Jako, że Wałek ostatnio zajmował sporo miejsca na łamach, nazwijmy rzecz po imieniu. Został celebrytą. I to nie tylko w Polsce, ale także poza jej granicami. Wszystkim fanom na świecie donoszę, że operacja się powiodła, pacjent czuje się dobrze. Jedyną niedogodnością jest kołnierz. Musi w nim chodzić, bo się wylizuje. Chyba, że zalega za moimi plecami - to bez kołnierza. W trójkę nie zmieścimy się na fotelu.
Dzisiaj byliśmy na wizycie kontrolnej. Jak na rekonwalescenta nieźle sobie poczynał. Mój absolutnie nie mógł dzisiaj ze mną pojechać, a trzeba Wam wiedzieć, że Wałek w samochodzie jest spokojny wyłącznie na moich kolanach. Cóż było robić? Zapakowałam Wałka z tyłu, można powiedzieć, że do bagażnika, wyjąwszy półkę spod tylnego okna. Krzywdy nie miał. Wymościłam mu tam kołderką, zdjęłam zagłówki, żeby mnie słyszał i widział. Wałek luzem w samochodzie grozi poważną kolizją - jest nieobliczalny. Dopóki jechaliśmy, siedział cichutko. Pod lecznicą, już kiedy go wyjmowałam z samochodu, puścił pawia na mnie i kołderkę. Następnie:
- z ekscytacji innymi pieskami w lecznicy przydepnął mi pazureirem palec u bosej nogi w klapkach tak, że polała się krew i wet musiał najpierw opatrywać mnie
- obsikał wagę w poczekalni
-obsikał drzwi gabinetu
- włączył alarm w samochodzie. Zostawiłam go z tyłu na minutę dosłownie i wróciłam po tabletę, żeby już nie jeździć z nim w piątek. Nie wiem, jak to zrobił, ale przelazł z bagażnika do wnętrza samochodu i tak się tam miotał, że uruchomił alarm...Byłam pewna, że nie przelezie, bo kołnierz jest duży. A jednak...
Zawiozłam gada do domu i musiałam wrócić na pocztę, już nie ryzykowałam podobnych ekscesów. Wysyłałam list i z tego wszystkiego na pytanie czy ma być zwykły, odparłam: nie, piruet! (Mnemo, to Twoja sprawka!). Po drodze wstąpiłam do tzw. używek. Stał tam jakiś mikser, czy coś w podobie opatrzony kartką z napisem: Niena pszedasz.
A to zdjęcie celebryty przed:
Z przymkniętymi z lubości oczami łapie czarowne zapachy od tego W. z górki co mo suke co się guni |
Kumple (nadal przed) |
I po ptokach... |
Jest welurowa, malutka, w pięknym, śliwkowym kolorze
Jestem pod wrazeniem...wszystkiego, napisu w sklepie, jak twarzowo celebryta wyglada w abazurze, ekscesow, sikania i przepieknej pozy....jestem zakochana.
OdpowiedzUsuńDodam, ze widze, zem PIERWSZA zakochana....
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie ! Ja już dawno kocham Celebrytem !
UsuńDziefczynki! Na ubitom ziemie!
Usuńale pode tym postem to JA pierwsza zakochana :P tylko o to chodzilo, stazem milosnem na pewno odpadam, choc ogniem chyba nie ;)) Na ubitom glebe chyba nie pojdziem, co nie? tu tosie niektore panienki chwalom, jak pierwej pode postem cosik napiszom, to ja jedna pieczen przy dwu ogniach i wogle...
UsuńAle łapie z namaszczeniem ten zapach ;) Zdolna psina z tego Wałeczka i konszachty przed tobą mają te twoje chłopaki . Kołnierzyk solidny , nasz Morus nosił takie byle co ;)
OdpowiedzUsuńZagadka: jest małe, obłe, przyjechało z Mazur i ma na skorupce literkę P. No i czeka :)
OdpowiedzUsuńPuli jajo!!! Ludzie!!! Pula zniosła!!!
UsuńZostała przyłapana na gorącym znoszeniu, więc nie ma ściemy - to jej jajo!
UsuńDzielna dziewczyna!
UsuńNo i wiesz. Czekamy :)
UsuńJa też. Tylko obchodź się z nim jak z jajkiem:)
UsuńJa nie wiem, czy tu się nie za dużo ostatnio rozmawia w temacie jajek? Tylko jajka i jajka...
UsuńTo może dla odmiany pogadamy o ajerkoniaku?
UsuńO koglu moglu :)
UsuńO jajecznicy??
UsuńA jaki kolor skorupek ma jajo od Pauli?
Puli :)
UsuńJest... beżowe. Ciemniejsze od jajek kur brązowych :)
Czarne, jak w siarce japońskiej ugotowane!
UsuńAaaa! No i się czarcie jaja zez Japonii przedarli do kurnika. :)
UsuńPrzepraszam Pulę za przekręcenie, kajam się. A jadłaś już, pyszne?
Usuńja dolaczam do kogla -mogla. Z jednego jaja wystarczy. Z sokawka koniecznie plastyczna.
UsuńOpakowana, miłość wszak ślepa jest:)
OdpowiedzUsuńKuro Dzika, a cozes Ty temu Walku uczynila? Czyzbys pozbawila go klejnotow? Biedne biedactwo!
OdpowiedzUsuńPrzy czym spryciarz level +100 oraz rozrabiaka i obszczywacz.
Jak go nie kochac? :)))
Panterko, z przykrością, ale pozbawiłam:(
OdpowiedzUsuńJa to go MUSZĘ kochać...
Jestes bardzo odpowiedzialna mamusia dla Walka. Gdyby tak wszyscy... :(
UsuńEch, Panterko, to temat-rzeka, gorzej, bo rzeka się gdzieś kończy. Tu, na wsi to makabra.
UsuńNo to Wałek jak nówka nieśmigana:))))
OdpowiedzUsuńAle moje serce i tak skradł Frodek. Kocham tego olbrzyma i proszę go podrapać ode mnie.
Torebusia cacko, choć nie dla mnie. Nie lubię torebek i już.
Jedyne jakie toleruję, to takie z długim paskiem, żeby mi przez łeb przelazł, bo inaczej to mi z ramienia spada i koniec, a pagonów nie myślę szyć, żeby się trzymała.
Wiem Gardenio, wiem, że kochasz Frodo. On spokojniejszy, ale w odróżnieniu od Wałka do samochodu nie wejdzie za żadne skarby. A wnieść go - nie da rady. Na szczepienie wet przyjeżdża tutaj, jak do kunia:)
OdpowiedzUsuńI kocham torebusie. Nie wiem, czy kiedykolwiek zadam nią szyku, ale lubię mieć...
OdpowiedzUsuńMieć torebusie mogę ,ale z noszeniem mam tak jak Gardenia ,tylko na długim pasku . Teraz to i na długim pasku tylko nie kiedy ,ze względu na kręgosłup ,noszę przede wszystkim plecaki .
UsuńKażdy ma coś co uwielbia, choć może mu się to nigdy nie przydać.
UsuńW moim przypadku są to włóczki, nigdy nie mam ich dość.
Ps. Wcale się Frodkowi nie dziwię, takiego dostojnego psa do samochodu wpychać...no wiesz!!
Wet się może pofatygować, przy okazji się przewietrzy:)))
Ojtam, ojtam, mam tak samo w zasadzie. Na długim pasku i na ukos oraz im większa, tym lepsza. Ale przecież nigdy nie wiadomo, kiedy wytworna torebusia się przyda! To mam!
UsuńOho, widzę, że masz z torebusiami jak i ja. I jeszcze mam tak z butami (dlatego czytając u Ani M. o jej niechęci do posiadania więcej niż jednej pary butów, aż odczuwałam wyrzuty sumienia). Mam butów i torebek po sufit, a chodzę niemal stale w jednych i z najbardziej dyżurną, najwygodniejszą (bo przez ramię - jak Gardenia) torebunią. Co za licho wew człeku siedzi! :]
UsuńPS. I jak Ty - na ukos. :D
UsuńJa sobie sprawiłam ostatnio (no w zeszłym roku) tzw. listonoszkę i to jest to. Przez łeb, na ukos i mogę ganiać.
UsuńMario plecaczki też lubię.
Kurka, przeczytałam "placuszki" i szukam, i latam po komciach, by dociec, o jakie placuszki idzie... A okulary dopiero za kilka miesięcy, bo kolejka do okulisty, a dziś mi pani nie mogła zaordynować, bo do badania nakropiła mi świństwa i zepsuła widzialność.
UsuńJolka, za kilka miesięcy myląc plecaczki z placuszkami z głodu padniesz!
UsuńKochana placuszki też lubię, po moich kształtach to widać niezawodnie.
UsuńA kiedy się chciałam zarejestrować na następną wizytę i za nic nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie mogę dziś, tylko mogę to zrobić na początku czerwca, żeby dostać termin na sierpień, to mi pani rejestratorka powiedziała, ze chyba nie oglądam telewizji, że nie wiem, jak wygląda rejestrowanie do lekarza. Myślałam, że padnę. Zdębiałam i zapytałam, czy sugeruje mi ona, że powinnam oglądać telewizję, żeby stamtąd się dowiedzieć, jak się zarejestrować do okulisty, a ona na to, że to też jest jakiś przekaźnik informacji. Minę, jak mi na twarz wyszła w tym momencie, musiała być bezcenna. Z tego wszystkiego po wyjściu stamtąd weszłam w parku w g..., bo mi się chciało zrobić zdjęcie ciekawemu drzewu (z tymi rozszerzonymi źrenicami!).
UsuńUff, ale się wyżaliłam.
Przybij piątkę JolkoM w kwestii butów i torebek. Ostatnio mówiłam do Miki, że znajdę jej za grosik jako fajno torebkie, a ona mnie na to: Po co, przecież jedną już mam.. To dopiero, nie?
UsuńCo nie, Mika?
Gardenio, a któż nie lubi placuszków?!
UsuńJolka, jakie drzewo ma rozszerzone źrenice? To ja też zrobię zdjęcie. A wleźć w gówinko to na szczęście przecie - znaczy załapiesz się do okulisty już w lipcu.
UsuńMoże i są ale ja nie znam.
UsuńKiedyś nakarmiłam koleżankę placuszkami z kwaśnego mleka na prozie (czyli sodzie oczyszczonej). Teraz jak dzwoni to się pyta czy będą. Ale nie mam już mleka swojskiego, a ze sklepu kefir to nie to.
Mnie jeszcze tymi placuszkami nie nakarmiłaś, a już sobie wyobraziłam... Zejdę chyba znów co chycić do pożarścia.
UsuńJak przyjedziesz na Podkarpacie to będą, na swojskim mleku.
UsuńChoćbym miała jakąś krasulę na pastwisku dopaść i wydoić :)))
Gardenia, to Ty nie wiesz, że mleko od zestresowanej krowy się warzy?
UsuńWiem ,ale czym mam krowę stresować to nie wiem?
UsuńGardenia, no jak wlecisz z rozwianem włosem na prerię i rzucisz się doić obcą krasulę, to ona na bank będzie miała stresa!
UsuńAaaa o to cho...Uczeszę się wobec tego i chustkę na łeb coby się nie skapła, że to obcy.
UsuńA wiesz, że u nas kiedyś to było krasul do wyboru ,do koloru. Teraz zostało naprawdę niewiele.
Więc na to mleko to naprawdę zapolować trzeba by.
Psem???
UsuńMój kuzyn ma sporo krów ,więc w razie czego ,mogę załatwic jakąś dostawę
UsuńJeju, i stresa krasuli byś nawet dla placków dla mnie nakarmienia przysporzyła! Dobrze jednak, że Hana Cię opamiętała w porę, to już wiesz, że jak się zastanowić i odpowienio udrapować w chuścinie, to i bez stresa mliko bedzie. :)
UsuńGardenia, ja pliiiz o przepis na te placuszki z kwaśnego mleka na sodzie!!! Ja mam prawdziwe kwa śne o d gaździnki co mi masło i twaróg przynosi i chętnie bardzo bym zrobiła!
UsuńMario jakby co liczę na Ciebie.
UsuńMika psa nie mam, dopiero by krasula stresa miała jakbym ją ze zwierzem goniła.
Jola mleko wobec tego będzie dobrze kwaśne, nie zwarzy się na pewno (zresztą nie ma jak, bo na kwaśne nastawia się nieprzegotowane mleko).
Mikuś nie ma sprawy, tylko ten przepis to jest na tzw.oko. Bierzesz?
UsuńMarija, a gdzie kuzyn ów z krowami?
UsuńJakby co, to ja też wezmę, bo na oko są najlepsze przepisy. ;)
UsuńJola to podaj mi swojego emaila. Napiszę wam Obu. Tutaj to by za dużo miejsca zabrało.
UsuńBiorę w ciemno!!!
UsuńJola ,niestety dla ciebie bo w centralnej Polsce ,o rzut beretem od Bełchatowa :)
UsuńCo prawda do Gardeni też nie blisko .
Mleczko można wysłać, zwykłą paczką. Jak dojdzie to będzie kwaśne, akurat na proziaczki:))
UsuńMoże jak Hana wleci do mnie z taobrem, to ja się do niej przysiądę, pojedziemy do centralnej, wydoimy krowę lub se do taboru uczepimy, i stamtad to już kwilka i będziemy u Gardenii. Mnie się dla odmiany przypomniał ten gostek z Misia, co opowiadał, jak z jakiejś zapadłej wioski do pracy jechał na siódmą czy na którą tam już od czwartej, w tem m.in. wozem z mlekiem, pekaesem i migusiem był na miejscu. :D
UsuńI zdanżał!!
UsuńGardenio, ja już taka na te placki nagrana jestem, że chyba se też jak Hana jakie tourne taborem obmyślę i objadę co bardziej kuszące przyczółki w ojczyźnie naszej umiłowanej. :) Kto się dopisuje na listę?
UsuńO to to, i zdanżał! :)
UsuńGardenia, ale te placuszki to nie prozaczki, tylko proziaczki?
UsuńDobry pomysł, a Haneczka te rejony zna to nie pobłądzicie)))
UsuńMika jutro Ci napiszę przepis,na obiad zdążysz zrobić.
Dzięki!!!! I przepraszam za dalsze zaległości z mojej strony:(((
UsuńU nas się mówi "proziaki." Ale ich jest dwa rodzaje, jedne ,pieczone na blasze jak moskole, i drugie robione podobnie jak naleśniki.
UsuńMoja wersja to ta naleśnikowa.
Gardenia, to i ja chcę przepis ten.
UsuńJolka, ja się zapisywam. Nabiorę wprawy przed moim taborem i pojadę w odwrotną stronę, coby delikwentki miały czas na ochłonięcie. Gdyż obawiam się, że niektóre adresy mogą się powtarzać.
Oj, czuję, że tu trzeba jakiego tęgiego umysła zaprząc i niech logistycznie rzecz pomajstruje, żeby wolnych przebiegów nie obsługować. Kogo by tu?
UsuńDobra jutro spiszę i pójdzie do Was.
UsuńW Polskę pójdziemy kochane kury i niech sie psia nędza nikt nie oszczędza ;)
UsuńOrły, sokoły!
UsuńOdpoczniem w pracy...
Usuńbuty i torebusie to jest to! choc Wy juz w innym temacie. Razu pewnego jedna moja znajoma oglada z malzonkiem tv i tam bylo, ze jakas dzidzia cos trula zalotnie, ze jest uzalezniona od butow i ma AZ 25 par. na co znajoma prychnela, phi, 25 par to Krysia ma pepegow ino!
UsuńPlacuszki - zapisuje sie do kolejki przepisowej, moga byc z prozaczki, proziaczki badz prosiaczki. Nie mam krowy, dostepu do krowy, do prawdziwego mlika od prawdziwej krowy, ba - nawet nie mam kefiru na codzien, ale mam sode i hodowana maslanke! Moja mama robila placuszki z japkami i kwasnym mlekiem, to moze te same? A jak jednolite ciasto na blache a nie placucuszki to moze to jest far breton? Kiedys pieklam i pieklam i meczylam rodzine, dobre to.
Do taboru bym sie zapisala, ale nie wiem jak na kiedy i u kogo zapisy i czym to grozi.
Prawdziwy z niego Celebryta, bije na głowę wszelkie gwiazdki i gwiazdeczki podejrzanego autoramentu ;)
OdpowiedzUsuńRobi takie słodkie miny, bez durnych dzióbków .....
Napis w sklepie mnie powalił, brak słów na analfabetyzm i ludzką durnotę.
Torebka bardzo się mi podoba, nawet dla samego "mienia" można ją kupić ;)
Chociaż Chłop mój określił torebusię jako "idealną na ostatnią posługę" :))) Pokazywałam mu Twoje pieski, to i torebkę też zauważył. Też ma pomysły, nie? ;)
UsuńLidka, jak to, na ostatnio? Że niby do trumienki? Ja tam do trumienki torebusi nie chcę. A może miał Chłop na myśli, że zamiast urny, na prochi?
UsuńRaczej to pierwsze ;) Chociaż szkoda jej na ciemności i gnicie, zdecydowanie bardziej przemawia do mnie koncepcja " na prochi" - zamiast nudnej, standardowej urny - ulubiona torebka :) To jest fantastyczny pomysł, Hanuś :)))
UsuńPacz, Lidka, najlepsze pomysły rodzo się przypadkiem!
UsuńDokładnie tak :)) Muszę upolować podobną i już wiem, w jakim celu zostanie użyta ;)))
UsuńLidka, to ja Ci upoluję, chcesz? Mika nie chce, bo jedną już ma:)))
UsuńI jedna wystarczy, na wszelakie okazje:))
UsuńNa prochi może być przymała, ale Hana coś wyczai...
A upoluj, Hanuś :) U nas takich fajnych nie majum :(
UsuńMiko - otóż to, własnie, coś się znajdzie. A prochi można sprasować i się zmieszczą ;)
No dzie, letko się zmieszczum. Moje na pewno. Kurdupel jestem, to i prochu mniej:)
UsuńToć oni spalają w trumnie ,to tych prochów jest znacznie więcej
UsuńOjtam, trumnę się zamiecie.
UsuńU mnie będzie ciężko, bo kupa żelastwa zostaniem dobrze, że choć woreczki z silikonem nie...
UsuńLidka, a spytej ino Twojygu, czy też chce torebusię na ostatnio posługę?
UsuńE no, zostanie miało być i przecinek!
UsuńOj, Mika, jaką walizeczkę zgrabną Ci wynajdę.
UsuńPoza tym złom można oddać na złom i jeszcze grosz jaki z tego będzie:)
UsuńDla spadkobierców...
UsuńMika tobie dokładają ,a mnie odejmują ;)
UsuńI bilans na zero...
Usuńto ja tez kce torebunie na prochi, tym bardziej, z emajaom z temi prochami jezdzic to tu to tam, odejrzana urna jest podejrzana, a torebusia to elegancki dodatek dla kazdej kobeity, nawet jak te torebusie by wiozl synus . Hana - Ty teraz lataj i szukaj torebus, majatek zarobisz jak rozlekramujesz!
UsuńNo, Wałecku nic na oko nie ubyło :) A zdolności z przełażeniem to on przecież od dawna ma. Doprawdy, nie wiem czemu tego nie przewidziałaś. Dobrze, że tylko alarm włączył, a nie zabrał się za sprawdzanie tapicerki. Owczarek niemiecki moich znajomych w piętnaście minut pozbawił auto (półroczne !) tapicerki. I miał rację, bo była szara i paskudna :)
OdpowiedzUsuńTorebusie również kocham :) Ta jest piękna w swej szalchetnej śliwkowej aksamitności !
Ewa, on jest jak jakaś glizzzda normalnie! Wszędzie się wciśnie. Wróciłam po minucie, to nie zdążył sprawdzić, tylko okłaczył wszystko. Pewnie łatwiej byłoby wymienić tapicerkę, niż teraz ją doczyścić.
UsuńO, widzisz, Lidka, Ty jedna mnie rozumiesz! Taka torebusia to jak biżutek. Właściwie można ją nosić na szyi:)
OdpowiedzUsuńWałek do pudelka!
Hanuś można, ale nie wiem czy ten pasek nie za krótki, przez głowę może nie wlaźć))
UsuńZawsze można łańcuszek przyczepić na szyję będzie w sam raz :))
UsuńGardenio - order! :D
UsuńGardenia, ja mam głowę nie za dużą, wlezie...
UsuńA do torebki pieseczek, ale Wałeczek za duży niestety.
UsuńFrodo się nada. Poniesie torebusię na szyi.
UsuńA w niej, jakieś%?
UsuńOrder za torebunię Hany - za refleks w kwestii, czy pasek nie za krótki, by na szyję miał wlaźć. :)
UsuńTak, podpisuję się pod orderem dla Gardenii, chociaż nie mogła wiedzieć, bidula, że bez mój mały łepek spoko wlazie...
UsuńFotki nie chcesz pokazać, to nie wiem:)))
UsuńDziękuje za ten order Kury zaszczycona jestem wielce.
Co ja gadam, Jolka tak wyłobrocała, że mi się poplątało. Jaki order? Złote Jajo się należy!
UsuńGardenia, wstydzę się z tako mało głowo. Te mitenki co wiesz, na głowę też wejdą. Taka jest mała:)
UsuńTo powiedz wprost że kominiarkę też chcesz. Dziury na oczy od razu się zrobi, żebyś się nie musiała męczyć i wycinać:)))
UsuńE, nie Gardenia, paszczę załatwiam woalkom.
UsuńTy masz racyjo, Hana, że ja tu z jakimś orderem wyjechałam, to nie wiem, że tak mogłam. Chyba mnie jeszcze te krople w okach trzymajo, że powiedziałam order miast jajo. ;)
UsuńJolka, to były NA PEWNO krople do oczóf?
UsuńNo patrz Jola ,a w gadaniu-pisaniu nic ci te twoje oczy nie przeszkadzają :)
UsuńNo widzisz, to takie krople, co to na gadanie. Jak będę znów u pani dochtór, to poproszę o receptę. ;)
UsuńAle tę panią od telewizji w rejestracji to zamierzam skrzętnie ominąć. Zapamiętałam sobie jej fizjognomię.
Jolka, Ty uważaj, one teraz i fizjognomię potrafio zmienić, byle Ci terminu nie dać za pierwszym podejściem!
UsuńTo alem se narobiła bigosu... Żeb to chociaż piwo, a najlepiej cydr. ;)
UsuńOkej, Hana, dziś tytuł masz za friko (promocja, znaczy się), ale za następny już tantiemy poleco. Nno!
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam dodać, że przeczytalam powyższe o Wałku, po czym zeszłam na doła do kuchni, żeby tam co spożyć, bo i tak się nie chciała strona ładować (wiadomo, celebrycka to strona, to i odpowienio oblegana), a tam mnie koty obsiadły i pożreć chciały żywcem, nie dość, że kanapkę, to i mnie. A najbardziej Śliwa, do której rzec chciałam, że się złych manier od... i tu mię się Wałek w myśli napatoczył i o mało tak nie wymówiłam, ale w ostatniej chwili mi na jęzor Majtek wyszedł był, więc rzekłam prawidłowo. Ale popatrz, jak to taki celebryta wejść do łba potrafi!
UsuńDo tej pory to mi się z Czajnikiem Majtek czasem splątywał, a teraz przeszło na Wałka. Co to się porobiło!
UsuńJolka, dobrze, że w jęzor ugryzłaś się w porę, bo koty mogłyby powziąć jakieś podejrzenia co do stanu Twojego umysłu.
UsuńCelebryty tak majo. Bez tego nie byliby celebrytmi. Chyba:)
A myślisz, że one takie gupie so, że jeszcze nie powzięły do tej pory? Ha, ha...
UsuńJeśli się dobrze kamuflujesz, to mogło się udać:) Moje niczego nie podejrzewają, jestem pewna.
UsuńU mnie jak dodać wszystkie psie i kocie móżdżki, to wyjdzie chyba wyższy iloraz, więc mogły się już trochę połapać. :]
UsuńHm, iloraz przy dodawaniu? Czy ja czego nie splątałam aby?
Jolka, to pytanie nie do mnie:)))
UsuńDo kotów? :)
UsuńTo już pryndzy. Ze mną o ten temat nie pogadasz.
UsuńZnów przypomniał mi się film "Sami swoi" i dialog: Patrzaj, Witia na oklep jedzie! Nie może być, na kocie?
UsuńE, no wiem, Jolka, że tantiemy się przynależo. Liczyłam na Twoją wyrozumiałość i się przyznałam, to promocja mi się należy.
OdpowiedzUsuńWałeczek piękny celebryctwo ma wypisane na twarzy. Z przełażeniem to on nie ma najmniejszych problemów, gdziekolwiek trzeba, to przelezie. Oj Hana, Hana. Przecież to wiesz...
OdpowiedzUsuńNie chcę Cię martwić, ale odjajczenie nie będzie miało wielkiego wpływu na wycieczki krajoznawcze naszego Celebryty, ale przynajmniej nie będzie ojcem niewiadomozkim.
Torebusia urody przecudnej. Zazdrość zżera mię wielka.
Doszły piękności od Ciebie, przepraszam, że nie napisałam maila, ale mam młyn i tą drogą informuję i dziękuję (!!!!!) stokrotnie.
Wybywam znów i powrócę w przyszłym tygodniu. Pozdrowienia
Owieczko, przecież wiem i na cud nie liczę, chociaż przydałby się. I tak musiałam to zrobić.
OdpowiedzUsuńDobrze, że już doszły, mam nadzieję, że nie uszkodzone. To ja przepraszam, że tak długo to trwało.
Matko, mam niedosyt, zanim napiszę, to Ciebie już nie ma!
Jak już wreszcie wrócę na dobre, to zagadamy się na amen. A w lipcu mnie odwiedzicie z Kretem, nadzieję mam.
UsuńPewność masz Owieczko!
UsuńOwieczka to ostatnio jak zjawa jakaś się pojawia i tylko pozostawia po sobie niejasne rozeznanie, czy aby na pewno była tu ona...
UsuńA kury tęsknota pożera.
No właśnie. Potem nie wiem, czy to śniło mi się, czy na jawie było?
OdpowiedzUsuńDobrze, że ślad zostaje, i to ponoć nie do zdarcia. ;)
UsuńNo, a potem wyskoczy ni z gruchy i człeka prześladuje! Ten ślad znaczy.
UsuńNo wiecie co, godzinkę człowieka nie ma u siebie, a tu szaleństwo jakieś komentarzowe, przedrzeć się nie można!! Wałeczek jest w abażurze najpiękniejszym psem świata i czujność pełna zachowana.
OdpowiedzUsuńCo do napisu w sklepie to zbija z nóg... Pewnie kiedyś już pisałam, jak w głębokim kryzysie w sklepie mięsnym w Krakowie zobaczyłam napis "paruwki z krulika" . Nie wytrzymałam i powiedziałam do pani , że królik jednakowoż pisze się inaczej , na co otrzymałam odpowiedź: "Ale to nie ja pisałam, to kierownik..."
Torebusia urocza, ale nie naszam torebusiów w ogóle, jedyną też z odzysku od Hany, na portfel i telefon.
Mika jak tam pogoda u Ciebie?
UsuńU mnie leje od popołudnia ,a chyba już od tygodnia nie ma dnia bez deszczu. No i zimno.
Już dawno takiego paskudnego maja nie było.
Mika, to Ty nie wiedziałaś, że paruwki też pisze się inaczej, bo parufki?
UsuńOd wczoraj leje jak wściekłe, non stop, i tak ma lać trzy dni abo i więcej. Zimno jak cholera, grzać trzeba.
UsuńParuwki już im darowałam bo krulik mnie poraził.
Dziecię jedno na lekcji napisało mi kiedyś "pogżep" (tak a propos tych torebusiów na prochi)
Ja bym się też za ciepłe kaloryfery nie obraziła, ale spółdzielnia ma to w głębokim...poważaniu.
UsuńU nas też zapowiadają deszcz na okrągło wrrr.
ja sobie sama na szczęście podkręcam, tyle, że rachunki potem trza płacić... Chyba 2 albo 3 lata temu tak było zimno i deszczowo, że trzeba było grzać do końca czerwca...
UsuńCo Wy takie zmarzluchy? Mnie tam ciepło, Wałek grzeje w plecy!
UsuńMnie Frodka podeślij co?
UsuńHanuś, mnie tam weteryniarz powiedział wedle odjajczania Benka -że to nie znaczy że mu się nie będzie chciało tylko że nie będzie mógł...więc chyba pilnuj jednak płota . Do Czaczu jadę w piątek -będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuńO no masz, to niezbyt pocieszające! Zazdroszczę Czacza!!!
UsuńCoś w tym musi być ,bo nasze kocurzysko mimo że odjajczone ,to rozmarzone sie ostatnio zrobiło ;)
Usuńzaś mam listę Czaczowych życzeń meblowych ale liczę że dokopię się jakieś cudo starej babie -kamufluję się że to córek ale namiętnie zbieram takie na jakie dawnymi czasy mogłam sobie tylko przez szybkę Peweksu popatrzeć :)
UsuńMałgoś, wiem wszystko na temat odjajczania. I wiem, że to niewiele zmieni. Liczę, że chociaż trochę zespokojnieje. Wczoraj po narkozie był taki spokojniutki, no cudo! Dzisiaj juz mu przeszło. Jednak na pewno nie będzie za babami tak rwał. Ostatnio tak się to nasiliło, że znikał mi kilka razy dziennie. A we wsi cieczki i wysyp szczeniąt będzie w okolicach sierpnia. Groza.
UsuńNie do końca pojmłam, co to jakieś cudo starej babie? Może mam, a nie wiem?
dyć Barbie miało być.....
UsuńA jak wszystkie szczeniaki będą podobne do Wałka to ci grozi wysyp pozwów o alimenty !
UsuńMałgoś, wyprę się, a Wałek się słowem nie odezwie. Może nie zdążył?
UsuńWobec tego życzę Ci wielu starych BARBIE w Czaczu! Nie wiem, czy znasz specyfikę Czacza? Jeśli nie, jedź trochę dalej, w głąb wsi. Zaraz na początku po lewej stronie drogi są pierwsze hale. Należy je olać, bo ceny tam mają jak na Batorym. Im dalej, tym taniej. I targuj się! Ostatnio na drapaku udziabałam 4 dyszki mniej od ceny wyjściowej!
O ile pojedziesz od strony Wrocka, bądź P-nia. Bo jesli od Rakoniewic, to całkiem odwrotnie. Wtedy te gupie i drogie hale będo na końcu, po prawej:)
Usuńode mnie to się da tylko od Rakoniewic :)
Usuńa chciałabym takiego drapaka Mikser by z radości ogłupiał -
No znowu drzecie pierze, aż wióry lecą......nadążyć nie można....
OdpowiedzUsuńCieszy mnie widok odjajczonego ale zdrowego Wałka. Do mordy mu z kołnierzem, z rurą tez mu było. Do kurdupli w typie Wałka jestem przyzwyczajona, ale ten Frodek........to była miłość od pierwszego wejrzenia, ten jego wielki czarny nosek.
Hana dobrze, na poczcie nie powiedziałaś "piorunem" bo taką anegdotę też słyszałam....."jaki ma być list -pyta pani na poczcie- hmmm, nnooo, tym...piorunem":)))
Z torebusiami też tak mam, ze dwie póły zawalone a i tak w jednej od jesieni, szmacianej przez łeb, że ruki swabodnyje były. Walczę z tą manią przynoszenia torebusi bo w większości nigdy, żadnej nie użyłam....ale są takie ładne........
Mika poważnie masz jedną??? Zuch dziewczyna, jesteś moim torebkowym idolem!!!!!
Jednom małom... I plecaczek ot i wszystko. Ale mię warunki ograniczają.
UsuńPiorunem mi się bardzo podoba.
Mówię ci, godzinkę się spóźniłam, a tu darcie opętańcze, też "nie zdanżam"
Nie chcę nic mówić, ale zaraz trazśnie dwusetka i trza będzie nowy pościk pisać, Kurki. :)
UsuńA Hana się gdzieś zgubiła. helo, helo, Helenko!!!!
UsuńMoże Hana już nowy post szykuje, coby był w odwodzie. :)
UsuńMnemo, pani na poczcie bardzo się śmiała. I dobrze, niech ta mo. Będzie w domu opowiadać o jedny taki szurniętej:) Dobrze, żem bez Wałka była, bo nie wiem, co by zrobił, poza tym, że by obsikał:)
UsuńAaaa! Przechwytuję i piruet, i piorunem, tylko nie wiem, czy się na mojej poczcie poznajo, jak z temi wyrazami wystąpię. :)
UsuńA Wałek tak pięknie by uzupełniał ten folklor, oj, jak pięknie. Następnym razem tylko z Wałkiem. :)
Jesuuu mój Mop, obsikał kiedyś kobicie torebkę. Autentycznie, na cypelku nad jeziorem, leżał koc, leżała torebka, kobita w wodzie. Zanim powiedziałam ała, to Mop miał już nogę w górze, a torba obsikana. Co miałam zrobić? Oddaliłam się............
UsuńSiostrze natomiast na dzień dobry, zawsze, jak przyjedziemy, obsikuje lodówkę.........to sikacz zawodowy, skasował mi doszczętnie futryny w kuchni musiałam obcinać nożem tak spuchły. O sikaniu Mopa powinnam napisać doktorata, to zawodowiec!!!!!
No dzie, co, jezdem! Mika, uszykuj cuś!
OdpowiedzUsuńW sensie że co???
UsuńPewnie, że następny post:)
UsuńJeszcze chwile, a przegapiłabym taki ciekawy post (bo ponoć następny się szykuje:) Tyle tu tematów, że nadążyć trudno. Mnie zauroczył pomysł torebki na prochi:) O tym jeszcze nie myślałam - też mam jedną, ale chyba wcześniej w proch się sama obróci:))))
OdpowiedzUsuńNo nie, Arteńka? Można by chodzić sobie z torebusią i nosić w niej kogo by tam się chciało, bez obrazy uczuć różnych:)
UsuńA jaka oszczęność terenów zielonych czy też innych ugorów:)
Usuńoszczęność
UsuńO kurczę:))) Oszczędność:))))
Usuń:))))))))))
UsuńA ja gupia myślałam, że jutro mnie nie będzie, to dzisiaj Wam platformę zrobię, a jutro wieczorem wskoczę na gotowe. Alem się przechytrzyła:(
OdpowiedzUsuńKukudak nocka przyszła idem spaaaaaaaaaaaććććććććć . Dobranoc Dzikie i rozgdakane ,coby was tylko jutro dzioby nie bolały ;)
OdpowiedzUsuńDobranoc, Marija. :) Ja też zaraz odpadam, bo masz racyjo, dziób boleć może od kłapania. ;)
UsuńDobranoc Marija!
UsuńA kropli na dziób nie mam. Znaczy się, mam, ale rano za kierownicę siadam. Więc se chyba tylko herbatą mogę dziób przepłukać po tem kłapaniu. :)
UsuńJolka, a oczuf sobie nie zakrapiaj, bo dojedziesz nie tam, gdzie potrza. Np. do Wielkopolski trochę południowej. To już lepi dziób. I piórka nabłyszcz.
UsuńZawsze podziwiam rozstrzał tematów w Kurniku i szybkość zmian, czego ten post jest najlepszym przykładem. Wystarczyło 3 godziny, aby od Wałka, przez torebisię, placuszki, tabor, przejść do pochówku:) I trzeba pisać kolejny post, bo ten już zaraz nie pomieści komentarzy:)
OdpowiedzUsuńNo, jest to ewenement, że tak powiem. I to chyba na skalę. :)
UsuńZawsze chciałam być na skalę, zawsze!
OdpowiedzUsuńA może nawet na La Skalę. :)
UsuńDobranoc, Kuro Najdziksza. Dobrego Poznania. :)
Skarby ucałuj we wszystkie nosy i śpij dobrze. :)
I dobranoc JolkoM. Buziole dla Glizdy, Śliwy, Majtka, Lesi...
UsuńDobranoc, dobranoc, bo żem musiała maile napisać i telefona wykonać.
UsuńRozstrzał tematów świadczy o wybitnej inteligencji interlokutorek!
OdpowiedzUsuńNo przecie nie inaczej!
UsuńWszystkim Kurom dobrej nocy, trza mi iść, bom się dziobem rozkłapała wew tem doborowym towarzystwie, a robota odłogiem leży. :]
OdpowiedzUsuńNiech se poleży, ważności nabierze...
UsuńA niechaj se leży, wszak robota nie zając. Choć po prawdzie i tak padam.
OdpowiedzUsuńDobranoc Złotopióry
Mus jutro iść w konkury!
To powodzenia w konkurach:)
UsuńMus to mus, wobec tego kurnik na skobel zamykamy na noc:))
UsuńNo to gaszę światło. ;)
UsuńJa tylko sprawdzam czy wszystko w porządku:)
UsuńŁomatko, ale się dzieje. Padlam wew fotelu. Teraz wstaam, i znów się kładę spać. Rano przeczytam szfystko :)
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki :)
Dzień dobry kury z rańca,
OdpowiedzUsuńWałek wspomina swe jajca.
Rym nieco częstochowski, ale za to na temat, więc może mi wybaczycie. Odpadłam wczoraj w przedbiegach, dzisiaj doczytałam resztę.
Uważam że rozwiązanie pt.: prochi w torebce ma swój urok. Ale na razie szminka telefon i karta, bo szkoda takiej ślicznej torebusi na cmentarne przeznaczenia.
Żłopiąc kawę, zbieram siły, by udać się z psicą do weterynarza. Kurna, ten pies bywa u lekarza częściej niż ja. W Holandii są ubezpieczenia zdrowotne dla psów. To wcale nie jest taki głupi pomysł, jak mi się kiedyś wydawało.
Witam s rana:))
OdpowiedzUsuńOj dziefczęta, ja to miałam taką przygodę z prochamiiii, autentycznymi. Bo mojej przyjaciółce zmarła mama, w Niemczech tam ją skremowali, ale pochówek był w Polsce. I ona tom mamę przywiozła w urnie samochodem. A potem przywiozła do domu i jeszcze tydzień te prochi stały na komodzie. Zostałam zaproszona na pożegnanie mamy ( bo znałam) i w iście stylu koleżankowym posiedziałyśmy sobie z Mamą, powspominałyśmy, popłakałyśmy, pogadałyśmy winko wypiłyśmy. Psiapsióła cały czas mówiła, że mamusia tak by chciała, żeby się nie smucić, żeby ją pożegnać na wesoło. No może nie było zbyt wesoło, ale było niestandardowo.
Agniecha kiedyś i u nas były ubezpieczenia dla psów, pamiętam, ale szybko się towarzystwo wycofało.....
To niezła opowieśc na rano:)
Usuń