Kureiry, Kury, Kurczaki i kto żyw, zwłaszcza z Warszawy!
Nie będę mleć jęzorem po próżnicy, przeczytajcie apel. Znów chodzi o zwierzęta w potrzebie.
Warszawo i okolice! Pomyślcie, rozpowszechniajcie, udostępniajcie na fb. Popatrzcie na zdjęcia, może wśród nich jest TEN kot? Który na WAS czeka? Pod tym linkiem są zdjęcia kotów i kontakt.
Od ponad 30 lat
ratuję porzucone, bezdomne koty. Bywały też i psy potrzebujące pomocy.
Zwierzątka przynosiłam do swego mieszkania, leczyłam i szukałam dla nich
nowego domku. W ten sposób ocaliłam kilkaset kotów i ponad 10 psów.
Źródłem finansowania były moje niewielkie zarobki. Niestety utraciłam
pracę i aż do emerytury (12 lat temu) – nie miałam żadnego stałego
dochodu, jedynie prace dorywcze. Niestety, podopiecznych zaczęło
przybywać. Zmieniłam mieszkanie na mniejsze, ale w Śródmieściu, co miało
mi pomóc w moich sprawach zawodowych. I tu „wpadłam” w objęcia pań,
które pomagały kotom, ale nie radziły sobie z tym fizycznie. Byłam
młodsza, silniejsza – pomagałam. W moim mieszkanku przybywało kociaków i
obowiązków. Biegałam do lecznicy, robiłam zastrzyki i podawałam
kroplówki. Finansowego wsparcia znikąd.
Dziesięć lat temu założyłam fundację „Felis Felix”
wierząc, że uda mi się zdobyć niezbędne środki. Osób chętnych by im
pomóc nie brakowało, ale finansowego wsparcia nie było. Trzy razy
zakładałam konto bankowe i trzy razy je traciłam z powodu braku
darowizn. Ostatnie bank zamknął mi w 2010 roku. Pozostały mi już tylko
kwesty w centrach handlowych, które były już coraz rzadsze i dwa lata
temu utraciłam na nie zgodę. Jedyny dom handlowy, który zezwala mi na
zbiórkę pieniędzy, ma tak niewielką liczbę klientów (brak supersamu), że
bywają dni, gdy nie mam za co kupić jedzenia.
Moje koty zawsze były dobrze karmione. Wszystkie są wysterylizowane i zaszczepione od zawsze przeznaczone do adopcji. Obecnie przebywa u mnie 14 kotów. Do adopcji jest 13 i rozpaczliwie szukam dla nich nowych, kochających domów.
Dotychczas w ogóle nie chorowałam – leczyłam tylko koty. Dwa lata temu zaczęło się, a ostatnio nasiliło się u mnie atopowe zapalenie skóry,
które zaatakowało też ręce. W mojej sytuacji, gdy muszę ciągle sprzątać
po kotach (prać, myć, zmieniać kuwety) – nie rokuje nadziei na poprawę.
Muszę kupować leki. Jedyny ratunek to znalezienie dla kotów nowych domów.
S.O.S.
! Sytuacja jest dramatyczna – otrzymałam właśnie nakaz eksmisji (dług
mieszkaniowy). Walczę o prolongatę terminu do przeprowadzki. Nie mogę
dopuścić, aby koty znalazły się w schronisku.
Mam już 72 lata. Mam dużo zainteresowań. Byłam dziennikarką,
uwielbiam czytać, poszerzać wiedzę. Interesuje mnie wiele spraw. Kotów
nie planowałam, nie ograniczały mi horyzontów. Stało się. Nie potrafiłam
przejść obojętnie wobec cierpienia. Najpierw przez wiele lat pomagałam
ludziom – moją specjalnością były problemy rodzinne (studiowałam prawo). Dziś proszę – pomóżcie mnie i moim zwierzakom.
Barbara Czajkowska
Link do kotków nie działa... :(
OdpowiedzUsuńDzięki, już działa.
OdpowiedzUsuńRany...tyle bidulów...wrzuciłam na fb.
OdpowiedzUsuńUdostępniłam.
UsuńCiężka sprawa:(
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
Ile pięknych burasów do zaopiekowania, żal serce ściska. Nie mam znajomych w Warszawie, popędzę znajomych, niech zajrzą.
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńnie mam już znajomych, których można by dokocić.
ogromnie mi przykro, że nie mam jak pomóc, ale przynajmniej popytam. tyle mogę.
A może zaprosić do Kurnika i pomyśleć jak pomóc.Warto bliżej poznać taką osobę.Potem możemy zrobić jakąś akcję i może nasze wsparcie też by się przydało.
OdpowiedzUsuńNie wiem co o tym sądzicie.
pomysł dobry, ale nie wiemy, czy pani Barbara ma teraz dostęp do internetu, skoro wisi nad nią eksmisja. może warto by rozważyć opcję pomocy finansowej za pośrednictwem portalu pomagamy.pl
UsuńNa stronie jest numer telefonu.
UsuńJa uważam,że należy poznać kogoś,komu chce się pomóc.Dowiedzieć się czy takiej pomocy oczekuje i co tu owijać w bawełnę,same wiecie o co chodzi.
już o tym pomyślałam.
UsuńDobrze by było,żeby zadzwoniła jedna osoba,żeby kobiety nie przestraszyć.Nie zalać dobrymi chęciami.
Usuńja się z nią skontaktuję w przyszłym tygodniu. w tym nie mogę. ale jeśli ktoś jeszcze zechce, to i dobrze. im więcej chętnych, tym lepiej. nie sądzę, żeby zainteresowanie sprawą mogło tę panią przestraszyć.
Usuńa jak się znajdzie parę osób chętnych do dzialania, to się skrzykniemy. razem będzie łatwiej coś wymyśleć. no i jasne, że najpierw trzeba rozeznać sytuację i zobaczyć jakiego rodzaju pomoc jest potrzebna.
UsuńTG,jesteś na fb?
Usuńnie
Usuńjedyna internetowa społeczność, do jakiej dołączyłam, to Dziki Pastelowy Kurnik :)
Usuńo, przepraszam, pierwszy był Powszechny Spis Zwierzaków u Gosianki.
UsuńNo tak, równowaga musi być. U Gosianki kotki wyadoptowane, to następne .....
OdpowiedzUsuńPodrzuciłam link mojej koleżance z Warszawy. Wsparcie - jestem za.
Myślałam o wsparciu nie tylko finansowym ale i psychicznym.Może to także kobiecie by pomogło.Że nie jest sama.
UsuńOj bida i to na zimę. To można od tak eksmitowac bez wzgledu na temperature?
UsuńNiestety i ja nie znam nikogo kto dalby się namówić na kotka.
Może jakas kurnikowa akcja pomoze, jak Rucianka proponuje.
U Gosianki to działo się w ten weekend, a piękne kicie znalazly dom:)
UsuńWłaśnie przez godzine bylam wlascicielem dwoch slodkich pekinczykow. Na szczescie jeden mial obroże z numerem i właścicielka właśnie je odebrała. Lubią jej uciekać, jak się zagapi i spacerują po sąsiednich wioskach.
Psychiczne wsparcie byłoby jak najbardziej na miejscu. Tylko teraz w jaki sposób?
UsuńDo głowy przychodzą mi też Domy Tymczasowe - wiadomo, zawsze mają nadmiar, ale lepsze to niż schronisko.
Każdy może zostać DT.Kwestia umowy.
UsuńNo i tak to widzicie jest,dobra osoba z sercem do zwierząt,i taki ciężki los ją spotyka. Nie ma sprawiedliwosci na tym swiecie za grosz.
OdpowiedzUsuńNie znam nikogo kto zechciałby adoptować kotka, te dwie biedy podwórkowe nadal dokarmiam , nawet nikt nie zadzwonił na ogłoszenie:(
Nie znam w Warszawie nikogo, kto by chciał adoptować kota. Wrzucę na fb. Widzę, że tu sama pomoc finansowa na nic się nie zda... Koniecznie trzeba domów...
OdpowiedzUsuńŻeby pomagać,trzeba znać sytuację, każda z nas ma zwierzaki,nie tędy może droga.
UsuńZ kiedy jest ta informacja,oby już nie było pozamiatane.
UsuńDzwonilam do p. Barbary, jest zupelnie bezradna, ma tydzien na opuszczenie mieszkania, ale chce pisac o przedluzenie tego terminu, jednego Milusia juz oddala , ja chce wziasc dwa, ale nie mam jak ich przywiezc, ona strasznie sie o nie martwi... trzeba domow, jej zadluzenie jest ogromne pomoc finansowa zadna tu nic nie da trzeba tylko koty ratowac, bo ona tego nie przezyje...!!!!!!
OdpowiedzUsuńdzwonilam do niej wczoraj
OdpowiedzUsuńMożna kogoś wywalić na bruk w grudniu?
UsuńW moim mieście jest to niemożliwe - dają socjalne, ale Warszawa?
UsuńBardzo przykra sprawa, nie wiem jak pomóc.
Ania
Przecież jest zakaz eksmisji na zimę.
UsuńAmelio, dokąd trzeba by dostarczyć koty?
OdpowiedzUsuńpopytam znajomych, czy ktoś by nie mógł pomóc w przewiezieniu, tylko dokąd?
Usuńmieszkam w zach-pomorskim, 100km od Szczecina
OdpowiedzUsuńAmelio, jest jeszcze bla-bla car. Gosianka w ten sposób załatwiła transport Fiki z Cieszyna do Wrocka. A dwa koty to nie jest jakiś wielki problem - dla chcącego oczywiście. Spędzą podróż w transporterach, najwyżej trochę pomiauczą.
UsuńKury, skupmy się na kotach, kasa nic tu nie pomoże, mieszkania Pani Barbary nie wykupimy. Z tego co wiem, zadłużenie rośnie od 2009 roku. Nie wiem, jakie są przepisy w sprawie eksmisji, może Pani Barbara jakiś lokal zastępczy dostanie, albo inny DPS. Ale kotami na pewno nikt się nie przejmie.
OdpowiedzUsuńJuż doczytałam u Amelii, że p. Barbara dostanie lokal zastępczy, ale malutki i wolno jej wziąć tylko jednego kota.
OdpowiedzUsuńudostępniłąm w kilku kocich grupach na fb.\
OdpowiedzUsuńJa mogę tylko dorzucić się do transportu:(((
OdpowiedzUsuńDzięki Orko!
UsuńTeż nie mogę pomóc w sprawie przygarnięcia kotów, ale dorzucić się do transportu to jak najbardziej.
UsuńPodobnie.
UsuńJa też.
UsuńCzy mogę zerżnąć i wstawić u siebie?
OdpowiedzUsuńJasne, Luna, zrzynaj do woli!
Usuńcholerny świat, nic nie mogę zrobić, musiałabym najsamprzód Synu wywalić na bruk, ma takie uczulenie na koty że się dusi a ja prawie Warszawa
OdpowiedzUsuńEwo F. może ktoś ze znajomych bardzo chce mieć kota, tylko jeszcze nie wie?
OdpowiedzUsuńSluchajcie o ile ja wiem to od pazdziernika do marca jest okres ochronny i nikogo nie wozna wyrzucac, ale tu jest troche inaczej bo lokal socj juz jest przydzielony, wiec nie wiem czy to dotyczy, jutro zadzwonie do p. Barbary i popytam, wiem ze ona sama ma pisac o oprzedluzenie tego okresu bo nie da rady w ciagu tygodnia koty oddac no i jest sama
OdpowiedzUsuńEwo F. poczytaj sa jakis ziola na to uczulenie, choc podobno go w ogole nie ma, poczytaj w necie.... ale koty sa przecudne, widzialas? wiec warto
OdpowiedzUsuńWiem, dawno, dawno temu jak nie miałam Synu miałam kotkę trikolorkę zabraną z działkowej wsi Mufka jej było i była the best
UsuńSluchajcie to jedyna okazja ... takie piekne koty to rzadkosc.. ja rozmawialam z ta kobieta, wiem co przezywa, ja sama prawie ryczałam , ona je tak kocha, ze nie wiem co bedzie jak nie poznajduje ludzi ....pytajcie sasiadow, znajomych... trzeba cos zrobic
OdpowiedzUsuńFaktycznie zadbane kotki. Kurcze jest ich sporo...
OdpowiedzUsuńMoi znajomi koty mają (Ci, co chcieli mieć) reszta całe boże dnie w w pracy - zaklinają się, że żadnego zwierzka nie narażą na siedzenie w samotności.
Szkoda, że ta pani wcześniej nie ogłaszała, że brakuje na jedzenie w tym byśmy przecież skarpetkowo pomogły...
No właśnie, Mnemo. szkoda, że to tak na ostatnią chwilę. :(
UsuńMnemo,dwa koty sobie poradzą bez ludzi w dzień.Będą spały albo się zajmowały sobą.Ważne żeby miały ciepło,co jeść i opiekę wet.
UsuńWiększy dramat,jak trafią do schroniska.
Rucianko, nie znasz jakiegoś DT w W-wie, gdzie mogłyby przeczekać?
UsuńZnajomi to raczej do mnie się zwracali z problemami zwierzęcymi.Ja nie miałam nikogo równie stukniętego.
Usuńzgubilam sie w tym jaka pomoc jest potrzebna. ale sie pisze i juz zapytalam znajomych czy by...ale nie wiem, jak by traktowal koty ich piesek, bo dom i okolice to wymarzone dla kota...
OdpowiedzUsuńale co jeszcze?
Opakowana, domy dla kotów są potrzebne, najlepiej w okolicach Warszawy i w samej W-wie.
Usuńcholera...
UsuńNajlepiej by było opisać każdego indywidualnie i puścić na fb,czy ktoś może?
Usuńobawiam się, że wśród znajomych nie znajdę nikogo, kto mógłby pojechać tak daleko z kotkami, ale do transportu się oczywiście dorzucę.
OdpowiedzUsuńNa Dogomanii i Miau są wątki transportowe.
UsuńJestem, choć na razie z marnym efektem. Uruchomiłam dwie okołowarszawskie koleżanki, niestety jedna ma cztery psy i dwa koty a druga psa tylko jednego i też dwa koty , będą szukały wśród znajomych, ale.......
OdpowiedzUsuńNo i tak.
Myślę, że to co podsunęła Hana, czyli blablacar to jest myśl, oczywiście, też trzeba płacić, też dołożę, bo to jednak spora odległość.
Barbara
ORKO!! paczka doszła dzisiaj, łał :))))), dzięki :)!
OdpowiedzUsuńBarbara
:)))))Na zdrowie:)))
UsuńTera muszę BDB przycisnąć.Obiecała nam wiadomości o Belli i...zamilkła.
Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńkoty kotami - znajdą na pewno domki. Ja chętnie pomogę finansowo Pani Barbarze Czajkowskiej. Jeśli wiecie w jaki sposób mogę się z Nią skontaktować to proszę o pomoc. Nie mam konta na FB.
pozdrawiam
Joanna
Proszę bardzo:
UsuńFundacja „Felis Felix”
Hoża 29/31 lok. 106
00-521 Warszawa
tel. +48 604 717 283
osoba zarządzająca: p. Barbara Czajkowska
http://www.fundacjafelisfelix.pl/contact/
Przeczytałam krótkie opisy,są tam pary,które się przyjaźnią.Zdjęcia przy ogłaszaniu są bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy p.Barbara je ogłaszała i czy ma więcej zdjęć.
Byłoby super, gdyby Pani Barbara się odezwała. Na razie macamy w ciemno.
OdpowiedzUsuńHano,jak ma się odezwać?Wie o nas?Ma możliwość?
UsuńMoże ona nie ma kasy nawet na telefon?
UsuńWłaśnie...
Usuńhttp://www.dogomania.com/forum/forum/149-transport/
OdpowiedzUsuńWitam Kurki.
OdpowiedzUsuńWiatr łeb urywa, 9 stopni, po niebie gonią czarne chmury, co jakiś czas świeci słońce. Śniły mi się koty pani Barbary.
Rozpuściłam wczoraj wieści, ale czarno to widzę.
Jedyne co mogę w tej chwili to zacisnąć kciuki za pomyślne rozwiązanie problemu.
Jeszcze raz ja. Zajrzyjcie na blog vinniczek.blog.onet.pl tam są świetne zdjęcia ulicznych kotów w Stambule.
OdpowiedzUsuńTak sobie żyją życzliwie traktowane i ufne.
Próbowałam teraz dzwonic do p. Barbary, cały czas wlacza sie sekretarka, trudno jest sie dodzwonic bo ona caly czas zajeta tymi kocinami.... tak mysle ze nawet jak ja wezme te dwa to i tak jeszcze z 10 ich zostanie, to tez zadne rozwiazanie jak na razie najwazniejsze zeby ona przedluzyla ta eksmisje na okres zimowy i wtedy pomalu cos sie wymysli majac wiecej czasu, tylko ze ona calkiem bezradna i kompletnie sama ze wszystkim
OdpowiedzUsuńAmelio,jeżeli dwa koty mają szansę na dobry dom,to jest bardzo dużo.Dla nich życie,a dla tej kobiety światełko w tunelu.Daleko jest do Ciebie,ale zobacz czy na Dogomanii lub Miau nie ma transportu do Twoich okolic.Może na fb ,na forach zwierzęcych?
UsuńJeżeli chodzi o eksmisję,to mamy za mało danych i obawiam się że niewiele tu możemy pomóc.Pani Barbara napisała że jest prawnikiem i dziennikarką.
Ja myślę że ona jest samotna w tej walce o zwierzęta,pewnie wszyscy uważają ja za wariatkę.A my przecież jesteśmy do niej podobne.
Dlatego takie ważne jest, żeby ona wiedziała, że ktoś podobny do niej, choć ze znacznie mniejszym "dorobkiem", chce ją wesprzeć, pomóc. Trzeba jej dodać otuchy.
UsuńWłaśnie to mam na myśli.
Usuńi ma slaby dostep do internetu, to starsza i schorowana kobieta... najwazniejsza teraz ta cholerna eksmisja.... czy ktos w tym ma jakies informacje, co z tym zrobic sie da!
OdpowiedzUsuńMoże gdyby pani Barbara mogła przedstawić gdzieś tam BARDZO WAŻNYM urzędnikom, że ktoś (czyli my) chce jej pomóc (ogłoszenia, wsparcie mentalne, rozesłanie wici o potrzebnej pomocy) z kotkami, ale to trochę potrwa, wtedy by chętniej przedłużyli. W tym czasie może udałoby się kotki "rozdysponować". Amelio, próbuj z nią jeszcze rozmawiać, jeśli możesz, nie ma sensu, żebyśmy wszystkie się rzuciły do telefonów i zawracały jej głowę. Włączymy się do konkretniejszej pomocy, jak już coś się wyklaruje. Trzymam mocno kciuki, żeby wstrzymali się z tą eksmisją.
UsuńKurejry,macie jakieś chody w urzędach,telewizji,gazetach?
UsuńMozna chyba napisac np. do Polsatu, maja taki program Interwencje, zdaje sie, ze sa dosc zyczliwi.
Usuńhttp://www.interwencja.polsat.pl/
Usuńimie i nazwisko tej Pani jest identyczne z nazwiskiem pewnej znanej dziennikarki z TVP. Może się zwrócić do niej - podobno zajmowała się i zajmuje sprawami społecznymi również. Ja TVP nie oglądam ale znalazłam w internecie. KolKa
UsuńDo wszystkiego potrzebna jest zgoda zainteresowanej,będą chcieli nakręcić materiał.
UsuńDodzwonilam sie i ona napisala o przedluzenie tego terminu do konca lutego. To obecne mieszkanie to pokoj z kuchnią, a to nowe lokum socj ktore ma dostac jest tylko o 13 m mniejsze od obecnego... jaki to ma sens, po co eksmitowac kobiete z jednego mieszkania komunalnego do drugiego socjalnego tylko o 13 m wiekszego, to jakas paranoja to chore!
OdpowiedzUsuńgdyby tu mozna bylo zadzialac i sprawic zeby ona zostala w tym mieszkaniu... wtedy problem bylby ROZWIAZANY!!!
Mówiłaś o nas,czyli o naszej ewentualnej pomocy?
UsuńByłaby chętna spotkać się?
Amelio, a czy z tego fragmentu nie wynika, że Pani Barbara nie może już zajmować się tyloma kotami?
UsuńDotychczas w ogóle nie chorowałam – leczyłam tylko koty. Dwa lata temu zaczęło się, a ostatnio nasiliło się u mnie atopowe zapalenie skóry, które zaatakowało też ręce. W mojej sytuacji, gdy muszę ciągle sprzątać po kotach (prać, myć, zmieniać kuwety) – nie rokuje nadziei na poprawę. Muszę kupować leki.
Jedyny ratunek to znalezienie dla kotów nowych domów.
Oczywiście że wynika.
UsuńJest zmęczona,chora i bez środków do życia.
Pytanie tylko,czy życzliwi nie będą podrzucać następnych bid,uwalniając się od problemu.
No tak, ale wtedy łatwiej reagować od razu szukając nowych lokum tym podrzuconym/
UsuńSkoro jest teraz czas do lutego to ktoś powinien zrobić ogłoszenia dla tych 11 kotów, które szukają domu, bo rozumiem, że Amelia bierze dwa. Teraz jest dobry sezon na adopcję starszych kotów, bo kociaki z jesiennego rzutu wyrastają. Ogłoszenia na olx.pl trzeba zrobić jak najprędzej i na pewno się znajdą dla nich ludzie.
Czy ten termin do końca lutego jest pewny? Czy tylko pismo na razie poszło?
UsuńObawiam się, że na interwencję tv to zbyt mała sprawa.
Na razie to Pani Basia napisała pismo z taką propozycją,a nie dostała odpowiedzi z urzędu.
UsuńCzyli palcem na wodzie.:(
UsuńHano,zależy jak to ująć,jeżeli od strony fundacji i niedoli zwierząt,to temat nie jest krwawy.
Może od losu człowieka,który robił coś dobrego i został sam bez pomocy.Dlatego pytałam o dziennikarki w naszym gronie.
Amelia pisała:
Usuń"Jaki to ma sens, po co eksmitować kobietę z jednego mieszkania komunalnego do drugiego socjalnego, tylko o 13 m większego"
Zapewne chodzi tu o 13 m mniejsze mieszkanie, o gorszym standardzie. Mieszkania socjalne dają zawsze mniejsze, a czynsz jest znacznie niższy od komunalnego, dlatego nazywa się socjalne. Trochę za późno Pani Barbara się za to zabrała, fakt nie miał jej kto pomóc. Miała 100% szansy na dodatek mieszkaniowy, nie musiało dojść do tego. Trzeba zgłosić się do MOPR-u tam pomogą z dofinansowaniem, aby nie zaistniała taka sama sytuacja z mieszkaniem socjalnym. Ośrodki Pomocy Rodzinie pomagają w dopłatach do czynszu, energii el. trzeba złożyć wniosek. Jeżeli będziecie dziewczynki miały kontakt z Panią Basią, przekażcie jej tę informację - jestem trochę z branży - wiem co mówię.
Ania
Przepraszam Amelio, źle odczytałam te 13 m, wiadomo chodzi o mniejsze.
UsuńAnia
Potrzebujemy konkretów i zgody samej zainteresowanej.
OdpowiedzUsuńŁadnych zdjęć do ogłoszeń i transportu.
https://www.facebook.com/groups/425886884111869/?hc_location=ufi
OdpowiedzUsuńhttp://www.dogomania.com/forum/forum/149-transport/
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=62304&start=30
Jakby co to sie dorzucam.
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/groups/transportpsowikotow/
OdpowiedzUsuńJeśli Pani Barbara ma słaby dostęp do internetu (czyli nie ma go u siebie, jak mniemam), sama nie znajdzie transportu, ani nie porobi zdjęć kotom, żeby je ogłosić. Obawiam się, że fizycznie i na miejscu musiałby jej ktoś pomóc. Bo inaczej utoniemy w powodzi propozycji i możliwości. Finansowo zrobiłybyśmy zrzutę i pomogły w zatkaniu najpilniejszych dziur, lub w transporcie. Jakaś wolontariuszka z Warszawy przydałaby się, taka, która ma trochę czasu. Inaczej się zapętlimy i zdalnie nic z tego nie będzie.
OdpowiedzUsuńHano,te propozycje są dla Amelii,nie dla p.Barbary.
UsuńTo Amelia wie na kiedy i dokąd potrzebuje transportu.
Rucianko, wiem. Jednak upieram się przy tym, że potrzebna jest koordynacja na miejscu.
UsuńMasz rację.Koordynacja na miejscu i stały kontakt z p.Barbarą,żeby wiedzieć czego potrzebuje i nie uszczęśliwiać na siłę.
UsuńPodpowiadam, że to jest też problem gminy. Ja bym tam nacisnęła, ale nie jestem z Warszawy i mam też za mało danych. Zgadzam się z Rucianką, jest za mało konkretów, przydałoby się jakieś większe rozeznanie.
UsuńHaniu, obawiam się, że gmina ma jedno do powiedzenia: schronisko. Ale to znów tylko przypuszczenia.
UsuńPrzy fundacyjnych kotach,gmina nie jest zobowiązana do pomocy.
UsuńPewnie by było łatwiej gdyby były miejskie.Można uzyskać karmę i jakąś opiekę plus sterylki.
Zależy od gminy,jeżeli trafi się na kotolubnych ,to czasami udaje się.
Może ktoś zna jakieś fajne dziewczyny z kocich fundacji w W-wie?
OdpowiedzUsuńHano,każdy zaangażowany w pomoc zwierzakom ma pełne ręce roboty i brak kasy.
UsuńZnam fajne dziewczyny,one pomagają z własnej kasy i są domami tymczasowymi.
UsuńRucianko, jeśli eksmisję udało się odroczyć do lutego (nie wiem), z niewielką pomocą kogoś na miejscu mogłybyśmy pomóc i kotom, i p. Barbarze. Finansowo ze zrzuty i ze Skarpety. Kotom trzeba znaleźć domy, a p. Barbara bez netu (też nie wiem, tylko przypuszczam), nie da rady.
UsuńNapisałam do Ciebie.
UsuńTen ktoś byłby z nami w kontakcie i koordynował działania. Nie widzę innej możliwości przy braku kontaktu. Telefon niewiele załatwia.
OdpowiedzUsuńA może zainteresować losem pani Barbary fundacje, czy DT w Warszawie - wysłac do nich maile i spytać, czy ktoś mógłby na miejscu pójść, zobaczyć i oczywiście Kurnik wspomoże, jak będzie mógł i czym będzie mógł?
OdpowiedzUsuńDołączę się jak będzie zrzuta. Tylko tyle mogę, nie mam znajomości.
OdpowiedzUsuńPisze do kolezanki, ktora jest radna w Zielonce i wiem, ze zajmuje sie rowniez porzuconymi zwierzakami. Zielonka-to prawie Warszawa;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, to jakiś konkret.
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/groups/interwencje.zdalne/
OdpowiedzUsuńzobaczcie, może tu poprosić o pomoc.
Słuchajcie p. Basia ma internet, ale słaby i zanim sie on właczy to duzo czasu zajmuje, zdjęcia i strone robi ktos dla niej, sama nie daje rady, ona caly czas zajeta tymi kotami, kuwety, jedzenie i etc na okraglo , pismo dopiero wystosowala proszac o przedluzenie do lutego, ale na razie bez odpowiedzi, ma jakis termin 7 grudnia u jakiegos Naczelnika urzedu... ona jest po prostu zalamana ta cala sytuacja.... i jeszcze nie spi po nocach serce ja boli, na dodatek na tym forum Miau jakas heiterka robi zla robote dla nie piszac ze to kobieta niereformowalna, bo jej tyle razy juz pomagano adoptowac koty, a ona wciaz bierze nowe.... plakala przez telefon mowiac ze jak ona moze przejsc obojetnie gdy widzi porzucone kocie bidy.... sluchajcie to naprawde kochana osoba i te kociny sa dla niej najwazniejsze, jest zalamana tym wszystkim i chyba bez pomocy
OdpowiedzUsuńJa jej powiedzialam o naszych wpisach i checi pomocy, jest Wam bardzo wdzieczna, ona dla siebie nic nie chce, tylko to zeby te koty, ktore sa dla niej jak dzieci nie trafily do schroniska, tylko tyle.... to prawda ona nie ma juz sily i nawet gdyby zostala w tym mieszkaniu to i tak z ciezkim sercem, ale musi oddac te koty ... no i bardzo chcialaby zostac w tym mieszkaniu, nie ma sily na przeprowadzke , ma swoje ukochane ksiazki z ktorymi w czesci musialaby sie rozstac i to jest dla niej bardzo bolesne... ech wyc mi sie chce, slowo daje
OdpowiedzUsuńAmelio a rozmawiałaś o adopcji tych dwóch kotów?
Usuńtak z p. Basią, własnie w tej sprawie do niej zadzwoniłam
Usuńnie rozumiem dlaczego z jednego komunalnego lokalu wyrzucaja ja do innego socjalnego... moze tu też mozna byloby pomóc
OdpowiedzUsuńAmelio napisałam wyżej jaka jest różnica między komunalnym, a socjalnym - standard i wysokość czynszu.
UsuńAnia
tu naprawde bylaby potrzebna TV
OdpowiedzUsuńCholibka, pomoglabym gdybym byla w swojej Zielonce. . Kolezanka(radna) na razie sie nie odezwala.
OdpowiedzUsuńSprobuje jeszcze zinnymi dawnymi znajomymi.
Amelia, kochany z Ciebie czlowiek!
Dziewczyny ,wklejam link z Miau
OdpowiedzUsuńhttp://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=92554&start=1020
od najnowszego wpisu z dzisiaj.
Przeczytajcie i napiszcie co sądzicie.
Przeczytalam.
UsuńPani Basia, moze i trudna, ale rzeczywiscie ma klopoty. A najwiecej kloptow maja koty.
Ja też przeczytałam. I myślę tak jak Kasia.
UsuńNa pewno jest potrzebny ktoś, kto na miejscu porozmawiałby z panią Basią, zobaczył koty, ocenił sytuację...
Smutne to wszystko, i takie prawdziwe, jak ktoś na forum napisał, że nam się nie chce, że często składamy opiekę nad bezbronnymi zwierzakami na osoby wrażliwe, które choćby nie miały sił, to chcą pomagać... I często wpadają przez to w tarapaty.
To jest jakaś cholerna spirala nieszczęścia.
UsuńPrzeczytałam i doszłam do wniosku, że p.Basi potrzebny jest ktoś obrotny, kto na miejscu by pokierował sprawą. Można pomóc w szukaniu domów i przeprowadzce, ale chyba trzeba też przypilnować, aby zadbała o siebie i nie brała więcej kotów. Wytłumaczyć, że tym razem nie da rady.
OdpowiedzUsuńEwo,nie jest to takie proste.
UsuńWłaśnie.Widać ,że ten temat toczy się u pani Basi od lat i na okrągło.Ciężka sprawa.
UsuńWiem, napisałam co myślę. Oby tylko koty znalazły domy.
UsuńMyślę, że pomagać pani Barbarze może tylko ktoś, kto na stałe jest w pobliżu. Sytuację znamy bardzo powierzchownie i jedyne co możemy próbować robić, bo to teraz pilne, to szukać miejsc dla kotów. Jak widać, nie tylko my to robimy, więc jest nadzieja, że się uda.
OdpowiedzUsuńBarbara
Ja z nia dzis o tym rozmawialam, ona cala noc przez to nie spala, mowi ze wie ze nie powinna brac nowych kotow, ale mowi do mnie jak ona mogla przejsc spokojnie obok porzuconej kociej bidy, nie mogla i musiala wziasc... a takich bid pelno na tych ulicach, ja to rozumiem, ja tez tak bym nie umiala... i dlatego napisali ze jest niereformowalna i niewyuczalna.../matko to tak jakbym swoja rodzine slyszala/ wiecie co, moze to prawda... ale jedno jest pewne, ona ponad wszystko kocha te koty jak wlasne dzieci i prawda jest taka, ze na wszystko jej brakuje pieniedzy, przeciez ona poswiecila swoje mieszkanie, wlasnie po to zeby je ratowac... no nie wiem, zeby na cos takiego sie zdobyc, to trzeba naprawde miec serce
OdpowiedzUsuńa poza tym ona jest kompletnie sama, tylko koty i ona, zadnej pomocy, wsparcia... dzis plakala przez telefon i nie dlatego ze szuka jakigos wspolczucia, tylko jej naprawde jest cholernie ciezko i ja jej jedynie wspolczuje
OdpowiedzUsuńJeżeli jest któraś z Was chętna,to można skontaktować się z Miau i działać wspólnie.
OdpowiedzUsuńMyślę o wyadoptowaniu kotów w dobre ręce.
Ktoś napisał że jest profil na fb ,można tam robić wydarzenia,tylko kto tym zawiaduje?
To bardzo trudna sytuacja i pomoc na odległość niewiele tu da. Bardzo to przykre, że pani Barbara jest z tym sama i jest zrozpaczona, jednak pomóc mógłby tylko ktoś,, kto zająłby się energicznie jej sprawami na miejscu. I to też, a może przede wszystkim od strony prawnej. Mam tylko nadzieję, że uda się znaleźć domy dla kotów... I że będzie na to czas.
OdpowiedzUsuńPani Basia jest dziennikarką i prawnikiem.
UsuńSprawa eksmisji ciągnie się od 2009 roku.
Osoby pomagające były i jak widać na wątku Miau,są nadal zainteresowani pomocą.
Zwykle prawda leży pośrodku.
Mika! A dzie wiesz co???
UsuńJutro.
UsuńPadłam po pierniczkach.
Rucianka, czytałam, wiem, że jest prawnikiem, ale jest też starsza i schorowana i na pewno nie ma pojęcia o aktualnych przepisach...
pani Barbarze od 6 lat bardzo intensywnie pomagali wolontariusze. to dzięki nim jej koty były leczone i znajdowały nowe domy. te 6 lat temu było ich ok. 20. nie sądzę, żeby p. Basia byla prawnikiem. jedyne, co na razie wiemy, to że studiowała prawo.
UsuńTempo, masz racje. Ja mysle, ze ona sobie po prostu nie radzi z tym wszystkim. Co nie znaczy, ze nie kocha zwierzat, bo kocha.
UsuńPrzeroslo ja to wszystko! Najwzniejsze, to zadbac o te kociaki, ale jest pytanie, czy ona tak naprawde je odda?
Szczerze? - mam watpliwosci.
Acha! I zupelnie nie rozumiem co ma jej wyksztalcenie do opieki nad kotami - ale to tak tylko na marginiesie.
Usuńudostępniłam na fb już wczoraj, ale czy to coś da? ze wszystkich stron napływają prośby o pomoc, o dom, o ... ech!
OdpowiedzUsuńZawsze to jakaś szansa.
Usuńcholera, zdalaczynnie to nic nie moge, ale jeszcze napisze do kogos...i tez - jak bedzie zrzutka to sie dolalczam.
OdpowiedzUsuńMam rodzinę w Warszawie, i swoją, i męża, ale oni się tym nie zajmą (wśród rodziny jestem wyjątkiem, dla niektórych niechlubnym). Z tego, co o nich wiem, raczej nikt nie poświęciłby na to czasu i energii, poza wiekową ciocią, która, choć kotolubna, nie jest już w stanie się taką sprawą zająć. Mogę dołączyć tylko do pomocy finansowej.
OdpowiedzUsuńta kobieta ma 72 lata, jest zmeczona, ma problemy, wszystkie pieniadze oddawala na ratowanie kotow nawet swoje mieszkanie poświęcila , zadłuzajac się.... tak to fakt brała wciąż nowe koty, choc juz mowila sobie ze nie weżmie, ale jak wyszła na ulice i znów jakąś bide ujrzala, to ona sama mówi nie mogła przejsc obojętnie... inni odwracali głowy, a ona brala go na rece i szla do domu I dlatego okrzyknieto ja jako niereformowalna... mnie pewnie tez by tak okrzyknieto na tym miau / rodzina dawno to juz zrobila/ bo majac inne koty biore znow nowe. robiac sobie nowe problemy... i tak w kolko, ale ja podobnie jak i ona nie umiem inaczej... widac sa tacy ludzie
OdpowiedzUsuńtak latwo obrzucic kogos blotem... nie mozna jednak pominac faktu, ze pomimo wszystko uratowala tyle istnien kocich i to jest najwazniejsze
OdpowiedzUsuńteraz najwazniejsze jest to zeby te koty pooddawac w dobre rece... ja mysle ze jej do lutego przedluza to mieszkanie wiec nieco czasu jest... moze ten Urzednik Wysoki cos zadzaiala 7 grudnia
OdpowiedzUsuńW tej chwili na pewno możemy zrobić jedno - wysłać Pani Barbarze trochę karmy dla kotów ze Skarpety. Co sądzicie? Niezależnie od urzędniczych przepychanek koty muszą jeść.
OdpowiedzUsuńJestem za ! Jeść muszą !
UsuńDziędobry .
Oczywiście!!!A Jej adres macie?Bo adres fundacji to chyba nie?
UsuńMyślę że to ten sam adres.
UsuńMoże zapytać czym karmi i to kupić.
Kupię karmę ze średniej półki. Smillę. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
UsuńKupione!
UsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuńHano, pewnie, że tak, zawsze to doraźna i ważna pomoc!
Jestem gotowa adoptować KAJTKA od tej pani (rozmawiałam z nią właśnie) ale nie mam jak zorganizowac TRANSPORTU z Wawy do Krakowa. Już napisałam nieśmiało do Gosianki w tej sprawie.Ale może Ktoś coś może w tej kwestii pomóc ??
OdpowiedzUsuńNic do mnie nie przyszlo. :( Oczywiscie mozesz liczyc na pomoc za Skarpety. Wlasnie nazbieralysmy troche przy akcji kalendarzowej.
UsuńSuper!
Oczywiście KAJTKA - taki sms przyszedl od ciebie. Zapytalam o co chodzi, ale nic nie odpisalas. :(
UsuńGdy mamy kota to faktycznie bardzo ważne jest to, aby go dobrze wychować. Osobiście spodobał się artykuł o kociakach w https://krakow-atrakcje.pl/sprowadzone-cieszyc-maine/ i jestem zdania, iż z pewnością każdy z nas również tak myśli.
OdpowiedzUsuńW moim mniemaniu koty są wielce ciekawymi pupilami i na pewno warto jest je mieć u siebie w mieszkaniu. Bardzo ciekawie napisano o nich w https://www.sn2.eu/kobieta/19504-kot-syjamski-dlaczego-warto-wybrac-te-rase.html i ja uważam,że takie koty są naprawdę milutkie. W takiej sytuacji ja również rozważam teraz aby wziąć jeszcze kolejnego kota do siebie do domu.
OdpowiedzUsuń