Dziękuję Dziefczynki, to bardzo miłe, ale naprawdę, nie musiałyście aż tak...
No i mieszka tam Mnemo i AniaM. I jeszcze trochę fajnych ludzi, z którymi nie zdążyłam się zobaczyć. Do dziś mi ciepło na sercu, kiedy myślę o naszym spotkaniu. I mam niedosyt. Ledwo się rozkręciłyśmy i już trzeba było wracać. AniaM miała przed sobą Bardzo Ważny Wieczór i musiała nam wystarczyć godzinka z niedużym hakiem. Było to wszakże dość, aby stwierdzić, że częstotliwość nam się zgadza. Rozpoznałyśmy się bez pudła, chociaż schody Pałacu Kultury są dość oblegane, a ja bynajmniej nie trzymałam w zębach czerwonej róży. Ani AniaM. A jednak zobaczyłam Ją z daleka i od razu wiedziałam, że to Ona! I vice versa. Ciekawostka, nie? Widocznie mamy jakąś blogową aurę, a może aureolę? Mnemo już znałam, toteż aureolę mogła zostawić w domu. Było nam razem tak po babsku swojsko, jakbyśmy znały się od dawna. Ta godzinka z AniąM myknęła jak mgnienie, aczkolwiek prezenciki zdążyłyśmy wymienić. W prześlicznym pudełeczku dostałam od AniM... kto zgadnie, co? Wskazówki można znaleźć w Jej blogu, a osoba, która zgadnie jako pierwsza, otrzyma ode mnie nagrodę-niespodziankę (zamęczymy Was konkursikami). Mnemo, nie puść pary, bo Ty wiesz! A oto rzeczone pudełeczko:
Od Ani dostałam też arcyciekawe dla mnie książki traktujące o modzie męskiej na przełomie XIX i XX wieku. Niestety, nie mogę ich pokazać, bo aparat akurat na książkach się zawiesza i nie chce oddać zdjęć. Trochę techniki i człek się gubi... Musicie uwierzyć mi na słowo, jakby co, Mnemo zaświadczy:)
Tyle dostałam prezentów, że z trudem domknęłam moją 3-dniową walizeczkę! Wiem, że niejedna z Was chciałaby być na moim miejscu, i że niejedna z Was ostrzyła sobie zęby na Mnemokotoluda:
Mój ci on, mój! W rzeczywistości jest jeszcze ładniejszy, niż na zdjęciu, jest dość masywny, ma "mięcho" i jest duży. Jednak to jeszcze nie koniec. Mój ci jest też anioł z Wałkiem:
Neuronów w mózgu chyba mi już niewiele zostało. Prawie zapomniałam. Wyszłam do "antrejki", aby wypuścić psy, a tam przecież schną (z błotka i wilgoci) cebulki tulipanów, które Mnemo z narażeniem czci i życia wydłubywała dla mnie tam, gdzie Panom od Zieleni się nie chciało! Mam nadzieję, że w przyszłym roku, wiosną, pokażę, jak kwitną!
Było jeszcze ciasto marchewkowe w kształcie serca, z lukrową dedykacją. Z oczywistych powodów zdjęcia nie zdążyłam zrobić, nad czym ubolewam.
Bardzo, bardzo żałuję, że AniaM miała tylko godzinkę, bo spędziłyśmy z Mnemo cudowny wieczór, który przemknął jak sen jaki złoty. Pierwsza wizyta powinna trwać z pół godziny, a ja zabawiłam parę godzin! Ale w końcu ja ze wsi jestem, to się na konwenansach nie znam. Tyle spraw nie zostało należycie omówionych! Biedny (i kochany) Wu - dbał, aby nam w gardłach nie zaschło... AniuM, Mnemo i Wu, bardzo Wam dziękuję za ten wieczór!
Odkąd zaczęłam przygodę z blogiem trwam w niedowierzaniu i zachwycie jednocześnie. Tyle doświadczam życzliwości z Waszej strony, tyle czerpię dobrych emocji, tyle fajnych rzeczy się dzieje! I pomyśleć, że to wszystko mogłoby się nie wydarzyć! Dziewczyny, jeśli któraś z Was jeszcze się waha, to niech się nie waha. Szkoda czasu. Do blogów!
PS. Specjalne podziękowania składam na ręce Danki BAW. Już tam Ona wie, za co! A propos Danko BAW, a właściwie dlaczego jesteś bezblogowa???
Od AniM to może być paczuszka pięknych zdjęć albo poezje...
OdpowiedzUsuńPudło Kalipso!
UsuńWiem od czasu, jak Lidia napisała o jajach:)
UsuńPajączka spod parapetu Ci Ania dała, żebyś go wypuściła na zielone łąki Wielkopolski? ;)
OdpowiedzUsuńPłatki kwiatów?
Aaaaa ........ wiem, jajko od pewnej szczęśliwej, mazurskiej kury :))))
No to masz nagrodę Lidia bo to na pewno jest to jajko od tej Szczęśliwej Mazurskiej Kury :)
Usuń:)) pożyjemy, zobaczymy ;)
UsuńEee, to łatwizna była! Lidka, czekaj niespodzianki! Która jest niespodzianką dla mnie samej też!
UsuńFajny prezent ci Ania zrobiła , a jajko surowe czy ugotowane ?
UsuńPowinnaś je teraz pozłocić ,albo niech ci Gardenia pisankę z niego zrobi ?
AAAAAAAAAAA autograf szczęśliwej kuty na jajku jest ?
Autograf jest, a skoro już zgadnięte, to pokażę zaraz.
UsuńO, super :)) Będę czekać na tajemniczą niespodziankę, która dla Ciebie, Hano też niespodzianką jest .... hmmm.....
UsuńEkhm, pojszłam na spontan:)))
UsuńA ja kiedyś zaplanowałam, że popłynę na Islandię, aby przekonać się, czy uda się zrobić jajecznicę na tamtejszych skałach:)
UsuńA skad ja mam takie rzeczy wiedziec? Acha, zgadywac mam!
OdpowiedzUsuńCiasteczka dla Ciebie upiekla? :)))
Nie, ciateczko upiekła Mnemo, ale już zgadnięte:(
UsuńAcha, czyli jajko prosto od krowy wsiowej, mazurskiej i szczesliwej. Tyz piknie! :)
UsuńA jako drogę przebyło z tego szczęścia!
UsuńJak dla kury to tylko jajo.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nieźle się dziewczyny postarały z tym banerem.
Choć jako kura ,to pewnie chętnie byś tam dorodnego koguta wolała zamiast tego orła:)))
Oj, Gardenia, to ja w przebraniu, incognito!
UsuńMuszę se okulary sprawić bo nie poznałam.
UsuńSpójrz na nogi, od razu poznasz:)
UsuńInkoguto !
UsuńTaka aseKURAcja!
UsuńAseKURantka inkoguto !
UsuńBanerek piękny:)
UsuńKiedyś (daaawno temu na Mazurach) moi bliscy przyjechali dzień przede mną i powiesili nad drogą prześcieradło z powitalnym napisem:) Pozostali uczestnicy obozu sportowego mocno się ciekawili, kogo to takiego tak serdecznie witają:) Toooo były czasy - tylko ocet na półkach - więc to prześcieradło było czymś podwójnie niezwykłym:)
UsuńNo widać , ze byłaś gorąco oczekiwana przez wszystkich ,plakat na dworcu mówi wszystko ,tylko dlaczego oni mieli jakieś wątpliwości ,przecież wszyscy wiedzą żeś Kura nad KURAMI :)
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje na to że BLOGOWIANIE to specjalny gatunek człowieka :)
Marija, przebranie ich zmyliło.
UsuńJa tam Hanuś nic nie puszczę o prezencie od Ani...... i tak dziefczęta się kapną:)))
OdpowiedzUsuńCholera....nie sprawdziłam i wszytsko popiepszyli. Na banerku miało być "Witaj Droga Kuro", jak już człek nie przypilnuje to zaraz coś naknocą...............
Mnemo ,Hana jako anioł w krateczkowum płaszczyku ,wyjątkowo sympatycznie wygląda , jak już w końcu przyjedzie do tego Wrocławia ,to też od razu ją poznam :)))
UsuńTrapi mnie pytanie o koci ogon ,nadałaś mu taki kształt ,przypomina kopystkę :)
Ogon jest w życiu nie zgadniecie z czego! Dobra, to zgadujcie, bo z jajkiem za łatwo Wam poszło. Ogłaszam drugi konkurs! Z niespodzianką!
UsuńMarijo, to jest takie trzymadełko, wajcha taka od urządzenia, które się zepsuło, a jak się zepsuło to mi dali, bo ja zbieram każdy szmelc w nadziei na wykorzystanie, obaczyłam w tym trzonku potencjał, nawet nie wiedząc, że kiedyś będzie kocim ogonem..........
UsuńJa też zbieram takie potencjały :) Coś przykuwa wzrok i człowiek wie że do czegoś na pewno kiedyś sie przyda ,nie raz leży kilka lat :)
UsuńNo Mnemo, kurczę, co konkurs psujesz??? Przecież miałyśmy zgadywać..,.
UsuńSorry, ale nie doczytałam Hany..........
UsuńTera to już po ptokach, a raczej po kurach...
UsuńNo chiba tak.......
UsuńCoś ci ja szczęścia do wymyślania konkursów ni mom...
UsuńHana tak jak wczoraj oświadczyłam ,pracuje nad tym żeby wam podesłać materiał ,tam będzie konkurs ,więc nie płakaj :))
UsuńT może potrwać jeszcze ze dwa dni .
Dzięki Marija, ulżyło mi:)))
UsuńWcale się nie dziwię Mnemo, że tego ogona dwa dni szukała, żaden inny by nie pasował:)
UsuńMnemo, już się kapły!
OdpowiedzUsuńW treści bilboardu jest ukryty sens przecież: Czy na pewno jesteś kurą? Kury aż takie wybitne nie są...
W sumie naknocili, ale nie będziemy kruszyć kopii.
Ja w takiej chwili to zawsze wspominam film: "A teraz mi pochlebiaj." :)))))
UsuńHej Kury nasze Kury, hej, Kury i doliny,
OdpowiedzUsuńHej najwspanialsze w świecie Blogowe są Dziewczyny!!!
To ja, Kura Małopolsko-Tatrzańska:))
A w prezencie na mur Jajo było od czarnej kury!!! Lidia wygrała na bank!
Doznałam iluminacji, olśnienia i czego tam jeszcze, pisząc komentarz :)) Piękne jajeczka, a jak zapakowane .....
OdpowiedzUsuńNo, mówię Ci Lidka, takich jajeczek jeszczem nie spotkała!
UsuńWierzę Ci, Hanuś :)
UsuńTe jajka są jedyne i niepowtarzalne.
UsuńCiekawam, czy przynajmniej w środku czarne? Bo ony od Puli negry, znaczy czarnej kury:)
UsuńTakie czarne w środku to w Japonii serwujo.
UsuńJeszcze trochę je potrzymam, może sczernieje?
UsuńZakop, ponoć trzeba zakopać. Na ileśtam lat .
UsuńEwa, Ty masz łeb! Wedle ławeczki zakopię, to może nie zapomnę.
UsuńNo mówię przecie, że wygrała! I niespodziankę dostanie! Która dla mnie na razie też jest niespodzianką!
OdpowiedzUsuńPiękne jaja pełne zdrowotności :))
OdpowiedzUsuńTen koci ogon to kawałek jakiegoś steru??
OdpowiedzUsuńMnemo ,Blogger nie pozwala u góry , nie myślałaś o tym żeby do produkcji mnemoludów wykorzystywać niepotrzebne okulary . Ja swoich nie wyrzucam ,szkoda mi ,ale wykorzystuje z reguły tylko szkła ,zbieram także swoje zegarki ,trochę już wykorzystałam .
OdpowiedzUsuńNo jasne, najlepsze do ludów byłyby druciane oprawki, zardzewiałe, bez szkieł:)) A zegarki rozłozone na części posiadam, a jakże, właściwie to mam worek drobnicy złomowej, wszystko z myślą o ludach........
UsuńBędę o Tobie, Mnemo pamiętać, przy najbliższym wywalaniu różnych rzeczy, w tym oprawek okularowych :))
UsuńO widzisz, to dobry pomysł, też mam kilka par okularów i różne drobiazgi złomowate. Teraz będziesz dostawać paczki ze złomem z całej Polski a może i z zagranicy:)))
UsuńMogą być też metale kolorowe !
UsuńNa przykład złoto!
UsuńO to to ! Może nawet być takie zupełnie nie nadające się do używania .
UsuńW takich równych kawałkach.
UsuńBo co komu po złocie w kawałkach. Na szyi se nie powiesi przecież. Ani w uszach.
UsuńA i nosić w rencach, to też niewygpdnie ! Zalegnąć miałaś .
UsuńO to, to i kamienie, szlachetnie najbardziej, np. brylanty, szafiry, z tego można oczęta robić......
UsuńMacie świetne pomysły:) Stare oprawki i brylanty:)
UsuńMnemo, jak produkcja ruszy, nie nadążymy z powieścią!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam bardzo!! Druciaki chętnie przyjmę i inne dziwne złomki też przyjmę:))) Listkowy się ucieszy z noszenia paczek ze złomem:)))
UsuńHana, ja się obawiam, że to ja nie nadążę z produkcją, przecie ludy mogę ino w Kaczorówce, a ona to wicie rozumicie w pogodę jest..........
Cudnie było - cieszę się, że mogłyśmy się spotkać. A w ogóle, to "jajcarski" dzień miałam wew piątek:)
OdpowiedzUsuńOj, tak, mnie brzuch bolał ze śmiechu, a smiałyśmy się do północy. Trafiłaś bez problemu????
UsuńZ problemem :) Pan taksówkarz nie miała pojęcia, gdzie to jest, potem miała własna koncepcję dotarcia do tego miejsca - dodam, że błędną. Ale jakoś zdążyliśmy, spektakl cudny. Kwiatów nie miałam, ale wręczyłam artystce dzisiątkę jaj :)
UsuńJa bardziej. Jajcarski dzień znaczy. Dziesiątka jajeczek - normalna rzecz. Ale dwa? W tym jedno z autografem?
UsuńCo za taksówkarz, trąba jakaś, ale było tak, jak mówiłam?? Remont na wiadukcie, figurka Matki Boskiej za żelaznym płotkiem, Kosciół po lewej i wjazd, jak do lasu jakiego????
UsuńA tam dalej, jakby pojechać w ten las to stoją takie ciekawe budowle, jakby gospodarcze, jakby spichlerze, widać je z autostrady, idzie wzdłuż tego terenu.........
Podejrzewam, że jeden spichlerz to było własnie to:)
UsuńAle Matkę Boską przegapiłam!
A bo ona tak niżej, miedzy ulicami, w dołku takim, z ulicy dobrze ją widać. Jak jedziesz tą właściwą:)))
UsuńZałożę się, że Artystka popłakała się ze wzruszenia:)))
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci zdjęcia, doszły?
UsuńTak, pewnie, chyba zapomniałam Ci odpowiedzieć. Ale wtopa!
UsuńNaprawiłam faux pas, ale wymazać się nie da i tak:(
UsuńOj, bez jaj! Nie turbuj się :)
UsuńAle fajowo ! :)
OdpowiedzUsuńNo i jaja niezłe (choć ja się swoich nie wstydzę) :)
I kot, i Anioł pod Wezwaniem Wałka- do pozazdroszczenia szczególnego!
A wizyta...to już wogle....:)
Mówię Ci Tupajka, wióry leciały, bo pierza już nie było!
OdpowiedzUsuńNo i moje jajo od CZARNEJ kury!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :).
OdpowiedzUsuńA czemu bezblogowa? a bo woli bożej nie poczułam... No wiesz, są ludzie piszący i są czytający, widocznie do tych drugich nalezę... Ale czasem myślę - a może jakiś taki mały, skromniutki blożek (czy blożek to mały blog?), głównie po to, co by anonimem nie być, bo to tak jakoś głupio...
Danka BAW
Blożek to jasne , że malutki blog, i to bardzo dobry pomysł jest! Jak nie lubisz pisać, to może być głównie fotograficzny na przykład plus podpisy pod zdjęciami i już. Zbieraj się do akcji!
UsuńPozdrawiam
Danko BAW, nam też się tak wydawało, co nie, Mika? To tak jakoś samo idzie. Daj sobie szansę!
UsuńNo, nosiłyśmy się z tym jak, nie przymierzając, kura z jajem... A potem pojszłooooo!
Usuńczaiły się jak... Czajnik;)))
UsuńNo i przypominam, że ponad pół roku minęło i ponad 48 wpisów macie - to w związku z katalogiem blogów, do którego można się zapisać, żeby inni Was widzieli:)
Usuńjejku, ale fajnie tam w tej stolycy miałaś :)
OdpowiedzUsuńi to powitanie na dworcu!!!
jaki piękny transparent!:P
Spotkania gratuluję, prezentów zazdraszczam !
:***
Anioł z Wałkiem mniód :)
Viki, czułam się jak królowa internetu i światów równoległych!
UsuńWitajcie Kury, gdaknę tylko tak z rana i letę, dziś wysoko na grzędzie będę siedzieć, mam posiadówkę, w chmurach pewnie, bo mamy bleeee pogodę............
OdpowiedzUsuńTylko nie zleć z tej grzędy, uważaj!!!
UsuńI Kamphora też tam mieszkała, zanim się nie wybrała na emigrację, a jak pomieszkuje, to do Pałacu Kultury ma 15 minut spacerkiem ;-)))))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pomieszkiwałaś akurat w ubiegły piątek:(
UsuńAle tak się zastanawiam, pomijając aspekt powitalny banera na dworcu, to co autor chciał przez to powiedzieć??? Skoro Jetline to chyba jakieś linie lotnicze. To co, że te ich linie to orzeł wśród kur, czyli innych linii? Jakieś to mętne, zwłaszcza, że orzeł ma dość zafrasowaną minę...
OdpowiedzUsuńDobrego dnia wszystkim!
Oooo, problem:) Faktycznie zafrasowany ten orzeł:)
UsuńOj, Mika, wszystko muszę Ci mówić:) To jest na pewno mała linia, taka linijka z kompleksami uważająca się za zwykło kurę, a tymczasem to orzeł jest! On zafrasowany, bo powoli do niego dociera, że z kurami ni ma tak hop-siup i to tamto.
OdpowiedzUsuńNo jakoś mnie nie przekonałaś chyba...
UsuńNieeee???
UsuńDziewczyny, wszystko jasne! to nie jest linia lotnicza, to agencja reklamowa! Sprawdziłam na ich stronie, piszą o tym banerze tak: "Strach przed zmianą też pewnie znacie.
OdpowiedzUsuńW „Przebudzeniu” de Mello opowiada raczej smutną historię orła, wychowanego
w stadzie kur i przekonanego o tym, że to jest jego miejsce.
Orzeł wiódł spokojne życie, nie wiedząc, że gdyby tylko spróbował polecieć,
pewnie kilka rzeczy zobaczyłby z innej perspektywy."
Jednym słowem - Hana, obudź się i zobacz, że jesteś orłem!!!
Ale właściwie to po co Ci to? I tak wiesz, że jesteś orla kura (orzekura? ożeżkura?) i polecisz dowolnie wysoko!
Danka BAW
Dzięki Danko za wyjaśnienia, może jesteśmy utajonymi orłami??? Po twoim objaśnieniu wszystko się zgadza, ale przekaz banerka to zrobili niezbyt czytelny dla przeciętnego odbiorcy.
UsuńMika, my nie jesteśmy przeciętnym odbiorcom.
UsuńOżeszkura:)
UsuńDzięki Danka! Z obudzeniem się jako żywo mam problem dzisiaj, dzie mi tam do literackich odniesień. Dzisiaj okno można otworzyć, bom nie orzeł, nie wyletę! Ale normalnie to ho, ho!!! Najbardziej pasuje mi ożeżkura:))) Albo kuroł.
OdpowiedzUsuńDrogie Kurki, dzińdybry! :)
OdpowiedzUsuńHano, jestem pod wrażeniem prezentów.
Jaja - oczywiste!
Mnemokotokopystka - wspaniała!
Hanioł z Wałkiem - wzruszający!
No i te cebulki na torcie! :)
A jeszcze to, KURna, powitanie! :)
Jacież!
Żałuję, że mnie tam nie było....
Macham wszystkim i wracam do roboty. :(
No nie, Jolka? Ciągle się pławię!
OdpowiedzUsuńNo jestem, zaglądam, czytam mam bloga i co? Oprócz jednej wizytacji Hany, nikt do mnie nie zagląda że się poskarżę, płaczliwie mocno. :) Wiem wiem :)).
OdpowiedzUsuńDziewczęta kochane, dotarł imbryczek i dotarł sweterek (piękny bardzo naprawdę), który sporo poczeka, aż dziewczę co się jeszcze nie urodziło dorośnie do niego. :)) A imbryczek nawet chłopa zachwycił o! :)
Miłe są takie spotkania ludzie sobie bliscy wszędzie się odnajdą nigdzie się sami przed sobą nie ukryją.
Serdeczności k wam letą a ja idę pojeść, zrobiłam kaszę tatarczaną sosik chrzanowy i do tego jajecka na twardo od Olgowych kurek zielonych nóżek, wszystko pyszne zazdroście. :) :))
Elka, smacznego, a co to kasza tatarczana??? To chyba nie to samo co jaglana, co???
UsuńJajka od zielononóżek są boskie, już się oblizuję...
Biję się w piersi, jakoś nie zaglądłam do ciebie, ale chcem. Poproszę linka!
Mika, przez Elkę (za przeproszeniem Państwa) możesz wejść.
UsuńJuż i sama do tego doszłam:))
UsuńElka, ja zaglądam, ale strasznie mądre rzeczy piszesz i szczęka mi opada i nie wiem, co powiedzieć:(
OdpowiedzUsuńFajnie, że wszystko dotarło, bo poczta co i rusz daje ciała.
Co to jest kasza tatarczana? Mogę zazdraszczać, ale na razie nie wiem, czy lubię?
o mamuniu...bylabym zgadnela, ze jajo/jaja bo jakze by inanczej!
OdpowiedzUsuńAniol Walkowany - wspanialy, caly inszy goscinie takze samo!! Znaczy z szabrem z miasta wracasz!!
Opakowana, spóźniłaś się!
OdpowiedzUsuńZ szabrem, a jakże, bo jeszcze książki i ciasto! Z trudem się zapakowałam, więc ciasto wiozłam w sobie.
Ale to znaczy, że już się z nikim nie podzieliłaś tym ciastem...
UsuńW kształcie serca (to ciasto w sobie)
UsuńCALUSIENKIE pozarlas????? no nie mogie... trzeba bylo ladny pakuneczek zawiazac sznurkiem papierowym i niesc na paluszku, w lekko uchylonej i uniesionej dloni...od razu by kawalerowie sie zlcieli nosic Ci pormanto jak taka dama leci do kolei zelaznej!
UsuńDawnymi czasy, jak do tramwaju TRZEBA bylo przechodzic kolo cukierni na prawie rogu Swidnickiej i Rynku (dalej jest, ale jakas taka nowoczesna...no przynajmniej BYLA te tam 4 lata temu...) i kupowac wuzetke, to ja zawsze bylam przygotowana i nosilam w torebce lyzeczke...na koncu oblizywalam ja, zatrynialam do torby i ...zapominalam, wiec lyzeczka czasem byla dosc lepka...ale moja lyzeczka, moje ciacho, moja torebka i moja lepkosc!
Calusieńkie Opakowana, calusieńkie! Ale ono było malutkie! Niestety!
UsuńNo nie takie maluśkie........to nie było serduszko z piernika:)))))
Usuńtiaaa...malusienkie...jakby bylo malusienkie to by Ci sie do walizy wzielo i zmiescilo....hhhhhhmmmmmmm
UsuńNie zmieściło mi się do walizki. To co miałam zrobić?
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zrobiłaś:)
UsuńLasczęta, ale miałyście fajowsko;)))
OdpowiedzUsuńFajowsko Krecie, strasznie fajowsko, ino za krótko!
OdpowiedzUsuńDziefczęta, powieści chciałyście to jo u mnie mocie.......ino teraz ją trza pisać:)))))
OdpowiedzUsuńMika!!! Do pióra!!! Kretowata!!! Ewa!!! Marija!!! Kasia!!! CudArteńka!!!, Jolka!!! I szfystkie!!! Biegusiem!!!
OdpowiedzUsuńLeeeeecę!!!
UsuńNikt nie odpowiedział na pytanie co to kasza tatarczana. To ta sama co gryczana. Ciemna, ugotowana na sypko, najlepsza ze skwarkami i kwaśnym mlekiem. Może też być w innych wariantach. Z mąki gryczanej racuchy można robić.
OdpowiedzUsuńI bliny...
UsuńGryczana inaczej, tatarcza tatarczana :))), no tak zwykła kasza. Wolę niż jęczmienną czy jaglaną.
OdpowiedzUsuńI nie paloną bardziej lubię. :)
E tam mądre rzeczy piszę, to co w duszy gra tylko a grają różne orkiestry, chcę zaprosić do tańca by więcej ludzi do rytmu tańcowało. Do rytmu ziół i innych zdrowotności. :) Bo zauważyłam że ja o zdrowotności dużo nasmarowałam. Hano nie musisz mi komentować :) wystarczy że jesteś.
Miko te wakacje od pracy, to ja bardzo na mazurach lubiłam, chociaż się bałam, bo pływać nie umiem a tam było ciurkiem dwa tygodnie na powierzchni wodnej, dużej powierzchni. :)
Idę tą razom na herbatę gorącą może z dodatkiem jakiegoś napitku? :) Znacie jakieś fajne przepisy na nalewki ankoholowe :) robicie takowe? Na razie wrzuciłam w słoik zioła i zalałam żubrówką, nie wiem co z tego będzie. :)
Nigdy nie słyszałam tego określenia, chociaż podejrzewałam, że o gryczaną kaszę chodzi.
UsuńElka, nalewki robimy z czego się da, a da się ze wszystkiego, dosłownie!
Bywam u Ciebie często!
Ewa 2 i Elka, chodźcie do Mnemo, powieść się rodzi!
Ja przede wszystkim z czarnej porzeczki i z malin, pychota wychodzi!
UsuńBardzo mi się o tym twoim żeglowaniu podobało.
A z brzoskwiń jaka pychotka! A z malin!
UsuńPrzecie pisałam powyżej o malinach!
UsuńOjtam, ojtam, myślałam, że mięszasz maliny z porzeczkmi, a ja nie mięszam.
UsuńJa nic nie mięszam, chyba że cytrusy z truskawkami w konfiturach. A propos, sezon truskawkowy chyba czas zacząć. U nas truskawki po 6 a u was?
UsuńPo 4.
UsuńA gdyby tak z truskawek nalewkę?
UsuńNie wiem czy przypadkiem truskawki wpierw nie zapleśnieją:)
UsuńSpirytusem zalane? To inne owoce też powinny pleśnieć?
UsuńOpakowana!!! Pantera!!! Kalipso!!! Ania!!! Tupaja!!! Agniecha!!! Do Mnemo!!! Pacjanie!!!
OdpowiedzUsuńTo ja najpierw tu przeczytam i poraduję się Waszą radością z możliwości bycia w jednym czasie i miejscu - nawet przez jeden wieczór:) Dobrze, że takie spotkania się zdarzają:)) Zazdraszczam prezentów:)
OdpowiedzUsuńEch, Arteńka, cóż to był za wieczór!
OdpowiedzUsuńHana, jak oni mogli, tak od razu, z metra Cie pytac, czys Kura???
OdpowiedzUsuńPrezenty zacne;)
Kasia, ja też się zdziwiłam, przeca wiedzo, żem kura:)
UsuńPacjanie, do pióra!!!!
OdpowiedzUsuńNooo, przeczytałam - teraz pędzę do Mnemo:)
OdpowiedzUsuńCo do nalewek z truskawek - znalazłam przepisy na cztery przepyszne - tak twierdzi autor bloga:)
OdpowiedzUsuńhttp://nalewkator.blogspot.com/2012/07/truskawka-swietny-owoc-na-nalewke.html
Poczułam się zaproszona do wspólnego pisania powieści u Mnemo i pozwoliłam sobie trochę uporządkować czas, miejsce i osoby:)
OdpowiedzUsuńWstalam z loza bolesci, zacieram raczki i lece pisac;))
OdpowiedzUsuńLeć Kasia, leć!!!
UsuńKasiu, goń boleści precz !
OdpowiedzUsuńO matko, aż się bojam tam zaglądać!
OdpowiedzUsuńA czemuz to?
UsuńNie napisalam ni slowka, bo mnie dziecka od komputra-wygonily.
Kasia, bojam się, że wątków nie połapię, cały dzień mnie nie było!
UsuńPrzecież napisałaś!
No, z łapaniem wątków coraz trudniej:))))
UsuńTo ja też polecę, nie wiem tylko, czy coś sklecę, bom cała obolała. Chętnie jednak poczytam:)
OdpowiedzUsuńKalipso kleć, kleć, a kiedy u nas i nagrodę napiszesz?
UsuńA czemu obolała?
UsuńKalipso chora jest.
UsuńO, biedna!
UsuńKalipso, leć i skleć! A jeśli nie sklecisz, to może Cię rozbawi na łożu boleści.
OdpowiedzUsuńMnie tak wizja przesadzania starej czereśni rozłożyła śmiechem na łopatki, że .... nic więcej dziś nie napiszę;)
UsuńA gdzie wszyscy się podziewają?
OdpowiedzUsuńArtenka, obiad pewnie pichca, ze para drzwimi i oknami bucha ;)
UsuńMelduje sie kura Orszulka :) Troszke mnie nie bylo, ale bylam z Wami myslami.
OdpowiedzUsuńHana, piekne prezenty, cudowne spotkanie z dziefczynkami.
Ja tez mialam mile spotkanie z Inkwizycja, jadlam pyszne weganskie ciacho, pilam pyszna kawke, zobaczylam owieczki z daleka, bo bylo za mokro zeby do nich podejsc blizej. No i usciskalam osobiscie Inkwi od Was :)
Mika, czy zrobilas juz Twoje cudowne konfitury truskawkowo cytrusowe ?
Sciskam Was mocno Kury :)
Ach, obiad:) A co to takiego?:))))
UsuńOrszulko, fajnie, że się ujawniłaś, czekałyśmy! Produkcja konfitur rusza od wtorku:)))
UsuńA czy odebrałaś od Inkwizycji szkatułkę z kogutem z aukcji czy t o już wcześniej było?
Koguta juz wczesniej odebralam, w kwietniu :) Pilnuje kuchni tero jak mnie nie ma ;)
UsuńMika, cale Zakopane bydzie pachniec truskawkami we wtorek :)
Ja myślę!
UsuńCześć Orszulko! A wczoraj gadałyśmy z Miką zastanawiając się, gdzie się podziewasz! Pamiętałam, że jesteś na memłonie, nie wiedziałam tylko jak długo.
OdpowiedzUsuńMika chyba właśnie konfitury pichci, albo lada moment.
Jak wyżej, od wtorku ruszam pełną parą z produkcją:)
UsuńBojcie sie truskawki ;)
UsuńJeszcze jak:)))
UsuńMika a przepis to pilnie strzeżony, czy możesz udostępnić?
UsuńJak możesz, to ja bym była na niego chętna.
Gardenia, jasne, że mogę, tylko jutro, dobra? Muszę sobie dokładnie proporcje posprawdzać, żeby czegoś nie pokićkać, a dzisiaj już nie mam siły szukać.
UsuńFajnie, poczekam nie ma pożaru.
UsuńJejku, co za fajne emocje! Melduję tylko, że ich doświadczyłam z Tobą, a teraz się oddalam, gdyż prochowy sen mnię morzyć zaczyna. :))
OdpowiedzUsuńOj działo się, tu też!
OdpowiedzUsuńJutro wstaniesz jak nowa!
Lece do wyra.
OdpowiedzUsuńDwa dni migreny , sponiewieraaly mnie kompletnie;
Dobrej nocki.
Oesu, współczuję. Zmagałam się ze zwiastunami w postaci częściowej ślepoty włącznie. Okazało się, że ciśnienie mi wariuje. Zaczęłam leki łykać i jak ręką odjął. Poczułam się, jakbym doświadczyła cudu. Od tamtej pory (10 lat) nie miałam migreny!
UsuńCzesciowa slepota tez mnie czasem dopada. Potem ustepuje. Mam bardzo niskie cisnienie, neurolg twierdzil, ze te bole to z niedokrwienia mozgu. Bralam kiedys leki na poprawienie krazenia-bylo lepiej. chyba czas na kolejna wizyte;(
UsuńA ino leć. Czasu szkoda.
UsuńSame choroby wśród Blogowianek, a tu lato się zbliża i noc świętojańska niedługo...
OdpowiedzUsuńBędziesz skakać przez ognisko?
OdpowiedzUsuńJa? - Nieee, ale kto wie, co do głowy przyjdzie pozostałym:)
UsuńBo ja zamierzam wreszcie znaleźć ten cholerny kwiat paproci:)
OdpowiedzUsuńMam na to sposób:)
UsuńDawaj:))
UsuńMigusiem. Muszę się przygotować.
OdpowiedzUsuńDobra, opracuję, napiszę porządnie i dam znać. Zdążę przed północą... czyli przed Sobótką:) Zdradzę tylko, że Mika ma najbliżej:))))))))))) Ale postaram się i coś dla innych wymyślić:))))) Problem może być jedynie z Katarzyną, bo zupełnie nie znam okolicy, w której mieszka i nie wiem czy znajdę jakiś kwiat w pobliżu, co by go Katarzyna mogła zerwać.
UsuńLasow ciunas -dostatek.W Wogezach prawie mieszkam, to jak?;))
UsuńPrzybądź do mnie, dam ci kwiat paproci...
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tym piszę:)))) Ty masz najłatwiej, bo ja wiem, gdzie ten kwiat koło Ciebie rośnie;)))))
UsuńNo pacz pani, a ja nie wiem... To co powyżej to był cytat z piosenki chyba Fogga:))
UsuńAaaa, oczywiście, że znam tę piosenkę: muz. W. Kuk, sł. J. Gillowa
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=I2AElpx9Bf8
Tu jest przepis na konfiturkę truskawkowo-cytrynową (taki mniej-więcej:)) dla Gardenii i dla wszystkich, którzy chcą:
OdpowiedzUsuńNa 1 kg - 1,5 kg truskawek potrzeba 75 dkg - 1 kg cukru, zależy jakie słodkie kto lubi, najlepiej wychodzi z brązowym cukrem trzcinowym, ale ponieważ on droższy zwykły też może być. Truskawki zasypać cukrem i zostawić na jakieś 2-3 godzinki, żeby puściły sok. Ponadto potrzebne 2-3 pomarańcze i 2 cytryny. Pomarańcze i cytryny obrać ze skóry i białego, pokroić na mniejsze kawałki, wymieszać wszystko razem i smażyć , często mieszając, aż zgęstnieje. ja pod koniec smażenia dodaję jeszcze cynamon do smaku. Trudno mi powiedzieć, jak długo smażyć, bo ja to robię w termomixie i tam smażę około godziny, normalnie pewnie trochę dłużej, trzeba próbować. Smacznego!!!!
Dziękuję jako pierwsza za przepis, co do kwiatu paproci napiszę dokładnie, gdzie rośnie:))))
UsuńNA-PRAW-DĘ!!!!!
Dzięki Mika, brzmi smacznie.
UsuńPewnie zrobię jak u nas ceny truskawek zejdą do normalnego poziomu.