Porządki zasadnicze zakończone zostały pomyślnie. Jednakowoż jeszcze ze dwa dni będę z Wami jedną nogą, albowiem gości u mnie LilkaB. i oddajemy się życiu towarzyskiemu. Jutro postanowiłyśmy pojechać do Czacza, chociaż niczego nie potrzebujemy. Ale popatrzeć można, co nie?
sobota, 14 lipca 2018
Znów pierdylion zdjęć!
Na sobotni wieczór i na nowy wybieg parę zdjęć z gumienka.
Porządki zasadnicze zakończone zostały pomyślnie. Jednakowoż jeszcze ze dwa dni będę z Wami jedną nogą, albowiem gości u mnie LilkaB. i oddajemy się życiu towarzyskiemu. Jutro postanowiłyśmy pojechać do Czacza, chociaż niczego nie potrzebujemy. Ale popatrzeć można, co nie?
Porządki zasadnicze zakończone zostały pomyślnie. Jednakowoż jeszcze ze dwa dni będę z Wami jedną nogą, albowiem gości u mnie LilkaB. i oddajemy się życiu towarzyskiemu. Jutro postanowiłyśmy pojechać do Czacza, chociaż niczego nie potrzebujemy. Ale popatrzeć można, co nie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem któram ale ooooo :)! Rabarbara
OdpowiedzUsuńOoooo jednak nie pierwszam :)
UsuńO pierwszam? ;)
OdpowiedzUsuńooooo , ja też chyba pudło BDB
OdpowiedzUsuńWałek Frodulowi przegląd głowy robi ;) Zajrzy do ucha i do paszczęki ;)
OdpowiedzUsuńA widok Froda z kwiatkiem za uchem- bezcenny :)))BDB
OdpowiedzUsuńależ piękne te gumienko, no cudo!! chociaż pieseły wcale nie brzydsze, że o kotach nie wspomnę :) bawcie się z Lidką dobrze :)
OdpowiedzUsuńPniontam jezd.
OdpowiedzUsuńPięęęęęękniste wszystko, a chłopaki...cudo!!!
UsuńFroduś fryzurę ma na cukier czy to może od Lilkowych pieszczot?
OdpowiedzUsuńCieszcie się sobą i gumienkiem i zwierzyńcem i odpoczywajcie:)
Gumienko bardzo niczego sobie, a nawet wiecej. Jednak gdyby nie te kudlate czworonozne ozdobniki ogrodowe, byloby jak tysiace innych przytulnych i zadbanych gumienek. One to czynia gumienko wyjatkowym.
OdpowiedzUsuńAch ja już nie medalowa....
OdpowiedzUsuńCzy Frodo bywa polewany wężem ogrodowym?
OdpowiedzUsuńAgniecha; Frodusia woda raczej brzydzi. Polewac go raczej nie można, bo zanim ta sierściucha na nim by wyschła, mogłyby sie jakieś grzyby zalęgnąć. No chyba, że tak z wierzchu.
OdpowiedzUsuńWiecie coś o Tropiku Miki?
OdpowiedzUsuńMika pewnie dopiero wieczorem napisze.
OdpowiedzUsuńPierdylion zdjęć bardzo mi się podoba, ciekawe co ten konspirator Wałek szeptał Frodulkowi do ucha. Gumienko prezentuje się pięknie.
Rwał nać, napisała już dawno, tylko pod poprzednim wpisem, bo szefowa nie była uprzejma poinformować, że jest nowy wybieg!!! Focha strzelam.
UsuńNa ostatnim zdjęciu Frodulek chyba trochę zły ;) ciekawe, co mu Wałek nagadał ;)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze :)
Lidio; chyba mu nadał, że pańcia cóś ostatnimi dniami znika zbyt często i trzeba ją zdyscyplinować co nieco. ktoś - coś ważniejszy od nas?
OdpowiedzUsuńEee tam,mówi:oddaj to co ze śniadania sobie odłożyłeś.
UsuńMoże tak być, Orko
UsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńMika nic nie pisze. Kurczę, martwię sie.
OdpowiedzUsuńMoże Mika jest bardzo zmęczona, pewnie nie śpi odkąd Tropiś zachorował ale przydałoby się chociaż jakieś *OK* żeby nas uspokoić, może Hana będzie miała jakieś wiadomości dzisiaj.
OdpowiedzUsuńWa mać, jakby ktoś napisał, że jest nowy wpis , to już dawno by wiedziały! Napisałam specjalnie wcześniej, o 21.55!!! Jak się robi nowy wpis to trza dać znać pod starym!!!
OdpowiedzUsuńTu przeklejam, ale tylko dlatego, że Tropika dotyczy:
Dziś wieści trochę lepsze, po wczorajszym zastrzyku i kroplówce nie było już żadnych sensacji, rano już z własnej chęci zjadł tabletkę przeciwbiegunkową i szukał okruszków na podłodze. Był jeszcze raz na zastrzyku i krótkiej kroplówce, dostał na kolację 2 łyżki ryżu i łyżkę kurczaka, zobaczymy co będzie. Mam za to nowy kłopot, coś mu się w łebku odkręciło i nie chce brać leku na nerki, który musi. Zawsze zjadał bez problemu , zawinięte w kulkę z mielonego kurczaka, a teraz memla, kurczaka zjada, a lek wypluwa:(( Z ryżem też nie i z wodą też nie:( Może ktoś ma pomysł jakiś?? Muszę mu to jakoś wepchać a na siłę nie dam rady. Dzięki za wszystkie kciuki i fluidy!
Miko ja odpowiedziałam Ci pod poprzednim postem:)))
UsuńNo i gdzie mój poprzedni wpis? Mika, pomyliłam się, jest już +29.
UsuńOreczko, dzięki, przeczytałam:)
UsuńJakie milusie gumienko! Hana-czarodziejka, gdziekolwiek jest, robi się miło. Z takimi pomocnikami nie może być inaczej! Oczywiście chodzi mi o psinki:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Tropisiowi lepiej. Widziałam, jak te tabletki kiedyś wcinał z kurczakiem i podziwiałam.
Ostatnio trzecia godzina to moja pora. Dlaczego budzę się o trzeciej? Chyba, żeby zgasić światło w Kurniku.
alo alo. jakie wycacane to gumienko - jest na czym oko zawiesic :) a juz dekoracje ogrodowe to juz wogle - Frodo moglby wystepowac w lekramach ogrodowwych. a z Waleckim to sie kochaja, widac.
OdpowiedzUsuńTropikowi dalszego dochodzenia do zrowia zycze. metod na polykanie pigul nie znam, ja mojej do upadlego wtrynialam w miesko, potem, jak memlala i wypluwala, to pokruszylam i w lyeczke pasztetu. ciezko to oblizywac i wypluwac.
Opakowana ma rację!Rozkrusz tabletę i wymieszaj z tym mielonym kurczakiem i podaj.Ja Pandzie tak podaję aptoflex.Kawałeczek pasztetu+łyżeczka syropu,mioncham i Panda wylizuje talerzyk.
UsuńA ja jestem polzywa w biodrze i kolanie po wczorajszej imprezce u nas. zakupy zrobione w czwartek wieczorem i potem przygotowywalam caly piatek z Coreczka i do oporu wczoraj - pierwsze goscie przylecialy ciut za wczesnie i jedna gosciowa jeszcze gore pomidorow kroila, chleb czosnkowy i co tam jeszcze. Nie zjawily sie 4 osoby a w kupie chyba nas bylo albo 22 albo 24 osoby plus cudna i niezwykle grzeczna roczna lalunia z rodziny... Slubny i zieciu uwijali sie by przysposobic i udekorowac ladnie obejscie we wnetrzu i na zewnetrzu, mielismy rozplanowane miejsca do siedzenia na tarasie, pod dwoma kwadratowymi namiotami, co maja tylko dach i nogi, pode wielgim pasarolem, w tea-roomie. zeby mi ludzie po domu nie latali. No i co? co poltorej co dwie godziny lalo. Raz lanie zlapalo pare osob w jednym tym namiocie i moj kolega sie poswiecil, bo wiater chcial go, tego namiota (z kolega) porwac, wiec kolega trzymal. Moja najstarsza kolzenka przyniosla sernik ("no, moze wystarczy dla wszystkich", wielkosci przemyslowej, a tak dobry jak mojej Mamy byl... Humus (wlasnej roboty) zszedl w calosci oraz coronation chickem, oraz, o dziwo, bez tlumaczenia co to, deserowy bread and butter pudding. Zostalo prosecco i znowu napojow na rok, ale za to serwowalam gosciom kompot i limoniade wlasnej roboty. dzis dojadamy resztki, znaczy nam na dwa obiady starczy resztek. Gdyby jedna z osob nieobecnych dojechala, to by nic nie zostalo, a tak to ja bede musiala dojadac wszystkie gruszki i sliwki w occie oraz moje wlasne kiszone-juz-nie-calkiem-malosolne-choc-prawie. wprawdzie nie przepadam za zastawa papierowo-plastikowej, ale uzylismy (i nie zaluje) i dekoracyjnie ustawilismy wielki kosz na smieci wlasnie zastawowe i to byl BARDZO dobry pomysl. Wprawdzie nie wyglada wdziecznie i slicznie, ale NO TRUDNO.
OdpowiedzUsuńa w sumie impreza byla wielowatkowa. Nasza 40tka - na imprezie byly 4 osoby z naszego slubu , ale nie byly to osoby, ktore byly na slubie Coreczki przed rokiem....ALE znajomosci sie zazebily:)
Zieciaszka. DO TEGO dzieci od przed przyjazdem z wypiekami czekaly na wstepne negocjacje dotyczace kupna domu...i sie udalo! Dzieci kupily duzy dom, taki na zawsze albo na ile sie da, bo i przeprowadzki i placenie podatku od kupna-sprzedazy (zlodziejstwo!!!) i pakowanie to im sie nie usmiecha. Kupili niedaleko siebie i Coreczka juz planuje noszenie roznych drobnych klamotkow idac na spacerek.... wydepcze nowa sciezke miedzy domami, hrehreher
I ostatnia wiadomosc, od ktorej lzy juz mi ruszyly pelna para - w poniedzialek Coreczka miala robiona krew w naszej przychodni boreliozowej. Pomijam stress z tym zwiazany - ona nie ma zyl, jak w koncu pielegniarka znalazla cos na ksztalt zyly, to stala nad nia, to zylo, stala i po dlugim czasie wyszlo pol fiolki jakiejs galaretki a nie krwi. wbila sie w inna pseudo-zyle i po jeszcze dluzszej chwily wyszla cala probowka. Coreczka miala kod do wynikow i wczoraj przyszly- wszystkie trzy wyniki UJEMNE. wprawdzie na pograniczu ujemnnosci, ale ujemne.
I to tyli.
O jejku, Opakowano, czy ty bijesz rekordy na najdłuższy komentarz?
UsuńFajowo, że córuni wyniki dobrze wyszły. Z tego, co pisałaś kiedyś pamiętam, że kuracja jest upierdliwa, długotrwała i skomplikowana.
Ach jakbym chciała przez tydzień dojadać resztki z imprezy. Pod warunkiem, że wcześniej nie ja ją przygotowywałam. :-)
U nas chyba będzie ciepło.
Posadziłam sałatę, zebrałam pół wiadra ślimoli - potworoli ( wczoraj widziałam, jak pożerały nieżywego pisklaczka, co wypadł z gniazda ).
Dzisiaj "Agatowe Lato" w Lwówku, ale okrutnie mi się nie chce tyłka ruszać z domu. Tyle jest do zrobienia...
Agniecho - p rawdopodobnie tak ;)
Usuńu nasz bezdomne slimory zrejom sucha kocia karme z wielkim apetytem....wczoraj na imprezie dwa udrapowaly sie za to na framudze drzwi, wygladaly bardzo dekoracyjnie i niektore osoby myslalaly, ze my takom zartobliwom dekoracje wyrychtowalismy.... jak znosilismy reszte jedzenia do domu to wnioslam do domu takiego bezdomnego, co juz sie zawijal wedle brzegu michy z reszta mies.
Niech te wyniki za każdym badaniem wracają do normalności co by Córcia Twa zdrowiała:)
UsuńDzieki, Orko. na szczescie nie trzeba juz meczyc Coreczki co 2 miesiace badaniami krwi...jeden pielegniarz ja przyjmowal w szpitalu w lab. - bo ja znal - ja wolal i druga pielegniarke, do ratowania Coreczki, bo z bolu mdlala zawsze...wiec ktos do pomocy byl dobry.
UsuńOpakowana, ale imprezę-gigant zorganizowałaś!!! Gratuluję! Teraz musisz trzy dni leżeć z nogami do góry. Bardzo się cieszę z dobrych wyników córki, to wspaniała wiadomość, pozdrowienia dla niej serdeczne.
UsuńOpakowana, załóż wreszcie bloga jak się patrzy, to by se człek porządnie poczytał!
UsuńSuper impreza i dobre wieści!
I tak jak Agniecha, chciałabym ciągnąć na tych resztkach, bylebym wcześniej nie musiała odstać tej pańszczyzny przy garach.
Krysiu Opakowana, tak się cieszę z powodu Córci, że hejże ha!!!!
UsuńSpasiba balszoje, Kury kochane. jeszczem ledwo zywa, staralam sie caly dzien lezec do gory nogami, z resztek zrobilam obiad i dalej lezalam, przez mecz lezalam, alem powyginana i biedro piska.
Usuńmialam spis potraw, konieczny do zrobienia zakupow, a nie pisac "kartofle" 5 razy (3 torby kartofli poszly, byly w 5 chyba dan. I, przewidujaco, zapisalam przy kazdej pozycji, co nastepuje : "zeszlo", "pol zostalo", "wiecej niz pol zostalo" oraz ..."zapomnialam" i "nie zdazylam". Nie wspomnie juz o egzotycznych klopsikach, ktore zostaly przygotowane na party ponad tydzien temu i zostaly zamrozone". party przelezaly w mikrofali...dzis Coreczka o nie zapytala.
Psie - blogu nie zaloze. Nie i koniec. nie umialabym pisac.
Buuuuhahahahaha! Umarłam Opakowana!!!!! Poryczałam się ze śmiechu normalnie! Posikałam się! Ty! Nie! Umiałabyś! Pisać!?
UsuńDowcip dnia!
Powtarzam od czasow pierwszej ksiegi starego testamentu, ze na zawolanie nie umiem pisac. wychodzi sztywno oraz sztucznie - zawsze mialam problemy z wypracowaniami w szkole. jak bum cyk cyk. slowo harcerza!!!
UsuńDzień dobry. Słonko przegląda, chmury przecierają, wiatr i 22 stopnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tropikowi lepiej, oby mu się odkręciło na branie leku. Rady nie udzielę, bo doświadczenia nie mam.
Opakowana pęknie opisuje przyjęcie, podziwiam że tak umie to zorganizować. Kicia dzisiaj wraca do swojego domku, trochę mi żal. Miłej niedzieli życzę.
Nie dopisałam że cieszę się z dobrych Córeczki wyników.
UsuńDziekuje, Ewa.
UsuńKicia nie moze przedluzyc urlopu?
Gdybym się uparła....Wnuczka za nią tęskniła, teraz ją już chce, bo już i tak trochę przedłużyła.
UsuńDzien dobry, wyspalam sie niemal do rozpuku, jak dobrze. 17 za oknem,spacer nad morzem kusi.
OdpowiedzUsuńDobrej niedzieli!
Czołem Kury,
OdpowiedzUsuńleje..,leje..,leje... dzień i noc.Pewnikiem ruscy rozpędzili od siebie chmury,coby na Łużnikami świeciło słońce na dzisiejszy mecz;)
Hana,dlaczego u Cię nie pada?
Z nudów robię jagodzianki,wyszło mi fajne puchate drożdżowe.
Opakowanej opis przyjęcia cudny,jakbym uczestniczyła;)I zdrowia dla Córci.Borelioza to franca zjadliwa.Moja somsiadka do siebie dojść nie może po tej francy,ostatnio bierze prywatnie zaszczyki z wit C (kwasu askorbinowego),trochę ją to stawia na nogi.
Mika, tabletki rozgniatam między dwiema łyżeczkami i taki proszek mieszam z żarciem albo do mleka.Mój pies uwielbia mleko.
Miłej niedzieli.
Mika, Hanna ma rację - proszek z pasztetem powinien wchodzić w psa jak w masło :) U mnie pasztet idzie puszkami, bo Kreska musi brać swoje leki 2 razy dziennie i nie ma zmiłuj. Na siłę to by mi rękę przy ramieniu odgryzła zołza moja kochana.
UsuńDzięki za rady, pasztetu nie mogę, bo Tropisiowa trzustka tłuszczu nie może. Ale dzisiaj sytuacja już się wyklarowała. Wczoraj , jak już spał snem głębokim na legowisku, położyłam mu pod nosem kulkę kurczakową z lekiem, był tak rozespany, że z zamkniętymi oczami połknął nie sprawdzając co w środku:) A dzisiaj rano nie było problemu w ogóle, łykał po staremu jak gęś kluski. Może wczoraj jeszcze go bolało i to dlatego. Dzisiaj już wesoły i głodny i okropnie niezadowolony, że takie małe porcje dostaje.
UsuńPS. Hanna, gratuluję jagodzianek, zjadłabym...
UsuńRównież dobrej niedzieli wszystkim życzę :)
OdpowiedzUsuńDora - dobrze, że się wyspałaś, to podstawa egzystencji ... ja ostatnio coś nie mogę się dobrze wyspać ...
Opakowana - fajnie tak zaszaleć :) i dobrze, że córka ma wyniki, które w końcu cieszą.
Zdrowia Tropisiowi życzę i żeby leki brał bez gadania ...
Świeci słonko, za chwilę leje i tak od rana, ciepło 24 st.
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać, że Tropiczkowi lepiej, że u Córuś Opakowanej idzie do wyzdrowienia, super. Trzymajcie się dziewczynki i fajnego wieczoru Wam życzę.
Hej Kurki w niedzielne popołudnie. Jak u Bezowej, chmury, słońce i deszcz na przemian, ciepło 27 stopni, wiaterek.Deszcz mnie ze spaceru zgonił, niewiele przeszłam, a nogi bolą bardziej.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru.
No i Francja wygrała, a kibicowalam Chorwatom.
OdpowiedzUsuńWyogladalam zdjecia, no Frodziulek jaki usmiechniety i romantyczny.
Fantastycznie kwitnie hortensja no i tunbergia rowniez. Na szefowskim gumnie hortensje zaczynaja dochodzic do siebie, ale chyba w tym roku az tak cudnie jak w zeszlym kwitnac nie beda. Biore sie za czytanie komentarzy, a Wy z Lilką bawcie sie znakomicie.
Polezalam na plazy,tym razem kocyk i czytanie, bo zaczelam czytac ksiazke w srajfonku, plaza malo piaszczysta i nie dalo sie chodzic brzegiem.Ale i tak fajno bylo, lezelim w cieniu, hre,hre.
