Czy wiecie, jakie są korzyści z niemania auta? Zwłaszcza jeśli całe życie się je miało?
Pamiętacie historię sprzed chyba dwóch tygodni, kiedy to udałam się w plener z koleżanką i do samochodu ktoś jej się włamał? Auto nadal stoi w warsztacie i czeka na części z Niemiec, bo uszkodzona jest stacyjka, immobilizer i system zamykania drzwi. Koleżanka mieszka trochę poza Poznaniem, ale pracuje w centrum. Ma to szczęście, że w jej miejscowości jest stacja kolejowa i świetne połączenie z Poznaniem. Nie mając innego wyjścia, koleżanka jeździ teraz do pracy pociągiem. I eureka! Jest taniej, szybciej i przyjemniej, do tego z dworca PKP ma bliziutko do pracy. Dziwię się trochę, że dotąd na to nie wpadła! Poza kwestiami czasowo-finansowymi, koleżanka odnotowała poprawę kondycji, bo do/od stacji spory kawałek trzeba dojść. No i proszę, jak złodzieje mogą napełnić szklankę (przynajmniej do połowy).
Poza tym obrobiłam kawał gumienka, bo zapuściłam je strasznie. Jest rozpaczliwie sucho, poznikały gdzieś różne byliny, mimo podlewania. Nawet konwalie zasychają. Nie wiem czy bez da radę i forsycja...
Zdjęć nie będzie, bo aparat nadal w naprawie.
Mnie też nie będzie przez weekend. Autorka jednej z przetłumaczonych przeze mnie sztuk (tej, której premiera odbyła się w kwietniu), poprowadzi warsztaty teatralne dla młodzieży w przyjemnym pałacyku (znów!) poza Poznaniem. Potrzebny tłumacz, to jadę. Siatka pet-sitterów uwita. Aparat pożyczyłam od MM, więc jakieś fotki będą. Prawdę mówiąc nie bardzo mi się chce, bo ostatnio niewiele mi się chce, no ale grosz na ulicy nie zalega i dobrze mi to zrobi (chyba).
Mama jest zaopiekowana, rehabilitacja ustawiona, aczkolwiek pacjentka nie współpracuje, co nie jest niczym nowym. Maciek przeszkolił personel Domu, wiedzą co robić i jak.
To tyle. Głupio jakoś bez zdjęć.
Pierwsza ?
OdpowiedzUsuńMoże druga ? Barbara
OdpowiedzUsuńBarbara, z czytaniem?
UsuńJa zawsze porzundnie czytam :)). Rabarbara
UsuńBarabara, wobec tego chapo ba i srebro!
UsuńDruga po czytaniu. Głupio trochę bez zdjęć ale obleci. Czasem bez samochodu szybciej, czasem bardzo źle, chociaż ja nie jeździłam tylko mnie wożono.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to będzie udany weekend.
Ewa2, mnie też tyłek przyrósł do auta, przyznaję się. Ale mieszkam w takim miejscu, że bez niego chybabym się wściekła.
UsuńCzyli, Hana,mieszkasz w hameryce (nie nju jorku, bo tam jest inaczej), bo tam nikt nie chodzi na piechote.
UsuńOpakowana, coś w podobie. Pode miastem.
UsuńWłączę się potem do komentarzy bo teraz będzie mecz :)
OdpowiedzUsuńjaki mecz? ja ogladam starego Bonda i jest strasznie smieszny - Roger Moore kaskadera ma wygladajacego zupelnie inaczej niz on a sceny bijatyk doprowadzaja mnie do niezlej glupawki. A Moore biega w bilmie jak dziewczynka, bo nozki mu na boki od kolan leca, rhehreher. Filmy z lat 70tych sa cudne, hrehre - z zegarka elektronicznego wychodzi mu fax jako pasek taki wygniatany!!
UsuńOpakowana, paski szły nie z faksu, tylko z dalekopisu! O faksie nikt wtedy nie słyszał jeszcze.
Usuńmasz racje......ja zem nie zauwazyla. faksy przyszly pozniej...nawet mielismy przez jakis czas telefon z onym.
UsuńDalekopis zwany również telexem:) Używałam tegoż podczas pracy w "Orbisie" jeszcze w latach 80-tych.
UsuńLilka, masz podium i dyplom z czerwonym paskiem!
OdpowiedzUsuńDobrze, że jedziesz bo jak człowieka ogarnia niechcenie to przymus konieczny ;). I o proszę ! opiekę dla inwentarza da się zorganizować ! Baw się dobrze przy tej robocie :)! Barbara
OdpowiedzUsuńNo przeciez masz chyba smarkfona, wiec mozna zdjecia z niego wstawiac. Ja czasem tak robie, zeby bylo choc jedno na post.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze wyjezdzasz na weekend, na pewno dobrze Ci zrobi taka zmiana. A ze jeszcze za piniendze... czego chciec wiecej.
AMP., totyż jadę. Nie mam nawyku robienia zdjęć smarkfonem i nie pamiętam o tym, że mogę. No i zgubiłam kabelek do srucania i muszę zdjęcia słać sobie na pocztę, a potem walczę, żeby się otworzyły.
UsuńA ja mam jakos tak ustawione, ze nie potrzebuje kabelka i one sie pokazuja w lapku same. Jakos tak czarodziejsko wedrujo do lapka.
UsuńMoje tam nie wędrujo. Lezo jak pomrów i zapierajo się.
UsuńZnowu zgubiła?? Przypominam, że jeden twój kabelek leży i czeka w Zakopanem, nic tylko odbierać.
UsuńMika, zgubiła raz, a dobrze! Kabelek zalegający pode Tatrami, to kabelek od aparatu fotograficznego. Teraz mam inny aparat, ale może kabelek pasuje. Mam nadzieję, że dane mi będzie sprawdzić to osobiście.
UsuńDzięki Barbara, postaram się ubawić po pachi. Dwa dni da się jakoś, ale więcej trudno. Opieka też ma swoje zwierzęta.
OdpowiedzUsuńTam zaraz po pachi ;)) , ważne żeby było ciekawie i towarzystwo miłe a jak jeszcze ładne miejsce ! I może jakieś Pinonłar dla odmiany ;)? Rabarbara
UsuńRabarbara jestes? wieczorem juz nie latasz po posiadlosciach i nie wyrywasz chwastow.
UsuńRabarbara, ale że po pachi to nie? Pinonłar nie wykluczam.
UsuńW każdym razie stronić nie będę, jakby co.
UsuńGrazyna - Rabarbara teraz patrzoszy szafy i myje szkla.
UsuńJa sama niedawno odkryłam uroki komunikacji miejskiej
OdpowiedzUsuńjakoś jadąc autobusem inaczej mi mózg pracuje
do miasta coraz częściej jadę tak, zwłąszcza, że jest taniej a ja skąpa jestę:p
U nas bilety komunikacji sa tak drogie, ze sie w ogole nie oplaca, taniej autem. Przejazd w jedna strone kosztuje 2,40€, w dwie prawie piec. Powariowali z tymi cenami.
Usuńno to u nas 2 euro za 2 godziny, 4 za cały dzień
Usuńjak mam coś załątwić w mieście to 2 godziny świat i ludzie, a za parking plus benzyna to wychodzi dużo drożej
a w soboty za darmo mamy:)
Odkryłabym te uroki, gdyby nie to, że podmiejska jestem i najsampierw autobus, pętla, tramwaj, drugi tramwaj - cenowo masakra. A autem szybciutko, bo dwupasmówka, na której nigdy korków nie ma. Jeśli udam się do centrum poza godzinami szczytu, to spoko. Na szczęście w szczycie nie muszę.
UsuńRybeńko, będę celować tak, żeby wpaść do Ciebie w sobotę.
Usuńa to by było:)))
UsuńHrehre, Rybeńko, bywam spontaniczna!
UsuńPo Warszawie swietnie sie jezdzi komunikacja, juz zapomnialam, ze samochodzik stoi w garazu...poza tym ja jezdze za darmo!!!!!!!! skacze sobie z metra do tramwaju, z tramwaju na autobus etc...swietnie mi z tym jest i wszystko bez wydania grosika! zycie jest piekne!
OdpowiedzUsuńGrażyna, inaczej jest, kiedy mieszka się w obrębie miasta, a inaczej, gdy poza nim, choćby na granicy. Komunikacja podmiejska jest droga i działa tak sobie, a przesiadanie się jest upierdliwe.
UsuńU nas miejski bilet kosztuje 1,50 zł. Ja za miesięczny na całe miasto płacę 54 zł i mogę jeździć w te i nazad cały dzień.
OdpowiedzUsuńFajnie Hanuś, że oderwiesz się na chwilkę od codzienności.
Baw sie zatem dobrze w ten weekend mimo pracy!
OdpowiedzUsuńMój brat pociągiem jeżdzi do pracy od lat. Mieszka w odległości około 40 km od Wro. Bardzo takie dojeżdżanie sobie chwali. Taniej i poczytać można.
Wielka zaleta wieku, też jeżdżę za friko i bardzo sobie chwalę. Wcześniej miałam kartę na wszystkie linie, jak dojeżdżałam do pracy i do wnuków to w dwa tygodnie wyjeżdżałam cenę karty. Opłacało się bo wychodziło w przeliczeniu pozostałe dwa za darmo.
OdpowiedzUsuńBrak samochodu ma też swoje wady, bo czasem coś przewieźć ciężkiego trudno, no i wypady za miasto utrudnione.
Zawsze zazdrościłam literackim i filmowym bohaterom (głównie w Anglii), że mogą sobie pociągiem się przemieszczać do roboty i nazad. Jako rzekł Izydor, poczytać można, na ludzi się pogapić, nawiązać to i owo.
OdpowiedzUsuńOd nas tani bilet do London town (od miasta duzego, pode ktorym mieszkam) kosztuje w te i nazad -wersja tania na dluzej naprzod 80 - 100 funtow, wersja lecisz na dworzec i kupujesz - cos kolo 160....a pociagi pelne...
UsuńOpakowana, to chyba strasznie drogo?
UsuńStrasznie...autobusem wychodzi taniej, ale jedzie 3 dni i konie zmienia 4 razy....no i jest megabus za pare groszy. ten chyba jeszcze dluzej j edzie...
UsuńHanuś, taki wyjazd, choć krótki ma swoją moc. Trochę wyluzujesz i o to chodzi, zwłaszcza, że ostatnio miałaś głowę zajętą dość intensywnie. Przyda się więc kompleksowo i duszy i ciału :). Ja jestem też przyspawana do auta z racji charakteru swojej pracy ale w Wa-wie komunikacja jest bardzo dobra. Jak mieszka się przy metrze to już w ogóle bajka. Jak jadę w innym celu niż do pracy to jadę oczywiscie metrem. Mam też swoją metodę poruszania się po miescie jak tworzą się nagle korki. Staram się mianowicie jechac wzdłuż linii metra, jesli widzę, że stójka w zwisie, parkuję gdzie bądź i przesiadam się w metro. Dzieje się tak wtedy, gdy tylko moja osoba się przemieszcza. Jesli muszę cos dowieźć niestety stójkuję z innymi. Bardzo podoba mi się bilet chyba tzw. familijny z myslą o turystach. Bilet kosztuje 40,00 zł i jest max dla 5-ciu osób. Jest ważny od piątku od 18- ej do poniedziałku do 8-ej na wszystkie srodki komunikacji. A mama - pacjentka miała i ma kupę szcześcia :))))))
OdpowiedzUsuńLilka, co to jest stójka w zwisie? Wyobraźnia podpowiada mi straszne świńsfa.
OdpowiedzUsuńNo jadę, jaaadę, już nie mogie się wycofać, niehonorowo.
Wiesz... auto stoi , mi szfystko zwisa. A jak ty sobie wyobrażasz tą figurę to ja już nie wnikam. Wyobraźnię masz! To i świństwa też mogo ci się przydarzyć :)
UsuńNo i bardzo dobrze, że nie możesz się wycofać dobrze Ci zrobi ten wyjazd zobaczysz!!! :)
Usuńten zwis mnie niepokoi, bo stojke pojelam...
UsuńOpakowana, odetchłam, bo już myślałam, że cuś z mnom nie teges.
UsuńFefdziesiąta! Hano udanego wyjazdu, oderwiesz sie troche,co bardzo wskazane.
OdpowiedzUsuńDora, oderwę się i urwę! Paczusia jest, wielkie dzięki!!!
UsuńLilka, mnie tam nie zwisa, jak stoi. Strasznie się wkurzam wtedy.
OdpowiedzUsuńWiem, Marija, ale pomendzić (pomędzić?) nie zawadzi:)
OdpowiedzUsuńOjtam ojtam, czasem no moze byc bez zdjec, szczegolnie jak Sie Nic Nie Chce.
OdpowiedzUsuńJa to wczoraj , jak przybyl objazdowy malarz samochodowy, mialam isc do podiatry czyli chiropody w naszym centrum. w pore zadzwnilam z prosba o zmiane terminu, bo najpierw musialabym isc do autobusu. tam czekac a jest we wiacie jedynie zimne siedzisko. potem od naszej stacji autobusowej przejsc do przychodni a potem NAZAD, to mi sie slabo zrobilo...moze bym i doczlapala, ale w jakiej formie. Biedro-cum-kolanko marnieja mocno...dzwonilam do sekretarki mojego ornitologa niezwykle przystojnego i eleganckiego (nota bene dzis tlumaczylam u fizjoterapeuty i Mr K. zostal wspomniany wiec jej opowiedzialam, jak ten niezwykle elegancki i przystojny facet prawie wachal moje zaniedbane (przez to biedro) kolano i fatalny pedikjur...ona, ta fizjo, sie smiala i mowi - a zna pani Mr M., drugi ortopeda. on i ten moj chyba scigaja sie, ktory bedzie elegantszy. TO mi sie podoba. No wiec zadzwonilam do jego sekretarki, czyli drugiej po nim najwazniejszej osoby w tym biznesie (kazdy specjalista ma swoja sekretarke, ktora RZADZI i musi miec klase!) i umowilysmy sie na po polowie stycznia. Bo ja jej zaproponowalam wepchniecie na moje miejsce, jak juz by wypadla moja kolej a ja w Polsce albo u Coreczki na swieta, albo jest troszke przed swietami, jakiegos mocno upierdliwego klienta, co dzwoni co tydzien i wymysla jej, ze on jeszcze nie mial operacji (a takich maja duzo i jak recepcjonistka zweszy takiego pacana, to do sekretarki nie dopusci - jej zycie jest wazniejsze od pacana! za to ja moge poczekac, ale jakby mogla to tak po polowie stycznia mnie olowkiem wpisac. ano zobaczymy jak to wyjdzie.... No to teraz lece czytac komentarze :)
Baw sie, Prezesowo, dobrze w weekend roboczy. a i zarobek bedzie, a na to kichac nie nalezy.
czyli Mama normalnie, jak odmawia, ale zmiennie. Mamnadzieje, z epersonel da sobie rade z Mama wzgledem fizjo....
Opakowano, alez się zmęczylam tym komentarzem, bo straszliwie pokrętne to wszystko, zwłaszcza, że ni uja nie mogę skumac na jakie licho ci ornitolog potrzebny?? Rozumiem, że przystojny , ale chcesz śpiewac jak słowik ? ??? Zamienić Twoje hrehrehre na turliturli ?
Usuń:PPPPP
Widze, ze NIE cytujesz moich komentarzy - niedawno zostalam zapytana, co z biodrem, a ja, ze bylam u...ornitologa, bo co chcialam napisac ortopedy, to paluszki, furt tego samego, pisaly ornitolog. moze byc ttiurlitiurli.
UsuńKrysieńko, ja się ino droczę z Tobą ;))) W tekście jest później o drugim ortopedzie, a nawet gdyby nie było, to znam twoje paluszki i czytam nawet to co nie jest napisane :PPPPP
Usuńo rany....sonic!!!!!!!!
UsuńHanuś, wypoczywaj, nawiązuj oraz rozwiązuj i ściągaj, jakby była jaka okazyja :P
OdpowiedzUsuńOpakowana, to strasznie jeszcze długo do stycznia! Coś wspomniałaś kiedyś o październiku, czy mi się cuś mykło?
OdpowiedzUsuńPersonel w postaci rehabilitanta jest tam obecny bez łaski. Przeszkoleni zostali WSZYSCY pozostali, żeby wiedzieli co wolno i jak, a co absolutnie nie.
pazdziernikiem mnie oszukali, bo chronologicznie od czerwca do pazdziernika to 5 miesiecy. okazal sie byc poslig miesieczny plus....
UsuńOpakowana, dasz radę? Cholerna paranoja we świecie wszelakim.
UsuńDam. Sa dni, ze skikam jak slonik mlody a sa dni,kiedy mysle "dzie tu najblizszy slupek badz laweczka@. ale sie turlam.
UsuńOpakowana, przeleciałam wzrokiem i wyszło mi:
Usuńsikam jak młody słonik na najbliższy słupek... Binokle miałam na nosie.
Znaczy, nie jest z Tobą źle;))
Sonic, zgadzam się na wszystko poza ściąganiem! W życiu never! Jamais! Nunca jamas!
OdpowiedzUsuńHanuś, ja nie mam na myśłi ściągania wielkich czarnych okularów, co zasłaniaja zmarszczki u kobiet :PPP Tego never! Resztę możesz ściągać :PP
UsuńO mój dobry świecie! Sonic, te okulary to muszą być czasem olbrzymie.:-)
UsuńAgniecha, co ja się nagadam, że woalka byłaby lepsza!
UsuńKiedy woalka staje się peleryną? - oto jest pytanie godne Hamleta przemysłu kosmetycznego i modowego.
UsuńAgniecha !!! :)))) Parsknęlam śmiechem , na tę woalkową pelerynę :P
UsuńSonic, a, chyba że tak.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam zgasić. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńEee, zaraz tam gasić. Bardzo się cieszę Hanuś, że ten wyjazd ci wypadł, oderwiesz się od codzienności i rozerwiesz. Dobrze, że personel Mamy przeszkolony, mam nadzieję, że będą jej teraz dobrze pilnować.
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobalo zawsze dojeżdżanie pociągami . Z powodu ciągłych korków i napraw zakopianki dużo ludzi z Nowego Targu dojeżdża do Z. pociągiem , a nawet wielu z dalsza zostawia samochody w Nowym Targu i wsiada w pociąg. Mogliby wreszcie zrobić jakąś szybszą linię do Zakopanego z Krakowa, odciążyłoby to zakopiankę bardzo. Nawet jakby miało jechać 3 godziny to i tak lepiej niż stać 5 godzin w korkach, albo zmagać się zimą z warunkami.
Jak dobrze, że mogę was tak sobie poczytać. Może wreszcie uda mi się zasnąć i to z uśmiechem na twarzy :-)
OdpowiedzUsuńTak przynudzamy na wesolo?? rhehrherh. jak tam zelastwo w ciele?
UsuńMacie rację, w Warszawie komunikacja jest spoko. Moja córka w zeszłym roku zrobiła prawko i w euforii zaczęła eksploatować kupiony wcześniej samochodzik (stary oczywiście), ale ze jeździła nim nie tylko po mieście, ale też do nas i z powrotem do stolicy, to biedak tego nie wytrzymał, a Dorota przesiadła się do komunikacji miejskiej i jest bardzo zadowolona. Jeździ też rowerem, o ile pogoda pozwala.
OdpowiedzUsuńProblem, co do którego prosiłam Was o radę rozwiązał się. Porozmawiałam i okazało się, że był błahy, a właściwie wcale go nie było. Błąd komunikacji. Głupio mi trochę, bo się zadręczałam tak, że spać nie mogłam, ale objawy, że tak powiem, jednak były mylące, więc dziękuję, że upewniłyście mnie w decyzji porozmawiania o sprawie.
Barrrdzo sie ciesze! juz nic nie gnije i nie wydziela fetorku.
UsuńMuszę od rana podzielić się radością - Jerzy Kronhold w finale nagrody Nike! Dziś ogłoszono siódemkę finalistów. Jako wydawczyni jestem tam dumna, że ojej :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Aniu!
Usuńkongratulacje oraz fąfary!
UsuńI kciuki przez najbliższy miesiąc poproszę :)
UsuńAniu, bo Ty sie wszystkim stresujesz, a paczaj kariera Ci pomyka do przodu jak sarenka, wielkie gratulacje!
UsuńDoro - obym za nią nadążyła :)))
UsuńGratulacje dla Autora i Wydawczyni! I kciuki, ma sie rozumieć będą trzymane.
UsuńAniuM., cieszę się ogrrromnie! Zawsze w Ciebie wierzyłam i wierzę nadal. Będziesz teraz na ustach wszystkich!
UsuńRaczej kronhold :)
UsuńCześć Kurencje kole południa. Ranek wstał z jesienną mgiełką, która szybko opadła, słoneczko świeci i znika przyjemny chłodek. Skorzystałam, przeleciałam 6 kilometrów z okładem, zakupy zrobiłam i ledwie do domu dotargałam. Muszę się przyznać, że dojrzałam chyba do torby na kółkach....ech starość.
OdpowiedzUsuńSpóźnioną kawkę wypiłam, czas na dyżur.
Ewa - znam o wiele mlodsze babeczki, co maja wozki na kolkach. Trzeba pryznac, dosc odlotowe sa. No bo po co maja tachac siaty, zeby wylamac sobie ramiona i meczyc kregoslup?
UsuńTorba na kolkach ok, o ile nie trzeba jej po schodach do mieszkania wciągać. Tez mam zNajoma ze dwa lata,starsza ode mnie co na zakupy tylko z takim wozkiem jedzi, zadem wstyd.
UsuńWstyd??? No co Wy??? Ewa2!!! Możesz kupić sobie niedrogo taki wypas, że majtasy gawiedzi pospadajo. Taki, który będzie eleganckim plecaczkiem, a w razie potrzeby wysunie podwozie jak jaki boening!
UsuńJa tam już ze 2-3 lata z takową torbą chodzę po cięższe zakupy - typu żwirek dla Bezy itp. Fcale się nie wstydzę swojej starości, nie daję rady targać w rękach.
UsuńDora, ta torba całkiem dobrze jedzie po schodach, trzeba troszkę podciągnąć - mieszkam na trzecim piętrze.
Bardzo sobie chwalę, bardzo!
Kurczę, Dziewuchy, nie mogę znieść, kiedy nadajecie o starości. Stara to jest moja Mama.
UsuńBezowo,może po blokowych schodach i dają radę,ale po kamienicznych nie.
UsuńO to. to , Prezeskuro. One tak kokietują, te kózki młode.:-)
UsuńHelloł Kury,
OdpowiedzUsuńpogoda jak z obrazka, cieplutko,bez wiatru, ptaszki świergolą.Bajka po prostu.
Też byłam na targu,nakupiłam jak na pułk wojska.Między innymi zakupiłam kurę wiejską,cosik rosołu mię się zachciało;)
Teraz przelewy porobię i chyba posiedzę na słoneczku,bo aż kusi.Bywajcie temczasem.
Oessu, Kurki! Dziś dowiedziałam się, że jakieś bandziory na śmierć pobiły znajomego, który kiedyś pracował z mężem, a teraz już od dawna był na emeryturze! Mieszkał dwa bloki dalej. Bardzo miły pan. Często go spotykałam z jego collie, kiedy wychodziłam na spacery z moim Songo, zwierzaki się lubiły, Songo się o piesa ocierał... A kiedy collie umarł (był stary i chory) znajomy wziął kundelka ze schroniska... Wygląda na to, że wyszedł z nim na spacer na teren pobliskiej, zlikwidowanej jednostki wojskowej, tam, między budynkami, można spuścić psa ze smyczy żeby sobie pobiegał... No i tam go znaleźli... Mam nadzieję, że znajdą tych... nie powiem kogo i że zamkną ich do końca życia!
OdpowiedzUsuńNiedawno zmarła jego żona, może to i dobrze.. Nie mogę sobie wyobrazić, że go już nie spotkam...
Ja pierdzielę, świat się zeszmacił do dna. Co komu zrobił starszy pan? Na co gnoje liczyli?
Usuństraszne :((( biedny człowiek, tak skończyć :((((
UsuńPo prostu znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie.Czasami spada cegła na łeb, bo nie sądzę,by akurat czyhali na starszego człowieka.Może jakieś ćpuny.
UsuńO mmatko, Ninko, co za wstrząsająca i przykra wiadomość, biedny ten znajomy, oby dranie zostali ukarani.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że mama zaopiekowana i zwierzyniec. A Ty Hanuś nie pracuj ciężko na tym wyjeździe tylko w pełni korzystaj i relaksuj się.
OdpowiedzUsuńAtaner, no nie wiem, w końcu do roboty jadę!
OdpowiedzUsuńPopatrzcie, fajnie w tym pałacu. Byłam tam już, ale dawno. Teraz wyszlachetniał:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.palac-obrzycko.pl/galeria/
Kurcze, ale tam ładnie. Nooooo, jak się kto w pałacach urodził........
UsuńPrzeznaczenie, Bezowa, co nie?
UsuńSpędziłam poprzedni przedni weekend w podobnym, jeno zdecydowanie nieodcykanym wielkopolskim pałacyku. Względem wyposażenia pokoi , poczułam się jak na koloniach 40 lat temu. Względem nastroju - było bosko. Spotkanie po latach naszego rocznika ze studiów.
UsuńJaki sliczny palac. a jaki ma fajny adres!
UsuńHano, praca w takich okolicznosciach przyrody jest milsza:)
OdpowiedzUsuńA ja ledwo usiadłam, konca nie widac tej roboty.Znaleźć kogos kto zniesie i wywiezie graty bardzo trudno, troche książek zawiozłysmy z Młodszą do biblioteki miejskiej.reszta zostanie w domu a jeszcze trzeba sie zastanowic co z ksiazkami medycznymi ,których jest sporo,a na co to komu.
Potwierdzam komunikacja warszawska jest ok. AniM gratuluję.jade na Mazury 1, 5 godz wyjazd z miasta i jeszcze zapaliła się kontrolka sprawdź wtrysk...Masakra jakaś. 3 tygodnie temu pojechałam pociągiem do mamy i niebo lepiej niż samochodem i taniej. 3 godzinki gapilam się w okno i myślałam o niebieskich migdałami.
OdpowiedzUsuńWysłałam w kosmos dwa komentarze i zapomniałam co napisałam.
OdpowiedzUsuńPogoda była ładna cały dzień, pałac obejrzałam, owocnego weekendu życzę.
A ja autem jadę, bo lubię i już. Pod warunkiem, że nie stoję w korku. Program jest napięty i wypełniony po brzegi. Specjalnie się nie zrelaksuję. No ale w końcu nie po to tam jadę.
OdpowiedzUsuńPałac położony cudnie, chociaż chwilkę wygospodaruj dla siebie i poodychaj zamkowym powietrzem - buziaki:)
UsuńHanuś, mus zdjecia na FB wrzucać- jedni jadą by się kulturą napawać, inni aby najeść się za darmoszke :P
Usuńsonic, trafiłaś w sedno jak zwykle:)))))
UsuńA ja trafilam na TAKI korek z parkingu pod jednym takim supermarketem, ze gacie spadaja - zjadlam zakupiona szyneczke, wypilam pol duzej butelki toniku i...zrobilam sobie manikjur w samochodzie! 26 minut a parking malusi ale obowiazkowo jednokierunkowy. wyjezdza sie z parkingu w lewo, bo w prawo nie wolno, na taka boczna waziutka uliczke (tu wszystko waziutkie), dojezdza do glowniejszej i nieco szerszej, ktora ma swiatla jakies 70 metrow dalej, skreca w lewo, ku tym swiatlom i jedzie do nastepnych swiatel....przy tych ostatnich udalo mi sie wypolerowac pazurejry, bo to swiatla, ze ci z prawej najpierw, potem ci co prosto w jedna strone i tak x 4....do tego popadalo i zanosi sie na przetarcie, czyli zasypiam na stojaco...dobrze, ze ta zmiana nie nastapila, jak stalam w kokru, bo jakby z fusow wrozyc - zasnelabym...
UsuńJa, niestety, nie przesiądę się na komunikację miejską, bo do autobusu mam dość daleko, a oprócz tego, nie mam żadnego sklepu spożywczego na osiedlu. Teoretycznie mogłabym chodzić piechotą do pracy, ale po drodze są trzy nielegalne pijalnie piwa i mocniejszych trunków, przy sklepach są ogrodzone miejsca dla stałych klientów, więc jest nieprzyjemnie przechodzić koło takiej speluny.
OdpowiedzUsuńOdwalilam kawał roboty własnei i idę spać. Jeszcze w tzw.miedzyczasie odwiedizla mnie kolezusia,no i mus było posiedzieć i pogadać,dlatego doginalam do teraz, poneiważ udal osie umówić z panami przwoxnikami i beda jutro o 8 rano,zabiorą ile się da.UF.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! To ja jadę w świat za oczy. Fajnego weekendu!
OdpowiedzUsuńSzerokiej drogi i dobrego pobytu.
OdpowiedzUsuńKurkom życzę pogodnej soboty. U mnie chmury się przecierają, 18 stopni.
Cześć Kury z rana. U nas piękna pogoda, spokój, cisza. Dzisiaj chyba będzie dzień śliwek. Odkładaliśmy ile mogliśmy moment zbioru, zresztą czasu nie było. Ale dziś godzina zero. Zerwać, posortować, i zakompotować. 100 słoików na stulecie. Ale na razie, miłe nic nie robienie przed komputerem, z kawą w ręku, włosem niedbałym, a piżamą w kratę. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńW Soniczkowie też cudnie- ciepło, cicho, ptaki śpiewajo, kawka w kubeczku, tzn kuble, bo ja mam duży kubek na poranną kawę. Idę dzisiaj z córuś na spotkanie z Biedroniem. Ciekawa jestem jego pomysłow.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia, Kurki
U nasz przyjemne ciepło.
OdpowiedzUsuńKura siem gotuje w garnku,szarlotka w piecu.
Czegóż chcieć więcej?!;)
Hanna - jestes KANIBALEM!!!!!!!!!
UsuńAno, wydało się;)
UsuńRosół pychota,klarowny i aromatyczny.Dziś przerobię na zupkę pieczarkową,a mięsko na pasztet albo naleśniki.Bierę się zatem za robotę.
O, to to to! (Kokoko?) To właśnie miałam napisać. Kanibalizm się szerzy, zgroza! :D:D:D
UsuńU mnie tez przyjemnie, ok. +19 i sloneczko. I tez bedzie popoludniu pieczona szarlotka. Jablek tyle, ze nie da sie wszystkiego zebrac i przerobic. J. wyjechala do kraju i prosila o zaopiekowanie sie dzialka. Konar jednej z jablonek rozerwal ogrodzenie z siatki drucianej, tyle na nim jablek. A poza tym to w sklepie obok jablka z Polski, sliwki z Polski, cukinie z Polski, super tanio. Juz dwa placki ze sliwkami byly upieczone i o zgrozo zjadalam jeden po drugim sama, jeszcze tylko dwie szarlotki i na silownie, no bo po co wczesniej jak i tak moj Michelin troche sie nimi napompuje.
OdpowiedzUsuńPoza tym:
Hanus, ciesze sie ze mama wyszla ze szpitala, jest rehabilitowana, a ty mozesz poczuc sie jak na
wlasciwym miejscu w tym palacyku i cos zarobic (no nigdy nie zaszkodzi).
W grudniu bede chyba 2 tygodnie w kraju, przez Warszawe pojade, to moze jakowes Kurencje uda mi sie tam spotkac. No bo w Krakowie to wiadomo ze Ewa2.
O! Dobra wiadomość, już się cieszę. Rabarbara już na włościach to na pewno uda się spotkać. Mnie się piec nie chce, chociaż szarlotkę bardzo lubię. Może się złamię i upiekę.
UsuńDzień cały pochmurny i chłodny, idealny na spacer, to mnie brzuch rozbolał i musiałam wrócić do domu.
Wew Warszawie to ja bede w okolicach Zilbestra - bedziesz jeszcze?
UsuńBacha - i ja z Błyskotkiem :))) zdecydowanie niedogłaskanym ;))
UsuńRabarbara
Opakowana, powinnam byc.
UsuńRabarbara, no mus dopiescic slodziaka, obligatoryjne w schemacie pobytu.
No to ten tego!
UsuńLato pełną gębą,wrocilismy z zakupow i oglądania roznych rzeczy. Pan od przeprowadzek powiedzial, że trzeba sie zasadzac na wystawki wielkogabarytowe w okolicznych miasteczkach, bo trafiaja sie super fajne stare meble.
OdpowiedzUsuńHany zabrakło, to cisza nastała.
OdpowiedzUsuńByłam dziś na fajnej wycieczce w Pieninach, wróciłam padnięta i strasznie zmęczona. Dobranoc.
Dzien Dobry, dzien zapowiada sie nie za cieply, taki jaki lubie, jade z jedna z Kur na jarmark do Lomianek, bede "pracowac" . a ona jeszcze spi, zaraz ja z lozka wyciepie!
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam abyście się solidnie "napracowały"
UsuńMgliste dzień dobry. !4 stopni, miałam zamiar iść zrobić zdjęcia, ale chyba mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńPrzejaśnia się, może będzie ładnie.
Pochmurno,w nocy popadało.Z wieczora zasnęłam, ale nad ranem się przebudziłam i kręciłam z boku na bok.Wstałam więc.Kocica tylko na to czekała,chyba też spać nie mogła;)
OdpowiedzUsuńFajnej niedzieli życzę!
OdpowiedzUsuńA mnie kurna dopadła jakasik zaraza. Czy to możliwe aby u ortopedy, u którego byłam w czwartek, podłapać zapalenie krtani?
Czuję się raczej kiepsko i chyba sobie dzisiaj po leżakuje w łóżeczku ;)
Marijo, wszystko jest możliwe, odpoczywaj , podjedz jakis witamin na wzmocnienie, może zaraza odpuści.
UsuńDoro przespałam 2/3 dnia i już mi lepiej, no i kurowałam się jak zwykle nagietkiem i napitkiem alkoholowym z soku brzozy, który dostałam od Kalipso :)
UsuńMarija, w szpitalach i przychodniach fruwa taka ilość zarazków i bakterii, że można zarazić się choć czym. Zdrowia życzę!
UsuńMarija, jak tam, dajmy na to, dotknelas klamki, a pozniej, dajmy na to, podlubalas w nosie albo zjadlas jablko trzymajac je ta reka od hipotetycznej klamki, to bardzo mozliwe....
UsuńMiłej niedzieli, Kurki! Zdrowia i wysypu grzybów w lesie.
OdpowiedzUsuńHana, dobrze, że wyruszyłaś.
Całe życie jeździłam autobusami, pociągami, a teraz pieszo. Mam prawo jazdy i odgrażam się, że będę jeździć, ale tak jakoś wychodzi...
A kuku! Mam przerwę. Wszystko gra, ale zamordowana jestem. To jakiś maraton. Dzieje się.
OdpowiedzUsuńA to super, że się dzieje, będzie dużo do opowiadania. I żeby zdjęcia były! :)))
UsuńMiłego dnia!
czekamy na fotorelację :) Baw się dobrze!
UsuńU mnie znów piekny dzień, oby takich było jak najwięcej, aż do grudnia.
Hanno, nie wypada jest jeść nasze siostry ;)))
A kuku:)
UsuńTaki dzień lubię. Słońce nie pali, chmur umiarkowanie, wilgotność powietrza niewielka, można w dwóch etapach zrobić 12.45 km i się nie za bardzo zmęczyć.
OdpowiedzUsuńTeż czekam na relację, ale chyba trzeba uzbroić się w cierpliwość bo Hana wróci zmęczona.
No, opowie, opowie, musimy uzbroic sie w cieepliwość.
OdpowiedzUsuńMamy juz szwagra na kilka dni, trzymajcie za,mnie kciuki, i za moją ciwrpliwość, bo juz mną wstrzącha .
Dora, tylko Ci współczuć trza. Trzymam kciuki za Cię i nie nadskakuj mu za bardzo, bo nie wyjedzie i będzie z Was korzystał.
UsuńDora, mogę Ci tylko współczuć. Pamiętaj, że jeśli ubijesz gadzinę, to pójdziesz siedzieć za człowieka.
UsuńTo trzymam kciuki:)
Usuńo matku bosku.... czymam kciukaski.
UsuńW czwartek musi byc juz u siebie. Ne nadskakuję, dzis J. z nim jezdził ,cmentarz,zalatwianie jakis spraw, juz sie wkurzył na zachowania braciszka,bo jest chamski, pełen pretensji,krzyczy do pani w aptece.np. no dajcie spokoj,cały taki rozdrazniony i w pretensjach.
UsuńNoga jak bania spuchnięta, ta orteza (jak but narciarski, ma uciskach,pompuje sie go,a on nie czuje ile to trzeba,czy juz czy jeszcze..,bo ma neuropatię w stopach, cos mu sie tam zaczyna jakas rana robic czy coś,bo szukał plastra szerokiego, no koszmar.
Mój Bezowy długo chodził w takim dmuchanym bucie po złamaniu, ale wiedział ile napompować, bo miał czucie. Dora trzymaj się, pamiętaj - nie nadskakuj mu, bo zostanie. Nie chcę krakać, ale on kombinuje, żeby z Wami zostać, bo sam sobie nie poradzi.
UsuńPopieram Bezowe wzgledem obaw. Dora - moze traktuj go ozieble i ponawiaj rozmowy o odcze[ieniu sie...jak nie Beozwy, to Ty na pewno m ozesz tupnac nuszkom.
UsuńHAna! relacja ma byc i to i zdjeciowa...ranek przecudnej cudnosci! dzien dobry
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Piękny poranek, słońce i 15 stopni.
OdpowiedzUsuńDobrego początku tygodnia.
:-)
OdpowiedzUsuń