Przeczytałam pewien artykuł. Ważny
artykuł. O ważnym człowieku. Pełnym ważnych słów... Słów
używanych właściwie, mądrze, z namysłem... Dających do
myślenia, prowokujących do przemyśleń... Do zadania sobie samemu
kilku ważnych pytań. Bez konieczności uzyskania odpowiedzi. Od
siebie samego. Od innych.
„ Karski ukazał nam, że życie
wyłącznie dla siebie jest bezsensowne. Że mamy obowiązki.
Najważniejszym obowiązkiem jest dzielenie się – tym co się
posiada, wszystkim, co się posiada: czasem, talentem, pieniędzmi,
doświadczeniem, ubraniem, jedzeniem, wrażliwością, mądrością.
Mamy święty obowiązek dzielić się swoim życiem.”
Bogdan Białek „Widok z kieleckiej
ławeczki”
Czy ja to potrafię? Czy chcę się
dzielić wszystkim? Czy nie drzemie gdzieś na dnie duszy zwierzątko
egoizmu i nie pyta cichutko: a niby dlaczego mam się dzielić?
Przecież to MOJE! Nie twoje, nie nasze, nie wasze, tylko MOJE! Czy
nie mogę mieć niczego tylko dla siebie?
Mogę, pewnie. Tylko co mi z tego? Co
mi z tego, że nie mam z kim się podzielić niezwykłym widokiem i
powiedzieć „Patrz, jak tu pięknie!” Co mi z tego , że będę
jeść po cichu coś pysznego, a ktoś będzie liczył grosze, żeby
sobie kupić kawałek kaszanki na niedzielny obiad? Co mi z tego, że
namaluję piękny obraz, napiszę cudowny wiersz i nikt tego nie
obejrzy, nie przeczyta? Co mi z tego, że przeczytam tysiąc mądrych
ksiąg i nie będę miała z kim o tym porozmawiać? Co mi z tego,
że będę miała mnóstwo czasu tylko dla siebie i go zmarnuję,
przepuszczę przez palce, rozsypię na wietrze?
Dzielenie się jest radością. Wiem o
tym. I wiem to zarówno jako ta, która dostaje jak i ta, która
daje. I nie chodzi tu o pieniądze (chociaż czasem też). Wiem,
ile to radości napisać dla kogoś bajkę w prezencie, dać w
prezencie słoiczek domowego dżemu, upiec ciasto i się nim
podzielić, poświęcić trochę czasu koleżance, która ma kłopoty
i dać jej możliwość wygadania się, jaka to satysfakcja widzieć
postępy ucznia. A z drugiej strony cieszyć się czyjąś wizytą,
śmiać się razem, dyskutować o tym co się przeczytało i
obejrzało, dostać własnoręcznie przez kogoś zrobiony upominek,
obraz namalowany specjalnie dla mnie (dostałam!), cieszyć się tym,
że ktoś miał ochotę spędzić trochę czasu właśnie ze mną a
nie z kimś innym, słuchać opowieści o czyimś życiu, jego
radościach i smutkach. Lubię to.
Dzielmy się. ZAWSZE jest coś, czym
możemy się podzielić, chociaż wydawać by się mogło, że to
nieprawda. Trzeba tylko poszukać. Dzielę się więc z wami moimi
przemyśleniami. Sobą.
P.S. Możecie nie wierzyć, ale napisałam ten tekst jeszcze przed imieninową niespodzianką Hany. Tym niemniej wydaje mi się, że jest dobrym suplementem do poprzedniego wpisu i jest moim podziękowaniem dla was wszystkich. Czuję się obdarowana nieskończenie i dziękuję raz jeszcze, że chciałyście się ze mną podzielić:)))
Dziękuję Ci, że się ze mną dzielisz.Przemyśleniami, opowieściami, szalonymi pomysłami i pisaniem wspólnym historii niestworzonych (u Mnemo na ten przykład), czasem swoim, książkami (Anne Fadiman), wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńHaj Owieczko! Wygrzebałaś się trochu?
UsuńOwieczko, tak się cieszę, że się odezwałaś!!! Dobrze, że wróciłaś, bo mi zdecydowanie ciebie brakowało.
UsuńUśmiecham się do twojego komentarza i czekam, aż też się ze mną podzielisz nowymi opowieściami:)))
Ktoś gdzieś kiedyś (kto? gdzie? kiedy?) powiedział, że dawanie jest formą egoizmu. Ośmielę się z tym kimś nie zgodzić, przynajmniej nie do końca. Bo jeśli coś komuś daję po to, aby sprawić mu radość, to nie uważam, aby był to egoizm. Sprawiam radość także sobie, bo cieszę się, jeśli ktoś się cieszy, to oczywiste. To chyba jest ten element egoizmu. Ale radości, nawet własnej, z takiego powodu nie uważam za egoizm.
OdpowiedzUsuńW życiu!!!! Jeśli według tego kogoś dawanie jest egoizmem, to czym jest wobec tego nie dawanie?
UsuńNie dawanie to czarna d...
UsuńJeżeli dawanie jest egoizmem ( zakładam, że dlatego że sprawia przyjemność osobie dającej i dlatego tak ktoś to sklasyfikował ), to jest to zdrowy egoizm . :-)
UsuńJa też jestem zdrową egoistką altruistką :)
UsuńLubię to! I dzielić się z innymi i ten tekst, Miko :)
OdpowiedzUsuńAhoj, podróżniku! Cieszę się i czekam na twoje opowieści.
UsuńW kontaktach z młodym pokoleniem ,nie raz nie wiadomo co dawać . Nieraz tak trudno wpasować się w czyjeś gusta . Obdarowanego powinien cieszyć już sam gest , ale nie zawsze jest zadowolony .
OdpowiedzUsuńTo fakt, z młodym pokoleniem bywa trudno, chyba czasem mają zbyt wygórowane wymagania (niektórzy oczywiście).
UsuńJa dzieci wychowalam wlasnie tak - dawac, dostawac i doceniac/cieszyc sie - i wlasne dawanie i umiejetnosc dostania. No i dzieci sie wychowaly bez wygorowanych oczekiwan i wymagan. Zwyczajnie z pustego to i ten, jak mu tam, Salamon, nie przeleje. Dobre efekty to dalo.
UsuńA druga sprawa - to to, co moja Mama mawiala - co za siebie rzucisz, przed soba znajdziesz.
A Ty dzielisz sie z nami, i dajesz nam, wpisy i tulipanki :))
Barzo piękne tulipanki :)
UsuńOpakowana, żeby to wszyscy rodzice tacy byli, byłby raj na ziemi:))) Gratuluję dzieci!!!
UsuńTulipanki moje pokazowe, sama nie wiedziałam, że tak pięknie urosną:)
Tak patrze na te moje dzieci i doszlam do wniosku, ze wyszly na ludzi, czyli od innych dostaja w de, ale tak juz jest. A ja na tych, co sa niedobrzy dla moich dzieci to bym natychmiast leciala z patelnia w jednej dloni i zdechla ryba w drugiej!
UsuńJakos dzieci wydlubaly gdzies to poczucie, ze trzeba po prostu byc porzadnym czlowiekiem. A jesli maja oczekiwania i wymagania to od siebie samych. Moze to i dlatego, ze nigdy nie zmuszalam i nie szantazowalam dzieci do pianina, baletu, judo (Michal medale zdobywal jak mial 7 lat, a mu minelo . I koneic swiata nie nastapil), saksofonu (a tak chcialam, zeby mi choc jedno dziecko przygrywalo...Kasia sie o prostu przyznala w sklepie saksofonowym, ze robilaby to TYLKO dla mnie, ze sama nie czuje bluesa), Michal po tych swoich latach, kiedy ja z boku siwialam i gryzlam pazury do kosci, przyszedl i powiedzial, ze dziekuje nam za liberalne wychowanie, za to ze MOGL byc odpowiedzialny za SWOJE bledy. Tyle, z enaturalnie widze w wychowywaniu dzieci i swoje bledy i rozne takie, ktore sie za mna troche wloka...moze sie odczepia. A w ogole to odbiegam od tematu zasadniczego. Juz zamykam zamek geby! Musze isc do roboty a tam klapac dziobem musze!!
Wcale nie odbiegasz i kłap sobie do woli. To fantastyczne co powiedział Michał, że docenił i zrozumiał to, co robiliście dla niego, nieraz pewnie wbrew własnej woli...
Usuńto jest to dziecko, co miedzy klasami maturalnymi przyjechalo do domu z wakacji i oswiadczylo, z enie bedzie zadnym architektem a krupierem w kasynie....ja to wszystko opisywalam u GosiAnki....wyszedl na ludzi, ale co sie natrzeslam to szkoda gadac :P
UsuńJeszcze nie wróciłam, Dziewczyny, łapię tylko oddech, ale mam nadzieję, że się wszystko poukłada. Rankiem znów wyruszam. W przyszłym tygodniu niwy przedpołudniowe, więc wieczorami będę z Wami. Trzymajcie kciuki za różne różności.
OdpowiedzUsuńU zwierząt wszystko w najlepszym porządku. Buziaki!
A u ludzi? Buziaki Owieczko!
UsuńDobrze, że masz choć chwilę na złapanie oddechu! Kciuki trzymane! Mój czuły nos coś węszy...
UsuńOwco, Owco, tęsknimy za Tobą. :-)
UsuńŁowiecko, widziałam Twoją buźkę w Sielskich Życiu!!!
UsuńO no masz, w którym numerze???????????
UsuńZależy od intencji, dawanie moze być formą egoizmu i pewnie w wielu przypadkach jest.
OdpowiedzUsuńW blogowym świecie ma miejsce często inny rodzaj dawania - daję, bo chcę, dzielę się czymś, bo mam taką potrzebę i już. Przynajmniej w tym blogowym świecie, w którym ja się obracam :)
P.S. Kurczę, wypiłam trochę piwa i głowa się mi kiwa ;) Dobre było, ale kondycja ma słaba w tej materii ;)
Lidio, musisz więcej ćwiczyć z tym piwem, practice makes perfect!
UsuńMyślę, że nasz blogowy świat właśnie taki jest i to mi się podoba.
No własnie, ostatnimi czasy nie pijam w ogóle takich trunków. Dzisiaj się skusiliśmy ma mirabelkowe Fortuny -, chłop wypił pół szklaneczki, a ja muszę resztę, żeby się nie zmarnowało ;)
UsuńI oczywiście zgadzam się z Tobą, Miko, że praktykowanie i tak dalej :))
Piwo mirabelkowe??? Pierwsze słyszę, brzmi ciekawie.
UsuńA smaczne? To piwo?
UsuńTez chcialam zapytac..;)
UsuńPyszne z Miłosławia, Hanuś :)) Nie mam pojęcia, czy do Ciebie, Miko dociera, ale może, a nuż ...
UsuńDociera - dowiozę im;))))
UsuńDzięki Krecie, wiedziałam, że na Ciebie można liczyć:)
Usuń:)))
UsuńTrzeba promować dobre, bo polskie. Na stronie browaru mozna sobie obejrzeć na żywo, jak piwo sobie w otwartej kadzi fermentuje :)
Ide popatrzec;)) Na dobranoc;) Jak fermentuje;)
UsuńTen Miłosław to jakaś stara solidna firma, prawda? Kretowata . chyba jak byłyśmy u Hany to przywiozłaś, czy mi się pomyliło?
UsuńTak, na butelce jest napisane, że od 1889 roku warzą tam piwo. Od kilku lat mocno się promują i fajnie, mam nadzieję, że nie odbije się na jakości trunku.
UsuńFajni są, lubię i piwo, i sam Miłosław - świetne miasteczko, jakie ma literackie tradycje;)))
UsuńMiłosław fajny,ale Perła lepsza ;)
UsuńPerły nie znam, wiadomo, że każdy chwali swoje ;)
UsuńMa tradycje i imprezy kulturalne od czasu do czasu :)
U nas, lokalne, zwie sie "baba bez gaci" i na etykietce, przystojna Alzatka, wypina gola pupe.
UsuńDobre jest;)
Niezła etykietka:)) Ja kiedyś i to chyba w Poznaniu, w bardzo zamierzchłych czasach widziałam w sklepie lokalne wina patykiem pisane o nazwie "Szał" i z zamazaną reprodukcją "Szału" Podkowińskiego na etykietce... O mało nie zemdlałam w tym sklepie...
UsuńNo, to był prawie szał:)
UsuńCzęsto spotykane dzielenie się w świecie blogowym w rzeczywistym mniej często, A dzielenie się sobą jest ponad egoizmem w momencie gdy nie oczekuje się niczego w zamian, tylko daje, gdy się coś otrzymuje od kogoś to zawsze jest wielka radość i wzruszenie. Ale tak być powinno.
OdpowiedzUsuńPiękne są słowa Karskiego ale przecież oczywiste. Tak żyć by umieć dać bez oczekiwań to wielka wyzwolenie z pęt egoizmu.
Miko - uśmiechu i radości i wielu przyjemności bycia razem w dawaniu i braniu w otwartości umysłu bez ograniczeń to moje nie dam. Niech się dzieje najpiękniej w Twoim życiu.
Elko, dzięki za piękne słowa. To wspaniałe życzenia. Masz absolutną rację w tym braku oczekiwań na rewanż, przyjemność płynąca z samego dawania absolutnie egoizmem nie jest.
UsuńAle to wcale nie takie proste ,dawać nie czekając na rewanż .Jesli jedna strona tylko bierze i traktuje to jako jej przynalezne ,to w drugiej stronie rodzi się frustracja .
UsuńMyślę, że to zależy od osoby. Pewnie, że jak ktoś traktuje to jako twój obowiązek, to trzeba mu uświadomić, że się grubo myli.
UsuńI Mario, ja pisałam o dzieleniu się, nie o dawaniu i braniu, być może to drobna różnica, ale dla mnie jednak jest. No i tak w ogóle to wiadomo, że proste to nie jest.
Lidka, dawanie dla osiągnięcia korzyści to jest (tak sądzę) inna kategoria i z dawaniem niewiele ma wspólnego. Ktoś daje dla sławy, poklasku, reklamy, z różnych pobudek - wtedy i owszem, robi to z wyrachowania, egoizmu i innych mrocznych pobudek. Ja czasem daję z bezradności, bo nie mogę patrzeć np. na głodzonego psa. Nie chce mi się nieść kaganka oświaty, bo to bezskuteczne. Nie mam innych narzędzi. To chociaż jakiegoś biedaka nakarmię i dam mu koc.
OdpowiedzUsuńTo własnie miałam na myśli, o tej innej kategorii.
UsuńCo do głodzonego psa, to często faktycznie nie ma innego wyjścia, jak nakarmić .... i tak cztery znajdy mają u Ciebie raj, wygrały los na loterii, bo dałaś im dom i miłość.
I wykastrowałam dzisiaj Czajniczka:(
UsuńOjej, bidulek ..... ale jutro już będzie pewnie psocił, jak zawsze.
UsuńMam nadzieję, chociaż wet twierdzi, że na pewno się uspokoi. Trochę może, ale bez przesady, jest przecież uroczy z tym swoim obwiesiostwem. Już był czas, bo i dom i mnie czuć kotem. Zwłaszcza dzisiaj. Posiusiał się bidulek w koszyku i zanim do domu dojechałam, to leżał na tym, a umyć się nie ma siły. Nosiłam go pod bluzą, to trochę capię:) Ale co tam, się wypierze, wszystko mu wybaczam.
UsuńBedzie grzeczniejszy:))
UsuńMoże i się trochę uspokoi, a przynajmniej mocz nie będzie taki cuchnący.
UsuńNa szczęście ciuchy się wypierze, a Czajniczek wróci do sił szybciutko. Byleby się tylko na Ciebie nie obraził, że mu taki ból sprawiłaś, tzn. zawiozłaś go do tego niedobrego weta, który mu "ałka" zrobił ;))
Może nie zauważy braku...
UsuńBraku nie zauważy, tylko taki jest biedny dzisiaj:(((
UsuńI on ma byc od tego grzeczniejszy?? tez mam nadzieje, z enie zauwazy braku i ze INNI nie beda sie z niego smiac....
UsuńHana jak tam kiciul ,doszedł już do siebie . Nasz Myk ,jak zabraliśmy go po wybudzeniu , i dowieżli do domu ,to pierwsze co zrobił to zeskoczył że stołu na którym postawiłam kontener . Potem lekko się zataczając powędrował przed siebie i próbował wskoczyć na parapet .Po kilku godzinach w jego zachowaniu nie było sladu ,po przebytym zabiegu . A jak ma swój dzień ,to rozrabia jak pijany zając . Więc nie martw się że Czajnik skapcanieje :)))
UsuńWięcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania” (Dzieje 20:35).
OdpowiedzUsuńMika, jak mnie tak sciska w okolicach serca po przeczytaniu tego tekstu, to chyba dobrze?
OdpowiedzUsuńJeden maly szkopul z tym dzieleniem sie i dawaniem.
Gdzies przeczytalam, ze trzeba nauczyc sie przyjmowac.
Jedna z najblizszych mi osob,nie umie brac, nie chce dostawac, jest bardzo nieszczesliwa.
Jest takie powiedzenie: Przyjmujmy dary z nadzieją, że będziemy mogli odwdzięczyć się większymi.". Zarówno przyjmowania jak i dawania można się nauczyć. - tylko trzeba chcieć:)
UsuńKasia, są tacy ludzie, którzy panicznie boją się nie tyle brania, co rewanżu - czy to w sferze materialnej, czy niematerialnej. Znam (właściwie znałam) takich. Uważali, że wszystko wymaga rewanżu, że w życiu nie ma nic za darmo itp., nie przyjmowali np. gości, żeby się nie rewanżować. A potem narzekali na samotność.
UsuńO to mi chodzi. Wiesz, to moja mama wlasnie...
UsuńOj, to nie masz letko.
UsuńKasiu, to twoje ściskanie to największa nagroda dla mnie...
UsuńZ tym przyjmowaniem pomocy to dla niektórych ludzi wielki problem i nauka jest mozolna. jednym się wydaje, że obarczanie innych swoimi problemami jest niesłuszne, inni , jak pisze Hana, boją się, że też będą musieli coś dać. Tylko że z tymi pierwszymi bywa taki kłopot, że z tej niechęci do obarczania wynikają często jeszcze większe problemy...
Trudno żyć z takim przeświadczeniem, że nic od nikogo nie chcę i nie chcę nikomu nic zawdzięczać. Moim zdaniem to prosta droga do zgorzknienia i samotności. Jeśli twoja mama jest taka, to naprawdę może być bardzo trudne...
Dawać uwielbiam. Brać się uczę .
UsuńMnie też zawsze wkurza, jak ktoś coś za coś. Czasem robi się coś nie po to, żeby ktoś ten drugi się rewanżował. Spotykam się z tym czasem. Właśnie niedawno czegoś takiego doświadczyłam. Pomogłam w czymś tam. Zupełnie naturalnie, bez większego zaangażowania, po prostu mogłam pomóc. A tu za dni parę tadaaaaam prezencik ! Będąc w szoku odmówiłam kategorycznie, szczerze zażenowana. A teraz myślę, czy Osoba przypadkiem nie pomyślała, że w ten sposób daję do zrozumienia, że więcej nie pomogę.
Bo wiesz, to skomplikowane jest. Zetknęły się dwa podejścia: twoje altruistyczne i Osoby - coś za coś i nie chcę mieć żadnych zobowiązań. Ale może już tego nie roztrząsaj, ty zrobiłaś to co uznałaś za słuszne i już.
UsuńTo ja Wam daję buzi;)))))
OdpowiedzUsuńI vice versa!
UsuńDla mnie też?
UsuńJa też chcem buzi ,ja też :))))
UsuńJa też chcem !
UsuńNo, Kretowata, kolejka do całowania się ustawia!!!
UsuńDawaj Krecie, Dawaj! Ja tam buzi umiem brać!
OdpowiedzUsuńTo ja Wam daję buzi na dobranoc :))
OdpowiedzUsuńJuż dobranoc? Przecież to dopiero początek miłego wieczoru:)))
UsuńWidzisz, Miko jaka ze mnie imprezowiczka ostatnimi czasy ;) Za dużo nie wypiję, o 23 idę spać, bo nie wyrabiam .... :))
UsuńEkonomiczna jesteś:)))
UsuńRany Mika jak Ty już coś napiszesz ....
OdpowiedzUsuńZ dawaniem to ja chyba kłopotu nie mam, z przyjmowaniem, szczególnie pochwał to niestety tak.
Wiem że tak jest, znam przyczynę ale ciężko mi to zmienić.
Ps. sprzęt pochwaliłam za wcześnie, dziś znowu się biesi ale jeszcze da się wytrzymać.
Gardenio, trenuj, trenuj, małymi kroczkami, zobaczysz, to jest fajne!
UsuńNa początek przyjmij do wiadomości, że bardzo się cieszymy, że już masz komputer i możesz się do nas odzywać na bieżąco:)))
I uważaj na sprzęt!!!
UsuńJemu niestety jakiś znachor potrzebny :(((
UsuńO no masz, ! A znasz jakiegoś?
UsuńCoś się znajdzie chyba. Wspomniany już syn kuzyna, obiecał zabrać sprzęt do kolegi i go "zrobić". tylko muszę najpierw na coś zgrać moje pliki. Kiedy on się tam wybiera nie wiem.
UsuńObaj po Politechnice, co prawda nie po informatycznym ale chyba wiedzą co robią. Młodzież dzisiaj oblatana w temacie niezwykle, nie to co ja. Mam nadzieje ze zrobią to szybko i sprawnie i z ciotki skóry nie zedrą:)))
Nawet niech nie próbują!!! Możesz im upiec coś pysznego i fertig! To tak a propos dawania:))))
UsuńMika, wzruszylam sie...Jak dobrze jest przeczytac Twoje slowa. Dawac siebie, jakie to proste i piekne, a zarazem trudne dla niektorych...
OdpowiedzUsuńA wiesz jaka to dla mnie przyjemność, że ktoś to przeczytał, pomyślał i jeszcze się wzruszył?
UsuńŚciskam mocno:)))
Dodam dla porządku, że ja też przeczytałam, i że popieram. :) Jak i poniższe oraz powyższe komentarze mądrego ptactwa. :)
UsuńDaję buzi buzi ptactwu na dzień dobry. I Czajnikowi - bo wiadomo. :) Czy Hana słyszy? Proszę dopełnić formalności. :***
I PS do Hany: z noszeniem Czajniczka pod pazuchą to mnie wzruszyłaś. Bo ja tak samo z Majtkiem. A nawet polegiwał mi na kolanach w samochodzie w drodze powrotnej z lecznicy. I to sam się tam przykulał taki chwiejny, z transportera wylazł był. A było zagrożenie, że może się posiusiać - całkowicie mi to zwisało. :)
UsuńPoczochraj ode mnie aniołka Czajniczka :) Choć nie wiem, czy to możliwe. Bo dziś już pewnie całkiem wydobrzał, i prędkość światła wróciła. Ale boli patrzenie, jak zwierz źle się czuje. Ja ze swoją Kajcią po sterylizacji 3 tygodnie spałam na podłodze. Bo komplikacje pooperacyjne były. I nawet nie myślało się, że za twardo, że niewygodnie, że prawie spania nie było. Bo jakże inaczej być mogło. Jak się oswoiło, to odpowiedziałnośc za życie wzięte.
UsuńEwo :***
UsuńDziewczyny wy nasze kochane...
UsuńMoi kuzynostwo (starsze już osoby) przez 2 lata spali na zmianę na podłodze, bo ich staruszek jamnik nie dawał rady wyjść do nich na tapczan...
:) Jolko :)***
UsuńJolka, Ewa, Czajniczek zwisa teraz na najwyższym (pod sufitem!) poziomie drapaka (nówka sztuka z Czacza), słoneczko go grzeje, regeneruje się. Zasikane ciuchy i posłanka się piorą, pościel zaraz po, bo przyturlał się wczoraj do łóżka taki jeszcze trochę zasikany. Dzisiaj już się myje i znów pachnie Czajniczkiem. Okropne jest to ponarkozie, niby wiem, ale mimo wszystko trudno patrzeć na zwierzątko, które się przewraca, a jeśli leży, to podpiera się nosem. Jeszcze akcja Wałek przede mną.
UsuńPokaż Cajnicka na najwyższym piętrze nowego drapaczka.
UsuńTo dobrze, że Czajnikowi siły wróciły:)
UsuńEwa, pokażę Czajniczka, pewnie. W dzień zrobię lepsze zdjęcie.
UsuńKiedyś byłam sama sobie bardziej. Teraz jest troszkę inaczej.
OdpowiedzUsuńTakie alieniactwo i bycie sobie i dla siebie takie miałkie jest...
Można sie cieszyć samemu, ale lepiej wspólnie.
Chociaż czasem egoizm popłaca...
Kupiłam dziś w sklepie ciastka. Miały byc dobre. Jakieś takie fikuśne.
Kupiłam sztuk pięć. Z intencją zjedzenia w samotności :)
I wiecie jak dobrze?!
Jakby Absorbery zjadły to by z nocnika nie zeszły, a jaki ból brzucha...Zatrucie cholerne.
No chyba, że mnie pokarało...?
Tupaja, nie pokarało Cię, uchroniłaś dzieci przed zatruciem. Jak dobra matka, najpierw wypróbowałaś na sobie:)
UsuńPrzypomniało mi się od razu jak to mój tato w dzieciństwie przed Wielkanocą w Wielki Piątek ukradł ze stołu z przygotowaną święconką ( wtedy ksiądz przychodził do domu święcić cały stół) pęto kiełbasy i większość pożarł po cichu, a resztę schował w dziupli. I tak się pochorował, że całą Wielkanoc nic nie mógł jeść...
UsuńOrszulka, dawanie siebie jest chyba najtrudniejszym z "dawań", oznacza czasem rezygnację. Rzecz w tym, żeby umieć rezygnację zamienić na dar...
OdpowiedzUsuńZamienić rezygnację na dar .....Tylko czy naprawdę trzeba . Często taka osoba postrzegana jest jako oferma i jeśli jej z tym dobrze to....dobrze ,ale to często stwarza dyskomfort psychiczny i wtedy warto powalczyć o siebie .
UsuńMarija, pytanie z czego rezygnujemy. Już sam rzeczownik "rezygnacja" niesie negatywne konotacje. Może użyłam niewłaściwego słowa.
UsuńPowiem tak ,kiedyś dawałam bez rzadnych oczekiwań i wytworzyła się taka sytuacja ,że inni tylko brali , ale ja nie potrafię być altruistką ,mnie to po prostu uwierało . Więc zaczełam to zmieniać ,co wcale nie było proste .
UsuńNajgorzej zapędzić się samemu w ciasną uliczkę, z której trudno wrócić:)
UsuńDzisiejsza akcja "Czajnik" nadszarpnęła mój system nerwowy i chyba muszę iść spać bom cienka. I utulę Czajniczka. Dobranoc Kury, zwalniam jedną grzędę:)
OdpowiedzUsuńTulcie się, tulcie i śpijcie słodko . I nie siusiajcie...
UsuńNo co ty Mika trzeba siusiać ,tylko w miejscu do tego przeznaczonym ;)
UsuńMarija, ja sobie radzę, Czajniczek w nocy oblał moje ciuchy, ale to z miłości i narkozy. Dzisiaj wstał jak młody bóg!
UsuńA ja nie mam gdzie sikać, bo mi kibel zdemontowali, i latam po sąsiadach .
UsuńRatunkuuuuu, reeeeeemont się zaczął !!!!!!!!!
No widzisz, zaraz ci Czajniczek pokaże co potrafi i nic a nic nie skapcanieje!!!
UsuńEwuś, kibicuję, wiesz, że kocham remonty!!! A do wiaderka to nie łaska?
Ewa, przyjezdzaj, tylko jakiegos nadzorce zostaw;)
UsuńHana-jakze sie ciesze, ze Czajnik wydobrzal:)
Ojacie, Ewa, a wczoraj myślałam o Twoim remoncie i myślałam, że już po:(
UsuńKiedy mieszkałam w P-niu jeszcze, pewien mój znajomy na czas remontu łazienki wysłał żonę gdzieś tam, sam sikał do butelki, a jakby co, latał do Ikei. Nie masz Ikei w pobliżu? Albo chociaż Castoramy?
Dzięki Kasia, jeszcze jest trochę taki cichutki, ale myślę, że wszystko będzie dobrze.
UsuńDobrze będzie z Cajnickiem. Już zaraz :)
UsuńHanuś, wczoraj się zaczął. Argamedon. Pies i kot na uspokajaczach. Ja na odzulających, bom uczulona. Teraz akurat łomot, bo wierci bruzdy. Kajka jęczy, Franka z obłędem w oczach leży w fotelu. Kuweta w dużym pokoju. O, mam pomysł, chyba sama zacznę do kuwety sikać : Najbliższa IKEa w Warszawie ! Ratuuuuuunkuuuuu !!!!
Mysmy chodzili do lasu;)
UsuńJa szczałam do wiadra. A coby się nie nadwerężyć, siedzenie z krzesła zostało wyjęte, a wiadro ustawione pod nim. Polecam.:-D
UsuńAgniecha, już Mika mi to też radziła. Dzięki dziewczyny za cenne rady :) właśnie skorzystałam ! Szczanie do wiaderka na balkonie ! Całe szczęście, że balkon ma balustradę pełną. Surwiwal normalnie.
UsuńWspółczuję, ale... się uśmiałam:)
UsuńEwa, do mycia powieś sobie na balkonie, na jakimś drągu, konewkę i prysznic gotowy! Niech se chłopaki w spokoju remontują!
UsuńJa też wiaderka używałam, jak wc było robione, na szczęście tylko 2 dni...
UsuńTo ja tak wtrącę nieśmiało, bo widzę, że na tym blogu wszyscy ze sobą zaprzyjaźnieni, więc czuję się niepewnie, staram się dzielić, ciasteczka piekę dla znajomych, rodziny, dzieciakom zabawki szyję, czas znajduję, żeby wysłuchać... Nie jest to trudne, ani ofiarne, choć czasem nie śpię wcale, ale radości sprawia wiele. I zawsze zaskoczona jestem, i szczęśliwa niezmiernie, kiedy ktoś zechce dla mnie coś malutkiego uczynić. I niby to takie oczywiste, że warto się dzielić, ale w ludziach jakby coraz więcej egoizmu. I nie chcę tu siebie stawiać za ten pozytywny przykład, bo sama najlepiej wiem, jak daleko mi do idealu.
OdpowiedzUsuńKalipso, co nam szkodzi - z toba się też zaprzyjaźnimy;))) Daj nam szansę;)))
UsuńZ ust mi wyjęłaś Kretowata. Kalipso, my się szybko zaprzyjaźniamy!
UsuńWiem cos o tem:)
UsuńKalipso, nawet nie wiesz jaką mi przyjemność zrobiłaś swoim komentarzem:)) Cieszę się, że i nowe osoby do nas trafiają i tak jak Hana napisała, my się szybko zaprzyjaźniamy, więc zapraszamy częściej:))) Twój komentarz to właśnie żywa ilustracja tego o czym pisałam, a ideałów na świecie nie ma. Najważniejsze jest dążenie...
UsuńDzięki za miłe przyjęcie. Czuję, że fajne z Was dziewczyny:)
UsuńDziękujemy, odczucia wzajemne:))
UsuńMądry wpis, mądrej osoby. Powyżej Kury i inne napisały równe wartościowe komentarze, więc ja już nie muszę. Pozdrawiam Was wszystkie o poranku.
OdpowiedzUsuńDzięki, dobra kobieto. Pozdrawiam już prawie w południe:))) słoneczne!!!!!!!!!!!!
UsuńAgniecha, na łatwiznę idziesz:)
UsuńNo co Ty chcesz ode mnie, ja już mam taki charakter. Nie Ty jedna mi to wytykasz.
UsuńTo znaczy, że coś w tym jest? A ja tak sobie palnęłam:)
UsuńJa też nie wiem, co mogłabym więcej napisać. Mądre z Was dziewczyny i jestem dumna, że Was znam ;-) Zaiste, piękny poranek w Izerii. Ściskam Was czule ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też pięknie;))))) Jeszcze jak!!!
UsuńI u mnie, chociaż od rana latałam po wsi i szukałam Wałka. Wrócił złachany, jakby nigdy nic. Teraz robimy całkiem nowy płot. Przynajmniej w newralgicznym miejscu.
UsuńDzięki Inkwi, ja też jestem dumna z takich koleżanek:))) U mnie też przepięknie, choć góry bielusieńkie!
UsuńTrza umiec i dawac i dostawac...ja jakis czas temu serca kawal wlozylam w zrobienie prezentow (gwiazdkowych - objazdowe Swieta troche byly) nie tylko dla rodziny ale i dla dalszych krewnych i znajomych. I OCZEKIWALAM, ja gupia baba, ze im sie spodoba, albo choc beda udawac, ze im sie spodoba. U jednych przedmiot wykonany skonczyl w stosie gazet przeczytanych, u innych powieszony w ciemnym kacie, etc etc....no i zrobilo mi sie przykro a potem sobie pomyslalam, ze juz nigdy nie zrobie im niczego a pozniej sobie pomyslalam, ze czego ja sie wpierniczam, nie kazdy ma obowiazek cieszyc sie z jakiegos mojego bubla, potem sobie pomyslalam, ze ludzie sa rozni, potem sobie pomyslalam, ze nie moge oceniac ludzi tylko wedlug mojej miarki czy lubia to cos czy nie, a potem sobie pomyslalam, ze wiecej energii wydatkowac trzeba na najblizszych i roznych na oko potrzebujacych. No i jest dobrze, ale ta zaderka zostala. Moze to ten egoizm :P
OdpowiedzUsuńOpakowana Krysiu ,tak jakbyś mówiła o mnie ,identyczny tok myślenia . Jestem na etapie ,że ofiarowuję swoje prace tylko tym ,którzy potrafią w nich zobaczyć jakąś wartość .
UsuńNie wiem co lepsze..Mialam takcih znajomych, ktorych czasem obdarowalam starociami. I gdy przyjezdzalam, to widzialam, ze sa specjalnie dla mnie wyjete na przodek kredensiku, ze niby uzywaja, lubia.Wcale tego nie oczekiwalam:)))
UsuńOpakowana, każdy gdzieś tam takie zaderki niesie. Osobiście nie przywiązuję do tego wagi, nauczyłam się, że nie wszyscy lubią to samo, co ja. Chociaż nie rozumiem! Przecież lubię wyłącznie piękne rzeczy i robię wyłącznie przepiękne prezenciki!
UsuńKasia, a może oni NAPRAWDĘ lubili? Jakby co, to ja lubię!
UsuńPewno, że to przykre, jak się starasz i z radością coś robisz a potem to nie jest w ogóle doceniane.Zaderka zostaje to prawda, ale ty możesz być z siebie zadowolona:)) A następnym razem kto inny dostanie. I doceni.
UsuńZ dugiej strony, przecież nie lubimy fałszu u bliźnich. Nakłamie, że wspaniałe, Ty za rok wyskoczysz z czymś podobnym, i spirala zakłamania się kręci. A przedmioty, które komu innemu by się spodobały, lądują w śmietniku. Trudno manewrować czasem pomiędzy szczerością a uprzejmością.
UsuńAgniecha - no prawda, ale od razu na smietnik czyli miedzy przeczytane gazety?? No ale sa gusty i gusciki, dlatego nie ma zadry a zaderka, ale juz mi tez wisi i dynda (i powiewa). Ja nie nadazac robic roznych rzeczy (te piekielne lapki do saganow...) dla osob, ktore je CHCA, to co sie bede obcyndalac cala reszta....no wlasnie, gdzie te szmaty na lapki..widzial je kto gdzie zatrynilam (juz patrzylam kolo maszyny, wiec prosze mi tego nie podpowiadac :P )
UsuńOpakowana, sprawdź, czy nie skitrałaś w lodówce.
UsuńSmutne jest, że osoby, którym coś się zrobi własnoręcznie nie doceniają tego. Ale tak za bardzo nie należy się tym przejmować - tylko trzeba wiedzieć komu je można dawać:)
UsuńHana - patrzylam. W zamrazarce tez...moze w szafce z butami. albo w recznikach...albo pod lozkiem....
UsuńAlbo w pralce, w samochodzie, w innej torbie, w szafce z dokumentami, w spiżarni, na strychu...
UsuńNo to ja się chyba troszkę wyłamię... zgadzam się trza umieć dawać, trza umieć brać... ale i trza umieć cieszyć się w samotności... po prostu trza umieć być szczęśliwymi w każdych okolicznościach przyrody :)
OdpowiedzUsuńTak Beato , niektórzy tak mają ze muszą pobyć same ze sobą :)
UsuńI w tym nie ma niczego fuj! Uwielbiam pobyć sama od czasu do czasu. Dotąd nie przyszło mi do głowy, że to egoistyczne. Chyba nadużywa się trochę pojęcia egoizm. Jeśli chcę pobyć sama, bo mi to jest potrzebne, to nie powinnam się zmuszać wręcz przeciwnie, bo wtedy nie będę miła:)
UsuńAtaboh, to nie wyłom, to uzupełnienie i pokazanie drugiej strony, jak najbardziej prawdziwej. Każdy ma dni, gdy chce być tylko dla siebie a nie dla innych, bo jest zmęczony, albo źle się czuje, albo po prostu ma dość ludzi. Ja chciałam napisać o takim globalnym nastawieniu i to się nijak nie kłóci, tylko właśnie uzupełnia. Dzięki!
UsuńJak najbardziej, byc samemu/samej to najczystsza forma egoizmu, ktora powinnismy sie rozpieszczac. Hurra za klucze w drzwiach do lazienki ;)))
UsuńJa ZAWSZE rozpuszczalam cala moja zywine - meza, dzieci, psy, koty, myszki, chomiki (swoje i nieswoje) etc etc, nie oczekuje rozpuszczania mnie (choc wytrzymywanie ze mna uwazam juz za rozpuszczanie mnie, hrehre), ale uwazam, ze sama moge siebie tez rozpuszczac (jak juz porozpuszczam te zywine).
Opakowana, a wtedy sru, na 10 minut do łazienki! A co!
UsuńPrzegapiłam wczoraj takie fajne gadanie tutaj. Nocny Marek jestem, mogłam się włączyć, bo uwielbiam te Wasze pogaduchy. Za to mam dla Was na temat dzielenia cytat od Magdaleny Samozwaniec: "Jesteśmy dobrzy dla ludzi, aby się sobie bardziej podobać."
OdpowiedzUsuńA na poważnie, to zgadzam się z powyższymi komentarzami i nie będę na siłę nic mądrego wymyślać.
U mnie też piękny poranek.
Trochę czytałam Samozwaniec i o Samozwaniec ,ona miała specyficzny stosunek do zycia , Ale dom Kossaków był specyficzny ,a może to cała epoka taka była ?
UsuńEwa2, z tym podobaniem się sobie to trochę jest kółko graniaste. Jeśli sobie się podobam i się lubię, jestem lepsza dla bliźnich - nic w tym złego i jak zwał, tak zwał, liczy się efekt.
UsuńEwo2, musisz być bardziej czujna!!! Co do Samozwaniec to jest ten jeden aspekt dzielenia się, ale lepsze to niż oczekiwanie na "dowody wdzięczności". I w końcu samym sobie jest nam lepiej ze sobą. Ale namotałam:((
UsuńMiko - namotałaś - fakt;)))) Ale co tam - życie jest piękne;)
UsuńDo namotania dołożę dalekowschodnie (chińskie?) porzekadło: "nienawidzimy tych, którym powinniśmy być wdzięczni". Więc prawdziwe dawanie według mnie, to takie, które się na żadną wdzięczność nie ogląda.
UsuńI to jest sedno. Czymś innym jest oczekiwanie wdzięczności, a czymś innym radość z dawania!
UsuńO to, to właśnie!!!
UsuńMikuś, mądrze napisałaś. Jest mi to bardzo bliskie :)
OdpowiedzUsuńZ żalem, ubolewaniem i rozdartom duszom muszę Was chwilowo porzucić. Płot wzywa.
OdpowiedzUsuńA mnie obowiązki domowe. Do wieczora!
UsuńMiko, tekst piękny i wartościowy...
OdpowiedzUsuńSiedzę i się zastanawiam. Jaka jestem? Myślę, że trochę spaczona, zarówno w jedną, jak w druga stronę.
Bo potrafię i dawać i brać, ale bywa, że miewam i z jednym i drugim problem. Nie chodzi tu raczej o rzeczy materialne.......
chodzi o czas....
Jakoś od pewnego czasu tak bardzo dobitnie dotarło do mnie, że, aby być w zgodzie ze sobą
powinnam, a nawet muszę świadomie dzielić się czasem. Uczę się tego i jest to piekielnie trudne, powoduje rozterki i wyrzuty sumienia, ale są postępy. Potrafię już otwarcie odmówić podzielenia się swoim czasem wtedy, kiedy uznam, że ten czas dla mnie jest niezwykle ważny, choćby to było leżenie do góry kołami. Zwyczajnie oduczam, że Mnemo to jest na każde zawołanie.
A w drugą stronę? Jeśli ja potrzebuję czyjegoś czasu to też nie przeżywam, czy powinnam, czy wypada, czy nie skomplikuje swoją prośbą czyichś planów ,tylko zwyczajnie pytam/ proszę.
Nie wiem, czy to jasne, co napisałam, ale tak mi to się jakoś ułożyło.
Mnemo z przyczajki.
Dobrześ powiedziała Mnemo z przyczajki :) Właśnie, ja też mam problem z dzieleniem się czasem. Też czasem jest to jakby wbrew mnie, ale też się uczę. Bo te materialne dawanie i branie to jakoś ogarniam.
UsuńZrozumiałam. Też się uczę tego ciągle.
Usuńbardzo jasne, co napisałaś. Myślę, że ten brak czasu jest bolączką bardzo wielu ludzi, nie starcza nam go dla samych siebie a co dopiero dla innych. A gospodarowanie nim jest trudne i mozolne.
UsuńMiko, pieknie napisane... dawanie, branie, dzielenie się rzeczami, czasem... tylko trzeba uwazac, zeby nie przegiac w ktoras stronę!
OdpowiedzUsuńJa jak zaczelam sie dzielic z miejscowymi i materialnie i czasowo... to w koncu pomyslalam, ze oni ktoregos pieknego dnia rozbiora mnie cala i... nauczylam sie mowic Nie! Dawac, dzielic sie nalezy... tylko zeby to nie bylo wbrew sobie, musi byc rownowaga jak we wszystkim i to musi wyplywac gdzies z glebi nas... nic na sile, bo to wtedy wbrew nam!
Amelio, dokładnie tak jak napisałaś, ustalanie granic jest konieczne, po prostu dla obrony siebie.
UsuńHana ja do Ciebie z tą kastracją. My przeżyliśmy bardzo opisałam na blogu. Ale poświeciliśmy cały dzień na to. Po zabiegu śpiącego nie zabieraliśmy w swoim kontenerku sobie leżał i spał u weta a my :)) jak te "rodzice" siedzielim przy nim. Wetka w przelocie zaglądała od czasu do czau. Głaskalim wołalim a on spał i spał aż wreszcie zaniepokojona podniosłam łobuza do góry, oczy otworzył, rozejrzał się bystro i szybko nie chwiejnie wcale, powędrował do kontenerka. Aleśmy trzy godziny tak siedzieli, pewnie po godzinie już był całkiem przytomny. Może z wałkiem też tak zrób? Po powrocie do domu miał jeszcze spać, akurat, wywlekał z pojemnika zakazane jeszcze jedzenie, aż wreszcie uległam, dostał jeść i dopiero poszedł spać.:) oj te koty robią w człowieku wielkie ciepłe otwarcie serc. Ale fajnie tu u was w tym kurniku :)).
OdpowiedzUsuńElka, dzisiaj z Czajnikiem jest tak, jakby żadnej kastracji nie było. Może tylko ciut więcej śpi, albo jestem przewrażliwiona i tak mi się wydaje. Wczoraj też czekałam, aż się wybudzi z narkozy i dopiero pojechaliśmy do domu. W aucie się posiusiał biduś na posłanko w koszyku-transporterku. W domu wylazł stamtąd o własnych siłach i mocno chwiejnie poszedł sprawdzić miskę! Potem próbował wskoczyć na biurko i spadł, zanim go dopadłam. Resztę wieczoru spędził za moją pazuchą, w okolicach 23.00 już był całkiem żwawy. Na tyle, że dał radę wtarabanić się do łóżka. Teraz siedzi na najwyższym poziomie drapaka (im wyżej, tym lepiej) i myje się. Odpocznę z miesiąc i kolej na Wałka:(
OdpowiedzUsuńNo widzisz, Czajniczek żywotny bardzo jest:)) On ci jeszcze da nieźle popalić, z jajeczkami czy bez.
Usuńto ta narkoza tak go zalatwila...cala reszta to pewnie nie za bardzo zauwazyl...w koncu kotek to rozne rzeczy wyprawia i na rozne drapki i sikajaca krew malo uwagi zwraca. Za to mialas kocierzynski i tez do siebie dojsc moglas ;)
UsuńKocierzyński jest piękny!!!! Jeszcze psiorzyński? Piesorzyński?
UsuńMika, wcale nie chciałabym, aby stał się nagle grzeczniutki jak aniołek:)
OdpowiedzUsuńJa myślę, czułabyś się nieswojo:)))
UsuńJejku a ja wczoraj w TV widziałam, jak odjajczają ogiera. To dopiero widok, bo konia po uśpieniu trzeba przetransportować na wysięgniku na łóżko operacyjne.Na kopytach miał założone takie butki operacyjne. Przypomniało mi się, jak to na wsi odjajczano prosiaki...... makabra, scyzorykiem, żadnego znieczulenia czy usypiania, na żywca. Brrrrrrrrrrrrrrrrrrr
OdpowiedzUsuńNo patrz, a u nas, prostaków, na łące. Bez łóżka. Natomiast z narkozą krótką a sprawną. Poproszę o wiadro ciepłej wody, powiedział specjalista. Pół godziny i koń znowu jak przed. ( minus jajca, oczywiście )
UsuńOesu, Mnemo, nawet nie chcę o tym myśleć (o prosiakach). Podejrzewam, że proceder trwa nadal. Kasę będą wydawać na weta?
OdpowiedzUsuńLudzie, dlaczego w słowach kluczowych są nachały???
OdpowiedzUsuńDobranoc wszystkim:)))
Co to są "nachały":))))?
UsuńNachał, to ktoś nachalny chyba? Jak ja z tym Czajnikiem:)
UsuńNo tak , jakaś nachalna persona, ale skąd u nas ???
UsuńNie nooo, gdzież:))))
Usuńwiesz co...samochod mi pasuje, to jest graciarnia totalna...dawnymi czasy, kiedy w kolko kupowalam z hameryki szmaty na patchwork bylo to wlasnie skladowisko onych szmat. szafki z dokumentami nie posiadam. sa one rozflancowane tu i tam... do spizarni boje sie zagladac, ale tam stoja pudla z materialami, oj stoja...na strychu niedawno robilam porzadek, to w zasadzie moga tam byc, bo wogole nie wiem co tam mama...dlatego trzeba leciec i robic bajzelek niewielki....
OdpowiedzUsuńmam cos do napisania nie na temat ale smieszne dosc i koniecznie musze sie podzielic z WAMI.
Bylam na poczcie (smieszno i straszno, jakas baba zemdlala, podobno to robi 10 x dziennie), ale nei to jest msieszne i nie to, ze wyszlam z poczty po 10 minutach a nie 25. Wiec poszlam do taniek ksiegarni vis a vis - chodze, patrze, ksiazki jak to ksiazki wystaja tak, a to tak, a to stoja tak albo leza i niekoniecznie widac caly tytul, wlasnie doszlam do ksiazek kucharskich i przyciagnal moje oko tytul widziany do polowy i bez okularow. Moj musk galopuje zawsze i dorabia konce slow (bez okularow) w tempie swiatla. No i zobaczylam pol tytulu...Cann...
Cook...
No wiec raz dwa dorobilam tytul - Cannibal Cookbok.
Okazalo sie nudniejsze - Cannabis Cookbook.
Moja coreczka to skwitowala - cannabis cookbook nudniejsze, hahahahahahahha.
I to tyle.
Opakowana, Ty to masz upodobania:)))
Usuńno wlasnie nie wiem czy mam upodobania czy tak jakos sie samo wypsnelo, freudowsko jakby :P
UsuńHa, nie wiem, które nudniejsze... Ciasteczka cannabisowe ponoć niezłe są:)) Opakowana, teraz przez ciebie w słowach kluczowych będzie cannabis albo kanibale...
UsuńOooo, to przygody na wyspach Morza Karaibskiego lub Nowej Gwinei się marzą:))))
OdpowiedzUsuńw zasadzie, jakby sie kto uparl, to moznaby ksiazeczke wozic se soba wszedzie i korzystac, jak jasa atrapa ludzka wejdzie w droge .....
UsuńOpakowana, freudowsko, to przecież jasne!
OdpowiedzUsuńTakiej ludzkiej atrapy to ja bym się brzydziła. Ale spośród nas, tutaj, to już bym sobie wybrała...
Ciekawe kogo:))))
UsuńZrobimy losowanie. Mika, montuj sondę.
OdpowiedzUsuńo jaką atrapę ludzką chodzi ??? Co losujecie ?
OdpowiedzUsuń(może pytania dziwne, ale dziś robię tylko dziwne rzeczy:) aż sama się dziwię :)
Ewa, losujemy kogo zjeść. Opakowana zasugerowała...
UsuńZgadzam się z Tobą w stu procentach, dlatego też nie lubię ludzi bezużytecznych, a jest ich teraz bardzo wielu. Mają pieniądze, mają wygodny dom, związek i... i co? Nic poza tym od siebie nie dają. Bo kłopot jest wziąć biednego psa, albo tym bardziej adoptować dziecko, bo kłopot jest potrzymać kogoś obcego za rękę, bo kłopot jest widzieć dalej niż czubek własnego nosa. Takie osoby są bardzo blisko nas...
OdpowiedzUsuńTaaak, unikanie kłopotów staje się celem życiowym czasem. A czubek własnego nosa staje się pępkiem świata...
Usuń