OdpowiedzUsuńWpadła, kota zabrała, dostałam na pociechę i w podzięce za przechowanie butelkę wina i drugą włoskiej oliwy. Jakoś się pusto zrobiło, tylko jeden ogon plącze się pod nogami. Pocieszam się tylko, że one się nie zaprzyjaźniły, a egzystowały obok siebie i może tęsknić nie będą.
OdpowiedzUsuńEwuś, a nie chcesz drugiego ogona? Mam na zbyciu... To znaczy nie ja, tylko koleżanka:)
UsuńOchotę miałabym, ale sama wiesz jak mnie trzyma ten jeden, no i nie wiem jak by się dogadały. Nie mam warunków na długą adaptację i wzajemne powolne zaznajamianie.
UsuńGdybym chciała wyjechać, jednego upchnę, z dwoma gorzej, a Ci co by wzięli to już zakoceni.
Hanuś, ogród twój bujny niesamowicie. Froduś rozkoszny, tylko Wałeczka mało... Ale i po Frodku już troszkę latka widać, ile on ma mniej więcej?
OdpowiedzUsuńMika; Froduś ma mniej więcej 8 latek z kawałkiem. Jak na tak dużego psa to niemało.
UsuńOpakowana, zdrowia dla Córci. Jak dobrze, że wyniki ujemne. No i gratulacje z powodu zakupu domu na zawsze albo na długo!
OdpowiedzUsuńMiko, jak dobrze, że juz dobrze z Tropikiem.
Gumno Hanine nad wyraz urodziwe i zadbane. Hana ma w ogole piekne gumna. Az zazdrość bierze. I zwierzusie cudne i radosne.
U nas dziś była pogoda śródziemnomorska. Dobrej nocy Kurnikowi życzę.
Na froncie remontowym po trochu do przodu idziemy z pomoca przyjaciół. Ekipy jak nie było tak i nie ma. Cuś nie mamy szczęścia do fachowców. Widać taka karma. Ale nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski.
Dzięki Izydorze kochany, też mi ulżyło.
UsuńTrzymam kciuki za wasz remont, zaskakuje mnie ten brak fachowców, wszyscy wyemigrowali, czy jak??
Czyli mam wysylac fachowcow z Anglii?
UsuńUfff, Mika; tak sie cieszę, że Tropisiowi lepiej. Pewnie skubany znowu coś skonsumował, czego nie powinien?
OdpowiedzUsuńOpakowana - jak dobrze, że Córcia ma dobre wyniki! I gratuluję imprezy oczywiście.
Dzięki Marta, no niestety żarłok jest potworny, a ja nie dopilnowałam... Muszę mieć oczy naokoło głowy i być konsekwentna do bólu.
UsuńMM- dzieks!
UsuńMika - czy ten dziad, pardon, kochane malenstwo kradnie Ci z talerza?
Opakowana, zdarza sie, chociaż na szczęście nie nagminnie.
UsuńOpakowana super dobre wiadomości o Córci. Tylko się cieszyć. Ja od jutra zamieniam się w wrednego nadzorcę pana wykonującego remont. Będzie lekki dym i poruta, bo ktoś się zaczął opitalać. Chcę jutro, po południu zacząć układać w szafkach kuchennych, bo już są zamontowane. Boguśka
OdpowiedzUsuńDzieki, Boguska. Czy bedziesz patrzec okiem sokolem, czy lazic za majstrami i palcem im wytykac brakorobstwo?
Usuńzamiast posiadywania, będzie zapierdzielanie. Już zanim ja przyjechałam, to starał się nadrobić sobotę i niedzielę. Ja siedzę przy kompie, i tylko od czasu do czasu sprawdzam postępy prac.
UsuńMika; focha nie strzelaj, u nas ostatnio troche dużo sie dzieje i Hana mogła przeoczyć poinformowanie o nowym poście, bo obie jesteśmy nieco "polatane" jak to mówio. To tak z siostrzanej solidarności mówię ja, MM
OdpowiedzUsuńNo co ty, żartowałam. Przecież wiem, że jesteście zajęte.
UsuńMika, ja też pół żartem, pół serio, przeca wiem, że wiesz.
UsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńPochmurno, 19 stopni, wiaterek powiewa.
Dobrego dnia.
Dzień Dobry! Wczoraj wróciłam ze stolicy razem z córką, która trzeba było przewieźć wraz z inwentarzem (trzy króliki) i rowerem. Teraz ona będzie u nas do czwartku, a w piątek wyjeżdża w góry, a potem znów będzie trochę u nas i wraca do W-wy. I znów będziemy ją odwozić ze wszystkimi klamorami i pobędziemy u niej dzień - dwa.
OdpowiedzUsuńWszystko przeczytałam, cieszę się, że zdrowieją i ludzie, i piesy.
Hano, tylko popatrzyłyście? Chyba nie dowierzam :)))))
Ninko, trudno było, ale dałyśmy radę! Lilka B. była oszołomiona nadmiarem bodźców i oczopląs nie pozwolił się skupić. A ja, nadzwyczaj dzielnie, kupiłam to, po co pojechałam, tzn. drapak dla koteczków za 43 zeta zresztą. No doooobra, jeszcze czerwoną skrzyneczkę za piątala.
Usuńmusze zobaczyc skrzyneczke - az wypiekow dostalam. tak sobie ;)
UsuńP.s Wszystko z Czacza wykorzystuje - tymi owalnymi pudeleczkami sie z Coreczka podzielilam i sluza nam dobrze :) a ten duzy kosz z brzydkimi raczkami dalej ma brzydkie raczki ale wyglada wielce dekoracyjnie pode schodami obok wielkiego kosza - skrzyni, jako przechowywalnia kociego i ptasiego jedzenia. I za chorere nie mogie sobie przypomniec czy i jaki jeszcze koszyczek wpadl mi w rece....a chinskie kapelusze z zielonym stoja na abazurach i udaja abazury. Lubie Czacz!
UsuńTak, jak Hana napisała mój występ w Czaczu był dyskretny. Łomatulu a czego tam nie ma! To była czysta przyjemność popatrzeć sobie na te cudeńka szfystkie. Jestem przed remontem więc dopiero wtedy, kiedy przyjdzie odpowiedni czas zakupy będą się materializować. Spędziłam natomiast wspaniały weekend w towarzystwie Hany, MM i zwierzaków. Kociaki i piesaki nie odpuszczały mi ni w nocy ni nad ranem. Takie towarzyskie bestie :))))
UsuńLilka, nie podejmuję się opisania tych ich nocnych perygrynacji. Może Ty dasz radę?
UsuńSpróbuję zaraz..
UsuńNinka - zapisuj sobie jaki dzien i gdzie jest Coreczka, gdzie rower i gdzie kroliki, bo sie pogubisz...
UsuńGorzej jak się króliki pogubią ...... Rabarbara
UsuńHallo Kury,
OdpowiedzUsuńobróciłam już z tesco,a bardziej z maxizoo,które się tamuj znajduje.Bo skończyły mi się puszki dla kota,a ona tylko wybrane gourmety z wielką łaską zjada.Chchrr..rozedrzeć jak kota!
Na zmianę leje i przestaje.
Opakowana,Pies ma dobrego pomysła, załóż bloga,pliiizzz....
Mika,szkoda,że taka odległość między nami.Wyszło mi coś 18 szt jagodzianek,z kruszonką,jagódki posypane cukrem i łyżeczką mąki ziemniaczanej coby były letko kiślowate.Zjedlim ze starym po dwie sztuki,jedną skitrałam na dziś do kawy.A resztę opierniczył starszy synuś,że też nie pękł,się dziwuję.Dziś się odchudza;)
To miłego nielubianego poniedziałku!
omdlewam o mysli o jagodziankach...o jagodach....
UsuńNawet mi nie pisz... Podziw dla możliwości synusia:))
UsuńHm, mam dostęp do maliniaków. Coś jak jagodzianki, tylko z mnóstwem malin! Mmmmmmmmmm...
UsuńWrrrrrrr....
UsuńOoooooooooo...
UsuńW poprzednim poscie prosila pani o sms dla chorych dzieci,i jednocześnie pokazuje pani wytatuowana mloda dziewczyne.Powinna się pani wstydzić,robiac taki zestaw.Zamiast edukować młode dziewczę ze tatuaż to olow,metal ciezki który wchodzi w rezkcje chemiczna z organizmem,i bardzo szkodzi zdrowiu. Może jednak zrezygnować z tatuażu na rzecz chorych dzieci,a dziewczyna wygladala by bardzo skromnie.A wy cieszycie się z takiego paskudztwa za które trzeba zaplacic dość duże pieniądze,a prosicie o pomoc!.Wstyd.W lawine komentarzy jakie się pojawily ani jednej wzmianki!!!.O jakiej pomocy pani pisze!.Ja jestem bardzo biedna ale sms-a.wysle.A pani, ta mloda osobka i wszyscy komentujący ,tacy wyrozumiali, wstydzcie się.Pani corka,jest madrzejsza,ze ani nie robi ani nie rozmawia z pania o tym paskudztwie.Tak na marginesie.Ludzie dawniej robili to dla jakiejś przynaleznosci dla chierarchi.Jak można nie mieć wiedzy i tak się oszpecić?.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale o czym Anonimie mowisz? bo w zasadzie niczego nie zrozumialam poza tym, ze tatuaze naleza do tej , no niech bedzie, chierarchii. Znam bardzo skropmne dziewczyny z tatuazami. jeszcze wlosy im nie wypadly i nie swieca w nocy.
UsuńP.S. Dlaczego anonimowosc? tu jakos kazdy sie przedstawia.......
Coś mi się widzi, że Pan/Pani Anonim wskoczył do nas przez pomyłkę. Owszem w poprzednim poście jest młoda dziewczyna Malina, ale pod futrem nie widać tatuaży i o nic na pewno nie prosi.
UsuńA skad wiesz, Bezowo, ze nie prosi? moze miedzy wierszoma jej sie wypslo. moze prosi o siekana wolowinke. badz myszke.
Usuńo pomylce tez myslalam, ale probowalam sie upewnic.
Do Anonimowego: to nie jest strona edukacyjna, chyba gdzie indziej miał być ten komentarz wysłany.
UsuńHana, może sobie tak każdy tu wchodzić?
Bacha - kazden jeden wyBitny, dzieci koreanskie, Chierarchie oraz kazdy przygodny tulacz na wlasna odpowiedzialnosc.
UsuńMoże, Bacha, może. Ale jeśli przy pińcet ósmym komentarzu ucieknie z krzykiem, to trudno i jego strata!
UsuńO! A to anonimowa niespodzianka! Poza Chierarchią niewiele zrozumiałam. No i niech żyją skromne dziewczyny, cokolwiek to znaczy:)))
OdpowiedzUsuńAnonimowi chodziło o wpis "W gatkach do teatru", chyba.
UsuńHana - naprawde zrozumialas Chierarchie????
UsuńOpakowana, przecież to takie imię! W odróżnieniu od hierarchii!
UsuńTo jak bedzie zdrobniale?
UsuńChierka, Chiercia.
UsuńHana a owa czerwona skrzyneczka to wielkością wprostproporcjonalna do ceny czy to tak naprawdę kufer ;))? Nabyłaś dla urody czy na coś? Tak czy siak - zdjęcie pliz :)! A LilkaB nic? Nic a nic ? Taka tfarda z niej sztuka ;)?! Rabarbara
OdpowiedzUsuńRabarbaro, skrzyneczka na wprost proporcjonalna do ceny, na kredki na ten przykład. Lilka nic, kompletnie nic! Była wstrząśnięta i zmieszana!
OdpowiedzUsuńO, a ja miałam nadzieję, że zobaczę łupy.
OdpowiedzUsuńNic z tyrady Anonima nie zrozumiałam, to chyba faktycznie pomyłka.
Lało u nas dzisiaj co chwilę od południa. Dziewczynki szalały w kałużach między jednym a drugim deszczem, całe mokre były. A ja nie mam kaloszy...buuuu.
Kup jakieś fajne, kolorowe:)
UsuńTo tym bardziej powinnas byla skkac po kaluzach, Ewo droga!
UsuńAj, nie mogłam, portki jasne miałam i szmaciane butki.
Usuńoj, stracilas okazje....
UsuńEwa2, po uporządkowaniu (częściowym!) domu, jestem ostrożna z nabywaniem dóbr. Pewnie mi przejdzie, ale na razie twarda jestem.
OdpowiedzUsuńJest 21.40 i jest +30 stopni, poprostu tropik (nie mylic z Tropikiem).
OdpowiedzUsuńA to nam się Anonim Chierajcia (tak poznaniacy by zdrobnili to niebanalne imię)trafił!
