A może ktoś rozpozna bohaterkę...
Zaczynajmy więc:
Była sobie raz
Anetka – dziewczynka, bardzo pracowita i zakochana w psinkach.
Nigdy się nie nudziła, bo zawsze coś do roboty sobie wymyśliła.
A to sprzątała, a to kopała, a to pieskami się zajmowała. A
teraz będzie o przygodzie, która ją spotkała.
Obudziła się
Anetka pewnego pięknego dnia. Słońce świeciło wyjątkowo jasno,
powietrze było przejrzyste, a ptaki na gałęziach kwitnącej wiśni
dawały swój poranny koncert. „Jaki cudny dzień!” pomyślała
Anetka, jak tylko otworzyła oczy. „Muszę zrobić dzisiaj coś
wyjątkowego.” zdecydowała. Ale co? Ogródek skopany, kwiatki
posadzone, konfitury malinowe usmażone. Wczoraj skończyła
haftowanie kompletu serwetek i czapeczek na słoiki konfitur.
Odczyściła też starą siekierkę, wykopaną w pobliskim lesie. Być
może był to toporek prasłowiański albo tomahawk plemion Indian
Środkowoeuropejskich, którzy podobno tam pomieszkiwali.
„No nic, wstanę
i się zastanowię, może coś się samo napatoczy” zdecydowała
Anetka. Wyszła przed dom i rozejrzała się wokoło. „Pięknie
mieszkam.” - pomyślała. Rzeczywiście, domek stał w uroczym
ogrodzie, pełnym kwiatów, kwitnących krzewów i drzew. Za płotem
biegła ścieżka wśród pól, prowadząca do zagajnika. W tym
momencie poczuła dotknięcie mokrego nosa w łydkę. „Chaberek,
dzień dobry!” - zawołała radośnie do swojego ulubionego psa.
Chaberek był psem niezwyczajnym, dość unikalnej urody. Wysoki nie
był, za to łeb miał dość pokaźny (Mózgowiec, jak go czasem
Anetka nazywała). Całość postaci była pokryta sterczącą na
wszystkie strony sierścią w różnych kolorach, wśród których
dominował brudnożółty. Łeb ozdobiony był szerokimi uszami,
dzięki którym nasuwało się pokrewieństwo z nietoperzem, a
długawy tułów kończył się imponującym podwójnym precelkiem.
Ale wygląd był niesłychanie mylący, właściwie było to
przebranie tajnego detektywa na miarę Herkulesa Poirot czy komisarza
Maigreta. Chaber miał nadzwyczajny węch, potrafił wytropić
najdrobniejszy ślad w promieniu 5 kilometrów. Miał już na swoim
koncie kilka sporych osiągnięć, między innymi odnalezienie dwojga
dzieci, zagubionych w lesie (Jaś i Małgosia się nazywali),
wytropienie złodzieja jajek u starej Michałowej, a nawet uratowanie
małego kociaka ze stogu siana. Wszyscy mieszkańcy okolicy bardzo go
sobie cenili i wyrażali swoją wdzięczność bardzo praktycznie, a
to kosteczką, a to ciasteczkiem, a to kiełbaską. Chaberek
wybredny nie był, więc jego tułów zaczął przybierać kształty
nieco walcowate i i szybkiego złodzieja by już chyba nie dogonił.
„Oj, kolego, znowu utyłeś!” - powiedziała z naganą Anetka.
„Od dziś zaczynamy treningi, musisz wrócić do formy. Co to za
detektyw, co po pięciu metrach ma zadyszkę?!” „No trudno,”
-westchnął Chaber – mus to mus”.
Poszli więc na
spacer do zagajnika. Najpierw wolno, potem truchtem. Gdy doszli do
pierwszych zarośli, pies odetchnął z ulgą. „Nie siadamy, nie
siadamy!” zawołała Anetka. Pobiegli więc dalej. W pewnym
momencie Chaber się zatrzymał, podniósł nos do góry i zaczął
węszyć. „Co jest?” zapytała jego pani. Pies nie odpowiedział,
tylko ruszył ciężkim kłusem w krzaki, a Anetka za nim. Wpadli na
małą polankę, na której rósł wielki dąb. Spod dębu dochodziły
ciche popiskiwania i widać było niewyraźną, dość wysoką i
chudą postać. Postać odwróciła się ku naszym bohaterom i
zaśmiała się skrzekliwie. „No proszę, kogo ja widzę, Anetka i
ten jej pokurcz!” „Tylko nie pokurcz, tylko nie pokurcz!”
warknął Chaber. Anetka poczuła się trochę niepewnie. Dziwną
postacią, odzianą w kilka spódnic i chust była ni mniej ni
więcej, tylko Baba Jaga... Anetka przypomniała sobie opowieści
Jasia i Małgosi o jakiejś strasznej babie, która ich ścigała po
lesie. „O matko, to na pewno ona!” jęknęła w duchu. „No,
Chaberek, - powiedziała Baba Jaga – mogę ci się nareszcie
zrewanżować za pozbawienie mnie pieczystego z Jasia i Małgosi. Ty
tłuściutki jesteś teraz, w sam raz na lunch. A Anetka na deser.”
„O, tak to nie będzie!” wrzasnęła Anetka zdesperowana –
kością w gardle ci staniemy i się udławisz, ty wstrętna Babo
Jago!” W tym momencie piski spod dębu przybrały na sile. „A co
tam masz?” spytała Anetka. „Hi,hi,hi, spodoba ci się,-
zachichotała wrednie Baba Jaga. „Parę piesków znalazłam, w sam
raz na dodatek do Chabra pójdą do obiadu”.
Tego to już Anetka i
Chaber nie zdzierżyli. Dzielny pies podciął nogi Babie Jadze,
która padła z wrzaskiem w kępę dorodnych pokrzyw. Anetka usiadła
na niej i nie bacząc na bąble, zaczęła ją okładać zerwanymi
pokrzywami. „To dobre na reumatyzm...” wysapała Babie Jadze do
ucha. Chaber usłużnie zerwał jeszcze parę ostów... „I żebyś
mi się więcej nie ważyła pokazać w naszej okolicy!” -
krzyknęła Anetka - „Bo cię wytropimy i wszystkie okoliczne psy
na ciebie napuścimy, a nie wszystkie są takie łagodne jak Chaber!”
„Oj już nie będę, nie będę...” zajęczała Baba Jaga i cała
zapuchnięta od pokrzyw uciekła w las. (Nawiasem mówiąc, okazało
się, że istotnie po Anetkowej kuracji pokrzywami reumatyzm jej
minął, a Baba Jaga otwarła w mieście gabinet medycyny
alternatywnej i leczyła pokrzywami i innymi ziołami, robiąc na tym
całkiem niezły interes.)
Anetka i Chaber
nachylili się nad piszczącą kupką szczeniaczków. „Biedaki, tak
same bez mamy, Chaberku, musimy się nimi zaopiekować.” -
powiedziała Anetka. Zdjęła kurtkę , zawinęła maluchy i pobiegli
do domu. Anetka, która kochała psy ogromnie, opiekowała się nimi
czule i z miłością, a Chaber był oddanym wujkiem i gdy trochę
podrosły uczył je wszystkiego, co sam umiał, a jak się rzekło,
umiał dużo. Pieski były śliczne i mądre, a wyszkolone przez
Chabra były psią śmietanką towarzyską. Chętnych nowych
właścicieli było mnóstwo, Anetka z Chabrem musieli zrobić
casting i znaleźli im naprawdę wspaniałe nowe domki. A raz do roku
organizowali zjazd rodzinny i wszyscy spotykali się na pikniku w
lesie pod dębem, gdzie wszystko się zaczęło...
A Anetka chciała
wreszcie sprawdzić, czyja ta wykopana siekierka była, została więc
archeologiem i ładne parę rzeczy jeszcze wykopała, znajdując przy
tym, jako produkt uboczny, towarzysza życia o podobnych
upodobaniach. A że pomysłów im obojgu nie brakowało, założyli
więc prywatne muzeum no i oczywiście hodowlę piesków. Bez psów
przecież nie ma życia!!!
P.S. Jako modelka i model wystąpili Mademoiselle L. i Miś.
P.S.2 Ogłaszam konkurs rysunkowy na portret Chaberka!!! Wszystkie techniki dopuszczalne. Uprzejmie proszę nadsyłać portrety na mój adres mailowy: mikatropik@gmail.com do niedzieli do 22.00. W poniedziałek ogłoszenie wyników i nagroda-niespodzianka!!!
Ale dałaś czadu! Świetna bajka. Nawet Baba Jaga wyszła na ludzi! A ja też mogę wziąć udział w konkursie, bo dzieciaki to wiadomo:))) Może zdolności plastyczne ma takie sobie, ale ile zapału!
OdpowiedzUsuńNo jasne, że możesz!!! Zdolności nieważne, serce się liczy:))
UsuńMiało być "mam", a nie "ma" pod koniec, ale komentarz pisany na szybko, pod wpływem emocji:) Bajka bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem, kim jest pierwowzór bohaterki, ale pewnie na razie nie zdradzisz, bo to zagadka
OdpowiedzUsuńAnetka się ucieszy.
OdpowiedzUsuńAnetka już ją zna:)))
UsuńCzyżby Riannon?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie zepsuję zabawy, ale jak się obserwuje sympatyczne i ciekawe blogi pokrewne tematycznie, to w końcu parę osób się zna... :)
Bajka bajeczna :)
pozdrawiam
Dzięki Izo:)) Czujny z ciebie tropiciel...
UsuńSama sobie przeczytalam! Moje dzieci za duze na bajki, zreszta po polsku sluchac nie chca, wnukow jeszcze nie mam, a i tak by nie zrozumialy. Eee... do d***y ta emigracja! Bede musiala przyszlym wnukom po giestapowsku bajki opowiadac :(((
OdpowiedzUsuńDelikatnie do łóżeczka przywiązać i czytać....
UsuńBajka bardzo się mi podobała :) I z radością ją przeczytałam. Nawet Baba Jaga swoją szansę dostała i prawidłowo ją wykorzystała :)
OdpowiedzUsuńChaberek to mi się z Wałkiem Haninym skojarzył :)) Okoliczna ludność go, co prawda nie dokarmia, ale on sam dba o aprowizację przecież ;)))
Dzięki Liduś, z Wałkiem to masz trochę racji, ale pisałam to dość dawno, zanim jeszcze Wałek nastał. Ale sporo cech Chaberka rzeczywiście chyba ma.
Usuń:)) to ciekawe, jakbyś jakieś przeczucia miała ;))
UsuńKobieca intuicja:)))
UsuńZabawna ta bajka ,szczególnie przypadło mi do gustu wybatożenie Baby Jagi pokrzywami :))) Ale popatrz jaka cwana z niej jędza takie traumatyczne przejście na intratny biznes przerobiła ;))
OdpowiedzUsuńMała L podobna jest do córki mojej przyjaciółki z przed kilkudziesięciu lat . Miś przystojniaka :)
Jędze na ogół bywają cwane:)) I jeszcze wyzdrowiała cholera jedna! Chyba ją zbyt oszczędziłam...
UsuńL. to córeczka mojego kuzyna, bardzo zabawne dziecię:)
Bardzo ładna bajka, dzieci i wnuków nie mam pod ręką, ale ja też bajki lubię. (Dziecinnieję na starość?)
OdpowiedzUsuńWizja Baby Jagi w pokrzywach - fantastyczna.
Chyba wszystkie dziecinniejemy po trochu... Ale może lepiej to określić, że odzyskujemy dziecięce spojrzenie na świat i radość życia?
UsuńBabie Jadze chyba się jednak za mało dostało...
Mika zlituj się, przecież ja rysować nie potrafię!!!!
OdpowiedzUsuńEwentualnie na drutach Chaberka bym udziabała:)))
Świetna ta bajka. Nie wiem czemu ale styl mi się ze Szwają skojarzył. Nie wiem czy czytałaś "Stateczną i postrzeloną". To moja ukochana książka na chandrę. Teraz jeszcze Twoje bajki do tego dołączę. Też świetnie poprawiają nastrój.
Natomiast jeżeli chodzi o bohaterkę to też mi się Riannon od razu nasunęła. Natomiast Chaberek to dla mnie Wałek jak nic, bo też taki zaradny jak pupilek Haneczki:))
O, Chaberek na drutach to by był unikat!
UsuńNie czytałam tej książki Szwaji, czytałam kiedyś chyba "Klub... dziewic", nie pamiętam środka tytułu. Na chandrę niezłe.
Bohaterka mam nadzieję się odezwie...
"Klub mało używanych dziewic", jest jeszcze druga część. A tę przeczytaj, na zły nastrój działa niezawodnie.
UsuńChaberek niestety musi poczekać w kolejce, ale może kiedyś...
No trudno, poczekamy:(
UsuńJeszcze coś było o Zatoce Jabłuszek.
Zatrutych.
UsuńToby macocha królewny Śnieżki pisała...
UsuńByło, było .
UsuńCoś mi się wydaje Mika, że w Twoich bajkach to by i macocha na dobrą drogę zeszła.
Ale metody resocjalizacji tych niedobrych to masz ciekawe, nie powiem:))
Ważne, że skuteczne:))))
UsuńTez mi Chaberek na Wlka wyglada, wiec nie ma co malowac a ino zerznac zdjecie tego bohatera, nalpeiej jak zwierzyne wystawia ;))))
OdpowiedzUsuńa metamorfoza Baby Jagi robi wrazenie...nigdy nie wejde do gabinetu alternatywnej medycyny nie podejrzewajac ze tam siedzi jakas odreuamtyzowana ex-Baba jaga....
Ojtam, ojtam, każdy może mieć swoją wizję Chaberka... A na Baby Jagi trza uważać! Lubią się zaczaić, jędze jedne!
Usuńale tu nie tylko mnie ten Walek wychodzi, jak z kart!!
UsuńNo, dobrze Mika, Konsekwencji nie będzie. Kuntrol musi być. To mówiłam ja, Hana.
OdpowiedzUsuńO ty tajny kontrolerze jeden! Tak znienacka człowieka napaść! Jak wam tam, upiłyście się już???
UsuńNo, nie wiemy z Haną,, kto jest pierwowzorem, zastanawiamy się, nie wiem, czy uda nam się namalować Chaberka, bo czas leci, ale będziemy myśleć nad rozwiązaniem zagadki. Machamy Wam z Haną łapkami :)))
OdpowiedzUsuńOdmachiwam!!!! Jak się nie uda jak uda. Do roboty!
UsuńNo co jest? Machamy, a Wy śpicie?
OdpowiedzUsuńTo pisała Hana,:)
UsuńNie śpimy nie śpimy ,tylko Chabera malowaliśmy ,jak sie bawicie ? Ładnie chociaż ;)
UsuńTo ja rozumiem, to jest rzetelne podejście do sprawy!!! I odpowiedzialne!
UsuńAnetka z Tusculum. Od razu wiedziałam, bo też imię zostawiłaś prawdziwe, no i cała reszta. A Chaber to Jaskier, choć i Wałek Haniny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo dobra, zagadka nie była trudna:))) Jaskra osobiście nie znam, Chaberek był kompilacją kilku znanych mi czworonowgów:))) Owieczko, daj coś znać co u ciebie! Dzięki, że się odezwałaś!
UsuńOwca!!! Kochana, melduj się cześciej;)))
UsuńModelka ze zlamana nozka? I micho dorodny calkiem:)
OdpowiedzUsuńLadna ta opowiesc Mikus.
Nawet bym poszla do takiej nawroconej Baby-jagi, bo spora wiedze zwykle Mialy:) Jakies ziolka by przepisala, czy cus;)
No, wtedy miała złamaną nóżkę. Szukaj Kasia po tych gabinetach medycyny alternatywnej, a nuż trafisz? Może wyemigrowała za chlebem?
UsuńSkad wiedzialas??Mamy tu taka jedna M. Iglami kluje, zoilka zaleca, emigrantka i na bank Babo-Jaga;)
UsuńTo ta!!!! Ani chybi! Zapytaj się jej, czy miała reumatyzm:)))
UsuńMnemo, nie odmachują, chyba nas nie chcą, idziemy się napić winka.
OdpowiedzUsuńHallo jest tu kto? Machamy Wam z Haną łapką:)))
OdpowiedzUsuńTo mówłam ja, Hana!
OdpowiedzUsuńPrzecie odmachałam już powyżej!! I pytałam, czyście się już upiły???/ Hana jak wielki świat???
UsuńTeż już u góry pomachałam :) Winko jakie macie ,dobre chocia ;)
UsuńNo patrz Marija, teraz one sobie poszły!!! Pić!!!
UsuńMika ,Hana sprawdziła czy tu się breweryje jakieś nie wyprawiają i poooooszły ,nie będą się psia nędza oszczędzać ;)
UsuńNie pojszły wcale! Winko pyszne, bawimy się świetnie, pewnie, że się upiłyśmy, świat jest wielki jak mieszkanie Mnemo! Pałac Kultury widać przez okno, to gdzie ja będę chodzić???
UsuńTo mówiłam ja, Hana!
No kurna, żeby tylko nie padły twarzą w kotlet schabowy panierowany:))
UsuńNo to co cicho siedzą i głosu nie dają paszczą? Jak ci tam w wielkim świecie??
UsuńJak widać Pałac Kultury ,to czego chcieć więcej w tej Warszawie ;)
UsuńI dostałam na zawsze kotoluda, anioła z psem, ciastko marchewkowe, leczo, zupkę dyniową, i widziałam się z AniąM!
UsuńTo mówiłam ja, Hana
Całe szczęście, że na zawsze! Kotoluda zazdraszczam niebotycznie, jest fantastyczny!!! Kiedy wracasz?
UsuńNo anioł z psem to wiadomo było że dla ciebie ,ale kotolud ? ho ,ho ,też zazdraszczam
UsuńAle cie ta Warszawa z fajerwerkami przyjeła :)))
I na rękach nosi...
UsuńMnemo, a anioł dla Wałeczka to gdzie,ja się pytam?
UsuńMnemo, Ty masz racje, mysmy sie musialy minac w stolycy;)
UsuńBawcie sie dobrze, tylko za glosno nie piejcie;) No chyba, ze jak kogut tam jest;)
Kasia, nie piejemy,!tylko PIJEMY!
UsuńMika dla Ciebie mam makatkę, przekazłam Hanie:))
UsuńMy jeszcze się bawimy,Wu poleciał po kolejne winko:))) Dobrze, nam , oj dobrze:))
Mika! Wracam jutro!
UsuńO rety Mnemo, dzięki wspaniała kobieto! Makatkę będę miała swoją, do kuchni! Yes, yes, yes!
UsuńNo to dobrze Hanuś, wracaj cało i zdrowo.
Aż mnie skręca, że z Wami mnie nie ma ! Też se naleję ! A co. Z tej rozpaczy !
UsuńEwuś,puacz, teraz już jadę do hotelu, szfystko już wypiłyśmy...
UsuńZnaczy NIE puacz. Upiłam sie jednak
UsuńTo mówiłam ja, Hana.
Ale u Mnemo jest tak fajnie...
Moim zdaniem na makatce jest górol in górolka, Hana mówi, że Tyrolczyk i 'Tyrolka:))
UsuńZobaczymy i ocenimy. A mówią coś?
UsuńBo tobie się już języczek twój ostry plącze:)))
rany Boskie, jak ja wam zazdaszczam;))))
UsuńNo i jest czego!!!! I dlaczego czas tak szybko płynie??? Ledwo zaczęłyśmy gadać, a juz zrobiła się północ!!! I ile sobie jeszcze nie powiedziałyśmy.................Koniecznie mus to powtórzyć:)))) A
UsuńCzas szybko płynie zawsze wtedy, kiedy jest to najmniej potrzebne...
UsuńNoo, paradoks taki;)
Usuńpuenta wymiata!
OdpowiedzUsuńbez psów życia nie ma !!!
:***
na FB konkurs ;)
Nie ma i być nie może! Dzięki, Viki. Zaraz zajrzę na konkurs:))
UsuńGardenia, anioły się tworzą i rozłażą, już nie pamiętam, komu i co.......ale anioł Hanczyny ma pieska, i to mi się zdaje jest Wałek, taki żółty?
UsuńAle miał być pieskowy anioł, oprócz tego Haneczki ,pamiętasz. Z przekrzywioną aureolą.
UsuńMówiłaś, że pomysła na niego masz. Chciałabym takiego zobaczyć.
Mówiłam, że mi się wszystko już pokićkało? Fakt, taki miał być z przekrzywioną aureolą, pamiętram, tzn, przypomniałaś mi:))) Ja to muszę sobie zacząć zapisywać te pomysły, bo one wpadają i wypadają z głowy, a na natychmiastową realizację nie mają, co liczyć, bo wiadomo, mnemoludy to tylko w kaczorówce..............
UsuńMika ja Chabera już mam ,trochę wyszedł podobny do persa to znaczy kota persa , ale nic to ,zaraz ci go posyłam .
OdpowiedzUsuńHura, hura, eksponat nr 1, dziękuję serdecznie, lecę do poczty.
UsuńMarija, twój Chaberek jest rozkoszny!!!! I ten ogon... Ale masz rację, odrobinkę kota persa w sobie ma:)))
OdpowiedzUsuńPisałaś ,że mu kłaczki sterczą ,więc sterczą ;) Tak na chybcika taki wyszedł :))))
UsuńMikuś pokaż Mariowego Bhaberka :)
UsuńCHABERKA !
UsuńKiedy czekam do jutra na inksze prace i wonczas zrobię ekspozycję. Chyba że już nikt nic nie przyśle:(( Ale liczę na Kalipso i jej potomstwo:)
UsuńAhaaaa ...
UsuńMoże jakiś domek dla Baby Jagi?
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/naturalhomes
Ale świetne! Wszystkie pasują:))) Anonimowy , może jakieś imię, bo tak się głupio zwracać per: Anonimowy?
UsuńJestem już Mikuś. Narozrabiałam dziś, to musiałam poprostować. Dlatego zmiana adresu . Ale już jestem. Bajeczka bardzo mi się podoba. Babe Jagę mogłaś co prawda bardziej sponiewierać, bo się jej fuksem udało ozdrowieńczo wyjść z opresji. A w dodatku interes riozkręciła. No, cóż, inteligentną i zaradną Babą Jagą ją uczyniłaś :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już jesteś. Coś ty narozrabiała????
UsuńNo właśnie doszłam do wniosku, że ją za mało pokarałam, może napiszę suplement albo glosę:)
Opowiem w niedzielę :)
UsuńA tej Jadze, to niech jej chociaż pryszcze na nochalu wylazą. I żeby dermatologa w pobliżu nie miała !
Dobranoc Mikuś, dobranoc Kurki. Idę spać,bo jakaś dziś zdechnięta jestem
UsuńHa! dostałam jeszcze jednego Chaberka! Śliczny:))
UsuńJa też już odpadam, do jutra ,kakurydy wszelakie! I niech wam się Chaberek przyśni:)))
OdpowiedzUsuńDziefczęta, Hana bezpiecznie odsawiona pod hotel, żal było się rozstawać, ale wicie , rozumicie, snujemy plany na przyszłość.......jutro, jak ogarnę rzeczywistość (dyżur w hucie) pomyślę o Chaberku,dobranoc Kurki:)))
Z tych emocyji zapomniałam się pochwalić, że dostałam od Hany...............Mopka, cudnego Mopka:)))
OdpowiedzUsuńTo masz teraz dwa Mopki!
UsuńI jednego kaca?;-)
Podwójnego??
UsuńJednego żywego, a drugiego, jak żywego, choć pasetlowego:)))
UsuńKaca, o dziwo, nie było:)) Jeszczem hutę obskoczyła!!!
Ja miałam na myśli kaca podwójnego...
UsuńMika, kaca? Po tej odrobinie winka? Białego? Mnemo pamiętała nawet, że po czerwonym mam zgagę!
UsuńŻe Riannon wiadomo, że Chaberek fajny też;) Ale jak narysować??? Może zagadam do Ksieżniczki;)))
OdpowiedzUsuńTo jest myśl!
UsuńDziefczynki! Jak miło Was widzieć/czytać!!! Już jestem w domu! Konferencja była drętwa, jak to konferencja, ale za to potem! Wczoraj uciekłam i już, bo bez przesady z tym konferowaniem - mądrzejsza już nie będę. I to była bardzo dobra decyzja! Wyściskałam AnięM, która, niestety, nie miała zbyt wiele czasu i musiała pędzić dalej. Byłam u Mnemo i było mi jak w niebie, aż się zapomniałam i po 5 minutach zrobiła się północ. Dostałam przecudnej urody prezenciki, czym się pochwalę wkrótce. Będziecie mi zazdraszczać! Kotolud od Mnemo jest powalający, zdjęcie absolutnie nie oddaje jego urody! I Chaberka mus narysować!
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak dobrze być nazad!
Moja Babcia mówiła wracając z podróży : Domie złoty módl się za nami. Nazad to najlepsze uczucie z najlepszych :)
UsuńWielgi świat tak mnie wyobrocoł, że bycie nazad to więcej, niż ulga!
UsuńChociaż dla spotkania z Dziefczętami gotowa jestem akcję powtórzyć.
UsuńEwuś, pięknie twoja babcia mówiła...
UsuńEwa, przeczytalam wczoraj slowa Twojej babci i siedza mi w glowie:) Piekne.
UsuńNo witaj w domu, tj w kurniku!!! Dobrze, że już wróciłaś! Proszę się brać za robotę i Chaberka rysować, bo tylko dwa mam, jak dotąd:((((
OdpowiedzUsuńBardzo wam zazdroszczę spotkania, oby więcej takich!!!
Mus wreszcie z taborem ruszyć. Nie ma wyjścia.
UsuńHana, fajnie, że wróciłaś, choć właściwie prawie cały czas tu byłaś: ) Masz rację, nie ma co za długo konferować, trzeba zadbać o życie towarzyskie. Mika, Chaberki narysowane, ale jeszcze majstruję przy aparacie (fotograficznym). Myślę, że do jutra się wyrobię.
OdpowiedzUsuńO, ekstra! To już mam trochę materiałów na wystawkę! Majstruj wytrwale:))
UsuńKalipso, pewnie, że byłam. Cały czas kombinowałam, jak by tu dopaść interneta:)
UsuńKalipso, jak nie dasz rady aparatem to rób telefonem, byle było!!!
UsuńJa też mam Chaberka!
OdpowiedzUsuńWysyłaj!!!
UsuńSpoko, fotkę muszę zrobić jutro, przy świetle. A kto jest komisarzem konkursu?
OdpowiedzUsuńCo za pytanie...
Usuń:)))))
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńDziś dzień Dziecka, Księżniczka ma inne plany;))) Sorki, ale Chaberka nie narysuje, nie i nie;) A znacie ją przecież;))))))
OdpowiedzUsuńZnamy, znamy i nie nalegamy:))) Każdy ma w końcu swoje plany przecież!
UsuńUjawnia się bohaterka bajeczki nieco spóźniona. Napisałabym, że łza mi się w oku ze wzruszenia zakręciła, gdyby nie fakt, że od 4 dni cały czas płaczę. Moja ukochana sunia 12-letnia Fionka umiera (nawiasem mówiąc, ona się nazywa Anetka Tuskulum- takie jej dałam imię rodowodowe) i to nie jest teraz kwestia, czy przeżyje i ozdrowieje, ale kiedy umrze i czy nie będzie trzeba pomóc jej przejść bezboleśnie na tę drugą stronę za Tęczowy Most.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak smutno, ale to jest też przy okazji moje wytłumaczenie, dlaczego nie jestem w stanie śledzić na bieżąco wpisów blogowych przyjaciół :-(
Riannon, kochana, całym sercem jestem z tobą, to są straszne chwile dla kogoś, kto musi się rozstać ze swoim ukochanym psem... Oby tylko nie cierpiała... Ściskam bardzo, bardzo mocno!
UsuńRiannon, trzymaj się;) Za tęczowym mostem jest pięknie, żaden pies nie cierpi, a wszystkie ogony merdają;))) Wierzę, że spotkam tam wszystkie moje psy;)))
UsuńRiannon...
UsuńA tak na marginesie to ja się grzecznie (póki co!) pytam, gdzie się podziała CudArteńka i Jolka M. ???????
OdpowiedzUsuńWiem, gdzie Jolka M ! Bo wracam stamtąd. Jeździ paluchem po mapie Nippona, śledząc jawnie niejaką AW i JCO :) Może skręci tem paluchem niechcąco na Pastelowy. I zawita. Ale nie wiadomo .
UsuńA to ci Jolka!
UsuńMika, no i spoznilam sie na glosowanie ale ze KocioChaberek (nr 1)
OdpowiedzUsuńnie dostal ani jednego punktu to ja po czasie na niego. Bacha