Siostra, sister, soeur, schwester, sorella, sjestra, sestra. Zwróciliście uwagę, że ten rzeczownik w wielu różnych językach zaczyna się na "s"? Tylko po hiszpańsku od czapy: hermana!
Dobrze jest mieć siostrę, a jeszcze lepiej taką, z którą ma się wspólny język. Mam i ja, chociaż nie zawsze tak było - ze wspólnym językiem znaczy się. Dzieli nas pięć lat, a do pewnego wieku to sporo. Moja siostra jest starsza, niestety dla niej. Kiedy byłyśmy dziećmi, wlokłam się za nią jak smród. Wyobraźcie sobie - ja mam pięć lat, ona dziesięć. Albo ja dziesięć, ona piętnaście. Oj, nie było nam po drodze. Kłóciłyśmy się, obrażały na siebie, pyskowały. Do rękoczynów chyba nie doszło, chociaż jakieś tam szarpanki pewnie były. Nie pamiętam, więc chyba nie było to nic wielkiego. Kiedy moja siostra miała coś 13 lat, wyjechała do wielkiego miasta Poznania, aby pobierać nauki. Mieszkaliśmy wtedy na wsi i tam stosownych szkół nie było. Zamieszkała u ciotki M. i do domu przyjeżdżała tylko na niedziele, a i to nie na wszystkie. Stała się dla mnie obcą osobą, niedostępną, dorosłą panią z miasta. I tak życie pomykało, aż ja sama osiągnęłam wiek stosowny do pobierania nauk, ale wtedy już zamieszkaliśmy tu gdzie teraz jestem. Ja miałam lat czternaście, moja siostra dziewiętnaście. No i się zaczęło podbieranie ciuchów, awantury i pyskówki. Cała sztuka polegała na tym, żeby wrócić do domu zanim wróci Marta i upchnąć ciuch tam gdzie jego miejsce. Wyścig z czasem normalnie! A jaka trauma! Nie zawsze się udawało, a wówczas wióry leciały. Najgorzej było wtedy, gdy ja coś zajumałam, a Marta akurat chciała to coś założyć. Kiedyś dopadłam jej tuszu do rzęs (a nie były to czasy małych dziewczynek ze zrobionymi pazurami i ustami), pomalowałam sobie rzęsy i przejechałam się autobusem do pętli i nazad, bo szkoda mi było zmarnować taki piękny makijaż.
W pewnym sensie ciekawostką jest to, że nigdy nie donosiłyśmy rodzicom na siebie nawzajem - załatwiałyśmy sprawy między sobą.
Obie dorosłyśmy i dojrzałyśmy i jakoś tak około moich dwudziestu, a Marty dwudziestu pięciu lat, sprawy zaczęły się układać i odtąd żyłyśmy długo i szczęśliwie. Obydwie dostałyśmy w zadek od życia, ale zawsze byłyśmy razem wspierając się na miarę sił i możliwości. Wiem, że nie zawsze i nie wszędzie tak jest, a więzy krwi nie gwarantują siostrzanej miłości. Nam się udało. Moja siostra to opoka i pomoc zawsze, w każdej sytuacji. To ona była przy mnie w najczarniejszych chwilach mojego życia.
Marta ma dzisiaj imieniny i nie wiem czego jej życzyć - taka sprzeczność... Oddałabym jej wszystko, ot co. A zanim to zrobię, jednak spróbuję życzeń - pięknego, ekscytującego życia, Siostro! Spokojne dopiero będzie, kiedyś tam...
Siostrzyczko, kocham Cię!
OOOOOO Czyżby jeszcze żadna Kura nie wiedziała?
OdpowiedzUsuńNo to Marto wszystkiego co Ci da radość i co by siostrzana miłość trwała do końca świata i jeden dzień dłużej!!!:)))
OdpowiedzUsuńPodium całe Twoje, Orko! Marta zajrzy pewnie dopiero pod wieczór, przyjęcie szykuje.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co ekscytujące, piękne i przyjemne!
OdpowiedzUsuńMarta, piekniejszej laurki chyba jeszcze nigdy nie dostalas. Ode mnie zyczenia dwa razy tyle!
OdpowiedzUsuńTeraz moze juz sie przyzwyczailam do tego swojego jedynactwa, ale przez wieksza czesc zycia bardzo cierpialam z tego powodu. Niczego bardziej nie chcialam, o niczym bardziej nie marzylam, jak miec rodzenstwo i juz wtedy sobie obiecalam, ze moim dzieciom takiej krzywdy nie wyrzadze. Moje dziewczyny, kiedy jeszcze byly w domu, roznie sie wobec siebie zachowywaly, ale i wtedy zawsze za soba w ogien by skoczyly. Nieraz starsze ratowaly mlodsze z roznych opresji i zawirowan. Dzisiaj wszystkie zajete i zapracowane, ale zawsze znajduja dla siebie czas, spotykaja sie regularnie i zyja w komitywie. Nawet sobie nie wyobrazacie, jak bardzo mnie to cieszy.
AMP., wyobrażam sobie, bo wiem jakie to ważne. I ubolewam, że moja córka nie ma rodzeństwa - cóż, tak się życie potoczyło.
OdpowiedzUsuńManie rodzenstwa nie gwarantuje niczego, a najmniej dobrych z nim stosunkow po wyjsciu z domu rodzicielskiego. Ja moim zawsze podkreslalam, ze sa dla siebie najblizsza rodzina i po naszej smierci zostana tylko we trzy, bo mezow czy innech konkubentow moga miec na kopy, a co wiezy krwi, to najwazniejsze. I jakos dotarlo na szczescie.
UsuńPięknie Hanuś napisałaś o Marcie !
OdpowiedzUsuńMartuś, zdrowia, i wszystkiego, co najlepsze. I samych dobrych i pogodnych dni ! No, i kaski troszku więcej, coby spełniać swoje zachcianki najskrytsze. Fajna ta Wasza siostrzana miłość :)
Marto wszystkiego co najlepsze na tym świecie niech Cię spotka. Zdrowie dopisuje i serce niech będzie zawsze młode.
OdpowiedzUsuńJestem jedynaczką i bardzo mi brakowało rodzeństwa w trudnych chwilach życia. Na szczęście moje córki się nie kłócą, chociaż miedzy nimi prawie 9 lat różnicy.
Marto najlepsza z sióstr - wszystkiego najlepszego, siostrę najlepszą już masz :)
OdpowiedzUsuńHana - wzruszające życzenia :)
dodam tylko, że ja też mam szczęście mieć najlepszą z sióstr :)
Marto, siostro Hany najmilejsza, niech Cię spotyka tylko to, co piękne, przyjemne, ekscytujace i trochę szalone!
OdpowiedzUsuńJa mam tylko brata, ale stosunki nasze takie raczej mało zażyłe. A było zupełnie inaczej kiedyś, jeszcze w domu rodziców.
Marto, ja się dołaczam do wszystkich życzeń złożonych powyżej. Spełnienia marzeń. Boguśka
OdpowiedzUsuńAAAAle zyczenia, to nie zyczenia , to poemat na czesc. wszelkie wyznania i komplementy jak dostaje, to zaznaczam czy moge to miec na pismie. a tu samo Ci wyszlo, MM.
OdpowiedzUsuńZyj dlugo, zdrowo i wesolo i ze swoja siotra tak, jak zyjecie. az sie chce m iec siostre!!
pisze to ja, opakowana, mlodsza siostra, co byla strasznie upierdliwa mlodsza siostra jako niewielki bachor.
OOOOOOOO! To NAJLEPSZEGO Marta!
OdpowiedzUsuńI zdrowia, i zdrowia, i jeszcze raz pieniędzy (bo te zawsze się przydają ;))
Też mam siostrę. Też starszą - 8 prawie 9 lat. Cinżko kiedyś było...
Ale teraz nie ma to jak z siostrą :D
MM kochana! Wszystkiego najlepszego! Niech się układa, po Twojemu!!! Ja też najstarsza (między mną a siostra są cztery lata różnicy) i to o czym pisze Hana widzę z Twojej perspektywy :).
OdpowiedzUsuńDziś - nie wyobrażamy sobie, że mogłoby być inaczej :)
Felka, też Ci podbierała ciuchy?
UsuńA jak! A przede wszystkim przyklejała się Kropelką i nijak nie dawała sie odkleić :) :) :)
UsuńMarto, wszystkiego najlepszego Ci życzę, tego, co wyżej już zostało napisane. Buziaki ślę.
OdpowiedzUsuńHanuś, napisałaś to wszystko, co ja przeżyłam z moją, też o 5 lat starszą siostrą, tylko dodam, że my biłyśmy się i bardzo, bardzo nie lubiły. Mama zawsze nam powtarzała...szanujcie się, jak mnie braknie, zostaniecie tylko we dwie, pomagajcie sobie...Dziś mogę na nią liczyć, też wiele mi pomaga.
Jak dobrze, że macie siebie i kochacie sie i wspieracie. Pięknie Hano napisałaś.
OdpowiedzUsuńMarto wszystkiego co najlepsze!
Bardzo bym chciała żeby moje córki były dla siebie takie wspierające i trzymały sztamę, na razie niezbyt im to idzie.
Dora, to musi samo przyjść i zapewne przyjdzie. Obie muszą dojrzeć.
UsuńBezowo też to powtarzam moim.
OdpowiedzUsuńDora, powtarzaj. Naszej Mamie też nie udawało się dotrzeć do nas. Przyszła chwila, moment...chociaż bardzo późno.
UsuńHa,widzę,że MM obcmokana ze wszech stron.
OdpowiedzUsuńZatem i ja winszuję,winszuję i winszować nie przestanę,
Aż cukiereczka dostanę;)
Moja Mamcia też obchodziła imieniny tego dnia.Później doszła do wniosku,że za gorąco na obchodzenie imienin i przeniosła się na lutego bliżej urodzin;)
Gorąc niemożebny,chyba się zbiera na burzę.
Pozdrawiam Kury.
Hana, a na zdjęciu chyba występujesz z wyliczanką "tu paluszek";)
UsuńHanna, nie wiem co tam sobie wyliczałam, może ilość mężów?
UsuńA ja tak bardzo chciałam mieć siostrę, a moim rodzicom...nie wyszło. Wyszło im za to 4 moich braci, a ten najmłodszy miał być właśnie moją siostrą. Dlatego też od czasu do czasu udawało mi się ubrać w coś co chociaż odrobinę przypominało sukieneczkę ;) Do czasu oczywiście, bardzo krótkiego czasu ;)
OdpowiedzUsuńHano i Marto fajowsko, że jesteście razem na dobre i złe, niech Wam to tak zostanie, oczywiście z ogromną przewagą dobrego!!!
Marto wszystkiego co najlepsze!!! :)
Marija, teraz wiem dlaczego wolisz chodzić w portkach. Przy czterech braciach inna opcja nie jest możliwa:)
UsuńJa na dodatek 5 lat szkoły średniej spędziłam w przewadze w męskim towarzystwie, było nas 10 dziewczyn w klasie ;)
UsuńHehehehe, a ostałam się staro pannom ;)
UsuńMarija, nie dziwota. Każdy by został napatrzywszy się z bliska na ten męski świat:)))
UsuńMarto, spełnienia marzeń ! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMoja sis młodsza o 5 lat, więc miałam to samo ino odwrotnie, Hanuś ;)
Dopiero jak zostałyśmy matkami więzy się zacieśniły
sonic
Sonic, wspólnota tematów i trosk.
UsuńNo to Marta bedzie bardzo wzruszona takimi slowami, sa piekne!!!! jak dobrze ,ze macie siebie nawzajem. zycze Marcie najwspanialszego zycia pod sloncem...siwtne dziewczyny jestescie, tak trzymac! Zawsze chcialam miec siostre, mam kolezanki jak siostry no i dwoch wspanialych, najlepszych pod sloncem braci!
OdpowiedzUsuńZycze Wam takze dzisiaj najpiekniejszego wspolnego obchodzenia imienin...
Grażyna, no i zwruszyła się, bardzo.
UsuńA ja chciałam mieć starszego brata i jego kolegów, hrehre.
Ach i och. No to i ja życzę solenizantce jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńSamych dobrutek Marto! :) i w dniu imienin i w każdym zwykłym dniu :).
OdpowiedzUsuńJa jestem starszą siostrą dwóch braci - zawsze marzyłam o siostrach ..... choć nie jest żle ;)
Barbara
Hana - Siostrzyczko - zaniemówiłam ze wzruszenia, więc nie wiem co powiedzieć. Kocham Cię. Niech to starczy za wszystko.
OdpowiedzUsuńMarta, ja też...
OdpowiedzUsuńKury Drogie - takich pięknych życzeń i takiej ich ilości nie dostałam chyba nigdy w życiu. Dziękuje Wam. W dalszym ciągu jestem "zaniemówiona", więc tylko jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńObie panienki sliczne i w stylu eppki, a kawaler na boczku wymiata!
OdpowiedzUsuńOpakowana, ten przystojny kawaler to może być Franek albo Jacek K. Pewności nie mam. W grę wchodzi także Marek W.
UsuńOpakowana; moja sukienka na zdjęciu to była moja duma - jedyna w której wywalczyłam te długość. Mama ubierała mnie bowiem w kiecki o wiele krótsze, a dzieciaki ze wsi śmiały sie, że gacie mi widać. Jak ja lubiłam tę sukienusię, choć jak widać wyglądałam w niej niezbyt w3dzięcznie.
Usuńjakto niezbyt w3dziecznie. Uwazam, ze zupelnie odwrotnie. Dodam, ze mam zdjecia z Ciechocinka, gdzie mieszkal moj chrzestny i gdzie spedzalam z Tatkiem polowy lata przez pare lat. glownie jedna sukienusia pokazuje, co sie dzieje, jak sie z sukienus wyrasta, stoi sie oparta o jakas mala fontanne i jest sie nadeta, gacie (naturalnie milanezowe) wisza i wsytaja w pelnej krasie...ale mysle, ze jakbym wtedy byla dorosla panienka tak z 10letnia to tez bym walczyla o dlugosc. Ciekawe, ze pare lat pozniej wszystko skracalam, raz Babcia moja patrzyla za mna z niesmakiem mowiac, ze majty mi widac (mialam chyba 17 lat), to kupilam sobie majty w kolorze sukienki i mialam spokoj...
UsuńMam młodszą siostrę, ale chciałabym , żeby tak o mnie nspisała❤
OdpowiedzUsuńHaniu, może musi dorosnąć?
UsuńHana, niekoniecznie trzeba dorosnąć. Ja o swojej nigdy bym tak ciepło nie napisała, jak Ty o Marcie, my zawsze byłyśmy inne, dziś się lubimy i szanujemy.
UsuńBezowa, to bardzo dużo. My też jesteśmy inne przecież! Różnimy się, nawet bardzo, ale to nie ma żadnego znaczenia.
UsuńWzruszające i piękne słowa Hano, a najważniejsze jest to, że są najprawdziwsze i bezcenne bo płyną prosto z serca. Taka miłość siostrzana jest najcenniejsza. Facetów, mężów można zmieniać, przyjaciele, znajomi, odchodzą a w ich miejsce pojawiają się inni, nowi.
OdpowiedzUsuńA Wasza miłość jest twarda jak skała, nie do zdracia, na zawsze.
Marto! Wszystkiego co najpiękniejsze z okazji imienin, moc uścisków przesyłam.
Masz rację, Ataner, ja to wiem od zawsze. I czasem się dziwię, że rodzeństwo nie ma ze sobą kontaktu wcale albo żre się o jakieś doczesne pierdoły. Dla mnie to nie do pojęcia.
UsuńTak sobie myślę, że to jest najpiękniejszy prezent jaki Marta mogła otrzymać od Ciebie.
UsuńMało się mówi o uczuciach, a słowo kocham, bardzo trudno przechodzi niektórym przez gardło.
Miłego wieczoru Dziewczynki:)
Ataner, tak, zwłaszcza że żadna z nas nie jest zbyt wylewna.
UsuńPiękne zyczenia do ktorych i ja sie dolącze.Mam 3 siostry. Jestem młodsza o 16, 13 i 10 lat. Przez dlugi czas zupelnie nie kojarzylam ze te dorosle dziewczyny to moje siostry.Ciu hy tez podbieralam i zawsze o to była awantura bo albo podarłam albo fajmiem przypaliłam. Z Hebecrozmawiam cidziennue przez telefon.Mamy te same pasje.
OdpowiedzUsuńMasza, pończoch (a potem rajstop) trochę załatwiłam, ale to była pokusa nie do odparcia. Kiedy dzisiaj myślę o tym, że tzw. cienkie rajstopy to było coś na miarę Marylin Monroe i że 14-latka była za młoda na owe, to śmiać mi się chce i płakać. Takie były sztywne zasady i koniec. Dobrze że to se ne wrati.
UsuńMartaMarta ja to nie wiem jakie to fajne relacje muszą być między siostrami :) ale życzenia masz zarąbiste. Ja o istnieniu siostry długi czas nie miałam pojęcia :))). Życzę ci najfajniejszych chwil, które jeszcze przed tobą. Jestem o tym przekonana. Wasze relacje są niesamowite i ta mała różnica wieku jest tu nie bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńLilka, Twój przypadek jest bardzo szczególny. Miałaś zresztą o tym opowiedzieć...
OdpowiedzUsuńMarto - wszystkiego dobrego, spełniania marzeń, a potem nowych marzeń do spełniania!
OdpowiedzUsuńMam ija, nawet dwie. To prawda- siostra to skarb, nawet jak czasem wkurzała lub wkurza ;)
OdpowiedzUsuńMarto, zdrówka, szczęścia, miłości, bo czego tu można jeszcze życzyć, skoro masz taką siostrę! Jak ja wam zazdroszczę! Bardzo pragnęłam zawsze mieć kogoś tak bliskiego i nawet w pewnym momencie, przez chwilę, wydawało mi się, że siostra spadła mi z nieba, ale jednak grzechy dorosłych to było coś, czego nie udało się nam pokonać. I nie mam siostry, choć ją gdzieś tam mam... Bądźcie szczęśliwe, dziewczyny!
OdpowiedzUsuńGosia, a nie możesz wziąć spraw w swoje ręce? Wszak obie jesteście dorosłe. W takich sprawach NAPRAWDĘ nigdy nie jest za późno. No i bez ryzyka. W najgorszym razie nic się nie zmieni.
OdpowiedzUsuńNie, to jest zbyt bolesne dla niej. Próbowałam wiele lat, ale w końcu muszę to uszanować.
UsuńGosia, szkoda, ale może warto jeszcze raz?
Usuńjeszcze raz dziękuje WSZYSTKIM KUROM które tak pięknie piszą o siostrzanej więzi, przyjaźni, miłości. Macie rację, że facetów można z takich lub innych powodów zmieniać, że wszystkie inne kontakty (w tym przyjacielskie) tez nie musza być niezmienne. Tak sobie myślę, że nawet więzi z rodzicami nie muszą być ostateczne, o czym świadczy życie. Ale więzi rodzeństwa ze sobą bywają silniejsze od tych wszystkich, choć oczywista i tu bywają wyjątki. Ale może idealizuję.
OdpowiedzUsuńWidzisz Marta, taka miłość, to jest miłość wyjątkowa. To jest w pewnym sensie wyjątkowy dar którego nie każdy jest w stanie doświadczyć.
UsuńI ja tak mam, za moje siostry wskoczyłabym w ogień, a gdyby im się krzywda działa , to nawet nie chcę pisać co bym zrobiła.
Ataner, wyjątkowa i bezwarunkowa. Jak i miłość do dziecka zresztą.
UsuńMarta, znam przypadki i takie i siakie. Choćby znany Ci pewien "artysta". Ma brata i co? Nic kompletnie. Psy na nim wieszał, a kiedy (rzadko) się spotykali, nie mieli o czym rozmawiać - dosłownie, zapadała męcząca cisza. Brat lubił brać, ale w zamian guzik z pętelką. Wart Pac pałaca.
OdpowiedzUsuńHana, myślę, że to jeden z tych wyjątków, który, biorąc pod uwagę całokształt, nie dziwi. Sa przeciez egzemplarze ludzkie niezdolne do uczuć wyższych. Nie chcę tu przytaczać nazwy tego upośledzenia...
UsuńJa przytoczę. Psychopatia?
UsuńSkąd wiesz Hana, z teorii czy praktyki?
UsuńMarta, najsampierw myślałam teorią, praktyka się ujawniła zaś potym.
UsuńHana byłas więc bardzo poprawna metodologicznie. Felka to potwierdzi.
UsuńFelka , to potwierdzi. A ja ci powiem, że ślepa byłaś.
UsuńMiałaś tzw., zafirankowane oczy:)
Ataner, kurde, nie byłam ślepa! Nie ja jedna się nabrałam!
UsuńKurki Kochane. Zrobiłam ewidencję życzeń, jakie od Was dostałam i dopiero ta (ewidencja) uwidoczniła mi ich rozmiar (bezmiar). I teraz wzorem co poniektórych autorów co poniektórych dzieł, dziękuję:
OdpowiedzUsuńOrce
Gorzkiej Jagodzie
AMP (Panterze)
Ewie
Ewie2
Elaji
Izydorowi
Boguśce
Opakowanej
Piesowi w Swetrze
Felce
Bezowej
Dorze
Hannie
Mariji
Sonic
Grażynie
Agniesze
Barbarze
Ataner
Maszy
LilceB
AniM
Gosiance
mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam. Kolejność wymuszona została kolejnościa wpisów, czyli moją wygodą. Ale jako solenizantce można mi to wybaczyc (chyba).
BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ.
O kurczę, Marta, fiu, fiu!
OdpowiedzUsuńNnnooo, widziała Ty?
UsuńMarta, wszystkiego co najpiękniejsze! I jeszcze jeden i jeszce raz, 100 lat!
Usuńdzięki Ataner - jeszcze raz
UsuńNo widzi, widzi...
OdpowiedzUsuńJa się dopiero włączyłam, ale dopiero minuta po północy to się jeszcze liczy. Przede wszystkim Marto, najcieplejsze życzenia imieninowe, zdrowia, radości i mnóstwa pięknych i ekscytujących dni. Szczęśliwe obie jesteście mając siostrę koło siebie, na dobre i na złe.
OdpowiedzUsuńHana, przepiękne życzenia napisałaś, z serca.
Ja niestety rodzeństwa nie posiadam, ale Bacha i M. jako siostry cioteczne a J. jako brat cioteczny spełniają te funkcje z naddatkiem. Zawsze chciałam mieć starszego brata no i właściwie mam w postaci J. Co prawda w dzieciństwie się tłukliśmy, ale teraz jest wspaniale. Myślę, że nasza bliskość bierze się z bliskości naszych Mam, które były siostrami.
Mika, miałam szczęście poznać Twoje cioteczne rodzeństwo (oprócz M.) i potwierdzam, przefajni ludzie!
UsuńZawsze było nas czworo a nie 3+1 i tak trzymamy.
Usuńdzięki Miko. Prawdą jest i to, że czasami cioteczne rodzeństwo sprawdza sie lepiej od właściwego.
UsuńMarto, późno trafiłam, ale to przez...siostrę ! :))) Wpadła niespodziewanie i dopiero mogę złożyć Ci życzenia -wszystkiego czego pragniesz i wcale nie musisz się ograniczać ! niech ci wszechświat cały będzie przychylny !!!
OdpowiedzUsuńMam ci i ja sióstr młodszych sztuk 3 + jednego brata lat 16 młodszego, który chcąc lody, szantażował nas "bo będę wołał mamo...." :)
potwierdzam- siostra choć każda inna, to skarb :))) BDB
BDB, a to spryciula z Twojego brata! Nie wpadłabym na to!
UsuńDziękuję BDB, Ty to dopiero masz szczęście...A Braciszek nadal szantażysta?
Usuńjuż nie... teraz jego dzieci używają podobnych chwytów :)
UsuńBDB - to sie nazywa dziedziczenie międzypokoleniowe
UsuńI ja potwierdzam! Bracia też bywają nieźli:)
OdpowiedzUsuńJak pięknie, ciepło napisane!
Dużo szczęścia, Marto. I niech ta miłość Wasza siostrzana nigdy nie wygaśnie.
Dziękuje Kalipso
UsuńProzaiczne dzień dobry.
OdpowiedzUsuń20 stopni, znikająjce obłoczne zamglenia, będzie upał. Gdyby nie dyżury to chętnie przespała bym te upały. Nigdy nie przypuszczałam że tak będzie w lecie. 30 lat temu taka aura by mnie cieszyła.
Mimo wszystko dobrego dnia Kurki.
Piękne życzenia, bo sercem pisane. Taka siostra to skarb!
OdpowiedzUsuńMartoM., niech dobry los obdarzy Cię wszystkim co najlepsze i najpiękniejsze. Zdrówka nade wszystko!
Dobrze że juz jesteś, Ksan. Trochę się martwiłam. Mam nadzieję, że to był urlop a nie jakieś tam...
UsuńKsan, gdzie sie podziewałaś?
UsuńKsan; wielkie dziękuję
UsuńDzięki, Hanuś :)* Cieszę się, że już wróciłam na łono Kurnika. Tęskniłam za Wami. Bardzo.
UsuńI za moimi kotami też tęskniłam. Powitały mnie miaukoleniem, po czym zawinęły ogonki i udały się do swoich zajęć, czyli do zalegania na najlepszych miejscówkach. Nie wyglądały na obrażone, ale kto je tam wie. W nocy spały już ze mną, przytulankom i głaskom nie było końca :)
Ksan, czy da się porównać spanie z kotami z jakimkolwiek innym spaniem? Odpowiadam za siebie: nie da się.
UsuńTam, gdzie byłam, marnie spałam. Nie ma to jak własne łóżeczko! Z kotami, oczywiście:))
UsuńDobrze, że już jesteś Ksan :). I mam nadzieję, że to dobrze oznacza że jest już dobrze :))). I będzie coraz lepiej. :))
UsuńBarbara
Dzięki, Dobra Kobieto:)*
UsuńI Tobie, Barbaro-Rabarbaro, wszystkiego dobrego!
I żeby ten długo wyczekiwany wrzesień szybko nadszedł:))
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńWłaściwie zwlekać się z łóżka nie mam ochoty, polegiwałam więc długo. Szczesliwie niebo zachmurzone ,chociaz pewnie slonce sie zacznie przedzierac,bo widac błekit. Duchota, wiatru nie ma,29 st. Ręce wygladają brzydko, jak tu sie ubrac ,przydałoby sie mieć cos z dlugim rękawem cieniutkiego,a takiej bluzki nie zabrałam z domu. Dłonie spuchnięte,noca sparowałam calosc altacetem,bardzo przynosił ulgę, spałam dobrze, nawet sny miałam kolorowe:)
Te upały są okropne,nigdy nie lubiłam i wiem,ze nie dla mnie podróze w cieplejsze rejony swiata, wiec przynajmniej nie tęsknię za takimi wywczasami.
Schładzajcie sie kurki ile wlezie, ręczniki mokre na ciałka, nogi do miski z wodą, co tam wam fantazja podpowiada, trzeba przetrwać te upały,a ciagle mówia,ze jeszcze bedą trwać, 34 w cieniu,OMG.
Zdjęcie rewelacyjne,a jakie miałyście włosy!
OdpowiedzUsuńDora, u nas podobnie. Działam na zwolnionych obrotach, właściwie to nie działam.
OdpowiedzUsuńWtedy tak się dziewczynki czesało. Rurka na czubku i koniecznie kokarda. Kto dzisiaj wiąże dzieciom kokardy?
Czasem sa male kokardki z grzywki sciagnietej od czola...ja nie mialam rurki nigdy. a kokardy chyba tylko w jednej klasie a i tego nie jestem pewna. czuje sie gorsza!!!
UsuńOpakowana, a kto Ci zabroni uwiązać sobie kukardę we splotach?
Usuńano chyba by wylatala z pukli, bo takie to te pukle....
UsuńJa czasem wiążę wnuczkom, został mi sentyment, bo nosiłam kokardy.
OdpowiedzUsuńMoja młodsza siostra nosiła taką rurkę-loka.Ja miałam warkocze i zawsze duże kokardy.Mama albo robiła z warkoczy tzw.koszyk:lewy warkocz przeciągała przy prawym uchu przez prawy warkocz i na przemian a nad uszami wiązała kokardy.Robiła też z warkoczy"uszy"czyli każdy warkocz przeciągała po właściwej stronie tegoż nad uchem tworząc pętlę i też były kokardy,które oczywiście były wplatane pierwej we włosy na końcówce warkocza.Wstążki wisiały w szafie na sznurku,było ich sporo,najwięcej białych i zawsze uprasowane.Czasami były to tylko wiszące warkocze oczywiście z kokardami.Kiedy nauczyłam się sama czesać to zrezygnowałam z kokard:)
OdpowiedzUsuńOj tak, kokardy musiały być. Mama siostrę czesała identycznie, jak Orka - te podwijane warkocze. "Koszyk" nazywany był wianuszkiem. Ja warkoczy nie miałam, ale kokarda była, a jakże.
OdpowiedzUsuńBezowa, ja tez warkoczy nie miałam, choc marzyłam o nich. A wiesz na jaki pomysł wpadłam? robiłam sobie warkocze z rzepów przyklejonych jeden do drugiego i taki 'sznurek" jednym końcem zaczepiałam do wlosów. Nie musze Ci mówić, jaka robote miała mama przy likwidacji onego. Powtarzałam jednak proceder uparcie. Na miejscu mamy pozwoliłabym zapuścić warkocze dziecku. Nie wiem dlaczego na to nie wpadła.
UsuńMarta, miastowym chyba trzeba wyjaśnić co to są rzepy. Są to otóż nasiona łopianu, które czepiają się jak rzepy psiego ogona.
UsuńWarkoczy nie miałyśmy zapewne z powodu wszy, które co i raz przynosiłyśmy ze szkoły/podwórza/przedszkola.
Jako dziecię miałam raczej krótkawe włosy, o warkoczach nie było mowy. Ale mam zdjęcie z I klasy podstawówki z wielką kokardą na czubku głowy. Do szkoły przyjechał fotograf i robił portretowe zdjęcia, nawet niezłe.
UsuńMoja sis miała warkocze po tyłek, dwa grubaśne, a ja miałam kiepskie mysie ogonki i dlatego czesała mnie mama w kucyki. Włosy wzmocniły mi się bardzo, ale o wiele później.
UsuńHanus przyszła mi taka myśl, ale nie...za dużo miałabyś roboty...gdyby Kury pokazały się tu z kokardami. Chyba zły pomysł, co?
Ja też nosiłam kokardy a fryzury takie jak Orka. Dość długo miałam długie włosy. Choc były ładne, chciałam niec takie tylko za brodę, ale ojciec uwielbiał moje warkocze.
OdpowiedzUsuńTak czytam o tych upałach i czytam. Jakos nie zauważyłam. Jest piekna pogoda. Ani w domu, ani na zewnątrz nie jest nieprzyjemnie, wręcz przeciwnie.
A bo to są zalety mieszkania w chłodnym parowie, w kamiennej chałupie.:-D
UsuńTak, to prawda. Wreszcie jest w sam raz.
UsuńPrawie wszystkie płakały, że jest zimno. To teraz macie lato całą gąbą:))) hreeehreee
OdpowiedzUsuńPocieszające jest to, że nie macie wilgoci amazońskiej, jak ja hihihi
Wilgoć, może nie amazońska ale jest. 30 stopni na przemian z burzą, tak jest dzisiaj u mnie. Pranie nie chce schnąć.
UsuńAtaner, no bo ile można? U mnie od kwietnia padało dwa razy! Nie jestem do tego przystosowana. Ani gumienko.
Usuńewa, u mnie pranie nigdy nie wyschnie na zewnątrz. Taki klimat, ja powiedziała kiedyś słynna posłanka PO.
UsuńNo upiory macie straszne, to fakt.
Hana, no Afryka!
UsuńNigdy nie nosilam kucykow i kokard,za cienkie wlosu, scinano mi na pazoa lub chlopaka i tyle.
OdpowiedzUsuńPojecjalismu na zakupy, utknelismu w korku przy wyjezdzie,zakupilam bluzke cienka z dlugim rekawem, szalu nie ma ale tylko taka znalazlam. 34 w cieniu , w galerii klima jalby jwj nie bylo, do kitu.
Ja mocno spóźniona ale czasem komentarze mi znikajom!
OdpowiedzUsuńMM pewnie dzisiaj poprawiny (został jakiś kawałek tortu?) to jeszcze mogę się wcisnąć z życzeniami chociaż nie wiem co jeszcze możnaby dodać, no to, ekhm, jakiegoś rozwoju rodziny żeby małe łapki do Ciebie się wyciągały, najlepiej jak u Opakowanej od razu podwójnie no i wszystkimi pazurami poddrapuję się pod tym co powyżej koleżanki-Kurencje skrobnęły.
Dzięki Bacha - takie życzenia, jakie dostały mi sie od Kur moge przyjmować przez rok cały. Co do małych łapek to nadziei juz nie ma, ale przywykłam do faktu tego.
UsuńBacha, na rozwój rodziny ni ma co liczyć. Ani u MM ani u mnie. Nie wiem co tym dzieciorom się porobiło.
OdpowiedzUsuńMM chciała dzisiaj poprawiać lodzikami, alem dała odpór.
No niestety dałas Hana odpór i lodziki zalegają. Zapraszam Kury jakby która była gdzies w pobliżu!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMM., lodziki się nie zmarnujo.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Słońce i bez chmur, jeszcze 19 stopni, przyjemny chłodek. Nie muszę dzisiaj wcześnie wstawać, to spać nie mogę. Dobrego dnia Kurkom życzę.
OdpowiedzUsuńU mnie o 5 godz. było 20 st.teraz 22 st.Muszę jechać dla Pandy po leki,ale ruszę tuż po spacerze co by upał ciut wyprzedzić.Siedzę cały czas w przeciągu już mi w głowie buzuje.Kiedy te upały się skończą?:( Jak słyszę zapowiadaczy pogodowych iż"pogoda piękna"to zaczynam warczeć.Dla kogo piękna to piękna ale i są tacy,którzy mają po dziurki w nosie"pięknej pogody".Zwierzaczków mi żal:)
OdpowiedzUsuńMiłego i dnia Kurnikowi:)
Bo to nie jest piękna pogoda. Piękna jest przy temperaturze najwyżej 25 stopni i bardziej suchym powietrzu, lekkim wiaterku, chłodniejszą nocą i deszczem rzęsistym od czasu do czasu.
UsuńWiesz Ewa, nad morzem lub nad jeziorami to chyba jest to piękna pogoda :)). Po prostu trzeba uciekać z miasta :))). Wew stolycy też jest przeokropnie, mimo że tu chociaż przewiewu więcej. Barbara
UsuńTaaa, uciekać...
UsuńDzień dobry kurniku.Lekkie zachmurzenie, 27 st, noc ciepła, J.pojechal do pracy, a ja z tymi rekami to niewiele moge robic.Smaruje mascia i czekam na cudowne dzialanie.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! Dzień aż parzy, planów mam dużo, a co z nich wyjdzie, się zobaczy, bo upał jest obezwładniający. Wiatr nawet nie zaszemrze w sitowiu, ani nigdzie. Jak żyć?
OdpowiedzUsuńOstrożnie ;-) ? Przy otwartych drzwiach lodówki ? Po prostu wyjechać w Bieszczady :))? Rabarbara
UsuńAlibo siedziec we wodzie. Potrzebne jest jeziorko lubi staw. bez wezow (wenrzow - wlasnie mi mignal napis, jak to rodzina w lodce zdebiala, jak do nich podplynela kobra. nie wiem gdzie, nie wiem, co, ale trzeba uwazac!!!!
Usuńwidziałam pływającego węża ! to był chyba zaskroniec długości ok.1 m :) Upał, spływamy Dunajcem, łapka w wodzie i nagle ... WOOONSZ!!! Ale odpłynął na szczęście :)))
UsuńTo pisałam ja- BDB :))) Byłam dziś w przychodni po recepty i skierowania i przyjechałam ugotowana co widać :)))
UsuńBDB, jednocześnie byłaś w przychodni, widziałaś wenża w Dunajcu i gotowałaś się?
Usuńwenża widziałam onegdaj, a przypomniała mi o tem Opakowana :) a wizytę u doktórki miałam na 14, więc zanim parking, apteka itp. to siem ugotowałam :) i siem nie podpisałam :) kapewu ?
UsuńTu upał,ale bez slonca na razie.Leciutki wiatr. Moczcie ciuchy i wpółwilgotne ubierajcie, albo chociaz przecierajcie sie czesto mokrym ręcznikiem, mi to sprawia ulgę .Wiatraki,Zraszacze, trzeba przetrwać.
OdpowiedzUsuńDajemy radę. Nawet zdołałam ogarnąć mieszkanie oraz porobić fotki prl - owskim cudom na kiju.
OdpowiedzUsuńPokazesz i cuda i kij?
UsuńOpakowana, rzeczownik "cuda" powinnam była wziąć w cudzysłów. To są naczynia z epoki PRL, na które zrobiła się jakaś szalona moda. Wg mnie one wcale ładne nie są, poza nielicznymi wyjątkami, ale wykorzystuję koniunkturę i próbuję sprzedać co się da.
UsuńAch, gdyby tak na kryształy była moda, bo pozbylabym sie chętnie tych cięzarów.
UsuńDora, poszukaj na fb stosownej grupy. Na pewno taka jest. Choćby za grosik, to zawsze coś.
UsuńA u nasz przeszla burza, co sie zapowiadala okrutnie (sino ciemno granatowe chmury lecialy i przelecialy troszku boczkiem. Polalo, powialo, temp. spadla z 38 do 26. w sypialni dojszlo do 30 i nie rusza sie w dol. wew naszej wsi walijskiej, gdzie drzewiej rezyndetka bylam, jest 21 stopni......
OdpowiedzUsuńOpakowana, ciesz się, bo u mnie bez szans. Lazur nieba.
OdpowiedzUsuńMnie się dzisiaj lapło, miałam wolne. Rano sobie zrobiłam siedmiokilometrowy spacerek, a po południu byłam w kinie. Lubię małe kina, trzy osoby na seansie, nie za głośno. Film mnie rozczarował trochę. Wybrałam MCQENN, bo się spodziewałam więcej relacji z jego pokazów. Tymczasem przeważały gadające głowy, a jego genialnych i kontrowersyjnych pomysłów było mało. Widziałam lepiej zrobione dokumenty.
OdpowiedzUsuńNie padało, do południa chmury były teraz słońce i 30 stopni.
U mnie też gorąco, chociaż codziennie trochę leje (dziś nic). Miałam dziś załatwienia na mieście i musiałam pojechać, wróciłam lepka od potu. Urlop mi się kończy, do pracy mi się niekce wracać. Jak tu żyć?
OdpowiedzUsuńBuziaczki wszystkim ślę.
Nieno, prognozy na najbliższe dni są miażdżące. Cuś trzeba wykombinować, bo umarniemy masowo. Jakieś pomysły?
OdpowiedzUsuńSzczelać do chmur?
UsuńHano kompać sie cały dzień i wachlować?
UsuńBezowa - doloze sie do armaty, znaczy skladke zaplace jakby co.
UsuńMoja pomysła jest taka: Robimy kurzy nalocik do Parowu Owieczki Izydorowej :)))Ona pisała, że u niej miły chłodzik :)
UsuńMarija, ten parów na pewno zdążył się już rozgrzać do czerwoności.
UsuńDora, chodzę mokra cały dzień, bo albo zlewa mnie pot albo zlewam się wodą z węża. To drugie pomaga na chwilę. I w domu strasznie duszno.
UsuńMogłabym w zasadzie zamieszkać w tzw. pralni. Tam jest przynajmniej z 8 stopni mniej. Ale tam nie ma internetu.
UsuńCzyli trzeba zbierać do swinki skarbonki na klimę,żeby za rok byc wygranym
UsuńTu nam ratuje zycie,mimo,że tylko w pokoju,ale ulga wielka.
UsuńBezowo, dopiero co szłaś na urlop i juz się kończy, czas sie kurczy!
OdpowiedzUsuńDora, jestem już drugi tydzień na urlopie, strasznie czas leci.
UsuńWiecie co?! Jest lato ! LATO !! A lato ma być słoneczne i gorące ...Pachnące rozgrzaną ziemią.......drgającym z upału powietrzem....... Rabarbara
OdpowiedzUsuńRabarbaro jesteś w nielicznej grupie upałolubów:)))))))
OdpowiedzUsuńDla mnie lato to 25 st max ,wiaterek,chłodniejsze noce, czasem ciepły deszczyk,takie lato to lubię,a nie skwar niemiłosierny,ze powietrze stoi,a jeszcze do tego trzeba fizycznie zapierpikalać na waciki.
OdpowiedzUsuńDora - opisujesz prawdziwe angielskie lato. najczesciej i do 25 nie doleci, ale tak 23 na pewno. I slonko. tylko, ze nie w tym roku :/
UsuńRabarbaro, miarkuj się. Umawiałam się na klimat UMIARKOWANY, a nie tropikalny! Nie pustynny i nie arktyczny!
OdpowiedzUsuńJest umiarkowany - lato trwa tylko trzy miesiące ;). Rabarbara
UsuńNa pewnoine w tym roku, bo trwa mac - lato jest od kwietnia. to juz liscie powinny dawno opadac...zreszta pare dni temu nawolywalas, ze jak to bedzie cudnie jak juz bedzie jesien, ahem, hrehrehr. inny kontekst, ALE.... my dzis ostatni dzien gnilismy w basenie. ulge przynosi od tej wscieklizny wielka - zyje juz 3 godzine po wyjsciu. a nie obciekam potem, w Leroyu lal mi sie dokladnie wszedzie i zewszad. oczy mi zalal pot i chodzilam jak bledna ze szmata u ucz.
UsuńAle takie właśnie ma być lato :). Dobranoc :). Rabarbara
OdpowiedzUsuńRabarbara, u Ciebie popadało i nie musisz martwić się o rośliny. Z tego co słyszę, nadal tam popaduje. A u mnie od kwietnia padało 2 razy i to nieprzesadnie. Wiesz ile płacę za wodę??? Nie kcesz wiedzieć... A ja i tak podlewam, bo inaczej marnacja i śmierć gumienka.
OdpowiedzUsuńTeraz to nie jest normalne lato,nie było własciwie wiosny, szybko nastały susze i wysokie temperatury, w zasadzie od kwietnia jest anormalnie.No i ta susza dodatkowo.
OdpowiedzUsuńByły cztery pory roku i komu one przeszkadzały? Było przysłowie, że od Anki, zimne wieczory i ranki, dzie to przysłowie? Radzę sobie, jak mogę, latam po domu z mokrym ręcznikiem na karku, nie wpuszczam gorącego powietrza przez balkon, okna pootwierane mam na przestrzał, aż mnie plecy bolą z przeciągów (czasem powiewa wiaterek). Wieczorami, jak siedzę przy lapku, to nogi moczę w zimnej wodzie. W tym tygodniu to bajka, wytrzymam, ale jak pomyślę sobie o powrocie do pracy, łażeniu po słońcu...wrrrr
OdpowiedzUsuńU mnie też upał był, choć po północku lunęło na 10 minut. Na szczęście sprawdza się przysłowie od Hanki, bo po 18 się wychładza. W końcu lato jest, sztuczne czy prawdziwe, ale jest . Ale o klimacie umiarkowanym możemy zapomnieć for ever.
OdpowiedzUsuńEwa2, jak ty mogłaś przejść 7 km w tym upale???
Dzień dobry.
Usuń25 stopni, niebo szaro białe, dalej duszno, słońce jeszcze nie praży.
U nas po 18 jeszcze się nie robi chłodniej, wczoraj po 18 było 30.
Miko, o 8 rano jeszcze takiego upału nie było, szłam zacienioną stroną ulicy.
Mika, nie miałaś być w Krakowie?
UsuńMialam, ale mi nie wyszło, bo mi się wszyscy potencjalni kierowcy rozjechali oraz panowie od naprawy dachu zadzwonili, że mogą właśnie dzisiaj. Za dużo znaków było na nie, więc nic na siłę, przeniosłam na następną środę.
UsuńCzołgiem Kureiry zmęczone upałem jako i ja. Frodo śpi w mokrym ręczniku, okna szczelnie pozamykane, a ja mam klaustrofobię i uczucie, że zaraz się uduszę. Tylko koty nie narzekają. Malinka wygrzewa się na parapecie, aż jej tłuszczyk z pazurów kapie.
OdpowiedzUsuńCześć, piękny komentarz poszedł w kosmos! Powinnam oberwać śliwki, bo dwie gałęzie złamały się pod ciężarem owoców, ale jak wyjść ? a wieczorem komary mnie zeżrą :) BDB
OdpowiedzUsuń30 stopni w cieniu, mimo częściowego zachmurzenia. Kot śpi w pudle, obraził się bo go pogoniłam z kolan, grzał jak piec. Za chwilę muszę wyjść, ciężko będzie. Spacer sobie dzisiaj odpuszczę, chyba, że wieczorem.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie napiszę: byle do jesieni...
Dzień dobry, u nas pełne słonce, białe chmurki dla ozdoby tylko, ale lekki wiatr od czasu do czasu,w nocy było 18 st,wiec nieco się powietrze schłodziło,no i dzis ciut chlodniej, bo 26 w cieniu, gdyby tak dzisiaj było pochmurnie,to byłby miły odpoczynek od upału,a tak to niezbyt.
OdpowiedzUsuńHej Kureczki!
OdpowiedzUsuńNa północy piekiełko: 32 st., żar się z nieba leje, bezchmurnie, bez nadziei na deszcz
i na wczesną jesień:(
Koty leżą obok mokrych ręczników, widocznie ciepełko w mieszkaniu wcale im nie przeszkadza, a ja ledwo zipię:(
Ksan, u mnie lepiej, bo 35 w cieniu i od północy.
OdpowiedzUsuńu nas od poludnia, ale pode daszkiem, na tarasie dalej 38.
Usuńide obierac kartofelki na obiad...wiem, ze nie powinnam, ale chce kartofelki! zapewne pot mi oczy znow zaleje od samego obierania na siedzaco.....
Opakowano, ja mam rosół,a wiadomo,rosół smakuje jak gorący:)))))))
UsuńIdę wygrzebać kartofelki z ziemi. Na kolację. Kocham ziemniaczki.
UsuńNasza kolacja to placki ziemniaczane,tak nas naszlo.
UsuńU nas nie wiem ile stopni. Jest gorąco na zewnatrz, nie powiem, ale parów jednak chłodzi. W oborze zaś kamiennej przyjemny chłód, ale obora to teraz magazyn wszystkich materiałów remontowych i przesiadywanie tam nie jest zbyt relaksujące estetycznie. W ogóle wszystko jest mało relaksujące, jak to w remoncie.
OdpowiedzUsuńTo byłam ja owca, Izydor i Pacjan w jednej osobie. Od tej temperatury nawet blogger nie może mnie zidentyfikować.
UsuńIzydoru, u mnie takim miejscem jest pralnia. Przesiadywanie w niej też jest mało relaksujące estetycznie, ponadto jest nudne. Ile można gapić się na pralkę? I niewyprane ciuchi? No i nie ma internetu.
UsuńJest 20-ta, a za oknem 25 i zero wiaterku -
OdpowiedzUsuńU nas przyjemniej, dzis bylo tylo 32 w porywach, ale z lekkim wiatrem. Bylam teraz podlac choineczki i kwietnik pod gruszą, to calkiem miło.Gruszki zaczynaka spadac, niedojrzale jeszcze, zacznie sie zamiatanie:(
OdpowiedzUsuńHej Kurki z wieczora. Dało dzisiaj do wiwatu, bezwietrznie, wilgotno i 30 stopni. Koło 18 wietrzyk powiał, wybrałam się do wnuczki, tam zaczęło grzmieć. Wyszłam od niej wiaterku, chmur i grzmotów nie było, ciut chłodniej, ruszyłam na piechotę. Po dwóch kilometrach lunęło jak z cebra, burza wylazła na Kazimierzu, zanim dobiegłam na przystanek to mimo parasola zmokłam, oczywiście jak kura.
OdpowiedzUsuńDopiero teraz się uspokoiło, jest przyzwoite 22 stopnie.
Cóż, u mnie 36, teraz nie wiem, ale chłodno nie jest. O deszczu nie wspomnę. Skosiłam trawę i myslałam, że umarnę. Do tego hordy i tabuny komarów. Omatko, jeszcze parę takich dni i zacznę tęsknić za jesiennym chłodkiem.
OdpowiedzUsuńA u mnie mało słońca, ale straszna wilgotność i duchota, nie ma czym oddychać i leje się z człowieka. Ale deszczyk wieczorny obowiązkowo.
OdpowiedzUsuńPowietrze jest paskudne, wilgotne. Wyprałam Bezowy hamak i od 17-tej wisi mokry za balkonem, w ogóle nie schnie. Matkojedyna, ile jeszcze takich dni ma być?, wie która?
OdpowiedzUsuńDobranoc, gaszę.
A w doopie!Nie piszę o pogodzie-tymczasem mamy czym oddychać.
OdpowiedzUsuńHano,tak se popatruję i popatruję/od kilku dni;)/na Waszą fotografię i se myślem :żeby tak zabrać Dziewczynkom drogę spod nóżek to by sobie pięknie wisiały na drzewie jako te janiołeczki podczepione na masztach:)
Miłego i chłodniejszego dnia Kurnikowi z wszelkiego rodzaju przychówkiem:)
Dzien dobry, słoneczny a jakże.
OdpowiedzUsuńBezowo chyba jeszcze potrwa, nie slyszalam o wiekszym ochlodzeniu.
Orko, faktycznie:))
OdpowiedzUsuńTo ja też nie o pogodzie ;) - nie
OdpowiedzUsuńmartwcie się, widziałam dziś już pierwsze astry ... Rabarbara
Astry widziałam już kilka dni temu.
OdpowiedzUsuńDzień niech będzie dobry. Na razie bez chmur, słońce i 25 stopni.