sobota, 10 października 2015

KOCIAKI DLA GRASZKOWSKIEJ JESZCZE RAZ

Przeklejam jeszcze post kociakowy, może Graszkowska zajrzy i jeszcze ktoś podzieli się swoimi opowieściami o zwierzakach. Piszcie!

Post  dedykowany jest Graszkowskiej z bloga Oczy Szeroko Otwarte , osobę o wielkim sercu dla zwierzaków. Przygarnęła bezdomnego Kudełka, który przybłąkał się do Mamalinki, a teraz uratowała od niechybnej śmierci maleńkie kocie życie. Ratowanie takiego ślepego jeszcze maleństwa wymaga wiele czasu, cierpliwości i oddania, Graszko, trzymajcie się dzielnie wraz z kocinką. Wszystkie pozytywne myśli ślę w twoją stronę. Wiem, jakie to trudne, bo sama  miałam podobny przypadek, jakieś 8-9 lat temu.
A było to tak:

Był sobie pochmurny wrześniowy dzień, a właściwie już wieczór, bo około 18.00. Deszcz siąpił i było przenikliwie zimno. Ale cóż, chciał nie chciał, psa na spacer trzeba wyprowadzić. Udaliśmy się z Tropikiem, wówczas 3-4 letnim, naszym stałym szlakiem spacerowym nad korytem płynącego niedaleko naszego domu potoku. Jedna jego strona jest trawiasta i wąska, z krzewami i drzewkami, psa można swobodnie spuścić ze smyczy, bo nie ma szans nigdzie zwiać.  Ludzi mało tam chodziło, właściwie tylko właściciele psów.  Poszliśmy więc sobie. Jak zwykle spuściłam go ze smyczy , pobiegł naprzód. Ja byłam jakaś zamyślona i nie zwróciłam najpierw uwagi, że zniknął za krzakiem i go nie widać. Odwołałam go energicznie i przybiegł, ale stale oglądał się na te krzaki. Doszliśmy do końca szlaku spacerowego i zawrócili z powrotem. Tropik natychmiast popędził w stronę krzaków, teraz już nie zwracając uwagi na moje krzyki i wołania. Ja pobiegłam za nim i zobaczyłam, jak wynosi coś z krzaków i kładzie na ścieżce. Moja pierwsza myśl: O matko, szczur zdechły!!!! Ale to nie był szczur... To było małe szare kociątko, jeszcze ślepe, mokre i piszczące przeraźliwie. Nogi się pode mną ugięły, a Tropik wrócił w krzaki... Okazało się, że jakiś zwyrodnialec wyrzucił trzy kociaki w zawiązanym worku plastikowym, żeby się udusiły... Jedno nie żyło, natomiast w rozdartym worku szamotał się jeszcze czarny malec... Ich wola życia była tak wielka, że wydostały się jakoś z tego worka, pewnie Tropik pomógł szarpiąc worek za pierwszym razem. Schowałam drżące maluszki za pazuchę i udaliśmy się do domu.

Czułam się kompletnie bezradna, nie znałam się za bardzo na kotach, jeszcze tak malutkich. Weterynarzy oczywiście nie było , albo byli zajęci, jeden tylko mi doradzał telefonicznie, co robić. Nie dawał jednak maluchom większych szans na przeżycie. A jednak...
Pierwsza noc była koszmarna. Czarny ziajał z otwartym na całą szerokość pyszczkiem , w środku miał wszystko dosłownie purpurowe, miał chyba wysoką gorączkę. Szara była spokojniejsza. Włożyłam je do tekturowego pudełka, wyścielonego flanelkami i kawałkiem futerka i postawiłam pod lampą, żeby się grzały. Co dwie godziny dawałam im zakraplaczem letnie mleko z wodą, nie spałam tej nocy w ogóle, cały czas ich doglądałam, myślałam, że czarny nie przeżyje, ale nad ranem przestał ziajać. Na drugi dzień przyjechał weterynarz, powiedział, że mają około 3-4 tygodni i że mało prawdopodobne, żeby się uchowały. Powiedziałam, że jednak spróbuję. Dostałam malutką buteleczkę do karmienia z mini-smoczusiem dla lalek no i się zaczęło...

Karmienie, siusianie, kupkanie, masowanie... Nie dałabym rady sama, zwłaszcza, że małe były dwa. Nieocenioną pomocą były moje dwie koleżanki, które przychodziły karmić maluchy jak ja musiałam iść do pracy. Na szczęście udało się skoordynować pory karmienia z różnymi godzinami pracy, które każda z nas miała. A masowanie po jedzonku było załatwiane przez troskliwego wujka Tropika:)) Wylizywał im z zapałem brzuszki, nawet sprzątał po nich jak były malutkie. Wystarczyło zawołać po karmieniu, "Tropik, brzuszek!!!" i już leciał gotowy do masażu. Szare kociątko okazało się być kicią a czarnulek kocurkiem. Czarny był strasznie żerny, jadłby, ile by wlazło aż do pęknięcia. Podczas karmienia trzymał butelkę z całych sił obiema łapkami i ciężko go było odczepić. Szara była dystyngowaną damą i trzeba ją było trochę namawiać do jedzenia.

Początkowo, jak jeszcze były ślepe, mieszkały w koszu wiklinowym zamykanym na klapki, wyścielonym w środku miękkimi rzeczami i futerkami. Nakrywałam jeszcze kosz chustą, żeby sobie spały spokojnie. Kosz stał na stole, żeby Tropik nie miał do niego dostępu podczas mojej nieobecności. Jak urosły i przejrzały na oczka , ich domkiem była wielka klatka po szczurze, którą pożyczyła mi koleżanka, jedna z matek-karmicielek. Tam miały dużo miejsca na zabawy i gonitwy. Oczywiście potem były wypuszczane i biegały po domu (zostawiając starannie kupki pod wszystkimi meblami, chociaż kuwetę też miały), ale na podwórko ich nie wypuszczałam.
Jak urosły, Tropik już mniej entuzjastycznie się do nich odnosił, zwłaszcza, że jedną z ulubionych zabaw stało się skakanie z kanapy na jego grzbiet i ześlizgiwanie się na podłogę z wbitymi pazurkami... Ogon był też pożądanym obiektem zabaw. Widziałam, że Tropik się denerwuje i zaczyna nawet warczeć, trzeba jednak je było zamykać do klatki, żeby im nic nie zrobił.

Nie mogłam ich zatrzymać, zbyt to byłoby dla mnie kłopotliwe, biorąc pod uwagę mój stan zdrowia i planowane operacje. W Z nie można było znaleźć dla nich miejsca, nadprodukcja kotów jest ogromna. Dałam więc ogłoszenie na kocim forum, z pięknym zdjęciem i czekałam... Nic i nic, straciłam już nadzieję, że ktoś je zechce , aż tu po 2 tygodniach, w ten sam dzień dostałam 2 maile od dwóch dziewczyn, jedna chciała kicię a druga kocurka!!! Niestety czekał nas jeszcze problem logistyczny, bo kicia miała jechać do Krakowa a kotek do Chrzanowa... Tak się szczęśliwie złożyło, że mój znajomy odwoził syna na studia do Krakowa i zgodził się je zawieźć, dziewczyna z Chrzanowa miała tam tez przyjechać. Podczas drogi małe cały czas wyłaziły z kosza a w Krakowie na Plantach jeden wyskoczył, ale na szczęście udało się go złapać. No i pojechały, a w domu jakoś pusto się zrobiło...
Tu jest Rózia tuż po przeprowadzce, słabe zdjęcie, bo z telefonu:


Kicia zamieszkała, nomen omen, na ulicy Zakopiańskiej, w dużym domu z wielkim ogrodem, nie przy samej ulicy. Została nazwana Rózią, po niani nowej właścicielki, która to niania pochodziła z Z. Rózia wyrosła na trochę dziwaczną kicię. Miała bardzo długie, chude łapki, trójkątny drobny pyszczek, jak figurki kotów egipskich i pędzle na uszach. Zastanawiałam się, czy przypadkiem jakiego rysia albo żbika w rodzinie nie miała. Trafiła do wspaniałego domu, byłam tam i widziałam, jak wszystkich sobie podporządkowała. Przez jakiś czas miałam kontakt z panią Rózi, dostawałam też zdjęcia. Miała potem swoje kociaki, chyba dwa razy, potem ją wysterylizowali. Jednego synka, rudego, państwo sobie zatrzymali.

A oto Rózia już duża:



Charakterek jej z pyszczka patrzy, niezła zołza z niej wyrosła!

Nie wiem natomiast, jak potoczyły się losy Czarnulka. Dziewczyna, która go wzięła była trochę postrzelona, pocieszam się, że skoro jechała po niego aż z Chrzanowa, to chyba jej zależało. Wymieniłyśmy kilka telefonów, potem kontakt się urwał, nie odpisywała na moje maile ani nie odbierała telefonów. Mam nadzieję, że wszystko było w porządku , chyba, że coś się stało i nie chciała mi mówić... Ale tego to już się nie dowiem.

Graszko, trzymam kciuki za ciebie i za kicię, jak widzisz, jest możliwe odchowanie takiego kociaka. Dacie radę dziewczyny!!!!  
 *
Teraz mówię ja, Hana! Mam fotki od Barbary, a ponieważ są kocie, to pięknie się tu tematycznie wpasują. Mam też kilka dzisiejszych moich koteczków i nie wytrzymam. Muszę je pokazać, muszę, bo się uduszę!
Najpierw koteczki Mamalinki/Barbary:
Niagarka. Aleś uparta z tym zdjęciami!

Niagarka. Wystarczy. Przecież mówiłam, że śpię!

Błyskotek. Czy te oczy mogą kłamać?

Medytacja nad biedronką

Muszelka z prawej

Muszelka z lewej


Muszelka. Byłam miła, prawda? I ten fotel może być mój?
I moje. Prawda, że najpiękniejsze na świecie?




W ukochanym pudełeczku...
I jeszcze Wałek na wieżyczce obserwacyjnej
Boszszsz, jak ja je kocham!

235 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Orka sie zdziwiła, że jest piersza........i nie wie co z tym zrobić ;)
      Barbara

      Usuń
    2. Orka, chcesz o tym porozmawiać?

      Usuń
    3. No wlaśnie, wygląda że tak niom wcząsło , że może i chce ale nie daje rady.....
      Barbara

      Usuń
    4. Chyba, że rozbiła komputer, bo coś wspominała o Świątecznych porządkach...że robi.... no to to Hano, musiało się żle skończyć .
      Barbara

      Usuń
    5. Świąteczne porządki??? O jakie święto się rozchodzi???

      Usuń
    6. Pojęcia nie mam, tak napisała......i widzisz jak się skończyło...przepadła
      Barbara

      Usuń
    7. Spoko!Se wlazłam na Gardenię i se u niej znalazłam"Z kołowrotkiem wśród zwierząt"i mię wciło!Jakie psy a i koty ,że o...alpaczkach nie wspomnę i do tego te zdjęcia!Łorety.Cudności!!!
      Fakt.W Kurniku to mnie pierwszy raz podjum trafił:)))

      Usuń
    8. Czy ktoś mnie śledzi ??????
      Czuje się letko zmięszana:)))

      Usuń
    9. No właśnie,jak wleźć na Gardenię?

      Usuń
    10. Ok, już wiem, a już myślałam,ze Gardenia pisze bloga a ja nic o tym nie wiem!

      Usuń
    11. Gardenio, zaglądnęłam ja na twój profil i tam są blogi , które czytasz:) No nic się nie ukryje, sama widzisz:)

      Usuń
    12. No to przeca poszłam sprawdzić:cooo Gardenia produkuje na zimę a tam ino lista blogów a dalej to już wiecie:)

      Usuń
    13. He he he takie sprytne jesteście:))
      Na liście to tylko kilka ulubionych, czytam o wiele więcej. Tematyka podobna.
      Orko na "Kołowrotek" trafiłam przypadkiem zaraz na początku i wsiąkłam.Tekst, zdjęcia świetne, no i ten zwierzyniec. Tylko żałuję że posty nowe publikuje tak rzadko :((
      Co ja produkuje na zimę?
      Wszystko kochana, wszystko, teraz dla dzieci, dla dorosłych też. Kilka postów temu parę moich wywłóczonych rzeczy Hanuś pokazała, nie będę ogółu zanudzać resztą:))
      Najwyżej mogę udziergać, gdyby ktoś chciał.

      Usuń
    14. Szkoda ino,że tak roboty w domu nie wsysa:)

      Usuń
    15. Orko,no własnie,he,he.
      Gardenio przecudne rzeczy robisz,jest się czym chwalić,jesteś arcy zdolną kurką!

      Usuń
    16. Dora teraz to buraka normalnie szczeliłam :))
      Bardzo mi miło że tak uważasz, ale bez przesady proszę!!

      Usuń
    17. Może czas pomyśleć o miejscu w którym można je zaprezentować,hę?

      Usuń
    18. Gardenio,ja też już dużo wcześniej byłam u tych alpaczek-ten kąpiący się w wannie wymiata:)Ja zakotwiczyłam na zwierzaczkowych blogach bo to mnie odstresowuje/czasami!/.Robótki uwielbiam oglądać i sama też haftuję michelinem/to taki był kardynał francowaty:)/,kiedyś dużo szyłam dla znajomych,trochę szydełkuję a od kilu lat krzyżykuję,druty też umiem trzymać ino nie tak ładnie jak Ty i inne drutujące.Nooo ale przeca nie można wszystkiego umieć.:)

      Usuń
    19. Rucianko one się prezentują na rękach, nogach, głowach, szyjach, grzbietach przywdziewających.
      Tudzież w i na koszykach, stołach czy stolikach zamawiających:)))

      Usuń
    20. Orka, w Kurniku się mówi: myszelieu, to Rucianka wymyśliła, jak Opakowana napisała, że jej myszy haftowały pościel czy obrusy, nie pamiętam:))

      Usuń
    21. Orko dokładnie, wszystkiego umieć nie można.
      Umiejętności wymienione przez Ciebie opanowałam ( lepiej lub gorzej) wszystkie, z wyjątkiem szycia.
      Jeszcze tylko jedną mogę się pochwalić i to wszystko.
      A druty trzeba po prostu trzymać stale, wtedy człowieka bardziej słuchają dziady jedne:)))
      Choć i tak potrafią wyciąć paskudny numer jak nie przypilnujesz.
      Mimo to, na mnie działają odstresowujaco, czy ja na nie to nie wiem:))

      Usuń
    22. Miko no właśnie se pożyczyłam tego"miszelieu"od Opakowanej,się mi bardzo spodobał ino z napisaniem mi nie wyszło:)
      Gardenio,Rucianka ma rację bo żeby nawet cosik sobie zachcieć to trza popatrzeć a dzieee?:)

      Usuń
    23. Ślij :)!
      Barbara

      Usuń
    24. Trzeba jeszcze emalie mieć.
      A Twoja Basiu tajna, oj wielce tajna:))

      Usuń
    25. Garde,skrobnę jutro lub po,trza mi czapki takiej"przy głowie"cobym naciągła nie musząc patrzeć w lustro bo czapki to ja tylko na spacery z Owczarką:)

      Usuń
    26. Bardzo chętnie podziwiam dzieła zdolnych rąk,pomyśl Garde o blogu.
      Skoro masz zdjęcia,to połowa sukcesu.
      U mnie właśnie ze zdjęciami zawsze kiepsko.

      Usuń
    27. Ok Orko.
      Rucianka , zdjęcia to za dużo powiedziane. Najczęściej strzelone w biegu jak se przypomnę a zamawiający już u drzwi:)) Sama sobie resztę dopowiedz:))

      Usuń
  2. Na poprzednim wybiegu ktoś sugerował, że zły przykład kotu daję. Mea culpa, ale w domu do lustra nie pijam i wróciłam jeszcze trzeźwa (w miarę). :-)))
    Chyba muszę złożyć obszerniejsze wyjaśnienia, a może coś skrobnę na blogu. Tylko zdjęcia trzeba uporządkować.
    Miłego wieczoru Kurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, chyba musisz zeznawać. Ni ma rady.

      Usuń
    2. Ewo2 ja tam też do lustra nie pijam ino dla przyjemności i to po wieczornym spacerniaku,coby w razie draki nie zamkli mnie za prowadzenie Pandy pod wpływem.Wino dostałam/niestety wolę wódkę:(/ale łono ma takie wyjściowe butelki,że nie mogłam się oprzeć i jedna jutro powędruje do omc/o mało co/Synowej z nalewką"pomarańcowo kawową",że też żadna z obdarowanych nią osób nie zauważyła,że na etykiecie jest byk jak krowa a drugą to pomyślałam o...Arteńce bo Ona lubi oblepiać butelki a mam kilka fajnych,choć pustych oczywiście>:)))

      Usuń
    3. W domowych pieleszach to też wolę coś mocniejszego niż winko. Od czasu do czasu rzeba spróbować, czy naleweczka dobrze naciągnęła.

      Usuń
  3. Szósta!
    :)))))
    Byłam nawet pierwsza, ale musiałam odejść od komputera,bo dziecię me musiało skanować podręcznik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę wyjaśnia okrzyk i nagłe milczenie Orki......
      Barbara

      Usuń
  4. Aj tam,nie podręcznik,tylko kawałek ksiażki:) No nie wazne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja zrobiłam jesienne porzadki w szafie,znaczy wszystkie letnie powedrowały do wora i na strych! Jest miejsce na nowe cieplejsze:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też to zrobiłam dzisiaj!!!! Miałam jeszcze na strychu posprzątać, ale nie dałam rady, przebiłam tylko przecinkę przez schody;)))

      Usuń
    2. aa! to już rozumiem tytuł Twojego dzisiejszego posta ;))!
      Barbara

      Usuń
    3. I wszystko jasne;) Kruczek mi sekundował wytrwale, ale jak dostał strzała z oberwanych pajęczyn w nos - zwątpił;) Przeniosłam mu legowisko w nowe miejsce - zaraz zasnął bidul;) Pani oszalała psu...

      Usuń
  6. Pincetosiemdziesionta!
    Qrna, tu zalapac sie na pudlo graniczy z cudem. Nic zatem dziwnego, ze Orka na te intencje natychmiast zezarla komputra i tera ZONK, nie bedzie z czego pisac.
    Ale ja mam na Orke namiary, bede posredniczyc i wpisywac, co mi slownie przez telefon zezna. :)))

    Acha, bylam se na spacerze, 8 kilometruf przejszlam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na strychu to i ja jeszcze muszę ,bo wnet kwiaty z balkonu tam będą zimować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pantera, przeczytało mi się, że masz na Orkę PAPIERY!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo papiery wyjaśniajo milczenie w pełni. Orka pojszła siedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co, mam dzwonic czy od razu list gonczy opublikowac?

      Usuń
    2. Na MNIE PAPIERY!!!No weźta i przestańta.Chyba,że z....błędami ortograficzno gramatycznymi:)))))

      Usuń
  10. Aniu, pięknie! My dzisiaj brumką tylko z na zakupy ,i grzejemy doopki w domu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzeci wybieg,nie wiadomo co czytać i dzie latać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku jaka komitywa matrony - Grażyny z Czajnikiem-zbójnikiem:) Śliczne.Mika piekna opowieść o kotkach i Tropik, jaki czuły. Chyba będzie trzeba szuakć domku dla Graszki wychowanka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Mnemo, między innymi i na ciebie czekałam:)) Co do małej Graszkowskiej to chyba w ten weekend mają podjąć decyzję co dalej.

      Usuń
    2. Jam zabiegana, więc wpadam i wypadam. Nie ma lekko.

      Usuń
  13. Zimowe temperatury, teraz 6 st,w dzien 9, brrr.

    OdpowiedzUsuń
  14. Poleciałam zobaczyć supkienkę niebieską Ani, bardzo ładna i ten kolor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaka stara?. Wnet srebrne gody będzie obchodzić.
      Ania

      Usuń
    2. Ania, zanim co (no wiesz, ten pochówek), to ona (ta sukienka) sparcieje:)))

      Usuń
  15. Wobec niewyjaśnionego zniknięcia Orki i jakiegoś tu zamieszania (bo ponoć miała Hana coś zapodać o pracach co sie zaczeni) co nie wiadomo co z czym i dlaczego, my idziemy spać :)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żesz,orzeszki,Koguto wszystko wyjaśniłam!!!
      Nawet mogę Ci wyjaśnić czemu Błyskotek nazywa siem...Błyskotek!:)

      Usuń
    2. Błyskotek, u mnie wewnetrznie przemianowany na Buziaczka:)

      Usuń
    3. Ja to go od pierwszego wejrzenia nazwałam Kropeczka:)

      Usuń
    4. Barbara, o pracach Hany będzie jutro, trzeba stopniować napięcie...

      Usuń
    5. To po czemu Błyskotek jest Błyskotek?
      Barbara

      Usuń
    6. No bo on był taki makutki i kolorystycznie"błyszczał"i u Mamalinki siem nazywal Błyskotka,zanim Mamalinka się spostrzegła,że to chłopak a nie dziewczynka no i zmężczyźniła mu imię na Błyskotka:P:)))

      Usuń
  16. Barbaro! Jesteś niepoprawna:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie jestem w mniejszości.......a Muszelka już czeka przy drzwiach i patrzy czy idę ;))
      Barbara

      Usuń
  17. Muszelka stosuje przemoc domową:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak można kota podejrzewać o przemoc?Koguta coś kombinuje bo...idzie spać z kotami i rano nie ma sił robić za koguta,coś mi tu wybitnie nie pasuje:)

      Usuń
    2. Rabarbara fcale nie idzie spać,śledzi in Koguto,to co tu piszemy,żeby z samego rana mieć BłysKotliwe riposty :)))

      Usuń
    3. Taaaa???A zobacz od kiedy Jej sssrana głos odebrało!Wieczorem koty,rano koty a Kury to zające?

      Usuń
    4. Koguta zameldowała się o 5,31,zgroza,chyba wcale nie spała.

      Usuń
    5. Massakraaaa,dzie te koty trafiły. Spać im nie dają i pewnie do roboty gonią.

      Usuń
  18. Oesssu, zgubiwszy się. Jusz nie wiem kto, z kim i gdzie poszedł spać.
    Rucianko, Ty masz łeb! Cało noc kombinuje! Rabarbara znaczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jakaś pogubiona jestem i ten mój biedny łeb skołatany chyba czas przyłożyć do poduszki.
      I nie pleść więcej :)

      Usuń
    2. No i ja się zbieram.Jutro będę maglować z Synem przeszłość a w poniedziałek do południa mówić o ...matczynej miłości, w sądzie.Moja mama miała dwie córki,ale tylko jedna z nich miała mamę...
      Branocki i kororowych snów:)

      Usuń
    3. Dobranoc Orko, romansidło jakie poczytaj, do sądu zdążysz.

      Usuń
  19. A JolkaM to chyba nie wytrzymie tej uczty na trzy posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała, że wytrzymam! Wczoraj sobie odpuściłam, bo po powrocie od dzieci i kuni padłam. Jakieś przeziębienie mnie toczy i siły odbiera. A wieczorem mus było trochę w kuchni się zrealizować. :] I wieczór przeszedł. Ale dziś mam zaplanowane niedzielne totalne lenistwo, które zapewne i tak złamię, bo jeść trzeba, ale Kurnik też nadgonię. Ze mnie z dawien dawna niezła stachanówka. ;)
      Tylko se pójdę sokawki porannej (jak kto śpi do dziewiątej z okładem, to poranną sokawkę ma tak koło południa) zaparzyć, o!

      Usuń
    2. Paczaj Jolko, to my pospołu tę poranną sokawkę spijamy!

      Usuń
    3. A to na razie tylko wirtualna. A przecież kiedyś i całkiem realna nadejść musi, o!

      Usuń
  20. Ja to już całkiem jestem pogubiona! Oglądam sobie Czajniczka w pudełeczku (co za kot!) i wcale mi to nie pomaga się odnależć. No trudno!
    Zostanę pogubiona. Dużo dziś zrobiłam, to mam prawo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się tylko w Kurniku pogubiłaś to pestka!:)

      Usuń
    2. Ale z czym się pogubiłaś? Post o kociakach tylko przekleiłam, bo paru osób, w tym Graszki jeszcze nie było a już się zapchało. Do ostatniego postu o sukienkach Hana dokleiła sukienkę Ani, tą co to do ślubu i do trumny ma być. No i tyla.

      Usuń
    3. Na szczęście tylko w Kurniku pogubionam... Chociaz sama nie wiem:)
      Mika, mieszają mi się komentarze, Kury, posty takie podobne... No sama już nie wiem:)

      Usuń
    4. I powtarzam, że sama juz nie wiem:))) Wiem, że nic nie wiem...

      Usuń
    5. To przecież mądre powiedzenie. Jak człowiek wie, że nic nie wie, to się ma prawo zgubić, a nawet zagubić.

      Usuń
    6. Posty nie podobne ino te same , bo się zapchały:) Nie przejmuj się, wyprostuje się.

      Usuń
    7. Ewa2, święta prawda!:)
      Mika, teraz już nie będę się przejmować:)

      Usuń
  21. No właśnie, Kalipso! My Cię sprowadzimy na dobrą drogę! Co robiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  22. Sprowadzimy, musimy dbać o młodzież coby się nie gubiła.

    OdpowiedzUsuń
  23. Sprowadźcie, Dziewczyny!
    Własciwie to robiłam dziś to samo, co zwykle. Tylko na dokładkę odbębniłam urodziny koleżanki Pusi. Dwie godziny w sali zabaw w hałasie - to było męczące. No i zimno, a ja bez czapki. Muszę się zaopatrzyć w nową czapkę, bo stare niewyględne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kalipso, zamów u Gardenii, ona Ci cudeńko wysieknie jakie chcesz! Zaraz Ci się lepiej zrobi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zaraz do niej napiszę, bo pewnie już tu nie przyjdzie.

      Usuń
    2. Koniecznie u Gardenii!!!

      Usuń
    3. Właśnie do niej napisałam i czekam na odpowiedź.

      Usuń
    4. Kalipso, pokażesz fotkę? Czapusi? A najlepiej z zawartościom?

      Usuń
    5. A jak zekcesz, to i ja Ci jeszcze zrobię, i będziesz miala dwie :)

      Usuń
  25. Witam cały Kurnik, ale dopierom niedawno wróciła z "chałup" i lece obrządzić Bezę - wpadnę jeszcze.
    Na razie Ania

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja sobie idę zagrzać piwko, bo nie posłuchałam mądrych Kurek i jeszcze przed wernisażem do Ogrodu Botanicznego polazłam. Coś mnie w gardle drapie, trzeba przepłukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niegrzeczna! Nie choruj, proszę Cię!

      Usuń
    2. Postaram się, pyszne piwko. Powinno pomóc.

      Usuń
    3. Niech pomoże!
      A mnie coś ucho pobolewa. Może przejdzie do jutra...

      Usuń
    4. Ewo2 - to ja czekam na zdjęcia :)), w Ogrodzie Botanicznym też nie byłam hohohoo, albo dłużej......
      Barbara

      Usuń
  27. Chciałam poinformować fanki niejakiego Organka, że o 23.50 jest jego koncert w telewizyjnej Dwójce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie, w radiu w samochodzie usłyszałam, że zaraz ten koncert i spieszę donieść. A tymczasem Mika już doniesła! :)

      Usuń
    2. Nie posiadam telewizjera.....może sie da płytę kupić ...
      Barbara

      Usuń
    3. Słucham... ale to nie ta jakość jest, poszukam płyt, na pewno są.
      Barbara

      Usuń
    4. Dali czadu! Choć ze wstydem się przyznaję, że pod sam koniec... zasnęłam i Tej naszej młodości (którą bardzo lubię w Organka wykonaniu) usłyszałam zaledwie fragment. :( Koncert na pewno jeszcze kiedyś gdzieś powtórzą.
      Płytę można kupić z pewnością, zdaje się, że gość szykuje właśnie kolejną. :)

      Dzieńdoberek, Kurejry! Miłej niedzieli! :)

      Usuń
    5. Też widziałam, wymiatają chłopaki,że aż!

      Usuń
    6. Jeju, ja siedziałam (dopóki się wygodniej nie rozciągnęłam na kanapie ku własnej zgubie, na szczęście już w drugiej części) zapatrzona i zasłuchana, i paszcza mi się chwilami rozciągała w uśmiechu jakiegoś takiego... porozumienia? :) A w ogóle to myślałam, że to jakiś młody szczaw jest, a tymczasem z gąbki mu patrzy jakby ciut dojrzalej. Muszę sprawdzić, ile lat chłopak posiada.

      Usuń
    7. Ha! Całe dziesięć lat młodszy ode mnie - jednak szczawik! ;)

      Usuń
  28. Ja już mówię dobranoc, bo jeszcze z amerykańską koleżusią nadaję na skype.
    Pa. Do jutra.Milej niedzieli. Trzymamy kciuki za Marię i jej dyniaki:))))

    OdpowiedzUsuń
  29. Idę spać Kurki. Piwko mnie przyjemnie rozgrzało, czas pod kołderkę, bo syta wrażeń jestem i deczko zmęczona.
    Trzymam kciuki z Mariję, dobrej nocy i pięknej niedzieli życzę.

    OdpowiedzUsuń
  30. I ja też pójdę spać. Wiem, że dyniaki zrobią furorę. Kciuki zaciskałam już dzisiaj:)
    Dobranoc, Kurki!

    OdpowiedzUsuń
  31. Szkoda, że Marija jest niekompatybilna z jakimś srajfonem. Mogłybyśmy mieć relację live.
    Dobranoc Kurska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty, jak się rzucą na jej dyniaki to ani palcem nie kiwnie! Dobrej nocy!

      Usuń
    2. A mnie się cóś pomerdało, i myślałam, że to w tamtym tygodniu ten festiwal był. I już chciałam Mariję zagadnąć, czemu nic nie zapodaje.

      Usuń
  32. Wszystkie Kurki poszły spać, a jedna siedzi i czyta zaległości, bo cały dzień komputer okupował ślubny.
    Teraz to chyba dobranoc, ale polecę jeszcze do Pantery.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  33. No jeszcze nie wszystkie, dopiero kończę czytać komentsy!! Ale ślepia mi się kleją i zaraz potuptam do alkowy. To zgaszę światło, chociaż kurna one już zgasiły muszę się jakoś wykokosić na tą spalnom grzende. Branoc Aniu i wszystkim już chrapiącym.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wstaliśmy :)) nie wiem jeszcze jaki dzień, bo ciemno ;), trzeba coś zjeść ;) (niektórzy)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeżu, Barbara, 4.31???

      Usuń
    2. No właśnie... A może tam jest jaka inna strefa czasowa. No bo jak inaczej, jak!

      Usuń
    3. To Rabarbara może cierpieć na permanentny jet lag! Boszszsz...

      Usuń
  35. Poczytałam sobie - to lubię o poranku :), koty , herbata, czytanie......mmmm, wypowiedziałam się gdzieniegdzie ;)
    Nie kukurykam, zimno, wyśpijcie się :))))
    Mikuś, u was w Z. śnieg ?
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mateńko, Ty już o piątej szesnaście byłaś po komentach i po wypowiedzeniach! Rabarbaro, jakże to tak! Jak ja bym tak chciała wcześnie wstawać... A tymczasem za diabła nie mogę, zwłaszcza gdy akurat zalega przy mnie nad ranem któryś kotek. Bo inaczej to może nawet bym i wstała (choć chyba jednak nie o piątej!), ale gdy zalega - nijak! Aż do ostatniej chwili, gdy muszę wstać, żeby młodzież do szkoły odprawić - też zalegam. :]

      Usuń
    2. Jolko, wstawanie o 5 rano, zwłaszcza, kiedy musu ni ma, to jest patologia.

      Usuń
    3. To dokąd te koty pojechały ,o jeżu jeżu ;)

      Usuń
    4. Hano, ja Ci cóś powiem. Jako kura zrzeszona, ale raczej szeregowa, nie śmiałam Rabarbarze słów ostrych (jakkolwiek adekwatnych) zapodawać tak Z SAMEGO RANA (bo nie mówimy tu przecież o środku nocy - patrz. 4:31), ale skoro Ty, miłościwie nam panująca jedna z prezeskur, tak właśnie zdiagnozowałaś problem, to cóż nam pozostaje? Musimy uleczyć tę patologię! I to natentychmiast!

      Usuń
    5. A jeszcze sobie, Hano, spostrzegnij, że pierwszy wpis Rabarbary jest o 4:31, a nie jak sądziłam (o ja naiwna!) o 5:16! Wtedy to ona już była po przeczytaniu i po wypowiedzeniu się wielokrotnym! Totalna degrengolada...

      Usuń
    6. Jolko, obawiam się, że Rabarbara jest niereformowalna (trudne słowo). I w ogóle nie jest stoczona (nie licząc wstawania o jutrzence, albo i przed). Nie tracę wszak nadziei, że w końcu uda nam się Ją stoczyć i zacznie wstawać nawet o 7.00.

      Usuń
    7. I to Ty tak JolkoM? Tak? A śliwkowa więż międzynami to dzie ? Co Ty o mie myślisz - że jak ja tak rano raniusieńko po rosie wstane, to sama te wszyskie powidła zjem ?? Herbate sobie piję ! Koty nakarmiam! Na wschodzące slońce czekam, sobie .
      Barbara

      Usuń
    8. Baśko, ja to bym je niewiernej zjadła!

      Usuń
    9. Hana, kto nie stoczony o tej porze wstaje ? Toż to do pociongu nawet zwlec się nie da o tej porze ! Boszszsz, w środku nocy !

      Usuń
    10. Ale wiecie, co robiom z przewodem pokarmowem śliwki w nadmiarze ? Dwie porcje, to ju rewolucja, jak nic być może !

      Usuń
    11. A kto tu zawlekaniu sie na pociong mówi ! czy myśli; czy śni; (a nomen omen pociong to u Cześków vlak...)
      Nie dogodzi Wam - ide spać : żle; nie śpie : żle
      Barbara

      Usuń
    12. Wielce umiłowana Barbaro, Siostro ma od śliwek i inszech, a całkiem jeszcze nieobjawionych wspólnot duszy i ciała, toż jedno to owe wspólnoty, a drugie to troska o Twe zdrowie!

      Usuń
    13. Ewa, a co niby robiom te śliwki z przewodem? Bo z moim to jakoś niewiele robiom, jeśli zważyć (dosłownie!), ile tego pożeram w stosownym sezonowym czasie. :)

      Usuń
    14. Martwimy się że zmieniłaś strefę czasową na amerykancko .

      Usuń
    15. Mnie też nic nie robiom. JolkoM, one tylko wrażliwym robiom ;)

      Usuń
    16. Wychodzi, że my jakieś... gruboskórne jezdemy czy cóś? Hm...

      Usuń
    17. Jolko, mówionc delikatnie, wchłaniane w nadmiarze robiom rewolucje, objawiajonco sie zwykłom pospolitom sraczkom, całkiem uciążliwom, uniemożliwiającom np zaplanowanie dowolnego przemieszczania się w przestrzeni !

      Usuń
    18. Baśko, my oczywiście, że z trosko tak, o tem Twoim wczesnym wstawaniu. Ale pomyśl, czy nam to nie daje powodu do myślenia z trosko, kiedy Ty w ciemnicy nocnej CZEKASZ na wzejście słonka ! Na jego pierszy promyk !

      Usuń
    19. No wówczas to pech, rzeczywiście! Ja widać z gatunku tych, co majo przewód ze stali albo innego śliwkoodpornego materiału, bo chyba prędzej bym pętkła od wzdęcia, niżbym praczki dostała. Normy u mnie mocno wyśrubowane występują, bo nie pamiętam, żeby mnie po śliwkach jaka praczka napadła do takiego stopnia, iżby mi przemieszczanie w przestrzeni zakłóciła. Szczęście mam! :)

      Usuń
  36. Witaj Koguto Rabarbaro!:)
    Ja sobie poczytam za chwilę.Też dzień zaczynam od sokawki i pobiegania pd ulubionych blogach,od paru dni zaczynam od...sprawdzania Kurnika.Kole 7.30 spacerniak a później inne obowiązki.Radio cichutko przypomina przeboje z...wcześniejszych lat,Owczarka jeszcze śpi.
    U mnie też jest zimno ale słoneczko w dzień świeci.
    No to niech dzień będzie dobry dla wszystkich Kurek:)
    Miłego i słonecznego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, jesteś :))) to po czemu Błyskotek jest Błyskotek?
      Barbara

      Usuń
  37. Wstawszy, do kurnika zaglądnąć poszła, i czas zeszedł na czytaniu wczorajszego. Kury! Wy to macie gadane ( pisane, stukane, gdakane? ) U nas skromne -4, przez okno widzę konie liżące pastwisko. Sierść już gęściejsza, cieplejsza im narosła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, u Ciebie konie są przez cały rok na pastwisku?

      Usuń
    2. Trzeba im jakieś sweterki udziergać ,Kurejry do dzieła.,

      Usuń
    3. Coś Ty, one sobie samodzielnie sweterki przysposabiają. Futerka im gęstniejo, jak się patrzy.
      Wcześniej miałam do czynienia tylko z końmi stajennymi, teraz dopiero widzę, jakie są różnice.

      Usuń
    4. * Bez przecinka przed "jak się patrzy". ;)

      Usuń
  38. Pospałam dłużej, poranny bieg po blogach odbyłam (łącznie z własnym) kawkę wypiłam i mogę Kurkom życzyć miłej niedzieli. Pogoda taka sobie, po wczorajszym błękicie nie ma śladu, niebo szaro-białe, zimno (8) i wiatr. Chyba zostanę w domu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Prezeskury,mogę zadać Dziefczynom pytanie od czapy,kompletnie nie na temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rucianka, pytanie retoryczne :)

      Usuń
    2. Właśnie! A w ogóle to jaki jest temat posta? :P Bo komcie (w tem pytania) to i tak się rozjeżdżają na różniste strony. :D

      Usuń
    3. Jolko, czy to ważne, jaki temat? Toć gdakać możemy i pustym kursem! Komcie i tak się rozjeżdżają i w tym ich urok!

      Usuń
    4. No o kocich niemowlakach Miki.

      Usuń
    5. Mikowe cudem uratowane niemowlaki podstawowem, wiodoncem tematem !

      Usuń
    6. Wiem, wiem, już w piuntek czytałam po nocy. :) Tak ino podpuszczam koleżanki kurki. :)

      Usuń
  40. Odpowiedzi
    1. To szczelam :)
      Noszę się zamiarem kupna wyciskarki do soków.
      Tak już od kilku lat,hehe.Wydatek spory i nie chcę kolejnego rupa stojącego w szafce.Chcę używać i żeby był łatwy do mycia.
      Oczywiście czytałam i oglądałam filmiki.
      Ale może któraś z Was ma i używa jakiegoś konkretnego modelu.

      Usuń
    2. Moja się spsuła, taka starodawna, to jom wyrzuciłam, a nowej nie nabyłam. Ale rodzina kupiła taką, co to nie trzeba ani obierać jabłek, i takie duże się wrzuca, i są zadowoleni. Chodzi cały czas, i dzieciakom soki cisną. Ale musiaabym sprawdzić jaka to !

      Usuń
    3. Ewo,wyciskarka czy sokowirówka?

      Usuń
    4. o taka o :
      http://www.eujuicers.pl/pl/katalog/sokowirowki-i-wyciskarki/dla-domu/sokowirowki/magimix-le-duo-plus-xl-srebrno-czarny

      Usuń
    5. Fajna i jaka długa gwarancja na silnik - 12 lat .

      Usuń
    6. I robi brzrzrzyt, albo bżżżżżyt i sok jest !

      Usuń
    7. I jeszcze nie taka najdroższa, bo so takie wypasione po ponad 2500, ale to już moim zdaniem przesada. A ta nawet nie ma za dużo mycia.

      Usuń
  41. Nie wiem Rucianko, mam zwyczajną sokowirówkę i rzadko używam, bo syf, który zostawia zesłabia mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie.
      Chcę taką co sama się wyciśnie i umyje ;)
      Chodzi mi o wyciskarkę.Nie sokowirówkę.

      Usuń
    2. Ru, kochana, proponuję Ci w tej sytuacji jaką robotną marysię zatrudnić, co wyciśnie, umyje (w tym się), a na dokładkę Ci obiad ugotuje. ;)

      Usuń
    3. Problem w tym ,że Marysia się buntuje.

      Usuń
    4. Bo teraz te marysie takie wyemancypowane, i feministki jakby z nich jakie wyłażo, głowy pełne rewolucyjnych haseł, i jak toto do garów przymusić i sprzątania, ech!

      Usuń
    5. Marysia to moja ślubna jest, faktycznie coś fika za bardzo.
      Zaraz mnie Gosianka obsobaczy.

      Usuń
    6. No właśnie, za fikanie w tem kontekście może Ci się oberwać. :P Ale jakby co, stanę w Twej obronie. ;)

      Usuń
    7. Dziękuję.
      Zwariowali na punkcie tej psinki. Aż miło czytać.Tylko ten brak cieczki niepokoi.
      My adoptowaliśmy suczkę,czekaliśmy na cieczkę,żeby ciachnąć.
      No i ledwo zdążyliśmy przed ropomaciczem.

      Usuń
  42. Niagarka jest meteoropatkom. Od Miki jakiś hyr idzie, zimno u nas i drzewami szarpie straśliwie i Niagarka od rana śpi....obraca się z boku na bok i jest tak wkurzona (bez aluzji) że Błyskotek i Muszelka przechodzą w odległości pół metra ...... ;))
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niagarka ma te uszkodzenia neurologiczne, to może ma bardziej wrażliwą tę swoją neurologię ! A Mikowy zakopiański hyr jest mocno agresywny, i aż do mnie czasem dociera, choć to 700 km.

      Usuń
  43. No dobrze, kochane, to ja sobie pogdakałam pod niniejszym postem, a teraz jako że nie wstawszy grubo przed słońcem i nie nadrobiwszy zaległości, oddalam się do wymienionych. Czyli że jakieś dwie godziny może mnie nie być, bo jak sądzę kużden wybieg w trzech zaległych postach zapełnion, a nawet przepełnion, zatem listów gończych nie ślijta. :)

    OdpowiedzUsuń