Ładnie u nas, prawdaż? |
Z odwiedzin nieoczekiwanych trudno mi przypomnieć sobie niemiłe - z wyłączeniem pana od autobusu, który przytarł mnie (auto znaczy) na rondzie i przyszedł mi udowodnić, że jestem wielbłądem. Albo Patologii przybyłej z pytaniem, czy nie skoczyłabym do B. po papierosy. Tutaj nie ma sklepu, a ja w końcu mam samochód i trzeba sobie pomagać.
Wizyty nieoczekiwane na ogół są miłe i bardzo miłe, bo mają w sobie element niespodzianki. Jedna z takich wizyt to gość prawie królewski. Co z tego, że paź? Jest blisko królowej!
Ganiałam za nim z aparatem po całym gumnie, ani myślał przysiąść. Kfiatków wszędzie pełno, a on zagustował w suchych różach, które zaschły w tym upale na wiór dosłownie w pół dnia. Paź był duży na tyle, iż przez okno w kuchni wydawało mi się, że to jakiś mały ptak się uwija. Spokojnie miał z osiem centymetrów rozpiętości skrzydeł.
Albo taki gość:
Chodził sobie jak po swoim, niespiesznie, po całym gumnie. Pieski go nie wyczuły, ale na wszelki wypadek wyprzedzająco zabrałam je do domu. Chłopak jest na gumnie stałym gościem. Raz nawet zaniepokoił moją Siostrę. Kątem oka widziała, że coś dużego skacze na gumno ze słupka, na którym (ledwo) trzyma się płot. Chyba się przestraszyła, że to orzeł poluje na Balusia.:)
Widzicie to arboretum w tle? Tam nie było niczego, poza pokrzywami i koślawą szopką sąsiada z tyłu, za płotem.
Tych gości w zasadzie nie mogę zaliczyć do nieoczekiwanych, bo czekamy na nich (nie) przez całą zimę i wiosnę:
Sikoreczki już widziałyście, ale gdyby ktoś przeoczył:
Nie wiem, jak nazywa się ten gość, ale tak maluśkiego ślimola dotąd nie widziałam. Cały jest przezroczysty! On siedzi na winogronie! Jest mały jak łepek od szpilki. Aż mnie rozczulił:
To ostrzyżony szpic pomeranian o imieniu Bobo. Podobno ma w sobie lisią krew... |
Goście dwaj w jednym, oczekiwani i mili, ale przez nadmiar spowszednieli:
Nieoczekiwane odwiedziny sąsiada o 7 rano w celu pożyczenia wiertarki/młota udarowego/piły Wam daruję, bo o tej porze nie kumam i nie poznaję, poza tym niewiele pamiętam. I nie mam zdjęcia.
Wiem, że pamiętacie, tak tylko sobie pitolę palcami po stole, ale czy NA PEWNO pamiętacie o wystawieniu picia zwierzakom, ptakom i innej gadzinie, kto może i gdzie może? W płaskich naczyniach, bo co pomniejsze mogą się potopić. Dzisiaj pewien wróbelek przysiadł na glinianym garnku, który stoi na stole w ogrodzie w nadziei, że jest w nim woda. Miał biedak otwarty dziób i ział jak pies. W garnku wody nie znalazł, ale znalazł gdzie indziej na gumnie.
Uwaga, zagadka! Kim jest osoba na poniższym zdjęciu?
Lidka zgadła, więc mogę już zdradzić, że tą osobą jest AniaM. na tropie żuczka-jelonka chyba, a zdjęcie zrobiła Grażyna Wenezuelska. Fajny kapelutek...
Kto zgadnie pierwszy, otrzyma wirtualny (lub realny)* uścisk dłoni PrezesKury oraz wirtualny (lub realny)** uścisk dłoni osoby ze zdjęcia |
*warunki do uzgodnienia
**j/w
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością popatrzyłam na tych gości. Lisi piesek mnie zaskoczył. Słodziak:)
UsuńPierwsza na pudlu!
OdpowiedzUsuńMnie tez lisek zaskoczył! Wyglądał jak pluszak, w ogóle się nie ruszał!
Ale i paź piękny! Jak namalowany... Pastelami:) I bażant na podwórku... Co tam się dzieje na tym gumnie... Cuda:)
UsuńUwielbiam tego bażanta, nazywa się Hendryk.
OdpowiedzUsuńDobranoc Kalipso, paduam albowiem na twarz!
Dobranoc! I ja padam. A wcześnie rano pobudka...
UsuńNie wiem, czy Bobo ma w sobie lisia krew, ale na pewno mordeke lisia ma:) Uroczy piesiunio.
