedzUsuńU nas to nawet piachu nie ma,tak oszczedzali z posypywaniem. Snieg tylko w wyzszych partiach miasta,taki twardy i zlodowaciały,ze stąpa sie po powierzchni.
Usuńjak beda roztopy to nie przyjezdzam!
OdpowiedzUsuńja wole na sucho przyjechac...nie mam gumofilcow tylko jakies takies....
Krysiu póki co to właśnie jest u mnie -13, to i na Twoim hymnie będzie podobnie. Chyba lepiej jak już będzie dobrze na plusie bo chyba remont tam czeka?
Usuńczeka rozprawienie sie z peknieta rura gdziejsik nade garazem...na razie nie chce o tym myslec. Przyjdzie Pan Waldek i moze nie spruje calego budynku....
UsuńCzołgiem Kureiry, jestem nazad. U nas tylko zimno, śniegu nie było i nie ma, to i roztopów nie będzie.
OdpowiedzUsuńHej Hano! Cieszę się że już jesteś w domku:-) I jak się sprawy mają?
UsuńSprawy są w miarę stabilne, ale tylko tyle...
UsuńCzarny Kocie a ja niedawno przeżyłam szok jak stanęłam na wadze bo zobaczyłam 76, a tak dużo to nigdy nie ważyłam, stanęłam na drugą wagę, wskazała 22,2. Wymieniłam baterie w obu, bez zmian. No to po tygodniu doszłam do wniosku, że może rzeczywiscie ważę 76 a ta druga waga wskazuj nadwagę, eeeeee, chyba obie zepsute. Jeszcze gorzej było jak stanęłam kilka miesięcy temu na wagę, która wskazała 138!!!!!! No ale okazało się, że to było w funtach. Przestałam się ważyć i wyciągnęłam spodnie, w które mam wejść bezproblemowo.
OdpowiedzUsuńStosując Twoją metodę jem coraz mniej i wykonuję ćwiczenia wzmacniające mięśnie gorsetowe.
Kup szeroki pasek i zaciśnij na maksa (na noc zdejmuj), jak zaczniesz swobodnie oddychać, znaczy się jesteś jak osa w pasie (to tak żartem ale w szerokim pasku, łatwiej wykonywać ćwiczenia, masz opór). Życzę figury jak BB w młodości (Brigitte Bardot).
Bacha dzięki Ci za radę o pasie. Przypomniało mi się że leży taki w szafie nawet z jakimiś wibracjami dla szybszego spalania tkanki. Zaraz to wyciągam I będę też w nim ćwiczyć. No kondycja mnie zalamala. Ten brzuch to do przeżycia jeśli chodzi o ból ale mięśnie w pasie ledzwiowym to bolą w połowie serii 6 Widera. A Ty jakie stosujesz na wzmocnienie mięśni gorsetowych?
UsuńCo do wagi to 92nd oszukują na miękkich powierzchniach panele, dywany linoleum. Ja stawiam na płytkach I nie ma sciemy. Po swietach wykazała mi 67 kg. Po tygodniu ograniczeń 65 A teraz 62 po śniadaniu. I to nadal jest za duzo, bo nigdy tyle nie wazylam.Najlepiej wyglądam przy 52-54 kg i wtedy też moje kości są nie przeciazone i obcasy im nie straszne. Powyżej 58 to już ciężko wytrzymać kilka godzin. Na razie założyłam plan 57 kg. Gdy to osiągnę pomyśle o jeszcze 3 mniej. Luty tylko dla mnie trudny bo urodziny meza, siostry, moje, szwagra i jego córki. Wszystko w czasie 10 dni. Na koniec lutego teścia imieniny i turnus kończy moja mama Krystyna:-)
U każdego trzeba coś zjeść i jakieś dobre ciacho i torcik:-)
O tyle się udało że ja mąż isiostra robimy urodziny razem w przyszła sobotę to będzie 3 w jednym. Jednak zamawiam pyszny torcik truflowy w dobrej cukierni I na pewno dwa kawałki pochlone.
Chodzi za mną pomarańczowe ciasto I takie upiekę I jeszcze jakieś dwa mus zrobić bo parę osób będzie.
Dobry wieczór Kurkom.
OdpowiedzUsuńCały dzień szary i lekko minusowy, ale zimno z tych zgniłych i przenikających. Nie ważę się, ale mam wrażenie, że portki mam luźniejsze. Pewnie się rozciągnęły. Znów mam jazdę na słodycze, pewnie jeszcze mróz potrzyma.
Miłego wieczoru.
No właśnie te słodycze I mnie tak na nie wzielo. W weekend ogólnie nie pochłonęłam dużo ale co z tego jak 70% to były ciasta.
UsuńSpodnie nie oszukują. Wlazlam bez problemu w te mniejsze co już że 2 miesiące w nich nie chodziłam bo strasznie cisnely w brzuchu A jak zapielam to wisiał ( ta opona) z każdej strony.
Też mam jazde na slodycze i ogólnie kluchowate, marzy mi sie makaron, jakies kopytka,leniwe,pierogi, no cos okropnego!
UsuńO, Dora, ja też na kluchowate mam chęć:)
UsuńKocie, zajrzyj do Zakątka:)
Ja nawet na diecie kluchow nie odmawiam. Tylko staram się żeby były trochę twardawe, bo te rozciapane to głodne:-)
UsuńMakarony uwielbiam I śląskie, to mogłabym co drugi dzien jeść:-) najlepiej z sosikiem. A kopytka to takie odsmazane każda jedną na złoto-brązowo z dwóch stron:-)
Miko dziękuję:-) byłam czytałam I na pewno powrócę napisać:-)
UsuńCzeKo to wspaniale uczucie no nie?:) Oj, może i ja w końcu ciut przychudnę,bo jak na razie wszystko coraz bardziej ciasne:(
OdpowiedzUsuńDora I to jak:-) taki power wewnętrzny zaczyna grzać:-) fajnie jest:-)
UsuńChoć jeszcze nadal wyglądam jakbym była przy nadzei, to już nie na piąty miesiac;-)
W ramach zdrowego odąywiania sałatkę na kolację miałam zjeść. Chyba coś pochrzaniłam, albo była sałata nieświeża bo musiałam wyrzucić, paskudna była. Dla poprawienia smaku konieczne okazało się zjedzenie kosteczki gorzkiej czekolady.
OdpowiedzUsuńEwa, teraz sałata niedobra. Poza tym nie powinno się jej teraz jeść, bo wyziębia organizm. Teraz to jarzyny na ciepło i koniecznie kiszonki!!! Zwłaszcza kapusta, masa witaminy C. I zdrowe bakterie jelitowe.
UsuńOooo, dzięki. Przypomniałaś mi że lubię kapustę kiszoną i mam jeszcze gdzieś słoik własnego kiszenia. Marchwekę na ciepło i buraczki z kminkiem też lubię.
UsuńJeszcze jak by mi ktoś ugotował.........
Własnego kiszenia to tym lepiej, bo bez octu. Buraczki kup mrożone, już rozciapane, tylko dodać masełka ciut i doprawić i gotowe.
UsuńKupuję gotowane całe w Lidlu, albo gotuję lub piekę w domu. Robię sałatkę z kiszonym ogórkiem i cieciorką, albo z kminkiem i sokiem z cytryny. Rozciapanych nie lubię.
UsuńOctu w ogóle prawie nie używam, czasem do śledzi.
No właśnie, a ja mam zabronione wszystko co kiszone buuuuuuuuu. Wzmacniam się buraczkami. Kopyteczka niedawno robiłam to takie moje danie jak juz nic nie ma innego w domu do jedzenia. Raz na miesiąc sobie folguję albo tak ślaskie z dziurką mniam, mniam.
OdpowiedzUsuńCzeKo na gorsetowe to ćwiczenia z taśmą, na lędżwie i krzyż rozciąganie grzbietu na kota, no i mam cał a serię przepisaną i narysowaną przez moją masażystkę krakowską bo mój kręgosłup to w kilku miejscach ma odchylenia od normy. No ale na to to przede wszystkim noszę wkładki robione na miarę, bo jedna noga ciut krótsza i stąd całe skrzywienie.
Szkoda, że nie możesz kiszonego, teraz powinno się jeść kiszone minimum 3 razy w tygodniu.
UsuńMożna też zamiast kopytków leniwe, ja bardzo lubię.
Leniwe tez pychotka ale potrzebny ser a ten rzadko mam w domu, tzn. taki, ktory by si€ na leniwe nadawal.
UsuńMilego dnia wszystkim Kurencjom.
Bacha - a zrobic piure z tzw wiejskiego? albo zrobic samej twarozek moze? bo leniwe sa taaaaaaaaaaaaaaaaakie smaczne!
UsuńNo własśnie przyszłam do domu z twarożkiem, sama też robię od czasu do czasu, tuptam do kuchni zrobić leniwe.
UsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńZnów szaro, mgła chyba opadła bo na drzewach szadź ale jakaś mizerna. Mróz -5, ma być cieplej.
Miłego dnia.
Walentynkowo wszystiem kurom mnóstwa zakochanych w Was kogutów życzę :)))
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! Kochajcie się na zabój, nie tylko dzisiaj! Ja Was kocham cały czas!
