Nabyłam drogą kupna w Skarpecie fantastyczną książkę (też mi się coś
od życia należy). Książka nosi tytuł "Dobre maniery w przedwojennej
Polsce - savoir-vivre-zasady-gafy" autorstwa Marii Barbasiewicz. Jest
przepięknie wydana, z ilustracjami, zdjęciami - perełka! Nie
przeczytałam jej jeszcze, bo i kiedy, ale już pierwsze przeglądanie jest
smakowite. Na przykład taki rozdział "Co przystoi kobiecie", a w nim
omówienie pozycji niejakiego Mieczysława Rościszewskiego pt. "Panna
dorosła w rodzinie i społeczeństwie. Podręcznik życia praktycznego dla
dziewic polskich wszelkich stanów (...). Wskazówki, dotyczące zachowania
zdrowia, humoru, pogody ducha i poglądów na przebieg różnych nowych
zjawisk w rodzinie, towarzystwie i społeczeństwie. Rola i obowiązki
przyszłych żon, matek, obywatelek. Panny na wydaniu i kobiety samoistne.
Przegląd życia panien dorosłych od chwili ich wejścia w świat aż do
wyboru męża i utworzenia własnego ogniska". Etapy życia dziewicy polskiej opisał Rościszewski w kolejnych częściach swego poradnika. Każdy etap miał swoją nazwę: Poczwarka, Motyl, Gosposia, Westalka, Kobieta pracy (chodziło o robótki ręczne) i Wybranka. Na Wybrance życie dziewicy się kończy, gdyż zapewne na tym etapie przestaje nią być.
Na
początku XX wieku pojawiły się wszak kobiety samoistne. Lekko nie
miały. Autor poradnika "pannom pracującym a opuszczonym" zalecał ostrożność w wyborze mieszkania i znajomości, gdyż konsekwencje niewłaściwego środowiska mogą się dla nich okazać zgubne.
Kobiety samoistne uprawiały wtedy "zawody manualne", nie wymagające
większych kwalifikacji. Pracowały w biurach i urzędach jako maszynistki,
stenotypistki, zasilały szeregi "panien sklepowych". Paradoksalnie do
poprawy ich sytuacji przyczyniły się dwie wojny. Łatwo to uzasadnić,
każda para rąk była potrzebna. Potem już miały z górki, albo tylko im
się tak wydawało. W każdym razie dzięki nim możemy teraz być sobie
samoistne do woli, ale czy zawsze jest to takie fajne?
Osobiście jestem znów na etapie Poczwarki. A jak tam u Was Dziewice Samoistne?
Jeżżżu, ja z nim dzisiaj nie wytrzymam, z tym bloggerem. Czy ktoś mnie widzi? Słyszy???
OdpowiedzUsuńZeżarło mój komentarz...
OdpowiedzUsuńI nie widać nowego wpisu ino stary u mnie na blogu przynajmniej
UsuńNo właśnie. A napisz coś u siebie i zobaczymy, czy pokaże. Taką próbę mikrofonu zrób. Cokolwiek, potem wykasujesz.
Usuńok,daję
Usuńdałam.
UsuńHana pokazał sie u mnie Twój, a mój u Ciebie nie:) Blogger fiksuje, ma opóźnienie pewno. Zerknij na mojego i kasuję, bo te słodkości zostawię na zaś.
UsuńWidziałam! Dzięki!
UsuńHej Hanuś, ja Cię widzę ale na blogach dalej wisi stary post.
OdpowiedzUsuńWeszłam sobie popatrzeć co się dzieje w Kurniku, a tu nowy wpis.
No właśnie wiem. Nie wiem, o co chodzi, niewiele tu jest do zrobienia. Co mogłam, zrobiłam, buuuuuuu!
UsuńWszystko zeżarło. Nie wiem, o co cho?
OdpowiedzUsuńNie pomogę niestety,na blogach się kompletnie nie znam, tylko czytam i czasem koment skrobnę :((
UsuńNie mam pojęcia o co biega temu głupkowi bloggerowi
Hanuś u Gosianki sie wyswietliło to może i dalej ruszy
OdpowiedzUsuńMam z tym głupkiem na pieńku od miesiąca! Komentować chce mnie oduczyć. Bardzo interesujące rzeczy przeczytałaś. Jestem samoistna, ale nie dziewica. O takich też jest?
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś stare Bluszcze, jakiś facet udowadniał, że kobieta zajmująca się nauką, nie jest zdolna do prowadzenia domu.
Ruszył dziad kostorpaty.
OdpowiedzUsuńEwa2, o samoistnych nie-dziewicach źródła milczą. Widocznie na początku wieku o takich występnych nikomu się nawet nie śniło.
Może, alem ja nie występna przecież, nie z własnej woli samoistna. Buuuu...
UsuńPewnikiem takie w domu siedziały, koroneczki robiły i haftowały, za kobiety pracy uchodziły. O i jeszcze plotkowały pewnie.
Nie-dziewica nie z własnej woli też???
UsuńA nie! Z tym ochota była.
UsuńTom z ulgą odetchła:)
UsuńJuż widać. Będzie git! :)
OdpowiedzUsuńAle książkę wyhaczyłaś wspaniałą! Ja jestem na etapie psa Pluto i muszę iść natychmiast odpocząć. :) Będę podczytywać wasze gdakanie. :)
Gosia, ale zara, moment! Jakiego psa Pluto???
OdpowiedzUsuńPies Pluto- znaczy się wypluto, zmenczona taka...
UsuńAaa, to się człek całe życie uczy!
UsuńA książkę wyhaczyłam po kumotersku - ma się władzę, nie?
OdpowiedzUsuńKsiążkę wyhaczyłaś w moment!:)
OdpowiedzUsuńJa to na pracującą wychodzę, z tymi robótkami:))
Jak paczę w lustro to ani chybi Poczwara ze mnie:)
UsuńZe mnie to juz chyba Poczfara. :(
OdpowiedzUsuńA Westalki to tu żadnej nie ma???
OdpowiedzUsuńTylko Pracujące, Poczwary i Samoistne? Nie wierzę!
OdpowiedzUsuńA Motyl? A Wybranka? A Gosposia? Bo ja to łączę w sobie szfystkie kategorie!
OdpowiedzUsuńMam za sobą wszystkie wymienione etapy życia dziewicy i niedziewicy, no to co , teraz trza się szykować do piachu?
OdpowiedzUsuńJakieś bardziej optymistyczne prognozy???
No dzie, Iza, kto mówi, że do piachu! Jako samoistne, dopiero teraz mamy szerokie perspektywy!
OdpowiedzUsuńBuuu, jakoś ich teraz nie widzę, ale może wzrok już nie ten?
UsuńTaaa, Iza, to kwestia wzroku, jasna sprawa.
UsuńA ja lubię być samoistna...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za czymanie kciuków za moje dawanie sobie w żyłę w szpitalu, pisałam pod poprzednim postem. Dzisiaj jednak nie obyło się bez problemów, okazała się, że 3 pań , w tym mnie, nie ma na liście do przyjęcia na dzisiaj... Z izby przyjęć wysłali nas na oddział, żeby uzgodnić czy nas przyjmą i czy są łożka, potem z powrotem na dół i czekać, w sumie zeszło półtorej godziny. Tak jakby nie mogły sobie przez telefon uzgodnić co z nami zrobić. No ale wszystko się w końcu udało. Lek chyba działa, chociaż ja tego jeszcze specjalnie nie odczuwam, ale wyniki badań są naprawdę OK, pani dr powiedziała, że jakby patrzeć tylko na wyniki to mógłby ktoś powiedzieć, że udaję, bo jestem zdrowa:)) Ale, jak mawiają moi weterynarze, nie leczy się wyników, tylko psa, w tym przypadku człowieka:))
Pozdrawiam wszystkich i idę spać, bo wstałam o piątej, fuj.
Ech, ta nasza "służba zdrowia" tylko do większej choroby doprowadza...
UsuńTrzymaj się Mika :) idź już spać, wypocznij, dobranoc :)
O jej Mika, był tylko G.? Jak wyście sobie tym razem dali radę? Chociaż on już też wprawiony. Godzina piąta jest bardzo fuj, fujowa.
UsuńJuż wtorek, to chyba jestem chyba ostatnia dzisiaj. Śpijcie dobrze wszystkie gosposie, samoistne kobiety, wybranki. POCZWAR w Kurniku nie ma!!! Lustra trzeba zmienić!!!! Szfystkie są dorodne kury.
Miko, mam nadzieję, że już dziś odpoczniesz po trudach wyjazdu do szpitala.
UsuńMika najważniejsze ,że idzie ku lepszemu :)))
Usuńcichutko wolam hurra hurra, coby nie zapeszac i takie tam :) ale ciesze sie, ze jest dobrze
UsuńWłaśnie wysłałam wierszyk na trójkowy konkurs o mercedesa, a co!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki:)
UsuńHana tym mercedesem to już na pewno przyjedziesz do Wrocławia ,no bo że go wygrasz to bezdyskusyjnie :)))
UsuńMarija, przyjadę w końcu, bele czym! Pomyślałam sobie, że jakby co, sprzedałabym tego mercedesa i... ale weszłam na stronę, zobaczyłam go i... eee... może pojeździłabym chociaż troszeczkę? Chwilunię? Tak ze 3 miesiące? Ech...
Usuńa jezdzij ile chcesz, a jak Ci sie znudzi, to trzymaj w nim kury. tez sie uciesza...pardon - mialo byc Kury i nie trzymac a wozic, rherheher
UsuńA kogut na dachu...
Usuńi wehikul pooblepiany piorami....a jako klakson - wiadomo co, kur-mobil! brzmi prawie jak wymyslne przeklentwo...
UsuńNie będzie mnie jutro Kurki i pojutrze dopiero wieczorem, o ile w ogóle. Z doskoku tylko:(
OdpowiedzUsuńTo dobranoc!
Trzymajcie kciuki, PrezesKura do mercedesa pasuje jak ulał.
OdpowiedzUsuńPewnie, że jak już nie porsze, to chociaż mercedes. Już Twój. Kciuki trzymamy.
UsuńAgniecha, dzięki! Już widzę, ile tego tam dostaną!
UsuńAgniecha, jeśli wygram, to jadę na objazd Kurników! I dam Ci się przejechać. Cieszysz się?
UsuńSzkoda wozu. Ja mam nie po drodze z biegami, mój automobil ma automat z tego względu. Ale i tak życzę Ci z całego serca żebyś wygrała. Zawsze możesz mnie przewieźć.
UsuńA nie wiem, może to i automat? Wtedy Ty mnie podszkolisz!
Usuńto mi daj. ja UMIEM jezdzic merkiem.
UsuńA pewnie, że Ci dam (pożyczę!).
UsuńMuszę przedtem jeszcze parę wierszyków machnąć, żeby zwiększyć sobie szanse! A potem możemy się rozbijać!
Usuńnie wierszyk, ale gdzies widzialam cos slicznego i nie wiem czy znacie - czesc modlitwy...znaczy koniec- ..i owoc zywota twojego je ZUS...
Usuńdzis mam dzien glupawek, moze dlatego, ze mam czas ogarnac chalupe, zaczac sie pakowac, nawet posadzic wogrodku troche jakichs cebulek. Jak wroce to pewnie cos bedzie roslo. Nie wiem co bo sa luzem , torebki wywalone i za licho nie pamietam CO to jest...a w ogrodeczku i zonkile juz kwitnom oraz szafirki!
Po poczwarce jest motyl, to moze dobrze wrocic do poczwarki...Dzien dobry !! slonce bedzie, jade sprawdzic na wies mazowiecka czy przylecialy juz bociany.
OdpowiedzUsuńMika! dobrze ,ze dziala to to co bierzesz! a jaka wspaniala masz pogode, sloneczko, sprawdzilam!
Dzień dobry! U nas - uwaga - 20 stopni w słońcu! Ale bocianów jeszcze nie ma. Lada moment nadlecą. Myślę, że są już w okolicach Pragi (czeskiej).
UsuńSłoneczko przepiękne, Tropik cały czas w ogródku i powywa do suczki sąsiadów:))
UsuńGrażynko, napisz jak rekonesans wiosenny wypadł, pięknego dnia ci życzę!
a ja jednak zabieram w wojaz kurteczke prawie zimowa (znaczy na nasza zime). moge nosic cienkie cus pode spodem.
UsuńZabierz, zabierz, bo to jeszcze, tfu! śnieg może ten, tego...
Usuńno wlasnie...do tego zadnej ppasaroleczki nie biore to i kapturek sie przyda...i zakladam, ze poniewaz biore kurteczke prawie zimowa to bedzie upal-nadupal. oby....
Usuńnie to ta ksiazka chyba wpadla w oko na gryzoniu...ale moze sie myle, moze zwyczajnei w ksiegarni Czarodziej (hrehre) , a w Skarpecie nie zauwazylam, ale teraz, po TAKIEJ recenzji zapalalalalam rzondzom ku niej. Nie wiem co ja jestem. Jakby co to moge byc dziewicom, tak dla draki ;P
OdpowiedzUsuńa poza tym moge byc tom panienkom z obrazka, z rudom perugom, bo jakze by inaczej. przeczytam calosc jeszcze raz, mozliwe, ze ze zrozumieniem i sie ustosunkuje.
Opakowana, w Skarpecie był opis książki, bez zdjęcia, ale ja od razu wyczułam ten potencjał! Takie rzeczy to ja wyhaczam ósmym, a nawet dziewiątym zmysłem!
UsuńDla draki to ja mogę być szfystkim. Musisz się zdecydować.
e taaaam, od razu tam decydowac , rhehrehre
UsuńAlbo dziewica, albo samoistna...
Usuńale, wiesz, jednym mowic jedno a drugim drugie...moze? hrehre
UsuńA czy jest taka opcja żeby kobieta była samoistna (zaje..ste określenie - zakochałam się i teraz dla mnie każda niezależna singielka i duchem i ciałem będzie samoistna), ale posiadająca w gospodarstwie domowym tak zwanego ślubnego. Bo ja tam mam że jest mąż ale w sumie to łączy nas uczucie a nie sprawy materialne.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, Luna. Na początku wieku samoistna=opuszczona. To może jesteś trochę tylko samoistna?
UsuńSamoistna w parze. Albo samoistna podwójnie:))
UsuńA nawet samotrzeć!
Usuńja obecnie - Poczwara Pracująca;)
OdpowiedzUsuńKrecie, ale że co? Robótki ręczne?
UsuńO zaraz tam ręczne;))) Robótki WSZELKIE tak bym to nazwała;)))
UsuńKretowata, to Ty Samoistna jesteś, a nie Pracująca!
UsuńJestem samoistną pracującą westalką właśnie przepoczwarzoną w ćmę. Samoistnie za chwilę będę karmić butelkowce, po czym wsiądę w miśka i również samoistnie oraz z innymi pracującymi samoistnymi ustalimy scenariusze przepoczwarzania się tych nieprzepoczwarzonych, niepracujących i niewiedzących co począć ze swym czasem, którego w ich mniemaniu nie mają wcale.
OdpowiedzUsuńRogata, a Gosposia dzie???
UsuńRogata, żyjesz!!!!! Alleluja, że tak wielkanocnie polecę;)))
UsuńRogata, powtarzam się, ale mój podziw dla ciebie jest bezgraniczny...
Usuńja tez padlam na kolanka....:))
UsuńRogata, ty Rogacizno jedna, miałaś pracować MNIEJ!
UsuńNo miałam, i nawet wydaje mi się, że chcę mniej pracować, ale jakoś tak wychodzi, że mniej rodzi więcej. We wszystkim.
UsuńFajna książka musi to być :) Ja nie wiem, kim jestem :(
OdpowiedzUsuńLidka, jak to nie wiesz? MOTYLEM jesteś rzecz jasna!
UsuńDzień dobry kurom wszystkim :))) U nas piękny dzionek :))
OdpowiedzUsuńHana,Hana We Wrocławiu w Centrum Kultury "Zamek" w Leśnicy kończy się w niedziele wystawa prac Beksińskiego . Dopiero wczoraj się o niej dowiedziałam . Tu link :http://www.zamek.wroclaw.pl/CMS/kalendarz_imprez_2015/02_beskisnki.html
Wybieram się
Dzięki Marija, Ogniomistrz jest fanem i piewcą - poinformuję go, ale wątpię - terminy depczą mu po piętach.
Usuńtez jestem fanem i piewcą, a raczej fanką i piewczynią. Byłam kiedyś na takiej wystawie w Poznaniu na Zamku - niezapomniane przeżycie...
UsuńOgnio 2 dni nie wychodził z Muzeum w Sanoku:)
UsuńPróbował się tam w ekspresowym tempie spatynować?
UsuńRucianko, on już spatynowany. Samoistnie.
UsuńSamoistna poczwarka co się przepoczwarza w coś. Czym by tu się stać? Najlepiej być z ludźmi i zachwycać ich barwami skrzydełek barwnymi :).
OdpowiedzUsuńMiłego dnia słonecznego. :)
No bardzo dobrze Elka! Po prostu Motyl!
OdpowiedzUsuńWszystkie te etapy już za mną. Jam ci już dawno nie panna i nie samoistna, bo wydana dawno, dawno;) Motylem byłam, ale utyłam. A w ogóle tendencyjna ta publikacja, choć kusząca, bo moja babcia osobista na początku XX wieku była majstrową w fabryce firanek i póki dzieci nie porodziła więcej, to pracowała, a jej rodzona siostra była wykwalifikowaną pielęgniarką. Ale to były motyle mocno wyemancypowane:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu, Ty silnie Pracująca jesteś - znaczy robótkowa.
UsuńPrzodkiń gratuluję - musiały być mocne z nich Baby - takie geny nie znikają bez śladu:)
Jakoś znikły, bo ja bym najchętniej w domu robótkowo właśnie, a nie tyrać w robocie, bleeee;)))
UsuńE tam, trochę je zesłabiło i tyle:)))
Usuńsie te geny przerzucily z roboty na robotki i juz!
Usuńdziędobry !
OdpowiedzUsuńDo dętysty idę !
Ewa, czymej się fotela!
OdpowiedzUsuńSpadam Dziewczynki, muszę lecieć. To narka i pa!
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam nad samoistną nie-dziewicą. Jakże ja się cieszę, że nasze babki i matki już nam przetarły szlaki:) Byłabym wyklęta z tym moim niewyparzonym jęzorem i potrzebą samoistności, albo by mnie mąż jaki stłamsił i gasłabym cichutko marząc w skrytości ducha o wielkim świecie i rzeczonej samoistności...:)
OdpowiedzUsuńCoś Ty, Magda, nawet nie wiedziałabyś, że możesz być samoistna!
UsuńMagda ja tam też się cieszę ,że nasza kobieca rzeczywistość wygląda tak jak teraz a nie tak jak w Hany zanabytej książeczce :))
UsuńJa tam Hana uważam ,że kobiety dawniej też chciały być samoistne , tylko nie wszystkie wierzyły że dadzą radę .
UsuńW rozdziale o tym,co może żona(mężowi) jest dużo. Więc i wtedy były możliwości ( wydaje mi się, że zawsze były ), tylko się robiłom jakby się ich nie widziało.
Usuńa CO moze zona mezowi?
UsuńOpakowana, jak to? To Ty nie wiesz takich rzeczy? Obiad ugotować, skarpetki wyprać, pocerować, zakupy przytaszczyć, koszule poprasować, posprzątać wszendy, a potem już można westalkom i wybrankom być.
Usuńno patrzaj, ja jakas samoistna dziewica chyba jestem....a tak nawiasem to zawsze uwielbialam i uwielbiam cerowac....tyle, ze slubny cichcem wyrzuca skarpetony przetarte.... a swetry dzis takie porzadne so, ze nie przecieraja sie nigdzie....
UsuńMożna jeszcze desusy cerować.
Usuńrzeczywiscie! lece szukac przetarych! oraz kontrastowej nici...
UsuńNo kurczę, to że ja z doskoku, nie znaczy, że tu się nic nie dzieje! Ja jestem!
OdpowiedzUsuńa ja z roboty wrocilam dosc pozno a pozniej sie zalenilam. I pewnie zaraz uderze w kimono. Jutro trzeba wstac....
UsuńWrocilam z mazowieckich pol, gniazda bociane puste, w pewnym momencie nad wodnym zbiornikiem zauwazylam duzego bialego ptaka stojacego w wodzie, wrzasnelam ,ze bocian, moj brat zatrzymal samochod, polecialam z aparatem, w tym momencie ptak sie zerwal do lotu, pstrykalam i z nieudanych zdjec wydumalam,ze to nie bocian, tylko czapla siwa...nie ma jeszcze bocianow!
OdpowiedzUsuńGrażyna ,ale bedą niedługo na pewno :)))
UsuńBędą! Moi rodzice mają swoje bociany. Wracają zawsze. Z okna w kuchni widać gniazdo. Ludzka matka popatruje sobie na bocianią:)
UsuńGrażynko gdzieś już przyleciały, pokazywali w telewizorni.
OdpowiedzUsuńDobry wieczór:)
Tez widzialam jednego w telewizorni wiec dlatego sie rozentuzjazmowalam.
UsuńPrzepraszam, że się może goopio spytam, ale co robiła dziewica na etapie Westalki? siedziała nad trującymi oparami i gadała dyrdymały? a może mi się wieszczki pomyliły.
OdpowiedzUsuńJa mogę teraz robić za samoistną dziewicę (bo chyba nie przeszkadza że z odzysku).
a to nie pytia na trojnogu nie siedziala u oparu?
UsuńZywokost jeszcze z Ciebie dziewice uczyni!
Żywokost pomaga w odrastaniu błony dziewiczej? Dobrze wiedzieć.
UsuńAgniecha czyżbyś miała zamiar odzyskiwac błonę dziewiczą ? Swoją czy cudzą ?
UsuńHrehre, fakstycznie mnie zaćmiło i Westalkę pomyliłam z Pytią.
UsuńJako lek na odzyskiwanie dziewictwa to raczej bym żyworódkę niż żywokost podejrzewała, ale nie próbowałam odzyskiwać, to nie wiem, myślę, że samo powróci, jak się wystarczająco długo poczeka, hihihi
Jeszcze nie wiem.
UsuńMam w ogrodzie pełno żywokostu. Chce ktoś spróbować?
Usuńzaraz sie kolejka experymentalna ustawi.....
UsuńZaprzeszłych dziewic...
Usuńzuzytych????
UsuńZaraz tam zużytych! Wtórnych, albo tych, nooo, eee, nienaruszonych.
UsuńHana nienaruszonym nie potrzebny żywokost ,wszak one jeszcze wszystko mają jak należy ;)
UsuńA kto je tam wie?
UsuńI okład z wiesiołka.
OdpowiedzUsuńczytajac bez bryli wyszedl mi oklad z osiolka....
UsuńPodobno też pomaga na odrastanie.
UsuńSzczególnie osiołek:)))
UsuńA ja to samoistna w małżeństwie i dziewica z odzysku.
OdpowiedzUsuńMoże się przepoczwarzyć?
AniuM., ale wyłącznie w motyla!
UsuńA ja to już nie wiem, co ja jestem:) Wstałam celowo o tej porze, bo nie nadążam ostatnio.
OdpowiedzUsuńDziędobry zatem!
Kalipso, zanim doczytałam do końca, pomyślałam, że wstałaś celowo, żeby się dowiedzieć! To ja Ci powiem! Gosposia, Westalka i Wybranka jesteś. Czas najwyższy na Samoistną i Motyla:)
UsuńO tak! A motylem byłam... kiedyś:)
UsuńJak każda, jak każda:)
UsuńWstałam niecelowo o tej porze ( godzinę temu ), bo chyba mi się zegar przestawia na letni. Dzień dobry kury.
OdpowiedzUsuńWestalka = kapłanka Westy = strażniczka domowego ogniska; znaczy węgla do pieca dorzuca? W kominku pali? Na kuchence gazowej gotuje? Też jakiś ogień. Ale ze mnie to miks jakiś, tylko z tym motylem nieciekawie. Może by się przepoczwarzyć...
OdpowiedzUsuńI dzień dobry! Słońce za oknem cudne, a wczoraj można było zobaczyć zorze polarną! Nie wiem, czy akurat u nas, ale widziałam zdjęcia :)
UsuńWęgla do pieca od czasu do czasu dorzucam :) Czyżbym była westalką ? Tylko że to ognisko domowe jakieś takie nie do końca moje własne , a co do opieki nad nim to wolałabym ,abym nie tylko ja była za to odpowiedzialna :)
UsuńDzień dobry zorzy nie widzialam ,a dzionek pięknie się zaczyna :))
UsuńNInko,no właśnie,jak ja żałuję, że nie wiedziałam o tym! W piątek będzie zaćmienie słońca.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
http://wyborcza.pl/1,75478,17584196,Przed_nami_najpiekniejsze_zacmienie_Slonca_do_2026.html
OdpowiedzUsuńSlonko, trzeba isc w teren, bedzie pieknie, wczoraj szukajac bociana na Mazowszu takze grabilam liscie u brata,wieczorem paduam przed 21, niedawno wstalam i mam zamiar podreptac do Konstancina Jeziornej, czyli 18 km tam i z powrotem. Musze poprawiac kondycje! Artenka ! poprawiam kondycje! Cie zawiadamiam...
OdpowiedzUsuńDzien Dobry!
Grażyna 18 kilometrów ,brzmi imponująco jak dla mnie :) Powodzenia życzę i niezapomnianych wrażeń :)) Ja też umówiona jestem do parku na poszukiwanie wiosny :))
UsuńGrażyna:))) Dobrze:)) Pracuj nad kondycją dalej:))))
UsuńDziędobry Kurencje, jam jeszcze w delegacji, ale tutaj też pięknie. Nareszcie! Ale bocianów jeszcze nie ma. Jadąc tutaj sprawdzałam wszystkie gniazda na trasie. Na razie nic.
OdpowiedzUsuńAcha dziewczyny dzisiaj jest Światowy Dzień Mózgu !!!!! No i co Wy na TOOOOOOOOO ???!!!!!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że dziś, nie wczoraj ! Bo wczoraj mi się całkiem wypłaszczył :) Dziś już pofałdowany ! Chyba :)
UsuńDziędobry wszystkim Kurom !
Mario! przeszlam ponad 20km...jestem padnieta ale szczesliwa...piekny spacer, piekny dzien!
UsuńMatko, Grażyna, 20 km??? Chapeau bas, no, naprawdę!
UsuńTroche jestem obolala, ale wykonalam postanowienie dluzszego chodzenia!
Usuńmoze z wionzankom trzeba do tego mozgu isc i sladac zyczenia (najlepiej w stroju ludowym isc)...
UsuńGrazyna - jestem pod wrazeniem, ja po 5km potrzebuje usiasc na chwilke choc....
Grażyna gratuluję ,ja też dziś trochę pochodziłam ,ale do 20 km to mi hohohohohohohohohoho i moze i jeszcze trochę :)))
UsuńMarija, w sprawie Dnia mózgu - ja tam nie mam co świętować...
UsuńNo i Marija mnie rozbawiła na koniec dnia, tym Dniem Mózgu...
UsuńMnemo, na jaki koniec dnia?
UsuńNoc przecie...koniec dnia...ciemno...
UsuńJaka noc? Wieczór młody!
UsuńNajlepszego dla wszystkich mózgów!
UsuńGrażyna, niesamowita jesteś z tym 20-kilometrowym spacerem!!!
Mnemo to nie ja ! To nie ja wymyśliłam Dzień Mózgu :)))
UsuńCiekawa jestem kto takie dni wymysla i po co ? Niedawno było podobno Dzień Drzemki w Pracy ;)
Ty dałaś info:)
UsuńA ja sobie przypomniałam dzisiejsze pranie mózgu i moją reakcję...
i wypral sie czy sie spral?
UsuńGrażyno, gratuluję:) Dobrze się zapowiada:)))
UsuńGłupi ten Blogger. Nie mogę komentarza zapisać we właściwym miejscu, to spróbuję na samym dole.
OdpowiedzUsuńW sprawie żywokostu, to ja mam pytanie, czy jego się je, czy smaruje, czy może trzeba go wpychać we wiadomy otwór?
Agniecha - trzeba wpychać.
OdpowiedzUsuńAgniecha, on już wypuszcza - słać?
OdpowiedzUsuńAcha, już jestem wrócona!
OdpowiedzUsuńAgniecha, ale po co właściwie dziewicom Ci być?
OdpowiedzUsuńTak dla odmiany?
Usuńtez sie tak zastanawialam, ze na cholere mi ten zywokost....
Usuńmozna sobie taka regenerujaca kompiolke urzadzic. w badylach....
Jako kompiołke ? toż wpychać trzeba !
OdpowiedzUsuńNo przecież mówię! Żadnych półśrodków!
OdpowiedzUsuńa ja myslalam, ze wystarczy sie dobrze namoczyc w wywarze....o ja gupia!!
OdpowiedzUsuńA było świętować Dzień Mózgu?:)
Usuńmasz racje - wyraznie paczylam w drugie strone...
UsuńCusz...
OdpowiedzUsuńAni ja Westalka ani Poczwarka,chyba po protu Tłumok jestem.
OdpowiedzUsuńWidzicie?
UsuńNawet po prostu nie umiem napisać,nie ma święta dzisiaj dla mojego mózgu,szlaban.
Po protu odpuść mu trochę. Każdy miewa słabszy dzień...
UsuńO,nie !
UsuńZałożę mu za karę obcisły berecik ;)
Obcisły moherowy berecik. Koniecznie. Niech cierpi.
UsuńPrawdę mówiąc, nigdy nie widziałam moherowego beretu...
Rucianka, nie karz się za grzech innych:))))
UsuńFoliowa siateczka będzie lepsza.
OdpowiedzUsuńna co? na musk?
UsuńPrzywitać się trzeba, więc: DZIEŃ DOBRY, KURY!
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Pięęęękny dzień!
UsuńAgniecha, MUSIAŁAŚ widzieć moherowy berecik. Niemożliwe, żebyś nie widziała! A jeśli jakimś cudem tak się stało, wujaszek google Ci pomoże:)
dzien dobry! slonce przyswieca, znowu trzeba gdzies sie ruszyc, ale dzisiaj juz nie bedzie 20km, bedzie mniej !
OdpowiedzUsuńTylko się niech nie nadweręży:)))
Usuńno wlasnie! mierz sily na zamiary...dzisiaj niewielkie zamiary
UsuńGrażyna, a czemu 20? To jakaś specjalna liczba?
UsuńDzisiaj spróbuję nie nadwereżyć się w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńJa sie nie nadwyrezylam, posprzatalam moje 9mkw ogrodka...teraz moge sobie kupic bratki, posadzic w szerokiej donicy a potem postawic na stole ogrodkowym...mam wiosne!
Usuńa na mnie zmiana pogody na lepsza dziala tak, ze w ogole nadwyrezac sie w niczym nie da rady...padam na nos i sie boje, bo musze w te piekna pogode, pod slonce jechac na zlecenie...bede spiewac i miec okno otwarte....tu sie nadwyreze. chyba. w takiej sytuacji to wole zeby padalo, bo wtedy ozywam.
Usuń