Pierwszy dzień wiosny zobowiązuje. Pogoda piękna, cieplutko, słonecznie, lekki wietrzyk. Co tu zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem? Zakładamy zimowe (nadal) oponki i ruszamy:
Zabieramy niezbędny sprzęt:
I trochę cięższy sprzęt:
Przystępujemy do powitania wiosny:
Chwila przerwy w powitaniach:
Zmieniamy oponki na letnie i witamy dalej:
Przywitaliśmy tulipany, które Mnemo zdobywała dla mnie z narażeniem czci, a może nawet życia:
Zbudowaliśmy zalążek płotu dla Wałka:
Pomachaliśmy wiośnie pierwszym w tym roku praniem wysuszonym w ogrodzie:
Zadumaliśmy się w oczekiwaniu na anemony:
Pożałowaliśmy jaszczurki, której ktoś (?) odgryzł ogonek:
Wkurzyliśmy się na kreta, który przebił się przez beton i kamienie:
Zrecyklingowaliśmy rozbity dzban:
Ot i wszystko. Ktoś zgadnie, gdzie mieszka jaszczurka z odgryzionym ogonkiem?
Może mieszka w dzbanku, by chyba nie w tej klatce :-)
OdpowiedzUsuńAch, zazdroszczę wiosennych porządków. Mnie aż rwie do roboty, ale dopiero za 10 dni będę działać już w nowym dla mnie ogrodzie. Na razie zmagamy się z pakowaniem i wywożeniem gratów :-)
Riannon, zdążysz wiosnę przywitać, spoko. Mnie dzisiaj rwie od, a nie do roboty! Nie zazdraszczam Ci pakowania, ale z drugiej strony idzie nowe, a to takie ekscytujące!
OdpowiedzUsuńJaszczurka mieszka za kakuarem?
OdpowiedzUsuńA kreta dzielnego masz!!!
AniuM., zgadłaś! Za kakuarem mieszka! Wygrałaś możliwość przyjrzenia się kakuarowi z bliska, bo obecności jaszczurek nie gwarantuję!
OdpowiedzUsuńBędę się starała skorzystać... to znaczy no, z możliwości przyjrzenia się :)
UsuńAniuM., do upojenia!
Usuńja nie wiedziałam co to kakuar, wrzuciłam go w gugla i pierwszy linki do kurnika!
UsuńHano, jod dziś esteś dla mnie kuropedią !
Sonic, hrehrehre! Przeczytałaś post o kakuarze? Tam Cię wujaszek g. przekierował?
Usuńno tam ! :))) przeczytałam caluśki !
UsuńI co, masz w domu kakuar?
UsuńMnie tam przekierował, choć z rozszyfrowaniem słowa "kakuar" problemu nie miałam.
UsuńAnnette, ale mój dwuosobowy, przez co atrakcyjny szalenie:) Można w karciochy pograć, albo w scrabble...
UsuńTaaa, kret zrujnował już połowę ogrodu. Z wiosną jakby wścieku dostał.
OdpowiedzUsuńa u mnie pada deszcz ze śniegiem. A takie miałam plany ogrodnicze
OdpowiedzUsuńGraszko, coś takiego? U nas było pięknie, chociaż nie miałabym nic przeciwko deszczowi - jest bardzo sucho, zaryzykuję stwierdzenie, że jest katastrofalnie sucho.
OdpowiedzUsuńNo, po tym słoneczku widać ,że wiosna bardzo zadowolona z takiego pracowitego powitania :))
OdpowiedzUsuńWiosna tak...
OdpowiedzUsuńA Ty nie ?
UsuńMarija, jeszcze nie wiem, powiem Ci jutro, ale już czuję, że mięśnie eee, te, no, pośladkowe dostały zaprawę. Na razie obcinam połamane pazureiry:(
UsuńCo przysiądę, żeby z Wami pogadać, to już muszę wstawać, ale teraz to się nie mogłam oderwać. Hana, jak tam u Was zielono! Chce mi się chociaż maleńkiego ogródka. Już zaczęłam sobie wizualizować, że mam:)
OdpowiedzUsuńKalipso, od wizualizacji się zaczyna! Jeśli o mnie idzie, chyba z tym przesadziłam, bo blisko hektara nie wizualizowałam:)))
OdpowiedzUsuńKalipso, zieleń jest złudna. Mam w ogrodzie dużo iglaków (najlepiej tu rosną, bo ziemia słabiutka) i innych zimozielonych. Chociaż forsycje już się żółcą i bez wystrzeli lada moment.
OdpowiedzUsuńAle nawet trawa zielona! A lada dzień to dopiero będzie... Hektar to dla mnie aż nadmiar szczęścia, ale jak by był, to bym nie pogardziłą:)))
UsuńJest co grabić... i grabić... i grabić... i kosić... i kosić... i kosić... itd...
UsuńRóżnym znajomym, którzy patrzą i mówią np.: matko, ile tu koszenia, Ogniomistrz odpowiada: pfff tam, trzy dni i skoszone... I on wcale nie żartuje:)
Ogniomistrz ma bardzo dobre podejście do tego koszenia:)
UsuńKalipso, nie ma wyjścia. To NAPRAWDĘ trwa 3 dni:)
UsuńPomachałabym sobie grabiami i łopatą, zimowe wapory wygoniła. Niestety zostały mi tylko doniczki.
OdpowiedzUsuńPogoda była cudna, niebo bez chmurki, ciepło, prawdziwie wiosennie.
Ewa2, u mnie nie zdążyłabyś pomyśleć o waporach. Dałabym Ci gustowne oponki - letnie, lub zimowe, w zależności od aury... ech, rozmarzyłam się...
UsuńJa nawet umiem ryć i niektóre chwasty rozpoznaję....ech, też się rozmarzyłam. Mogłabym zmniejszyć własne oponki.
UsuńEwa2, ryją u mnie krety, a zaraz po nich psy i wolałabym, żebyś już nie ryła. Ale kopać możesz:)))
UsuńNiech będzie kopanie, nie będę robić konkurencji zwierzakom.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHana, skąd masz anemony ??? Czy one są wieloletnie ? To moje ukochane kwiaty, kupuję cięte. Podobne do nich kupiłam w Biedrze, ale mimo że miały pąki, to sie nie rozwinęły i liche jakieś
OdpowiedzUsuńSonic, anemony to bylina. Dostałam kiedyś kępkę od sąsiadki i widać trafiły tu na dobry dla siebie grunt, bo rozrosły się jak durnowate. Miejsce, w którym się nad nimi zadumałam, całe jest w anemonach. Też je wielbię i nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńMam,.mam!! I juz kwiaty wylazly, bosz one sa takie..graficzne:)
UsuńKasia, już wylazły? U mnie jeszcze ani śladu.
UsuńNo:)) Zrobie im zdjecia:)
UsuńA u mnie plaga nornic!
OdpowiedzUsuńZiemia podziurkowana jak sito.
Na dodatek Bartek (towarzysz Muni) ryje dziury gdzie popadnie :(
Aż mi się nie chce brać do wiosennych porządków...
Hana,może jej nikt ogonka nie odgryzł.
OdpowiedzUsuńJaszczurki same odrzucają ogonki w razie jak ktoś za nie capnie.
Rucianko, wiem, co nie zmienia faktu, że ktoś ją capnął. Wygląda, jakby protezę tam miała. I ma takie dziwne, zaburzone proporcję. Cały czas się tam wygrzewa. Będę ją obserwować - ciekawe, do jakiego stopnia ogonek odrasta? Tego nie wiem akurat.
UsuńNigdy nie odrasta już taki jak był.
UsuńBieeeedna jaszczurka!
UsuńJest oryginalna,możesz ją nazwać i uznać za domownika.
UsuńMieszkało kilka ptaszków w ogrodzie,które miały defekty ortopedyczne.
Dzięki temu były rozpoznawalne.
Dobromir kiedyś uratował mazurka który zaplątał się w kłąb cieniutkiej żyłki ( sam ją przyniósł skądś do gniazda ).
Niestety miał już odciętą nóżkę a oswobodzony wyrwał się i odleciał.
O tym fakcie dowiedziałam się dopiero po dwóch tygodniach,jak D zobaczył go na bramie w trakcie seksu z mazurkową.
Nie chciał mi mówić, bo był przekonany że ptaszek nie przeżyje a ja będę siąpić nosem i szukać ciała po okolicy.
Mieszkali i rozmnażali się przez wiele lat w gniazdku nad garażem.
Potem wprowadził się tam następny mazurek z przetrąconą łapką, taką uschniętą .
Prawdopodobnie to miejsce miało jakieś udogodnienia dla niepełnosprawnych.
rucianka, ja tak ostatnio byłam wyautowana przez pewną pnią tfuuu weterynarz, ale gdzie Ty byłaś, gdy Cię nie było ??? oraz daj mi maila plisss
UsuńRucianko, pewnie była tam winda, po prostu.