OdpowiedzUsuńCaly przekroj zwierzynca u ciebie, takiego slimiorza tez nie widzialam, moze to jakis albinos albo cus?!
Ataner, poczytałam o pomeranianach i wynika z tego, że rzeczywiście gdzieś tam się lisek wmieszał. Aż się zadziwiłam, że to rasa pierwotna!
UsuńA ja wczoraj paduam po 21.00, jak nigdy, bo normalnie padam po polnocy. Ale nie ma tego zlego, bo dzisiaj wstalam sobie o 5.00 i mam czas poczytac o gosciach niedzielno-niespodziewanych.
OdpowiedzUsuńFajnie masz, Hanus, z takimi gosciami. Ja sie juz niezdrowo podniecalam, kiedy na brzozie dzieciol usiadl. Na swoje usprawiedliwienie dodam, ze zyje przeciez w miescie. Bazanta, pazia i ja-szczurki jak zyje nie widzialam live, tylko na obrazkach. Obudzilas we mnie demony zazdrosci. :)))
Pantera, uśpij demony. Ty masz tam za to ptastwo, którego tutaj nie mam. Na ten przykład czaple białe i kormorany i te dziwne kaczki. Na początku też mnie wszystko strrrrasznie ekscytowało. Teraz jestem już stara wyżeraczka. O sarnach, jeleniach, dzikach, liskach i zającach nie wspominam, bo to chleb powszedni. Nawet widok szybującego orła nie porusza mnie jakoś specjalnie. A jaszczurek tu tyle, że muszę uważać, żeby nie przydepnąć!
UsuńRaz widziałam dzięcioła czarnego i to do dzisiaj budzi emocje, bo on rzadki u nas.
Ja też raz widziałam dzięcioła czarnego, w naszym miejskim lesie, na obrzeżach; nie wiem, co tam robił, bo przecież to nie jego teren - u nas też jest rzadko spotykany.
UsuńCzarnego to ja nigdy w zyciu, ten moj byl pospolicie bialo-czarny z czerwono czapeczko, a raz kiedys zielonego przydybalam i myslalam, ze to... papuga. :)))
UsuńOrla tez w zyciu nie widzialam, tylko w zoo.
Czy ja w takich okolicznosciach naprawde moge te demony uspic? Sie nie da.
Czarny dzięcioł jest duży, jak spora wrona i też ma czerwona czapeczkę. I jest kruczoczarny. A ja nie zdążyłam nawet aparatu ustawić i tyle go widzieli. Do dzisiaj żałuję.
UsuńUśpij demony, uśpij, może pocieszy Cię fakt, że część tej drobnicy przed zimą bardzo chce zamieszkać z nami:)))
Ja nie mialabym nic przeciw np. jaszczurkom w domu. Albo zaskroncom. Nic a nic sie nie brzydze, fajne so.
UsuńZ takim bazantem czy orlem to juz gorzej. A myszy to calkiem do kitu. :)))))
Pantera, rzecz w tym, że bażanty i orły akurat się do domu nie pchają. Reszta tak.
UsuńDoloze demonow Panterze - w daczy to glownie rozne ptaszki przychodza, nie sa dokarmiane, bo nie wypada, ale TU, w miescie jakby Piaseczno do Warszawy to nasze miasto tu w uk, tu to i liska widzialam raz rano, jak wywozilam slubnego na lotnisko (5 rano, szedl sobie chodnikiem, Dziecko w London town leguralnie widzi liska na swojej ulicy), bazanty tez bywajo, choc bezimienne, roslinke mam na gumienku, co to motyle lubio, ale paz ie przychodzi, ino jakies cytynki i kapustniki, zabe mam na spolke ze sumsiadkom, zaba wybiera u kogo na sezon zostaje, a potem pakuje walizy i sie przenosi obok...jaszczureczki maniunie jak gekony, to bywajo w daczy...niemili goscie to u nas so myszki, jak na gumienku (kradno jedzenie ptaszkow bo tu w jukeju to dla ptaszkow ciagle cos lezy/wisi) so to niech bedzie i nie zamorduje za pomoca stosownego smakolyku, bo slubny by sie zaplakal na ament, ale proby wdarcia sie do domu i urzadzania sesji haftu mychelieu sa TEMPIONE!!!
OdpowiedzUsuńHana - zdjecia cudne!!! najsoczysciej wygladaja te, w ktorych bazant gra role glowna, piesek wyglada jaky ktos zdaj glowe z liska i nasadzil na malego pieska, wyglada jak sztucznie zrobiony, do przytulania taka zabaweczka.
A Sikoreczki-Z-Dziupli lapio za serce tak ogolnowojskowo!
Fajnie masz, nawet slimak wyszedl twarzowo, fotogieniczny dziad jeden!
p.s. Bywajo u Ciebie jeze czy bojo sie pieskow?
p.p.s. Patoligia wymiata!! hrehreherhre, moglabys dorobic uslugami taksowkowymi....
Opakowana, jeże bywajo, chociaż rzadko, albo dobrze się kamuflujo. Liski się nie kamuflujo i nawet jeden raz pił z psiej miski w ogrodzie! Coś 3 lata temu zając pomieszkiwał na gumnie całe lato. Okropnie się bałam, że psy (wtedy jeszcze pies) go dopadną, ale Frodo jest pierdołą i jakoś sobie nie przeszkadzali. Wałek jest bardziej ruchliwy, to jak nastał, zające uważajo, ale bażant - jak widać - ma to w pompie. Oby się nie doigrał.
UsuńZieleń w tle bażanta wygląda soczyście, bo to było kilka dni temu, po solidnym, acz jednorazowym deszczu. Spójrz na trawę jak łysieje. Teraz jest o wiele gorzej.
Żabów i jaszczurków u nas mrowie a mrowie.
Pojechałaś? Po te papierosy do B.? ;)))
OdpowiedzUsuńAniuM., nie pojechałam i to była kropla, która przelała kielich. Na początku nachodzili nas co chwilę. A to pożyczyć na bilet (!) autobusowy, a to pożyczyć rozpuszczalnik, młotek, coś wydrukować itd. Nie muszę dodawać, że nigdy niczego nie oddawali. Myśleli, że gupie miastowe będą tańczyć, jak im zagrajo. Spokojna jestem, ale do czasu. Jak Kulawy przyszedł w sprawie ćmików, wstąpił we mnie demon. Jak mu szurłam werbalnie (nawet dosyć kurturarnie mu szurłam), tak skończyło się molestowanie i nachodzenie.
UsuńNo co za patologia jedna!
UsuńNiech se nie myśli.
No a poważnie - to rację masz.
AniuM., patologia tak ma. Jak mi ich dzieciok drażnił kijem psy przez płot i nic nie skutkowało na gówniarza, musiałam przemówić jego językiem. Szczegółowo mu wyjaśniłam, co z czego mu powyrywam i kto go q... nie pozna, to wtedy poskutkowało! Tych dziecioków mi żal, bo co one winowate?
UsuńŁadnie u Ciebie, najprawdziwsza prawda:)
OdpowiedzUsuńArte, sucho:(((
UsuńA jeszcze się szykują upały nieziemskie:(
UsuńSikorki powaliły mnie na kolana! :))
OdpowiedzUsuńŚlicznie tam u Ciebie i...ciepło ;)
pozdrawiam serdecznie :)
Mamo M., dzisiaj nawet bardzo ciepło, powiem więcej - nie do wytrzymania:)
UsuńOj Hanuś, wszystko co żywe ciągnie do Ciebie, z patologią włącznie:)))
OdpowiedzUsuńMnie, podobnie jak Opakowanej, zdjęcie z bażantem podoba się najbardziej, choć z racji zamieszkiwania na wsi, widuję je od czasu do czasu. Swoją drogą, to odważny kurak, czy on nie wie, że na gumnie pieski królują?
Nigdy natomiast nie widziałam na żywo 'Pazia królowej". Albo jestem ślepa, albo u nas ich nie ma.
Szpic fajny, mordka bardzo sympatyczna, ale przez to strzyżenie biedak jakiś taki nieproporcjonalny wyszedł. No ale na takie gorąco to się nie dziwię, że właściciele chcieli mu trochę ulżyć.
Patologii nie komentuję, mamy własną, podobnego autoramentu niestety.
Jako ciekawostkę powiem tylko, że ona, ta patologia, bardzo pomysłowa jest i ostatnio "zarabia" na szlabantach przebrana za........lamparta:))
Garde, kurak odważny, a ja się boję, że się doigra. Łudzę się, że jednak podfrunąć potrafi, jak trzeba. Ma już na gumnie swoją trasę!
UsuńPazia królowej widziałam z bliska i na żywo pierwszy raz. Jest duży, dlatego zwrócił moją uwagę, bo innych, pawich oczek, bielinków, itp. na lawendzie są dziesiątki. Może są między nimi jakieś rzadkości, ale nie znam się:(
W jaki sposób zarabia się na szlabantach w przebraniu lamparta zwłaszcza? Czy szlabant to to samo co szlaban, czyli zapora, rogatka na przejeździe kolejowym? Bo może piniondz leży na ulicy, a ja o tym nie wiem?
Ha ha ha, Hanuś nie ten kierunek:)))
UsuńU nas szlabant, to gdzie indziej brama, taka którą stawiają na drodze idącego lub jadącego orszaku weselnego.
Ja mieszkam, dosłownie, rzut beretem od kościoła. Wesel teraz jest mnóstwo o czym okoliczna patologia też wie.
Jeden, bardzo pomysłowy, skądś wytrzasnął strój lamparta i z kumplem robi owe szlabanty. W sobotę widział ich mój tato jak jechał na działkę i mówi, że wrażenie było niezapomniane, bo pan bardzo się wczuł w rolę i nie tylko był przebrany ale jeszcze chodził jak kot i żebrał o głaskanie i nie tylko . Waluta w jakiej zarabiają jest powiedziałabym........... płynna. Nie wiem czy taka by Ci odpowiadała:))
Garde, teraz pojmłam! U nos to jest brama i też ludność praktykuje. Ino wesel mało, bo wieś mała, a jeśli już, urządzają wesele w jakiejś knajpie. Dzisiaj nikt już nie robi tego w domu - przynajmniej tutaj, w Wielkopolsce.
UsuńAle w takim przebraniu można wiele rzeczy robić. Na przykład walić obuchem w łeb tych, co dręczą swoje zwierzęta. Jak pomyślę o tym, że w tym potwornym, dzisiejszym upale te biedy siedzą bez cienia i bez wody, to mi słabo.
U nas po domach też raczej nie robią, tylko w remizie albo lokalu.
UsuńPatologia czatuje na trasie dom młodej- kościół. Kościół jest jeden na 4 wioski w tym 2 duże , więc trochę w sezonie tych ślubów jest.
Niestety Patologia przebrania używa w celu nabycia określonych produktów, o zwierzętach to na pewno nie myślą.
U nas też gorąco ale jakoś tak dziwnie. Pochmurno jest, więc to raczej taka duchota, chyba gorsza niż palące słońce. Ech ciężko....
jak to dobrze, ze ja przez 10 dzionkow jeszcze bede w cudnej temperaturze i pogodzie - jakies 22 stopie, sliczne slonko i wichurek do pary...zale od 13go jade w te wscieklizne i piekarnik...znowu przesiedze 3 tygodnie w domu..juz sie wszystkim odgrazam. Coraz gorzej mi idzie zycie w upalnosci - straszliwie sie poce i bucham goracem wlasnym, znaczy goraco mi dubeltowo....
UsuńRozumiem Cię doskonale, i dla mnie upały to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej:((
UsuńA jeszcze w tv straszą, że to ma być najbardziej upalny tydzień. Nic ,tylko w jakiejś piwnicy się zabunkrować przyjdzie i przeczekać.....
Zapraszam do mojej piwnicy - w porywach +15.
UsuńJuż lece Hanuś, lece!!!!
UsuńTo ja szykuję worki z sianem do spania. Dżemiki i nalewki (niedużo) są pod ręką.
UsuńEkstra Hanuś, spanie na sianku to jest to:)))
UsuńMoże Frodulek przyjdzie się przytulić.....................ech pomarzyć.
zapisuje sie na ktorys turnus, z Gardenia :))) byleby zaden skorek nie wlazl w ucho z tego siana. zaszyj sianko w sienniczki...ale fajnie bedzie.
Usuńp.s. dla mnie prosze serka trochu.
Garde, ale Frodo grzeje jak piec!
UsuńOpakowana, w piwnicy łatwiej o wilka, hrehrehre, niż o skorka. Siatki so w oknach. Serek się załatwi. Może Rogata dołączy, ona pyszne serki robi.
UsuńOpakowana, z Tobą zawsze:)))
UsuńHanuś w dzień 15, w nocy z 8, Frodulek niezbędny do przytulania:))
Garde, jest jeden kłopot - on za Chiny nie zejdzie po piwnicznych schodach. Ale może Opakowana Cię przytuli? Albo ja? Czajnika nie polecam, a Grażynka piwnicę i przytulanie ma w pompie.
UsuńAle Wałek tak, chętnie!
UsuńNo już sobie wyobrażam przytulańce z Czajnikiem, przez 5 minut może by zdzierżył :))
UsuńTrzeba będzie skorzystać z innych Twoich propozycji. Nie powiem, brzmią kusząco:))
:)))
Usuńto nie biere termoforu a ino wypozyczam Walecka :) Przytulic Garde moge, ale nie za bardzo bo sie od upalu skleimy....
