czwartek, 25 lipca 2019

Na życzenie

Chciałyście (chcieliście), to macie. Jak wnioskuję z końcowych komentarzy pod poprzednim postem, prokrastynacja ma się dobrze w kurzych szeregach. I nie tylko w kurzych, jak mniemam, w ludzkich ogólnie.
MM się opierała, ale w końcu ją zgwałciłam. Nie to, że nie chciała! Nie, żeby się paliła do tego, ale żeby już nie czytać (i nie gadać, bo ja w realu też w kółko o tym) znów o tej Kuriozie, wolała napisać coś mądrego, chociaż znów musiałam się wić i błagać, bo nie chciała publikować. A to dlatego, że (podobno) w necie wszystko już o tym napisano. I co z tego? W necie wszystko o wszystkim już napisano, a żyć trzeba z prokrastynacją czy bez, co nie?
Tak więc mówi MM:

Na zamówienie 

Na zamówienie piszą ZNANI. Bo u nich się zamawia. No więc i mnie przyszło pisać NA ZAMÓWIENIE. Wow (hrehrehre)!

Prokrastynacja - próżno szukalibyście jej w słowniku psychologicznym, w każdym razie do 2006 roku – bo ten sprawdziłam. Słowo to najwyraźniej zagościło w repertuarze słów psycho podobnych nieco później, nazywając zjawisko znane od zawsze, a omawiane jako tendencja do robienia czegoś na ostatnią chwilę. A ściślej mówiąc, do robienia na ostatnią chwilę rzeczy często ważnych, istotnych, czasami wręcz niezbędnych do przetrwania. Niektórzy(re) z nas mają tę skłonność w stopniu mniejszym lub większym, niektórzy jej nie mają. Pytanie więc jest następujące: kto tę skłonność ma, skąd się wzięła i czemu służy?
Nie jestem na tyle zarozumiała, ażeby pokusić się o wyczerpujące wyjaśnienie problemu, ale spróbuję zrobić to częściowo, w oparciu o bliskie mi koncepcje psychologiczne, na użytek tegoż tekstu, z konieczności nieco upraszczając i skracając. Chcę się też odwołać do tekstów, które pisałam w Kurniku wcześniej, częściowo chyba w tym niejawnym. Chodzi o pojęcie scenariusza życiowego i pozycji życiowych.

Przypomnę więc krótko. Bazując na analizie transakcyjnej – we wczesnym okresie naszego życia budujemy sobie nasz scenariusz (plan) życiowy, który buduje się wokół „pozycji życiowych”, jakich w tym okresie nabywamy, dzięki okolicznościom życiowym jakim podlegamy, a przede wszystkim dzięki naszej interpretacji tych okoliczności, interpretacji dziecięcej, często wynikającej z dziecięcego, magicznego myślenia o świecie. Jakkolwiek by nie było, wchodzimy w dorosłość z przekonaniem, że albo:

Ja jestem o.k., Inni są o.k. (++)

Ja jestem o.k. Inni są nie o.k. (+-)

Ja jestem nie o.k. Inni są o.k. (-+)

Ja jestem nie o.k., Inni są nie o.k. (--).

Scenariusz życiowy, budowany na bazie tych właśnie pozycji życiowych, ma charakter przymusu, w tym sensie, że zrobimy bardzo wiele, ażeby go potwierdzić. Stosujemy więc różne zabiegi aby się to stać mogło. W pierwszym przypadku (++) uważa się, że mają one charakter konstruktywny (scenariusz Wygrywającego). W pozostałych – różnie bywa.
Prokrastynacja wpisuje się w ten kontekst. Pomyślmy bowiem – mam coś ważnego do zrobienia, załatwienia. Zwlekam do ostatniej chwili. Wiem przecież, że w tej ostatniej chwili może się wydarzyć coś, co uniemożliwi mi wywiązanie się z obowiązku, obietnicy, uniemożliwi mi zyskanie czegoś, czego pragnę…że nie dam rady, bo zostało mi zbyt mało czasu… Ale podejmuję to ryzyko. Dlaczego, w imię czego? Bo:
– a jednak dałam radę, jestem dobra, inni by chyba sobie nie poradzili (+-)
- ciągle muszę tak samo, inni są lepsi, gdybym miała więcej czasu, zrobiłabym to lepiej (-+)
- jestem do niczego, jak tak można, ale przecież nie znam nikogo kto robiłby inaczej (--).

Oczywiście takie wyjaśnienie jest tylko jednym z możliwych. Każda inna teoria podeszłaby do tego nieco inaczej. Psychoanalityk szukałby tu nieuświadomionych, ukrytych motywów takiego zachowania, behawiorysta zastanawiałby się jakie wzmocnienia spowodowały utrwalenie się tych zachowań, a teoretyk gier psychologicznych próbowałby zastanowić się czy i jaką grą jest nasze zachowanie. Niemniej wydaje mi się, że sprawa sprowadza się do tego, że dzięki odwlekaniu spraw na później niewątpliwie coś tracimy (choćby spokój i możliwość bardziej rzetelnego wykonania zadania), ale jednocześnie coś zyskujemy; potwierdzenie jakichś przekonań na swój temat i na temat innych (pozytywnych bądź negatywnych), których to przekonań nie potrafimy w danym momencie potwierdzić inaczej. W każdym razie zysk lub „zysk” musi być większy niż straty, bo inaczej zachowanie takie by się nie utrzymywało.

I tak, takie odwlekanie wykonania zadań może nam na przykład dawać coś z poczucia mocy, utwierdzać nas w poczuciu własnej wartości, na zasadzie – proszę, a jednak potrafię, dałam radę. A jednocześnie, paradoksalnie daje nam poczucie bezpieczeństwa. Bo jak się nie uda, to przecież nie dlatego, że zabrakło jakichś moich zasobów, umiejętności… tylko po prostu czasu.
Oczywiście istnieje jeszcze inne wyjaśnienie. Otóż czasami lubimy się polenić nieco i odkładamy co mniej ważne sprawy na potem. Mamy też zadania, sprawy, problemy, których rozwiązywać bardzo nie lubimy (np. sprawy urzędowe – to ja) i odkładamy je jak długo możemy, bo budzą w nas wstręt (tu rodzi się pytanie czy nie byłoby lepiej w takim razie jak najszybciej zrzucić je z głowy, bo inaczej to może masochizm?) – i w ten sposób możemy dojść do absurdu).

Na koniec mam ochotę Wam powiedzieć, że im jestem starsza, tym częściej powodu oberwanego guzika u danej osoby szukam nie w: braku troski o siebie, niskim poczuciu własnej wartości itp. ale mam ochotę sprawdzić, czy przypadkiem guzik nie odpadł przed chwilą.
Teraz mówię ja, PrezesKura:
Jako ilustracja procesu prokrastynacji występują moje płytki. Odkładałam decyzję i odkładałam, ale dłużej się nie dało.
To w paski kupiłam eksperymentalnie, bo kolorystycznie pasuje nadzwyczaj. Ale sama nie wiem:










279 komentarzy:

  1. Jestem :)!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  2. To jak już z wdziękiem wskoczyłam na podium, to zgłaszam, że po przeczytaniu :)). I zacznę od końca czyli płytek, bo sprawa pilna i odkładać nie można, prawdaż ? ;))) Pomysł kolorystycznie bardzo mi się podoba a całość zależy od tego co Hana widzisz - jak łazienka duża, ile i gdzie płytek w paseczki położysz, tak, że ja Ci radzę : rób, jak uważasz ;))).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre, Rabarbara, w tym rzecz, że nie mam jasności. A te w paseczki to końcówka serii za śmieszne piniondze i czekać nie będą! Odwlekam do jutra.

      Usuń
  3. Zupelnie nie wiem dlaczego ta prokrastynacja (to slowo) kojarzy mi sie z preparowaniem ludzkich zwlok i wystawianiem ich przez takiego jednego o wygladzie szalenca, tego von Hagensa. A nie, to byla plastynacja czy jakos tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, a te plytki to do ktorego pomieszczenia?
      Wszystkie do siebie idealnie pasuja, wiec o co cho?

      Usuń
    2. Oraz druga po przeczytaniu i obejrzeniu oraz niezrozumieniu psychologicznej pogawedki.

      Usuń
    3. Pantera, ja też przeczytałam bez zrozumnienia ;)).
      Rabarbara

      Usuń
    4. Nie znam Cie, Rabarbaro, czyzbys tez byla blondynkom? :)))

      Usuń
    5. Pantera, też ;).
      Rabarbara

      Usuń
    6. Nooo, nawet siwizna tego nie zmieni ;), bo to w końcu tylko jaśniejszy blond, prawda ? ;)).
      Rabarbara

      Usuń
    7. Tak. Moja wyglada, jakbym porobila siwe pasemka. W zyciu nie ufarbuje, bo zaden fryzjer nie uzyskalby takiego efektu.

      Usuń
    8. AMP, toć prokrastynacja to skomplikowana nazwa prostego zjawiska - LENIA!
      Kafelki do łazienki. Jasne na ściany, ciemne na podłogę, pasiate ew. gdziesik dla okrasy.

      Usuń
    9. Aaa, a ja myslalam, ze podloga zostaje (ta brazowa), a reszta podpasowana kolorystycznie idzie na sciany. Ale czego Ty wymagasz od blondynki? :)))))

      Usuń
    10. nie mowi sie "len" a obsuwa wewnetrznego systemu motywacyjnego...brzmi bardziej naukowo i nikt niczego nie rozumie.

      Usuń
    11. Z racji iż mam ciężki uraz do słów obcych i obco brzmiących to dla mnie określenia "lenia"się będzie nazywało pro-nacja.Znam ten objaw bardzo dobrze.Jakoś tak od początków samodzielnego życia wszystko szło zgodnie z planem przez kilkadziesiąt lat.Przez ostatnich kilkanaście moja pro-nacja miała się bardzo dobrze po za dwoma przypadkami a dotyczącymi śp.Pandy czyli muszę iść ns spacer i muszę dać jej jeść.I tu wszystko trzymało się tzw.kupy.A dziś-tak jak u większości normalnych ludzi w określonym wieku,ale jeszcze gorzej bo ograniczam/omijam sytuacje kiedy może dojść do owej pro-nacji.Taka ze mnie nacja;)

      Usuń
  4. Co do prokrastynacji, to wyrażnie jest wieczna ;), bo przecież od zawsze istniało powiedzenie "jutro, jutro, byle nie dzisiaj" i przestroga "zrób dziś co jutro zrobić masz " .
    W mojej młodości nazywało się to lenistwem ale cóż, jak prawi MM - jest to na pewno złożone i u każdego inaczej. A urzędowe sprawy też odwlekam, budzą we mnie odrazę i ścisk wnętrza. Choć w pracy załatwiałam zaraz i sprawnie, żeby mieć z głowy. No i jak to jest?
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, bo w pracy za prokrastynację można dostać po premii, zaś w domu, hula babula! Blogger też nie zna tego słowa, bo uporczywie podkreśla.

      Usuń
    2. Blogger jest bardzo gorliwy, on podkreśla, bo się denerwuje na sam widok.

      Usuń
    3. Agniecha - myslisz, ze un wszystko na czas robi i dlatego sie wpiernicza? no nie wiem....

      Usuń
  5. Takie coś w paski ( bardzo podobne ) miałam kiedyś jako panele na podłodze w korytarzu ... przed nawałnicą to było. Bo u mnie wszystko jest albo przed pożarem, albo po pożarze ... albo te mniej przedwanione rzeczy przed lub po nawałnicy ;)
    A co masz wybrać? Toć to tylko Ty wiesz jak patrzysz w realu no nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do odwlekania ( u mnie to leń jest i tyle ) to robię tak ... potem zapierniczam jak wagonik coby zdążyć i obiecuję sobie, że to ostatni raz ... aż do następnego ;)

      Usuń
    2. Ataboh, kaHelki wybrane i zdecydowane, tylko to pasiate takie fajne i nie wiem gdzie onego wtrynić i czy wogle.

      Usuń
    3. AMP, to nie takie proste, bo łazienka maniunia i nie chcę przedobrzyć.

      Usuń
    4. To wtryn malo, zeby nie przedobrzyc, ale wtryn, bo fajne.

      Usuń
    5. Dobra, AMP, wtrynię, o ile do jutra ich nie wykupiom.

      Usuń
    6. A ja mam lazienke w kafelki z bambusa. od podlogi do pasa ciemniejsze, od pasa w gore jasniejsze, polozone na boku, zbeybyly te bambusowe paseczki w pionie, a tak w pasie, miedzy, jest dekor miedziany i waski. moze pomieszaj paseczki, wzory i wogle coby lazienka wygladala na wieksza, o wiele wieksza :) moja dala rade, choc chcialam odwolywac bambusa, a pani w sklepie byla jednak nieugieta.

      Usuń
    7. Opakowana pokaż kahelki z bambusa ! I że jaki ten bambus ? Zielony? Upleciony?
      Rabarbara

      Usuń
    8. a dzie tam...un BRAZOWY i BEZOWY - kolory , ktore najmniej lubie, rhehrherher. nie moge pokazywac, bo wypadam z chaty za niedlugo i musze zakonczyc bread and butter ppudding oraz kąfiture z wisien. nastempnom razom.

      Usuń
  6. Chyba szfsystkie z tej prokrastynacji wpadły w desperacje i pojszły spać.......
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłąm bardzo zmęczona, Rabarbaro - straszliwym upałem.

      Usuń
  7. Trzy, czwarte rzeczy robię ostatnio na ostatnią chwilę. Oczywiście nie dotyczy to pracy, bo tam się tego nie a zrobić na ostatnią chwilę. Zrobiłam się patentowanym leniem, jak kiedyś mówiono...😘😍

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem guru odwlekania. Chyba że chodzi o kupowanie fajnych rzeczy albo czytanie fajnych książek, albo dzierganie fajnych swetrów. I wiem, że każdy odwleczony obiad da się zastąpić kanapką, a fajna książka się nie da. Zastąpić.
    Kolory super i nie wiem osochodzi :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo widzisz Czajko !!! To o to chodzi! - ja nie odwlekam tylko robię to co ważniejsze, czyli czytam ! Od zawsze. W przeciągu, w pociągu, na drągu. :))).
      Rabarbara

      Usuń
    2. Hrehre, Czajko, siostro! Fajne rzeczy to ja robię aż gwizdo, normalna rzecz! Nie zapomnę, jak dziecięciem nieco podrośnietym będąc, na mamine dictum w sprawie jakiegoś sprzątania, odrzekłam, że nie mogę, bo czytam, a z czytania jest więcej pożytku niż ze sprzątania. Mama nie wykazała zrozumienia dla moich przemyśleń.

      Usuń
    3. Czajko, z kafelkami wszystko gra, tylko to pasiate mi bruździ nieco.

      Usuń
    4. Rabarbara, i na szezlągu!

      Usuń
    5. Na pstrągu to nieeee, ksionszka może się zamoczyć.... albo zatłuścić....
      Spągi, szezlągi i wasągi - tak, też. U Starszych Panów lista możliwości była długa ;)).
      Rabarbara

      Usuń
  9. No dobrze, to idę spać, bo jutro to już naprawdę muszę do tej Castoramy.... ;))).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  10. Płytki bardzo mi się podobają. Kolorystycznie i fakturowo też.
    Odwlekam czasem załatwienie tego i owego. Swego czasy pisałam sporo różnych wniosków projektowych o dofinansowanie różnych działań i bywało, że w ostatnich chwilach przed dedlajnami wpadały mi do głowy najlepsze pomysły. I pracowałam na ten przykład 48 godzin z przerwami na siusiu i kawę. Wnioski zaś były pozytywnie oceniane i miały dofinansowanie. Nie ociągam się w czytaniu i piciu wina oraz w spożywaniu frykasów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hrehre, Izydoru, przybij piątkę. Nie ociągam się j.w. I tak samo mam z przekładami. Przeciągam i przeciągam, nawet nie z lenistwa czy innej prokrastynacji (w każdym razie nie zawsze), ale boję się, że zaraz na pewno wpadnie mi do głowy genialna fraza, a jak wyślę, to umarnoł w butach - niczego już nie zmienię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Płytki mi się podobają i połączyłabym te pasiaste z tymi drugimi jako przejście od jasnych do ciemnych. ładnie to razem wygląda.
    Co do odkładania, jak czytam to inne odkładam, nagminnie urzędowe sprawy (potem się dziwię, że się dało i nie było tak strasznie), natomiast dzisiaj więcej nie napiszę, bo jestem na nie ze wszystkim i muszę poczekać aż mi chandra przejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, a co tam, napisz co Ci tam w duszy zalega, w Kurniku można!

      Usuń
    2. Bywa, że ludzie, zdawało by się bliscy, zawiodą. Nie bardzo mi się chce o tym gadać, ale nie chodzi o rodzinę.
      Przejdzie mi.

      Usuń
  13. Swietne te sezamowe, chociaż już widzę jak odkada sie we wgłębieniach kurz jakowyś.No ale to takie zboczenie😀 Brązowe na podłogę ok, praktyczne😀 a pasiaste dałabym jakos tak fikusnie, żeby nie stanowiły jakiejś granicy, czy jednolitego paska.
    Odkładam na,póžniej co się da, bywa, że odkładanie kończy się rezygnacją, zaniechaniem, zmianą.

    OdpowiedzUsuń
  14. Albo i wyręczenie się kimś innym😀

    OdpowiedzUsuń
  15. Dora, te ciemne to bardziej oliwko-popiel niż brąz. Kurz nie kurz, spodobały mi się i już. A jak babie się spodoba, to nie ma mocnych. Kupi, nawet z perspektywą odkurzania. Dodam, że na onych są takie smugi, które już wyglądają na kurz, hrehre. Może to celowe?

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurki; ta prokra... to moja zmora od zawsze. Prawie wszystko co ważne robiłam i robię na ostatnią chwilę. Zawodowo też tak było. Wykład - w przeddzień, najlepiej w nocy. Publikacja - na ostatni wyznaczony do jej przyjęcia. Nie mówie już o rozliczaniu Pitów i innych urzędowych sprawach. A mam przyjaciółkę, która zawsze miała wszystko gotowe przed terminem. Jak ja jej zazdrościłam tego zdyscyplinowania!Tylko z małżeństwem (pierwszym) nie czekałam do ostatniej chwili. I to był błąd! No własnie - ta nieszczęsna prokrastynacja nie zawsze jest niepożądana. Czasem warto trochę odczekać, zwłaszcza, jak piszecie, kiedy mamy ciekawsze rzeczy do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MM dzięki, że jesteś. Miałaś kolejne maużeństwa? Poczemu ta ona pro miała zadziałać inaczej?

      Usuń
  17. MM, ale z tym małżeństwem to nie kumam. Całą resztę i owszem, hrehre, w końcu jesteś moją siostrą!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak nie kumasz Hana - po co mi ono (to małżeństwo)było - nie trza było nieco odczekać?

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaa, teraz kumam! Myślałam, że pochopnie poćpałaś i że trzeba było trochę odczekać z poćpaniem! Trochę się zadziwiłam...

    OdpowiedzUsuń
  20. Oliwko popiel bardziej do mnie przemawia, chociaz ciemny brąz też wyglądałby super.
    Och, rozbudzasz moje wizualizacje kahelkowe, jakby przyszło co do czego, o nie wiem na jakie padłby wybór.

    OdpowiedzUsuń
  21. Paski fajne, ale bym dużo ich nie dawała, bo taki chaos trochę wprowadzą i wizualnie zmniejszą i zamkną pomieszczenie. Osobiście nie lubię.
    Prokratynacja nie taka straszna. Wygląda na narzędzie do potwierdzenia oglądu świata. Zmienisz ogląd, zmieni się prokrastynacja, albo zniknie. Ja sama zauważam, że coraz częściej, nie zawsze, ale częściej, robię nieprzyjemne rzeczy z planu i nie na ostatnią chwilę. I to jest fajne, więc za pomocą tej marchewki (że fajne) troszkę przerabiam swoje nawyki. Idzie powoli, ale jakoś idzie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzień dobry Kurniku :)!
    Wszystkim Annom dni najpiękniejszych !!!!!!!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  23. No to tera sie wypowiem, kiedy juz zrozumialam i zglebilam zagadnienie. Pewnie nie uwierzycie, ale z tym pro-costam mnie nie jest po drodze. Zawsze wyznawalam zasade, ze im szybciej cos zalatwie, tym mniej bedzie cos nade mna wisialo, tym szybciej bede to miala odhaczone i z glowy. Wlasnie po to, aby w pelnym spokoju zabrac sie za rzeczy, ktore sprawiaja mi przyjemnosc. Strasznie nie lubie, kiedy mam jakies niezalatwione sprawy, one bardzo obciazaja moj umysl i dusze. Dlatego wlasnie szabko je zalatwiam i nie czekam, bo chyba bym zwariowala.
    Bukzaplac za zyczenia imieninowe, ktorych w zasadzie nie obchodze, tak sie tu wzielam i zgermanizowalam. Ale zawsze mnie zwruszaja, wiec chetnie przyjmuje. Stawiam flaszke wszystkim, dla kazdego cos ulubionego, choc w taki upal katowac sie alkoholem... no ale jak kto kce i lubi. Wczoraj po godz. 22.00 mielim jeszcze ponad 30 stopni i spalim tom razom pod dwoma wentylatorami, zeby moc w ogole spac. Horror!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imienin nie obchodze, a nie zyczen, jak mi sie nieskladnie napisalo. :)))

      Usuń
    2. Prokrastynacja jest nowoczesnym slowem. Dawniej mowilo sie "zwlekac" z czems. mozesz nie obchodzic, ale i tak Ci zycze duzo dobrego. z zestawem,.

      Usuń
    3. A gdziez tam nowoczesnym, Cycero w Filipice VI (3,8)chociażby mówił, że "jak zwykle we wszystkich przedsięwzięciach zwłoka i odkładanie nie popłacają...(Nam cum plerisque in rebus gerendis tarditas et procrastinatio odiosa est)

      Usuń
    4. No i jak zwykle, Izydor ustawił nas barbarzyńców do pionu. Trzeba się było łaciny i greki uczyć w szkole - u nas nie było w programie. A żeby samemu - wytrzymałam 3 miesiące z łaciną, a potem... Nastąpiła, cytuję "obsuwa w wewnętrznym systemie motywacyjnym ". I trwa do dzisiaj, bo jeszcze się łaciny nie nauczyłam.

      Usuń
    5. Rabarbaro dziękuję za życzenia. Jam Bezowa, ale jednak Anna.

      Usuń
  24. Przyjemne 17 za oknem, ale 23 wewnątrz,i nie ma jak zrobić przeciągu:(
    Od jutra chlodniej, ale dz
    is jeszcze ma być 29.
    Aniom imieninowy ccccmmmmooookkk.

    OdpowiedzUsuń
  25. Cierpie na prokrastynacje jak sie okazuje.Czy da sie z tego wyleczyc? szczegolnie jezeli chodzi o sprawy urzedowe, wizyty lekarskie...to jestem ciezkim przypadkiem. Ale zgadzam sie z Pantera, kiedy uda mi sie zwalczyc naturalny odruch odkladanie pod byle pretekstem, to potem jestem bardzo zrelaksowana i ciesze sie zyciem nadzwyczaj.
    A kolekcja haninych ceramik ma przeeleganckie kolory, bedzie ciekawie.
    Wszystkiego najleoszego dla solenizantek!

    OdpowiedzUsuń
  26. No wlasnie - wszystkim naszym ANIOM sto lat i zestaw zasadniczy w ilosciach hurtowych i z lodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, ale śledż to z cebulko, nie z lodem ;).
      Rabarbara

      Usuń
    2. a seta tez zez cebulko?

      Usuń
  27. Wszystkim Annom dni jak najlepszych w zdrowiu i pomyślności.
    Kiepsko spałam, to i zaspałam. Słońce,kilka obłoczków, już 22 stopnie.
    Miłego piąteczku.

    OdpowiedzUsuń
  28. Annom i Hannom wszystkiego naj!!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. W kalendarzu znalazłam aż tyla solenizantek: Anna, Grażyna, Hanna, Mirosława, wszystkim im składam najserdeczniejsze życzenia, niech Wam się zawsze dobrze wiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Solenizantkom wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  31. A, no i płytki ładne. Dałabym te paski jako pasek na wysokości 130 - 150 cm. My tak mamy zrobione, oczywiście z innymi płytkami, i daje to fajny efekt. Z pewnością taki zabieg ma jakąś swoją płytkarską nazwę, ale ja się nie znam. U nas niemożebnie gorąco, ale zapowiadają deszcz od niedzieli do wtorku, więc się już cieszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://nakomiady.pl/plytki-scienne/dekory-do-glazury/
      o taki efekt mi chodziło, z tym że u nas jest wyżej, i ponad dekorem też mamy płytki, chociaż nie do samego sufitu.

      Usuń
  32. Co do tej prokrastynacji to odwlekam w czasie to czego nie lubię robić, do rzeczy lubianych zabieram się z większą ochotą.
    Z pełną premedytacją się prokrastynowałam w mojej pierwszej pracy biurze planowanie przestrzennego ;) To była ciekawa praca, ale w naszej pracowni źle zorganizowana. Nasza szefowa miała pełno pomysłów, które przekazywała mnie i mojej koleżance do wykonania, a zaraz potem okazywało się, że akurat do głowy wpadł jej lepszy pomysł i nasza praca lądowała w koszu. Więc ja wykonywałam swoją pracę z namaszczeniem i odpowiednim tempem, tak żeby było widać, że pracuję jednakowoż tempo było ślimacze ;) A moja koleżanka, robiła rasras, aby mieć z głowy, no i zaraz dostawała nowy pomysł do realizacji, a poprzedni lądował w koszu.
    Ta sama koleżanka wyjechała do Niemiec na stałe i ja ją odwiedzałam. Chodziłyśmy na spotkania do takiego klubu przy kościele. Spotykały się tam panie i dzieliły rożnymi doświadczeniami. Pewnego razu, pani która akurat skończyła jakiś kurs kulinarny przyniosła chłodnik. Na polskie smaki był on wielce niedobry, wiec ja swoją metodą, jadłam tak aby było widać że jem, ale tak aby z talerza niewiele ubywało. Ania zaś zastosowała swoją metodą i rasras opróżniła talerz. Pani jak to zobaczyła, to się bardzo ucieszyła, że Ani tak smakuje i Ania dostała...dokładkę ;) A na koniec spotkania powiedziano nam, że za chłodnik należy zapłacić po 2 marki, za składniki które pani zużyła do gotowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też wiem, że to co można za 15 min zrobić robi się 8 godz. Też tak swego robiłam. Dlatego nie ze mną te numery. Umię to udowodnić organoleptycznie.

      Usuń
  33. Czołgiem Kureiry! Nie wiem ile stopni, ale gorąco i nieskazitelny lazur nieba, oessssu.
    Do Kuriozy lecę, a gdzieżbym lecieć miała?
    Aniom i Haniom pięknych marzeń, a zaraz potem ich spełnienia!

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniom Haniom (piesek mojej kuzynki ma dzis imieniny...wcale bym nie wiedziala...) oraz Grazynom - hip hip hura. Miroslawom tez.

    OdpowiedzUsuń
  35. Mój bosz... przeczytałam i teraz to już kumpletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Bo mła się zawsze wydawało ze ona tak na ostatnia chwilę ze zwykłego, normalnego lenistwa a nie z tego pro tego ten. :-O Z paskami to ja tyż nie wiem, robi się mła kłopot z wyobraźniom przeszczennom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba, kiedyś robiło się byki ortograficzne, a dzisiaj ma się dysortografię:)))

      Usuń
  36. Ulubiona reprymenda mojej Babci brzmiała "morgen, morgen, nur nicht heute, sagen alle faulen Leute " W tłumaczeniu: "jutro, jutro, tylko nie dzisiaj mówią wszyscy leniwi ludzie. Czasem nas opieprzała po niemiecku, bo się ładnie rymowało. Moją prokrastynację uważnie planuję wg powiedzenia: "co masz zrobić dzisiaj zrób za tydzień, (dwa abo miesiąc) będziesz mieć tydzień, (dwa abo miesiąc) wolnego" Obliczam ile mogę się obcyndalać, żeby niczego nie spieprzyć i tak robię. Kahelki też by mnie się podobały. A pasiastej okrasy żal nie uwiecznić. Życzonka dla solenizantek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiedzonko "chodzi" do dzisiaj :) Nic nie stracilo na znaczeniu.

      Usuń
  37. "Jutro, jutro ja wszystko zrobię,
    a dzisiaj jeszcze poleżę sobie."
    Tak podśpiewywała moja babcia (ze strony ojca). Mówiliśmy też: "Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego." To tak trochę podobnie, jak mówi SaBała-ciak.
    Generalnie bardzo się staram, żeby nie odkładać, ale często mi nie wychodzi. To nie odkładanie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wszystkim Aniom, Haniom wszystkiego najlepszego plus pełen zestaw dodatku ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja staram się wszystko dość szybko albo jak to się mówi w swoim czasie
    A aktualnie siedzę z niedoleczona nogą do góry w Krakowie i nawet spotkanie z Ewa2 co mieszka tak blisko nie wyszlo ani z Rabarbara
    od tego siedzenia od 6 tygodni naroslo mi ca 4 kg! !!!! 😣
    Kafelki trudno mi ocenić pojedynczo zobaczymy po położeniu ale wzór ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  40. Skoro złożyłam zamówienie, to wypadałoby podziękować MM. Co niniejszym czynię, kajając się, że nie od razu.
    Trochę porządku i teorii przydaje się, by inaczej popatrzeć na swoją własną praktykę.
    Oraz fakt, że tak wiele Kur praktykuje prokrastynację zupełnie bezwstydnie. No bo ma ona i swoje dobre strony.
    Kończę, bo upał opróżnił mi głowę i nie ma w niej żadnej składnej myśli. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też Wielkie Dzięki MM. Nie mam wykształcenia psycho, ale to moje zainteresowanie. Brońbuk hobby. Ta projakaśtamnacja znana jest od zawsze. Jak kto ma bat nad głową. Może ponoć być skuteczna jak ktoś lubi mieć adrenalinę i działać w stresie, żeby udowodnić, że umie sobie radzić w tym stresie właśnie. A teraz to właśnie jest takie modne. Żeby być prokrastynatorką trzeba być odpowiedzialnym człowiekiem. Zwłaszcza jak coś, czyli czyjaś praca od tej prokrastynatorki zależy.

      Usuń
  41. Dzięki Kurki za dzięki, ale nie ma za co doprawdy. Lubię sie czasem powymądrzać, tak po ludzku zwłaszcza. A w Was mam wdzięcznych odbiorców (czynie)bo bierzecie to co piszę właśnie tak po prostu, znajdując w tym kawałek siebie. I o to chodzi. Dzięki. A dzisiaj mam pusty ueb, bo cały dzień (prawie) przygotowywałam jutrzejszy obiadek dla dziecków z przyległościami, chociem nie Anna.
    A wszystkim Annom, Anusiom, Haniom i Aniom - wszystkiego naj i - tradycyjnie - po Opakowanemu - seta śledź i galareta. Ahoooojjjj!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta seta mnię by zainteresowała. Pamięta ktoś Wistulę? Mam w zapasie. Otworzymy na 35 lat po ślubie. Już na drugi rok.

      Usuń
    2. Nie pamiętam - co to Wistula - wódeczność?

      Usuń
    3. Najbardziejsze obrzydlistwo wódczane. Rodziciele moi kupili na zapas jakby co brakło. Nie brakło i ona, znaczy Wistula, wódeczka czysta się ostała. Będziem degustować wkrótce.

      Usuń
  42. Ahoj. Jako prokra. Tak mówię jak trzeba. Ahoj komu do tego.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ahoj - i dobrze mówisz Sabała-ciaku - lubię Twoje gadki.

    OdpowiedzUsuń
  44. :)))) Basik dobrze prawisz.

    OdpowiedzUsuń
  45. Wistula , to wódeczność,my wxspadku po szwagrze mamy tyle roznosci, ze aż żal, że pić niespecjalnie możemy, za to uszczęśliwiamy innych:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Cieszę się niezmiernie. Zawsze chciałam mieć siostrę a mam 3 braci, w tym bliźniaków. Chciałam córki a mam 2 synów. Ale mam Synową od Drugiego. Hura. Fajna dziewczyna. Byłą Synową też mam. Od Pierwszego. Matkę mojego wnusia. Ale mam też Psiapsiółkę. Taką jedyną. Jak Siostrę. Zazdraszczam Wam. Hana iTy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SaBała, taka przyjaciółka to przecie jak siostra!

      Usuń
  47. Diabeł ubiera się u Prady. Obejrzałam zaś. Nada się chyba na prokra. Hano, nie wyrzucaj okraskóf. Może rama lustra?

    OdpowiedzUsuń
  48. Wiem, że nie mam fb. I nie będę mieć. Chyba tu zciemniam? A może gaszę?

    OdpowiedzUsuń
  49. Szfystkie padły od upałow wczoraj.
    Dziędobry z rańca, wiater wiucha, 20 st, ma byc 26 dzis,ciśnienie 1010, od srody ma popadywać.

    OdpowiedzUsuń
  50. Dzień dobry.
    Już 20 stopni, lekki wiatr, słońce, będzie upał.
    Zaraz będę gotowa do drogi, tylko poczekam na rodzinkę. Wprawdzie droga mało przyjemna, bo muszę moją obfitość wcisnąć między dwa dziecinne foteliki, na szczęście niezbyt długa. (Uprzedzam ewentualne uwagi, córka nie może z tyłu bo jej niedobrze.)
    Miłego weekendu życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja,soe juz nauczylam z tylu, czasem mi przez moment niedobrze, ale mija.

      Usuń
    2. U niej odwrotnie, długo nic jej nie było, a teraz ją dopadło i nie mija.

      Usuń
    3. Też mam tę przypadłość. Jako pasażer zawsze mam mdłości i z przodu, i z tyłu - czasem malutkie, czasem większe, ale są zawsze. Jako kierowca mogę jechać na koniec świata i nic. Unikam roli pasażera, co czasem bywa uciążliwe.

      Usuń
  51. Cześć Kurki,
    u nas gorąc wzbiera. Ale prognoza się zlitowała i mówi, że padać będzie od dziś z wieczora. Lepiej. Idę podlać pomidory, są takie rzeczy, których nie da się odłożyć na później - nie podlejesz, to zdechnie. Na żartach się nie zna taki pomidor. Oraz na psychologii. Nie ma zrozumienia dla ludzkich skłonności do zwlekania.

    OdpowiedzUsuń
  52. Czołgiem Kureiry! Padłam wczoraj po Kuriozie wróciwszy dość późno i pfff... obudziwszy się wedle północy. Tak że ten, oddałam się prokrastynacji z dużym upodobaniem.
    poza tym gorąco i sucho.

    OdpowiedzUsuń
  53. Dzień dobry, u mnie od 5 godzin, jak nie pada, to kropi. Niektórym już to przeszkadza, a ja się cieszę z deszczu...

    OdpowiedzUsuń
  54. Gdzieście się podziały ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cieszę się padającym deszczem, mimo, że otrzymałam po południu, przed wyjściem z huty, ostrzeżenie o burzach. Może zmyje ten kurz z ulic...

      Usuń
    2. Ja kawal popoludnia spalam po nadmiarze delektowania sie bialym winkiem....i na grzybach bylam. do kolacji byly rydze z patelni.

      Usuń
  55. Też otrzymałam ok 17 ostrzeżenie o burzach i też się ucieszyłam ale na krótko :(. Sprawdzałam lokalną prognozę przed chwilą i już nic.... ani kropelki nie zapowiadają...... A jutro znowu powyżej 30 ..!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  56. Hej Kureiry, czy Wy śpicie?

    OdpowiedzUsuń
  57. Właśnie skończyłam delektować się białym winem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie od poludnia delektowalam bialym winem, tak do jakiejs 2.30, ze poszlam spac na kawal popoludnia, a szlam na niewyraznych nogach. Efekt taki, ze wszyscy pili dalej to winko (6 butelek przyjechalo....), a ja bylam wstrzemiezliwa i co slyszalam slowo "winko" to mnie otrzachalo...straszne takie cos jest.

      Usuń
  58. Liczę na deszcz, ale chyba nadzieje me płonne, choć nieźle się zachmurzyło i trochę nawet wieje.

    OdpowiedzUsuń
  59. Nie śpię jeszcze.Jutro prognoza, ze 50 % opady, zobaczymy czy sie sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już na nic nie liczę. Chyba już nigdy nie popada.

      Usuń
  60. Izydoru, juz skończyłaś? Wszak noc jeszcze młoda!

    OdpowiedzUsuń
  61. Tyla dni mnie nie było w Kurniku, ale wiecie dlaczego.
    Już opędziłam wszystkie imprezy, teraz zaczynam żyć dla siebie. Kurki kochane, serdecznie dziękuję za życzenia imieninowe. Jestem dziś padnięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co? zaliczylas te wszystkie pozegnalne imprezy bezbolesnie? Juz koniec, kropka, mozesz spokojnie emerycic?

      Usuń
    2. Przeżyłam Opakowano, pożegnałam się definitywnie i wyszłam ze świadectwem pracy. Było fajnie i fajne prezenty dostałam, pokazywałam na Rzonach. Dziś opędziłam imienino-urodziny w chałupie i mam spokój. W poniedziałek zawiozę to świadectwo do ZUS i fajrant, śpię do popołudnia.
      Dziś za oknem mam dwa wesela i spania nie ma.

      Usuń
    3. Jak ja Ci zazdraszczam. Nie tych wesel oczywista. W mojej okolicy wszystko śpi. A ja pracuję na moje obcyndalanie się dalsze na Warmii. Tam mieszkamy za wsią, w lesie. Jak to mówią u nas: tam psy dupą szczekają. W tym rzecz, że tam nawet psy nie szczekają jak ktoś ich nie przywiezie. Jest CISZA. Tylko ptaszki, szum drzew i fal ewentualnie.

      Usuń
  62. Fajnie Bezowo, nowy etap życia przed Tobą, ale Beza bedzie zadowolona, że pańcia w,domu codziennie😀i możesz wysypiać die ile chcesz i w ogile robić co tylko zechcesz. Moze i remontcruszysz, niech tylko kasaxwplynie na konto, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  63. Ja padlam po 22 i juz sie obudzilam i ciezko zasnac, ale bede probować,slucham szumu wiatru, bo powiwów zbytnio w pokoju nie czuć, szkoda,,byloby chlodniej.

    OdpowiedzUsuń
  64. Cześć Kury Niedzielne!
    U nas NIE popadało. ( Rogaaata! A u Ciebie?)
    Prognoza nadal optymistyczna i twierdzi, że jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik...
    Tylko że dlaczego ma być burzowo? Wolałabym samo deszczowo. Kombajny ryczą - czyli są żniwa. Czyli będzie ziarno. A nasze konie dostaną swój zapas słomy na zimę.
    Zaraz lecę do pomidorów, bo czekają na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  65. Gorąc, Kury odpoczywają? 30 mam w cieniu i duchota.

    OdpowiedzUsuń
  66. Odpowiedzi
    1. U nas już przestało. Wszystko wsiąkło czy wyparowało, bo wygląda tak samo, jak przed deszczem.

      Usuń
    2. Też padało 15 min. W Katowicach powódź a u nas w okolicach Rybnika susza. Teraz 25 ST. Jeszcze cuś porobię i chyba będę gaśić. Dzisiaj śpię. Budzikom śmierć. We wtorek mus działać.

      Usuń
    3. Pomidory na mnie czekają na bazaru. Ale u nasz on ci jest też we wtorek.

      Usuń
  67. 26 i duchota mimo wiatru, slonce swieci na calego.Siedze i gapie sie na serial kryminalny.

    OdpowiedzUsuń
  68. Już nie wiem co robić z tego gorąca i suchości:(((

    OdpowiedzUsuń
  69. Hana, w Twoim województwie ponoć najgorzej :((. A u mnie co niby najlepiej to znowu dziś było ponad 30 i ani kropelki. Przed chwilą skończyłam akcję ratunkową z wiadrami wody :(.
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  70. Po co ja wróciłam....buuuu. Tu nie ma czym oddychać, 29 stopni o tej porze, tam mimo upału (40 w słońcu na termometrze) to w lesie chłodek, miły wiaterek, w cieniu za domem przyjemnie i mimo wielkiego pasikonika na stole, posiłki na powietrzu mają swój urok.
    Rzeczywistość skrzeczy, trzeba było wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  71. OoO! Internet pokazuje optymistycznie, że za chwilę ma zacząć lać ! No, ciekawam........
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  72. Wróciłam z obchodu (sprawdzanie ogrodzeń). Sąsiadami owiec na górnym pastwisku jest obecnie około 50 koni (na pewno nie mniej). Uwielbiam na nie patrzeć, podchodzą i przyglądają się a nawet biegają z Orwellem wzdłuż ogrodzenia.
    Jutro przywożę zduna na chyba tydzień. Nie wiem, co wymodzi, ale innego nie mam. Wszystko się ślimaczy strasznie.
    Deszczu jak nie było, tak i nie ma.
    Nazbierałam wieczorem koszyk pomidorów z moich upraw w koszach i donicach (koktajlowe jeszcze zielone). Chyba sobie poczytam thriller romantyczny Nory Roberts, na nic innego głowy nie mam obecnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thriller romantyczny to brzmi oryginalnie ;))) Izydorze.
      Rabarbara

      Usuń
    2. Nie jest to literatura wielkich lotów, ale cóż...

      Usuń
    3. To co piszesz o remontowaniu, dla mnie jest abstrakcją. To co piszesz o swoim życiu i owcach, jeszcze większą. Szapoba. Nora była nawet w Harlequinach. Czytałam "Błękitne wzgórza". Prawie jak Agata Ch.

      Usuń
  73. Przed chwilą, przez 15 miut polało nawet. Jest 23 stopnie i duchota.

    OdpowiedzUsuń
  74. Izydoru, ale to nie Twoje konie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że odpowiem za Izydora - sumsioda som. Ślunzaki z papyramy.

      Usuń
  75. Ej Kurki; padnięta jestem jakaś całkiem. W nocy Źle sie śpi, w dzień prawie oddychać nie można. Świat sie kończy, jak mawiał mój mąż. Wczoraj wydawałam obiadek dla dziecków w rozszerzonym składzie. I wyobraźcie sobie - przy tej suszy, kiedy tygodniami ni kropli deszczu, kiedy nakryłam z wszystkimi szykanami do obiadu na tarasie, zaczęło padać!!! Ale oczywiście długo (na szczęście tym razem) to nie trwało. Przetrzymałam z pomocą markizy - nieco dziurawej)i potem było już całkiem miło, bo nawet prawie rześko po tym małym deszczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze prawisz. W nocy Źle się śpi. Zwłaszcza jak nazajutrz trza zamknąć przetarg. Dużo pracuję nocami. Jest spokój.

      Usuń
    2. Świat się kończy, bo z pokolenia na pokolenie ludzie głupieją. Młodzież jest tak wyspecjalizowana i wytrenowana (abo nawet wytrenowana) że nie ogarnia całokształtu. Też bym wydała obiadek, ale jest jeden szkopuł. U nas ja nie gotuję. Zamawiam w razie co catering.

      Usuń
    3. Wytresowana w nawiasie miało być.

      Usuń
    4. A może kiedy my byliśmy młodzieżą, też nie ogarnialiśmy całokształtu? Trudno mi uwierzyć, że młodsze pokolenie jest głupsze od starszego.

      Usuń
  76. U nas w nocy padało, więc w dzień dało się wytrzymać. Dodam jeszcze, że powinnam mieć na imię Prokrastynacja:) Przykre to bardzo, ale taka jestem. wszystko na ostatnią chwilę. Czasem zdążę, czasem nie zdążę. Jak mogę, to rezygnuję.
    Płytki są bardzo ładne. Kurioza będzie perełką.

    OdpowiedzUsuń
  77. Bra nui. Czyba gaszę. Ale nie wiem, bo Bezowa ma dwa wesela.

    OdpowiedzUsuń
  78. Cześć Kurki.
    U nas troszkę popadało. Ale tak raczej, żeby spłukać kurz, i przerwać żniwa. Bo w sobotę zaczęli, no to pogoda im zrobiła lekko chamski numer. Mokrego ziarna się raczej nie zbiera, a zapowiada się parę dni deszczowej pogody, z tych upierdliwych dla wszystkich, czyli deszczu mało, ale z przerwami. Zobaczymy.
    Dzięki temu deszczowi trawę będę mogła posiać na tych wszystkich byłych wykopach, bo inaczej nie byłoby sensu.
    Przyjemnego poniedziałku, drobie.

    OdpowiedzUsuń
  79. Dzień dobry,duchota nadal, 19 st, ma byc 28.Troche pokropilo w nocy, poki co jeszcze slonca nie ma.Puscili w nocy ruch z autortrady przez wioskę, wiec hałas caly spory.
    Dobrego tygodnia !

    OdpowiedzUsuń
  80. Witam Kurnik U nas nie pada i nie padało. Dach trochę porozbierany w masztalce więc bardzo na brak deszczu nie narzekam a i żniwa w sąsiedztwie pełna parą idą.
    Trzymcie kciuki, by Edek zdun ("tak na mnie wołają" rzekł był w pierwszej rozmowie, a miałam nr telefonu skądś i nie wiedziałam jak się nazywa. I dalej nie wiem, poza tym, że Edek mu na chrzcie dali).
    Tydzień zapowiada się sensacyjnie.Z jednej strony Edek, z drugiej zakładanie krokwi zewnętrznych. któreśmy ciesielsko przygotowali z G. Bardziej G. niż ja w efekcie.
    Udanego poniedziałku i takiegoż tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  81. Dzień dobry.
    Deszczu nie było i nie ma, chmur trochę, 23 stopnie. Dobrego startu w nowy tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  82. Goraco, parno, i tak sie tydzien zaczyna - helou Kurniku!
    jestem potwornie niewyspana, od paru nocy jak sie obudze o 2 - 3 rano, to do jasnosci sie turlam po lozku, dzis dalam za wygrana 15 po 5, za otwartym na oscierz oknem rozmawiala, jak co rano, rodzina srok z sasiadami, tez srokami. wyraznie nie chcialo im sie podejsc do plota....

    OdpowiedzUsuń
  83. Czołgiem Kureiry! Dzisiaj to chyba apogeum temperaturowe jakieś, jest nie do zniesienia. Nie wiem ile stopni, ale dech zatyka i zwala z nóg. Nie wychodzę z domu, mowy nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z kanapka w zebach (wysilek zucia) wyszlam powiesic pranie w pelnym sloncu na tarasie, teraz cierpie sztraszliwie...pojde posiedziec w wychodku na dole, bo i odpolnocy i z kafelkowa podloga...moze nawet sie tam poloze...

      ooo, wlasnie zauwazylam, ze wyzej napisalam osciez oscierz.... nonono

      Usuń
  84. Dzień dobry. Nadaję z huty, wiatrak działa cały czas, a 29 jest w pomieszczeniu. Z klimatyzacją jadą, ale nie mogą dojechać...Wolę nie sprawdzać ile jest na zewnątrz...😡😕😱

    OdpowiedzUsuń
  85. Zrobiłam zakupy, jest 32 w cieniu, chmury co były sobie poszły, zostało parę takich półprzejrzystych maźnięć. Dzisiaj nie mam dyżuru, ale jak tu wyjść z domu na spacer? Żadna przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  86. Prokrastynacja? Później sprawdzę, co to znaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hrehrhher, dobre. Cos jak "jedna prawdziwa choroba jest hipochondria"...

      Usuń
  87. Rety, znow parówa, 30 st, wiatr ledwo, ledwo, dobrze, że czasem slonce zajdzie z chmurke.

    OdpowiedzUsuń
  88. Cześć Kurry,
    sprawozdanie meteo: temperatura osiągnęła 34 st. w cieniu, powietrze piecze i pali, niebo się zaciąga na horyzontach. Będzie burza. Myślę że za jakieś pół godziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nic nie zapowiada ani burzy, ani innych atrakcji.

      Usuń
    2. Burzy nie było. Spadło kropel 3 po drodze do miasta gminnego i to wszystko.

      Usuń
    3. wróciłam ze Lwówka. Tam padało intensywnie, ale krótko.

      Usuń
  89. 35 w cieniu, kilka baranków, wiatr ledwo wyczuwalny, powietrze w słońcu aż parzy. Żadnego deszczu nie widać.

    OdpowiedzUsuń
  90. Krotki koniec swiata...woda sie lala jak w tropikach, pioruny , grzmoty... ulzylo, od razu 10 stopni mniej za jednym zamachem . Jakies 10 minut i juz po. Ale jest znacznie lepiej, bo bylo tak ciezko, ze ledwo sie dowloklam do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazyno - ja wiem, ktora to burza, bo chmury lecialy od poludniowego zachodu, nas ominely nieco boczkiem i polecialy w kierunku Konstancina. U nas, mimo braku deszczu, temperatura spadla o ponad 10 stopni w wielkim tempie (mniej niz godzina), jest 24. da sie zyc. tylko wlasie urwali prunt....nasza rozlewnia elpstrycznosci jest w Jeziornej, wiec tego, jak tam sie urwalo to pewnie i u nasz.

      Usuń
    2. Tutaj jestesmy w pelni oswieceni, elpstrycznosc ma sie dobrze...chlodno ale widze na prognozie, ze ma sie znowu podniesc wysoko o 19tej ma byc 28.Co za dziwy!

      Usuń
    3. Opakowano, to bida bez prądu, może naprawią.

      Usuń
    4. oddali i zabrali chwilowo pare razy, ale, jak pisze G. ocieplilo sie na noc, a ja taka rozochocona poszlam wieczorem z chlodnego salonu do sypialni na gorze, otworzylam drzwi - i jak piekarnik - 29 stopni...

      Usuń
  91. Grzmotnęło raz, błysnęło i pada, jeszcze bo wygląda ze zaraz przestanie. Temperatura spadła do 25 stopni.

    OdpowiedzUsuń
  92. Ja nie wychodziłam dziś z domu, bo jeszcze mogę:) Dzieciaki jednak coś ciągnie na dwór, więc mus wyglądać przez okno na skwar i drzwi czasem otworzyć, żeby ryknąć, aby pokazały się, tak kontrolnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalipso, zadam Ci gupie pytanie. Czas tak straszliwie ucieka, że pogubiłam się - ile Twoje dziecki majo wiosen? Po kolei?

      Usuń
  93. Troche popadało, i uf, juz tylko 24 st.

    OdpowiedzUsuń
  94. Lało od 18 do teraz, intensywnie i z grzmotami. Szło od wschodu. Teraz jest lekkie 22 stopnie i idę z Gutkiem w rajzę, co by wywietrzył tyłek przed nocą. Parasolek przezornie wezmę ze sobą. Spokojnej nocki

    OdpowiedzUsuń
  95. U mnie pierdnęło na zachodzie, spadły trzy krople deszczu i do widzenia ślepa Gienia. Temperatura też nie spadła. Pot zalewa mi oblicze i nie tylko. Jestem wkurzona, że u Was wszędzie pada lub padało. A tu kicha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nie padało, nie pada i raczej nie będzie padało. A w ościennych miejscowościach padało całkiem dobrze.

      Usuń
    2. U nas też jednak nie padało. Ale może dzisiaj?
      Pot zalewał mi oblicze nawet w nocy. Ale teraz jakoś chłodniej.

      Usuń
  96. U mnie jak u Hany. Wyjatkowo spoconam dziś. może to oznaka przesilenia? Oessu - oby!!!

    OdpowiedzUsuń
  97. Cześć Kury, u nas 20 st., a prognoza uporczywie twierdzi, że będzie padać. Uparła się, głupia. Co prawda, migrena mi się zaczęła w nocy, taka ze zmian ciśnienia atmosferycznego. Pożyjemy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  98. Dzień dobry.
    Popadało jeszcze wczoraj wieczorem, już obeschło, to wszystko mało, kurz zmyło, nie namoczyło wiele.
    Teraz się przeciera, 22 stopnie, ma być gorąco.
    Dobrego dnia życzę i deszczu tam gdzie potrzeba. Pędzę na dyżur.

    OdpowiedzUsuń
  99. Hej kurki.U nas juz,lepiej, padalo csla noc,19 st, nacrazie pochmurno i spiaco.

    OdpowiedzUsuń
  100. Tu 30 iles tych gupich stopni, czesc czasu w samochodzie, gdzie wszystkie dmuchawy na ful z klima byly nakierowane na mnie, polazlam (przed 9 rano) d Piasecznie na duze targowisko...o rety, ILE straganow owocowo-warzywnych! no i teraz musze troche pokisic i pokompocic i podzemic (rabarbarowo-agrestowo-gruszkowy, bo mi sie udalo kupic na jednym straganie rabarbar...i jak go zaraz nie schowam, to sie slubny bedzie umizgiwal o taki uduszony... w sumie dzem MOZE byc agrestowo-gruszkowy. nie bylo ni jednego straganu wsrod tych szmacianych lnianego. czyzbym musiala jechac do Kazmierza n/Wisla, bo tam kupilam sobie dwa ciuchy lniane i one sa najlepsze na swiecie. az zal, ze wiecej nie kupilam, bo byly tanie, a sa niezwykle trwale....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Produkcja dżemu w takich temperaturach to wyzwanie.

      Usuń
  101. Rabarbaro!!!!! jak nazywa sie serial? Bo jeden ustalilysmy, ze do Doc Martin. w Kornwalii. a ten drugi??? pisze tu, bo nie mam sily wstawac i leciec do telefonu w torbie. za bardzo bym sie zmeczyla....

    OdpowiedzUsuń
  102. Żyję, ale stanowczo nie nadaję się do oddychania parą wodną. Łażą chmury, pomrukuje gdzieś daleko, deszczu z tego nie ma, 28 stopni i gdyby nie lekkie podmuchy nie dało by się wytrzymać.
    Nawet dziecka przymulone, apetytu nie mają, babcia się złamała i kupiła lody.
    Do domu wróciłam na szczęście klimatyzowanym autobusem, podreperuję się kawą i fajrant.

    OdpowiedzUsuń
  103. Tu bylo fajnie rano, a teraz znow duszno , pograbiłam i wywiozłam liśce,i koszulka cala mokra:( Wychodzi slońce.

    OdpowiedzUsuń