UsuńSonic,czytałam i bardzo mi przykro. A o takich konowałach powinni się wszyscy dowiedzieć i wciągnąć na czarną listę.
UsuńChociaż z własnego doświadczenia wiem że część ludzi i tak nie posłucha.
Pójdzie tam gdzie jest taniej lub bliżej.
Kiedyś mi przysyłałaś kluczyk,to może maila masz.
ech, skleroza nie boli ;) napisałam Ci już @
UsuńIza, u mnie podobnie. Są w ogrodzie takie miejsca, gdzie chodzi się jak po czymś gąbczastym, dosłownie zryte jest miejsce przy miejscu. I psy też kopią. Wałek zwłaszcza. On zaczyna, a Frodo wkracza po nim i zgłębia temat. I co zrobisz - jak mówio chłopy u nas na wsi. Zasypuję, żeby nie połamać sobie nóg.
OdpowiedzUsuńPodobno kocie kupy odstraszają krety.
UsuńTrzeba zakopać w tunelach.
Rucianko, próbowałaś?
UsuńPróbowałam.
UsuńRóżnych sposobów próbowałam ale byłam niecierpliwa i za szybko je stosowałam.
W za małych odstępach czasowych.
Poskutkowało, ale cholera wie co.
Jeszcze stare śledzie wkładałam i coś tam jeszcze ale już nie pamiętam.
Nie chciałam ich skrzywdzić więc tylko takie sposoby stosowałam
e ta, śledzie dawno mam za sobą.
UsuńHana, Gorzka Jagoda gdzieś pisała, że niedopałki papierosów dla odstraszenia krecików dobre są. Splądruj przysklepowe, przyrestauracyjne czy inne przybiurowe popielniczki, bo zakładam, że sama świństwa tego nie produkujesz. Nie żebym chciała zaraz rzucać kamieniem, w końcu bez grzechu tak całkiem nie jezdem, ale w tym względzie zmądrzałam prędko i w zasadzie bezboleśnie, i nadzieję sobie robię, że co milsze memu sercu ludziska nie palo paskudztwa. ;)
UsuńJolkoM., próbowałam!
UsuńOdstrzel kreta! No dobra, najpierw postaw mu ultimatum, a kiedy nie poslucha, strzelaj. Inaczej upasie sie na jaszczurzych ogonach i urosnie taki duzy, ze dom wyrwie z korzeniami.
OdpowiedzUsuńOj, oj - ostrożnie ze strzelaniem do kretów;)))))
UsuńNever Krecie, w życiu never!
UsuńPantera, ultimatum stawiam dziadu od mniej więcej 8 lat i nic. Próbowałam wszystkiego, z polubieniem włącznie. Wedle Rucianki - zostały mi jeszcze kocie kupy, ale wontpie...
OdpowiedzUsuńKupy tygrysa podobno na kuny dobre, ale czy na krety...?
UsuńA kupy pantery nie wystarczo?
UsuńJak cos, to tego... mogie wspomoc. :)
UsuńPantera, wiedziałam, że na Ciebie można liczyć:)
UsuńZafsze!
UsuńPrzyślesz w paczce, Pantero? Priorytetem?
UsuńPar avion proponuję.
UsuńJeżu, ten kret to chyba w hełmie?
OdpowiedzUsuńA tam na pierwszym zdjeciu po lewo to sombrero leży jakieś pokiereszowane, spode kosiarki????
U mnie byli fachmani; z lasu, postawili mi płot na kury.
Qwa. Za tyle to i ja bym postawiła. 70 pln za pół dniówki....Co robić. Płać i płacz.
Ale, przynajmniej poskromiłam ryjące ptaszyska kochane.
a naturze nie chcieli przyjąć zapłaty ???
Usuńmam na myśli .. jajka od tych ptaszysk ;P
Albo glizdy.
UsuńDżdżownice znaczy. Takie na ryby.
UsuńJaja obecnie w deficycie, bo Mama zapowiedziała, że chce i na pisanki, i na sernik, i na makowiec. Zabrałą dwa magazynki. Właśnie rozmyślam czy ze dwóch do okrągłej 10 tki nie dokupić wraz z panem i władcą...
UsuńDżdżownice wyżarte. Wydziobane znaczy się.
Dziesiątka przyjemniejsza niż ósemka. A pan i władca znów Ci w kurniku namiesza:)))
UsuńTupaja, masz na myśli drugie zdjęcie? Jeśli tak, to nie żadne sombrero, ino rozpenknienty dzban, który zreanimowałam na ostatnim zdjęciu.
OdpowiedzUsuńNad kreciskiem w hełmie też się zastanawiałam. Nie wiem, jak on to zrobił. Coraz zmyślniejsze cholery som.
Fajny zrobili chociaż płot? Dziady leśne?
Niby fajny w miarę, ale okazało się, że panny piórzaste przełażą okienkami....Musiałam doczepić siatkę na siatkę. Będę obserwować czy nie zechcą sobie przefruwać....
UsuńPaczaj Tupaja, to i kury teraz zmyślniejsze!
UsuńHanuś, pacz, to co Ci wysłałm jak ulał pasuje do Tupajkowych kur- muisz to lada moment Jej zadedykować :)))
UsuńSonic, czymam, nie bój nic!
UsuńNornice czy krety ,widze, wszedy kopia bez opamietania, na dzialce brata, gdzie po bohatersku grabilam liscie i strasznie sie zmachalam, tez kopczykow mnostwo, Pies, ktory przezyl babeszjoze, ryl jak opetany, a ja wpadlam w dziure...to bylo w ten dzien kiedy bezskutecznie szukalam bocianow...w srode znowu wybieram sie i bede wypatrywac tych ptaszysk.
OdpowiedzUsuńHano! Wiosne witalas bardzo romantycznie, tak jak trza!
Muszę zasiać trawę tam gdzie wygrzebały. Zastanawiam sie czym zwałować jak brak wału? Wałów wkoło pełno, pytanie co zamiast, jakieś sugestie, bo ja juz dzis mało skuteczna w myśleniu jestem....
OdpowiedzUsuńAbsorbery wpuść.
UsuńNie przejmuj się Tupajka, bez wała też urośnie. Chyba że Wersal jaki po głowie Ci lata.
UsuńNo i jeszcze nie siej, za zimno.
UsuńNie, jeszcze nie będę siała tylko na zaś tak zwane pytam. Najwyżej sie pokulam....
UsuńTupaja, za chudaś...
UsuńNo tak...tylko gorsze doły by były....
UsuńTupaja, możesz się turlać w waciaku!
UsuńTja, albo w worku foliowym...z bąbelkami :)
Usuńchyba zaczynam Cię nie luibić , Tupajko ;)
UsuńTaaa, Sonic. Rozumiem Cię.
UsuńMożna deski przywiązać do butów (tylko nie jak narty długaśne, takie po 10-20 centów dłuższe od butów) i tak sobie deptać miejsce koło miejsca. A jak za lekka Tupaja, to trzeba rozważyć Absorbery pod pachą.
UsuńPrzytupując i podśpiewując. Tak robiłam jesienią. Dobrze, że nikt nie widział.
UsuńBazylia, Ty to masz domowe sposoby na wszystko! Najbardziej na dom!
UsuńGrażyna, w stroju zwłaszcza romantycznym niesłychanie, hrehrehrehre!
OdpowiedzUsuńHellou Kurki,ja też dziś kicałam w ogródku. Suchole wyrzucałam, bo jesienią mi się nie chciało, jak jest zimno i mokro to ja wolę w domu siedzieć, niż pracować w ogrodzie, tak już mam. Mam jednego krokusa. No i te, no prymulki czyli pierwiosnki kwitną, no i moje kochane ciemierniki też kwitną. Co prawda one takie bardziej zimowe, ale cotam, jak dla mnie wiosna odtrąbiona!
OdpowiedzUsuńAha, no i zapomniałam powiedzieć co NAJWAŻNIEJSZEGO robiłam w ogródku. Wyciągłam mojego leżaka i leżałam na słoneczku przez całe pół godziny!
UsuńOby się leżak nie przeziębił.
UsuńAnnavilma, jesienią też się nie przemęczam - robię tylko to, co niezbędne. Wiosną i tak mus robić od nowa, to po kiego grzyba robić dwa razy?
OdpowiedzUsuńNa leżaczku jeszcze nie zalegałam, ale sokawkę żłopałam.
Musze sie pochwalic, ze dzis idac do markietu pobliskiego oniemialam z zachwytu...przeczytalam kilka dni temu ,ze w Warszawie wysiano milion cebulek krokusow, narcyzow i tulipanow..okazuje sie ze blisko nas jest ich caly przecudnej urody lan...sliczny, gesto i kolorowo kwitnacy, bede musiala pobiec i zrobic zdjecie...
OdpowiedzUsuńnie wiem ile zasadzili we Wrocławiu, ale on tonie w krokusach ! :)
UsuńNo to swietnie, czyzby cala Polska, w krokusach niech tonie, takie toniecie bardzo mi sie podoba!
UsuńMasz rację, Sonic, we Wrocławiu jest prześlicznie. czekam aż zazielenia się drzewa i można się napwać tym pięknym miastem :)
UsuńMilion cebulek, ojacie!
OdpowiedzUsuńTak przeczytalam!
UsuńPodziw dla kreta:)
OdpowiedzUsuńO tak, podziw dla Kreta. :))))))
UsuńDla kreta/Kreta? A ja to pies?
UsuńKrety som godne podziwu - szfystkie;))
UsuńA Kury, co z Kurmi?
UsuńHanuś, aleś robotna kobieta! A jeszcze bardziej robotny ten kret! Oprzyrządowanie musi mieć niezłe jak się przez beton przebił, zaraza jedna! Piękna ta wiosna już u ciebie. U mnie na razie przedwiośnie, ale chabazie z ogródka będziem wywalać w poniedziałek, tulipany też już spore wylazły no i oczywiście przebiśniegi kwitną i śnieżyce zaczynają wyłazić.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, jak ktoś lubi to teraz na radiowej Dwójce leci słuchowisko w/g "Złego" Tyrmanda.
Mika, a śniegi zejszli, czy będzie lawina?
UsuńNa podwórku jeszcze hałdy leżą... Ale suczki okoliczne już wiosnę czują...
UsuńIntrygujący ten jaszczurczy ogonek.
Wygląda jak proteza, nie?
UsuńO ja gupia! A może one (jaszczurki) w kakuarze produkcję protez ogonowych majo? A ja się tu lituję, zamiast czynsz pobierać!
UsuńHana, ty pracusiu!!!
OdpowiedzUsuńTaki rzut miałam dzisiaj. Ledwom się z gumna zwlekła do domu. Wszystko przez to, że ma być deszcz, tom się spieszyła jak jaka gupia.
UsuńPodobno jaszczurka jak przed kimś ucieka to sama "odczepia" swój ogonek, żeby ten kto ją goni przystanął, a ona ma więcej czasu na ucieczkę.
OdpowiedzUsuńZuza, ja wiem, że porzuca biedny ogonek swój. Ale nigdy nie widziałam jaszczurki z takim odbudowanym ogonkiem. Wygląda, jakby miała tam dziwaczny, wydłużony naparstek (naogon?). Oj, będę ją hołubić i muchi dla niej łapać.
UsuńMusimy wymyślić dla niej imię. Bo to ona jest. Damą z oczu jej patrzy.
Faktycznie jakiś dziwaczny ten koniec ogonka. Bardzo ciekawe!
UsuńOna przez to wygląda jakoś dziwnie i nieproporcjonalnie, jakby głowę miała za dużą, czy cóś. Może zresztą ma?
UsuńA może zmienia skórę właśnie ?????
UsuńAle i tak zdecydowanie jest za krótka.
UsuńWiem! Ogon jej się zawinął przy zdejmowaniu skóry! Tak jak nogawka spodni, albo rękaw czasem się zawinie do środka! A my tu się litujemy...
UsuńBiedna,dlaczego obdzieracie ją ze skóry zaocznie,to nie wąż.
UsuńMoże Haubica ją nazwij ( przeciwpancerna na ozdrowienie) ;)
Już się nazywa - Pan (Pani?) Cernik.
Usuńhttp://www.ekologia.pl/srodowisko/przyroda/odrzucic-ogon-by-zyc,8790.html
OdpowiedzUsuńNa moich oczach zrzucila kiedys, taka jedna jaszczura, bo ja moja kocica dopadla.
UsuńPranie mnie urzeklo. takie we francuskich barwach troche nie? Przypadek?
OdpowiedzUsuńKasia, śliczne pranko, urzekające gacie, co nie? Przypadek...
OdpowiedzUsuńjesli mamy tak wchodzić w szczegóły to z Wałka musi być byk, patrząc na ten płot ;)
OdpowiedzUsuńa w szczególności na rozstrzelistość poprzecznego uwarstwienia poszczególnych warstw zagrody poprzecznie pręgowanej ;P
Sonic, Wałek jest nie tyle byk, co taran. Rozstrzelistość poprzeczna się zapełni. A Wałek i tak da radę. Zakładam się z Ognio.
OdpowiedzUsuńalbo przeskoczy!
UsuńNie, Sonic, jakoś dotąd nie postało mu to w głowie, chociaż skacze bez przerwy, jak pchła! Nie wpadł na to. On płoty bierze sposobem - za każdym razem innym, dlatego tak trudno przewidzieć, co wykombinuje. Może być na zewnątrz bez dozoru góra 15 min. Potem zaczyna kombinować. Skutecznie. Ostatnio jakoś wypchnął sztachetę w płocie, ja wychodzę na ganek i co widzę? OBA psy, przeszczęśliwe, ganiające ZA płotem, po polu Rumka!
UsuńTen ogonek jaszczurki wygląda, jakby go pożyczyła od pancernika:))
OdpowiedzUsuńto samo mi na myśl mojom nie zmonconom przyjszło - jaszczuropancernik !
UsuńA może to jest mały przeciwpancerniaczek?
OdpowiedzUsuńPanna Cernik?
UsuńMoże Pan Cernik? Za chwilę godowo zzielenieje, to Wam powiem jako peć ukrywa pod ogonkiem:)))
UsuńPan Cernik wygrzewał się w zwykłym miejscu.
UsuńDobranoc Kury, ledwom żywa po dzisiejszych wiosny powitaniach:)
OdpowiedzUsuńJa też podobnie jak Ty witałam wiosnę, Hanuś, ale w przeddzień, i jeszcze w przedprzeddzień. Łapki bolały, aże palców nie mogłam wyprostować ode grabienia - takie zgrabiałe miałam nomen omen. Ale już dojszły, szybciutko. Czuję, że od głaszczenia kotów tak im szybko przeszło. :)
UsuńI dzień dobry oczywiście! Nadrabiam zaległości, bo nie dość, że ogród mnie pochłaniał ostatnio, to i sieć się paskudnie zachowywała i byłam w zasadzie odcięta od świata ku rozpaczy i tylko z przecieków telefonicznych od niejakiej Ami M. dowiadywałam się, jakie tu się tematy, też nomen omen, wałkujo. ;) I aproposo - pogłaski i poczochraki dla rezydentów Waszych niniejszym przekazuję. :)
Dziefczynki, jak dziś Wasze maximusy, mediusy i minimusy musculusy gluteusy ?
UsuńJolkoM., moje łapki już tak szybko nie dochodzo do formy - coraz więcej czasu im to zajmuje, ale zaraz je rozćwiczę, nie dam im spać:). Słońce u nas jak żyleta i rześko. Koty tylko boczki zmieniają w słońcu, ech, pięknie!
UsuńEwa, o czym Ty do mnie rozmawiasz?
UsuńTy, Hana, Ewa nas chyba nie obraża, co? Może ona o naszych gnatomięśniach tak godo? U mnie tam w porzo, wczoraj jeszcze na basenie sobie dodałam ćwiczeń. Już bym znów leciała w chaszcze, ale niedziela jest, a na drzewach jeszcze liści osłaniających nie ma, to nie mogę, bo mnie zaraz sąsiady na jęzory wezmo, że w kościele to nie była, ale do grabi to siłę ma. :]
UsuńNo, i weź tu eleganckim bądź ! Chciałam elegancko zapytać, czy Wam mięśnie pośladków, czyli normalnie doopska nie bolom po tych wczorajszych skłonach w te i nazad !
UsuńA bolo, i offfszem, więc w plener się udaliśmy zamiast do łopat i grabi. Nad Wartą byliśmy po drewienka, co je bobry obrabiają, a nam na płot się nada, ale na bobrowanie chyba za wcześnie. Spotkaliśmy tylko śliczną wyderkę.
UsuńI jeszcze ewentualnie zalecająco mam dla Kur link taki, jakby co, bo na temat: http://kwiaciarenka-lawenda.blogspot.com/2015/03/krotki-bazarek-kurkowy.html#comment-form
OdpowiedzUsuńO tak, ogrody budza się do życia! Uroczy ten twój pekniety dzban!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, a już, już miałam go wyrzucić. Chyba mnie kompletnie zaćmiło! Znajdę mu lepsze miejsce.
UsuńPięknieś tę wiosnę powitała, Hanuś :)
OdpowiedzUsuńMy też ją witaliśmy, zawodowo, w pienknych okolicznościach pszyrody ;) Przy okazji, jak już odpoczeliśmy po tym witaniu, kolega pokazał nam w komórce Morskie Oko - a tam zima jeszcze w najlepsze ... chociaż u nas dzisiaj też się zimowo trochę zrobiło.
Lidka, dzie zimowo??? Toż my prawie w jednym fyrtlu, a u nas pięknie jest!
UsuńNa samochodach rano troszkę tfu, sniegu leżało :(( A potem świeciło słońce i wiał zimny wiatr.
UsuńTfu! Może za późno wstałam i już stopniał?
UsuńDziewczyny,tak tą wiosnę grabiami witałyście,że aż zwiała ;)
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem, po co takiego spinu dostały, jak nic przegoniły. U mnie teraz -3 !
UsuńNo, ja wczoraj wygrzewałam się na leżaczku, to mi za karę na niego dziś śniegu napadało. Wpadłam rano w szok. Ale nie zapomniałam zrobić mu zdjęcia...
UsuńWyszły przed szereg i się zima wkurzyła:)) Fajnie musiał ten leżaczek wyglądać.
UsuńDziędobry ! Słonko, lazur nieprzenikniony, i mróz !
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli Panstwu życzę !
O co cho??? Jaki mróz??? Nikogo nie przegoniłam! Idę zobaczyć, czy Pan Cernik się wygrzewa na dachówkach.
OdpowiedzUsuńA ja w nocy po wiiiiosennych powitaniach mam super- zakwasy z przetrenowania;) I już tęsknię za następnym razem;)
OdpowiedzUsuńKrecie, z końskiego przetrenowania, czy z takiego zwykłego, kreciego?
OdpowiedzUsuńOd kreciej roboty, hrehrehre?
UsuńDzień dobry:)
OdpowiedzUsuńDzban piękności, już w nim widzę kwietną kompozycję!
U nas też ziąb 1,5 st, więc szukać wiosny nam się nie chce,za to mamy w domu kocio-kwik,z powodu kociego gościa.
Dzień dobry! U nas też zimnawo. Wprawdzie nie wychodziłam z domu, ale wietrzyłam kilka razy, to wiem:) Dzisiaj pracujące wczoraj Kury zapewne odpoczywają...
OdpowiedzUsuńTak pół na pół, Kalipso. Trochę odpoczywajo, a trochę nie. Ognio obiecałam dość wyrywnie leniwe, to teraz mus...
OdpowiedzUsuńA właściwie to gdzie jest Orszulka? Ktoś wie?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie ma jej...
UsuńU mnie dzisiaj jak przedzimie, szaro, ciemno i wilgotno. I potwornie sennie...
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj właśnie też myślałam o Orszulce, że tak znikła zewsząd...
kiepska ta Twoja miejscówka Mika, jak nie zasypie śniegiem, to muli szaro i wilgotnie, a gdzie indziej słońce jak drut! chociaż może te piękne widoki "za oknem" ciut to rekompensują?
UsuńI tu się z panią, proszę pani zgadzam, pod względem klimatu to jest kiepsko. Ale widoki są rzeczywiście przepiękne:)) Może się wybierzesz kiedyś?
Usuńmoże kiedyś? :) chociaż ze mnie miejski piechur, na byle górce "wysiadam"! więc góry to dla mnie po prostu piękna "okoliczność przyrody" i tyle :) ale z Tobą chętnie bym się spotkała na pogaduchy, może kiedyś się uda? kto wie
Usuńcześć Kurki :) mnie dziś ranek lekkim mrozem i śniegiem na trawnikach przywitał! wychodziłam tylko na balkon (nie Hana, nie po paczkę!), ale czułam, że rześko było mimo słońca! bo słońce cały dzień robiło za dodatkowy grzejnik :)
OdpowiedzUsuńElaja, ale sprawdziłaś pod wycieraczkom?
Usuńchwilowo się żadnej nie spodziewam, to i wycieraczki nie ruszałam ;)
UsuńWeź i sprawdź, może jakaś zaprzeszła tam zalega.
Usuńrano zajrzę, teraz "po ciemaku" mogę przeoczyć ;)
UsuńChoć jestem prawie ostatnia na gdakaniu to od razu wiedziałam, ze jaszczur zza kakuara wypełzł. Hana, jak ja Ci zazdroszczę tych gumioków, taczek, bolących mięśni, badylków, wyłażących z ziemi roślinek ( w tym roku też będą tulipany, ciekawe w jakim kolorze)
OdpowiedzUsuńA mnie nie dość, że ucho nawaliło od piątkowych telefonów to jeszcze jakaś smarkata franca wlazła w lewe półgłowie. Przejdę parę metrów i słabam, łykam aspiryny, posypiam co chwilę. Jak, ja taka pojadę w te góry??
Mnemo, to Ty do łóżka się nadajesz, nie w jakieś delegacje!! rozumiem, że "rozchorować się" nie możesz, choćbyś umierała??
UsuńZgadłaś Elajka. Na czworakach bodaj.
Usuńto głaszczem po główce i współczujem mocno!
UsuńDzięki Elajka, bo mnie nikt głaskać nie chciał:)
UsuńA kiedy mus Ci tam jechać Mnemo? Myślałam, że jakoś teraz? I że masz to z głowy?
OdpowiedzUsuńKwitnących tulipanów nie mogę się doczekać!
Jutro pod Warszawę, a wtorek raniuśko w góry...
UsuńJuż nie pamiętam, jakiego koloru te Twoje były. Będzie niespodzianka. Oby zakwitły. Widać im tam kolejne listeczki, bo takie z jednym to w tym roku nie zakwitną, muszą podrosnąć cebule.
Ciekawam i ja jakie to beda tulipany....Mnemo a gdziez Ty w te gory jedziesz...cos przoczylam?
UsuńZaraz sprawdzę czy nie mam na fotkach z zeszłego roku to będziemy wiedzieć, jak zakwitną.
UsuńGrażynko jadę służbowo. Niestety z agendy wynika, że po zajęciach to już tylko czas będzie iść spać. O 8 do 20 z przerwą na obiad i kawę. Wyśmienicie.
Widać listeczki, widać, chociaż nie wszystkim. Cebule były nierówne, nie wszystkie w całości:)
UsuńMnemo, ja ci głęboko, szczerze i z całego serca współczuję...
UsuńTo i tak cud, że wzeszły. Podrosną i na drugi rok będą już wszystkie kwitły, a w tym roku też postaram się przypilnować,
UsuńJeżu Mnemo, masakra. Znam z doświadczenia. Będzie p... enie, mówiąc metaforycznie, o tym, że lepiej być młodym, pięknym i zdrowym, niż odwrotnie i zagrzewanie będzie, żeby jeszcze lepiej, więcej, dłużej. Omamuniu, jak dobrze, że już nie muszę! I serdecznie, ale to najserdeczniej Ci współczuję. Ale przecież ludzie chorują...
OdpowiedzUsuńNo i zawsze zastanawiało mnie po kiego grzyba nas wloką w jakieś szalenie atrakcyjne miejsca, jeśli te same bzdety można wygłosić w sali konferencyjnej, na miejscu? Bo i tak nigdy nie było ani minutki, żeby coś zobaczyć.
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńOd rana się zabieram za pakowanie, kopnijcie mnie w żopę, bo się sama zebrać nie mogie..
Ciepłam Ci na maila tulipanki, takie powinny być!!!
Żeby mi lepiej było, przeniosłam się u siebie w bardzo odległe czasy, kiedy się nie musiało jeździć na takie fuj....ino, żyło w grodzie Biskupinem zwanym...
UsuńBardzo fajnie nas przenioslas:) A kopac Cie nie zamierzam.
UsuńZimno jakos.Temperatura sleciala morda na pysk.
OdpowiedzUsuńI jak tu w takich warunkach zwiedzac Cloaca Maxima w Oppidium Ubiorum:)
łomatko! zwiedzać co w czym??
Usuńjuż się doczytałam, w Kolonii jesteś?
UsuńElaja, jade wkrotce:) Dobra jestes;) Ale te nazwy mnie do lez rozsmieszyly:)
Usuńkurcze, zlecenie mam rozłożone przed nosem a po blogach się obijam, trza mnie chyba kopnąć na rozpęd jak Mnemo ;)
OdpowiedzUsuńJa się uprasowałam, byle, jak ale w walizie i tak się wygniecie.
UsuńKiedy startujesz Mnemo? O świtaniu?
OdpowiedzUsuńPoczytałam i mówię wam dobranoc. Proszę przekazać Panu Cernikowi (genialne!!) moje uszanowanie i wyrazy sympatii. :))))
OdpowiedzUsuń