piątek, 5 grudnia 2014

SZARY DZIEŃ PANA X - CZĘŚĆ PIĄTA

Inspektor B wszedł do garażu obok domu pułkownika M. Zapalił światło i rozejrzał się po garażu. Jak w większości garaży, bałagan panował tam niezły. Tym niemniej od razu zauważył stojący w kącie rower. „A więc nie kradzież...” - pomyślał. Wszyscy wiedzieli o tym rowerze, byłby łakomym kąskiem dla złodzieja. Inspektor czuł w głowie lekki mętlik, nie wiedział jak ugryźć tą sprawę. Czekał niecierpliwie na wiadomość o bilingach telefonicznych pułkownika , to mogło wyjaśnić, kto do niego dzwonił. W tym momencie zadzwoniła komórka inspektora. „No, nawet szybko sprawdzili!” - przemknęło mu przez myśl. „Halo!” zawołał – Macie bilingi??? Co?!!! Już jadę!!!!”
B wypadł z garażu i pognał do zaparkowanego obok samochodu. Ruszył z wizgiem opon, niszcząc ciszę sennego miasteczka.

Profesor X stanął jak wryty. Poczuł, że nogi mu się uginają. „Co, to, kto...” wymamrotał. „Miauuu!” - odpowiedział Odys. W słabym świetle sączącym się z suteryny przerażony profesor zobaczył , że postać ma na sobie sweterek z różowym słonikiem, który był poplamiony zakrzepłą krwią... „ Panie U, panie U!!!” - krzyknął X i dotknął głowy leżącego. była cała we krwi...
„Co robić, Boże, co robić??? Policja, pogotowie, może on jeszcze żyje???” Przypomniał sobie nagle, że przecież był sanitariuszem w Powstaniu Warszawskim i wiedział, jak sprawdzić, czy ktoś żyje czy nie. Przytknął palce do tętnicy szyjnej pana U i wyczuł słabe tętno. „Żyje!!!” - odetchnął z ulgą. W tym momencie zgasło światło w suterynie i zapadła ciemność. Odys miauknął krótko i ostrzegawczo. Profesor wyszarpnął z kieszeni telefon komórkowy. Nie był to przedmiot pasujący do niego, tym niemniej uległ kiedyś namowom bratanka, mieszkającego w Warszawie, który kupił mu go w prezencie, tłumacząc, że będzie spokojniejszy, mając z X stały kontakt. W telefonie wpisane było tylko pięć kontaktów, z których pierwszym był telefon pogotowia. Profesor schował się za skrzynkami i drżącą ręką wcisnął klawisz z jedynką. „Pogotowie??? - zawołał – przyjeżdżajcie natychmiast, ciężko ranny człowiek na tyłach „Babetki”!!! I policję zawiadomcie, ktoś go uderzył w głowę!! Jak to kto mówi, ja, mówię, X!!!! Szybko na litość boską, ja tu sam jestem, może ten napastnik jeszcze gdzieś tu jest...” W tym momencie drzwi od suteryny uchyliły się ze skrzypnięciem i zamajaczyła w nich jakaś postać. Profesorowi wydało się, że trzymała coś w ręku... „O Boże, zabije mnie, tak jak U!!!!” Ratunku!!!!” - wydawało mu się, że krzyczy, ale tylko cichy szept wydobył się z zaschniętego gardła. Postać zamknęła za sobą drzwi i ruszyła w stronę sterty skrzynek...
Nagle profesor usłyszał nadjeżdżający z piskiem opon samochód. W jego stronę biegł już inspektor B. Jeszcze nigdy w życiu X tak bardzo nie ucieszył się na jego widok. „Tu jestem , tu!!! „ wołał .
„Inspektorze, tu jeszcze ktoś jest!!! Niech pan uważa!!!”
„A pewnie, że jest, w końcu u siebie jestem! „ - odezwał się burkliwy głos pani N, która ukazała się zza stosu skrzynek, dzierżąc w dłoni masywny mosiężny pogrzebacz. „Usłyszałam jakieś krzyki, to i wyszłam, różni się tu schodzą...” - urwała nagle, zobaczywszy leżącego na ziemi U. „ A temu co?” - zrobiła krok do przodu, jednak inspektor ją zatrzymał. „Proszę nie podchodzić, zadepcze pani ślady!”
„Ale co się stało??/” dopytywała nerwowo pani N. „Ktoś mu dał nieźle w głowę.” stwierdził inspektor. W tej chwili nadjechała na sygnale karetka. U został błyskawicznie przewieziony do szpitala na Oddział Intensywnej Terapii .Inspektor zaś zabrał się do przesłuchiwania profesora i pani B.
„Jak pan się tu znalazł, profesorze?” - zapytał B.
„Ja, no, tego, po żwirek szedłem, i kot uciekł, i pobiegł tu, ja goniłem i ten człowiek tu leżał...” - mówił nieco chaotycznie X.
„Zaraz, zaraz, jaki kot?? Odys?”
„No tak, jak wychodziłem to się wymknął i spod sklepu poleciał tu...”
„A gdzie on jest?” rozejrzał się B. - „Kici, kici!!!”
Przeciągłe „Miauuuuu...” dało się słyszeć pod drzwiami suteryny.
„Gdzieś ty polazł, chodź mi tu zaraz!” - zdenerwował się profesor. Kot jednak nie przestawał miauczeć pod drzwiami.
„Głupie kocisko!!” - rzuciła gniewnie pani N.
„Może nie takie głupie, zimno jest, pewnie chce do ciepłego...” powiedział w zamyśleniu inspektor. „Chodźmy wszyscy do środka, zagrzejemy się i spokojnie porozmawiamy” - zaproponował.
Pani N nie wykazała specjalnego entuzjazmu dla tej propozycji, ale zgodzić się musiała. Policji się nie odmawia...
„To może głównym wejściem pójdziemy, co się pan będzie po suterynach wycierał...” powiedziała.
„Nie, nie – zaoponował B. - Kota trzeba wziąć, a on tam siedzi...” - i ruszył do drzwi.
Pani N zamamrotała coś pod nosem, co profesor zrozumiał jako „Co za p....lony kot, jeszcze mi tu jego potrzeba...” Popatrzył na nią ze zdumieniem, bo jakkolwiek nigdy uprzejma nie była, to jakoś słów nieparlamentarnych z jej ust nie słyszał. „Hmmm, to określenie – nieparlamentarne – chyba traci swoje znaczenie w dzisiejszych czasach... - pomyślał melancholijnie.
Inspektor otworzył drzwi do suteryny, a Odys natychmiast wpadł do środka.
Gdy inspektor przekręcił staromodny wyłącznik przy drzwiach, w słabym, żółtawym świetle żarówki zobaczył kota siedzącego koło pieca c.o. Na podłodze obok niego leżały jakieś metalowe części.
„A co pani właściwie robiła w suterynie?” zwrócił się inspektor do pani N.
„A, c.o. coś słabo ciągnęło to poszłam sprawdzić...” powiedziała burkliwie pani N.
„Coś to ma pani pecha z tymi piecami, najpierw piec do pieczenia, teraz ten...” - wtrącił się pan X.
„A, tamten naprawiony, babeczki jutro będą.” - zagadała pośpiesznie - „Już nie trzeba tego pana fachowca, inspektorze.”
„Może jednak by się pani przydał, na takich piecach on się też zna. Przerabiała go pani chyba nie tak dawno, to palenisko rakietowe, prawda?”
„Tak, niby duże palenisko, a ciąg słaby. To chodźmy już na górę, co tak tu będziemy stać...” - rzuciła pospiesznie.
Wyszli na górę, do pustej sali kawiarnianej. Profesor poczuł się dziwnie, jakby przeszkadzał duchom tych, którzy przychodzili tu od lat, a teraz pomieszkiwali gdzieś w innym świecie, spotykając się nocami na niewidzialnej kawie z babeczkami. X wzdrygnął się. „Rzeczywiście chłodno tu...” próbował się wytłumaczyć.
Usiedli przy jednym ze stolików. Inspektor wyjął notes.
„Pani N, czy nic pani wcześniej nie słyszała? Żadnych hałasów, krzyków, nic?” - zapytał.
„Nic, zajęta byłam z tym piecem. Słyszałam tylko jakby jakieś stuknięcie koło śmietnika, ale nie zwróciłam uwagi, bo tu często różne włóczęgi przychodzą, o, jak ten U na przykład. Grzebią w śmieciach i szukają jakichś resztek. Czasem wie pan, coś się przypali albo zeschnie, to wyrzucam. Dawniej ich pędziłam, ale w końcu co mi tam, niech sobie biorą, byle mi tylko nie sikali po podwórku...”
„No dobrze, o której było to stuknięcie?” przerwał jej B.
„A bo ja wiem, z pół godziny przedtem, zanim profesor krzyczał. Jak usłyszałam ten krzyk, to wzięłam pogrzebacz i wyszłam, myślałam, że się biją między sobą. No i wtedy pan przyjechał...”
„Taaaak, „ - powiedział inspektor z zastanowieniem.
W tym momencie zadzwoniła komórka inspektora B.
„Tak, tak. Słucham, co macie?? Rozumiem... Jesteście pewni???? Tak, oczywiście. Potrzebuję tu jeszcze techników. A, i jak będziecie jechać to wstąpcie po drodze po pana H, tego od pieców, powiedzcie, że ja proszę, żeby tu z wami przyjechał. No, to czekam.”
„Ale inspektorze, nie trzeba, to nic wielkiego...- zaczęła pani N.
„Pozwoli pani, że to już ja ocenię, dobrze? - powiedział inspektor zdecydowanie. Jego sposób mówienia się zmienił, nie był już dobrze znanym, spokojnym B, był skupionym i pewnym swego inspektorem, prowadzącym śledztwo. Profesor X popatrzył na niego z podziwem - „No, no już wiem, dlaczego w tak młodym wieku jest już inspektorem... Nadaje się do tej roboty...”
„Schodzimy do kotłowni, pani przodem” - zakomenderował B.
„Aaale po co...” zaczęła nerwowo N.
„Proszę nie dyskutować, tylko schodzić. A po drodze może mi pani powie, po co pani dzwoniła do pułkownika M w niedzielę?”
Pani N zbladła. „Ja, no , miałam mu dać znać, czy jego zamówienie już zrealizowane...” zaczęła niezręcznie.
„Jakie zamówienie? Pani N, niech pani się nie pogrąża. Wiemy, że pułkownik wypłacił dużą sumę pieniędzy z konta, czy pani go szantażowała?”
Pani N była już na dole schodów. „Obróciła się gwałtownie - „Jakie szantażowała?! Co pan?!” - krzyknęła.
„Proszę mi tu nie krzyczeć.” - powiedział zimno B. „Schodzimy.”
Gdy zeszli do kotłowni, zobaczyli kota siedzącego obok pieca i turlającego łapką jakieś metalowe części leżące na podłodze.
„No i co, pani N, powie nam pani co się stało, czy poczekamy na ekipę techniczną i pana H, żeby zrobił przegląd paleniska w pani piecu?” zapytał inspektor.
N osunęła się na podłogę. „To już chyba koniec...” - jęknęła cicho.
„Też mi się tak zdaje.” - odrzekł inspektor.
„A tak niewiele brakowało, żeby się udało... Ale k...wa, kto mógł wiedzieć, że ten przeklęty pułkownik miał dwie tytanowe endoprotezy w kolanach i jedną w biodrze???!!!” krzyknęła N. - „A niech pan spróbuje spalić tytan w piecu...” - dodała z goryczą.

Profesor X stał kompletnie osłupiały. Jego wzrok powędrował ku Odysowi, który turlał po podłodze coś metalowego...




268 komentarzy:

  1. No nie wierzę, pierwsza Jestem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś zasnąć nie mogłam i dobrze zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale będzie jeszcze coś dalej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Omamuniu! Protezy! Ale dlaczego go maupa szantażowała? I co to jest palenisko rakietowe? Z turbodopalaczem? Pytania się mnożą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecie napisałam, że będzie Epilog!!! Nic nie uważają, nic!!!

      Usuń
    2. W klasyce kryminalnej epilog byc musi! Wtedy wszyscy siadaja w kregu, a dzielny inspektor/detektyw rozwiewa wszystkie watpliwosci i roztlomacza zainteresowanym, co i jak. Bo nie ma zbrodni doskonalej. A przeciez gdyby pani N troche pomyslala, wygrzebalaby te endoprotezy z popiolu i wrzucola je do najblizszej rzeki, nie byloby sladu. Tylko czego wymagac od producentki babeczek? :)))

      Usuń
    3. Acha, bo bym zapomniala! Mika, Ty sie marnujesz!!! Tkwi w Tobie potencjal Agathy. :)))

      Usuń
    4. Jak nie uważajo! Jak nie? Ale ile można napisać w epilogu???

      Usuń
    5. Uważają, uważają, np. to zauważyli, że pani N stała się na chwilę panią B:))) W zdaniu:
      "Inspektor zaś zabrał się do przesłuchiwania profesora i pani B.".

      Usuń
    6. No tak, szczegóły to zauważają, a zapowiedzi Epilogu to nie:))) Zaraz poprawię. Epilog, tak jak napisała Panterka, służy wyjaśnieniu wszystkiego przez inspektora przy nalewce porzeczkowej u pana X.
      Panterka, bo ja Agatę uwielbiam...

      Usuń
  5. też się załapałam na nocne czytanie :) Bacha, musi być dalej, musi nam Mika rozjaśnić w głowach i chociaż motywy zbrodni "zapodać" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, Mika? Wiemy kto, ale nie wiemy DLACZEGO! W epilogu będzie chyba.

    OdpowiedzUsuń
  7. a teraz spadam spać, bo jutro na 8:00 do biura trza dotrzeć, taki mus ;) dobranoc NocneKurki

    OdpowiedzUsuń
  8. No. To można iść do wyrka i myśleć za co i dlaczego. A co komu biedny U zrobił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedny U coś widział! albo wiedział ;) ale magiczna moc kota nikogo nie dziwi, przecież to takie kocie! ;) no, już mnie nie ma, kolorowych snów wszystkim! (mnie wczoraj się śniło, że mi autko spod domu ukradli, mało "kolorowe" to było)

      Usuń
    2. Widział, widział...

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Śpij dobrze i nie wstawaj o siódmej!!! Inne tu będą na dyżurze:))

      Usuń
    2. Taka wyrywna to ja nie jestem!

      Usuń
  10. Ja też się załapałam na nocne czytanie. To nie jest zwykły kot, to Pan Kot, on wiedział. Bardzo fajnie się to czyta, tylko za szybko. Chciałabym jeszcze. Tymczasem idę spać, bo zarywam już drugą noc, a wstaję skoro świt.
    Dobrej nocy pozostałym nocnym Kurom-Czytaczkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrej nocy. Pan Kot jest z tych, które WIEDZĄ:)))

      Usuń
  11. Oesu, te babeczki, z pieca, troche mi sie niedobrze zrobilo. Niby nie ten sam piec, ale jednak..brr.
    Dzielny kot!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, przecież to inny piec!!!

      Usuń
    2. Inny, nie inny, a wiadomo ...ale baba ta sama od tych pieców ! Chyba ?

      Usuń
    3. Nu wlasnie. Sama zagniatala ciasto na babeczki?

      Usuń
    4. Temi samemi ręcami!

      Usuń
  12. Aha, a jednak nie całkiem umarty trup :) I w dodatku pan U. :) Trochę mną trzącha na myśł, że gdzieś w jakiejś Babetce mogłabym kiedykolwiek babeczki zamówić !. ... a to się porobiło !
    Mikuś, maila odbierz !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co wy takie wrażliwe? Przecie to nie w tym piecu!
      Odebrałam Ewuś, dzięki, napisze jutro.
      Buziaki

      Usuń
  13. Idę i ja na zasłużony odpoczynek:)) Dobrej nocy wszystkim, a Kalipso zapewne niebawem dzień dobry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobranoc Mikuś, i Kurki, też już idę w piernaty .

      Usuń
  14. Dzień dobry!!! A to ci niespodzianka w środku nocy! Wiedziałam, że ta N jest podejrzana! Maupa jedna! Czekam już na epilog! A teraz idę spać. Co Wy robicie, że nie zasypiacie wieczorem i śpicie w nocy jak ludzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień rencisty mniej wyczerpujący jest ,niż matki trzech małych córeczek , Kalipso :)))) Dobrze pamiętam ,są trzy ?

      Usuń
    2. Kalipso, miałaś przerwę w spaniu, czy dopiero spać zaczynasz?
      Jeszcze tylko z pięć lat Kalipso - i będą zasypiały same. Potem znów nie, ale to już nie będzie Twoje zmartwienie, hrehrehre...

      Usuń
    3. Wiesz co z tym spaniem to jakoś u mnie średnio ostatnio, co godzinę się budzę...
      A ty przecież masz taką masę obowiązków, że ci dnia nie starcza...

      Usuń
    4. Maria, są trzy:)))
      Dziewczyny, to pocieszające, że jeszcze tylko pięć lat:))) One dzisiaj i wczoraj w domu sa, bo trochę zasmarkane. Nie mogą wyjść, to je energia rozpiera, a mnie teraz wyjątkowo chce się spać. Mogłabym spać w każdym miejscu i w każdej pozycji. Chyba zamieniam się w niedżwiedzia...
      Mika, to pisz o panu X! Chociaż wiem, że takie budzenie się jest strasznie męczące... Ty też masz swoje problemy i obowiązki. Mam nadzieję, że to minie i obie pośpimy normalnie:)
      A jutro wczesnym świtem, jeszcze w ciemnościach jadę na doszkalanie w innym mieście, które skończy się egzaminem, też jutro. Mąż wraca w nocy. Czarno widzę ten egzamin, ale co będzie, to będzie:)

      Usuń
    5. Co ty, ty byś miała nie zdać??? Toby się chyba świat skończył... W zimie zawsze człowiek trochę ospały jest...

      Usuń
    6. Będziemy kurzym zwyczajem trzymać pazureiry za Ciebie i zdasz gdacząco :)

      Usuń
    7. i piejonco ! Zdasz !

      Usuń
    8. No wlasnie! Co za jakies tam wonty, z enie zdasz, etam, takie gadanie i jusz!!

      Spoznnialska...do kitu z tym wynalazkiem, ze czlowiek wychodzi z domu o 7.30 rano a wraca o 6 wieczorem....za stara sie robie na takie jakies...

      Usuń
    9. Eeeee tam Kalipso, magisterkę broniłam na kacu okropnym, bo zbyt dużo wina wypiłam na wernisażu poprzedniego wieczora i zdałam..... na 4:)) A Ty zdasz celująco, strach ma wielkie oczy, zapomniałaś? Trza iść na żywioł:)))

      Usuń
  15. No Mika, ciary mi poszły po kręgosłupie od tego Odysa, co turlał po podłodze coś metalowego - dobre, dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bazylia, zanim doczytałam, stawiałam na zemby:)

      Usuń
    2. Byłoby za prosto z zembami:) A tytanowe endoprotezy, toż trzeba mieć wyobraźnię...
      Ja też nie podejrzewałam N., ale wolę być zaskoczona:)

      Usuń
    3. Bazylia, a gdyby miał wodę w kolanach, to nie spaliłby się:)

      Usuń
    4. Bazylia, to nie wyobraźnia, to przetworzona rzeczywistość... Moja własna osobista:)))

      Usuń
    5. Hmmm, mnie tylko interesuje, jak ktos z tytanowymi wstawkami życzy sobie być skremowany po śmierci, to co potem, rodzinie na pamiątkę oddają?
      Hana, a cukier w kostkach? Karmelek by się zrobił w sam raz do babeczek:) boszzz, co ja plote...

      Usuń
    6. Bazylia, pleciesz całkiem logicznie i do rzeczy. Ja myślę, że niepalne wstawki podlegają recyclingowi.

      Usuń
    7. Już wiem, NFZ dał pani N. termin na wstawienie endoprotez za 17 lat, z powodu ich braku ,i pani N. nie zdzierżyła, bo babeczki, kawiarnia, interes ma się kręcić. A że wiedziała, kto jest posiadaczem, i że będzie mogła tym samym przyśpieszyć operację to się złakomiła na te endoprotezy i utłukła nieboraka. a pan U. wyczaił metal kororowy, chciał wziuńść na skup, a ta go łup w czaszkę. Tylko nie przewidziała, że koty som mondre i nie da się ich przechytrzyć !
      ewa .

      Usuń
    8. Też się nad tym zastanawiałam... Hana, też jestem za recyklingiem, przynajmniej na coś się jeszcze człowiek potem przyda...

      Usuń
    9. No pięknie Ewuś to wykoncypowałaś, ale to nie do końca tak było:)))

      Usuń
    10. Bardzo mi sie podoba rozumowanie Ewy, nic sie przez to nie zmarnuje :P ale rownie dobrze mogla wyjsc za maz za byle jakiego co jedzie do UK i przyjechac tu te biedra etc robic, tu szybciej i nie trzeba ofiar do pieca wrzucac.

      Usuń
  16. Mika jestes niesamowita! Od razu pani N. byla podejrzana, a to sie nawyrabialo. I kto bedzie piekl buleczki - czekam na epilog.
    Oj bedzie sie dzialo, bedzie.
    Milego dnia Kurki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam myślałam, że pani N to taka szorstkość o anielskiej duszy... No ładnie można się pomylić...

      Usuń
    2. Ha, to jednak udało mi się was zmylić!

      Usuń
    3. Ja będę piec bułeczki:) (I w tym momencie K zaśmiała się demonicznie)

      Usuń
    4. No, no, no, napisz u siebie horrorek o pani K:)))

      Usuń
  17. Dziędobry ! To po babeczce do porannej kawki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby w babeczce nie było tytanowej wkładki...
      A ja zaraz kolejną kawkę popełnię, bez babeczki, ale z placuszkiem:)

      Usuń
    2. No dzie złośnica, zez serca szczerego babeczkom częstuję ! Własnoręcznie zrobionom... hrehrehrehre

      Usuń
    3. Ewa, to Ty? Narobiłaś ochoty tą babeczkom:)

      Usuń
    4. Ochoty na babeczki, że tak sprecyzuję:)

      Usuń
    5. Ja, tylko nie ze swego kompa :) Upiecz, i poczęstuj ! ... tylko przy okazji nie zrób nic nikomu !
      ewa .

      Usuń
    6. U mnie piec za mały:)

      Usuń
  18. Dzień dobry Kury!
    Co to za koniec, kiedy nic nie wyjaśnione! Ten epilog wcale nie będzie krótki.
    Poranna kawa z panem X została wypita więc już mogę iść się odziać i na dwór/pole coś porobić w obejściu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzien, Agniecha:)
      Ty, masz racje! Epilog, to bedzie dopiero wstep do dalszej opowiesci. Mika! Bierz sie do roboty, bo Cie zagdaczemy, hrehrehre .
      Zima dluga, pisz Mikus, pisz, dalsze losy " Szarego dnia Pana X "

      Usuń
    2. Mika, niech to przynajmniej szary tydzień będzie, że o miesiącu nie wspomnę...

      Usuń
    3. Dzień to dzień. I tak epilog nastąpi u profesora po północy...
      Ataner nie mogie, muszę się oddać skróconym przygotowaniom świąteczno-szpitalnym bo 16 do Krakowa do szpitala się mam udać.

      Usuń
    4. Mika, w szpitalu nudy, dyktafon w komórce jest, będziesz miała zajęcie.

      Usuń
    5. Mikus, wspolczuje Ci tych szpitalnych dolegliwosci, ale jak mus to mus. Zdrowie najwazniejsze - trzym sie :)

      Usuń
    6. chcialam tylko napisac, ze jak obiecywalam - trzymię kciuki szpitalne juz. i pluje obficie przez lewe ramie.

      Usuń
  19. nie mam co robic juz tyle dzien dobrow bylo, co robi kryminal Miki. Kury nie spiom! juz przeczytalam z wypiekami na twarzy a wypieki babeczkowe ajajajaj! chyba dzisiaj nie pojde na sokawke z tymi smakolykami...
    no to teraz trzeba sie zastanowic co wiedzial pan X, jak rozowy slonik U sie przebudzi to co powie, pewnie poszedl podjadac i zobaczyl endoprotezy ale dlaczego tam wrocil? musze sie przyznac, ze najbardziej spodobal mi sie ten pomysl z protezami turlajacymi sie po podlodze. Brawo Mika!!! genialny pomysl. Epilog bedzie kiedy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazyna! Tobie juz jest przypisane w Kurniku Dzien Dobry, i nikt ci tego nie ukradnie:)
      My to jeszcze te nocne Marki w poduchach i piernatach.

      A tak na marginesie zaczelam uczyc sie hiszpanskiego, o la boga! Te alla. ejja , juz jestem zakrecona.



      Usuń
    2. Hiszpanski jest latwy, el espanol es facil. moge Ci pisac w tym jezyku, te puedo escribir en este idioma. w Stanach Zjednoczonych to drugi jezyk wiec warto sie go uczyc!
      Buenos dias nie dam sobie tak latwo odebrac....

      Usuń
    3. Haha,ha... latwy. Powiedziala P. G. ( hihihi) ktora zna ten jezyk juz od podszewki.
      Buenos dias , a teraz po polskiemu ( siniora Grazyna) - Milego dnia:)

      W USA, owszem to drugi jezyk, ale ja sie ucze bo chce jeszcze troszke swiata zobaczyc i zwiatac do drugiej Ameryki:, i trzeba sie jakos dogadac:)))

      Usuń
    4. Para ti buena noche....tak tak w Ameryce Poludniowej lepiej mowic po hiszpansku. ja po przyjezdzie do wenezueli rzucilam sie w gwar uliczny i zaczelam mowic rekami, uszami mimika i tak sie nauczylam, A ty masz w kolo mnostwo pewnie ludzi mowiacych tym jezykiem.

      Usuń
    5. Jeszcze nie wiem o co chodzi, ale domyslam sie , ze zyczysz mi milych snow - dzieki.
      Poki co ucze sie alfabetu po ichniemu, hihi - smiesznie brzmi:)

      Usuń
    6. Milej nocy! rzuc sie w wir zycia hiszpanskiej spolecznosci...co tam alfabet! tylko trzeba poznac te litery ktore inaczej sie wymawia...ll, ch, j,

      Usuń
    7. Ooo, to może by na blogach "korepetycje" urządzić z tego, z czego każda z nas jest dobra:))))

      Usuń
    8. Arte, bardzo dobra myśl!

      Usuń
    9. Też mi się podoba:)

      Usuń
    10. Ja już się trochę uczę. Czasem Was tłumaczę, korzystając z uprzejmości wujka Gugla:)))

      Usuń
    11. a ja sie na tutejszych studiach uczylam hiszpanskiego, ale tu to nauke jezykow obcych traktuja dziwnie, bo strasznie po-wo-li to idzie...chyba po francuskim na studiach w ojczyznie wiecej pamietam z tego francuskiego niz nowszego espanol'a....

      Usuń
    12. Boszsz Grażyna, może Ty mnie go nauczysz??? Zbierzemy się Kury w kupkę i Grażyna nam będzie dawać lekcje??? Si??

      Usuń
  20. Dzień dobry.
    No i wydało się ,od początku pani N była podejrzana.Może byli z zmowie z U .No a Odys wszystko widział i wiedział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry i słoneczny u mnie. Odys wszechwiedzący... Jak to koty, zwłaszcza rude.

      Usuń
  21. Bonjour,
    przed nami kolejny szary dzien, jak u pana X;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, tutaj tez szaro....ale buen dia!

      Usuń
    2. No Kasia ,u nas mogłoby sie obejść bez sensacji i trupów ,uważam że szary dzień lepszy ,od takich atrakcji ;))))

      Usuń
    3. Mario, mój szary dzień nabrał kolorów, po przeczytaniu Szarego dnia pana X ;)

      Usuń
    4. Cieszę się,viki, że ci dzień ubarwiłam:)))

      Usuń
  22. Ciekawa jestem jakie wnioski wysnuje Inspektor B, - Mikus, czekamy kolejna odslone.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mika!!!zajrzalam do kamery zakopianskiej i Ty masz sloneczny, piekny dzien....szczesciara!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak by te endoprotezy były z platyny ,to mogłaby je sprzedać ,a tak pecha miała "bidulka " ;)))
    Pan M sporo musiał mieć na sumieniu skoro ,było go czym szantarzować :))))
    Bardzo mi się podoba ta "zniszczona cisza " bardzo obrazowo :))))
    Czekamy na epilog :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, tytan też chyba nie od macochy?

      Usuń
    2. Marija, zrobiłabyś z tytanu coś ładnego!

      Usuń
    3. O, Marija z tych endoprotez zrobiłaby całą instalację i rzeźbę plenerową!

      Usuń
    4. To aż tyle ich miał?
      Mika, Ty szykuj jakiś wybieg, bo 200 komentów zaraz penknie i gdzie będziem snuć domysły?

      Usuń
    5. Można na ładne broszki przetopić...

      Usuń
  25. Mika, ale dałas czadu
    a mnie zastanawia z czego te babeczki były robione ??? ;PPP
    dobrze, że ja na ogół ich nie jadam, bo jakoś by mi chyba nie wejszły ;))))

    oraz miłego dnia Kurki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viki, no jak to z czego? Z mąki i popiołu:)

      Usuń
    2. Hrehrehrehre, no co???

      Usuń
    3. Czytałam kiedyś artykuł o babce, co ludzi mordowała i ciastka z nich piekła. Przerabiała ich wcześniej na mąkę. Potem tymi ciastkami częstowała sąsiadów. To autentyczna historia!

      Usuń
    4. i kremu ze skremowanego pułkownika

      Usuń
    5. Kalipso,ja też go czytałam.

      Usuń
    6. o mamuniu, tylko co śniadanie zjadłam ....
      ewa .

      Usuń
    7. Paskudna była ta baba. Lepiej temat zmienić:)

      Usuń
  26. Za mało tych odcinków... bedziesz, Mikuś, musiała coś jeszcze zagmatwać. Albo nową powieść napisać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwi, w epilogu już muszę odgmatwać, kończyć trza bo teraz nie będzie czasu na pisanie. Może z wiosną...

      Usuń
  27. Zrobie sobie chyba jednak widzialna sokawke..

    OdpowiedzUsuń
  28. Grażyna, bonjour, że tak międzynarodowo powiem. Czy w Wenezueli można się dogadać po francuskiemu języku (moja córka dzieckiem będąc tak mówiła)?
    Ja już (?) przy drugiej sokawce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po francuskiemu jezyku nie mozna sie dogadac....chyba ze z moja kolezanka Belgijka, ktora na Mucuy, w mojej wioseczce andyjskiej mieszka, ja po pierwszej sokawce i zastanawiam sie czy jednak nie wybrac sie na sokawke do mej kawiarni i to z babeczka.Trza zrobic zakupy wiec przy okazji...szaro okrutnie za oknem ale trzeba sie ruszyc.

      Usuń
    2. Ja bym szła, i na babeczkę też. Jakby co to weź rogalika, zawsze to coś innego...

      Usuń
    3. Grażyna, szkoda, ale dobra i Belgijka, kiedy już do Ciebie zawitam, hrehrehre. Nie będziesz musiała się ze mnom męczyć przez cały czas. Pomęczę Belgijkę - będzie mi za tłumacza robić.

      Usuń
  29. Miko - super :)) Rozbawiała mnie ta wstawka o byciu sanitariuszem w powstaniu :)) Sam fakt radosny nie jest, ale w zestawieniu z różowym słonikiem U robi wrażenie :)
    Ja myślę, że U znał się doskonale na metalach wszelakich i ta wiedza o mało co by go nie zgubiła. Bo mam nadzieję, że jednak dzielnie się nim zajęto w szpitalu i przeżył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się okaże. I to już pewnie jutro lub w niedzielę:)) Dzięki, Lidka!

      Usuń
    2. Pan U musi przezyc. bo wszystkim Kurom przypadl bardzo do serca...

      Usuń
    3. Wiecie co, wpadłam w tej chwili na pomysł, żeby pan U był bohaterem głównym kolejnego opowiadania... I można by zrobić cykl "Kroniki miasteczka Q"... Jak mi pary starczy...

      Usuń
    4. Lidka, myślisz, że U miał wykrywacz metalu i to on go zaprowadził do pieca N?

      Usuń
    5. Hmmm, tacy fachowcy są na pewno w dobry sprzęt wyposażeni, Hanuś. Jest to bardzo ciekawa koncepcja z tym wykrywaczem :))
      Miko - jestem za :)))) Pan U też jest moim ulubieńcem i z chęcią przeczytam o jego perypetiach :)

      Usuń
  30. Starczy Mika, starczy, już nasza w tym głowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poproszę cały cykl opowiadań o panu U:)

      Usuń
    2. Mika, nie możesz nas teraz pozbawić obecności pana U w Kurniku. koniecznie musi powstać ten cykl:)))

      Usuń
    3. Pan U na honorowego Koguta ;)
      Zwłaszcza że już wykąpany,jak zapewniła Mika :)

      Usuń
    4. Może się jeszcze okazać, że on całkiem atrakcyjny:)

      Usuń
    5. Zaraz się oferty matrymonialne posypią hehehe

      Usuń
    6. Może to tajny agent,głęboko zakonspirowany.

      Usuń
    7. George Clooney w przebraniu słonia.

      Usuń
    8. Przypomniała mi się Opakowana w słonia Malaria.

      Usuń
    9. I w czasie wojny przerzucał za granicę tych, co w kraju nie mogli zostać:)

      Usuń
    10. przerzucal w sloniach?

      p.s. ja, jako zadnia czaesc slonia to zostane tak chyba do konca swiata...musze chyba znalezc zdjecie slonia ale to gorsze szukanie niz pudla zdjec po Mamie-Tacie....

      Usuń
  31. Cześć,wprawdzie przytaczam Fakt,ale temat kiedyś poruszałyśmy.
    Zobaczcie
    http://www.fakt.pl/polityka/polityk-psl-glodzil-zwierzeta-na-swojej-dzialce,artykuly,508296.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rucianka wczoraj to widziałam, co chcesz to polityk PSL........... to ta mentalność.....szlag, by go dupnął dziada jednego, jesssssu, niech ktoś te gadziny wszystkie, męczące zwierzaki w kosmos wyśle...........

      Usuń
  32. Dzień dobry w południe, a nawet po. Przebrnęłam przez komentarze, uśmiałam się jak zwykle, nabrałam energii i lecę tort na jutrzejszy rodzinny spęd i obiad piec. Miłej reszty dnia Kurki.

    OdpowiedzUsuń
  33. Przeczytałam i moja teoria że pani N piekła babeczki i upiekła też dziadeczka być może jest bliska prawdy.
    Możliwe że biedaczka myślała że po skremowaniu pułkownika,uzyska krem do babeczek i nic się nie wyda.
    Mika,ale wielkiej troski o pana U to nie wykazano jakoś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak , na IOMie jest i jeszcze go wykąpali...

      Usuń
    2. No tak,to może być argumentem.
      Być może z tego powodu nie byli w stanie wykazywać tej troski dłużej niż sprawdzenie tętna.

      Usuń
    3. Oni wiedzieli, że U jest twardy. Nie pierwszy raz mu życie ratowali...

      Usuń
    4. Jak ktoś nosi sweter z różowym słoniem,to z pewnością jest twardy ;)

      Usuń
    5. Albo sentymentalny...

      Usuń
    6. mnie ten Patologia Man bardzo seksowny się wydał, gdy tylko przeczytałam o tym różowym sweterku ze słonikiem
      a jak pomyślę, że on taki czyściutki, wykompanejszyn achhhh rozmarzyłam się
      ;PPP

      Usuń
    7. Viki, może nawet ogolony?

      Usuń
    8. i z pewnością walnięty

      Usuń
    9. a co z jego pępuszkiem? farfocle wygrzebane i teraz blyszczy pewnie...

      Usuń
  34. Jak przeczytałam co ta N mówi o kotku to od razu wiedziałam, że winna! Dobrze, że ją przyskrzynił inspektor, ale dumna jestem, że to kot jest był taki mądry i odważny, aby po zaułkach prowadzić swój nowy personel. :)
    Brawo, Mika, rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komisarz Odys na tropie :)

      Usuń
    2. Dzięki Gosianka!!
      Rucianka, świetny podtytuł:)) Myślę, że Odys odegra jeszcze znaczącą rolę w Kronikach:)))

      Usuń
    3. Mam nadzieję że Tropik nie poczuł się urażony ;)

      Usuń
  35. Ja sobie dzisiaj mój szary dzień ubarwiłam książkami :))) Pod hasłam "Pociąg do książki " na naszym odnowionym Dworcu Głównym odbywają się Targi Dobrej Książki . Uczta dla oczu i ducha i ceny niższe niż w ksiegarniach od 15-40 procent ,oprócz tego wyprzedarz starszych edycji po 5-10 zł .Hana a jak ciekawie wydawane i ilustrowane są te książki ! Hana Ty powinnaś tu być :))) Ale kupiłam coś dla ciebie ,ciekawe jak ci się to spodoba . Szłam z nastawieniem ,że nie mam pieniędzy ,więc w tym roku nic nie kupuję ,idę tylko chłonąć atmosferę . Ale jakieś pieniądze ze sobą wziełam ,no i jak to siem skończyło ? Macie racje :)))) Ale kupowałam głównie na prezenty :))))

    OdpowiedzUsuń
  36. Marija, jeśli idzie się w takie miejsce, to nie ma siły, żeby w kieszeni ostały się jakiekolwiek zasoby. I jeszcze dla mnie... jesteś kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija,nie kuś bo wsiądę w pociąg.Od dziecka mam słabość do książek.
      Teraz mam też kundla,niestety elektroniczne książki też tanie nie są.

      Usuń
    2. Przyjeżdżaj Rucianka ,to co prawda nie jest ta atmosfera ,jaka była w Muzeum Architektury ,ale też warto :))))
      Elektroniczne książki nie mają ciekawych ilustracji :))))

      Usuń
    3. Kundel ma swoje zalety i wady.Tak samo jak audiobooki.Korzystam ze wszystkich możliwości.
      Kiedyś częściej słuchałam radia,teraz za dużo reklam, bicia piany i przypadkowej muzyczki.

      Usuń
    4. ufff przebrnełam, ale z radościom, bo ja Was kocham czytać P

      w Trójce leci własnie pierwsza licytacja i najnowsza wersja Karpia roku
      od 5 lat już ich słucham i nie wyobrażam sobie tego przedświątecznego okresu bez "Przyjaciół Karpia"

      Usuń
    5. zapomniałam, ja do księgarni powinnam wchodzić goło i boso, bo w inszym razie wychodzę z torbami ;P

      Usuń
    6. acha, zjadło mi cyferkę ://
      słucham Karpia i licytacji od 15 lat i jestem pewna, że więcej nas tu takich : }

      Usuń
    7. Trójki słucham fstyt się przyznać od kiedy - siłą rzeczy z Karpiem jestem od początku! Był taki okres parę lat temu - jak Niedźwiedź sobie poszedł. Ja też wtedy poszłam, bo nie dało się słuchać. Ale po próbach z różnymi innymi stacjami, które są dla mnie nie do zniesienia - pokornie wróciłam do Trójki. I tak już zostanie. Nawet reklamy im wybaczam, nie ma ich aż tak dużo jak u innych.

      Usuń
    8. Hana-, Viki - mam tak samo.
      Sluchalam Trojki od wczesnego dzicinstwa,bo mama moja , byla i jest, jej namietnym sluchaczem.

      Usuń
    9. kundelek to dla mnie skarb, bo jak jestem w pracy i czekam, lece gdzies, czekam gdzies, jestem wieziona gdzies to zamiast nosic wory ksiazek to mam szczuplego kundelka. ale tak, jak sa obrazki to ksiazka z papieru jest jedyna... rucianka - pamietam ale mi przypomnij i tak i tak!

      targi ksiazki to samo niebezieczenstwo...a radia polskiego nie slucham....tak jak nei ogladam polskiej telewizji....hhhmmm

      Usuń
  37. Viki, ja też. Wchodzę z torbami i wychodzę jeszcze bardziej z torbami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś, Kurki !!!
      muszę wymyślić nazwę- markę dla moich loftowych lamp, takich ze starej fabryki
      potrzebuję coś wymyślić, bo muszę założyć konto na etsy, ebeju i allegro
      pomóżcie kreatywne Kurki plissss

      Usuń
  38. Viki, gdzie ją można zobaczyć? Lampę?

    OdpowiedzUsuń
  39. Viki, ślij mi mailem, jeśli nie da się inaczej. Ale zobaczyć mus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdjęcia będę mieć jutro, wczoraj byłam u fotografa
      ale to w sumie nie ma znaczenia
      to będą stare loftowe lampy

      Usuń
    2. Let There Be Light!
      Guiding Light
      no i oczywiscie Lux Torpeda ;))))

      Usuń
    3. :DDDD
      Lux Torpeda, to Ty, opakowana jezdeś ;P

      Usuń
  40. Dziefczynki, do roboty! Kombinujemy nazwę dla Viki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest jedna nazwa zajęta-
      ligtovo - idealna :/
      to musi być nazwa własna, bo z la sillą zrobiłyśmy błąd, trudno nas wyszukać, bo to nazwa pospolita

      Usuń
  41. E, Viki, podpadli mi z mety pisząc "żyjące we wspólnej symbiozie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. qurka, nie kumam, kto ????

      Usuń
    2. Współistnieli we wspólnej symbiozie:)

      Usuń
    3. Viki, weszłam na stronę ligtovo i tam piszo tak o lampie Milo.

      Usuń
    4. nooo taaaak
      ideologia musi być ;PPP

      Usuń
    5. Lux Torpeda podobie mi się!

      Usuń
  42. Uff...prawie skończyłam. Tort gotowy, co można było zrobić dzisiaj zrobiłam, jeszcze prezenty popakować i mogę jutro rodzinkę gościć. W głowie mam pustkę i nie wiem jak takie lampy wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ewcia, podobne do tej
      http://allegro.pl/wielka-przemyslowa-lampa-emalia-odnowiona-faktura-i4864485586.html

      ale moje mają szklany klosz od spodu i metalową siatkę
      są ładniejsze :P

      Usuń
  43. Inspiracje z laciny:
    Lumenloft
    SimplyLuce

    Simplylight
    Lumenspace
    Illuminateme
    Brightlove
    Brightloft
    Simplybriht

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Simplybright
      Illuminate me(krude grupa rokowa taka jest)

      Usuń
    2. Kaśka, paduam
      serio, zajebiaszcze ;P
      posprawdzam czy ktoś już takich nie użył

      Usuń
    3. Wszyckie zglowy, ale jak zaczelam sama wpisywac, to chyba wiekszosc zajeta..

      Primolight
      Monlumiere
      Atticbright

      Usuń
    4. Fajne szfystkie, ale nie za trudne? Nie każdy przecież kuma?

      Usuń
    5. Lumenloft
      Birghtloft
      Atticbright
      są ok :}

      Simply Bright- tak się nazywa jakaś farba do włosów
      inne też zajęte lub podobne
      Dzięki:***
      ale myślcie jeszcze Dziewczątka ;)

      Usuń
  44. no wiec, bedac zachlannom Malariom, czuje niedosty, chce wiecej Odysa, chce wiecej naszego idola z rozowym sloniem, wiecej tytanu i babeczek, moze pieczonych z maki - maki a nie truposzczakow, w ogole chce wiecej....Mika sie chyba nie wykrecisz, jak w szpitalu nie bedzie pani z fobiami albo innych atrkacji to spisz jakis konspekcik .....

    ta baba od babeczek to od razu nam rzeczywiscie wpadla w oko jako podejrzana. a poza tym jak sie mozna tak do kota zwracac????

    ja dzis zapozniona zupelnie a do tego oczeta mi sie kleja, pol dnia na ceramice (wyklad mielismy dzis, o szkliwieniu i leze zupelnie...jest TYLE mozliwosci, ze do konca zycia bede robic eksperymenty....) a pol na zleceniu...z ktorego mocno srednia kasa bedzie...nawet a kurs ceramiki w styczniu nie starczy.....

    OdpowiedzUsuń