MM się opierała, ale w końcu ją zgwałciłam. Nie to, że nie chciała! Nie, żeby się paliła do tego, ale żeby już nie czytać (i nie gadać, bo ja w realu też w kółko o tym) znów o tej Kuriozie, wolała napisać coś mądrego, chociaż znów musiałam się wić i błagać, bo nie chciała publikować. A to dlatego, że (podobno) w necie wszystko już o tym napisano. I co z tego? W necie wszystko o wszystkim już napisano, a żyć trzeba z prokrastynacją czy bez, co nie?
Tak więc mówi MM:
Na zamówienie
Prokrastynacja - próżno szukalibyście jej w słowniku psychologicznym, w każdym razie do 2006 roku – bo ten sprawdziłam. Słowo to najwyraźniej zagościło w repertuarze słów psycho podobnych nieco później, nazywając zjawisko znane od zawsze, a omawiane jako tendencja do robienia czegoś na ostatnią chwilę. A ściślej mówiąc, do robienia na ostatnią chwilę rzeczy często ważnych, istotnych, czasami wręcz niezbędnych do przetrwania. Niektórzy(re) z nas mają tę skłonność w stopniu mniejszym lub większym, niektórzy jej nie mają. Pytanie więc jest następujące: kto tę skłonność ma, skąd się wzięła i czemu służy?
Nie jestem na tyle zarozumiała, ażeby pokusić się o wyczerpujące wyjaśnienie problemu, ale spróbuję zrobić to częściowo, w oparciu o bliskie mi koncepcje psychologiczne, na użytek tegoż tekstu, z konieczności nieco upraszczając i skracając. Chcę się też odwołać do tekstów, które pisałam w Kurniku wcześniej, częściowo chyba w tym niejawnym. Chodzi o pojęcie scenariusza życiowego i pozycji życiowych.
Przypomnę więc krótko. Bazując na analizie transakcyjnej – we wczesnym okresie naszego życia budujemy sobie nasz scenariusz (plan) życiowy, który buduje się wokół „pozycji życiowych”, jakich w tym okresie nabywamy, dzięki okolicznościom życiowym jakim podlegamy, a przede wszystkim dzięki naszej interpretacji tych okoliczności, interpretacji dziecięcej, często wynikającej z dziecięcego, magicznego myślenia o świecie. Jakkolwiek by nie było, wchodzimy w dorosłość z przekonaniem, że albo:
Ja jestem o.k., Inni są o.k. (++)
Ja jestem o.k. Inni są nie o.k. (+-)
Ja jestem nie o.k. Inni są o.k. (-+)
Ja jestem nie o.k., Inni są nie o.k. (--).
Scenariusz życiowy, budowany na bazie tych właśnie pozycji życiowych, ma charakter przymusu, w tym sensie, że zrobimy bardzo wiele, ażeby go potwierdzić. Stosujemy więc różne zabiegi aby się to stać mogło. W pierwszym przypadku (++) uważa się, że mają one charakter konstruktywny (scenariusz Wygrywającego). W pozostałych – różnie bywa.
Prokrastynacja wpisuje się w ten kontekst. Pomyślmy bowiem – mam coś ważnego do zrobienia, załatwienia. Zwlekam do ostatniej chwili. Wiem przecież, że w tej ostatniej chwili może się wydarzyć coś, co uniemożliwi mi wywiązanie się z obowiązku, obietnicy, uniemożliwi mi zyskanie czegoś, czego pragnę…że nie dam rady, bo zostało mi zbyt mało czasu… Ale podejmuję to ryzyko. Dlaczego, w imię czego? Bo:
– a jednak dałam radę, jestem dobra, inni by chyba sobie nie poradzili (+-)
- ciągle muszę tak samo, inni są lepsi, gdybym miała więcej czasu, zrobiłabym to lepiej (-+)
- jestem do niczego, jak tak można, ale przecież nie znam nikogo kto robiłby inaczej (--).
Oczywiście takie wyjaśnienie jest tylko jednym z możliwych. Każda inna teoria podeszłaby do tego nieco inaczej. Psychoanalityk szukałby tu nieuświadomionych, ukrytych motywów takiego zachowania, behawiorysta zastanawiałby się jakie wzmocnienia spowodowały utrwalenie się tych zachowań, a teoretyk gier psychologicznych próbowałby zastanowić się czy i jaką grą jest nasze zachowanie. Niemniej wydaje mi się, że sprawa sprowadza się do tego, że dzięki odwlekaniu spraw na później niewątpliwie coś tracimy (choćby spokój i możliwość bardziej rzetelnego wykonania zadania), ale jednocześnie coś zyskujemy; potwierdzenie jakichś przekonań na swój temat i na temat innych (pozytywnych bądź negatywnych), których to przekonań nie potrafimy w danym momencie potwierdzić inaczej. W każdym razie zysk lub „zysk” musi być większy niż straty, bo inaczej zachowanie takie by się nie utrzymywało.
I tak, takie odwlekanie wykonania zadań może nam na przykład dawać coś z poczucia mocy, utwierdzać nas w poczuciu własnej wartości, na zasadzie – proszę, a jednak potrafię, dałam radę. A jednocześnie, paradoksalnie daje nam poczucie bezpieczeństwa. Bo jak się nie uda, to przecież nie dlatego, że zabrakło jakichś moich zasobów, umiejętności… tylko po prostu czasu.
Oczywiście istnieje jeszcze inne wyjaśnienie. Otóż czasami lubimy się polenić nieco i odkładamy co mniej ważne sprawy na potem. Mamy też zadania, sprawy, problemy, których rozwiązywać bardzo nie lubimy (np. sprawy urzędowe – to ja) i odkładamy je jak długo możemy, bo budzą w nas wstręt (tu rodzi się pytanie czy nie byłoby lepiej w takim razie jak najszybciej zrzucić je z głowy, bo inaczej to może masochizm?) – i w ten sposób możemy dojść do absurdu).
Na koniec mam ochotę Wam powiedzieć, że im jestem starsza, tym częściej powodu oberwanego guzika u danej osoby szukam nie w: braku troski o siebie, niskim poczuciu własnej wartości itp. ale mam ochotę sprawdzić, czy przypadkiem guzik nie odpadł przed chwilą.
Teraz mówię ja, PrezesKura:
Jako ilustracja procesu prokrastynacji występują moje płytki. Odkładałam decyzję i odkładałam, ale dłużej się nie dało.
To w paski kupiłam eksperymentalnie, bo kolorystycznie pasuje nadzwyczaj. Ale sama nie wiem:
Jestem :)!
OdpowiedzUsuńRabarbara
To jak już z wdziękiem wskoczyłam na podium, to zgłaszam, że po przeczytaniu :)). I zacznę od końca czyli płytek, bo sprawa pilna i odkładać nie można, prawdaż ? ;))) Pomysł kolorystycznie bardzo mi się podoba a całość zależy od tego co Hana widzisz - jak łazienka duża, ile i gdzie płytek w paseczki położysz, tak, że ja Ci radzę : rób, jak uważasz ;))).
OdpowiedzUsuńRabarbara
Hrehre, Rabarbara, w tym rzecz, że nie mam jasności. A te w paseczki to końcówka serii za śmieszne piniondze i czekać nie będą! Odwlekam do jutra.
UsuńZupelnie nie wiem dlaczego ta prokrastynacja (to slowo) kojarzy mi sie z preparowaniem ludzkich zwlok i wystawianiem ich przez takiego jednego o wygladzie szalenca, tego von Hagensa. A nie, to byla plastynacja czy jakos tak.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, a te plytki to do ktorego pomieszczenia?
UsuńWszystkie do siebie idealnie pasuja, wiec o co cho?
Oraz druga po przeczytaniu i obejrzeniu oraz niezrozumieniu psychologicznej pogawedki.
UsuńPantera, ja też przeczytałam bez zrozumnienia ;)).
UsuńRabarbara
Nie znam Cie, Rabarbaro, czyzbys tez byla blondynkom? :)))
UsuńPantera, też ;).
UsuńRabarbara
Siostro!
UsuńNooo, nawet siwizna tego nie zmieni ;), bo to w końcu tylko jaśniejszy blond, prawda ? ;)).
UsuńRabarbara
Tak. Moja wyglada, jakbym porobila siwe pasemka. W zyciu nie ufarbuje, bo zaden fryzjer nie uzyskalby takiego efektu.
UsuńAMP, toć prokrastynacja to skomplikowana nazwa prostego zjawiska - LENIA!
UsuńKafelki do łazienki. Jasne na ściany, ciemne na podłogę, pasiate ew. gdziesik dla okrasy.
Aaa, a ja myslalam, ze podloga zostaje (ta brazowa), a reszta podpasowana kolorystycznie idzie na sciany. Ale czego Ty wymagasz od blondynki? :)))))
Usuńnie mowi sie "len" a obsuwa wewnetrznego systemu motywacyjnego...brzmi bardziej naukowo i nikt niczego nie rozumie.
UsuńZ racji iż mam ciężki uraz do słów obcych i obco brzmiących to dla mnie określenia "lenia"się będzie nazywało pro-nacja.Znam ten objaw bardzo dobrze.Jakoś tak od początków samodzielnego życia wszystko szło zgodnie z planem przez kilkadziesiąt lat.Przez ostatnich kilkanaście moja pro-nacja miała się bardzo dobrze po za dwoma przypadkami a dotyczącymi śp.Pandy czyli muszę iść ns spacer i muszę dać jej jeść.I tu wszystko trzymało się tzw.kupy.A dziś-tak jak u większości normalnych ludzi w określonym wieku,ale jeszcze gorzej bo ograniczam/omijam sytuacje kiedy może dojść do owej pro-nacji.Taka ze mnie nacja;)
UsuńCo do prokrastynacji, to wyrażnie jest wieczna ;), bo przecież od zawsze istniało powiedzenie "jutro, jutro, byle nie dzisiaj" i przestroga "zrób dziś co jutro zrobić masz " .
OdpowiedzUsuńW mojej młodości nazywało się to lenistwem ale cóż, jak prawi MM - jest to na pewno złożone i u każdego inaczej. A urzędowe sprawy też odwlekam, budzą we mnie odrazę i ścisk wnętrza. Choć w pracy załatwiałam zaraz i sprawnie, żeby mieć z głowy. No i jak to jest?
Rabarbara
Taaa, bo w pracy za prokrastynację można dostać po premii, zaś w domu, hula babula! Blogger też nie zna tego słowa, bo uporczywie podkreśla.
UsuńBlogger jest bardzo gorliwy, on podkreśla, bo się denerwuje na sam widok.
UsuńAgniecha - myslisz, ze un wszystko na czas robi i dlatego sie wpiernicza? no nie wiem....
UsuńTakie coś w paski ( bardzo podobne ) miałam kiedyś jako panele na podłodze w korytarzu ... przed nawałnicą to było. Bo u mnie wszystko jest albo przed pożarem, albo po pożarze ... albo te mniej przedwanione rzeczy przed lub po nawałnicy ;)
OdpowiedzUsuńA co masz wybrać? Toć to tylko Ty wiesz jak patrzysz w realu no nie ;)
A co do odwlekania ( u mnie to leń jest i tyle ) to robię tak ... potem zapierniczam jak wagonik coby zdążyć i obiecuję sobie, że to ostatni raz ... aż do następnego ;)
UsuńAtaboh, kaHelki wybrane i zdecydowane, tylko to pasiate takie fajne i nie wiem gdzie onego wtrynić i czy wogle.
UsuńWtryniaj, bo naprawde fajne.
UsuńAMP, to nie takie proste, bo łazienka maniunia i nie chcę przedobrzyć.
UsuńTo wtryn malo, zeby nie przedobrzyc, ale wtryn, bo fajne.
UsuńDobra, AMP, wtrynię, o ile do jutra ich nie wykupiom.
UsuńA ja mam lazienke w kafelki z bambusa. od podlogi do pasa ciemniejsze, od pasa w gore jasniejsze, polozone na boku, zbeybyly te bambusowe paseczki w pionie, a tak w pasie, miedzy, jest dekor miedziany i waski. moze pomieszaj paseczki, wzory i wogle coby lazienka wygladala na wieksza, o wiele wieksza :) moja dala rade, choc chcialam odwolywac bambusa, a pani w sklepie byla jednak nieugieta.
UsuńOpakowana pokaż kahelki z bambusa ! I że jaki ten bambus ? Zielony? Upleciony?
UsuńRabarbara
a dzie tam...un BRAZOWY i BEZOWY - kolory , ktore najmniej lubie, rhehrherher. nie moge pokazywac, bo wypadam z chaty za niedlugo i musze zakonczyc bread and butter ppudding oraz kąfiture z wisien. nastempnom razom.
UsuńChyba szfsystkie z tej prokrastynacji wpadły w desperacje i pojszły spać.......
OdpowiedzUsuńRabarbara
Byłąm bardzo zmęczona, Rabarbaro - straszliwym upałem.
UsuńTrzy, czwarte rzeczy robię ostatnio na ostatnią chwilę. Oczywiście nie dotyczy to pracy, bo tam się tego nie a zrobić na ostatnią chwilę. Zrobiłam się patentowanym leniem, jak kiedyś mówiono...😘😍
OdpowiedzUsuńJestem guru odwlekania. Chyba że chodzi o kupowanie fajnych rzeczy albo czytanie fajnych książek, albo dzierganie fajnych swetrów. I wiem, że każdy odwleczony obiad da się zastąpić kanapką, a fajna książka się nie da. Zastąpić.
OdpowiedzUsuńKolory super i nie wiem osochodzi :))))
Oo widzisz Czajko !!! To o to chodzi! - ja nie odwlekam tylko robię to co ważniejsze, czyli czytam ! Od zawsze. W przeciągu, w pociągu, na drągu. :))).
UsuńRabarbara
Hrehre, Czajko, siostro! Fajne rzeczy to ja robię aż gwizdo, normalna rzecz! Nie zapomnę, jak dziecięciem nieco podrośnietym będąc, na mamine dictum w sprawie jakiegoś sprzątania, odrzekłam, że nie mogę, bo czytam, a z czytania jest więcej pożytku niż ze sprzątania. Mama nie wykazała zrozumienia dla moich przemyśleń.
UsuńCzajko, z kafelkami wszystko gra, tylko to pasiate mi bruździ nieco.
UsuńRabarbara, i na szezlągu!
UsuńI na spągu?
UsuńA na pstrągu nie?
UsuńWe wasągu.
UsuńNa pstrągu to nieeee, ksionszka może się zamoczyć.... albo zatłuścić....
UsuńSpągi, szezlągi i wasągi - tak, też. U Starszych Panów lista możliwości była długa ;)).
Rabarbara
No dobrze, to idę spać, bo jutro to już naprawdę muszę do tej Castoramy.... ;))).
OdpowiedzUsuńRabarbara
Płytki bardzo mi się podobają. Kolorystycznie i fakturowo też.
OdpowiedzUsuńOdwlekam czasem załatwienie tego i owego. Swego czasy pisałam sporo różnych wniosków projektowych o dofinansowanie różnych działań i bywało, że w ostatnich chwilach przed dedlajnami wpadały mi do głowy najlepsze pomysły. I pracowałam na ten przykład 48 godzin z przerwami na siusiu i kawę. Wnioski zaś były pozytywnie oceniane i miały dofinansowanie. Nie ociągam się w czytaniu i piciu wina oraz w spożywaniu frykasów.
Hrehre, Izydoru, przybij piątkę. Nie ociągam się j.w. I tak samo mam z przekładami. Przeciągam i przeciągam, nawet nie z lenistwa czy innej prokrastynacji (w każdym razie nie zawsze), ale boję się, że zaraz na pewno wpadnie mi do głowy genialna fraza, a jak wyślę, to umarnoł w butach - niczego już nie zmienię.
OdpowiedzUsuńPłytki mi się podobają i połączyłabym te pasiaste z tymi drugimi jako przejście od jasnych do ciemnych. ładnie to razem wygląda.
OdpowiedzUsuńCo do odkładania, jak czytam to inne odkładam, nagminnie urzędowe sprawy (potem się dziwię, że się dało i nie było tak strasznie), natomiast dzisiaj więcej nie napiszę, bo jestem na nie ze wszystkim i muszę poczekać aż mi chandra przejdzie.
Ewa2, a co tam, napisz co Ci tam w duszy zalega, w Kurniku można!
UsuńBywa, że ludzie, zdawało by się bliscy, zawiodą. Nie bardzo mi się chce o tym gadać, ale nie chodzi o rodzinę.
UsuńPrzejdzie mi.
Swietne te sezamowe, chociaż już widzę jak odkada sie we wgłębieniach kurz jakowyś.No ale to takie zboczenie😀 Brązowe na podłogę ok, praktyczne😀 a pasiaste dałabym jakos tak fikusnie, żeby nie stanowiły jakiejś granicy, czy jednolitego paska.
OdpowiedzUsuńOdkładam na,póžniej co się da, bywa, że odkładanie kończy się rezygnacją, zaniechaniem, zmianą.
Dora to może i dobrze w przypadku niektórych spraw?
UsuńOczywiście😀
UsuńAlbo i wyręczenie się kimś innym😀
OdpowiedzUsuńDora, te ciemne to bardziej oliwko-popiel niż brąz. Kurz nie kurz, spodobały mi się i już. A jak babie się spodoba, to nie ma mocnych. Kupi, nawet z perspektywą odkurzania. Dodam, że na onych są takie smugi, które już wyglądają na kurz, hrehre. Może to celowe?
OdpowiedzUsuńKurki; ta prokra... to moja zmora od zawsze. Prawie wszystko co ważne robiłam i robię na ostatnią chwilę. Zawodowo też tak było. Wykład - w przeddzień, najlepiej w nocy. Publikacja - na ostatni wyznaczony do jej przyjęcia. Nie mówie już o rozliczaniu Pitów i innych urzędowych sprawach. A mam przyjaciółkę, która zawsze miała wszystko gotowe przed terminem. Jak ja jej zazdrościłam tego zdyscyplinowania!Tylko z małżeństwem (pierwszym) nie czekałam do ostatniej chwili. I to był błąd! No własnie - ta nieszczęsna prokrastynacja nie zawsze jest niepożądana. Czasem warto trochę odczekać, zwłaszcza, jak piszecie, kiedy mamy ciekawsze rzeczy do zrobienia.
OdpowiedzUsuńMM dzięki, że jesteś. Miałaś kolejne maużeństwa? Poczemu ta ona pro miała zadziałać inaczej?
UsuńMM, ale z tym małżeństwem to nie kumam. Całą resztę i owszem, hrehre, w końcu jesteś moją siostrą!
OdpowiedzUsuńJak nie kumasz Hana - po co mi ono (to małżeństwo)było - nie trza było nieco odczekać?
OdpowiedzUsuńAaaa, teraz kumam! Myślałam, że pochopnie poćpałaś i że trzeba było trochę odczekać z poćpaniem! Trochę się zadziwiłam...
OdpowiedzUsuńOliwko popiel bardziej do mnie przemawia, chociaz ciemny brąz też wyglądałby super.
OdpowiedzUsuńOch, rozbudzasz moje wizualizacje kahelkowe, jakby przyszło co do czego, o nie wiem na jakie padłby wybór.
Paski fajne, ale bym dużo ich nie dawała, bo taki chaos trochę wprowadzą i wizualnie zmniejszą i zamkną pomieszczenie. Osobiście nie lubię.
OdpowiedzUsuńProkratynacja nie taka straszna. Wygląda na narzędzie do potwierdzenia oglądu świata. Zmienisz ogląd, zmieni się prokrastynacja, albo zniknie. Ja sama zauważam, że coraz częściej, nie zawsze, ale częściej, robię nieprzyjemne rzeczy z planu i nie na ostatnią chwilę. I to jest fajne, więc za pomocą tej marchewki (że fajne) troszkę przerabiam swoje nawyki. Idzie powoli, ale jakoś idzie.
Dzień dobry Kurniku :)!
OdpowiedzUsuńWszystkim Annom dni najpiękniejszych !!!!!!!
Rabarbara
No to tera sie wypowiem, kiedy juz zrozumialam i zglebilam zagadnienie. Pewnie nie uwierzycie, ale z tym pro-costam mnie nie jest po drodze. Zawsze wyznawalam zasade, ze im szybciej cos zalatwie, tym mniej bedzie cos nade mna wisialo, tym szybciej bede to miala odhaczone i z glowy. Wlasnie po to, aby w pelnym spokoju zabrac sie za rzeczy, ktore sprawiaja mi przyjemnosc. Strasznie nie lubie, kiedy mam jakies niezalatwione sprawy, one bardzo obciazaja moj umysl i dusze. Dlatego wlasnie szabko je zalatwiam i nie czekam, bo chyba bym zwariowala.
OdpowiedzUsuńBukzaplac za zyczenia imieninowe, ktorych w zasadzie nie obchodze, tak sie tu wzielam i zgermanizowalam. Ale zawsze mnie zwruszaja, wiec chetnie przyjmuje. Stawiam flaszke wszystkim, dla kazdego cos ulubionego, choc w taki upal katowac sie alkoholem... no ale jak kto kce i lubi. Wczoraj po godz. 22.00 mielim jeszcze ponad 30 stopni i spalim tom razom pod dwoma wentylatorami, zeby moc w ogole spac. Horror!
Imienin nie obchodze, a nie zyczen, jak mi sie nieskladnie napisalo. :)))
UsuńProkrastynacja jest nowoczesnym slowem. Dawniej mowilo sie "zwlekac" z czems. mozesz nie obchodzic, ale i tak Ci zycze duzo dobrego. z zestawem,.
UsuńZestaw zawsze chetnie! :*
UsuńA gdziez tam nowoczesnym, Cycero w Filipice VI (3,8)chociażby mówił, że "jak zwykle we wszystkich przedsięwzięciach zwłoka i odkładanie nie popłacają...(Nam cum plerisque in rebus gerendis tarditas et procrastinatio odiosa est)
UsuńNo i jak zwykle, Izydor ustawił nas barbarzyńców do pionu. Trzeba się było łaciny i greki uczyć w szkole - u nas nie było w programie. A żeby samemu - wytrzymałam 3 miesiące z łaciną, a potem... Nastąpiła, cytuję "obsuwa w wewnętrznym systemie motywacyjnym ". I trwa do dzisiaj, bo jeszcze się łaciny nie nauczyłam.
UsuńRabarbaro dziękuję za życzenia. Jam Bezowa, ale jednak Anna.
UsuńPrzyjemne 17 za oknem, ale 23 wewnątrz,i nie ma jak zrobić przeciągu:(
OdpowiedzUsuńOd jutra chlodniej, ale dz
is jeszcze ma być 29.
Aniom imieninowy ccccmmmmooookkk.
Cierpie na prokrastynacje jak sie okazuje.Czy da sie z tego wyleczyc? szczegolnie jezeli chodzi o sprawy urzedowe, wizyty lekarskie...to jestem ciezkim przypadkiem. Ale zgadzam sie z Pantera, kiedy uda mi sie zwalczyc naturalny odruch odkladanie pod byle pretekstem, to potem jestem bardzo zrelaksowana i ciesze sie zyciem nadzwyczaj.
OdpowiedzUsuńA kolekcja haninych ceramik ma przeeleganckie kolory, bedzie ciekawie.
Wszystkiego najleoszego dla solenizantek!
No wlasnie - wszystkim naszym ANIOM sto lat i zestaw zasadniczy w ilosciach hurtowych i z lodem.
OdpowiedzUsuńOpakowana, ale śledż to z cebulko, nie z lodem ;).
UsuńRabarbara
a seta tez zez cebulko?
UsuńWszystkim Annom dni jak najlepszych w zdrowiu i pomyślności.
OdpowiedzUsuńKiepsko spałam, to i zaspałam. Słońce,kilka obłoczków, już 22 stopnie.
Miłego piąteczku.
Annom i Hannom wszystkiego naj!!!!
OdpowiedzUsuńW kalendarzu znalazłam aż tyla solenizantek: Anna, Grażyna, Hanna, Mirosława, wszystkim im składam najserdeczniejsze życzenia, niech Wam się zawsze dobrze wiedzie.
OdpowiedzUsuńSolenizantkom wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńA, no i płytki ładne. Dałabym te paski jako pasek na wysokości 130 - 150 cm. My tak mamy zrobione, oczywiście z innymi płytkami, i daje to fajny efekt. Z pewnością taki zabieg ma jakąś swoją płytkarską nazwę, ale ja się nie znam. U nas niemożebnie gorąco, ale zapowiadają deszcz od niedzieli do wtorku, więc się już cieszę.
OdpowiedzUsuńhttp://nakomiady.pl/plytki-scienne/dekory-do-glazury/
Usuńo taki efekt mi chodziło, z tym że u nas jest wyżej, i ponad dekorem też mamy płytki, chociaż nie do samego sufitu.
Co do tej prokrastynacji to odwlekam w czasie to czego nie lubię robić, do rzeczy lubianych zabieram się z większą ochotą.
OdpowiedzUsuńZ pełną premedytacją się prokrastynowałam w mojej pierwszej pracy biurze planowanie przestrzennego ;) To była ciekawa praca, ale w naszej pracowni źle zorganizowana. Nasza szefowa miała pełno pomysłów, które przekazywała mnie i mojej koleżance do wykonania, a zaraz potem okazywało się, że akurat do głowy wpadł jej lepszy pomysł i nasza praca lądowała w koszu. Więc ja wykonywałam swoją pracę z namaszczeniem i odpowiednim tempem, tak żeby było widać, że pracuję jednakowoż tempo było ślimacze ;) A moja koleżanka, robiła rasras, aby mieć z głowy, no i zaraz dostawała nowy pomysł do realizacji, a poprzedni lądował w koszu.
Ta sama koleżanka wyjechała do Niemiec na stałe i ja ją odwiedzałam. Chodziłyśmy na spotkania do takiego klubu przy kościele. Spotykały się tam panie i dzieliły rożnymi doświadczeniami. Pewnego razu, pani która akurat skończyła jakiś kurs kulinarny przyniosła chłodnik. Na polskie smaki był on wielce niedobry, wiec ja swoją metodą, jadłam tak aby było widać że jem, ale tak aby z talerza niewiele ubywało. Ania zaś zastosowała swoją metodą i rasras opróżniła talerz. Pani jak to zobaczyła, to się bardzo ucieszyła, że Ani tak smakuje i Ania dostała...dokładkę ;) A na koniec spotkania powiedziano nam, że za chłodnik należy zapłacić po 2 marki, za składniki które pani zużyła do gotowania :)
Dlatego też wiem, że to co można za 15 min zrobić robi się 8 godz. Też tak swego robiłam. Dlatego nie ze mną te numery. Umię to udowodnić organoleptycznie.
UsuńCzołgiem Kureiry! Nie wiem ile stopni, ale gorąco i nieskazitelny lazur nieba, oessssu.
OdpowiedzUsuńDo Kuriozy lecę, a gdzieżbym lecieć miała?
Aniom i Haniom pięknych marzeń, a zaraz potem ich spełnienia!
Aniom Haniom (piesek mojej kuzynki ma dzis imieniny...wcale bym nie wiedziala...) oraz Grazynom - hip hip hura. Miroslawom tez.
OdpowiedzUsuńMój bosz... przeczytałam i teraz to już kumpletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Bo mła się zawsze wydawało ze ona tak na ostatnia chwilę ze zwykłego, normalnego lenistwa a nie z tego pro tego ten. :-O Z paskami to ja tyż nie wiem, robi się mła kłopot z wyobraźniom przeszczennom.
OdpowiedzUsuńTaba, kiedyś robiło się byki ortograficzne, a dzisiaj ma się dysortografię:)))
UsuńUlubiona reprymenda mojej Babci brzmiała "morgen, morgen, nur nicht heute, sagen alle faulen Leute " W tłumaczeniu: "jutro, jutro, tylko nie dzisiaj mówią wszyscy leniwi ludzie. Czasem nas opieprzała po niemiecku, bo się ładnie rymowało. Moją prokrastynację uważnie planuję wg powiedzenia: "co masz zrobić dzisiaj zrób za tydzień, (dwa abo miesiąc) będziesz mieć tydzień, (dwa abo miesiąc) wolnego" Obliczam ile mogę się obcyndalać, żeby niczego nie spieprzyć i tak robię. Kahelki też by mnie się podobały. A pasiastej okrasy żal nie uwiecznić. Życzonka dla solenizantek.
OdpowiedzUsuńTo powiedzonko "chodzi" do dzisiaj :) Nic nie stracilo na znaczeniu.
Usuń"Jutro, jutro ja wszystko zrobię,
OdpowiedzUsuńa dzisiaj jeszcze poleżę sobie."
Tak podśpiewywała moja babcia (ze strony ojca). Mówiliśmy też: "Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego." To tak trochę podobnie, jak mówi SaBała-ciak.
Generalnie bardzo się staram, żeby nie odkładać, ale często mi nie wychodzi. To nie odkładanie.
Nieodkładanie???
UsuńJak kto chciałby się czepiać. Nie jestem fundamentalistą.
UsuńWszystkim Aniom, Haniom wszystkiego najlepszego plus pełen zestaw dodatku ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńJa staram się wszystko dość szybko albo jak to się mówi w swoim czasie
OdpowiedzUsuńA aktualnie siedzę z niedoleczona nogą do góry w Krakowie i nawet spotkanie z Ewa2 co mieszka tak blisko nie wyszlo ani z Rabarbara
od tego siedzenia od 6 tygodni naroslo mi ca 4 kg! !!!! 😣
Kafelki trudno mi ocenić pojedynczo zobaczymy po położeniu ale wzór ciekawy
Skoro złożyłam zamówienie, to wypadałoby podziękować MM. Co niniejszym czynię, kajając się, że nie od razu.
OdpowiedzUsuńTrochę porządku i teorii przydaje się, by inaczej popatrzeć na swoją własną praktykę.
Oraz fakt, że tak wiele Kur praktykuje prokrastynację zupełnie bezwstydnie. No bo ma ona i swoje dobre strony.
Kończę, bo upał opróżnił mi głowę i nie ma w niej żadnej składnej myśli. Dobranoc.
Też Wielkie Dzięki MM. Nie mam wykształcenia psycho, ale to moje zainteresowanie. Brońbuk hobby. Ta projakaśtamnacja znana jest od zawsze. Jak kto ma bat nad głową. Może ponoć być skuteczna jak ktoś lubi mieć adrenalinę i działać w stresie, żeby udowodnić, że umie sobie radzić w tym stresie właśnie. A teraz to właśnie jest takie modne. Żeby być prokrastynatorką trzeba być odpowiedzialnym człowiekiem. Zwłaszcza jak coś, czyli czyjaś praca od tej prokrastynatorki zależy.
UsuńDzięki Kurki za dzięki, ale nie ma za co doprawdy. Lubię sie czasem powymądrzać, tak po ludzku zwłaszcza. A w Was mam wdzięcznych odbiorców (czynie)bo bierzecie to co piszę właśnie tak po prostu, znajdując w tym kawałek siebie. I o to chodzi. Dzięki. A dzisiaj mam pusty ueb, bo cały dzień (prawie) przygotowywałam jutrzejszy obiadek dla dziecków z przyległościami, chociem nie Anna.
OdpowiedzUsuńA wszystkim Annom, Anusiom, Haniom i Aniom - wszystkiego naj i - tradycyjnie - po Opakowanemu - seta śledź i galareta. Ahoooojjjj!!!
Ta seta mnię by zainteresowała. Pamięta ktoś Wistulę? Mam w zapasie. Otworzymy na 35 lat po ślubie. Już na drugi rok.
UsuńNie pamiętam - co to Wistula - wódeczność?
UsuńNajbardziejsze obrzydlistwo wódczane. Rodziciele moi kupili na zapas jakby co brakło. Nie brakło i ona, znaczy Wistula, wódeczka czysta się ostała. Będziem degustować wkrótce.
UsuńAhoj. Jako prokra. Tak mówię jak trzeba. Ahoj komu do tego.
OdpowiedzUsuńAhoj - i dobrze mówisz Sabała-ciaku - lubię Twoje gadki.
OdpowiedzUsuńTwoje są takie naszonaukowointimnimiswoje. Kce dalsze.
UsuńSaBała, będo.
Usuń:)))) Basik dobrze prawisz.
OdpowiedzUsuńCzy perkowska dalej funkcjonuje?
UsuńAle,że emalia, to tak owszem.
UsuńWistula , to wódeczność,my wxspadku po szwagrze mamy tyle roznosci, ze aż żal, że pić niespecjalnie możemy, za to uszczęśliwiamy innych:)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie. Zawsze chciałam mieć siostrę a mam 3 braci, w tym bliźniaków. Chciałam córki a mam 2 synów. Ale mam Synową od Drugiego. Hura. Fajna dziewczyna. Byłą Synową też mam. Od Pierwszego. Matkę mojego wnusia. Ale mam też Psiapsiółkę. Taką jedyną. Jak Siostrę. Zazdraszczam Wam. Hana iTy.
OdpowiedzUsuńSaBała, taka przyjaciółka to przecie jak siostra!
UsuńDiabeł ubiera się u Prady. Obejrzałam zaś. Nada się chyba na prokra. Hano, nie wyrzucaj okraskóf. Może rama lustra?
OdpowiedzUsuńWiem, że nie mam fb. I nie będę mieć. Chyba tu zciemniam? A może gaszę?
OdpowiedzUsuńSzfystkie padły od upałow wczoraj.
OdpowiedzUsuńDziędobry z rańca, wiater wiucha, 20 st, ma byc 26 dzis,ciśnienie 1010, od srody ma popadywać.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJuż 20 stopni, lekki wiatr, słońce, będzie upał.
Zaraz będę gotowa do drogi, tylko poczekam na rodzinkę. Wprawdzie droga mało przyjemna, bo muszę moją obfitość wcisnąć między dwa dziecinne foteliki, na szczęście niezbyt długa. (Uprzedzam ewentualne uwagi, córka nie może z tyłu bo jej niedobrze.)
Miłego weekendu życzę.
Ja,soe juz nauczylam z tylu, czasem mi przez moment niedobrze, ale mija.
UsuńU niej odwrotnie, długo nic jej nie było, a teraz ją dopadło i nie mija.
UsuńTeż mam tę przypadłość. Jako pasażer zawsze mam mdłości i z przodu, i z tyłu - czasem malutkie, czasem większe, ale są zawsze. Jako kierowca mogę jechać na koniec świata i nic. Unikam roli pasażera, co czasem bywa uciążliwe.
UsuńCześć Kurki,
OdpowiedzUsuńu nas gorąc wzbiera. Ale prognoza się zlitowała i mówi, że padać będzie od dziś z wieczora. Lepiej. Idę podlać pomidory, są takie rzeczy, których nie da się odłożyć na później - nie podlejesz, to zdechnie. Na żartach się nie zna taki pomidor. Oraz na psychologii. Nie ma zrozumienia dla ludzkich skłonności do zwlekania.
Czołgiem Kureiry! Padłam wczoraj po Kuriozie wróciwszy dość późno i pfff... obudziwszy się wedle północy. Tak że ten, oddałam się prokrastynacji z dużym upodobaniem.
OdpowiedzUsuńpoza tym gorąco i sucho.
Dzień dobry, u mnie od 5 godzin, jak nie pada, to kropi. Niektórym już to przeszkadza, a ja się cieszę z deszczu...
OdpowiedzUsuńGdzieście się podziały ???
OdpowiedzUsuńJa cieszę się padającym deszczem, mimo, że otrzymałam po południu, przed wyjściem z huty, ostrzeżenie o burzach. Może zmyje ten kurz z ulic...
UsuńJa kawal popoludnia spalam po nadmiarze delektowania sie bialym winkiem....i na grzybach bylam. do kolacji byly rydze z patelni.
UsuńTeż otrzymałam ok 17 ostrzeżenie o burzach i też się ucieszyłam ale na krótko :(. Sprawdzałam lokalną prognozę przed chwilą i już nic.... ani kropelki nie zapowiadają...... A jutro znowu powyżej 30 ..!
OdpowiedzUsuńRabarbara
Hej Kureiry, czy Wy śpicie?
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam delektować się białym winem.
OdpowiedzUsuńJa sie od poludnia delektowalam bialym winem, tak do jakiejs 2.30, ze poszlam spac na kawal popoludnia, a szlam na niewyraznych nogach. Efekt taki, ze wszyscy pili dalej to winko (6 butelek przyjechalo....), a ja bylam wstrzemiezliwa i co slyszalam slowo "winko" to mnie otrzachalo...straszne takie cos jest.
UsuńLiczę na deszcz, ale chyba nadzieje me płonne, choć nieźle się zachmurzyło i trochę nawet wieje.
OdpowiedzUsuńNie śpię jeszcze.Jutro prognoza, ze 50 % opady, zobaczymy czy sie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńJa już na nic nie liczę. Chyba już nigdy nie popada.
UsuńIzydoru, juz skończyłaś? Wszak noc jeszcze młoda!
OdpowiedzUsuńTyla dni mnie nie było w Kurniku, ale wiecie dlaczego.
OdpowiedzUsuńJuż opędziłam wszystkie imprezy, teraz zaczynam żyć dla siebie. Kurki kochane, serdecznie dziękuję za życzenia imieninowe. Jestem dziś padnięta.
a co? zaliczylas te wszystkie pozegnalne imprezy bezbolesnie? Juz koniec, kropka, mozesz spokojnie emerycic?
UsuńPrzeżyłam Opakowano, pożegnałam się definitywnie i wyszłam ze świadectwem pracy. Było fajnie i fajne prezenty dostałam, pokazywałam na Rzonach. Dziś opędziłam imienino-urodziny w chałupie i mam spokój. W poniedziałek zawiozę to świadectwo do ZUS i fajrant, śpię do popołudnia.
UsuńDziś za oknem mam dwa wesela i spania nie ma.
Jak ja Ci zazdraszczam. Nie tych wesel oczywista. W mojej okolicy wszystko śpi. A ja pracuję na moje obcyndalanie się dalsze na Warmii. Tam mieszkamy za wsią, w lesie. Jak to mówią u nas: tam psy dupą szczekają. W tym rzecz, że tam nawet psy nie szczekają jak ktoś ich nie przywiezie. Jest CISZA. Tylko ptaszki, szum drzew i fal ewentualnie.
UsuńFajnie Bezowo, nowy etap życia przed Tobą, ale Beza bedzie zadowolona, że pańcia w,domu codziennie😀i możesz wysypiać die ile chcesz i w ogile robić co tylko zechcesz. Moze i remontcruszysz, niech tylko kasaxwplynie na konto, no nie?
OdpowiedzUsuńJa padlam po 22 i juz sie obudzilam i ciezko zasnac, ale bede probować,slucham szumu wiatru, bo powiwów zbytnio w pokoju nie czuć, szkoda,,byloby chlodniej.
OdpowiedzUsuńCześć Kury Niedzielne!
OdpowiedzUsuńU nas NIE popadało. ( Rogaaata! A u Ciebie?)
Prognoza nadal optymistyczna i twierdzi, że jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik...
Tylko że dlaczego ma być burzowo? Wolałabym samo deszczowo. Kombajny ryczą - czyli są żniwa. Czyli będzie ziarno. A nasze konie dostaną swój zapas słomy na zimę.
Zaraz lecę do pomidorów, bo czekają na mnie.
Gorąc, Kury odpoczywają? 30 mam w cieniu i duchota.
OdpowiedzUsuńPada!
OdpowiedzUsuńA u nas ani kropli.
UsuńU nas już przestało. Wszystko wsiąkło czy wyparowało, bo wygląda tak samo, jak przed deszczem.
UsuńTeż padało 15 min. W Katowicach powódź a u nas w okolicach Rybnika susza. Teraz 25 ST. Jeszcze cuś porobię i chyba będę gaśić. Dzisiaj śpię. Budzikom śmierć. We wtorek mus działać.
UsuńPomidory na mnie czekają na bazaru. Ale u nasz on ci jest też we wtorek.
Usuń26 i duchota mimo wiatru, slonce swieci na calego.Siedze i gapie sie na serial kryminalny.
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem co robić z tego gorąca i suchości:(((
OdpowiedzUsuńHana, w Twoim województwie ponoć najgorzej :((. A u mnie co niby najlepiej to znowu dziś było ponad 30 i ani kropelki. Przed chwilą skończyłam akcję ratunkową z wiadrami wody :(.
OdpowiedzUsuńRabarbara
Po co ja wróciłam....buuuu. Tu nie ma czym oddychać, 29 stopni o tej porze, tam mimo upału (40 w słońcu na termometrze) to w lesie chłodek, miły wiaterek, w cieniu za domem przyjemnie i mimo wielkiego pasikonika na stole, posiłki na powietrzu mają swój urok.
OdpowiedzUsuńRzeczywistość skrzeczy, trzeba było wrócić.
OoO! Internet pokazuje optymistycznie, że za chwilę ma zacząć lać ! No, ciekawam........
OdpowiedzUsuńRabarbara
Wróciłam z obchodu (sprawdzanie ogrodzeń). Sąsiadami owiec na górnym pastwisku jest obecnie około 50 koni (na pewno nie mniej). Uwielbiam na nie patrzeć, podchodzą i przyglądają się a nawet biegają z Orwellem wzdłuż ogrodzenia.
OdpowiedzUsuńJutro przywożę zduna na chyba tydzień. Nie wiem, co wymodzi, ale innego nie mam. Wszystko się ślimaczy strasznie.
Deszczu jak nie było, tak i nie ma.
Nazbierałam wieczorem koszyk pomidorów z moich upraw w koszach i donicach (koktajlowe jeszcze zielone). Chyba sobie poczytam thriller romantyczny Nory Roberts, na nic innego głowy nie mam obecnie.
Thriller romantyczny to brzmi oryginalnie ;))) Izydorze.
UsuńRabarbara
Nie jest to literatura wielkich lotów, ale cóż...
UsuńTo co piszesz o remontowaniu, dla mnie jest abstrakcją. To co piszesz o swoim życiu i owcach, jeszcze większą. Szapoba. Nora była nawet w Harlequinach. Czytałam "Błękitne wzgórza". Prawie jak Agata Ch.
UsuńPrzed chwilą, przez 15 miut polało nawet. Jest 23 stopnie i duchota.
OdpowiedzUsuńIzydoru, ale to nie Twoje konie?
OdpowiedzUsuńŻe odpowiem za Izydora - sumsioda som. Ślunzaki z papyramy.
UsuńEj Kurki; padnięta jestem jakaś całkiem. W nocy Źle sie śpi, w dzień prawie oddychać nie można. Świat sie kończy, jak mawiał mój mąż. Wczoraj wydawałam obiadek dla dziecków w rozszerzonym składzie. I wyobraźcie sobie - przy tej suszy, kiedy tygodniami ni kropli deszczu, kiedy nakryłam z wszystkimi szykanami do obiadu na tarasie, zaczęło padać!!! Ale oczywiście długo (na szczęście tym razem) to nie trwało. Przetrzymałam z pomocą markizy - nieco dziurawej)i potem było już całkiem miło, bo nawet prawie rześko po tym małym deszczu.
OdpowiedzUsuńDobrze prawisz. W nocy Źle się śpi. Zwłaszcza jak nazajutrz trza zamknąć przetarg. Dużo pracuję nocami. Jest spokój.
UsuńŚwiat się kończy, bo z pokolenia na pokolenie ludzie głupieją. Młodzież jest tak wyspecjalizowana i wytrenowana (abo nawet wytrenowana) że nie ogarnia całokształtu. Też bym wydała obiadek, ale jest jeden szkopuł. U nas ja nie gotuję. Zamawiam w razie co catering.
UsuńWytresowana w nawiasie miało być.
UsuńA może kiedy my byliśmy młodzieżą, też nie ogarnialiśmy całokształtu? Trudno mi uwierzyć, że młodsze pokolenie jest głupsze od starszego.
UsuńU nas w nocy padało, więc w dzień dało się wytrzymać. Dodam jeszcze, że powinnam mieć na imię Prokrastynacja:) Przykre to bardzo, ale taka jestem. wszystko na ostatnią chwilę. Czasem zdążę, czasem nie zdążę. Jak mogę, to rezygnuję.
OdpowiedzUsuńPłytki są bardzo ładne. Kurioza będzie perełką.
Bra nui. Czyba gaszę. Ale nie wiem, bo Bezowa ma dwa wesela.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki.
OdpowiedzUsuńU nas troszkę popadało. Ale tak raczej, żeby spłukać kurz, i przerwać żniwa. Bo w sobotę zaczęli, no to pogoda im zrobiła lekko chamski numer. Mokrego ziarna się raczej nie zbiera, a zapowiada się parę dni deszczowej pogody, z tych upierdliwych dla wszystkich, czyli deszczu mało, ale z przerwami. Zobaczymy.
Dzięki temu deszczowi trawę będę mogła posiać na tych wszystkich byłych wykopach, bo inaczej nie byłoby sensu.
Przyjemnego poniedziałku, drobie.
Dzień dobry,duchota nadal, 19 st, ma byc 28.Troche pokropilo w nocy, poki co jeszcze slonca nie ma.Puscili w nocy ruch z autortrady przez wioskę, wiec hałas caly spory.
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia !
Witam Kurnik U nas nie pada i nie padało. Dach trochę porozbierany w masztalce więc bardzo na brak deszczu nie narzekam a i żniwa w sąsiedztwie pełna parą idą.
OdpowiedzUsuńTrzymcie kciuki, by Edek zdun ("tak na mnie wołają" rzekł był w pierwszej rozmowie, a miałam nr telefonu skądś i nie wiedziałam jak się nazywa. I dalej nie wiem, poza tym, że Edek mu na chrzcie dali).
Tydzień zapowiada się sensacyjnie.Z jednej strony Edek, z drugiej zakładanie krokwi zewnętrznych. któreśmy ciesielsko przygotowali z G. Bardziej G. niż ja w efekcie.
Udanego poniedziałku i takiegoż tygodnia!
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńDeszczu nie było i nie ma, chmur trochę, 23 stopnie. Dobrego startu w nowy tydzień.
Goraco, parno, i tak sie tydzien zaczyna - helou Kurniku!
OdpowiedzUsuńjestem potwornie niewyspana, od paru nocy jak sie obudze o 2 - 3 rano, to do jasnosci sie turlam po lozku, dzis dalam za wygrana 15 po 5, za otwartym na oscierz oknem rozmawiala, jak co rano, rodzina srok z sasiadami, tez srokami. wyraznie nie chcialo im sie podejsc do plota....
Czołgiem Kureiry! Dzisiaj to chyba apogeum temperaturowe jakieś, jest nie do zniesienia. Nie wiem ile stopni, ale dech zatyka i zwala z nóg. Nie wychodzę z domu, mowy nie ma.
OdpowiedzUsuńja z kanapka w zebach (wysilek zucia) wyszlam powiesic pranie w pelnym sloncu na tarasie, teraz cierpie sztraszliwie...pojde posiedziec w wychodku na dole, bo i odpolnocy i z kafelkowa podloga...moze nawet sie tam poloze...
Usuńooo, wlasnie zauwazylam, ze wyzej napisalam osciez oscierz.... nonono
Dzień dobry. Nadaję z huty, wiatrak działa cały czas, a 29 jest w pomieszczeniu. Z klimatyzacją jadą, ale nie mogą dojechać...Wolę nie sprawdzać ile jest na zewnątrz...😡😕😱
OdpowiedzUsuńZrobiłam zakupy, jest 32 w cieniu, chmury co były sobie poszły, zostało parę takich półprzejrzystych maźnięć. Dzisiaj nie mam dyżuru, ale jak tu wyjść z domu na spacer? Żadna przyjemność.
OdpowiedzUsuńProkrastynacja? Później sprawdzę, co to znaczy.
OdpowiedzUsuńhrehrhher, dobre. Cos jak "jedna prawdziwa choroba jest hipochondria"...
UsuńRety, znow parówa, 30 st, wiatr ledwo, ledwo, dobrze, że czasem slonce zajdzie z chmurke.
OdpowiedzUsuńCześć Kurry,
OdpowiedzUsuńsprawozdanie meteo: temperatura osiągnęła 34 st. w cieniu, powietrze piecze i pali, niebo się zaciąga na horyzontach. Będzie burza. Myślę że za jakieś pół godziny.
U nas nic nie zapowiada ani burzy, ani innych atrakcji.
UsuńBurzy nie było. Spadło kropel 3 po drodze do miasta gminnego i to wszystko.
Usuńwróciłam ze Lwówka. Tam padało intensywnie, ale krótko.
Usuń35 w cieniu, kilka baranków, wiatr ledwo wyczuwalny, powietrze w słońcu aż parzy. Żadnego deszczu nie widać.
OdpowiedzUsuńKrotki koniec swiata...woda sie lala jak w tropikach, pioruny , grzmoty... ulzylo, od razu 10 stopni mniej za jednym zamachem . Jakies 10 minut i juz po. Ale jest znacznie lepiej, bo bylo tak ciezko, ze ledwo sie dowloklam do domu.
OdpowiedzUsuńGrazyno - ja wiem, ktora to burza, bo chmury lecialy od poludniowego zachodu, nas ominely nieco boczkiem i polecialy w kierunku Konstancina. U nas, mimo braku deszczu, temperatura spadla o ponad 10 stopni w wielkim tempie (mniej niz godzina), jest 24. da sie zyc. tylko wlasie urwali prunt....nasza rozlewnia elpstrycznosci jest w Jeziornej, wiec tego, jak tam sie urwalo to pewnie i u nasz.
UsuńTutaj jestesmy w pelni oswieceni, elpstrycznosc ma sie dobrze...chlodno ale widze na prognozie, ze ma sie znowu podniesc wysoko o 19tej ma byc 28.Co za dziwy!
UsuńOpakowano, to bida bez prądu, może naprawią.
Usuńoddali i zabrali chwilowo pare razy, ale, jak pisze G. ocieplilo sie na noc, a ja taka rozochocona poszlam wieczorem z chlodnego salonu do sypialni na gorze, otworzylam drzwi - i jak piekarnik - 29 stopni...
UsuńGrzmotnęło raz, błysnęło i pada, jeszcze bo wygląda ze zaraz przestanie. Temperatura spadła do 25 stopni.
OdpowiedzUsuńJa nie wychodziłam dziś z domu, bo jeszcze mogę:) Dzieciaki jednak coś ciągnie na dwór, więc mus wyglądać przez okno na skwar i drzwi czasem otworzyć, żeby ryknąć, aby pokazały się, tak kontrolnie.
OdpowiedzUsuńKalipso, zadam Ci gupie pytanie. Czas tak straszliwie ucieka, że pogubiłam się - ile Twoje dziecki majo wiosen? Po kolei?
UsuńTroche popadało, i uf, juz tylko 24 st.
OdpowiedzUsuńLało od 18 do teraz, intensywnie i z grzmotami. Szło od wschodu. Teraz jest lekkie 22 stopnie i idę z Gutkiem w rajzę, co by wywietrzył tyłek przed nocą. Parasolek przezornie wezmę ze sobą. Spokojnej nocki
OdpowiedzUsuńU mnie pierdnęło na zachodzie, spadły trzy krople deszczu i do widzenia ślepa Gienia. Temperatura też nie spadła. Pot zalewa mi oblicze i nie tylko. Jestem wkurzona, że u Was wszędzie pada lub padało. A tu kicha.
OdpowiedzUsuńU nas nie padało, nie pada i raczej nie będzie padało. A w ościennych miejscowościach padało całkiem dobrze.
UsuńU nas też jednak nie padało. Ale może dzisiaj?
UsuńPot zalewał mi oblicze nawet w nocy. Ale teraz jakoś chłodniej.
U mnie jak u Hany. Wyjatkowo spoconam dziś. może to oznaka przesilenia? Oessu - oby!!!
OdpowiedzUsuńCześć Kury, u nas 20 st., a prognoza uporczywie twierdzi, że będzie padać. Uparła się, głupia. Co prawda, migrena mi się zaczęła w nocy, taka ze zmian ciśnienia atmosferycznego. Pożyjemy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPopadało jeszcze wczoraj wieczorem, już obeschło, to wszystko mało, kurz zmyło, nie namoczyło wiele.
Teraz się przeciera, 22 stopnie, ma być gorąco.
Dobrego dnia życzę i deszczu tam gdzie potrzeba. Pędzę na dyżur.
Hej kurki.U nas juz,lepiej, padalo csla noc,19 st, nacrazie pochmurno i spiaco.
OdpowiedzUsuńTu 30 iles tych gupich stopni, czesc czasu w samochodzie, gdzie wszystkie dmuchawy na ful z klima byly nakierowane na mnie, polazlam (przed 9 rano) d Piasecznie na duze targowisko...o rety, ILE straganow owocowo-warzywnych! no i teraz musze troche pokisic i pokompocic i podzemic (rabarbarowo-agrestowo-gruszkowy, bo mi sie udalo kupic na jednym straganie rabarbar...i jak go zaraz nie schowam, to sie slubny bedzie umizgiwal o taki uduszony... w sumie dzem MOZE byc agrestowo-gruszkowy. nie bylo ni jednego straganu wsrod tych szmacianych lnianego. czyzbym musiala jechac do Kazmierza n/Wisla, bo tam kupilam sobie dwa ciuchy lniane i one sa najlepsze na swiecie. az zal, ze wiecej nie kupilam, bo byly tanie, a sa niezwykle trwale....
OdpowiedzUsuńProdukcja dżemu w takich temperaturach to wyzwanie.
UsuńRabarbaro!!!!! jak nazywa sie serial? Bo jeden ustalilysmy, ze do Doc Martin. w Kornwalii. a ten drugi??? pisze tu, bo nie mam sily wstawac i leciec do telefonu w torbie. za bardzo bym sie zmeczyla....
OdpowiedzUsuńŻyję, ale stanowczo nie nadaję się do oddychania parą wodną. Łażą chmury, pomrukuje gdzieś daleko, deszczu z tego nie ma, 28 stopni i gdyby nie lekkie podmuchy nie dało by się wytrzymać.
OdpowiedzUsuńNawet dziecka przymulone, apetytu nie mają, babcia się złamała i kupiła lody.
Do domu wróciłam na szczęście klimatyzowanym autobusem, podreperuję się kawą i fajrant.
Tu bylo fajnie rano, a teraz znow duszno , pograbiłam i wywiozłam liśce,i koszulka cala mokra:( Wychodzi slońce.
OdpowiedzUsuń