Możliwe, że już jest w drodze powrotnej. Olga i Cezary wyruszyli o świcie, aby ich zwierzęta jak najmniej odczuły ich nieobecność. Nam pozostaje uzbroić się w cierpliwość, trzymać kciuki i wyglądać informacji. Mogą nie nadejść tak od razu, bo wyobrażam sobie, że ogarnięcie pierwszych emocji stada może chwilę potrwać.
Jakoś tak bez racjonalnej przyczyny trwam w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze. Z opisu i zdjęć Lawenduś wygląda mi na kochanego pierdółkę - jak Frodo.
To czekamy. W międzyczasie, aby nie zapeszyć, możemy sobie konwersować o tym i owym i udawać, że wcale nie czekamy. Tak tylko zaglądamy sobie tu i tam...
Trzymaj się chłopie!
Z dedykacją dla wszystkich zapsionych i zakoconych, w szczególności dla Olgi i Cezarego:
Będzie bardzo szczęśliwy! Nie ma lepszych ludzi niż Ola i Cezary! Jest taki piękny, cudny, oswojony, spokojny, mądry, ale... jak wiedziałam, że nie jest mój. Jednak trochę mi szkoda. Mogłaby mieć je wszystkie.
OdpowiedzUsuńEch, Gosianko, ja też! Zakochuję się w każdym:)
OdpowiedzUsuńNo co dziefczynki takie kochliwe ? Ja tam jestem odporna.:)
UsuńI tak ci nie wierzymy:))
UsuńW psiurkach nietrudno sie zakochiwac raz kolo razu!
UsuńJa też trzymam kciuki aby miał długie i szczęśliwe życie.
OdpowiedzUsuńRucianko, tylko taka możliwość wchodzi w grę.
UsuńI żadnej innej.
UsuńAlu, hrehrehrehrehre, bo zaraz tu umarnę ze śmiechu nad Twoją niekochliwością! Oesssu, ludzie, trzymajcie mnie!
OdpowiedzUsuńO, trzymajcie mnie siedem bo nie ma co jeden!
UsuńAla od razu widać, że Ty z moich stron.
UsuńNie zapomnę jak moja babcia tak mówiła, a teraz mama.
Pewnie i ja niedługo zacznę:)))
Moja Mama z Waszych okolic pochodząca też tak mówi!
UsuńJa też znam to powiedzenie tylko nie pamiętam skąd .
UsuńOno chyba jest dosyć stare.
UsuńW wersji mojej babci brzmiało: "a, trzymajcie siedem , bo ni ma co jeden".
Hanuś więc wychodzi na to, że krajana naszego, po tym powiedzonku poznać można bez pudła:)))
Mama też mawia: trzymajcie sto, bo jeden nie ma co!
Usuń'Trzymajcie' ma tu znaczenie 'bierzcie'/'daje' :D
UsuńU Oli i Cezarego będzie miał na pewno długie i szczęśliwe życie :)))
OdpowiedzUsuńPopatrzcie na jego mordke, czy moze byc cos bardziej rozczulajacego? udaje, ze nie czekam a czekam ze HEJ!
OdpowiedzUsuńNo,no, Ala jak guas ,taka odporna;)
OdpowiedzUsuńDziędobry!
Trzymamy kciuki za dogadanie się zwierzyńca, czekają ich wszystkich dni pełne emocji i pracy nad ogarnięciem .
Oj tam, raz się człowiekowi coś wymsknie i od razu wielkie halo.:)
UsuńCo do zasady, jestem twarda i niekontrolowane wybryki serca trzymam na uwięzi.Z całych sił.:)
Na mini uwięzi, hrehrehre!
UsuńJak już, to na Mini uwięzi...:)
UsuńSpecjalnie tak napisałam, żeby Cię sprowokować!
UsuńWiem, wiem..:)
UsuńNoticia!!! wiadomosc najpiekniejsza na swiecie! Artenka pojechala i spotkala sie z Olga i Cezarym, i Lawendus juz jest w drodze do swojej nowej siedziby! wszystko sie skonczylo cudownie...jakie szczescie!!!!!!! cieszcie sie Kurencje! wiadomosc otrzymalam od Artenki, ktora ma juz telefon komorkowy i jest bardzo nowoczesna dziewczyna! Huuurrrraaaa!
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest zwykły telefon komórkowy:)))) Jak to napisała do mnie Kalipso - jestem kosmitką z antenką:)))
UsuńCzy to ten telefon Arte, który służył Ci jako budzik, czy może ktoś podarował Ci jakieś nowoczesne cudo, a może sama sobie kupiłaś :)))
UsuńMatko, Arte, masz CB radio?
UsuńLitości:)) Nawet nie mam auta:)))) Wszystko kiedyś opowiem, ale o cierpliwość proszę:))))
UsuńArte, witaj w cywilizacji komórkowej!!!!!!!! Super, że się spotkaliście!!!
UsuńArte ma telefon, moja Sisek motór, a Lawenduś chałupę - i tak ku lepszemu idzie;))))
UsuńMika, ja i telefon?:) Krecie, taki motór to skarb prawdziwy:)
UsuńArtenka pojechala na miejsce spotkania taksowka!!!! ale dziewczyna!!!
OdpowiedzUsuńNie było innego wyjścia:)
UsuńArtenka to kobieta kosmiczna, pod kazdym wzgledem!
Usuń:)
UsuńNormalnie zatkauo kakauo! Nie wiem co powiedzieć! Jak poszło pierwsze spotkanie? Co powiedziała Olga? Co Cezary? Co Lawenduś???
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak żyć? Tyle roboty, a ja tutaj... A kit w oko! Taki Lawenduś zdarza się tylko raz!
OdpowiedzUsuńNie znam detali, jak Artenka dobrnie do swego domu to opwie wszystko! Zadzwonila z trasy! zuch dziewczyna!
Usuńświat się kończy! Arte jest ztelefonizowana :)
UsuńCudne wiadomości i u Jaworów i Gosi, ach serce się raduje:)
Sonic, nie wiem, co bardziej mnie zatkało? Telefon Arte, czy fakt, że pojechała do Lawendowego?
Usuńsfzystko, Hanuś :)
UsuńHano, ja się kiedyś wytłumaczę z tego komórkowego:)))) A co do psiaka - jakżebym mogła odmówić sobie uczestniczenia w szczęśliwym zakończeniu całej tej historii:)
UsuńArte, telefon - rzecz przydatna i fcale nie musisz się tłumaczyć, chyba że chcesz!
UsuńGdybym mieszkała bliżej, nic nie powstrzymałoby mnie przed uczestnictwem w takiej historii! Aż Ci zazdroszczę!
I słusznie, że zazdrościsz, a nawet chyba "zazdraszczasz":))) Lubię szczęśliwe zakończenia:)))
UsuńKto nie lubi?
Usuńja tam w ogóle nie czekam. od samiusieńkiego świtu nie czekam :)
OdpowiedzUsuńPewnie, Tempo, a na co tu czekać, co nie? Ładna dzisiaj pogoda:)))
OdpowiedzUsuńu nas pieknie leje :)
Usuńu nas pełne zachmurzenie, ale na jasno. i chyba nie pada, ale nie za bardzo wiem, bo od tego nieczekania oczy mnie szczypią :)
UsuńHanuś, ja wczoraj płakałam ze śmiechu, aż moje dziecko przybiegło do pokoju:) Ci Węgrzy i św. blogerzy mnie zabili :))))
OdpowiedzUsuńale o co cho, bo też bym się pośmiała?
UsuńA tu;
Usuńhttp://dysonanseiharmonie.blogspot.com/2015/07/historie-miosne.html
Poczytaj sobie komentarze Sonic, a raczej jej smartfona, bo to on takie kwiatki wyprodukował:))
Tempo, zobacz komentarze na blogu Mariolki (Dysonanse i harmonie - na liście blogów z prawej), a też się popłaczesz.
UsuńKiedyś Sonicowy srajfon napisał tutaj, że mam piękne guano, zamiast gumno. Do dzisiaj się turlam:)))
aaa.. a propos guana, pardon, gumna! nabyłam piękne ogrodnicze rękawiczki i skoro ręka mnie już nie boli, nie zawaham się ich użyć. Hana, do kiedy jest u ciebie sezon na pielenie perzu? :)
UsuńTempo, perzowy sezon trwa okrągły rok, jeśli ziemia nie zamarznie. Ale ja się boję, że ręka Ci wymięknie po 10 centymetrach kwadratowych uzdatnionego gumna. Ale dziękuję.
UsuńTempo, zawsze możesz popatrzeć, jak ja to robię - zrobię Ci takie szkolenie:)))
UsuńJa już się zastanawiam czy nie założyć temu srajfonu bloga! On jest tak niezależnym bytem i znajduje jednak wspólne porozumienie z czytaczami a nawet ma dobry wpływ na ich humor; )
UsuńSonic, świetny pomysł! Zrób zakładkę, my będziemy Ci dawać propozycje różnych kwestii do napisania i zobaczymy, co wymyśli! To będzie pierwszy taki blog!
UsuńWęgier na św blogu zabił mnie kompletnie! ;))))))
UsuńHana, guano, gumno.... jeden grzyb- wszystko na g hahahahah
UsuńMariolka, w sumie piękne guano mieć, czy piękne gumno, jeden pies:)))
UsuńOtóż to ;) Pewnie niejedno guano na każdym gumnie by się znalazło ;))
UsuńJa się bardzo staram ale nie nadążam za wami kury... styki mi parują normalnie.
OdpowiedzUsuńAle tak na poważnie to strasznie się ciesze że Lawenduś znalazł dom. Normalnie dziewczyny jesteście leprze niż niejeden wywiad szpiegowski w swej skuteczności.
Olga z Cezarym i Lawendusiem mają kawałek drogi do przejechania, więc pewnie wieczorem coś napiszą na blogu - taką mam nadzieję, którą zapewne wszyscy podzielają i na to liczą ;))
OdpowiedzUsuńU nas ładna pogoda, chociaż ciężkie dni jakieś są tak w ogóle ..... ale tak ogólnie to na świecie i w naszym mieście same sukcesy są. Grecja uratowana, u nas wielka inwestycja, która ponoć podnosi miasto z ruin, a za nią idą następne .... po prostu tylko się cieszyć ...:/
Właśnie zrobiłam sobie kawę i mogę opowiadać:)) Wróciłam od Lawendowej Pani, poznałam Olgę i Cezarego, Jacuś (chyba tak będzie się nazywał Lawenduś) polizał mnie na pożegnanie:)))))
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOpowiadaj opowiadaj Arte!juz wypilas te kawe?
UsuńPiję:))) Zaraz coś większego napiszę:)))))
UsuńPij szybko, tylko się nie poparz! Albo lepiej pij - pisząc...
UsuńTrzeci raz włączam czajnik (nie mylić z Czajnikiem) z woda na sokawkę i nie mogę zrealizować tego pomysłu, bo to wymaga oderwania się od monitora. A kilometry leco...
UsuńTen Czajnik jest włączony non stop.
UsuńNie pamiętam z tych emocji. Jedno co mi utkwiło - cała trójka (Olga, Cezary i pies) przypadła sobie do gustu.
OdpowiedzUsuńTo do komentarza z 11.20 "Normalnie zatkauo kakauo! Nie wiem co powiedzieć! Jak poszło pierwsze spotkanie? Co powiedziała Olga? Co Cezary? Co Lawenduś???"
Usuńjak mogli sobie nie przypaść! no jak!? :)
UsuńNo to przecież było wiadomo z góry!!! I z dołu też:)))
UsuńOj, to wielka połowa sukcesu!
OdpowiedzUsuńO której wyruszyli w drogę powrotną?
OdpowiedzUsuńOkoło 10.45, my pożegnaliśmy się po 20 minutach, ale do domu miałam daleko, stąd więc takie opóźnienie:)
UsuńWróciłam padnięta z wojaży, a tu takie wiadomości:))) Od razu postawiły mnie na nogi:)
OdpowiedzUsuńJaki piękny jest Lawenduś...
A jakie piękne będą dzieci Zuzi i Jacusia:)
UsuńCały czas myślę o tym ,czy Zuzia wysterylizowana.
UsuńJuz Jacus...Zuzia i Jacus...
UsuńKalipso! nie wyobrazalne sa nasze emocje, dobre emocje
Zuzia jeszcze nie miała psiaków, i... może już niedługo trzeba będzie szukać domu dla tak pięknych dzieci tej pary:)
UsuńAle żartownIsia z Ciebie,Kosmitko z antenką.
UsuńNo nieeeee, ja oczyma wyobraźni widzę już małe psiaki biegające po łące albo wśród lawendy:)
UsuńPiękne wizje, piękne...
UsuńGrażyna, nie dziwię się tym emocjom. Też mi się udzieliło:)))
Emocje emocjami, ale przy adopcjach zawsze podpisuje się cyrograf o sterylizacji. Bezdomnych psiaków jest tak dużo, czy potrzebne są następne? Tak tylko pytam, retorycznie zresztą...
UsuńTo taka adopcja grzecznościowa, więc pewnie nikt nie dba o takie formalizmy. Tak myślę.
UsuńOlga zadzwoniła do mnie 30 km przed krzyżówkami, nie było rady - trzeba było nająć podwodę, aby tam dojechać. Spotkaliśmy się w wiadomym miejscu, poznaliśmy się bez problemu:))) I po jechaliśmy we troje do Lawendusia:)) Czekał na nas spokojnie:)))) Przywitał się elegancko, został poczęstowany psimi ciasteczkami, pochłeptał trochę wody z miski, połasił się do Pani i Pana, mną też się ciut zainteresował:))) W tak zwanym międzyczasie przyjechała Lawendowa Pani, opowiedział trochę o piesku, rozmowa odbywała się w bardzo przyjacielskiej atmosferze. I to chyba ja zadecydowałam, że czas wyruszyć w drogę do nowego domu. Piesek został pożegnany, wsiadł na tylne siedzenie samochodu razem z Olgą. Na początku było widać psie emocje. Trochę drżał i ział, ale po krótkim czasie usadowił się z głową na kolanach Olgi i... tyle. Na krzyżówkach stanęliśmy, pożegnałam się, wycałowawszy się ze wszystkimi, psina mnie polizała nawet po twarzy:)))) I pojechali sobie:))) Szczęśliwe zakończenie :)) I pomyśleć, że od momentu, gdy z Grażyną zobaczyłyśmy go w tej lawendzie, minęło tylko 3 doby:))))
OdpowiedzUsuńArtenko przybij piateczke!!!Dobra robota ! a teraz czekamy na relacje Olgi i Cezarego. Znowu czekamy...
UsuńPowtórzę to co wczoraj . Fartuś !!!!
UsuńZnalazł się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie na drodze Was wszystkich, którzy wzięliście udział w tym wydarzeniu :))))
I to jaka robota! Kury nad Kurmi, macie w Kurniku nowe torebusie!
UsuńTorebusie z lawendą?:)
UsuńTak właśnie! Pięknie mi zakwitła!
UsuńA ja czekam na spotkanie u klientki i wlaźę tu co chwilę
UsuńSuper wieści
UsuńKurnik ma moc!!!
UsuńKury dają radę;))) Bardzo się cieszę, bo psisko ślicznuda;)
UsuńJestem w nim beznadziejnie zakochana.
UsuńArte, piękna historia, oby tak dalej! Każdy pies zieje w aucie, bo albo tego nie lubi, albo lubi bardzo i nie może się doczekać celu podróży. A już w kompletnie nowej sytuacji, z nowymi ludźmi, byłoby dziwne, gdyby nie ział.
OdpowiedzUsuńJeśli wyjechali ok. 11.00 to powinni być na miejscu ok.15.00. Oesssu, nie zwyczymię. Idę do roboty, ale będę wpadać.
Może tez odezwały się w piesku złe wspomnienia, jeśli prawdą jest, że został z auta wyrzucony.
UsuńArte, wszystkie wersje są prawdopodobne. Frodo za nic nie wejdzie do samochodu, próbowaliśmy wszystkiego: prośby, groźby, wołowinki, drobiu, ryb, ulubionych zabawek. Nie i już. A za duży jest, żeby go wziąć pod pachie i wsadzić. Jeśli jest taka konieczność, wołamy sąsiada i wkładamy siłą. W pojedynkę, a nawet dwójkę nie da się wsadzić do auta wierzgającego olbrzyma. Na szczęście to nie jest potrzebne zbyt często. Tylko na weterynaryjne przeglądy raz na jakiś czas. Na szczepienia wet przyjeżdża tutaj.
OdpowiedzUsuńI nie wiem, co tkwi w jego głowinie. Może też ktoś go wyciepnął w biegu, bo kulał?
Lawenduś wszedł bez oporów, dopiero jak samochód ruszył trochę się zaniepokoił, ale po chwili się opanował. Myślę, że dotyk dobrych rąk Olgi pomógł mu przezwyciężyć stres:)
UsuńNiesamowite... zatkało mnie. Olga i Cezary?! Nie mogło być lepiej ;-)))
OdpowiedzUsuńA zatkało, bo przegapiłam wpis u nich. I teraz czytam tu i tam ;) I cieszę się jak głupia. Jaki fart ;))
Oesu, a co bedzie, jak oni sie z Zuzka porozmnazajo?
OdpowiedzUsuńOjtam, zaraz porozmnażajo! Przecież to się nie dzieje ot tak, zwłaszcza u odpowiedzialnych ludzi!
UsuńTaaa, a psy akuratnie bedo zwracac uwage na ichnio odpowiedzialnosc, Szczepio sie i tyla.
Usuńod razu bedo zaszczepione
UsuńNo ja piernicze! Wy sobie tu zarty robicie, a to przeciez powazna sprawa. :)))
UsuńNie robimy,zajrzyj wyżej.
UsuńSame dobre nowiny ostatnio.Wczoraj zawitali do mnie goście z dalekich stron,długo wyczekiwani-dziatwa moja i ich wesoły goldenek:) A dziś czytam tu o piesku z lawendowego pola i wzruszonam podwójnie.Piękna historia,wspaniała akcja.Kurniku,dzięki!
OdpowiedzUsuńKsan, akcja - błysk, akcja - żyleta, akcja - jazda bez trzymanki!
OdpowiedzUsuńznaczy się jupijaj :DDDD
OdpowiedzUsuńI hura kura!
UsuńWiwat Kurnik! :)
UsuńNiech żyjo Kury!!!
Usuńkukuryku!!!!! :D
UsuńWspaniała wiadomość o Lawendusiu. Dziewczyny- jesteście Wielkie ;) I nie mam na myśli kubatury ciała, ale duszy ;)
OdpowiedzUsuńNo, Mariolka, dobrze, że wyjaśniłaś sprawę kubatury, bo już chciałam się przejąć!
OdpowiedzUsuńNie dyskutuj ze mną na temat kubatury, OK????
UsuńJuż napisałam u Olgi i Cezarego, jak strasznie się cieszę... Tyle dobrych wieści, że już nawet się nie przejmuję, że mi prawa ręka wysiadła.
Tylko jeszcze powiem, że koncert Knopflera był piękny, opiszę wszystko niebawem, jak emocje lawendowe opadną.
Miko:) brawka się biło często i gęsto,stąd te problemy z łapką.Widać,że koncert należał do udanych:)
UsuńHanuś, dzwonię i dzwonię i nic, gdzie się podziałaś???
OdpowiedzUsuńMoże myje okna, ja tak mam jak nerwujem siem ???
UsuńNa gumnie byłam! Nic mnie nie zdenerwuje aż tak, żeby okna myć! Szukałam dziury, którą Wałek gdzieś sobie znowu zrobił. Nie znalazłam.
UsuńSuper wieści :) Nowi Opiekunowie zaakceptowani - jakże mogło by być inaczej ;) teraz spotkanie z resztą rodziny, no i najważniejszą istotą - Zuzią :)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę! Tak się zmartwiłam tym piesiem, ale trzymałam kciuki mocno za niego :)))))))
OdpowiedzUsuńMacie jakieś aktualności?
OdpowiedzUsuńWitam!!! Jak człowiek nie włączy rano kompa to go najlepsze omija. U Gosianki z wczoraj, Lawenduś/Jacuś dzisiaj. Przebiłam się przez komentarze, pośmiałam i tyle mojego że wcześniej wcale nie czekałam na żadne wieści. Teraz też nie będę czekać, ale zaglądać tu i tam będę!
OdpowiedzUsuńPogoda w kratkę, raz leje, raz słońce, teraz się wypogodziło, koty dzisiaj się biją albo śpią. Miłego popołudnia i wieczoru.
A widzisz, Ewa2? Kto rano wstaje...
UsuńA Wy jeszcze w Kurniku???A dyć już jest fota nowej pary!!!!!
OdpowiedzUsuńLećcie do Olgi, są wieści!!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, lećta! Para nie wygląda na wrogo wobec siebie usposobioną!
OdpowiedzUsuńCzyli gdzie?
OdpowiedzUsuńhttp://wewanderers.blogspot.fr/
UsuńTu:
Usuńhttp://wewanderers.blogspot.com/2015/07/towarzysz-dla-zuzi.html
Jacus i Zuzia, w jednym stali domku:))Superr:)
OdpowiedzUsuńtutaj; http://wewanderers.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAle emocje:))
OdpowiedzUsuńArte, i ulga! Już jest w domu, bezpieczny!
OdpowiedzUsuńWidziałam. Piękny, wyjątkowy pies!
UsuńPięknie się prezentuje na tym zdjęciu:)
Usuńja nie mogie 😄lawendus -jacus wygrał na loterii. oczywiście komentarze będzie rozmnozony bo ze srajfona.piękna historia dzięki Arte i Grażyna z happy endem. ten srajfon mnie dobija pisze co chce do znudzenia go poprawiam a ten swoje.cieszę się z kolejnej udanej adopcji błyskawicznej. a gupie ludzie co go zostawili niech żałują.
OdpowiedzUsuńMnemo, siostro!!! Mój wczoraj rozrabiał u Mariolki :))) Wyszło na to, że wmówił Jej, ze ma nalot Węgrów i św blogerów :)
UsuńJa już powyżej pisałam w komentarzu, że mu bloga założę, temu srajfonu, bo on sam niezaleznie i tak już pisze :)
Sonic, znów ryczę ze śmiechu!
Usuńboszsz boje się odzywać
UsuńNie bój się Mnemo, mam władzę!
UsuńMariolka , tutaj to norma ☺
Usuńboszsz potraja mnie!!!!
OdpowiedzUsuńzazdraszczam, mój tylko podwaja :))) teraz luz, piszę na maszynie do pisania ;PPP
Usuńmowie ci sonic one majo coś wbudowane i robio to specjalnie.żeby nas wkurzyc chyba
UsuńMnemo, ja już jestem takom specjalistkom, że jak która nadaje ze srajfona, to zaraz gada rozpoznam :))
UsuńNas wkurzajo, ale ile Kurom radochy dajo ;PPP
Dziefczyny, nie marudźcie - jak mi się srajfon zepsuł ostatnio - oj, było ciężko;))) A teraz mi został po drodze gdziesik i też tęsknota;))) Szanuj srajfona swego, możesz mieć komórczaka zwykłego (i to będzie bolało);))))
UsuńTaa, ino to cholerstwo żyje życiem własnym i osobnym!
UsuńO guzik, żadnych srajfonów, najzwyklejsza stara Nokia jest najlepsza!
UsuńMnemo, załatwię go!
OdpowiedzUsuńWidzisz Mnemo? Mam moc!
OdpowiedzUsuńJak cholera!!!
Usuńboszsz potraja mnie!!!!
OdpowiedzUsuńMnemo w trójcy jedyna. :))
UsuńMnemo, nie martw sie, omne trinum perfectum.
Usuńocipieje z tym srajfonem. o co chodzi z tym potrajaniem? widziałam jacusia z Zuzia. taka ładna para.
OdpowiedzUsuńmoże to echo echo echo...;)
UsuńTy pacz, Rucianko, tak może być! Z Mazur kawał drogi, to się o(d)bija!
UsuńNo właśnie coś przed chwilą mi się o chałupę obiło.
UsuńTo pewnie srajfon Mnemo nadaje.
To za jakiś czas powinno dotrzeć do mnie.
UsuńTo czekamy.
UsuńMnemo,Mnemo,Mnemo.
Abo coś nie ten tego zjadło ;) Tyż siem będzie odbijoć ;)))
UsuńGdzie Ty, gdzie Ty, gdzie Ty?
UsuńMnemo, a olej dziada, ja go będę obuchem w łeb załatwiać. I w ocet!
OdpowiedzUsuńTak mnie zmeczyly te emocje i to czekanie, ze padam na twarz, ide odpoczac w snie , mam nadzieje, ze snic bede o szczesliwej nowej krainie Jacusia-lawendusia...juz sie przyzwyczailam do tego pierwszego imienia...ale przyznaje, ze Jacus i Zuzia brzmi bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńDobranoc Grażyna, każde imię dla Lawendusia brzmi pięknie, bo dostał je wraz z nowym życiem!
OdpowiedzUsuńRacja! ide spac...
UsuńTest robię, smartfona sprawdzam, podwoi czy potroi? ;) a może nie? (elaja)
OdpowiedzUsuńElaja, Ty lepiej trzy razy spluń przez lewe ramię srajfona, bo jeszcze bydle usłyszy ! :)))
UsuńA zalogowana? Może o to chodzi?
OdpowiedzUsuńTeż nie, no to nie wiem
OdpowiedzUsuńElaja, mnie czasem też podwaja, a piszę normalnie z laptopa.
UsuńMnie też podwaja, kiedy cofam. Jak po napisaniu komentarza przechodzę do innego bloga to nie podwaja.
UsuńCzasem piszę ze srajfona, jestem zalogowana i nigdy mnie nie zmultiplikował. Chyba władzę czuje i cicho siedzi. Boi się.
OdpowiedzUsuńO matko, kto tę technikę wyrozumi?
OdpowiedzUsuńA ja mam prawdziwego srajfona od niedawna i jeszcze się go uczę. Tak myślałam, że toto takie niepokorne:)
OdpowiedzUsuńKalipso, znienawidzisz go, a potem pokochasz. I znów znienawidzisz. Jestem na trzecim poziomie.
UsuńA niby to takie ładne... I zdjęcia mozna fajne robić:)
UsuńJa srajfona wyadoptowałam i mam spokój ;)
OdpowiedzUsuńspokój
Usuńspokój
UsuńA co to znaczy, że wyadoptowałaś?
UsuńNo porzuciła! Oddała do adopcji!
UsuńZamieniłam na leczenie zwierzaków.
UsuńW gadżetach hołduję modzie vintage :)
UsuńRucianko, bardzo rozsądny barter!
UsuńOj, jakbyś zobaczyła moją Nokię bardzo vintage, bez trzech klawiszy... Ale ją uwielbiam.
UsuńNo pewnie, futra za niesubordynowanego srajfona :)
UsuńO matko!
OdpowiedzUsuńatko!
OdpowiedzUsuńtko!
OdpowiedzUsuńko! Ko ko ko:)
UsuńOj, dobry wieczór ! Dopiero mogłam się do swego kompika dostać. Cuda, panie, cuda ! Najlepsza wiadomość do spania, że Lawenduś vel Jacuś wew wlasnem domku :))) Chyba ide spać, bom padnienta straszennie, a i oczy się same zamykajo ! To chyba dobranoc, a może nie !
OdpowiedzUsuńEwa, co Ty? Dopiero dzień się zaczął:)
Usuń