Nie mam dzisiaj nic w zanadrzu, ale gadać nie ma gdzie, blogger - jak zwykle - wymięka - to pokażę Wam ławeczkę w nowej aranżacji. Kto zgadnie, co się zmieniło? Nie mówię o konewce! Poza tym Grażynka nie dała się Czajnikowi i zajęła najwyższe (ulubione Czajnika) miejsce na drapaku. A kto najwyżej, ten ma władzę. Podchody były długie, akrobacje skomplikowane, ale Grażynka z górki lała w dół gorącą smołę i wróg się poddał!
Nie umiem załączyć filmu z Youtuba (Mika! Jak to się robi?), ale tu jest link - posłuchajcie koniecznie i popatrzcie - coś przepięknego. Asaf Avidan jest kongenialny: https://www.youtube.com/watch?v=gnhJ4Ceor_M
Proszę, oto ławeczka:
I jeszcze moje ukochane liliowce:
I orgia na ganku:
I wczorajsze chmury (zdjęcie Mojego):
Fantastycznego tygodnia!
Zerknij no kochana:)
OdpowiedzUsuńhttp://zlotykot.blogspot.com/2014/06/kurza-torba-dla-hany-kurnikovej.html
Powiem tak. Kamyki z pod ławeczki ,mnie olśniły,orgia kwiatów wywołała tik nerwowy...ale rattanowa huśtawka na ganku DOBIŁA!!
Oesu, Królowo, nie miałam takiego zamiaru! Kamienie sama ułożyłam, temy ręcamy w jedno popołudnie. Huśtawka z Czacza za stówkę. Mnie dobiły HORTENSJE! Z ołówka wyszły trzy i tak mnie zmęczyły, że normalnie...
OdpowiedzUsuńPacze.
jak tylko napisalas zeby zgadywac CO to od reki uznalam, ze NA PEWNO glazy mniejsze/wieksze i prawda...Wy w kulturystow sie bawicie w wolnym czasie????
UsuńE, nie! My je sposobem!
UsuńHanuś, Ty to normalnie w raju mieszkasz. I te liliowce cudne a taras...,
OdpowiedzUsuńJa wiem, że stworzenie tego zakątka kosztowało Cię mnóstwo pracy ale efekt jest oszałamiający.
Od razu mi się humor poprawia jak patrzę na te zdjęcia.
Ps. Brawo Grażynka, chciałabym zobaczyć to lanie smoły w jej wykonaniu:))
Gardenia, na poprawę humoru codziennie mogę Ci pokazywać takie fotki, jeśli taki mają skutek. Zaiste raj kosztował mnie sporo pracy, i nadal kosztuje, ale warto, co potwierdzają Twoje słowa. Zresztą lubię to.
UsuńNo, na drapaku gorąco było. Patrzylim z Moim w napięciu. Pierwszy raz Czajnik się poddał.
Dawaj zdjęcia, dawaj.
UsuńZła jestem, bo miały dzisiaj koleżanki przyjechać, człek się przygotował, a tu wczoraj dzwoni jedna, dzisiaj druga, że samochód wysiadł.
Nosz kurna, tak oba na raz? I z pogaduch nici, a ciasto to chyba będę musiała sama wtrynić.
A krasnoludy znowu się do łachów dobiorą.
Ja też poproszę takie zdjęcia codziennie:)
UsuńA widzisz, moi goście dzisiaj też zawiedli...
UsuńOj, Dziefczynki, zemgli Was ta tęcza...
UsuńGardenia, olej takie koleżanki. Coś ściemniają. A niech im będzie, tym krasnoludom!
Gardenia, to chyba lilie są a nie liliowce:)
UsuńHanuś pisze liliowce, choć mi się też zdaje, że to lilie.
UsuńA one jak się w końcu wybiorą, to niech na kolejne (imieninowe) ciasto nie liczą.
Liliowce mają zupełnie inne liście i trochę inne kwiaty, mam w ogródku, co prawda z rzadka kwitną, chyba też je muszę przesadzić.
UsuńSama już nie wiem, czy to lilie, czy liliowce. Ja zawsze myślałam, że to lilie, no ale... Liliowców jest tyle, że zwariować można. Tak czy siak, uwielbiam je. Mika, kto Ci koło pióra zrobił?
UsuńO gościach mówisz? Noo, to tak do końca nie było pewne, ale liczyłam, że im się uda wpaść, ale się nie udało niestety.
UsuńNo o gościach, o gościach!
UsuńZdecydowanie lilie:)
Usuńhttp://www.swiatkwiatow.pl/poradnik-ogrodniczy/odmiany-lilii-ogrodowej--lilium-id833.html
Mika, ale ja nie zawiodłam:) Pamiętasz negocjacje? Za wiele nie mogłam ponegocjować, bo blogger miał to gdzieś. Dumna jestem, bo na nic nie mam czasu i wkurza mnie to. A zapowiada się, że niedługo to w ogóle czasu na nic nie będę miała. Jednocześnie z niczego nie chcę rezygnować. I jak tu żyć?:)
UsuńNie chę Was dobijać, ale są jeszcze lilaki :-) Lilie, liliowce, lilaki... ja wymiękam :-)
UsuńCzyli bzy ...po naszemu:)))
UsuńLilaki, liliowce, lilie, "konwalije ", czy też jak to Hana mówi kĄwalije:)))))
UsuńRiannon, ja tam mówię bzy - wtedy mi się nie mylom:)
UsuńKalipso, to się nazywa ROZDARCIE!
Usuńja tez kce dzienna porcyjkie zdjec.
Usuńco do ludzi to ja z grupa pewnych znaomych we warszawie sie juz nie spotykam...indywidulanie - jak najbardziej, grupowo - nie....umowilam sie, od nas ze wsi ponad godzine jechalam w nerwach, bo po Warszawie mam jezdzic...doejchalam, nawet wczesnie, zjadlam jedne lody, zjadlam drugie, odsiedzialam jeszcze nastepne pol godziny...okazalo sie ze odwolaly spotkanie i uznaly, ze wiem...a nie potwierdzilam (a kazda inna osoba skomentowala) - dostepu do netu nie mialam, ale telefony dzialaly :(( zrobilo mi sie przykro, tym bardziej ze w tym czasie slubny spedzal bardzo mily wieczor kolacyjny z przyjaciolmi a ja dojechalam, jak wlasnie usty ocierali serwetkom :((( Jeszcze raz kiedys tak mi sie zdarzylo jak Michalek byl maly i sie splakalam, bo strasznie czekal na dzieci, co mialy z mamami przyjsc :((((
lilaki to bzi na pewno, a smolinosy to smolinosy!! mozna farbowac wszystko, ladnie chwyta :)
Pogoniłabym takich znajomków, co im się zadzwonić nie chce. Znak czasu: MUSISZ maila sprawdzać, czy innego fejsbuka, telefon już nie wystarcza.
Usuńale ja akuratbnie nie mialam wogle interneta! telefon dzialal i mialam nadzieje, z ejednak komus do globusa wpadnie sie zorientowac co ja tak nadnaturalnie cicho siedze :/
UsuńE no, to już naprawdę szczyt wszystkiego, żeby odwoływać tylko mailowo, żeby jednego telefonu się komuś nie chciało, albo smsa chociaż??? Nie dziwię się, że już sie grupowo nie spotykasz.
UsuńKalipso, dziękuję bardzo za wykonanie zadania, na pewno niebawem się ukaże. Z tym czasem to trudna sprawa jest, z tego co widzę, to ty chyba nie powinnaś w ogóle sypiać, wtedy byś jakoś ogarnęła... Ale nie życzę ci tego:))
UsuńJa chyba jakaś niezorganizowana jestem. I stąd ten brak czasu i rozdarcie:)
UsuńTo smolimosy. choć tak naprawdę to lilie, nasze, rodzime. Tutaj rosną łanami na ugorach, dziś narwałam do wazonu. Introdukowałam w ten las sosnowy je do siebie i o dziwo rosną, muszę z ugorów ukopać więcej i też zrobię se łan:))))
UsuńStrugasz ołówki w kształt hortensji?
OdpowiedzUsuńPodziwiam!....
A takie lilowce to i u mnie są!
OdpowiedzUsuń(a ile tam pomrowów!!!!)
Tupaja, tak można rzec - w sprawie hortensji. Tym cholernym pomrowom chyba w końcu pomór zrobię. To już krety lepsze! Mniej obrzydliwe!
OdpowiedzUsuńpiknie!!!
OdpowiedzUsuńa co to som pomrowy, to ja wiedzieć nie chcę, bo nie zasnę :P
Viki, nie chcesz wiedzieć! Ale ja Ci powiem, wtedy na pewno nie zaśniesz! Otóż są to obrzydliwe, wielkie ślimoki bez skorup - czarne, lub brązowe. Paszcze mają jak jamochłony i wciągają wszystko, co na drodze. Fuj! Fuj! I fuj!
UsuńOj, myślałam, że CHCESZ wiedzieć, źle przeczytałam! Viki, one fajniutkie są, sympatyczne zwierzątka, takie aksamitne w dotyku i w ślicznych kolorach:)
UsuńCzy to o tych samych ślimakach mowa?:)))))))
UsuńNo pewnie. To się nazywa naginanie rzeczywistości:)))
Usuńjakie aksamitne??? matku bosku....ja sie brzydze zwierzetami bez nog (albo z za duza iloscia = powyzej pajakow), my kotkom wystawiamy rozne rzeczy do jedzenia, najczesciej na deserowych talerzykach...i te cholerstwa bez skorup sie zlatuja jakby jaki rajd byl. i sie po zasstawie rozciagaja, ale z natury sa duze...mamy zdjecie takiego jednego na srednice talerzyk dlugi! wciagaja najlepiej hosty, te lobuzy!
UsuńTupaja, ołówek chyba wymaga wyjaśnienia. Używam tego określenia od lat i wydaje mi się oczywiste. Pewien mój kolega dziennikarz, ciągle spóźniał się z materiałami do druku. Kiedy go pytali, kiedy dostarczy i czy już ma, odpowiadał: Tak, tak, mam w ołówku. Przyswoiłam sobie.
OdpowiedzUsuńA ja mam w klawiszach;)))
UsuńKamienie się zmieniły :) I w ogóle podoba się mi ta orgia kwiatów na Twoim ganku, Hanuś. Chmury też niesamowite. A nawet budzące grozę.
OdpowiedzUsuńI chcę tutaj ogłosić, że sernik u Gosi zjadłam, szfystko zjadłam, ani mi w głowie było odwracanie się i szczelanie ;) focha z powodu galaretki, która była w serze utonęła z lekka.
Prawdę mówi: szfystko zjadła, pomalutku, pomalutku, ale dała radę! :)))
UsuńPhi, też mi sztuka! Dałabym radę i to szybko, takam wygłodniała! Brak cukru aż mnie w piętach ssie.
UsuńBrawo Lidka! Ty to naprawdę, ale jesteś spostrzegawcza! Kajam się, niespodzianka za poprzednią zagadkę jeszcze się przygotowuje...
OdpowiedzUsuńAle, ale, o serniku wiemy WSZYSTKO, a bieg? Jesteś miszczem świata?
Pięknie masz.
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję. Tam gdzie mniej pięknie, nie pokazuję:)))
UsuńO zesz! Ten zestaw niebieski, bialo fijoletowy, powalil mnie na lopatki;) A ty jeszcze taaaaaaki taras dokladasz!
OdpowiedzUsuńI..trepki;)
Chmura-taka do bania sie.
Kasia, nie kciałam Cię powalać, chciałam zrobić miejsce na pogaduchy, bo pod poprzednim postem się dusi. No to trach, dałam, co miałam. Co ja poradzę, że tu tak piknie???
OdpowiedzUsuńNo, nic nie poradzisz:)
UsuńI co zrobisz?
UsuńNic pan nie zrobisz, jak mawia moj ulubiony ciec;)
UsuńMuszę w tym pięknie żyć, nie?
UsuńOj tak - i musisz z tym pięknie żyć. Takie piękno zobowiązuje;)
UsuńOd przeznaczenia nie uciekniesz:)
UsuńI co ma być, to będzie:)))
UsuńAmen:)
UsuńNo to rzeczywiście.
Usuń:)))
UsuńJa wiem, czy jestem spostrzegawcza? Kamyszki wyglądają na świezo ułożone :) Nie masz się co kajać, bez pzresady :))
OdpowiedzUsuńDla siebie samej jestem miszczem świata, a zawody gorzej niż źle. Ale trudno, takie doświadczenia też się trafiają, Wrocław nie stanął na wysokości zadania, jeśli chodzi o zawody, które pozostawiły tylko niesmak, nie tylko u mnie, żeby nie było.
Bo cała reszta - super :)
A świeżo, świeżo, dzisiaj z Moim tachalim. Ale systemem, bo ten największy to z pół tony chyba waży.
OdpowiedzUsuńZnaczy się Wrocław dał ciała. Ważne, że nie Ty!
No to się natachaliście, trochę tego było.
UsuńDał na całej linii, ale popsuliśmy im jeden tramwaj, jeden autobus i siłą rozpędu, o mało co naszego pociągu wielkopolskiego. Niewiele brakło ;) Tyle energii miałam w sobie skumulowanej :))
Dobrze, że samochód nam odpalił, do domu dowiózł, chociaz nie mówmy hop.
Niebezpiecznie cię zdenerwować, z tego wniosek:))
UsuńJeny, jak to popsuliście??? Godej ino zaroz!
UsuńNo, dobrze, że ten sernik u GosiAnki Cię, Lidka, nie zdenerwował!
UsuńLida, az strach sie bac;)
Usuń:)) Lidka jakoś się powstrzymała od obrotu na pięcie na widok tej galaletki, a jaj chłopo tez kamienną twarz zachował ;D
UsuńBogu dziękować, bo mogła Ci parę rzeczy w domu załatwić:)
UsuńGosianko, ja przepraszam, ale co to jest jaj chłopo???
UsuńNo bardzo ślicznie, bardzo.
OdpowiedzUsuńA propos Wrocławia, to dziewczyny wrocławianki, czy wy wiecie, że macie w zoo 14 małych lemurzątek do oglądania???
Hanuś, nie chcę się mądrzyć , ale to z pewnością są lilie a nie liliowce...
OdpowiedzUsuńMoże Haneczce się pomyliło , bo w takim skupisku rosną.
UsuńRzeczywiście liliowce nie mają liści na kwiatostanach, tylko wyrastają one (te liście) z ziemi.
Dobra Mika, ja też wolę lilie mieć!
OdpowiedzUsuńŚliczne są, u nas mówią na nie leluje, a spotkałam się też z określeniem smolinosy:))
UsuńWlasnie tak. Ta sa smolinosy:)) Wedle mojej babci;)
UsuńPiekne!
U nas też się na to mówi smolinosy, ale właściwie to lilia tygrysia jest tak nazywana:)
Usuńlilia tygrysia (Lilium tigrinum, czyli popularne „smolinosy”)
http://www.naogrodowej.pl/artykul,Lilie_botaniczne_,93
U nos na wsi mówium na nie "murzynki", bo bardzo brudliwy mają pyłek.
OdpowiedzUsuńNo mają.
UsuńKiedyś jechałam na wesele i miałam bukiet z lilii właśnie.Żebyś Ty widziała jak mi sukienkę załatwiły, na rudo.
Ooo, to pani florystka się nie popisała - w takich bukietach po prostu się usuwa pręciki:)
UsuńWiesz usunęła, ale kilka pąków rozkwitło w ciepłym samochodzie i one miały zestaw tych pręcików.
UsuńA ja się zagapiłam i poszło.
I chyba nie do usunięcia z sukienki:(
UsuńNo barwnik naturalny pierwsza klasa, włóczkę można by farbować spokojnie.
UsuńI jaki trwały ten kolor:)
UsuńOj tak:))
UsuńA już chciałam krzyknąć konewka, a później kamole:)) No cudnie jest, cu-dnie !
OdpowiedzUsuńBujak rewelka, fajnie masz z Czaczem.
W zoo byłam 1 czerwca i to nie był dobry moment.Drogo a jakoś marnie,bidaki zwierzaki, małe te wybiegi mają, część jeszcze remontowana, motylarnia też mnie rozczarowała, troche załuje,ze akurat tam sie wybralismy.
U nas te lelijki to smolinosy:))))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, też o tej nazwie pisałam wyżej:)))
UsuńTak, doczytałam właśnie:))))
OdpowiedzUsuńJo tam nie wim, jak popsuliśmy. Jakosiś tak samo wyszło. Tramwaj dziesiuntka się popsuło, jak z Rynku wracaliśmy. Moturniczy kazoł do nastympny się przesiuńść. Dzisiej wysiedliśmy na pyntli, jak do Gosi dojechalim, a autobus z pyntli odjeżdżo z napisem "uszkodzuny".
OdpowiedzUsuńWsiedliśmy do naszy bany w Poznaniu, czekomy na odjozd, a tu nagle bum i cisza. Napińcie poszło, zrobiuło się cimno a tyj banie .... W kuńcu odjechali my 10 minut późni, ale po drodze buł momynt, że wytracił pryndkość i już myslałam, że po nos. Znowu napińcie poszło. Ale jakoś dojechoł.
A sernik - luzik :) Dobry był :)
Dobra, ide spać, bo trochę zmęczona jestem po tym weekendzie. Dobranoc, Kury :))
Jutro więcej napiszę.
Odpoczywaj, bo zasłużyłaś. Tyle się napsułaś...
UsuńOj, dużo :) Jak nigdy w życiu ;))
UsuńLidka, nojgorzy to cheba buło te bane popsuć, nie?
UsuńNo nojgorzy, bo to cheba siłom rozpyndu poszło. I jakbyśmy do dumu dojechali?
UsuńAle bana doła rade, widocznij moc straciułam. I dobrze.
No, dobrze, bo auta nie zdążyłaś popsuć:)
UsuńOdpoczywaj, odpoczywaj, bo może to psucie ze zmęczenia się bierze:)
UsuńNie mogę wyjść z podziwu nad moją odwagą . Ja tam widziałam że ona wściekła jest ,znaczy się Lidia , ale że aż tak ,żeby demolować wrocławski tabor ;)) I ja to wziełam na klatę ,mnie nie uszkodziła ,to znaczy się dałam radę . Widocznie niezwykły urok osobisty mam ;)) Że nieskromna jestem ? W każdym razie z dużym dystansem do świata ;)))
UsuńMarija, a Twój aparat fotograficzny działa? Sprawdzałaś???
Usuńchyba nie psucie ze zmeczenia idzie a zmeczenie od psucia (cionguego...) - znam to :P
UsuńPatrz Hana co to znaczy instynkt ,robiłam im zdjęcia przed startem ,potem w trakcie ,Lidi dopóki sie nie wsciekła ,a potem już tylko jej Chłopu ,a potem w trakcie wspólnego spaceru ,to robiłam juz tylko zdjęcia jej i jej aparatem . No wiedzma ze mnie po prostu wiedzma ;)))
UsuńPacz, to aparat ocalał?
UsuńDora, konewka też w zasadzie, chociaż znalazła się tam niezamierzenie. Ona dla odmiany ze złomowiska i nawet nie przecieka! Ale z guazów jestem zadowolona. Myślałam, że nie damy rady, ale sposobem to spoko.
OdpowiedzUsuńNie lubię zoo, choćby najnowocześniejsze było. Zwierzęta nowoczesność mają w pompie.
Głazów zazdroszczę. Bo bardzo lubię kamole, potrzebuję jakiś fajny na cmentarz, ale problem z przewozem, bo cieżkie to to jak nie wiem co.
OdpowiedzUsuńNo, ciężkie i droższe niż marmur. Nam sąsiad przywiózł dwie przyczepy za 5 dych, pole sobie wyczyścił i jeszcze był zadowolony, że paliwo mu się zwróciło. Co większe ułożył gratis za pomocą tzw. łyżki.
OdpowiedzUsuńNieee, nooooo nieładnieeeee. Nie dość, że na sześć zdjęć aż trzy (połowa) to zdjęcie ławeczki i kamulców, to na 65 komentarzy tylko jeden z zachwyto-przestrachem na temat chmury. A zdjęcie piękne i chmura też:) Proszę przekazać pozdrowienia autorowi:) Miłego dnia:))))
OdpowiedzUsuńArte, nie omieszkam, jak tylko mi się nawinie. Autor znaczy. I dziękuję w imieniu!
UsuńBa!!!! Ja to do Ciebie mam prośbę. Wyślij Ty Swojego z aparatem po polach, poproś grzecznie, żeby zrobił sesję zdjęciową PRZYRODZIE i zrób za Niego post z Jego zdjęciami - nooo, taki pochwalny post:)
UsuńArte, Mój będzie zachwycony, takich fotek ma pełno. Jak go znam, spędzi 3 dni na selekcji, bo on perfekcjonista:)
UsuńJa też czekam na ten post. Uwielbiam oglądać zdjęcia przyrody:)
UsuńOoo, to będzie post pierwsza klasa:)))) Mało tego, wszystkie Kury oniemieją z zachwytu i nie trzeba będzie robić następnego postu zbyt szybko bo komentarzy nie będzie zbyt wiele - Tylko jedno wielkie łałłłłłłłłłłł:)))))
UsuńPierwsza!
OdpowiedzUsuńDzisiaj... no ale zafsze. :))) Qrna, tez nie! Juz ktus pisal...
Niewazne! Dla mnie jezdem najpierwsza :))
Nie bede zgadywac, bo juz przede mna zgadywali i zgadli nawet, ale od razu zauwazylam te eratyki (nie mylic z erotykami). Tak mniej wiecej wyobrazam sobie raj na ziemi. Aaaachchchch..... ♥
Aż tak Panterko??? Toż ja sama, ten raj...
UsuńJakie tam eratyki, zwykłe kamole otoczaki:)
Pięknie, zielono... Ganek cudny. A u mnie pojawiła się koncepcja, żeby namiastkę czegoś takiego mieć. I pierwsze kroki w tym tygodniu poczynię ku temu szczęściu:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę, Kalipso??? Puścisz farbę?
UsuńNo puszczę... Chociaż cieszę się za wcześnie, jak dziecko. Przymierzamy się do budowy domku. Wprawdzie działki jeszcze nie mamy:) Czy wyjdzie, to się okaże, bo na razie wszystko pod górkę. Może się uda:)
UsuńNajważniejsze, że decyzja właściwie podjęta, to już jest punkt wyjścia. Trzymam kciuki!!! Mój domek wprawdzie stary (z 1927 roku) i malutki, ale nie zamieniłabym go za nic na mieszkanie.
UsuńTo prawdziwy zabytek:) Kiedyś mieszkałam na Harendzie i gospodyni zapytała, ile według nas ma jej dom:) A był piękny, drewniany, świeżością pachnący i drewnem. Dawałyśmy 5,10, 15 lat... A ona się śmiała:) Okazało się, że dom ma ok. 100 tylko ona raz w roku koło Wielkanocy z wewnątrz i zewnątrz myła ten swój dom wodą z mydlinami:) Szorowała szczotką ryżową i stąd dom wyglądał jak nowy:)
UsuńSzorowanie domów z płazów to standard, wszystkie porządne gospodynie na Podhalu tak robiły.
UsuńHana, ślicznie tam u Was. Aż tęskno. Posiedziałaby sobie w tak pięknych okolicznościach przyrody, oj posiedziałabym...U mnie zielono jest, nie powiem, ale wiele nie kwitnie, a jeszcze więcej pozarastało, że wstyd. I to od ulicy. Wstyd podwójny, albo i potrójny.
OdpowiedzUsuńJuż się prawie "wyplątałam" z różnych zaplątań, ale jeszcze nie o końca. Mam nadzieję, że od początku lipca będzie już trochę oddechu i czasu na odwiedziny (Wasze).
Pozdrowienia
Tęsknię Owieczko nieustająco, ale lipiec za pasem. Kretowata też nóżkami przebiera:)
UsuńWstyd, że pozarastane? Są gorsze wstydy:)))
Liczę na Was, jak tylko lipiec się rozpocznie, bo do końca czerwca, do samiutkiego końca amok. Strzyżenie, odrobaczanie, obornik, etc., i niwy, i Kraków i ostatnie sianokosy.
UsuńU nas nie ma gorszych wstydów. Tylko takie, co to je widać. A moje widać z daleka. Przed płotem mam topinambury, by zarastały i abym kosić nie musiała i parę kęp traw. No i trawy te wyrosły "ponad miarę" naszą miejscową, która to miara liczy sobie 2 cm. Uradzili więc i wykosili, co i tak niewiele zmienia (topinambury bujają się).
Pacjanie, ażem się spociła od tej Twojej roboty. Jeszcze tylko dni parę, niestetyż, bo szkoda czerwca i w ogóle, ale lipiec może da Ci trochę wytchnienia? Zwłaszcza, kiedy do Ciebie wpadniemy...
UsuńRogata O. - a topinambury potem zjadasz?
UsuńWiesz, przeczytałam jakoś niedokładnie, że miara trawy liczy sobie 2 metry. I Pomyślałam sobie, no faktycznie, Rogata przegięła, trawa wystaje nad topinambur, to nieładnie. A potem doczytuję, że to 2 cm. I już nic nie myślę.
UsuńJa zjadam i i owce zjadają. Innych amatorów nie ma. Topinambury są po zewnętrznej stronie płotu, przy drodze, aby jasność była. I tych nie zjadamy. Te do zjadania są gdzie indziej.
UsuńOwieczko, straszne pedanty w tej twojej wsi... Ja też tęsknię...
UsuńPrzeczytalam, jak Agniecha. Nooo 2 metry, nooo, wyroslo trawsko;) Na te 2cm to golarka strzyga???
UsuńDepilują. Woskiem.
UsuńDziefczyny, jak ja tęsknię;))) A teraz mam same pożegnania na tapecie, to się na początku lipca chętnie z Wami powitam trochę;))) O Rogatą się księżniczka poyta co i raz, bo Franek ją ciągnie;))) A u Hany zaś kamulce - strzez się zatem Hanuś, bo Ci powywłóczy te spod ławeczki;)))))
UsuńPiosenka genialna!!! Dzięki, rewelacja!
OdpowiedzUsuńŁaweczka cudo!
:)
I filmik śliczny, prawda?
UsuńJa tak lubie Hanus te Twoje sielskie zakatki. Przepieknie masz, naprawde.
OdpowiedzUsuńTak jak Owieczka, posiedzialabym w tak pieknych okolicznosciach przyrody.
Te piekne widoki wynagradzaja trud Waszej pracy.
Hana, trza Cie zglosic do programu "Maja w ogrodzie" :) Niech szfyscy zobaczom jak masz pieknie tam :)
Dzięki Orszulka. Z całom radościom udostępnię do siedzenia szfystko co mam, tylko przyjedź. Najlepiej ze szfystkimi Kurami!
UsuńDzie mi tam do Mai! U nas same zwyklaki, tylko ładnie ułożone...
Oooo i jeszcze skromna na dodatek:)))))
UsuńArte, no naprawdę przecież! Zwykłe otoczaki i zwykłe pelargonie, nic nie ściemniam!
UsuńHana, ta zwyklosc wlasnie jest niezwykla :)
UsuńPopatrz jaki zrobilas raj z ugoru. Jeszcze raz dziekuje Ci za te piekne widoki :)
Oj, Orszulka, wzruszam się...
UsuńWczoraj nie doczekałam tego posta ,dałam sobie spacerowy wycisk i wymiękłam .
OdpowiedzUsuńNie było kamulcy i jak zobaczyłam ich wielkość to pomyślałam sobie o jakiś nadprzyrodzonych siłach ,a to ty z Twoim ,no,no,no i ho ,ho ,ho :)))))
Ganeczek -bajka
Ta chmura i to zdjęcie ,coś niesamowitego ,ciekawa jestem ,czy udałoby mi się to tak zdjąć ,pogratuluj Twojemu :)))
Marija, my je sposobem, inaczej są nie do ruszenia. Breszka (to taki metalowy ajzol, rodzaj grubego, zagiętego pręta), gruba decha w charakterze pochylni i paleta na specjalnych kółkach (Pomysłowy Dobromir). Mój podważał, ja trzymałam, potem on ciągnął, ja pchałam. I już.
OdpowiedzUsuńChmury oczywiście pogratuluję. Dzięki!
Hana, umieszczanie filmików jest równie proste jak zdjęć:) Na pasku masz ikonki "link", "wstaw obraz" (to do zdjęć), "wstaw film wideo" - klikasz ikonkę, która przypomina "klaps", pojawia Ci się okienko "wybierz plik", po lewej stronie z opcji :"prześlij" wybierasz "z You Tube", w niebieskie pole wklejasz adres strony z filmikiem i potwierdzasz lupą, pod spodem pojawia się wybrany filmik, klikasz na niego i potwierdzasz naciskając "wybierz":))) Proste!!!!!
OdpowiedzUsuńA filmik jest piękny i muzyka też:)
Dzięki Arte, podejrzewałam, że to proste, ale dotąd nie miałam potrzeby. Przećwiczę sobie.
OdpowiedzUsuńSkoro wstawiasz zdjęcia, to i filmik się uda:)
UsuńWięcej tego opisu niż roboty przy tym:)
UsuńGratuluje posiadania takich chmur i umiejetnosci ich uwiecznienia historycznego tak gustownego. a obejscie to masz piekne, gankum zapragnela, ale TAKIEGO! tak koniecznie cykaj nam zdjecia codziennie, najlepiej z rana, na dobry dzien.
OdpowiedzUsuńEeee, nuuudy, tak w kółko?
OdpowiedzUsuńto do mnie te nudy w kolko? jak tak to tak! :))
OdpowiedzUsuńNo dzie, Opakowana, nudy, że te zdjęcia ganku codziennie!
Usuńa fuj, jak tam brzydko ! jakas taka stara lawka obdrapana, pelno kamieni naobkolo, jakies badyle kfiatkowe. i wogle jakos tak byle jak jest. kompletnie nie rozumiem zachwytow. Chyba cos od Ciebie chco .
OdpowiedzUsuńto pisze ja, ewa jako anonim i na popsutej klawiaturze. i usmiecham sie do Was, i dziedobry mowie. Dziedobry przez e !
Ewuś, dobry, dobry i serdeczny a czemu anonimowo piszesz? I jeszcze zepsuta??
UsuńFstrętne wszystko, fuj i tfu! Dzień dobry, a właściwie wieczór!
UsuńPisałam nie ze swego, więc nie chciałam się logować. I klawiatura mi się spsuła. Litery polskie się pozamieniały na miejsca. Coś pewnie niechcący wcisłam. Można było włączyć i wyłączyć, ale nie miałam czasu.
UsuńTo trzeba kliknąć na ikonkę z klawiaturą na dole ekranu i włączyć "polski programisty", też mi się to zdarza.
UsuńEwa, ctrl i z jednocześnie wciśnij.
UsuńDzięki, następnym razem spróbuję, jak mi się cosik wciśnie :)
UsuńJa w kwestii formalnej: czy to na pewno są liliowce?
OdpowiedzUsuńAsafa czyżbyś dopiero odkryła? Niemożliwe! Ale filmik na ten przykład ja zobaczyłam pierwszy raz. :)
Aranżacja ławeczki - nie zgaduję. Pewnie inne kwiaty obok, a może te głazy...
Hano, a już Cię miałam pytać nie raz, co to jest to z cegiełek okrągłe ze żwirkiem w środku i łańcuszkiem. Czy to ma/miało jakieś przeznaczenie użytkowe, czy tylko aranżacja ozdobna?
Gratulacje dla Grażynki! :) I buzi Czajnikowi - utul go po tej przegranej.
Znów mam zaległości. Ciągnie się za mną jeszcze post o filmach, który, choć kinomanką nie jestem, chce przeczytać. No i komcie. Ech, niech ktoś wydłuży mi dobę. :)
UsuńOj, Jolko, Jolko zakręcona, wszakżeśmy już to wczoraj przedyskutowały i ustaliły, że to lilie smolinosy:))) mam nadzieję, że mój post o filmach przeczytasz i muzyczki posłuchasz, pozdrawiam:))
UsuńTo z cegiełek okrągłe z łańcuszkiem też mnie intryguje...
UsuńWoda pewnie scieka z daszku..po lancuszku.A moze sie myle.
UsuńO, to bardzo prawdopodobne.
UsuńJolkoM i Dziefczynki, nie mylicie się, to studzienka odpływowa - pod kamyczkami jest plastikowy, podziurawiony pojemnik z odprowadzeniem wody w krzaczki. Łańcuch pełni funkcję rynny, bo wygląda duuużo lepiej, iż oważ rynna.
UsuńAsafa odkryłam dawno już, ale ten filmik Mój mi dał. Tom się podzieliła. 24 koncertuje Asaf we Wrocku. Mój jedzie z kolegom, ja zostaję na dyżurze przy zwierzynie. Ale odbiję sobie.
Pamiętasz ,że masz przyjechać na wystawę ?
UsuńMarija, pewnie! I to odbijanie miałam na myśli!
Usuńzapomnialam o najwazniejszym - kce Grazynke ogladac jak leje te wrzace smoue z gory! albo wrecz wystarczy jak PATRZY na Czajniczka :P
OdpowiedzUsuńOpakowana, to nie takie proste. Milion razy robiłam fotki i szfystkie wychodzo do d. Oni sieęza bardzo miotajo. Ale nie ustaję w wysiłkach.
UsuńTeż bym chętnie zobaczyła kochanego Cajnicka zdziwionego, że ktoś mu w czapkę dał :) Wiesz, Cajnicek odjajczony, może to też ma wpływ, że animusz wojenny mu zmalał. I rozum się włączył :)
UsuńEwa, nic mu nie zmalało. Po prostu Grażynka pierwsza zajęła górną miejscówkę. Lała smouę, to ciężko mu było tam wleźć. Dzisiaj już normalnie. Czajnik górą, Grażynka doliną...
Usuńa una sie i tak na pewno zasadzi na niego i wszechswiat wroci do normy.
UsuńUne tak na zmianę. Albo się biją o szufladę, albo o pięterko na drapaku...
UsuńPięknie,gdy patrzę na te widoki to mimo tych spraw opisanych w poprzednim wpisie /mnie też nie omijają/robi się na duszy lżej.Te kwiaty to na sto procent liliowce.W ubiegłym roku o tej porze byłam w aboretum w Wojsławicach.Właśnie kwitły te przepiękne kwiaty,mają ich tam ponad 2 tysiące odmian/na świecie jest 70 tysięcy/w różnych kolorach oprócz niebieskiego.Zrobiłam dżem wg.przepisu Miki-pyszny.Moja nalewka nabiera pięknego koloru i zapachu.
OdpowiedzUsuńWeselna, uwielbiam ten mój ogród, chociaż upieram się, że nazwa to zbyt szumna. Chwalę się bez przerwy, bo ciągle mam w oczach ugór i śmieci sprzed 7 lat!
UsuńLilie, czy liliowce, mnie tam pikuś. Piękne są i już!
Hurrrraaaa! Cieszę się strasznie, że dżemik się udał! Zachęcam więc pozostałe koleżanki do wypróbowania, póki sezon truskawkowy trwa. Dzięki Weselna za rekomendację!
UsuńJa jutro robię z Twego przepisu. Do tej pory truskawki zakwaszałam sokiem z limonki.
UsuńTo lilie, Weselna - Lilium tigrinum, jak już Dziewczyny pisały wyżej. Kwiaty podobne, ale jednak nie liliowce. Spójrz na pokrój, liście.
OdpowiedzUsuńHeloł Owieczko! Skąd bierze się topinambur, żeby go posadzić?
UsuńJednak nie można być pewną na 100%,tak to lilie,akurat dzisiaj taka mi zakwitła.U mnie topinambur w czasie dużej powodzi przyniosła rzeka i do tej pory nie mogę się go pozbyć z ogrodu .
UsuńMam takie miejsca, że mogłabym go tam posadzić spokojnie i nie musiałabym kosić niczego, bo miejsca to trudno dostępne. A topinambur fajnie kwitnie praktycznie do zimy. Wiem, że jest odporny i ekspansywny.
UsuńNo szlag, gdzie mój komentarz o ławeczce i likiowcach????
OdpowiedzUsuńPożarło mi komentarz, tak, jak w nocy winniczki wpierniczyły takie ładne liście ( jak wielkie kaczeńce), u was pomrowy i mnie winniczki, grasują. Zakatek Hanuś sliczny, ciekawam, kiedy Ci poprzerasta trawą, bo u mnie non stop zarasta przed wejściem do chałupki. I tnij kochana tą sosnę za ławeczką, bo za - 2-3 lata drapak Ci się zrobi i zakatek starci na urodzi. Wu też żałował i nie dał ciąc to teraz ma goganty, które nas zasypują szyszkami. Pierdyliony w trawniku. Kilka sosen jednak tnę i mają ładny pokrój i się tak nie ogołacają. U mnie ładna pogoda, słoneczko i ze 20 stopni, szału nie ma, ale nie jest źle. No i mam najprawdziwszy, własny prunt w gniazdkach!!!!!!!
UsuńMacie już prunt Mnemo? To już cywilizacja pełną gębą.
UsuńW hjerbatce tez masz prunt?
UsuńNie, dziś ni ma prundu herbatkowego:))) Rum z sokiem, taki wynalazek.... i chyba mi się spać już chce........
UsuńNo znowu zeżarło, to ten gupi net przenośny. Mamy Owieczko, najprawdziwszy:)
OdpowiedzUsuńO, Mnemo, to możesz pranko zrobić, poprasować, upiec ciasto i obejrzeć TVN24.
UsuńMnemo, jak ciąć sosny? Ciach i już, gdzie mi wystaje - bo wystaje nad głowom na ławeczce?
OdpowiedzUsuńNie poprzerasta, bo kładłam kamienie na folię! Ha! Takam sprytna! To nie pierwszy raz i ten system się sprawdza rewelacyjnie! Lepiej, niż na cement, bo cement się kruszy z czasem i zielsko i tak włazi.
Świerki też można ciąć. Czuby też. Fajny żywopłot można ze świerków zrobić. A sosnom też nie szkodzi. Ciach i już. Będą gęściejsze .
OdpowiedzUsuńHanuś, a Ty mi jeszcze powiedz, czy ten wiąż turkiestański, to pójdzie w górę, jak bluszcz, czy on się zawiesza na podporach, i nie ma pędów czepnych, czy sam się może wspiąć w górę. Czy można go posadzić przy budynku, żeby go zarósł w górę ?
Ewa, to nie jest pnącze, absolutnie! Żadnych pędów czepnych nie ma, to po prostu wiąz. Jeśli nie będzie cięty, urośnie jak drzewo-wiąz. Posadzony gęsto i cięty daje przecudnej urody żywopłot - zdrowy, gęsty i bardzo szybko rosnący. Zobacz chociażby tutaj: http://www.starkl.pl/wi-z-turkiestanu-10-szt/. Ja go kocham. Nie choruje, szkodniki go nie lubią, a tworzy zielony mur dosłownie.
OdpowiedzUsuń