Dzień spędziłam próżniaczo. Przed południem rychtowałam pazureiry i włos trefiłam, a po południu pojechałam do koleżanki na proszony obiadek, który pysznym był. W Kuriozie nie byłam, niczego nie oskrobałam, ani nie pomalowałam. Tak więc, Basiu, mnie też się czasem nie chce. Jednak ogólnie rzecz biorąc, remont mnie kręci. Lubię kombinować co z czym i jak. A jeśli do tego nikt mi się nie wtrąca, niczego nie narzuca i na nic nosem nie kręci, to sama rozkosz! Męczy mnie to logistycznie, ze względu na odległość. Niewielką, bo niewielką, ale wystarczającą, żeby sprawy skomplikować. Nie wszystko mogę tam kupić i mus wozić stąd. Drzwi na ten przykład wożę pojedynczo, bo więcej szczała nie łyknie. Nie warto płacić za transport, skoro i tak tam jeżdżę.
Kuchnia z garażu jest już mocno zaawansowana. Jest już kanciapa pieszczotliwie zwana kiszeczką - już widzę, jaki tam będzie bajzel. W najbliższym tygodniu ten etap powinien zostać zakończony. Do zrobienia pozostaje łazienka i kominek, który jakoś tak wstrzeli się w międzyczas. A ja zaczynam się powoli pakować...
Oraz dorwałam się do pędzla. To nie są drzwi, to ściana (sypialnia):
Kuchnia z kiszeczką. Belki w kuchni/garażu musiały zniknąć, inaczej nie zmieściłaby się wełna mineralna. To się nazywa kompromis:
I na koniec klasyka gatunku "przed" i (prawie) "po":
Nie pytajcie, jaka będzie kuchnia, bo nie wiem. Przywiązałam się do pewnej koncepcji, ale padła, niestety, pod naciskiem prozy życia. Się zobaczy. Skończy się na lodówce i czajniku elektrycznym.
O matko, nie wiem co napisać.... pierwsza ... !!!!
OdpowiedzUsuńDruda
OdpowiedzUsuńHanuś, do kuchenki i czajnika el. dołóż lodówkę i będzie git.
UsuńOczywiście druga, nie druda, ale karmiłam dziecko, więc tego...
Brawo Lilka wraz my.
Bezowo, dyć napisałam, że lodówka. Kuchenki nie uwzględniłam. Tam jest knajpa, gdzie w 5 minut przywożą domowy obiadek. Transport onego kosztuje 3 złote.
UsuńKurcze, przeczytałam kuchenkę hahaha
UsuńWyrzuc sagany i patelnie, bo widze, z ekuchnia bedzie wiecej dekoracyjna i jako jadalnia.
Usuńdruga
OdpowiedzUsuńhrehre, razem z Bezowo
OdpowiedzUsuńWidzę, że morskości będzie więcej. To już nabiera "rumieńców".
OdpowiedzUsuńTutaj wiatr ustał i 23 stopnie. Sucho i na deszcz się nie zanosi.
Czyżby druga?
Ewa2, na widok pędzla i farby trudno mi utrzymać ręce.
UsuńJednak trzecia....
OdpowiedzUsuńSpokojnie przeczytałam, oglądnełam wszystko... i najbardziej ta granatowa sciana mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńA fotki z "przed" i "po" super. widać jak remont postępuje :)Fajnie będzie się kiedyś oglądało i wspominało :)
Mirko, chciałabym wspominać jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńNieeee, to już nie ta sama Kurioza, która pamiętam :)
OdpowiedzUsuńNo coraz piękniej. Niebawem się wprowadzisz.
OdpowiedzUsuńA mój remont to jakas makabra Będąc u weta z koteczką Lottie przybyła koparka z koparkowym, fachowcy mieli zadbać o to, aby wykopać , włożyć peszla z kablem elektrycznym i zakopać, i wyrównać, i w ogóle. Wróciłam, wszystko zrobione. Wieczorem idę po coś do obory, która jest magazynem wszelakich materiałów remontowych a tam kabel elektryczny, co to miał być w peszlu i w ziemi. Wyląduje w psychiatryku jak amen w pacierzu.
Koteczka już w dobrej formie, zdrowieje, ma apetyt i szaleje. Właśnie wbija mi pazurki w uda, bo sie wdrapała na kolana. Jest maleńka, ale całkiem ogarnięta.
W peszlu powinien być sznurek do ciągnięcia ( jak jest w jednym kawałku )i wtedy można przeciągnąć kabel bez ponownego rozkopania. Nie zazdroszczę Ci takich fachowców. My, nauczeni doświadczeniem, zawsze jesteśmy przy jakiejkolwiek większej, albo ważniejszej pracy, bo nigdy nie wiadomo.
UsuńRogata, no co za dziady!
Z historii, które po latach wzbudzają już tylko wybuchy śmiechu, a w czasie dziania się, raczej wybuchy wściekłości i przekleństw, pamiętam, jak fachowcy, po wykopaniu przez koparkę wielkiej dziury pod fundament naszego domu, na podstawie projektu architektonicznego uczynili szalunek i zaczęli wylewać podstawę pod fundament. Zaglądam ja ci w tę dziurę, i mówię grzecznie do Pana Budowlańca Numer Jeden:" Wie pan co, mnie się wydaje, że ten budynek będzie obrócony 0 180 stopni, jak dalej będziecie kontynuować. "
UsuńChłop popatrzył w dziurę, popatrzył na rysunek, znowu w dziurę, znowu na rysunek, zacukał się nieco i odpowiedział: "No kurwa, ma Pani rację."
No i musieli zmieniać, ale na szczęście jeszcze niewiele było d zmiany.
Więc, tego, pańskie oko konia tuczy. Trzeba być i doglądać, bo Turczyn Doskonały zdarza się rzadko.
Ha, koparkowy przyjechał nie tak jakeśmy się umawiali A ten tzw. pilot w peszlu psu na budę się zdał i urwał się był, bo kabel jest gruby i ciężki. Rozkopywać trzeba, co proste nie będzie, bo tam się przecinają dreny z tonami żwiru. Nie za bardzo da się alternatywna jakąś trasę wymysleć.
UsuńJajku, jakie głupole Ci się trafiły. Szkoda.
UsuńOwieczko, co za durne jakieś jednostki robocze ci się trafiły!!! Najbardziej to nie lubię takiej totalnej bezmyślności i durnoty... A mają się za wielkich fachowców. Przetrwaj to jakoś, trzymam kciuki i cię ściskam.
UsuńLilka, pamiętasz ponurą i brudną chałupinę. Dziwiłaś się zapewne w duchu, co mi odwaliło:)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie. Widziałam tam potencjał raczej, więcej w Tobie niż w chałupce:). Raczej myślałam, że czeka cię dłuuuuuuga droga. A to już tuż za rogiem :))))). Nie mylę się na razie. Przy tobie wszystko potrafi zmienić oblicze - żywe i nieżywe, ze tak powiem ogólnikowo:))).
UsuńIzydoru, cieszę się bardzo, że koteczka przeżyła i zdrowieje. Fachowców Twoich natomiast niech piekło pochłonie i podłączy im ten kabel do doopy. Jeżu...
OdpowiedzUsuńTak się teraz dobrze przyjrzałam... no czapki z głów przed Turczynem. Sam odwalił taaaaką robotę, piękną robotę...Fajnie, że udało Ci się go zdobyć, a facet zna się na robocie. Będzie cudnie.
OdpowiedzUsuńBezowa, trwam w nieustannym stuporze. On tam zasuwa do późnej nocy.
OdpowiedzUsuńBo Kury nad tym czuwają i pufają.
UsuńHano, krzyczę po cichu, hip, hip, kurra, dla Turczyna, za ogrom i tempo robót. Super.
OdpowiedzUsuńBoguśka, ja go chwalę całkiem głośno i w żywe oczy. Pochwał nigdy za wiele, zwłaszcza zasłużonych.
OdpowiedzUsuńSuperowsko sfszytko wygląda! A jak znam życie, kiszka kuchenna będzie najważniejszą częścią domu ;)
OdpowiedzUsuńBelki dla picu możesz dokleić w tej kuchni.
Moja Najstarsza ma srebrne fronty z IKEA ze złotymi klamkami i na tym marmurowy blat- cudnie to wygląda.
Bardzo nowocześnie, wbrew pozorom Fajny ten niebieski kolor
Sonic, dla picu nieee, tam jest dość nisko, a będzie niżej, bo jeszcze podłoga przyjdzie, a w niej ocieplenie i mata grzewcza. Chętnie zobaczyłabym kuchnię Twojej Najstarszej, zrób zdjęcie ukradkiem!
UsuńBędzie cudnie. Chlop na schwał z tego Turczyna.Kuchnię wyczadzisz jeszcze. A śpieszy Ci się?
OdpowiedzUsuńNo, Masza, na schwał, chociaż żeby kawał chłopa, to nie. Kondycję ma, usportowiony. Maratony lata i te sprawy.
UsuńAleż fajne sa te zmiany,przemiany , i faktycznie do sierpnia juz blisko.
OdpowiedzUsuńDora, co do sierpnia pewności nie mam. Na razie trzymam się tego kurczowo.
UsuńWersja kuchni z lodówką i czajnikiem elektrycznym bardzo mi się podoba:)))
OdpowiedzUsuńA w ogóle, piekna ta Twoja Kurioza. Pięknieje z dnia na dzień.
Ataner, dawno Cię nie było! Przemieszczasz się?
UsuńKurioza pięknieje, fakt. Teraz z zewnątrz wygląda paskudnie. Tu drzwi wybite, tam okno na miejscu drzwi, wykopy i kupa gruzu. Ale to pikuś i tym sie nie przejmuję.
aale sie dziewje, tfu tfu, sliczna chalupa bedzie. Mam nadzieje, ze Turczynowi komplimenta przekazujesz oded nasz Kur. A Ty nie zglupiej od pakowania powolnego..... w ogole to zdaje sie dwudziesta szosta jestem. podium inaczej.
OdpowiedzUsuńOpakowana, Turczynu kadzę, aż dym idzie, a chłop aż się oblizuje. Łasy na komplimenta:)))
UsuńPakowanie marnie mi idzie. Dzisiaj ługowałam kufer i skrobałam ramę lustra. Pakowanie nie zając.
U mnie kuchnia sama wyszła, będzie też tak i u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten kolor.
Zdjęcia dużo mówią - gruz był, gruzu nie ma :-)
Jak patrzę na to co robisz, aż mi się chce też coś podziałać.
Wczoraj byliśmy u nowych znajomych, którzy od 15 lat (chyba 15) mieszkają na Warmii i remontują stary dwór. Pomyślałam sobie, że te nasze remonty to pikuś, a nasz dom to taki domek ogrodnika :-)
Graszko, może znajomi kochają remonty i to sens ich życia? Przy starym dworze to my rzeczywiście pikuś.
UsuńNie stresuję się kuchnią. Wracam w myślach do starej koncepcji, może jednak da się po modyfikacji onej koncepcji..
Dzień dobry. 25 stopni, baranków trochę na niebie, wiatru nie ma, będzie ciężko wytrzymać.
OdpowiedzUsuńUrlop mi się skończył, dziecka wróciły, wygląda na to, że upał też.
Dzisiaj finał teatrów, zacznę znów wieczory spędzać w domu.
Miłej niedzieli Kurki.
Ewa2, , całkiem strefy klimatyczne się poprzestawiały. U nas wręcz zimno.
UsuńNooo...! Jakbyś jackpota w totka wygrała z tym Turczynem, złoto nie człowiek. Kompetentny, szybki, uczciwy. Kurioza nabiera coraz bardziej realnych kształtów, pięknieje z dnia na dzień. A kiedy Ty tam wejdziesz, zrobisz z niej acuszko i pperełkę.
OdpowiedzUsuńJa nadal to wie w tym pierwszym szpitalu, w klinice brak dla mnie łóżka. Mam czas do wtorku.
AMP, racja, Turczyn wymiata! A tak się bałam! I w ogóle nikt mi nie nawalił. Dominikanina pomijam dyskretnym milczeniem. Elepstryk był w terminie (prawie), okna przyjechały punktualnie co do minuty, instalator tylko raz się omsknął, nie mogę się skarżyć.
UsuńCzy zrobię cacuszko, nie wiem. Chciałabym i nóżkami przebieram, bo na razie to tynkowanie, murowanie, wyburzanie - nuuudy...
Cześć Kuraki, a i Prezesową pozdrawiam czołobitnie ( czołem w klawiaturę, bo jakaś żem jeszcze zaspana ).
OdpowiedzUsuńTen domek to będzie cacuszko , ale z jajem ( jak to u Kury ), widzę to.
Jeżeli chodzi o kuchnię, to koncepcja wydaje mi się słuszna. Zawsze to więcej miejsca na inne rzeczy, zwłaszcza, gdy człowiek nie przepada za gotowaniem i ma 100 % wolność wyboru. Powieś tam hamak.
U nas popadało niewybitnie, tak że pod liśćmi sucho, a po rozgarnięciu gleby na głębokość 0,5 cm, też sucho. Więc wkurzyłam się, i załączyłam zraszacz, bo zanim my się wyrobimy z irygacją wodooszczędną to padną mi wszystkie warzywa. Więc deszcz pokropuje, a zraszacz pracuje. Trzeba będzie kiedyś pojechać do południowej Francji i popytać rolników, jak oni i ich warzywa radzą sobie z upałem i suszą. Albo do Egiptu.
Pantera, a gdzie Ty się wybierasz do szpitala i po co? Zdrowaś przecież, jak rydz.
Pozdrawiam Was, Kurki, niedzielnie ,życząc każdej czego innego, zależnie od zachceń osobistych.
Agniecha, odpozdrawiam czołobitnie, tak spać mi się chce, że i ja czołem zaraz walnę w klawiaturę.
UsuńDzięki za pomysł z hamakiem, nie wpadłam na to, a miejsce idealne!
U mnie popadało co kot napłakał, a w południowej Francji leją jak opętani. Ale to sie skończy.
Agniecha, rolnicy w calej Francji zbieraja deszczowke, i potem tym lejo po polach. Mnie to zadzwili, jak w upane dni, wielkie zraszacze dzialaly na poalch. I popytalam troche.A jak nie deszczowke to ze studni ciagna.
UsuńBosz, znowu te literowki.
UsuńDzień dobry w kolejny piękny dzień tego lata...... Przypomniało mi się pewne takie właśnie lato z baaaardzo już odległego czasu mojej młodości i moją nieustanną wówczas radość, że tak gorąco ! że piach nad jeziorem taki suchy i ciepły ! że zielsko wszelakie tak pięknie pod stopami chrzęści i szeleści ! że to taka super rozrywka nosić krowom na pastwisko wodę ! że ani kropli deszczu i można szaleć co dzień w jeziorku ! i............
OdpowiedzUsuńNic u mnie nie pokropuje nadal.
Gotowanie dla jednego człowieka uważam za bezzasadne, tak że Hana - lodówka (też nie wiem czy konieczna, nooo, na białe wino) i czajnik (no i kawiarka) starczy ;)).
To miłego dnia Kurniku :)! Deszcz zapewne w końcu doleci ;), się zastanawiam czy nawet nie w postaci ulew ciągłych i przewlekłych. Tamto lato co go wspomniałam tak się zakończyło - powódż była, że AŻ !!!
Rabarbara
Za powódź jednak dziękujemy, przeżyliśmy już jedną powódź stulecia i drugiej nie potrzeba. Uraz został, mnie i sąsiadce, jak tylko większy deszcz przychodzi, to się trzęsiemy zgodnie ze strachu, że zaleje.
UsuńA lodówka, jak się z niej wyjmie półki wszystkie, do chłodzenia człowieka może służyć, w przypadku ekstremalnego upału. Więc lodówka i czajnik ( nie kot ) to minimum.
w sumie, po zastanowieniu, patelnie mozna sobie zostawic - bardzo uniwersalna.
UsuńRabarbaro - jak bylam szczypiorek to tez kochalam wszelakie upaly, na straosc mi minelo bezpowrotnie i sie otrzacham nieco.... no i powodz niepotrzebna. w zupelnosci.
Niestety, Opakowana, raczej mamy ostatnio same jakieś niepotrzebności....... możemy wołać a kysz ! i tyle....
UsuńUpały to ja nadal kocham ale suszy to już nie. Powodzi też nie, też w zupełności, choć jestem w miejscu powodziowo bezpiecznym.
Zebrałam sobie dziś miseczkę suszonych malin. Z jednym zdesperowanym robaczkiem. Dałam mu kropelkę wody na zielonym jeszcze listku. Choć pewnie, jako i ja, wolałby sok z malin.
Rabarbara
Pamiętam tę straszną powódź, chociaż mnie bezpośrednio nie dotknęła. Susza pustoszy porównywalnie, chociaż mniej gwałtownie. Upałom mówię nie! Umawiałam się na klimat umiarkowany, a nie tropikalny!
UsuńRabarbara, robaczek skorzystał? Z wodopoju?
Nie. Oddalił się, być może zdegustowany ;). Soku malinowego niestety nie miałam.
UsuńRabarbara
Jak już się Hanuś wprowadzisz do cudownie przemienionej, z zapyziałej chatki, Kuriozy, to ani chybi musisz na...kolanach poszorować do Częstochowy na Jasną Górę w podzięce za Turczyna ;)
OdpowiedzUsuńKuchnia z lodówką i czajnikiem elepstrycznym też by mi pasowała, jednak na razie to ja niestety za kucharkę muszę robić. Posiłkuję się oczywiście garmażerką, bo inaczej bym się przekręciła z irytacji w tej kuchni, jednak zupy gotuję osobiście. Mamusia obiera warzywka i...czuwa, i ma...za złe, bo przecież robię nie tak jak powinnam ;)
W podzięce za Turczyna to chyba do Mekki. :-)
UsuńO tak, masz rację Agniecha ;)
UsuńMoze chrzescijan turecki....
UsuńOpakowana, Pan Turecki!
UsuńMarija, do Częstochowy nie pójdę ani na kolanach, ani w ogóle. Raz byłam, bynajmniej nie na pielgrzymce i uznałam, że miasto jest paskudne. Przepraszam, jeśli uraziłam kogoś z Częstochowy. Na mnie zrobiła przygnębiające wrażenie.
UsuńPo slonku o swicie zostalo wspomnienie.Zdecydowanie chlodniej, chmury. Moze spotkamy sie ze Starszą, nie wiem jakie ma plany na dzisiaj, bo my żadnych konkretów.
OdpowiedzUsuńFajnej niedzieli kurki.
Troszke pada
OdpowiedzUsuńWchodze na fb, przypomnienie o urodzinach Eli Merko, no ok, konto nie jest zlikwidowane,zatem nic dziwnego, ale...jacys bezmyślni ludzie, znajomi przecież, składają życzenia! Gremliny normalnie, co czytać nie potrafią, nie widzieli wpisu o śmierci Eli! Kolejny przykład na postępujące ogłupienie.
OdpowiedzUsuńno wlasnie, tez zobaczylam zawiadomienie i smutno mi sie zrobilo...
UsuńOmatko, to nie mogą być realni znajomi przecież!
UsuńJacy by nie byli,fb-ukowi pewnie, ale jak głupki ślą życzenia na oślep, czyli tak na prawde zero zainteresowania tylko co, kurtuazja grzecznosciowa, wrrr
Usuń19 stopni i pada deszcz , gęsty, równy, niech pada. Boję się, że zaraz przestanie.
OdpowiedzUsuńPięknie! Pięknie się robi. Te morskości do mnie przemawiają :)
OdpowiedzUsuńPsie, do mnie też, od dłuższego czasu. Chyciło mnie i czymie!
UsuńA ja dzis od Coreczki wracalam - wczoraj byla wielka impreza rodzinna u kuzyna mojego slubnego. Kuzyna kocham sercem szczerem. o nim i jego zonie i ich synu (hohoho) opowiadac by dlugo, maja kupe ciakwych zaslug na koncie,a synek jest bardzo znanym restauratorem w NJ, chadzal z prawnuczka Hemingwaya ale porzucil ja dla modelki o dziwnej urodzie, dobra, wiec wracalam od Coreczki, po imprezie, slubny, osobno, pojechal od razu do domu (4h autkiem). powoli, zachwycona pogoda nie za goraca, ruszylam w podroz i zjezdzie z jednej drogi na druga i trzecia, zjechalam na autostrade M11 i OD RAZU byly mrygajace znaki zmniejszenia predkosci do 50. Ze tez mnie cos nie dryguo, zeby zjechac pierwszym zjazdem, bo to niczego dobrego nie zwiastuje. A ja glupia jade dalej - nastepny znak "50" i uznalam (juz zupelna kretynka), ze to pewnie popsute/juz skonczone cos, np rozwalona przyczepa/zapomnieli wylaczyc. potem widze w telefonie droga na czerwono, ze wypadunek i doda to i 12 minut do drogi. NO TRUDNO. po 45 minutach widze, nic sie nie rusza, za to ja ruszylam interneet i wyszlo na to, ze by powazny wypadek z udzialem motocykla...no to troche nogi sie ugiely, bo nie wrozy niczego dobrego...za sekunde telefon cyka z wiadomosciami, ze leci helikopter-ambulans... o matko. Poboczem przejechaly pedem 4 karetki z 5 policji jawnie i chyba 3 wozy policyjne, co to wygladaja jak normalne a wrazie potzreby wyje i swieci... po poltorej godzinie, jak juz wszyscy ze wszystkimi rozmawiali (a wielu panow rbilo siku w plot u dajac, ze telefonem robia zdjeia nieciekawemu polu ze slupem wysokiego napiecia, hrehrehrher). Na koncu poboczem przejechal czarny van/dostawczy jakby (choc nazwa tu akurat chyba nie pasuje)...i co druga osoba mowila - to pojazd, co wysylaja po nieboszczykow. 2 godz pozniej ruszylismy, niczego poza motocyklem i tym czarnym vanem nie bylo. naturalnie policja byla i mieli duzo kolorowych rzeczy/markerow jakby na ziemi. dwa pasy korka jechaly poboczem patrzac na to, wiec jechalo sie powoli. mocno mna wstrzasnelo jednak. I do domu nie prulam, poza kilkoma kawalkami, gdzie mozna bylo. zamiast o 13.45 to do domu dojechalam o 16tej, zaraz popatrze czy cos wiadomo wiecej o wypadku, bo w trakcie bylo glownie, z epowazne i ze droge udroznia kolo 14.30 -15tej.... wiec tak odbylam dzien, co jest nota bene nasza 41 rocznica slubu.
OdpowiedzUsuń:(
UsuńRabarbara
Czytam, ze facet na motorze byl po 60tce i DALEJ szukaja filmow/swiadkow tego, CO sie stalo, a nie puszczaja pary z pyska. zabral go ambulans z ciezkimi obrazeniami glowy, jeden film pokazywal motor na duzo przed ofiara :(, tak jakbybylo porozwloczony na drodze...
UsuńKrysiu, życze Tobie i Szanwnemu Mężu następnych 41 lat w zdrowiu i szczęściu ♥
UsuńDzieki! Dlaczego nie ;))
UsuńKrysiu jeszcze wielu szczęśliwych wspólnych lat.
Usuńdziekuje, Ewo mila.
Usuń:( Cokolwiek się stało, to poważne było.
OdpowiedzUsuńOpakowana 41 lat, fiu,fiu, podziwiam,gratuluję i życzę następnych w jak najlepszym,zdrowiu i zgodzie, bo z wiekiem to coraz więcej cierpliwości i wyrozumiałości trzeba, mnie po 31 rece opadaja wielokrotnie ( i vice versa).
Opakowana, pięknie spędziłaś rocznicowy dzień, nie ma co. No i jak Dora mówię - fiu, fiu!
OdpowiedzUsuńOesu, Opakowana, ale miałaś powrót.
OdpowiedzUsuńHana, powiedz coś więcej o tej macie grzewczej (jaka ona, zwykła czy na podczerwień?). Tez muszę coś takiego zainstalować, ale nie mam pojęcia za bardzo co i jak, a fachowcy moi są jacy są.
zastrzyglam uchem na mate grzewcza - co to kto to?
Usuńa co do rocznicy to juz przerabialiasmy chyba wszystkie opcje obchodow, wiec w sumie byl nastepny wariant, hrehrehr.
Izydoru, na prąd. Łatwe to w montażu, że i sama dałabyś radę. Najlepiej poczytaj w necie: https://warmtec.pl/item/370-mata-grzejna-warmtec-ds2-05-0-5m2-170w-m2
UsuńStąd czerpię wiedzę i wiele więcej Ci nie powiem ponad to, że to się sprawdza, jest łatwe w obsłudze i nie trzeba żadnych specjalnych instalacji i rurek z wodą. Grzeje prądem. Praktyczne np. w łazience.
Opakowana, matę wtyka się pode podłogę.
UsuńIzydoru, moga byc na termostat, zamiast przewodow grzejnych.
UsuńMusze to mieć w masztalce na 40 mkw A co to znaczy na termostat bez przewodów?
UsuńIzydoru, nie bez przewodow tylko zamiast , podlacza sie taka mate do termostatu i regulujesz temperature, sa cienkie i jak Hana napisala kladzie sie je pod podloge. Przewody inaczej kable el. ukladane tez pod podloga ale tez w rurach, na podjazdach itd. inne zasilanie niz mat. Wrzuc na Google.
Usuńkabel grzejny samoregulujący rozumiem. Też można pod płytki położyć bez maty.
UsuńNie mam termostatu luzem....podlogi tez zagospodarowane :/ ale Ty bedziesz miec cieple nuszki!
UsuńTe susze wykończą u mnie cały ogród niebawem... a u Ciebie praca wre! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńMaks, i owszem, prace postępują, ale susza taka sama:(
UsuńCały dzień przesiedziałam w domu, bo najpierw brzuch mnie bolał, potem deszcz padał, a jak już się wybrałam na zakończenie teatrów, to źle wykalkulowałam, zbyt późno przyszłam, spodziewałam się czegoś innego, oglądałam od doopy strony, reflektor mnie oślepiał, poszłam wcześniej wkurzona.
OdpowiedzUsuńPo drodze widziałam siedzącą na ławce kobietę, która jakoś dziwnie poprawiała spodnie. Ona te portki ściągnęła z tyłka i siedząc na ławce wysikała się, bo pod spodem było mokro. Nie poprawiała portek, tylko naciągała z powrotem.
No co, zadek miała sobie zmoczyć? Pode ławkę wejść? Nic wyrozumienia nie macie.
UsuńO rzut beretem był publiczny kibelek, ławkę obsikała.
UsuńEwa, może publiczny był zajęty ;). Albo nie widziała, że jest ;). Wiesz, ludzie jak się bawią......
UsuńA tak swoją drogą, to jeden z powodów odstręczających mnie od odwiedzania mojego, niestety, miasta :(((.
Rabarbara
Byłąm w mieście, w piątek chyba, bo musiałam do Castoramy. No i po dokonaniu niezbędnych zakupów pomyślałam, że zajadę do centrum Jeleniej, zaparkuję kulturalnie na parkingu podziemnym ( chłód i cień i darmo), pójdę do centrum handlowego powyżej, oraz do centrum rzeczywistego Jeleniej... Zaparkowałam, wysiadłam, pojechałam windą do góry, weszłam do księgarni, zaatakowała mnie pani, która zachowywała się, jakby sprzedawała kartofle a nie książki, potem jeszcze jakiś sklep... Zemdliło mnie, uciekłam do samochodu a następnie do domu. Oduczyłam się chyba miasta.
UsuńNa miasto jestem skazana, wszelkich galerii unikam, księgarnię mam zaprzyjaźnioną, gdzie już mnie znają i wiedzą, że pooglądać przyszłam, tłumów nie cierpię, chociaż czasem muszę się przemóc. Wieczorem na obrzeżach miasta jest całkiem przyjemnie, tylko centrum prawie nie śpi.
UsuńJa na szczęście mam Castoramę na obrzeżu od mojej strony, to dalej nie muszę ;). Ale i tak jeżdżę jak coś do MarketuMrówka, do miasta mego powiatowego (- 11 km) i nawet nie muszę do miasteczka tego wjeżdżać :))).
UsuńNie sądzę, żebym kiedykolwiek zrozumiała ludzi,którzy chcą mieszkać w mieście. Bo, jak to w piosence, "czuję się w nim, jak ptak schwytany w sieć" Co już chyba kiedyś nadmieniałam.
A atakujący sprzedający budzą we mnie panikę oraz współczucie.
Rabarbara
O rety, Ewo.
OdpowiedzUsuńPolnoc zaraz, wiec ide spać, jutro troche zalatany dzien , bo przedwyjazdowy.
OdpowiedzUsuńNo cuszsz Drogie Kureczki , mimo wszystko wstawać trzeba - to życzę komu co sobie życzy ;))), wszystkim miłego dnia :) !
OdpowiedzUsuńU mnie nie pada. Deszcz.
Rabarbara
Jakos mi sie nie chce...to wstawanie trudne a trzeba?
UsuńW Warszawie chmury i chlodno! hurra...chlodno! a moze troche kiedys popada?
UsuńTrzeba Grażyna, trzeba, bo bez deszczu to możemy się nie podnieść ;).
UsuńRabarbara
Grażyna, czyżby zmęczyły Cię podróże? Nie wierzę!
UsuńTo nie podróże Hana, tylko brat ! Co nie, Grażyna? Bo brat ten to zdaje ma jak tytuł tego starego filmu - "Dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii" ;))))).
UsuńRabarbara
Dobrze prawisz Rabarbaro! wlasnie wrocilam z przegalopowania 6km po lasku kabackim, wypiciu kawy w Nero teraz robie obiad...w ciagu ostatnich 4 dni byl...Kazimierz Dolny, Sandomierz, Rymanow Zdroj, Cisna, Wetlina, Ustrzyki Gorne, Smolnik, CZarna, Polanczyk, Solina, Rzeszow. Nie byl Lwow bo nie trafilismy na jednodniowa wycieczke z okolic bieszczadow, w tym jeden dzien spedzilismy czekajac na naprawienie tlumika , ktory pod Rymanowem zechcial byl sie zepsuc. A teraz wyruszamy w Cieszynskie, gdzie jest rodzinny zjazd i trzeba bedzie wywijac polki i oberki i tym podobne...ojej nie strzymam!
UsuńAaaaa...zapomnialam, byl tez Przemysl przedeptany dosyc kompletnie przez nasze nuszki.
UsuńTo chyba musisz przyjechać do mnie na odpoczynek ;DD, z Cieszyna bliżej, nie warto wracać do Warszawy ;)).
UsuńRabarbara
Masz racje, jak na skrzydlach do Twego ogrodu i domiszcza, ale w poniedzialek trzeba pomachac bratu na lotnisku!
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńChłodek przyjemny, jakieś 18 stopni, słoneczko, wiaterek, deszczu trochę wczoraj było, ale bardzo mało.
Do obowiązków babciowych wracam, a Wam życzę miłego startu w nowy tydzień.
Ewa, a ja łapię oddech ;)).
UsuńRabarbara
Udanego poniedziałku!
OdpowiedzUsuń12 stopni, nie pada i nie padało.
Czy oczekujesz ataku kolejnych fachowców ? I czy Ty wogle kiedyś w me strony zajedziesz :)?
UsuńRabarbara
Nie mam pojęcia kiedy zawitam. Fachowcy dziś nie przyszli. Studniarz się miga, dachowiec też nieuchwytny, elektryk zaginął a hydraulik nie ma czasu.
Usuń!!!!!!!!!!! Może też się wymigaj, zagiń i bądż niechwytna w czasie :).
UsuńRabarbara
Izydoru, Turczyn robiłaby ze dwa lata, ale byłoby zrobione co trzeba i jak trzeba. Przecież to można sfiksować. Albo kogoś zabić.
UsuńHallou, hallou, good morning Chicken Poland,
OdpowiedzUsuńu nas sucho ale zimno 12 stopni na plusie, zaraz chyba napalę w piecu. Pracownicy zameldowali, że chorzy i nie przyjdą, więc jest luz i swoboda. Czyli zaraz i tak się za robotę biorę, bo skoro w upał nie daję rady, to muszę wykorzystać tych parę chłodnych dni i podziałać ogrodowo. Jedno jest pewne, gdy wyrwę chwast, to on już w ziemi jest zemdlony, a potem go odkładam na bok i z niego ściółka gotowa.
Krzak jeżyn też wczoraj zemdlał. Najpierw myślałam, że jeden pęd przy koszeniu trawy został uszkodzony, ale jak inne gałęzie bez koszenia zaczęły schnąć, to wzięłam wczoraj i podlałam, ale nie wiem czy nie za późno. No cóż, najwyżej nie będzie jeżyn z tego krzaka.
Takie to sprawy. Miłego poniedziałku!
Ty to sobie chociaż możesz wyrwać jakąś roślinkę co niepożądana ;)) w danym miejscu jest a u mnie taka skorupa, że ani drgnie. Mogę urwać tak w połowie albo uciąć sekatorkiem :(.
UsuńI zimno.
To już chyba wyrażnie widzimy, jak nic nie znaczymy i nie możemy.
Rabarbara
Kurczę, Agniecha, u Ciebie trochę padało, u mnie praktycznie nic. Dwóch czy trzech przelotnych deszczy nie liczę. Wygląda to tragicznie. Od tygodnia kłębią się czarne chmury i nic:(
UsuńRabarbaro, znaczymy niewiele, ale jeszcze możemy. Tylko kto światu do rozumu przemówi, jeśli głos przyrody nie dociera? Kto wytłumaczy Azji, Afryce, żeby oszczędzały wodę, nie wybijały zwierząt do nogi i chroniły przyrodę? Kto wytłumaczy Chińczykom, żeby przestali produkować miliony ton badziewia?
UsuńA kto wytłumaczy rolnikom i farmerom na całym świecie, że niszczą ziemię, przyczyniają się do braku wody i trują ? Och, Hana, to na długie rozmowy co i tak nic nie zmienią - staramy się rozumieć i robimy co możemy bo tak trzeba. A na tłumaczenia to myślę, że za póżno. Może jeszcze można nakazywać i zakazywać chyba już wszystkiego wszędzie tylko kto to zrobi i jak wyegzekwuje,jak wszak mamy demokrację.
UsuńZatem dalej róbmy co możemy i należy, ot.
Pamiętasz ? - "drzewa kwitną, liście ronią, my strumień rzeczywistości kształtujemy naszą dłonią..." ..... nie wyszło nam to jakoś, to kształtowanie.
Rabarbara
Zimniej poki co, ale nie pada.
OdpowiedzUsuńDzien dobry;widziałam kiedys u was namiary na pracownie ceramiki,Hana zamawiala tam jakis dekor;nie mogę teraz tego odszukac;proszę o info jeśli ktoś pamięta i pozdrawiam;edredonka
OdpowiedzUsuńEdredonko, tutaj: http://ceramika.zawady-oleckie.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję Hano;E
UsuńNic nie padało i nadal nie pada, chłodno. Wnerwiłam się na jedną babę na Marketplace, która za przysłowiową złotówkę chciała oddać szafkę, która by mi pasowała. Napisałam, czy jest dostępna jeszcze, to baba odpisała mi, że tak...wraz z resztą mebli na 900 zł. Śmiałyście się ze mnie jak mówiłam, że przez internet nic nie kupuję, bo muszę zobaczyć i pomacać i co? mam wierzyć? To tyle, wyrzuciłam z siebie i jest mi lżej.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem Bezowa, jak Ty to robisz. Wszystko kupuję w ten sposób, a teraz kupuję sporo do Kuriozy i wszystko gra. Może się nie zrozumiałyście? Poza tym kupuję tylko w swojej okolicy i odbieram osobiście - wtedy nie ma żadnego ryzyka.
OdpowiedzUsuńBaba wystawiła szafkę w moim mieście, więc se myślę odezwę się co i jak, a ona mi pisze, że wraz z innymi meblami, których nie było widać. Teraz pod wieczór sprawdzałam, już usunięte ogłoszenie.
UsuńNo to gupia jakaś baba. Szukaj dalej, nie ustawaj, az trafisz.
OdpowiedzUsuńDla Agniechy tłumaczę, jak sobie radzą na południu Francji z podlewaniem: w każdej osadzie są takie publiczne "fontanny" czyli kraniki, z których płynie czyściutka woda z górskich źródeł. Wpada najczęściej do takich wielkich kamiennych wanien, które dawniej służyły do prania. A stamtąd siecią płytkich kanalików spływa w stronę ogrodów. Pracownik merostwa czuwa nad przekierowaniem jej w odpowiednią stronę. Każdy właściciel ogrodu ma u siebie cysternę oraz wyznaczone dni i godziny kiedy może wodę skierować do siebie. I potem tą wodą podlewa tylko warzywa, trawa latem zawsze jest sucha, a zielona tylko zimą. Niektóre z tych kanalików i cystern są bardzo stare, nawet z czasów rzymskich. Wtedy często są w małych grotach, naturalnych lub częściej sztucznych, żeby woda nie parowała. A przy okazji jest chłodne miejsce w upały, które trwają tam od maja do końca października.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to np.groch, kapustę, kalafiory itp. uprawia się zimą, a latem ciepłolubne.
UsuńWow!
UsuńGorzka, taki system to ja rozumiem! U nas to by nie przeszło...
UsuńTam ten system działa od niepamiętnych czasów i jest mocno regulowany prawem oficjalnym i zwyczajowym, dlatego działa. Bo ludzie gorsi, niż u nas. A swoją drogą: wyobrażacie sobie jakiej to wymagało logistyki? Ujęcie wody w górach, pierwsza cysterna. Położenie osady tak, żeby woda do niej spływała akweduktem podziemnym, położenie ogrodów poniżej osady, sieć kanalików na nierównym terenie... Takich źródełek-fontann jest tam sporo, w naszym Castellar były 3 i kilka w naturze albo przy dawnych dużych fermach. Wbrew pozorom wody tam jest sporo, ale pod ziemią. Do tej pory w tych kranikach musi być woda pitna, bo dawniej ludzie tylko stąd ją brali. Pierwsza kamienna wanna służyła do pojenia zwierząt, następne do prania.
UsuńPiękny system, i jak dobrze, że działa, ale na płaskim by się nie sprawdził chyba.
UsuńMy trawy też nie podlewamy, i staramy się podlewać oszczędnie - założyliśmy też ostatnio węże pocące się, cudnie to wygląda, kiedy się włączy. No i woda się nie leje na próżno.
Gorzka Jagodo, a czemu "ludzie gorsi, niż u nas"?
Moze o jeszcze gorszejszy sort czlowieka chodzi....ja w to wchodze jak tak ;)
UsuńW tym miejscu, gdzie mieszkałam (nie piszę o całym południu Francji) ludzie byli bardzo nieprzyjaźni i agresywni. Bójki, awantury, wszelkie świństwa, a nawet morderstwa zdarzały się często. Pewien pasterz był w konflikcie z klanem myśliwych, których wolno biegające psy zagryzały mu owce. Pewnego dnia znaleziono go martwego na drodze do owczarni - postrzelonego i z głową rozbitą kamieniem. Wszyscy wiedzieli, kto to zrobił, ale nie został ukarany, bo rodzina i znajomi dali mu alibi. Pewna miła pani dokarmiała bezdomne koty. Któregoś dnia rano zaczęła je znajdować pod swoimi drzwiami, martwe, lub wręcz przybite do drzwi. O małych świństwach, typu kupa na wycieraczce, nasyłanie policji z byle powodu (u nas były to skrzynka z kwiatami na oknie i wieszaki z doniczkami obok niego - rzekomo niszczyły mury grube na metr), zabijanie psów samochodem (umyślne), odcięte kogucie głowy wrzucane do mieszkań, krwawa bójka przed kościołem tuż przed pasterką, bo jeden zajął miejsce parkingowe, które chciał inny, w końcu zwykła nieuprzejmość itp. Mniej skłonni do współpracy czy choćby zgody, niż Polacy.
UsuńNiezły hardkor. Ciekawe skąd się ludziom bierze takie zachowanie?
UsuńCzasem cos tam moze byc zakombinowane, rozni sa ludzie, ale my dzwonimy, lub piszemy i dzwonimy,umawiamy sie na ogladanie i jak wsio gra, to kupujemy.
OdpowiedzUsuńCzasem ogloszenia sa glupio napisanw, lub zdjecia kiepskie, mus sie dogadywac.
Dora, najbardziej lubię takie ciemne zbliżenie na jakiś szczegół i opis: sprzedam szafę. Od razu takie skreślam.
OdpowiedzUsuńJa podgladam oferty wynajmu i sprzedazy mieszkan i domow (glownie w moich okolicach wroclawskich) i sa zdjecia kredensu wypenionego porcelana, konik na biegunach w wielu ujeciach i wychodek z klapa podniesiona....okno z firana i rogi jelenia na scianie, tez w wielu ujeciach.
UsuńOpakowana, kiedy szukałam Kuriozy, napatrzyłam się na tego typu oferty. Ujęcie otwartego kibelka obowiązkowo i suszące się nad wanną gacie.
UsuńWłaśnie znalazłam na olx: sprzedam meble w kolorze węge wraz z komodom.
UsuńNie nadazam za Kurnikiem. Rany, ile zmian w Kuriozie!
OdpowiedzUsuńa ja w ogole nie nadanzam, wczoraj wrocilam dodom, jutro sie pakuje i wio.... a wrocilam przecie tu cos 10 dni temu. a moze mniej...a moze wiecej? wie kto? roalinki ogrodowe szlag trafil, bo tu cieplo i za sucho a one w doniczkach. Trudno, juz mi rece opadli. i gacie.
OdpowiedzUsuńA Kurnik galopuje niczem lokomotywa pociagu expressowego z turbo doladowaniem wiekszej szufli wongli....
Opakowana, znów do Hendryczkowa?
UsuńPodobno od jutra ma u mnie padać przez parę dni. Będę obserwowała co doczekało i co ożyje. Brzozy żółkną i gubią liście.
OdpowiedzUsuńOpakowana - to Ty galopujesz ! A nawet chyba wirujesz ;)).
Miłego dnia, Kurniku !
Rabarbara
u nas tez kropi, patrze przez okno nerwowo, bo chce sprawdzic czy cos z mniejszych w doniczkach przezylo. na razie nic na to nie wskazuje.
UsuńRabrabara, w Kuriozie padało całą noc i pół dnia, ogród pięknie podlany, a i tak prezentuje się średniutko. Tutaj natomiast, w P-niu, ani kropli. Jadąc dzisiaj do i z Kuriozy, widziałam mnóstwo żółtych brzóz właśnie. Ciekawe dlaczego pierwsze padają brzozy? Może system korzeniowy płytki mają?
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń15 stopni, chmury i wiatr. Miłego dnia, pędzę na dyżur.
Oo! To w mieście upał ;), u mnie 9 stopni ;)))).
UsuńRabarbara
Cześć Kuraki,
OdpowiedzUsuńu nas 12 st. Czapkę nałożyłam i szaliczek, oraz grubą bluzę, i zaraz napalę w piecu. Oraz pójdę podlać co trzeba.
ojacie...przy dwunastu stopniach to ja narzucam cienkie wdzianko ;)) no bo zimno, hrehre
UsuńNie wiem ile u nas stopni, ale ciepło jest. Ale mnie zawsze ciepło.
UsuńU nas 14 teraz, ale o 5 było 10 stopni. w piecu pale tak czy siak, bo kawa i woda. To magiczny dom. Palę dzień w dzień i ani nie było za gorąco w upały, ani za zimno nie jest jak chłodniej.
OdpowiedzUsuńUdanego wtorku!
A widzisz! On przeżyje wszystkie remonty i ich niezdarnych wykonawców.
UsuńIzydoru - tez zauwazylam te ceche piecow/angielek/i temu podobnych i nigdy tego nie zrozumialam...magia jakas.
UsuńAle bym jeszcze ospała, o 5 rano bylo 10 st.,
OdpowiedzUsuńDobrego wtorku kirniku.
:-)
OdpowiedzUsuńRano pokropiło jak kropidłem i tyle. Cały dzień było 20 stopni i wiaterek dosyć mocny, więc wybrałam się znowu na łajzy. Teraz nogi w kostkach mam opuchnięte jak balony, na bakutil ze mną.
OdpowiedzUsuńNezowo, dawno u doktorow nie bylas, na te puhnace nuszki jakies wyjscie mogloby sie znalesc, bidulko.
OdpowiedzUsuńA my,jedziemy i jedziemy, na,poczatku koty rzygnely , musialm sie przebierac, ale pozniej juz sie ulozyly do spania i spokojnie znosza podroz.
Dora, moje koty tez rzygnęły, chociaż nigdzie nie jechały:)
UsuńPo tym rzygnieciu pokrecily sie i zasnely.
UsuńDzień był chłodny i pochmurny, dyżur przebiegł bezproblemowo, teraz niebo bez chmur i 19 stopni.
OdpowiedzUsuńBezowo Ty coś z tymi nogami zrób, może znów do konowała trzeba.
Doro, szczęśliwego dotarcia do celu.
Walczę z bezglutenowymi, wegańskimi naleśnikami, nie cierpię tego, ostatecznie jajka można jeść bez zabijania kurki. Brak glutenu i jajek raczej nie ułatwia sprawy.
Kot kazał sobie dać do spróbowania sojowej śmietanki, ale liznął i popatrzył z obrzydzeniem.
Miłego wieczoru.
Ewa2, kotu się nie dziwię, kiedyś spróbowałam mleka sojowego i fuj, do dzisiaj mnie odrzuca.
UsuńTeż mi to nie smakuje, ale zastępuje w cieście jajka i nawet się sprawdza.
UsuńA probowalas dodać lnu zlocistego,ja robilam ciasto pierogowe wlasnie z lnem i z odrobina,maki ziemniaczanej, i jakimis jeszcze makami, i pierogi wyszLy ok to moze i nalesniki by wyszly dobre.
UsuńNie chce mi się kombinować, kupuję gotową mieszankę na naleśniki i zamiast jajek dodaję wodę i mleko sojowe. Nawet wychodzą dobre.
UsuńHip, hip kurra w Łodzi dziś trzykrotnie nieźle popadało, ale to jeszcze mało. Zmyło trochę chodniki. Powinno popadać z tydzień bez przerwy. Teraz jest 13 stopni za oknem. Gustaw obrabia wołowe ścięgna i jest zadowolony. Dziś dostał ostatnią porcję antybiotyku, wrócił Mu też apetyt. Ja jeszcze dalej na lekach...
OdpowiedzUsuńBoguśka, deszczu zazdraszczam do bólu, leków wcale.
OdpowiedzUsuńBogusko obys i Ty juz sie lepiej poczula.
OdpowiedzUsuńDojechalismy 21,30, oj dluzyla mi sie podroz, troche drzemalam, tyle tych ograniczen predkosci i zwężeń , bo w wielu miejscach przebudowy autostrady, to wydluza nam podroz o godzine:(
Dobry wieczór Kurniku! Wiadomość dla Bezowej- moje puchnące nogi bardzo poprawiły się po rehabilitacji- prądy diadynamiczne na stopy-jedna elektroda na podeszwie a druga na grzbiecie stopy wis-a-wis. Minęło już pięć tygodni i stopy rzadko są spuchnięte, choć upały były.Kurioza pięknieje, w ogrodzie schnie, nie padało od 7 tygodni- wcale .
OdpowiedzUsuńBDB , wołamy do Bezowej: Bezowaaaaaaaaaaa! Coś jednak można zrobić!!!
UsuńBezowa; mnie nogi radykalnie przestały puchnąć po odstawieniu jednego leku na nadciśnienie (zamieniony na inny). Chodzi o Amlozek.
OdpowiedzUsuńU nas znowu pokropiło (dosłownie). Ogólnie jednak dzień był w sam raz. Oporządziłam mój ogródeczek i jestem całkiem z siebie zadowolona.
Marteczko, ja na nadciśnienie biorę Piramil i nawet napomknęłam dochtorowi, że może by zmienił, bo już tyle lat go biorę, a on na to, że dla mnie on jest dobrym lekiem (ciekawe dlaczego tak sądzi), to się nie upierałam. Nogi mi puchną już od lat, taka ich uroda. Faktycznie już drugi tydzień się wybieram do konowała i wybrać nie mogę, pewnie jutro zarejestruję się na czwartek, bo jeden lek mi wyszedł. Jednych bolą kulanka, biedra, inni mają halluksy, a ja mam bardzo słabe nogi w kostkach, a tam endoprotezy nie wstawiają (a szkoda). Moja sis, będąc w moim wieku, miała już oba kulanka wymienione i śmiga, jak gazela.
UsuńBezowa, co Ty gadasz? Jeśli coś boli/puchnie/skrzypi/strzyka, to zawsze jest jakaś przyczyna. Trzeba zrobić kompleksowe badania i tyle. Inaczej będziesz się męczyć (i to coraz bardziej) do usr śmierci. Sama mówisz, że Siostra po operacji śmiga jak gazela. Bez operacji leżałaby plackiem i ktoś musiałby się nią zajmować. Jesteś pewna, że w kostki czegoś nie wstawiają? Bo ja nie...
UsuńNie, żebym Cię straszyła:)
U nas od wczoraj pada naprawdę, tak od serca. Przyjemnie słuchać szumu deszczu. Suszy to nie zlikwiduje, zbyt głęboko sięga (u nas na głębokość ponad metr, a może i głębiej, ziemia sucha jak popiół), ale może trochę ją zatrzyma.
OdpowiedzUsuńGorzka, w Kuriozie sie polepszyło po deszczu, ale tutaj - rozpacz:(
UsuńDziefczynki! A propo, popo, spuchniętych nóg, kostek, to naprawdę polecam nać pietruszki. Najlepiej jeść tonami:))) Wywar z natki pietruszki jest najleszy na spuchnięte kostki, ale smakuje jak gówno, no sorry. Ale działa!!!
OdpowiedzUsuńAle! Natkę pietruszki można dodawać do wszystkiego, DO kanapek śniadaniowych, do masła, do ogórków, sałatek, do wszystkiego.
Polecam, sprawdzone i naprawdę działa. Gdzieś wyczytałam, nie pamiętam gdzie.
Na pewno jest to bardziej upierdliwe, niż połknięcie tabletki.
Polecam,naprawadę działa!
Robię sobie pyszne picie: Natka pietruszki, spora garść, banan, kiwi, parę truskawek, sok z cytryny, miksuję na drobno, dolewam wody i lepsze niż zupa, do tego smaczne.
UsuńAtaner, przeczytałam na fb, że masz problemy z wejściem do Kurnika. Nie mam pojęcia o co chodzi, żadnych blokad nie ustawiałam, to nie ja mieszam, tylko ktoś odgórnie. Dotąd było upierdliwie dla anonimowych, ale Ty przecież jesteś zalogowana, więc nie kumam.
UsuńWchodzę prze VPN i loguję się z Polski, jest ok.
Usuńewa2 - świetna mikstura, też robię takie mikstury.
UsuńChmurno, zimno i sucho. Stawy mnie zaczynają boleć to może będzie ten deszcz ;). A propos stawy - jem (smaczny!) podagrycznik stale ale nawet on już usech.......
OdpowiedzUsuńZ nadzieją na deszcze - miłego dnia Kurniku :)!
Rabarbara
Rabarbara, trochę w nocy i rano popadało. Jak umarłemu kadzidło, ale chociaż może wierzchem roślinki sobie wchłoną?
UsuńTrawki, kwiatki i różne takie to tak, trochę złapią życia. Ale krzewy i drzewa różne to nie wiem. Nie chce mi się już myśleć co będzie jesienią i zimą. Wieje. Wracam zbierać nałamane gałęzie.
UsuńDaj jakie zdjęciowe niusy z Kuriozy bo to narzekanie to męczące już. :(
Rabarbara
Obiecywałam sobie, że tego lata narobię zapasów dżemowych i kiszonych ogórków........ech...
UsuńRabarbara
Suszonych ogórków?
UsuńDzień dobry, u mnie regularnie, co 10 -15 minut chmurki zrzucają wodę, jak prysznicem. Fantazja, ale musiało by padać ze dwaa tygodnie w ten sposób. Czuję się już nieźle, ale leki musszę wybrać do końca, bo wszystko przelazło w pęcherz i nie mogę ich przestać brać, mimo, że już nie boli.😄
OdpowiedzUsuńBoguśka, faaajnie, że pada i faaajnie, że nie boli.
UsuńDzien dobry, slonecznie,wietrznie, 13,5 st.trawa zielona, ale za wiele nie urosła, czyli tez niewiele padalo.
OdpowiedzUsuńPora do pracy, zobaczymy co nas czeka.
Dora, teraz w ogrodzie powinno być mniej roboty. Roślinki już tak nie pędzą, a i sucho do tego. Może będzie light.
UsuńHano, podlewam, bo duzo roslin wyglads kiepsko,porosly pnacza , znow do przycinania, w jednym ogrodku kwietnym baby z dziadem tylko brakuje, ogolbie nikt sie wszystkim przez czas jak nas nie bylo nie zajmowal, wiec sporo do robuebia, a ze w sobote pierwsi gosci urodzinowi szefowej, to jej zalezy na ogolnym ładzie i urodzie.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłońce, wiatr i 19 stopni. Poległy plany na dzisiaj, musiałam się porządnie rano przeorganizować, nie wiem jak ze wszystkim zdążę.
Myślałam, że wykroję dla Miki chociaż godzinkę i nie udało się. Buuu....
Pędzę, a Wam dobrego dnia życzę.
Ewa2, jesteś chyba najbardziej zajętą Kurą!?
UsuńChyba nie, tylko obroty mam wolniejsze i nie nadążam. Teraz mam chwilkę wytchnienia, ale zaraz muszę lecieć. Pogoda na szczęście sprzyja bo upału nie ma.
UsuńHellou Kury,
OdpowiedzUsuńchyba pogoda was ostudzila troszkę.U mnie od kilku dni chmury,ale deszczu co kot napłakał.
Hana,apartament nabiera konturów,już bliżej niż dalej. A na zewnątrz willa będzie biała z błękitnymi okiennicami?
Apropo naleśników, ja co prawda używam mąki pszennej lub orkiszowej,ale zachwalajo naleśniki z wrzątkiem.Wypróbowałam i jest ok,nie pękają po złożeniu na szwach,są mięciutkie i marszczą się jak skóra u basseta,można zawiązać w kukardkie;)
Może inne mąki też zniosą zaparzanie.
https://www.youtube.com/watch?v=1mABb_tHeQ8
Miłego dnia.
Hanna, nie wiem jeszcze jaka będzie Kurioza z zewnątrz, na razie w ogóle o tym nie myślę. Chciałabym ocieplić przed zimą, ale to zależy czym będę dysponować (w sensie kasy) po zakończeniu prac wewnątrz. Mam jeszcze trochę czasu, bo ocieplenie takiej Kuriozy to myk i już. A ocieplenie to jednocześnie remont elewacji.
UsuńWitajcie. Póki co, jest słonecznie, chmury latają po niebie, bo wichur je przepędza. Dochodzi do 20-tej kreski. Idę się rychtować, bo jadę żegnać koleżankę-emerytkę. Pa wszystkim Kurkom.
OdpowiedzUsuńBezowa, będziesz miała pogląd w sprawie własnego, pożegnalnego odejścia.
OdpowiedzUsuńPrzyjęcia, miało być.
OdpowiedzUsuń