Szukałam w kompie czegoś zupełnie innego, a trafiłam na zdjęcia z lata ubiegłego roku. No i naszło mnie. Najpierw poleciałam oglądać inne ogrody. Trochę się tam ogrodowo zdołowałam, więc wróciłam na swoje - mentalnie i realnie. Pod kaloszkami ugina się, ciamka, kląska, zasysa i bulgocze, nawet pieski wychodzą na ganek i natychmiast zawracają. Bida i szarość z kątów wyłażą. Wokół mojej permakulturowej grządki walają się przez kogoś (?) rozwleczone farfocle, wokół karmnika wygląda jak w zaniedbanym zoo, ganek caluteńki upstrzony guanem, wszędzie pełno kory i drzazg z drewna do kominka, fruwają jakieś śmieci naniesione przez wiatr (i nie tylko). Widok jest przygnębiający. Byle do wiosny - chciałoby się rzec. Ona na pewno świat upiększy - przynajmniej w pewnej mierze i przynajmniej ten zewnętrzny. O resztę trzeba zawalczyć.
Nikt mnie nie powstrzyma. Podzielę się letnim gumnem - mnie podniosło kapkę na duchu. Może i Was podniesie? O ile ktoś podniesienia potrzebuje:)
Ps. Poszalałam ze zdjęciami.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńPoszalalas, poszalalas ze zdjeciami:) I jest to cudne szalenstwo, bo chyba kazda z nas teskni za takimi widokami.
UsuńU nas od tygodnia letnie temperatury +20C , pieknie slonecznie ale jednak jak na luty to dosc nietypowa pogoda.
Pierwszaś Ataner, a nawet drugaś!
OdpowiedzUsuńNichby sobie było nietypowo jak na luty, wszystko mi jedno:)
Dlaczego to już wisi pół godziny, a mi się nie pokazuje???
OdpowiedzUsuńEch piknie Hanuś, piknie, jak to dobrze, że mamy zdjęcia i możemy wspomóc naszą pamięć, która sama sobie nie dowierza, jak widzi to co za oknem mamy teraz, ale już niedługo będzie tak piknie, jak na twoich zdjęciach! :)))
OdpowiedzUsuńBył sezon kolorku niebieskiego, jaki kolor przewidujesz w tym sezonie Hana?
OdpowiedzUsuńMarija, co do koloru, decyzja przyjdzie z nagła.
UsuńNiezwykle mi się podoba ten niebieski wazon w roli sopla :)
OdpowiedzUsuńZa 13 minut wychodzę na dwór.
OdpowiedzUsuńJest ciemno jak w dupie,
pod nogami błoto chlupie,
nad głową wiatr wieje,
za kołnierz woda się leje.
To tak w kontraście do twoich przepięknych widoczków.
Myślę, że już wyszłaś
UsuńBłockiem spod kaloszków prysłaś,
konisie nakarmiłaś
i w błocko się zwaliłaś.
A nie cholerra, wróżko jedna, jak ty mi jednak dobrze życzysz, jeszcze zwlekam, bo deszcz pada równolegle do gleby i jakoś mi się nie chce wychodzić.
UsuńAgniecha, wróciłaś?
UsuńNooo. Wróciłam. Bardzo mi się podoba Twój ogród na zdjęciach, w kontraście do błotnistej rzeczywistości.
UsuńAgniecha, rzuć się do zdjęć, zanim Cię ze szczętem zdołuje!
OdpowiedzUsuńCóż to za robak lata dookoła tej niebieskiej kryształowej formy zwisłej?
OdpowiedzUsuńMoże fruczak gołąbek?
OdpowiedzUsuńCudnie,i popatrzcie jak to co rok zarasta,zielenieje,odradza się.Cudnie.
Hano a to pnącze bluszczowate na domu to zimozielone?
Nie, Dora, na domu to trójklapek, na ganku wisteria.
UsuńChociaż na chwilkę ... ptaszki mnie rozczuliły, już niedługo przylecą i będą świergolić u Ciebie na gumnie.
OdpowiedzUsuńU nas też wieje, leje, zmokłam dzisiaj straszliwie, co pogłębiło moją chandrę, oraz dojrzałam do obejrzenia dwóch odcinków islandzkiego kryminału. Oj tam paskudnie się dzieje, mrocznie, chociaż w konwencji, bez udziwnień. I o to chodzi.
Lidka, ptaszki mam w karmniku, ale najbardziej tęsknię za jaskółkami...
UsuńWcale się nie dziwię :)
UsuńSiedzę w blokowisku, nie będę tęsknić, nie będę myśleć, nie będę się dołować wiatrem i deszczem, błocka u nas mniej, kałuże są, nie będę wyglądać słoneczka i zielonej trawki.
