wtorek, 28 lipca 2015

Czacz poniedziałkowy

Jest zupełnie inny od Czacza sobotnio-niedzielnego. Przypomina nadmorskie kurorty po sezonie, gdzie po ulicach wiatr przegania śmieci i turla puste puszki po piwie. W poniedziałkowym Czaczu jest pusto i brudno. Tłum ludzi nie zasłania brudu, smrodu i ubóstwa, nie ma nadmiaru bodźców i wtedy Czacz pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Po co sprzątać, upiększać, ogarniać, ludzie i tak przyjadą! Cały Czacz i okolice nieźle żyją z tego interesu nie dając w zamian niczego. Biada, jeśli przyprze cię do muru potrzeba fizjologiczna. Ze dwa kakuary na tyłach którejś obory zamykane na klucz może by się znalazły, ale przedtem trzeba je namierzyć - jak również osobę, która ten klucz ma. Jak owe kakuary wyglądają, domyślcie się sami.
Kiedy jest mokro, zwłaszcza jesienią, wiosną i zimą, tonie się w błocie po kolana. Jakiś rzutki biznesmen ogrodził sznurkiem kawałek pola i już jest parking płatny, acz niestrzeżony - a że w błocku... Bo podczas weekendu zaparkować nie ma gdzie. Jest to dozwolone tylko po jednej stronie ulicy, na chodnikach. Jeśli ktoś zaparkuje po drugiej stronie, szybciutko znajdzie się patrol policji z gotowym mandacikiem. A alternatywy nie ma...
Jakiś czas temu pojawiły się budy z jedzeniem - goframi, lodami, kebabem, kiełbachą z grilla, itp. Specjalnie obrzydliwa nie jestem, ale warunki, w jakich oferuje się te frykasy urągają podstawowym zasadom higieny. Po wszystkim łażą tabuny much - bezpośrednie sąsiedztwo obór, świniarni i kurników swoje robi.
O cenach w Czaczu już pisałam. Są wyśrubowane - taki rynek - jest podaż, jest popyt, przymusu kupowania nie ma przecież. Trzeba uważać, bo ceny czasem są wyższe, niż w sklepie. Sprzęt elektroniczny, agd itp. jest rasowany na tyle, aby odpalił przy kupnie i ze dwa razy w domu delikwenta (wiem to z pierwszej ręki). No bo kto wyrzuca prawie nową, świetną pralkę, żeby ktoś inny mógł ją sobie kupić w Czaczu za pół ceny? Takich cudów nie ma. Przywozi się sprzęt zepsuty i pan Zenek naprawia go w garażu za pomocą śrubokrętu i młotka, bo inaczej nie potrafi, zresztą w części się nie inwestuje.
Można znaleźć fajne, niedrogie rzeczy, nie przeczę, ale to jest trudne i trzeba się nachodzić. Mam już tam swoje miejsca i ścieżki, do niektórych nie chodzę od lat. Coraz rzadziej bywam w Czaczu - znieświeża i zniesmacza mnie właśnie to wszystko, co powyżej. A najbardziej arogancja, cwaniactwo i zwykłe chamstwo tamtejszych biznesmenów. Zachowują się jak panie w mięsnym za komuny, a każdy z nich uważa się za antykwariusza i znawcę. Mam nadzieję, że wszechwładny rynek kiedyś wyprostuje tę niezbyt fajną sytuację.
Wczoraj pojechałyśmy tam z siostrą ot tak, nie bacząc na dzień tygodnia. Nie wszystko było zamknięte, a to, co było, wyglądało tak:








Jeśli widać gdzieś jakieś starania, to takie (a i to z rzadka):

Tam, gdzie było otwarte, zrobiłam kilka zdjęć. Ceny zaporowe:
Oryginalny wózek z epoki, nawet nie pytałam o cenę

Szafka jest metalowa, 800,-

O to arcydzieło też nie pytałam
Ta koza kosztuje 1900,-

Też nie pytałam
Jednym słowem snując się po Czaczu nie bądźcie w gorącej wodzie kąpani!

222 komentarze:

  1. Jakoś tam do tej pory nie trafiłam i po tym co piszesz, Hanuś, jakoś mi nie spieszno ;)
    Lepsze byłoby pewnie miejscowe złomowisko :)) Nie da się ukryć, że się ludzie wycfanili , ceny które podałaś z nóg zwalają, opis much łażących po tym tam, oborniku, a potem kiełbasce z grilla - fuj ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka, przypomniałaś mi, że dawno nie byłam na złomowisku, a latem ludzie remontują i wyrzucają różne rzeczy:)

      Usuń
    2. te muchi to chyba nie problem, lajno sie wysmazy...

      Usuń
    3. Opakowana, chyba dlatego nikt się jeszcze nie struł. Chyba, że o czymś nie wiem.

      Usuń
  2. A jednak ludzie to łykają:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnemo, dogadaj się z Lidkom!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie bylam i juz raczej nie będę, kiedyś pare razy bylam na "wystawkach" na gieldzie w Słomczynie, podobna technika sprzedaży. Żeby cos kupic trzeba znac cene rynkowa, aby nie przepłacać, ale przynajmniej wcety sa cywilizowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena kozy mnie "zabiła":)

      Usuń
    2. A było by fajnie gdyby to wyglądało, jak tu http://uwielbiamczarowac.blogspot.com/2015/07/troszke-inne-wakacje-i-zdobycze.html?m=1

      Usuń
    3. CzarnyKocie, może to koza Ludwika XIV?

      Usuń
    4. No chyba Ludwik to by mial chevre....hrehre

      Usuń
    5. Gdyby miał! Ale ona w Czaczu!

      Usuń
  5. Dobra tam, Lidzia zasłużyła:)
    Hana to samo ostatnio w Olszynach. Parking 3 zeta. Handlarze starociami, to stare wygi, krążą od giełdy do giełdy. Znają się na klientach, gapie wmówią i wcisną wszystko, bo "antyczne". Jasne, że znajdą się jakieś drobiazgi, czy ot taki stół jak mój z zeszłego roku, ale gros rzeczy to kandelabry, wymyślne żyrandole, gigurki porcelanowe itd. itp. Był kredens wiejski, nawet o taki mi chodziło, ale gość go tak odnowił, że praktycznie zepsuł. Oczyścił ze starej farby tak, że drewno było gładkie, jak metalowe. Mebel stracił duszę. Nie kupiłam, bo za 1200 zł. to Wu nakupi tyle dech, że zrobi mi 50 kredensów z krzywymi dechami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden kredens dla mnie!

      Usuń
    2. Ino jest problem czasowy i lokalowy.

      Usuń
    3. ja na ktorym targu staroci zagadalm goscia, ktory mial maszyne do szycia i sie chwalil, ze ma wiecej w domu, same Singery. no to go pytam KTORE. czy ma moze model 222K ablo 99K. troche zlgupial i sie obrazil, hrehreherher

      Usuń
  6. Uwielbiam starocie, ale takie klimaty które opisałaś na wstępie już niekoniecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Graszkowsko, te klimaty są, jakie są. Trzeba o tym wiedzieć i zamknąć oczy. W weekendy tętni życiem, co nie zmienia tego, o czym powyżej.

      Usuń
    2. szkoda że to tak daleko, gdyby było bliżej zawitałabym tam w sobotę

      Usuń
    3. Graszko, rozejrzyj się w swojej okolicy. Nie wierzę, że nie ma jakiegoś pchlego targu w pobliżu. Przy takiej koniunkturze?

      Usuń
  7. Posnułabym się jednak. Ale może nie w poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, Dziefczynki, można się posnuć mając świadomość tej koniunktury i przyjmując Czacz z dobrodziejstwem inwentarza. Na tej zasadzie czasem jeszcze tam bywam. Przeważnie z kimś, kto jeszcze nie był:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, ta szafka z numerami jest boska!!! Na szczęście urządzanie i zbieractwo mi już mija zupełnie i nie mam ochoty nic kompletnie zmieniać. Kanapa straszy dziurą, dywany dwudziestoletnie po prostu wyprałam, wszelkie myśli o zmianie firanek, itp, wyrzucam precz. A od takich miejsc trzymam się z daleka, bo odstrasza mnie dokładnie to co ciebie. Jeśli już idę to do TKMaxx, gdzie są jednak inne warunki, a ceny niekoniecznie wyższe. Ale i to na szczęście mi mija. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie Czacz to antypody, ale faktycznie poniedziałkowo nieciekawie wygląda. Chodzę czasem na niedzielne starocie pod Halą Targową, ale kupuję najwyżej drobiazgi. Względy metrażowe nie pozwalają na meble, cwani sprzedawcy mogliby wcisnąć fałszywy "antyk", są gburowaci i odpychający.
    Czasem się zdarzy zbieracz, z którym można pogadać, ale rzadko. Zastanawia mnie też jak dużo ludzi wywala stare albumy ze zdjęciami. Też mam taki, w którym nie wiem kto na zdjęciu jest, ale chyba bym nie sprzedała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, pamiętasz moją walizeczkę?
      http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/02/walizeczka-z-cynamonem.html
      Ona też miała skończyć w ogniu...

      Usuń
    2. Pamiętam. Podobną miał mój tata, ale okropnie się zniszczyła w pożarze. Z bólem serca musiałam wyrzucić.
      Mam jeden "skarb": niekompletną, starą cukiernicę z 1900 roku z secesyjnym ornamentem.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  11. No co Ty! Slicznie i czysto, na grzadce krasnale wyglansowane, ani smiecia w okolicy, hrehreheher...

    ja mam podobnei jak Gosianka, tez nie mam ochoty zmieniac, o ile nie jest to absolutnie konieczne, jak na przyklad zaslony w sypialni..sa strasznie splowiale po brzegach, jeszcze nas sp. pies umial owtierac one i wystawiac na swiat tylko glowe....i tam je wyswiechtal i wygladaja ogolnie fatalnie.

    Tak samo mam juz po kukarde np remontow i tapetowania, przez 35 lat czy iles tam, nie - wiecej, bo jeszcze we Wr. roilam roznosci remontowe, wszystko robilam, az mi zbrzydlo....jeszcze za mna chodzi zmiana tapicerki na krzeslach jadalnych, w zasadzie nieuzywanych teraz, ale jakbym znalazla jakis wystrzalowy material to bym obila - tylko siedzenie, prosta robotka, w jeden wieczor bym miala...na razie srednio energicznie szukam, hrehrehr

    dobrze i z tym, co mam. Sama mysl, by przestylizowac nawet jeden pokoj, przyprawia mnie o chorobe morska...te wszystkie klamotki, co sie je ma, musza sie zaaklimatyzowac, znalezc swoje miejsce i sobie byc...a teraz staram sie z'mniejszac iloc klamotkow...kiedys na takim jednym kredensie mialam cos 120 roznych rzeczy (kredens byl zwany "muzeum"), teraz jest chyba z 70...ale kamienie do ogrodu zbieram dalej. takze samo muszelki, tez do ogrodu. I rozne patyki. I szklo morskie, jak jest.

    Gosianko - kup sobie numery szablonowe i namaluj na komodzie i bedzie to samo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysia, co ty! Wiesz ile to roboty! W nosie mam numery jakkolwiek to brzmi. :)))))

      Usuń
    2. te numery, poza dwoma znaczeniami, mozna tez rozumiec doslownie ;)))) znaczy wizawi tego nosa....

      Usuń
    3. Hre, hre, hre :))))))))

      Usuń
  12. Rozpisałam się i zapomniałam napisać, że koza bardzo mi się podoba, ale cena wcale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, mam PRAWIE taką samą i za stówkę!

      Usuń
    2. To miałaś fart. Kiedyś w moim domu stał trociniak, ale zginął śmiercią naturalną, przepalony na wylot.

      Usuń
  13. Gosia, szafka boska, ale nie za 8 stówek. Nie wiem, czy to widać - ona jest metalowa.
    Mam juz wszystko, a nawet więcej w kwestii durnostojek. Też przystopowałam, ale zmieniam bez przerwy - w zakresie tego, czym dysponuję:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bywam od czasu do czasu na giełdach staroci, ale jeżeli już coś nabywam to tylko jakieś drobiazgi. no i nigdy nie kupuje od starych wyg, tylko od jakiś przypadkowych szperaczy, którzy nie do końca znają wartość tego co maja .
    Najbardziej lubiłam szlajać się po szaber placach, które jeszcze kilka lat temu działały, w zasięgu mojej ręki. Tam można było nieraz upolować coś bardzo interesującego..... z mojego punktu widzenia ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurcze, ceny jak z kosmosu. Ja rozumiem gdyby to byl jakis sklep z antykami, odpowiednia aranzacja wnetrza, a ten Czacz, to hmmm, nawet nie wiem jak okreslic. Wypatrzylam kilka perelek, no i koza faktycznie warta zaineresowania, jednak cena wysrubowana.
    Nie wspomne o warunkach higienicznych, kurcze, zeby nawet kibla nie bylo - koszmar, bo z tego co piszesz, to w weekendy sa tam tlumy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zbieractwo już mi przeszło na szczęście, nawet nie zaglądam. U nas na ryneczku czasem fajne rzeczy można było kupić za grosze. Teraz tylko czasem jeszcze książki mnie przyciągną. Mam z takiego miejsca, drewniany domek lampkę, na kurzej łapce i bardzo toto lubię. :) Zapalam światełko i czuję się jak Małgosia co ją drewniany domek Baby Jagi przyciągał. :) Dawno temu miałam parcie na samowar, taki z Tuły, ech wydałam tylko pieniądze a herbaty się nie dało w tym zrobić ciekło a miało nie ciec. Gdy mieliśmy włamanie do domku na działce, zwinęli i ten samowar. Trochę mi było szkoda, bo jednak ambicje pijania herbaty z samowara miałam wtedy jeszcze. :)
    Natomiast na Allegro upolowałam trochę niezwykłych staroci, jak cieniutką porcelanową maleńką filiżaneczkę z jeszcze carskiej fabryki porcelany, srebrny kubek z 1900 roku,mają te dzieła po kilka latek :) i pozłacane talerze oj jak lubiłam tam pogrzebać i znaleźć takie cudeńko i pilnować do ostatniej sekundy by mi ktoś napalony jak i ja, nie podkupił w ostatniej chwili, te emocje i radość z upolowania bezcenne. :)) A widziałyście carską porcelanę z manufaktury Łomonosowa? Co prawda to nówka, bo fabryka porcelany od siedemnastego wieku do dziś działa, ale ten wzór i się chyba skuszę może jeszcze? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elka, a jakże, znamy manufakturę Łomonosowa! Mam i ja kilka perełek z Czacza, bo ci antykwariusze za antyk uważają skórzane fotele z lat 80, ale stareńką filiżankę Rosenthala już nie. Samowar znalazłam na złomowisku, chociaż nie taki, o jakim piszesz, ale całkiem, całkiem:)

      Usuń
    2. Toteż wizyta na złomowisku byłaby wskazana ;)

      Usuń
    3. O to, to,to! I dobrze, ze sie nie znaja, bo przeciez taka stara filizanka Rosenthala, to smiec i jeszcze nie ma calego kompletu:))) Tez mam kilka takich unikatow, swego czasu mialam swira na punkcie zbieractwa filizanek, ale nie takich z lat 80.

      Usuń
    4. A to trzeba koniecznie odwiedzić Czacz, na fotelach wcale mi nie zależy ale na takiej filiżance Rosenthala oj jak najbardziej, cudeńka takie i bez kompletu pozostają cudne. A Hanuś rozejrzyj się za samowarem, nie koniecznie z Tuły byleby był sprawny, co ja mam z tą ambicją pijania herbaty. :))

      Usuń
    5. Elu, wiadomo, ze to pojedyncze okazy i starutenkie. Mam kilkanascie w swojej kolekcji, uwielbiam porcelane.

      Usuń
    6. Elko, wszystko (prawie) jest kwestią ceny. Będę czujna:)))

      Usuń
  17. Ataner, dzikie tłumy! Dlatego napisałam, że żyje z tego Czacz i okolica, ale to działa w jedną stronę. Zarabiać, zarabiają, ale po co inwestować choćby w kfiatki na gumnie, o kiblu nie mówiąc, przecież i tak przyjadą. Nie pojmuję, że gmina nie zadba o swego złotego cielca. Gmina kasuje mandaty tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanus, szkoda, wielka szkoda. Mimo wszystko, gmina moglaby na tym zarobic wiecej. Potrzeba tylko troszke inicjatywy wlodazy.
      Zastanawiam mnie jednak to, jak ci handlujacy tam funkcjonuja skoro nawet kibla nie ma,co? w krzaczorach tylki wystawiaja, jednak jest to dosc duzy teren.

      Usuń
    2. Ataner, oni są miejscowi, albo prawie. Idą do domu, albo do kumpla, albo mają swój osobisty kakuar za węgłem.

      Usuń
    3. A klyjenci niech se łykną węgiel i po problemie.

      Usuń
    4. Albo do kubeczka nowo zakupionego zrobią ;)

      Usuń
    5. Lidka, to musi byc duzy kubek, bo raczej nie filizanka Roshentala:)))

      Usuń
    6. Doniczkę niech se kupio.

      Usuń
    7. Ale waza już spoko.
      A potem zupka dla gości ;)

      Podobny patent jak z tym węglem , zastosowałam dawno temu.
      Znajomi poprosili mnie żebym zaopiekowała się ich psem i pomieszkała u nich.Oni wyjechali w góry,na narty.
      Całe dotychczasowe dwudziestoletnie życie spędziłam w towarzystwie kaloryferów,nie pieca.
      Za cholerę nie umiałam w nim palić i bałam się że zaczadzę psa i siebie przy okazji.
      Zimno było więc brałam na noc aspirynę:)

      Usuń
    8. Rucianko, to aspiryna grzeje? Pacz, całe życie człek się uczy. A ja gupia z uporem maniaka palę w piecu.

      Usuń
    9. No widzisz.
      A to do apteki trza lecieć.
      Tej zimy już będziesz wiedziała.

      Usuń
    10. Dzięki! Zima już mi nie straszna!

      Usuń
  18. Mnemo, dzięki :) ;)
    Bierz może Wu za wsiarz i może poszukajcie jakiegosiś ;) lokalu, w którym nie takie cuda mogłyby powstać. I drogi Czacz niech się chowa ze swoimi cenami ;)
    Wypiłam sobie winka hiszpańskiego - porto, ale pycha :)) więc entschludige bitte, jesli głupoty piszę ;) Brak treningu, oj brak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Lidus, porto uwielbiam. Jednak spojrz na procenty, bo to troszke mocniejsze jak winka:)

      Usuń
    2. Teraz mnie to mówisz?? ;) Czuję tę moc, oj czuję i się dziwię, ale teraz wszystko jasne :))
      Na procenty nie mogłam spojrzeć, bo to winko nalaliśmy sobie z beczki do plastikowej butelki, w takim jednym miejscu, w którym na degustacji byliśmy. Trochę profanacja, ale nic to. Lepsze dobre wino z plastiku niż siury z wypasionej butelki ;)

      Usuń
    3. Już mu plan nakreśliłam, że trza coś na zimę wynająć w pobliżu i w weekendy działać, ale sie tylko palcem w głowę stuka, że niby ocipiałam, czy co. A przez to lato, to ile un bidok narobi? No i jak tak calki czas robi to nie odpocznie i tero mi tu kwęko, że zmęczony. A ja to kurna nie.....Nawet nie mam kropli procentowej w domu, chyba, że lecznicze nalewki na igłach, ale to nie to. Nie masz, co przepraszać bardzo, bo gupot nie piszesz (jeszcze:))

      Usuń
    4. Ja uwielbiam portugalskie porto, ale hiszpanskim tez bym nie pogardzila:))

      Usuń
    5. Lidka! Masz jakies wiesci o Panterce? Chyba dzisiaj miala juz byc w domu.

      Usuń
    6. To jusz winkszych gupot nie napisze, bo winko się skończyło ;)
      Widzisz Mnemo? To jest bardzo dobry kierunek i doskonały plan :) kropla drąży skałę, a dobra żona mężowi ozdoba, czy jakoś tak ;) na pewno coś znajdziecie, tzn. Ty znajdziesz, a Wu da się przekonać i jusz :)

      Portugalskiego nie piłam, bo jakąś tam znawczynią nie jestem, ale jeśli jest tak dobre jak to hiszpańskie .... :)) a ja sobie teraz przypomniałam, że Chłopu na wycieczce gadałam, że porto to mocne wino buhaha .... z jakiejś literatury XIX - wiecznej wyczytałam ;)

      Usuń
    7. Co do Panterki, to chyba jutro ją wypuszczą, tak na fejsie dziś pisała.
      Dzisiaj na pewno nie mieli się jej pozbywać.

      Usuń
    8. Lidka, dobra żona męża przekona:)

      Usuń
    9. Oby wszystko bylo u Niej ok, dzieki za wiesci, bo ja nie fejsbukowa jezdem.

      Usuń
    10. Własnie! O to mi chodziło :) Dzięki, Hanuś :) Bo z chłopami to wiadomo - czasem trzeba lekki przymus dobrowolny zastosować ;)

      Usuń
    11. Ataner - jak coś będzie jutro na fejsie, to dam znać u Panterki w komentarzach.

      Usuń
    12. Porto jest z Porto, czyli z polnocnej Portugalii, z doliny rzeki Duero (Douro)nie wiedzialam ,ze Hiszpanie robia porto, jezeli robia to nie powinno nazywac sie porto...porto moze byc tylko z tamtego regionu, tak mysle a nawet jestem pewna. Jestem patriotka Portugalii a szczegolnie miasta Porto, mozna sobie pojsc do Vila Nova de Gaia i odwiedzac slawnych producentow porto, probujac ich znakomitoych wyrobow, najbardziej smakuje mi porto biale...mniam mniam...upija bo jest mocne, okolo 20%

      Usuń
    13. a jakie porto jest dobre ze serkiem, ho ho....ale serek musi byc kororu niebieskiego, czyli Stilton....mmmmrrrr

      Usuń
    14. Nie wnikałam w pochodzenie tego wina ;) widocznie robią, bo tak było napisane na beczce w winiarni - tam też wina produkują. No chyba, że to sprowadzili z Portugalii ;)
      Jak zwał tak zwał, nutę owocową miało, dobre było i się skończyło ;)

      Usuń
    15. Grazynko ja to wszystko wiem, bardzo lubie porto i wiem, ze porto przypisane jest Portugalii. Nie wiedzialam, ze Hiszpanie rowniez produkuja porto :)
      Bardzo mozliwe, az tak dalece nie wnikam w szczegoly.

      Usuń
    16. Jak Japonczycy mogo pedzic bim...pardon - whisky, to Hiszpanie mogo pedzic porto.

      Usuń
  19. Mnemo, Kaczorówka z doskoku Was wykończy. Takie rozdarcie człeka nie odpoczywa, a wręcz naprzeciwko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wręcz przeciwnie, masz rację Hana.
      Lato to rozjazdy i ani tu, ani tam. A zimą ...czekanie na lato.

      Usuń
  20. Dzięki Hana.
    Trochę obrzydziłaś mi ten Czacz,od lat mi się tam chciało.
    Nie miałam kiedy się do niego urwać a teraz jakby chcę mniej.
    Mnie zbieractwo nie przeszło i pewnie nie przejdzie.
    Nie jest to dobre ani praktyczne ale cieszy.
    Głównie polowałam w Allegro,właściwie nie miałam niemiłych zaskoczeń.

    OdpowiedzUsuń
  21. Rucianko, nie chciałam aż tak! Żeby obrzydzić! Troszkę tylko chciałam obnażyć!
    Moje zbieractwo powściąguam, ale żeby przeszło, to nieee...

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam takie klamociarnie i sklepy ze starociami, u nas jest ich mnostwo. Ceny sa przerozne, czasami mozna cos upolowac za grosze, a czasami tez przeginaja. Jednak mam zakaz wstepu do takich miejsc, poniewaz p. dostawal bialej goraczki kiedy przynosilam do domu kolejne "niepowtarzalne skorupy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do daczy zwozilam sporo skorup uzytkowych....i stalo duzo z tej duzej kupy na takiej jednej polce w wiegiej szafie w przedpokoju, polki sie rozeschly jkaby, ja wlazlam korpusem pod polki, dobrac sie do butow, letko poleczke obluzowalam i skorupy spadaly mi jedna za druga na leb i grzbiet, o usilowalam powstrzymac lot porcelany podtrzymujac poleczke. Ktora byla bardzo ciezka ze wzgledu na porcelit. Slubny sie ucieszyl, ze wreszcie mamy teraz tyle skorup ile nam jest NAPRAWDE potrzebnych....inne decyzje na temat innych przedmiotow z innych tworzyw podjely za mnie myszy.

      czyli trzeba podjac decyzje - jak nowa skorupa w progi ,to jakas stara nalezy od razu zrucic na ziemie, moze sie polamie.

      Usuń
    2. W twoim przypadku znisty dokonaly szkodniki, ja jednak jesli juz cos kupowalam, to raczej przedmioty ozdobne a nie uzytkowe. Brak miejsca na bibeloty, wiec nie pozostaje mi nic innego, jak omijac takie sklepy szerokim lukiem.
      No chyba, ze kupie sobie dacze:))

      Usuń
    3. z tym ostatni sie zgadzam, przerzedzisz klamociarnie w domu i mozesz zapelniac, dyskretnie i cichcem ;)

      a u mnie przedmioty ozdobne maja zastosowanie w zyciu codziennym, kwiatki rosno we wazie od zupy, a dekoracyjne talerze na sciane sa na stol, etc etc.

      Usuń
  23. Hanuka, ja tam lubię takie klimaty;))) Zjeśc i tak niczego nie zjem, bom wege;))) Ale posnuć się, pokłócić - to tak;)) Do targowania najlepszy książę Małżonek - ostatnio w Kazimierzu od tamtejszego bukinisty wycyganił za 30 złotych książeczkę secesyjnych widokówek Krakowa, za które żądano pierwotnie 60;)) Książę umie - kurde - sama nie wiem skąd;)) Ja pasjami lubię takie miejsca, jak wejdę na strych przydałoby mi się jakieś fajowskie biureczko;)))) Przejedziemy się????

    OdpowiedzUsuń
  24. Krecie, z Tobą nawet do Czacza, nawet na cały dzień! Damy czadu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK, najpierw muszę zdefraudować trochę kasy, a potem się przejedziemy;))))

      Usuń
    2. Dobra, to i ja zaczynam proces defraudacji.

      Usuń
    3. To ja zdefrauduję Was i jedziemy ;)

      Usuń
    4. OK, nas zdefraudowac duuużo łatwiej niż kasę;)))

      Usuń
    5. Sonic, bierz mię i defrauduj!

      Usuń
    6. Sonic, to my czekamy - Kret i ja - kiedy nas zdefraudujesz.

      Usuń
    7. O rany serio , takie żeśta łatwe som ?Ok to ja Was hurtem biere; P

      Usuń
    8. Sonic, zaraz łatwe! Trzymiem się, tylko z puszczaniem coraz gorzej!

      Usuń
    9. ;)))))) Fakt , coraz trudniej się puścić :))

      Usuń
    10. Dlatego próbujem wszystkiego, choćby defraudacji:)))

      Usuń
    11. No dobra to puscimy się z przyjemnością; )

      Usuń
    12. Bez przyjemności to nie puszczanie, tylko upadek.

      Usuń
    13. Ach, te typologie;))) Nie ma jak to upaść, stoczyć się,a a potem puścić;)))

      Usuń
    14. Krecie, podsumowanie godne miszcza!

      Usuń
    15. W Kurniku nie tak łatwo się stoczyć jest perwersyjna ;)))

      Usuń
    16. Hana jest perwersyjna ( srajfon znów mnie fqrfia )

      Usuń
    17. Krecie Ty to masz miszcza definicji ;))))

      Usuń
    18. Hana, trza by Kuropedie założyć ;)

      Usuń
    19. Kuropedia;) nieźle;)))

      Usuń
  25. Hana a skąd oni te klamoty biorą? Skupują, czy sami jeżdżą i sciągają? Ale, że tak cała wieś?

    OdpowiedzUsuń
  26. Poczytawszy i pośmiawszy się; ) Starocie kocham nałogowo ale kasy brak by poszaleć. Czacz mimo wszystko bym zwiedziła , bo u mnie to nie targ staroci a śmieci, serio !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonic, w Czaczu też kupa śmieci przecież! W tych miejscach tak jest. A między śmiećmi czasem klejnocik błyśnie:)

      Usuń
    2. Hanuś Ty mnie wierz , jak ja pisać że śmieci to to są naprawdę śmieci :) Jak raz przyjechał sensowny facet handlarz to się zdziwił . I nie sprzedał za wiele.

      Usuń
  27. Mnemo, jeżdżą do Niemiec, Holandii, Belgii i kto wie gdzie jeszcze. To cały system. Albo mają swoje kontakty, albo jeżdżą do tzw. Turka, pośrednika (w Niemczech, lub Holandii), który ma taki Czacz u siebie - są to klamoty z wyprzedaży garażowych, likwidacji mieszkań i in. Mądrzę się, bo znam pana M. który tym się para. Cały Czacz jeździ i przyległości. Teraz w każdej miejscowości w okolicy są 2, albo i 3 takie klamociarnie. I one są lepsze niż Czacz - nie przytłacza Cię ilość i ceny są dużo lepsze. No i można zajrzeć co i raz:)):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu zdradź proszę gdzie te cuda prócz Czaczu, chętnie pojadę na łowy, a może się spotkamy?

      Usuń
  28. Tak mnie zaintrygował ten fenomwen, że to cała wieś się tym para. Jak im się te klamoty tam skończą, no bo ile mozna zwozić, to wieś splajtuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może potrwać, ile lat Polacy żyli z krasnali ? Długo :)))

      Usuń
    2. Przy starej drodze Poznań-Świecko nadal żyją.

      Usuń
    3. Ponoć dlatego, że zwyczaj każe tłuc krasnale i co rok kupują nowe . A starocie... No cóż każdy chcę mieć srebra rodowe i zdjęcia prababki hrabianki a co drugi fotel po wujku Ludwiku ; P

      Usuń
    4. mnie sie Ludwik nie podoba....juz wole trochu stryjka Gustava
      ze sreber rodowych to mam widelec z plastikowo raczko z Air France.
      zdjecia prababki, mozliwe, ze hrabianki, mam. to juz cos!

      Usuń
  29. Mnemo, oni ciągną to coś ok. 20 lat i końca nie widać, wprost przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite!! Pacz jaki biznes wymyślili. Nie wiedziałam, że to tyle lat już trwa.

      Usuń
    2. Ojej,to nawet nie wiedziałam że ja od 30 lat nie mam kiedy tam pojechać hrehrehre

      Usuń
  30. Rucianko, najwyższa pora!

    OdpowiedzUsuń
  31. Dobranoc Kurska, usmażyłam pyszny dżem z 5 kilo moreli! Pycha! Sobie zjadnę i do alkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadłabym :) na dobranoc :*

      Usuń
    2. mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm....

      Usuń
    3. Dziędobry! A co, ja też usmażyłam konfuturek morelowych. I też są pyszne. Naszło mnie w tym roku i mam już wiśnie w czekoladzie, morele i trochę malin. A w planach jeszcze śliwki i różne warzywne. A potem będę się objadać i tyć.

      Usuń
    4. a co warzywne, bo chyba nie fasolka w czekuladzie.....

      Usuń
    5. może marchewka na słodko?

      Usuń
    6. Dynia, dynia z cynamonem, oraz cukinia z sokiem z cytryny mniam, jadłam u Magodowej Jagody i się zakochałam, chcę mieć pełno słodkich słoiczków... Mniammmmm...

      Usuń
    7. Annavilma, dawaj rzepisy!

      Usuń
    8. dynia z cynaonem moze byc ciekawa....
      a do tej cukinii to wez mnie przekonaj, bo cukinia to tak sobie. a marchiewkie na slodko to w kuchni zydowskiej robia - bylam jakis czas temu w restauracji i osoby, z ktorymi bylam nie wiedzialy co to cymes...a tylko ja nie bylam tam pochodzenia zydowskiego a tamte osoby w ogole nie wiedzialy o co chodzi....

      Usuń
    9. A to przepisy se zobacz u Magodowej Jagody, napisała wszystko jak się patrzy! O tutaj:
      http://chatamagoda.blogspot.com/2009/02/przetwory.html?m=1
      Mniam!

      Usuń
    10. Opakowano, nie bede Cie przekonywac, jeno zrobię i spróbujesz :)

      Usuń
    11. Annavilma, wiśnie zawijałaś w czekoladę?

      Usuń
  32. A ja tak "marzyłam" o tym Czaczu. Ostudziłaś me zapały. Na zdjęciach i w tym, co piszesz nie ma krztyny romantyzmu i przygody. Ech, szkoda. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już lepsza coniedzielna " giełda " w Jeleniej. I bliżej Ci, Owco.(?)

      Usuń
    2. Rogata, przygoda jest, tylko mus nie przyglądać się szczegółom. Zaplecze wszędzie tak samo wygląda, niestety.

      Usuń
  33. Witam Kurki. Fatalnie dzisiaj spałam (przyczyna nieznana), rano było mokro, pochmurno i chłodno. Teraz się przejaśnia i 20 stopni. Zaraz idę się ukulturalniać i zaliczyć następną wystawę.
    Miłego dnia Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  34. Kurki, dzien dobry))
    Jest pieknie, kocham takie miejsca, jak to gdzie jestesmy. Przesylam pozytywna energie))
    Lecim na Krakow, dobrego dniaaaa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A handlarze jezdza i do nas, bo blisko majo. Bywaja strasznie chamscy i nieprzyjemni.
      A Czacze wszelakie uwielbiam.

      Usuń
    2. Kasia, ale gdzie to miejsce, w którym jesteś? Bo nie zdanżam!

      Usuń
  35. Co by tu zrobić ogórasy porosły jak cukinie wyglądają, trza je na zimę przerobić a cukinie jak arbuzy nie przymierzając, o rety lato lato pełne dobra. Wiecie może jak cukinię w słoiki wsadzić i zabezpieczyć na zimę? Ogórki to wiem, ale cukinia zeszłoroczna w słoikach coś źle zrobiłam nie przetrzymała się.
    Witajcie Kurki w piękny słoneczno chłodny dzień. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elko, kucharka ze mnie jak z koziej paszczy klarnet, ale inne Kury to ho, ho! Zaraz Ci tu coś wymyślą.

      Usuń
    2. To czekam aż wymyślą z ciekawością wielką i ochotą. :)
      Staram się przerobić te wszystkie letnie cuda. Teraz mielę ogórki, wsypuję na nie do słoików soli, trochę czosnku i kopru i zakręcam porządnie, bez gotowania na półki trafiają. Zimą zupa ogórkowa jak znalazł. Może i tak z cukinią? coś mi się jednak widzi że tak robiłam zeszłego roku i cóś nie wypaliło.

      Usuń
    3. Trzeba włożyć zalążek dyni do słoika i czekać aż urośnie ;)

      Usuń
    4. Moja mama takie przerośnięte ogórki obierała, usuwała pestki, kroiła wzdłuż w ósemki i kisiła tak jak się kisi ogórki, z koprem, chrzanem itd. Były pyszne.

      Usuń
    5. Moja mama takie przerośnięte ogórki obierała, usuwała pestki, kroiła wzdłuż w ósemki i kisiła tak jak się kisi ogórki, z koprem, chrzanem itd. Były pyszne.

      Usuń
    6. Ewa2, takie pikle? Czy normalne, kiszone, tylko obrane?

      Usuń
    7. a ja nie lubie cukinii, wole kabaczek....fajny paprykarz mozna z niego zrobic, moze i do sloika tez. proste jak drucik - kabaczek obrac, ciach w kostke, duzo papryk kolorowych - w dowolny wzorek pociac, cebule - tez ile sie chce. dusic na odrobinie oleju, podlac .ketchupem i jakims sosem meksykanskim jak kto chce ostrosci. ja nie. troche pasty pomid. przykryc , dodusic i juz. ketchup jest konieczny, bo cos ze smakiem robi na plus.

      Usuń
    8. Opakowana, kabaczek nie jest gorzki?

      Usuń
    9. Nie jest gorzki odpowiem za Opakowaną. Lubię go tak samo jak cukinię. Zrobiłam dziś dżem z cukinii, obrałam pokroiłam na plasterki, poddusiłam dodałam dwie galaretki cytrynowej i cukru oraz soku z cytryny tu jest przepis:
      http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/2012/09/cytrynowy-dzem-z-cukini.html przepyszne wyszło. :)
      A tu sałatka z cukinii na zimę, tez zamierzam zrobić częściowo jeszcze dziś, pokroiłam i zasypałam solą.
      http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/2012/08/saatka-z-cukini-na-zime.html
      A paprykarz Opakowanej już się osiedlił w mojej wyobraźni z kabaczka zrobię bo tego też mam. :) Dzięki za świetny przepis. :)

      Usuń
    10. Kabaczków dawno nie jadłam, poczułam się zach(n)ęcona ... mniam...

      Usuń
  36. błeeeeee syf malaria i korniki. oczywiście oprócz tych cudnych szafeczek i łóżka. a wiesz ile kosztuje taka komódka?

    OdpowiedzUsuń
  37. Polly, ale która komódka? Ta malowana? Nie wiem, nie pytałam, bo cena na pewno jakaś od czapy i podejrzewam, że gość sprzedaje to w komplecie.

    OdpowiedzUsuń
  38. Starocie uwielbiam i mam ich dużo w domu . Ostatnio na skupie złomu wydałam 10 zł i kupiłam garnek ocynkowany z przykrywą, piękną emaliowaną miskę oraz uroczy zardzewiały stojaczek z półeczką do niej. Tyle szczęścia za dychę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, złomowiska to moja namiętność! A tutaj jest takie, że można zwariować - zobacz sama!
      Czego ja tam nie znalazłam!
      http://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/2014/04/obiecaam-kiedys-mnemo-ze-zabiore-ja-na.html
      Co mi przypomniało, że dawno tam nie byłam:)

      Usuń
  39. Ja w Czaczu nabyłam cudowny stół. Stół, o którym marzyłam od wielu lat, chyba od dziecka w sumie. Drewniany, z kafelkami w środku, rozkładany. Dałam za niego 400 PLN. i nie żałuję. To najukochańszy mebel w moim domu. Ma wymalowane drobne sceny z ptakami na płytkach w rogach. Cena... nie wiem czy dużo czy mało. Wydaję mnie się, że mało, stół nie zniszczony, kafelki całe, wszystko idealne... Tylko za bardzo do samochodu nie chciał wejść. Rozmiar 123 x 84 plus dwa wyciągane z boków blaty o długości 43 cm. Faktycznie trzeba się tam nachodzi i trochę potargować.

    OdpowiedzUsuń
  40. ooo tutaj widać mój stół
    http://izetta-nawariackichpapierach.blogspot.com/2015/01/prezent.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izetta, stół jest genialny!!! Ja zawsze marzyłam o stole z kafelkami... TeŻ bym nie żałowała!

      Usuń
    2. W sumie to kumpela mnie przydusiła mówiąc, że mi kasę pożyczy a w domu jakoś się obie wytłumaczymy.... miałam tylko 200 PLN przy sobie. Dwa razy wracałam do niego i za trzecim razem kupiłam. Krzesła mam tylko stare, bo te co do niego były mi nie odpowiadały. Za jakiś czas znów wyruszę na łowy, szukam staaaarej lampy stojącej i małego stolika na robótki.

      Usuń
    3. Bardzo dobrze kumpela zrobiła. Powodzenia w dalszym polowaniu!

      Usuń
  41. Ja bym chyba w takim Czaczu zgupiała zupełnie, no chyba że to byłby poniedziałek i większość byłaby zamknięta..
    Takie małe targowisko jak warszawskie Koło to zwsze kilka razy obejść musiałam, żeby się dobrze nagapić, a co dopiero takie olbrzymie cuś. Ja to miałam fajną metę na rupiecie niedaleko swojej mieścinki, młody człek (i przystojny) prowadził takom wielgachnom rupieciarnię w statym magazynie. Czegośmy tam nie powynajdywali przez te parę lat jak tu mieszkamy... I koszyki wielkie niby że bieliżniane, ale u mnie na włóczki, i stoły dwa z kafelkami, i lampy dwie sufitowe, i jeszcze jeden stolik i krzesła fajoskie dwa i kilka półek, i lampę stojącą a nawet dwie, i wogle i wogle i wogle całe mnustwo.
    Aż tu nagle podjeżdżamy tam ze dwa tygodnie temu a tu nimo... Zamknięte i puste. Magazyn do wynajęcia Skończyło się. Straszna to szkoda, gdzie ja będę rupy wynajdywać... buuuu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Annavilma, wynajmij magazyn, będzie jak znalazł na znaleziska:)))

      Usuń
    2. Hrehrehre, a jeszcze czego, zaraz mi wykupiom...

      Usuń
    3. Taka możliwość zawsze istnieje:)))
      Ale możesz ceny zaporowe dyktować.

      Usuń
  42. Izetta, to Ty krajanka jesteś! Stół genialny tym bardziej, że rozkładany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, z Mosiny :) dawaj adres na priv, to cię nawiedzę, by Frodo na żywca zobaczyć :)

      Usuń
    2. Izetta, dawaj maila na 3babyzwozu@gmail.com

      Usuń
    3. Rany, się bywało w Mosinie... Bardzo mam dobre skojarzenia i wspomnienia stamtąd. :)

      A poza tym w kwestii formalnej dodam, że Wy, znaczy się Hana i Kret, jak się już umówicie, to na tych szperach dacie... czaczu. ;)

      A poza tym poza tym to wszystkie Kury pozdrawiam, stare, czyli dawne, i nowe, których się tu nalęgło w czasie, gdy mnie inne obowiązki wzywały.

      Tymczasem kurobranoc! :)

      Usuń
    4. Ony się już tak ze 3 lata umawiają i nic z tego nie wynika.

      Usuń
    5. Mika, ale czuję, że jak już im się uda, to ten cały Czacz rozniesą w drebiezgi (w ostatnim słowie akcent koniecznie na ostatniej sylabie! Inaczej nie mam efektu).

      Mika, uściski Tobie tam hen ślę, droga kobieto. Ucałuj w nos Tropika. :)

      Usuń
    6. * matko, ale się dziś jąkam: nie ma efektu. :] Ja sama to mam zawsze. ;)

      Usuń
  43. JolkoM., to telepatia! Myślę ja sobie dzisiaj (ze 2 godziny temu), dzie jes JolkaM.? Wessało babę z kretesem, czy jak? Już mnie (nas) nie lubi? Już mnie (nas) nie rozumie? Nie kocha???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wessało to chyba z kredensem - z Czacza oczywiście! ;)

      Usuń
    2. Czy może z Czaczu, bo sama już nie wiem...

      Usuń
    3. Aha, i ten, lubię Was, kocham i chyba nawet rozumię tudzież rozumuję, ale z czasem krucho, bo te zielska to jakiś jest kołowrót. Albo zawrót, licho wie! No i zajęcia takie tam fajne miewam czasem - nie żeby dużo ważniejsze od Kurnika, ale wiesz... Jedne to mi nawet trochu kaski przynoszą. ;)

      Usuń
    4. Aha, a teraz jeszcze i przetwory dojszły, ale z tego w końcu to też radocha będzie, tylko trzeba czekac od zimy. Czekaj, Hana, bo miałam Ci donieść: kurki już są! :) Wiem, wiem, że tą informacją to Cię dołuję, ale nie mogłam się oprzeć, skoro gdy w niedzielę wieczorem zbierałam, to o Tobie myślałam. :)

      Usuń
    5. *oczywiście DO zimy trza czekać. :]

      Usuń
    6. Z Czaczacza ole :)
      Zastanawiam się czy jam kura stara czy nowa według JolkaM ,hmmm...;)

      Usuń
    7. Ty, za przeproszeniem, stara oczywiście, bo Cię pamiętam sprzed wiosny/lata, czyli sprzed wsysu. :)

      Usuń
    8. JolkoM., z Czacza, to jest TEN Czacz.
      Jeśli mi donosisz, że kurki masz na własnym gumnie, to chyba sama nie wiem, co zrobię.
      Dlaczego na przetwory mus czekać do zimy? Ja spożywam od razu...
      Jedynie wsys ogrodowy się zgadza. Mamy taki sam.
      Wybaczam Ci zajęcia fajniejsze od bywania w Kurniku, zwłaszcza jeśli dajo Ci zaszczyk piniężny. Gdyż albowiem Kurnik finansowo kuleje i zaszczyku dać Ci (ani mi) na razie nie da. Ale kto wie, co przyszłość przyniesie?

      Usuń
  44. JolkoM., co się robiło w Mosinie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W 2009 roku miałam tam praktyki w miejscu, które się zwie Stworzenia pana Smolenia - w ramach kursu hipoterapii. Fajne miejsce, fajni ludzie, fajne konie, psy, koty, bociany, fajne wspomnienia.

      Usuń
    2. Pan Smoleń mieszkał niegdyś po sąsiedzku (w poprzednim moim życiu). Wkurzyło go to samo, co mnie i bardzo dobrze!

      Usuń
  45. Oko mnie wessało. Muszę sobie takie trzasnąć na suficie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trójkąt łoczny.
      jak bermudzki ;)
      Nie rób tego,bo Cię sufit wessie.

      Usuń
    2. Właśnie chciałam pytać, czybyś się nie lękała, Tupaja. Takie łoko zyzujące zez sufitu?! Jak to mowio, ocieflorek! Z dawien dawna podejrzewałam, że z Ciebie babka nie bez jaj... ;)

      Usuń
    3. To jest albo oko proroka, albo zakamuflowane oko Saurona )

      Usuń
    4. No, Mariolka, może tak być, bo brzydkie jak kupa:)))

      Usuń
  46. Oko wessać nie może - nie wiecie o tym, czy jak? Ale może gigantyczną łzę uronić i jak to potem wytłumaczyć?

    OdpowiedzUsuń
  47. I ja bym też pobuszowała po Czaczu, mimo wszystko... Nawet oko mnie nie odstrasza:) Podoba mi się ten wózek.

    OdpowiedzUsuń