Pół roku temu gadałyśmy o bocianach, żeby już przyleciały, i że zimno, i żeby już ta zima się skończyła. A teraz mus się chłodzić za pomocą zdjęć - do czego doszło! Ja zasadniczo nie narzekam (no, czasem pokwękam, że gorąco), tylko ta susza mnie wkurza.
Pamiętacie o wodzie dla ptaków w ogrodach, na balkonach i gdzie się da? Stawiam też pojemniki z wodą po krzakach dla innej żywiny - wsiowych kotów, jeży, żab, jaszczurek i kto tam jeszcze zechce się poczęstować. I cięgiem dolewam, bo paruje błyskawicznie. Albo tak szybko wypijajom.
Teraz dla Was wystawiam pojemnik w postaci zdjęć. Trochę wody dla ochłody. Ich autorem jest Ogniomistrz:
I cuda na kiju (dosłownie) z Nowego Tomyśla. To niewielkie miasto niedaleko Poznania, które wikliną stoi.Zajrzyjcie tutaj i tutaj. Osobiście wielbię wiklinę i mam wobec niej szerokie plany (jak tylko upał odpuści), bo rośnie na gumnie - sami ją posadziliśmy.
Poniższe zdjęcia też zrobił Ogniomistrz:
W Nowym Tomyślu znajduje się muzeum wikliniarstwa. Na jego terenie stoją przepiękne formy rzeźbiarskie z wikliny, bardzo inspirujące. Pokażę je Wam przy następnej okazji, bo miszcz maluje i musiałby poszukać zdjęć i je zgrać. Nie będę przecież przerywać procesu tworzenia, hrehrehre...
Prozą życia w chałupie i na gumnie zajmuję się ja.
Oesssu, jak gorąco... |
I co, chłodniej Wam od lania wody?
Wczoraj, jak jechałam pociągiem do Olsztyna, złapała nas taka burza, że pociąg zaczął przeciekać, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńAniuM., znaczy w Olsztynie bawisz i okolicach? Może to był pociąg w wersji cabrio?
UsuńCoś błyska na horyzoncie, ale nie śmiem myśleć, że do nas dojdzie. Będę udawać, że nic mnie to nie obchodzi:)
Już jestem znowu w Warszawie (jak wiesz, moje podróże są zwykle krótki i intensywne :)
UsuńWspółpasażerowie wysunęli przypuszczenie, że pociąg się rozsechł od suszy i dlatego jest nieszczelny. Jak nasiąknie, to się uszczelni i będzie git!
AniuM., zaiste, trudno za Tobą nadążyć. To Ty jechałaś DREWNIANYM pociągiem?
UsuńNo, z pewnością był dziurawy...
UsuńKorniki go przeżarły. I kołatki.
UsuńDzięki. Chłodniej i cudne zdjęcia. Tutaj też gorąco.
OdpowiedzUsuńEwa2, duszę sięęęę! Musiałam pozamykać okna, coby ich nie wyrwało!
UsuńDech mi zaparło, szczęka opadła. Rany jakie cudne zdjęcia!!! Jestem w raju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maja z bloga Bajki Majki
Dziękuję za komplimenta, Bajkomajki. Przekażę miszczowi:)
UsuńNo piękne foty. I ta wiklina taka... wikliniasta! Kocham wiklinę. Najczęściej w postaci koszyków, ale cokolwiek wikliniaste to mi zaraz kolana miękną. Jak z Bieszczadzkiej wyprawy wracalismy do dom, to tam gdzieś pod ukrainska granicą takie wielkie pola wikliny były, ale faaaajne ....
UsuńAnnavilma, mam zamiar odwalić jako rzeźbę wybitno. Jak odwalę, to pokażę.
UsuńNo to ja się juz zasadzam i czekam...
UsuńNic mi nie chłodniej. Zdycham i dyszę. Kiedyś tak nie miałam. Lepię się do foteli i kanapy. Na Mazurach wczoraj już padało -donieśli. Od czwartku ma być już dużo chłodniej. Ta susza mnie martwi. Gdzie nie spojrzysz trawa wypalona, liście lecą z drzew, krzaki oklapłe. Lanie wodą gumna to tyle, co ksiądz pokropił. Moja wiklina, ta od Ciebie, wyschła, szkoda, bo już była spora. Widzisz, w te upały chłodek piwniczny, jak znalazł. Ja powninnam pomyślec o klimatyzatorze, choć upałów jest dni kilka, a rok cąły grat musi gdzieś stać. Ino gdzie?
OdpowiedzUsuńMnemo, wiklina może odbije, daj jej szansę - podlewaj. Dam Ci nową zresztą. U nas też liści pełno, przecież drzew nie podleję...
OdpowiedzUsuńKlimatyzator ustaw na telewizorze:)
Mnie jakby chłodniej... Od tych pięknych zdjęć oczywiście:) Zachwyciły mnie cuda na kiju.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co miszcz maluje, ale nie przeszkadzaj, Hana, nie pytaj... Miszcze tego nie lubiom.
ALe jak już namaluje, to pokaż, plizzzz:)
Kalipso, pokażę, pewnie. Dobrze mu idzie. Poszłam dzisiaj na pocztę z "kamieniem" z Tater dla Ciebie, w domu nie zapakowałam, bo nie miałam stosownego opakowania, a na poczcie przypomniałam sobie, że zapomniałam o Twoim adresie:)))
UsuńA to pech! Nic to... Poczekam na swój kamiuszczyk:))) Jutro jadę na wieś i pewnie do soboty nie wrócę, to i tak nie mogłabym go zobaczyć. Ale ciekawość mnie zżera:)
UsuńAż cudne zdjecie wiklinowego namiotu, chce sie mieć, tylko jak sie zabrać za taki majstersztyk?
OdpowiedzUsuńFutrzaki boskie proszę o ugłaski ode mnie☺.
Chlodniej póki, co nie jest, ale ze pora północy juz to przyjemne 22 stopnie i otwarte okno tuz przy łóżku, tylko nie wiem czemu sen do mnie nie przychodzi...
Milej nocy😉
Mi tam nie potrzeba chlodzenia, bo mam na dworze 18° po kolejnej burzy. A podobno w nocy maja nadciagnac nastepne, wiec spoko. No i w ogole jak mozna sie chlodzic tako brudno wodo, jak na tych zdjeciach? :))) Okolicznosci przyrody wprawdzie przepieknej urody, ale do wody balabym sie palca zamoczyc.
OdpowiedzUsuńPantera, chodzi o chłodzenie mentalne. Ja tam nie wiem, czy to brud, czy światło. Trzymajmy się tego, że to światło.
UsuńU nas grzmoci i okropnie wieje, a deszczu ani śladu:(
Czarny Kocie, zacznij od posadzenia wikliny, a potem ją prowadź za rączkę.
OdpowiedzUsuńU nas rozpętała się nawałnica - pomogło moje udawanie, że nic mnie to nie obchodzi. Ale musiałam pozamykać okna i chyba się uduszę. Oraz muszę się rozłączyć, bo zaraz i tak nie będzie prądu - u nas rzecz normalna. Aż się dziwię, że jeszcze jest:)
Chyba ziemie ktore tu mam nie nadaje sie pod wikline. Sa bardzo piaszczyste, ale w przyszlym roku spróbuję na malej powierzchni, najwyzej bede podlewac poki malutka bedzie, a pozniej sobie powinna poradzic☺
UsuńU mnie burza taka super szybka, ledwo okna zdarzylismy zamknac, a juz byla nad nami- trwala 15 minut. I te 15 minut stałam w jednym oknie, bo zamkniecie od wewnatrz popsute, a ze wiatr wial, to mi je probowal wyszarpnac. Dalam rade,po 10 minutach obczailam ze jak przeciagne firanke na zewnatrz i pociagne do srodks to sie na niej zakleszczy, tak zrobilam i zadzialalo.
Ledwo wrocilam do łóżka burza przeszla, wiec wstalam pootwiac okna, od tamtej pory na dworze mam 19 stopni, a teraz wlasnie zaczął siapić deszczyk.
Milego dnia☺
Czarny Kocie, u nas podobnie, co miły chłodek! A co ważniejsze, dobrze podlało - tralalala! Wiatr wyrwał podporę spod hortensji pnącej, na szczęście nie połamał jej jakimś cudem. Musiał też coś wyrwać w rurach, bo prąd wrócił, ale wody nie ma:)
UsuńW kozie (piecu) był wróbelek. Jak on to zrobił, nie wiem. Przebył długą i krętą drogę, ale już odzyskał wolność.
Acha, Czarny Kocie, wiklina nie jest wymagająca. U mnie ziemia gliniasta i zbita jak skała. Jakoś rośnie.
UsuńU mnie na w zagłębiu grojeckich sadow szkód nie ma, tylko troche gałęzi nalamalo z drzew, ale wszystkie media działają poprawnie. Widze w tv, ze w innych regionach nawalnice poczyniły ogromne szkody.
UsuńMam nadzieje, ze woda powroci u Ciebie równie szybko, co prąd.
U mnie na w zagłębiu grojeckich sadow szkód nie ma, tylko troche gałęzi nalamalo z drzew, ale wszystkie media działają poprawnie. Widze w tv, ze w innych regionach nawalnice poczyniły ogromne szkody.
UsuńMam nadzieje, ze woda powroci u Ciebie równie szybko, co prąd.
CzarnyK. wody nie ma nadal.
UsuńZdjęcia piękne i takie pełne spokoju...
OdpowiedzUsuńU mnie dzień znów był upalny, ale w nocy pada i cudownie się na werandzie siedzi i się sączy...
Damokier, zdenerwowałaś mnie. U nas tylko grzmoci i wieje!
OdpowiedzUsuńDobranoc Kury, trzyma mnie tylko UPS, już nie ma prądu!
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurki. Duszno, wiatr ustał, na zmianę się nie zanosi. Idę spać.
OdpowiedzUsuńA u nas , po głośnej, chociaż niezbyt obfitej w wodę burzy nocnej, jest chłodno. W końcu. Wczoraj przed nawałnicą był chyba jakiś lokalny rekord lepkiego upału - o północy na termometrze było 27 stopni, a wiatr wiejący od gór przypominał powietrze wychodzące z suszarki do włosów. Koszmarne!
OdpowiedzUsuńAle, jako że pogoda zmienną jest - chłodne dzień dobry Wam - Kury!
Równie chłodne dzień dobry! Tylko dlaczego nie ma wody???
UsuńSerdeczne pozdrowienia i od razu się przyznaję - nie mam czasu pogadać, gdyż ... Grażyna i P. szykują WENEZUELSKIE ŚNIADANIE:)))) Ojej:)))) Ale się dzieję:)) Przyjechali do mnie w gości:))))
OdpowiedzUsuńBardzo szczęśliwa cudARTeńka:))))
Ja też zachwycam się zdjęciami:)))) I już lecę, gdyż jak ONI w mojej kuchni robią te arepy, to głupio mi tak siedzieć przy komputerze:))))
Usuńwrzuć zdjęcia tego śniadanka !
UsuńArte, to wy tak wcześnie wstajecie??? O matulu...
UsuńMika sprawdź sobie o której zazwyczaj Grażyna pisze komentarze :)) Coś mi się wydaje ,że u Ciebie to wenezuelskie śniadanie też wczas będzie :))
UsuńJa tez czasu nie mam, bo szykuje SNIADANIE WENEZUELSKIE! Ojej! ale sie dzieje. Artenka ma PLANY! a wy znacie Artenke, wszystko jest doglebnie zaplanowane i nie pozostawia chwili bezczynnej. Lece do P. bo sam walczy w kuchni ale mysli leca do Was Kurnikowych Kur! Jeszcze musze pochwalic zdjecia O. ale to juz wszyscy wiemy ,ze robi zdjecia ochach, i jeszcze szybko zachwycam sie Frodo i Walkiem, upal im pieknosci nadzwyczajnej dodaje. Rownie szczesliwa Grazyna
OdpowiedzUsuńArte, Grażyna! Ode mnie uściski, smacznego Wam wszystkim i pięknej wycieczki!
UsuńU mnie tylko kasza jaglana...
ale, że co, że Grażynka już w Polsce???
UsuńPozdrawiam Szczęśliwe Kury ! :) To chyba wynika z tego, że Wy jesteście z Wolnego Wybiegu, chociaż tak bardzo się spieszycie ;)
Sonic, hrehrehre, Grażyna w Polsce jakoś od miesiąca:)))
UsuńGrażynka, uściski, a kiedy u mnie śniadanie?
UsuńDo wenezuelskiego śniadania kolejka się ustawia ,to może ja też w niej stanę ? :))
UsuńGrażyna nie wybierasz się do Wrocławia ?
U nas dziś w nocy deszcz spadł. I trochę chłodniej już więc można żyć.
OdpowiedzUsuńWiklina ma cos w sobie.
Luna, oj ma! Jest fantastycznym tworzywem, trzeba tylko opanować sztukę obróbki, ale i bez obróbki zaplatana jest piękna.
UsuńDzień dobry. U nas popadało wieczorem, ale było duszno cały dzień mimo, że temperatura spadła.
OdpowiedzUsuńWiklinowy lasek cudny i dobra inspiracja!
Pozdrawiam i zasuwam zasuwać.
Dora, przecież na urlopie jesteś!
UsuńE,nie, to tylko urlop od domu i kraju,*tam nie pracuję zawodowo,wiec tu mam okazję pozapierniczać fizycznie( mam za zadanie pomagać mężowi i jak jest okazja, to i dorobić na waciki:)
UsuńAaa, to co inszego! To zarabiaj, może i na płyn micelarny starczy?
Usuń:) Prędzej na karmę dla kotecków, bo żro ile wlezie jedno przez drigie a trzecim pogania :)))) I na skarpetowe zapasy, chciałabym.
UsuńTo tem bardziej zarabiaj, hrehrehre.
UsuńJakie piekne te cuda na kiju :) Cos niesamowitego :)
OdpowiedzUsuńWalek i Frodo jak zwykle dostojni, dzie jest reszta ekipy ? Skryla sie w szufladzie ? ;)
Orszulka, widziałaś wiklinowe parasole? Spać mi nie dajo.
UsuńReszta śpi rozwalona na słońcu, jej upał nie przeszkadza.
Widzialam :) I ten ludzik pod parasolem...:)
UsuńPiekne to wszystko, pracy na pewno duzo przy tworzeniu tych wspanialosci wiklinowych, jednak efekty sa tak zachwycajace, ze moga czlowiekowi nie dawac spac :)
Zdjęcia piękne i chłodzące , i cuda na kiju też super, i jednak trochę po mikrym nocnym deszczyku trochę się ochłodziło. Ale ma być znów gorąco i nadchodzi kolejny front, może popada więcej...
OdpowiedzUsuńNinko, a było tak pięknie i chłodno! Już się zmyło. Dobrze, że trochę gumno podlało. I zwierza mają co pić.
UsuńHej! U na słonecznie i wiaterek powiewa. I ja powiewam po domu, póki ludziki śpią:)
OdpowiedzUsuńWitam, ale się działo. Burza wielka była o 6 rano, powiało, zagrzmiało, polało i poszło. Teraz już tylko pełno oberwanych gałązek i liści, trochę chmurek i 25 stopni już. Miałam nadzieję, na większe ochłodzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wszystkie Kury, szczególnie Te od egzotycznych śniadań.
Zdjęcia zachwycają jeszcze bardziej.
Ewa2, i u nas już upał. Śniadanie też u mnie mało egzotyczne:(
UsuńŚniadanie u mnie też zwyczajne, chlebek ziarnisty ser owczy i zielona herbata.
UsuńBura szkód narobiła, pozrywała trakcje, powaliła drzewa, zaraz się zrobiło zmieszanie i kłopoty z komunikacją. Już 32 stopnie i duszno.
U nas burza była w nocy. Całkiem fajna z deszczem i grzmotami oraz błyskami. Lu bała się za to okropnie, łaziła mi po głowie, lizała po oku i dyszała w ucho. Udawała że chce wyjść. A jak wyszłyśmy, popatrzyła i zawróciła, a potem ułożyła się do spania. Na mojej głowie.
OdpowiedzUsuńBoszszsz, jak to dobrze, że nasze psy się nie boją. Z Frodulą na głowie mogłoby być ciepło:)))
OdpowiedzUsuńOjej ależ piękne zdjęcia. Co artysta, to artysta:))
OdpowiedzUsuńWiklinowe "budowle" spodobały mi się bardzo, taka altana cudo.
Tutaj, w naszych okolicach, w Rudniku nad Sanem, też zajmują się wikliną . Nawet odbywa się festiwal, na którym swoje wyroby prezentują okoliczni rzemieślnicy. Niesamowite rzeczy z niej wyplatają.
Współczuję zwierzaczkom, jak one wytrzymują w ten gorąc w swoich futerkach to nie wiem.Człowiek by chętnie pozbył się najmniejszego skrawka ciucha ,a one przecież futerka nie zdejmą, biedactwa.
U nas duchota od rana. We wtorek padało trochę po południu i w nocy, wczoraj patelnia. Dzisiaj rano trochę pokropiło a teraz duchota taka, że nie ma czym oddychać.Normalnie masakra. Dobrze choć, że lekko wiaterek powiewa.
Może się narażę niektórym , ale nienawidzę upału, dla mnie 26C to max.
u nasz w nocy pierony walily i polalo. obudzil mnie ciag wichuru, tak wialo strasznie mocno i glosno jednostajnie. a potem zaraz jak nie walnie takie piereon jeden z drugim. Powalilo, popadalo, przeszlo mimo i rano szaro...no i temperatury ludzkie - 26 - 28 stopni, drobny wichurek i popadywa. niestety od czasu do czasu wyjrzalo slonko i porobilo parne pogode.... na co to komu???
UsuńJa tez nie cierpie upalu, jak mi za cieplo (teraz caly czas, bo mi jest zawsze cieplo!) to od razu mam goronc wlasny, staroswiecki i siedze kapionca potem a ludzie sie na mnie gapio...niech sobie sami maja takie uderzenia tzw goraca...czy ja tak juz do konca zycia bede miec????????????????????????
Gardi - nie narazisz mi sie - 26 stopni to mila temperatura i powinien byc zakaz na wiecej. trzeba te roznice dzies zadolowac i spozytkowac jak bedo mrozy.
Jutro lete do nasz, do UK, tam temperatury wrecz zupelnie ludzkie, przynajmniej u nasz na gorze mapy, nawet i wdzianko mozna by zalozyc, hohoho.
Opakowana, ja wiedziałam, że my to mamy wiele wspólnego ze sobą, łącznie z umiłowaniem "ludzkiej " temperatury. Przy takiej jak teraz ,,to żyć się nie da a dopiero co dłubać np.
UsuńTak po cichu to Ci powiem że ja tęsknię za taką zimą, jaka pamiętam z dzieciństwa. To co było w tym roku to kpina a nie zima wrrr.
U nas od rana duchota nieprzeciętna, teraz zerwał się wiatrzysko ale deszczu nadal skąpo. Oby w nocy popadało bo wszystko schnie na potęgę. A ja zdycham :((((
Zima a kysz! a kysz! Lato jest i jak jest lato to ma być goronc. Życie takie. Howgh.
UsuńPomarzyć nie dają buuuuuu.....
UsuńNo pomaszse pomasz. Ale tak cichutko, coby Panbucek nie uslysol...
Usuńno wlasnie, Ania, my tylko tak sie rozmarzylysmy :))))))
UsuńŻadnej zimy,teraz jest super.
UsuńNie trzeba gaciorów ani skarpeciorów nosić.
Kury Pieczone są szczęśliwe.
Kury Mrożone i tak mają lepiej Z małymi wyjątkami zimno jest ciągle.
O to, to, Rucianko, nienawidzę gaciorów i skarpeciorów. To już wytrzymam ten żar.
Usuńja tysz nie gaciorom i skarpeciorm, choc te ostatnie na drutkach tworze.... ale z trzeciej strony tam u nasz to na zime nie mozna narzekac, conie, Orszulka? Jak jest minus 5 to jest sroga zima, czesc ludnosci chodzi ogacona a czesc i tak dalej w jesioneczkach, a juz w piatek wieczorem, to juz wogle. Prawie bez niczego, calutki rok. I nie marzno...
UsuńGarde, ja też się narażę! Dużo lepiej znoszę zimno, niż taki gorąc, no ale lato, to lato.
OdpowiedzUsuńWałek w fiuterku to pół biedy, on gania ochoczo za wodą z węża i próbuje złapać strumień, więc łatwo go schłodzić. Frodo bezpośredniego kontaktu z wodą nie lubi, ale za to chodzi z mokrym ręcznikiem na głowie. Jakoś dajemy radę.
Zdjęcia Ognio piękne ! Kocham wiklinę, ale jeszcze bardziej Frodka :) Moja Kajcia tak cierpi przez te upały, że trzeci dzień pod rząd o drugiej w nocy wsadzam ją pod prysznic, bo tak ziaje, że ona nie śpi, i słysząc to sapanie samemu spać nie sposób.
OdpowiedzUsuńDziędobry. Dziś gorącz, ale wieje, i zdaje się, że może choć trochę popada, bo drzewa schną. Stepy Akermanskie normalnie .
Ewa, przedwczoraj Wałek wywalił sztachetę w płocie i poszli z Frodkiem w Polskę. Nie było ich z godzinę. W końcu przylazły do domu, ale tak złachane, zwłaszcza Frodo, że przychodziły do siebie przez parę godzin, mimo mokrych ręczników. Już nie mam na nich sposobu. Wałek przestał wyłazić przez siatkę - zrobiłam zasieki - to czepił się sztachet. Sprowadził Frodo na manowce. Wszystkie sztachety pogryzione, próbują po kolei, aż któraś puści, bo zmurszałe. Masakra, a ja mam paranoję i bez przerwy za nimi łażę.
Usuńo matku bosku...w TAKI upal?IM odbilo. na pewno.
UsuńZdjecia piekne - ten uabondz mię urzedl zupelnie - wie chlopina co robic!!
co do form z wikliny to piekne so, ale trzeba CALY czas szczyc. bedziesz szczyc?
Walkowi zarzucic oponcze z mokrej szmaty i zawinac wedle obrozy - latwo nie spadnie. My z naszmy psem czesto bawilysmy sie w Zorro. Pies byl zorro, albo w krola, bo miala kocyk w gronostaje (albo dalmatynczyki, niewazne, wygladala po krulesku)
Będę szczyc, chociaż to uciążliwe jest ze względu na gniazda. Jak ptaki się już wynoszą, to mus cionć z platformy jakiejś.
UsuńPrzecież nie założę Wałkowi obroży z rurą w taki upał. I on to wykorzystuje. Oba wykorzystujo.
Wedle gorąca, wystarczy puścić wodę z węża, a Wałek natychmiast przylata, żeby na nią (wodę) polować. I potem jest mokry.Chyba że akurat jest we wsi.
Hanuś, one o twoją figurę dbają, trochę polatasz i dużo zgubisz ;)
Usuńoraz opakowana- ja tak myślę, że Ty masz jakieś 5 żyć za sobą, jak rasowy kot, bo ilość przeróżnych historyjek normalnemu człowiekowi wydarzyłaby się w ciągu jakiś 400 lat :)
Normalnemu to na pewno by się nie wydarzyło... ;PPPP
UsuńAnia ma racje, a poza tym to na pewno INNYM tez sie wydarzajo tylko moze inni nie zauwazajo...
UsuńWitam Kury ekhem gorąco ;)
OdpowiedzUsuńU nas w nocy była niezła napierdzielanka, co mnie ucieszyło, w końcu można było spać w chłodzie. Teraz jest w sam raz.Mieszkam na ostatnim piętrze, bez strychu, więc mój sufit robi za kaloryfer, dziękibogu ochłodził się i można żyć.
Hano, jak się obudziłam, to szukałam w TVN Ciebie, czy aby nie pokażą Cię gdzieś na czubku jakiegoś drzewka ;)
Ale niestety nie pokazali Cię, co odebrałam, że żyjesz szczęśliwie ;)
Zdjęcia cudne, a te wikliny no normalnie bajka!
Sonic, u nas tez napierdzielało w nocy do tego stopnia, że nie ma wody (od 2 w nocy). Dziwnym zbiegiem okoliczności jest prąd, bo na ogół po burzy nie ma ani jednego, ani drugiego. Schroniliśmy sie na dachu obory, dlatego nas nie zwiało.
OdpowiedzUsuńA teraz pada, a nawet LEJE! Huraaaaaa!!!
wczoraj tu u Ciebie byłam i to był etap braku prundu :) teraz brak wody
Usuńczy następny etap, to będzie brak powietrza ? :)))
siedzieliscie na dachu obory pod parasolem?
UsuńA skadinad zwiewa?
U nas bosko lalo i spadla tmp do PONIZE 20 stopni, musze kapotkie wyjac z walizy...
Pod parasolem nie, bo go zwiało. W ortalionowych kapotach.
UsuńNastępny etap to internet, a potem kaplyca.
OdpowiedzUsuńfaktycznie, brak wody i prądu to pikuś w porównaniu z takim nieszczęściem jak brak neta :)
Usuńmoze na dachu obory jest....
UsuńTo bym go tam dopadła!
UsuńCo za zdjęcia urody wielkiej i artystycznego spojrzenia. Aż się nie chce odejść od monitora. Wody mam za dużo w sobie (stawy mam) wiec łaknę słońca i wygrzewam mimo ogromnego upału, ku zdumieniu wielu uciekinierów w cień. :)
OdpowiedzUsuńU nas waliło jak napisała Sonic i jak powiadał mój, ale ja mam swój własny sen a mój sen jest taki, że kiedyś waląc w okna, mój chłop nie dostał się do mieszkania, bom je zamknęła a on nie wziął kluczy. :) Taki sen to skarb. :)
Ale podlało cudownie i ciepło dalej jest trzeba wygrzać kości na zimę. Lorcia siedzi pomiędzy świerkami w cieniu na działce, kotuś preferuje stopnie z kostki przy drzwiach tejże działki. :)
Mam pytanie, czy kiedy jest taka burza jak wczoraj waliło, wasze zwierzęta chowają się przed nią? Bo kotuś włazi na parapet i wpatruje się się w te błyski a jak walnie mocniej to tylko na chwilę się odsuwa od okna. Lorcia śpi spokojnie czasem tylko oko odmyka gdy głośniej. :)
OdpowiedzUsuńTropik się bardzo boi burzy, czuje ją już z pół godziny wcześniej niż się zacznie. Chodzi za mną krok w krok, do wc też się usiłuje wepchać. Jak silna burza to ma trzęsionkę i ziaje. Zapalamy wszystkie światła, żeby błysków nie było widać i dajemy radio na full, żeby grzmoty zagłuszyć...
UsuńA co dziwne, zaczął się bać dopiero jak skończył 7 lat, przedtem w ogóle nie zwracał uwagi. Z moim poprzednim gończym było identycznie.
A mój Aronek na szczęście siła spokoju. Chrapie aż miło, choćby waliło jak nie wiem co. Milka się na niego zapatrzyła i też się nic a nic nie boi. Chyba że tak dobrze udaje ...
UsuńMoje psiury też się nie boją. Poprzedni, Hukała bał się panicznie. Bywało, że pakowałam go do samochodu i jechaliśmy poza zasięg burzy, bo nie mogłam znieść tego przerażenia.
UsuńPiekne zdjęcia :) Miszcz to miszcz, bez gadania :))
OdpowiedzUsuńU nas w nocy waliło i lało, przed południem byłam w Poznaniu, tam padało, ale do nas nie doszło. Mamy taką granicę w połowie drogi między Poznaniem, a naszym miastem. Cóż ...
Bonus burzy się nie boi, na szczęście, lubi deszcz, jak pada, to chętnie na balkonie siedzi i futro moczy.
A w upalne dni ledwo chodzi, biedaczek ....
Lidka, spróbuj go schłodzić mokrym ręcznikiem na pleckach z uwzględnieniem karku. Najwyżej zwieje.
UsuńWiesz co Hana ja siem tak nie bawie podebrałaś mi temat ,ja też w ten upał przemyśliwałam zrobić posta o wodzie . Ale i tak zrobię tylko później i ujmę troszku inaczej :))
OdpowiedzUsuńZdjęcia Ogniomistrza mistrzowskie :))
Wiklinę bardzo lubię, z chęcią bym poszła do tego muzeum .
no co ten blogger robi z porzondnych ludzi? ledwo Marija bloga otworzyła, a już się o notki kłóci !
UsuńMarija, bić się nie będziem, ani na noże nie pójdziem. Rób o wodzie, wody nigdy (prawie) dość.
UsuńU mnie upał nieziemski spowodował, że trzeba było trochę ująć z bogatego planu atrakcji turystycznych, przygotowanych dla Grażyny i P., i zalec na kocyku pod drzewem, w cieniu i przeciągu:) Teraz pada. I dobrze, niech pada:)
OdpowiedzUsuńŚniadanie było wyśmienite:) Obiecuję przedstawić bogatą dokumentację fotograficzną, ale ... niech trochę jeszcze popada:)
Ale jagżeto śniadanie, skoro już prawie dwudziesta godzina? Tak długo Wam się zeszło?
UsuńŚniadanie skończyło się ok. 11.00, ale było tak dobre i "egzotyczne", że do tej pory mile je wspominam i długo będzie mój stan zachwycenia jeszcze trwał:)
UsuńAnnavilma, nigdy śniadanie nie przeciągnęło Ci się do późnych godzin wieczornych?
UsuńNu chalercia, jakoś nigdy...
UsuńNiech Wam Arte jeszcze popada, u nas dzisiaj sporo popadało i jest fajnie i czekam na tą dokumentację :)
Usuńjakto??/ sniadanie to dlugotrwala rzecz..Ania - MUSISZ do nas na nsiadanie kiedys przyjsc, posiedzim z pol dnia..
UsuńUwielbiam przedłużające się śniadania:)
UsuńNo nie wiem czemu coś mi w życiu umknęło...
UsuńPS. Moze na emeryturze wypróbuję... :P
UsuńAnnavilma, koniecznie! Śniadanie na kolację smakuje bosko!
UsuńPadlysmy trupem na gumnie kolegi Artenki, ale najpierw podjadlysmy zdrowo ..hmmm...szaszlyki , salatki i inne smaczne inszosci, wszystko w pieknych okolicznosciach natury, i tak lezalysmy i nawet pozy wymowne zostaly utrwalone na zdjeciach. teraz grzmi i pada i jakby swiezej sie zrobilo, ale nie calkiem jeszcze. Co do sniadan wenezuelskich to prosze zglaszac zamowienia, w razie mozliwosci zostana one realizowane. Wlasnie Artenka podaje zielona wysmienita herbate wiec koncze i obie pozdrawiamy...Grazyna
OdpowiedzUsuńAle wam fajnie...
UsuńGrażyna to zapisuję się do tej kolejki :)
Usuńja tysz!!!! do kolejki.
UsuńGrażyna, kupuj wagon kukurydzianej mąki i dajesz czadu po Polsce!
UsuńDobry wieczór. Po burzy było ciepło i duszno, ale z upływem dnia chmurzyło się, robiło chłodniej, teraz 20 stopni i pada.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że to duża ulga, bo nie lubię upałów.
Bardzo jestem ciekawa dokumentacji wenezuelskiego śniadania, nie mówiąc o wymownych pozach.
No, ja też czekam na pozy!
OdpowiedzUsuńPozy koniecznie!
OdpowiedzUsuńWreszcie i u nas popadało, ale bez dodatkowych ekscesów, zagrzmiało tylko dwa razy . Za to się znacznie ochłodziło i jest czym oddychać.
Przeboskie te wodne foty. Ukłony dla Ogniomistrza ;) Wiklinę też uwielbiam. Mam na tarasie starutki, bujany fotel z wikliny o który biją sie wszyscy domownicy. I ci dwónożni i ci czworo. Będę mu musiała poświęcić niebawem odzielny pościk. Pozdrawiam Was dziewczyny.
OdpowiedzUsuńWiesz, Mariolka, że jesteśmy epizodem w życiu naszych mebli?
UsuńChciałabym podsłuchać, jak krzesło stołowi psioczy na Ciebie albo mnie.:-)
UsuńOjtam, Agniecha, zaraz psioczy! Może nie może się doczekać, kiedy na nim zasiądę? Nie mówiąc o łóżku!
UsuńU mnie pada cały dzień wyrywnie.Chwila spokoju, a zaraz wiatrzysko i deszcz ulewny. 16-17 st. Niedaleko stoi maszt z horagiewkami i kurna co zawieje,to tak jakis element metalowy obija sie o rurę i dzwoni.Normalnie szał ciał.
OdpowiedzUsuńIdem lulu.Trzymajcie asie dobrze kurki drogie i spokojnej nocy,komu trzeba ochłody i bryzy to fiuuuuuu posyłam z wiatrem,łapcie.
Złapalim trochu.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńSłońce i znośna temperatura (24). Zaczynają się dzisiaj Teatry Uliczne, będzie jazda.
Miłego dnia!
U nas padało cała noc prawie, wieczorem grzmiało i błyskało, ale bez zbytniego fanatyzmu. I co najważniejsze temperatura obniżyła się do znośnej uffff :)))
OdpowiedzUsuńHanuś tak sobie patrzę na te zdjęcia piesków i się zastanawiam, jak Ty to robisz, że futerko Frodulka takie czyściutkie i bialutkie, skoro rzeczony delikwent wody unika, a i pewnie na kąpiel patrzy krzywym okiem?
Tymczasem jego futerko wygląda jakby właśnie kontakt z wodą miało bardzo częsty.
Ani chybi, czary jakoweś :))
Garde, żadne czary - tylko czesanie, co on uwielbia i wręcz się naprasza. Tylko czesania portek i ogona nie lubi, ale jakoś dajemy radę. On się nie kąpie - ma tak gęste futro, nie dość, że długą sierść, to ma i podszerstek, że zamiast schnąć - gnije. Nie wolno go zamoczyć "na wylot". Porządne czesanie co kilka dni w zupełności wystarcza. I zapewniam (mam świadków), że nie capi! To jest mieszanka bernardyna i kaukaza. Żaden z nich nie jest stworzony do prac wodnych, powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Ma im być ciepło. I jest...
OdpowiedzUsuńPies wcale nie potrzebuje kąpieli. Chyba, że się wytarza w czymś szalenie "pachnącym". Na szczęście Frodo nie ma takich skłonności. Poprzedni - Hukała z ukontentowaniem tarzał się w różnych rzeczach. Też nie lubił kąpieli, ale on nie gnił:)
OdpowiedzUsuńDzięki Hanuś za objaśnienia.
UsuńPopatrz, nie wiedziałam, że niektórych piesków nie można kąpać. Człowiek to się uczy przez całe życie.
A Frodula piękny, z portkami włącznie, choć z pewnością trochę wysiłku wymaga uczesanie ich, jeżeli on nie lubi jak mu się koło nich i ogona "robi":)))
I dobrze, że olbrzym nie szuka psich "perfum"; którymi mógłby doprawić swoje futerko:))
Czesanie go to cały rytuał. Na widok szczotek szaleje z radości. A jeśli leży gdzieś na widoku jego szczotka to siada i znacząco trąca ją nosem:)
UsuńChętnie bym go poczesała, niestety za daleko mam do Ciebie :((
UsuńGarde, czasem trzeba mu kawałek portek wyciąć, zwłaszcza gdy nabierze łopianu, albo innych klejących nasionek. Wtedy to jest nie do wyczesania.
OdpowiedzUsuńHanuś, ja to mam czasem ochotę ze swoimi kłakami tak samo zrobić:))
UsuńJak się zaplączą , bo to taki wredny gatunek, że się mną na potęgę, to tylko patrzę czy nożyczki gdzieś pod ręka nie leżą.
Kiedyś wręcz zmuszona byłam to zrobić, na szczęście nie było zbyt widać.
Garde, dredy sobie zrób, będzie spokój:)))
UsuńGarde - imaja sie Ciebie te kulki lopianowe?
UsuńOpakowana, gdzie jesteś? W którym domu? Bom się pogubiła:)
UsuńGarde, dredy, tak jak moja przyjaciółka z Wrocławia, słynna babcia z dredami!!! Wygląda bosko.
UsuńGdybym lepszą czuprynkę miała, miałabym dredy na bank!
UsuńDredy nie do końca takie uniwersalne, moja bratanica miała i dość szybko z nich zrezygnowała.
UsuńMarija, ale jakie fajne!
UsuńOpakowana, w dzieciństwie to zabawa pod łopianem i kulki we włosach były, oj były.
UsuńAle ostatnim powodem użycia nożyczek była okrągła szczotka do włosów. Zakręciłam i kaplica, w drugą stronę już nie chciało pójść.
Żeby było śmieszniej taki sam numer zrobiła mi fryzjerka, w dzień studniówki , choć mówiłam babie, że potem nie odkręci. Efekt, pół godziny baba mi wyciągała po kosmyku włosy zakręcone w tą szczotę. Obciąć się nie dało bo to było przy samej twarzy. Myślałam, że ją uduszę.
Kurki kochane dredy to nie dla mnie, jakoś mi się niemile kojarzą. Zresztą widziałam je z bliska i zdecydowanie fryzura " na mop" mi nie pasi:))
To nie fryzura na mop tylko na Albrechta Durera:))
UsuńA propos włosów to przypomniało mi się, że w dzieciństwie na koloniach, mając długie włosy, przytuliłam sie do sosny . W jakim celu to zrobiłam nie pamiętam, ale pamietam jeden warkocz w żywicy i tą mękę, aby sobie z tym jakoś poradzić. Dałam radę, ale sporo samozaparcia mnie to kosztowało.
Usuńpiersze primo - od wczoraj wieczorem juzem w UK, cudna pogoda tu trwa...a ile kwiatkow w ogrodku - musialo popadac, bo nikt nie podlewal, ale tez madrze doniczki z nimi wstawwilam w permanentny cien
Usuńdrugie primo - ja na bal maturalny wlosy do lokcia mialam zakrecone przez Mame i Ciocie Mire na walki, ktore juz wlosow nie popuscily, wiec czesc zostala walkom wyszarpana, czesc wlosow wyrwana a czesc wycieta. I tak sie dobrze bawilam, byleby tylko nikt mi glowy nie dotknal, bo bolalo.
Dredy, powiadacie? pdoba mi sie.... Durera llubie.
Un loki miał, nie dredy.
UsuńHano, dredy drapią. Nie jest to przyjemne, kiedy włąsne włosy budzą cię ze snu, drapiąc po twarzy. I w związku z tym musisz je na noc wiązać albo owijać w chustkę.
UsuńAgniecha, niech drapio, ja chcę! Tyle że pióra nie te:(
Usuńjak dredy to Dustin Brown, mrrrrrr mrrrrr.....
Usuńfotki śliczne :) podziwiam Cię, że tak dbasz o wszystkie żyjątka i pamiętasz o wodzie dla nich :) mało kto tak robi. też miałam ochotę, żeby posiedzieć w wodzie, jak ten łabądek, na szczęście upał poszedł precz :)
OdpowiedzUsuńPolly, mieszkając na wsi trudno nie widzieć zwierzaków, które szukają wody. Bażant przychodzi pić z wanny z wodą do podlewania - jak on ją wyczuł, nie mam pojęcia. Muszę pilnować, żeby psy go nie dopadły. Wróble siedzą tu i tam z rozdziawionymi dziobami, a kiedy podlewam, zlatują się jaszczurki. O wsiowych kotach nie wspomnę. Im się wody nie daje w przekonaniu, że kot wody nie pije, tylko mleko. Na szczęście popadało i ochłodziło się.
UsuńNa naszej północy już się ochłodziło, nawet wczoraj i dzisiaj padał deszcz i była burza. Na szczęście mamy wodę ze studni, więc nie martwimy się rachunkami i możemy lać ile wlezie. Na zdjęcia miło popatrzeć, wskoczyłabym do tej wody :)
OdpowiedzUsuńNo i miski z wodą dla zwierzy też rozstawiam, ale na szczęście w naszym domu jest 20-22 stopnie nawet jak na dworze ponad 30. Pozdrawiam ciepło!
Natalio, w domu też jest znośnie, a najznośniej w piwnicy:)))
UsuńWodę ze studni wyciągacie wiaderkiem? Czy z pomocą hydroforu - w takim przypadku rachunek za prąd może być, ekhm, słony...
Nowy Tomyśl- moje miasto.....
OdpowiedzUsuńszkoda ze nie wiedziałam ze w nim byliście
Nowy Tomyśl- moje miasto.....
OdpowiedzUsuńszkoda ze nie wiedziałam ze w nim byliście
Karolina, nic straconego, czasem tam bywamy. Chciałabym pojechać na festiwal wikliny w sierpniu. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać czy to przez Was, zimolubne malkontentki, ciepełko mi gdzieś uciekło? A feeee....
OdpowiedzUsuńKochana, dla każdego coś miłego, Ty miałaś upał, teraz chłodek dla nas:))
UsuńChoć w zasadzie u mnie tak bardzo chłodno to nie jest jeszcze.
u mnie jest idealnie, od szostej siedze w kuchni, drzwi otwarte do ogrodka, ptaszki sie dwa metry ode mnie przekomarzaja, chlodek taki w sam raz, co to czlowiek sobie mowi - zaraz wstane i jaki szal narzuce, ale z minuty na minute jakby deczko cieplej, teraz jest tak na szorty i t-shirt z dluzszym rekawem - uwiebiam!!!!!!!
UsuńAnia - my nie malkontentki, my zmeczone ino nadmiarem upalu, ktoren musk gotuje luzem. Ale musze powiedziec, ze jak w CH straszny goronc zelzal, to i cieplo i zapach i widok to byla klasyka wakacji na wsi ;)
U nas 14 stopni, hrehrehre, to naprawdę nie jest norma w tym UMIARKOWANYM klimacie!
UsuńZimno.
UsuńOkropnie zimno i wieje.
E tam, zaraz zimno! Przyjemny chłodek!
UsuńWygląda na to że Annavilma i ja lubimy upały.
Usuńże tylko my,miało być
Usuńa u nasz dalej CUDNIE - wszystkie okna pootwierane na osciez, takze samo podwoja do ogrodka - muchi moga se wlatywac jednym otworem a wylatywac innym dowolnym a mi jest PRZYJEMNIE :)
Usuńogladam tenis i od rana mysle, ze dzis sobota... mam zapas dnia :)
Opakowana, nowy wybieg roztwarty!
UsuńMusiałam ubrać ciepły kabacik...
OdpowiedzUsuńPozy beda, moze tez dokumentacja, Artenki, bo ona miszcz dokumentacji jest ( komputer podkresla mi miszcz, ze cos nie tak jest, ale ja sie nie przejmuje)...pozdrawiamy poranna chlodna , ale jakze sloneczna pora, wczoraj paduysmy ale o polnocy , i dzis jestem pijana z braku snu o wlasciwej porze, bo ja nie zwyklam nocami gadac, ale Artenka tak! ide robic snaidanie wenezuelskie...konczy sie maka, wiecej nie bedzie, a wagon towarowy naladowany taka nie dotarl, zla organizacja byla,
OdpowiedzUsuńTo co, dla mnie mąki nie będzie?????????? :)))
UsuńMika, na to wygląda...
UsuńCzy to jakaś specjalna mąka kukurydziana?
UsuńGrażyno, czy te arepy mają być tylko z białej mąki kukurydzianej? Z żółtej mi nie wyjdą?
Usuńhttp://sklep.kuchnieswiata.com.pl/product-pol-403-Maka-kukurydziana-biala-PAN-1-kg.html
Grażyna, miszcz to miszcz, komputer się nie zna - wiadomo. Co to za śniadanie bez arepów, czy jak to szło? Na miejscu Arte nie zgodziłabym się:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne.Miały być na ochłodę,no i podziałało:)) U nas bardziej na czasie byłaby fotka kominka czy innego ogniska;),bo zimnisko przenikliwe,wiatr głowę urywa,ledwo 10 stopni.Lato wróć! Przepraszam cię,już nie będę marudziła...
OdpowiedzUsuńA co tam, Ksan, marudź sobie do woli! Mnie tam jest w sam raz taka pogoda!
OdpowiedzUsuńHano,a to "cię" to do lata było,a nie do Cię:))
OdpowiedzUsuńvery informative post for me as I am always looking for new content that can help me and my knowledge grow better.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń