To jest najpiękniejszy testament jaki w życiu widziałam... Przesłała mi go Maja, która z kolei otrzymała go od bliskiej osoby po niedawnej stracie swojej ukochanej suczki.
Wersja polska :
Zanim ludzie umrą, piszą swoją ostatnią wolę i testament, dają swoje domy i wszystko co posiadają tym, których pozostawiają. Jeśli ja, moimi łapami, mógłbym zrobić to samo, oto o co bym poprosił...
Biednym i samotnym porzuconym dałbym:
- mój szczęśliwy dom
- moją miskę i moje wygodne łóżko, miękkie poduszki i moje wszystkie zabawki
- kolana, które tak bardzo kochałem
- rękę, która głaskała moje futro i słodki głos, który wymawiał moje imię
Zapisałbym smutnym i przerażonym psom ze schronisk miejsce, które miałem w ludzkim, kochającym sercu. które wydawało się nie mieć granic .
Więc proszę, kiedy umrę, nie mówcie: " Nigdy już nie będę miał zwierzaka, bo strata i ból są większe niż mogę znieść."
Zamiast tego znajdźcie niekochanego psa, takiego, którego życie nie miało radości ani nadziei i dajcie MOJE miejsce JEMU.
To jest jedyna rzecz, którą mogę dać...
Miłość, którą pozostawiłem.
Autor nieznany.
Epilogiem do testamentu, niech będzie historia Mai, która wypełniając testament Małej dała JEJ miejsce SONI z Domu Tymianka... Dziewczyny jeszcze się nie widziały, Sonia ma jutro sterylizację i dopiero w przyszłym tygodniu Maja po nią pojedzie. Ale już wiadomo, że są dla siebie... Niech wam się darzy , dziewczyny!!!!
To właśnie Sonia:))))))) Śmiechopies!!!!
I tu serdeczny apel do wszystkich czytających oraz krewnych i znajomych królika: zajrzyjcie proszę, do Domu Tymianka!!! Jest tam tyle tych porzuconych, niechcianych i wystraszonych... I ciągle przybywają nowe... Spróbujmy spełnić testament naszych poprzednich psów, może choć kilkorgu z nich się uda:)))
I przypominamy z Haną, że Dom Aukcyjny Tymianek's działa nieustająco, prosimy o odświeżenie pamięci!!!
Tu jest aniołek od Mnemo dla Tymianków, może ktoś by chciał??? Hana go zaraz da do Domu Aukcyjnego, to przy okazji może sobie przypomnimy co tam jeszcze jest:)))
Ojej to Mai psinka odeszła? A dopiero,co była z nią na czyszczeniu ząbków.........
OdpowiedzUsuńNiestety tak się złożyło nieoczekiwanie...
UsuńBędę ryczeć.
OdpowiedzUsuńRycz mała rycz...
UsuńAle przykro...........
UsuńAle jak cudnie, że Maja wzięła kolejną znajdkę, ma tak sympatyczną mordkę, że muszą się pokochać......
Usuńpsinka jest rozkoszna na tych zdjęciach i podobno jest bardzo zabawowa i dobrze się zgadza z innymi psami.
UsuńPrzeczytałam post u Ori, nie mogę.........
Usuńboszsz, jak pomóc, tyle ich potrzebuje pomocy?
Może ktoś chce na poczet piesków mojego aniołka???? Dziewczęta chcecie aniołka???? Mika wyślę Ci zdjęcie, może ktoś będzie chciał, zawsze to parę złotych, dla psiaków. Widziałyścię tę ranę na suczce, którą Ori wzięła?????
Wszystko widziałyśmy, Mnemo, wszystko. Żadne słowa nie pomogą.
UsuńTak, bardzo Cię proszę o aniołka dla mojej Usi (tak będzie nazywana Sonia). Żeby wspólnie ze mną opiekował się suczką, a ja pieniądze wyślę za kilka dni, bo w tej chwili jestem trochę skołowana i szykuję mieszkanie dla suni (pranie, sprzątanie itd).
UsuńMnemo, co Ty na to? To już chyba nie wstawiam go do DAT's?
UsuńHeloł, Dziefczęta, to co ja robię? Wstawiam, czy nie?
UsuńUszata jest piękna, trzymałam kciuki za nią, choć wszystkie na to zasługują...!
OdpowiedzUsuńGdyby każdy brał do serce to co ten ktoś napisał- byłoby cudnie.
Czasem trudno ludzi przekonać. Moich bliskich też, że po śmierci Groszka warto dać szansę innemu potrzebującemu domu serca psiakowi.
Czasem bardzo trudno. Ale jeśli się ktoś przełamie, to zawsze jest dobrze.
UsuńTupajka, i niechby każdy dbał, aby schrony stały puste:(
OdpowiedzUsuńI niechby każdy pamiętał, że jak decyduje się na psa, to odpowiada za niego do końca, a teraz taki czas w roku, że ludzie częściej niż zwykle wyrzucają przyjaciół z domu:( Wiosną zawsze da się zauważyć, że bezdomnych zwierząt jest jakby więcej.
UsuńKalipso - tutaj, na wsi, wiem to najlepiej. Wszystkie moje zwierzęta to znajdy. One to jakoś czują, czy co? Zawsze, kiedy zaczyna mi chodzić po głowie jakiś pomysł, żeby może, coś, kogoś... to one się zjawiają:)
UsuńKiedyś próbowałam oświatę szerzyć, ale odechciało mi się, bo to nie ma najmniejszego sensu. Trza ratować, co się da.
Cała wieś turla się ze śmiechu, a dzieciaki przylatują pod płot drażnić Wałka, tak je bawi kołnierz! W życiu czegoś takiego nie widziały. Wszyscy myślą (dorośli też), że to stary abażur, żeby nie wyłaził przez płot. Gacie opadają i płakać się chce. Nie dlatego, że się śmieją bynajmniej. Przyznaję się, że w tej chwili emocją dominującą w moim jestestwie jest wściekłość wynikająca z bezsilności głównie. Nie dlatego, że drażnią, a dlatego, że nie wiedzą. A nawet gdyby wiedzieli, to nie pojmują, dlaczego po 1: pies nie może sobie polotać po wsi i "se ulżyć"? Po 2: jak można taką kupę kasy wydawać na psa? Po 3 i po 10: kto to widzioł, żeby psu jajka uciunć?
Kiedyś takiego wściekłego Wałka z Frodkiem wypuszczę, niech im dupy poodgryza! To są te dzieci zaatakowane i pożarte przez wredne psy, które potem trzeba zabić.
UsuńJest jeszcze taka opcja że te "wredne "psy wychowywał nieodpowiedzialny człowiek ,który miał świetną "zabawę "szczując nim innych .
UsuńJuż kiedyś pisałam że to kler powinien wychowywać wiejską społeczność, w tym środowisku to największy autorytet . Telenowele także mogły by zrobić wiele dobrego .
UsuńMój wiejski kuzyn to też beton ,jeśli chodzi o stosunek do zwierząt ,ale juz jego córki ,mają inny stosunek , więc jest jakaś nadzieja . Niestety to jest długotrwały proces .
Tak czy siak, kiedy coś takiego się dzieje, ZAWSZE jest to wina człowieka. Wyjąwszy zmiany patologiczne u zwierząt, co jednak zdarza się niezmiernie rzadko.
UsuńMarija, zgadzam się z Tobą w 1000 %. Ja też niejednokrotnie o tym pisałam. Taki księdzu po kolędzie dajmy na to, przecież widzi ten bezmiar bólu. I co? Jeszcze nie słyszałam, żeby coś z tego wynikało. Boi się, że na tacę nie dostanie.
UsuńA ja znałam księdza bardzo charyzmatycznego, co to młodzież za nim szła jak w ogień, który psa z niedoli wyratował i zaopiekował się nim. Edukował dzieci poza szkołą, w której pracował. Zachęcał bardzo subtelnie do czytania ciekawej literatury i oglądania dobrych filmów. No i ten pies. Wiem, że o nim opowiadał dzieciakom. Głosił mądre i piękne kazania. To wszystko na wsi. Myślę, że nie można uogólniać, chociaż często jest tak, że proboszczowie w wiejskich parafiach tkwią na piedestale i zejść z niego nie chcą. Takie przykłady też znam, ale to się chyba powoli zmienia. Są parafie w Polsce, w których obchodzi się Dzień Świetego Franciszka z Asyżu, święcąc zwierzęta domowe i gospodarskie. To jest piękne. Warto taką tradycję upowszechniać. Dużą rolę w edukowaniu odgrywa szkoła. Pamiętam, że jeszcze dziesięć lat temu w lasach były góry śmieci, ale nauczyciele mówią o ekologii, organizuje się akcje sprzątania świata... I tych śmieci dużo mniej.To jednak, jak napisała Maria, długotrwały proces. Przydałoby się, żeby media częściej poruszały takie tematy. A te dzieci teraz się śmieją, ale może widząc dobry przykład, coś jednak w swoim czasie przemyślą.
UsuńPewno, że tacy są tylko że chyba jednak niestety w mniejszości. Mentalność ludzi na wsi jest tak w nich zakorzeniona, że zmiany będą trwać pokolenia obawiam się. Ale trzeba właśnie takich, o jakich piszesz, wtedy to może mieć jakiś odzew. Strasznie mi się podobają takie msze z poświęcaniem zwierząt.
UsuńNo, i w mojej parafii jest msza, gdzie się do kościoła ze swoimi domowymi pupilami wchodzi. Też pewnie w święto Franciszka z Asyżu.
Usuńbardzo mnie te msze wzruszają, wreszcie wszyscy są razem..
UsuńTo jest na pewno siostra Wałeczka, trochę niższa ale podobna.
OdpowiedzUsuńDobrze ze kolejny piesek dostaje dom, choć żal tego który odszedł.
Bardziej chyba kuzynka Wałeczkowa:)))
Usuńgardenia, dziękuję bardzo za przepis na placuszki, będę robić. napiszę potem na maila.
Dobrze że jest, bo mi się konta pofyrtały i bałam się, że skasujesz.
UsuńZawsze , jak juz wleze na grzede, to albo rycze, albo sie smieje.
OdpowiedzUsuńBo u nas skrajne emocje... Fajnie, że jesteś:))
Usuńno , kurna, kartofel w gardle sie zasadzil....
OdpowiedzUsuńkartofle tak lubią...
UsuńEch, życie:)
OdpowiedzUsuńMnemo, opis poproszę, opisik - wielkość, technika, cena:)
OdpowiedzUsuńHana wysoki jest na 23 cm, szerokość w skrzydłach 15 cm. Technika to masa solna, kompozycja własna, mieszanina, mąki pszennej,mąki ziemniaczanej, soli i wody. Wypieczony w piekarniku kilka godzin. Potem malowany rozwodnionymi akrylami i lakierowany. Będzie miał zawieszkę z rafii. Może mieć dedykację z tyłu, konkretnie dla kupującego.
UsuńHana nie wiem, jaka cena, ja nie umiem wycenić, Ty wyceń, albo może zacznijmy od 10 zł, kto da więcej. Ile się uzbiera to będzie dla psin....... Albo zróbcie jak chcecie, żeby choć na parę puszek karmy było......
Z góry mówię ,że daję 50 zeta, a jak się skończy licytacja (już wchodzę do DA) to poproszę o dedykację dla Usi.
UsuńCzekaj, Maja, jeszcze go tam nie ma, ale zaraz!
UsuńTo może skoro Majka go chce mieć dla swojej Usi, to może niech Maja wyznaczy cenę?
OdpowiedzUsuńDaję 50 zeta, jeśli nikt mnie nie przelicytuje i to nie potrwa tym samym dłużej, to dam gotówkę Mice w sobotę i Mika wyśle z konta.
UsuńDobra Majka, przyklepane. Już wisi w DAT's. Dzięki!
UsuńMoja Malutka chorowała w tym roku jakoś bardzo często. 21.04 skończyła 12 lat i wydawało mi się, że jeszcze wiele przed Nią i przed nami razem. Zaczęło się właściwie banalnie a nagle, niespodziewanie, rozpętało się piekło. Walczyłyśmy z całych sił.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wtedy obiecałam i Jej i sobie, że pomogę jakiemuś psu ze schroniska, żeby te straszne tygodnie choroby (nowotwór|)nie poszły na marne.
Nie jest łatwo- jest po prostu okropnie.
Ale wiem, że Usia, (Sonia) , nie wdając się w głębsze analizy, zmusi mnie do spacerów, wyprowadzania na siusiu, pilnowania pełnej miski. I że z tego powstanie miłość.
Bo na razie to ja nie mam po co wracać do domu.
Jutro sterylizacja (taki jest obowiązek), w czwartek a najdalej w piątek jedziemy po nią. Na razie robię (to dumnie brzmi, ale tak naprawdę to nie swoimi rękami) generalne porządki, bo taka straszna choroba sieje spustoszenie w mieszkaniu.
Usia ma około trzech lat, jest trochę jamnikowata, nieznacznie wyższa (lepiej, bo I piętro), myślę, że już kiedyś miała szczeniaki (sutki) i przeszła piekło. To właśnie uszy przesądziły o wyborze, bo moja Mała stawiała swoje duże uszyska w pionie i to wcale nie pod wiatr. No i , jak pisze wyżej Mika, która udzieliła mi u Ori referencji (dziękuję,Monika), podobno jest pogodnym i łagodnym psem. A o reszcie i tak będę Was powiadamiać, czy tego chcecie, czy nie. Trudno, wspólne grzędy w kurniku zobowiązują.
Szkoda psinki Maja . Podjełas bardzo dobrą decyzję i ze względu na Sonie-Usie i na siebie. Myśmy po tragicznej śmierci Darka , wzieli ze schroniska Morusa , który nie mógł się w tym schronisku odnaleść .Był chudy jak nieszczęście , bo nie potrafił walczyć o swoje i wylizywał puste miski po wspólnych posiłkach .Tak jak napisałaś konieczność opieki nad Usią pomogą ci oswoić z myslą że Malutkiej już fizycznie nie ma ,ale jest w sercu i pamięci . Trzymaj się Maja ,dzisiaj deszcz ,ale na pewno zaświeci słońce .
UsuńJasne, że będziemy czekać na komunikaty!!!
OdpowiedzUsuńTy i tak będziesz miała przegwizdane. ;)
UsuńZe zdjęciami Maja, ze zdjęciami!
UsuńMaju, pisz, pisz! I trzym sie dzielnie!
OdpowiedzUsuńStaram się i tak będzie!
OdpowiedzUsuńWybaczcie Kurki, że o tak wczesnej porze spać idę. Przetyrpało mnie dzisiaj.
OdpowiedzUsuńDobranoc!
Dobrej i odpoczywaj sobie zasłużenie. Ja też będę się zbierać, chociaż Tropik właśnie się obudził i przyszedł z kółkiem w pysku się pobawić... Dobranoc wszystkim i do jutra kury i kurczaki.
UsuńWpisałam w DA że kupuję kołderkę, tę różową, która jest widoczna cała. I oczywiście Anioła od Mnemo. Na razie "wychodzi" 130 zeta, które dam Mice w sobotę , jakby co.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że robię lekki bałagan w postach - decyzyjności nie tracę ale lekko skołowana na razie jeszcze jestem. Mika, pilnuj w moim imieniu, proszę.
Spoko, damy radę. Idź już spać:)))
UsuńMAJU ! Jak zajrzałam do Tymianków Sonia skradła moje serce. I pomyślaam sobie, żeby znalazła najlepszy dom, jaki może się znależć. I tak się cieszę, że znalazła go właśnie u Ciebie. Aż się poryczałam ze szczęścia i wzruszenia :) Bo wiem, że u Ciebie będzie miała najlepszy dom... tak się cieszę, że nie mogę :)))
OdpowiedzUsuńJa też zakochałam się w tym słodkim, uszastym i uśmiechniętym pycholu. Nie mogła trafić lepiej! Kochana Malutka cieszyłaby się, że tak został wypełniony jej testament:)
UsuńMaja jest gwarantem psiego (nie tylko!) szczęścia. Znam Ją OSOBIŚCIE!
A ja prawie osobiście :) Osobiście dostałam od Mai łany krokusów na Polanie Chochołowskiej. Mam je na oku cały czas, zatknięte za wiszący na ścianie młynek do kawy :).
UsuńTak, stajemy się sobie tutaj coraz bliższe wszystkie.
UsuńA w kurniku to chyba już drugi adoptowany pies w tych tygodniach, jeśli dobrze zrozumiałam post z kiedyś- daty nie pamiętam. Więc może piękne lato przed nami.
Tak Maja, drugi! Małgosia z Kuferka Majoliki ma Benka ze schronu.
UsuńNo i Elka suczkę z rowu!
UsuńHanuś, łobrazecek nr 60 łobklejony, zapakowany tak, że mam nadzieję, że się nie potłucze. Jutro wysyłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu, Ewuś.
UsuńWysłany Mini Paczką Poczty Polskiej. Teraz mam dygot, czy dotrze w całości. Proszę o info Panią G. - adresatkę i darczyńczynię dla Tymianków .
UsuńOde mnie uściski dla Wałka-celebryty, bo wczoraj zaspałam:)
OdpowiedzUsuńKalipso, celebryta kłania się nisko w podzięce.
UsuńKalipso, ty zaspałaś???? No nie wierzę...
UsuńPrzy okazji dziękuję za komentarze pod bajkami, odpisałam:))))
No widzisz, zaspałam:) Lecę czytać komentarze:)
UsuńHanko, namalowalam takie dwa pacyki, gdzie moge je wyslac, zeby trafily na aukcje? Podasz mi adres?
OdpowiedzUsuńZdjęcia do mnie Panterko, do mnie! Z OPISEM! I ceną:)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Juz! :)))
UsuńPaczem i wstawiam, dzięks!
UsuńDziekuje, Haneczko! :)))
UsuńHanus, zajrzyj na poczte! :)))
UsuńByłam Panterko, cudeńka przysłałaś! Dziewczyny ostrzcie zęby, zaraz wstawię coś fajnego do DAT's.
UsuńO matko jedyno! Wlasnie zauwazylam, ze jeden pacyk juz sprzedany. Hurraaa!!!
UsuńEch, wy już na nogach i ja się zwlokłam, choć u mnie buro, szaro i leje. Cieszę się, że aniołek "gdzieś", pofrunie, nawet jeśli ktoś Maję przelicytuję do zrobię dla niej innego. Tak się cieszę, że Usi ( czy od wielkich uszy?) będzie miała cudny dom. I choć odgrażałam się, że w razie, co, po Mopku to ja aż do emerytury piesa nie chcę to zmieniłam zdanie po tym poście. Przecież to oczywiste, trzeba zapełnić ten pusty koszyczek....... Mam tylko nadzieję, że Mop będzie długowiecznym pieskiem........
OdpowiedzUsuńMnemo a jak tam pomysł, nabrał już realnych kształtów?
UsuńMnemo kochana, nawet nie wiesz, jak się cieszę tym co napisałaś:)) I cieszę się, że miałam może choć maleńki udział w zmianie twojej decyzji:))) Usciski
UsuńPomysły jak strzały po łbie lecą, wolne się kończy, czas do huty, ale dam radę.
UsuńJuż i chłopa z jajcami mam zrobić i Hanę w woalce z zatuszowanym memłonem.......
Miko, nie chciałam więcej psa, bo teraz , jak wszyscy ruszamy do hut to ona sam w domu siedzi po 10 godzin, ale przecież on w tym czasie może odespać...., teraz się marwię, bo jesienią jadę na 10 dni dalekoooooo i nie mam tu w nikogo, komu mogłabym zostawić psiaka nie bojąc się, że będzie mu, jak u mnie. Teściowa po złamaniu ręki nie wiem, czy da radę. Jedyne, którym ufam i wiem, że będzie mu, jak u mnie to siostry, wiec będę go wlokła przed wyjazdem te 300 km, zobacz w dzisiejszym moim poście, jak nie kochać takiego słodziaka..........
300 km to pryszcz, bylebyś ty miała spokojną głowę i odpoczywała bez stresu.
UsuńMnemo, zostaw Mopka u nas. To tylko dodatkowa stówka kilometrów:) No i polata sobie z Wałkiem po wsi!
UsuńUmarłabym, Mop samopas na wsi......ja go nie spuszczam z oka!!!! Bywa, że jadąc już ze 100 km nagle się odwracam do tyłu i pytam gdzie Mop. Wu twierdzi, że mam szmergla, no przecież podczas jazdy chyba nie wyjdzie z samochodu, nie? ale ja muszę sprawdzać, co jakiś czas......no chyba, że siedzi na kolankach (najczęściej)
UsuńMnemo, nie bojaj się. Obrożę z rurą i kolankiem dostanie, albo kołnierz - może sobie wybrać!
UsuńI dla pewności body dziecięce, żeby się wstydził na wieś wypalić!!!!1
UsuńRóżowe w kaczuszki - na pewno spłonie ze wstydu.
UsuńTak. Usia od uszu i bo przed Nią były Samba-Sambusia, Luna- Lusia i Mała Luna Lusia czyli Malutka.. Więc będzie częścią każdej z Nich.
UsuńMnemo, coś Ty! Ja zawsze tak gadam, a zobacz...
OdpowiedzUsuńLudzie!!! Mam wolną chatę!!!
A będzie bal???
UsuńPewnie! Balowanie zacznę od wizyty u księgowej:)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńEeee, księgowa Cię podliczy za bal.......
UsuńCoś Ty, nie powiem jej o balu! Dam tylko papiery i chodu!
UsuńHej, Kurki
OdpowiedzUsuńSpłakałam się okrutnie przy tym testamencie, bo jak wiecie, własnie minął tydzień, jak nasza najukochańsza yorczyna zmarła zabita przez rowerzystę:( Mamy w domu Lulkę, tę przygarnięta rok temu, podobna do wyżła fryzyjskiego, jak pisała Anka Wrocławianka - fryzjerskiego;. W domu płacz i smutek i absolutny brak Cherry. Chętnie wypełniłabym ten testament, ale wchodzi w grę tylko york, bo tylko tego chyba pragnie moja zrozpaczona mała Amelcia. Ma być taki sam jak Cherry, jej nowe wcielenie. Więc jakby ktoś słyszał o takim niechcianym czy biednym yorku to chętnie przygarnę. I pozdrawiam wszystkie kury. Dobre z was dziewczyny:****
Może trzeba przekonać Amelcię, że inne pieski bardzo potrzebują domku.......nie wiem skąd jesteś, ale w Wa-wie na Paluchu aż roi się od psów......są też malutkie.......
UsuńBardzo Ci współczuję, ja mojego Mopa wszędzie na smyczy, on nie ma szans, ani z większymi psami, ani z rowerami........
Viki, doświadczenie uczy, że nie musi być koniecznie taki samiutki (-a). Zaabsorbuje Was sobą, odwróci trochę uwagę od bólu. Jednak myślę, że i yorków nie brakuje po schroniskach, niestety. Ale oczy będę mieć szeroko otwarte, jakby co.
UsuńNie daj się Viki rozpaczy.
Ja też sobie nieśmiało pomyślałam, że można Amelce spróbować zasugerować jakiegoś małego pieska, choć troszkę podobnego do Szerci i do tego dodać racjonalne wytłumaczenie. Amelka to mądra dziewczynka. Oczywiście, że przy emocjach, i sto rozumów nie pomaga, ale może warto spróbować. Chociaż to pewnie chodzi o takie podświadome przyjęcie, że to sama Szercia wróciła... Ech!
UsuńMnie się wydaje że nawet powina być inna niż Szercia ,bo tak Szercia pozostanie jedyna i niepowtarzalna . Jeżeli następny piesek bedzie podobny ,to jest taka mozliwość ,że zleją się w jedno .
UsuńViki, myślę sobie, że naprawdę yorków jest dużo niechcianych albo z takich koszmarnych pseudo-hodowli. Jak posprawdzasz w internecie po okolicznych schroniskach to na pewno znajdziesz jakiegoś albo w typie yorka. Wiem, że dla dziecka to swego rodzaju inne wcielenie Cherry, ale pewnie pokochałaby też innego.
UsuńMoja mała sąsiadeczka lat 5 straciła w zeszłym roku swoją Rudą, przejechaną przez samochód , ciocia kupiła jej yorka i ona go traktuje jak innego pieska, a Ruda jest teraz niewidzialna, pilnuje jej w nocy i uczy małego yorka wszystkich potrzebnych rzeczy, a nawet pisuje listy do Marcysi... Ruda na zawsze została Rudą, a york yorkiem.
Cześć, Kury kochane, wczoraj sieć u mnie zdecydowała, że mam iść wcześniej spać, bo się wszystko zacinało i doopa, i nie doczekałam nowego posta. Nadrobiłam już komcie, zdążyłam się troszkę spłakać z powodu smutku Mai, ale i ze wzruszenia, że mimo bólu zdecydowała się na nowego pieska. A to jest bardzo trudne. Po odejściu każdego kotka obiecywałam sobie zawsze, że nie będę brać następnych, bo każde pożegnanie z nimi to rozpacz. I co? I to się wcale nie sprawdza. W grudniu 2012 umarła nam nasza inwalidka Szczękot, a w lipcu zeszłego roku przylazł do nas Majtek. Jest do niej nawet troszkę podobny (no, bądźmy szczerzy, przy pewnym wysiłku wyobraźni) i na pewno to ona nam go jakoś nasłała.
OdpowiedzUsuńTo, co pisze Maja, jak "racjonalnie" tłumaczy swoją decyzję, że Usi zmobilizuje ją do podjęcia na nowo... funkcji życiowych, jest i poruszające, i bardzo rozsądne.
Maju, mocno Cię uściskuję, wspaniała kobieto.
I w ogóle to buzi wszystkim Kurkom. :)
Buzi Jolu kochana na dobry dzień. Bez zwierzaków życia nie ma, po prostu.
UsuńOdbuziam Jolka, to tak jest. Możesz sobie postanawiać bukwico, a jak przyjdzie taka bida, to przecież weźmiesz. Tak miałam z Czajnikiem. Dopiero co sprowadził się Wałek i jeszcze wciry od Grażynki dostawał, a tu Mój znalazł to maleństwo w krzakach. Bierzesz i już. Ale pogadać i poteoretyzować można:)
OdpowiedzUsuńHana zgłosiłam ofertę w DAT .
OdpowiedzUsuńTak samo. W rozpaczy bylam po kociej stracie, a niedlugo potem, latalam i szukalam ogloszen, czy ktos kociat nie rozdaje przypadkiem. Znalazlam ogloszenie, w sklepie, Zadzwonilam do chlopa, ze wieczorem jedziemy po kociatko, bo ja nie daje rady w domu, bez zwierza. Nie moge uwierzyc, ze to 9 lat temu bylo..
UsuńPółtora miesiąca pomiędzy jednym psem a drugim to była czarna dupa...
UsuńWitacie Dziewczyny! Nie dość, że z oknem deszczowo, to jeszcze po lekturze oczy mam mokre. Muszę jakoś się ogarnąć i pomyśleć o Tymiankch. Póki co odkryłam dwa zaległe rachunki, ale coś wykombinuję.
OdpowiedzUsuńBuziaki dla wszystkich i jeśli macie jakieś znajomości na górze, załatwcie, żeby przestało lać.
Witaj Ewo2! U mnie też leje jak wściekłe już trzeci dzień...Korytem potoku woda leci wielka. Ponoć dopiero w niedzielę ma przestać:(((
UsuńZnajdowanie zaległych rachunków jest bardzo nieprzyjemne, wiem coś o tym...
a u nas BARDZO cieplo i slonko i wiaterek (juz od 20 stopni wzwyz potrzebny jest wiaterek).
Usuńzalegle rachunki...ja je wyrzucam, w glowie wyrzucam na smietnik....niedawnostalo tu napisane co lepiej - daawac czy dostawac. Jeden gosciu ladnie to ujal - ja wole dawac...idzie listonosz, daje mi jakies zalegle rachunki, pogrozki etc, a zaraz za nim jada smieciarze i ja im daje te makulature i od razu mi lepiej.
Opakowana, ocieplasz mi życie! U nas zimno i niemrawo pokapuje, a i wiater sobie nie szkoduje. Mam ochotę wturlać się pod kołderkę.
UsuńA kto się ostatnio ze mnie i Miki nabijał, że my zmarzluchy?
UsuńJednak jest jakaś sprawiedliwość i Ty do tego grona dołączyłaś,he, he ,he.
Gardenia, ja nie z zimna chcę pod kołderkę, tylko z senności i rozmemłania.
UsuńTa pogoda tak działa na człeka, czy na zwierzynę to nie wiem.
UsuńZwierzyna pół życia przesypia niezależnie od pogody:)))
UsuńTeż mam Sonię porzuconą i Browara skazanego na pewną śmierć...i kocham te psiny, a one mnie:-)
OdpowiedzUsuńTeż Sonię:))) Takie wyratowane psiny kochają chyba jeszcze goręcej...
UsuńTo już chyba zawsze tak jest, że jeśli się przygarnie jednego psa, to potem jego miejsce jest zawsze zajmowane przez kolejne, jeszcze bardziej potrzebujące.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
M
Pozdrawiamy i my. Chyba własnie taka jest prawidłowość.
UsuńWitamy Magdo i Barbaro w Kurniku naszym:)))
Czołem Załogo! Już jestem nazad. Pozdrawiam i witam szfystkich.
OdpowiedzUsuńMarija, zrobiłam Ci rezerwację obrazka. Może coś się omskło? Zaraz sprawdzę.
Masz nową torebusię na prochi????
UsuńNie mam!!! Właśnie stwierdziłam, że nie mam żadnej brązowej, albo beżowej! Skandal!!! U księgowej tylko byłam i w ogrodniczym, alem zacisła zęby i kupiłam tylko środek na mszyce, bo nie dam rady. Zeżrą mi wiciokrzew.
OdpowiedzUsuńJuż nie mówię, co mi zeżarło w Kaczorówce, w zeszłym tygodniu nie byłam, w tym nie będę........a to mają szkodniki radochę!!!!!
UsuńHana, robaki lubiom Twoje kwiotki. U mnie slimaki dzis w nocy zjadly szwystkie aksamitki, spac nie moga czy cos ? A tak sie cieszylam, ze bedzie ladnie :(
UsuńOrszulka, no lubiom czegoś. A ja nie lubię pryskać chemiom i robię to tylko w ostateczności. Ona właśnie zaszła. Ślimoki ponoć do piwa ciungnum. To je upij, a potem w izbie wytrzeźwień zamknij.
UsuńWygląda na to że łagodna zima ,daje się we znaki roślinom , strasznie rozpleniły się szkodniki . Niedawno widziałam jaśmin szczelnie oblepiony przez mszyce , a w jednym z parków zaatakowało coś graby ,których w tym parku jest bardzo dużo , w liściach powygryzane dziury ,niektóre dzewa już łyse .
UsuńI z tom partiom? Zoologocznom?;)
OdpowiedzUsuńIde do Datu-po janiola;)
Yorki u nas chadzają na smyczy, pani jedna ma na sprzedaż to do Viki w tem samem mieście ino na Widzewie one som. :) Nawet kilka za nią widziałam jak leciały, za ta pańcią leciały, małe jeszcze są.
OdpowiedzUsuńMy po odejściu naszego wilczura człekopodobnego, ryczeliśmy długo i nam do dziś nie przeszło. A pamiętasz jak lubił a pamiętasz jak nie lubił... I ciekawe nadzieję miałam że długo żyć będzie, nie te marne 16 lat. Dziś trzymiesięczna znaleziona sunia z pode płota, lata po domu, powodując ze nerwy jak postronki mam. I przyznam się bez bicia całkiem, już wczoraj podjęliśmy akcję znalezienia dla niej domu, rozesłaliśmy wici. Kot nie mógł chodzić po swoim domu, ciągnięty za futro lub za ogon, po tygodniowej walce o spokój dla kociaka naszego, zdecydowaliśmy się oddać komuś sunię. I nie powiem co by nie zapeszyć chyba znalazłam właściwe słowo i ton głosu. Póki co akcja odwołana. A do was kochane kurki mam pytanie, czy znacie jakiś środek na psią chorobę lokomocyjną? Rzyga jak ...kot, choć to pies przecież. No i spokojna jest jedynie wtedy gdy siedzi z przodu pojazdu na moim siedzeniu a nawet niewinnie śpi. Serdeczności wieczorne wam wysyłam nie senne i nie płaczliwe jak na razie. :)
Elka, moje oba rzygają. Wałek - jeśli musi - jeździ na moich kolanach. Frodo w ogóle nie wsiada do auta, a zaciągnięty na siłę też rzyga, pluje, ślini się, miota we wszystkie strony, co jest dosyć kłopotliwe, bo wielki jest jak stodoła. Toteż jeżdżą rzadko, tylko w razie konieczności. Ze szczepieniami wet przyjeżdża do nich, a jak mus do weta, to zawsze jest horror. Można dać aviomarin jak dziecku, ale koniecznie skonsultuj z wetem dawkę i w ogóle. Czasem psom to przechodzi. No i przed jazdą muszą być na czczo.
OdpowiedzUsuńElka, tydzień na oswojenie suni z kotem to mało. U mnie jest odwrotnie - kot Czajnik napastuje Wałka - teraz włazi mu do kołnierza. Cyrk:)
Aviomarin też wypróbowałam na moim poprzednim psie i na Tropiku jak go przywoziłam, tylko trzeba uważać na dawkę. Tropisiowi jako szczeniaczkowi dałam za dużo i przespał całą drogę z W-wy , obudził się nieprzytomny w Myślenicach i śpiąc się wysikał, aż się bałam, czy mu się coś nie stanie. Ale już jak dojechał do domu to był przytomny. Ale nie rzygał. A potem nauczyliśmy go po troszkę jeżdżenia i nie ma żadnego problemu.
UsuńPrzez całe swoje dorosłe życie miałam psy. Próbowałam nie mieć- nie dałam rady. Za każdym razem wydawało mi się, że nowy pies jest jakby skazą na miłości do tego, który umarł. A potem zaczynało się normalne życie, obowiązki, pogryzione przedmioty, wychodzenie na siusiu i w deszcz i mróz (choć sikał tylko pies, ale sennie kiwać się o poranku lub prawie nocą z błaganiem :noooo, siusiaj, noooo, jeszcze kupa...musiałam ja)- i nagle okazywało się, że to właśnie składa się na miłość i szczęście. Nie miałam ideologii, nie wiedziałam, czy więcej we mnie protestu przeciw śmierci czy przejęcia nową istotą. Ale zawsze kończyło się tak samo - czułymi wyznaniami, jakich nie miało się dla ludzi. Miłością bez zastrzeżeń i warunków. Po prostu.
OdpowiedzUsuńA w naszym domu były koty ,psów nie było bardzo długo ,pierwszy trafił przez przypadek . Dzieci brata znalazły małego pieska przywiązanego do drzewa i moja mama dostała go w prezencie imieninowym. Darek zginął tragicznie i wzieliśmy że schroniska Morusa . Psy zmuszały nas do aktywności ,która najczęściej była bardzo przyjemna , ale w okresach brzydkiej pogody bywała przykra .I to właśnie było najlepsze trzeba było wyjść z domu . Po odejściu Morusa nie zdecydowaliśmy się na następnego psa ,ponieważ nie jesteśmy juz w stanie ,należycie się nim opiekować . Mamy więc Myka ,kota nad koty ,ściągniętego z drzewa przez mojego brata .
UsuńMaja, pięknie to ujęłaś. To istota obcowania ze zwierzętami i wzajemnej miłości. Mój często do mnie mówi, że chciałby, żebym do niego mówiła jak do Wałka/Czajnika/Frodo/Grażynki.
UsuńA ja mylę imiona, do dziecka mówię, jak do psa, a do psa, jak do dziecka:))))
UsuńNp. Mopek wynieś śmieci..........
A co ja mam powiedzieć? Szfystkie cztery mi się mylo!
UsuńDziewczynki, a jak mnie się myli, włącznie z gadaiem do syna imieniem kota - jak u Mnemo! :) Jednak to też jest nic, bo jak np. takiej Ori się musi mylić. A może nie, bo ona może i w tym względzie jest jakaś ponadnormatywna, jak i z tym oddaniem dla psów...
UsuńMoże Ori jakoś tak ogólnie mówi, np. hej, słuchajcie no psy, nie róbcie jaj, czy coś?
Usuń:)
UsuńSio spać! Już Cię posłałam do odpoczywania, a Ty jeszcze po grzędach latasz! Sio!
czemu już ona sio ma iść??
UsuńJak to czemu? Bo ja idę. ;)
UsuńNo tak, to jest powód:)))
UsuńMika, bo ja - jak co wieczór - postanawiam iść spać koło 22.00, a kończy się, jak się kończy:)
UsuńI ja też, i zobacz :) Ale zaraz się kładę, bo jutro zryw skoro wit, koło 6 .
UsuńMarija, nie chcę myśleć o tym, że kiedyś nie będę mogła mieć psa...
OdpowiedzUsuńHana Ty zawsze będziesz mieć psa........nam w miastach trudniej, choć widuję tu babuleńkę o dwóch kulach, która wychodzi wolniutko i codziennie 3 razy z dwoma kundelkami, ledwo idzie, ale idzie. I tu jest kłopot, co będzie, jak nie będzie mogła na spacery wychodzić, tarabanić się windą? Na wsi wystarczy się dogramolić do drzwi i na podwórko wypuścić, same wrócą.......
UsuńAlbo i nie...
UsuńMasz rację Mnemo ,jak ja mieszkam w starej poniemieckiej kamienicy na trzecim piętrze bez windy i mam duży problem z wchodzeniem po schodach ,to posiadanie psa jest sporym wyzwaniem . Morus jak był już bardzo ciężko chory trzeba było po tych schodach nosić .
UsuńBrakuje mi tego przymusu wyjścia z domu ,to był bardzo dobry mobilizator , Bo do kochania kot też sie bardzo dobrze nadaje ;)
Marija, kot do kochania jest najkochańszy!
UsuńO, kot znakomicie się nadaje!!!
UsuńMój piesio ma nieźle, bo mu tylko drzwi otwieram i wybiega sobie na podwórko i biega naokoło domu drąc paszczę. Następnie pod płot przybiega znienawidzony Kajtek z naprzeciwka i drą się na siebie nawzajem. Następnie wypada karłowaty york sąsiadów o wdzięcznym imieniu Józek i dołącza się do chóru. Jest fajnie...
Hana, tak se myślę, żeś się zawinęła w jaki kocyk i w swem wyżej anonsowanym rozmamłaniu poszłaś odpoczywać. I słusznie, bo Ci się należy jak Twoje mszyce ptaszkom. I niech się te ptaszory do roboty biero, a nie żebyś musiała jakąś chemią własne mszyce traktować! Skandal!
OdpowiedzUsuńDobrych snów.
I wszystkim Kurkom takoż. I ładnego weekendu, i słońca, zwłaszcza tem Kurkom, co im tak leje bezlitośnie...
Pchły na noc!
:*****
Dzięki Jolko, dzięki, leje nieprzerwanie... Tobie słońca na ten weekend:))
UsuńU nas, choć dość zimno, to dziś było dużo słońca, to ja się chętnie podzielę - niech osusza, gdzie trzeba, o!
UsuńDobranoc, Mika! :)
Aha, a jak będziesz gdzieś przy mejlandii, to pchnij i do mnie przepis Gardenii na proziaki. Ale nie pali się, najpierw i tak se muszę porządne mliko obstalować. :)
Dobrze, tylko ja chyba nie mam maila do ciebie, to najpierw ty napisz do mnie informacyjnie:)))
UsuńMikuś, mego masz. Do mnie też pchnij ten przepis. Bo ja akurat mam najprawdziwsze mliko. Majster przywiózł :)
UsuńDobra, zaraz wyślę i już padam.
UsuńDzięki. Branoc :)
UsuńNo dzie, Jolka, na chceniu się skończyło!
OdpowiedzUsuńPtaszory się uwijają, ale widać nie dają rady. No kurde muszę!
Ale i tak idę już chyba do uszka, bo mnie morzy.
A śnij co pięknego wef tem uszku! :)
UsuńNie omieszknę, należy mi się. Dzisiaj mi się śniło, że miałam wszy. Czy jest na sali wróżka???
UsuńWszy to na pieniądze sie śnio. Moja Bab tak mawiała. :)
UsuńAle, ale, to ja z tymi pchłami na noc niefortunnie raczej wypaliłam. :]
I coś Ci powiem, kto wie, czy Bab moja wróżką nie była! Bo raz to mi coś nawet wywróżyła, i to na poczekaniu. Szarpałam się otóż w ogrodzie z przesadzaniem połaci roślinnej i Bab przyglądając mi się, rzekła coś, że się przerwę czy inne licho że mnie weźmie od tej roboty. I nie minął kwadrans, jak mnie chyciło i tak powaliło, że tylko w klęku mnie nie bolało. Znasz to? Niektórzy powiadają na to lumbago, postrzał i takie takie. Oj, było mi niewesoło... Chyba kiedyś o tym napiszę. ;)
UsuńAle teraz spadam pod kołderkę. :)
UsuńSio! - to było do mnie samej. ;)
Jaki tam postrzał!? Dysk Ci się przemieścił bez pytania! Pewnie, że to znam, a kto nie zna???
UsuńIdę spać. Dobranoc, wszy na bogactwo na noc.
Oooo, to wszystko zależy jak Ci się te wszy śniły:)
UsuńZnaczy się, że nadaremno się przechwalałam, żem ranna była od postrzału? ;)
UsuńJolko, nadaremno! Przepis ja Ci przyślę, bo też mam chody u Gardenii, ponadto mam przepis.
UsuńArteńko, wszy były dwie i złapała je moja Siostra!
UsuńByły żywe i na mojej głowie stacjonowały!
UsuńWyślij im Hanuś wyślij przepis. Mam nadzieję, że placki wyjdą tak jak powinny i będą smakować.
UsuńJa jednak nie mogę siedzieć w Kurniku, bo nie patrzę wtedy co robię, i dzisiaj musiałam kawał robótki pruć wrrr.
Kurczę już dawno się tak nie zagapiłam. Muszę sobie postanowić,że włażę tu dopiero po robocie.
Ale mi pewnie z tego i tak nic nie wyjdzie
Gardenia, nie wyjdzie, nie licz na to. Wiem, co mówię:)))
UsuńPomarzyć zawsze można,nie?
UsuńRób bardziej ażurowe, większe dziury będą.
UsuńDobre Mika, dobre:)))
UsuńDostałam wiadomość, że suczka sterylizację zniosła bardzo dzielnie!
OdpowiedzUsuńTo wspaniale! :)
UsuńJuż wiem, co mnie tak trzymało jeszcze w kurniku - czekałam na jakąś bardzo dobrą wiadomość. :)
Kiedy będziesz mogła ją zabrać, Maju?
Dzięki za dobre wieści na dobranoc!!!
UsuńBardzo dobra wiadomość Maju :) To będę mogla iść spać :)
UsuńPlanujemy z przyjaciółką jechać po nią w czwartek. Tamtejszy wet mówi, że bez problemu będzie mogła.
UsuńTeż już mogę iść spać.
Ale Pan od Zielonego Hoteliku dłuuuuugo będzie mnie pamiętał. Oj, Mika wie, dlaczego. Ja po prostu wszystko muszę przeanalizować baaaardzo dokładnie. Trudno, jakies wady muszę w końcu mieć...
Maja, niemożliwe! Ty nie masz wad!
UsuńDzięki Maja za wiadomość, teraz niech się goi, kibicujemy Wam!
OdpowiedzUsuńHanuś, padam ci w ramiona na dobranoc , bom przed chwilą o mało nie walnęła nosem w klawiaturę... To ja już lepiej też sio.
UsuńBranoc wszystkim!
Bra Kury!
UsuńDobrej nocy:)
OdpowiedzUsuńNo i polazły !
OdpowiedzUsuńMożna na chwilę na grzędę?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ja w sprawie mszyc i nielubienia chemii - jest genialny sposób, możesz pryskać nawet koperek i jeść następnego dnia.
Bierzemy 5 litrów ciepłej wody, sypiemy 2 łyżeczki sody oczyszczanej i 2 łyżki oleju rzepakowego. I już. Mieszasz i pryskasz, Jak trzeba powtarzasz po kilku dniach. Przysięgam - działa. Nie tylko na mszyce - również na różne obrzydliwości. Wypraktykowałam, bo ponieważ moja sunia żre trawę jak krowa, już dawno powiedziałam, że wolę mieć żywego psa niż martwe robale i trucizną pryskać nie będę.
Pozdrowienia
Danka BAW (bezblogowaAle...itd)
Danko BAW - po 1 - jasne, że możesz na grzędę, a nawet powinnaś, za rzadko tu jesteś! Im nas więcej, tym lepiej - mam przeczucie, że jeszcze nie powiedziałyśmy ostatniego słowa! Po 2- ja też wolę mieć zdrowe zwierzęta, niż chory wiciokrzew. Pryskam tylko w ostateczności i bardzo wybiórczo w miarę możliwości. I tam, gdzie psy nie sięgają. W związku z tym bardzo Ci dziękuję za ten przepis. Wydaje się sensowny - olej zapycha im te wszystkie tutki i trąbki do wysysania. Gdyby nie dzisiejszy deszcz, zaraz leciałabym mieszać i pryskać!
UsuńDzięki Danko za przepis, muszę skorzystać. Dostałam na imieniny 4 krzaczki pomidorów i jeden już ma mszyce. Odseparowałam go, żeby się nie przeniosły, ale zaraz go potraktuję twoją miksturą.
UsuńHana ma rację, czemu częściej nie zaglądasz?
Ech nic tylko dla tej biednej Diany następnego psiego anioła do DAT,-u od Anety muszę wyprosić. Ludzie są zdolni do wszystkiego co najlepsze i co najgorsze . Ja widzę co Ori robi to wiem że do tego co najlepsze, a od czasu jak na moich rękach w mękach odeszła cudna, ufna i łagodna działkowa kotka, którą dwóch panów dla zabawy wrzuciło do pełnej zaprawy ,pracującej betoniarki a wezwana przeze mnie policja udzieliła im aż upomnienia ,wiem że i do tego co najgorsze...i ten polany kwasem piesek też jest na to dowodem. wszystko przez to że już w szkole uczy się u nas dzieci fizjologii i psychologii ameby i pantofelka a nie uczy zwykłej wrażliwości , nie krzywdzenia, nie niszczenia, szacunku dla tego co żyje. Potem tacy na wsi robią z martwych kotów strachy na wróble a stare psy łopatą "usypiają" .Potem w mieście jadą tacy na wakacje i psa do lasu, kota przez płot na ogródki działkowe -jakby nie mieli przyjaciół, rodziny, dzicz. W moim rodzinnym domu (mieszkanie w bloku) zawsze była banda zwierzaków kotów, psów, zawsze jakieś połamane, poranione dzikusy na hospitalizacji kawki, gołębie i kto tam się znalazł i nigdy nie było problemu z kim ich zostawić na wakacje psia mać ! Kawę dopijam i idę towar do DAT załatwiać.
OdpowiedzUsuńMałgoś, człowiek jest najstraszliwszą i najbardziej krwiożerczą bestią we wszechświecie, co do tego nie mam wątpliwości. Nawet czytanie o tym, co robi słabszym i bezradnym sprawia mi ból. Psia mać? Przedszkolaki tu nie zaglądają. Bardzo przepraszam co wrażliwsze duszyczki, ale nie mogę się powstrzymać i czasem mus przywalić z grubej rury. Kurwa mać! Niech sczezną sukinsyny.
UsuńChoć mam ich tyle ile mam to wszystkie kocham jednakowo,dałam dom Apsikowi stareńkiemu i naprawdę jestem szczęśliwa,bo wiem że jemu się udało.Pomóżcie, aby tym Tymiankowym sierotkom też się udało i dla nich też zaświeciło słonko.
OdpowiedzUsuńKwiaciarenko, robimy, co możemy:)
OdpowiedzUsuńwiem i podziwiam wszystkich.
UsuńWitajcie Kury sobotnio:)
OdpowiedzUsuńU mnie z rana był potop, co to za maj????
Nic ino spać pod kocykiem.........
Mnemo, tak też dzisiaj zrobiłam otworzywszy oczęta. Leje jak z cebra i zimno jak w stodole. To poleżałam pod kołderką i pod kotami:)))
OdpowiedzUsuńKorzystając z tego, że Mop i tak mokry po spacerze, zrobiłam mu pranie. Zalatywał już skarpetkami on tak ma skarpety albo wędzony ser,.........zaraz inny piesek puszysty taki:))
UsuńDywersja na mszyce - konopie polskie siewne chwalone przez "Pana Tadeusza" zakazane :))))) u nas jak te z Indii które mają 17 % psychoaktywnych składników. Nasza skromna konopia polska siewna włóknista, europejska posiada tylko 0.2% w kilogramie suszu tychże składników ale u nas głupota ma skrzydła i fruwa niczym gołębica. W EU już zmądrzeli, są siewy i kontrakty i można nieźle zarobić gdy ktoś posieje kilka hektarów konopi siewnej. Miałam trzy sadzonki bo jedna padła, przy selerze którego bogato oblazły mszyce na drugi dzień ani jedna mszyca się nie ostała. :)) Dla chętnych polecam przeczytanie "Pana Tadeusza" wieszcza autorstwa: "konopie cyprysy jarzyn, przez nie nie przeciśnie się żmija ona owad i coś tam coś tam zabija." :) Pisałam na blogu u siebie ale urzędnicy wiedzą lepiej co można a co nie można.
OdpowiedzUsuńPrzyszło do nas z Ameryki, tam jeden bogacz miał tartaki i się wściekał że chcą z siewne włóknistej konopi robić papier i głosił hasła: "czy chcecie by dzieci wasze..." stały się narkomanami zjadającymi kilogramy konopi? :))) Kto by się tam takimi głupotami przejmował że co innego włóknista a co innego Indyjska. :)) Uwierzono, zakazano w Polsce też, bo głupota zaraźliwa jest.
Dzięki Hano mam jeszcze troszkę cierpliwości dla tego stwora ale oczy mam dookoła głowy. Twój Czajnik jest taki jak to nasze kochane kocie, tylko czemu on pazurów nie używa tego nie rozumię :).
leci do DAT wyjątkowy i jedyny anioł dla Diany z dziką kaczką -Hanuś docie puszczam foto u mnie lac zaczęło dwie minuty temu zdążylimy się obiadowo po parku przelecieć.
OdpowiedzUsuń