piątek, 27 lutego 2015

PAMIĘĆ SKŁADA SIĘ Z OKRUCHÓW - CZ.2

Dalsza i ostatnia część moich okruchów wspomnień teatralnych. Teraz to już naprawdę okruchy:))

Pierwszy wyjazd z Teatrem za granicę, do Niemiec, do Oldenburga. Spektakl „Doktor Faustus” grany w niezwykłym, czarownym miejscu, dawnej zajezdni tramwajów albo pociągów. Ogromna hala z biegnącymi szynami. Na środku hali scena w postaci ringu z okalającymi ją miejscami dla widzów w postaci zwykłych drewnianych ławek. I zimno, zimno, zimno. Halę nagrzewano wielkimi dmuchawami z ciepłym powietrzem, ale i tak było zimno. Każdy z widzów dostał koc, żeby móc się zawinąć i mniej marznąć. Hala została ubrana w czarne płótna, tworzące przestrzeń teatralną, powiesiliśmy duże sztandary teatralne, a droga dla widzów, wiodąca ku scenie była obramowana płonącymi świecami stojącymi na podłodze. Atmosfera była zupełnie niesamowita... Widzów zbyt wielu chyba nie było, ale ci, którzy przyszli, z pewnością nie żałowali. Drugim niezwykłym miejscem, gdzie był grany „Doktor Faustus” były krużganki klasztoru (może opactwa??) w Saint Die, partnerskim mieście Zakopanego. A może to było "Sic et Non", czyli opowieść o Heloizie i Abelardzie? Pamięć figle płata.  Zmierzch i wieczór, i nagle skądś pojawiają się dwa białe gołębie, fruwające ponad głowami aktorów... Może jakieś dusze... A może Heloiza i mistrz Abelard?



Spektakl, przy którym miałam dyżur, a którego bardzo nie lubiłam z początku, „Pieśń Abelone”. Trudny tekst Rilkego, ascetyczny obraz, cudowna muzyka i pieśni. Gdyby nie to, że musiałam na nim być, chyba nigdy bym się do niego nie przekonała... A jednak z czasem, zaczynałam odnajdywać w nim znaczenia wcześniej nie zauważone, docierały słowa wcześniej lekceważone, a muzyka porywała. I tak się stało, że jest to jeden ze spektakli, których mi najbardziej brakuje w repertuarze . Tęsknię też za „Wielkim teatrem świata”, za „Don Juanem”, za „Pokusą”, za „Herbatką przy samowarze”, za „Jak wam się podoba”...

Węże... Węże występujące w spektaklu „Np Edyp”, sporych rozmiarów chyba pytony. Trzymane w terrariach w pracowni i magazynie, które mieściły się wtedy tam, gdzie teraz są toalety na dużej scenie. I pewnego dnia jeden jakoś się wydostał z terrarium i zaszył się gdzieś w tkaninach i kostiumach. Piotr Sambor, który był opiekunem węży robił wszystko aby go odnaleźć i w końcu chyba się znalazł:))) Ale świadomość, że spory pyton chodzi sobie po teatrze luzem nie była przyjemna...



DKF „Appendix”, to moja działka. Projekcje filmowe odbywały się w kinie „Giewont” (dziś „Sokół”) o godzinie 22.00... Jak na te czasy, gdy nocne życie jeszcze nie kwitło, pora była dość ryzykowna, tym niemniej trochę ludzi bywało na projekcjach. Aczkolwiek zdarzało się, że widownia liczyła 3 osoby... Program DKF-u układałam sama na cały miesiąc, z reguły były to przeglądy tematyczne.: ekranizacje „Makbeta”, kino amerykańskie lat 70-tych, kino nieme... Filmy wypożyczałam głównie z Filmoteki Narodowej, przyjeżdżały pociągiem w ciężkich metalowych skrzyniach, trzeba je było zaraz po seansie ekspediować dalej. Bardzo te seanse przeżywałam, denerwowałam się, czy będą ludzie, czy z filmem w porządku, czy operator nie uszkodzi starej kopii, czy, czy, czy... Czasem nie mogłam z nerwów usiedzieć na miejscu i chodziłam tam i z powrotem po hallu. A gdy raz kopia zaczęła się palić, o mało zawału nie dostałam... Szkoda, że kino wypowiedziało nam umowę i trzeba było zakończyć działalność.

Bardzo lubiłam wyjazdy ze spektaklami w Polskę, czułam się trochę jak na szkolnej wycieczce. Dzięki tym wyjazdom poznałam wiele miast i miejsc, do których nigdy bym nie pojechała. Wymieniać szkoda, musiałabym pół mapy przywołać. Tyle miejsc, tyle spotkań, tyle ludzi, migawki mieszają się w jeden obraz. Nie wiem, co było w Szczecinie, co w Elblągu a co w Poznaniu, pamiętam, że gdzieś przyjechaliśmy wcześniej i obejrzeliśmy koncert Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego, gdzieś oglądałam spektakl teatru „Wierszalin”, gdzieś spektakl Pawła Szkotaka, gdzieś, gdzieś, gdzieś... Łabędzie na plaży w Ustce, stadnina koni pod Elblągiem, zimowy spacer w Bielsku, okruchy, obrazy, migawki.



Mój wiekopomny występ sceniczny przy okazji niespodzianek urodzinowych:)) Niespodziankę wymyśliła Dorota, miała wziąć w niej udział żeńska obsługa, tj księgowa, dział literacki, sekretariat czyli ja. Dorota śpiewała „The Moon of Alabama” a my śpiewałyśmy refren, ubarwiając go choreografią... Skromną, ale z wrodzonym wdziękiem... O matko, co to były za nerwy!!! Jak już wyszłam na tą scenę, to mi było już wszystko jedno, ale sam moment znalezienia się tam to była zgroza. Miałyśmy jednakowe czarne sukienki z błyszczącej podszewki i chyba korale... Już nie pamiętam...


Imieniny i spotkania towarzyskie u mnie w domu. Z okazji i bez, te z okazji liczniejsze. Jak tyle osób mieściło się w moim małym pokoiku to nie wiem. Anegdoty, żarty, śmiech, P. i T. w mojej góralskiej chustce, wcielający się w kabaretową postać Genowefy Pigwy:)) Płakaliśmy ze śmiechu! Zdjęcia gdzieś mam do dziś:)) I tylko szkoda, że tylu osób z tych spotkań nie ma już w teatrze. Ale cóż, trudno liczyć, że po 25 latach będzie tak samo... To wszak ćwierć wieku, chociaż nie potrafię tego przyjąć do wiadomości. Tak się czuję, jakby tych lat w ogóle nie było...

Mogłabym jeszcze pozbierać trochę tych okruchów, ale to już byłoby nudne, każdy ma swoje okruchy i każdy pamięta te same sytuacje nieco inaczej. Pełnego obrazu nigdy się nie złoży, zbyt dużo okruchów będzie brakować. A ja cieszę się, że mam te moje. To było bardzo piękne pięć lat, ciekawe i niezwykłe i bardzo, bardzo bogate... I wiele mi dało, a to ,co mi dało, mam do dziś. Bardzo Wam za te lata dziękuję.






146 komentarzy:

  1. Pięknie to napisałaś Miko. Widać, że był to ważny okres w Twoim życiu.
    O powstawaniu teatru mówiło się w Krakowie, nigdy nie miałam okazji być na spektaklu.
    Melduję się po powrocie, nadrabiam zaległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewuś, dobrze, że już jesteś:)) Może jeszcze nadrobisz i zaległości teatralne? Kto wie...
      Jak było nad morzem?

      Usuń
  2. A myślałam, że będę pierwsza:) Lecę czytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja myślałam, że będę pierwsza- lecę czytać ;)

      Usuń
    2. Ja tam nic nie myślałam, przez cały dzień i wieczór prądu nie miałam. Ech, te wiejskie uroki!

      Usuń
    3. znaczy mialas swiety spokoj....hrehrhe

      Usuń
  3. Piękne wspomnienia o występie - i pomyśleć, że znam jedną z osób, związanych z Teatrem Witkacego:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj, Ewciu :) a co Ty tak dzisiaj solo ?;)))

      Usuń
    2. Ewuś, odpowiedziałam ci przy pierwszym komentarzu:)))

      Usuń
    3. o kurde, nie zauważyłam tego zdublowanego komentarza, bo tym razem wskoczył pod inne :)))
      cuda, panie, cuda :)))))))

      Usuń
    4. Blogger się uparł na Ewę.

      Usuń
    5. To już pod stalking podpada - blogger znaczy.:)

      Usuń
    6. Ewcia, Ty się nie kasuj, bo my zbieramy kwity na Bloggera!
      pójdzie siedzieć, jak nic!

      Usuń
  5. ojej, aż nie wiem co napisać..
    dobrze, ze te okruszki ocaliłaś od zapomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się z tego cieszę, muszę sobie jeszcze poprzypominać:))

      Usuń
  6. dużo tych okruchów, fajnie, że trochę nam ich sypnęłaś :) a jak to było z tą niespodzianką urodzinową? przed publicznością teatru śpiewałyście, czy tylko jubilat był i załoga??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed całą publicznością... Koszmar.

      Usuń
    2. o rany, to tym bardziej podziwiam!! serce widać masz mocne jak dzwon, że przy takich dawkach stresów nie zastrajkowało!

      Usuń
    3. Najgorzej było za kulisami, jak już wylazłam na scenę to mi już było wszystko jedno... Byle się szybciej skończyło:)))

      Usuń
    4. a wskoczyłaś na stól jak opakowana, której po wejściu na scenę też już było wszystko jedno ???:D

      Usuń
    5. i to było niedopatrzenie ;)

      Usuń
  7. A St. Die tuz za rogiem:) Nooo, moze przesadzilam, ale za tunelem, niedaleczko.
    Piekne to byly czasy Miko. I dla Ciebie i dla tylu ludzi. Jakos sie laknelo poezji, teatru, kultury.
    Lubie zdanie Witkacego z Nienasycenia , ze "swiat jest tylko blekitna wklesloscia chinskiej filizanki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie wiedziałam, że to tak blisko ciebie:)) Pierwszy raz w życiu mieszkałam w takim hotelu-motelu a la plastikowa kapsuła, taki jakby wydmuchany z plastiku, tak jak się dmucha bańki. Pokoiki były w pomarańczowym plastiku i mieściło się w nim tylko łóżko i wszystko było mikroskopijne:))
      Tak, masz rację, ludzie byli jakoś tego spragnieni, interesowało ich to, nikt im nie kazał.
      Piękny ten cytat.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Tak, Panterko, było ciekawe... Z naciskiem na było:))

      Usuń
  9. Miko, coś Ci powiem: łabędzie na plaży w Ustce wciąż na Ciebie czekają. :)

    Serdecznie i bardzo ciepło Cię pozdrawiam.

    Aha, próbuję sobie wyobrazić Waszą skromną, acz z wrodzonym wdziękiem, choreografię do The Moon of Alabama. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhy, lepiej sobie nie wyobrażaj... Nadmienię tylko, że nie byłam najszczuplejszą osobą w chórku, a raczej trzymałam się w czołówce, zaraz za księgową:)))

      Usuń
  10. Powtórze się, bardzo rzeczywiste Twoje okruchy Miko :) Może dlatego wydają mi się takie rzeczywiste ,że ja kiedyś też otarłam się o taki teatr . Nazywali to teatrem Otwartym ,we Wrocławiu były festiwale . Na początku lat dziewiędziesiątych dokształcałam sie na Kursie Teatralnym zorganizowanym dla nauczycieli i w ramach tego kursu uczestniliśmy w wolontariacie przy tym festiwalu . W tym czasie tez obejrzałam sporo ciekawych spektakli . A po skończonym kursie przygotowywałam razem ze swoimi wychowankami spektakle które brały udział w przeglądach teatrów przedszkolnych . Miałam na tym polu swoje sukcesy :)
    Piszesz ,że każdy ma swoje okruchy ,ja też mam fajne , zarówno z pierwszej jak i zdrugiej pracy . Ale to praca w przedszkolu uczyniła mnie tym kim jestem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, następna z doświadczeniami teatralnymi! Niby to takie niszowe, ale już kilka osób się przyznało, że miało jakieś związki z teatrem. To bardzo ciekawe. I znowu się różnych ciekawych rzeczy o was dowiaduję...

      Usuń
    2. teatralnych nie mam, ale grałam w szkolnej orkiestrze ( nie pytajcie na czym), bo często były próby, a że orkiestra była oczkiem w głowie dyrektora, to mieliśmy różne przywileje typu - nagła próba orkiestry, tym bardziej nagła im bardziej prawdopodobna była jakaś koszmarna kartkówka;)
      wówczas szło się do nauczyciela astronomii - szefa orkiestry i on zarządzał próbę
      z tego wszystkiego wynikło kilka wycieczek i koncert w Auli Leopoldyna ;)

      Usuń
    3. Muzyka też sztuka. Ale NA CZYM grałaś??? Na puzonie?? Czy trójkącie?:))

      Usuń
    4. Mikuś, zaczynałam od trójkąta, skończyłam na perkusji ;)))

      Usuń
    5. Sonic, wszechstronnie!

      Usuń
    6. Owacje ,mocno uderzająca z niej kobieta :)))

      Usuń
    7. :DDDD
      mocno, ale czy do rytmu??? ;P

      Usuń
    8. No to pięknie trafiłam z trójkątem:)))

      Usuń
    9. Mnie wychodzi najlepiej granie na nerwach. Próbowałam na gitarze, ale chyba nie mam dość cierpliwości, ja muszę się szybko nauczyć, a tu się nie dało.

      Usuń
  11. Dobranoc powiem, od piątej nie spałam, bo mnie dziabał nerwoból w nodze, dziabie nadal, ale z mniejszym natężeniem. Biorę tabletkę i idę spać. Dobrej nocy kurki wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cofłam się w czasie. Też mi się różne rzeczy przypomniały. Też okruchy. I to te fajne. Fajne to były lata :)
    Aha, pozdrowienia wszystkim Kurkom od Kalipso !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa dlaczego w czasie przeszłym ? Przecież cały czas nam sie przytrafiają fajne rzeczy :)) To są inne fajne rzeczy ,może dlatego tak trudno nam je dostrzec . Jak osieją się już od nich wszystkie upierdliwości codziennego życie ,będziemy o nich kiedyś z rozrzewnieniem wspominać :)))

      Usuń
    2. W czasie przeszłym te, co były :) A były naprawdę wariackie :) Bo według mojej własnej opinii, to ja teraz anioł spokoju jestem. No, a teraz jednak czasem włącza się myślenie analityczne albo kalkulujące, że jakby co ... to może nie warto. A te teraz, też są całkiemcałkiem :) Też będzie co wspominać :)

      Usuń
    3. Ewuś, natychmiast proszę o wariackie wspomnienia i od razu publikujemy na blogu! Raz, raz, nie ociągać się! Ja już płonę z ciekawości, jakie to szaleństwa panny Ewy wyczyniałaś. Bardzo proszę, spręż się i rzuć kurom trochę okruchów...

      Usuń
    4. Mika Ewa chyba nie wywiązała się z należnego nam posta ,chyba ,że coś przeoczyłam .
      Czekamy na szaleństwa panny Ewy :))))

      Usuń
    5. Przyłączam się do molestowania Ewy. Z czasem posunę się do stalkingu.

      Usuń
    6. Dziefczynki, to jeszcze przez jakiś czas bendem podpadnienta :( Po pierwsze wogle, ale to wogle weny nie mam, po drugie łepetynka zaprzontnienta robotom skumulowaną, po czecie Skarpetom też skoncentrowana (co siendę na chwilę, to łapię za szydełko. Marijka nie bońć taka skrupulatna - bo z przyczajki już myślałam, że po kościach się rozejdzie :) Bo mię gryzie jeszcze to, żem Ci Marija obiecała, a jeszcze nie wykonała :))) Ale PAMIĘTAM :)

      Usuń
    7. Ewa, napisz w punktach, my to rozwiniemy!

      Usuń
    8. Ewuś, chociaż szkieletora napisz, się ubarwi!

      Usuń
    9. Ewa spokojnie ,ja wiem ,że pamiętasz :))) Poczekam :))

      Usuń
  13. A dzie podziewa się Kalipso?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewa, ta nasza młodość...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ekhm, ja co prawda nigdy na scenie nie występowałam ale pracowałam kilka miesięcy w księgowości w Teatrze Groteska w Krakowie. Ta księgowość też miała inną atmosferę niż w normalnych firmach bo fajni ludzie przychodzili.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wystąpiłam dwa razy przed... kilkutysięczną publicznością:) Koszmar:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arte bo tylko dwa razy ..... z każdym następnym byłoby lepiej :)))

      Usuń
    2. "Pamiętajcie: zawsze można wkroczyć na nową drogę... czasem dobrze jest z niej od razu zejść, ale te przeżycia się liczą!" - tak napisała Monika Szwaja po jednym z koncertów na Festiwalu Shanties w Krakowie:)

      Usuń
    3. Arte, a przy jakiej okazji? Na szantach?

      Usuń
    4. Wszystkie przeżycia sie liczą :))) Nie każda droga do nas pasuje :)))

      Usuń
    5. Miko, tak:) W Krakowie i Giżycku:)

      Usuń
    6. Powiem tak: nie zazdroszczę...:))

      Usuń
  17. Dla Kalipso dużo dobrej energi potrzymującej na duchu :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zdrowia dla całej Rodziny. Zresztą, nie tylko dla Kalipso:)

      Usuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Miko, może to i okruchy, ale - jeśli nawiązać do jedzenia - smakowite, a jeśli do klejnotów - pełne blasku :) Cieszmy się więc naszymi okruchami wspomnień, a najlepiej spróbujmy je utrwalić, jak Ty, Miko, bo one niestety umykają i bledną...
    A w ogóle, to tak jak poprzednio uruchomił mi się cały ciąg skojarzeń. Tym razem z DKF-ami; należałam do dwóch: zakładowego (z pracy ojca) i studenckiego. Ileż ciekawych filmów obejrzałam wtedy! Jak już powiedziałyście, Kurki, wtedy jakoś ludzie nie mieli z tym problemu. Teraz muszę się zastanawiać, czy stać mnie na to, żeby iść do kina, do teatru czy na koncert.
    Mario, a propos tego, co odpisałaś Ewie: jest taki stereotyp, że fajne rzeczy zdarzają się nam tylko do pewnego wieku, ale masz rację, to nieprawda, potem zdarzają się inne fajne rzeczy, tak, ale często też te same fajne rzeczy, tylko albo inaczej je odbieramy, albo uważamy, że nie wypada się nimi cieszyć... A właściwie dlaczego? Przyznaję, że sama niedawno miałam bardzo zły czas i uważałam przez chwilę, że już nic mnie w życiu nie czeka, ale na szczęście potrafiłam sobie wytłumaczyć, że jest inaczej. Jest inaczej! Naprawdę!
    PS. Usunęłam komentarz, bo źle przeniosłam fragment tekstu i stał się niezrozumiały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamięć jest zawodna i im dalej tym gorzej, dlatego namawiam wszystkich naokoło, do choćby skrótowych notatek z ważnych i ciekawych momentów życia, choćby po to, żeby sobie samemu po latach przypomnieć.
      Ja też namiętnie chodziłam na studiach do DKF-ów w Krakowie, a potem zrobiłam nawet kurs dla organizatorów DKF i mam legitymację stosowną:)) (Nawiasem mówiąc , to ten kurs zaowocował pewną znajomością, dzięki której córka mojej znajomej wyszła za mąż i ma trójkę dzieci...)
      Cieszę się bardzo Ninko, że wytłumaczyłaś sobie co trzeba, naprawdę nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć, jaki splot okoliczności spowoduje takie czy inne następstwa, co na nas czeka za zakrętem. Czasem zależy to od nas, czasem nie, ale radość trzeba czerpać ze wszystkiego co możliwe. Pozdrawiam cię serdecznie

      Usuń
    2. Tak Ninko powinniśmy polubić to "inaczej " :))

      Usuń
    3. Caly czas cos sie dzieje!!! jestem o tym przekonana, tylko trzeba patrzec i dostrzegac , nie chowac sie , tylko brac to co daje zycie...wczoraj po raz pierwszy dostrzeglam szczygla, zauwazylam przebisniegi w jakims zakamarku cudzego ogrodu...czyli proste zdarzenia ale mile zdarzenia. Dzisiaj ide na opere, jutro de teatru, w srode bylam w muzeum entograficznym...sie dzieje..a aktorka bylam w podstawowce, mielismy podstawowkowy teatr, zawsze bylam ksiezniczka poki nie pojawil sie w szkole nowy kierownik, stary przeszedl na emeryture, i ten nowy mial corke, odtad ona byla ksiezniczka a ja pamietam dostalam role zaby!!! przezylam to ale dzisiaj ten fakt mnie bardzo bawi!
      Bylam w szkole muzycznej, uczylam sie gry na pianinie, i zawsze bylam delegowana do przeroznych akademii, strasznie tego nie lubilam, trema mnie zjadala, raz pamietam mialam zagrac jakas sonatine, tak bylam zdenerwowana ze pomylilam szyk, najpierw zagralam koncowa czesc potem poczatkowa, straszne to bylo, taka zmaltretowana poszlam tlumaczyc sie do mego profesora a on mi powiedzial, bym sie nie martwila, bo i tak nikt na tym sie nie poznal...w krotkim czasie doszlam do wniosku, ze lepiej isc na wagary niz na lekcje muzyki, i tak skonczyla sie moja kariera pianistki...Tato byl niepocieszony...

      Usuń
    4. Mika!!! masz godne zazdrosci wspomnienia!

      Usuń
    5. Grażyna, zanim doczytałam do końca, już w głowie miałam myśl, że nikt się nie zorientuje od jakiej części zaczęłaś grać:)))
      Jakiś czas temu, podczas koncertu Jean Michel Jarre'a w Gdańsku, moja Koleżanka K. tłumaczyła rozmowę tegoż z Lechem Wałęsą. Wiadomo, że L. Wałęsa język ma kwiecisty. Wokół panował hałas, jak to po koncercie. Wałęsa w pewnym momencie powiedział do Jarre'a: "pana muzyka jest jak..." W tym momencie coś kwieciście splątał, albo Koleżanka K. nie dosłyszała, albo jedno i drugie. Akurat zbierało się na burzę, więc Koleżanka K. palnęła "pana muzyka jest jak burza". I poszło w eter, dziennikarze podchwycili i nazajutrz ta odkrywcza metafora znalazła się w gazetach.... L. Wałęsa raczej się nie zorientował, w każdym razie nic nam nie wiadomo. Tak to tłumacze wpływają na losy świata!

      Usuń
    6. Mika!!! masz godne zazdrosci wspomnienia!

      Usuń
    7. Hana!! przypomnialas mi wizyte Lecha Walesy w Wenezueli...zrobiono , byla tlumaczka obok niego caly czas, wiadomo hiszpansko -polska...i nie moglam wyjsc z podziwu jak una ugladzala dosadne uwagfi Walesy! Rola tlumaczacych jest nie do przecenienia!

      Usuń
    8. A pewnie! Całe życie to powtarzam! Tłumacz czasem bywa lepszy od oryginału:)

      Usuń
    9. Oj prawda to prawda z tymi tłumaczami, to bardzo istotna rola.
      Grazyna, degradacja z Księżniczki na żabę to okrucieństwo!!! Dziwię się, że nie masz do dzisiaj traumy:))
      Ale wyjść nie mogę ze zdumienia, że przy okazji moich wpisów rocznicowych okazało się, że tyle Kurek miało lub ma styczność z teatrem, filmem, muzyką. Wniosek wysnuwam taki, że stąd się bierze podobna wrażliwość i wzajemne zrozumienie:)))

      Usuń
    10. A'propos tłumaczy - M. Stuhr i Garou:)))

      Usuń
    11. Mistrzostwo świata, hrehrehre!

      Usuń
    12. Tak też sobie pomyślałam, że zebrało się tu wiele osób otwartych wrażliwych :)))

      Usuń
  20. Miko toż to są piękne i ciekawe WSPOMNIENIA! Ocal od zapomnienia jak najwięcej.

    U nas pogoda kapryśna jako i moje samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Doro! Sobie właśnie pomyślałam, że co mi się jeszcze przypomni to będę skrzętnie notować, jak się uzbiera to jeszcze coś puszczę. Już mam parę rzeczy nie zapisanych w głowie:))
      U mnie szaro i wilgotno, ale za to przebiśniegi wylazły w ogródku!!!

