O czym można pisać w tak pięknym dniu? O pięknym dniu! Z tego piękna pojechałam po truskawki, a wróciłam z kwiatkami. Znów! Na moment wpadłam do
Hali i zastałam ją na smętnych resztkach grządek. Warzywnik ma nieogrodzony (błąd!), przyszły w nocy sarenki i uraczyły się młodziutką sałatą i wszystkim, co tam rosło. A nie wiem dokładnie, co rosło, bo zeżarły... Hala była zdruzgotana i wściekła, nie muszę dodawać, że klęła jak szewc:
Patrz Hanuś, k...y jedne, tyla żarcia majum, a du mnie przylazły i w...luły wszystko! A by je pokrynciuło! A zobocz ino te ślady! Jak od krowów! Hala płynnie przeszła do opowieści o córce, która leżeć musi z powodu problemów ciążowych,
a tak to jest, jak tako staro framuga do dzieciów się bierze. Nawiasem mówiąc córka nie taka znów staro framuga, ale na wsi kryteria są inne. Hala zapytała, czy jajków nie chcę - podziękowałam, bo mam, kupuję u sołtysa, co mi przypomniało, jak Mój to załatwia. Jakoś tak się utarło, że ta działka do niego należy i to on pertraktuje z sołtysem. Wygląda to tak, że dzwoni i zawsze ma moment zawahania. No bo jak spytać?
Stasiu, masz jaja? Stasiu, mogę przyjść po jaja? Jaja są? Jak by nie zapytał, zawsze po drugiej stronie jest uciecha. Zawsze z jaj można zrobić sobie jaja! Ma więc teraz formułkę taką:
Stasiu, jak tam kurki sobie radzą?
Skoro już przy jajecznym temacie jestem, to opowiem, jak jakiś czas temu brałam jajka od niejakiego Kulawego G. G. nie ma jednej nogi, więc ksywka jest uzasadniona. A powiadają, że nogę w robocie stracił. Ponoć za młodu okradał ludzi w pociągach...
No ale miał Kulawy kury i jajka sprzedawał. Zamówiłam sobie większą ilość, w wyznaczonym czasie biorę koszyk i idę. A Kulawy wita mnie w te słowa:
Przyjdź pani za 15 minut, jaja muszę umyć.
Cóż, też wolę mieć czyste jaja.
No dobra, teraz coś od czapy. Pamiętacie zagadkową paterę? Już jest zagospodarowana:
Jak również to. Na szczęście zdążyłam wysypać truskawki!
No bo i co można robić w taki piękny dzień? Turlać się w trawie! Czego i Wam życzę!
Faktycznie piękny dzień u Ciebie. No i jaja z tymi jajami:)
OdpowiedzUsuńU mnie to wcale tak pięknie nie było, do 10 jako tako, a potem już pochmurno i deszczyki przelotne. I wcale nie za ciepło:(((
UsuńDzień jak marzenie, od samego rana! Nie za gorący, wiaterek leciutki, kumuluski na niebie całkiem nieszkodliwe. Aż plewić się chce!
UsuńU nas takuj samo :)
UsuńBo my sum blisko, Marija!
UsuńHanuś, ale piękną gwarą ta Hala mówi:) U nas troszkę inaczej mówią, bardziej kargulowopawlakowo, ale też pięknie. Współczuję grządek. Co robić w tym pięknym dniu? Jadę na wesele, kieckę sobie nową sprawiłam, ale chciałoby mi się kosić, czarować w ogrodzie i pielić. Widać kobiecie nie dogodzisz:)
OdpowiedzUsuńJak się nie da pielić to się trza weselić! A kieckę przecież też trzeba zaprezentować, a co!
UsuńA przy okazji pytanie lingwistyczne: pielić czy plewić czy obie formy poprawne? U nas raczej plewienie stosują, ale wydaje mi się, że obie formy dobre.
Co tak z rzadka koleżanka się odzywa??:))
Służę uprzejmie. :)
UsuńCytat z Poradni Językowej PWN:
Pełł, pielił czy plewił?
W Innym słowniku przy czasowniku pleć jest nawiązanie do formy potocznej pielić, a pod plewić odniesienie do pleć. Która z tych form jest poprawna? Jak odmieniać te(n) czasownik(i) w czasie przeszłym? Czy forma plewić ma czas przeszły?
Inny słownik języka polskiego z zasady nie podaje form niepoprawnych, tzn. nie będących w powszechnym użyciu wykształconych Polaków. Podaje za to formy kwestionowane, które, będąc w powszechnym użyciu, są – czasem nie wiadomo czemu – dyskwalifikowane w słownikach poprawnej polszczyzny. Do takich form kwestionowanych długo należała forma pielić, ale Nowy słownik poprawnej polszczyzny już ją zaakceptował w tzw. normie potocznej, co znaczy, że ocenił ją jako dopuszczalną we wszystkich typach wypowiedzi z wyjątkiem najbardziej starannych. O formie plewić długo mówiono, że jest regionalna, ale Słownik współczesnego języka polskiego wydany w Krakowie zanotował ją bez zastrzeżeń. Podsumowując – wszystkie trzy formy możemy uważać za poprawne ze wskazaniem na pleć jako najbardziej tradycyjną i zarazem najmniej kontrowersyjną.
A oto wybrane formy czasowników pleć, pielić i plewić:
pleć – piele, pełł, pełła, pielony
pielić – pieli, pielił, pieliła, pielony
plewić – plewi, plewił, plewiła, plewiony
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=2469
Kalina, Hala jest niesamowita! Jest kwintesencją niesamowitości!
UsuńPiękny dzień na wesele. A grządki nie zając. W przeciwieństwie do wesela:)
A z plewieniem, jak z mieleniem!
Usuńo, Jolko Niezastąpiona! Jakże pięknie rozwiałaś me wątpliwości językowe! No i bardzo dobrze, że wszystkie formy akceptowane, tak być powinno. Dzięki!
UsuńJa zawsze mówię pielić, od "pełła" czuję się jak Ałła Pugaczowa^^.
UsuńJa się rzadko odzywam? *zdumienie*
Ja bym chciała codziennie:)))
UsuńDzięki za cudowny post ale się napatrzyłam i naśmiałam a potrzebne mnie to potrzebne, bo leże i kwiczę.
OdpowiedzUsuńKotuś obok mnie przytula się a psica usiłuje wepchnąć łepek i wylizać. :))
A ja nie na działce a słońce świeci i co ja tu robię w tej chałupie, gdzie chłop w kuchni gospodaruje i wiecie jak ona wygląda? buuuu
Idę się przytulić do kotka, psica poleciała na działkę z pańciem poogradzaną płotkami, przed jej rozlatanymi łapami i uszami. Uszami bo jeszcze trochę a nietoperkowe uszy uniosą ją ponad płotki. :)
A dlaczegóż to, Elko Droga, leżysz i kwiczysz? W taki dzień?
UsuńWłaśnie?
UsuńJa już wiem. Zapalenie stawów w nodze posiada.
UsuńPosiadaczka! ;)
UsuńOna wolałaby chyba nią nie być:)))
UsuńOjeju, jaki cudowny dzień u Ciebie, Hana!
OdpowiedzUsuńOgromnie mi się podobajum te gospodarskie zapędy Czajniczka.
Hali staro jak framuga tyż mi pasuje. Biere więc. Ale Ci powiem, że sarenki to i u nas wyżerajum, bo też nie ma ogrodzenia, a las zaraz za truskawkami porasta. Nasz las, osobisty. Hm, to i sarny chyba nasze.
A jakby tego było mało, to ten gamoń Majtek sobie upodobał do gonitw z Mietkiem zagony z warzywami. A najbardziej te, na których wschodzą (z wielkimi oporami z powodu powyższego zresztą!) ogórki i fasola. Co te baranie koty tam wyprawiają, płakać mi się chce czasem. Tylko chodzę i wtykam te ziarenka wykopane. Zrobiliśmy tam płotek, ale on działa tylko na Lesię. Te kocie łosie mają go za nic i skaczą nad nim jak pasikoniki. Dosłownie. Staje taki tuż przed, odbija się z czterech łap i hyc! Całe szczęście, że chociaż komicznie to wygląda, to mamy przynajmniej ubaw. Dopóki nie wdadzą się w gonitwy po ogórkach. :]
Dzikie Kury kochane wszystkie, milusiego weekendu! :)
Jolko, dzień jest taki, że trudno mi uwierzyć, że gdzieś tam może być inny!
UsuńKotom oddaj grządkę, a dla niepoznaki posiej ogórki w innym miejscu. Idę o zakład, że zaraz tam polecą! Czajnik tak by zrobił.
Grządki od sarnów poobtykej se kijoszkami, takimi dłuższymi trochę. Poobtykałam z powodu psów i to się sprawdza. Nie łażum i nie lejum.
Mika, czy wiesz, że Tam na rzece jest na liście przebojów Trójki? Na razie jeszcze daleko od czołówki, ale gdyby tak wszystkie Kury się rzuciły do urn, znaczy się, na stronę LP pr. 3, to kot wie, kto wie... :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście już dziś (i tydzień temu) zagłosowałam. :)
Ekhm kot wie! ;)
UsuńCzytam ja ci ,kot wie i se myślę ,ta Jola okociała ze szczętem ;)))
Usuń:)))))
Ja też, Marija, ja też:)))
Usuń:DDDD
Usuńoj, kurki, jak ja Was kocham :)))
O rety, Jolkoo, pędzę głosować zarutko!!! No kot wie, kot wie na pewno, ony wszystko wiedzą...
Usuńviki, my też, my też!
Nooo, potwierdzam (o kochaniu)!
UsuńJa też was kocham, żeby nie było wątpliwości. :))))
UsuńNie ma:)))
UsuńŻadnych!
UsuńUsmialam sie do lez jak zobaczylam Czajnika na paterze i w koszyczku po truskawkach :))
OdpowiedzUsuńOn ma niespozyte poklady pomyslow :)
Dzien rzeczywiscie piekny, nawet tutaj w krainie deszczow.
Sarenkom ostatnimi czasy wyrobily sie smaki na ogrodkowe rarytasy, jedzenie trawy w lesie i obgryzanie galazek zbyt monotonne jest :) Moje w Polsce upodobaly sobie paczki roz, takie nierozwiniete jeszcze ;)
A jaja to ostatnio mial moj somsiad...pod siedzeniem, bo ostro hamowal na czerwonym :) Pozostal charakterystyczny zapach padliny, perfum nie trzeba uzywac jak sie do tego pojazdu tero wsiada ;)
W aucie to raz miałam ser i nie mogłam go znaleźć. Jaja przy serze to pryszcz i pikuś.
UsuńMnie kiedyś wybuchł w aucie stary jogurt... Smród nie do wywietrzenia przez baaaardzo długi czas...
UsuńPrzestańcie! Aż tu czuję te smrody.:-)
UsuńA ser Munster wiezliscie kiedys w aucie? Nie? Nie probujcie;))
UsuńSera Munster to chyba bym ani z auta ani w ogóle nie próbowała...
UsuńPewnie ta moja sarenka wciagnela Halinkowa salate, framuga jedna!
OdpowiedzUsuńAcha, apropos jajek! Bedziesz kastrowala Walka? Tak mi sie skojarzylo jakos...
Ech Pantera ,Pantera ,przeca Wałek ,nie ma jajek już chyba od miesiąca , było o tym dosyć głośno w tym kurniku :)))
OdpowiedzUsuńPanterko, co za ulga, że to na "s" nie tylko mnie dotyka:)))
UsuńSKS sie to nazywa, jak mnie ostatnio uswiadomili rodzice.
UsuńS mozna rozumiec dwuznacznie.
Zakrecona jestem przez chorobe Kiry, a poza tym z kazdego bloga co jakis czas dochodza raporty o odjajczaniu a to kotow, a to psow, wiec w tej nawale umklo mi. Wybaczysz, Walku bezjajeczny?
Musze zaczac zrec gingko, zeby poprawic pamiec i koncentracje :((
Wałek twierdzi, że no dooobra.
UsuńGingko trza by chyba tonę wchłonąć, bo jak przyjdzie na człowieka (SKS), to ni masz rady:(
SKS to za moich czasów młodych to był Szkolny Klub Sportowy...
UsuńMika, to bylo w sredniowieczu! Teraz znaczy juz cus innego :)))
UsuńDzięki Panterko, rozumiem, żem już taki więcej zabytek historyczny albo jakaś inna Brunhilda...
UsuńTa patera to akurat na miarę Czajnika ,a jak malowniczo gałgan na niej wygląda :))) Całości dopełniają te fajne laleczki :) W tej kobiałce to można by go na straganie wystawić ,może by kto kupił ?...... Wiem,wiem ,on nie na sprzedaż
OdpowiedzUsuńTo sercowe krzesło to tylko dla tego kwiatka ,czy siedzieć na nim też można ? Fajne :)
U nas też piękny dzień, nawet na zakupy wybrałam się przez Krym ,czyli na okrętkę ,robiąc sobie przy okazji przebieżkę z kijkami :)
UsuńMarija, Czajniczka na stragan??? Nie zaryzykuję. On taki piękny, że zaraz ktoś go kupi. W życiu never!
UsuńSercowe krzesło jak najbardziej do siedzenia. Mam jeszcze dwa do pomalowania, bo zardzewiałe i skrobać mi się nie chce.
UsuńLudzie dogadzają swojemu podniebieniu na rózne sposoby ,to sarenki też nie w ciemię bite ,też mają ochotę na różne smaki , a pączki róż to tak jak dla ludzi kapary ,wiedzą co dobre :))
OdpowiedzUsuńCo będą tak ino trawę i trawę wpieprzać...
UsuńTrawę mogłyby mi wyżreć. Idę kosić, bo po deszczach urosła do kolan.
OdpowiedzUsuńPhi ,trawę to one mają pod lasem ,a do ludzi to przychodzą na frykasy ,ta trawa to trochę jak ichni bar mleczny ,a w ludzkich ogródkach francuska kuchnia ,albo może i japońska ;)
UsuńDo trawy to nadał by ci się........osioooołek :))))))))))))))
UsuńWeź Marija, jeszcze tylko osiołka mi brakuje. Chociaż to kuszące jest...
UsuńJa ci mówię Hana jak ty by go kochała ,a ja bym przyjeżdżała od czasu do czasu i bym go głaskała po tych długaśnych uszach i.....niepotrzebna by nam była Grecja :))))) Ech rozmarzyłam się.....
UsuńA w międzyczasie? Kto - poza mną - będzie go po uszach smyrał?
UsuńDrugi osiołek? Pani osiołkowa znaczy się?
UsuńPiękny dzień, piękny post, taki pozytywny. Hala wygląda na ciekawą, barwną, trochę jędzowatą osóbkę. A zdjęć to już nie trzeba komentować. Zwierzaki w każdej postaci, czy to na cudnej paterze, czy to w łubiance, czy też na trawie, zawsze słodkie. Pięknie tam masz:)
OdpowiedzUsuńDzięki Kalipso, w tym ogrodzie mój pot, krew i łzy. Ale warto.
UsuńHala jest malownicza, gotowa postać do powieści, nikt by takiej nie wymyślił!
noooo, lato pelnom gebom. A sarenkom tez bym naublizala...maja u siebe jakas tam trawe i listki, to gdzie sie pchajum?
OdpowiedzUsuńu nas tysz lato i sobie prawa reke opalilam, bo ja za okno samochodu wystawialam. Moja opelnizna polega na zwiekszonej ilosci piegow ...
Ech, życie jest niesprawiedliwe. Zawsze chciałam mieć piegi...
UsuńHana nic straconego ;) W pewnym wieku zaczynają wyłazic zmiany skórne ,które ciutke przypominają piegi ;) tak sie pocieszam ,bo cała jestem usiana tym paskudztwem :(
UsuńMarija , proszę uprzejmie mi o takich rzeczach nie przypominać:)))
UsuńMarija, bardzo ciut.
Usuńja to mam iegi i na kolanach i na lokciach. przydaja sie, bo wlasnie imituja opalenizne, nie musze skory meczyc ;)
UsuńI maskujo te plamy, co wiesz...
Usuńno mam nadzieje, ze maskujo, bo piegi sa drbne a geste, raczej sie boje, z emi sie zlejo w plamy :( ...moj slubny JYZ ma mala plame...)
Usuńzazdraszczam ogródka, oj jak zazdraszczam:)
OdpowiedzUsuńHana, znajdź mi bogatego ładnego koguta z takim ogrodem:P
a ja mam pod rząd trzy dobre dni:)
aż się boję:)
dzieje się u mnie, oj dzieje:)
aż nie mam czasu pisac na blogasku
:****
No kochana, trzy dobre dni to jak skarb znaleźć! Gratuluję!!!
UsuńViki, albo bogaty, albo ładny. Jedno i drugie trafić, to jak w totolotka wygrać :) I jeszcze kogut mówisz ... hmmm :)
Usuńdzięki, ale co z tym kogutem, siem zapytowuję :P
Usuńi ma być jajcarzem ;P
No, Viki, pojszłaś po bandzie! Takich to u nasz na lekarstwo. Chyba, że interesuje Cię nowy ciągnik z klimą u młodego gospodarza? Ale, ale, Kulawy jest wolny. I jajcarz z niego, że hej!
UsuńNapisz coś, kurna, nie mam konta na FB i nic nie wiem!!!
Hana :)) dałaś po bandzie w tym kulawym jajcarzem :))
UsuńNo co, samo życie!
Usuńkulawy, ale jajcarz:))))
UsuńHana, mam nadzieję, że Twój mąż wynegocjuje dla mnie dobre warunki u niego :PPP
ewa, dlatego sama jestem:PPP
UsuńTylko żeby jaja umył!!!
Usuńale, że kto ???
Usuń:DDDDDDDD
No kulawy jajcarz wszak!!!
Usuńa już się bałam, że męża Hany chcesz do tego zaangażowac :PPPP
UsuńNie śmiałabym...
UsuńO ja nie mogie, zaraz umarnę ze śmichu!!!
UsuńHa, ha, ha! Ja nie mam męża!!! Ale mam Mojego, któren temat jaj w ogóle, a Kulawego G. i sołtysa w szczególności ma w małym paluszku!
znaczy siem koneser i znawca:PPPP
UsuńNo masz...
Usuńteraz jestem pewna, że trafię w dobre ręce !
Usuń:P
W najlepsze z najlepszych:))) Łomatulu, chyba w piekle skończę.
UsuńTo co? rychtowac sie na weselisko Viki z Kulawym, co ma ciagnik i ciagle myje jaja? a charakterek to jaki on ma, poza tym, ze porzadnicki?
UsuńNo może najpierw zrękowiny a weselisko potem, jak się poznają i się okaże, czy on rzeczywiście taki czysty...
Usuńmyslisz, ze kota we worku Viki nie chce? te jaja jej nie nencom? ja chcialam miec meza weterynarza, mialam spisana liste cech koniecznych, rozdalam kolezankom, jedna znalazla okaza. Ja go obejrzalam im ialo byc party, na ktorym bylibysmy sobie zapoznani...okazalo sie niewypalem, bo akuratnie tego lata (party mialo byc po wakacjach) zapoznalam slubnego, ktoren to mi sie wzion i oswiadczyl w trymiga czyli po cos tygodniu znajomosci, na bazie wrozby z kart i jak doszlo do party to ja juz zarenczonom bylam. taki los, chaliera...a mialabym jaja i mnjut i kury prosto od chlopa (takie byly zamierzenia) i moze nawet lesniczowke....
UsuńJak to nigdy nie wiadomo co los ześle. A ty byłaś ślubnemu wywróżona??? No to pięknie, że tak się do przepowiedni dopasował! Tyle, że jaja i kury przepadły...
UsuńJA my wywrozlyam z kart, sam sie prosil!! sam wybral karty, oddzielil plewy (niskie karty) od owsa, sam przetasowal i sam wybral...ja mu tylko na rece patrzylam, a jak zobaczylam co wybral to ucieklam, rhehreher. jaj szkoda. i mnjodu....nigdy mi sie o to nie postaral!!!
Usuńslubny sie o tyle dopasowal do wrozby, ze zagail na temat pozostalosci co mu we wrozbie wyszly nastepnie zapytal "no to co z tm slubem" ;)))
To jeszcze wszystko przed nim:))) W sensie jaj i mjodu.
UsuńOooo, jak milo zwierzom w cieniu..
OdpowiedzUsuńU nas dzis "czydziesci czy ", jak mawiala moja kolezanka z Sosnowca;)
Czajnik jest zupelnie niemozliwy, i jak patrzy, czy aby sie pieknie z patera zakomponowal i zaakceptujesz.
Czerwone krzeslo-normalnie, jak z francuskiego ogrodka.
Kasia, już on tam o akceptację nie zabiega! Robi, co uważa i koniec!
UsuńA, krzesołka oczywiście made in Czacz. Zardzewiałe ździebko, na razie dałam radę jednemu. Teraz poluję na pasujący metalowy stoliczek.
UsuńCzajnik to jest dziwo z innej planety... Hana, czy ty jesteś pewna, że go kosmici z latającego talerza nie podrzucili??? ja sobie go wyobrażam do spółki z Majtkiem Jolki...
OdpowiedzUsuńDziewczynki, na koniec komentarzy do poprzedniego wpisu dałam przepis na moje konfitury truskawkowo-cytrusowe, jak kto ma ochotę to brać!
Ja już wziąwszy ! Dzieńkuję bardzo !
Usuńlecę :)
UsuńJa tę konfiturę znam i zaświadczam, że jest bajeczna.
UsuńNie omieszkam!
UsuńSię polecam, Hanuś dziękuję za reklamę:)))
Usuńwelcome...
Usuńse zrobię :)
UsuńZrób, zrób, skomplikowane nie jest wcale, a ile pyszności do jedzenia w zimie! Jak dotrwają...
UsuńA u nas dziś do 12 było fajnie, a póżniej jak lunęłó, jak zagrzmiał. Pierony waliły. I się ochłodziło. Co mnie niezmiernie cieszy :)
OdpowiedzUsuńKocham janiołka Czajniczka ! Na cudnej paterze wygląda jeszcze cudniej. I zna się chłopak na sztuce ! Mamy podobny gust :) Kobiałeczka też mu jak ulał pasuje. Ładnemu we wszystkim ładnie ! Janiołecek Frodek z janiołeckiem Wałeckiem takie słodziaki, że aż sama łypa się śmieje na ich widok. A Grażynka z politowaniem patrzy na brewerie Czajniczkowe :)
Taaa, Grażynka ma dystans. A chłopaki tarzają się w trawie, że chce się potarzać z nimi, co zresztą czasem robię:) Tylko mus uważać, bo jak Frodo się rozhula, to uważa mnie za psa i tak też się ze mną bawi. Raz nie mogłam wstać, tak się rozhasał. Jestem teraz ostrożniejsza, bo on większy i cięższy (hm, chyba) ode mnie!
OdpowiedzUsuńpiękny dzień to i zdjęcia piękne, że o opowieści nie wspomnę :) a uciekinier skończył już swoje wędrówki?
OdpowiedzUsuńElaja, od momentu zabiegu (prawie miesiąc) oddalił się tylko raz, a i to zaraz wrócił pod furtkę. Powolutku zaczynam mu ufać. Dzisiaj oba były przez cały dzień w ogrodzie, nie sposób nie spuścić ich z oka, teren jest zbyt duży. Na wołanie przybiega ZAWSZE, a od czasu do czasu robi to sam z siebie, jakby się meldował! Wyjąwszy wczorajszy wieczór, kiedy to dopadły jeża. Nie mogłam ich odwołać. Odbyła się cała akcja, z wnoszeniem jeża w pudełku do domu, żeby ich zwabić! Udało się i jeż poszedł w swoich sprawach. Nic mu nie zrobiły, kolce jednak są skuteczne:)
Usuńhttp://animalfan.pl/zatrzymali-sie-i-zaczeli-grac-koncert-dla-krow-nie-moge-uwierzyc-co-stalo-sie-potem/?g=8&c=sub
OdpowiedzUsuńmiłego wieczoru
Anonimowy, a to Ci ciekawskie krowy!
UsuńUjawnisz się?
Bacha, to ty??/
UsuńNie, to nie ja, ja zawsze sie podpisuje!! A co z ta pomoca, zebym nie byla anonimowa? Bacha
UsuńBacha, spoko, wystarczy, żeś podpisana Bacha. Z jaką pomocą? Ktoś Ci coś obiecał? Musiałabyś założyć konto gmail i już. Taki dodatkowy adres e-mail.
UsuńNo ja obiecałam, ale jutro, co?
UsuńNie puszczasz dalej Czajniczka i Grażynki na pole? Mój huncwot lata po okolicy, ciężkie do zniesienia to jest, ale nie ma na niego metody! Muszę o tym napisać na blogu.
OdpowiedzUsuńGosiAnko, odkąd Grażynka wlazła do starej obory i zaklinowała się pod dachem, boję się. I zaraz za płotem jest droga. Niezbyt ruchliwa, ale tutejsze chojraki udają Hołowczyca. I pełno ciągników. Dla nich kot to coś bez znaczenia, jak chwast. No boję się i koniec.
OdpowiedzUsuńRozumiem to doskonale i popieram cię w całej rozciągłości :))
UsuńNo i idę spać, bo do piątej zostało 7 godzin, to zdążę się wyspać. Piąta rano to moja godzina ostatnio. Nawet fajnie tak wcześnie wstać. :)
UsuńO rety GosiAnko, tak ci już zostanie???
Usuńnawróci się :P
UsuńNa to liczę, bo co to za chodzenie spać z kurami???
UsuńGosiAnko, ale przyznaj się - tęskniłaś za nami, co nie?
UsuńW kwestii kotów wyznaję zasadę, że wolny kot to martwy kot. Chyba, że mieszka się na odludziu, bez samochodów, drogi i złych ludzi.
UsuńCholibka, mojego kota w domu nie utrzymam. Wyje i koniec. Tu wiecej kotow niz ludzi chyba, ale samochody tez som.
UsuńNie boisz się?
UsuńBoje. Ale wychodzi od poczatku. Ma 9 lat. Hanus, no nie wyobrazasz sobie, co ta kocica potrafi zrobic zeby wylezc. Przez dziurke od klucza sie przecisnie!
UsuńWiecie co, oglądałam dzisiaj przypadkiem taki program na Domo+ , w którym była relacja z targów rękodzieła w Walii. To były targi dla amatorów z milionem kategorii do oceny i do każdej kategorii osobni sedziowie. Były haftowane kartki pocztowe (CudArteńka!) poduszki, wyroby ze starych , zużytych rzeczy, zabawki, wypieki, przetwory, biżuteria z różnych dziwnych materiałów (broszki z żelatyny, biżuteria z kartek książek z makulatury), lampy, no po prostu cuda wianki. i tak sobie pomyślałam, ile z naszych dziewczyn mogłoby powystawiać swoje wyroby na takich targach!! Ciekawa jestem bardzo, czy u nas są jakieś takie inicjatywy lokalne? Są targi rękodzieła, ale to raczej nie dla amatorów tylko rzemieślników i wytwórców, ale by było fajnie, jakbyście miały taki wspólny targ!!!
OdpowiedzUsuńMoże trzeba takie targi zorganizować?
UsuńSą targi dla rękodzielników i twórców ludowych, szczególnie przy dniach miejscowości albo z okazji świąt czy też okazjonalnych "jarmarków", ale koszt udziału w takich targach przekracza możliwości normalnego amatora:)
UsuńMam takie idee fixe, zeby wziac udzial w kiermaszu adwentowym i pokazac , jakie polskie dziewczyny sa zdolne. Zamowilam jzu troche rzeczy. Przychodza do mnie sasiadki i sie zachwycaja frywolitkami,karteczkami, ceramika. No to obaczym, czy cosik kupia...
UsuńA jak nie, to i tak wazne zeby zaobaczyly ludziska;)
No właśnie - mam na myśli koszty. Może dałoby się znaleźć jakąś np. prężną i chętną gminę, która udostępniłaby pomieszczenie w pustych na ogół domach kultury?
UsuńAlbo jakas pusta chalupe..
UsuńCoś by można wymyślić...
UsuńDomów kultury (pustych) to u nas dostatek, ale tam i pies z kulawą nogą nie zagląda. Byłam kiedyś (w okresie przedświątecznym) za oceanem i tam co tydzień inna narodowość miała swój dzień promocji swojej kultury, tradycji, itp. (festyn, święto, czy jakby to nie nazwać). Ja trafiłam akurat na dzień szwedzki, było to wspaniale zorganizowane, ale widać było, że wystawcami wszelkich ozdóbek choinkowych, reniferów i mikołajów były ... zwykłe gospodynie domowe zajmujące się przy okazji tworzeniem czegoś z niczego. Oczywiście można było coś przy okazji tradycyjnego skosztować.
UsuńPoziom tych ozdóbek był wysoki, goście kupowali, coś tam kosztowali, a przede wszystkim dobrze się bawili:)
UsuńPoniżej link do zbliżających się targów (kiedyś mnie nawet tam zaproszono, stąd wiem, że koszty są duże)
Usuńhttp://www.targikielce.pl/index.html?k=handmade&s=ogolne
Ja to z takom grupkom kolezanek internetowych, z ktorych polowa wykonywa rekodzielo nad miare cudne, gadalysmy, zeby porobic roznosci, zebrac do kupy, zlozyc sie, wydelegowac pare z nas i na JarmarkDominikanski z tym ruszyc. Wiadomo, zetam to stoisko kosztuje£££, ale po poierwsze - zlozyc sie, po drugie, jak bogini da to pogoda bedzie dobra, po trzecie zjada sie Niemce a ci to podobno w szale WSZYSTKO pokupuja. Ja sie chetnie pisze na przyjazd w celu obslugi stoiska...tylko moze mnie poniesc, jak jakies babsztyle podchodza, ogladaja rekodzielo a pozniej niecichym szeptem mowia do osoby towarzyszacej - sama moge takie zrobic, co bede placic xxx...Mnie od razu dziob sie rozwiera, zeby powiedziec - droga paniusiu, roznica miedzy toba a mna jest taka, ze ty trujesz o robieniu (i nigdy nie zrobisz) a JA zrobilam!!! To co? jedziemy???
Usuńp.s. z ta moja grupka kolezanek to w sumie jest tak, ze sie nadawamy do robienia ale organizacyjnie jestesmy do de....
Opakowana, wchodzę w to! A propos paniuś (i panusiów), na takie dictum to ja też pianę toczę. Na bank w swojej karyjerze tłumockiej spotkałaś się z zadziwieniem typu: tyla pinindzy za jedno strone???
UsuńStąd akcja "Wstążka gratis":))))
Usuńhttp://lore-art.blogspot.co.uk/2013/03/docenmy-rekdzieo.html
Zajrzałam na stronę organizatorów
Usuńhttp://jarmarkdominika.pl/
Ceny wahają się od 350 zł/m2 do 4500 za domek 6m2 (wszytko zależy od kategorii i położenia:) Do tego trzeba doliczyć koszt spania przez 3 tygodnie i ew. koszt podróży i jazdy po Gdańsku:) (jeść - wiadomo - i tak by człowiek jadł) No i ostatni problem - kto ma wolne od 26 VII do 17 VIII??? Ceny noclegów w takim czasie w Gdańsku podnoszą się nawet sześciokrotnie (wiem, bo próbowałam znaleźć nocleg w trakcie trwania ostatniej olimpiady)
Chyba jednak wymiękam...
UsuńWcale się nie dziwię:)
Usuńno to ja tysz wymienkam....trzebaby zorganizowac alternatywny jarmark - w Gdyni na przyklad, jako konkurencja! albo w Zoppotach.
UsuńHana - co do tylu pinindzow za jednom strone to ja mialam jedno doswiadczenie i konkluzja taka:
pierwsze primo- nie chce miec z rodakami do czynienia zawodowo, jak nie musze (w pracy jest inaczej - oni nie placa, a mnie placa inni), drugie primo - to, ze polscy fachowcy (budowlancy, remonciarze, hydraulicy , mechanicy) NIE SA tacy cudowni....jednemu latalam na zwolanie pomoc w podatkach. na koncu mnie pyta jak sie moze zrewanzowac. No to mowie - przedluzenie daaszku potrzebuje, na frontowymi drzwiami, zadna filozofia, roboty na mniej niz pol dnia, ja go wozilam po materialy....zrobil i mowi - to sie rozliczyc musimy, szefowa (!!! gggrrrr). No to mowie - to ile pan sobie zyczy a on mowi - 120 funtow...az mnie zatchnelo...no to mowie, ze sie umawialismy machniom - robota za robote. No to on namnie galy wywala i mowi - a to ile JA jestem pani winien? No to mowie - 4 godziny z panem bylam (hrehre), dojechalam dwa razy, to kalkulujac to pan mi jest winien pieniadze! no to teraz jemu znowu szczena leci za glebe i pyta - a to ile kosztuje godzina? na co ja - niech se pan sprawdzi na krajowym rejestrze i na jeszcze innej stronie - £30 /h. znowu mu szczena na glebe leci i juz tam pozostaje, bo mu mowie, ze mu roznice umorze, rhehreher. Daszek przecieka, zapada i jest krzywy i niepodobny za bardzo do starego, ktorego jest przedluzeniem.....dziad poszedl mruczac cos pod nosem, ze on myslal, ze zrewanzowac za moje tlumacznie to moze byc na przyklad kawa, a daszek to zlecenie....
Chyba niektórym naszym fachowcom to już się we łbach przewraca, jak oni liczą komuś to jest ok, a jak im ktoś liczy to wyzyskiwacz i powinien za kawę zrobić! Co on myślał, że jego urok osobisty cię tak powalił, że z czystego uczucia mu to robisz???
Usuńmusze przyznac, ze byl niezwykle nieciekawy jesli chodzi o walory wszelakie ;) , z latarnia by szukac tego uroku
UsuńZa to mniemanie o sobie miał znaczne:))) A teraz ma czkawkę i nie wie, kto go obgaduje:))
Usuńi mam nadzieje, ze sie ugryzl w jezyk i spadl ze schodow..
UsuńSię jutro poturlam:):):)
OdpowiedzUsuńAle dokąd, Magda???
UsuńPytanie do Miki:)Czy z cząstek pomarańczy lub cytryny to trzeba zdjąć białą skórkę,czy takie cząstki pokroić bez zdejmowania tej skórki?
OdpowiedzUsuńBo ja to raczej nalewkowy specjalizzzda jestem:(
Tak, zdjąć, bo ona gorzkawa. Smacznego!!!
Usuńa jak sie zostawi skorke oraz to bialeoraz truskawki to mozna sobie wykonac, z braku gorzkich pomaranczy, tutejszom marmelade pomaranczowom. pycha. wprawdzie nie z sewislkich pomaranczy nie ma az tyle goryczki co powinna, ale dla osob nieobeznanych jest wystarczajoco gorzkawa.....
Usuńlece lapac przepis!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo taak i się mi ryplej zrobił:(
OdpowiedzUsuńOrka, mus zdjąć to białe, bo gorzkie jest. To mówiłam ja, Hana, w zastępstwie Miki.
OdpowiedzUsuń:)))Dzięki,jutro zrobię próbę.Dobrej nocki!:)
OdpowiedzUsuńNo to masz podwójną odpowiedź:)) Dobranoc!
UsuńHano! Roślinność dotarła - jest wspaniała!!! Dziękuję serdecznie - czuję się zaszczycona :)
OdpowiedzUsuńMiłej nocki wszystkim kurom życzę - Iza
O, Iza, to poczta czasem się popisuje! Weź, z tym zaszczytem...
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz "weż", cudny ten "łobrazecek" i mam nadzieję - roślinność była równie smaczna jak urodziwa!
OdpowiedzUsuńIza
Zaskakująco pyszna była. To już trzecia, którą skonsumowałam, zanim słowo stało się ciałem:)))
OdpowiedzUsuńNo, ale w końcu się stało i jak by nie patrzeć, to na tym ja też skorzystałam :)
OdpowiedzUsuńIza
Tak zwany wilk syty i owca cała:)
OdpowiedzUsuńPiękny dzień był u Ciebie. Ale się zasiedziałam, już sobota, chyba czas spać. Kot też mówi, ze już późno i upomina się o wieczorną zabawę.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki wszystkie i przeróżne! Tylko się przywitać wpadłam i życzyć Wam pięknego dnia, i lecę do gleby. :)
OdpowiedzUsuń:******
Tak się z Wami witałam, że aż się podwoiło. ;)
UsuńPodwoiło się dla utrwalenia. Cześć JolkoM, i inne Kurki, ja też do gleby...
UsuńAle dzisiaj dzień! Jeszcze piękniejszy, niż wczoraj. Lazurnieba.
Dziędobry :)
UsuńU nas też lazur, aż w oczy kłuje :) A ja wczoraj cały dzień przy glebie byłam. Sadziliśmy skwer z iglaków. Jako główny nadzorca roboty latałam między kłującymi, i wieczorem wyglądałam jak salamndra plamista. Któraś kłująca cholera m nie tak uczuliła. Więc dziś okna myję !
Aha, zapomniałam dodać, że dziś święto seksu. I pamiętajcie, by dzień święty święcić !
UsuńWczoraj był "dzień całowania ".
Musi całowałaś się przy iglakach i dlatego cię uczuliło:))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitajcie Kurki Szanowne, aleście wczoraj pierza nadarły.
OdpowiedzUsuńHanuś opowieści o jajcach przednie:)))
Jeszcze mnie interesuje czy TEN KOT, to będzie podawany jako pieczyste czy w potrawce, na tej paterze oczywiście?
Dobrze, że Hany nie ma boby ci głowę urwała za takie dowcipy:))
UsuńA ty czemuś z nami nie darła??
Mika ja od trzech popołudni pomagam koleżance pisać sprawozdanie ze stażu na dyplomowanego. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, ale będzie tego do ch... i trochę. To sprawozdanie, moim zdaniem to jest, sztuka dla sztuki ale napisać trzeba. Ktoś jej pomagał wcześniej ale teraz nie ma czasu, albo tak mówi, i w panice zadzwoniła do mnie. Ja, z racji wyuczonego zawodu, słowa potrafię sklecić w zdania, ale nie wiem czy to co piszę jest ok. Jednak ja nie potrafię odmawiać, więc robię co mogę. Dziś i jutro przerwa z racji święta.
UsuńHanuś żeby mi głowę urwać to musiałaby przyjechać do mnie, na co liczę, a wirtualnie nie da się tego zrobić:))) Zresztą Ona doskonale wie, że ja lubię tego gagatka, a to tylko żarty.
Gardenia, na surowo najsmaczniejszy! Ale urwę Ci, urwę! Może wtedy dadzo Ci spokój z to pisanino? Po co komu baba bez głowy?
UsuńCzajnik właśnie wyeksmitował Grażynkę z szuflady. Oesu, on niewyuczalny jest, a wczoraj dostał od niej wciry. I nic!
To już tego wypasionego drapaka mu mało, huncwotowi jednemu? Co za egzemplarz :))
UsuńHanuś nie wiesz, że głupiego robota lubi, w moim przypadku to się sprawdza zawsze. A potem muszę tworzyć durne elaboraty w języku, który nie zawsze polski przypomina, choć teoretycznie jest polski.
Ja już na szczęście dyplomowanego nie robiłam przed rentą, poprzestałam na mianowanym ale i tak mi to wystarczyło. To naprawdę jest jakiś pic na wodę, im więcej papierów tym lepiej a język faktycznie mało polszczyznę przypomina, nowomowa i tyle. To ja ci bardzo współczuję i nie zazdroszczę, bo fucha jeszcze pewnie na zasadzie przyjacielskiej pomocy.
UsuńPrzyjacielskiej tak, ale ta koleżanka jest bardzo honorowa więc wiesz..
UsuńMika , to jest sztuka dla sztuki, ta cała dokumentacja. I to jest dopiero sprawozdanie, bo potem robi się jeszcze księgę. Miałam taka w ręce, ze trzy kilo waży, kurczę ile to papieru na zmarnowanie idzie. A komisja rzuci na to okiem, bo nie wierzę w garbate aniołki, ani w to, że ktoś to od deski do deski przeczyta. No ale mieć mus i co zrobisz. Wyżej d... nie podskoczysz.
Chore to wszystko i tyle!
A ja mianowanie dostałam automatycznie po trzech latach pracy . A jak zaczeli zapowiadać zmiany w zasadach awansu zawodowego ,to dałam nogę ;)
UsuńKoleżanka też nie chciała się za bardzo za to brać, ale szefowa się uparła i dziurę w brzuchu jej wierciła. No to robi. Nogi nie może dać, bo za młoda, ale pewnie chętnie by to zrobiła, zwłaszcza po zeszłym roku, kiedy połączyli 5-cio i 6- latki i miała w klasie 20 szt. dzieci, w tym jedno z ADHD a drugie znacznie opóźnione w rozwoju. I oczywiście nikogo do pomocy. Ten rok ma spokojny na szczęście.
UsuńJa nie w emeryturę to nogę dałam ,na to tez jestem za młoda , zrobilam skok w bok na .....rentę :))
UsuńNie ważne na co, ważne że się udało:)))
UsuńWy do gleby a ja do domu...wyszlam z chalupy o 8 w pelnym sloncu i upale a wrocilam we wdzianku, zamknelam, no, przymknelam okno i mam chmury i zapowiadany powazny deszcz...pppffftttt caly ten lazur poszedl do Wasz. Lobelie DALEJ nie wsadzone w glebe....ale za to - uwaga - od ubieglego lata kwitnie jeden, juz, krzak lobelii...tak na przedwiosniu przycich i wyladalo, ze umrze, a tu jak sie za robote nie zlapal i mam gesty KRZAK kwitnacy! to niby roslinka jednoroczna ma byc....
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Ja dzisiaj jak nowo narodzona, trzeci dzień antybiotykoterapii, choróbsko przestaje dokuczać, do tego weekend. Prawie pełnia szczęścia:)
OdpowiedzUsuńI pogoda piękna.
Zajrzałam do powieści, a tam jakby przerwa...
Kalipso, przerwa, chyba zbyt pięknie na zewnątrz. Weź no rozkulej akcję, czekam na Siostrę, to nie usadzę kobity przy kompie:( Jutro mus zakończyć.
UsuńFajnie, że już lepiej! W powieści chyba ilość wątków nas przerosła i się zaplątałyśmy, przynajmniej ja. Liczę, że ktoś zrobi porządek:)))
UsuńChyba juz jest porzundek?;)
Usuńja juz sie nie wtrancam....
UsuńOj tam, oj tam;)
UsuńOpakowana, chyba masz rację. Nasz lazur trwa. Po prostu pogodowa bajka, przy glebie za gorąco, się nie da. Krzak lobelii? Dziwy, panie, dziwy...
OdpowiedzUsuńTez sie dziwie na ten krzak lobelii.
OdpowiedzUsuńSiedze w ciemnicy, pozamykane okiennice na glucho, bo zar sie leje z nieba. Marze o basenie..
Aż tak?? U mnie całkiem umiarkowanie a i chmurek trochę się pokazało...
UsuńPozadam takiej pogody!!
UsuńTo robimy machniom???
UsuńZ przyjemnoscia;)
UsuńOpakowana, a nie pofyrtałaś czego z tym krzakiem? Może to róża?
OdpowiedzUsuńno nie zdrewnialy ten krzak ale rozroniety dziad niezwykle, zaraz mu zdjecie zrobi i Ci wysle
UsuńKury!!!! Klucz do skarbu się znalazł, tylko skarbu dalej nie ma. Może byście pomogły rozczytać tę mapę?
OdpowiedzUsuńDzień dobry u nas w Szczecinie lazur na całego i piękne lato w pełni nie ma jak to zwierzęta cieszą się.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń