czwartek, 19 marca 2015

Zuzanna i nimfy

Zuzę poznałam (na razie wirtualnie) u Mamalinki i Graszki, przy okazji emocjonującej historii Kudłaczka. U Gosianki Zuza napomknęła coś o swoich ptakach, ja poprosiłam o zdjęcia i proszę! Wraz ze zdjęciami dostałam tę oto przepiękną opowieść.

Dwadzieścia lat temu mój mąż zachwycił się zdjęciem papugi nimfy w gazecie i opisem charakteru tych ptaków. Nie zgodziłam się na jednego. Jednemu byłoby smutno, tłumaczyłam. Muszą być dwa.
No i stało się. Przybyła do nas parka i jeden pokój został zamknięty dla kota. 
Któregoś dnia jedna papuga / chłopczyk / zaczęła skubać sobie piórka pod skrzydełkami. Wpadliśmy w popłoch, że może chora. Wezwaliśmy weterynarza. Przyjechał pan Andrzej Kruszewicz, przyszły dyrektor warszawskiego zoo i autor książek o nimfach. Stwierdził, że nasza papuga jest całkowicie zdrowa, a skubie się, bo jej gorąco.
- Macie państwo przepiękną samiczkę . A jakie wspaniałe warunki mają ptaki. Nie są zamknięte w klatce i do tego wychodzą sobie na balkon zabezpieczony siatką. Szybko postawcie papugom budkę lęgową. Będą przecudne pisklaki. Każdy zoologiczny sklep je weźmie  - przekonywał.
Posłuchaliśmy. Wylęgło się pięć prześmiesznych brzydali. Rosły w oczach i po miesiącu zamieniły się w przepiękne ptaki. Radości z nimi było co niemiara. Rodzice wszystkiego je uczyli, pokazywali ciekawe miejsca w pokoju, uczyli jak wychodzić na balkon i potem z niego wracać.
Trzy miesiące minęły szybko i przyszedł moment oddania pisklaków do sklepu. Dzień ich przekazania był już ustalony ze sklepem zoologicznym na Nowym Świecie w Warszawie.
I wtedy zdecydowanie oświadczyłam mężowi i synowi - nie ma mowy. Ptaki u nas zostają.
Ludzie kupią jedną papugę i zamkną ją w klatce. Po takim wesołym dzieciństwie ptak będzie nieszczęśliwy. O dziwo, ani męża, ani syna przekonywać nie było potrzeby. Doszli do tego samego wniosku i wszyscy byliśmy szczęśliwi, że pisklaki zostają u nas na zawsze. Trudno, sprzątania sporo, ale za to sumienie czyste, że żadnemu pisklaczkowi nie stanie się krzywda.
Właśnie mija 20 lat od przygody z pisklakami. Część papug już nie żyje. Musieliśmy dokupić trzy nowe ptaki, ponieważ potworzyły się parki, a rozpacz po śmierci partnera, czy przyjaciela, bywała tak wielka, że trzeba było natychmiast temu zaradzić.
Nie wszystkie sposoby zapobiegania powiększaniu się papuziej rodziny zaczerpnięte z książek pana A.Kruszewicza / które nam osobiście podarował /, przyniosły zamierzony skutek. Mimo wytrząsania jajek i wkładania ich na dzień do lodówki, parę ptaszków jeszcze się wykluło. Ostatni maluch przyszedł na świat pięć lat temu. Oczywiście bez żadnej budki.
Teraz sztukę zapobiegania narodzinom mam opanowaną. Już żaden pisklaczek się nie wykluje.
Moja gromadka liczy dziesięć papug. Sześć z nich wykluło się u mnie. Zabawom, śpiewom i kłótniom nie ma końca. Nie ma smutnych dni. 
Najstarsza papuga Klementynka - chłopczyk ma 21 lat, dwie:  Balbina - chłopczyk i biała Szarlota - dziewczynka po 18 lat,  Aleksander - chłopczyk 17 lat, Lindunia - chłopczyk 13 lat, Amanda - chłopczyk 7 lat, Jeżyna - dziewczynka i Katerina- chłopczyk po 6 lat, Pingwin / bo nie fruwa / - dziewczynka 5,5 roku i najmłodszy Rozalinder - dziewczynka 5 lat. 
Nimfy to papugi mówiące, ale jakoś nie miałam cierpliwości ich uczyć. Klementynka wita mnie pięknym "kuku". Za to szczekanie psa, miauczenie kota, dzwonek telefonu i różne inne domowe dźwięki opanowały wyśmienicie, co często jest powodem różnych nieporozumień.  
Najpiękniej udają nasze kłótnie - można turlać się ze śmiechu.
No to tyle mojej opowieści. Mam jeszcze kilkoro podopiecznych na działce. Oddałam im do dyspozycji cały domek, w którym zamiast mebli stoi 12 kocich budek i wiszą koszyczki. Koty mają specjalnie dla nich zrobione wejście w drzwiach. Wchodzą i wychodzą kiedy chcą. Oczywiście na ich karmienie nas stać! Pomaga nam pewna pani, najprawdziwszy Anioł, która kotom oddaje wszystko co ma. 
Ja, Hana, dodam od siebie, że Zuza ma w domu także kota. Jakoś udało Jej się pogodzić te dwa odmienne światy. Drzwi do "ptaszarni" są oszklone i kot z wyżyn drapaka patrzy sobie na papugi. 
Bardzo dziękuję Zuzie za tę opowieść. Zwierzolubni są wszędzie! A Zuza to zwierzolubność zwielokrotniona!
Oddaję głos i wizję papugom:






 I suplement! A w nim wnuczka Grażyny z nimfą! Wygląda na troszkę zdziwioną!




 

168 komentarzy:

  1. Zuza nasza jest! Historia o nimfach grzeje moje serce. :)) miałam wiele papug w swoim życiu. Bardzo je kochałam. To moje zwierzęta z dzieciństwa, które rodzice kupili mi zamiast wymarzonego psa. Najcudniejsza i najmądrzejsza była Tutli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię papugi, chociaż nigdy nie miałam. One wydają mi się takie "ludzkie" chociaż nie mam pewności, czy papugi byłyby z tego zadowolone?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobają mi się ich imiona, hrehrehre, dla zmyłki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarlota, Aleksander, Rozalinder - ładnie:)))

      Usuń
    2. Przy nadawaniu imion płeć nie brana pod uwagę , w końcu co tam płeć ;)
      Coś mi się wydaje ,że najpierw były imiona a dopiero pózniej rozpoznanie pci :))

      Usuń
    3. Też mi się tak wydaje. Może Zuza wpadnie i nam to wyjaśni!

      Usuń
    4. no bo pewnie poznac co to, to nielatwe jest

      piekne ptaszki!

      Usuń
    5. U ptaków to chyba po ubarwieniu tylko? Czy jak?

      Usuń
  4. No, ładnie i cokolwiek przewrotnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widok papug siedzących na obrazkach niesamowity :))
    Swoich papużek nigdy nie miałam ,ale u przyjaciółki w Niemczech były papużki .
    Pamiętam jak w trakcie pobytu u niej ,papużka siadywała na moich albo koleżanki okularach i dziobkiem przeczesywała nam brwi ,fajne uczucie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak robiły i nasze! Mam zdjęcia jak biała papużka falista - ukochana przyjaciółka synka siedzi na jego okularach i zagląda mu w oczy :)
      A nasza Tutli uwielbiała jak się ją drapało pod bródką :))

      Usuń
    2. Dokładnie tak! Jak kotek, nawet oczka mrużyła z rozkoszy :)

      Usuń
    3. Jeszcze trochę, a oddam strych papugom! Tak mnie to urzekło!

      Usuń
    4. A wyobrażasz sobie jakby Czajnika urzekło??/ I Grażynkę???

      Usuń
    5. Matko, Mika, Czajnik świruje od patrzenia przez okno na wróble!

      Usuń
    6. Arte, pilnuję go bez przerwy. Z nim nie da się inaczej:)

      Usuń
  6. Marija, dbają o ich rozwój intelektualny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet sprzedawca w sklepie na Nowym Świecie nie był w stanie w 100 % stwierdzić czy to chłopczyk, czy dziewczynka. Szczęśliwie udało nam się, że dwie zakupione papugi były odmiennej płci. A że imiona poplątane nie szkodzi. Potem też okazywało sie, żę wyklute u nas pisklaczki są innej płci niż myśleliśmy. Pierwsze nadane imiona już na zawsze zostawały.
    Dzięki Hana !!!. Miło mi czytać o swoich Nimfach. Może mój list do Ciebie pomoże chociaż jednej papudze tego gatunku, i jej właściciele dokupią jej towarzysza, zmieniając jej życie ze smutnego w szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłabym czytać i czytać.Zuza jesteście niesamowici, wszystko pięknie przemślane, i te szklane drzwi, raj na ziemi dla tych cudnych ptaszków,a pewnie gdybyście tylko mogli to i woliery byście pobudowali:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zuza, oby tak się stało! Wiesz, nigdy nie myślałam o papugach w ten sposób - to znaczy, że powinny mieć towarzysza (-kę). Chyba w ogóle za wiele o tym nie myślałam, bo nigdy nie miałam ptaków w domu. Jakoś tak nie miałam i nie mam przekonania do zwierząt, a zwłaszcza ptaków w klatce. Nie wpadłam na to, aby oddać im pokój:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Zuza, jak długo żyją nimfy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nimfy żyją niby do 20 lat, ale niektóre osobniki dożywają i ponad 35 lat. U mnie najkrócej żyły dziewczynki, które znosiły ciągle jajka. Mimo starań, dawania im dodatkowego wapna, umarły . Jedna dziewczynka umarła mając tylko 5 lat, druga dożyła 12.

      Usuń
    2. A nie ma sposobu, żeby tak nie niosły? Bo rozumiem, że to je "odwapnia"?

      Usuń
    3. Trzeba samiczce dać siedzieć na jajkach. Jeżeli "postanowi", że musi mieć pisklaki, a właściciel zabiera jaj zniesione jajka, będzie znosić bez przerwy. Najlepszym sposobem jest zaraz po zniesieniu jednego jajka włożyć je do lodówki. I potem ciągle wymieniać. Z lodówki oddawać zniesione zabierać. I to wymiana musi być kilka razy. Samiczka siedzi na jajkach w nocy, a samczyk w dzień. Nie poznają, że jajka są już z nieżywym zarodkiem. Posiedzą sobie i im się znudzi. Jajko z Pingwinkiem włożyłam do lodówki tylko na dwa dni, ale tylko raz i ku naszemu zdziwieniu wykluł się ptaszek. Nie fruwa, ale za to jest mistrzem świata w szybkości biegania. No i łobuz z "niego" niesamowity. Z podłogi na wierzch klatki wchodzi w parę sekund.

      Usuń
    4. Czy to znaczy, że Pingwinek jest, ekhm, podmarznięty?

      Usuń
    5. Tak myślę. Gdy miał dwa tygodnie wezwaliśmy weterynarza. Myślałam, że może ma złamane skrzydełko. Weterynarz stwierdził, że żadnego złamania nie ma i będzie fruwał. A jednak nie fruwa. Zapomniałam mu powiedzieć, że jajko z nim było dwa dni w lodówce.

      Usuń
    6. Omamuniu, ale historia...

      Usuń
    7. O rany, biedny Pingwinek...

      Usuń
  11. Duże stadko, taka mała ptaszarnia. Zwierzolubni to nie tylko kociarze i psiarze:)
    Mój kolega kupił mamie arę, lubiłam słuchać jego opowieści o "papugu". Papug tolerował mamę, ojciec po domu musiał chodzić z kijem od szczotki, bo papug był zazdrosny i czasem ojca atakował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ara to już kawał ptaka! Nieźle chyba może dziabnąć!

      Usuń
    2. Może. Papug był zazdrosny o mamę. I ganiał też psa -wilczura. Teraz już nie ma konkurencji, bo tylko mama została.
      Ara to długowieczne ptaszysko. Kolega spodziewa się, że nie tylko rodziców przeżyje, a może nawet i jego. Nie wziął tego pod uwagę przy zakupie. Jak ten paug wyrywał sobie pióra, to nie z gorąca, ale ponoć ze stresu...oskubał się w pewnym momencie dość mocno. Miejsca mu nie brakuje, mieszka w domu z ogrodem i balkonem. Wzbudza zainteresowanie przechodniów siedząc latem na balkonie...

      Usuń
    3. Mnemo, ale on tak luzem siedzi? Bez zabezpieczeń?

      Usuń
    4. Na balkonie to nie wiem, w domu ma klatkę, ale otwartą i łązi gdzie chce. Podejrzewam, że balkon maja jednak zabezpieczony.

      Usuń
  12. Nigdy nie miałam papugi, tylko młodą kawkę, ale wypuściłam na wolność jak dorosła. Bardzo lubię je obserwować, ma rację Hana, one są ludzkie. Te Zuzy śliczne, mają takie "rumieńce".

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaskakuje mnie taka długa żywotność ,21 lat,to już piękny wiek, niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mialabym opory przed trzymaniem ptakow w domu, nawet gdyby mialy wlasny pokoj z wyjsciem na balkon. Ptak powinien miec przestrzen do swobodnego fruwania. Mieszkanie to za duze ograniczenie, a klatka to juz w ogole tortura.
    No i srajo w locie. :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Pantera, myślę, że ptaki, które od pokoleń żyją w ten sposób na wolności nie mają szans. Nawet nie myślę, bo to wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
  16. One są udomowione - jak kot i pies. One (koty i psy) to z natury rzeczy drapieżniki i też potrzebują przestrzeni. A jednak bez człowieka nie dadzą rady.

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna historia, Zuza, ty i twoja rodzina jesteście niesamowici! I tyle się dowiedziałam o papugach z twojego tekstu, nie miałam nigdy z nimi do czynienia. Koleżanka miała nimfę, ale był on bardzo agresywny i musieli go oddać.
    No i jeszcze ten domek dla kotów na działce... Nisko się kłaniam i serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nadejszła pora Drogie Kury. Nimfy na pewno już śpiom. Idę i ja:)
    Dziękuję Zuza, kontynuujemy jutro, bo temat się nie wyczerpał!

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowna opowieść! Zawsze było mi żal ptaków w klatkach, ale te papugi mają pokój i balkon! Mogą rozwinąć skrzydła:) No i piękne są!

    OdpowiedzUsuń
  20. Z okazji pierwszego dnia wiosny wszystkim Kurom składam najlepsze życzenia:))))
    Czy jesteście przygotowane na obserwację zaćmienia Słońca?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbowałam oglądać...
      Pogoda była piękna, niebo bezchmurne... wybiegałam co chwilę zza b był tylko taki biurka w pracy... ale bez okularów efekt był tylko taki, że czarne plamki skakały mi jeszcze przez godzinę przed oczami ;-)))

      Usuń
  21. Czołem Kurniku! Do zaćmienia pełna gotowość (chociaż czasem nachodzi mnie bez gotowości)! Czy dojrzę aby paprochy do sprzątnięcia w ogrodzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano, patrz w górę, a nie pod nogi:)) Tylko w porządnych okularach:)

      Usuń
    2. arte, kość ogonowa Ognio okazała się dużo lepsza!

      Usuń
    3. Ja oglądałam przez dyskietkę:)

      Usuń
  22. Och, te wspomnienia, miałam w swoim życiu wiele papug i nie tylko. Były też zeberki - słodkie trąbki. Pierwszą dostałam od przypadkowych ludzi którzy pomogli nam przy zepsutym na drodze aucie - stara syrena. Był to Kubuś, niebieska papużka falista. Miałam siedem lat i chciałam do niego samiczkę - tak trafiła Kasia żółta. I się zaczęło... Ale to długa opowieść o stracie, miłości i łasicy. Uwielbiam ptaki i jakbym miała warunki na wolierę to pewnie znów bym się zainteresowała nimfami bo są w dechę. Brawo dla Zuzy za decyzję o nie oddaniu maluchów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna, a jakbyś nam napisała swoją opowieść? To by była taka kontynuacja papuziego tematu? Bardzo proszę:)

      Usuń
    2. Bardzo chętnie, z tym, że nie mam zdjęć bo to były czasy bez cyfrówek...

      Usuń
    3. Luna, nie szkodzi, mamy wyobraźnię. Tylko pisz!

      Usuń
  23. Ale cudowna opowieść. Tyle fajnych zwierzolubnych odnajduje się dzięki Kurnikowi:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Co za opowiesci! Uwielbiam papugi:) Ale mialam tylko falista. Niedawno pogadalm sobie w skelpeie ze zwierzetami, z jedna taka, az mi sie plakac chcialo, bo wyraznie jej sie nie podobalo w klatce,

    Patrze na zacmienie przez lokiec Dorotki, pierwsza klisza , jaka mi wpadla w lapska:)
    Co za dzien! Dobrze, ze nie jestesmy straozytnymi Egipcjaninami..:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Kasia, hrehrehre, mnie też już się ściemnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja patrzę przez kość ogonową ogniomistrza! Dzięki Kasia, nie wiedziałam, że przez kość tak fajnie widać!

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakie cudowne ciputki!! I jak tam pięknie wszystko obesrane, całkiem jak u mnie! Mieszkam z czteroosobową rodziną nimfiastą nazwiskiem Skrzek. Tato Józef, mamusia Patusia oraz synkowie Puszek i Okruszek. ;>

    OdpowiedzUsuń
  28. Cześć Rodzino Skrzeków primo voto Ciputków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej nomenklaturze każdy ptok to ciputek ;> A wczoraj Józef miał imieniny!

      Usuń
  29. Rany, co za światło, a raczej jego brak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, prawda? W 1999 byłom nad Balatonem oglądać calkowite zaćmienie i właśnie to światło najbardziej mnie zachwyciło.

      Usuń
  30. Tak, Dodo, niesamowite wrażenie. Niby jasno, a ciemno, jakoś tak przytłaczająco i niepokojąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam wrażenie zimnego słońca... Dziwnie tak. Idę szukać kliszy.

      Usuń
    2. Mika po ptokach o tej porze, koniec zaćmienia przed 12.

      Usuń
    3. Mika, tak, wlasnie, slonce bylo, ale nie grzalo, brr.

      Usuń
    4. I takie światło było jak z jarzeniówki.

      Usuń
    5. I cienie rzucało jakieś krótkie...

      Usuń
  31. Światło się mnie nie podoba, takie przyćmione zgaszone kojarzy się z depresją. Jeszcze godzina tego "brudnego" światła.
    Opowieść o papugach piękna jestem wzruszona i ptakami i kotami tak się cieszę że zwierzolubnych jest więcej na świecie i nie przejmują się gadaniem nic nie czujących.
    Mieliśmy papugi faliste i kilka latały po całym pokoju, :) i zeberki też kilka gdy córcia mala była, Ptaki od lat chowane w Polsce w niewoli, na wolności zginęłyby w jednej chwili. Natomiast trzymanie w klatkach szczygłów czy innych małych ptaszków polskich zasługuje na porządne dupolanie "miłośników". Nie lubie zaćmienia.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak ładna ptasia historia:) Moja znajoma ma papugę i psa. Żyją w wielkiej międzygatunkowej przyjaźni:) Ta papuzia antykoncepcja mnie zaintrygowała. Jak widać na wszystko jest sposób:)

    OdpowiedzUsuń
  33. A jeszcze na koniec mojej opowieści napiszę skąd wziął się na świecie Rozalinder, skoro po doświadczeniu z Pingwinkiem powinnam być już mądra. Rozalinder to zaplanowany przez nas prezent dla Aleksandra, ojca Pingwinka. Aleksander miesiącami uczył Pingwinka fruwania. Można było się rozpłakać jak się widziało te starania. Aleksandrowi trzeba wynagrodzić tą straszną moją pomyłkę, stwierdziłam. Postawiłam pudełko z tektury i pozwoliłam mu wysiedzić ze swoją żoną jeszcze jedno jajko. Wykluł się śliczny ptaszek Rozalinder.. Został wykarmiony, wszystkiego nauczony, a potem Aleksander swoje zainteresowania z powrotem przerzucił na Pingwinka. Pingwinek - stara krowa, do dziś jest karmiony przez Aleksandra / oczywiście sam umie się wyrzywić /, i cały czas Aleksander ma go na oku. Jak czasem Pingwinek wejdzie pod klatkę, to Aleksander zaraz go szuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuza, szkoda, że co poniektóre osobniki tzw. ludzkie nie uczą się takich zachowań od ptaków.

      Usuń
    2. Od godziny się zaśmiewam z frazy "Pingwinek - stara krowa" i już ją widzę, jak pomyka szparko po podłodze, a za nią troskliwy tatuś ;> Cudnie o nich piszesz i cieszę się, że są jeszcze oprócz mnie inni "wariaci", co oddają ptaszynom cały pokój, żeby były szczęśliwe.

      Usuń
    3. Dodo, Twoje nimfy też robio co chco? W osobnym pokoju? Czy wszędy?

      Usuń
    4. Mają własny pokój, ale łażą wszędzie, czyli po drugim pokoju i kuchni. Często piechotą, co bardzo jest ucieszne.

      Usuń
    5. Ale przecież one nie korzystają z kuwety? Czy to znaczy, że wszystko jest obsrane - jak się byłaś wyraziłaś powyżej? I co z tym robisz? To nie jest nazbyt uciążliwe?

      Usuń
    6. Tak dokładnie wszystko to nie, tylko głównie w miejscach, gdzie najbardziej przesiadują. Trzeba po prostu często sprzątać. Dla mnie gorsze do sprzątania niż kupki są piórka. Oraz obżarta tapeta. Czekam aż zdejmą całą - najmniejsza na świecie ekipa remontowa.

      Usuń
    7. A, to nie tak źle. Obejrzałam sobie gadającego Arturka i się zakochałam na zabój. Alem za stara na tako papugę. Osierocę ją na bank, one długo żyją.

      Usuń
  34. Piękna historia i przepiękne papugi:)
    Mój kuzyn, przed laty, złapał papużkę falistą (zwiała komuś, siedziała na drzewie i było ryzyko, że zadziobią ją wróble.
    Papużka otrzymała imię Ciućka oraz klatkę, która nigdy nie była zamknięta - Ciućka latała swobodnie po całym domu.
    A najlepsze jest to, że ona... mówiła!
    Np. buzi daj :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja też mieszkałam z ptakami i uważam że są bardzo mądre i szybko się uczą.
    Zawsze bardzo chciałam mieć jakiekolwiek zwierzątko ale w domu były z tym trudności.
    Ale kiedyś Mama przyniosła do domu ślicznego żółtego kanarka Kubusia.
    Trafił do nas w smutnych okolicznościach, zmarł mąż Mamy koleżanki z pracy.Był hodowcą i jego kanarki zdobywały nagrody na konkursach ptasich treli .
    Klatki zajmowały cały pokój i koleżanka postanowiła zlikwidować hodowlę.
    Muszę lecieć do garów bo kartofle się dogotowują.
    Poględzę dalej,jeżeli kogoś to interesuje :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Oczywiście rucianko,chętnie przeczytam ciąg dalszy !

    OdpowiedzUsuń
  37. Rucianko, bardzo! Chyba już obiad wydałaś? Teraz możesz ględzić do woli, a nawet ponad! Plissss...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydałam,teraz czas na kolację.

      Kubuś zwany Kubkiem pięknie śpiewał i oczywiście był najmądrzejszym kanarkiem na świecie.
      Tata zrobił mu dużą klatkę.Wtedy głównie w sprzedaży były takie w których mieściły się tylko dwa patyczki.
      Tak luksusowe jak szklana kula dla rybek :(

      Usuń
  38. Ale fajna opowiesc :) Bardzo bliska memu sercu. My też papużkowe ludzie. Mamy jedną nimfę, już 13 lat ma i była najpierw moja, bo monsz mi ją podarował na urodziny. Ale ona chyba o tym nie wiedziała, bo sobie wybrała córkę za parę i tak już razem są od lat, zakochane w sobie... :) Moja nimfa została nazwana Krysią, na cześć takiej jednej mojej siostry bliźniaczki, a potem się okazalo że to nie jest dziewczynka hehehehe. Ale imię już zostało, w końcu był kowboj Zuzia, to papug Krysia też może być.
    No i kanarki miałam, jako dziecko, tak jak rucianka... No i jeszcze rozelle tyż. Teraz to już tylko jedna z nami jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam.
      Klimek i Klementynka.

      Usuń
    2. No pierwszy to był Kajtuś przybłęda. Znaczy przylatęta, czy jakoś tak...

      Usuń
    3. Annavilma, to był przylot. Arrival.

      Usuń
    4. A u mnie potem był Franciszek Józef,wybrany z powodu krzywego pazurka.
      Uparłam się właśnie na niego. Martwiłam się że takiego ptaszka nikt nie zechce a ja go będę kochać podwójnie.
      No i faktycznie tak było.
      Niestety po wielu latach pazurek odezwał się i choroba zaatakowała łapki. Jeździłam z nim przez całe miasto do kliniki na Grochowie,do Katedry Drobiu ( czyli już wtedy wiedziałam dokąd trzeba ;)) .
      Nie zawsze udało się wepchnąć z klatką do tramwaju,zwłaszcza w godzinach szczytu,ale jakoś sobie radziliśmy.Wtedy jeszcze nie było wielu wetów znających się na ptakach.
      Franeczek bardzo grzecznie znosił wszelkie zabiegi takie jak moczenie łapek w różnych roztworach,między innymi nadmanganianie potasu. Po prostu stał w miseczce tyle czasu ile było trzeba.
      Oczywiście nie muszę dodawać że tylko okazjonalnie mieszkał w klatce.

      Usuń
    5. Rucianko, i co dalej? Co? Nie dawkuj tak!

      Usuń
    6. Wyżej też jest kawałek.
      Co przysiądę to coś skrobnę.
      O zwierzakach mogę gdakać bez przerwy.

      Usuń
  39. Annavilma, czy Krysia gada? Z buendami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gada. Ale dzwoni jak telefon. No i naśladuje kichanie. Ale tylko córki. A kiedy wychodzi z klatki to nie chce latać, tylko spędza czas na głowie mojej córeczki. Obojętnie czy to godzina czy trzy. Tak już ma ...

      Usuń
  40. Boszszsz, dała sobie wejść na głowę!

    OdpowiedzUsuń
  41. Prawdziwa Love Story ;-)))
    Mój dziadek miał kiedyś hodowlę kanarków ale nie wyobrażam sobie ptaków w moim domu... Nie przy Myszce ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  42. Dzisiaj 12 km...a teraz to wyraze moj absolutny zachwyt Zuza i jej ptaszarnia - nimfarnia...czegos takiego nie widzialam i nie slyszalam..Nimfy tez sa lubiane w Wenezueli w domach ale w tej ilosci!!!!kiedys odwiedzilam kolezanke moja, miala taka nimfe, ktora sobie chodzila wolna po domu, a bylam z moja wnuczka Paola na wizycie, owa nimfka usiadla na ramieniu Paoli i stamtad nie schodzila, biedna Paole sparalizowalo z wrazenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miala wtedy trzy latka!

      Usuń
    2. Moj wujek ma takie zdjecie, z Brazylii. pamietam, ze ocz nie odrywalam od tej foty, wuj z nimfa na ramieniu, jak ja mu zazdroscilam..

      Usuń
  43. Ale fantastyczne te wszystkie ptasie opowieści! Niezwykłe jesteście, Kury od Ptaków!
    Koniecznie musicie zobaczyć to wideo na You Tube : https://www.youtube.com/watch?v=lAIm1gFjmdM na dowód wspaniałej współpracy papuzio-psiej:))

    OdpowiedzUsuń
  44. Fajne te papugi, też myślałam kiedyś co by sobie sprawić, ale w domu rodzinnym nie przeszło- bo "się męczą", bo śmiecą, bo śmierdzą....
    A teraz mam kury...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tupaja, kury spoko dorównują papugom. Może nie siadają na ramieniu i nie przeczesują brwi, ale za to potrafią trawnik zrównać z ziemią/kamieńmi.

      Usuń
  45. Ale ptaszorów!Śliczne są,pośmiałam się trochę z Waszych papugowych historii.Mojej koleżanki córcia,będąc dziewczynką uwielbiającą zwierzęta/ma to do dziś/miała kanarka,którego nauczyła robić...przewroty do tyłu.W moim mieście jest sklep dla zwierząt.W sklepie tym mieszka gwarek,który wita klientów mówiąc;dzień dobry.Oczywiście klienci odpowiadają mimo,że przy ladzie nie ma sprzedawcy:)

    OdpowiedzUsuń
  46. Qrcze, nie mam żadnych ptasich doświadczeń! Czuję się niepełna!

    OdpowiedzUsuń
  47. Oglądała, a nawet dużo więcej!

    OdpowiedzUsuń
  48. Gwarek w jednym ze sklepów zoologicznych skrzypiał jak niedomknięte drzwi. Każdy kto wchodził wracał żeby domknąć Też się nabrałam.

    OdpowiedzUsuń
  49. A żako Einsteina znacie? To popatrzcie: https://www.youtube.com/watch?v=eawfoMHyUHQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze żako Artur, też cudnie gada i w dodatku po polsku :) https://www.youtube.com/watch?v=DGSp2Not_Ss

      Usuń
    2. hehe,właśnie mnie ubiegłaś,Arturek jest uroczy.

      Usuń
    3. jaki słodki buziak... :))

      Usuń
    4. Chyba Kury utopiły Marzannę i poszły spać.

      Usuń
    5. Arturek jest boski :))))))))))

      Usuń
    6. kocham Arturka mocno mocno :)

      Usuń
  50. Chętnie utopiłabym naszego sołtysa zamiast Marzanny. Ale nie utopiłam i dlatego nie śpię. Z żalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie należało go dyskryminować z racji płci,teraz ponosisz tego konsekwencje w postaci braku snu.

      Usuń
  51. Ja jegoż dyskryminuję z wielu powodów. Ostatnio z powodu wyrżnięcia wiekowych topoli. W zmowie z gminą i bez pytania o zdanie wsiowych. To z powodu topoli nie śpię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I że taka topola mu na łeb nie spadła? Szkoda.

      Usuń
    2. Wiem jak boli , kiedy drzewa sa scinane, chodze po Kabatach i widze, ze z jakis niezrozumialych wzgledow niektore deby padaja pod ostrzami pil, sa zdrowe, maja raczek wiele lat, byc moze pod pretekstem zagrozenia dla spacerowiczow, ale mnie one na takie zagrzazajace nie wygladaja, wiele drzew ma jakies czerwone kropki namalowane na pniach, wyglada na to ze sa skazane....

      Usuń
    3. Hana, ktoś powinien mu zrobić stempelki na jajach
      rozżarzonym węglem ;P

      Usuń
    4. to tak a propos tych fałszywych stempli na sklepowych jajach, jakby sie która zdziwiał moim okrucieństwem ;P

      Usuń
    5. Sonic, stempel był jak najbardziej prawdziwy. Tylko jajo fałszywe.

      Usuń
    6. no tak, wiem, ino tak to ogólnie potraktowałam jako fałszowanie

      dobra, on też jest fałszywy, a nawet wredny :)

      Usuń
    7. Sonic, przede wszystkim durny...

      Usuń
    8. oraz bezczelny, bez serca, wyobraźni, drań, samolub, topolowy łajdak, ekologiczny bezmózg
      może być ? :)

      Usuń
    9. Pięknie, kurna, pięknie!

      Usuń
  52. Topole są kruche, czasem się przewracają, wszystko to wiem. Sołtys argumentował, że gałęzie lecą na pole. Przecież można było przyciąć gałęzie, które zagrażały czemuś (?). One miały spokojnie ze 150 lat, może więcej i ze dwa metry w obwodzie. Zostały pnie - zrobię zdjęcie, zobaczycie. Może jeszcze hrabia Chłapowski je sadził - to jego tereny. Zmiana w krajobrazie jest szokująca! Do tego stopnia, że kiedy ktoś do nas zmierza od tamtej strony, jedzie dalej i błądzi! Topoli było kilkanaście. Nie mogę o tym spokojnie myśleć. Oczywiście nikt mnie nie pytał o zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziędobry ! ... A miał pozwolenie na ścięcie drzew ? Bo jak samowolkę zrobił, to z torbami pójdzie. Co prawda topole są "najtańsze" w cenniku, ale mówisz, że one były wiekowe. Więc może jeszcze w dodatku zabytki przyrody. Dowiedz się ! Nie darowałabym mu tych drzew !

      Usuń
    2. Nakopalabym mu do dooopy, temu ktory wycial. Och, jak mnie zloszcza takie historie!

      Usuń
    3. Nie zrobił samowolki i to tym bardziej mnie oburza. Od ręki dostał zgodę z gminy. Podejrzewam, że nikt nawet się nie pofatygował na wizję lokalną.

      Usuń
  53. U nas wycięto dwie wielkie topole bez nich łyso jest, ale jest łyso wycinaczom, bo topole na pniach odrastają, mają już niezły gąszcz gałęzi no i co z tego że nisko przy ziemi? Jak się im czas da dadzą radę wyrosnąć pod niebo same. Tak się cieszę z tych gałęzi że przechodząc głaszczę je.
    Jeśli facet nie miał pozwolenia nieźle beknie razem z gminą.

    OdpowiedzUsuń
  54. Hana wysle zdjecia wnuczki z nimfa, zrobi sie milej...poszukaj na @

    OdpowiedzUsuń
  55. Odpowiedzi
    1. Nikola, zobacz teraz! Dołożyłam suplement!

      Usuń
  56. Hana, Ty powinnaś zostać sołtysem.
    Ze wsparciem kurzej bojówki zrobiłabyś porządek.

    OdpowiedzUsuń
  57. Rucianko, nawet gdybym wystartowała, nie mam szans. Jestem łobco i miastowo. Nie dogadam się z tymi ludźmi, to jakbyśmy rozmawiali różnymi językami. O dupie Maryni, to i owszem, ale na tym koniec. Dlaczego od 40 lat nie ma innego kandydata? Bo im się nie chce chcieć! Po co? Użerać się o nie swoje sprawy? Lepiej dupsko usadzić przed tv, piwo w łapę i biołum kiołbase na kolacjum. I pomstować na rząd i obowiązkowo na Unię. Co kogo obchodzą topole? Gdyby wieś była większa, to na pewno znalazłby się ktoś, komu topole nie są obojętne. Ale to maleńka wioseczka, ledwie 17 domów. Nie ma z kim gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda gadać,trzeba zastosować dyktaturę.
      Hana,nie wierzę że nie umiesz wziąć pod pantofel jeszcze 16 domów ;)
      Dzielna Kura jesteś :)

      Usuń
    2. Od początku nawijam o dyktaturze i nikt mnie słucha! Chyba jednak kiepski ze mnie dyktator:(

      Usuń
    3. Gdybym mieszkała bliżej,to bym Ci pomogła.
      Mam duszę dyktatora i tyrana.

      Usuń
  58. Ale fajne zdjęcia dziewczynki z Nimfą. Obie śliczne. A Nimfa zupełnie jak moja Szarlota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczynka chyba kapkę się boi:)

      Usuń
    2. Każdy czułby się nieswojo przy pierwszym takim bliskim spotkaniu. Najfajniejsze jest wrażenie jak trzyma się papugę na palcu i te wielkie paluszki papugi mocno się trzymają.

      Usuń
    3. Też słyszałam, że gdzieś w Ameryce Nimfy chodzą po ogrodach. Ale wtedy mają podcinane piórka, żeby nie odfrunęły, Ta Nimfa na ramieniu dziewczynki chyba ma podcięte, bo Szarlota ma dłuższy ogon, co łatwo można porównać, bo zdjęcia są obok. No i widać, że Nimfa młodziutka. Ma gładziutkie pióreczka.

      Usuń
    4. Za chwilę zacznę marzyć o papudze:)

      Usuń
    5. Szarlota była kupiona w wieku 2,5 lat. Sprzedawca w sklepie opowiadał, że przywiózł ją do sklepu hodowca specjalizujący się w hodowli białych ptaków. Szarlotę, mimo, że jest taka piękna i ma takie bardzo czerwone kółeczko na policzku, oddał do sklepu, ponieważ nie była wogóle zainteresowana znoszeniem jajek. Po paru latach pobytu u nas Szarlota zniosła jajko w tym samym czasie co inna papuga i w tym samym pudełku. Nastąpiła zgoda dwóch dziewczynek i ich mężów, Szarlota siedziała razem z druga samiczką, która zniosła dwa jajka. Wykluły się dwa pisklaczki, którymi opiekowały się cztery ptaszki wspólnie, w wielkiej zgodzie. Niestety przyjaciółka Szarloty umarła i Szarlota stała się jedną mamą dla pisklaków. I to jaką mamą! Do dziś Jerzyna i Katerina przylatują do Szarloty, a ona rozczesuje im czubeczki. Szarlota jest przekonana, że to jej dzieci, choć zupełnie są do niej niepodobne.

      Usuń
    6. Tak , tak, papuzki w Wenezueli maja podciete skrzydelka i chodza sobie po obejsciach..ta papuzka nalezy do mojej znajomej i porusza sie po domu i po ogrodzie bez ograniczen...

      Usuń
    7. zuza, czytam to wszystko jak bajkę
      gdy moja najmłodsza dzisiaj zobaczyła Arturka to zażądała papużkę:)

      Usuń
    8. Pięknie Zuza pisze o swoich pieszczoszkach.
      Jak o małych ludzikach.Ja właśnie tak lubię :)

      Usuń
    9. Bo to są prawdziwe krasnoludki, a nie żadne ptaki.

      Usuń
    10. Prawda? Każdy ma własną malutką osobowość. A piputek na dodanych zdjęciach całkiem jak mój Okruszek wygląda. Ale moje ptaszki są dzikusy niewychowane.

      Usuń
    11. To byłom ja, Dodo zalogowane.

      Usuń
  59. U mnie znów powycinano drzewa, piekne wiekowe dęby przy kosciele... tym razem zrobił to ksiadz, bo bał sie, ze mu na głowe spadną i czaszkę uszkodzą, a ludzie jeszcze mu w tym pomagali, cieszac się,że tak dobrych zmian dokonuje!.
    A mnie dusza wyła! Wszędzie gdzie sie nie obejrzę widze powalone drzewa i szlag mnie trafia!

    OdpowiedzUsuń
  60. Amelio, mnie niezmiennie dziwi to, że ktoś durny może wpaść na pomysł wyrżnięcia w pień (nomen omen) wiekowych drzew, ale bulwersuje, że ktoś, kto powinien WIEDZIEĆ ochoczo wydaje zgodę. Ludzie wycinają drzewa z absurdalnych pobudek - np. takich, że liście lecą...

    OdpowiedzUsuń
  61. Przepiękne zdjęcia i wspaniałe komentarze - pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  62. halo, Kury, nowy wybieg czeka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjnie gdaczę do siebie.
      Dziwne że Opakowanej nie ma.

      Usuń
    2. Opakowana chyba podróżuje.

      Usuń