      Usuń
    2. Może w marcu, kto ich tam wie...

      Usuń
  21. I ja mam związki z teatrem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Puścisz farbę?

      Usuń
    2. ja tylko z tvp, pierwsze 9 lat tam pracowałam, najpierw na pl. Powstańców, później na Woronicza ;) oczywiście nie było to artystyczne zajęcie, ale na korytarzach czy w bufecie "wielkich" małego ekranu spotykałam na codzień

      Usuń
    3. O proszę, kolejna artystyczna dusza! Chyba też było ciekawie?

      Usuń
    4. ciekawie :) ale daleko dojeżdżać więc jak dzieci były małe poszukałam pracy koło domu, zresztą w budynku, w którym dwa kina były ;)

      Usuń
  22. E tam, nic specjalnie ciekawego, tyle, że związek jest, jakby kto pytał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jakby kto pytał, to my tu wszystkie jesteśmy niezłe Artystki ;)

      Usuń
    2. i czasami mamy tu niezły cyrk ;)

      Usuń
  23. Dziewczynki, mąż przywiózł mi dziś swojego służbowego laptopa, więc mogę skrobnąc kilka słów. Jutro badania kontrolne mojego dziecka. Trzymajcie kciuki. Wydaje się, że wszystko idzie ku dobremu. Bardzo mi Was brakuje, a jeszcze trochę pobędziemy w szpitalu.
    Mika, przepiękne masz wspomnienia. Przeczytałam, ale jeszcze tu wrócę, jak już będzie spokojnie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzymajcie się, kciuki zaciśnięte ♥

      Usuń
    2. Trzymamy kciuki!!! niech wszystko bedzie dobrze...

      Usuń
    3. Kalipso, ściskam mocno kochana, trzymajcie się dzielnie! I wracajcie w zdrowiu do domu! Całusy!

      Usuń
    4. Kalipso dla Ciebie i dla rusałki ♥♥♥♥♥♥♥♥☺☺☺☺☺☺☺☺

      Usuń
    5. wracajcie zdrowe do domu!

      Usuń
  24. Kalipso, czekamy na dobre wiadomości.

    OdpowiedzUsuń
  25. Z filmem to miałam kiedyś styczność. Nagrywali jeden odcinek serialu z Kotem ( wtedy nie był znany) w mojej hucie. Nazwy serialu nie pamiętam, to było ponad 10 lat temu. A huta ma wtedy była nowiuchna, czyściuchnej. Bajzlu narobili, tu urwali tam łupnęli!!!!! Dubli nakręcili!!! Nawet byłam statystką przez przypadek, ale ponieważ nie oglądałam serialu to nie wiem, czym się załapała. Powiedziałam - nigdy więcej!! Nie wpuszczę za nic! Jedyne, co to dali jeść w taki wozie na kółkach. Siedzieliśmy cały dzień nad jedną sceną. A drugie doświadczenie, z Młodym, który był w Tik -taku, też cały dzień i też sto dubli. Nudaaaaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Mnemo, jak mogłaś nie obejrzeć siebie w serialu! A może by ci się spodobało i za gwiazdę seriali byś robiła???

      Usuń
    2. Tak mnie wnerwili, tą destrukcją mojej nowiuchnej huty, żem nie obejrzała. A to chyba był gupi serial, bo coś było o pogoni, i była krew i zderzenie w drzwiach szklanych, jakieś gangsterskie porachunki...

      Usuń
    3. Mnemo, bardzo wyczerpujące streszczenie:)))

      Usuń
    4. I film jaki oryginalny:)))))

      Usuń
    5. Bo to była, ta scena jedna, co jom kręcili cały dzień w mej hucie. Co było dalej nie mam pojęcia:) Nigdy się nie dowiadywałam:)

      Usuń
  26. Mnemo, ciężkie jest życie celebryty, nie? Jak to dobrze, że niom (celebrytom) nie jestem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak nie, jak tak?? Twoja sława Cię wyprzedza!!!

      Usuń
    2. Mie się nie podobało...

      Usuń
    3. Mnemo, przywykłabyś! Celebrytki nie majo letko:)

      Usuń
  27. Taaaa? A gdzie ona teraz? Pod Odziom?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. USA, Anglia, Szwecja, Francja, Niemcy, Wenezuela, Kolumbia .. mało Ci ? ;)))

      Usuń
    2. No tak, w zasadzie masz rację. Ale zapomniałaś o Finlandii, Danii, Irlandii, Belgii, Szkocji, Włoszech, Austrii, Czechach, Bułgarii, Australii (tak, tak!) i in. że o Tai-Pei nie wspomnę, bo zakładam, że to spam, chociaż w spamie nie ma spamu z Tai-Pei....

      Usuń
    3. Ale mię to nie krenci! Bo krenco mnie pogaduchy z Wami, a nie jakiś tam wielgi świat!

      Usuń
    4. Zapomniałaś o Kenii???

      Usuń
    5. Bardziej egzotyczne były, niż Kenia! Ale nie pamiętam. Przyjmuję, że to spam był.

      Usuń
    6. Zapomniałam o Szwajcarii i Ontario in Canada. I Adelaida mnie dręczy. Adelajdo, odezwij się!

      Usuń
  28. No nie mogę wytrzymać. Takie fajne gadanie tutaj. Pamiętam swoje DKF-y, kiedy na jedna legitymację ze trzy osoby wchodziły w krakowskiej Rotundzie. A filmy szły tam takie, których w kinach nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, dlatego tak czekało się na Konfrontacje i latało po DKF-ach. Tam wiało wielkim światem i wielkim kinem!

      Usuń
    2. Ja to nawet z roboty się urywałam, jeśli jakiś film z Konfrontacji mi z nią kolidował:)

      Usuń
    3. No, w DKFie pierwszy raz Pasoliniego widziałam i Polańskiego i Herzoga, w którym się zakochałam. "Szklane serce" to był szok totalny, ze scenami, które aktorzy grali pod hipnozą...
      I te kolejki po karnety na Konfrontacje... Święto wielkie było:))

      Usuń
  29. A ten gupi dubluje Cię z uporem maniaka! Wywalam, żeby miejsca nie zajmował, durak...

    OdpowiedzUsuń
  30. Martwię się o Maryjankę. Okropnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecie pisała, że jest lepiej trochę? To nie tak szybko... Możemy tylko trzymać kciuki za badania kontrolne.

      Usuń
  31. My tu gadu-gadu, a Kalipso sama z dzieckiem w szpitalu:(((

    OdpowiedzUsuń
  32. Czymiemy przecież, ale nerw jest.

    OdpowiedzUsuń
  33. Dobranoc kurza twarz, idę spać, bo jutro nie mogę mieć zmarszczkuf na paszczy, gdyż będę zbierać splyndory. Ale Was zaintrygowałam, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O żesz ty, a jednak celebrytka!!! Aleś tajemnicza, mam nadzieję, że się jutro przyznasz???

      Usuń
  34. Dziędobry! Jeśli będzie do czego, to się przyznam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry:) Hanuś, do niczego się nie przyznawaj! Jak Cię złapią za rękę, to krzycz, że to nie twoja!
      Jeszcze Cie nie dajbuk zamkną i kto będzie nam tu malował ???

      Usuń
    2. Dzien dobry...ale jestem ciekawa..przyznaj sie kiedy juz uznasz to za sluszne!

      Usuń
    3. Dziędobry, mię też żre ciekawość !

      Usuń
  35. I mię żre. Sołtyską została. Mówię Wam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale by było :) Cało patologie by eksterminowała !

      Usuń
    2. A może Burmistrzynią? Wojewodziną? Jesssu, ale by było!

      Usuń
  36. Dziewczyny, nowy post jest, Hanusiny. Ona jeszcze nie dotarła do domu, a ja miałam awarię zasilacza do komputera. Ale już ok, zapraszamy do zabawy z nowym postem!

    OdpowiedzUsuń
  37. Spóźniłam się, a tu takie piękne wspomnienia. A to sobie w spokoju poczytam, pooglądam, pozachwycam się.
    Czeka mnie więc dobry wieczór przy ciekawej lekturze:)

    OdpowiedzUsuń