OdpowiedzUsuńano wypada, co nie? z tym, ze ja tak to na codzien mam. no i na zaboj w Krasnalach :)
UsuńHano Prezesowo najszczesliwsza Prezesowa z Ciebie pod słońcem:-)
UsuńTwe uczucia odwzajemnione, a to ja nie znam innej tak milowanej Prezeski. Zazwyczaj na hasło Prezes/Prezesowa to stosowna wiącha ciśnie się na usta;-)
Witam Kurki wieczorową porą.
OdpowiedzUsuńPiękny dzień się zrobił po porannych mgłach. Słońce, błękit, powyżej zera, zaraz się inaczej żyje. Teraz +2 stopnie.
Miłego wieczoru.
Widać już wiosnę. Prawdziwe kury się podobno nie niosą, a nasze Kury nie gdakają.
OdpowiedzUsuńTakich pustków w Kurniku jeszcze nie było. U mnie od paru dni śliczne słoneczko, ale w dzień trochę zimnawo jeszcze, a w nocy na minusie -5 jest dziś.
Ja tam usprawiedliwioną jestem, bo nie uwierzycie, znowu choroba mnie powaliła. To już będzie 3 raz od Świąt. Dziwnie jakoś. Pocieszam się, słuchając opowieści okolicznych, że to nie ja taka słaba, tylko wirus czy bakteria wyjątkowo paskudna w tym sezonie.
UsuńReszta Kur pewnie Walentynkowo się szlaja, podrywa swoje i cudze Koguty... Bryluje w towarzystwie, tańczy do upadłego, machając torebusią, popijając wykwintne drinki. Itp. Tak sobie marzę, zakutana w piżamiszcze, ciągnąc nosem gluty w kolorach wiosny.
Ave Kury, morituri ( no może jeszcze nie całkiem ) te salutant.
Czołem Kurki! Agniecha zdrowia życzę! Żeby aż tak trzeci raz chorować?
UsuńMoże Ty uczulona na co jesteś? Ja tak reaguje na grzyby I plesnie. Popatrz po rogach mieszkań czy gdzie ściana nie przemarzla I czarne naloty się nie pojawiły?
Walentynki bez szalenst. Pojechaliśmy po 18 ( jak mąż wrócił z pracy) na basen z dziećmi. W płyt basenie się nudzą to trzeba nosić przez 40 minut w głębszym żeby się powyglupialy. Później do cieplutkiego jacuzzi na 15 minut I zbiórka do szatni. Wstapilismy na małe lody do kawiarenki na dole I o 21:30 byliśmy w domu. Po godzinie już wszyscy padlismy do spania. Strasznie nas ta woda wymeczyla. Tak więc mogę Cię pocieszyć że Walentynki minęły bez fajerwerków.
Zdrowiej!
No co Ty Kocie, przeziębienigrypę mam i tyle. W końcu sobie pójdzie. W domu sucho, pleśń występuje tylko w lodówce, na serze pochodzenia francuskiego. :-)
UsuńA i medyka to byłaś? Czy to takie samoleczenie jest?
UsuńNie byłam. Nie pójdę. Jestem gupia kura.
UsuńSpoka Aga ja ten sam gatunek też nie chodzę. Ale bliskich wysyłam:-)
UsuńPonoć jeśli kaszel trwa więcej niż 3 tygodnie A na pewno powyżej 6 do lekarza zgłosić się trzeba.
Musisz jakoś wzmocnić odporność to może się dziadostwo odczepi.
Może taki apteczny Neosine lub Groprinosin brane przez przynajmniej tydzień wespra Twój układ odpornościowy?
UsuńDzieci w ubiegłym tygodniu jakieś takie niewyraźne zaczęły się robić I podaje im to, nie chorują.
Agniecha - to ta sama zaraza, ktora dusi ludzi od listopada, nie idzie precz zupelnie i przy nadarzajacej sie okazji wraca...w koncu odpusci. nafaszeruj sie czosnkiem, moze szatana przegonisz!!
UsuńKocie, może kupię.
UsuńOpakowano - faszeruję się czosnkiem wytrwale.
Mnie dopadło paskudztwo pod koniec listopada, potem odezwało się na krótko w styczniu ale przegnałam, teraz zdarza mi sie, że budze się z bólem gardła ale się nie daję i po dwóch dniach znów jest lepiej tylko obawiam się, że to świństwo tak całkiem mnie nie opuściło.
UsuńBezowa to jednak jest tak że przykład idzie z góry. Prezesowe nie mogą gdakac to I reszta bardziej milcząca. A wiele Kur umilklo całkiem od jakiegoś czasu?
OdpowiedzUsuńJa staram się choć troszkę skrobnąć( co jest utrudnione przez te pajęczynowy ekran w fonie) rano, bo zazwyczaj w ciągu dnia to ciezko, bo moja młodzież ostatnio nie może się obejść bez mamy.
Myślę, że z wiosną zacznie się gdakanie w Kurniku na tematy gumna, kfiatków itepe.
UsuńI jak to jest z tymi dziećmi. W domu mało się nie pozabijaja. Jedno przed drugim ucieja, co chwila któreś zaczyna bic to drugie albo gryźć żeby wyszarpnac tą akurat zabawkę. Spokojnej zabawy może pół godziny przez cały dzien. A w szatni na basenie nie spuszczaly się z oka. Ba nawet Nela trzymała brata za rączkę żeby się nie oddalił " mój Nianio". W domu nie do pomyślenia. Non stop co odpycha I ucieka przed nim.
OdpowiedzUsuńDziędobry Kurniku! Wczoraj miałam spiący dzień,mimo słonca za oknem było mroźno i jakoś nie mogłam sie rozbujać. Chyba to na tą zmiane pogody tak mnie ścina.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNigdzie się nie szlajałam, koguta na składzie nie mam, na podrywki lata już nie te. Dziecek awaryjnie pilnowałam, a potem pustki zobaczywszy w Kurniku, oddałam się lekturze.
Ranek u mnie słoneczny i lekko mroźny, zapowiadają ładną pogodę.
Miłego dnia.
Dzień dobry! Ciut powyżej zera, nawet nie jeden na tym plusie, ale topić się będzie... i będzie się można utopić, szczególnie przechodząc przez jezdnię, wrrrr...
OdpowiedzUsuńA dla Was spóźnione walentynkowe (tu miały być serduszka, ale nie miałam od kogo skopiować)... całusy:)))))
Ninko, przytrzymaj lewy alt i naciśnij cyfrę trzy na klawiaturze numerycznej z prawej strony. I już! Serduszka posypią się jak z rogu obfitości.♥♥♥♥♥
Usuń€€€€€€€€€€€ he, he, he, Hano, chyba mam inna klawiaturę! Jakkolwiek kojarzy się z rogiem obfitości.:-)
Usuńu mnie nie ma numerycznej. wogle.
UsuńNo tak. To tak jak u mnie. Może dlatego te euraki zamiast serc. Mój komputer jest realistą a ten Hany romantykiem.
Usuńa ja wczoraj trzy razy w jednej hucie mialam robote. ostatnia polaczona z nagloscia zwiazana z jazda w kierunku domu w godzinie szczytu...na szczescie jadac OD wiekszego miasta ale i tak za duzo aut jak dla mnie...
OdpowiedzUsuńa dzis wstaje aldny dzien z malymi puchatymi chmurkami. Wczoraj u nas byl gosciu, co na fryzuje gumienko od paru lat - ani slubny (kolano) ani ja (inne kolano i biedro) po drabinach i plotach juz latac nie bedziem, a to jest niezbedne. TAK przystrzygl powojnik czy jak mu tam, drzewko z czerwonymi jagodkami oraz wybujaly krzew co ma piekne filutowe kwiatki i potem jagodki dla odmiany zielone. co roku to rosnie tak na 2-3 metry nad nasz mur i w polowie lata kladzie sie po pierwszym lepszym deszczu. i potem tak sobie lezy. gosciu rowniez przycial krzaczki, ktore mialy rosnac i zaslaniac sasiedztwo. wiec na razie krzaczki beda rosnac na grubosc a za pare lat na wzrost.... no to ide wstac.
Opakowana, to mi przypomniało, że rżnąć trzeba to i owo, a umyślnego brak. U nas na słońcu 12 stopni, plus oczywiście. Lazur na połaci i zero wiatru.
UsuńMuszę pomyśleć o takim ogrodniku,bo obiecanki cacanki,miało być przystrzyżone i figa.
UsuńOpakowana, też lubię jeździć pod prąd,gdy szyćkie jadą do centrum a ja z powrotem i mam do wyboru cztery pasy;)
Hanna
no i dzieki bogom lesnym za nasza Pania Malgosie Od Ogrodu ;)
Usuńpamietacie moje mocowanie sie z jezem w ub. roku. Prezesowa nawet mie namalowala z peniuarze, w kapciuszkac z puszkami, z widlami w rencach jak usilowalam jezowi pomoc wyjsc po czarnej folii z naszego oczka wodnego. Pani Magosia natentychmiast zainstalowala siatkowata drabine dla jezy!
u nas dzis bylo TAK cieplo, ze mysalam, ze umre z ugotowania. zadnego szaliczka, jesioneczka gryzla upalnie. jutro tez ma byc duzo stopni... i lazur byl tylko polowiczny.
A co sie dzieje z Rabarbara? Czy kto wie? Moze wyemigrowala?.
OdpowiedzUsuńkursuje miedzy Krakowem a Warszawa, ale bardziej w Warszawie.
UsuńO jej, a koty same sie rzadza?!
Usuńa nie nie, maja porzadna opieke :)
UsuńA ja Dziefczyny nawet nie wiem jaki dzień tygodnia,jeszcze powinnam se wsadzić mietłę w tyłek,zamiatałabym przy okazji.Szfystko robiem biegusiem,odwołuję wizyty,przekładam terminy,zapominam o kurierach,jeżu!
OdpowiedzUsuńAle w tym zakręceniu przedwczoraj zrobiłam ciasto na faworki,wytłukam nim o blat,coby skruszało i wczoraj znalazłam jeszcze czas na smażenie,wyszło chyba ze 200 sztuków!!!Trochę mi stary pomagał,wrzucał na patelnię z odległości metra dzięki czemu poparzył mi palce,ale pod koniec tego szaleństwa rzygać mi się chciało od zapachu smażonego.Takie wyprawiłam walentynki a nawet jakomś cichom rocznicę;)
Pogoda dziś super ekstra,upojne słoneczko, chociaż od paru dni pobolewa mnie ueb,widocznie ciśnienie skacze.Czymcie się Kureiry
Hanna
Naszych przyjaciol starsza wnuczka miala zlamana reke m/w w tym czasie co teraz. no i z Babcia robily faworki czyli chrust. Babcia ciasto przygotowala i mowi, ze przyniesie walek zbey ciato pobic. odwrocila sie do szuflady a tu slyszy lomot. a to wnusia gipsem walila ciasto, rhehrehre.
UsuńHahhaha, pomysłowa dziewczyna!
UsuńJejku Kury, dzień dziś taki piękny!
OdpowiedzUsuńPiekny,ciepło,bez mroźnego powietrza, wiosna!
UsuńDzisiaj rocznica wybuchu Rotundy, mało brakowało, a bym tam była, mniej więcej o tej godzinie.
OdpowiedzUsuńWypatrzyłam srebrny łańcuszek, taką grubszą żmijkę, rarytas w owych czasach. Musiałabym wyjść z przejścia sąsiadującego z Rotundą i przejść tuż obok. Ale Mama bardzo mnie prosiła żebym nie jechała, nie wiem dlaczego, sama nie wiedziała, bo potem rozmawiałyśmy.
Rucianko, i ja byłam umówiona tego dnia z koleżanką pod Rotundą.Była w owych czasach miejscem orientacyjnym,stamtąd ruszało się "w miasto"..junior,sawa,moda polska,arkady.Rano odwołałyśmy spotkanie i przełożyłyśmy na inny dzień.Ale traf!
UsuńHanna
No faktycznie, miałyśmy szczęście. Ja miałam lecieć na Rutkowskiego, do sklepu z dewocjonaliami.
UsuńOpatrzność nad wami czuwała!
UsuńTo tak jak moja Mama....jak Coreczka miala niecaly rok, w maju mialam przyleciec z dziecmi do Rodzicow. na szczescie jeszcze biletow nie mialam. i tak kiele marca moja Mame opetalo. napisala, zadzwonila zbeym nie przyjezdzala. nie i nie. powodu racjonalnego nie bylo, ale uparla sie straszliwie...no i w maju byl Czernobyl....
UsuńNo to ja się przyznam,żem się wczoraj szlajała ze swoim Kogutem,a co ☺☺
OdpowiedzUsuńTeraz Czeko nie czytaj,a w ogóle to wielkie gratulacje!!podziwiam Cię i zazdraszczam żelazowej woli...
Dzisiaj,zainspirowana postem Oli i Cezarego naprodukowałam cały gar gouombków i widzę następną inspirację,od paru dni chodzo za mno faworki...aaaa Hanna!!!!!
Miałam jeszcze przejrzeć szafę w co wejdę po tych delikatesach,ale jak zobaczyłam rzeszę krasnoludków to uciekłam!
Najlepsze wiadomości chyba w pogodzie,od dwóch dni cudne słoneczko,sikorki szaleją w żywopłocie,sroki czegoś szukają,gołąbki gruchają...wiosna na horyzoncie!
I tego wszystkim życzę ciepła i słoneczka,a chorującym zdróweczka:))
Miłego popołudnia:))
Bo widzisz Elu wnerwiły mnie te kupne faworki,jakieś kluchy obsypane pudrem.I tak raz na trzy lata robię akcję faworki,bo za dużo bałaganu i roboty.Alem dziś se podjadła,a odchudzać się będę,gdy wybije pierwszy dzień wiosny;)
UsuńHanna
Najlepsiejsze na swiecie faworki robi moj mąż.Ciasto delikatniutkie , mniam. Jesli teraz uda mu ise przyjechać,to pewnie usmazymy,jesli nie to moze na Wielkanoc sobie uszykujemy:)
UsuńO,Doro też mnie zachęciłaś i ni ma to tamto w weekend smażymy faworki i róże:))
UsuńHanno,te kupne omijam szerokim łukiem,nie służą mi te muły na starym tłuszczu:((
Odchudzanie hmm...może i ja zacznę z pierwszym dniem wiosny,do ogrodu się już wyjdzie,będzie łatwiej,a do tego czasu...będziem jeść faworki ha,ha...
Elu, no to smacznego!:)
UsuńOj z tym odchudzaniem mż przydałoby sie wprowadzić, moze z wiosna odechce sie tak napychać.
Eli ja i na diecie golabka nie odmowie. Po prostu zjem jednego:-)
UsuńTeż mi wczoraj Jawory smaka narobili, ale to mało przejściowe to może w przyszłym tygodniu zrobię. Bo jutro czeka mnie robienie krokietow, pasztecikow z francuskiego ciasta, Mika mnie natchnela do pierozkow z kruchego to jak starszy farszu ( indyczo- kapusciano- grzybowy)też zrobię. Do tego barszcz czerwony. Później śląskie z sosem pieczarkowym I pieczona karkówka. Jak mi się zechce to bigos. Trzy ciasta pomarańczowe, 3 bit I raffaello. Sałatki w piątek przygotuje.
aaale hurt!!!!
Usuńbrzmi smakowicie.
CzeKo,to znów się nagotujesz ,ze ho,ho.Imprezowa z Was rodzinka:)
UsuńDora ja gotować lubie, szczególnie jak jest to coś co lubię jeść;-)
UsuńTak nam się układa że cały luty taki hurtowy w uroczystości urodzinowo. W marcu do połowy powtórka no I przerwa do połowy maja.I dopiero 15 październik otwiera turę jesienną:-)
Takie najnowsze grono, a I tak jak w naszej rodzinie co o już dzieci maja połówki I swoje dzieci nazbiera się 20 osob. A ja to lubię konkrety, żeby zrobić raz I by było wszyscy, niż kombinować na trzy razy bo nie wiadomo kiedy kto postanowi odwiedzic I czym wtedy poczestowac.
Mieszka z nami babcią mojego męża, a ona 5 córek ma. No to jak do niej na urodziny I imieniny dzeci I wnuki, a teraz już 5 prawnuczat przyjedzaja to dopiero jest mały tłumek:-)
UsuńMy prócz świąt nie urządzamy przyjęć,wyjątkiem przymusowy tort na ur/im szwagra i teściowej,bo to on wymusza te sytuacje,ale zadnego jedzenia,tylko kawalek ciasta i spokój.Ale w porywie bywa nas 6 osób,więc nie jest to tłum. Dlatego też jak czytam o takich wystawnych imprezach,to juz czuje sie zmeczona:)))
UsuńJa lubię te spotkania I nawet to zmęczenie po całym dniu mi nie przeszkadza. Każdy teraz zajęty I na co dzień nikt nie ma czasu, a chciałabym by moje dzieci znały I lubimy swoją najbliższą rodzinę.
UsuńImpreza nie jest wystawna, zwykły obiad, żadnych homarow:-)
No i robię sama z teściową a nie z cateringu;-) nasza kuzynka pracuje w pobliskiej restauracji gdzie prowadzą też catering. Mówi że niektóre panie to stałe bywalczynie I zamawiają wszystko od razu przygotowane do wyłożenia na talerz. Nawet sałatki z przybraniem.
Bardzo to ciepłe co piszesz,fajna z Was rodzina, szacun ,niezbyt często się już takie spotyka!
Usuńi co znalazłaś przepis na to ciasto pomarańczowe?
Hej Kurki, czy mogę się pożalić???
OdpowiedzUsuńDzień był wiosenny bardzo, piękne słońce, smog odpowiednio paskudny i TEMPERATURA PRAWIE 17 STOPNI!!!
Czy możecie mi powiedzieć dlaczego teraz produkuje się kurtki na ohydnych sztucznych spodach? Wróciłam do domu w mokrej bluzce. Nie stać mnie na ekstra spody oddychające, rano był mrozik, więc ubrałam to, co noszę całą zimę. Przy niskiej temperaturze da się wytrzymać.
Oglądałam w sklepie wiosenne, wszystkie sztuczne!!!
Ewa - tez nienawidze podszewek nylonowych...wierzch bedzie bawelnainy a podszewka - sztuczna. ja od razu sie zaparzam. jak znajduje to szaleje z radosci jak znajduje kurtke bez podszewki - zdarzaja sie z polowiczna... wole cienkie bez podszewki niz grubsze z.
UsuńEwo,prawdę mówiąc nie zwróciłam uwagi, jakos moje kurtki maja takie normalne podszewki. W każdym razie nie narzekam, gorzej z letnimi bluzkami,które mają domieszki sztuczne i człowiek chcac niechcąc męczy sie w nich i poci.
OdpowiedzUsuńja sie w sztucznych autentycznie dusze i raz mnie musieli wywlekac z wyjatkowo cieplego sklepu...
UsuńJakieś dwa lata temu kupiłam kurteczkę,interesowałam się przede wszystkim górą,bo bardzo fajny fason,po pierwszym wyjściu pływałam w niej,przed drugim wyjściem wywaliłam podszewkę!
UsuńCierpię,jak coś mi się do skóry lepi:((
Przynajmniej nie ja jedna tak cierpię, ale wywalić podszewki z zimowej chyba się nie da.
UsuńW lecie noszę tylko len i bawełnę, w zimie wełny nie mogę bo mnie nawet angora gryzie, chyba jednak trzeba będzie się zmienić w świstaka.
Ewa - SA welny, ktore nie gryza. ja jestem przerazliwie wrazliwa - angora gryzie i ma wloski! mohair to juz w ogole tragiedija, szteland - matku bosku, ale jedyna welna, ktora moge nosic to merynos, nawet alpaka z brzuszka zwierzatka odpada. jeszcze musze sprobowac odmiane owcza Blue -Faced Leicester, co ludzie mowia, ze nie gryzie nawet wrazliwcow...jak akuratnie bede tu, to pojade na taki wielgi kiermasz wloczkowy w czerwcu i przyloze se do podgardla te BFL i ponosze (mozna kawalek welny nosic w cycelniku, albo na podgardlu, bo tam delikatnie). Jeszcze moge nosic kaszmir...i nawet mam ze dwie wloczki kaszmirowe, dostane niezwykla okazja oraz cashcotton czyli bawelna z ok 5 -10% kasmziru - juz te 10 procent mnie grzeje. i jak w innych mieszankach jest od 5% welny (bez okreslenia jakiej....hhhmmm) to mnie JUZ gryzie. no i sie gotuje.... lepiej zalozyc kilka warstw bawelny... a w Japonii ludziom nizszych klas spolecznych bylo zakazane noszenie jedwabiu i welny (zreszta - skad oni tam mieli wziac welne...). w ogole. wiec wymyslili sashiko - kilka warstw glownie bawelny badz lnu w kolorze indygo (ah!!!!!!!!!!!!!!!!) przepikowanych na slicznie...OSTRZEGAM uczciwie - to jest tak samo okropne jak Gudrun sjoden, hrehrehrehre - linkow nie podam, bo co sie bede narazac.....
UsuńPoszukałam w otchłanie internetu. W sumie samej można wykonać. Daj te linki. Jakoś przeżyjemy.
UsuńWidziałam na wystawie oryginalne japońskie ubranka bawełniane na zimę. Tak trochę kołderka z rękawami. W domach trzymali nogi w słomianym wielkim bucie, bo z ogrzewaniem też kiepsko było.
UsuńDwie nogi w jednym? Taka mufka na kończyny dolne?
UsuńTaka mufka.
Usuńwuala:
Usuńhttp://www.folkfibers.com/blogs/news/5516932-sashiko
https://kirikomade.com/blogs/our-fabrics/15314931-sashiko
https://uk.pinterest.com/outilespyy/stitched-boro-sashiko/
https://uk.pinterest.com/sanjuuichi/sashiko/
i tak dalej...
I to ręcznie tak, o mamuniuuu. Mnie isę podobają tez te ozdóbki roslinne, jak sie kliknie na tą taką betonowa kulę z jakims skalniaczkiem
UsuńMoje włóczkowe pierniczki trochę się wpisują w ten klimat:)
UsuńJedno wdzianko mi się szczególnie podobało, ale takie misterne dzierganie nie dla mnie, od samego patrzenia plecy i ręce bolą.
UsuńNo wiec wiosna jusz tusz tusz, BO...dzis, w drodze do huty , widzialam autentyczne, kwitnace zolciutkie krokusy w wielkiej kupie. nieopodal widac, ze zaraz beda fjuletowe a dalej sa ciagi zonkili, tak w polowie wylazlych. gurra!
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńPogoda bez zmian, słońce, błękit, -2 i smog.
Miłego dnia życzę.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPogoda piękna,cudne słoneczko,krokusy wychodzą,ptice śpiewają,świat pięknieje!!
Dobrego dnia Kurnikowi:))
Dzień dobry! I u nas słonecznie od switu,chociaz w nocy był mróz.jeszcze nie zauważyłam oznak wiosny,w niektorych miejscach jeszcze zalega snieg.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kurniku! U nas też ślicznie i cieplutko + 12 w słońcu, chyba sokawkę wypiję na ganku.
OdpowiedzUsuńMika obiecała post o swoim ostatnio odnalezionym koledze ze szkoły. To czekamy.
To pewnie te 5 labradorkow zobaczymy. Czy jakby Frodo wlazl na lozko to byloby dla kogokolwiek miejsce, no bo Walek pewnie tez by sie wdrapal?
UsuńBacha, Wałek spoko, ale już nikt więcej!
UsuńCzołgiem Hano! Tu też ciepło, korzystam,ze słonce świeci akuratnie w moje okno,wiec wietrzę ,z czego koty chętnie korzystają i siedzą na parapecie.
OdpowiedzUsuńDokonałam przegladu roslinnosci na strychu,podlałam ,no i zobaczymy ile do wystawienia na balkon przetrzyma,ale wygladają w miarę przyzwoicie.
Hej, Kurki! Nie doczytałam, ake doczytam. Ferie mam, ale leniuchuje mało. Muszę zmienić coś w tym temacie.
OdpowiedzUsuńU nas słonecznie.
Witam w środku dnia.
OdpowiedzUsuńBłękit niezmienny, nad miastem pyły, 15 stopni, bez wiatru. Mimo to trochę się przeszłam, niestety nie załatwiłam tego co chciałam. Kot na balkonie grzeje się w słońcu.
Ewa2, ja też się dzisiaj grzałam na ganku. Bez sokawki, ale jednak!
Usuńa u nas cieplusio ino wichurek spory. Przegania puchate chmurki. a ja zaraz do innej huty.
OdpowiedzUsuńU nas +5, w cieniu, od północnej strony -toż to gorąc! Słońce świeci, ale śnieg się jeszcze nie roztopił, zresztą w nocy było -5 i to, co się już nadtopiło, to z powrotem zamarzło. A w nocy znów będzie na minusie.
OdpowiedzUsuńA alt i trójkę mogę sobie naciskać do upojenia - w ogóle nic się nie dzieje, bo mam Linuxa:)))))))))))))))))
Ninko, to nie wiem...
OdpowiedzUsuńMika pisze. To czekamy...
OdpowiedzUsuńCzarny Kocie, urodzinowe serdeczne życzenia dla Ciebie - spełnienia marzeń, zdrówka i miłości:)*
OdpowiedzUsuńCzeko, najlepszych urodzin! Schudnij sobie bezboleśnie ile chcesz - nie będę zazdraszczać:)))
OdpowiedzUsuńHej Kurki!dziękuję za życzenia:-)))
OdpowiedzUsuńDziś jestem grubą jak balon. Zjadłam w południe zimna I kwaśna mandarynek I wzdelo mnie okrutnie. Mąż wrócił I 18 z pracy I się zapytał co się stało. Nadal mnie trzyma czuje jakby jakiś głaz mi siedział w żołądku. Masakra.oczywiście zjadłam obiad I troszkę klusek śląskich I kanapkę na kolację I wyglądam masakrycznie, jakbym piłkę miała pod bluzka. Mam nadzieję że przez noc przejdzie.
Współczuję, to przykra dolegliwość. Podobno kminek dobrze robi.
UsuńTaaaa, tylko dziala jak paliwo atomowe, wyprobowalam.
UsuńCzeKo, Ty się lepiej do dochtora jakiego wybierz z tym żołądkiem. Zaraz po urodzinach.
UsuńCzeko, najlepszości dla Ciebie, no i osiągów w gubieniu kilogramów!
OdpowiedzUsuńNa ten głaz w zołądku to może herbatkę verdin miewaj pod ręką a jak nie to koper włoski, masz pewnie dla dzieciaczków, mozna tez spróbować zjesc majeranek (lub zaparzyc i wypic).
Czeko urodzinowe sto lat, wszystkiego co najlepsze!!!
OdpowiedzUsuńJeśli masz sensacje po kwaśnej mandarynce, to chyba powinnaś się zdiagnozować gastrologicznie, coś nieprzyjemnego może się dziać ze śluzówką żołądka, albo z jelitami.