OdpowiedzUsuńA jako że poznaniacy lubią zgrubiałe zdrobnienia, jeszcze mogłaby być Chieraja. A przy okazji; powalił mnie ogrom wiedzy rzeczonej Osoby. Te metale ciężkie, "rezkcje chemiczne z organizmem", wiedza historyczna dotycząca tego co ludzie w chierarchi dawniej robili...no nie, jestem w szoku. Widać Kurnik budzi zainteresowanie nie tylko wyBitnych, ale też Wielkich. Gratulacje Kury!
OdpowiedzUsuńMM moze wyBitni i Wielcy to ta sama rodzina...
UsuńGratulacje przyjmuje, bo dlaczego nie.
Marta, zwłaszcza w chierarchi więziennej, co nie?
OdpowiedzUsuńNo, Hana, mam takiego pomysła, że to może stamtędy nadajo?
OdpowiedzUsuńKtoś się wreszcie upomniał o sponiewierany etos tatuażu, który tak ważny był przecież w hierarchii więziennej.
OdpowiedzUsuńMM - w hierarchii czy chierarchii, bo to na pewno sa dwa rozne slowa....
UsuńOpakowana, w jednym i drugim.
UsuńMarta, masz na myśli pierdel we Wronkach, hrehrehre?
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, pośmiałam się i wzruszyłam.
Śpijcie dobrze, Kurki!
Gaszę, do jutra.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki. Szaro buro, chmury, wiatru trochę, 20 stopni, będzie padać.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę i pędzę na dyżur.
Dzień dobry,dzisiaj zostałam w domu.Po wczorajszym pieleniu mocno zatrawionego chodniczka napierniczają mnie krzyże,wiec jako ,ze nie ma jakiejś wielkiej pilności pracowej, odpusciłam.
OdpowiedzUsuńSłonecznie, ma byc do 27 st,ale w sloncu to wiadomo, skwar. Chyba przebimbam dzien totalnie,o ile nie wyskoczy nic niespodziewanego.
Wreszcie doczytałam komentarze, Opakowano, wielkie gratulacje, fajno ,ze młodzi beda mieszkac w fajnym domu, no a przede wszystkim zdrowie Córci najważniejsze, zatem bardzo iceszę się z wyników! bardzo,bardzo!
OdpowiedzUsuńMiko, uf, ten Tropiś to spedza sen z powiek, bardzo na te jego diete mus uważać,biedy on z tą wrazliwoscią i chorowaniem.
Izydoru, nie iwem dlaczego ci fachowcy tacy do kitu, gdzien ie przyłozyć ucho wszedzie narzekania,to bardzo przykre. Nieustajaco zyczę żeby wreszcie trafił sie ktos solidny i normalny po prostu, co zna sien a roboci i nie kombinuje.
Bogusiu i Tobie życzę pomyslnego zakonczenia remontu,czy juz blisko ku finałowi i wielkiemu łał?:)
Doro, tu nie ma nikogo, nawet tych do kitu...
UsuńMój jest nie najgorszy, ale trzeba pilnować. Czy tym ludziom nie zależy na forsie, przecie płacę od zrobionej roboty. Idę ustawiać manele w kuchni - prawie skończona. Miłego dzionka dla wszystkich.
UsuńBoguska, zależy, ale żeby płynęła bez wysiłku.
UsuńChiera to prawie jak Chiara. Włoszka panie dzieju, ani chybi...
OdpowiedzUsuńWitam ulewnie, albowiem z nieba woda się wylewa i wlewa tym samym, gdzie nie powinna. Jak się tak tam wlewa, to mnie krew zalewa.
Jednakowoż Wam miłego dnia!
Proszę o pozytywne myśli i energię!
Wysyłam dużo, dużo!
UsuńIzydoru, omatko. Myśli i energię ślę - niechaj pomogą... Albo chociaż porządnych fachowców przyślą.
OdpowiedzUsuńJak się macie Kury,
OdpowiedzUsuńchiera kojarzy się z chalierą (jak mawia Opakowana;).Poza tym nie wiem otso chodzi.Tyle,że każdy pisać może.
Rano było słonecznie,teraz pociemniało i parno.
O fachmanów trudno,chyba wyjechali z kraju.Zostali partacze.
Uwielbiam fimiki na YT,np
https://www.youtube.com/watch?v=hn1OaTuCSGo&t=76s
https://www.youtube.com/watch?v=hPRkZwGvO0w
Chciałabym mieć taki warsztat stolarski;)W lidlu będą piły skrętne,może se kupić i pobawić drewnem:)?
A słyszałyście o drewnie księżycowym?Takie drewno ścina się zimą przy ubywającym księżycu.Wiecie,że drzewo ścięte 1 marca jest niepalne?Na zapałki się nie nadaje;)
To narka.
Tu filmik o takim drewnie
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=hjW4gGwEdeE
Dzień jakiś niekonieczny ...... Wrzucam informacje - Jola z Jolinkowa sprzedaje Jolinkowo.... Rabarbara
OdpowiedzUsuńPieknie tam....
UsuńDawno nie zaglądałam do Jolinkowa, ale teraz poleciałam sprawdzić...Jola napisała, że z powodów osobistych. Nawet nie próbuję się domyślać, co się stało, ale smutno... ech, życie...
UsuńTeż lubię tam bywać i pamiętam Jolinkowo od bardzo dawna.
UsuńChciałam deszczu to mam. Od 8 pada i leje prawie bez przerwy. Znów mi się plany posypały ale to pikuś wobec problemów Izydora. Gdybym miała kasę kupiłabym Jolinkowo.
OdpowiedzUsuńMoże trafię dziś"6"....
UsuńTrzymiem kciuki. Kupisz Jolinkowo, będę miała do Cię blisko, cieszysz się?
UsuńNoooo:)
UsuńPowody osobiste to nie zawsze coś przykrego, choć tu to "jestem zmuszona" przykro brzmi...... Byłam w Jolinkowie, wiem ile tam pracy ciężkiej, ile marzeń i ile serca...... jaki spokój i jak pięknie....... Życzę Joli żeby szybko znalazł się kupiec, skoro tak musi być. I żeby to był ktoś kto kupi to sercem. Rabarbara
OdpowiedzUsuńjuz napisalam, ze wygalda fajnie - zdjecia po wierzchu i w srodku - plus tyle l at remontu i wygladzania. Mam nadzieje, ze wzgledy rodzinne sie ustatkuja i Jola sobie cos nowego znajdzie do obrobki!
UsuńNapisała też, że bez względu na to, gdzie będzie - zwierzęta zabiera ze sobą.
