poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Marzyć? Nie marzyć?

Zamarzyłam sobie, aby jakimś cudownym zrządzeniem niebios zapełnił się wybieg i oto jest! Nasza krakowska Ewa2 zrealizowała moje marzenie. Skąd wiedziała?
Ewuniu - dziękuję!

***

MARZENIA - jak to z nimi jest?
Zajrzałam do słownika, a tam:
1. myśleć o czymś przyjemnym, zwykle trudnym do zrealizowania, fantazjować; myśleć o zrealizowaniu swych pragnień
2. przestarzałe: śnić

Tymczasem zachwalane teraz jest działanie. Zrobiło się modne realizowanie marzeń. Marzysz o podróży, my ci ułatwimy, tylko się zdecyduj, marzysz o nowym telewizorze, wczasach, lepszym wyglądzie, gęstych włosach, samochodzie, prostym nosie itd., itp.....tylko weź pożyczkę, zadzwoń, zamów....Czy o taką realizację marzeń chodzi? Coś mi tu nie pasuje. Bo tak łatwo i szybko, ale czy spłacanie rat nie psuje przyjemności? Czy wszystkie marzenia trzeba spełniać w ten sposób?

Bo mnie na przykład się nie chce. Bo cóż z tego, że marzę o tym, aby być szczupłą, kiedy wiąże się to z wielkim wysiłkiem i wyrzeczeniami. Chciałabym inaczej, ale wtedy marzenie zamienia się w mrzonkę bo samo się nie zrobi. Inny przykład: od dawna marzę o tym by mieć własny ex libris. Można powiedzieć: to sobie narysuj, ale właśnie sednem tego marzenia jest, żeby go ktoś dla mnie wymyślił.

Sama próbowałam z marnym skutkiem:

Jeszcze mi się krzywo zeskanowało. Kupowałam też gotowe, ale to nie to.....

Napomknęłam nie raz w rodzinie, że chciałabym, bo miałby kto zaprojektować i nic....I jak tu realizować?

Wymuszać? To żadna przyjemność.

Kiedyś marzyliśmy z mężem o tym, żeby na rocznicę ślubu pojechać do Paryża i przez 40 lat nigdy się to nie udało. Teraz już bym nie pojechała, nawet gdybym mogła.

O czym więc marzyć? O czymś wielkim, trudnym, mało realnym, czy marzyć o drobnych przyjemnościach, które można sobie zrealizować? Dla mnie spełnieniem jednego z marzeń było kupienie nowego aparatu, po dwóch latach przymiarek i oszczędzania. Nie powiem, radochę miałam i mam nadal.

Rezygnować z marzeń bo się nie spełniają, czy marzyć i działać? Mnie na to nie stać, chyba trzeba mieć do tego odpowiednie cechy charakteru.

Podziwiam tych wszystkich, którzy dla marzenia wyruszają w dalekie kraje, rzucając wszystko zdobywają szczyty, tych dzięki którym latamy, mamy taki świat jaki mamy, bo marzenia o sławie i potędze nie zawsze wychodzą nam na dobre.

Chyba jednak zostanę marzycielką.

Dość osobisty ten post, ale Szanowny Kurnik mnie zrozumie.

To mówiłam ja - Ewa2.

257 komentarzy:

  1. Pierwsza!
    Ewa, ja nie kumam Twoich wątpliwości w kwestii ex librisa. Przecież oba są śliczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy to linoryt i odbijanie trwa wieki, na dodatek miejsce na nazwę właścieciela jest mało czytelne.
      Drugi, kupiony 1 zł sztuka, to ile kazy musiałabym wydać? A tak to tera można zrobić pieczątkę i ciach, ciach, szybko sie wbija.

      Usuń
    2. Ewa, pierwsze koty (nomen omen) za płoty. Odbijesz drugi i będzie na wieki wieków. Zresztą pewnie są inne jakieś techniki, mniej pracochłonne, a równie efektowne.

      Usuń
    3. No właśnie. Ten z paprocia jak dla mnie wymarzony.

      Usuń
    4. A ja myślałam że obydwa wyszły z pod Twojej ręki.

      Usuń
    5. Izydoru, paprociowy paproch taki bardziej wykopaliskowy, co nie? Pasuje do Ciebie jak raz! Nie to, że Ty jak wykopalisko, no wiesz o Izydora, Pacjana i inne Twoje upodobania się rozchodzi:)

      Usuń
    6. Tez myslalam, ze ona sa Ewy2 i oba sa piekne. Mozesz dociac pieczatke z nazwiskiem i pod kotem przybijac. Chyba duzo czasu by Ci to nie zajelo.

      Usuń
  2. Druga...pisalam sobie na starym, pisalam do Opakowanej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i juz przeczytalam o marzeniach, ale teamt mysle, ze wybieg powinien sie szybko zapchac...ja mam marzen cala mase, ale niewiele w tym kierunku robie, a juz na pewno nie wezme w tym celu kredytu, mnie marzenia spelniaja sie mimochodem...tak sobie o nich mysle, tak sobie o nich opowiadam i masz!!! czesto przypadkiem staje sie realne to owo. A ex librisy bardzo mi sie podobaja...mnie bardziej ten lisc, ale Tobie pewnieblizej do kota!

      Usuń
    2. Mnie też się tak zdarza. Takie niespodziewane spełnienia są najfajniejsze.

      Usuń
    3. Ja mam marzenia bezkredytowe. Raczej cieszę się bele czym. I martwię:)

      Usuń
    4. ja mam tak samo jak Hana. a grubszych marzen nei mam. marzy mi sie, zeby moje dzieci byly zdrowe i szczesliwe. I ja nie musze w tym brac udzialu. Marzy mi sie, zeby byl pokoj na ziemi i nie bylo glodu i tych takich tam. moze brzmi gurnolotnie ale tak jest. w sumie marzen dla siebie nie mam, a jak mam to sa to wlasnie te male. w zasadzie wszystko mam (procz nowego biodra), zobaczylam kawalek swiata. chcialabym jeszcze kawalek, ale to wlasnie w strefie marzen i niekoniecznie do realizacji, bo jest dobrze jak jest.

      Ale najglowniejszym marzeniem jest zeby byc: mloda, piekna, szczupla, wysoka, bez halluxa, niezwykle bogata itepe i tepe....hrehrher

      Usuń
    5. O to to Opakowana, dosłownie z ust mnie wyjęłaś ! Ja podobnie myślę, tylko u mnie zamiast biedra - kulanko lewe szwankuje :)

      Usuń
    6. ja tak jak Opakowana, pierwszy akapit podpisuję "obiema rencami" :)

      Usuń
  3. Ewo2 pięknie to wszystko ujęłaś. I ex librisa , że co Ci nie odpowiada?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzecia bo Nela uwielbia liczbę trzy, bądź czy:-). Od kiedy coś więcej mówi na trzy lata:-)

      Usuń
    2. Odpowiedziałam wyżej co mi nie odpowiada. I jaka to by była przyjemność gdyby mój zięć zaprojektował. Potrafi, bo dla swojej rodzinki fajny zrobił.

      Usuń
    3. A to dziad. Ewa2, strzel focha.

      Usuń
    4. Za bardzo go lubię. Przestałam napomykać, może trzeba powtórzyć.

      Usuń
    5. Daj mi namiar. Przekonam go.

      Usuń
    6. Ewo2 to lubienie powinno pomóc w wywieraniu presji:-).
      Może powinnaś częściej wspominać i drążyć temat? Albo podrzucić wstępny projekt do naniesienia poprawek?

      Usuń
    7. O to, to, CzeKo, wstępny projekt do poprawki to jest świetna myśl!

      Usuń
    8. Chyba o tym pomyślę. Póki co ma teraz nowe zajęcie, córka z niedowierzaniem patrzy jak wieś jej chłopa odmienia.

      Usuń
    9. Jak to odmienia? I co on robi na tej wsi?

      Usuń
    10. Kupili chałupę i remontuje, wycina chszcze w zaniedbanym ogrodzie, gospodarz całą gębą.

      Usuń
    11. to m u na zdrowie na pewno wyjdzie a i duma bedzie :)

      Usuń
    12. Ewo, jak zapytają co chcesz w prezencie na jakaś Twoją okoliczność- to od razu wal-projekt ex librisa! I już. A co się będziesz szczypać.

      Usuń
    13. Ewo2 to naogladal się "bohatera w swoim domu" czy realizuje marzenie? Będziesz miała gdzie wyjeżdżać na gumienko? Daleko od Ciebie? I oni tam na stałe czy tak bardziej sezonowo?

      Usuń
    14. Sezonowo, 2 godziny samochodem na południe od Krakowa.
      Wyjeżdżać pewnie będę mogła, ale nie mam z kim kota zostawić.

      Usuń
  4. Tak zrozumie, bardzo dobrze zrozumiem Ewo, to z tym ex librisem też. Też tak mam, żeby ktoś się domyślił i zrobił coś specjalnie dla mnie, dlatego tak bardzo mnie ucieszył wierszyk-bajka od Ninki :)
    Dzieńdoberek kuriettom :)
    Idem na świąteczny spacer, nieśmiało świeci słoneczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marija, trafiłaś w sedno.

      Usuń
    2. Nooo, Marija ma racje. I to leci dalej za ciosem...ja sie wlasnie ucze (juz od paru lat, hrehre) czegos takiego jak odwzajemnianie sie...przykladowo - dostaje paczuszke i sie strasznie ciesze. I dawniej bylo tak, ze zaczynam latac i szukac CZYM sie moge odwzajemnic. i nie sa to rzeczy trafione zazwyczaj, bo wlasnie szukane z koniecznosci. a o wiele lepiej jest TRAFIC kiedys, gdzies na cos, co mi sie kojarzy z dana osoba badz wiem, ze takie zbiera/lubi/podejrzalam cos podobnego u osoby. jasne, ze nie zawsze sie trafi z gustem, ale to juz insza inszosc.

      Marija - pytalam pod poprzednim wybiegiem - czy dzis jest Mariji?

      Usuń
    3. Też się pod tym podpisuję Marija, święta racja.
      Opakowana jest ale nie tej:)) Nasza Marija 2 lutego świętuje , tak jak moja mama.

      Usuń
    4. balszoje spasiba. Pamiec mam niczem rzeszoto.

      Usuń
    5. Dzięki Garde za pamięć i odpowiedź na pytanie Opakowanej, tyle dzisiaj nagdakały kurencje, że przeoczyłam :)
      Opakowana jam gromniczna :)

      Usuń
    6. chcialas powiedziec JEDNA kura nagdakala, hrehrehr
      moze byc gromniczna ;)

      Usuń
  5. Marzeń mam worek cały, ale one nie takie znów trudne do spełnienia. Tak się więc powoli spełniają. Jednego mi się nie udało zrealizować, choć robiłam wiele naprawdę, ale sic fata volunt najwyraźniej. Dałam więc sobie z nim spokój, bo mi przysparzało tylko siwych włosów na głowie.
    Teraz marze o odpoczynku totalnym, choćby najkrótszym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Izydoru, chyba wiem, jakie to było marzenie. Może jeszcze się spełni i to całkiem niespodziewanie - jak to z marzeniami bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiesz, ale w obecnej rzeczywistości prawnej już nie ma szans na spełnienie. Ale może i dobrze, bo nie jestem żelazną babą, jak się okazało. Gdzie mnie tam teraz takie przedsięwzięcia podejmować? Czas kupic leżak i kundla (nie mylić z psem, tych mam dostatek, a nawet nadmiar).

      Usuń
    2. Izydoru, mam jedno i drugie - chwalę sobie:)

      Usuń
    3. Że tak powiem, Izydorze ! Kup se leżak i kundla. I niech się ziści marzenie, to, co już nie ma szans na spełnienie, ale może ciut inaczej, ale w podobie :)

      Usuń
  7. Marzenia? Chyba teraz bardziej równa się wymagania?
    Kiedyś jak byłam mała to marzenia były skryte w glowie, nie mówiło się i nich, tylko się je miało w myśli podczas zdmuchiwania świeczek na torcie, albo wypatrywania spadajacej gwiazdy. Nie były wielkie, jak niewielki był człowiek. Większości nawet nie pamiętam:-)
    Teraz te marzenia są większe i niestety bardzo przyziemne i coś bez tego grosza przy duszy nie są do zrealuzowania, więc póki co wszystko rozbija się i ten milon w totka;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są jeszcze te malutkie marzenia, które realizuje poprzez wysiłek czyli szpadel, grabki i siła mięśni:-)
      10 kilo mniej to też nadal w fazie marzeń choć już małe kroczki w realizacji są. I jeszcze kilka innych jest:-)
      Chyba każdy o czym mniejszym czy większym marzy? Ważne by te marzenia nie stały się frustracja:-)

      Usuń
  8. Marzyć trza, lecz nie za dużo, bo nie starczy czasu na realizację :)

    Owieczko, stałaś się Izydorem?
    Coś mnie ominęło???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta przypadłość dopada mnie cyklicznie i znienacka. Pstryk! I juz mogę być Izydorem albo i Eustacjuszem z Sebasty.

      Usuń
    2. A czemuż to na te biskupy tak Cię bierze?

      Usuń
    3. jestem zachwycona kolejnymi wcieleniami Twoimi , Owieczko! niezwyklymi i zupelnie mi nieznanymi. ja tylko czasem cos o swietych czytam, bo czesto stawali sie swietymi w zadziwjajacy sposob (zazwyczaj niezywkle wyszukane tortury nie-chrzescijan......ale widac przyjelo sie, bo potem inkwizycja i czarownice....)

      Usuń
    4. Tak poniekąd zawodowo czasem muszę sobie o nich przypomnieć. A jak juz sobie przypomnę, to chcę tak trochę z nimi się "poprzyjaźnić".

      Usuń
    5. No to Rogata, przez tych wyświęconych masz już swoje grzechy odpuszczone :)

      Usuń
    6. a ja nie wiem co to za zawod....

      Usuń
    7. No nie żartuj, Opakowana. Toż on taki jak i Twój, tylko bez żywych ludzi, "biblioteczny" bardziej.

      Usuń
    8. czyli to, co chcialam robic, ale mi ludzie weszli w parade... teraz to juz mialam pytania czy chce pracowac dla jakichs tam agencji. no to odpisalam, ze tak, no to oni zapytali ktorego programu do tlumaczen uzywam..jam dinozaur.

      a poza tym myslalam, ze Ty to dla przyjemnsoci robisz, hrehrehehher

      Usuń
    9. Eustacjusz z Sebasty brzmi dostojnie ! ... choć prawdę mówiąc, Izydoru też niczego nie ujmuje :)

      Usuń
    10. Oni wszyscy jak jeden biskup wspaniali!

      Usuń
    11. Opakowana, dla przyjemności zawsze, a czasem i mamona jakaś za to spływa, choć kwoty mizerne. Żyć się za to nie da, ale na ser i dobre wino wystarcza.

      Usuń
    12. to jak ten pan, ktoremu czesto tlumacze i raz dentysta popsul robote straszliwie i zamiast 3 wizyt bylo 10 i wtedy ten pan powiedzial - pani Krystyno, niech sie pani mnie trzyma - ze mna to pani nie tylko na chleb maslo i kawelek serka zarobi ale i na szyneczke wystarczy ;P.
      Dawniej u nas daloby sie zyc z tego (z ludziami), bo do sondu nas brali prosto z rejestru kkrajowego i jedna moja znajoma z tego utrzymala siebie, meza ktoren sie przeksztlacal i niemowle a jak maz zostal tez tlumaczem, to jedna pensja szla na splate kreduty sporego...czasy sie zmienily, z Rejestru jest malo zamowien bardzo (porodow tez zdecydowanie za malo!!!!!), ale ministerstwo (nie)sprawiedliwosci konczy umowe ze strasznie gowniana agencja i moze dobre wroci, ale jakos watpie...

      Usuń
  9. Znikam na parę dobrych godzin. Marzę sobie, że kiedy wrócę, wybieg nie będzie jeszcze zapchany... albo cudownym, kolejnym zrządzeniem losu sam zrobi się nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. teraz niezywkle na temat:
    Grazyno! kotleciki kalafiorowe.
    ugotowaz kalafiora i kartofelka badz dwa nieduze. osobno posiekac cebule i czosnek, wymienszac z natka/koperkiem/lubczykiem. dodac troche bulki tartej, tak zbeybylo grubooooo. ja mam jeszcze platki drozdzowe, bo je lubie i one cos w smaku robia. Poniewaz kalafior jest sam w sobie wrecz troche mgly i takze smao kartofelki, to trzeba dodac sporo soli oraz pieprzu dowolnego. jak sie jarzyna ugotuje na prawie mientko (ja kartofelka gotuje najsamprzod i dorzucam kalafiora w kawalkach na koniec), odlaac i zgasic ale postawic na palniku i robic piure, musi odparowac bo inaczej maziaja bedzie. mozna odstawic na chwile, pomienszac, znowu na zgaszony a dalej goracy palnik. jak juz Ci sie to znnudzi, to wymieszac z tymi posiekanymi w bulce tartej, wbic jajo. jak bedzie okrutnie luzne to jeszcze siknac bulki tartej. niech ostygnie to stezeje. moze postac w lodowce, to niezle zesztywnieje! potem przygotowac sobie duzy talerz z bulka tarta. Formowac kotleciki dowolnego fasonu i pokryc bulka tarta, najlepiej uklepujac, bo inaczej bulka tarta sie odczepi w smazeniu i bedzie sie przypalac a kotlet bedzie goly i lysy. ja je jeszcze dosciskalam do tej bulki. smazyc na oleju na srednim gazie, ale blizej bardziej goracego niz nie, n iecale maximum - zreszta sama zobaczyc czy Ci sie w 10 sekund przypala czy ladnie smazy i chrupiaco wyglada. mnie sie kilka rozwalilo ostatnio, bo byly za cienkie i wlasnie za goraco za szybko mialy. i nawet na duzej patelni nie smazyc wiecj niz 4, max. 5 malych.
    do tego mielismy leczi i kontrastowo - jogurt z koperkiem i czosnkiem. oba dobre, choc chyba wole jogurt. a dzis zupka krem z brokulow....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi smakowicie!
      Można też dodać białego sera, zadziała jak klajster :)

      Usuń
    2. Dziś zrobię,tak smacznie brzmi ten przepis! Dzieki Opakowana! You have made my dinner!

      Usuń
    3. Oj! bardzo mi sie podoba, bede robic, bo miensa mam dosyc! i jeszcze musze Cie pochwalic,za bardzo obrazowy opis, wszystkie ewentualnosci przewidzialas, skopiuje sobie ten opis by miec w momencie wlasciwym...ja zrobila na obiad z 90latkiem zupe krem kalafiorowy z serem cheddarem przepis Jamie'ego Oliviera. Biedny moj dzisiejszy gosc, kalafiory, fasola szparagowa, kapustka ...quesillo z duzej ilosci jajek, Bozszs jak on to przezyje, ale ma chyba lepszy zoladek niz ja, z tego co zaobserwowalam!

      Usuń
    4. Grazyna - jak dozyl 90tki, to przezyje i kapuste i kalafior. To pokolenie to z innej materii bylo wykonane.
      a ogolnie - to do uslug szanownych Kur!

      Grazyna - jest cheddar i cheddar, wiekszosc sprzedawanego w PL nie-polskiego to lagodny cheddar, ktory ma smak nieco ostrzejszy niz jakos tzw ostry zolty ser polski. ja nie uzywam, bo lubie sery bardzo wyraziste, wiec albo medium albo mature cheddar. w s.p. Almie jest. jest to, wedlug mnie, najlepszy ser do gotowania . Bo: ma duzo smaku, nie trzeba potrawy wrecz solic, nie rozwarstwia sie i nie trzeba do potrawy podawac lyzki stolowej i nozyczek. Jak Hanna, robie udawane fondue na bazie cheddara. super l=latwe i przyjemne, ale potrzebny jest zeliwny saganek, no gruboscienny. do saganka: mlika i m/w tyle samo smietany (u nasz to creme fraiche, co ro=wna sie z przecietnej tlustosci smietana) i pognieciony zabek czosnku (w mojej wersji zazwyczaj DUZY), nie tam przepraskowany , starty, nie chce mi sie wiec jak w zabek walne bokiem noza zeby lupinka zlazla to go niezle narusze, jeszcze nozem ciachnac raz, dwa i dodac. postawic na niewielkim gazie i zabrac sie za ser. koniecznie ten starszawy cheddar, dodaje tez startego parmezanu, jak mam sredni cheddar. zetrzec go do naczynia, gdzie jest maka kartoflana (ja wole kukurydziana ale skrobie a nie kasze-make), tak z plaska lyzke na ok cwierc litra plynu z czosnkiem (to jest kompletnie na oko, ale - UWAGA! zawsze lepiej dac za malo i dosypywac tego sera, bo jak juz p[rawie zawrze i okaze sie betonowe to strasznie trudno doac np odrobiny mleka zeby rozrzedzic. natychmiast to w garnku skupia sie w nieprzecietnie sztywny glut i juz nie puszcza...
      to tej maki wetrzec DUZO seru. zerkajac na to co sie dzieje w saganku. wymienszac ser z maka i jak na mleku-smietanie pokaze sie lekka para, al enaprawde taka szczatkowa, wsypac ser wymieszany z maka i mieszac, naprawde chwile, bo jak sie saganek nagrzeje to sie nagrzeje! Bedzie widac, ze juz-juz wrze. I dac mu zawrzec, bo inaczej bedzie smakowac konkom. I zdjac, pomieszac i zobaczyc czy jest jak bardzo gesty sos. jak jest bardziej cienka zupka, to dotrzec sera. duzo, albo troche mniej znowu z maka, ale w sumie delikatnie sie z tym obchodzic. i w zasadzie gotowe. mozna uzyc jak sos serowy i np kalafiora tym oblac albo sobie maczac kostki builki dlugiej w tym. ja wyjadam luzem, na kartofelku, jak ostygnie to sobie odkroje kawalek jak te Szkoty owsianke z szy=uflady.

      I natychmiast bardzo przepraszam Ewe2 za lecenie na manowce z gastronomio z dala od marzen.

      dlugo myslalam o marzeniach i mam jedno ale nie sadze zby sie ziscilo za mego zycia, wiec pozostaje w sferze najskrytszych marzen...
      jak dla mnie to Ty, Ewa2, realizujesz przerozne mikro-marzenia - jezdzisz, chodzisz, ogladasz, zwiedzasz, zauwazsz i to fotografujesz. ja nie mam zdolnosci fotogrficznych i to troche jest takim malym marzeniem, moc robic fajne zdjecia...

      Usuń
    5. Krysiu co to konkom? Mąką?
      I o tych Szkotach nie kumam. Tłumacz no mnie to.

      Usuń
    6. Krysiu!! juz mam 90latka, przeczytam z uwaga po wizycie...zupa wyszla pieknie i smacznie, zmiksowalam ja tak, ze nie kluskow cheddarowych!! jest aksamitna, zaraz ja posypie galka muszkatolowa i podaje!

      Usuń
    7. Kocie - wyraznie konka idzie do slowotworczosci Kurzej, jasne ze monka, rhehrerhre
      O Szkotach pisalam pare dni temu - gotuja przez noc owsianke, bez soli. rano sie to wlewa do szuflady, zostawia (najpewniej uwiazany, bo inaczej zginie) noz i jak to do chalupy zajdzie z pola/gor/od owiec/ od ryb, a glodny bedzie to sobie odkroi owsianki usztywniej kawal i sie napcha. Proste! podobne w zasadzie do kaszki krakowskiej.

      Grazyna - kalafiorowa krem z galka i serem JEST super, potwierdzam, a od tych dan 90 latek powinien Cie ozlocic a potem pewnie lewitowac...

      Usuń
    8. O Grazynko! Smacznego:-)

      Usuń
    9. Musiałam przegapić Twój wpis. Staram się nic nie pomijac, ale o Szkotach mi umknęło.
      To ta owsianka to dobra będzie tak bez niczego? Nie łatwiej pajdke chleba z czymś rzeczowym?

      Usuń
    10. Jeszcze nam powiedz opakowana, czy płatki drożdżowe to kupujesz w bio-sklepach,znaczy ze zdrowom żywnością czy bez internet?Skończyły mi się dawno i wciąż zapominam kupić.
      Hanna

      Usuń
    11. Nie mam nic przeciwko kulinarnym wtrętom, zwłaszcza w wydaniu Opakowanej.

      Usuń
    12. no masz, tyle napisalam i wcielo. o szkockiej kuchni i nie mam sily odtwarzac.
      CzaKocie - owsianka jest na wodzie i solona, napycha czlowieka i oddaje energie powoli, co sie przydaje. jak zgarne sily to moze napisze o Szkotach. sa tam i przedziwne rzeczy i zupelnie dobre ;)

      Tam od zawsze byla bida i nic nie rosnie, ludzie z dala od siebie mieszkaja dalej, wiec jedza co sie da.
      teraz to moze i pajdka chleba, ale pszenicy tam malo zawsze bylo, placuzki kartoflane robia tez. a rzeczowych rzeczy tez malo na te pajdke.

      Ewa2 - zrumieniam sie i klaniam sie nisko, zamiatajac szuprynka podloge.

      Hanna - te drozdze co mam kupilam w tajemniczy sposob w auchan, w czesci tzw zdrowej. To jest auchan, ktory jest przerobiony z geanta, pokrecone tam, gdzie co jest i ma byc i zmieniaja ustawienie dzialow i na polkach zdrowego byly nedzne resztki i samotnie staly drozdze, no to wzielam. w kasie sie okazalo, ze place...12 zlotych a torba jest duza. nic nie mowilam, bo one normalnie sa o wiele drozdze. od tej pory co jestem w auchan to szukam i pytam i nie ma...tajemnica jest. a w sklepie eko to przynajmniej dw razy tyle by kosztowaly....

      Usuń
    13. :)),ja dostałam od kuzynki.Ceny mają tak różne, w jednym sklepie za 250g jest ok 20 zł, a gdzie indziej 40 zeta.Jak będę w auchan to popatrzę, jak nie będzie to w jakimś organicu będą.Ostatnio duże promocje mieli w tej zdrowej części auchana.
      Może dlatego w tych dowcipach te Szkoty takie skąpe, że im ciężko wszystko przychodzi?
      Hanna

      Usuń
  11. Świetny wpis Ewo!

    Skłaniam się ku małym marzonkom,które można zrealizować, nie lubię tych dalekosiężnych,nierealnych,już wiem,że się nie spełnią a rozgoryczenie boli,budzi niepokój,draży umysł i duszę.
    Ex libris z kotkiem bardzo mi się podoba.
    Koleżanka swoje wydrukowała na normalnym papierze,powklejała do książek i wygląda to bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Zepsuła mi się drukarka, zapomniałam, że marzę o nowej.

      Usuń
  12. Marzenia - jakoś mi się pospełniały poniektóre. Inne nie, ale może i dobrze. Z tych dyżurnych, to podobnie jak Opakowana, więc jej listy wypisywać nie będę.
    A jeżeli chodzi o ex-libris, po latach wielu zmagania się z tematem, wymyśliłam sobie w końcu projekt i jestem zadowolona. Pieczątkarz wykonał i mam. Walę stemple na stronie tytułowej i jestem szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  13. A co tu siem dzieje, że tak wtrąncę offtopowo?Koguta mamy na pokładzie, Izydorka?!Dżender zawitał do Kurnika?No kaman Kury,chyba szpilki założę;)
    Teraz to marzenia są wymieszane z reklamami.Nigdy nie wiem czy to moje życzenia czy oddziaływanie lokowania produktu;)Brat czuwa,jeszcze nas zaczipujo i telepatycznie bedom przesyłać reklamy-marzenia, globalnie.
    Dobra, tera bende czytać small talk opakowanej;))Coś mowa o sagankach,kotlecikach,zastrzygłam uszami;)
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysia,uwielbiam twoje pogadanki;))
      Najlepsze,że jednym okiem trza filować co się w garnku dzieje;))Pękłam;)
      Słuchaj jesteś lepsza od Jimego,Nigelli i innych;)
      Hanna

      Usuń
    2. Hanno Ty mnie tu konkurencji nie rób, bo ja już od dawna wielbie naszą Opanowana i jej opowieści. Jak ona jedzie tam albo nazad i nie ma jej dwa dni to popadam w depresyjne nastroje a i kurnik jakiś taki osowialy się robi.

      Usuń
    3. Czeko, co ja zrobię, że lubię dobry humor, a opakowanej to wychodzi.Nie wiem czy efekt jest zamierzony czy mimowolny, ale ma smykałkę do opowiadania.Czeko,podzielimy się jakoś tym zauroczeniem do niej;))
      Hanna

      Usuń
    4. No dobra;-)
      Też się zastanawiam nad fenomenem jej gdakania:-)
      Jak ona tlumokuje przy tych porodach to same szczęśliwe dzieciątka mus się rodzić;-)
      Opanowana a liczysz Ty te dzieciątka którym asystowalas w przybyciu?

      Usuń
    5. Rzecz jasna Opakowana:-)

      Usuń
    6. cos mi te Opanowana podpinasz, hrehrehre co Wy tak? pogoda czy swieto Wam zaszkodzilo? ja pisze co mi pod klawiature wejdzie.jakbym planowala to bym nic nie pisala!

      Kocie - licze - mam 14 i pol. Pol bo po 8 godzinach w szpitalu, w nasza ronice slubu, ucieklam o 5 po poludniu, tam slubny czekal z prosecco, jeszcze by sam wypil! Zmienniczka, ktora przyszla, byla TAK pozbawiona, no jakby tu, manier, oglady...weszla - ja mowie - oo, zmienniczka i sie usmiecham, a ta popatrzyla na mnie jak na powietrze. no to sie nie odzywam. ona weszla w zlecenie, ja podeszlam, zabierajac moje klamoty i mowie - dzien dobry, jestem Krystyna, na to ona troche z gory - pelne imie i nazwisko podala. i sie odwrocila....do dzis zachodze w glowe co to bylo...ja jestem dokladnie oprotnie i nikt na mnie nie syka, przewraca oczami czy zwraca uwage. chyba ona przesadza z profesjonalizmem...

      no wiec mam te 14 i pol, w tym chyba 3 czy 4 cesarki (z ktorych przy jednej, w polowie, personel mnie wywlok do chlodnego pomieszczenia gospodarczego, bo kazdy zauwazyl, ze wygladam mocno zielono, a przy drugiej bylam tego bliska...no, przepraszam, ale jak ktos mi przed oczami majta lozyskiem luzem to CO ja mialam robic???

      jestem wkilku albumach foto malenstwa jako ta ciocia - babcia, co jako trzecia trzymala malenstwo :))...

      z zasady lubie sie wyglupiac i wyglupiam tam, gdzie moge. datego m.in. nie lubie tlumaczyc w sadzie i w niektorych sytuacjach szpitalnych (niestety moja praca to nie same wesolosci i dobre rzeczy...firmy oferuja pomoc psychologiczna nam a czesc agencji wie, ze moze mnie poslac na oddzial intensywnej terapii do rodziny kogos, kto nie dozyje do rana...albo i gorzej, bo z wiekeim mam przyrosty empatii, az sie sama sobie dziwie), ale tez ciezko znosze idiotow i mam czarna liste osob, ktorym odmawiam tlumaczenia.

      p.s. z nikim, komu tlumacze, nie utrzymuje znajomosci... z JEDNA kobieta bardzo sie lubimy i spotykamy sie w sklepach i dluuuugo gadamy. a ona zawsze tylko o mnie prosi jak ma miec tlumacza. TO jest mile :))))))

      Usuń
  14. Ewo, piękny temat i bardzo mi się podoba wybieg :), który zrobiłaś !
    A na Twoje i pewnie nie tylko Twoje, wahania i wątpliwości, słowa z piosenki niegdyś śpiewanej przez Irenę Santor - "Dla marzeń nie jest za duży świat"
    Trzeba marzyć :))
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  15. Marzyć trzeba, nawet dla samego marzenia :) I marzenia nie wszystkim powinny się spełniać, że tak powiem ogólnie raczej :) ... Samo marzenie i rozmarzenie jest moim zdaniem baaaardzo przyjemne ! Lubię to bardzo, choć wszyscy naobkoło mi mówio, że stoję mocno nogami na ziemi. A ja uważam, że kąfliktu w tem nie ma, i jedno drugiego nie wyklucza :) A jak fajnie się marzy przy sączącej się delikatnie ulubionej muzyce :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja marzę, ze spełnianiem się ich to już gorzej, choć zazwyczaj są niewielkie.
    Ale nie tracę nadziei, że może kiedyś.....

    OdpowiedzUsuń
  17. Cóż warte jest życie bez marzeń. Ja to mam takie malutkie, przyziemne, ale mam.
    Bezowa

    OdpowiedzUsuń
  18. Opakowana! moj kolega 90letni chyba trawi dobrze to wszystko co podalam, powinnam byl sobie przypomniec ile ma lat...ale przyniosl wodeczke i wypil 3 kieliszeczki i wygladal ok.Wiec obiad uwazam za udany, razem kibicowalismy Anicie Wlodarczyk krzyczac na jej czesc...
    co do cheddaru to zapamietam, moja corka Portugalka uwielbia fondue. Niedlugo tam pojade wiec wyprobujemy Twoje wskazowki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to chyba tak jak mowilam - z innej materii wykonany gosciu!
      a co do pseudo fondue to - nie ma k irschu ani ementalera ani bialego wina - pamietaj!!!

      mysMY tez krzyczeli! a mnie sie podobala Amerykanka z fenomenalnymi posladkami, jak ona sie koncentrowala i przygotowywala do rzutu, falujac i klepiac po posladku i biedrze...cos jak Nadal w tenisie przy serwie (a nawet i nie) sekwencja - wydarcie gaci z miejsca parkingowego dla rowerow (jak sie schylisz za bardzo), otrzepac jedno ramie, drugie ramie, otarcie jednej brwi, czola/nosa, otarcie drugiej brwi. sekwencja NIE jest zmieniana...

      Usuń
    2. Tez zwrocilam na nia uwage...to ta ciemnoskora, bo byla jeszce jedna Amerykanka

      Usuń
    3. ta sama! Piekna posagowa dama i z tym falowaniem!

      Usuń
    4. Aaa! no widzisz tez ja obserwowalam i bardzo mnie bawily jej ruchy!

      Usuń
    5. a Nadala tez zauwazylas z ta swoja rutyna?
      wystarczy obejrzec 5 minut gry , szczegolnie jak on serwuje.

      Usuń
    6. Okropnie on mnie denerwuje tymi swoimi natręctwami.

      Usuń
    7. a ja jestem zahinotyzowana bo ciagle licze, ze sie pomyli. i sie zazstanawiam czyby mu nie kupic i wyslac jakies luzne majty...

      Usuń
    8. Opakowana...Nadala nie ogladalam, ja jestem bardzo malo sportowa!ogladam w zasadzie tylko polskich sportowcow i to tych o ktorych wiadomo, ze wygraja...tak mam...jezeli nie wygrywaja to cierpie okrutnie bardzo.

      Usuń
    9. jaktoco? Olympiade! ja ogladam prawie jak leci, tylko nie te sporty gdzie sie nic nie dzieje albo nie widac co sie dzieje - pilka wodna na przyklad, pingpong. reszte ogladam. mowilysmy o mlocie i tenisie. ;)

      Usuń
    10. Tenis to jest jeden z dwóch sportów (drugi to bejsbol), w których nie wiem, o co cho. I nigdy nie zrozumiem, tysiące ludzi mi tłumaczyło, nawet bejsboliści z Japonii rysowali mi diament i tłumaczyli o co cho - nie. To nie dla mnie. Poza tym tenis - bardzo niesymetryczny sport, a ja kocham tylko symetryczne;))))

      Usuń
    11. Krecie, jak niesymetryczny? Nie żebym sie spierała, bo nie oglądam, ale tak z ciekawości o co cho z tą symetrią (lub jej brakiem) ;))
      Barbara

      Usuń
    12. Mocniej pracuje tylko jedna część ciała, co robisz na jedną stronę, tego nie robisz na drugą i ciało rozwija się nieharmonijnie - jako ex-joginka (wykluczona z powodów zdrowotnych, choć czasami praktykująca - ale cicho...) i siostra instruktorki wszelkich sportów, bardzo na to zwracam uwagę;) I tak naturalnie mamy jedną część ciała silniejszą niż drugą, więc niesymetryczne sporty tylko to pogłębiają. Takie mam zboczenie. Lubię symetrię w sporcie;) Zwróć uwagę, jak są zbudowani tenisiści, a jak np. pływacy czy biegacze. To widać po czasie, nawet w rekreacji;) No i czuć po czasie też;)

      Usuń
    13. Aaaa! mersi, proste i oczywiste, jak już ktoś wytłumaczy ;))
      Barbara

      Usuń
    14. a ja myslalam, ze my w sumie jestesmy niesymetryczni, bo jestesmy zazwyczaj jednoreczni (ja jestem obu), mamy jedno serce, jedna watrobe, sledzione i pecherz i tak jak pecherz siedzi dosc symetrycznie w czlowieku, to te inne nie. mam halluxa tylko na jednej stopie a moj synek ma jedna stope wieksza niz druga (jak mial dwa lata kupilam mu skorzane buciki za £1, bo sie okazalo, ze zostala jedna para niedopasowana - buciki o jeden caly rozmiar sie roznily i cudem dokladnie pasowaly na synka!!) miewamy jedno oko wyzej niz drugie i z niewiadomych przyczyn slyszymy jednym uchem lepiej niz drugim (jak dzieci byly malenstwami a ja bylam tak padnieta, ze chcialam jednak sie wyspac, to kladlam sie na lewa strone...) i w ogole mamy asymetryczna twarz (test z lusterkiem w polowie twarzy). czyli to potwierdza co mowisz, ale na przyklad majac jedno oko mocniejsze niz drugie, grajac w teniska z musem skupiania wzroku idealnie, nie cwiczymy tego gorszego oka, zeby bylo lepsze? a prawonozni pilkarze strzelaja super gole lewa noga i komentatorzy potem to gozinami walkuja jakie cudne. Moj synek jest cyklista od lat, jezdzi daleko (pare lat temu sam pojechal na rowerku z Berlina do Pragi czeskiej. czy to, ze jest niesymetryczny (no bo te nierowne stopy i mial jedna ostroge na piecie tylko nie wiem czy krotszej czy dluzszej). czy jego niesymetrycznosc mu sie wyrownala przez symetryczny sport czy sie w ogole nie wtracala?

      a chyba kazdy sport czuc po czasie, a najwiecej to chyba boks, jesli w ogole mozna to nazwac sportem... a ci co rzucali mlotem, nie podniosa prawej reki ponad ramie...jak dla mnie kazda przesada jest zla a zdaje sie wiekszosc sportu jest przesada i wyrokiem na cialo, nawet ci, co z pistoletu strzelaja...

      apropo sportu, to wczoraj, juz jak zgasilismy swiatlo do spania, a to jest najlepszy czas na pogawedki zupelnie bez sensu, co nam swietnie wychodzi...no wiec, slubny mowi ...noooo, olimpiada...dziwne zwierze..w sumie po jaka cholere jada tam kraje, ktore nigdy zadnego medalu nie zdobyly i nie zdobeda - czesciowo bylo to po rowerach co jezdza w kolko po takim malym stromym stadioniku. Bo po glownym wyscigu pokazywali wyscig o miejsca 9-12. I mowi - co to ma za znaczenie czy ktos bedzie 11 czy 12..ja mu tam cos gadalam, ze chodzi o branie udzial w wydarzeniu sportowym swiatowym i reprezentowaniu kraju. cisza, no to mowie - jak bylam w szkole, to gralam dla szkoly w to i w to i skakalam w dal. coraz senniej i chodzilam grac w tenisa do klubu Sleza....coraz senniej... i bylam wybrana do druzyny szkolnej w strzelaniu z wiatrowki...na to slubny: nooo, to swietnie by pasowalo do rzucania granatem, bo w tym bys na pewno zloto zdobyla.

      on sie od prawie 40 lat ludziom chwali, ze mialam mistrzostwo szkoly (??!!!) w rzucaniu granatem, jak byly zajecia z PO (musialam mu tlumaczyc, CO robilismy w szkole i na studiach, jak planowalismy obrone obiektu przemyslowego przed atakiem imperialistycznych armii). Zajecia z tego odbywaly sie na takiej polance obroslej po bokach drzewami i krzakami, wieczorem strach przez ten skrot bylo isc, za dnia, sielsko. No i moj granat zawsze ladowal w przeciwleglych krzakach, hrehrehre

      wiec mam juz zapewnione zloto, kolezanki Kury.

      a na pytanie w jakiej dyscyplinie on by wystepowal? to powiedzial, ze w takiej, w ktorej nie trzeba sie przemeczac - moze pistolet na 25 metrow. Na lezaco.

      Usuń
    15. Opakowana, wg orientalnej diagnozy jesteśmy ciut niesymetryczni, bo lewą stronę dziedziczymy po ojcu a prawą po matce.Tak twierdzi Michio Kushi guru makrobiotyki.
      Hanna

      Usuń
  19. Dziefczynki - ja marzyłam całe życie, żeby jeździć konno. Ale bałam się jak cholera konia! Ale - jak mówi mądrość jogi: "Gdy uczeń jest gotowy, nauczyciel sam się znajdzie";) I się znalazł! A właściwie cała stajnia nauczycieli! Ludziów i koniów;) I jeżdżę, i jeżdżę zachłannie, bom już w leciech przecie posunięta;)
    I jeszcze marzyłam, żeby się znać na winie, ale tak - na bum-cyk-cyk... I co? I znalazł się nauczyciel... A właściwie kilkunastu! Tego lata w lipcu degustowałam białe, w sierpniu uczę się czerwonych - na razie same podstawy;) I to pierwszy karton z własnoręcznie wybranymi winami (w pełni świadomie i z podkładem teoretycznym) właśnie zmierza w moją stronę kurierem;) To znaczy - taka mam nadzieję;) Chyba że kurier wypije, cholera jasna!!! Jak wypije moją drugą etykietę sauternes - nie odpowiadam za siebie!;))))
    Marzę o tym, żeby jeszcze wiele zdegustować;) I dłuugo żyć w takiej formie, jaka mam moja Babcia.
    Na koniec jej wypowiedź w czasie pogrzebu kard. Macharskiego:
    "Jaki stary był ten Macharski! to i umarł, taki był z niego już staruszek, taki wiekowy człowiek, no - tacy starzy to już umierają..." A my na to: "Babciu był dwa lata młodszy od Ciebie..."
    I jeszcze jedna - o winie, którego Babcia nie lubi, lubi tylko koniak;)
    Opowiadam jej, że na najbliższe nasze spotkanie zamówiłam czadowe sauternes, które sama wybrałam;) I nawijam dalej w tym duchu, a Babcia na to: "Łeee tam... wino... a koniaczku nie postawisz?";) Marzę o tym, żeby być taka jak ona;) O ile nie spadnę pechowo z konia i nie zapiję się na śmierć bossskim sauternes, mam duże szanse, bo geny to już coś;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo sauternes, o taaaak......
      paczaj pani - znaczy marzenia wychodza!

      Babcia wymiata!

      Usuń
  20. Cześć Kureiry! Jezdę nazad. Fajnie się człeku przemieszcza, kiedy na drodze nie ma ciężarówek! Ot, takie mam marzenie, żeby tiry na tory! Forever!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Prezesko! To gdzie byłaś i co widziałaś? A gdzie się Mika zapodziala?zabunkrowala się przed najazdem turystów?

      Usuń
  21. Słodycz sauternes nie dla mnie. Nie lubię, jedynie czasem do foie gras, czasem do deseru. Zdecydowanie przedkładam wina burgundzkie nad bordoskie. Tak już mam.
    Santé!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodycz wybrana specjalnie dla Babci - jeśli już pije wino, tylko słodkie;) W sprawie odwiecznej wojny burgundów z bordosami nie mam jeszcze zdania - za mało wypiłam burgundów;) Ale nadrabiam;)

      Usuń
    2. no saternes chyba jest jedynym winem SLODKIM, ktore lubie, foi gras nie jadam ze wzgledow tzw etycznych, choc wypadalo mi zjesc grzaneczki z onym kilkakrotnie...i do tego na tym samym posiedzeniu byla kaczka...brakowalo chyba tylko homarow czy innych przegrzebkow. nadrabialam winem....

      Usuń
    3. opakowana - u mnie foie gras odpada, bom wege;) Ale sauternesa chętnie zdegustuję solo, nie tyle nawet do deseru, ile jako deser;))) Babcia wszelako nie docenia wnuczkowych starań;) Koniak jutro nabędę i tak;)))

      Usuń
    4. A ja jem, choć nieczęsto, bom uziemiona i do Francji to tak może raz na rok się uda wybrać. Jem tylko tam. Moje niejedzenie i tak świata nie zbawi, ani nie uratuje żadnej gęsi ani kaczki. Francuzi nie pozwolą sobie odebrać swych narodowych "skarbów". Jestem hedonistką w paru sferach życia i tego bedę się trzymać.

      Usuń
    5. I Alleluja;) Ale wiesz, wege nie wyklucza hedonizmu;))) I te sery... OMG!

      Usuń
    6. a ja w ogole nie wykluczam hedonizmu ;))))

      Usuń
    7. O jak tu z marzeń wlazło na umiłowanie życia i przyjemności jego!
      Kretowata! A austriackich eisweinów nie próbowałaś? One nie aż tak znane i rozreklamowane jak Sauternes, a jakie dooobre.
      No i co z tym przyjazdem w nasze strony, że tak zagaję dyżurnie, w odniesieniu do eisweinów, co się marnują u nas w piwnicy? Bo ogólnie to w piwnicy pustki okrutne, wypite prawie wszystko , butelki znikły, tylko słoiki zostały. I woda na dnie, bo cosik podłoga przecieka.

      Usuń
    8. W piwniczce pustki? Nie może być!

      Usuń
    9. Człowiek taki zajęty, ciężko wyjechać z domu bo zwierzyna, poza tym co niektórzy tu nogi se połamali zimową porą i dopiero teraz zaczynają normalnie funkcjonować.... Gdzie tu wyjazdy w dalekie kapitalistyczne w wino obfite kraje...
      Burgundzkie też przedkładam nad to drugie, Izydorze.

      Usuń
  22. CzeKo, u mamy byłam i nigdzie poza tym. Niczego nowego nie widziałam. A Mika? Przedwczoraj była, a dzisiaj nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  23. Prezesko, nie wpuszcza mnie na wybieg, a chciałam dodać, że z olimpiady tylko oglądam jeździectwo, raz po raz w necie;) Polak miał w crossie wywrotkę - odpadł, ale koń młody i był tylko "na oczaskanie się", więc para rokuje;) Jak ja i Dżini - hrehrehrehrehre...

    OdpowiedzUsuń
  24. Jakos cicho tutaj, w nocy nie bylo gdakania, ranek tez milczacy...a...no Dzien Dobry!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana! kawka, gebonia, stolik, taras...czy tak?

      Usuń
    2. Ja zaraz bede dzwonic do mego 90latka, czy dobrze sie czuje po obzarstwie, ktore mu zafundowalam

      Usuń
    3. Część Grażynko,też jestem ciekawa jego samopoczucia;)Walnąć 3 kielichy w jego wieku to ho ho!
      Ja już po kaffce, ranek niewyraźny ni to pies ni wydra.
      Hanna

      Usuń
    4. Ja przed kaffka, ale zaraz se zrobie i do kaffki to quesillo wenezuelskie..jak to ni pies ni wydra, sloneczko przeca jest!
      Ten przyjaciel 90 letni po wypiciu 3 kieliszkow uparl sie,ze bedzie wracal do domu przez cala Warszawe metrem i autobusem, chcielismy go odwiezc samochodem, dzie tam, chcial sam no i dotarl do swej chalupy bo sprawdzilam. na deser Onze zjadl dwie porcje quesillo, jeden kawalek szarlotki tzw, sypanej i potezna porcje lodow, ja dla porownania zjadlam tylko kawaleczek quesillo...i ciezka bylam pod wieczor. Jeszcze na dodatek ja wysaczylam tylko jeden kieliszeczek a on trzy! Przyszedl ze zdjeiami grobu zony, gdzie nosi czerwone roze , byli razem 62 lata!!!

      Usuń
    5. Ooo,wzruszające.Na cmentarzu u nas jest grób małżonków z napisem :razem żyli,pracowali i razem umarli",to drugie po pierwszym w dwa tygodnie zmarło.Zawsze jak przechodzę to mnie wzrusza.
      U mnie chmury, może się przebije słońce;)
      Hanna

      Usuń
    6. Grazyna - wiesz co? on by sie swietnie zgadal z moja tesciowa. wprawdzie ona 3 kieliszkow nie wypije, ale w glowie ma dalej swietnie i jest pelna opowiesci z b. dawnych lat i swiezych plot rodzinnych i wokolo. Na Facebooku jest (Dziecko mlodsze do mnie "o rany, musze uwazac, co pisze"!!).

      jestem po sokawce (na tarasie), oswiance (w pokoju, bo jednak zawiewalo), posprzatalam w torebce (na tarasie), podszylam zolte spodnie (rencami, bo czerwona nitka jednak za cienka na szokujacy efekt, hrehre), przyszylam troczki do czegos (w pokoju, bo nie chcialam kotu przeszkadzac w jedzeniu a czegos dzisiaj niesmialy). spakowalam osmiornice dla Gosianki (w pokoju, bo wszystko mam pod reka), wystawilam na slonce pranie (na tarasie, zostalo na noc na dworze i wilgotne a teraz slonko i wichurek sprawe zalatwia) i podlalam gebonie, bo czegos sucha jest. Rozwazam przesadzenie jej do wiekszej doniczki bo sie rozszalala ze scisku. teraz musze isc na kompost. nie sama ze soba, bronbuk.

      62 lata...kawal zycia a teraz jakby kontynuacja, bo wierze, ze chodzi na grob i z zona rozmawia i jej opowiada (nawet jesli nie na glos...).

      Usuń
    7. Bozszsz! Opakowana! toc ja jestem przy Tobie leniuch nie z tej ziemi...bom sie zwlokla z wyrka, zjadla sniadanko, odgadla dwa slowa w jolce z gazety wyborczej...jedno bardzo trudne..np. zmienienie romantyka na markotnego...no i rozmawiam z Wami , prawdziwymi kurami co to wstaja z kurami wlasnie..

      Usuń
    8. coto jolka?
      to co ja robie to nic nadzwyczajnego, zwykla tam krzatanina...wstalam o 6 i pare minut, to czas schodzi...

      Usuń
    9. jolka to krzyzowka gdzie nie ma zaznazonych miejsc na slowa...trzeba samemu je umiejscowic , ta z Duzego Formatu jest trudna bardzo, jak sie upre to muszem ja rozwiazac zapominajac przy okazji o calym swiecie.

      Usuń
    10. my ze slubnym co kolacja rozwiazujemy krzyzowke. ma tez anagramy, ja czasem nawet je zgaduje bez patrzenia - on ma albo gazete albo komputer, a ja musze naginac zwoje, zamykac oczy, mamrotac, zeby sobie ulozyc slowa, jak sa jakies litery, typu l nic nic p nic nic nic r nic nic nic.

      Usuń
    11. To chyba mignęła mi mąka migdałowa,było tych mąk od cholery;)Ale wypatrywałam płatków.Wzięłam se skrobię kukurydzianą cukier waniliowy bio.
      Hanna

      Usuń
  25. Dzieńdoberek! Padłam wczoraj przytulona do laptopa. Zbudziłam się o czwartej w nocy. Ale widzę, że reszta Kur też udała sie w inne rejony dość wcześnie.
    Czymta kciuki za mą asertywność, bo jadę na spotkanie z autorem tej kolubryny tekstowej, bym nie dała się wciągnąć w żadne plany zmian dogłębnych i uzupełnień przykładami nowymi ze sztuki i literatury. A "literatura" to np.
    „wand hat mich Âmor hârt geskoten
    dorch dat ouge in dat herte mîn“

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co z autem?
      Hanna

      Usuń
    2. przetlumacz Izydorze ten tekst, w jakim to jezyku, niemieckim? i amor to jest amor?

      Usuń
    3. jakis dziwny niemiecki albo Izydor z S. nieartograficznie pisze, a amor to chyba amor w pierwszym lepszym jezyku.
      Czy jest to niemiecki ze Szwajcarii czy jakis starozytny jakis?
      czy prawie holenderski? auge i herte to oczy i serce. a reszta??? i ten geskoten mnie gnebi...

      no wlasnie - co z autem?

      Usuń
    4. Auto mam już. To jest Mittelhohdeutsch, fragmencik z Heinricha von Saxa. Amor to amor, który był nieszczęśnika poraził mocno miłością (nie przez zołądek, ale przez oko). Muszę lecieć. Wieczorem będę.

      Usuń
    5. A skad Ty taki jezyk znasz do tego stopnia,ze tlumaczysz jakiegos Heinricha von Saxa

      Usuń
  26. Grażynko, narkotyk?
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na ile liter i jest jakaś literka?
      H

      Usuń
    2. to jest jolka wiec nie wiadomo gdzie to slowo ma miejsce, w jolce tej umieszczone zostaly tylko litery m, ale nic wiecej

      Usuń
    3. ja juz rozwiazuje od wczoraj, pewne pola mam zapelnione, i nagle wymyslilam slowo, bo tak mi pasowalo ale nie wiedzialam do jakiego objasnienia go przyczepic, az wreszcie blysk i jest...wiec podaje rozwiazanie, bo trudne jednak..."przeanagramowanie"

      Usuń
    4. ok,ale myślałam,że już trochę odgadłaś po drodze;)
      Wychodzę teraz,będę myśleć usilnie,narka,
      Hanna

      Usuń
    5. niczego z tego nie zrozumialam....

      Usuń
    6. przeanagramowanie, czyli z tych samych liter zrobic inny wyraz ..romantyk= markotny

      Usuń
    7. aaaa, moze byc fajna zabawa!

      Usuń
    8. Dziewczyny tu jest fajny test:
      http://www.arealme.com/slownictwo-jezyka-polskiego-test/pl/?ag
      Bawiłam się tym wczoraj. Moja podpowiedź dla robiących - trzeba uważnie czytać pytanie. Walnęłam się kilka razy właśnie przez pośpiech.

      Usuń
    9. zrobilam,zrobilam,nawet nie wiedzialam ile znamslow.jestem podobno Bolewslawem Lesmianem...ciekawe, po angielsku znam m/w tyle samo slow, ale musze przyznac, ze w niektorych angielskich musialam sie troche po lbie podrapac..
      prawda - TRZEBA uwazac na instrukcje!!!!

      Usuń
    10. Suprerrrrrrrrrr Krysiu, mi wyszło tak samo.
      Bo człowiek się zagapi na pytanie, a tu nagła zmiana i klops:))

      Usuń
    11. Też jestem Leśmianem;)

      Grażynko, rozwaliłaś tę jolkę?
      Co tam jeszcze?
      Hanna

      Usuń
    12. Krysiu, szukałam płatków drożdżowych z nosem przy półkach i lupą, bo ci z obsługi wytrzeszczali gały, ale nie znalazłam.Jak przebrnęłam przez kasę, to znów zapomniałam, żeby wejść do jakiegoś bio.No cóż skleroza.
      Hanna

      Usuń
    13. HAnno, juz prawie rozwalona, brakuje tylko czterech slow...niby proste te slowa ale jakos nie wpasowuja sie w krzyzowke, np malec nabierze w nie piasku

      Usuń
    14. Wiaderko? Choć najpierw to jest łopatka:-) zależy jak bardzo mały jest malec bo ten całkiem mały to w rączkę i do buzi:-)

      Usuń
    15. I mnie wyszło że Leśmian żem. To dobrze nam to poszło czy słabo? później sam mężowi on umysł ścisły to i pomyłkę nowy niema. Zobaczę czy i on Leśmian.

      Usuń
  27. Dzień dobry! Wymyśliłam sobie ekslibris niemal identyczny jak ten z kotem:) Ale... jakoś z wykonaniem gorzej. Chciałam linoryt, ale nie wiem, czy dam radę:)
    A marzenia... Marzę często, nie zawsze te marzenia są do zrealizowania:) Choćby taki dom na wsi - nie ma szans! Nie dość, że nie stać mnie na dom, to nawet na kredyt na niego:)))
    A w ogóle, to strasznie nie lubię tego wmawiania nam, że musimy mieć wszystko, o czym tylko pomyślimy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Cześć, trzeba marzyć. Podobno myśl to energia stwórcza.
    Właśnie próbuję więcej marzyć, tak jak kiedyś. Bo od dłuższego czasu przeważa u mnie zamartwianie. Nie jest lekko.

    OdpowiedzUsuń
  29. Czołgiem Kureiry! Na dobry dzień:
    https://youtu.be/rvsuCSfeL0s

    OdpowiedzUsuń
  30. Paduam wczoraj - uwaga - o 22.30. Nie pamiętam, kiedy przydarzyło mi się coś podobnego!

    OdpowiedzUsuń
  31. Hanna - nie daje mi sie podpisac pode Twoim komentem - tych platkow w auchan NIE MA...panie ze mna szukaly, ja sama szukalam i nie ma. w piaseczynslkim auchanie , budynku znaczy sie jest skleporganiczno-eko cos tam i tam majo, patrzylam w internety - pelno jest, rozrzut cenowy duzy.

    Teraz mnie inetersuja niezwykle alternatywne monki. kupilam kokosowo i z brazowego ryzu i zobaczymy co bedzie, bo takie zwyklejsze mam. jeszcze chce migdalowa (ale nie mielone migdaly bo to bardziej semolina jest raczej), z kasztanowa dam sobie chyba spokoj, bo podobno daje tak ciezkie efekty, z eprzy upuszczeniu wypieku na stope trza na pgotowie jechac... i nie wiem jakie sa jeszcze ciekawe maki-monki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu,
      Odpowiedziało mi wyżej, poszukaj.
      Hanna

      Usuń
    2. A do czego owe płatki drożdżowe służą? Do spożywania na surowo, czy jak?

      Usuń
    3. Hana,taki wzmacniacz smaku, przeważnie dla wegetarian.Ja dodawałam do sosów, do beszamelu.Można jako suplement;)
      Hanna

      Usuń
    4. one maja bardzo ciekawy smak, wlasnie taki ulepszacz smaku, umami moze nawet to jest. w sumie rozjasnia jakby smak. ja czesto dodaje do czegokolwiek soli cukru i krople soku z cytryny czy octu. nie po to, zeby to dokaldnie czuc ale zeby COS wydobyc.
      Tak samo dodaje ...otarta skorke od cytryny do...fasolki po bretonsku. I juz ludzie sie na mnie obruszali, ze to psuje smak, ze smakuje skorka, a zupelnie mnie nie sluchali - wetrzec po zgaszeniu gazu i ociupinke, zeby nie czulo sie skorki a COS.

      Usuń
  32. Oesu, w teście wyszło mi, żem Goethe, w naszym ojczystym Leśmianem, jak Wam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydorze to chyba dobrze:))

      Usuń
    2. Bardzo dobrze. W angielskim zostałam Szekspirem. Nie ma jak takie testy w necie.

      Usuń
  33. A mnie w teście wyszło, że jestem na poziomie profesjonalnych pracowników umysłowych, i co to źle czy dobrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest i tak powyżej 21 tysięcy słów Marija , moim zdaniem dobrze:))
      Podejrzewam że znasz więcej ale tam się można na pytaniu złapać jak się pojęcie nagle zmieni ,a człek jeszcze na poprzednie nastawiony i pomyłka gotowa.

      Usuń
    2. W rosyjskim mam niestety zasób słownictwa 8. letniego dziecka. Buuuuuu

      Usuń
    3. Padłam Izydorze, ale szacun dla Ciebie, tyle języków znasz!!
      U mnie by się okazało, że rosyjski na poziomie 3 latka.
      No chyba, że by terminy drutowe były:))

      Usuń
    4. Jam jest patriota ino ojczysty znam. Innych nawet nie probuje, bo to co kiedyś przyswoilam z trzech obcych to już w 95% się nie przydało i wyparwalo:-(((

      Usuń
  34. Ej Dziewczyny,
    chyba trzeba wrócić do tematu jaki zadała Ewa.
    Po rosyjsku marzenie to mieczta,dostałam na Komunię ruski zegarek pod takim mianem;)I rower,i człowiek się cieszył.
    A teraz? Raczej mało ,czasami marzę, a raczej wyobrażam sobie jak by wyglądało moje życie z pierwszym narzeczonym;)któren wyjechał za ocean.Albo gdybym ja też wyjechała.Trochę marzę o wnuczętach i to wszystko, bo reszta przeminęła z wiatrem.i se ne vrati.
    Dawajcie, wasza kolej,póki wybieg nie zapchany.
    Hanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja juz sie wypowiezialam, bardzo wczesnie , ale temat jest taki ciekawy, ze ciagle o tym mysle...i zaczynam sie zastanawiac jaka jest roznica miedzy marzeniami a ambicjami....i ambicje mi negatywnie wychodza. moze dlatego, ze nigdy nie mialam ambicji zeby byc przesadnie ambitna.

      Usuń
    2. To ja Wam powiem w tajemnicy że jedno me marzenie kielkujace od kilku miesięcy w glowie jutro ma szansę się spełnić.:-)
      I nie wiem czy dziś usne z wrazenia, al szszaa jak się spełni ( bo przecież mogę zejść z wrażenia na zawał) to jutro się pochwale;-)

      Usuń
    3. Kocie,czymamy kciuki;)
      Krysiu, rzeczywiście marzenia mogą być ambitne,chyba młodość tak ma.Do marzeń potrzeba też odrobiny szczęścia.
      Hanna

      Usuń
    4. Moje komunijne prezenty? Chyba na tamte czasy spełnienie marzeń:-) wyczesany zegarek CASIO czarny, na czarnym pasku, wodoodporny chyba. Służył mi cala podstawówkę a może i dłużej. Nie pamiętam. Ale to jedyny zegarek jaki miałam. Na pewno dostałam też rowre i duży album do wklejania zdjęć. Jakieś pieniążki i w słodycze. Oczywiście też rzeczy których nie lubię. Złoty pierścionek do którego do dzisiaj nie urósł mój palec. Złote kolczyki. Chyba raz na siłę miałam na uszach dla przyjemności rodziny. Ogólnie kolczyków nie noszę żadnych od 15 lat.

      Usuń
    5. Krysiu i Hanno no jak bym nie patrzyła to na realizację marzeń 1 milon mi potrzebny. Licze, liczę i taniej nie chce wyjść:-)
      Oczywiście chodzi o te życiowe marzenia, bo te małe zwane przyjemnościami udaje się co jakiś czas zrealizować.

      Usuń
    6. Złota nie noszę, chociaż Tatelek mnie obsypywał.Też nie lubię biżuterii,kapeluszy i itp.W przeciwieństwie do mojej mamy, ona zawsze w kapelusiku,na obcasiku,z torebusiom;)
      Hanna

      Usuń
  35. Rozwiazalam test...w polskim jestem Lesmianem a w hiszpanskim Cervantesem....hurra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jolkę?;)
      Hanna

      Usuń
    2. Jolka tez tylko mam jedno slowo, ktore nie wiem do czego przyczepic..ale zaraz sie do tego wezme.

      Usuń
    3. Gotowa jolka...przez eliminacje wyszlo, ze "skecz" to niejeden w dorobku Pythonow..???

      Usuń
  36. A ja bym chciała, żeby wynaleziono skuteczny transkomunikator.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I żeby skonstruowano replikator mięsa, albo wszystkiego, żeby nikt nikogo nie jadła a nie był głodny.

      Usuń
    2. Po replikator mięsa to za wschodnia granice trzeba się udać. Oni za pewne już mają..mają już mleko w którym nie na mleka i ser twaróg w którym brak twarogu. Za to jakieś oleje, gips i cusik jeszcze że ser dostaje samozaplonu...fuu:-(
      Może kraj mamy trochę pokręcony, ale cieszę się że mieszkam właśnie tu:-)Oglądałam dzisiaj jakieś kataklizmy na świecie i wychodzi mi że TU jest najbezpieczniej.Można rzec spełnienie marzeń:-)

      Usuń
    3. Popieram i żeby nie było wojen i głodujących dzieci!!
      Hanna

      Usuń