Gdyby pisał o niej Byron napisałby "Lady Iron",
zasię Molier czy Voltaire westchnęliby "Dame de Ferre".
A ja w naszej przaśnej mowie, to co wiem tak o niej powiem:
"literatka i malarka, amazonka i narciarka,
tudzież świetna tenisistka oraz dusza towarzystwa.
Serce złote. Talent inter.
Kto to jest? Marysia Ginter."
zasię Molier czy Voltaire westchnęliby "Dame de Ferre".
A ja w naszej przaśnej mowie, to co wiem tak o niej powiem:
"literatka i malarka, amazonka i narciarka,
tudzież świetna tenisistka oraz dusza towarzystwa.
Serce złote. Talent inter.
Kto to jest? Marysia Ginter."
Zacznę od tego, że miałam zaszczyt i przyjemność poznać ją osobiście, gdzieś na przełomie lat 70-tych i 80-tych. Ktoś ze znajomych poprosił mojego ojca o pomoc w załatwieniu jej kilku spraw w Zakopanem i zaprosiła nas na kawę do nieistniejącej już kawiarni w hotelu "Giewont", potem odwiedziła nas także w domu. Była już panią w średnim wieku, ale niesłychanie żywotną, energiczną, pełną życia , energii i radości, o błyszczących oczach i charakterystycznym, trochę zachrypniętym, niskim głosie. Zawsze bardzo elegancka o nienagannej fryzurze i radosnym uśmiechu.
Życiorysu nie da rady przytoczyć w krótkim wpisie, tylko zarys. Pochodziła z zamożnej ziemiańskiej rodziny . Jej rodzinny majątek Smolice to okolice Łęczycy , tam się urodziła w roku 1920 lub 1922 - różne źródła różnie podają, dam wszak o wiek się nie pyta:). Tam się wychowywała w absolutnej wolności, jeździła znakomicie konno, już jako nastolatka wygrywała konkursy hippiczne, uprawiała inne sporty, była m.in. świetną tenisistką , narciarką , automobilistką. Nauczyła się prowadzić samochód tak wcześnie, że trzeba było jej podkładać poduszki, żeby sięgnęła do kierownicy.
Potem przyszła wojna, ślub z pierwszym mężem (a miała czterech), narodziny syna w 1944. Razem z siostrą była przez 9 miesięcy więziona na Pawiaku. Była sanitariuszką w AK podczas Powstania Warszawskiego, pseudonim "Iza", otrzymała Krzyż Walecznych. Mąż, Jan Korzybski zginął w czasie Powstania. Jej relacja z Powstania i wojny jest na stronie Muzeum Powstania w Archiwum Historii Mówionej : http://ahm.1944.pl/Maria_Ginter/1
Cale szczęście, że zdążyli z nią jeszcze porozmawiać przed śmiercią, zmarła w 2011 roku. Nawiasem mówiąc w tym Archiwum, jest też relacja mojego najstarszego kuzyna , obecnie już 90-letniego, walczącego w pułku Baszta.
Po powstaniu pracowała jako furman, wożąc gruz i cegły oraz przewożąc ludzi z Piaseczna do Warszawy i z powrotem. Stąd, jak sama pisała, wziął się jej ochrypły głos, od nawoływania na zimnie "Kto do Piaseczna! Do Warszawy!!!" Zaraz po wojnie została pierwszą kobietą, mającą zawodowe prawo jazdy na ciężarówki i woziła różne towary, przebierając się za mężczyznę, bo takie jazdy dla kobiety były bardzo niebezpieczne. Potem jako była ziemianka i sanitariuszka AK nie mogła znaleźć stałej pracy, dorywczo pracowała jako tłumacz, grafik, rysownik. Z początkiem lat 60-tych wyjechała za granicę, do Londynu, Paryża, potem z wystawą malarską do Maroka i w końcu do Nowego Jorku. Tam była i nauczycielką francuskiego, i malarką i rzeźbiarką, i trenerką tenisa, utrzymywała się też z rękodzieła (robiła świeczniki i broszki) , pisała artykuły do gazet. Gdy miała 50 lat zapisała się na studia i ukończyła wydziały romanistyki i sztuki. W wieku uznawanym już za emerytalny zrobiła jeszcze kurs szybowcowy. Jej dewizą było "Pracować jak najwięcej, żeby jak najwięcej zarobić, a później wydawać jak najmniej, żeby najdłużej z tego żyć."
Do Polski wróciła w 1981 roku. Jak sama o sobie mówiła "zawsze pod prąd". Działała w różnych stowarzyszeniach, pisała, żyła bardzo aktywnie do końca. Bardzo pomagała miastu Łęczyca, niedaleko którego się urodziła. W Polsce zajęła się też hodowlą labradorów i wspomagała finansowo warszawskie schroniska dla zwierząt.
Zmarła 26 sierpnia 2011 i z honorami wojskowymi została pochowana na Powązkach.
I tak sobie pomyślałam, że pani Maria Ginter byłaby świetną Honorową Kurą w naszym Kurniku:))) I rękodzieło, i zwierzęta, i pisanie....
A teraz do konkretów: do Skarpety wstawiam więc jej książkę "Galopem na przełaj", pierwszą część jej wspomnień, od rodzinnych Smolic i roku 1935 do roku 1946. Nadmieniam, że wstawiam tylko dlatego, że mam 2 egzemplarze:))) Z czego jeden z dedykacją:)) Mam jeszcze drugą część "Z wiatrem, pod wiatr", jeśli ktoś po przeczytaniu pierwszej części miałby ochotę na więcej, to mogę pożyczyć.
Książka do Skarpety jest wydana w 1983 roku i stan jest bardzo dobry, lekko wyblakła okładka. Myślę, że 20 zł za taki kawał ciekawego życia, to niezbyt wygórowana cena.
Pani Danuta Szaflarska powiedziała, że miała "bogate życie". Pani Ginter mogłaby się pod tym podpisać obiema rękami...
Przy pisaniu korzystałam z Wikipedii oraz z artykułu Emilii Kurnikowskiej na Onecie.
A na koniec chciałam wam przedstawić moją choinkę zakupioną na Boże Narodzenie w donicy z ziemią, która przybrała szatę wiosenną, wypuszczając mnóstwo zielonych kitek, następne się szykują:)))
A na koniec chciałam wam przedstawić moją choinkę zakupioną na Boże Narodzenie w donicy z ziemią, która przybrała szatę wiosenną, wypuszczając mnóstwo zielonych kitek, następne się szykują:)))
Uwaga poznańskie Kury (nie mylić z pyrami)! Dostałam wiadomość od Gorzkiej Jagody, że 19 marca w Poznaniu, w kinie MUZA o godzinie 16.15 będzie można obejrzeć film "Cząstka Podlasia",
przepiękny, magiczny i nostalgiczny. Zrobiony przez młodych, zdolnych ludzi
stąd, nie dla kasy, ale z miłości i chęci dzielenia się.
Piersza !
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że ja kiedyś z panią Marią jakiś program w tv widzialam. Opowiadała w nim o swoim życiu. Chyba się nie mylę, bo pamiętam to zdjęcie na koniu.
OdpowiedzUsuńA choinkę do ogródecka wsadzisz ?
Wsadzę, ale jak śniegi zejdą dopiero... Przecie u nas dalej zima i w nocy -6 do -8...
UsuńBardzo możliwe, że widziałaś program, była chętnie zapraszana do tv.
Wlasnie przyszlam tu z zamairem napisania, ze widzialam wywiad z pania Ginter, a tu Ewa tez widziala;) Bylam zachwycona jej sposobem wyslawiania sie, klasa.
UsuńZdecydowanie nadaje się Pani "Ginter na honorową damę kurnikową. Bogaty życiorys kobitka miała. Choineczka do ogródecka, bo za długo tak nie porośnie:)
OdpowiedzUsuńCo do choinecki to patrz wyżej:))
Usuńo choinecce nie bede pisac, bo juz pisaly wyzej i jeszcze moze jakies cieniste miejsce jej wybierz.
OdpowiedzUsuńhonorowa kura - jak najbardziej!! takie osoby to z jakies niespotykanej juz chyba materii skonstruowane byly/sa....
Oj, chyba tak! Jak to mówią, przedwojenny materiał, zdrowe, sportowe wychowanie, nie zatruta żywność...
