wtorek, 2 czerwca 2015

Na gumnie bez (większych) zmian

Mówię, jak jest. W głowie mam chaos jakiś, żeby nie powiedzieć pustkę, ale to nic. Mika czuwa i obiecała PRAWDZIWY post, ale zanim to nastąpi, zapełniam lukę intelektualną i robię nowy wybieg, bo stary znów się zatkał. Dzień był dzisiaj piękny, że aż. Wyszłam rano z sokawką na gumno, oczywiście w piżamce, zasiadłam na ganku. Cisza we wsi panowała jak makiem zasiał, tylko ptaki się darły. Wystarczyło chwilkę posiedzieć, już jaszczurki opanowały ganek, jakby mnie tam wcale nie było. Wydawało mi się, że wszystkie zbrzuchacone!
Ciszą - po prawie 9 latach, ciągle nie mogę się "napawnąć" . Aż mi żal, że nie mogę się nią z Wami podzielić. Na zewnątrz jest prawie jasno, jest pełnia. Bardzo wysoko, na tyle wysoko, że ich nie słychać, latają samoloty i ciągną za sobą smugę spalin (niestety). Wygląda to, jak spadająca gwiazda.
Przedtem mieszkałam przy dudniącej dwupasmówce i lotnisku...
Ogniomistrz udał się był na plener malarski, co moja Mama skomentowała: "jeździ, jeździ, aż wyjeździ...". Wolę nie dociekać, co miała na myśli, na pewno dokonania malarskie. W tej sytuacji nie zawracam sobie ślicznej główki garami i wyżywam się twórczo na gumnie. To znaczy służba się wyżywa.
Dla odreagowania wizyty u Pani Księgowej w celu ustalenia zeznań w skarbówce, oraz dlatego, że od leżenia na hamaku i picia sokawki z cieniutkiej porcelany boli mnie kręgosłup, zabrałam się za bajzel wedle obory, powyciągałam stare kosze i trochę go zaaranżowałam:
Teren wedle obory to wieczny plac budowy. Leżą tam worki z cementem, deski, jakieś betonowe klocki, worki z ziemią, cegły, kupa piachu i diabli wiedzą, co jeszcze. Na razie uporządkowałam powyższy kawałek. Dalej postawię wiklinowy płot i zasłonię to badziewie, bo - nie łudźmy się - ono będzie tam zawsze.
Stary fotel mam zamiar "obrosnąć" tunbergią, ale dzisiaj w pobliskiej metropolii jej nie było. Pięknie kwitnie i oplata.
Potem siedziałam sobie na ławeczce pod czereśnią i napawałam się. Tak się napawałam:
W ślimaku rośnie mina i jest to pnącze mobilne. Można je przestawiać tam, gdzie w danej chwili będzie się korzystnie prezentować. Kijoszek z kukartką to resztki oznaczeń do podlewania (pod moją nieobecność) dla Ogniomistrza. Dał radę.
Jabłonie w sadzie mają milion owoców. Ktoś chce jabłuszka jesienią, albo dachówkę-karpiówkę? Za darmoszkę?
A to są kfiatki zakopianki. Dwa lata temu (już?) byłam u Miki. Rzeczone kfiatki rosły na poboczu, przy drodze na Gubałówkę. Jedne kwitły, inne przekwitały. Zebrałam nasiona, wysiałam wiosną do pojemników i posadziłam w ogrodzie. W tym roku zakwitną, już lada moment. Mają wielkie, żółte kwiaty i w ogóle są wielkie. Wyglądają jak topinambur, ale są gigantyczne! Może wie ktoś, co to jest? Dla mnie to są zakopianki:
Mam ponadto pytanie do Grażyny: jak to z niedźwiedźmi było? Bo aż się częsę!
Do Opakowanej: intrygują mnie kaczeńce wydłubywane widelcem. One nie występują na trawniku! Czyżby Opakowana miała na myśli mniszek, mleczem zwany? Jaskry może? A może w Jukeju kaczeńce rosną na trawnikach? Poza tym informuję, że widelec rzeczywiście jest przydatny w wydłubywaniu perzu, ale pojedynczych egzemplarzy. Mojego ugoru (patrz zdjęcie - to nie trawa, to perz, który ją udaje) to i widły nie zmogą.
W pewnym sensie odpowiedź dla Ninki: mam nadzieję, że ptaki w rurze wiedzą, co robią. Kiedyś na cmentarzu widziałam, a właściwie "słyszałam" takie gniazdo w starej pompie.
Skoro o faunie mowa, zobaczcie tego słodziaka u Mariolki. Robi Dziefczyna kawał dobrej roboty - karmi co dwie godziny, hrehrehre...
Nie wiem, co jest w tym gumnie. Siedziałam, słuchałam, patrzyłam i pomyślałam sobie, że jestem szczęściarą...
Czego i Wam życzę.

Suplement - misie z Gór Skalistych od Grażyny!



172 komentarze:

  1. I... znapawałaś się? Czy tak brzmi forma dokonana od "napawać się"? Hm.
    Jak mieszkałam w domu pracownika naukowego, raz jeden wpadł nam gołąb młody do skrzynki elektrycznej, a wcale nie było to ostatnie piętro... Przyszedł pan elektryk z długą gumową rękawicą i wydobył delikwenta, całkiem żywego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak on to zrobił? Ten gołomb znaczy?
    Nie napawnęłam się, bo musiałam nakarmić sforę, a potem zrobiło się ciemno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On, ten gołomp, miał był swe gniazdo na stryszku - jego matka gołębica, znaczy się. Skrzynka elektryczna miała pewnie wyjście na ten stryszek. One, te gołempy znaczy się, podobno lubiły tam się gnieździć i kiedyś wywieziono stamtąd kilka ton guana. Dobrze, ze nie nastąpiła wcześniej gówniana katastrofa budowlana...

      Usuń
  3. Ciepło im tam było, czy cóś? Albo szukały mocnych wrażeń, a nie tylko te parapety i parapety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na parapecie okna kuchennego zorganizowały sobie wtenczas kącik defekacyjny. Gdyby tego nie usuwała, rychło nie miałabym wcale widoku...

      Usuń
    2. AniuM., lubio chłopaki parapetówki i co zrobisz?

      Usuń
  4. No,w takich okolicznościach przyrody to SE można posiedzieć :) i sączyć winko.Kieliszek oczywiście trzymany w łapce z wymanikiurowanymi pazureirami? A służba to gdzie? bo nie widać na horyzoncie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksan, oczywiście, że manicure jest jak się patrzy. W modnym kolorze black, hrehrehre!
      A co ja tako unorano* służbę fotografować będę!
      * unorany: brudny.

      Usuń
    2. Hana,a co Ty mi tłumaczysz:) przeca wjym,co to znaczy być unoranym:)

      Usuń
    3. A, to przepraszam, myślałam, że to po naszymu tylko. Cheba żes styndy?

      Usuń
    4. Styndy.Kiedyś o Szlaku Konwaliowym pisałam, to znane mi miejsca:)

      Usuń
    5. Teraz sobie przypomniałam, że o szlaku pisałaś. Ale nie pamiętam, gdzie teraz bytujesz? Gdzieś na moim szlaku? Byłoby, ach, cudownie!

      Usuń
    6. Już nie na Twoim :( Wywiało mnie na północ,dawno temu.Tu też wieje,nieustająco:(

      Usuń
  5. Post z gumna to dla mnie też prawdziwy post. Mogę sobie oglądać i oglądać i napawać się jego urodą. Bardzo mi się ten ślimak podoba.
    Maleństwo widziałam, jest cudne. Dobrze, ze Mariolka wie jak się brzdącem opiekować.
    U nas dzisiaj pięknie i gorąco było, trochę straszyło grzmotami, ale poszło bokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, czasem zdałoby się coś mądrzejszego wymodzić. Ale nie o tej porze roku:)))

      Usuń
    2. He he. Nie wiem, czy wiem ;) Owinął mnie sobie dookoła hm... ogonka ;)

      Usuń
    3. Mariollo, obawiam się o Waszą przyszłość. Jak tu rozstać się z takim cudem?

      Usuń
  6. Ognio pojechal sobie wychodzic, co to wie Twoja mama, a Ty zaraz lapiesz za kieliszek?
    Ze strachu czy cus?

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie, Pantera. Jakoś muszę sobie z to traumo radzić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hana, stolik z beczułki pikny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariolka, beczułkę dostałam od sąsiada. Zobaczył, jaką rolę pełni i drugiej (większej) już mi nie dał, chociaż zalegała mu na strychu od lat. Kfiatki se w niej posadził. Nijak mu do tego bajzlu nie pasuje...

      Usuń
  9. Zbrzuchacone jaszczurki :) Paduam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orszulka, bo chyba tak jest. Jakoś takie grubawe one:)

      Usuń
  10. Hana fajnie zaaranżowałaś ten kawałek obory ,te wiklinowe denka fajnie siem prezentujo i te wyłupane dołem drzwi bardzo stylowo w tem zestawie wyglondajom .
    A na tej karpiówce ,może by jakie dzieła sztuki wyrychtować ? Abo porobić obrzeża na klomby .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, dziury w drzwiach obory to normalka na wsi. Dla kur, albo kotów, żeby mogły się pożywić myszmi, bo przecież nikt sobie głowy karmieniem kotów nie zawraca. Nie mówiąc o wpuszczaniu i wypuszczaniu. Dobre i to, bo mogłoby ich (dziur) nie być wcale. U nas w oborze chyba tylko niedźwiedzi nie ma. Ślady wskazują na wielogatunkowość.

      Usuń
  11. Marija, różne rzeczy przychodziły mi do głowy w związku z dachówkami. I nie przestaję kombinować. Dzieła sztuki można, ale po co? Lepiej mi to idzie na papierze. Obrzeża są upierdliwe, bo potem trawę mus strzyc nożyczkami, bo kosiarka nie załapie. Można zrobić nawierzchnię wkopując dachówki na sztorc, jedną obok drugiej. Ale to koszmarna robota - trzeba by wykopać rów na wysokość dachówki. Poukładać i zalać czymś, bo i tak trawą i zielskiem zarośnie. A jeśli zalać, to układanie dachówek jest bez sensu.
    Tam jest masa dobrych, prostych karpiówek. Dałoby się wybrać na całkiem spory dach. No i jest ona autentyczna, stara. Musieliśmy wymienić, bo przekładanie dachu niczego by nie zmieniło, na całość i tak byłoby za mało, a dach przeciekał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byla taka akcja na blogu Joli, malowanie dachowek wlasnie.

      Usuń
  12. Wewióreczuniek słodziak straszny, ale robótkę ma Mariola z taki oseskiem.
    na gumnie mus mieć takie miejsce do robót , i ogólnie tzw.tyły. Ale pięknie przyozdobiłaś ,jest git ,mucha nie siada.
    Co to jest ta mina?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dora, mina to takie ślicznościowe, jednoroczne pnącze: http://www.swiatkwiatow.pl/mina-mina-lobata-id3.html. Mam ją już od lat. Trochę późno wysiałam w tym roku i nie wiem, czy zdąży.
    Tyły na gumnie są całkiem z przodu, więc mus coś z tym zrobić. Denerwujo mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rozumiem, jak tyły na przedzie to mus jest:))) Piękna ta mina faktycznie, chyba nie spotkałam sie z takim pnączem naocznie.

      Usuń
  14. Hana!!! niedzwiedzie to lagodniutkie stworzenia, dwa razy spotkalismy sie na odleglosc paru metrow, oba misie posilaly sie na obrzezach drogi, bardzo im smakowaly swiezo uliscione galazki osiki, mlaskaly ,ze az milo, nie zwracaly na mnie najmniejszej uwagi kiedy wytarabanilam sie z samochodu z moim aparatem fotograficznym o obiektywie wielkosci lufy. Czyli olaly mnie...widac nie mialy w poblizu mlodych. Co prawda raz w Kanionie Maligne spotkalismy dwie panie lesniczynie a fuzjami bardzo ogromniastymi, przepasane te panie nabojami, troche wystraszeni zapytalismy po co to wszystko, powiedzialy,ze strzalaly w powietrze by odstraszyc milusinskie niedzwiadki na wszelki sluczaj, gdyby im sie spodobalo wejsc na szlak wzdluz kanionu. Zapewnily nas, ze mozemy spokojnie sobie kanion podziwaic. wiec podziwialismy. Zrobie kiedys post na temat ze zdjeciami ale kiedy??? ide spac a w Polszcze juz dzionek wiec dzien dobry Kurencjom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Grażyna i w ogóle Kury!
      Naprawdę, one są niegroźne? Trudno mi w to uwierzyć. Pewnie jak wszystkie dzikie zwierzęta - do czasu, dopóki człowiek nie zrobi im kuku. A może przyślij fotkę, pokażemy Kurom?
      Dobranoc Grażyna!

      Usuń
    2. Czytałam o jednym panu, co mieszkał w namiocie w pobliżu niedźwiedzi grizzli, ze swoją narzeczoną zresztą. Niedźwiedzie były zupełnie niegroźne do czasu, kiedy spożyły pana i panią.

      Usuń
    3. Życie obok silniejszych powinno być nacechowane rezerwą ;)

      Usuń
    4. Przede wszystkim powinno być nacechowane wiedzą, że nie możemy przypisywać innym gatunkom naszego sposobu rozumowania. One były po prostu głodne, jedzenie samo przypełzło, więc je zjadły. I już :)

      Usuń
    5. Ania, akurat dzisiaj był film na Kulturze o tym, "Grizzly Man".

      Usuń
    6. AniuM., to zwykłe głupole. Sławy im się zachciało, to ją zdobyli. Taki wybór.

      Usuń
    7. Tylko szkoda mi niedźwiedzi - zostały zabite, a ich niedometabolizowane zwłoki wydobyte i pochowane zdaje się. Moim zdaniem to głupota.

      Usuń
    8. Oesssu, co za potrójny horror! I po co? Jak ktoś głupi, to i niedźwiedź go zeżre:)

      Usuń
    9. Przeczytalam, ze niedzwiedzie od Grazynki i mnie normalnie zimny dreszcz przelecial.

      Usuń
    10. Niedźwiedzie na zdjęciach Grażyny wyglądają na... misiaczki:))) Ale tak nie jest i trzeba pamiętać, że to przecież duże zwierzęta. I mogą być w pewnych sytuacjach niebezpieczne.
      A w górach skończył swój żywot Eryk, chyba najstarszy niedźwiedź w Tatrach.

      Usuń
  15. Ehhhh, gumno .......
    Fajna ta aranżacja wedle obory, wykorzystane stare kosze przynajmniej. A Ty jesteś najwyraźniej inspiracją dla Twojegu sumsioda ;) Mo chłop kfiotki wef beczce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka, inspiracją być choćby dla sumsioda to jest coś! Beczka z kfiatkami na jego gumnie wprawdzie pasuje jak pięść do nosa, ale jednak - coś mu spracowało. Szkoda, że niewyuczalny w kwestii psa w kojcu.

      Usuń
  16. Pięknie napisałaś, aż się czuje to szczęście! Pracowita z Ciebie mróweczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gosia, czy ja wiem, czy taka pracowita? Bez tego nie byłoby gumna w takiej formie. Zasuwam przez większość wolnego czasu całą wiosnę-lato-jesień po to, żeby zimą z utęsknieniem wyglądać wiosny:) Ale masz rację - lubię to, a nawet kocham!

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny jest ten kącik wedle obory! Nic już więcej nie napiszę, bo bym musiała się powtarzać... Tylko westchnę sobie cichutko:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kalipso, ja też już o gumnie nie będę. Chyba, że zrobię jako rewolucję:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze możesz o guanie ;PP
      Hanuś, szczęsciara z Ciebie i bardzo się z tego cieszę, lubię widzieć cudze szczęście :)
      zbrzuchacone jaszczurki wróżą urodzaj zoologiczny u Ciebie i ani się spostrzeżesz jak wycieczki zaczno przyjeżdżać do Cię, a tu tymi pazueirosami będziesz bileciki sprzedawać !
      dobry dzień Kurencje !

      Usuń
  20. Sonic, miałam pokusę, żeby napisać " na guanie bez zmian". Ale jak znam życie, spłonęłabyś rumieńcem i znów się sumitowała.:)))
    Jeśli dojdzie do sprzedawania bilecików w celu zwiedzania guana, pazureiry będę miała już wysieknięte.

    OdpowiedzUsuń
  21. Wedle obory piękny kącik, a i całe gumno Twe śliczne. Mogę tylko zazdrościć.
    A czy to nie oman wielki jest?
    Pozdrowienia serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Owieczka! Jesteś! Mam nadzieję, że u Ciebie na gumnie życie toczy się niespiesznie.
    Dzięki za pomoc w identyfikacji, nie ma to jak blogi! To rzeczywiście może być oman wielki - przynajmniej tak mi wynika ze zdjęć. Piękny jest i do tego pożyteczny!

    OdpowiedzUsuń
  23. To narka Kurencje, idę - nie zgadniecie dokąd! Proszę szczelać:
    a. fryzjer
    b. kosmetyczka
    c. spa
    d. shopping

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na shopping do najbliższej metropolii ;) i do fryzjera :)

      Usuń
    2. Najpierw do kosmetyczki pedikiur zrobić i manikiur, później do spa, czyżby do fryzjera ??? No, i jeszcze później taka wypiękniona na shopping !
      ewa .

      Usuń
    3. jakie szczelac, jakie zgadywac - przeca idziesz wszedzie i to w tej wlasnie kolejnosci! co wygralam?

      Usuń
    4. Opakowana, wygrałaś fitness na guanie.

      Usuń
    5. Szfystkie wygrałyście! Gdybyście mogły zobaczyć piękność mą w całej ozdobie...

      Usuń
    6. Nooo tak Ogniomistrz pojechał coś wyjezdzić ,to i Hana harcuje ;)))

      Usuń
    7. Jak cholera, Marija! Mało nogów nie połamię od tych harców!

      Usuń
  24. A u mnie nie chciał rosnąć, a jak w końcu się zdecydował, to "smakosze zieleniny" pożarły bez pardonu, chyba nawet z korzeniami, bo zniknął zupełnie.
    Na gumnie u mnie bardzo śpiesznie. Codziennie przedszkola i warsztaty, nie ogarniam się z tym wszystkim. Najgorsze, że susza straszliwa. No i dalej karmię butelkowców w liczbie 6 sztuk, dwie wyjechały już do nowych domów. Wygląda na to, że dobrze trafiły ( w sumie wyjechało 10 sztuk).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, Owieczko! To widzę, że asertywności jednak się nie udało rozwinąć:))A robota z butelkowcami nieustająca. Dobrze, że część już ma nowe domy. Ściskam mocno!!!

      Usuń
    2. Owieczko, to znaczy, że normalnie. To dobrze!

      Usuń
  25. Alee piękny srebrny świerk na tle zwykłych i te kamorki i te kosze i ciszę usłyszałam, właśnie ciszę kocham. I "godzinę mocy" tuż przed zachodem słońca. Czuje się wtedy w sobie głęboki spokój.
    Chyba wreszcie wylecą modraszki u nas, na razie intensywnie karmione są, a wróble na jajach dopiero siedzą.
    A Omana bardzo chciałam sprowadzić, został oprotestowany, bo za wielki i zasłoni :(.
    Powiem tak - obory mieszkania na wsi większej powierzchni zazdraszczam ale bez żółci. (podkupione i bardzo mi się to podoba) :)).
    Mój też jeździ często. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elka, ciszą mogę się podzielić. Czasem tylko jakiś ciągnik przejedzie, albo sąsiad piłą elektryczną rżnie drewno na zimę. Ale to są hałasy przynależne do tego miejsca i znosi się je zupełnie inaczej, niż nieustający łomot dwupasmówki...

      Usuń
    2. Elko, posadź omana gdzieś za płotem i szlus.

      Usuń
  26. U nas po deszczu nie ma śladu. Kawał tynku mi odpadł, deska z wnękami po stronie pasażera w Foxie też. To tak chyba w ramach dodatkowych atrakcyj, bo przecież zapalenie gardła i zatok to pikuś. Zwłaszcza w taka aurę jak teraz (26 w cieniu). A te schodki, te przy stajence to one do czegóś prowadzą czy do nitzchego? Bo w uchwyconym aparatem kadrze ni jak nie widzę, albo mnię wyobraźnia całkiem z glutem zatokowym przez nozdrza ujszła....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tupaja, chyba limit pecha już wyczerpałaś.
      Schodki ofkors prowadzą jak najbardziej. Otóż mianowicie prowadzą one na strych obory. Duży, wysoki i pusty. Byłoby tam niesamowite mieszkanie.

      Usuń
    2. Atelier sobie zrób. Będzie niczym mansarda na Montmarcie. Poważnie mówię:)

      Usuń
  27. Dziędobry. U nas gorącz, i duje. Może przywieje deszcz, choć u nas padało niedawno. U nas za bardzo sucho nie jest.
    ewa .

    OdpowiedzUsuń
  28. Dzien Dobry, wstaje , tutaj swit i deszcz mimo, ze 60 procent prawdopodobienstwa to jednak pada, preria nabierze kolorow. Hana! wysylam zdjeciow troche misia, zebyscie zobaczyly jakie slodziaki one sa...poki nieglodne i bez przychowku to spokojne one, Ale AniaM slusznie zauwazyla,ze trzeba byc ostroznym, poza tym te panie lesniczynie z jakis powodow strzelaly w powietrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzielam gazete z gumna mego brata, rzucaja o swicie, w woreczku plastikowym bo pada...wiec 90 % szansy na deszcz, to juz prawie pewnosc i jest!

      Usuń
    2. Grażyna, z jakiej odległości miałaś misiową okoliczność? One nie wyglądają na potulne baranki.

      Usuń
    3. I na małe też nie wyglądają . Chciałoby się rzec ,że bardzo niedzwiedzowato wyglądają ;)

      Usuń
    4. Hrehrehre, Marija, tycie słodziaczki, co nie?

      Usuń
    5. No ino podejść i pogłaskać ,ale wpierw zapytać czy nie są czasem głodne ;)

      Usuń
    6. Hana! nie wiecej niz na 5 metrow...skonsultowalam nawet te odleglosc z bratem...byly one tak zajete obgryzaniem galazek swiezutkich ,ze nie zwracaly na nas uwage...na drugim zdjeciu widac, ze troszke mu przeszkadzalismy , bo zdegustowany zmienil kierunek i poczlapal do zagajnika. Zreszta na wszelki wypadek mielismy blisko samochod z otwartymi drzwiami, by szybko sie ewakulowac..

      Usuń
    7. rany! wcale nie maly ten misiu..i pewnie szybko biega.....

      Usuń
    8. Toż to leguralny nieświeć przecież!

      Usuń
    9. a to nie Grazyna pisala o MALYM misiu??? jak to jest maly mis to ja jestem perski kot! sa i DUZE misie, ale sa i koale....

      Usuń
    10. Jeśli to jest mały miś, co do lasu bał się iść, to ja jestem mała czarna:)))

      Usuń
    11. to wez, postaw TEGO misia kolo takiego na ten przyklad, bialego, co na krze zamieszkuje to sie na pewno okaze, ze to to jest maly misiaczek slodki...a tamten to by tego jeszcze zjat...

      Usuń
  29. Odpoczywam oglądając zdjęcia Twojego ogrodu.
    Pewnie, że jesteś szczęściarą. Zieleń, cisza i zwierzęta to prawdziwy Raj.
    Żeby jeszcze nie było tych wiejskich okropności, o których pisałaś, byłoby wspaniale.
    Cudownie, że udało Ci się wyrwać z poprzedniego miejsca zamieszkania przy dwupasmówce i lotnisku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza, długo się nie składało, aż wreszcie traf i bingo! No i jestem. Tak mi tu dobrze, że czasem żałuję, że to nie zdarzyło się ze 20 lat temu. No ale.
      Okropności są wszędzie, jak świat długi, ale tutaj widać je jak na dłoni.
      Cieszę się bardzo, że odpoczywasz w moim ogrodzie. Z trudem się powstrzymuję, żeby nie zadręczyć Was zdjęciami. Wiesz, jak to jest. Najbardziej zachwycony jest właściciel...

      Usuń
    2. Hana w końcu po to macie bloga ,żeby się chwalić :)

      Usuń
    3. Marija, od nadmiaru może człeka zemglić:)

      Usuń
  30. Mogo byc jaskry, zolte i sie plozom podziemnie. aaa jak amsz perz z odrobina trawy to rzeczywiscie jedna Hana z jednym widelcem to za malo....

    a tak wogle to pragne zamieszkac z Twojej oborze.
    tam jest TAK pieknie. order z kartofla, ba, z kilku kartofli za te 9 lat dzialan.
    zapisuje sie na nasienie (jak mawiala moja Babcia) tych zakopianek, jeszcze nie kt=witno a juz mi sie podobajo :)

    jakby obora byla juz zajeta to zapisuje sie na zamieszkanie pod jablonko. mogie?
    tamoj, na Twoim gumnie to mozna siedzien dzien-noc i sie nie ruszac. no moze poza dolewka , hrehreher

    slimak mię zauroczyl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, przecie jaskry to nie kaczeńce!!! Hana ma jeszcze strych...

      Usuń
    2. Opakowana, cała obora Twoja, a nawet dwie! Nie musisz koczować pod jabłonką, ale uprzedzam, że na strychu obór mieszkają nietoperze. Na razie jeszcze śpią, ale lada moment się obudzą. Albo już poleciały, tylko o tym nie wiem. Nie mam pewności, czy one mają właściwą dla Ciebie liczbę nóg.
      Wczoraj wypróbowałam widelec, ale na malusiej grządeczce. To spoko.
      Do dolewki mamy przecież służbę. Więc śmiało przylataj.

      Usuń
    3. Hrehre, Opakowana, ale jakby tak cały Kurnik z widelcymi?

      Usuń
    4. Hana wyobraziłam sobie ten widok , po całym gumnie czołgają siem kury z widelcami ,a służba lota wkoło nas z pełnymi talerzami czegoś tam i my raz widelcem w perz i raz w zakąskę ,raz w perz raz w zakąskę......

      Usuń
    5. Marija, gotowa wizja na rysunek! Narysuj, i ja też, potem porównamy wizje! Możesz na kompie:)

      Usuń
    6. Dobra, ja też, ale że jutro - nie gwarantuję. Bądźmy w twórczym kontakcie:)))

      Usuń
    7. netoperki maja juz dobra ilosc nog czy czegos tam, nie przeszkadzajo mi.

      a to to co jest?
      https://www.google.co.uk/search?q=buttercup&rlz=1C1CHFX_en-GBGB536GB536&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=9GJvVYCDI4XX7Qbzw4DoBA&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1137&bih=520&dpr=0.9

      strych tez jest dobry - byleby podloga nie skrzypiala bo ja duzo laze, z zapominalstwa.

      bede cwiczyc dzganie perzu i dzganie zakasek....

      Usuń
    8. Perz sobie daruj, dźgaj zakonski. Możesz sobie łazić i skrzypieć ile chcesz. Pod oborowym strychem tylko wielogatunkowość.

      Usuń
    9. To jest jaskier przecież! A nie mówiłam??? Obok kaczeńca nawet nie leżał!!!

      Usuń
    10. Hanuś będziemy w twórczym kontakcie ,ooooo jak to wspaniale brzmi :)))

      Usuń
    11. mnie to w sumie wszystko jedno jak mu temu kwiatu na krzcie dali, ale podziemnie sie dziad rozrasta okrutnie

      Usuń
    12. E tam, Opakowana, perzu nie podskoczy.

      Usuń
    13. I czarny piar kaczeńcom robisz!

      Usuń
    14. no dobra - odszczekiwam!

      Usuń
  31. Hana powinna otworzyć pensjonat w tych wszystkich obórkach i na strychach, a nawet taki mniejszy w kakuarze.

    Misie prześliczne, ale za blisko to bym nie chciała z takimi misiami się spotykać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rogata, w kakuarze będzie salonka.

      Usuń
    2. Dla Opakowanej! Ustronna i cicha, jak to salonka!

      Usuń
    3. zacierma dlonie me wypielegnowane...

      Usuń
    4. A jeśli nawiedzi Cię w salonce ktoś o nieodpowiedniej ilości nóg?

      Usuń
    5. to go poklepie zdechlo rybo. i poprawie patelnio....w salonce chyba so?

      Usuń
  32. Opakowana, nasionka zbiorę, jasne, o ile dojrzeją. Na razie muszę je podlewać 2 x dziennie, bo padają. Nie one jedne, niestety, ale one zwłaszcza. Wielkie są jak smoki, to i potrzebują tej wilgoci więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a moze zainstaluj sobie na gumie wenrza do podlewania ogrodu dziurawego? moze nie o dziurawy ogrod chodzi a o dziurawego wenrza.... nic Ci wtedy nie wyschnie. za obfitosc nasienia modle sie do bostw ogrodowych.

      Usuń
    2. Módl się Opakowana, módl, bo za chwilę nie będzie co pokazywać. Wszystko się zeschnie. Wenrze też - zwłaszcza one.

      Usuń
    3. a wonsz?

      p.s. doszla paczuszka? mowili, ze doszla, ale czy to mozna wierzyc?

      Usuń
    4. Nie można, bo nie nadejszła.

      Usuń
    5. o matku bosku. Lece pyskowac do nich i glownie pytac GDZIE (dokad?) doszla.....zaraz mie krew zaleje...

      Usuń
    6. wlasnie przeczytalam w okularach i ze zrozumieniem..napisali paczka POszla wczoraj czyli we wtorek....pospieszniki to oni nie sa....

      a ja slubnego zaraz ekspediuje na lotnisko i przypilnuje, zeby rzeczywiscie odlecial a nie w ramach jakiegos primaaprilisa pokazal sie w domu w godzinach popoludniowych, hrehreher. On tydzien wczesniej ode mnie do daczy leci, szczesciarz...bedzie dąłł i napelnial wodo basen. ze dwa dni mu zejdzie. a jeszcze musi go zalatac, bo myszy robily inspekcje zima...

      Usuń
    7. Opakowana, w gorącej wodzie kąpanaś, ale to wiemy, hrehrehre!
      Ślubny ustymi będzie dął?

      Usuń
    8. a rzeczywiscie w goracy...
      nie ustymi, to w przenosni bylo - trza prenty stawiac, podsciolke rychtowac galanto, na to ustawic, rozeprzec, zakorkowac, podstawic wenrza z wodo (NIE pytona...powtarzam - NIE pytona!!!) i zostawic na 2 dni. to to ma cos 5 czy 6 m na poprzek i metr chyba 30 wguomb. ja potem czekam az woda osiagnie 28 stopni az wejde. inaczej niech sie z lodowato wodo wypchajo.

      Hano - a Ty studni nie posiadasz? Twoje wodne problemy ogrodowe by sie skonczyly. Zapros rozczkarza, zapros jakiegos wysportowanego kreta niech sie zacznie wglebiac, potem lun gotowizna na kopareczke i inny rurociagowy sprzet, ocembrowanie NA pewno mialabys artystycznie ulozone i byloby i ladno i pozyteczno!

      wtedy dokladnie OLEWASZ opady atmosferyczne oraz grasz im na nosie.

      Usuń
    9. A mam studnię, a nawet dwie! Trzeba by mieć pompę i hydrofor, a pompowanie na prunt wychodzi dużo drożej, niż tutejsza woda z wodociągu (mamy!) bez dodatkowych kosztów. Woda jest tu tania. To najmniejszy z kosztów tego szacownego domostwa. Przerabialim i przeliczalim. Pozostaje żuraw studzienny i noszenie wiadryszkami:)
      Całego gumna i tak nie podleję - ze studni, czy z wodociągu!

      Usuń
  33. Hanuś co ty tu o jakichś prawdziwych czy nieprawdziwych postach mi tu piszesz? Twoje są jak najbardziej prawdziwe, samą prawdę wszak przedstawiają! I jeszcze jaką piękną!! U mnie nie za bardzo jest co pokazywać, a i życie codzienne wielu atrakcji nie dostarcza, więc tak sobie bardziej piszę co mi w duszy gra.
    Nie spodziewałam się, że ten oman tak pięknie wyrośnie z nasion!

    OdpowiedzUsuń
  34. Te misie to tak na szlakach turystów pojawiają się? Grażynka sama tych zdjęć nie zrobiła chyba. Wspaniałe są, ale przecież bardzo niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza, właśnie w tym rzecz, że zrobiła - patrz wyżej w komentarzach.

      Usuń
    2. moze to misie turystyczne so....

      Usuń
    3. Opakowana, takie dmuchane, nie? Dla turystów!

      Usuń
    4. Trudno mi zrozumieć odwagę Grażynki.

      Usuń
    5. Grazynka zrobila, zrobila, nie uznaje innych zdjec tylko te ktore sama pstryka. Ja mysle, ze one troche sie przyzwyczaily do ludzi, bo przecie zblizaja sie do drog i nie rzucaja na ludziska...

      Usuń
    6. Ja tam Grażynę rozumiem , pewnie też spróbowałabym zrobić mu zdjęcie , fotografy tak majo :)))

      Usuń
    7. Tak majo, ale miś, to miś. Jak śmignie, to ani się obejrzysz, aparat zeżarty. Razem z ręko.

      Usuń
    8. Samochod byl w poblizu z otwartmi drzwiami wiec bym tylko smig zrobila i juz! a nie zrobic zdjecia? no nie, to nie bylo w ogole brane pod uwage.

      Usuń
    9. To nie misie to normalne niedźwiedzie są!!! Grażynka, kurczę, ryzykantka jesteś...
      A propos niedźwiedzi to przeczytałam wiadomość, że zakończył życie tatrzański niedźwiedź Eryk, był już staruszkiem bo miał 27 lat, znaleźli go biedaka sparaliżowanego.

      Usuń
    10. ja raczej myslalam, ze to misie so turystami...zachwouja sie jak turysci - msieca, lamia roslinnosc, zreja i na pewno zostawiaja bagauan po sobie!

      Usuń
    11. Opakowana, co znaczy msieca? Miesiąca? Mszyca? Bo nie podejrzewam, że chodzi o "śmiecą":)))

      Usuń
    12. Na pewno nie chodziło o to, że śmiecą:)

      Usuń
    13. Pewnie, gdzieżby turyści śmiecili!

      Usuń
    14. znaczy nietypowe turysty bo smieco. przecie!

      a ten samochod otwarty - to ja tam nie wiem, kto by pierszy dolecial i odjechl - misiu czy Grazyna....

      ide do roboty a fcale mi sie nie chce, bo jest PIEKNIE i mam co robic w domku i zagrodzie.

      Usuń
  35. Mika, moje posty są może prawdziwe, ale nie majom tej głębi co Twoje! Właśnie dlatego, że piszesz, co Ci w duszy szemrze. Mnie nic nie szemrze po kilku (-nastu) godzinach na guanie. Nie to, że się skarżę, ja to kocham, ale ono mnie z lekka wysysa. To się zmieni w okolicach listopada.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ależ niedźwiedzie najprawdziwsze, i jakie duże!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdziwsze na swiecie, bardzo bylam w szczesiu, bo takze napatoczyly sie i jelenie, i barany, i swistuny..tylko zabraklo mi do kolekcji renifera,,,

      Usuń
    2. Grażyna, masz te wszystkie stwory na fotkach? Która u Ciebie godzina? Jakoś koło 19.00?

      Usuń
    3. Mam na fotkach, a jakze! dzie tam 19ta! jest 15ta!!!! wychodze na prerie ogladac moje ptaszki!

      Usuń
    4. ale wrocem, bo tutaj niedzwiedzia ni ma...

      Usuń
    5. Dawaj resztę stworów!

      Usuń
    6. Całkiem z czasem między tu, a tam mi się pofyrtało.

      Usuń
    7. Renifera w Kanadzie nie sfotografowałam, ale mam zdjęcia łosia i kilkudziesięciu Japończyków, którzy stali na poboczu i cykali zdjęcia:)) A zresztą... łosie to koło mojego domu przebiegają w te i we wte:)))

      Usuń
    8. Arte, a ja nie widziałam łosia na wolności jak żyję. U nas chyba jest ich niewiele. U Ciebie więcej lasów mają.

      Usuń
  37. Mika, też się nie spodziewałam takiego sukcesu po omanie. W ubiegłym roku był (w zasadzie była, bo to zakopianka przecież, nie żaden oman) w charakterze dość dużych, zielonych liści. Teraz zakwitnie, już widać żółtość w pączkach. Bardzo o nią dbam, ciągle podlewam, bo sucho jak na stepie, a on (oman) ma wielgachne liście i jakoś musi je nawodnić. Ciekawe, jak daje sobie radę na poboczach, czy w innych górach, bo przecież tam go nikt nie podlewa? No ale u Ciebie wiecznie leje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, u nas się samo nawadnia:)) Ale dzisiaj było bardzo gorąco i bez deszczu. Rzeczywiście chyba musisz pilnować podlewania bo padnie. Zawiąż jej kokardkę jak do mnie pojedziesz:)

      Usuń
  38. Nie omieszkam Mika, nie omieszkam. Póki co, kokardek nie zdejmuję. Potem tylko się przeprasuje i gotowe.

    OdpowiedzUsuń
  39. Matko, idę spać, bo się dosłownie przewracam i zasypiam w lumpach. Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  40. Dobranoc:)
    Napatrzec sie nie moge na to gumno wedleobory:)
    Ciekawe , jak to u nas bedzie z podlewaniem, gdy dzieci zostana na gospodarstwie.
    Jaszczurki moze dobrze odzywione , wyzarly Ci wszystkie limasy i inne paskudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, możesz mieć rację, bo coś nie widzę tych oślizgłych.
      Myślisz, że jaszczurki zbrzuchacone pd przeżarcia?

      Usuń
  41. Deszcz mnie zlapal na tej prerii, trzeba bylo wierzyc, ze 90% prawdopodobienstwa to jest jednak duzo. Mokra jestem okrutnie a z ptaszkow nici, chyba nie lubia moknac, a na dodatek w gniezdzie drozda wedrownego dzie byly drozdziatka ledwoledwo wyklute pustka jest...ktos sie nimi posilil, jakies zwierze, moze sroka, moze kruk, moze jastrzab jaki...smutno mi sie zrobilo..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, Grażyna! Tego się okropnie boję co roku. Gniazd tutaj jest tyle, że zawsze coś się przydarza. A gupie wróble maniacko wiją gniazda w rynnach. Przecież wystarczy jeden większy deszcz i je spłucze!

      Usuń
    2. Słyszałam niedawno że wróblom grozi wyginięcie bo ludzie wycinają zarośla ,czyli naturalne ich siedliska i dlatego te bidoki próbują znalezć sobie siedliska zastępcze ,a szukają po omacku .

      Usuń
    3. Prawda, Marija. Wycinają krzaki, uszczelniają budynki, zrzucają gniazda. Może dlatego tyle ich u mnie? W szparach muru, w rynnach, a w żywopłocie to zatrzęsienie. Teraz je słychać, ale jesienią, kiedy opadną liście, widać ile tam gniazd!

      Usuń
  42. Witam Szanowne Kury świątecznie.
    Niebo zachmurzone ale bardzo ciepło. Wczoraj był upał i piękne słońce.
    Miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, u nas w tym roku jeszcze tak olśniewająco pięknie nie było!

      Usuń
    2. U mnie szaro i ciemno ale bez deszczu, dziwna pogoda, ludzie sie snuja leniwie i cicho okropnie.

      Usuń
  43. Pięknie jest u Ciebie, Hano:) I ta cisza...

    OdpowiedzUsuń
  44. Arte, nudna jestem, ale dzisiaj, przy święcie, aż w uszach dzwoni. I ptaki... Dzień jest wyjątkowo i oszałamiająco piękny, aż dech zapiera:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Dziędobry ! U na też dziś słonecznie, ale nie za gorąco, bo wiater lodowaty wieje. A Grażynkowy niedźwiedź, to chyba baribal. Bardzo mądre i zmyślne, i nieagresywne zwierzątko.
    Hanuś pierwsze zdjęcie cudne. Klimatyczny zakątek wyczarowalaś ! Wogle ta Twoja obora jest pięknym budynkiem !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znalazlam bardzo kompletny link o moim baribalu, nie wiedzialam ,ze ten niedzwiedz tak sie zwie
      http://dinoanimals.pl/zwierzeta/baribal-niedzwiedz-czarny/
      Dzien Dobry!! wlasnie tutaj swit!

      Usuń
  46. Dzień dobry! Piękna pooda:) Wyruszamy na wyprawę!

    OdpowiedzUsuń
  47. Hana kazała, to napisałam nowego posta... I zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń
  48. No to się dokopałam na koniec kolejki 168 komentarzy:) Oborowy front mnie rozwalił, ja po prostu kocham takie cegły. Na zabój...aranżacja powala na kolana, masz kobieto rękę i oko. Cudowności:) Nie wiem co to za kwiatki, musiałyby zakwitnąć. Kaczeńce nie rosną na trawniku, jeno jaskry. I ciężko toto widelcem wydłubać:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Magda, dzięki!
    To chyba jednak jest oman wielki. I wielki to on jest, ale podlewanie mnie dobija. Żłopie jak smok!

    OdpowiedzUsuń