OdpowiedzUsuńJak sobie tak nie będę, pewnego dnia się zdziwię że wiosna przyszła. Taki sobie wymyśliłam sposób na przeczekanie.
Bajkowe gumno sobie oglądam i oglądam i błogo mi się robi na duszy.
Ewa2, niezły scenariusz, strusi taki.
UsuńJuż mi wszystko jedno. Kuper mam wielki, głowę mogę schować.
UsuńNo po prostu. :D
OdpowiedzUsuńNo ale właśnie musi być z farfloclami i błotem, żeby się tak zachłysnąć w olśnieniu. Hy, współczuję samochodu, ale od razu mi się przypomniało, jak to drzewiej goście siedzieli chciani czy niechciani tygodniami do później wiosny, kiedy ich podczas wizyty odwilże złapały u gospodarzy. :))
PS. Osobiście widziałam już pękate pączki na badylach. Jest nadzieja!
Czajko nadal leje i lej w błocku się pogłębia. Samochód jakby się zapadł nieco. Dobrze że mój ci on. Nie wiem, czy strzymałabym gości tygodniami. Niechcianych zwłaszcza.
UsuńPrzed odwilżą bramy nie można było otworzyć, bo błoto zamarzło. Teraz wprost naprzeciwko. Jak żyć?
zyc spokojnie, wedle kozy, otulona psami-kotami, miec czas dla siebie, dla obrazkow, dla czytania, dla Ognio n agadanie i herbatkie , bo jak wiosna ruszy, jak polecisz na gumno, to tyle Cie bedzie widac!
UsuńJak pięknie! Letnio, aż łza się w oku kręci... ach kiedy, kiedy....
OdpowiedzUsuńNo właśnie Anno P. Kiedy???
UsuńMój boszsz... jaka słoneczna gumienność na tych fotkach! I jak kontrast z opisem przedwiosennego błotka. U mnie podobnie jak u Ciebie - Serrrbinów!
OdpowiedzUsuńKolorowo!
OdpowiedzUsuńTaba, Serrrbinów to pikuś. Auta im się nie zapadali...
OdpowiedzUsuńŁomatko! Jak pięknie! Jak cudnie! Jak ciepłoooooooo! A tego dzikiego wina to Ci normalnie tak zazdraszczam, że nie masz pojęcia!
OdpowiedzUsuńDachówki może Ci błoto wsyśnąć, ja bym zawalczyła z dechami i/lub jakimiś gałęziami.
O, widzisz, Psie! Gałęzie! Dzikie wino rośnie jak gupie i trza pilnować, bo pozbadnie.
OdpowiedzUsuńAz mie w srodku jestestwa zabolalo z tej dojmujacej tesknoty. Wszedzie tylko ten deszcz i bloto i psie kupy wylazle spod sniegu. Niskie cisnienie atmosferyczne tez nie nastraja optymizmem.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o wyjechanie z gumna, to z pewnoscia jakis sasiad ma traktor, to Cie wyciagnie na bity trakt. ;)
Pantera, Ty mnie nie strasz, bo mam tako wizję, że traktor ciągnie i wyciąga silnik i reszta zostaje.
UsuńMnie też jestestwo boli.
To wez owin autko pasami "pod dupke", a nie "za zeby (zemby)". Wtedy nic zlego sie nie stanie.
UsuńAle dechy też może pomogą,jak sie uda na nie wjechać
OdpowiedzUsuńNo to co ja mam powiedzieć na dzień dobry?
OdpowiedzUsuńPogoda niezbyt, całą noc lało ogromnie i wietrznie, wody jeszcze więcej się zrobiło wszędzie, trawnik przypomina pole ryżowe. Jakoś nie chce mi się iść i sprawdzić, czy piwnica przypomina basen. Na szczęście w domu nie pada, jest ciepło i popijam kawę. Raj na ziemi.
Dzień dobry(?)
OdpowiedzUsuńW nocy lało, teraz nie pada ale chyba będzie, wiatr wieje, chmury sie kłębią, 6 stopni.
Miłego dnia.
Przedwiośnie jak widać u wszystkich taka sama.
OdpowiedzUsuńPatrzę na swój plan zagospodarowania i to mnie jakoś trzyma przy duchu. A potem wpadam w marazm i zastanawiam się czy warto tak się zapracowywać.
Nie lubię tego wszędobylskiego błota i szarości
Cieszę się, że się odezwałaś.
My jedziemy dzisiaj do sąsiadów na pączki i faworki. Jest nadzieja na pośmianie
miało być takie samo
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurom:)
OdpowiedzUsuńNo pieknie na gumnie, ale mnie chyba z dołu nie wyciągnęło, bom zakopana jak ten Twój samochód. Nie wiem kiedy i jak zrobić taras, czym i jak to obsadzić, i te pieniądze , a raczej ich brak:/
U nas wieje jakby się kto obwiesił :(
Dzień dobry!Dobrego paczka z chęcią dzisiaj zjem,,mogą być kolejki w cukierniach,sama nic nie smażę.
OdpowiedzUsuńSonic, a co masz zrobić z tarasem, przyjdzie pora to kupisz ładne kwiatki i będzie super,mieszankę jakaś nawet,to pieknie wyglada,bo jedno przekwita to drugie zaczyna kwitnąć.Spokojnie,jeszcze masz czas. Donice głębokie ,ziemia i lecisz z tym koksem.Można kupic gotowe sadzonki a można samemu wysiać,nasturcje np.cudne wyrastają z wysiewu. No,głowa do góry!
OdpowiedzUsuńSonic, taras nie jest pilny. Zrobisz go stopniowo, jak Ci w duszy i kieszeni zagra.
UsuńDobrze mowia Kury. Wsyiej w dnocach to, co duze rosnie - te nasturcje np, groszek pachnacy i maciejke bo pachna a begonie bo rosna tez jak glupie! a potem powolutku...
UsuńCo do samochodu - nie kombinuj z gałęziami, tylko wnet zawołaj kogoś z traktorem albo dżipem z wyciągarką i niech Cię wyciągnie. My przez takie kombinowanie z deskami i gałązkami spaliliśmy silnik w poprzednim aucie. Przyjechała wyciągarka z punktu napraw. Ostrzegałam, pokazywałam, ale młodziaki odporne są na wiedzę. Też wjechał i też ugrzązł. Dopiero sąsiad na traktorze z podwójnymi oponami wyciągnął po kolei - wyciągarkę i naszego fordziaka. To bądź mądrzejsza od nas.
OdpowiedzUsuńDzięki Gorzka, na razie stoi i czeka na zmiłowanie:)
OdpowiedzUsuńCo tu tak cicho? Ja tez juz chce do wiosny, do zielonego, do slonca! Pieknie masz przed domem!!!
OdpowiedzUsuńDosyc mam juz butow zimowych i puchowych kurtek. W lrlandii wiosna przychodzi miesiac wczesniej i powinny juz kwitnac zonkile. Podobno juz jest ladnie i milo, nie moge sie doczekac...
u nas juz widzialam zonkile!!!! a krokusy to juz prawie wszedzie kwitna...i to mi wszystko, cholera, minie w tym roku, bo jestem tu....
UsuńAmber, a Ty skąd nadajesz? Bo się pogubiłam!
OdpowiedzUsuńA w ogóle, to gdzie jest KRETOWATA???
OdpowiedzUsuńJak Pieknie na gumnie!!!dlatego tak za nim tesknisz!JUZ niedlugo!
OdpowiedzUsuńZ Gruzji cały czas. Matka pojechała w góry, a ja wcześniej dzisiaj skończyłam robotę 😉 Za trzy dni do domu, więc wtedy pogdakam trochę dłużej. Teraz rano wychodzę i wracam późnym wieczorem. Ale podczytuję inne kury jak znajdę zasięg )
OdpowiedzUsuńMnie te widoki podniosły na duchu. Jeszcze ździebko trzeba poczekać i będą takie pięności zielone:)
OdpowiedzUsuńJak cudnie ptaszki śpiewają,już prawie ciemno a one jeszcze!
OdpowiedzUsuńTo chyba nasza kosia rodzina,co tu zawsze w winobluszczu urzęduje.
UsuńPiękne zdjęcia i cudna zieleń!Podniosłaś mnie na duchu a jakże,piękny ten Twój busz Hana,nieustannie mnie zachwyca,inspiruje,zachęca do działania i już chciałabym robić jakieś działania w tym kierunku,A przede mną mnóstwo pracy z różnych powodów narobiło się zaległości w ogrodzie i dodatkowo do zagospodarowania ogródek pod oknami,bo po remoncie jeśli przetrwały w ziemi to tylko hosty i widoczne,zimozielone juki.
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy miesiące roku są dla mnie najtrudniejsze do przetrwania,myśli wciąż krążą wokół ogrodu,planuję,rozsadzam,przesadzam i podobnie jak Ty w ty martwym czasie posiłkuję się książkami,zdjęciami,filmikami i z utęsknieniem wyglądam wiosny,każdy promyczk słońca wyrywa mnie do ogrodu,a tam widać już czubki wszystkich cebulowych,przebiśniegi i krokusy mają po 10cm,ożywają pąki na krzewach,drzewach i coraz dłużej świergolą ptaszki.
W pogodzie bez zmian od paru dni na przemian słońce i deszcz,dla przyrody zbawienny dla ludzi uciążliwy.Ale nic to Hana,przetrwamy,jeszcze chwileczkę...
A tymczasem wyplew jakiś metr perzu...
Pozdrawiam Kurnik i miłej reszty wieczoru:))
Wiosno, wiosno gdzie ty, kurna? U nas leje i gwizda. Cebulki hiacyntów wykiełkowały, obawiam się że pomarzną, bo zima wciąż czycha. W doniczkach wylazł już rodzynek brazylijski, jutro posieję paprykę. Chce się już do ogrodu, szzególnie po Hanczynych fotach!
OdpowiedzUsuńczyha oczywiście miałam na myśli...ups ;)
UsuńPiekne to Twoje gumienko :). Wprawdzie pierwsze jakólki juz od tygodnia przy naprawie gniazd sie mrowia, ale dzisiejszy deszcz blota jakos optimistycznie nie nastraja i jak tak dalej pójdzie, to jutro trzeba bedzie lopaty, aby samochód odkopac.
OdpowiedzUsuńzaczynam zarastanie od wiosny i nic mnie nie powstrzyma !!!!!!!!!!! nic!!!!!!!!!!!! Ogrodowski naturalnie przyrodniczo fascynujący i do pozytywnego zazdraszczania .Nic juz zawistnie nie napiszę !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGryzmolinda po prostu Gryzmolinda
Hej Kurki wieczorkiem.
OdpowiedzUsuńFajny japoński film obejrzałam "Nasza młodsza siostra". Popełniłam jedną katrkę świąteczną, zmarzłam bo zapomniałam o włączeniu kaloryfera.
Chyba mi się termometr zaokienny zepsuł bo pokazuje 12 stopni. Mokro, ale nie pada.
Ewo żałowałaś, że się nie załapałaś podaje Ci więc link do wywiadu Arteńki i Tomka
Usuńhttps://soundcloud.com/tomasz-tomasz-730990651/wywiad-w-radiu-er?utm_source=soundcloud&utm_campaign=share&utm_medium=facebook
Dziękuję. Całkiem dobrze słychać.
UsuńEwo,dokładnie i u mnie taka temperatura sie pokazuje.Zatem otworzyłam okno:) Bo w pokoju przy wyłączonym kaloryferze mam 20 st!
OdpowiedzUsuńPięknie i zielono, wręcz przeciwnie do tego co za oknem.
OdpowiedzUsuńA teraz was uraczę mrożącą krew w żyłach opowieścią pt "Zgubne skutki grzebania w wiaderku na śmieci". Otóż godzinkę temu poszłam coś wyrzucić do kubełka na śmieci w szafce pod zlewem. Otwieram drzwiczki a tu patrzy na mnie mysza siedząca na brzegu kubła. Gapi się i nic. Siedzi. Ruszam kubłem. Siedzi dalej. Obracam kubeł, mysza chce wyskoczyć, ale nie może... Otóż ogon przylepił jej się do mojego plastra opatrunkowego, wyrzuconego tamże wcześniej... Na tym nie koniec, plaster się przylepił na mur do worka foliowego zawierającego nać z pęczka rzodkiewki... Mysza się ruszyć nie ma jak, plastra od ogona nie odlepisz za Chiny. Chciałam oderwać ten worek, mysz się miota, wisząc głową na dół i szarpiąc się w pragnieniu ucieczki, worek nie puszcza. Wzięłam nożyczki i chciałam odciąć worek nie odcinając ogona, mysza fruwa w powietrzu , robiąc piruety i opierając się momentami o moją nogę... W końcu udało mi się oderwać część worka, mysza zwiała z plastrem i kawałem worka na ogonie... Pozostaje mieć nadzieję, że nie przylepi się gdzieś do ściany albo nie zejdzie na zawał po takich przeżyciach. Dobranoc:)))
Mika!!! Chyba bym razem z myszą zawału dostała. Nie dlatego, że się myszy boję tylko z powodu dramatyzmu sytuacji. Co za przygoda, ale mysz niepotrzebnie tam właziła.
UsuńBuziaki na dobranoc.
Mika rzeczywiście historia mrożąca krew w żyłach, może jak inne myszy zobaczą tom nieszczęśnicę to przestaną do Ciebie przychodzić, bo któż to widział aby takie perfidne pułapki do kosza wyrzucać ;)
UsuńNa to liczę, że może to będzie ostrzeżenie dla innych :))
Usuńumarnelam ze smiechu i leze pode stolem usmarkana ze smiechu....mysza z plastrem i bukietem natki u ogona....
UsuńMiko, przygoda z myszą straszna! Głównie dla myszy:)) Ja bym chyba poszukała jakiejś grubej rękawicy, spróbowała myszę złapać i dopiero potem odlepiać plaster. Zresztą, mądrzę się - a gdyby u mnie siedziała taka mysz na wiaderku od śmieci? A przy okazji, przypomniałam sobie, jak to moja siostra zobaczyła u siebie w kuchni mysz i zadzwoniła do mnie, żebym przyszła i pomogła ją złapać. Poszłam, a tam wszystkie meble w kuchni poodsuwane od ścian, a siostra z obłędem w oku, ze szczotka, w rękawicach... To było już bardzo dawno i nie pamiętam dokładnie, co się z ta myszą stało, w każdym razie została wyeliminowana i to, wydaje mi się, ostatecznie...
UsuńA to się myszy przytrafiło, mam nadzieję,że to będzie dla niej nauczka,by już nie odwiedzała Twojego śmietnika.
UsuńNinko, moimi łapami tobym nic nie zrobiła w rękawicach. Ona była niesamowicie zwinna i ruchliwa.
UsuńAleż historia:-) myślę że będziesz Miko na majowej stronie kalendarza 2018:-)))
UsuńTo teraz jak cisza w domu to bez problemu namierzysz szeleszczaca mysz:-) biedna ona, pewnie inne teraz przed nią wieją.
Mika, ale miałaś przeżycia! Nie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńKarteczkę dostałam:) Dziękuję:*
Większe przeżycia to miała mysz:))
UsuńO, na pewno!
UsuńHana - to wszystko, ta rozbujala zielen, slonce i kolory wroca, bo Ty kochasz gumno, a ono Ci sie odwdziecza. a zima ma dolce far niente. niech ma.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńZa oknem wieje, nie pada, chmury się z burych białe zrobiły i niebieskie prześwieca, termometr nadal popsuty bo wskazuje 10 stopni.
Miłego dnia.
Wieje, leje, +4 stopnie. Letnie gumno cudne! Ale przecież już niedługo znów takie będzie i będziemy oglądać aktualne zdjęcia:)))
OdpowiedzUsuńKurka wodna! Do jedenastej temperatura spadła prawie do zera i zaczął padać śnieg! I tak chyba przez dwie godziny, raz mocniej, raz słabiej, ale nie zostało po nim ani śladu, bo mokry był bardzo. Teraz się przejaśniło, temperatura wrosła, jest prawie dwa stopnie - ki diabeł? Marzec, czy co?
UsuńO! I nawet słońce się przebiło! Ciekawe, na jak długo.
UsuńNinko prawie marzec, przedwiośnie pełną gębą.
UsuńŚnieg wieje.
OdpowiedzUsuńu nasz juz powial...jechalam do miasta - padakl deszcz, dojechalam i musialam wyjsc - lalo i wialo, prasaol sie wygial na lewe trone. po zakupach ledwo wylazlam, znowu lalo. dojechalam dodom to deszcz ze sniegiem, jak wynosilam zakupy to wichur ten deszcz ze sniegiem zrobil na poziomo...hrehrhehr
UsuńCzołgiem kureiry, jestem w mieście bez netu, tylko ze srajfonem. Uściskuje was!
OdpowiedzUsuńJużem się troszkę obawiała, bo tak zniknęłaś nagle.
UsuńDzień dobry! Wieje, 7,5 st.Sucho,nawet slonce wychodzi.
OdpowiedzUsuńPrzyroda jest taka niesamowita... Dziś tak szaro, a lada moment taka eksplozja kolorów!
OdpowiedzUsuńW kontraście do przepięknych zdjęć donoszę, że śnieg nadal pada i nawet zrobiło się biało.
OdpowiedzUsuń...rrrwa mać!
Ja na sam widok myszy dostałabym zawału a wrzasku narobiłabym tyle, że Mika też pewnie dostałaby stanu przedzawałowego. Mam fobię, jak niektórzy na duże włochate pająki i nic na to nie poradzę. One do tej pory jeszcze się nie pojawiały jak odwiedzałam Mikę, może to jakieś przyzwoite myszy i nie chcą mnie straszyć?
OdpowiedzUsuńmysz sie kompletnie nie boję.Miałam kiedyś dwie w domu hodowlane Pixi i Dixi, później były lata ze szczurkami, to bardzo fajne,mądre zwierzątka.
Usuńza to jak mówisz,ja z tych co to np. od węży,żmij no i pająków stronię.
Oj Bacha, takie śliczne, malutkie, a ryjóweczki to już cud miód:))) Dzisiaj znowu wywaliłam jedną z żywołapki .
UsuńHej Kurki, piszę bo o mało mi wiatr głowy nie urwał. Chmury na zmianę ze słońcem, popadywał deszcz.
OdpowiedzUsuńNa Plantach wiatr powalił ogromne drzewo, stare i piękne (nie pamiętam, chyba dąb), szkoda bo wyrwa paskudna. Termometr nadal nie drgnąl, wskazuje 10 stopni, ale wieje lodowato i wcale nie jest ciepło.
Miłej reszty dnia.
To resztki naszej Doris chcialy Ci leb oderwac!
UsuńDobrze, że się nie udało.
UsuńU nas to i śnieg po południu popadał,ochłodziło się znacznie. Wczoraj o tej porze12 st,a dziś już niecałe 2. Wiało też,ale nie tak jak w innych częściach kraju.
OdpowiedzUsuńwiecie co?
OdpowiedzUsuńpo dzisiejszym dniu chce mi sie albo zaszyc sie w daczy na amen, z zaslonietymi kotarami albo wracac dodom do jukeja...TAK szaro i deszcz ze sniegiem, nic nie kwitnie....i do tego pare TAK chamskich osob i bez jakiejkolwiek kindersztuby, ze mnie zatchlo....szarosc luzem - moze byc, niegrzecznosc luzem - tez przezyje, ale RAZEM??? niby wynagrodzil mi to niezwykle szarmancki pan, ktory mnie uratowal wzgledem wozeczka na zakupy - w lidlu wozek bierze piataka, no to go usilowalam wepchnac do wozka w auchan i sie zaklinowal, do tego lancuch wozka byl jakis do kituu. pan mi wyjal p iataka, dal w prezencie zeton, podstawil wozek pod reke i w lansadach poszlismy sobie. no i w cafe rosso w zlotoklosie kupilam cudne ciasto biszkoptowe z owocami.
Nadajesz u nas? Jak długo będziesz?
UsuńTemperatura spadła do trzech stopni. Wiatr trochę mniejszy.
dlugo dosc, ale nie tak dlugo jak nasza Grazynka wenez. ;)
Usuńprzez marzec bede.
Ok, dzięki. Chciałam wiedzieć, a dlaczego nie powiem.
UsuńOpakowana, mnie nie ma teraz..ale niedlugo bede i bede dlugo z przerwami.
Usuńja tez nie powiem, hrehreher w ogole NIC nie powiem!!
UsuńGrazynka - dobrze, ze bedziesz, bo moze znowu uda nam sie spotkac..
Mika, wrzucaj dalej te pulapki, moze sie wszystkie zlapia. A moze by tak jakis swiezy plasterek gdzies gdzie lubia biegac polozyc?
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że one zaczęły włazić do żywołapki dopiero jak przynęta zaczęła z lekka śmierdzieć? Od kilku dni łapią się jak szalone. Przedtem miesiącami żadna nie wlazła.
UsuńJa łapałam na suchą karmę.
UsuńOjej Mika, a...a dużo icch jeszcze zostało? Może im podkładać w takim razie coś niezbyt świeżego. A wogóle którędy te paskudy włażą?
UsuńTeż lubią, muszę im dosypać, dobrze, że przypomniałaś.
UsuńBacha, nie znakowałam ich, nie mam pojęcia ile ich zostało i ile pokoleń:) One mieszkają i w piwnicy i w sieni i pod podlogą, ale którędy to nie wiem. Monitoring by trza.
UsuńTo chyba jednak ich dużo... Nie lubię takich mysich tłumów, żeby nie wiem jak milusie te myszki były...
UsuńTaaaaa, moze by J. jaka kamerke zainstalowal, albo takom firme do piwnicy wpuscil bo jeszcze konstrukcje oslabiom.
Usuńjak w jaka szpare badz dziure wlizie olowek to wejdzie i mysza. a normalny kciuk to i stur wnijdzie.
UsuńOch, żeby tak Tropik koty lubił, no może chociaż tolerował.
UsuńA u nas z łopatą do śniegu przyszło przeprosić się. Żeby ukochany w crocsach do stajni mógł dojść bo dziurkami by mu się śnieg sypał do bucików. A nie chciał założyć butów wysokich bo przecież zima się skończyła. I gadaj tu z takim. Śniegu co najmniej 10 cm napadało.
OdpowiedzUsuńOpakowano, przykro, że z chamami musiałaś mieć do czynienia. Może jutro Ci się wyrówna i spotkasz w przewadze miłych, uprzejmych i uprzedzająco grzecznych ludzi.
Ale z Ciebie janioł nie kobita. Ja mam twarde serce, niechby się sypał i do samych usznych dziurek, to najwyżej powiedziałabym gdzie stoi ta łopata. ;)
UsuńNie dam mu mojej świętej ukochanej łopaty. Jest moja i tylko moja. To już wolę odgarnąć, bo znowu złamie nogę i co .
UsuńNo jak masz ukochaną łopatę to nie, też nie lubię pożyczać, bo zniszczy. Kup mu na imieniny drugą.
Usuńjakas meska, w czaszki alboco.
Usuń-7 stopni i to stopniało przedwczoraj zamarzło dzisiaj, lodowisko, że tylko łyżwy przypiać.
OdpowiedzUsuńTo Haninie gumno, zakochanam ♥♥♥
OdpowiedzUsuń-3st.
OdpowiedzUsuńKureiry, jam nadal w poznaniu, tu też śnieg padał, ale nie napadł i w ogóle wszystko tu padało. Odbylam babska imprezę.
OdpowiedzUsuńBabskie imprezy są ok. I u nas padał śnieg, a potem się topił. A ja w czasie największych opadów poszłam do fryzka i czuje się teraz ciut ucywilizowana.
UsuńDobra, wiem, że śpicie i gadam do siebie.
Chyba tez polecę spać.
Słodkich snów!
a to dobrze, ze impreza a nie Mama...
Usuń-6 było ponoć, a teraz 0 i piękna, dziewicza biel za oknem. Ładnie.
OdpowiedzUsuńa tu dyc wieczorkiem spadl cukier puder i nawet ladnie wygladal, jak wstalam, to bylo slonko i nie chccac szlescic zaleglam w moim pokoju pode kocykiem ze serialem w komputerze, zrobilo sie jakby ciemniej, ale mi sie ruszac nie chcialo. jak juz sie podnioslam ponad godzine pozniej, to swiat byl zupelnie bialy lacznie z powietrzem, bo zamiec szalala. i szalala jeszcze cos poltorej godziny. a potem wyszlo slonko, temp podniosla sie do + 8 i wszystko biale w tempie zniklo. poza bialymi latami w cieniu. ide dorzucic do kominka.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPolatuje drobne, białe z szarego nieba, około zera. Trawnik lekko pobielony.
Miłej soboty.
Dzień dobry, i u nas biało się zrobiło,noc mroźna. Taki to kapryśny czas.Za to teraz słonce pełną gębą.
OdpowiedzUsuńPieknie tam u Ciebie :) Tez tęsknie do lata!
OdpowiedzUsuńA mnie wzięło na kontynuowanie większych porzadków. Sztućce jakieś matowe, te zwykłe i te srebrne. Tylko co tu zrobić, żeby nie czyścić każdej łyżeczki, widelca itd. z osobna bo sporo tego. Czyścidło też drogie. No i znalazłam na google sposób babć. Rewelka. 5 minut i wszystko lśniło, no to wypróbowałam jeszcze na rondlach. Też błyszczą. Ogólnie rzecz biorąc 15 i patrzyłąm z zachwytem jak lśnią.
OdpowiedzUsuńBacha podziel się sprawdzonym sposobem?
UsuńSól, folia aluminiowa i gorąca woda?
UsuńProszek do pieczenia!!! Poza tym Rucianka zgadła. Wyłożyłam miedniczkę folią aluminiową, ułożyłam sztućce, posypałam proszkim do pieczenia, dodałam troche soli i zalałam wrzątkiem. Ale się spieniło! Trzymałam 4 minuty. Potem płukałam każdy #sztuciec# osobno. Jejku jakie proste.
UsuńDzięki, wykorzystam.I działa na takie metalowe zwyklaki? Sreber nie posiadam, a te metalowe w jednym komplecie jakoś słabo wyglądają.
UsuńDziała!
UsuńLece pucowac!
UsuńByłam na cmaentarzu, przewiało mnie na wylot. Na zmianę wiatr odsłaniał słońce i przyganiał chmury i śnieg. Około 5 stopni było, a przez wiatr wydawało się że minusowo. Jednak jeszcze okno jedno umyłam.
OdpowiedzUsuńNa razie o porządkach nie myślę.
Byłam w galerii nie ma karteczki i w ogóle zniknęły poprzednie:-( ?
UsuńZapomniałam zrobić zdjęcie. Będą jeszcze, bo kupiłam sobie nowe zabawki i powoli dojrzewam do zmasowanej produkcji. Ta pierwsza niezbyt udana. Dam znać jak wstawię.
UsuńI o zabawach też nie napiszesz jakie? Ja dzisiaj ulepilam różyczki małe z foamianu do karteczki urodzinowej dla koleżanki. Jeszcze jedna dla drugiej i imieninowa dla mamy. Jak mi starczy czasu to planuje jeszcze dwie męskie dla dwóch przyjaciół męża. W ogóle jakoś tak nam się ułożyło że nasi przyjaciele to same Rybki:'). My z mężem Wodniki on 11 luty ja 16, moje dwie kumpele jedna z 8 marca druga z 11. Męża koledzy z 6 marca I z 14.
UsuńPrzypadek? Nie sądzę...:-)))
UsuńW marcu mam imieniny córki i zięcia, ale dla nich kartek nie robię. Kupiłam sobie foamiran i będę próbowała coś nowego, ale raczej nie na kartkach, zresztą zobaczę.
UsuńPisanki też czas zacząć.
Kury Kochane, wysylam Wam wszyckim slonce od nas i to cieplo, ktore czuc na pleckach, za dnia;) Dzis sie narobilam w ogrodzie, da sie ino w polarku wylezc, a nawet sie spocic. Blota ni ma.
OdpowiedzUsuńPosadzilam pierwiosnki:)
Hanus-gumno cudne, a na zywo, jakie pikne, troche jeszcze pamietam!
Mikaaa, ja bym nie dala rady chyba wycinac myszy z plastra;)
Czyżby wszystkie Kury tanczyly na jakiś balach ostatnich tego karnawału?
OdpowiedzUsuńI żadna się strojem nie pochwalila? Tylko jedna do wizyty I fryzjera przyznała?
OdpowiedzUsuńKocie, ja sie wybieram na parade, bez kiecki i fryzury;) Ale to dopiero 4 marca.
OdpowiedzUsuńA to już w poście to się chyba nie liczy. A to jaki strój wybierasz? Bo tak w pierszej chwili pomyślałam że zupenie bez.
UsuńJa nie wiedziałam nawet, że jest karnawał.
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie też nie odczulam, ale na okolicy spor przeróżnych bali organizowali.
UsuńJa o balach słyszałam:)
UsuńA ja w ogole nie....
UsuńA ja miałam babską imprezkę bardzo miłą, z chrustem, sernikiem i Porto:)) Karnawał godnie zakończony.
OdpowiedzUsuńRucianka, dałam suchą karmę do żywołapki, łapią się:)
To fajnie. Ja sobie poczytałam i pogadałam z córką.
OdpowiedzUsuńTeraz czas na spanie.
Dobrej nocy Kurki.
Ale Mika, jak się łapią, to bym na złapanych markerem robiła znaki, i po wypuszczeniu bym wiedziała, czy to te same myszy, czy nowe, oraz ile zajmuje im powrót do domu.
OdpowiedzUsuńPoza tym, mogłabyś ja łapać na plaster - przecież działa.
U nas wieje dość mocno i śnieg ( ten nowy ) topnieje szybko. Szarówa.
Jakim markerem, kokardki wiazać:)))
Usuńraczej plasterek z natka przykleic...juz wiadomo, ze trzyma na mur!
UsuńMarker chyba najpewniejszy:)) Najciekawsze toby było ile im czasu zajmuje powrót...
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSpać nie mogłam to sobie poszłam rano na dwugodzinny spacer. Szaro, chmury, ciepło 5 stopni. Przestało wiać. Teraz kolej na śniadanko i kawkę.
Dopiero 1 marca sroda popielcowa,wiec jeszcze jak kto nie balował,to na upartego zdąży, a wtorek tego śledzika zje, ja nie baluję ani nie śledzikuję, to mnie to lotto :)
OdpowiedzUsuńPonurosc, 7 st.chyba bedzie padać.
Śledzika lubię, mogę sobie zjeść, tylko już nie zdążę zamarynować. Kupowane marynowane są obrzydliwie nasączone octem.
OdpowiedzUsuńPrzez ten ocet nie lubię sledzi,ale u nas są nienajgorsze takie w słoiku,nazywają się sledziki domowe z papryką i cebulką ,firmy Doral. Czasami od wielkiego dzwony kupujemy.
OdpowiedzUsuńhttps://kwit.pl/i/products/7eed8242752ae9be1b9ba003c6629326f0283a64_original.jpg?1401213664
Hanuś :)* mnóstwo, mnóstwo dobrych myśli ślę ♥ trzymaj się Kochana Dziewczynko ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPrezesowo,ino siem trzym w kupie,znaczy siem nie rozlatuj to dasz radę z tymi przeciwnościami.Taki to już żywot,jak nie w te to w tamte a i tak trza do przodu.
OdpowiedzUsuńJakby trza pomocy to daj znać,w kupie prędzej można cosik wymyślić.
nie da sie wpisac nic w ostatnim wpisie wiec tu życze Ci zdrowia wytrwałości i pogody w sercu
OdpowiedzUsuńNo, wiadomo, że sprytne Kury pod poprzedni post wlezą:) I ja tu przyszłam z takim samym, jak reszta, zamiarem: jestem, myślę i dużo ciepła i energii ślę♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńHana, ściskam Cię!:*:*:*
OdpowiedzUsuń