piątek, 6 czerwca 2014

O pięknym dniu

O czym można pisać w tak pięknym dniu? O pięknym dniu! Z tego piękna pojechałam po truskawki, a wróciłam z kwiatkami. Znów! Na moment wpadłam do Hali i zastałam ją na smętnych resztkach grządek. Warzywnik ma nieogrodzony (błąd!), przyszły w nocy sarenki i uraczyły się młodziutką sałatą i wszystkim, co tam rosło. A nie wiem dokładnie, co rosło, bo zeżarły... Hala była zdruzgotana i wściekła, nie muszę dodawać, że klęła jak szewc: Patrz Hanuś, k...y jedne, tyla żarcia majum, a du mnie przylazły i w...luły wszystko! A by je pokrynciuło! A zobocz ino te ślady! Jak od krowów! Hala płynnie przeszła do opowieści o córce, która leżeć musi z powodu problemów ciążowych, a tak to jest, jak tako staro framuga do dzieciów się bierze. Nawiasem mówiąc córka nie taka znów staro framuga, ale na wsi kryteria są inne. Hala zapytała, czy jajków nie chcę - podziękowałam, bo mam, kupuję u sołtysa, co mi przypomniało, jak Mój to załatwia. Jakoś tak się utarło, że ta działka do niego należy i to on pertraktuje z sołtysem. Wygląda to tak, że dzwoni i zawsze ma moment zawahania. No bo jak spytać? Stasiu, masz jaja? Stasiu, mogę przyjść po jaja? Jaja są? Jak by nie zapytał, zawsze po drugiej stronie jest uciecha. Zawsze z jaj można zrobić sobie jaja! Ma więc teraz formułkę taką: Stasiu, jak tam kurki sobie radzą?
Skoro już przy jajecznym temacie jestem, to opowiem, jak jakiś czas temu brałam jajka od niejakiego Kulawego G. G. nie ma jednej nogi, więc ksywka jest uzasadniona. A powiadają, że nogę w robocie stracił. Ponoć za młodu okradał ludzi w pociągach...
No ale miał Kulawy kury i jajka sprzedawał. Zamówiłam sobie większą ilość, w wyznaczonym czasie biorę koszyk i idę. A Kulawy wita mnie w te słowa: Przyjdź pani za 15 minut, jaja muszę umyć.
Cóż, też wolę mieć czyste jaja.
No dobra, teraz coś od czapy. Pamiętacie zagadkową paterę? Już jest zagospodarowana:

Jak również to. Na szczęście zdążyłam wysypać truskawki!
No bo i co można robić w taki piękny dzień? Turlać się w trawie! Czego i Wam życzę!

211 komentarzy:

  1. Faktycznie piękny dzień u Ciebie. No i jaja z tymi jajami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to wcale tak pięknie nie było, do 10 jako tako, a potem już pochmurno i deszczyki przelotne. I wcale nie za ciepło:(((

      Usuń
    2. Dzień jak marzenie, od samego rana! Nie za gorący, wiaterek leciutki, kumuluski na niebie całkiem nieszkodliwe. Aż plewić się chce!

      Usuń
    3. Bo my sum blisko, Marija!

      Usuń
  2. Hanuś, ale piękną gwarą ta Hala mówi:) U nas troszkę inaczej mówią, bardziej kargulowopawlakowo, ale też pięknie. Współczuję grządek. Co robić w tym pięknym dniu? Jadę na wesele, kieckę sobie nową sprawiłam, ale chciałoby mi się kosić, czarować w ogrodzie i pielić. Widać kobiecie nie dogodzisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie da pielić to się trza weselić! A kieckę przecież też trzeba zaprezentować, a co!
      A przy okazji pytanie lingwistyczne: pielić czy plewić czy obie formy poprawne? U nas raczej plewienie stosują, ale wydaje mi się, że obie formy dobre.
      Co tak z rzadka koleżanka się odzywa??:))

      Usuń
    2. Służę uprzejmie. :)

      Cytat z Poradni Językowej PWN:

      Pełł, pielił czy plewił?
      W Innym słowniku przy czasowniku pleć jest nawiązanie do formy potocznej pielić, a pod plewić odniesienie do pleć. Która z tych form jest poprawna? Jak odmieniać te(n) czasownik(i) w czasie przeszłym? Czy forma plewić ma czas przeszły?
      Inny słownik języka polskiego z zasady nie podaje form niepoprawnych, tzn. nie będących w powszechnym użyciu wykształconych Polaków. Podaje za to formy kwestionowane, które, będąc w powszechnym użyciu, są – czasem nie wiadomo czemu – dyskwalifikowane w słownikach poprawnej polszczyzny. Do takich form kwestionowanych długo należała forma pielić, ale Nowy słownik poprawnej polszczyzny już ją zaakceptował w tzw. normie potocznej, co znaczy, że ocenił ją jako dopuszczalną we wszystkich typach wypowiedzi z wyjątkiem najbardziej starannych. O formie plewić długo mówiono, że jest regionalna, ale Słownik współczesnego języka polskiego wydany w Krakowie zanotował ją bez zastrzeżeń. Podsumowując – wszystkie trzy formy możemy uważać za poprawne ze wskazaniem na pleć jako najbardziej tradycyjną i zarazem najmniej kontrowersyjną.
      A oto wybrane formy czasowników pleć, pielić i plewić:
      pleć – piele, pełł, pełła, pielony
      pielić – pieli, pielił, pieliła, pielony
      plewić – plewi, plewił, plewiła, plewiony

      http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=2469

      Usuń
    3. Kalina, Hala jest niesamowita! Jest kwintesencją niesamowitości!
      Piękny dzień na wesele. A grządki nie zając. W przeciwieństwie do wesela:)

      Usuń
    4. A z plewieniem, jak z mieleniem!

      Usuń
    5. o, Jolko Niezastąpiona! Jakże pięknie rozwiałaś me wątpliwości językowe! No i bardzo dobrze, że wszystkie formy akceptowane, tak być powinno. Dzięki!

      Usuń
    6. Ja zawsze mówię pielić, od "pełła" czuję się jak Ałła Pugaczowa^^.
      Ja się rzadko odzywam? *zdumienie*

      Usuń
    7. Ja bym chciała codziennie:)))

      Usuń
  3. Dzięki za cudowny post ale się napatrzyłam i naśmiałam a potrzebne mnie to potrzebne, bo leże i kwiczę.
    Kotuś obok mnie przytula się a psica usiłuje wepchnąć łepek i wylizać. :))
    A ja nie na działce a słońce świeci i co ja tu robię w tej chałupie, gdzie chłop w kuchni gospodaruje i wiecie jak ona wygląda? buuuu
    Idę się przytulić do kotka, psica poleciała na działkę z pańciem poogradzaną płotkami, przed jej rozlatanymi łapami i uszami. Uszami bo jeszcze trochę a nietoperkowe uszy uniosą ją ponad płotki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju, jaki cudowny dzień u Ciebie, Hana!
    Ogromnie mi się podobajum te gospodarskie zapędy Czajniczka.
    Hali staro jak framuga tyż mi pasuje. Biere więc. Ale Ci powiem, że sarenki to i u nas wyżerajum, bo też nie ma ogrodzenia, a las zaraz za truskawkami porasta. Nasz las, osobisty. Hm, to i sarny chyba nasze.
    A jakby tego było mało, to ten gamoń Majtek sobie upodobał do gonitw z Mietkiem zagony z warzywami. A najbardziej te, na których wschodzą (z wielkimi oporami z powodu powyższego zresztą!) ogórki i fasola. Co te baranie koty tam wyprawiają, płakać mi się chce czasem. Tylko chodzę i wtykam te ziarenka wykopane. Zrobiliśmy tam płotek, ale on działa tylko na Lesię. Te kocie łosie mają go za nic i skaczą nad nim jak pasikoniki. Dosłownie. Staje taki tuż przed, odbija się z czterech łap i hyc! Całe szczęście, że chociaż komicznie to wygląda, to mamy przynajmniej ubaw. Dopóki nie wdadzą się w gonitwy po ogórkach. :]

    Dzikie Kury kochane wszystkie, milusiego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolko, dzień jest taki, że trudno mi uwierzyć, że gdzieś tam może być inny!
      Kotom oddaj grządkę, a dla niepoznaki posiej ogórki w innym miejscu. Idę o zakład, że zaraz tam polecą! Czajnik tak by zrobił.
      Grządki od sarnów poobtykej se kijoszkami, takimi dłuższymi trochę. Poobtykałam z powodu psów i to się sprawdza. Nie łażum i nie lejum.

      Usuń
  5. Mika, czy wiesz, że Tam na rzece jest na liście przebojów Trójki? Na razie jeszcze daleko od czołówki, ale gdyby tak wszystkie Kury się rzuciły do urn, znaczy się, na stronę LP pr. 3, to kot wie, kto wie... :)
    Ja oczywiście już dziś (i tydzień temu) zagłosowałam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam ja ci ,kot wie i se myślę ,ta Jola okociała ze szczętem ;)))
      :)))))

      Usuń
    2. Ja też, Marija, ja też:)))

      Usuń
    3. :DDDD
      oj, kurki, jak ja Was kocham :)))

      Usuń
    4. O rety, Jolkoo, pędzę głosować zarutko!!! No kot wie, kot wie na pewno, ony wszystko wiedzą...
      viki, my też, my też!

      Usuń
    5. Nooo, potwierdzam (o kochaniu)!

      Usuń
    6. Ja też was kocham, żeby nie było wątpliwości. :))))

      Usuń
  6. Usmialam sie do lez jak zobaczylam Czajnika na paterze i w koszyczku po truskawkach :))
    On ma niespozyte poklady pomyslow :)
    Dzien rzeczywiscie piekny, nawet tutaj w krainie deszczow.
    Sarenkom ostatnimi czasy wyrobily sie smaki na ogrodkowe rarytasy, jedzenie trawy w lesie i obgryzanie galazek zbyt monotonne jest :) Moje w Polsce upodobaly sobie paczki roz, takie nierozwiniete jeszcze ;)
    A jaja to ostatnio mial moj somsiad...pod siedzeniem, bo ostro hamowal na czerwonym :) Pozostal charakterystyczny zapach padliny, perfum nie trzeba uzywac jak sie do tego pojazdu tero wsiada ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W aucie to raz miałam ser i nie mogłam go znaleźć. Jaja przy serze to pryszcz i pikuś.

      Usuń
    2. Mnie kiedyś wybuchł w aucie stary jogurt... Smród nie do wywietrzenia przez baaaardzo długi czas...

      Usuń
    3. Przestańcie! Aż tu czuję te smrody.:-)

      Usuń
    4. A ser Munster wiezliscie kiedys w aucie? Nie? Nie probujcie;))

      Usuń
    5. Sera Munster to chyba bym ani z auta ani w ogóle nie próbowała...

      Usuń
  7. Pewnie ta moja sarenka wciagnela Halinkowa salate, framuga jedna!
    Acha, apropos jajek! Bedziesz kastrowala Walka? Tak mi sie skojarzylo jakos...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech Pantera ,Pantera ,przeca Wałek ,nie ma jajek już chyba od miesiąca , było o tym dosyć głośno w tym kurniku :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panterko, co za ulga, że to na "s" nie tylko mnie dotyka:)))

      Usuń
    2. SKS sie to nazywa, jak mnie ostatnio uswiadomili rodzice.
      S mozna rozumiec dwuznacznie.
      Zakrecona jestem przez chorobe Kiry, a poza tym z kazdego bloga co jakis czas dochodza raporty o odjajczaniu a to kotow, a to psow, wiec w tej nawale umklo mi. Wybaczysz, Walku bezjajeczny?
      Musze zaczac zrec gingko, zeby poprawic pamiec i koncentracje :((

      Usuń
    3. Wałek twierdzi, że no dooobra.
      Gingko trza by chyba tonę wchłonąć, bo jak przyjdzie na człowieka (SKS), to ni masz rady:(

      Usuń
    4. SKS to za moich czasów młodych to był Szkolny Klub Sportowy...

      Usuń
    5. Mika, to bylo w sredniowieczu! Teraz znaczy juz cus innego :)))

      Usuń
    6. Dzięki Panterko, rozumiem, żem już taki więcej zabytek historyczny albo jakaś inna Brunhilda...

      Usuń
  9. Ta patera to akurat na miarę Czajnika ,a jak malowniczo gałgan na niej wygląda :))) Całości dopełniają te fajne laleczki :) W tej kobiałce to można by go na straganie wystawić ,może by kto kupił ?...... Wiem,wiem ,on nie na sprzedaż
    To sercowe krzesło to tylko dla tego kwiatka ,czy siedzieć na nim też można ? Fajne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też piękny dzień, nawet na zakupy wybrałam się przez Krym ,czyli na okrętkę ,robiąc sobie przy okazji przebieżkę z kijkami :)

      Usuń
    2. Marija, Czajniczka na stragan??? Nie zaryzykuję. On taki piękny, że zaraz ktoś go kupi. W życiu never!

      Usuń
    3. Sercowe krzesło jak najbardziej do siedzenia. Mam jeszcze dwa do pomalowania, bo zardzewiałe i skrobać mi się nie chce.

      Usuń
  10. Ludzie dogadzają swojemu podniebieniu na rózne sposoby ,to sarenki też nie w ciemię bite ,też mają ochotę na różne smaki , a pączki róż to tak jak dla ludzi kapary ,wiedzą co dobre :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co będą tak ino trawę i trawę wpieprzać...

      Usuń
  11. Trawę mogłyby mi wyżreć. Idę kosić, bo po deszczach urosła do kolan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phi ,trawę to one mają pod lasem ,a do ludzi to przychodzą na frykasy ,ta trawa to trochę jak ichni bar mleczny ,a w ludzkich ogródkach francuska kuchnia ,albo może i japońska ;)

      Usuń
    2. Do trawy to nadał by ci się........osioooołek :))))))))))))))

      Usuń
    3. Weź Marija, jeszcze tylko osiołka mi brakuje. Chociaż to kuszące jest...

      Usuń
    4. Ja ci mówię Hana jak ty by go kochała ,a ja bym przyjeżdżała od czasu do czasu i bym go głaskała po tych długaśnych uszach i.....niepotrzebna by nam była Grecja :))))) Ech rozmarzyłam się.....

      Usuń
    5. A w międzyczasie? Kto - poza mną - będzie go po uszach smyrał?

      Usuń
    6. Drugi osiołek? Pani osiołkowa znaczy się?

      Usuń
  12. Piękny dzień, piękny post, taki pozytywny. Hala wygląda na ciekawą, barwną, trochę jędzowatą osóbkę. A zdjęć to już nie trzeba komentować. Zwierzaki w każdej postaci, czy to na cudnej paterze, czy to w łubiance, czy też na trawie, zawsze słodkie. Pięknie tam masz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kalipso, w tym ogrodzie mój pot, krew i łzy. Ale warto.
      Hala jest malownicza, gotowa postać do powieści, nikt by takiej nie wymyślił!

      Usuń
  13. noooo, lato pelnom gebom. A sarenkom tez bym naublizala...maja u siebe jakas tam trawe i listki, to gdzie sie pchajum?

    u nas tysz lato i sobie prawa reke opalilam, bo ja za okno samochodu wystawialam. Moja opelnizna polega na zwiekszonej ilosci piegow ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, życie jest niesprawiedliwe. Zawsze chciałam mieć piegi...

      Usuń
    2. Hana nic straconego ;) W pewnym wieku zaczynają wyłazic zmiany skórne ,które ciutke przypominają piegi ;) tak sie pocieszam ,bo cała jestem usiana tym paskudztwem :(

      Usuń
    3. Marija , proszę uprzejmie mi o takich rzeczach nie przypominać:)))

      Usuń
    4. Marija, bardzo ciut.

      Usuń
    5. ja to mam iegi i na kolanach i na lokciach. przydaja sie, bo wlasnie imituja opalenizne, nie musze skory meczyc ;)

      Usuń
    6. I maskujo te plamy, co wiesz...

      Usuń
    7. no mam nadzieje, ze maskujo, bo piegi sa drbne a geste, raczej sie boje, z emi sie zlejo w plamy :( ...moj slubny JYZ ma mala plame...)

      Usuń
  14. zazdraszczam ogródka, oj jak zazdraszczam:)
    Hana, znajdź mi bogatego ładnego koguta z takim ogrodem:P

    a ja mam pod rząd trzy dobre dni:)
    aż się boję:)
    dzieje się u mnie, oj dzieje:)
    aż nie mam czasu pisac na blogasku
    :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kochana, trzy dobre dni to jak skarb znaleźć! Gratuluję!!!

