1. Gdzie jest Wałek?
2. Gdzie jest Wałek?
3. Gdzie jest Wałek?
4. Gdzie są nożyczki?
5. Gdzie jest szara taśma klejąca do zapakowania paczki dla Miki?
6. Gdzie jest ten kartonik, który w tym celu gdzieś (?) odłożyłam?
7. Gdzie jest beżowe passe-partout do obrazka dla Owieczki?
8. Gdzie jest Wałek?
9. Gdzie jest ten lawendowy sweter?
10. Gdzie jest pęseta do wyjmowania kleszczy z psów?
11. Gdzie są nożyce do cięcia żywopłotu?
Krótko mówiąc, dzień mi minął na szukaniu różnych rzeczy, a najbardziej Wałka. Bardzo bolą mnie nogi od tego.
Ponadto:
- spadły mi 3 pelargonie przygotowane do posadzenia i się połamały
- uszarpałam się z kosiarką, która nie chciała odpalić
- zbiłam w Biedronie słoik kawy rozpuszczalnej
- kupiłam w Biedronie łopatkę taką małą, ogrodową, która wygła się przy pierwszym kontakcie z ziemią. Ale za to jest ładna.
- gupi blogger nie da pogadać, a tak interesująco rozwijała się konwersacja na temat chorób:)
Czy Wam równie interesująco minął dzień?
Na koniec dnia było tak:
Dobre i to...
Czyli wniosek z zakupów Biedronie - nie masz tam po co chodzić ;)) Albo zmienic kawę na inną :))
OdpowiedzUsuńPiękna ta tęcza :) U nas chyba takiej nie było, nie widziałam, w każdym razie,a deszcze mieszały sie ze słońcem ....... parę rzeczy mnie też wkurzyło, ale to u mnie ostatnio normalne :P
I gdzie był Wałek? Nową dziurę znalazł?? ;)
Lidka, dobre pytanie. Wałek był gdzieś we świecie. Nie wiem, jak wychodzi. Chciałam to sprawdzić będąc na zewnątrz. Biegł za mną wzdłuż płotu i dosłownie zdematerializował się w 3 sekundy, tylko odwróciłam wzrok. Nie wiem, którędy. Nie było go z 1,5 godziny. Przeszukałam łąkę i pola, gdzie ostatnio bywał, przeszukałam wieś - kamień w wodę. Wrócił - środkiem jezdni, bardzo z siebie zadowolony. Tak mnie wku...ł, że aż mnie ręka świerzbiła, alem się opanowała. I tak dzisiaj kilka razy. To jest okres cieczek i wola boża... ale we wtorek przestanie za babami się uganiać. Przynajmniej tyle. No i smycz - we własnym ogrodzie!
UsuńSłowo sie rzekło, Wałek u płotu ;) na smyczy. I bez męskości. Ale sobie nagrabił!!
UsuńNiesamowity jest, swoją drogą, z tym dematerializowaniem się.
Niestety zew natury jest ponad wszystko ,naszą pierwszą psine kosztowało to życie ,chłopy go nie dopilnowały i w samczym amoku władował sie pod samochód .
UsuńJak Mop był młody to też mi sperniczał przez oczka od siatki, do suk i psów na wieś, tylko mu nogi fajtały, jeśli zauważyłam, mogłam się drzeć a on nic. Zawsze, jak już dopędziłam go i przytargałam do domu, to całą drogę głośno na niego wrzeszczałam i trochę go po dupsku pacnęłam. Po jakimś czasie zajarzył, że to źle, jak ucieka i na m,oj wrzask przystawał na drodze, ale to musiało być w dobrym momencie, jak było za daleko nie reagował. Potem był pogryziony i się postarzał, teraz może być furtka otwarta nie wyjdzie. W zeszłym roku chyba zwiał dwa razy do przyjezdnych suk, bo miały cieczkę, no to wisiał w ogrodzie na smyczy. Jak się zorientowałam, że myknął to w samym ręczniku, bo akurat się myłam rwałam przez krzaczory, jak gazela do tych ludzi z sukami, myślałam, że mi serce wyskoczy z piersi. Normalnie w te krzoki bym nigdy nie wlazła. I Wałek osiądzie na dupsku, jeszcze trochę, a odjajczenie mu trochę może przyśpieszy. Ja dziś zrobiłam pele-mele, 4 aniołki, pranie, pogadałam z siostrami przez telefon, przyszły na chwilę dzieci, ugotowałam kaszę z warzywami a potem se leżałam, bo jednak się zmęczyłam i to ciśnienie nadal.....
UsuńAle takiej tęczy nie było, za to lało przed wieczorem, nie wiem nawet czy ciepło bo nie wychodziłam......
A szukałam:
młotka, nożyczek, zdjęcia, które dostałam od Ciebie ( na pele-mele), okularów, okularów, okularów.....
A, widzisz, zapomniałam o okularach! Oczywiście! Pojechałam na pocztę (kiedy już znalazłam tę cholerną taśmę) BEZ! Druczki wypełniałam brailem:)
UsuńMnemo, nie lekceważ ciśnienia, dietą to zbijesz może za pół roku.
UsuńNie łudzę się, że Wałek bez jajek zamieni się w anioła. Jednak ostatnio te ucieczki tak się nasiliły, że mam dosyć. Doigrał się i dorobił smyczy.
Nie dziwię się, mnie też szlag trafiał, jak latałam po wsi i darłam japę, Mooopek, Mooopek i wiecznie czuwałam, nie mogłam odpocząć, a jak go w końcu zamykałam w chałupie to Wu go wypuszczał twierdząc, że niewolę psa.
UsuńTeraz na spacery też chodzi w smyczy, bo mu się włącza programator "leć prosto i szybko" i zbyt szybko się oddala, a ja już nie chcę widzieć go drugi raz pogryzionego....
Co do łopatki to ponoć "tanie mięso psi jedzą", tak to bywa z narzędziami z dyskontów.........
UsuńTeoretycznie przecież wiem, Mnemo. Ale taka ładna...
UsuńPiękna tęcza - dobre i to:)
OdpowiedzUsuńCudzie, ona na wschodzie. O ile dobrze pamiętam, będzie pogoda?
UsuńTęcza rano ostrzega, wieczorem raduje
UsuńMinie deszcz, niebo się rozsnuje.
Tęcza rano pokazuje na chmury z zachodu - może związane z systemem niżowym. Natomiast tęcza wieczorem może być często związana z chmurami burzowymi, które mogą szybko przejść.
Będzie pogoda:)
UsuńKilka przysłów żeglarskich o pogodzie:
UsuńNa księżycu halo to potańczysz bracie z falą.
Gdy bosmana swędzi broda – będzie deszcz albo pogoda.
Czerwony wieczór i szary ranek
Będzie dzień ładny bez niespodzianek
Szaro wieczorem, czerwono z rana
Nie bierz się bracie do żeglowania
Ta swędząca broda, precyzyjna pogoda:)))
UsuńCo to jest halo na księżycu? Woal taki?
UsuńTak, jak jest halo ( albo lisia czapa) wokół księżyca to też zwiastuje deszcz, a zimą śnieg, ogólnie opady, zmiana pogody na niż.
Usuń... brodaty bosman i z płaskim czołem (co rano wychodzi z chałupy i nasłuchuje: co tak 'szymi'. Po chwili bije się w czoło: przecierz to morze szumi) to ten na emeryturze?
UsuńPamiętam, jak Jasiu miał kłopoty z rozróżnianiem kierunków i jego mamusia wymyśliła regułkę: w prawej łapie wschód na mapie. Jasiu wrócił z uwagą w dzienniczku: proszę przećwiczyć z Jasiem kierunki. Jasiowi lewa łapa też spasowała do rymowanki :)
Ładna tęcza :) taka często używana jak słowo 'gdzie'.
ps. Trafiło mi się tutaj od Pantery :) Mogę?
Oj, Wandziu, pewnie, co się pytasz! Tylko wiesz - automatycznie zostajesz Kurom!
UsuńPaczaj Wandzia, z Jasiem i kierunkami to jak u mnie!
UsuńTeż się dzisiaj rozglądałam za tęczą , ale albo przegapiłam ,albo jej nie było .
OdpowiedzUsuńHana coś ci się wczoraj wypsknęło że chciała byś schudnąć ,czy Wałek przypadkiem tego nie usłyszał ;) Przegoni cię jeszcze kilkaset razy i będziesz miała linie jak tra la la ;)
Jaki miałam dzień ? Bez rewelacji ,ale lepszy niż wczoraj . Wszczełam procedure reklamacyjną , czyli napisałam majla do Poczty Polskiej . Odpisali że przekazali do mojego oddziału , no to teraz będę czekać ,ciekawe jak długo . Mail był w sprawie tego numeru ,co to go nie było .
Paczaj, Marija, dzisiaj, kosząc trawę, pomyślałam o tym i żeby Cię zapytać. To już wiem.
UsuńTęcza pokazała się ni z gruchy, ni z pietruchy. Nie było wcale deszczu, nawet się nie zanosiło.
Usuń"Gdzie" to również moje ulubione słowo. Najłatwiej gubią mi się Bardzo Ważne Papiery. Co skutkuje tym, że na przykład kiedyś trzeba było robić dwie korekty zeznania podatkowego... Oraz dematerializują się rzeczy odłożone tak, żeby się nie zgubiły. Wtedy są już stracone.
OdpowiedzUsuńDzień miałam jako taki. Studenci najpierw poprosili, żeby przełożyć zajęcia piątkowe na czwartek. W czwartek zadzwonili, że jednak chcą w piątek. Ale późnym wieczorem okazało się, że w piątek też nikt nie może (a jest ich piątka...). Dziś byłam więc w jednym wydawnictwie i wzięłam tekst, czekając na telefon z drugiego, że również maję wydruk dla mnie. Po szesnastej okazało się, że wydruku dziś nie będzie...
Poszłam więc do sklepu i kupiłam buty oraz jeszcze bluzkę i spodnie. Odczułam chyba niedosyt czegoś, co faktycznie JEST.
PS. Z czego spadły Ci pelargonie?
U nas studenty wczoraj grilowały, co wygrilowały to wiadomo:-( Jestem wstrząśnięta niezmieszana, bo nie kumam nic - kum, kum;)
UsuńDzie tam grilowały! Capały, się nacapały i czy studenty?
UsuńAnia, bardzo dobrze podsumowałaś dzień! Dobra, stara, mandziurska metoda:)
OdpowiedzUsuńPelargonie w kartonie postawiłam na balustradzie werandy, na słońcu. No i wiatr dmuchnął, to i spadły.
Studenty to teraz mają życie jak w Madrycie. Nie oni stosują się do Ciebie, tylko odwrotnie!
Hana znalazłam niedawno taką ładną łopadkę w kwiatki ,podobną do tej biedronkowej ,moja wygląda na mocniejszą ,tylko lekko spracowana . Mnie nie potrzebna ,mogłabym ci podesłaś ,ale jak ufać poczcie ;) Wybierasz sie do Warszawy ,może byś i do Wrocławia się wybrała . W radiu mówili o wystawie prac Picassa ,nie interesowało by to Ciebie i Twojego
OdpowiedzUsuńMarija, Picasso zawsze! To jest bardzo dobry pomysł! Wiesz może kiedy?
OdpowiedzUsuńDo Warszawy muszę, a do Wrocławia chcę!
Poniżej link do informacji
UsuńMarija, i dzięki za łopatkę! Wkurzyło mnie strasznie, że aż takie badziewie ludziom wciskają. To im zbiłam za to kawę i wyszlim na zero! Nie spodziewałam się wypasu z Biedrony, ale żeby aż tak?
OdpowiedzUsuńJa mam łopatkę z Arhelanu, bardzo dobra, bardzo:)
OdpowiedzUsuńKalina, ja jestem jak sroka. Przecież wiem, że za 9 zł to może być tylko szajs. A jak zmyślnie się nazywa: GARDENIC! Ale ładniutka była, na dłuższym trochę trzonku, no i wiesz, jak to jest...
UsuńA mi ... menda co już pogoniona, gdzieś wszystkie łopatki pochował....
UsuńKopię saperką składaną, taką do auta na zimę ....:)
Tupajka, ale tak kopiesz tą saperką tam, gdzie powinnaś porządną łopatą? No weź, nie ujedziesz przecie. Teraz już wiem, od czego Ci te pośladki pięknieją! Gdybym ja kopała saperką, to łomatkobosko! Miałabym tyłek jak Jennifer Lopez!
UsuńWidziałam dzisiaj tę łopatkę - od razu widac, że prowizorka;) Hanuś, poniosło Cię;)
UsuńNo dzie widać, Krecie! Całkiem porządnie wyglądała, a ja akurat nie wiem, GDZIE zadziała się moja zielona łopatka. To nabyłam naiwnie.
UsuńWałek ci z zemsty za łapanie wyniósł zieloną.
UsuńPacz, Mika, nie pomyślałam o Zemście Wałka!
UsuńLink do informacji o wystawie http://galeriamiejska.pl/wystawy/00165_picasso-dali-goya-tauromachia--walka-bykow . Bilety nie będą najtańsze , nie słuchałam uważnie ,ale doleciało do mnie ,że 80 złotych .
OdpowiedzUsuńMusisz przyznać że nazwiska interesujące .
Bardzo interesująco się zapowiada, ale dopiero w lipcu. Zresztą to i lepiej. Maj-czerwiec trochę mam poszatkowany. 8 dych, powiadasz? Nieźle, jak za jaki koncert. Ale może to jedyna taka okazja w życiu?
UsuńGrafiki Picassa oglądałam kilkanaście lat temu w Munster i to za friko . W ramach dnia otwartego w muzeach ,załapałyśmy sie między innymi na te grafiki .
UsuńChciała bym zobaczyć tą Guernike .
Wydaje mi sie że chyba warto sie skusić , taniej to chyba nigdzie nie będzie ,biorąc pod uwagę ,pozostałe dwa nazwiska .
Marija, tylko jak to zrobić, żeby NIE ZAPOMNIEĆ?
UsuńJa będę pamiętać na pewno . Muzeum Architektury jest ode mnie o rzut beretem ,po za tym wrocławskie radio napewno będzie przypominać o wystawie ,od lipca do listopada to przeciez kilka miesięcy . W odpowiednim czasie przypomnę i dogadamy sie :)
UsuńDobra Marija, to skupię się na szukaniu Wałka:)
UsuńGuernicę widziałam mnóstwo lat temu w Madrycie, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Byłam też w muzeum Picassa w Barcelonie, żałowałam, że nie można było zdjęć w środku robić, bo jeden obraz był prawie identyczny kolorystycznie i plamiasto jak moja koszula...
UsuńU nas przez cały dzień przewijał się rzęsisty majowy deszczyk .
OdpowiedzUsuńTen komentarz miał być wyżej .
UsuńBylam sobie w pracy, potem pojechalismy z Kira do wetki, a w drodze do domu zahaczylismy o dziadka w domu opieki, co zepsulo mi nastroj do konca dnia. Za wrazliwa jestem i te wizyty kosztuja mnie naprawde duzo sil, jestem po nich jak wypluta z sokowirowki.
OdpowiedzUsuńNawet teczy nie bylo mi dane zobaczyc na pocieszenie :(
Popatrz Panterko chociaż na moją (tęczę). Wprawdzie to namiastka, ale zawsze.
UsuńDom Opieki nie jest fajny, nigdzie. Bezbronność i bezradność dobija mnie zawsze. Dzieci, zwierzęta i starzy ludzie skazani na łaskę i niełaskę.
Patrze sobie, patrze i uspokajam sie duchowo, resetuje, staram sie wyrzucic z pamieci.
UsuńDo nastepnego razu.
To też jest życie, Panterko. Kto wie, gdzie my będziemy?
UsuńTaaak, bardzo często używam tego słowa na g , i nie myślę tu o gówienku. Najczęściej z wykrzyknikiem "do cholery!" Trochę się pomiotałam , pozałatwiałam trochę papierów, umówiłam się z dentystą na przyszły tydzień, dowiedziałam się, że w Krakowie na specjalistyczne rehabilitacje czeka się 2 lata, znalazłam coś co mam wysłać Hanie, pobrałam zastrzyk w d..., zamówiłam kosmetyki, przyjechał weterynarz i zaszczepił psa, przyszedł kolega jeszcze coś poprawić w drukarce, wydrukowałam matury z ang, przyszedł drugi kolega i wziął psa na spacer, obejrzałam mecz Radwańskiej, w międzyczasie pogadałam z Haną i odbyłam jedną lekcję z dziecięciem nieletnim. Pogapiłam się na tulipany, napisałam kilka smsów, zapłaciłam dwa rachunki. I chyba się zmęczyłam...
OdpowiedzUsuńHanuś, jakiś chłam ta łopatka. A za kawę kazali ci płacić?
Mika - tak zastrzyglam okiem - Ty robisz mature z angielskiego?
UsuńHeeee!!!!!!!! To zrobiłam szczszczdzieści siedem lat temu:))) To dla moich uczniów, do omówienia. Rozszerzona trudna była w tym roku trochę.
UsuńSię trochę przesadza:)
UsuńHana, Twoja raczka jest za ciezka do biedronkowej lopatki, albo ziemia o zbyt zbitej strukturze ;)
OdpowiedzUsuńZawsze mozesz dac Walkowi, zajmie sie lopatka to moze chwile pobedzie przy domostwie.
Ja dzis posadzilam lawende francuska do donic, wiatr malo co mi glowy nie urwal.
Tecza piekna Szczesciaro :)
A na slowo "gdzie" to ja drgawek ostatnimi czasy dostaje ;)
No nie, Orszulka? Coś jest na rzeczy z tym przysłówkiem. Może to jakiś niezidentyfikowany wirus?
UsuńWałek z łopatką, nie, coś Ty, on jest w miłosnym amoku. A na amok to wiesz - nie ma rady, mus przeczekać.
Orszulka, moja nadobna rączka za ciężka??? Sumsiod, com go wiezła roz do roboty, bo mu się auto rozkraczuło, pedzioł, że mum ciynżkum gire, ale żeby rękę, to nic nie mówiuł!
UsuńO, lawenda śliczna... Macham łapą, Orszulko, chyba lekką:))
UsuńMika, ja odmachuje Ci serdecznie :)
UsuńHana, na rajd trzeba Cie zapisac w Karkonoszach, wykosisz wszystkich ! :)
Orszulka, jeśli autem, to wykoszę! Sumsiod mioł na myśli mojum gire na gazie:)))
UsuńMika, tylko czekałam, aż zażądają zapłaty. Ale nie ze mną te numery. W końcu robiłam w hipermarkecie na A. i wiem, że taka stłuczka to są tzw. straty znane, wkalkulowane w funkcjonowanie sklepu. Zawsze próbuje się wrobić klienta, ale to bezprawie. Robią to na zasadzie "może się uda". Tak więc nastawiłam się na walkę, nastroszyłam pióra i ogon, wygięłam grzbiet i... nic. Dobrze ich przeszkolili. Przeprosiłam, bom dobrze wychowana, w zamian usłyszałam "nic się nie stało". Trochę mi szczęka klapnęła, bo nie spodziewałam się tego w naszym miasteczku na K.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nieźle się dzisiaj urobiłaś. Zwłaszcza przy moim słowotoku:)
Ja dawno temu zbilam w takim supersamie denaturat ;) Smrod niesamowity, ja buraczkowa ze wstydu i jeszcze trza bylo strate uregulowac :)
UsuńMowie do pani przy kasie, prosze doliczyc jeszcze butelke denaturatu ;) Mina pani bezcenna, do dzis pamietam ten wzrok :)
Iiiii, to był miły przerywnik:)))
UsuńNo to chociaż tyle z tą kawą, że nie musiałaś się handryczyć (ch czy h? Przez ch jakoś mi głupio wygląda)
Mikuś przez samo h, bo to od niemieckiego haden (kłócić się).
UsuńJa dzisiaj walczyłam z wypiekami, a konkretnie z niby wypasionym narzędziem do ozdabiania tortów z firmy na T. W końcu skręciłam tutkę z papieru i napchałam kremem te nieszczęsne rurki.
Muszę gdzieś podprowadzić profesjonalny rękaw cukierniczy, a nie się tak babrać. Jak bym była mądra to już dawno bym to zrobiła zamiast wydawać sporo kasy na to badziewie.
Więcej grzechów nie ponmę:)))
Orszulka, zakładam, że to było na memłonie Ojczyzny? Ciekawam, czy we świecie denaturat istnieje i też go pijom co poniektórzy. We Francji wiem, że nie ma. A nawet gdyby, nie muszo go pić, wina są tańsze.
UsuńGardenia, znów wychodzi na to, że z taniochą to na dżewo!
UsuńHanuś za to badziewie 4 lata temu dałam 80 zł. Więc tutaj chyba jakieś inne powiedzenie trzeba zastosować.
UsuńGardenia, badziewie, prosto badziewie:)
UsuńGardenia, dzięki za pomoc ortograficzną:)) Te rury do napychania to komunijne? A z jakim kremem? Wiesz, ja z dzieciństwa pamiętam w kawiarni hotelu "Giewont" (niestety przerobiony na sieciówkę:()
Usuńrurki grylażowe. Ciasto było brązowe, właśnie grylażowe, takie ciut lepkie i napchane kremem kakaowym a na obu końcach oblepione siekanymi orzeszkami laskowymi... I jeszcze rurka od jednej strony była oblana czekoladą... Niebo w gębie...
Tak komunijne, z ciasta półfrancuskiego.Część z kremem białym takim tradycyjnym z jajami ubijanymi na parze. Podzieliłam go na pół i do jednej połówki dodałam kakao. A kilka jest z pianą taką jak do babeczek, bo mi masy zabrakło. Za to orzeszki wyszły super, mam do nich świetną masę.
UsuńJakie to są rury komunijne do napychania? U nas chyba nie ma czegoś takiego. Ale mogę się mylić, bo nie jestem au courant.
UsuńCiastka Hanuś po prostu ciastka i tyle.
UsuńMniam. Tylko ten tyłek...
UsuńHano, wyczytałam, że będziesz w Warszawie. Kiedy? Ja chcę Cię uściskać własnymi mymi rękami :))
OdpowiedzUsuńAniu, będę w końcu maja. Chętnie dam się wyściskać i vice versa. Chyba mus zrobić podzlot bloginek, bo się w czasie nie wyrobim!
OdpowiedzUsuńOjej, już się cieszę:) Daj znać.
UsuńNie omieszkam! Jakby co, przedłużę sobie pobyt, a co!
UsuńMoże nawet dostaniesz jajko od Puli :)))
UsuńNie! Naprawdę??? Zniosła?
UsuńSądzę, że tak. Mam codzienne raporty, a te od czarnych różnią się kolorem. W ogóle czarne niosą więcej, nie wiedzieć czemu :)
UsuńSom czarne? Te jajka?
Usuń:)))
UsuńCiemniejsze są. Na zdjęciu u mnie w blogu z 1 maja są dwa, od brązowej i od czarnej, widać, jak się różnią :)
Widziałam to kurze dokonanie, nawet wysunęłam hipotezę, że to Pula popełniła, ale nie! To czekum.
UsuńAnia wiadomo, czarne pomioty szatana ;) Dlatego tak dobrze sie niosą :)))
UsuńW średniowieczu czarne to miały przechlapane, martyrologia i tyle.
Usuń:) Nie tylko czarne kury miały przechlapane, kobiety przechodzące trudne chwile - też - patrz płonące stosy i czarownice:)
UsuńNic to...ja często biegam z domu do ogrodu, z ogrodu do garażu itd. szukając różnych rzeczy. Kolorowe łopatki widziałam, skoro takie marne... nie kupię :))
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie kupuj i fuj! Gówinko w ładnym opakowaniu. Nawet nie wiesz, jak mnie pociesza, że nie tylko ja nadużywam słowa na "g" i latam jak z piórkiem w tyłku i kręcę się jak g w przeręblu:)
UsuńU mnie rżnięcie trawy. Sierpikiem.
OdpowiedzUsuńI już czuję jak mi pośladki wypiękniały od schylania i kucania :D :D
A do tego biceps rośnie- i to mnie napawa dumą.
Aaaa... pierwszy raz (wyobrażasz sobie?!) smażyłam całego pstrąga. I dosmażyłam, i był pyszny. Zjadłam...mały kawałek, bo mnie Absorbery ryb nie lubiące objadły...
A zlot to i o mnie mógłby zahaczyć. Co by wreszcie wypić i zjeść cóś za mą wolność ;)
Kurde, Tupaja, ja nic, tylko schylam się i kucam i co??? Nic mi od tego nie pięknieje!!! Może kapkę - ogród? Ale żeby tyłek? Muszę sprawdzić, bo właściwie to nie wiem, może żyję w nieświadomości? Myślę, że mam tyłek, jaki mam, a tam! Tadam!!! O rany...
OdpowiedzUsuńJakby tu o Ciebie zahaczyć jadąc do W-wy, hmmmm? Przez Wrocek?
To może i ja zjadłabym tego pstrąga, bo nie lubię ryb?
Zjesz i ja znów nie zjem...nieeeee!!!!!!
Usuń:D :D
Nie,no na okrętkę do Wawy przez Wrocław chyba nie bardzo. Trzeba jakoś inaczej pomyśleć....
A tyłek pięknieje na pewno. Tylko za słabo paczysz :)
A co lubisz?? Pytam z myślą o kolacji.....
UsuńTupaja, Hana może i przez Wrocek do Warszawy, też idzie, ale ja??? Nie da rady, jak już Hana tu będzie to korespondencyjnie z Tobą wypijemy, za wolność szeroko rozumianą, a potem, jak BUKDA, może kiedy razem, gdzieś........
A propos tyłka to ty Hanuś za mało luster masz! Trzeba ustawić dwa naprzeciw a ty w środku to i zobaczysz co tam z tyłu się dzieje.
UsuńNigdy nie zapomnę swojego szoku po baardzo długim pobycie w szpitalu, jak już w domu zaczęłam się macać tamże i wydałam rozpaczliwy okrzyk: "Gdzie mój tyłek????" Jako żywo go nie było. Ale wkrótce odrósł z naddatkiem dużym:))
Bukda szybciej niż myślicie, laski w lipcu się widzimy, żeby nie wiem co!!!
UsuńA kawa rozpuszczalna nadaje się tylko do zbijania - przenigdy nie pijcie!!!
Gdzie się widzimy Krecie? Masz pomysła?
UsuńKawę mieli głupkowato usztaplowaną przy kasie. trąciłam wózkiem i sruciłam!
Mika, z tyłu niewiele się dzieje. Wiedziałabym coś o tym. A jeśli się dzieje, to nie tak, jakbym sobie winszowała:(
UsuńMnemo, Ciebie lubię!
UsuńTupajka, mocno paczyłam! I jest, jaki był. Chociaż, jak się zastanowić, to jest sukces - że jest, jaki był! Pięknieć już on nie musi, niechby zachował status quo...
UsuńHano, nie wiem czemu, ale link do la silli nie działa u Ciebie
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak bardzo dziękuję za wsparcie:****
Już działa, gupek.
UsuńViki, ja wiedziałam, że tak będzie. Nie wiem, co knocę, ale Mika się zna bardziej, to zrobi, co trzeba. Mika! Zrobisz?
OdpowiedzUsuńSię postaram:)))
UsuńZrobione! Jak dodajesz gadżet to trzeba adres wpisywać ręcznie, a nie wklejać. Nie wiem co mu za różnica, ale jest:)))
UsuńMówiłam, że gupi?
OdpowiedzUsuńNo. Ale nie mów za głośno, bo się obrazi.
UsuńIdę skłonić skroń na miękką poduszkę, bom nadaktywna dzisiaj była. Dobrej nocki i pięknych, tęczowych snów dla wszystkich:))
Dziękuję, kochane:***
UsuńJednak blogowy światek jest wielki i wszechmocny :)
:****
A jak!!!! Fotele są prześliczne!!! I świetny dobór tkanin.
UsuńTeż mi się podobają:)
UsuńBardzo się cieszę:)
UsuńZa kilka dni ogłoszę konkurs. Nagrodą będzie śliczne metalowe krzesło z pięknym haftowanym siedziskiem
Udział będą mogli wziąć wszyscy z FB, blogerzy i czytacze:)
Dzikiekury już mają zapewniony udział, bo spełniły jedno z kryteriów ;)
buziaki***
Huraaaaa! Mam nadzieję, że konkurs nie będzie zbyt trudny - bo wiesz, Viki, jam Kura...
UsuńPędzę. lecę!!! Raczej dla tradycji, bo z wygrywaniem u mnie kiepsko, a konkurencja będzie duża!
UsuńMika, nie leć, bo jeszcze kilka dni - krzesełko się robi dopiero
Usuńmyślę, że za tydzień :)
Hana, no nie mów, żeś gupsza od jaja ;P
Od jaja to nie (chyba). Ale som kury mundre jak nie wiem co:)
UsuńMnie też już gdakanie nie wychodzi. Nachodziłam się dzisiaj wszak.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki Nioski
Z Warszawki i innej wioski!
A propos innej wioski - z Warszawy na Polesie już niedaleko - zapraszam:)
UsuńDobra, krótko mówiąc, ruszam w trasę, lub tournee, jak kto woli. Zacznę od Kretowatej i Lidki, potem Warszawa z Mnemo i AniąM, przez Ewę do Gorzkiej Jagody i Kaliny, potem na Polesie właśnie - do Ciebie, cudArteńko i Kamphory, potem Podkarpacie (Gardenia i Mika), a południowy zachód, to Agniecha, Inkwizycja i Złoty Kot. U nich popasam czas jakiś i jazda w górę Do Marii i GosiAnki we Wrocku, potem po drodze Pacjan Rogaty i pełna wrażeń po pół roku wracam do siebie. Dobry mam plan? Cieszycie się, Dziefczęta?
UsuńJa się bardzo cieszę:)))))
UsuńNie wiedziałam jednak, że Zakopane to też Podkarpacie.
No chyba, że mi się pobełtało i Mika mieszka bliżej mnie niż sądziłam do tej pory.
Zapomniałam,n jak tam Wałek dzisiaj.
UsuńDalej się w Houdiniego bawi i płoty przenika?
Gardenia, jasne, że mi się pobełtało i pofyrtało. Chciałam rzec - Małopolska. Ale to i tak nie tak bardzo daleko od Ciebie.
UsuńWałkowi nie daję szansy. Wychodzę z nim i nie spuszczam z oka. Żal mi go na smycz brać.
Tak na pewno bliżej niż do Ciebie. Ale Tyś w sumie krajanka z pochodzenia to się tym pocieszam.
UsuńTo masz jeszcze dodatkową robotę, pilnować hultaja. Może jaki kojec by mu zmajstrować na ten "gorący czas"? Nie musiałabyś stale się za nim oglądać
Co mu przyjdzie z kojca? W domu siedzi, na jedno wychodzi. Dla niego gorący czas skończy się we wtorek. Przynajmniej nie będzie się męczył z chucią. Nie mówiąc o tym, że w nocy wariował i spać nie dawał, tylko piskał tęsknie do jakichś suk miejscowych:)
UsuńO rany, ale go przypiliło.
UsuńOby do środy w takim razie, będzie już po wszystkim i w końcu odetchniesz:)))
Od suk na pewno, ale od ucieczek - wątpię. Może chociaż będzie wiał rzadziej?
UsuńTeż mam taką nadzieję.
UsuńNie będzie też walk z innymi psami o jakąś panienkę, wiec nie będzie wracał pogryziony.
Jak tournee to jakiś program artystyczny ,powinnaś opracować ;)
UsuńTylko że jak Wrocław umieściłaś na końcu to na złotą trójce z Picassem ,możesz nie zdążyć się załapać;)
Ja w każdym razie cieszę się i już zaczynam czekać .
Hana a jak było by malowniczo ,gdyby tak taborem :)))
Hana to jest myśl, świta by Ci się przydała jakaś, do pomocy przy tualecie na przykład. I tak, jak Jaśnie Państwo z XVIII czy XIX wieku pół roku w podróży od pałacu do pałacu. Czuję blusa mogę się nająć na Twą pokojówkę. Bierzesz mnie???
UsuńŚwita dla Hanusi niezbędna! Na odpowiedź w kwestii brania trzeba poczekać, bo Hana gości bawi:)))
UsuńHano, może być taborem, uprzedź tylko na czas:0 No i uprzedzam - ostatni tabor w Polsce zatrzymano w pobliskim Grabowcu http://fototapeta.art.pl/2009/tbr.php
UsuńAaa, w Tarnowie jest bardzo ciekawe Muzeum Taboru:) - to po drodze z Polesia do Miki:)
Dzień doby, jaki piękny dzisiaj dzień, prawdaż? Biorę Was DziefczętaKuryKochany, pewnie, że biorę, SZFYSTKIE! Tylko kogo wtedy będziem z tym taborem odwiedzać?
UsuńJuż tam XIX-wieczne państwo wiedziało, co robi!
Kury KochanE miało być rzecz jasna.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTu mi się źle podpięło :)
Usuńno to ja juz nie wiem na co odpisywac komentowac, za duzo wszystkiego. lopatki bele jakie mam w roznych formach rozwalonosci, ma mini widly, stoja jedynym zebem w glebe - kupa mieci. co ja sie rwie zeby w ogrodek wejsc to zaczyna padac, a jak przestaje padac to ja padam. na nos, bo jak sie zmienia cisnienie na wysokie to jazsypiam w pol slowa. Umowien, Pikasa i tych innych - zazdraszczam azem sie zielona zrobila.
OdpowiedzUsuńOd kucania to moze cos sie zmienia ale tluscz w miesien moze ale jakos nie umnie jedynym efektem jest to, z enie moge sie podniesc potem, kupilam sobie gabeczke pod kolanka - jedno kolanko mam powypadkowo takie sobie, a drugie mi ostatnio daje popalic jak dziad jakis.
GDZIE to jest podstawowe slow w moim slowniku tysz. Najszczesciej w kontekscie kluczy, okulary nosze na snzurku i to jest wybawienie! inaczej bym miala 3846243999900000 par brylow.
Temu dziadowi Walkowi lancuchem przed nosem pomachaj albo wrecz zawiaz na pare minut - niech zobaczy jak to jest! Jest metoda na probe...probe ukrocenia podlego procedeeru psiego - znalezc dziure nowa (jak znalezliscie stara), zasadzic sie w krzech nieopodal z wiaderkiem wody i chlusnac nan. Ja przy okazji oblewalam sie bardzo, ale tak oduczylam i psa i jednego kota pewnych nawykow (kotu sie dostalo za meczenie mojego psa). Mam-Ci ja i inne metody, ale wyprobuj hydroterapie najsamprzod.
Ta dekoracyjna opatka to jak raz pasuje do pazia krolowej i przeswitujacej sukienki w kapeluszu, zostaw bedziem miec rekwizyt.
Pelargonie powinny odbic, wsadz to zlamane do ziemi.
Tecza jak zywa!!
Ide zlozyc glowe, bo slonce wyszlo....
Opakowana, ja kocham Twoje komentarze! Wszystkie kocham, ale Twoje zawierają w sobie zagadki. Np. kupa mieci, to kupa śmieci, czy ku pamięci:) Tak czy siak, niczego nie poprawiaj, bo odbierzesz mi zabawę!
UsuńOd kucania też mi ani ubywa, ani przybywa, a gąbeczka się nie sprawdza, bo nie wiem, GDZIE jest.
Wałkowi na razie nagadałam - obiecałam, że w lesie do drzewa przywiążę, albo do słupka przy autostradzie. Ale może jeśli fizycznie pomacham łańcuchem, to może pojmie więcej.
Opowiadałam sąsiadce, że nie ma na niego sposobu, a ona na to: Zobocz, tako przybłynda, takie dostoł luksusy i nie SZANUJE tego! Nic dodać, nic ująć w tej sprawie.
On kocha wodę, w jego obecności niczego w ogrodzie z wodą zrobić nie mogę, bo usiłuje ją łapać w każdej postaci: z węża (muszę filmik zrobić), z wiadra, z konewki, chociaż z zaskoczenia i zza węgła to nie wiem.
Program artystyczny na tournee do najmniejszy problem. Nic nie muszę robić, a będzie śmiesznie:)))
I tak w wiekszosci nie zmieniam literowek, ale kupa mieci to ku pamieci..
Usuńdo wody do polewania Waleczka dokrop z kropelke domestosa albo najtanszych perfum - nie chodzi o uszkodzenie pieska a o obrzydzenie. Jeszcze moglibyscie zanabyc gwizdek na psy - moj slubny lazi po okolicy jak jestesmy w Cute Henry, bo lubi sie szwedac, tak ze 4km dziennie. A to chodzi z kijaszkiem ale od czasu gwizdka nie musi drewna nosic. Widzialam gwizdek w akcji - to taki, co nam nic nie robi ale psom na ucho sie nie podoba zupelnie.
Mam taki gwizdek i mogę se na nim gwizdać do woli:(((
UsuńWałkowa walka z wodą specjalnie mi nie przeszkadza, zabawny w tym jest. Na czas podlewania w ogrodzie muszę go zamknąć, bo mógłby paść trupem. On tę wodę z węża próbuje złapać na całej długości strumienia - od wylotu z węża po spust. Lata przy tym jak opętany i calutki jest mokry.
Jak już będziesz planować dłuuugi rejs po morzu i zechcesz wziąć Czajnika i Wałka ze sobą (nie rób tego pozostałym zwierzakom, to przeczytaj sobie bardzo ciekawy artykuł www.zeglartwo.org.pl/pdf/pies.pdf
UsuńPrzy okazji dzięki za wizytę i komentarz:)
U mnie w głowie cały dzień siedzi to pytanie: gdzie? Najczęsciej, gdzie komórka, bo gdzieś dzwoni. Im bliżej siedemnastej, tym częściej gdzie. Bo dzisiaj idę na wesele i będę się bawić, ale do tego czasu trzeba jakoś chałupę przygotować, jedzenie, picie, bo przyjdzie teściowa do dzieci. No i gdzie: sukienka, buty, grzebień, torebka....?
OdpowiedzUsuńU mnie ani deszczu, ani tęczy...
A z tym blogerem to plaga jakaś.
Kalipso, komórki szukałam wczoraj dzwoniąc do siebie z telefonu Mojego. Leżała w trawie pod gruszą, skąd gadałam sobie z Miką. Gdyby Mojego nie było w domu, bo np. wyjechał, mogłabym sobie szukać do woli, tudzież u... śmierci.
UsuńFajne było wesele?
Oj, może byś znalazła Ja swoją napotkałam kiedyś w lodówce. A wesele przetańczone do ostatka sił. Pospać chwilę się udało. Tylko komentarze znów mi znikają, i piszę już drugi raz to samo.
UsuńTo masz szczęście, bo wesela nie zawsze bywają udane (dla gości). Osobiście nie przepadam.
UsuńNie wiem, dlaczego znikają Ci komentarze. U nas dzisiaj spoko. Ale blogger tak ma.
Kalipso, nie chce mi się otworzyć tuż pod tobą, muszę tak.
OdpowiedzUsuńChciałam tylko napisać, żebyś nie zapomniała, GDZIE wesele się odbywa... Baw się dobrze!
Dzięki, Miko:) Wróciłam. Ja niby wiedziałam GDZIE to wesele, ale niby, bo nigdy tam nie byłam, a orientacji w terenie nie mam za grosz, więc zdałam się na męża. Tak czy siak, wesele się odbyło. GDZIE tu teraz się położyć, żeby choć chwilę pospać i żeby nkt na głowę nie wlazł? I znowu to gdzie...
UsuńKalipso, a w wannie? Zamkniesz zasuwkę to nie wlizo może.
UsuńNajważniejsze, że trafiłaś i dobrze się bawiłaś:))) Ze spaniem, to faktycznie może być kłopot. Hamak w ogrodzie?
UsuńHanuś, kurczę, moja pierwsza myśl to też była wanna, ale jakby chcieli siku?
UsuńWiem! Kakuar!
UsuńA tam, Mika, niech w sobie noszo!
UsuńWszędzie wliżo, taki typ. Łazienka się u nas nie zamyka, a w sobie, cholery małe, nosić nie będą, bo puszczą. Ogrodu nie mama, a na balkonie to jakoś głupio, bo parter. A lubią wskakiwać na głowę, tudzież na brzuch. Jak człowiek rozluźniony albo śpiący, to bywa bolesne.
UsuńWidzę, że nie pospałaś za bardzo:(
UsuńAle drzwi od łazienki można zastawić od wewnątrz pralką, czy czymś w podobie.
UsuńI wystawić szereg nocniczków za drzwi:)))
UsuńPo co nocniczki? A od czego butelki?
UsuńI butelek dla chłopców.
UsuńAle się dzięki Wam pośmiałam:) Następnym razem wystawię butelki, to się zdziwią:)
UsuńZ dziewczynkami pewien kłopot. Nocniczek zajmuje więcej miejsca. Ale może akurat w domu masz samych facetów:) To tylko trzeba zróżnicować wielkość butelek:)))
UsuńWitajcie, cały tydzień meble skręcam ani nie było kiedy wliźć do internetu - A ja żem w markecie razu jednego potłukła piwo. Piwo ochlapło mnie spodnie - ja do biura obsługi klienta -wypyszczyłam się, że nie dość że spada na człowieka to jeszcze mnie ochlapło.... 5 kilo wizira dostałam na przeprosiny..... cza było się oturlać w tej kawie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu słowa najczęstsze to nie NIE RUSZ! - psie kota, kocie psa, dziecko dziecka, dziecko papiórów, i innych przyległości mamusi , a łopatki w kwiatki optycznie piękne były -może one są do powieszenia i paczenia?
A meble na jakim etapie? Śrubek i kawałków czy też zaczynają jakoś wyglądać??? Na pewno już wyglądają:)))
UsuńCo do rozbicia piwa to masz rację, czasem napyszczenie z wyprzedzeniem przeciwnika daje dobre efekty.
U mnie do wrzasków należy dołączyć: "Do domu pies!!! I japę zamknąć!!"
meble firmowe do świetlicy kreatywnej dla dzieci -kupa tego i na razie stać zaczynają ale do zdjęć z katalogu to im jeszcze jak mojemu 40 i 4 do baletu a w poniedziałek zjeżdżają nowe.
UsuńTo roboty huk! I ty tak sama to skręcasz???
Usuńa dyć babskom bandom z dochodzącymi popołudniowo współmałżonkowi jak który zdatny ...roboty wyżej włosów ale będzie pięknie :)
UsuńA więc jednak baby górą!
UsuńMałgoś, gdybym ja wcześniej wiedziała, coby w kawie się wytarzać, ożesz, szkoda, bo ona (kawa) bardzo głupio stała - niby na pokusę. Łokome i pazerne w tej Biedrze so, to majo. Założę się, że nie ja pierwsza ją szczasłam.
UsuńPewnie, że baby górą!
Poczytałam sobie. Niestety mój kot nie odpowiada na pytanie gdzie. Muszę sama sobie odpowiadać, a nie zawsze się udaje.
OdpowiedzUsuńDzień nawet udany. podziwiałam kwiatki na wystawie ogrodniczej i byłam z córką na piwku.
Co za arogancki kot! Jednego słowa się nie może nauczyć...
UsuńA co było fajnego na wystawie ogrodniczej???
a u mnie był kiedyś gadający -ale reagował tylko na mojego małżonka śpiew nieczysty . Kot zwał się Puszkin i jak odśpiewał mu z Okudżawy " A przecież mi żal że tu gdzieś nie pojawi się Puszkin....." przylatywał natychmiast z miauczeniem dzikim, chyba że chodziło o to żeby już nie śpiewał.
UsuńNo co ty, myślał, że go tak ładnie wołają na śpiewająco, i jeść coś będą dawać. A potem dawał upust rozczarowaniu...
UsuńŚwietny był ten Puszkin:)
UsuńEwo2, jak ja bym chciała, żeby Wałek odpowiadał/odszczekiwał na pytanie GDZIE! Skoro już musi się WAŁkonić...
UsuńNa wystawie były kurki jedwabiste. Takie male, puchate, z czubkiem i ADHD. Nie mogłam porządnego zdjęcia zrobić, tak się ruszały.
UsuńKot gada, ale tylko w swoim języku i jak mnie opiernicza, że nie chcę się bawić i długo mnie w domu nie było.
Silki się nazywają te jedwabiste kurki i są śliczne!
UsuńTe kurki piękne są! Ale nie wiedziałam, że mają ADHD:))
UsuńMiko - zwracam się do Ciebie baaardzo oficjalnie:) PIĘKNIE CI DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE MOJEJ OPOWIEŚCI, KOMENTARZ, ODPOWIEDZI NA KONKURSOWE PYTANIA:) I TU MAM OGROMNA PROŚBĘ NAPISZ COŚ O SWOICH PODRÓŻACH, SZCZEGÓLNIE PROSZĘ O OPOWIEŚĆ NT. PŁYWANIA WŚRÓD SZKIERÓW I CHODZENIA PO PORCIE W BERGEN:) Ja tam w końcu nie dotarłam - kiedyś wyjaśnię dlaczego:) Proszę też o uściślenie, co masz na myśli pisząc o pikantnych szczegółach:)
OdpowiedzUsuńO rety, Arteńko, peszysz mnie. To moje pływanie to naprawdę jeden weekendowy rejsik, a w Bergen byłam służbowo, w ramach projektu szkolnego. Może kiedyś napiszę troszkę o Norwegii, bo to ciekawy kraj.
UsuńCo do pikantnych szczegółów to miałam na myśli jakieś anegdotki o trudnościach na rejsie albo o traktowaniu przez męską część załogi, nic osobistego ani zdrożnego:)))
Dziękuję raz jeszcze za to co powyżej. Dobrej nocy!
Największą trudnością były te śledzie, a załoga była tak sympatyczna, że żadne "ekscesy" nie zaszły. Jak sobie coś przypomnę - dopiszę. A o Bergen - to jednak poproszę:)
UsuńE tam, szkoda... że nie zaszły (ekscesy):)))
UsuńNooo, popracuję nad zajściem ekscesów przy trzeciej opowieści, ale to chyba dopiero za miesiąc:)
UsuńDopiero? Ale trudno, może więcej pikantnych szczegółów Ci się przypomni?
UsuńDopiero, dopiero:) Bo inaczej zanudzę, albo padnę z wycieńczenia od tego przypominania:)
UsuńW ogóle tego nie przyjmuję do wiadomości i daję ci tydzień na przypominanie. Potem wymyślimy obie z Haną coś STRASZLIWEGO, zobaczysz!
UsuńNo. Zobaczysz!
UsuńDziędobry Kurki Pastelowe. Popaczcie :)
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.onet.pl/ciekawostki/takiej-przyjazni-miedzy-psem-i-kotem-jeszcze-nie-widzieliscie/cgten
Niesamowite:) Witam - i dobrego dnia życzę:)
UsuńBidulka ta kociczka...
UsuńBiedny maleńtas, ale chyba szczęśliwy - tak pięknie bryka!
OdpowiedzUsuńKotek bidny, ale jak się ma takiego przyjaciela jak pies, to chyba mu dobrze na tym świecie:)
UsuńA do tego takiego ludzia, co go wziął. Maluch bryka cudnie :)
UsuńNo tak miałam się zająć "ważnymi pracami" a siedzę i czytam co słychać w pastelowym kurniku a słychać oj słychać. :) ko koko ko gdak aha no tak ko ko ko ..ko? Gdak! mówię wszak gdak. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, no uwielbiam być tu, w tym kurniku, wiem żem kura przychodna, przelatująca szybko niezauważanie czasem, ale tu zaglądam choć cienko gdakam, wręcz piskam to jestem i bardzo lubię pastelowy kurnik pełen kolorowych kur ... ehem bab. :)
Elka, Kuro Przychodna (Przychodnia?), w każdym razie Kuro! Przepadło, ktokolwiek tu zajrzy, Kurom się staje. Gdak.
UsuńJa to tak jak Elka wyżej napisała: wleciałam na ułamek chwili, żeby przeczytać, co u kur i utknęłam. SZFYSTKO przeczytałam, szfystko. Chwilami płakałam ze śmiechu, a przy koteczku się wzruszyłam autentycznie.
OdpowiedzUsuńAha, jestem trochu obrażona, że północnej Polski nie ma w planie turneja taborem lub nie taborem. Foch.
Ale skoro tak, to niech się tylko dowiem, że gdzieś w pobliżu zlot będzie, to jak wparuję...
Wałek jest paskud, no paskud jeden, że takich luksusów nie szanuje, przybłynda.
Ściskam Was szfystkie, dziewczęta. I tyle jeszcze bym chciała napisać, ale się w wątkach tak wielu pogubiłam i splątałam dokumentnie. Aha, że tęczę bardzo piękną też widziałam w piątek, ale tak piękną, że ach! Bo i niebo było odpowiedniej barwy, i jakieś takie światło prawie jak u Ciebie, Hano, gdy żeś gruszę zdjęciowała. Ino że ja aparatu ze sobo akurat nie miała, to się gapiłam do imentu, że o mało łba przez szybę samochodu nie wyścibiłam. No i z tego gapienia to mi całkiem fajnie w pamięć wszedł obrazek ów. :)
Uff, ale się napisałam. To chyba mój najdłuższy u Was komentarz. :)
Jolka, sama chciałaś, zatem modyfikuję trasę taboru, ale ja tam nie biorę odpowiedzialności. Bo my wyruszamy ze szfystkim! Z kotamy, psamy, kuniamy Agniechy (z kuniamy Kamphory może wyjść ciekawy mix) i w ogóle. Zwłaszcza w ogóle. Bo jak - bez chudoby?
OdpowiedzUsuńTęcz u mnie co i rusz, pogoda taka pofyrtana. Tęcza na wschodzi podobnież pogodę wróży, i co? Ile można gapić się na tęczę? Ja już eee...womituję tęczą!
Cudownie tu jest, cudownie, że se pojadę Mamoniową. Tęczą womitują w kurniku tym zacnym. :)
UsuńA co do taboru wraz z kuńmi Kamphory i Agniechy - plis uprzejmie. Spytaj Gosię, ile u mnie zielonego i placu pod konie. Ino by trzeba czym odgrodzić od warzywnika i kwiatownika.
Jeju, i Wałka bym poznała, i Czajnika! I wielgusa Frodka. A Grażynka to chyba ze swoją szufladą wypoczynkową przyjedzie, co? ;)
Ech, tak czy siak, jak nie Wy do mnie, to ja do Was kiedy zjadę. :P
Jolka, i jeszcze coś 70 owiec rogatych wrzosówek Owcy Rogatej! Będzie ekonomiczniej (dla Ciebie), jeśli ze swojo chudobo zjedziesz w dół, do nasz.
OdpowiedzUsuńAle jeśli tabor, to Grażynka z szufladą - innej opcji nie ma, Czajnik z drapakiem, reszta jak się uda.
Po prawdzie wiem, żeś Waćpani z północy, ale jaka ona gemboka, ta północ?
Moja północ jest całkiem na... północy. No prawie. Miasto drzewiej wojewódzkie Koszalin zapewne kojarzysz, to od tegoż miasta już tylko pięćdziesiąt kilometerków na wschód. I jużeśmy my. :) Se więc dobrze zaznacz wielgo kropo na nawigacyji i heja! :)
UsuńE, to nie tak daleko! W Bobolicach na ten przykład mam kuzynkę i czasem ją odwiedzam. A jeśli udajemy się nad morze, to w okolice Mielna, Łazów, bo od nas najbliżej.
UsuńMysmy wczoraj (wracajac z Normandii), przejechali przez kilka teczowych mostow. Balam sie troche, ze zginiemy z radarow, przeniesiemy sie w jakis czas rownolegly, ale nieee.
OdpowiedzUsuńTabor nie skreci na zachod bardziej?;)
Kasia, zagraniczny tabor to inną razą. Nie obejmiem na raz!
OdpowiedzUsuńFajnie było?