Działo się, z Lilką zawsze się dzieje! Spędziłyśmy intensywne trzy dni, dwa razy byłyśmy u MM na obiadku, gdzie oglądałyśmy mecze finałowe (nawet ja, bo Lilka jest zagorzałą kibolką!), a ja nie mam telewizora, zafundowałyśmy sobie, no właśnie, co? Gdzie byłyśmy i co robiłyśmy? Zdjęcie jest podpowiedzią:
Nie miałam pojęcia, że takie miejsca istnieją! Dałyśmy czadu!
Następnego dnia pojechałyśmy do Czacza. Lilka była zachwycona, oszołomiona i wstrząśnięta, dla mnie to normalka i stały punkt programu, chociaż teraz mam dalej. Z trudem w to wierzę, ale kupiłam to, po co pojechałam, tzn. drapak dla kotów i nic więcej. No dooobra, jeszcze czerwoną skrzynkę, ale za pięć zeta, więc się nie liczy. Fajna?
Z racji różnych przetasowań straciłam noclegownię na górze, a w moim mieszkaniu są tylko dwa pokoje. I cztery zwierzaki. Rozpuszczone przez gości jak dziadowski bicz. Ze mną tak sobie nie poczynają, ale z gośćmi i owszem. Gość w dom, zwierzaki na głowę. Tak było i tym razem, nie odstępowały Lilki na krok. Głowę sobie łamałam jak to zrobić, żeby gość mógł spokojnie spać. Nie udało się. Nie mogę zamknąć się z kotami, bo kuwety, picie itd. Zamknęłam się więc z psami - przynajmniej kuwety nie potrzebują. Liczyłam na to, że koty dadzą Lilce spokój, bo może nie połapią się, że po niej też można skakać. Ja jestem przyzwyczajona i wiem co robić. Pieski i ja spaliśmy snem sprawiedliwego, ale Lilka jak poniżej.
Teraz mówi Lilka:
"Kiedy przyszedł wieczór, zastanawiała się Hana jak podzielić inwentarz domowy, aby sen był spokojny i nocka długa. Dostąpiłam zaszczytu nocowania z Czajnikiem i Maliną, ot spokojne kociska w końcu. Hana przygarnęła do siebie Frodka i Wałecka. Zostawiła też w razie czego żarełko w puszce, gdyby kociska narzekały. Miałam im wtedy po garsteczce posypać i decyt! Zaległam więc w swoim pokoju dość późno, a umenczona byłam okrutnie. Nie jestem w stanie powiedzieć, o której godzinie obudził się kot Simona a właściwie to DWA! Była szarówka, tzn. ciemnawo jeszcze, to pamiętam - chociaż głowy nie miałam zamiaru podnosić. Czuję, jak jeden albo i dwa Simony nagle z impetem ląduje/ ą tuż obok mojego brzucha. No nic, myślę, może się ułożą obok mnie i będą zalegać do rana. Ależ skąd! Skoki na łóżko były coraz częstsze i jakby tego było mało, słyszałam jak rozkoszniaczki się „rozbiegują”. Tzn. biorą rozpęd. Mogę tylko zgadywać z czego (z jakiego mebla) startują, bo na wszelki wypadek głowy nie podnoszę. Z rantu łóżka? Ze skrzyni? Z fotela? Kto ich tam wie???!!! Chce mi się przecież spać! Słysze więc niby cichutkie: tup, tup, tup, tup, tup, a po chwili ŁUP na mnie i dyla dają, bo może robią to na zmianę a może tylko Czajnik? Ooooooo! Myślę sobie w sennej malignie: tak to nie będziemy się zabawiać, ja was przetrzymam! Ile tych skoków było? Nie jestem w stanie powiedzieć, ale po jakimś czasie czuję, że co najmniej jeden kociaczek układa się grzecznie przy moich nogach. Aaaa, tak, to co innego. Wstaję więc z ledwością i w nagrodę za grzeczność wsypuję żarełka do miseczek. Kociska szczęśliwe. Ja zupełnie odwrotnie, bo musiałam się zwlec, a tak mi się dobrze spało. Chwilę jeszcze potrwało zanim zasnęłam, bo jeszcze słychać było donośne chrup, chrup, chrup, chrup. Za to potem spanko do 10.30 :))))) I tak właśnie oswajam się z rolą (kiedyś) kociej mamy :)))
A Czajnik, zamiast od razu przystąpić do konsumpcji, o co przecież mu chodziło, gapił się na mnie spode łba
około minuty. Co sobie myślał? Że jakaś nowa ciotka omotać się dała, ale
czy to można tak od razu przyjąć jedzenie z jej ręki? Zaczekał aż Malina zje, bo od razu dupskiem się odwróciła
i chrupała bez wątpliwości i zająknięcia :)))"
Teraz mówię ja - Hana.
Lilka NAPRAWDĘ przygotowuje się do roli psiej lub kociej mamy z przechyłem w stronę kociej. Edukujemy się. Lilka już łyknęła, że lepsze są dwa koty niż jeden (nawet już wiemy skąd one się wezmą), uczymy się mowy kociego ogona i reszty ciała. Oraz tego, że noce bywają trudne...
Drugą noc przejęły psy. Za nic nie mogłam zwabić Frodo do mojego pokoju - ani na ser, ani na parówkę, ani na wołowinkę. Zwabiłam Wałka, szłam po Frodka, Wałek leciał za mną albo odwrotnie. Jak udało mi się uziemić Wałka w jego walizce nocnej, wtryniał się któryś kot. Wywalałam kota, to uciekał Wałek i zjawiał się drugi kot. Dałam więc za wygraną i zostawiłam uchylone między pokojami drzwi. Tej nocy koty skakały po mnie, za to psy zrywały się na każdy ruch Lilki, nawet na ruch lekko i kontrolnie uniesionej powieki. Niczego nie przegapiły. Dodatkową atrakcją był fakt, że tapczan, na którym "spała" Lilka, należy do gatunku tych rozkładanych, co to skaczą na palec u dużej nogi. I śpi się nisko. Frodo stawał nad Lilką od czasu do czasu i dyszał jej w twarz fiołkowym oddechem popiskując miłośnie i polizując troszeczkę.
Nie wiem czy Lilka tak szybko do mnie przyjedzie...
Hana - hurra ! wena twórcza Cię nie opuszcza :))! Rabarbara
OdpowiedzUsuńAle żeście ładneście , dziewczyny :))! Rabarbara
OdpowiedzUsuńNie szfystkie takie ładne, ja na przykład się sobie nie podobam taka rozedrgana :). To może podpowiedź, gdzie byłyśmy, hrehre
UsuńLilla - ćwiczyłyście jak sprawnie ucinać co potrzeba a główki przede wszystkim ? Rabarbara
UsuńSię szykujecie do obalenia wiadomej"władzy"?;)
UsuńOrko, to też, ale nieee...
UsuńRabarbara, to było ostatnie nasze zdjęcie z główkami, potem poszły pod miecze :)
UsuńI, no nie mogje -! JA ! nie śpię ! JA !
OdpowiedzUsuńa szfystkie śpiochy??? Rabarbara
Rabarbara, ale co?
OdpowiedzUsuńJak co ! Tylko ja zauważyłam nowy wybieg?'reszta śpi ? JA normalnie o tej porze śpię ! Coś mnie ta stolyca poprzestawiała...... To Czajnik z Malinką urządzili Lilce niezły sprawdzian ;)). Rabarbara
UsuńA, Rabarbara, skumałam. No, faktycznie, jeszcze nie śpisz!!! Polkę galopkę urządziły Lilce szfystkie cztery!
UsuńDruga
OdpowiedzUsuńRabarbara, a pewnie że ładneśmy! Zwłaszcza po ciemku i na zagmlonym zdjęciu!
OdpowiedzUsuńSzosta!
OdpowiedzUsuńOpakowana, no dzie szósta! Trzy Rabarbary liczo się za jedną, a ja nie liczę się w ogóle!
OdpowiedzUsuńNo śmie załamała ! To ja nie śpie coby porwać trzy medale a tu za jeden ?!? Rabarbara
UsuńE, nie, Rabarbara, samo niespanie nie wystarczy:)
Usuń;)). R.
Usuńja tylko patrzylam na ilosc wpisow. nie wiedzialam, ze Rabarbara sie rozszalala...
UsuńBylyscie w muzeum inkwizycji i okrucienstwa krk? Tak jakos mi wyglada po narzedziach tortur.
OdpowiedzUsuńMusisz chyba zainstalowac siatke wokol lozka dla gosci. Koty wtedy u Ciebie, a psy sie nie przedostana. Dobry pomysl, co nie?
Alescie laski! a zmieczami to juz wogle!
OdpowiedzUsuńHana musisz jakas bude obstalowac. Jak zaden pies ni kot nie bedzie chcial w niej spac, to choc moze gosc?
Lilka na pewno przyjedzie tylko z kloszem jakim, coby pod nim spac.
ale fajnie mialyscie, bo i MM i Czacz i mecze i kotki-pieski i czerwona skrzyneczka i w ogole BYCIE. To czesto wystarcza :)
Opakowana, dziękuję za pomysł! Nie wpadłam na budę dla gości!
UsuńNie spróbujesz zgadnąć gdzie byłyśmy? Z mieczami?
Opakowana, Ty to masz ueb!! Buda dla gości ! To jest TO ! Rabarbara
UsuńOpakowana, ja w samochodzie się przespie. W budzie nie kce. W końcu kiedyś podróżując po Europie to głównie w samochodzie się spało bo na hotel nie było dudków :)
UsuńMyslalam, z emiecze w Czaczu. W koncu tam wszystko jest!
Usuńa ja bardzo lubie w samochodzie spac. znaczy lubilam, bo dawno nie spalam. na taki jeden wielki kiermasz jezdzilam, spotykalam sie ze znajoma, ktora z mezem przyjezdzala z dokladnie odwrotnej strony kraju , co ja, udawalam, ze ja z nimi w namiocie bede spac i spalam w aucie, a herbate i sniadanie dostawalam od inch. Kolderka i wlasna poduszka i jasiek w plenerze, nie na ziemi - ach!
p.s. buda ma byc NIBY dla psa...w koncu gosc, umeczony aktywnoscia kontrolerow, sam sobie do budy pojdzie.
Buda dla gości jest świetnym pomysłem:)
UsuńOpakowana i cudARTeńka i gospodarz jak krzyknie: do budy! To goście idą spać do budy a zwierzaki na łóżeczko. Zwykła rzecz.
UsuńOczywiście, że zwykła:)
UsuńAMP, to musiałaby być woliera na sztywnej konstrukcji z metalową siatką. Inaczej dadzo radę.
OdpowiedzUsuńNieee, żadne muzeum!
No to w jakiejs kruchcie koscielnej? Gdzie do dzisiaj uzywa sie owych narzedzi tortur?
UsuńPantera, zamkli je w pokoju tortur i musiały się wydostać pomyślunkiem, nie mieczem ;)
Usuń"zamkli" bo zamkli! nie poprawiać proszę ;)
UsuńNie no, przeciez mowi sie zamkli. Jak inaczej? :)))
UsuńAMP, do kruchty nie odważyłabym się, za nic!
Usuńno nijak ;)
Usuńcuuuudne! :))) Lilka, jak to mówią, masz potencjał! ;) ale się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńHana, było cudownie! Tu chyba już padło pierdylion zdań na temat twoich zjawiskowych zwierzaków. Co innego jednak oglądać zdjęcia a co innego być z nimi od rana do nocy i od rana itd... To jak przygoda, której nigdy nie miałabym okazji zaznać, gdyby nie te ( za krótkie ) odwiedziny. Następnej nocki byłam rozczarowana, że po mnie nie skaczą. Dobrze, że piesy nie pozwoliły mi się nudzić :). W sumie to nigdzie nie chciało mi się wyjeżdżać i ze smutkiem się pożegnałam ze zwierzakami ( o tobie nie wspomnę (!) ) a Frodo nawet dał głos. Chyba też mu było żal :)). O nie, nawet o tym nie myśl, że to ostatnia wizyta, hrehre.
OdpowiedzUsuńLilka, z ulgą to czytam. Odespałaś w domu, siły zebrałaś, to przylataj!
Usuńeeeech
UsuńNasza psina byla naciagaczka i kladla sie na scielonym goscinnym podwojnym lozku na samym srodku i udawala, ze spi. Gosc zazwyczaj nie wiedzial, jakie panuja obyczaje i sie poddawal i uznalwal, ze dostepuje zaszczytu. Pies spal z gosciem moze dwie noce, a pozniej juz olewala gosci. u mnie lepiej :)
Usuńja Wam zdradze, że one były w jakimś takim miejscu, że uwalniać sie musiały z jakichś pułapków, nad niemi fruwały kruki, zagadki jakoweś musiały rozwiazywać i w ogóle ledwo z życiem uszły. Mnie tez w to chciały wciągnąć, ale sie nie dałam. Dosyć mam pułapek w życiu normalnem.
OdpowiedzUsuńhttps://lockme.pl/poznan/key-to-be-free/sala-tortur/ ja to obstawiam, albo coś w tym rodzaju
UsuńA ty "żałuj Rudy, że cię nie było" ( a propos: z jakiego to folmu ? ). Byłabyś MM najbardziej "uwięzioną" hrehre.
UsuńElaja, :)
Usuńsame dałyście radę czy korzystałyście z podpowiedzi?
UsuńBez podpowiedzi nie da rady :). My świeżaki oba zwei. I trudność większa przy dwóch osobach.
UsuńElaja, trochę korzystałyśmy:)))
Usuńno tak, zwykle większe drużyny wchodzą! często tę formę zabawy "integracyjnej" w firmach dzieciaków wybierają, znam z opowieści bo sama nie dałam się nigdzie zamknąć
UsuńElaja, to fajna zabawa pod warunkiem, że nie masz klaustrofobii. A śmichu przy tym ile!
UsuńI nie boisz się pajęków, pajęczyn i szczurów...oraz uciętych dłoni i paluchów
UsuńLilkę zdołałam uwolnić, a żeby wyjść całkiem i obie, zabrakło nam 5 minut! Już byliś w ogrodzie, już witaliś się z gąską!
UsuńA jak już czas mijał, to słychać było ostrzenie topora:)))
Usuńo rane, napięcie sięgnęło zenitu!! serca drżały?? ;)
UsuńHana to bystra sztuka. Ja szukałam klucza,żeby sobie kulę u nogi odpiąć a ona od razu wymyśliła, że wystarczy zdjąć buciki ( bo też ją do kuli przykuli :)). Szczwany lis :))))
Usuńmistrz improwizacji :)
UsuńNo, Elaja, o mało nie umarnęłam... ze śmiechu!
UsuńOj, Marta, za dużo powiedziałaś!
OdpowiedzUsuńHana, jak widac wcale nie za dużo
UsuńJakaś odjechana knajpa? Barbara
OdpowiedzUsuńCzy byłyście w Kaponierze na jakiejś wystawie? Chyba, że Hana szykuje jakieś przedstawienie? Boguśka
OdpowiedzUsuńNie nie nie nie!
OdpowiedzUsuńZa nic nie zgadnę gdzie byłyście. Pięknie Lilka opisała noc w towarzystwie kotów. Znam to uczucie kiedy otwierasz z trudem oczy i widzisz wpatrzone w siebie intensywnie dwie latarki, albo czujesz lądujące cztery łapy na pełnym pęcherzu.
OdpowiedzUsuńBardzo Wam do nadobnych buzi z orężem.
Bardzo Wam ładnie miało być.
UsuńEwa2, już odgadnięte - wyżej.
OdpowiedzUsuńDwie latarki to pikuś w porównaniu ze skokiem z półki na wzmiankowany pęcherz:)))
No dobra... następnym razem dam sie zakuć w dyby. Słowo.
OdpowiedzUsuńO, Marta, i to jest właściwe podejście! Przysięgam, że Cię w porę uwolnię!
OdpowiedzUsuńMM, potrafi to! Han ma mój certyfikat :)))
UsuńKochane zwierzaczki galancie wywiązały się z roli gospodarzy ;)
OdpowiedzUsuńPewnie byłyście w jakimś salonie ekstremalnej rozrywki :)
Marija, przyuczone od dziecka bycia gospodarzem. Przekochane po prostu :)
UsuńMiałam zaszczyt poznania Frodza i Wałecka, Czajnik nie miał odwagi się ze mną poznać, a Malinki jeszcze nie było :) Ino ja nie spędzałam z nimi nocy, ale Frodo i tak zaszczycił mnie swoim słodkim ciężarem, uwalając mi się na stopach ;)
UsuńZwierzaki są przekochane, to prawda. Jednak rozpuszczone i to przez gości. Każdy, kto do nas przybywa, czuje się w obowiązku dopieszczac, smyrać i miziać. A one szybciutko to zrozumiały i są namolne do bólu. Nie robią tego kiedy jestem z nimi sama albo gość STANOWCZO odmówi. Ale mało takich:)
Usuńoj tam oj tam...Stanowczo- co to znaczy jak one som takie kochane ? od pierszego spotkania... BDB
UsuńBDB, one nie odpuszczają i to bywa kłopotliwe.
UsuńMarija, coś w tym rodzaju, patrz wyżej.
OdpowiedzUsuńHehehe fajniutkie, chyba się nie dziwię Marcie :)
UsuńDzięki Marija za zrozumienie
UsuńOj tak Mario; rozrywały sie ekstremalnie.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi Chierci w tym momencie. Ciekawam, co Ona by rzekła na tak wyrafinowany sposób spedzania czasu. Ze skromne dziewczęta sie tak nie zabawiają? Że powinno się w tym czasie kwestować z tacą w kruchcie, jak na chierarchię przystało?
OdpowiedzUsuńMM,a te nieskromne co mają w tym czasie robić? Może się jeszcze odezwie, ta Chiercia ( nie wiem o co cho )
UsuńLilka - patrz poprzedni post i szukaj Anonima
UsuńLilka; i uważaj na kruki nad głową!!!!!!!!!!!!!!
UsuńJuż doczytałam co to było. Fajnie miałyście, a najbardziej zazdroszczą Wam Czacza.
OdpowiedzUsuńewa2, nie miałam niestety okularów korygujących oczopląs :)
UsuńEwa2, Czacz w tej chwili to męka. Niczego nie potrzebuję, dopiero co się pozbyłam różnych przydasiów, a tu już nowe mrygają!
OdpowiedzUsuńBądź purystką!
UsuńTaaaa, ja i purystka...
UsuńMam wrażenie, że zrobiłam się trochę odporna. Już parę razy udało mi się wyperswadować sobie kupienie czegoś. Szkoda tylko, że nie potrafię tego dokonać z książkami.
UsuńEwa2, książki to osobna kategoria i waga ciężka. Zrobiliś porządki, a książek zamiast ubyć, przybyło. Ot, taka ciekawostka biblioteczna.
UsuńLilka, to bardzo urozmaiconą noc miałaś! A to ci kociska dopiero! Moja Kitka śp to około 6 rano lubiła stanąć mi na popiersiu i lizać swoim ostrym języczkiem po powiekach, aż oko otwarłam, potem rozdzierające uszy MIAUUUUU! i do drzwi, żeby wypuścić. W przypadku braku reakcji operacja była powtarzana do skutku. Nigdy dlugo nie wytrzymywałam... Hanowe koty nieźle zabawowe:))) Jak ja byłam u Hany, to Czajnik nie był jeszcze taki rozbuchany, nawiedzała mnie Grażynka, ale czyniła to bardzo kulturalnie i bez ekscesów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam na pasku, że zamknęli tymczasowy most na zakopiance w Bialym Dunajcu z powodu groźby zawalenia, bo wysoki stan wody... A leje dalej, jak w Macondo...
Pokazują teraz w TVN24 Biały Dunajec
UsuńRobi się niebezpiecznie
UsuńKurczę, Mika, to znaczy, że może Cię odciąć od świata?
UsuńNie całkiem, objazd przez Czarny Dunajec zostaje, ale ciekawie nie jest.
Usuńna piechore przez Giewont niech sobie ludzie ido...
UsuńNajwyżej w rankingu escaperoom-ów w Poznaniu jest Sekret Dziadka. Pierwsze miejsce w Poznaniu i 7 w Polsce. Reklamuja sie tak: "Dlaczego dziadek tak często znikał w swojej szopie na kilka godzin i czemu robił to w nocy? Czyżby ukrywał jakąś tajemnicę? Najwyższa pora, by wejść do środka i przyjrzeć się tej sprawie. Już na pierwszy rzut oka przekonujecie się, że dziadek nie chciał, by ktoś poznał jego sekret." To MartaMarta coś dla ciebie :)) i nie tylko .. Dla mnie też to dobrze brzmi
OdpowiedzUsuńLilka, zaciągnę Martę, a potem nas uwolnisz!
OdpowiedzUsuńHana, to ty masz doŚwiadczenie w uwalnianiu. Ja muszę poćwikać trochę. Ale obiecuję,że zrobię wszystko żeby was uwolnić :))
UsuńAtmosfera duszna też jak w Macondo. Obym tylko nie spleśniała. Muszę się pochwalić, wreszcie udało mi się zgrać z komórki zdjęcia. Dotąd komputer odmawiał współpracy, po prostu jej nie widział. Nie wiem co zrobiłam ale się udało i będę mogła zrobić post o kałużach dla Opakowanej.
OdpowiedzUsuńEWa2, gratulacje, mnie się to nie udało. A potem wcięło mi kabelek. Przesyłam sobie zdjęcia do siebie mailem.
OdpowiedzUsuńA mnie Kindle nie chce pokazać książki, którą ma w pamięci, bo ją przerzucałam z komputera:( Męczę się drugi dzień i cóś nie mogę.
UsuńTeż tak robiłam, ale wczoraj mi telefon powiedział że usługa niedostępna, więc się zaparłam.
Usuńno toś Lilka miała prawdziwy park rozrywki, a nawet dwa, w tym jeden bezpłatny ;)
OdpowiedzUsuńsama nie wiem co było bardziej urocze- skakanie kotów po Tobie czy Frodo dyszący Ci w twarz fiołkami ;))))
Buda dla gości to genialny pomysł, godny opatentowania ! Staje gospodarz domu i krzyczy "do budy" i każdy wie gdzie jego miejsce :)Buda musi być mała, by się do niej dodatkowo żaden pies nie mógł wcisnąć ;))) Ja to już sama nie wiem co byłoby większą atrakcją u Hany- czy te gołe pląsy na drodze, czy rząd bud dla gosci, zwłaszcza gdyby to przechodnie mogli obserwować tzn to nasze włazenie na komendę do bud :))))
Sonic, przedtem musiałyby odbyć się manewry, żeby po komendzie "do budy" nie było tłoku i tratowania się. Wyobrażasz sobie co działoby się przed szeregiem bud bez ćwiczeń?
UsuńSonicu - przechodnie mogliby tez dokarmiac gosci koscmi i resztkami kurczakow a budki i Hana mialaby ten problem z glowy. W koncu sama mowila, ze nie lubi gotowac (choc to jej swietnie wychodzi i zupe z cukinii do dzis wspomnam niczem ambrozje). ale jeden posilek moglaby ominac w ten sposob. tak sie zastanawiam czyby interesiku jakiego przy tym nie dalo sie zrobic i kazal placic sobie za ogladanie.
UsuńPoczytałam, pośmiałam się z Was. Faktycznie, budy dla gości są super, a skakanie kotów po pełnym pęcherzu, to przeżycie. Ja nie wiem, od 17 lat mam koty, ale jakieś niekocie. Beza jest bardziej śmiała do gości, niż była Kizia-Mizia, ale Beza poza mną świata nie widzi.
OdpowiedzUsuńFajne z Was dziewczynki.
Bezowa, nigdy żaden kot skoczył Ci na pukiel? Znaczy się na pęcherz?
UsuńNo nie! Zalegała Kizia w nogach, a Beza w łóżku pół godziny przed zaśnięciem, a potem idzie na fotel. Mówię, że mam szczęście do niekocich kotów.
UsuńDzień dobry. Chmury szare, jednolite nadal nad miastem, 20 stopni, teraz nie pada.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
Tu nadal pada i śnięta jestem.
UsuńCzy budy (bo widze, ze plany sa na ilosc, nie luksus i duzosc) beda szeregowe czy wolnostojace? lancuch chyba opcjonalnie....
OdpowiedzUsuńOpakowana, szeregowe, bo bardziej ekonomiczne są i cieplejsze. Łańcuch dla wybrańców o określonych preferencjach.
UsuńWesoło miałyście.Szczególnie Lilka.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Przyszedł pan murarz. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Izydoru, kawy plujki mu zrób, murarze ją lubiejo, może to go skusi?
OdpowiedzUsuńa moze i ciasteczko doloz, na zanete......
UsuńAlbo lepiej dwa ciasteczka:)
UsuńI żadnych zaliczek, a kawka nie tak zaraz. Ciasto do kawki dopiero za ćwierć roboty.:-)))
UsuńChmury nisko, ciepłowato i jeszcze nie pada.
I jak by siem stawiał to powiedz iż Kurnik na niego napuścisz.
UsuńKurki, czas odczyniać deszcz bo Mikę nam zaleje. W Zakopanem zamknięte ujęcie wody, zalane szlaki, pozrywane mostki.
OdpowiedzUsuńOdczyniajcie, odczyniajcie, bo naprawdę nieciekawie się zrobiło. Depresyjnie , ciemno, i leje i leje.
UsuńTrzymam kciuki za imiejetnosci i checi do pracy pana murarza.
OdpowiedzUsuńJak nie padalo to nie padalo, a teraz juz stany przedpowodziowe, mam nadzieje , ze uspokoi sie i Mika bedzie bezpieczna.
Usmialam sie z przygod i zapoznawania sie ze zwierzyncem Hany.
Suchego czaartku, posylam wam slonce, bo u nas nadmiar dobrej pogody i niedlugo drzewa zaczna wysychac, juz jeden klon na podworku wyglada kiepsko.
Murarz zaczął, kawy nie chciał na razie. Front robót przygotowali mu już archeolodzy. Trzymajcie kciuki, żeby nie uciekł, bo tu musi być technologia sprzed dwóch wieków, a wszyscy fachowcy tylko cement, folia, regips i styropian.
OdpowiedzUsuńIzydoru, będzie skansen?
OdpowiedzUsuńNie, ale nie możemy mieszać technologii, chcemy uratować wszystko, co możliwe z szacunku dla domu i jego budowniczych. G. jest wszak badaczem budownictwa i fanem starych technologii.
OdpowiedzUsuńPopieram i podziwiam!
UsuńIzydorze, niesamowici jesteście! Wspaniała idea. A z jakiego czasu pochodzi wasz dom?
UsuńAch! wspaniale!
UsuńZ pierwszego dwudziestolecia XIX w.
UsuńNo to prawdziwy zabytek. Znając waszą pieczołowitość to zrobicie z niego cudo... Trzymam kciuki za fachowców!
UsuńUśmiałam się z przygód Lilki - przyzwyczajaj się hahha ... ja mam to co rano, jak szary świt, to koło czwartej jest :))) Znam te wszystkie hyc, hyc i tup, tup i miauuu .... i chodzenie po człowieku z namaszczeniem, żeby ani kawałek ciała się nie zmarnował ;)
OdpowiedzUsuńŁojeżu, Lidka, my to MUSIMY je kochać!
OdpowiedzUsuńNo :)) Nic dodać, nic ująć, Hana :))
UsuńA wiecie, mnie to skakanie po całości nic wcale nie szkodzi , stawia mnie na równe nogi jedynie odgłos drapania pazurków po moich ulubionych meblach ;))). Barbara
OdpowiedzUsuńTo wy szfystkie tak macie od z a w s z e ( oprócz Bezowej)??? To muszę przemysleć zmianę trybu pracy albo poczekać aż będzie bez żadnego trybu zanim ustalę datę. Decyzja już jeeeest w zasadzie :))))
OdpowiedzUsuńLila, a może akurat trafią się bezopodobne i nie będą skaczące po pęcherzu? kto wie. Nie powiem, żeby Beza była pluszakiem, potrafi o 4-tej nad ranem nieść w zębach np. portki Bezowego do mojego pokoju i mamrać na całe gardło. Kocham to.
UsuńDzień dobry Kurniku- nie pada ino mży, nie wiem jak moja ledwo co wsadzona lawenda to przeżyje :( A mogła sobie jeszcze spokojnie w sześciopakach poczekać. Widziałam obrazki z Dębna i Zakopanego - woda to jednak żywioł nieobliczalny i straszny. Co do zwierzaków, to ja zdecydowanie bardziej psolubna, a i Bella grzecznie czeka aż pańcia wstanie :) Miłego popołudnia BDB
OdpowiedzUsuńja tez jestem psiara, ale moje psiny wszelakie lubily budzic wczesnie, czesto za pomoca stania z glowa na brzegu lozka , ale na tyle, zeby sie czulo, ze ogon lata z boku na bok...rowniez zabawy w chowanego pod kordeukom, krecenie sie w kolko dlugo, potem zmiana kierunku, zeby sie dobrze umoscic w zalomku podwinietych nog. no i mokry nos - jak na lipcowej karcie w kalendarzu #psiesucharki, gdzie piesek przysuwa nosek do nogi swojej pani. i ona pyta - co robisz piesku? a piesek odpowiada - sprawdzam czy ty to ty. I stawiam stempelek.
Usuńnasze koty zazwyczaj sie na mnie podejrzliwie gapily. jeden byl tylko filozof, co zawsze szedl ze mna do kibla, siadal wizawi i na mnie patrzyl. wiec z nim rozmawialam. bez konsekwencji dla swiata.
Do Opakowanej: doceń, że chociaż nie padało na spacer nie poszłam i kałuże dla Ciebie są na blogu.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to stówę przekroczyłam i mi się nie chciało wychodzić, a deszczem cały czas straszy.
Padan do nozek Szanownej Pani i raczki caluje. A stowa to w ile?
UsuńNie padaj to była przyjemność napisać dla Ciebie. Stówa od początku miesiąca do wczoraj.
UsuńWitam. Cały dzień, jak nie mżawka, to deszcz, już czuć zgniliznę wokół. Takie wilgotne, ciężkie powietrze mnie dobija, moja astma tego nie lubi, ciężko oddychać. Jeszce jutro... i mam dwa tygodnie urlopu, może być upał, w domu wytrzymam.
OdpowiedzUsuńewa2; sto kilometrów zrobiłaś w tym miesiącu? Całkiem na piechotę? Kurcze, to maraton Ci niestraszny. Szacun wielki!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Maraton gdyby był spacerowy to owszem. Do biegów i pod górkę się nie nadaję.Tylko na piechotę, bo jazdy się nie liczy.
UsuńI ja podziwiam za zaliczane kilometry.Wytrwała z Ciebie Kurka!.Jeszcze jak Panda była młodsza to dwa x dziennie chodziłam z nią po parku Kasprowicza no i to moje ówczesne IV piętro,które w różnych okolicznościach zaliczałam dziennie i 9 razy,jakoś mi utrzymywało kondycję.Dziś ino z tych"wyczynów"to mi tylko śladowe ilości pozostały.
UsuńA ja mam problem żeby 2 razy w tygodniu wyciągnąć moją i mojej siostry d... na 5 km. z kijkami. Fstyt.
OdpowiedzUsuńNie wstyd tylko bark motywacji. Jeszcze złapiecie bakcyla.
UsuńDeszczowa pogoda nastroiła najwidoczniej Kury sennie. Albo sie na fejzbuku rozrywaja. Więc i ja spac ide. Kolorowych snów Kurki.
OdpowiedzUsuńOjtam, Marta, przecież noga Cię boli! I deszcz pada cięgiem!
OdpowiedzUsuńNa fb piją na umór na pohybel wiadomo komu za durne uchwały. A po deszczu to ja też nie chodzę.
OdpowiedzUsuńDobranoc.
już po imprezie...pospały się albo popiły
UsuńJa pospalam. Powiesilam czyjs obrazek z ladnym napisem, bo sie polowa drzwi otworzyla do sklepu i reklama tego, co w srodku wyszla slicznie, znaczy jej polowa - "wszy po 5.50"
Usuńi ktos sie pytal czy ktos wie czy to drogo. A corka mojej kuzynki znalazla inny ladny obrazek - w podwojnym oknie w kamienicy bylo Kur-sy (to "-" zeby oddzielic to, co bylo w jednej polowie okna od tego, co na drugiej), pod spodem wa-kacyjne pod spodem Mac-ko, no i ktos otworzyl prawa polowe okna, pewnie dla kotka bo tam siedzial. no i wyszlo co wyszlo. no i duzo jest cytatow znamienitych politykow (nie wiem, czy mozna ich tak nazwac, ale umownie moze...), od ktorych czlowiekowi odbiera dech i i poczucie rzeczywistosci. Co nie, Kury F-bookowe?
Oj,tak! Chyba się wkrótce odrodzi kabaret, taki wg. najlepszych wzorców:) Choć wolałabym raczej, żeby tych znamienitych polityków wymiotło. Najlepiej w pustkę kosmiczną.
UsuńLilka, u mnie to idzie w parze.
OdpowiedzUsuńŚwiatło gaszę-ostatnie prawie trzy godziny przegadałam i przeryczałam z Ireną- astrologiczną bliźniaczką mojego śp.pana mąż, moją koleżanką ze studiów, z którą w dniu 19 lipca 1984 roku urodziłyśmy niespodziewanie drugą parę astrologicznych bliźniąt- o 6.05 urodził się nasz syn Bartosz (wcześniak-34 tydzień) a o 19 jej córka Ania- w terminie.Wspomnienia, emocje... Umówiłyśmy spotkanie z dzieciami i wnukami w Dolinie Baryczy na połowę sierpnia- napiszę, jak się spotkamy- BDB
OdpowiedzUsuńBogusiu - wspomnien duzo..... a dla Synka - najlepsze zyczenia i choc to dalej dziecko przeciez, to seta, sledz i galareta sie nalezy :)
UsuńJuż wiem, gzie była Hana i Lilka, co koty i psy z gościem robiły. Czacza zazdraszczam i wszystkich zdobyczy stamtąd.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby lać przestało tam, gdzie leje za dużo. Niech nam Miki nie zaleje i niech murarz u Izydora się sprawdzi. I niech nas nic nie boli.
Takie moje życzenia na noc:)
:)))
UsuńWitaj Kurniku sss rana.Tymczasem świeci słońce po kilku porankach pochmurno-dżdżystych.Kolor trawy wrócił na swoje miejsce czyli cdn lata.
OdpowiedzUsuńNiech się wszystkim Kurkom układa tak jak powinno:)
Miłego dnia:)
Cześć Kurencje.
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze szaro i mokrawo. Ale trawa jak pozieleniała i podrosła.Tylko gzów strasznie dużo i gryzą, zwłaszcza konie. Ale cóż. Taki los.
Dziś trzeba groszek wyrwać i zagospodarować. I może poplewić. I może coś jeszcze. Na pewno napić się kawy za chwilę, bo tak ziewam, że gdyby komputer mógł widzieć, to zajrzałby mi aż do żołądka.
Miłego dnia.
Dzień dobry. Szaro i mokro nadal, ciepło, wstałam jakoś bez chęci do zajmowania się czymkolwiek. Tymczasem dyżur czeka i pieczenie ciastek dla dziecek na drogę.
OdpowiedzUsuńRabarbara zaspala ZNOWUSZ?
OdpowiedzUsuńDziedobry Kurniku - niech Wam bedzie sucho/mokro/jasno/szaro/cieplo/zimno. Brac - wybierac.
Nie wiem co wybrać. Bo mnie tam wszystko jedno, ale dla zwierzątków swych wybrałabym zimno i mokrawo.
UsuńPogoda bez sensu. Leje i leje. Przed domem błoto rozjechane straszliwie a dzis maja przywieźć siano w belach. No i nie wjadą. Murarz przyszedł i zaczął pracę.
OdpowiedzUsuńBDB synkowi najlepsze życzenia!
Kurom Kurnikowym dobrego dnia na wszystkich frontach!
U nas przestało.
UsuńMoże u Ciebie też zaraz się skończy błotny armageddon?W końcu na zboczu mieszkasz, to szybko spływa. :-)
Powodzenia w sprawach murarsko - siennych oraz wszelkiego innego!
Izydorze ! wnoszę prośbę o ożywienie nieco Twego bloga w celu edukacji gawiedzi i ku naszej uciesze ! Z dokumentacją zdjęciową ofkors :)))). Barbara
UsuńTak.Tak! TAK!!!
UsuńMówiłam jej to samo, a ona co? - w głębokiej pogardzie ma prośby me.
To nie pogarda, ale nie daje rady czasowo. Nawet mi kolezanka zrobiła pierdylion zdjęć armagedonu.
UsuńNo przecież żartowałam.
UsuńIzydoru, jeśli nie chcesz publicznie, to może utajnij się?
UsuńDziękuję wszystkim Kurom za życzenia w imieniu syna mego,który jak zauważyła Opakowana, setą chyba wczoraj nie pogardził, bo za śledziem nie bardzo...:) Izydoru, dołączam do chóru - zdjęcia !!! nawet nie musisz dużo komentować :) U mnie słoneczko, idę pranie powiesić - miłego dnia ! BDB
UsuńI ogólnie dzień dobry :)! I każdemu co mu się należy od pogody i życia :))). Rabarbara
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! U nas piękny dzień nastał - lazur nieba i w ogóle. Gumienko dobrze podlane, teraz będzie rosło, już rośnie w oczach! Pięknego dnia Wam życzę i ruszam w życie. Wieczorkiem babski wieczorek i trochę mnie nie będzie. Będziecie już spać gdy wrócę.
OdpowiedzUsuńbaw sie dobrze i wracaj nam na memlon!
UsuńNo nie sądzę, żebym już spała...
UsuńDzień dobry Kurniku, w porze obiadowej.U mnie pomidorówka. Niebo z białymi puchatymi chmurkami gdzieniegdzie.Ciepluchno ,tak ze 26 st. Wybrałam się kosić zielsko ,co nieregularnie wyrosło, a tu J. nie wystawił mi kosiarki, zatem wróciłam i będę się obijać,bo na spacer w taki upał to nie pójdę.
OdpowiedzUsuńHano, udanego spotkanka!
Do południa jeszcze pogoda była mżawkowa, ale się wypogodziło i wyszło słonko. No już jezdem na urlopie można rzec, nawet przedwstępnie załatwiłam sobie sprawę bankową i jest git. Buziole dla Wszystkich posyłam.
OdpowiedzUsuńNo to super!
UsuńHej Kury z wieczora. Chmury poszły precz, błękit głęboki i wyprany deszczem, ciepło 25 stopni, ale jeszcze nie rześko. Dyżur odracowałam, ciastka upiekłam, na krótkim spacerku byłam. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńPoczytałam i nie smiem marzyć! ♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńUśmialam się serdecznie!
U nas chmury precz poszły od rana i do wieczora ich nie było. Dzien był piekny - słoneczny, a nie za ciepły. Oporządziłam gumienienko po deszczach. Wszystko rośnie jak głupie. Jednak podlewanie, jakiekolwiek by nie było, nie zastapi prawdziwej wody z nieba. Niech wszyściuchnym Kurom będzie pogodowo jak sobie życzą, a pozapogodowo takoż.
OdpowiedzUsuńGosianko - o czym nie śmiesz marzyć? Mówię szyfrem - kot - lilka - Warszawa - adopcja - kocie szczęście - niedługo?
OdpowiedzUsuńMarta, odpowiadam szyfrem: koty dwa-Lilka-Warszawa-ZMD-nie śmię marzyć! 😁 Jakby co to do połowy sierpnia robię przerwę, a potem... nie wiem czy nie będzie za późno...
UsuńMatkubosku Gosianko, na co za późno?
OdpowiedzUsuńSorry, Marta, chyba źle zrozumiałam zdania Hany „Lilka już łyknęła, że lepsze są dwa koty niż jeden (nawet już wiemy skąd one się wezmą)”. Myślałam, że ode mnie. :)
UsuńGosianka, bardzo dobrze zrozumiałas! Ale jeszcze nie teraz, choć niedługo, prawda LilkoB?
UsuńO!!! To może właśnie do końca sierpnia Lilka dojrzeje. ;)
UsuńAle się cieszę!
No to czekamy az dojrzeje!!!! i czymamy kciuki!!!!
UsuńRzecz w tym, że Lilka dojrzała, tylko istnieją pewne przeszkody natury organizacyjno-remontowej. Prawda, LilkoB? Jesteś tu?
UsuńOmatkujedyna, jak dobrze, że jeszcze tu zajszłam. Trzymam mocno kciuki Gosiu, Lilko, ach ach.
OdpowiedzUsuńDobranoc, gaszę.
Dziś ja robię pobudkę kurnikowi. Pobudkę ranną zrobił piesiu. Udanego dnia wszystkim Kurom, a ja mam dziś zamiar ubić pana robiącego remont. Jadę s rana sprawdzić, czy raczył się wczoraj pojawić w pracy i co zrobił... Boguśka
OdpowiedzUsuńUbij go umiejętnie, tak żeby wyglądało na wypadek przy partackiej pracy.
UsuńU nas upał się szykuje. Dlaczego lubię lato, ale moje ciało nie znosi gorąca? Jakoś żle to pomyślane.
Groszek zebrany, sporo go nałuskaliśmy. Będziem jeść, będziem mrozić.
Miłego dnia, każdej według potrzeb.:-)
Bogusia, upozoruj, że zawalilo mu się na łeb to co spartaczyl.
UsuńWitajcie w słoneczny, sobotni poranek. Też się zapowiada gorąco i mam jak Agniecha, wstręt ciała do upałów.
OdpowiedzUsuńDziecka przed wyjazdem na wakacje żegnać będę, pranie trzeba zrobić bo już prędzej wyschnie.
Miłej soboty życzę.
Witajcie Kurki Nadobne! Piękny dzień będzie. Ciesze się, bo miałam już deszczu dość. Jutro przywożę część rogatych, niestety jeszcze nie wszystkie, bo sie nie zmieszczą. Trzymajcie kciuki za powodzenie akcji!
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu!
Będę trzymać z całej mocy ! Choć myślałam kiedyś,że odwiedzę Cię w czasie wakacji i wpadnę na sokawkę - niedaleczko było :) aleś wybyła teraz daleczko :) Niech się rogate dobrze przyjmą w nowym miejscu i oczywiście dobrze zniosą podróż. Pozdrawiam cały Kurnik- BDB
UsuńZaciskam z całej siły!!! Niech rogate dobrze zniosą podróż.
UsuńI ja trzymam co by rogate zdrowo zniosły podroż a i szybko nauczyły się nowego miejsca!
Usuńi teraz czymamy kciuki za przeprowadzke rogatych!
UsuńTo i ja się dołączam z moimi kciukami (choć krzywymi) , żeby rogate dobrze zniosły przeprowadzkę i dobrze się przyjęły w nowym miejscu!
UsuńWrócił upał i lazur, niech będzie. W domku da się wytrzymać, a na zakupy mogę iść nawet o 21-ej. Trzymam kciuki za rogate Izydora. Miłego dnia życzę.
OdpowiedzUsuńHej Kurki, ledwo zipię, chociaż powinnam mieć zaprawę (no, ale deszcze to i przerwa była)11,26 km w nogach, ciut za gorąco no i w mieście. Lodami różanymi się po drodze wspomagałam, dziecka ciastka na drogę dostały,mogę odpocząć.
OdpowiedzUsuńMiłej reszty dnia życzę.