UsuńKsiążkę już zamówiłam szczęśliwie nikt mnie nie ubiegł. :) A piękno choinki podziwiam. Kiedyś się mi udało, w wazonie puściły korzenie zwykłe gałązki sosnowe. Świerk który puścił korzenie w gajówce widziałam u gajowego, pytałam czy zaniesie do lasu, daleko nie miał, wystarczyło wyjść z domu a świerk był pod sufit piękny bardzo.
OdpowiedzUsuńCo zrobisz Miko wsadzisz w ziemię? My swojego świerka już dawno w ziemię wsadziliśmy chyba się przyjął.
Bardzo ciekawy artykuł, co za niezwykła kobieta jakie bogate życie. Warto poznać kogoś kto się nie poddawał w najtrudniejszych chwilach życia. Poza tym z tego życia potrafiła korzystać. Dzięki Miko. ♥
Bardzo się cieszę, Elu, że książka idzie w dobre ręce:))) Naprawdę warto. Napisz do mnie na maila i podaj adres, postaram się wysłać w poniedziałek:)) I dziękuję za dobre słowo, myślę, że o takich niezwyczajnych osobach trzeba pisać, żeby nie znikły w niepamięci.
UsuńChoinkę mam zamiar posadzić, ale śniegu jeszcze u mnie mnóstwo...
Miko, dziękuję za tę lekcję :) Fajnie, że tak nas ukulturalniasz:) Warto zachować w pamięci takie nietuzinkowe osoby. P. Maria zasługuje na honorowe członkostwo:)
UsuńTak mi ostatnio mimochodem właśnie się takie osoby przypominają, coś zobaczę, coś przeczytam, coś się rzuci w oczy. Kura Honoris Causa to jest coś:)))
UsuńMika, Gallus Honoris Causa brzmi lepiej:)
UsuńPrzedwojenne pokolenie umiało sobie cenić uroki życia i radzić w trudnych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńTo prawda, patrząc na historie życiowe starszego pokolenia to radzili sobie wspaniale.
UsuńRadzili sobie wspaniale ,bo nie byli tacy wychuchani jak ludzie współcześni . Juz to ,że umieralność niemowląt była bardzo duża przeżywały tylko te silne i zdrowe . Potem warunki życia były bardziej surowe ,więc chartowały ludzi .
UsuńDziękuję Miko.Co za kolejna ciekawa kobieta i masz rację, na kurę nadawałaby się bezapelacyjnie.
OdpowiedzUsuńChoinkę hartuj, jeśli masz możliwość,wystaw do chłodniejszego pomieszczenia, bo może źle zareagować wysadzenie na zewnątrz
No właśnie nie bardzo mam możliwość , w sieni za ciasno, a w piwnicy za ciemno...
UsuńDziewczyny nie zabijcie mnie od razu za pytanie, ale co to jest skarpeta?
OdpowiedzUsuńPopatrz w zakładce u góry.
UsuńKoniku, rzeczywiście zakładka wszystko wyjaśnia, ale jakby co to chodzi o pomaganie potrzebującym zwierzakom za pośrednictwem bazarku zorganizowanego przez Hanę i Gosiankę. Dziewczyny wstawiają tam różne rzeczy na sprzedaż, inne to kupują, a Skarpeta grubnie od kasy:))
Usuńproponowałabym jeszcze cofnąć się do poprzednich notek- cudnie tam Hana wszystko opisała:)
Usuńte zakładki zupełnie mi umknęły! a molestowałam jakiś czas temu Agniechę o takie same i ponawiam molestację ;-) A gnie cha! A gnie cha! A gnie cha!
UsuńBardzo dobrze znam tę panią, od wielu wielu lat mam jej pięknie ilustrowaną książkę oczywiście o koniach i jej życiu - "po rosie, po gruzie". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo się cieszę bardzo, tej książki akurat nie czytałam.
UsuńFascynujący życiorys i dzielne, odważne życie.
OdpowiedzUsuńDzięki Mika za przybliżenie historii tej wybitnej osobowości.
To kura z najwyższej półki (kurnika) :)))
Hej Izo, miło mi, że cię zainteresowało.
UsuńMika, nawet bardzo :)
UsuńNo ja nie wiem, czy Pani Ginter byłaby zadowolona z członkostwa w Kurniku...
OdpowiedzUsuńA dlaczego tak uważasz?? Ona miała ogromne poczucie humoru!!!
UsuńMika, no i musiala miec niezle jaja, ta pani, jak to sie potocznie czasem mowi... ;) wiec chiba kurnik, to ten , no , dobre miejsce dla takowych? czy sie myle...?
UsuńMamalinko, nie mylisz się. Co to byłby za kurnik bez jaj?
UsuńZnakomite miejsce, Mamalinko! :)
Usuńa dlaczego nie?????? Przeciez pasowalaby!
Usuńjestem uchetana jak stary perszeron. Dzis mialam zlecenia, przy srednio zdrowych zmyslach utrzymywala mnie mysl, ze dobry zarobek, bo inaczej to byla jedna wielka platanina n/t jaki to dzien tygodnia....
ja jednak juz jestem starsza pani i musze sie zaczac szanowac!
Bardzo zadowolona to kobieta akcji a tu są sama takie Kury. Zauważyłam że już jest reakcja na trudną sytuację opisaną na blogu. Jestem pod wrażeniem i tak się cieszę że mogę pomóc jak nie wiem co po prostu, jak nie wiem co.
OdpowiedzUsuńElka, ale trochę zgubionam... O jakiej sytuacji mowa?
UsuńO Kudłatego?
UsuńZnam, mam nawet jej książkę, ale o psie.
OdpowiedzUsuńTaka herszt kobita, fajna chyba musiała być; tak sobie myślę.Hana, myślisz, że by nie chciała z kuryma?
Mogłaby za koguta robić, najwyżej....;)
To była taka książka "Ali Baba" o owczarku niemieckim?
UsuńWydaje mi się, że pani Maria miała spory dystans do siebie i skoro mogła być furmanem to dlaczego nie dzielić z nami grzędy? Dałybyśmy jej tą najwyższą...
:D
Usuńteż nie wiem skąd te wątpliwości u Prezeski ;)
No i widzisz, wysunęła wątpliwość i znikła jak sen jaki złoty.
UsuńNigdzie nie znikła, nie łudźcie się, szfystko widzę!
UsuńWłaściwie macie rację. Takich Kur to ze świcą szukać.
Tupaja, chciałaby, ja tylko tak...
UsuńKojarzę sobie tę panią ze zdjęcia, ale nic o niej nie wiedziałam. Niesamowita osoba :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę niezwykła...
UsuńKoszyczek na jutro gotowy? Karma kupiona? Bo kiciuś głodny będzie...:))
Kiciuś szfystko zabierze ze sobą. Podusie, kocyki, leżanki, myszki, grzechotki, jedzonko, żwirek, kuwetkę, kontener, full service i wypas. Lidka, weź coś na spanie, bo jak Cię znam...
OdpowiedzUsuńOj, szkoda, że się spóźniłam na książkę pani Ginter... Nic to, może gdzieś sobie taką znajdę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkie Kury i lecę pospać po dzisiejszym intensywnym dniu.
♥♥♥♥♥♥♥
Pozdrawiam i ja, może gdzieś na Allegro będzie.
UsuńDziędobry, gdzie jesteście? Taki piękny dzień!
OdpowiedzUsuńNa spacerkach, a gdzie? :))) Książkę mam, ale nie oddam. Nawet do skarpety. Ze zdjęciami korali czekam jeszcze na słoneczko. Ściski:)
UsuńJa oddałam tylko dlatego, że mam podwójny egzemplarz:)))
UsuńJa w domu, sprzątam ! U mnie deszczowo, a raczej mżawkowo !
UsuńSzarpłam w ogrodzie kawał roboty. Dopiero jak człek się pochyli, to widać wiosnę. Jak na dłoni! I ziemia nią pachnie!
UsuńKaprysiu, niektórzy (-re) zniosą jajo, jeśli przyjdzie im czekać, hrehrehre. To się nazywa marketing!
OdpowiedzUsuńHrehre, Dziefczęta, zobaczcie tutaj! Lilka B nam przysłała, ale pod poprzednim wpisem umknie:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/SociedadArgentinaDeHorticultura/photos/a.288614211248311.62983.282962628480136/363102963799435/?type=1
No co, elegautki !
Usuńjakie piekne sukienusie!
UsuńDziędobry fcale nie słoneczny !
OdpowiedzUsuńDziędobry:) Mam komputer tylko na chwile i nie zdążę nadrobić zaległości, ale przeczytałam o Kudłatym i Bonusie, obejrzałam kubraczki dla Kur. Post o Marii Ginter bardzo ciekawy:) Dziękuję Wam za kciuki i życzenia. Powoli zdrowiejemy, ale niestety powoli. Uściski i pozdrowienia dla Kurek♥♥♥
OdpowiedzUsuńKalipso, ściskam mocno! Oby jak najszybciej do domu! Swoje bakterie lepsze niż szpitalne...
UsuńKalipso! Nie oddawaj kompa!!! Schowaj i powiedz, że zginął!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się Dziewczynki biedne, ważne, że Maryjanka zdrowieje, tylko Ty się nie pochoruj od tego wszystkiego! Tfu! Tfu! Tfu!
Dzięki, Hana! Chyba pójdę i kupię sobie kompa, bo jak tu żyć... Schować się nie da, bo właściciel patrzy czujnie. Chcą nas tu długo jeszcze trzymać, takie fajne jesteśmy. O chorobę tu nietrudno. Rotawirusy i inne cuda aż furczą w powietrzu. Lekarze i pielegniarki sympatyczni, ale co z tego... Do domu nam się chce. Zobaczymy, czy w poniedziałek coś się wyjaśni. Buziaki:*
Usuńkalipso - zdrowiejcie!! całusy dla Was :*** ♥♥♥
UsuńKalipso niech Marianka zdrowieje jak najszybciej ,biedna mała i biedna Ty . Duzo ,dużo ,dużo dobrej energii dla Was ♥♥♥♥♥♥♥
Usuńzdrowiejcie!! u nas w domu śpital - slubny lezy ledwo dycha, charkocze i do spania jest wysiedlany, ja sie jakos czymam, ale dziadostwo czyma w śponach.
Usuńnie daj sie i kup sobie kompiuterek - KONIECZNIE!!!
Kalipso ♥ oj już czas do domu!!!
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj nie odczytałam Waszych odpowiedzi, a dzisiaj nie było kiedy. Kotek jest już u mnie w domu, na razie chodzi po mieszkaniu i poznaje teren.
OdpowiedzUsuńLidka, sprawozdawaj na bieżąco!! Daje się głaskać???
Usuńciekawe gdzie bedzie spac....
UsuńMika coś mi telepie się po pamięci ,że w literaturze powojennej wystepowała taka postać podobna do Marii Ginter . Tylko nie pamiętam u kogo . Swego czasu czytywałam namiętnie Dygata ,Iwaszkiewicza i Rudnickiego i to chyba jeden znich opisywał dworek pod Warszawą , zaraz po II wojnie . W dworku tym gniezdzili się niegdysiejsi włościanie związani z włascicielami dworu ,którzy potracili swoje majatki . I właśnie córka właścicieli była taką nietuzinkową kobietą .
OdpowiedzUsuńMika czy to co napisałam coś ci mówi . Kurna nie pamiętam autora ,bo jak tak się zastanowię to chyba jednak żaden z tej trójcy którą wymieniłam .
Przyznam, że mi się nie kojarzy:( Ich majątek był koło Łęczycy a nie pod Warszawą. do W-wy trafili w czasie wojny.
UsuńMyślę, że wśród ziemian było trochę takich "szalonych amazonek":))
MIka - my zrozumialysmy co piszesz za pierszym razem ;))
Usuńmnie sie tez kojarzy i za cholere tez nie pamietam o ktore ksiazke chodzi....nie dojde chyba....
To świetnie, żeście zrozumiały, ale blogger nie. Cały czas mi pokazywał Error 503 a potem wszystko zwielokrotnił!
UsuńNo i o koniach;) I like it;)
OdpowiedzUsuńMiałybyście dużo wspólnych tematów:)
UsuńOpakowana, chodź na nowy wybieg, blogeru coś chyba odwala dzisiaj!
OdpowiedzUsuńHanuś, zlituj się nad opentanom Mikom i ją usuń, bo notkę zapcha ;)
Usuńcos za cicho tu, wiec sobie pomyslalam, ze gadam do obrazu. I do zwielokrotnionej Miki.... hrehrehrerh
UsuńNo dobra, już powywalałam, pretensje proszę do bloggera durnego...
UsuńDzień dobry. Moja żona zafascynowała się ostatnio postacią Pani Marii Ginter. Pomyślałem więc o prezencie dla niej. Wie ktoś może czy i gdzie można kupić obraz Pani Marii?
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń