czwartek, 27 września 2018

Dzisiaj mówi Lilka B.!


A tak, niespodzianka taka! Nakłoniłam Lilkę B. do współpracy, być może nawet na stałe albo prawie. Dziewczyna ma mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia oraz dynamit w... ręcach. Trzeba go ukierunkować, bo pierdyknie nie tam gdzie powinien, hrehrehre!
MM - mam nadzieję - też dołoży się od czasu do czasu, a ja będę spijać śmietankę. Nieźle się urządziłam, prawdaż?
To mówiłam ja, Hana.

Teraz mówi Lilka B.

GENTRYFIKCJA. Znacie to pojęcie? To dziwne słowo może gdzieś wbiło się Wam w podświadomość?
Jedna z definicji mówi, że gentryfikacja, podając za Wikipedią: ” najczęściej dotyczy zmiany charakteru dzielnicy mieszkalnej, pierwotnie zamieszkanej przez szerokie spektrum lokatorów, w strefę zdominowaną przez mieszkańców o stosunkowo wysokim statusie materialnym”. Samo słowo używane jest na zachodzie od dawna, bo od początku lat 60. U nas pojawiło się stosunkowo niedawno. Mnie z kolei zagnieździło się w głowie na dobre nie dalej niż jakieś pół roku temu, po obejrzeniu filmu dokumentalnego dotyczącego właśnie zmian w tzw. tkance miejskiej. Film dotyczył bodajże jakiegoś miasta w Ameryce Południowej. Reporter opisywał krok po kroku, jak do zaniedbanej dzielnicy zaczęli sprowadzać się najpierw artyści, potem hipsterzy, potem zaczęły powstawać modne kawiarnie i restauracje, aż wreszcie klasa więcej niż średnia zapragnęła tam zamieszkać na stałe. W górę poszybowały więc czynsze i ceny nieruchomości, na które rdzennych mieszkańców nie było stać.
Pomyślałam sobie, że od jakiegoś czasu ten proces trwa na dobre i u nas.  Przykładem jest stołeczna Praga, krakowski Kazimierz i łódzka Piotrkowska. A i Wy na pewno macie jakieś obserwacje z własnego podwórka. Jeszcze wtedy nie myślałam o tym, że oto moje aktualne zajęcie też przyczynia się do wyżej opisanych procesów. Wygląda to tak, że najpierw zawłaszczana jest pewna przestrzeń społeczna należąca do rdzennych mieszkańców, a potem niepostrzeżenie zaczyna służyć już zupełnie komuś innemu i zupełnie inne jest jej przeznaczenie.
Zjawisko istnieje, myślę, jak świat światem, ale teraz w proces ten zostały  wprzęgnięte nowe technologie. Mam tu na myśli start-up-y takie jak m.in. Uber czy AirBnB czy Booking.com. Oczywiście jestem żywo zainteresowana, gdyż sama w tym procesie uczestniczę. Skupiam się wyłącznie na AirBnB i Booking.com, chociaż jestem tylko jedną z kostek domina. Gdyby nie dostęp do internetu oraz platform umożliwiających ruch turystyczny, gdyby nie rozwój tanich linii lotniczych, pewnie nie zdecydowałabym się na zmianę pracy i dalej tkwiłabym w układzie, który był w mentalnym konflikcie z moim JA :). Wykorzystuję więc swoje wykształcenie i doświadczenie zdobyte przez lata pracy, ale w innej przestrzeni społecznej. Uber i Airbnb dał milionom ludzi na świecie możliwość zarobkowania, ale jak się okazuje, powoduje to coraz więcej konfliktów społecznych, a miasta próbują bronić się przed zjawiskiem gentryfikacji całych dzielnic. W Nowym Jorku, Berlinie, Barcelonie, Paryżu i innych miastach świata AirBNB winduje ceny nieruchomości i poziom czynszów wypychając tym samym biedniejszych mieszkańców do innych, gorszych dzielnic. Mój znajomy z Lizbony opowiadał mi, że na murach kamienic bardzo często widuje się wysprejowane napisy: pieprzyć AIRBNB ( po angielsku oczywiście). Wszystkie te miasta już wprowadziły ograniczenia dla wynajmujących mieszkania, a Polska jest w przededniu tego procesu.
Kraków i Sopot już skierowały rezolucję do Sejmu celem regulacji wynajmu mieszkań w systemie hotelowym. Z jednej strony są pozytywne strony tego zjawiska: praca dla wielu ludzi, rozwój linii lotniczych (popyt na tanie przewozy), zwiększona liczba turystów to większe wpływy z turystyki dla miast itd. Z drugiej jednak strony taki proces degraduje pewne grupy społeczne, wypycha je do biedniejszych dzielnic, wyludniają się centra miast, rosną czynsze itp. No i olbrzymi napływ turystów. Sama tego doświadczyłam dwa lata temu w Barcelonie. Gdyby nie fakt, że około 6.00 musieliśmy odwieźć znajomego na lotnisko, nie przeżyłabym wspaniałego poranka przy kawie na La Rambla, który miał coś z ducha „Cienia wiatru”. Już o 9.00 były tam tłumy turystów, którzy szli gdzieś przed siebie i fotografowali wszystko dookoła.
Za start-upami stoi olbrzymi kapitał, a miasta często nie potrafią poradzić sobie z tym zjawiskiem. Jestem ciekawa co sądzicie na ten temat? Czy to dopiero początek tego rodzaju konfliktu interesów w Polsce? Czy wprowadzenie licencji spowolni lub zatrzyma ten proces? Czy w ogóle jakiekolwiek regulacje są w stanie zatrzymać pewne procesy nieuchronnie zachodzące w społeczeństwach coraz bardziej zróżnicowanych?
Wiem, że większość z was preferuje życie na łonie natury, wśród kochanych i kochających zwierząt, ale przecież chociażby w czasie wakacyjnych podróży na pewno zauważacie to zjawisko.

Znów mówię ja - Hana. W Poznaniu przykładem gentryfikacji jest m.in Śródka. Jeszcze niedawno zakazana, ponura dzielnica w środku miasta (jak sama nazwa wskazuje). Nikt zdrowy na umyśle nie zapuszczał się tam bez palącej potrzeby. Poniższy mural jest już szeroko znany i na żywo - wierzcie mi - robi niesamowite wrażenie. To jest zupełnie płaska powierzchnia!
Ta część dzielnicy tętni życiem i roi się od kafejek, restauracji i galerii sztuki.
Śródka jest oczywiście dużo większa niż pokazany fragmencik, i nie wszędzie jest tak bajkowo. Jeszcze nie.
Zdjęcie pożyczyłam ze strony osiemstop.pl. Mam nadzieję, że łba mi za to nie urwą...

217 komentarzy:

  1. Hana, a ty tylko będziesz leżeć i pachnieć ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudne pytania zadajesz, Lilka. Z jednej strony te zaklęte rewiry dzięki gentryfikacji zaczynają żyć i rozwijać się. Bez tego pozostałyby nadal zaklętymi rewirami. A z drugiej strony gentryfikacja to także degradacja - pod wieloma względami. Trochę błędne koło. Potrzebny chyba umiar po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, dopóki miasto się rozwija i ludzie z tego lepiej żyją to pewnie OK ale w którymś momencie miasto jest zadeptywane przez turystów. W okolicznych sklepikach coraz drożej, na zewnątrz coraz głośniej do późnej nocy.... Miałam ostatnio gosci z Barcelony opowiadali, że turysci z Japoni (albo w ogóle Azji) mylą się i do domu im wchodzą, hrehre. Ja bym się cieszyła. Zrobiłabym pierogów i pogadała chwilę.

      Usuń
    2. Lilka, wydaje mi się, że turyści to nie jest największy problem. Problemem jest cała reszta tego zjawiska. I rodzi się pytanie, czy najpierw poszły czynsze i ceny, a za nimi turyści, czy odwrotnie? Turyści napędzili ceny czy ceny napędziły turystów?

      Usuń
  3. Tą Śródkę trochę pamiętam z siermiężnych lat 80-ych i piosenkę naśmiewającą się z tej dzielnicy ( osiedla). Ten mural faktycznie jest już bardzo znany i niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  4. A Wilda? Tak samo. Albo Łazarz.
    Pracowałam na Wildzie w szkole i jeśli chodzi o dzieciaki, to chyba dobrze, że następuje takie wymieszanie. Reszta - no cóż, jak Hana pisze - umiar, ale z tym ciężko jest ...
    Ale nie wiem, co to start-up ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nowy biznes oparty na jakimś nowym pomyśle, modelu z wykorzystaniem nowoczesnych technologii.

      Usuń
    2. Ahaaa ... no dobra, z trudem, ale rozumiem tę definicję ;)))

      Usuń
    3. Kurczę, Lidka, przez Wildę tylko przejeżdżałam i nie wiem za bardzo jak się zmienia. Mus się wybrać na wycieczkę tramwajem:)

      Usuń
    4. Koniecznie mus :) A wiesz, że niedaleko Rynku Wildeckiego jest taki dom szachulcowy i kapliczką, w którym urodził się Roman Wilhelmi?
      A ile nabudowanych nowych bloków i zaczęli coś budować na miejscu starego rynku, obok tego własnie domu Wilhelmiego. Tam stały do tej pory takie obskurne sklepiki ...

      Usuń
    5. Coś mi się zdaje, Lidka, że zaraz polecę!

      Usuń
    6. Start-up to po prostu nowy biznes, z czy bez technologii (ale malo kto obejdzie sie bez). Podejrzewam, ze w polskim znaczeniu bedzie to rownie tajemnicze co ten gender, ktorego DALEJ PO POLSKU nie rzumiem. na razie nikt mi nie byl w stanie tego wytlumaczyc...

      Usuń
    7. Tak też miałam napisać ale teraz bez dołożenia technologii nie da się nic prowadzić nawet zwykły telefon(to znaczy do dzwonienia) jest już nieprzydatny w biznesie.

      Usuń
  5. Ja w ogole malo wiem o zagadnieniu, bo u nas na prowincji nie wystepuje. Zadnych Uberow nie ma, a te airbnb to nawet nie wiem, bo nigdy sie nie interesowalam. To raczej cechuje wieksze miasta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie ta gentryfikacja podoba :) Obserwowałam to mieszkając na Piotrkowskiej w Łodzi.
    Tam jest takie szczególne miejsce OFF Piotrkowska- w starej, absloutnie zrujnowanej fabryce powstały małe lokale gastronomiczne, puby, galerie, ciuchy hipsterskie, potem jakieś festiwale , wystawy offowych rzeczy. Początkowo małe czynsze, bo nie było za co brać, a ajenci własnym sumptem aranżowali prezstrzeń, ustawiali meble z wystawek, skrzynek, palet, co obecnie jest przecież modne, oni byli prekursorami. jedznie na ogół wege, lub bardzo wymyślne w samku, ale z prostych składników, wiecie o co mi chodzi. Bardzo szybko wszystkie możliwe powierzchnie zostały zajęte, czynsze poszły w górę, a ludzie siedzieli tam non stop, życie tam kwitło. Dowiedziałam się, że teraz firma, która wyczuła interes wykupiła to miejsce i je zaczęła remontowac, poprawiać bruk, ma tam powstać biurowiec. Szkoda, bo urok był własnie tych ruinach. Za przykładem OFFu poszli następni, każda okoliczna piotrkowska oficyna zaczęła piekniec, żyć, powstawały kolejne lokale, a jeden fajnieszy od drugiego, pomysłowy, czadowy, hipsterski , restauracje , w których też jest wypieane pieczywo na wynos itd Ludzie zamiast siedziec w domach zaczeli wychodzić na miasto , wszystko tęniło gwarem, zapachem pysznych potraw, pełno turystów, studentów z Erasmusa - kochałam ten gwar i teraz tego mi troche brak Wrocław jest niby pieknieszy, ale tej OFFowej atmosfery nie ma i nie bedzie. Łódź jest bardziej artystyczna i z polotem :)
    więc jestem za!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonic, zasadniczo się z Tobą zgadzam, jednak zjawisko ma drugie dno. Jak napisałam we słowie wstępnym. Fajnie, że miejsce żyje i pięknieje, ale sama widzisz, że off został wyparty przez biurowiec. I ci ludzie st5amtąd gdzieś musieli się podziać. Kurczę, to skomplikowane. Jedna wartość upada, ale rodzi się następna wartość i nie-wartość i tak w kółko.

      Usuń
    2. Wiem, Hanuś, czytałam Twoją opinię. Póki co jeszcze nie wyparli, ale ten biurowiec zaburzy offowe piękno tej parceli, to fakt :( To jest najlepsza lokalizacja w mieście, a już na pewno na taki biurowiec, pewnie wcześniej czy później by tam powstał. Rozumiem też ceny itd , chociaz na Pietrynie w knajpach jest tanio i zajebiście pysznie, Wrocek może się schować, u nas w Rynku drogo i wcale nie najlepsze żarcie, tam gdzie nie wejdziesz jest smacznie i wymyślnie. Ten proces jest nie do zatrzymania. Widzę , ze u mnie tu teraz powstają takie miejsca na wzór OFFu, gdzieś w okolicha Dworca Nadodrze Ludzie lubią takie klimaty, lubią być tam , gdzie są ludzie i jedno przyciąga drugie i kółko się zamyka Fajne jest to, ze pewne getta, żulernie zaczynają być rozsadzane od wewnatrz i pojawiają "normalni " ludzie, bandziory idą w pisdu

      Usuń
    3. Tak Sonic, miejscowi albo muszą się zmienić i też korzystać na tych przeobrażeniach ( w domysle może zarabiać na prostych usługach) albo zostaną zgentryfikowani!

      Usuń
    4. Howgh! Potwierdzam, wczoraj żarłam w gruzińskiej na Pietrynie. Pychota! :-) Psie pieniędze za papu, za to wcisnęłam się na szpilkę, bo mimo że środek tyźnia w lokalu i rezerwa i tłumek z ulicy. Jak to mawia moja przyjacióła "Żarłaś na półdupku" ( chodzi o miejsca na krześle na którym zasiadają dwie osoby ). W przyszłym tyźniu jest w planach pierogarnia ruska w bramie. :-)
      Co do biurowców - to jest jakaś mania z wsadzaniem powierzchni użytkowych w środek miasta. Zaburzone proporcje, miasto jest głównie od mieszkania, biznes jest rzeczą wtórną ( tratatata historia - ludziska się najsampierw osiedlali w miastach dla bezpieczności a potem rozwijali biznesowo i nie tylko ). Czasem odnoszę wrażenie że pojęcie urbanistyka nic nikomu w urzędach miejskich w naszym kraju nie mówi. :-/

      Usuń
    5. Sonic, a gdzie pójdą żule i inny element? Do jakiejś innej dzielni! Bo gdzieś muszą!

      Usuń
    6. Taba, przypomniało mi się, jak gminne miasteczko, nieopodal którego drzewiej mieszkałam, postanowiono REWITALIZOWAĆ. Chodziło o rynek, bo poza nim niewiele tam jest. Był szum, dyskusje i bukwico i co? Wybetonowali plac rynkowy i postawili więcej doniczek (brzydkich zresztą) z pelargoniami. Ktoś pomylił rewitalizację z remontem. W dużych miastach jest podobnie, tylko na większą skalę.

      Usuń
  7. Widzisz, AMP? Blogi rozwijają! Z kużdym jednym Berlinczykiem teraz sobie o start-upach pogadasz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcia tego murala już widziałam, ale cały czas robi na mnie niesamowite wrażenie!!!
    No cóż mieszkam na takiej "wrocławskiej Pradze" 60 lat, czyli całe moje życie. Kilkadziesiąt lat temu był to zaklęty rewir, sporo się jednak zmieniło dzięki nowej zabudowie w miejscach, gdzie kiedyś były powojenne ruiny.
    To nasze Przedmieście Oławskie to secesja ino bardzo zaniedbana, jednakowoż wpisana do rejestru zabytków, na razie jeszcze nie jesteśmy modni, nie widuje na tych naszych ulicach masowego napływu turystów, chociaż na położonym opodal Starym Mieście są ich tysiące.
    Jednak na ulicy obok mnie powstają lofty w dawnej papierni, pewnie to coś zmieni, zobaczymy na ile.
    Jak na razie moja wiekowa kamienica od 50 lat nie może doczekać się remontu.

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie, Marija. Zaraz ktoś zwietrzy interes, kupi kamienicę i... oby nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkoło mnie są ciekawsze kamienice od mojej, więc jest nadzieja, że tej mojej ruiny nikt nie kupi. Jakoś nie słyszałam o wykupowaniu całych kamienic przez jednego nabywcę w naszej okolicy

      Usuń
    2. Marija, dawno nie byłam we Wrocku ale myślę, że już niedługo tam zagoszczę. Podpowiesz mi wtedy co sobie pooglądać poza typowymi atrakcjami.

      Usuń
    3. Lilka mogę nawet oprowadzić :)

      Usuń
    4. Lilka, z Mariją jak w dym!

      Usuń
    5. Hana, ja myślę, że kiedyś pojedziemy tam obie, choćby w ciągu dnia w te i nazad. Może autostradkę już zrobio ?

      Usuń
    6. Marija, o tym nawet nie marzyłam :)))

      Usuń
    7. no to czekam/czekamy z Mariją :)
      i z Bludyniem ;)

      Usuń
    8. Lilka; autostrada do Wrocka juz prawie jest. Z Poznania tylko do Leszna trzeba sie przepchac. Potem już spoko.

      Usuń
    9. oooo Sonic jeszcze z Wrocka, no tak, zapomniałam przez moment :)

      Usuń
    10. Lilka, to jest świetny pomysł, tylko dni coraz krótsze. Przyjdzie na wiosnę zaczekać? Że też nie pomyślałyśmy o tym wcześniej! Ale nie ma tego złego. Między Stęszewem a Lesznem jedzie się koszmarnie, bo ido chłopaki z drogo że aż i co kawałek są mijanki. Robią się korki, bo tam ruch jak na lotnisku. Innej drogi do Wrocka nie ma. Do wiosny się uwiną, to śmigniemy w 2 godzinki albo i mniej!

      Usuń
    11. Nooo!!! Tak myslałam, jak dni będą dłuższe. Na wiosnę ale cieszę się juszszszsz :)

      Usuń
    12. My zez Warszawy do Wroclawia jechali niecale 4 godziny. Moj Brat leguralnie jezzdzi w 3 i pol. no to z okolic Poznania to juz wrecz rzut beretem.

      Usuń
    13. No to se pojedziem któregos, pięknego dnia. Bardzo dawno mnie tam nie było.

      Usuń
  10. Lidka, specjalnie dla ciebie :). Potrzeba matką wynalazków. Ten AirBnB czyli platformę ułatwiającą poszukiwanie mieszkań do wynajęcia na krótki pobyt wymysliło dwóch chłopaków ze Stanów. Mieli problemy finansowe i nie byli w stanie opłacać czynszu. Wymyslili więc aby w rolę noclegowni wcieliło się ich mieszkanie aby podzielić się czynszem. tak pozyskali pierwszych gosci. Potem rozwinęli to i dołączył do nich trzeci o polsko brzmiącym nazwisku Blecharczyk, który wczesniej pracował w Microsofcie. Napisali do 7 inwestorów aby pomogli im rozwinąć biznes. Dwóch w ogóle nie odpisało a 5-ciu odrzuciło propozycje za 150 tys. dolarów w zamian za 10% zysku. Dzis firma AirBnB jest warta 25 mld dolarów. A trzech Amerykanów zmieniło świat. Z jej usług korzysta 40 mln ludzi. A inwestorzy, którzy nie poznali się na biznesie mogą popełnić sepuku bo byliby też miliarderami. I to jest prawdziwy star-up !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, że też ja na to nie wpadłam:(((

      Usuń
    2. A ja jak sobie w brodę pluje :((

      Usuń
    3. Mnie sie wydaje, ze AirBnB to bylo niejako sformalizowanie couch surfing czyli surfowanie po (ludzkich) kanapach - ludzie sie oglaszali, ze maja wolna kanape i za darmo mozna przycupnac. i zwykli, prawdziwi turysci to robili. AirBnB zaczelo sie nie od calego mieszkania a od pokoju do wynajaceia, jak w hotelu. Potem ludzie zaczeli wynajmowac swoje mieszkanie na przyklad na weekendy i wlasciciele wtedy jechali gdzies badz siup do znajomych, potem to poszlo dalej i wlasciciele kupowali sobie albo na wynajem hotelowy mieszkanie, wynajmowali turystom a to tu noc a to tam 3 noce. W Berlinie zlikwidowali AirBnB, bo ludzie zaczeli wupowac mieszkania i je wynajmowac NIE turystycznie, ale udajac, ze turystycznie. czyli ponizej radaru zysku i podatku. Czynsze skoczyly w gore i tak, jak na Kreuzbergu w Berlinie 10 lat temu mieszkanie trzypokojowe w kamienicy kompletnie gole, bo tak wynajmuja tam (nawet bez zlewu i zarowek...) kosztowalo 700 euro/mies, tak teraz polowa tego kosztuje tyle samo.

      Usuń
    4. Opakowana, tak, masz rację, zaczęło się od współdzielenia pokoju. Miasta różne ograniczenia wprowadzają, a to, że 90 dni w ciągu roku, a to 120 a to w ogóle można wynajmować. AibBnB wytacza liczne procesy, w końcu mają pieniądze. A czynsze skaczą i u nas, może nie tak drastycznie na razie. My zawsze nieco z tyłu więc wszystko przed nami.

      Usuń
    5. Lilka - dziękuję :)))

      Usuń
  11. A teraz słówko od tej co z miasta Odzi pochodzi. Masowości turystyki nie da się już zapobiec, zresztą po co - w końcu każdy ma prawo zobaczyć Wenecję. Jednakże ten mechanizm trza wyregulować, obecna dzika faza turystyki masowej zabija nosiciela, że tak rzecz ujmę. Jak zrównoważyć interesa wszystkich zainteresowanych - lobby hotelarskiego które z czegoś żyć musi, turysty któremu do szczęścia nie jest potrzebny pokój hotelowy a apartament typu studio w budynku stojącym w centrum miasta a nie na Zadupiu Dolnym, mieszkańców miasta psioczących na turystów którzy poczuli że bez relacji na fejsie jak to popijali kawkę na Piazza San Marco to po prostu nie istnieją czy w końcu tych co wynajmują kwatery bo jest na nie popyt? Nie wiem, ale cóś zrobić trzeba bo będziemy mieli skorupy a nie miasta. Jako zwiedzacz chciałabym żeby ceny najmu nie były zaporowe, z drugiej strony tłok jaki robią turyści potrafi obrzydzić najbardziej urodne miejsca i zamienić je w Disneyland. Nigdzie tak silnie jak w turystycznych atrakcjach nie odczuwam że nas jest na świecie za dużo. Hym... może najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów z turystyką masową jest kontrola urodzeń.;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba; bywałam w ostatnich dniach w Odzi. Nie po raz pierwszy. Ale jakoś tym razem zrobiła na mnie dość przygnębiajace wrażenie. Tyle pięknych kamienic, tyle pieknych miejsc, a to wszystko jakoś zaniedbane, odrapane, często brudne. Zaznaczam, że nie znam Lodzi, bywałam i bywam tam przejazdem. Tym razem byłam z rodowitym Łodzianinem, który od lat tam nie mieszka i był nieco podłamany stanem, w każdym razie okolic swojej młodości.

      Usuń
    2. Narobiłam błędów to poprawiam.
      Łódź zawsze była brzydka jak ten jamnik. To jest trochę tak jak z pięknymi kobitami które podobają się facetom bez wyobraźni. Do miasta Odzi trza wyobraźni że ho, ho! Co do tęsknot młodości, za moich młodych lat tyż było o wiele piękniej choć fotografię temu przeczą.;-) Jak każde miasto Ódź ma "zrobione kawałki", tzw. normalne dzielnice, blokowiska i syfiland. Naszą specyfiką jest bezpośrednie sąsiedztwo "zrobionych kawałków" z syfilandem. I jak pisałam, nie jest to nic nowego, Ódź zawsze była miastem straszliwych kontrastów - marmurowe schody prowadzące do rynsztoka. To co w Odzi jest najciekawsze to takie ukryte a jednak bijące tętno miasta, które niby się wyludnia przez rozpulchnienie ( znaczy mieszkańcy wypełzają do podmiejskich wsi, zamieniając je w nużące osiedla domków jednorodzinnych ) ale ciągle jest pełne nowych ludzi. No i atmosfera. Słyniemy co prawda z meneli ale to tylko folklorek dzikiegoo miasta, jakieś wykwity wyrosłe z drapieżności którą Ódź jest przesiąknięta. No, to "Złe Miasto" przeca jest.;-)

      Usuń
    3. Taba, może aż tak to nieeee :). Czytałam ostatnio felieton z niejakim Maciejem Gdulą. Dawno nikt, wg mnie tak trafnie nie zdiagnozował naszego społeczeństwa. Polacy wprawdzie mają bekę z socjologa bo chciałby wprowadzić m.in. limit kilometrów na latanie. Pisze tak: "Za dużo konsumowania
      No i druga sprawa – świat nie wytrzymuje naszego konsumpcjonistycznego sposobu życia. Tanie latanie jest fajne, ale coraz częściej widzimy jego negatywne skutki. Niektóre miejsca na świecie są zadeptywane i rozważają wprowadzenie limitów turystów. Dochodzi do tego redukowanie emisji CO2. – Co roku widzimy, jak wygląda lato. Jest coraz gorętsze". A w ogóle to polecam przeczytać cały felieton bo diagnoza jest po prostu bezbłędna. Tu macie link
      https://innpoland.pl/146653,loty-samolotem-lewicowy-publicysta-chce-wprowadzenia-limitow

      Usuń
    4. Taba, chodzi o ten limit urodzeń :)

      Usuń
    5. Lilka, czytałam to i zgadzam się...

      Usuń
    6. Taba, wszędzie się wyludniają duże miasta, nie tylko Łódź. Zaczęło się chyba w momencie powstania dużych galerii handlowych. Z centrum zniknęły sklepy, są tylko banki i knajpy, prawie wyłącznie. Nie ma po co pchać się do centrum, chyba że do jakiegoś urzędu. Kto żyw i kogo stać ucieka za miasto. I to jest tendencja światowa chyba, pomijam metropolie typu Nowy Jork czy inny Hongkong. Tylko że podmiejskie osiedla to w tej chwili jest horror. Nie wszędzie oczywiście. Korki, żeby wyjechać, korki, żeby wrócić, dom przy domu, hałas i inne uroki takich zgrupowań. W centrum jest spokojniej, tak się porobiło!

      Usuń
    7. Hana, czytałam o jakims osiedlu pod Poznaniem, do którego z centrum w godzinach szczytu wraca się ponad godzinę. Myslałam, że to tylko warszawska choroba ale jak widać dosięga to wszystkich dużych miast w Polsce. Ludzie uciekli z centrum kilka lat temu bo chcieli mieć spokój a tu nabudowali nowych osiedli a infrastrukturę drogową dopiero teraz będą rozbudowywać. Koszmar. Podobnie jest z tzw. Mordorem. Najpierw pobudowali biurowców w hus. Do pracy dojeżdzało na raz ok. 100 tys. ludzi i nagle bum. Biura zaczęły się przenosić w inne miejsca Warszawy bo dojazd był koszmarny. Marynarska ( kluczowa ulica Mordor ) przebudowywana jest non-stop a teraz jeszcze osiedla mieszkalne w to wplatają i hotele. No po prostu koszmaresku !

      Usuń
    8. Lilka; to chyba Naramowice, ale inne tez nielepsze.

      Usuń
    9. Tak. A tam paprykę kiedyś zgrzewkami hodowali chyba ?

      Usuń
    10. Lilka, paprykę też:)

      Usuń
    11. Taba; moim zdaniem Łódź nie jest brzydka - ona jest zaniedbana!!! i to karygodnie.

      Usuń
    12. Łódź jest hmmm różna- część straszna, brzydka, menelska, część piekna, artystyczna, z polotem. Jedno przenika drugie. Zaniedbana, ale to się zmienia i robią to często nie urzędnicy, a zwykli ludzie, pełni pomysłów. Urzędnicy też zaczynają zabiegac o to , by Łódź zrewitalizować. Dzisiaj juz nie jest tak źle jak jeszcze kilka lat temu. Był program MiaSTO kamienic, po zakończeniu zamieniony na 1000 kamienic, bo tam są przepiękne secesyjne i eklektyczne kamienice i budynki, które doczekały sie remontów. Tęsknię za Łodzią, chociaż trochę mi przeszkadza mentalnośc tej żulerskiej części mieszkańców. Wolę Wrocław, kocham go, jest mój, tu się urodziłam, ale Łódź na zawsze będe miec w sercu

      Usuń
    13. Sonic, tak jak ja Poznań :)

      Usuń
    14. He, he, he, świat to zaczyna błędy naprawiać a my je musimy dopiero na swojej skórze poczuć, żeby dotarło do nas że rozpulchnianie miast jest do d. bo generuje koszty. Troszki to jakby głupie. U nas szczęśliwie jeszcze ludzie w mieście pomieszkują, choć biurowce czyhajo.
      Co do taniego latania - taa, ono wcale nie jest aż takie tanie zważywszy na to że dopełnianie samolotu pasażerami last minut było dość powszechną praktyką w mniej tanich liniach, tym niemniej to jest ścieżka z której ludzi się już nie zawróci. Podobnie jak z tego zachłyśnięcia się konsumpcją wszelaką. Musiałby nastąpić tzw. zwrot dziejowy ( uwaga - zwroty są bolesne ) żeby cóś się zmieniło. Znaczy rzeczy i praw raz nabytych pozbawić nagą małpę w sposób jawny jest cinżko, wierzga!;-) W dodatku prawie wszystkie ludzie na tej planecie chco konsumować, niektóre jeszcze nierozkonsumowane majo tylko apetyt. Ale za to jaki! Dziś wycieczki chińskie spotyka się wszędzie gdzie jest cóś atrakcyjnego, za dziesięć lat zwiedzać będą chciały Indie, za dwadzieścia - trzydzieści Afryka. Cinko widzę wszelkie próby ograniczenia chęci konsumowania przez te społeczeństwa, bo niby z jakiej racji mamy prawo zabraniać ludziom tego co sami robimy? Jeżeli teraz w Europie Środkowej popełniamy błędy które miejscy planiści tzw. Zachodu robili siedemdziesiąt lat temu i doświadczenia tamtejszych społeczeństw niczego nas nie nauczyły to dlaczego sądzimy że Afrykanie nie powielą naszych zachowań cywilizacyjnych?
      Myślę że na razie loty są bardziej dostępne dla przeciętnie sytuowanego człowieka bo jest to kwestia zarządzania, żeby spełnić w przyszłości oczekiwania, zaspokoić ten rozbuchany apetyt na latanie trzeba będzie postawić na technologię. Wicie rozumicie, potrzeba matką wynalazku. I to się już dzieje. Może świadomość zagrożeń ekologicznych przyczyni się do tego że będzie to szybciej niż wolniej ale raczej nikt nie będzie myślał o ograniczeniach lotów póki nie będzie to ekonomicznie uzasadnione.
      A tak w ogóle to kiedy czytam Gdulę to mam facetowi ochotę zadać pytanie jak ograniczenia materialne wpływają długofalowo na życie społeczne? Akcja wywołuje reakcje, ludzkość jak do tej pory nie jawi się jako gatunek zaprogramowany na ascezę. Już parę ograniczeń sami sobie wprowadzaliśmy, jak do tej pory udało nam się tylko nie pieprznąć nigdzie celowo atomem bo wszystkie insze ograniczenia nas nie ograniczały. Takie tezy publicystyczne Gdula z się wydaje, ciekawe jako zaczyn do dyskusji ale różne z tego zakalce wychodzić mogą ( nie cierpię kiedy ktoś nazywa opowieści o Miastku dającym pełny obraz badaniem socjologicznym - sorry, to jest potężne nadużycie, cóś jakby "Sąsiedzi" Grossa nie byli historyczną publicystyką tylko klasycznym opracowaniem historycznym - no nie ta kategoria ). :-) Tym niemniej lubię go czytać bo zawsze to miło z kimś inteligentnym obcować i jak to się mawia "trzymającym poziom" ( np. Gowin niby inteligentny ale z tym poziomem to marnie, dlatego nie czytuję od dłuższego czasu, mam też cinżki problem z Żarynem któremu się mocno porobiło i wybiórczo traktuje źródła ).

      Usuń
    15. Żaryn, przepraszam, do odstrzału. Gowin - NIE! Tak akcja wywołuje reakcję. I o ile diagnoza jest słuszna o tyle metody dojścia do pewnych celów to tylko, jak piszesz, zaczynek do dyskusji. Tym niemniej coś jest na rzeczy z tą naszą cywilizacją :( coś co gdzieś zmierza w niekontrolowanym lub mało kontrolowanym kierunku.

      Usuń
  12. Głos z Krakowa.
    Za studenckich moich czasów na Kazimierz lepiej było nie chodzić. Odkąd zrobił się modny, znów lepiej nie chodzić bo gwar tłumy turystów i atmosfera gdzieś przepadła. Teraz modne Podgórze, miejscami pięknie odrestaurowane i z zapyziałej dzielni zmienia się na plus z wielkim minusem, bo je betonują na potęgę w każdą dziurę wtykając bloki. Wzięli się już nawet za Ludwinów i następna dzielnica straci podmiejski, troszkę małomiasteczkowy charakter. Dużo by pisać bo wiele dzielnic zabudowano ciasno i bez wyobraźni. W centrum przeobrażono ruinę fabryki tytoniowej w modne knajpki. To teraz właściciel chce zabrać i wybudować hotel.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ech, Kureiry, dopóki mamona rządzi światem, a rządzi i nie przestanie, to tak będzie. Człowiek jest zbyt chciwy, żeby się zastanowić nad tym co czyni. Może i się zastanawia zresztą, ale jest zbyt chciwy, żeby przestać czynić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie tak dawno temu, mój blok, choć w centrum miasta, był zaciszny i spokojny. Twarze te same, ludzie spokojni, bo pierwszymi lokatorami byli nauczyciele, naukowcy. Inteligencja panie.Sporo tych osób już poumierało, a spadkobiercy, z racji dość małych metraży i kiepskiego układu mieszkań, pozbywają się ich. Własnie na takie hoteliki. W tym roku jest u nas gwarno, ciągle tłumy obcych. Mam taki hotelik nad sobą. Wczoraj słuchałam Bony M do 23 w nocy i tupania po suficie. goście ą różni, czasem nawet ich nie słychać, akurat obecni non stop gadają i to tak głośno, jakby się kłócili. A wieczorem impreza. Kiedy oni zwiedzają tą Warszawę? Generalnie nie mam nic przeciwko, ale jednak w obliczu tałatajstwa, które czasem wynajmuje te mieszkania, skłonna jestem twierdzić,że blok mieszkalny powinien być blokiem mieszkalnym, w końcu ja tu żyje, muszę spać normalnie i rano wstać do huty. Oni odpoczywają i się bawią, mamy konflikt interesów.Dziś też mam jakieś dysputy, muzyki nie ma, ale chyba kucyka wypuścili z zagrody, bo coś tupie po suficie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masza oni zwiedzająkiedy ty jesteś w hucie :(ą

      Usuń
    2. Wczoraj i dziś już jazgotali, jak przyszłam...zimą będzie lepiej. Już teraz widać, że im zimno i siedzą w chałupie.to zagraniczni goście, po angielsku gadają. Latem goście ściągali nocą i japy darli przy otwartych oknach. Te mieszkania są bardzo akustyczne. Widziałam to mieszkanie nad sobą, gołe panele, żadnych dywanów (też nie mam), więc słychać każdy krok w butach. O ...a teraz się rechoczą na damsko-męskie głosy...

      Usuń
    3. Masza, no właśnie to jest typowy przykład gentryfikacji z jego również ujemnymi skutkami. Całe osiedle za Żelazną Bramą już dawno się zmieniło a teraz jeszcze te zmiany przyspieszyły. Nawet jesli nie będą te mieszkania wynajmowane na krótkie terminy bo wejdą w życie pewne regulacje to jednak głównie będą wynajmowane, czy to studentom czy tym co rozpoczynają swoje życie w Warszawie. Lokalizacja jest bardzo atrakcyjna ale mały metraż w większosci mieszkań nie sprzyja mieszkaniu na dłużej :)

      Usuń
    4. Lilka, na wynajmującego na stałe, który zakłóca non-stop ciszę nocną jest sposób, skarga do administracji, policja w razie co.Kiedyś wzywałam, jak wnuczek w mieszkaniu po dziadku, co środa urządzał impry takie, że mi szklanki skakały po stole. Tym mogę natrukać, jutro spakują manele i pojadą w czortu.

      Usuń
    5. Masza jest na to sposób. Możesz podać mi na priv adres. Ja wygoogluję. Któregoś dnia zrobię fikcyjną rezerwację. To znaczy prawdziwą ale ją potem anuluję. Przy rezerwacji otrzymam numer telefonu do własciciela. Podam ci i dzwoń i opietruszaj i że pójdziesz tam gdzie trzeba. Mam na mysli również US, gminę i co tam wymyslisz :). Założę się, że po twoim telefonie zaraz będzie cisza!

      Usuń
  15. Masza, współczuję. O tym aspekcie zjawiska nikt chyba za bardzo nie myśli.

    OdpowiedzUsuń
  16. Masza; kiedyś siem pukało miotlom w sufit. Może spróbuj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się rozkręcają, już dwa kucyki biegają...oni chyba rytm wybijają nogami , a rękoma klepią po kolanach. Ciemni jacyś, muzykę mają we krwi...i rytmy. I zaczyna muza lecieć...Ja wiem, gdzie są korki na korytarzu, jak mnie wkutwią to im wyłączę prąd. Klucze do tych szafek są wsie takie same.

      Usuń
    2. Masza idź i powiedz, że tu mieszkasz całe życie i czegoś takiego w życiu never nie widziałaś i że po 22.00 i idziesz gdzie trzeba zawiadomić.

      Usuń
    3. Marta, akurat usłyszą mietłę w tym ogólnym stukocie!

      Usuń
  17. Masza, ale sama też sobie wyłączysz, nie? Czy możesz wybiórczo? A wogle co to za ludzie, w hotelu też nikt im japy drzeć nie pozwoli po nocy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę wyłączyć tylko im, bo to skrzynka do każdego mieszkania. Jak ten wnuczek urządzał impry, to raz im wyłączyliśmy, ale miał skubany klucz, poradził sobie, a goście? chyba nie mają...a jak nie mają to posiedzą do rana po ćmoku.

      Usuń
    2. Masza, wyłącz prąd i wode do kompletu :P
      Jak bogaci, to niech się w szampanie myjo ;)

      Usuń
  18. Hrehre, Masza, to się nazywa władza!

    OdpowiedzUsuń
  19. Masza jest na to sposób. Możesz podać mi na priv adres. Ja wygoogluję. Któregoś dnia zrobię fikcyjną rezerwację. To znaczy prawdziwą ale ją potem anuluję. Przy rezerwacji otrzymam numer telefonu do własciciela. Podam ci i dzwoń i opietruszaj i że pójdziesz tam gdzie trzeba. Mam na mysli również US, gminę i co tam wymyslisz :). Założę się, że po twoim telefonie zaraz będzie cisza!
    To tutaj miałam napisać, nie wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Masza, to nie na teraz rozwiązanie ale na przyszłość i na stałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wnuczka zadziałała konfrontacja przy policji, ja w szlafroku, on pod wpływem. Młody, ale mu pojechałam do sumienia, że rozumiem młodość i potrzebę zabawy, ale ma za rogiem kilka knajp i barów to dlaczego wyje mi po nocy i łomocze muzyką? Zaznaczyłam, że mam dobry węch i z okna czuję zioło, wiec niech się uspokoi z tymi imprami, bo następnym razem...uspokoił się, a potem nie wiem, czy to on wyremntował, czy sprzedał, fakt, że wiosną był remont, a teraz, co rusz ktoś inny nad głową.

      Usuń
  21. Z innej beczki.. własnie sie spłakałam ze śmiechu
    Najapierw myślałam, ze to zart, potem, że jakas pomyłka nastąpiła, a to była koncepcja prezesa
    cytuję :

    Dziennikarze marszałek województwa, dyrektorzy, radni, wiceminister zdrowia i kapelan - taka widownia uczestniczyła otwarciu Centrum Macierzyństwa w Krakowie. Z tej okazji zamiast zdjęć matek i roześmianych dzieci prezes Szpitala Rydygiera zafundował zebranym pokaz erotycznych filmów - kobiety uprawiające seks, wyginające się w bieliźnie i z pejczem w ustach. Zebrani przecierali oczy ze zdumienia.

    Mohery już szaleją, co to sie z nami lewakami wyprawia, że rozpusta itd
    Ale fakt, ten prezes chyba mocno jebnięty jest, albo psychiczny i nie wyżyty seksualnie
    no normalnie jaja:)

    https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/krakow/seans-pornografii-na-otwarciu-centrum-macierzynstwa-w-szpitalu-rydygiera-dziennikarze/dwzdetg

    OdpowiedzUsuń
  22. Omatko, Sonic, to niemożliwe chyba???

    OdpowiedzUsuń
  23. Odpowiedzi
    1. no szok hahahahaha
      ja już nie wiem, czy coś nas jeszcze może zadziwic ?

      Niedawno jeden z sędziów SN na pytanie redaktorki: czy PiS , rząd, Morawiecki wykonają wyrok TS UE odpowiedział: jeszcze niedawno nie zrozumiałbym pani pytania, teraz musze odpowiedzieć , że nie wiem
      Kury!!!! idźta na wybory, bierta kogo się da, namawiajcie, bo degrengolada nas czeka

      Usuń
    2. Wiadomo, Sonic, że pójdziemy. Ale co z resztą?

      Usuń
  24. O jej! Ale bym chciała uczestniczyć w takiej imprezie, stać między wiceministrem zdrowia i kapelanem jak filmiki zapuszczali! :-D

    OdpowiedzUsuń
  25. i jeszcze zadbała o nastrój- kwiaty, świece, przyhgaszone światło :PPP
    może on na doplaczach był ? :)))
    ale minę kapelana bym chciała widzieć
    ciekawe, ze nie wskoczył na scene , nie zakrył ekranu i nie krzyczła Apage , Satanas !!!
    pewnie mu się podobało- za darmoszke i bez grzechu ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Sonic, co to trzeba mieć we łbie? Nie wymyśliłabyś tego!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie mam dobrego zdania o tym szpitalu. Pomysł głupi, a może dyrekcji stołek się chwieje pod tyłkiem i chciał sobie użyć na koniec? Albo po tym "seansie" zacznie się chwiać. Taki samobój?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, co to za używanie? Jak mówisz - strzał w kolano.

      Usuń
  28. Temat trudny. Nasze miasto nie za duże (około 200 tysięcy w porywach, jak studenci zjadą na rok akademicki), ale i u nas się dzieje. Choć się nie do końca sprawdza. Na przykład już dość dawno zburzono fajne kino w centrum i po paru latach na jego miejscu wybudowano apartamentowiec. Mieszkania, owszem, pozajmowane, ale powierzchnia usługowa nie do końca, hrehrehre. Był tam sklep, głównie dla plastyków, w którym kupowałam papier i przydasie do kartek. Przeniesiono go z miejsca kawałeczek dalej, ale leżącego przy głównej ulicy. Przypuszczam, że właściciel podniósł czynsz. Potem wyremontował kamienicę (bardzo jest teraz piękna), ale... w miejscu sklepu nic się dłużej nie utrzymało. A na górze pustki. Sklep plastyczny na nowym miejscu również zakończył żywot. Na dodatek zaraz obok wybudowano biurowiec i już ze dwa lata stoi pusty. Myślę jednak, że przyczyną tego wszystkiego jest pazerność właścicieli, którzy żądają wysokich czynszów - w końcu to centrum miasta.A mimo tego, że w centrum jest niska w sumie zabudowa (najwyższe budynki maja tak z dziesięć pięter), właśnie niedawno ruszyła budowa kilkudziesięciopiętrowego wieżowca, który całkowicie zmieni perspektywę jednej z głównych ulic. Ciekawe, kto wynajmie pomieszczenia w tym kolosie, skoro mniejsze budynki świecą pustkami?
    Knajpki i miejsca dla artystów owszem, pojawiają się na dotąd zaniedbanych obszarach, ale ciężko z tym. No i zatłoczone to moje miasto straszliwie, w godzinach szczytu - czysta masakra, tym bardziej, że wciąż gdzieś kopią, remontują. Wczoraj, między piętnastą a szesnasta, mój mąż jechał z pracy do centrum (około 2 km)ponad pół godziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hym... z tą pazernością właścicieli to jest tak że koszt metra odtworzeniowego stale rośnie a kredyty same się nie spłacają. Sklep nie ma obrotów jak kiedyś bo internet nie takie cuda oferuje i na czynsz dający możliwość zarobku właścicielowi ( bo kto chce mieć biznes nieprzynoszący dochodów? ) po prostu sklepowych nie stać . Ludzie przyzwyczajają się do miejsc w których cóś było od zawsze, przenosiny niszowych sklepów na ogół źle się dla nich kończą. Prędzej czy później w miejsce po czymś takim jest sieciówka albo z powierzchni handlowej robi się powierzchnia usługowa lub też zionie to pustką. Ogałacanie miast z handlu przez internet to proces pędzący jak ferrari, nawet centra handlowe mu nie sprostają. A wieżowce - ymmm, "To jest miś na skalę naszych możliwości...";-)

      Usuń
    2. Taba, z centrum Poznania już daaawno wszystko zniknęło. Mam wrażenie, że zostały same knajpy. Jest tego tyle (na jednej krótkiej ulicy naliczyłam 14!), że zastanawiam się w jaki sposób zarabiają? Piniondze piorą, czy jak?
      W Poznaniu jest nowy wieżowiec - chyba jedyny, który mi się podoba. Ładnie wpisał się w tamto miejsce. Wybiorę się kiedyś na obchód i porobię trochę zdjęć.

      Usuń
  29. U nas nie ma takich spektakularnych zmian,miasto nie jest zbyt przyjaznea ni mieszkańcom, turystom, chociaz udaje , ze jest.

    OdpowiedzUsuń
  30. Helouu Kurniku, od rana nerwy na postronku, sieć nam sie zbiesiła, poszukiwania problemu,czy to router,czy ki diabeł. Szwageir nachalnie zwala się na chate, nic nie dało,ze nie mamy czasu, ze brud ,kurz i pył. Musi bo ise udusi, co za bejniety człowiek.
    J i Młodsza przedwyjazdowi, a wszystko w proszku,a dzis juz piątek, wczoraj caly wieczor J.walczył z kablami,a mial juz nic nie robić w pokoju i mieszkaniu,ale ciągle obsówy ,to i robił.Słownictwo lata niewybredne. Chłop chodzi jak w malignie, wykońzony a maił odpoczac. Mielismy tylko usunac ze scian farbe w pokoju,a skonczyło sie na tym,tamtym i owamtym. Ja pierdziuu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, ale nie kumam po co szwagru chce koniecznie tam być, w kurzu i na gruzie, skoro ma mieszkanie?

      Usuń
  31. Jak zwał tak zwał,samo życie wymusza zmiany.Nie wiem jak w innych miastach,ale w Warszawie powstają nowe centra i dzielnice z powodu wymierania starego pokolenia oraz szukania przez deweloperów terenów z uregulowanym stanem prawnym.Dlaczego raptem powstał tzw. mordor na Mokotowie?.Gdzie przed przemianą stały zakłady przemysłowe,magazyny itp.Bo grunty można było bez kłopotu kupić,miały właściciela i księgi wieczyste.Rozwalono Tewy,Róże Luksemburg,Świerczewskie,Kasprzaki huty a pobudowano biurowce,nowe osiedla,galerie,autostrady,li tylko z czystej kalkulacji.Tak samo zmienia się stara Ochota,stare Bielany,stara Praga,wymierają warszawiacy, a potomkowie często sprzedają by pozbyć się problemu z remontem.A czy zjawisko się nazywa gentryfikacją czy deweloperską lichwą to inny kazus.Do wszystkiego można dorobić teorię,jak się poskrobie widać prawdę.
    Ciut cieplej.Może grzyby będą?

    OdpowiedzUsuń
  32. Z AirBnB korzystalismy kilka razy w Berlinie i dziecko raz w Rzymie. na starodawnych zasadach, o czym napisalam wyzej. wydaje mi sie, ze w Polsce zbyt powaznie podchodzi sie do tych wynalazkow z tzw zagranicy i jest straszne przegiecie paly...w Berlinie bylo nam bardzo wygodnie w mieszkanku, gdzie kazdy mebel byl z innej rodziny, takze samo talerz i kubeczek. I nie bylo osobistych rzeczy wlasciciela. ale byly zywe kwiatki doniczkowe! i w jedno pokojowym mieszkaniu dziewczyny, w ktorym ona...mieszkala. wynosila sie do znajomych na czas wynajmu. na szafie byl napis, ze ta - i tu strzalka - czesc szafy jest dla gosci. ze mozna wziac z lodowki co sie chce, ale zeby to pozniej uzupelnic. w lazience byly jej szampony i reczniki. i napisana prosba, zeby ludzie pamietali, ze ona tam naprawde MIESZKA. Dziecko wynajmowalo przez 5 dni szafe na szczotki pod schodami, w samym srodku Rzymu, jakies 200 metrow od Watykanu ;) byla to kanciapa bez okna. miescilo sie pojedyncze lozko, szafeczka i krzeslo. Gosci rano serwowal dobra kawe i ciacho. mieszkal w mieszkaniu, oprocz dziecka chyba byl jeszcze jeden turysta w nieco lepszym pokoju. ale placila za to chyba tylko cos 25 euro za noc (dostala tez znizke za 5 nocy, a nie jak wiekszosc - 1-2). za to we Wroclawiu wynajmowalismy mieszkanie wyposazone w drozsze rzeczy niz mam w domu....naprawde nie wiem po co. wydaje mi sie, ze to jest gentryfikacja AirBnB!!!! zrobili z tego biznes rzeczywiscie jak zlota kura czy zlote jajo...

    a co do rewitalizaji i remontow, to pierwsze primo - biurowce bym wybuchla w kosmos, drugie primo jak rewitalizacja to chyba nie oznacza to zrownac z ziemia pokolenia historii i tardycji danego miejsca/okolicy, a raczej wzbogacic te okolice. ale , jak zwykle, mamona wchodzi w parade, a ludzie co mieszkali w takich miejscach od pokolen, dostaja lokale zastepcze i moga sie wypchac. Nie wiem, jak to sie ma do takiej np Zabkowskiej w Warszawie...odnowili-postarzyli i ladnie wyglada z tymi latarniami i fasadami, Brzeska jest w remoncie i pewnie wlasnie zrewitalizuja na biura i inne niepotrzebne rzeczy.

    a co do Wroclawia, nie dam zlego slowa powiedziec na temat!!! Ale niestety nowosci we Wroclawiu sie juz zestarzaly....Rynek i okolice byly odnowione niezle ze 20 lat temu i duzo zostalo jak bylo od tych 20 lat :( . Nowsza czescia centralna sa okolice synagogi pod bialym bocianem czyli cala Dzielnica Czterech Swiatyn. Za to pomalowanie dworca glownego na jaskrawo pomaranczowy kolor,, by mu przywrocic swietnosc, to wlasciwie - powinni isc za ciosem i nazwac ulice Swierczewskiego (no bo ja nie pamietam, jaka ona teraz jest - papiez? marszalek?) stara nazwa Hitlera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, z tego wyrósł AirBnB, z dodatkowej wolnej przestrzeni. I teraz możesz wynająć tylko pokój w mieszkaniu, gdzie mieszka właściciel. Goście często podróżujący z AirBnB są trochę mniej wymagający z tego co zaobserwowałam bo wyrośli właśnie na takim wynajmie. Nie przeszkadza im wiele rzeczy ale wynajmujący wynajmują również te same mieszkania na innych portalach, takich jak np. Booking.com. Tu już tak prosto nie jest. Booking jako portal rezerwacyjny wyrósł na hotelarstwie. W którymś momencie wyrósł mu konkurent, który zgarnął na początku praktycznie cały ruch rezerwacyjny w mieszkaniach w Europie. Nie mógł tego lekceważyć i też udostępnił swój portal. Tu jednak goscie, którzy wczesniej rezerwowali tylko hotele oczekiwali czegoś więcej niż "gołej" przestrzeni. Chcieli mieć trochę bardziej "po hotelowemu" i jeśli dołożyć konkurencję w Polsce i wyższe wymagania zarówno portalu jak i gości zrobiło się tak, jak piszesz. Doszły np.tzw. wstawki: woda, kawa, herbata, cukier, coś słodkiego itp..pierdółki. Natomiast mieszkania, gdzie jest bardziej eksklusive wyposażenie czy udogodnienia powstały prawdopodobnie z myślą o nieco innym wynajmie. Może biznesowym, może długoterminowym dla wymagających. Są wynajmowane na krótkie pobyty bo akurat jest popyt. Czasami wiąże się to z, powiedzmy, niezrozumieniem do końca potrzeb wynajmujących mieszkanie. Moja znajoma z pracy zadzwoniła kiedyś do mnie, żebym pomogła jej rozkręcić się w tym wynajmie. Okazało się że jest już na portalu ( booking tylko! ) ale prawie nikt nie chce rezerwować. Obejrzałam to i zdębiałam. Biała ekskluzywna posciel, białe ręczniki ( te akurat mogą być takie - jak kogos stać na takie zakupy :-) ale teraz uważaj! Cena taka sama jak w Mariott-cie w samym centrum a mieszkanie położone w blokowisku na Grochowie, hrehre i totalne bezguście kolorystyczne !! Nie oceniam gustu tylko akurat ona pracowała w hotelu dłużej niż ja i powinna wiedzieć co uśredniony odbiorca oczekuje na kilka nocy. Odmówiłam jej wymiksowując się brakiem czasu. Tam, w tym miejscu to najwyżej hostel sprzedawałby się czyli kazdy pokój osobno ( były 3 pokoje!! ) ze wspólną kuchnią i łazienką dla wszystkich ale to "trudniejszy" kawałek chleba. Ja też mam jedno z mieszkań z podgrzewaną podłogą w łazience i osobnym WC z funkcją bidetu! Goscie myslą, że to specjalnie dla nich zostało stworzone a to g.prawda. Mieszkanie miało mieć inne przeznaczenie. Także jesli cos cię dziwi w materii hotelarstwa to napisz do mnie :-)))). Na wszystko jest racjonalne wyjasnienie. Na ten Festung Breslau już się cieszę.

      Usuń
    2. Matuchno, jakie to wszystko skomplikowane!

      Usuń
    3. jest okrutnie skomplikowane...a AirBnB, jak nazwa wskazuje, wyrosla z bed AND breakfast, tylko potem troche zwyrodniala, hrehrehr, B&B bywaja jeszcze w ludzkich domach, gdzie jest albo wydzielone dla gosci, ale niekoniecznie. poza pokojem jadalnym i , jesli akurat jest miejsce - salonem. no ale wtedy obowiazkowe jest wlasnie i sniadanie. w terazniejszym AirBnB sniadania ni mo. a jak jest, to za ekstra oplata. Lilka jestes dobrym zrodlem infor przez swoja robote. To ile Ty masz mieszkan? a co do bidetow zintegrowanych to polecam biobidet...nawet ma funkcje suszenia, co doprowadzilo Pana Waldka do glupawki ;) Pan Waldek instalowal ten wynalazek.
      P.S. Nienawidze bialych recznikow. m.in. dlatego, ze nigdy nie uda mi sie kompletnie, zupelnie, calkowicie zmyc makijazu i potem widac to na reczniku. wole nie widziec, ze brudny, rhehrehrerhrhhhrhrhhehrherhe
      p.p.s. wspolna lazienka dla obych do dzielenia sie juz tak latwo nie przejdzie....

      Usuń
    4. Opakowana, właśnie dlatego paszczę wycieram najpierw papierowym ręcznikiem albo toaletowym papierem - w zależności od dostępności onego. W gościach. W domu nie mam białych ręczników!

      Usuń
  33. Wogle to zapomnialam napisac, z epieeeekny ten mural i witamy i wiwatujemy Lilke jako wspolpisarke Kurnika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej współpisarce to muszę z Hanusiem jeszcze przedyskutować ale dzięksy za wiwaty :)

      Usuń
    2. A tak naprawdę to nie sprawdzałam skąd nazwa AirBnB. Ja sobie przetłumaczyłam jak stary hotelarz: Air to air wszystko wiadomo ale BnB to hotelarski skrót od bed and breakfest i tyle w temacie!

      Usuń
    3. Lilka, ni ma o czym dyskutować! Klamka zapadła!

      Usuń
    4. Kurka, a no wlasnie, tez zapomnialam Lilce scisnac skrzydlo, masz niewatpliwe talenta , fajnie, ze bedziesz w Kurniku opowiadac co nnieco.

      Usuń
  34. Specjalnie dla AMP ! AirBnB to nie tylko duże miasta z pomocą tego portalu możesz wynająć domek na drzewie na totalnym zadupiu :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. Dobrze, że ja mam kontrolę i nikt mi nie zbuduje czegokolwiek w promieniu 500 metrów. Wiecie, to naprawdę idealna sytuacja, mieć taką władzę i nic nie zmieniać;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Haniu z Z. masz władzę większą niż wypasiony developper!

    OdpowiedzUsuń
  37. Wiecie co, Poznań chyba był prekursorem systemu typu AirBnB. Dawno, dawno temu, za głębokiej komuny, słynne Targi Poznańskie odbywały się raz w roku. Mnóstwo ludzi na ten czas wynajmowało gościom targowym swoje mieszkania, sami koczowali przez ten czas byle gdzie, najczęściej u rodziny. Hoteli było jak na lekarstwo, więc biznes się kręcił. W dodatku goście płacili w twardej walucie, a przelicznik był oszałamiająco korzystny. Na ten czas do Poznania zjeżdżały też panie lekkich obyczajów i one też musiały gdzieś mieszkać. Pracowałam już wtedy na targach jako tłumacz i czasem bywałam z chlebodawcami na jakiejś kolacji w hotelu. Raz dorwały mnie te panie w hotelowej toalecie i prawie dostałam po paszczy. Myślały, że ja z tych utajnionych i niezrzeszonych, co to cichcem z cudzoziemcami się zadaje i nie płaci haraczu żadnemu alfonsowi, jednym słowem, że chleb im odbieram! Nie pamiętam już, jakim cudem dały się przekonać, że ja tylko tłumok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre, Hana. Na targi kazali nam opróżniać 9 i 10-te piętro w akademiku i gnieżdzili sie nie wiem gdzie ci studenci. My z AWF-u nie bylismy wykwaterowywani bo to był nasz akademik a te miejsca na wyższych piętrach grzecznosciowo były dla studentów innych uczelni np. muzycznej czy ekonomicznej. Wtedy na dole w barku pojawiało się lepsze żarcie i kolejki stały niemiłosierne :). Myśmy na Targi włazili podstępem bo tam było piwo i jedzenie! Wtedy w sklepach był tylko ocet i musztarda i na kartki pozostałe rzeczy. No tak! Tylko nie było internetu wtedy i nikt tego nie pociągnął jak ci trzej z USA :).

      Usuń
    2. Na Wimbledon jak ludzie jado, to rozni tacy wynajmuja im swoje cale domy i dostawali tyle, ze nie musieli pracowac przez reszte roku. Inna dochodowa rzecza jest sprzedawanie truskawek ze smietana na Wimbledonie. Jak moje dziecko mieszkalo w London town, to wspolmieszkancy byli pytani, czy ktores z nich by sie zrzeklo swojego pokoju na 2 tyg i czy ewent. by zrobili z salonu sypialnie za duza kase, ci co by wypozyczyli pokoj mieliby spory zysk z tego...nie zgodzili sie.

      Usuń
    3. Ja przez kilka lat jeździłam na te Targi Poznańskie i sama wynajmowałam takie mieszkania, często w jakiś domkach Fajnie wspominam tamte czasy, Potem dyskoteki, imprezy :) Panienki i owszem grasowały tam, poza tym tych targów jest tam chyba około 12-tu, ale tylko kilka było bardzo dużych, największe to te odzieży, budowlane, rolnicze , samochodowe . Teraz pewnie juz jest inaczej. Pamiętam pierwszego Sfinxa- knajpę to był czad, pycha !!! Kolejki pod knajpą kilometrowe, potem zaczęli otwierać w Polsce kolejne lokale, ale teraz to jest syf. Wówczas kurczak rozpływał się w ustach, ryż mieli doskonale przyprawiony, nigdy nie zapmnę tego smaku i tych sosów mniam Teraz wołami by mnie tam nie przciągnęli

      Usuń
    4. To znaczy ogólnie do Sfinxa, może w Poznaniu nadal jest dobry, chociaż wątpię, poszli w franczyzę , jakoś spadła. Włascieli nawet kiedyś poznałam, nawet nie wiem czy to ci sami nad
      wtedy wielcy pasjonaci tego co robili.

      Usuń
    5. Sonic, co do Sfinxa nie wypowiem się, bo unikam takich przybytków raczej.
      Targi kiedyś były tylko raz w roku, w czerwcu i było tam wszystko. Potem, wraz z przemianami, zmieniły się i targi. Co miesiąc inne, a nawet i częściej. Przybyło hoteli, pensjonatów i nikt już swoich mieszkań w tym celu nie wynajmował.

      Usuń
  38. Ja tam bym się zgodziła...

    OdpowiedzUsuń
  39. Opakowana, ale dlaczego akurat truskawki?

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja bym sie zgodzila chyba, w kazdym razie to jest biznes, gdybym miala mozliwosci i warunki to moglabym sobie tak dorabiać, bo emeryturke to ja bede miala marniutką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. truskawki sa tradycja owiana chyba juz nimbem tajemnicy, poza tym, ze to akurat sezon truskawkowy. Pija tez wtedy hektolitry Pimms'a i jedza wywrotki scones'ow....

      nie wynajeli, bo oni wynajmowali pokoje i podpisywali umowe na temat nie podnajmowania i sie trochu bali jednak

      Usuń
  41. Padam na dziob. Ale napisze tylko , ze czesto korzystam z mieszkan w Warszawie( i nie tylko), Mnemo wie , ze czesto na Osiedlu za Zelazna Brama. Latwo nawiazuje kontakty z ludzmi, totez bywa , ze sie naslucham skarg, na tych wynajmujacych, od mieszkancow. Jakos mnie nie traktuja , jak turyste;)Ale tak wlasciwie jest, czuje sie mieszkanka tego miasta, i jestem grzecznym gosciem;) MOzliwosc wynajmu takiego mieszkania , na tydzien, na kilka dni, bardzo nam pasuje. Bo mozemy sie poczuc swojsko, to nie hotel jednak. I cenowo -jest atrakcyjne. Ale zdaje sobie sprawe, ze to jedna strona medalu...W domu nie mam bialych recznikow, ale w hotelu, czy takim mieszkanku-lubie. Musza byc dobrze wyprane, zeby byly biale. Gdy bylismy w Warszawie, w maju, to w lazience wisiala kartka, ze jesli na recznikach beda slady po makijazu , to trzeba bedzie doplacic 50 zl. czy cus;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Mieszkałam w wynajętym mieszkaniu w Wiedniu i w Egerze. Bardzo było wygodnie i taniej, w Wiedniu nawet blisko centrum i kolejki. Nie wiem jak to było załatwiane, bo wszystko organizowała córka.
    Mieszkania w pełni wyposażone, można było korzystać z kuchni, właściciel zjawiał się przed wyjazdem, a w Egerze wszystko załatwione zostało kiedy przyjechaliśmy i wyjeżdżając wrzuciliśmy klucz do skrzynki na listy.

    OdpowiedzUsuń
  43. Cześć Kury z rana. Dziarsko, bo -1 a ja zapomniałam i nie poowijałam ostatnich ciepłolubnych roślina ale jakoś nie padły. Jak miło. No i deszcz wczoraj pokropił, zupełnie niezapowiedziany. Też miło.

    Gentryfikację terenów wiejskich atrakcyjnych turystycznie obserwuję w okolicy. Sama jestem częścią procesu. Na szczęście nasza okolica nie jest super atrakcyjna, więc i gentryfikacja przebiega powoli i nie jest przytłaczająca. Wg mnie proces mieszania się ludności osiadłej z napływową ma raczej pozytywne skutki, byleby tej napływowej części nie było zbyt dużo. Bo zaczyna się rządzić, wprowadzać miejski porządki, a na koniec dziwi, że wiejski klimat znikł.
    U nas na szczęscie nikomu jeszcze nie przeszkadza, że krowy srają, gówno śmierdzi a kogut pieje wczesnym rankiem.
    No to miłego dnia, Kury!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecho - gentryfikacyjnopodobne procesy zachodza caly czas, kiedy m iastowi kupuja tanio chatki we badz za wsia...co oznacza w praktyce, ze mlodych, co mogliby, no mogliby dzieki technologii i temu podobnym, ZOSTAC na tej wsi, ale miastowi winduja ceny chalupek. W Walii akurat jak zamieszkalismy tam, to trwala od jakiegos czasu wojna lokalsow z naplywowymi (czyt: Anglikami), co - przez wykupywanie nieruchmosci na letnie/sezonowe domki, kompletnie naruszylo te jakby strukture, no bo glupio jak sie jedzie w takim listopadzie czy lutym przez wies, a tam polowa domow ciemnych zupelnie. Mysmy byli na krawedzi okolic, gdzie lokalsi w protescie podpalali te chalupki. Mnie w naszych okolicach lubili, bo NIE jestem English, a slubnego tolerowali, bo przypiety do mnie. w sumie gdzies sie rozmazala roznica pomiedzy przyjezdnymi mieszkajacymi a przyjezdnymi -urlopowiczami, bo gdyby nie naplywowi, to by zamkneli szkole podstawowa w naszej wsi (cos 58% dzieci nie walijskich...mimo tego nauczyciele w czasie przerw i w czasie obiadu do wszystkich dzieci mowili po walijsku. Mieszkalismy tam, ale wygnal nas KOMPLETNY brak pracy. teraz byloby pewnie nieco inaczej (no , maja ceramike w takim znanym craft centre w corris czyli naszej wsi...).

      w Polsce ta gentryfikacja wsi (brzmi jak elektryfikacja....) to bardziej budowanie domow po wsiach (mea culpa itepe). my do tego w ogole powinnismy byc odstrzeleni, bo nie mieszkamy na stale. ale jak jestem, to ani nie pale guma i plastikiem ani nie urzadzam zjazdow halasliwych i nie narzekam na bloto po kolana w tzw ulicy za naszym domem. Jedyna krowa w okolicy mysli, ze jest koniem i galopuje w towarzystwie kobyly i zrebaka ULICA na pstwisko niedaleko.

      Usuń
    2. Ci Walijczycy krewkim narodkiem są. Nie, żebym wiele na ten temat wiedziała, moje wiadomości na temat bierę z pewnej serii książek detektywistycznych, których akcja toczy się w XII wieku na pograniczu Walii i Anglii. :-D

      Usuń
    3. aaa, to z czasow, kiedy Walia byla Walia, hrehrehre zgnusnieli od czasu dolaczenia do UK, ale jeszcze troche ludzi mowi w jezyku, no i te napisy w jezyku...

      Usuń
    4. Krysiu, wszystko co Ciebie dotyczy, bądź jest jakoś z Tobą związane, nawet w najmniejszym stopniu, musi być nienormalne , w sensie zabawne :)))) Jedyna krowa w okolicy mysli, ze jest koniem i galopuje w towarzystwie kobyly i zrebaka hahahhaahhaahah

      Usuń
    5. No tak jest! krowa nie jest moja, a Lisa.

      Usuń
    6. U Ciebie jest Lis cp ma Krowę. U mnie jest Byk, co ma Konie. :-)

      Usuń
    7. A u nas był Baran co miał byki:)

      Usuń
    8. Też znam pana Barana, co ma byki i konie ( śląskie ). Może to ten sam?

      Usuń
  44. Nie chciało mi się wstać. !0 stopni, słońce, jednak trzeba było, bo może to ostatnie ładne dni.
    Miłej soboty Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  45. najlepszym przykładem takie Lusówko czy Suchy Las - kolega kupił w Lusówku dom 20 lat temu - kompletna wieś mu odpowiadała, trochę długo się jechało, ale była cisza, ogródek, te sprawy - dzisiaj - luksusowe wille wokół, firmy, firemki, nawet ma kawiarnię i pizzerię na swojej ulicy, a jedzie się jeszcze dłużej, bo korki fatalne... Chce nawiewać dalej, ale już ma swoje lata i tak się waha...
    A w Suchym to już dawno się odklejono od rzeczywistości... Ostatnio byłam u kumpeli i poszłyśmy na spacer - jak pokazała mi pałac "króla kantorów" to wyprzęgłam;) Słuchajcie, Wersal się chowa - a na trawniku przed domem naturalnej wielkości żubry podobno podświetlane wieczorami na czerwono robią inscenizację corridy;)))) Tak głośno się śmiałam, że aż ochroniarz wyszedł z budki, bo i budka dla ochroniarzy jest... I dalej już tylko takie pałace, a jej domeczek jak zagubiony w akcji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od zubrow podswietlanych dostalam czkawki i trwalej glupawki...ojacie.

      Usuń
    2. opakowana, dobrze, że byłam w dzień, jak nic dostałabym zawału albo i apopleksji;)

      Usuń
    3. Kretowata; tez mam na moim osiedlu (tez w tej okolicy)taki mniej więcej jeden Wersal. Też jest tam niby żubr, prawie naturalnej wielkości, ale wyglada raczej na zwykłego byka, takiego od zwykłej krowy. Na bramie stoją dwie sowy nadnaturalnej za to wielkości, na które mój Baluś strasznie szczeka za każdym razem jak idziemy tamtędy na spacer. Ale budki ochroniarskiej nie ma, więc wnosze z tego że to nie ten pałac. Kiedy tu zamieszkałam było cicho i spokojnie, ech....

      Usuń
    4. Ale goryla nadnaturalnej wielkosci nie bylo?

      Usuń
    5. Opakowana - teraz to ja się oplułam hahahahahhahaha
      Goryl hahahahahah, kurcze majstersztyk bo to przecież można dwojako pomyśleć :))
      No to widac nowa nowobogacka moda te żubry
      Krecie ja bym ryczała ze śmiechu z Tobą i z Tobą dostałabym zawału nocą :)))

      W wiosce obok mnie jest opuszczony taki "Wersal" z lwami na trawniku blisko ogrodzenia, ale okazuje się, że włascicielka wylądowała na przymsowych wakacjach za nasze podatki, i tak już się wczasuje kilka lat, nie wiem kiedy kończy się jej ten " turnus" heheheh
      ale ponoć kasę na tę posiadłość miała z jakiegoś milionowego przekrętu, a była prokuratorem , więc te wczasy pewnie ma niezłe , koleżanki wczasowiczki na bank wiedzą kim była

      Usuń
    6. A to nie Prezesowa sfotografowala goryla pilnujacego posiadlosci? Czy byl to krokodillo? bo juz mi sie maci. pare lat wstecz to bylo. Dzie PrezesowA?
      za to u nas nieco dalej, na nastepnej ulicy, szereg domow i w okolicach swiat ludzie stawiali takie rozne dete Mikolaje i balwany. No i dwoje sasiadow zanabylo te rzeczy OGROMNYCH rozmiarow. jesden byl przywiazany do plota, drugi, po drugiej stroie plota siedzial na laweczce. oba byly przytwierdzone lancuchami (!!). Wiaterek, ktoren bywal, nieco rozluznil lancuchy i tak wirowal, ze jak szlam obok to widzialam jakby sie wielki Mikolaj szamotal z gigantycznym balwanem, jak dwoch pijakow. oczu nie moglam oderwac od spektaklu!!

      Usuń
    7. Opakowana, gratuluję pamięci! Był goryl, a jakże! No i jestem, jestem, wróciłam ze świata i nieco mnie zmogło.

      Usuń
    8. Kretowata, a Dąbrówkę znasz? Kiedy jeździłam tamtędy 10-12 lat temu, był las i jeden dom pod lasem. Zazdrościłam temu domu, bo miejsce było śliczne. W tej chwili wygląda to jak gigantyczne koszary, a korki gorsze niż Poznaniu. Niedajbuk jechać tamtędy w godzinie szczytu. Nawet obwodnica się zatyka.

      Usuń
    9. Marta, też myślałam, że Kret o TYM domiszczu pisze!

      Usuń
    10. Krysia, ja ryczę ze śmiechu ojacie, już widzę to oczami wyobraźni- tę walkę i Ciebie jak się na to patrzysz


      Hanuś, a ja nie pamiętałam tego goryla, a tu proszzzz
      w sumie łysy goryl z budki ochroniarskiej wydawał mi się bardziej prawdopodobny :)))))

      Usuń
    11. W sumie to nie takie śmieszne - bo wynika, że TAKICH domiszczy jest w naszej ojczyźnie wiele... Auć;)

      Usuń
    12. Kretowata, zatrzęsienie! Szukam małego białego domku może-być-na-prerii i siedzę na wszystkich portalach z nieruchomościami. We łbie się nie mieści, co ludzie potrafią wykombinować. A im większa kasa, tym większe dziwadło. Ciekawostka taka.

      Usuń
    13. Sonic, próbowałam odnaleźć goryla, ale to szukanie igły w stogu siana:)

      Usuń
    14. raczej szukanie goryla w stogu siana....

      Usuń
  46. Sonic, Ty się z goryla nie natrząsaj! Tam gdzie mieszkałam, w sąsiedniej wsi stał taki w ogródku pode tujkom! Pisałam o tym, jest nawet zdjęcie takie trochę zza krzaka, bo nie było warunków na lepsze.
    A tutaj, nieopodal jakie są pałace! To jedna z bogatszych sypialni Poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy na chwile obecna mozna uznac, ze goryl to stal wedle belejakiego domu - tandety w porownaniu z bardziej nowoczesnymi palacami...ogolnie, jak sobie z ciekawosci patrzylam na domy w moich okolicach wroclawskich, to sie spodziewalam jakiego takiego gustu we wnetrzach, a tu tragiedja grecjanska prawie. heksametrem i w trzech aktach...do tego zdjecia furt tego samego a nawet rzeczy czy kolekcji, co wiadomo, ze wlasciciel zabierze ze soba...kto na to zezwala??? ale m oze czasami sa to mieszkania, w ktorych nikt juz nie mieszka od dawna...

      Usuń
    2. Opakowana, różnica polega na tym, że co mniej zamożni mają goryle i sokoły z plastiku, a ci bardziej wincy takie spiżowe. Jedne i drugie jednako paskudne.

      Usuń
    3. A co niektórzy w naturze - muszą tylko popatrzeć w lustro.

      Usuń
  47. Trzy razy nie wpuściło mi komentarza, dlatego milczę.
    Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzisiaj wyłączona bo do wieczora w hucie a potem dwa półfinały w siatę.Przed chwilą skończył się mecz Polaków, Jeeeeeee!!! Jutro z Brazil o mistrzostwo świata!!!

      Usuń
    2. u nas takich cudow nie pokazuja naturelment...

      Usuń
  48. Oj Bezowa, uśmiałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  49. Cześć Kurencje. Nawet na naszej wiosce jest jeden taki pałac - yk, yk, yk, co jak się na niego patrzy, to poczucie estetyki strasznie się wije, jęczy i zębami zgrzyta. A przecież to taki koniecświataniewiadomogdzie. Ale jedno daje nadzieje, jak do tej pory każda osoba, lokalna czy napływowa, uważa, że to paskudztwo. Najwyraźniej osiedliśmy we wsi posiadającej naturalny dobry gust. Jeee! To jest wielka wartość.
    Poza tym, szron na trawie, konie na szronie, na koniach para i tak to. Grzybów nie ma, nawet suszonych. Przycięliśmy nasze brzozy, bo za dużo wystrzeliły w górę i zasłaniały. Ludzie - własnymi ręcami sadzili my te drzewa 10 lat temu a une już za duże! No to może doczekam tego, że nasz ogród będzie wyglądał tak jak chciałam. I wcale nie będęmusiała bić rekordów długości życia - wystarczy powiedzmy 105 lat.
    No to miłej niedzieli, Kurki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, mój ogród TAM rozbuchał się po 10 latach. A teraz! Busz!

      Usuń
    2. Lawendowy busz. Jak tam Kingi nasadzenia- przetrwały saharyjskie upały i suszę?

      Usuń
  50. Dzień dobry.
    Dzień słoneczny się zapowiada, chociaż zimny, teraz 6 stopni.
    Na włóczęgę po mieście się wybieram z B i G.
    Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2 i pięknej, wielkiej włóczęgi!

      Usuń
    2. Ale macie fajosko! a ja ani tam, ani do chodzenia ani nic. Bawcie sie dobrze!!!!!!

      Usuń
  51. Te orły i sokoły też czesto widuję przy niektórych domostwach,jak i mury z tralkami i inny badziew kompletnie nie pasujący do niczego,czasem by sie człowiek zatrzymał i strzelił fotę,ale jakos tak głupio:)

    Dzień dobry, słonecznie i jeszcze zimno. W nocy był tylko 1 st.
    Młodsza juz wyjechała,buuuuuuuu, we wtorek znow na rozmowe o prace sie wybiera do stolicy, no nie wiem czy cos z tego będzie, juz sie nie napalamy, po porzednich doswiadczeniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora - i tak kciuki beda trzymane i hop i siup. A nuz pomoze :)

      Usuń
    2. Dora, co ma być, to będzie. Twój stres nie pomoże, chociaż rozumiem, że nie da się od niego odciąć. Chociaż spróbuj:)

      Usuń
    3. Spróbowałam, jak poszłam do piwnicy to zalamałam ręce i wzięłam się za szczatkowe porządki,wyniosłam 3 worki smieci ,w tym czasie córcia napisala,zej est już pod Łodzią, zatem coraz blizej:)

      Usuń
    4. Opakowana, wstępnie wie tyle (po rozmowie telefonicznej), że pracowałaby na czacie i odpisywałaby na e-maile po niemiecku, firma zapewnia tez darmowe szkolenie,nie wiem konkretnie jak się firma nazywa,w każdym razie związana z odprawami lotniczymi. Godziny pracy płynne, tzn.ważne ,żeby do pracy dotarła i zrobiła swoje. 17 zł brutto . No i nie wiem na jaki czas. Zobaczymy czego dowie sie na rozmowie.

      Usuń
    5. A, zajrzała na opinie i sa takie sobie,ze bywa,ze zwlekają z wypłatą ,np.,ze duza rotacja, wiec nie wiem jak to bedzie.

      Usuń
  52. Pięknie na świecie, słoneczko i błękit nieba.Napawam się,bo podobno idzie ponurość.Rozpoczęliśmy też sezon grzewczy,bo wieczorkiem chłodno.

    Co do architektury to gminy powinny wprowadzić jakieś ujednolicenia.Jak się jedzie przez zachodnie miasteczka to wszystkie domy i dachy są jednakie,wprowadza to jakiś ład.U nas pałace obok gołębników,maszkary obok prostoty,pomięszanie z poplątaniem.

    OdpowiedzUsuń
  53. Hanna, chłodu dzielnie się jeszcze opieram, chociaż z coraz mniejszym przekonaniem. U nas też przepiękny dzień, mus zająć się nieco gumienkiem.

    OdpowiedzUsuń
  54. 17 st.pieknie, słonce ,nieboskłon bezchmurny.
    Dziecię dojechało szczeslwie.

    OdpowiedzUsuń
  55. Cześc Kurencje, nadaję popołudniowo.
    U nas słonecznie i przyjemnie, wybraliśmy się w związku z tym na targ staroci w Jeleniej. Cuda na kiju, powiadam wam, Kury, napatrzyłam się do nieprzytomności, nachciałam nieziemsko, ćwiczyłam wstrzemięźliwość, powściągliwość oraz cnoty wszelakie. Nie zrobiłam niestety żadnego zdjęcia, bo nie zajarzyłam, że mój telefon potrafi.
    A było na co patrzeć. Wiatromierze z Sojuza, telefony z III Rzeszy, pocztówki z Adolfem ( korciło mnie, by nabyć i wysłać bez koperty, tylko komu?), przecudne porcelany ze stron świata conajmniej pięciu. Torebeczki i torebusie z paciorków, skóry węża i krokodyla... Tu prawie się dałam skusić. Ale nie - wytrwałam w postanowieniu wstrzemięźliwości i nie nabyłam. O bogowie. Śrubki, nakrętki, rączki, uchwyciki... Wszystko tam było. Jednak nie na moje siły takie targi. Na szczęście żem już w domu, ze solniczką fajansową, broszką w plemniki, a ukochany nabył pierścienie na serwetki. Szczęśliwy jak prosię w deszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twojego to łatwo uszczęśliwić;) Jak to komu Adolfa? Mnie! Ja bym tylko doceniła;)
      U nas dzień był piękny! Ale grzybów też nie ma... Zimno bo.
      Ja dziś tradycyjnie w siodle poranek spędziwszy, prawie wszystkie serpentyny i szlaczki, co nam instruktorka naustawiała wyjechawszy, przypędziłam do domu. I herbatka na tarasiku, joga w słoneczku, niedzielny obiadek do wypęku, a teraz - podobno nasi grają czy cóś - nie wiem, pakuję się na jutro: prunelki, torebusia, szminusia, grzebyczek, sukieneczka i takie tam...

      Usuń
    2. Hrehre, Krecie, znaczy nic się nie zmieniło. W hucie zamieniasz się w Barbie:)))

      Usuń
    3. Agniecha, okropnie, straszliwie Ci zazdraszczam! Też chciałabym się nachcieć do wypęku, chociaż tyle. Nie mam już miejsca nawet na chcenie.

      Usuń
    4. Za niskam! Prunelki na obczasie zabirom, żebym se mogła chociosz okno roztworzyć, bo dyg za wysoko som klomki!

      Usuń
    5. jedyne co mom z Barbi to.., cycki;)

      Usuń
    6. No popatrz Kretowato, a on Adolf taki był śliczny, w technikolorze, na tle szczytów alpejskich. Może za rok...
      Hano, tam była taki serwisik do herbatki, na 2 osoby, że naprawdę straszliwe chcenie mnie ogarnęło. Przepiękna cieniutka porcelana we wzór z realistycznych ostów. Kwiaty. listki, łodygi... Ach i och. Drogie i w ogóle po co... Ale podziwiać można.

      Usuń
    7. Agniecha, zaintrygowała mnie broszka w plemniki...

      Usuń
    8. Czy mam zrobić zdjęcie i przesłać Prezeskurze Hanie?

      Usuń
  56. Wróciłam z włóczęgi. Na targu staroci tez byłyśmy, ale starałam się nie patrzeć, bo u mnie wstrzemięźliwość wskazana bardzo. Nie nabyłam nic, nawet zdjęć nie zrobiłam. Co widziały i oglądały Dziewczyny, nie bardzo wiem. Jednak kilka wspólnych zachwytów było.
    Potem był pyszny obiadek w włoskiej knajpce na Kazimierzu i spacer uliczkami Podgórza. Pogoda cudowna, słońce a nie gorąco, słowem pięknie było i szkoda, że się skończyło.

    OdpowiedzUsuń
  57. Helou wieczorne, jakos udalo sie ogarnąć całokształt, za niedługo siatkówka, złoto czy srebro?
    I po niedzielce.

    OdpowiedzUsuń
  58. Zaiste, pogoda była jak drut, niebo jak lazur, słońce jak kula ognista. Trochę gumienko ogarniałam, trochę się posnułam, trochę zupki grzybowej zjadłam u MM. Teraz spać chcę i chyba spać pójdę, bo jakoś mało wyraźna jestem. Włączyłam piec i chyba z rozpusty cieplnej to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  59. Ogladam ja sobie kawalkicuzil... golfa - Ryder Cup - duze to, hameryka contra europa. w radio calosc, w tv wieczorkiem kawalki pokazuja. no i sluchaja ciagle mi sie wydawalo, ze sie przeslyszalam. jeden Amerykanin, wyraznie francais w genach, a nazywa sie wdziecznie deChambeau... zreszta moze i Polak i dla fasonu sobie nazwisko zfrancuzil...jak napisane to brzmi wielce szlachetnie, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  60. Opakowana, może źródłowo nazywa się Szambo(wski)?

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja tylko na chwilę i nie na temat. Mikaaa!!!! Oglądałaś? Fajne te mistrzowskie chłopaki. Uff tyle nerwów, człapię na spalną. Ale szfystko czytam od pierwszego dnia nowego wpisu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że oglądałam!!! Fantastyczni byli!

      Usuń
  62. Tak sobie wieczorkiem pomyślałam, że jednym okiem spojrzę na ten nasz mistrzowski mecz i...wciągło mnie na amen. Mecz niesamowity, a chłopaki jeszcze lepsze. Żadnych idiotycznych fryzur i całych ciał w tatuażach, jak to u nożnych. Widac że maja wiecej w głowie niz na niej. Dosłownie, bo połowa z nich łysa albo łysiejaca, co specjalnie uroku im nie odejmuje. A swoja droga oni tak łysieja od jakichs wspomagaczy czy może z wysiłku? Lilka czy może cos wiesz na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  63. Ekhm..., mnie tam łysiny nie przeszkadzają no ale takich przystojniaków jak Wlazło i Winiaraski to w tej drużynie niestety nie ma. Piszę już ze spalnej, oczy mi się kleją a jutro o 6.30 pobudka i do pracy. Miłych snów Kurencje.

    OdpowiedzUsuń
  64. Ze sportu to ostatnio ( Jeżeli chodzi o oglądanie )pociąga mnie snooker. Przyjemna, zielona płaszczyzna, eleganckie, kolorowe kule, panowie w kamizelkach z gracją wypinający pośladki nad stołem. Umiar, namysł, rozwaga, ukryte emocje buzujące gdzieś tam. Jeszcze tylko szachy są bardziej widowiskowe, ale nie wiedzieć czemu, rzadko pokazują w TV.
    Pozdrawiam o chłodnym poranku.

    OdpowiedzUsuń