      Usuń
    2. Viki, albo bogaty, albo ładny. Jedno i drugie trafić, to jak w totolotka wygrać :) I jeszcze kogut mówisz ... hmmm :)

      Usuń
    3. dzięki, ale co z tym kogutem, siem zapytowuję :P
      i ma być jajcarzem ;P

      Usuń
    4. No, Viki, pojszłaś po bandzie! Takich to u nasz na lekarstwo. Chyba, że interesuje Cię nowy ciągnik z klimą u młodego gospodarza? Ale, ale, Kulawy jest wolny. I jajcarz z niego, że hej!
      Napisz coś, kurna, nie mam konta na FB i nic nie wiem!!!

      Usuń
    5. Hana :)) dałaś po bandzie w tym kulawym jajcarzem :))

      Usuń
    6. kulawy, ale jajcarz:))))
      Hana, mam nadzieję, że Twój mąż wynegocjuje dla mnie dobre warunki u niego :PPP

      Usuń
    7. ewa, dlatego sama jestem:PPP

      Usuń
    8. Tylko żeby jaja umył!!!

      Usuń
    9. ale, że kto ???
      :DDDDDDDD

      Usuń
    10. No kulawy jajcarz wszak!!!

      Usuń
    11. a już się bałam, że męża Hany chcesz do tego zaangażowac :PPPP

      Usuń
    12. O ja nie mogie, zaraz umarnę ze śmichu!!!
      Ha, ha, ha! Ja nie mam męża!!! Ale mam Mojego, któren temat jaj w ogóle, a Kulawego G. i sołtysa w szczególności ma w małym paluszku!

      Usuń
    13. znaczy siem koneser i znawca:PPPP

      Usuń
    14. teraz jestem pewna, że trafię w dobre ręce !
      :P

      Usuń
    15. W najlepsze z najlepszych:))) Łomatulu, chyba w piekle skończę.

      Usuń
    16. To co? rychtowac sie na weselisko Viki z Kulawym, co ma ciagnik i ciagle myje jaja? a charakterek to jaki on ma, poza tym, ze porzadnicki?

      Usuń
    17. No może najpierw zrękowiny a weselisko potem, jak się poznają i się okaże, czy on rzeczywiście taki czysty...

      Usuń
    18. myslisz, ze kota we worku Viki nie chce? te jaja jej nie nencom? ja chcialam miec meza weterynarza, mialam spisana liste cech koniecznych, rozdalam kolezankom, jedna znalazla okaza. Ja go obejrzalam im ialo byc party, na ktorym bylibysmy sobie zapoznani...okazalo sie niewypalem, bo akuratnie tego lata (party mialo byc po wakacjach) zapoznalam slubnego, ktoren to mi sie wzion i oswiadczyl w trymiga czyli po cos tygodniu znajomosci, na bazie wrozby z kart i jak doszlo do party to ja juz zarenczonom bylam. taki los, chaliera...a mialabym jaja i mnjut i kury prosto od chlopa (takie byly zamierzenia) i moze nawet lesniczowke....

      Usuń
    19. Jak to nigdy nie wiadomo co los ześle. A ty byłaś ślubnemu wywróżona??? No to pięknie, że tak się do przepowiedni dopasował! Tyle, że jaja i kury przepadły...

      Usuń
    20. JA my wywrozlyam z kart, sam sie prosil!! sam wybral karty, oddzielil plewy (niskie karty) od owsa, sam przetasowal i sam wybral...ja mu tylko na rece patrzylam, a jak zobaczylam co wybral to ucieklam, rhehreher. jaj szkoda. i mnjodu....nigdy mi sie o to nie postaral!!!

      slubny sie o tyle dopasowal do wrozby, ze zagail na temat pozostalosci co mu we wrozbie wyszly nastepnie zapytal "no to co z tm slubem" ;)))

      Usuń
    21. To jeszcze wszystko przed nim:))) W sensie jaj i mjodu.

      Usuń
  15. Oooo, jak milo zwierzom w cieniu..
    U nas dzis "czydziesci czy ", jak mawiala moja kolezanka z Sosnowca;)

    Czajnik jest zupelnie niemozliwy, i jak patrzy, czy aby sie pieknie z patera zakomponowal i zaakceptujesz.
    Czerwone krzeslo-normalnie, jak z francuskiego ogrodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, już on tam o akceptację nie zabiega! Robi, co uważa i koniec!

      Usuń
    2. A, krzesołka oczywiście made in Czacz. Zardzewiałe ździebko, na razie dałam radę jednemu. Teraz poluję na pasujący metalowy stoliczek.

      Usuń
  16. Czajnik to jest dziwo z innej planety... Hana, czy ty jesteś pewna, że go kosmici z latającego talerza nie podrzucili??? ja sobie go wyobrażam do spółki z Majtkiem Jolki...

    Dziewczynki, na koniec komentarzy do poprzedniego wpisu dałam przepis na moje konfitury truskawkowo-cytrusowe, jak kto ma ochotę to brać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wziąwszy ! Dzieńkuję bardzo !

      Usuń
    2. Ja tę konfiturę znam i zaświadczam, że jest bajeczna.

      Usuń
    3. Się polecam, Hanuś dziękuję za reklamę:)))

      Usuń
    4. Zrób, zrób, skomplikowane nie jest wcale, a ile pyszności do jedzenia w zimie! Jak dotrwają...

      Usuń
  17. A u nas dziś do 12 było fajnie, a póżniej jak lunęłó, jak zagrzmiał. Pierony waliły. I się ochłodziło. Co mnie niezmiernie cieszy :)
    Kocham janiołka Czajniczka ! Na cudnej paterze wygląda jeszcze cudniej. I zna się chłopak na sztuce ! Mamy podobny gust :) Kobiałeczka też mu jak ulał pasuje. Ładnemu we wszystkim ładnie ! Janiołecek Frodek z janiołeckiem Wałeckiem takie słodziaki, że aż sama łypa się śmieje na ich widok. A Grażynka z politowaniem patrzy na brewerie Czajniczkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Taaa, Grażynka ma dystans. A chłopaki tarzają się w trawie, że chce się potarzać z nimi, co zresztą czasem robię:) Tylko mus uważać, bo jak Frodo się rozhula, to uważa mnie za psa i tak też się ze mną bawi. Raz nie mogłam wstać, tak się rozhasał. Jestem teraz ostrożniejsza, bo on większy i cięższy (hm, chyba) ode mnie!

    OdpowiedzUsuń
  19. piękny dzień to i zdjęcia piękne, że o opowieści nie wspomnę :) a uciekinier skończył już swoje wędrówki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elaja, od momentu zabiegu (prawie miesiąc) oddalił się tylko raz, a i to zaraz wrócił pod furtkę. Powolutku zaczynam mu ufać. Dzisiaj oba były przez cały dzień w ogrodzie, nie sposób nie spuścić ich z oka, teren jest zbyt duży. Na wołanie przybiega ZAWSZE, a od czasu do czasu robi to sam z siebie, jakby się meldował! Wyjąwszy wczorajszy wieczór, kiedy to dopadły jeża. Nie mogłam ich odwołać. Odbyła się cała akcja, z wnoszeniem jeża w pudełku do domu, żeby ich zwabić! Udało się i jeż poszedł w swoich sprawach. Nic mu nie zrobiły, kolce jednak są skuteczne:)

      Usuń
  20. http://animalfan.pl/zatrzymali-sie-i-zaczeli-grac-koncert-dla-krow-nie-moge-uwierzyc-co-stalo-sie-potem/?g=8&c=sub
    miłego wieczoru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy, a to Ci ciekawskie krowy!
      Ujawnisz się?

      Usuń
    2. Nie, to nie ja, ja zawsze sie podpisuje!! A co z ta pomoca, zebym nie byla anonimowa? Bacha

      Usuń
    3. Bacha, spoko, wystarczy, żeś podpisana Bacha. Z jaką pomocą? Ktoś Ci coś obiecał? Musiałabyś założyć konto gmail i już. Taki dodatkowy adres e-mail.

      Usuń
    4. No ja obiecałam, ale jutro, co?

      Usuń
  21. Nie puszczasz dalej Czajniczka i Grażynki na pole? Mój huncwot lata po okolicy, ciężkie do zniesienia to jest, ale nie ma na niego metody! Muszę o tym napisać na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  22. GosiAnko, odkąd Grażynka wlazła do starej obory i zaklinowała się pod dachem, boję się. I zaraz za płotem jest droga. Niezbyt ruchliwa, ale tutejsze chojraki udają Hołowczyca. I pełno ciągników. Dla nich kot to coś bez znaczenia, jak chwast. No boję się i koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem to doskonale i popieram cię w całej rozciągłości :))

      Usuń
    2. No i idę spać, bo do piątej zostało 7 godzin, to zdążę się wyspać. Piąta rano to moja godzina ostatnio. Nawet fajnie tak wcześnie wstać. :)

      Usuń
    3. O rety GosiAnko, tak ci już zostanie???

      Usuń
    4. Na to liczę, bo co to za chodzenie spać z kurami???

      Usuń
    5. GosiAnko, ale przyznaj się - tęskniłaś za nami, co nie?

      Usuń
    6. W kwestii kotów wyznaję zasadę, że wolny kot to martwy kot. Chyba, że mieszka się na odludziu, bez samochodów, drogi i złych ludzi.

      Usuń
    7. Cholibka, mojego kota w domu nie utrzymam. Wyje i koniec. Tu wiecej kotow niz ludzi chyba, ale samochody tez som.

      Usuń
    8. Boje. Ale wychodzi od poczatku. Ma 9 lat. Hanus, no nie wyobrazasz sobie, co ta kocica potrafi zrobic zeby wylezc. Przez dziurke od klucza sie przecisnie!

      Usuń
  23. Wiecie co, oglądałam dzisiaj przypadkiem taki program na Domo+ , w którym była relacja z targów rękodzieła w Walii. To były targi dla amatorów z milionem kategorii do oceny i do każdej kategorii osobni sedziowie. Były haftowane kartki pocztowe (CudArteńka!) poduszki, wyroby ze starych , zużytych rzeczy, zabawki, wypieki, przetwory, biżuteria z różnych dziwnych materiałów (broszki z żelatyny, biżuteria z kartek książek z makulatury), lampy, no po prostu cuda wianki. i tak sobie pomyślałam, ile z naszych dziewczyn mogłoby powystawiać swoje wyroby na takich targach!! Ciekawa jestem bardzo, czy u nas są jakieś takie inicjatywy lokalne? Są targi rękodzieła, ale to raczej nie dla amatorów tylko rzemieślników i wytwórców, ale by było fajnie, jakbyście miały taki wspólny targ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może trzeba takie targi zorganizować?

      Usuń
    2. Są targi dla rękodzielników i twórców ludowych, szczególnie przy dniach miejscowości albo z okazji świąt czy też okazjonalnych "jarmarków", ale koszt udziału w takich targach przekracza możliwości normalnego amatora:)

      Usuń
    3. Mam takie idee fixe, zeby wziac udzial w kiermaszu adwentowym i pokazac , jakie polskie dziewczyny sa zdolne. Zamowilam jzu troche rzeczy. Przychodza do mnie sasiadki i sie zachwycaja frywolitkami,karteczkami, ceramika. No to obaczym, czy cosik kupia...
      A jak nie, to i tak wazne zeby zaobaczyly ludziska;)

      Usuń
    4. No właśnie - mam na myśli koszty. Może dałoby się znaleźć jakąś np. prężną i chętną gminę, która udostępniłaby pomieszczenie w pustych na ogół domach kultury?

      Usuń
    5. Albo jakas pusta chalupe..

      Usuń
    6. Coś by można wymyślić...

      Usuń
    7. Domów kultury (pustych) to u nas dostatek, ale tam i pies z kulawą nogą nie zagląda. Byłam kiedyś (w okresie przedświątecznym) za oceanem i tam co tydzień inna narodowość miała swój dzień promocji swojej kultury, tradycji, itp. (festyn, święto, czy jakby to nie nazwać). Ja trafiłam akurat na dzień szwedzki, było to wspaniale zorganizowane, ale widać było, że wystawcami wszelkich ozdóbek choinkowych, reniferów i mikołajów były ... zwykłe gospodynie domowe zajmujące się przy okazji tworzeniem czegoś z niczego. Oczywiście można było coś przy okazji tradycyjnego skosztować.

      Usuń
    8. Poziom tych ozdóbek był wysoki, goście kupowali, coś tam kosztowali, a przede wszystkim dobrze się bawili:)

      Usuń
    9. Poniżej link do zbliżających się targów (kiedyś mnie nawet tam zaproszono, stąd wiem, że koszty są duże)
      http://www.targikielce.pl/index.html?k=handmade&s=ogolne

      Usuń
    10. Ja to z takom grupkom kolezanek internetowych, z ktorych polowa wykonywa rekodzielo nad miare cudne, gadalysmy, zeby porobic roznosci, zebrac do kupy, zlozyc sie, wydelegowac pare z nas i na JarmarkDominikanski z tym ruszyc. Wiadomo, zetam to stoisko kosztuje£££, ale po poierwsze - zlozyc sie, po drugie, jak bogini da to pogoda bedzie dobra, po trzecie zjada sie Niemce a ci to podobno w szale WSZYSTKO pokupuja. Ja sie chetnie pisze na przyjazd w celu obslugi stoiska...tylko moze mnie poniesc, jak jakies babsztyle podchodza, ogladaja rekodzielo a pozniej niecichym szeptem mowia do osoby towarzyszacej - sama moge takie zrobic, co bede placic xxx...Mnie od razu dziob sie rozwiera, zeby powiedziec - droga paniusiu, roznica miedzy toba a mna jest taka, ze ty trujesz o robieniu (i nigdy nie zrobisz) a JA zrobilam!!! To co? jedziemy???

      p.s. z ta moja grupka kolezanek to w sumie jest tak, ze sie nadawamy do robienia ale organizacyjnie jestesmy do de....

      Usuń
    11. Opakowana, wchodzę w to! A propos paniuś (i panusiów), na takie dictum to ja też pianę toczę. Na bank w swojej karyjerze tłumockiej spotkałaś się z zadziwieniem typu: tyla pinindzy za jedno strone???

      Usuń
    12. Stąd akcja "Wstążka gratis":))))
      http://lore-art.blogspot.co.uk/2013/03/docenmy-rekdzieo.html

      Usuń
    13. Zajrzałam na stronę organizatorów
      http://jarmarkdominika.pl/
      Ceny wahają się od 350 zł/m2 do 4500 za domek 6m2 (wszytko zależy od kategorii i położenia:) Do tego trzeba doliczyć koszt spania przez 3 tygodnie i ew. koszt podróży i jazdy po Gdańsku:) (jeść - wiadomo - i tak by człowiek jadł) No i ostatni problem - kto ma wolne od 26 VII do 17 VIII??? Ceny noclegów w takim czasie w Gdańsku podnoszą się nawet sześciokrotnie (wiem, bo próbowałam znaleźć nocleg w trakcie trwania ostatniej olimpiady)

      Usuń
    14. Chyba jednak wymiękam...

      Usuń
    15. Wcale się nie dziwię:)

      Usuń
    16. no to ja tysz wymienkam....trzebaby zorganizowac alternatywny jarmark - w Gdyni na przyklad, jako konkurencja! albo w Zoppotach.

      Hana - co do tylu pinindzow za jednom strone to ja mialam jedno doswiadczenie i konkluzja taka:
      pierwsze primo- nie chce miec z rodakami do czynienia zawodowo, jak nie musze (w pracy jest inaczej - oni nie placa, a mnie placa inni), drugie primo - to, ze polscy fachowcy (budowlancy, remonciarze, hydraulicy , mechanicy) NIE SA tacy cudowni....jednemu latalam na zwolanie pomoc w podatkach. na koncu mnie pyta jak sie moze zrewanzowac. No to mowie - przedluzenie daaszku potrzebuje, na frontowymi drzwiami, zadna filozofia, roboty na mniej niz pol dnia, ja go wozilam po materialy....zrobil i mowi - to sie rozliczyc musimy, szefowa (!!! gggrrrr). No to mowie - to ile pan sobie zyczy a on mowi - 120 funtow...az mnie zatchnelo...no to mowie, ze sie umawialismy machniom - robota za robote. No to on namnie galy wywala i mowi - a to ile JA jestem pani winien? No to mowie - 4 godziny z panem bylam (hrehre), dojechalam dwa razy, to kalkulujac to pan mi jest winien pieniadze! no to teraz jemu znowu szczena leci za glebe i pyta - a to ile kosztuje godzina? na co ja - niech se pan sprawdzi na krajowym rejestrze i na jeszcze innej stronie - £30 /h. znowu mu szczena na glebe leci i juz tam pozostaje, bo mu mowie, ze mu roznice umorze, rhehreher. Daszek przecieka, zapada i jest krzywy i niepodobny za bardzo do starego, ktorego jest przedluzeniem.....dziad poszedl mruczac cos pod nosem, ze on myslal, ze zrewanzowac za moje tlumacznie to moze byc na przyklad kawa, a daszek to zlecenie....

      Usuń
    17. Chyba niektórym naszym fachowcom to już się we łbach przewraca, jak oni liczą komuś to jest ok, a jak im ktoś liczy to wyzyskiwacz i powinien za kawę zrobić! Co on myślał, że jego urok osobisty cię tak powalił, że z czystego uczucia mu to robisz???

      Usuń
    18. musze przyznac, ze byl niezwykle nieciekawy jesli chodzi o walory wszelakie ;) , z latarnia by szukac tego uroku

      Usuń
    19. Za to mniemanie o sobie miał znaczne:))) A teraz ma czkawkę i nie wie, kto go obgaduje:))

      Usuń
    20. i mam nadzieje, ze sie ugryzl w jezyk i spadl ze schodow..

      Usuń
  24. Pytanie do Miki:)Czy z cząstek pomarańczy lub cytryny to trzeba zdjąć białą skórkę,czy takie cząstki pokroić bez zdejmowania tej skórki?
    Bo ja to raczej nalewkowy specjalizzzda jestem:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdjąć, bo ona gorzkawa. Smacznego!!!

      Usuń
    2. a jak sie zostawi skorke oraz to bialeoraz truskawki to mozna sobie wykonac, z braku gorzkich pomaranczy, tutejszom marmelade pomaranczowom. pycha. wprawdzie nie z sewislkich pomaranczy nie ma az tyle goryczki co powinna, ale dla osob nieobeznanych jest wystarczajoco gorzkawa.....

      lece lapac przepis!

      Usuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. No taak i się mi ryplej zrobił:(

    OdpowiedzUsuń
  27. Orka, mus zdjąć to białe, bo gorzkie jest. To mówiłam ja, Hana, w zastępstwie Miki.

    OdpowiedzUsuń
  28. :)))Dzięki,jutro zrobię próbę.Dobrej nocki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz podwójną odpowiedź:)) Dobranoc!

      Usuń
  29. Hano! Roślinność dotarła - jest wspaniała!!! Dziękuję serdecznie - czuję się zaszczycona :)
    Miłej nocki wszystkim kurom życzę - Iza

    OdpowiedzUsuń
  30. O, Iza, to poczta czasem się popisuje! Weź, z tym zaszczytem...

    OdpowiedzUsuń
  31. Oj tam, zaraz "weż", cudny ten "łobrazecek" i mam nadzieję - roślinność była równie smaczna jak urodziwa!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  32. Zaskakująco pyszna była. To już trzecia, którą skonsumowałam, zanim słowo stało się ciałem:)))

    OdpowiedzUsuń
  33. No, ale w końcu się stało i jak by nie patrzeć, to na tym ja też skorzystałam :)
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  34. Tak zwany wilk syty i owca cała:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Piękny dzień był u Ciebie. Ale się zasiedziałam, już sobota, chyba czas spać. Kot też mówi, ze już późno i upomina się o wieczorną zabawę.

    OdpowiedzUsuń
  36. Cześć Kurki wszystkie i przeróżne! Tylko się przywitać wpadłam i życzyć Wam pięknego dnia, i lecę do gleby. :)

    :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się z Wami witałam, że aż się podwoiło. ;)

      Usuń
    2. Podwoiło się dla utrwalenia. Cześć JolkoM, i inne Kurki, ja też do gleby...
      Ale dzisiaj dzień! Jeszcze piękniejszy, niż wczoraj. Lazurnieba.

      Usuń
    3. Dziędobry :)
      U nas też lazur, aż w oczy kłuje :) A ja wczoraj cały dzień przy glebie byłam. Sadziliśmy skwer z iglaków. Jako główny nadzorca roboty latałam między kłującymi, i wieczorem wyglądałam jak salamndra plamista. Któraś kłująca cholera m nie tak uczuliła. Więc dziś okna myję !

      Usuń
    4. Aha, zapomniałam dodać, że dziś święto seksu. I pamiętajcie, by dzień święty święcić !
      Wczoraj był "dzień całowania ".

      Usuń
    5. Musi całowałaś się przy iglakach i dlatego cię uczuliło:))

      Usuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Witajcie Kurki Szanowne, aleście wczoraj pierza nadarły.
    Hanuś opowieści o jajcach przednie:)))
    Jeszcze mnie interesuje czy TEN KOT, to będzie podawany jako pieczyste czy w potrawce, na tej paterze oczywiście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że Hany nie ma boby ci głowę urwała za takie dowcipy:))
      A ty czemuś z nami nie darła??

      Usuń
    2. Mika ja od trzech popołudni pomagam koleżance pisać sprawozdanie ze stażu na dyplomowanego. Nie wiem ile to jeszcze potrwa, ale będzie tego do ch... i trochę. To sprawozdanie, moim zdaniem to jest, sztuka dla sztuki ale napisać trzeba. Ktoś jej pomagał wcześniej ale teraz nie ma czasu, albo tak mówi, i w panice zadzwoniła do mnie. Ja, z racji wyuczonego zawodu, słowa potrafię sklecić w zdania, ale nie wiem czy to co piszę jest ok. Jednak ja nie potrafię odmawiać, więc robię co mogę. Dziś i jutro przerwa z racji święta.
      Hanuś żeby mi głowę urwać to musiałaby przyjechać do mnie, na co liczę, a wirtualnie nie da się tego zrobić:))) Zresztą Ona doskonale wie, że ja lubię tego gagatka, a to tylko żarty.

      Usuń
    3. Gardenia, na surowo najsmaczniejszy! Ale urwę Ci, urwę! Może wtedy dadzo Ci spokój z to pisanino? Po co komu baba bez głowy?
      Czajnik właśnie wyeksmitował Grażynkę z szuflady. Oesu, on niewyuczalny jest, a wczoraj dostał od niej wciry. I nic!

      Usuń
    4. To już tego wypasionego drapaka mu mało, huncwotowi jednemu? Co za egzemplarz :))
      Hanuś nie wiesz, że głupiego robota lubi, w moim przypadku to się sprawdza zawsze. A potem muszę tworzyć durne elaboraty w języku, który nie zawsze polski przypomina, choć teoretycznie jest polski.

      Usuń
    5. Ja już na szczęście dyplomowanego nie robiłam przed rentą, poprzestałam na mianowanym ale i tak mi to wystarczyło. To naprawdę jest jakiś pic na wodę, im więcej papierów tym lepiej a język faktycznie mało polszczyznę przypomina, nowomowa i tyle. To ja ci bardzo współczuję i nie zazdroszczę, bo fucha jeszcze pewnie na zasadzie przyjacielskiej pomocy.

      Usuń
    6. Przyjacielskiej tak, ale ta koleżanka jest bardzo honorowa więc wiesz..
      Mika , to jest sztuka dla sztuki, ta cała dokumentacja. I to jest dopiero sprawozdanie, bo potem robi się jeszcze księgę. Miałam taka w ręce, ze trzy kilo waży, kurczę ile to papieru na zmarnowanie idzie. A komisja rzuci na to okiem, bo nie wierzę w garbate aniołki, ani w to, że ktoś to od deski do deski przeczyta. No ale mieć mus i co zrobisz. Wyżej d... nie podskoczysz.
      Chore to wszystko i tyle!

      Usuń
    7. A ja mianowanie dostałam automatycznie po trzech latach pracy . A jak zaczeli zapowiadać zmiany w zasadach awansu zawodowego ,to dałam nogę ;)

      Usuń
    8. Koleżanka też nie chciała się za bardzo za to brać, ale szefowa się uparła i dziurę w brzuchu jej wierciła. No to robi. Nogi nie może dać, bo za młoda, ale pewnie chętnie by to zrobiła, zwłaszcza po zeszłym roku, kiedy połączyli 5-cio i 6- latki i miała w klasie 20 szt. dzieci, w tym jedno z ADHD a drugie znacznie opóźnione w rozwoju. I oczywiście nikogo do pomocy. Ten rok ma spokojny na szczęście.

      Usuń
    9. Ja nie w emeryturę to nogę dałam ,na to tez jestem za młoda , zrobilam skok w bok na .....rentę :))

      Usuń
    10. Nie ważne na co, ważne że się udało:)))

      Usuń
  39. Wy do gleby a ja do domu...wyszlam z chalupy o 8 w pelnym sloncu i upale a wrocilam we wdzianku, zamknelam, no, przymknelam okno i mam chmury i zapowiadany powazny deszcz...pppffftttt caly ten lazur poszedl do Wasz. Lobelie DALEJ nie wsadzone w glebe....ale za to - uwaga - od ubieglego lata kwitnie jeden, juz, krzak lobelii...tak na przedwiosniu przycich i wyladalo, ze umrze, a tu jak sie za robote nie zlapal i mam gesty KRZAK kwitnacy! to niby roslinka jednoroczna ma byc....

    OdpowiedzUsuń
  40. Dzień dobry! Ja dzisiaj jak nowo narodzona, trzeci dzień antybiotykoterapii, choróbsko przestaje dokuczać, do tego weekend. Prawie pełnia szczęścia:)
    I pogoda piękna.
    Zajrzałam do powieści, a tam jakby przerwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalipso, przerwa, chyba zbyt pięknie na zewnątrz. Weź no rozkulej akcję, czekam na Siostrę, to nie usadzę kobity przy kompie:( Jutro mus zakończyć.

      Usuń
    2. Fajnie, że już lepiej! W powieści chyba ilość wątków nas przerosła i się zaplątałyśmy, przynajmniej ja. Liczę, że ktoś zrobi porządek:)))

      Usuń
    3. Chyba juz jest porzundek?;)

      Usuń
    4. ja juz sie nie wtrancam....

      Usuń
  41. Opakowana, chyba masz rację. Nasz lazur trwa. Po prostu pogodowa bajka, przy glebie za gorąco, się nie da. Krzak lobelii? Dziwy, panie, dziwy...

    OdpowiedzUsuń
  42. Tez sie dziwie na ten krzak lobelii.
    Siedze w ciemnicy, pozamykane okiennice na glucho, bo zar sie leje z nieba. Marze o basenie..

    OdpowiedzUsuń
  43. Opakowana, a nie pofyrtałaś czego z tym krzakiem? Może to róża?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie zdrewnialy ten krzak ale rozroniety dziad niezwykle, zaraz mu zdjecie zrobi i Ci wysle

      Usuń
  44. Kury!!!! Klucz do skarbu się znalazł, tylko skarbu dalej nie ma. Może byście pomogły rozczytać tę mapę?

    OdpowiedzUsuń
  45. Dzień dobry u nas w Szczecinie lazur na całego i piękne lato w pełni nie ma jak to zwierzęta cieszą się.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń