Pamiętacie, lub nie, że pies Wałek jest włóczykijem. Wyłazi przez szpary w płocie i zwiedza wieś z przyległościami. Dostał więc swego czasu rurę z kolankiem na szyję, co pomogło na chwilę. Nauczył się zdejmować tę dziwaczną obrożę po mistrzowsku. Wsadzał głowę razem z rurą w oczko siatki (duże dosyć, bo to siatka leśna). Obroża z rurą zostawała na zewnątrz, a Wałek jednym ruchem cofał głowę, wyjmował zgrabnie i wtedy przejście przez oczko siatki nie było żadnym problemem. Co jakiś czas ktoś przynosił nam nieszczęsną rurę, bo już wszyscy wiedzą, że ona wałkowa. Nie mogłam obroży zapinać ciaśniej z oczywistych względów, no i bałam się, że się gdzieś zahaczy. Zebraliśmy się więc w sobie, wszystko inne odłożywszy na bok i zrobiliśmy płot odgradzający najsłabsze miejsca - te, przez które regularnie wychodził. O, taki:
Prawda, że piękny? Płot zrobiliśmy wczoraj po południu. Godzinę później wypuściłam psy. I, kto zgadnie? Gdzie był Wałek po kilku minutach? Na wsi był, rzecz jasna. Obeszłam wszystko, sprawdziłam każde oczko w pozostałej części płotu, każdą sztachetkę od frontu. I nic. Ani śladu włamania. Nie wiem, przenika, czy co? Wyśledzić nie mogę, bo kiedy jest ze mną, nie wyłazi. Przenika, kiedy mnie nie ma w pobliżu. No i to by było na tyle w tym temacie. Zostało nam jeszcze ok. 200 metrów tego nieszczęsnego płotu. Póki co, nie wychodzi sam. Wałek znaczy.
Czajnik, nasz obwieś kochany, przedwczoraj został pozbawiony męskości. Braku oczywiście nie zauważył, a zaraz po powrocie do domu i po narkozie, na rozjeżdżających się nogach powlókł się sprawdzić miseczkę. Dzisiaj już bryka jakby nigdy nic, głównie na drapaku made in Czacz:
To jest drapak, co? Wspinak raczej! |
Proszę uprzejmie nie kierować nadmiernej uwagi na bałagan. Wspinak stoi w pracowni, bo tam najczęściej WSZYSCY przebywamy, a w pracowni musi być bałagan. |
Przepraszam za jakość zdjęć, w większości są poruszone. Z Czajnikiem inaczej się nie da. Mojego nie ma, a ja nie do końca panuję nad tym skomplikowanym aparatem! |
Po sprawiedliwości reszta towarzystwa. Grażynka wspinak na razie ma w pompie i zajmuje magiczną szufladę:
A chłopaki tylko czekają, aż im zniknę z oczu. Niech Was nie zmyli ten spokój:
No idź już! |
Jeszcze tu jesteś? |
Poza tym pojechałam dzisiaj do apteki, a wróciłam z tym:
I z tym |
Sezon dopiero się zaczyna i to jest marny początek. Na pikowanie czekają cynie:
Jeszcze chwilę zaczekam, boję się mrozu. Donice wtyrpam, jakby co.
I zobaczcie, ile wiśni:
Ponadto na dziedzińcu przed klasztorem rośnie kasztanowiec, który z trudem obejmują 4 osoby. Jest w pełni kwitnienia, to białe pod nim, to płatki kwiatów. Nie wiem, jak braciszkowie to robią, ale jest on wolny od wrednego kasztanowiaczka i nie choruje!
Zwróćcie uwagę na jego wielkość w stosunku do wieży kościoła |
W sielskiej scenerii, między kwitnącymi jabłoniami pasie się osiołek, owce, kozy, drób. Jest i orzeł z nogą na łańcuszku, ale to nie podobało mi się wcale.
Wchodzimy, a tam, a tam... myslicie, że tylko u mnie podwójny kakuar, że tylko w Soczi?
I to już wszystko. U Was też leje?
PS. Kochani, Ori bardzo potrzebuje pomocy. Zaglądacie do Domu Aukcyjnego?
Leje;)
OdpowiedzUsuńDrapak?? Himalaje same;)
Kasztanowiec, faktycznie wieeeelki!
Fajny ten kwiatowy kacik, z beczka:)
Beczkę dostałam od sąsiada. Kwiatowych kącików w pełni lata u mnie pełno. Nic, tylko latam i podlewam!
OdpowiedzUsuńU mnie już polało i zagrzmiało:)
OdpowiedzUsuńDrapak przyciągnął moją uwagę baaardzo :)
Musisz wpaść do Czacza! Kupiłam za stówkę. W internecie sprawdzałam, to oszaleli chyba. Taki drapak to ponad 1000 zł!
UsuńByłam ciekawa ile taki drapak kosztuje ,kiedys też sprawdzałam w internecie cenę i byłam zdegustowana . Mykowi za drapak robi , stara ,ciężka ,wysoka drabina .
UsuńPodobno mojej koci dobrze zrobiłoby legowisko na wysokościach... Żeby na pewno Lu nie dała rady wejść. No, ale cóż, strasznie ode mnie daleko ten Czacz :)
UsuńAniuM, a szafa? Nie masz szafy?
UsuńAle drapak piękny muszę gdzieś taki znaleźć dla naszego małego łobuziaka. I zdjęcia wszystkie zachwycają Orzeł mnie też nie zachwycił to piękny wolny ptak i takim powinien być.
OdpowiedzUsuńWykorzystałaś rożne formy na kwiaty, ja mam wiklinowe koszyki i mnóstwo nasion, inspirację znalazłam u Ciebie. :)
Powiedz mi czy ... ale od początku. Otóż dziś koleżanka pokazała mi sunie którą karmiła od czterech dni. Sunia "mieszkała" w rowie pod działkami i .. Tak, dokładnie jest tak jak myślisz. Ma trzy-cztery miesiące mleczaki w pyszczku, jest już po wizycie u weta, zaszczepiona odrobaczona i chce bawić ale nasz kotuś syczy i warczy na nią. Kituś kończył cały rok już na początku maja powiedz czy on się zaprzyjaźni z sunią jak myślisz, czy jest jakaś szansa na porozumienie? sunia jest u nas od godziny 4 po południu :)) A mój królewicz warczy i warczy chociaż nie ucieka. :) No to mamy takie małe dodatkowe przylepce. Idę może coś zrobi na spacerze. :)
Elu, kilkakrotnie zdarzyło mi się wprowadzać nowego kota lub psa do istniejącej już sfory i zawsze się udawało. Jeśli nie przyjaźń, to przynajmniej tolerancja ustalała się z czasem. Na pewno i u Was tak będzie, tym bardziej, że zwierzaki młodziutkie. Kotuś jest zwyczajnie zazdrosny :)))
UsuńI zapewne trochę się boi, w końcu to pies. Daj im czas. Ja też wariowałam ze strachu i niepewności. Nawet domu szukałam (niemrawo) dla Czajnika. Dla mojegomalutkiegoślicnegokotulka, wyobrażasz sobie?
UsuńSwoją drogą chciałabym poznac tok myslenie ,człeka projektującego taki kakuar ;)
OdpowiedzUsuńNa jednym ze zdjęć bardzo powabne pośladki ,kobiece i psie i z czym to się taka psina musi zmierzyć :)))
Wiśniami to się będziecie dzielić ze szpakami ,ładnie obrodziły
Płotek fajny ,tylko brakuje na nim glinianych garnków , a i jakieś płócienne gacie fajnie by się na nim prezentowały . Jak już pokonacie ten ogrom pracy i pogrodzicie całość ,to Wałek pewnie zacznie robić podkopy . Jego widać po prostu nosi ,taka natura . Próbowaliście wziąść go na przebieżkę na rowerze , Zeby się tak porządnie zmęczył ,ale pewnie dałby nogę w bok ,bo to taka ciekawska psia najrzydziura :)))
Orzeł na łańcuchu ,to nie podlega pod jakiś paragraf o ochronie zwierząt ?
UsuńMarija, garnki już wiszą, dzisiaj powiesiłam, a zdjęcie płotu wczorajsze. Pacz, nie pomyślałam o gaciach!
UsuńNa Wałka nie ma mocnych. Próbowałam wszystkiego. Poziom zmęczenia ma się nijak do chęci wycieczek. On ma niespożyte siły.
A Orzeł? Tam były też sokoły na łańcuszkach. Nie wiem, czy jest paragraf. A ZOO?
Ten łańcuch jest chyba perfidniejszy od klatki ,daje iluzjie wolności .
UsuńTak chodzę do zoo ,dlaczego. Bo nie mam innej możliwości obserwowania zwierząt ,a lubię . A jak się dobrze zastanowic ,to każde istnienie ,czy ludzkie ,czy tez zwierzęce ,musi sie godzić z pewnymi ograniczeniami . W zwierzyńcach sporo się robi ,aby zwierzęta ,miały złudzenie większej swobody . Mimo to ze chodzę do zoo to ,byłabym za tym zeby dużych ptaków nie trzymać w klatkach .
Marija, ja rozumiem poniekąd ideę zoo. Robią masę dobrej roboty, wymierające gatunki odtwarzają itd. Jednak ptak tak bardzo kojarzy się z wolnością, bardziej, niż inne zwierzę, że chyba dlatego trudniej to zaakceptować. Ten orzeł siedzi na jakimś pniaku całymi dniami, tylko gawiedź przesuwa mu się przed oczami. Masakra. Nie wiem, może nie zna innego życia? Dla mnie on był żałosny, aż ryczeć mi się chciało. Nikogo tam nie było, nawet nie ma kogo spytać. Po kiego grzyba on tam siedzi, nie mam pojęcia.
UsuńNo siedzi ten orzeł, bo jest symbolem polskości, nie jarzysz?
UsuńPoza tym w Soplicowie, mgliście sobie przypominam, były takie ptaszyska. Bo wtedy się polowało. Z sokołami, z innymi też. Z berkutami, na wilki. ( to już z Sienkiewicza )
Ciesz się, że niedźwiedź chowany na słupie nie siedzi.
A kakuar taki głęboko jest przemyślany. W naszych czasach rozpadu więzi społecznych... Żeby nie tylko gadać a tym, ale działać. Wszędzie. Do WC wchodzisz, z tendencją odosobnienia się ( be, be, be - indywidualizm, egocentryzm ) a tu ktoś, bliźni twój, już tam siedzi, i w karty grać zaprasza. Czarujące.
A gender? Jest tam gender? Bez gendera nie wchodzę.
UsuńElka, daj im czas. U mnie trwało to ze 3 tygodnie. Jeśli tylko masz możliwość zamontowania gdzieś siatkowych drzwi, zrób to, to świetny sposób. Zwierzaki się widzą i czują, ale nie mają "dostępu". Nie wiem tylko, czy sunia zechce tam siedzieć w odosobnieniu, bo kot na pewno nie, skoro do tej pory panował na włościach. U mnie było łatwiej, bo Czajnik był maleńki i nie protestował za siatką w łazience. Do dziś traktuje ją jak swój pokój. Po kilku dniach za siatką przestaną zwracać na siebie uwagę i wtedy zrobisz delikatną konfrontację. Jednak jeśli sunia nie przejawia agresji w stosunku do kota, nie chce go pożreć, to zostaw ich tak, jak jest. Kot jej nie pożre, najwyżej podrapie. Grażynka warczała na Wałka (psa), czasem go atakowała nawet znienacka, ale przez kilka dni. Teraz się omijają. Na kociaka też warczała i też przestała. Teraz razem się bawią. Daj im czas i uzbrój się w cierpliwość. Sami sobie hierarchię ustalą. Jaka to sunia? Napisz coś więcej. Boszszsz, jak dobrze, że kolejna znajdka ma dom!
OdpowiedzUsuńDziewczęta Hano. Gorzka Jagodo dziękuję troszkę mnie pocieszyłyście i mam więcej spokoju w sobie.
UsuńHano sunia to taki wielorasowiec :). Długie nogi pyszczek pół wilczura i chudziutkie ciałko.
Delikatnie bez gryzienia łapie za ręce i nogi i próbuje tez kotka tak łapać. Na razie kotuś ma kuwetę w łazience wyjęte kratki więc wchodzi spokojnie on, ona nie. :) Ale w nocy drzwi pozamykane pomiędzy pokojami, kotuś śpi ze mną "od zawsze" przytulony, Lora - tak ma imię od wczoraj sunia, śpi na swoim wielkim posłaniu, które jej pańcio wczoraj zakupił. Ale jak najbliżej pańcia. Co jeszcze? Ma swoje jedzenie ale woli kotkowe, kotek ma fontannę bo tak nam wetka doradziła z racji kastracji by więcej pił, podobno ze względu na nerki. Fakt, więcej pije i częściej sika, Więc co do fontanny nie nadążam z dolewaniem wody. :) Miska wspólna woda wspólna o rany alem sobie zafundowała a pancio już kocha psinkę, jakby była od zawsze. No mam nadzieję że będą się razem bawić bo właściwie to zwierzaczki młode są. Nie mogłabym jej tam w tym rowie zostawić. Koleżanka się poryczała i smarkając poszła ze swoją bokserką do domu a my mamy takie dwa szczęścia. Oj jak dobrze ze nie mam dużego domu mąż nieustannie sobie tego gratuluje, byłby to zwierzyniec pełen wszystkich wzruszaczy jak pisze Orka. Serdeczności posyłam z przemeblowanego domu a co będzie na działce pojęcia nie mam. :)
Ale miała Lorka szczęście... Nie denerwuj się, muszą mieć trochę czasu na ułożenie stosunków, to dopiero początek. Bardzo serdecznie pozdrawiam pańcia!
UsuńElka, widzę, że wszystko na dobrej drodze. Będzie komitywa za kilka dni.
UsuńPodejrzewam, że ona w ten sposób z kotem chce się bawić. To zaproszenie jest, ale on jeszcze nie kuma. Nauczy się. Mój Czajniczek spsiał. Jest to kot liżący nas jak pies:)
PS. Każdy pies woli kocie żarełko. Ze względu na wyższą zawartość białka? Kiedy odrobaczam stado, tablety daję psom w jakimś łiskasie, czy czymś takim. Pożerają razem z miskami. A w wołowince mielonej niekoniecznie... Tak manewrują, tak miętolą, aż rozkruszone okruszki ominą.
UsuńDajcie nam trochę deszczu... u nas susza kompletna. Nie padało od kilku tygodni, nie licząc krótkiej mżawki i lekkiego deszczyku ( co to gdyby nie fakt, że akurat spojrzałam na szybę, chyba bym nie zauważyła, bo nawet pod maleńkimi drzewami było sucho )
OdpowiedzUsuńFajne to ogrodzenie. Faktycznie tylko garów brak ;)
A co do kakuaru podwójnego - ciekawe czym taki pomysł jest podyktowany?
We Wrocławiu też pada , ale deszcz pomimo że nie przepadam za nim ,to i u nas jest bardzo potrzebny ,wszędzie sucho jak pieprz ,pomimo ze początek maja deszczowy .
UsuńMimo, że popadało, nawet ulewnie, to nadal mało. Ciągle jest sucho.
UsuńW sprawie kakuaru debatowaliśmy długo i niczego nie wydebatowaliśmy. Ot, ciekawostka taka toaletowa.
Nie wiem dlaczego ,ale strasznie urzekaja mnie osiołki ,czuję do nich ogromny sentyment . A ten którego wpakowałam do życzeń dla Miki ,miał wdziek urwipołcia ,któremu się wszystko przebacza , a jego ogromne usiska żyły swoim zyciem :))
OdpowiedzUsuńW sprawie osiołka mam straszną pokusę, ale daję odpór. A jeśli będzie uciekał z Wałkiem?
UsuńCo do ucieczki to można chyba być spokojnym ,chociaż kto wie ;) Utrzymanie takiego zwierza sporo kosztuje ,ale ty masz taki kawał zielonej przestrzeni ,to miałby co jeść . Tylko kwiaty to trzeba by wikliną pogrodzić ,tylko nie wiem czy osieł nie dałby rady wiklinie .
UsuńNo, i walczyłabym po 1 - z Wałkiem robiąc zasieki, po 2 - z osiełem - też robiąc zasieki - na kwiatki!
UsuńHyhy, ale fajne zdjecia. Lubię mnóstwo zdjec i opisy życia domowego. Tylko czemu z tyłu? Chcę zobaczyć z przodu, kasztana pokazujecie i fasadę kościoła, a buziów wesołych nie?
OdpowiedzUsuńTrochę (jedna) buziów jest, za zgodą. Kasztan fajniejszy, niż moja facjata:)
OdpowiedzUsuńA może Braciszkowie i na nią znaleźliby jakiś sposób? (mam na myśli facjatę:)
UsuńCudzie, na facjatę to tylko woalka, albo duuużo benedyktynki:)
UsuńDrugie chyba lepsze i skuteczniejsze:) Poza tym posiada jeszcze własności lecznicze:)
UsuńSkuteczniejsze to drugie, ale dla tego, kto patrzy:)))
UsuńA nie myślisz, że po takiej benedyktynce powinno być wszystko jedno temu, kto się odpowiednio "podleczy":)
UsuńNo dyć mówię:)
UsuńAle kto ma pić benedyktynkę? Hana, z kompleksami ewentualnie woalką? Czy widzowie?
UsuńHana, a poważnie, woalkę masz? A jak nie masz, to jaki kolor przemawia do Ciebie najbardziej? U mnie Czacza nie ma, ale szmat od groma na sobotnim targu, może Ci cóś znajdę.
Woalka kłopotliwa jest. W razie wyższej konieczności preferuję pończoszkę, w wersji wieczorowej z koronkową podwiązką.
UsuńWałek nie hopsa Ci przeze płoty?
OdpowiedzUsuńMój Garip to siatkę rwał zębami jak sekator. Dlatego nasadzam te kolczaste i wiklinę.
Ale... jak już porosnę to kury trzeba będzie zamykać żeby pobiegał :D
Kasztanowiec wielgachny, może moc z klasztoru czerpie?
U mnie dziś przelotnie. Wczoraj było sucho o dziwo. Udało mi się pokosić wszelkie, możliwe do przebrnięcia przez pchajkę powierzchnie, wygrabiłam, powywoziłam, a potem tylko dmuchałam na dłonie w bąblach od trzonków trzymania :)
A ten wspinak to jak jakaś konstrukcja z Zachęty rodem :)
Wałek hopsa, a jakże, stąd ten dodatkowy płot. Rzecz w tym, że mamy na metry bieżące, łomatulu, z pół kilometra i kiepski płot. Łatamy etapami, przez Wałka. Normalnie nie zawracalibyśmy sobie gitary. A drapako-wspinacz zajmuje pół pracowni. Hasior jakiś normalnie.
UsuńAleś Ty robotna, Tupajka!
U Hasiora to należy regularnie podpalać. Może rozważysz? Ładnie by wyglądało.
UsuńWe Wrocławiu koło Muzeum Architektury stoi rzezba Hasiora ,która powinna płonąc ,ale ani razu nie widziałam ,aby płoneła .
UsuńZapalniczka, kanister z benzyną, środek nocy ciemnej i do dzieła, pomagać sztuce! :-)))
UsuńAgniecha, ale płot, czy Wałek? Tak mnie dzisiaj wkurzył, że nie wiem, nie wiem...
UsuńA ten kuperek na psie to Twoj, Hanko?
OdpowiedzUsuńZeby dowiedziec sie, jak Walek znika i przenika, musisz zainstalowac dokola posiadlosci monitoring, inaczej Twoja ciekawosc nie zostanie zaspokojona. Plot jest bardzo przepiekny, serio serio! Jestem zachwycona! Gorzej bedzie, kiedy po postawieniu pozostalych 200 metrow, Walek bedzie nadal znikal he he he.
Jestem pewna, że będzie znikał. A siatka leśna tańsza, niż monitoring. Wiesz, to straszliwie deprymujące. Kupa roboty z tym płotem, myślisz, że no, nareszcie, a ten... znika po 3 minutach. Gacie opadajo.
UsuńKuperek nie jest mój, tylko D. Chciała sprawdzić, czy ma WYSTARCZAJĄCO długie nogi:)
Ps. Nie ma.
UsuńTeż jej mówiłam o monitoringu! Inaczej się nigdy nie dowiecie, jak się Wałeczek dematerializuje. A może on teleportację stosuje???
UsuńWez se szelki zainstaluj, nie bedo opadac. ;)
UsuńJeśli przez to Wałek się pomiarkuje, zainstaluję:)
UsuńMonitoring jaki? Kamery wszędzie?
UsuńSą też opcje z nadajnikiem( malusieńki, na obroży. Nie musisz go wszczepiać. I ci pokazuje na komputerze, gdzie bydlę jest. Tak robią w rezerwatach dużych ze zwierzętami, które trzeba zlokalizować, bo .
Wałkowy ogon jest monitoringiem. Taki uniesiony i zakręcony, jak u skorpiona. Jak mi dzisiaj nawiał drugi raz, to na łące, w trawie, z daleka zobaczyłam ten skorpioni ogon.
UsuńPrzepiękne kwiaty, i ten rzepak za wspaniałym płotem:) No i maki w pracowni:)
OdpowiedzUsuńTyle tego dzisiaj pokazałaś ,że zapomniałam o makach ,pięknie ci kwitną na ścianie . Jak wracałam w niedzielę od bratanicy to widziałam ,pierwsze kwitnące u nas maki .
UsuńCudeńko, że tak w skrócie powiem, ten rzepak pachnie w dodatku oszałamiająco, jak miód! Czuję go przez cały dzień, jeśli wiatr z tamtej strony. Maki to zdjęcia Mojego.
UsuńPrawdziwych maków jeszcze nie widziałam w tym roku.
Rzepak wygląda baaardzo optymistycznie przez ten swój żółty kolor, no i obiecująco... miodem:)
UsuńTen TWÓJ to prawdziwy artysta, nie dość, że TAKĄ łódkę namalował, to jeszcze takie maki fotografuje. Zdjęcia wyglądają mi na wielgaśne (gdzie się to wywołuje?)
Zdjęcia mają jakieś 70x50cm. To jest wydruk na specjalnej takiej do tego płycie PCV. W drukarni wielkoformatowej drukują, ale chyba nie tylko. To nie jest aż taki znów format. Powinni to zrobić w punkcie, gdzie drukują zdjęcia, wizytówki itp.
UsuńBo Mój jest artystom.
Zdjęcia muszą byc zrobione w dużej rozdzielczości ,żeby je można wydrukować w takim formacie .
UsuńDzięki za wskazówki techniczne:)
UsuńU mnie się zbiera, na deszcz. Płotek mi się podoba, i jak szybko się robi. Muszę Wu pokazać, bo się nie może zdecydować, jaki to u nas zrobić. Na fasadzie ino, bo na całości to byśmy z torbami chyba poszli. Raz dechy idą w pionie, raz w poziomie, raz zachodzące, a raz z odstępami - nie może wybrać. A dechy sami cięliście?? Nie znam tej miny, muszę sprawdzić, jak wygląda.........
OdpowiedzUsuńMoże załóż Wałkowi obróżkę z dzwonkiem, będzie go słychać z daleka. Mela ma dzwoneczek, choć ona tylko na sekund pięć siku na podwórko wychodzi. Dzwoneczek jest bardziej dla siostry, która ma szmergla i myśli, że jej Mela po ciemku wyparuje z podwórka.
Ten drapak jest ogromny, baobab dla kotów. Ma się ten czajnik dobrze, oj ma. Muszę osiołka -Lopeza pokazać, chyba już kiedyś troszkę pokazywałam:))
Mnemo, to nie dechy, to odpady za parę groszy z miejscowej wytwórni palet. Za 5 dych usztaplowana cała paleta, co to ją przedtem musieli zrobić. Bierzemy to na rozpałkę, a co lepsze wykorzystujemy właśnie tak. Z czasem oblezą z kory i będą gładkie. Mus pogadać w jakim tartaku, albo w wytwórni palet właśnie. Na pewno pełno tego na Mazurach. Ale wiesz, 300 lat nie przetrwa. Chociaż mamy taki w innym miejscu i stoi już 6 lat. Nie może opierać się na ziemi, to po pierwsze. Słupy podtrzymujące całość są zabetonowane. To znaczy będą. Na razie tkwią w dole wypełnionym kamieniami. Tylko zalać.
UsuńMinę odkryłam przypadkiem i sieję teraz co roku. Ma bujne liście i śliczne kwiatki, taki rodzaj grona. Za każdym razem zaskakuje mnie kolorami. Jedno "grono" potrafi mieć 3 różne kolory! Dla mnie cudo. I niewymagające, tylko pić lubi.
Czajnik wyleguje się wyłącznie pod sufitem. Drapak pokochał od pierwszego wejrzenia.
Mnemo, co mi z dzwoneczka na wałkowej szyi, jeśli on na drugim końcu wsi hasa?
No tak, przyjrzałam się dobrze, to oflisy, tak takie deski na Mazurach nazywają. Widziałam z takich, tylko grubych, zachodzących na siebie zbudowany domek w stylu kanadyjskim. Ciekawie to wygląda. Nasz też jest zabijany po mazursku, ale z prostych desek. Już zobaczyłam w necie jak wygląda mina, liście jak od tycznej fasoli i ładne grona kwiatów. Jutro zerknę czy można u mnie kupić nasiona, jak jak to jeszcze zasieję, ale już do gruntu, jak fasolę. Może jeszcze urośnie. Zbudowałam ostatnio na pnącza takie fajne "rozkraki", prosto się robią, a podpatrzyłam u Bubiski, ona różne cuda wymyśla. Moje szkaradniejsze, ale materiału nie miałam. Zobacz sobie, może też potrzebujesz na jakieś pnącza. http://my-cottage-life-bubisa.blogspot.com/2014/04/ogrodowe-prowizorki.html
UsuńMnemo, nasiona nie wszędzie zalegają, ale powinnaś znaleźć. Dwa lata temu siałam do gruntu, jasne, że wzejdą, tylko później. Jeśli będzie ciepło, to wzejdą w 4-5 dni.
UsuńZaraz polecę do Bubisy, lubię takie różne podglądać.
Będziesz w W-wie w ostatni weekend maja? Pewnie nie...
Wiesz, jak to jest w sezonie z łikendami, jak pogoda to lecę, ale może nie będzie pogody, albo cuś? A, co będziesz w Warszawie???
UsuńBędzie!!!! Ona! Hana!
UsuńNo, będę, na jednej konferencji od 29 do 31 maja. Tylko Bukbroń, niczego nie zmieniaj z mojego powoda.
UsuńHanuś, to jak będziesz w Warszawie, to do mnie masz już, jak rzut beretem. Nawet już po remoncie bendem (mam nadzieję).
UsuńPOMYŚL O TEM BARDZO POWAŻNIE !!!
Mo przecie 29 maj to czwartek!!!! Nawet jakbym leciała to dopiero w piątek, ale chyba i tak nie polecę, bo mnie właśnie poproszono na matkę chrzestną na 1 czerwca. Kiepski pomysł, bo, jak ksiądz zechce papierków to nici z matki chrzestnej, no i wydaje mi się, żem za stara, ale rodzice akurat chcom mnie.
UsuńTo Hanuś zjemy kolacyjkę we czwartek!!!! Chyba nie będziesz siedzieć na tej konferencyji do nocy???? Dzie ta konferencja, może nawet blisko mnie?
No i nie ma w nasiennym tej miny, pani powiedziała, że o takie nasiona to trzeba się pytać styczeń-luty, teraz to już ni ma. Ocipiała chyba z tym styczniem........
UsuńU mnie są, tylko muszę pojechać do L. Kupić?
Usuńu nas jest podobny plot, ino czyms tam zafabrowany coby sie nie rozlecial sie za szybko. I raz zlapalam calkiem obcego psa porzadnej postury jak sie kompletnie splaszczyl i wlasnie byl w polowie plotu...Walek to malenstwo, na pewno potrafi sie skurczyc w papierek. \Poza tym moze on skoczny jest...wez zasadz sie w kniei popodgladaj drania.
OdpowiedzUsuńDubeltowy kakuar ze stolikiem odebral mi glos na momencik..
Koci mebel jest super, ale Grazynka pewnie wie, ze predzej czy pozniej ZNOWU ktos bedzie jej chcial odebrac szuflade i bedzie Monte Cassino!
I pokaz ten balagan jeszcze raz, bo chyba trzeba popatrzec ze dwa razy zeby go tego balagana zobaczyc....
Jestem za gaciami malowniczo udrapowanymi na ploci z tym calym pieknym tlem.
Wisni zwyczajnie zazdraszczam....
Opakowana, a myślisz, że się nie zaczajałam? W krzaczorach siedziałam z godzinę, a ta łachudra nic. Jak tylko wzrok odwróciłam, ni ma. Batman jakiś, przenika jak nic.
UsuńDo teraz w tzw. głowę zachodzę, kto ten kakuar wymyślił i co mu przyświecało. Chyba nie...?
Nie zazdraszczaj, wisienka jest jedna i to mikra. Inna sprawa, że 2 lata temu wiśni starczyło dla mnie, dla Siostry i dla Mamy z tej jednej mizeroty. Muszę tylko szpaki zniechęcić.
Te kakuary to tajemnica jakaś niesamowita. Myślę i myślę, ale idei ni w ząb nie rozumiem..
UsuńWyjaśniłam wcześniej, Miko. Wzmacnianie więzi społecznych. Konieczne. Zawsze i wszędzie.:-)
UsuńZawsze???? hrehrehrh
Usuńale swoja droga zastanawiam sie dlaczego tylko dwa stanowiska? Dlaczego nie nie trzy badz caly szereg. Niedaleko nas jest ladna ruinka malej stacji komendanta odcinka Muru Hadriana, gdzie male koszary byly a tuz nad rzeka jest laznia i jest latryna komunalna, gdzie odbywano romozwy towarzyskie, taki klub chyba.
To wzmacnianie to w każdej sytuacji??? Ja chyba jednak potrzebuję nieco intymności...
UsuńMika - potrzebujesz moze jedynie egoizmu kakuarowego....
UsuńJak ja wyczajam dziury w płocie (pół kilometra siatki z podkopami tu i ówdzie): wychodzę na zewnątrz, psa zostawiając w środku, następnie wołam go słodko, pokazując przysmaczek. Tiki leci do dziury, wyłazi, dostaje przysmaczek i spacerek, żeby nie skojarzył podstępu. Po powrocie do domu Tiki idzie do chałupy, a my za zatykanie dziury. On raczej nie ucieka i nie tego się boję, tylko obcych psów, co mi tymi dziurami włażą.
OdpowiedzUsuńEch, Gorzka, wiem, też to robiłam. On wyłazi, ja łatam dziurę, on natychmiast robi sobie nową i tak się bujamy.
UsuńTu znalazłam próbę wytłumaczenia fenomenu podwójnych sedesów:)
OdpowiedzUsuńhttp://lubczasopismo.salon24.pl/jeremiasz/post/566905,olimpijskie-podwojne-sedesy-wyjasniam
a on górą nad tą furteczką nie wyskakuje czasem? dosyć niska jest
OdpowiedzUsuńNie, nie wpadł jeszcze na to. Wyłącznie dołem, albo rozpycha siatkę.
UsuńJa tylko na chwilę, bez przebijania się przez komcie, choć uwielbiam poczytać odwiedzające Kurnik osoby. To może jutro. Teraz tylko tyle, że też trochę polało, i że jestem od tego szczęśliwa, bo już tak sucho było, że moje rozplenione po różnych kątach ogrodu poziomki podlewałam, bo tak kwitną, a tak sucho...
OdpowiedzUsuńUściski, Hano kochano, Czajniczka ucałuj w kochany nosek na wspinaku, Grażkę w szufladzie pomiziaj gdzie lubi, Frodka poskub za uchem, a Wałka Co Przenika to może gmernij pod szyją - uciemiężoną wiadomą rurą. :P
:*****
Czy Mika to ma dzisiaj wychodne ?, czy może zarobiona ?, bo bidula sprząta jeszcze po gościach :))))
OdpowiedzUsuńJa juz kończę dzisiejsze pogaduchy :) Dobranoc :))))
No właśnie nie wiem. Może gości jakich gości? Rozmawiałam z Nią dzisiaj, nic nie mówiła. Chociaż, czekaj, coś wspomniała o drugiej turze imienin kiedyś. Dobranoc Marija!
UsuńDzięki Jolka, wszystko wykonam z przyjemnościom. Szyja już nie ciemiężona, bo bez sensu. Teraz kolej na moje gardło. Nic tylko łażę po okolicy i się drę. Na szczęście umiem gwizdać na palcach i to porządnie. Usłyszy łazęga na drugim końcu wsi. Już widzę i słyszę te komentarze we wsi. Nie dość, że się drze, to jeszcze gwizdo:)
OdpowiedzUsuńJolka, myślisz, że GosiAnka już je sushi? Czy jeszcze nogi rozciera w samolocie?
OdpowiedzUsuńA ja se dziś zrobiłam japoński manicure..........myślałam wtedy o Gosiance......
UsuńCo to jest japonski manicure?
UsuńO matko, brzmi dziwnie! Pazury na skos???
UsuńMalowane w kwiaty wiśni? Moczone w sake?
UsuńKochane dziewczynki, ja Wam tu tak pokątnie puszczę trochę pary: Państwo Wrocławstwo już na miejscu. Wkrótce komunikat oficjalny. :)
UsuńMnemo, ja coraz to myślę o Gosi, gdy tylko coś japońskiego się w tle przewija. A jakoś tak ostatnio ciągle, a to w radiu, a to gdziesik jeszcze o tej Japonii gadajo.
A, no i też mnie wielce interesuje japoński manicure. Dawaj zdjęcia. :)
O, to dobrze, że już pierwszy etap za nimi. A dzisiaj widziałam w wiadomościach, że zamknęli w Japonii faceta, który produkował broń na drukarce 3D, znaleźli 5 pistoletów... Ta technika mnie przerasta, ponoć nawet części ciała można na takiej drukarce wyprodukować!
UsuńByście się rozczarowały to będzie bez zdjęć. Już tłumaczę na czym pic polega. Ano na tym, że ten japoński manicure to taki bez lakieru, skórki są ładnie wycięte, paznokcie opiłowane, lekko spiłowuje się płytkę, a potem wciera w nią taką miksturę odżywczą. W tą miksturę wciera się proszek utwardzający i poleruje, poleruje i poleruje. Paznokcie ładnie błyszczą choć nie ma na nich żadnego lakieru. Ten manicure japoński można robić sobie, jak ktoś lubi takie pazury naturalne, albo, jako manicure odbudowujący po wcześniej nakładanej hybrydzie, tak, jak to ja miałam. Trzy hybrydki i trzeba dać paznokciom odpocząć. Odkąd odkryłam ten manicure hybrydowy to zwykłego nie chcę. Zwykły to u mnie 2-3 dni i po lakierze, hybrydę mam 2-3 tygodnie i nic, tyle, że odrasta płytka dlatego trzeba robić nowy. Na dodatek cały czas się pięknie błyszczy i nawet jak ryję w ogrodzie to nic się nie dzieje. Niestety robię " z ludźmi" i pazury jakie takie muszę mieć, a hybrydka jest tu wybawieniem. Polecam, jak kto nie lubi się paprać z lakierami, co trzy dni.
UsuńAle dziwnie z tą Gosianką, tak kawał drogi poleciała!!! Ale przygoda!!! To się nazywa spełniac marzenia. W związku z tym zgodnie z radą Amelii, żeby afirmować marzenia, poszłam i kupiłam kupon lotto.........
Mnemo, dobrze kombinujesz:)
UsuńJestem Marija, jestem, tylko mi większa część wieczoru zeszła na instalowaniu i wypróbowywaniu nowej-starej drukarki z kopiarką i skanerem. Cała jestem zachwycona, że mam już wszystko pod ręką za nader atrakcyjną cenę. Sąsiad złota rączka dostał od kogoś nie działającą, ponaprawiał, poskładał i mi sprzedał za 120 zł... (w tym tusze). No i w razie usterek serwis mam zapewniony:))
OdpowiedzUsuńHanuś, ten drapak to jakiś full wypas! Nie dziwię się Czajniczkowi, że na nim zalega. A grażynka przynajmniej może się rozpościerać w szufladzie.
Mika, i tak jest! Grażynka się rozpościera, czasem tylko zaszczyci wspinak, żeby się po nim poganiać, a Czajnik na nim zalega:)
UsuńHanuś płot jak z "Samych swoich", tylko patrzeć jak się Kargul po drugiej stronie pojawi.
OdpowiedzUsuńNapracowaliście się nieźle, a ta powsinoga tego nie docenia. Za to Czajnik z pewnością docenia swój nowy drapak. Konstrukcja zaiste artystyczna, ale solidna. Może go gdzieś bardziej do kąta daj, bo kotunio za chwilę będzie na żyrandolu malowniczo dyndać.
Piękne to Twoje pnącze, sprawdziłam sobie w necie, kusi mnie, żeby go na balkonie posadzić. Choć skoro ono się tak rozrasta, to boję się, że może rosnąć u mnie, a kwitnąć u sąsiadów:))))
E, nie, Gardenio, ja też wsadzam do wielkiej skrzynki na tarasie. Aż tak nie rośnie, przynajmniej w skrzynce. Poza tym zawsze możesz przyciąć. Szybko siej, szkoda czasu!
OdpowiedzUsuńDrapak stał w kącie, to nie chciał tam siedzieć. Teraz siedzi na nim, albo skacze jak maupa w tę i nazad, właściwie cały czas. Liczę się ze skokiem na żyrandol.
Nie wiem czy u nas dostanę nasiona, a do miasta nie mam czasu jechać niestety.
UsuńInternet?
UsuńU nas nie ma, a w necie droższa przesyłka jak nasiona. Kurczę przecież taką paczuszkę można wysłać w zwykłej kopercie, jak list, ale nie kombinacje alpejskie muszą robić, bo inaczej by nie było wrrrr:(((
UsuńNareszcie dorwałam się do netu! Mój mnie podsiadł był. Gardenia, wysłałabym Ci gotową minę, tylko nie wiem, jak?
UsuńJak jajca???
UsuńMam jo ugotować???
UsuńNo nie wiem czy ona by była zjadliwa:)))
UsuńO pakowaniu myślałam.
No dzie, czarno to widzę. Chociaż... jakby się sprężyć i pokombinować?
UsuńHanuś, jeszcze zapomniałam zapytać skądeś ten dzbanek z dzióbkiem wytrzasła?
OdpowiedzUsuńMika, dzbanek z dzióbkiem wyczasłam z "używek" za dyszkę.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kury Prawie Dzikie!
OdpowiedzUsuńPiękny płot, drapak też mi się podoba, i kasztanowiec, i te kwiaty posadzone, i wiśnie... Wszystko urocze, ale Wałek skradł moje serce. Rozumiem jego zamiłowanie do włóczęgi. I taka rezolutna z niego psina. Pozostałe zwierzaki też wspaniałe. Och, jak ja zazdroszczę tego zwierzyńca...
OdpowiedzUsuńJa też Wałeczka uwielbiam, jest przekochany i bardzo mądry.
UsuńMożemy założyć Wałkowy fan-klub:)))
To ja sie juz zapisuje do fan klubu, mimo tego, ze go zdaje sie Czajnikiem nazwalam, ale u mnie to normalne...kiedys do wlasnego psa o imieniu Sally w parku zawolalam - David! Tak dali mezowi memu.....pomijam to, ze do psa czesto wolalam per Kasiu czyli coreczka.....
UsuńKalipso, Wałek dzisiaj się doigrał. Obiecałam mu, że mu obetnę jajka w szybkich abcugach. Oczywiście zwiał rano, zniknął mi z oczu na sekundę. Przyuważyłam hen, na wzgórzu kłębiące się stado psów. Na tyle daleko, że nie do rozpoznania. Więc ja biegiem do domu po lornetę, patrzę i oczywiście! Jest i Wałek. No to lecę, a ta łachudra w takim amoku, że w ogóle mnie nie słucha. Dopadłam jakoś, ale musiałam nieść te 10 kilo, bo za cholerę nie chciał ze mną iść. Doniosłam resztką sił jak worek na plecach i miarka się przebrała. Pozostaje po 1 - smycz, po 2 - kastracja natychmiast, chociaż na cud nie liczę, ale przynajmniej za babami nie będzie się uganiał, po 3 - eksperyment, żeby zobaczyć, gdzie się dematerializuje. Za to Czajnik świeżo po kastracji dzisiaj wlazł na belkę pod sufitem - nie pytajcie jak, bo nie wiem. Usłyszałam hałas pod sufitem, bo go nie widziałam. Oczywiście nie umiał zejść. Mój wlazł na ryczkę (po Waszymu taboret) i podstawił mu własne plecy, które zostały podrapane. Tak więc, Kalipso, zanim pozazdrościsz zwierzyńca, szybciutko sobie o pomyśl o moich przejściach:)))) Dokładnie cztery światy. Dwa psie i dwa kocie...
UsuńOpakowana, mnie się równo fyrtają imiona psów. Przeważnie wołam "chłopaki", też kumają.
UsuńNasi przyjaciele mieli psine powsinoge tez, raz , jak wyjezdzali do pracy to nie zauwazyli, ze sie wymknal, cichcem za nim jechali a on truchtem lecial a petle autobusowa nieopodal, gdzie czekali na niego kumple i dalej chlopaki prysneli w las...i tak Sani zakosztowal brzegow Lasku Kabackiego, ktory w sezonie jest oblegany prze ludzi z blokowis na Kabatach i Ursynowie...tam w tym Lesie trzeba swiatla postawic, bo rowery wpadaja na siebie, ludzie z psami sie zamotuja smyczami, a obok, na polanie jest duzo grillowisk, jest buda-namiot piwna, i pelno luda. No i ten dran Sani urywal sie (tez nikt nie wie jak poza tym, ze jak sie otwiera brama sama na pilota to on wtedy dawal noge niewidzialnie. Dziad wiedzial, ze juz piatek wieczor i przestepowal z nogi na noge byleby tylko ktos wracal albo jechal...wtedy uciekal i wracal nad ranem w poniedzialek (bezczelnie szczekal pod brama zaeby go wpuscic\!!)- wyzeral zweglone resztki z ognisk i grillow, podejrzewamy, ze udawal zabiedzonego zebraka i na pewno ludzie mu dawali jesc. ....raz wrocil z rozowa kokardka zawiazana na szyi....
UsuńNo tak, pewnie nie tylko jadł na tych ucieczkach. Któraś mu tę kokardkę zawiązała na pamiątkę upojnej nocy.
UsuńJurny chlopak byl bardzo....
UsuńNie dałam rady wczoraj napisać ani słówka już.
OdpowiedzUsuńWałek to niezły figlarz jest, widocznie bawi go to wyszukiwanie dziury w płocie, a potem ucieczka .... cwaniaczek jeden ;)
Zwierzątka w ogóle są inteligentne, a mieszkajac z inteligentnymi ludźmi - tym bardziej są :))
Płotek nader udany, podobają się mi zresztą takie drewniane "wiejskie". Ciekawe, co psinek wykombinuje tym razem ;)
Kasztanowiec jest imponujący, dobrze mu tam, jakaś moc pewnie z tego miejsca bije i mu służy.
U nas, jak zawsze - trochę pokropiło, jak niemrawy ksiądz wodą świeconą i wszystko. Dzisiaj słońce wychodzi zza chmur.
Miłego dnia wszystkim :))
Lidia ty chyba masz rację ,Wałek te ucieczki ,traktuje jak modne teraz gry terenowe .Dziura załatana ,zadanie do zrealizowania : nowa dziura . Im większa czujność Hany ,tym wyższy stopień trudności , przez to i zabawa ciekawsza . Naszego kota nie zadawala ,takie sobie proste zrzucenie przedmiotu , próbuje jak najbardziej udziwnic tą czynność . Kombinuje więc ,przodem ,tyłem,od ogona ,nad uszami itp ;)))
UsuńLidka, dzięki, dzień jest piękny i cieplutki. Frodo biega, Wałek w domu.
UsuńŁadne mi gry terenowe, Marija. Chyba dla mnie. Survival normalnie. Ubłociłam się po pas, żeby go dopaść. Tam, gdzie był, pola i podmokłe łąki.
O matko, właśnie odkryłam, którędy wychodzi. Wałek znaczy. Jedyny słaby punkt, gdzie nowy płot dotyka starego. Było tam trochę luzu i on to natychmiast namierzył! Ja się zaczaiłam w zielsku, a Mój go wypuścił. Poleciał tam od razu, jak po sznurku. Słaby punkt się wzmacnia, ciekawe kiedy i gdzie będzie następny?
UsuńHanuś utucz gada tak, żeby się przez żadną dziurę nie przecisnął. Wtedy też nie wyskoczy bo będzie miał d.... za ciężką.
UsuńBrałam to pod uwagę. Ale on wszystko spala, bo ma piórko z motorkiem i napędem na 4 w d...
UsuńI pozostałyśmy w niewiedzy, na czym manicure japoński polega.
OdpowiedzUsuńHana, robota, robotą, ale sokawka musi być. Taki sympatyczny kubeczek na pierwszym zdjęciu może zawierać tylko kawę.
Otóż to, Agniecha, mój najulubieńszy. Oczywiście, że z sokawką!
UsuńFajne zdjęcie:)
Twoje czy moje?
UsuńAgniecha, ja występuję wyłącznie w woalce. To wychodzi na to, że Twoje:)
UsuńA po japońsku to się wciera cośtam w pazury - jestem teraz specjalistką od pazurów, bo ciągle mam z nimi problemy;) Własnie mija pół roku, jeszcze ze trzy miesiące jak nic mi zejdzie;)
OdpowiedzUsuńA kakuar podwójny to dlatego, że miało być "przepierzenie", ale się "nie zrobiło" i już;)
A ja już sobie marzyłam, że samuraj w pełnym uzbrojeniu, samurajskim mieczem, ciach, pazury przycina.:-)
UsuńTez mialam taka wizje..
UsuńOni tak fajowo krzyczą, przy zadawaniu ciosów.
UsuńOdpowiedziałam ino wyżej, bo zległam wczoraj........
UsuńKretowata, w sprawie kakuaru to raczej chyba nie. On jest nowy! Obskurny dosyć, no ale w Soplicowie nawet takich nie mieli.
Usuńwuala: maikjur japonski - wyglada jak zadbane paznokcie
OdpowiedzUsuńhttps://www.google.co.uk/search?q=manicure+japo%C5%84ski&rlz=1C1CHFX_en-GBGB536GB536&es_sm=93&biw=1024&bih=511&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=_jBrU-GmKJKh7AbnsIGoDQ&sqi=2&ved=0CC4QsAQ
a tu jak mozna zaoszczedzic do 60zlotych i zrobic sobie w domu to cudo...matku bosku:
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,111997,10911838,Jak_zrobic_manicure_japonski_w_domu_.html
paznokietki sa wyglansowane i upudrowane.
Doszlam tez do maikjuru hybrydowego, ale ucieklam....
Wasza Skarbnica Wiedzy
moglaby sie juz GosiAnka odezwac, wystarczy tego latania!!!
errata: nie wiem dlaczego pisze manikjur bez "n".
Usuńmaikjur brzmi prawie jak haiku, to i bardziej japońskie jest:)))
UsuńJuż ja widzę moje przypudrowane po japońsku paznokietki, jak nimi w ogrodzie orzę!
Usuńa ja sobie do ogrodu kupilam rekawiczki - rozowe w groszki...to chyba odzwierciedla moje ogrodnicctwo, rhehreher
Usuńmaikjur to moze haiku o pazurach (i skorkach moze?)
No, chyba odzwierciedla. Też mi się podobały, ale uznałam, że to bez sensu, bo po godzinie i tak... Do kompletu można nabyć łopatkę, kaloszki, śliniaczek i chyba jeszcze skarpeteczki w identyczny rzucik. Zakładasz i zabierasz to wszystko do płaskiego, wygiętego wdzięcznie kosza, na głowę ogromny kapelusz w grochy i idziesz w ogród ścinać róże. Potem układasz je w wazonach na gazonach i pijesz sokawkę ze złotej filiżaneczki. Osprzęt w rzucik leży obok i pięknie wygląda.
UsuńDziędobry :)
OdpowiedzUsuńHanuś, ja co roku na balkonie sadzę kobeę. To jednorczne pnącze, które ma przyrost z 6 metrów w ciągu sezonu. Kwitnie na fioletowo dużymi ok. 8-10cm dzwonkami. Czasem spotyka się różowe lub białe. U mnie 3 rośliny robią z mego 6 metrowej długości balkonu busz. Jedyną wadą tejże roślinki jest to, że jej kwiaty kapią lepką cieczą (ale nie za dużo)
Ta Twoja wielokolorowa toco to jest ? I jak długa rośnie, i czy gęsta. Bo może nie znam i nie miałam, a po 15 maja będę rozsady kupować .
Kobea piekna jest. Mieszam z ipomea i mam pieknie obsadzone ..smietniki;)
UsuńNie wiem dlaczego, kobea się u mnie nie rozrasta, marna jest. Coś jej nie pasuje.
UsuńEwa, mina się nazywa, jest śliczna, gęsta i nie kapie!
O, miałam taką roślinkę, ale aż tak nie wyrosła, jak kobea. Jak będziesz w końcu maja do mnie jechać, to weź przy okazji dla mnie ze 4 sadzonki :)
UsuńEwa, do końca maja za bardzo wyrośnie:(
UsuńAha, zapomniałam moja znajoma znalazla taką stronę, i szuka stolarza, żeby swoim 3 futerkom cóś takiego zrobił. Fajne to, jak się ma dużo miejsca i zdolniachę na podorędziu :)
OdpowiedzUsuńhttp://catwheel.net/product/list.html?cate_no=70
Ojacie, ale bajer!
UsuńAle to ekstra, już widzę Czajnika jak się na tym kółku kręci I po dziurach wspina:)))
UsuńKurki Drogie, za chwile wyjezdzamy , kierunek- polnoc. Wiatr chce mi glowe urwac to co bedzie nad wielka woda?
OdpowiedzUsuńWracajac do paznokci, czym zmyc lakier winylowy, brzydko wyglada juz, a nie schodzi!
Szerokiej drogi Kasiu i weź czapeczkę!!!!
UsuńCo do paznokci ci nie poradzę, nie maluję i obgryzam delikatnie, co niestety czasem skutkuje trzaśnięciem zęba od protezki:(((
Mikus, no wlasnie, chustke biore, otule sie, gdy bedzie dulo za bardzo;)
UsuńZwykle tez nie maluje pazurkow, dalam sobie zrobic w stolycy , no i klopot mam teraz;)
Kasiu ponoć zwykłym zmywaczem. A jak nie będzie chciał od razu się zmyć, to namocz płatki kosmetyczne zmywaczem połóż na paznokietkach i zawiń te paznokcie na chwilę w folię aluminiową. Moją hybrydkę tak właśnie usuwa, potem łopatką zdrapuje ten lakier złazi bez problemu, a winylux jest mniej trwały.
UsuńMnemo, lece zawijac, dzieki!!!
UsuńBoszsz, mam nadzieję, że masz jakiś zwykły zmywcz, bo jak Ci odpadną paznokcie to będzie na mnie........:))) Ale poważnie mnie tak trzyma te pazury w sreberku i wszystko ładnie złazi.........
UsuńMnemo, Ty nie z przyczajki?
UsuńNie, jeszcze tydzień nie będę z przyczajki.
UsuńNie mów, urlop masz?
UsuńTia urlop......tak mi wywaliło opryszczkę na pysku, że wyglądam, jak trędowata, do tego zawalona gardziel i cuś ciśnienie za wysokie. Medyk wysłał mnie na wolne, mam siedzieć i chorować.
UsuńNareszcie ktoś Cię przekonał:)
UsuńNo proszę, jaki mądry medyk. Dobrze, że ta opryszczka ci wyszła, bo i tak byś poszła do huty, a tak - nie da rady:)) Wszystko ma swoje dobre strony...
UsuńNo i dostałam leki do łykania na opryszczkę, żeby nie wyłaziła więcej. Bo dwa tygodnie temu też miałam tylko małą, a teraz się rozmnożyła.
UsuńHuta nie Wałek, nie ucieknie, a ja nie będę się snuć jak zjawa i mikrobów rozdawać.
Nareszcie zmądrzała!!!! Gratuluję! Chociaż niektórym pewnie zarażenie opryszczką dobrze by zrobiło:)))
UsuńKasia, a toś się rozjeździła! Dokąd tym razem?
OdpowiedzUsuńHANKA, CHO NO SZYBKO DO MNIE, ZAGADKA JEST DO ROZWIAZANIA, A TY SIE W TYM SPECJALIZUJESZ. :)))
OdpowiedzUsuńPanterko, widziałam i myślę przy polowych robotach.
UsuńHana wklejam to, co wyżej napisałam......
OdpowiedzUsuńprzecie 29 maj to czwartek!!!! Nawet jakbym leciała to dopiero w piątek, ale chyba i tak nie polecę, bo mnie właśnie poproszono na matkę chrzestną na 1 czerwca. Kiepski pomysł, bo, jak ksiądz zechce papierków to nici z matki chrzestnej, no i wydaje mi się, żem za stara, ale rodzice akurat chcom mnie. Dziwne, takom zaraze na chrzestnom:))))
To Hanuś zjemy kolacyjkę we czwartek!!!! Chyba nie będziesz siedzieć na tej konferencyji do nocy???? Dzie ta konferencja, może nawet blisko mnie?
Usuń
Super Mnemo, bardzo się cieszę, a możliwe, że zjadę w środę pod wieczór, bo muszę tam być w czwartek o 10 rano. A stąd mam PKP o 5 rano, to musiałabym chyba o trzeciej wstać. Na razie spoko, pertraktuję w tej sprawie. Ale się cieszę! Jejku! Ludzie!!! Widzicie to???
UsuńNo i konferencja w Pałacu Kultury!
UsuńJa pierdziele, obok, dosłownie obok!!!!! Ale fajnie, zaczynam sprzątać:))))
UsuńSprzątaj, sprzątaj, pod łóżkami, za szafami, w białych rękawiczkach sprawdzać będę!
UsuńOj, Ty niedobra.....inspekcję i "kontrol" mi chcesz zrobić???
UsuńPewnie, sympozjum to tylko pretekst.
UsuńHanko, a ja też się powtórzę, bo jeszcze przeoczysz mój komentarz wyżej :
OdpowiedzUsuńZe stolycy masz do mnie o rzut beretem. Bendem po remoncie. POMYŚL O TYM POWAŻNIE !!!
Dziękuję, ale i Ty pomyśl, może zjemy tę kolacyjkę we trzy?
OdpowiedzUsuńZazdraszczam, zazdraszczam...
OdpowiedzUsuńMika, Ty mi tak nie zazdraszczaj, bo jak zjadę na gór szczyty, to trudno będzie się mnie pozbyć. Chyba, że masz drugą szafę do odnowienia:)
UsuńI wiadomość z ostatniej chwili. Wałek był na zewnątrz (pod dyskretną obserwacją) całe 1,5 godziny i nie zwiał. Oczywiście po wzmocnieniu zasieków i okopów. Wykazuję ostrożny optymizm.
Kochana, do odnowienia to ja mam i stoliczek, i fotel, i krzesła, i szafeczkę... Nie będziesz się nudzić, naprawdę:)))
UsuńGratuluję sukcesu płotowego!
UsuńNo właśnie Hana, ja mam taką paskudną szafę wnękową, miałam ją malować, kombinować, ale spełzło na niczem.....to denaturatem nie????
To zależy z czego ta szafa? Jeśli wnękowa, to pewnie z jakiejś płyty?
UsuńMika, co mi tam stoliczki i szafeczki. Pikuś. To Twoje szafisko to było wyzwanie!
UsuńNo, ze sklejki chyba, ale drzewnianej takiej, bo to stara jakaś szafa. Płyta taka, jak teraz to nie jest.
UsuńAle ta sklejka czymś pomalowana? Czy jak?
Usuńja takze samo zazdraszczam.......
OdpowiedzUsuńA pamiętacie, że miał być zlot blogownic??? Coś kombinowałyśmy w środku Polski, ale się nie dogadałyśmy, bo niby te z Łodzi będą mieć za blisko........
Usuńa mozebytak pod koniec czerwca? bede bawic na memuonie ojczystym....
UsuńKurcze, zróbmy to. Do końca czerwca zdążę trochę schudnąć:)
UsuńA ja się obawiam, że nie zdążę, ale czniam to im bardziej chcem tym bardziej puchnę........muszę się lubić puszystą. Już mówię na siebię "loszka"...........
UsuńOpakowana, przełóż memłon na koniec maja i szlus. W końcu co za różnica?
Usuńno taka,ze mam intratne zlecenie w kierunku konca maja oraz ze slubny bileta zakupil byl juz na 13 czerwca...a moze na 17, nie pamietam.... chaliera.
Usuń17 to bardzo dobra data. Moje urodziny! Nawet nie próbujcie, za Chiny nie powiem, które! Nie z kokieterii. Ze wstydu:(
UsuńMnemo, to dopiero jest afirmacja!
OdpowiedzUsuńJakaś odwrócona, jak tak wszystko u mnie działa to mogę pożegnać się z wygraną w totka:((((
UsuńA już się przyzwyczajałam do tej myśli......
Mój i ja, raz prawie się pokłóciliśmy o niewygraną wygraną. Nie zgadzaliśmy się ile i komu dalibyśmy gdybyśmy wygrali:)
UsuńKlasyczne dzielenie skóry na niedźwiedziu z elementami awanturki domowej:))
UsuńA wiesz, że jak byłam mała to często marzyłam o tym, że wygrywam w totka i buduję domy dla sióstr.........
Mnemo, a co to znaczy, że ciśnienie "cuś" za wysokie? Zaś ile mosz?
OdpowiedzUsuńU medyka 156 na niepamiętamile, a wczoraj wieczorem 151/86.Dziwne zawsze było niskie, bardzo niskie 110 po wypiciu kawy........
Usuńtoz to piekne cisnienie w ogole!!
UsuńA gdzież tam ono piękne, Opakowana! O ponad 30 jednostek za dużo i kwalifikuje się do brania leków. Norma to 120/70 mniej więcej. Wiem, co mówię, bo się borykam od lat. Kiedyś też miałam niskie:( Mnemo, nie lekceważ, to niebezpieczne. Na dobrze ustawionych lekach funkcjonuje się spoko, bez zgrzytów.
UsuńMoi lekarze sie ciesza z takiego cisnienia, puk puk - a teraz zobaczylam 151, ale u nas jak sie ma tak ze 136 to naprawde sie ciesza, kiedys kiedys mialam 110 na 65 a potem kiedys 220 na 125....biore piguly od 15 lat.
Usuń