UsuńBezowa, Twoje sprawy się wyjaśniły?
UsuńNo jasne!!! Bezowa, to tfarda sztuka, pluć se w twarz nie da.
UsuńIzydoru - masz z tem remontem, oj masz, ani poczatku ani konca nie widac. Moze powinnas sie czasowo zamienic we wredne babsko bez serca. moze na jakis kurs twradosci isc.....
OdpowiedzUsuńRozumiem Jolę z Jolinkowa do bólu. Jej pewnie jeszcze trudniej, była tam dłużej i intensywniej chyba. Bywam tam wirtualnie chyba od początku.
OdpowiedzUsuńZainspirowana Miką poszłam dzisiaj do fryzjera.
OdpowiedzUsuńI co, Bacha, i co? Radykalnie?
OdpowiedzUsuńNo nie tak radykalnie jak Mika, Ona zawsze była odważniejsza ale krótką grzywkę na skos asymetrycznie, mocno podcięte i zcieniowane, jak na mnie dość radykalnie bo zawsze były długie i proste, koleżankom z pracy się podobało (i tu mam zagwozdkę czy naprawdę dobrze w tej fryzurze wyglądam, ale ja okrutnie podejrzliwa jestem).
UsuńBacha, rustro masz? Spójrz tam i się zachwyć:)
UsuńNo się sobie podobam, już to chyba napisałam, tylko mi wyparowało.
UsuńFryzura Miki, z jej opowiesci lekko mnię szoknęła, a Twoja jak sie prezentuje?
OdpowiedzUsuńJolinkowo bez Joli?
OdpowiedzUsuńByłam tam u niej. Cudne miejsce. cudna Kobieta. Niech sie trafi szybko kupiec dobry dla tego miejsca.
Witajcie Kurki w deszczowy!! wieczór. U nas cięgiem popaduje, ale tego deszczu ciagle nie za wiele, więc i na pogode nie narzekamy. Tym bardziej, że ciepło jest. Nie znam Jolinkowa, ale przez analogię do Hany jest mi przykro. Nie jest prosto opuszczać miejsce gdzie sie wrosło, z tego co się domyślam, całą sobą.
OdpowiedzUsuńZ innej beczki - w telewizorze (tym niepublicznym, nienarodowym znaczy) dziś mówili, żeby uważac z jedzeniem surowych jagód. Wzrasta liczba zakażeń bąblowcem. Mówili, żeby nie jeść niemytych. Ale jak myć - przecież chyba wrzątkiem, bo zimna woda go nie zabija. A jak wrzatkiem, to juz surowe nie są. Paranoja. Ja sie tam tego diabelstwa boje od dawna i od dawna tez w związku z tym nie jem surowych jagódek. Choć z bólem oczywiście mi to przyszło.
Marta, ja tam nawet wolę jagody w postaci pierogów!
OdpowiedzUsuńTo dobrze Hana, Ale Olesa na Ukrainie.............
OdpowiedzUsuńMarta, myślisz, że ma czas zbierać jagody?
OdpowiedzUsuńNie myślę Hana, ale kto Ci te pierogi zrobi?
OdpowiedzUsuńPewnie Ty Marto :)))
UsuńMarija, obieśmy dobre w te klocki, hrehre!
UsuńMario; moje dwie w życiu próby pierogowe skończyły sie (prawie) rzuceniem ciastem o ścianę. Dalszych prób nie podjęłam. To była trauma.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrobiłam samodzielnie pierogów, tylko niekiedy pomagałam mamie w lepieniu, ale to już dawno było. Jakieś kilka lat temu zrobiłam kilka razy kopytka ;)
UsuńMarta, pierogiem z jagodami lepiej nie rzucać o ścianę. Jak po powrocie Olesy nie będzie jagód, to zaordynuję z borówkami i szlus.
OdpowiedzUsuńnasza Mama dobrze gotowała (Jej pierogi były cudowne, nawet Olesine się nie umywają), a piekła znakomicie. Jeszcze ok. 3(4)lata temu zrobiła pierogi na wigilię. Jednak zupełnie nie miała potrzeby czegoś z tego nam przekazać. Pewnie dlatego, że całe życie była bardzo zapracowana, a my w kuchni zakłócałyśmy jej ciąg produkcyjny. Kiedy wyszłam za mąż nie umiałam gotowac nic a nic. Do wszystkiego dochodziłam metodą prób i błędów (z naciskiem na błędy), bo jednocześnie miałam wkodowane, że gotowanie to MÓJ obowiązek. I tak do pierogów nie doszłam.
OdpowiedzUsuńAni ja...
OdpowiedzUsuńJa dopiero nauczyłam się gotować 9 lat temu, po śmierci Mamy - cóż było robić? Pierogi umiałam, bo robiłyśmy razem z Mamą, ale tylko ruskie, innych nie potrafię. Parę setek już zrobiłam przez te lata. Nie ciągnie mnie do garów, dobrze, że Bezowy niegrymaśny, zje wszystko, co dam. Moja siostra świetnie gotuje i piecze, wymyśla potrawy...kto by mi kazał pfff. Parę razy przywiozła mi pierogi z borówkami moja Justynka od Bezy, jechała 10 km w jedną stronę, żeby zrobić mi przyjemność.
OdpowiedzUsuńO, pierogi... Bym też chciała. Babcia robiła genialne z borówkami, czyli po waszemu jagodami:)) Też słyszałam o tych bąblowcach, trzeba myć.
OdpowiedzUsuńTropik był dzisaj na badaniach krwi, okazuje się być problem z nerkami:(( Nie żeby bardzo dramatycznie, ale jednak i ogarnąć jakoś trzeba.
Mika, zdrówka dla Tropika!
OdpowiedzUsuńKiedyś te jagody tak jadło się z tych krzaczków...
Ech... Spać...
No, no. Poczytałam o bąblowcu. Lepiej tych jagód nie jeść. Brrr. A tak lubię.
OdpowiedzUsuńAle,
dziś zachmurzenie, w nocy padało, i zapowiadają, że padać będzie. Baloty z sianem zebraliśmy przed deszczem - ostatnie zjeżdżały z łąki o godzinie 23.00. Wciąż istnieją bohaterzy na tym świecie.
Bywszy w lesie, zajadając jagody niemyte z krzaka ( cholerra, czuję, jak mi się bąblowiec rusza we wątrobie ), znalazłam parę niewydarzonych kurek. No i wszoły atakowały, bardzo ich nie lubię, są takie obrzydliwe z wyglądu.
Miłego dnia, Drobie!
PS. Brat Stefana ciągle się tu kręci.
Chce być adoptowany, nadaj mu imię i podrzuć jakiś smakołyk.
UsuńBrat Stefana, tak się nazywa i już. A smakołyków nie dam. Dookoła pełno żarcia rośnie. A poza tym, raz dałam żryć kotu, no i teraz mamy kota w obejściu. Rządzi się jak Trump. Ale jest ładniejsza.
UsuńWięc ja już teraz uważam z częstowaniem zwierząt smakołykami.
Z tym smakołykiem to się zapędziłam, już jak pisałam to pomyślałam że na dokarmianie nie pora. BratStefana chyba trochę długie imię, ale wiemy o kogo chodzi to wystarczy.
UsuńDzień dobry. Chwilowo nie pada, ale zachmurzone mocno i mokro po nocnym deszczu. Ciepło, 20 stopni,całkiem przyjemnie, tylko dużo żółtych liści pod drzewami.
OdpowiedzUsuńPierogi bardzo lubię, nauczyłam się robić dopiero po śmierci mamy ale nigdy nie polubiłam lepienia.Dlatego jak zrobię pierogi to jest święto we wsi.
Mój zięć się zachwycił Jolinkowem, gdyby miał kasę to by kupił.
Dobrego dnia Kurki.
Nadal pada intensywnie. Szaro i buro. I zimno. Kto by pomyślał, że będzie mi zimno, do tego w lipcu.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Wszystkim!
Faktycznie, zimno. Brrr.
UsuńCzy u Was też tyle gzów, co u nas?
UsuńSa, ale jakoś tak chyba w normie(tzn. nie więcej niz w Dolinie Baryczy)
UsuńU mnie niebo zachmurzone.Kurde,może już dosyć tego dobrego!
OdpowiedzUsuńCo do jagód to straszą tak samo jak grzybami,które są sprzedawane przy drodze.Chyba po to,by ludzie nie kupowali na targu tylko w marketach,bo pośrednicy muszą zarobić.Pamietam,jak my dzieci chodziliśmy po dworze z kubasami jagód posypanych cukrem i wszyscy żyją.
Dziś mam wychodne.Miłego deszczowego dzionka.
Cały dzień siąpi, na przemian ze słońcem, jest ciepło 23 stopnie.
OdpowiedzUsuńDo 15 wytrzymało i musiało lunąć jak się po dziecię na piechotę wybrałam. Zmokłam, bo parasol niewiele ochrania, ale ciepło jest, 23 stopnie. Na dwie i pół minuty błysnęło słońce.
OdpowiedzUsuńSuchego wieczoru życzę tym co deszczu już nie chcą, a tym co potrzeba niech pada.
No wiec zakochalam sie. Naament. w niesamowitych przygodach skarpetek. Pierwsza ksiazka wpadla mi w rece w poczekalni u lekarza. wbrew sobie (nienawidze dotykac gazet czy ksiazek w takich miejscach, gdzie pierdylion paluchow macalo strony) wzielam do reki i cale szczescie, ze bylam sporo wczesniej, bo pare przycztalam i zakochalam sie. potem przypadkiem w antykwariacie kupilam drugi tom i wlasnie przeczytalam. I dalej jestem zakochana. Musze dorwac tanio ten pierwszy tom. i okazalo sie, ze jest jakby pol tomu (oglaszaja to jako tom 2.5) nastepnego. I juz mam wypieki Ksiazki sa tak piekne, ze nie trzeba mi wykretu (=dzieciatko jakies podreczne)zeby je czytac. Polecam, szczegolnie na taka glupia pogode jak teraz - od rana parowka zupelna, slonce porazajace, kolo 16tej walnelo, zaswiecilo, lunelo i polalo, teraz to samo ale mniej. dalej parno, choc odrobinke chlodniej i trzeba swiatlo zapalac.....
OdpowiedzUsuńOpakowana, daj jakieś szczegóły w sprawie onych skarpetek!
OdpowiedzUsuńHana - Justyna Bednarek :). Barbara
UsuńNiesamowite przygody dziesieciu skarpetek. to tom 1. a potem to leci :)
UsuńRabarbara, dzięki! Kto jak kto, ale Ty jesteś oblatana w literaturze dziecięcej:)))
OdpowiedzUsuńNoooooo. ;)) Choć nadal Tuwim i Brzechwa trzymają się dobrze :). "Lokomotywa" i "Abecadło" w stałym repertuarze :)). Natomiast ilość współczesnych wydawnictw dla dzieci i ich szata graficzna oszołamia ! że o jakości papieru i druku nie wspomnę . Oraz cenach ;). Rabarbara
Usuńno wlasnie ceny sa troche odpychajace :/
UsuńRabarbara, jest też w tym mnóstwo chłamu zapewne. Nie mam w okolicach dzieci w tym wieku, czasem tylko omiotę zwrokiem ofertę w księgarni.
UsuńBoże, leje potwornie i beznadziejnie cały czas, w Tatrach szlaki zamieniły się w rwące potoki, koszmar jakiś.
OdpowiedzUsuńTropik musi mieć przez trzy dni kroplówki, na szczęście wywalczyliśmy podskórne w domu, ale to też nie łatwe.
Czy ktoś wie co się dzieje z Ksan, nie odzywa się w ogóle , martwię się
Ksan czasem cos przelotem. A ktos wie jak Alucha & Co?
UsuńBo Tempo to srednio w lecie sie czuje....
Mika, u nas też leje już drugi dzień, ale jeszcze nie narzekam po kilkumiesięcznej suszy.
UsuńBoszszsz, te kroplówki... Mam nadzieję, że ktoś Ci pomaga?
Dobrze, że w domu.Przynajmniej nie trzeba się z nim tarabanić. Zdrówka mu zyczę, biedak przez ten deszcz nawet nie może na podwórku poleżeć.
OdpowiedzUsuńU nas też leje co chwilę. Podobno na weekend ma się przejaśnić. Jest ciepło, duszno i wilgoć niemiła w powietrzu.
Ewa2, w pierwszej chwili przeczytałam, że to Ty nie możesz na podwórku poleżeć! Kto Ci zabroni, jakby co?
OdpowiedzUsuńOraz nowy wybieg czeka!
Nowy wybieg czeka, a ja jeszcze tutaj znak życia daję, bo mam tyły w zaglądaniu do Kurnika przez urlopowe lenistwo na wsi sielskej :-)
OdpowiedzUsuń