UsuńEjjjjjj Hana, Hana i Ty jeszcze od czasu do czasu masz czelność narzekać na swoje gumno, toż w raju żyjecie, piękne miejsce żeście sobie z Ognio wybrali :))) Paź królowej to rzadkość, cymesik Ci się trafił, ale i reszta gości do pozazdroszczenia :)) Ten przezroczysty ślimaczek to najprawdopodobniej młody niedawno wykluty, trochę się podszkoliłam, przed moim postem ;))
OdpowiedzUsuńI zapomniałam dodać, że urządzili, wszak to twoja krwawica i piękno ciągnie do piękna :))
UsuńOczywiście cały czas mówię o pięknie, a nie o tych elementach niepożądanych, ale te bywają wszędzie ;))
Marija, ja nie narzekam, ja chciałabym lepiej! Zwłaszcza, kiedy się ogrodów naoglądam! Wszystkie wydają mi się piękniejsze od mojego:(
UsuńŚlimak jest taki maleńki, że aż trudno uwierzyć, że jest w stanie przeżyć wśród tych wszystkich żab, jaszczurek i zaskrońców na gumnie.
Pisałaś kiedyś że cała przyjemność polega na tym aby gonić króliczka, więc przed Tobą jeszcze tyle fajnych wyzwań :) No ten perz mógłby Ci jakoś cudownie zniknąć, ale mi się wydaje że Ty troszeczkę lubisz zmaganie z nim ;))
UsuńMarija, to Ognio lubi gonić króliczka!!! Ja lubię go dopaść od czasu do czasu!
UsuńPerzu nie lubię, ale lubię sytuację "po". Takie czary! Nie było, a jest!
U Ciebie jest jak w otwartym ogrodzie zoologicznym. Tyle istot Cię tam odwiedza.
OdpowiedzUsuńTojav, prawda - przed zimą większość z nich chce zamieszkać w domu:)))
UsuńHana - ustawiaja sie grzecznie w kolejce czy pchaja sie drzwiami i oknami?
UsuńPchają się. Kominem też.
UsuńA wiesz, że na pierwszym zdjęciu z Bobo uwieczniła się też pszczoła? :) Fajne ma szeleczki piesior.
OdpowiedzUsuńGości masz z tych cudownych, wzbudzających zachwyt. No i pięknie u Ciebie jak w bajce!
Gosia, pszczołę widziałam, jasne! Miała widocznie parcie na szkło.
UsuńPatrzę na to moje gumno bezradnie dosyć. Część podlewam, ale przecież nie podleję wszystkiego, ani nawet większości. Trawa trzeszczy pod stopami, kwiatki więdną, zanim zakwitną, rozpacz:(
Bażant został "zdjęty" kilka dni temu po solidnym deszczu. Jedynym tego lata. Wszystko wtedy zazieleniło się błyskawicznie.
Pieknie na Twoim gumnie :)) Patologia to ma tupet, nie ma co, ale jakoś mnie to nie dziwi? Wszędzie jej pełno, mniejszej lub większej.
OdpowiedzUsuńPaź królowej robi wrażenie, kiedyś zdarzyło się, że na nasz balkon przyleciał :) Raz, jedyny, Chłop go wypatrzył w ostatniej chwili niemalże.
Piesek - lisek śmieszny jest, wygląda jak maskotka, ale pozory mogą mylić.
Rześko chyba w tym tygodniu nie będzie .... jak Bonus się po szafach chowa i do kontenerka włazi, to znaczy, że będzie gorąco ;) tym nie mniej trzymajmy się - rześko własnie :)
Lidka, patologia odczepiła się po historii z ćmikami, bom jom letko sponiewierała.
UsuńU nas jest dzisiaj makabrycznie gorąco, a ja MUSZĘ z domu wyjść!
Niestety, czasem trzeba patologię sponiewierać i tyle. Przemówić ich językiem, albo zbliżonym narzeczem, bo normalnego nie rozumieją.
UsuńWczoraj na Kulturze był ciekawy film szwedzko - duński na temat przemocy, eskalacji, nadstawiania drugiego policzka - trochę adekwatny do takich sytuacji, o których piszesz.
Współczuję wyjścia :(
Wróciłam. Ledwo żywa, ale wróciłam.
Usuńa co? pojechalas po te patologiczne papierosy???
UsuńNo dzie, Opakowana, czytaj wyżej.
Usuńwyraznie czytam bez zrozumienia, hreher
UsuńTo znaczy, że czytasz niewyraźnie:)))
Usuńto znaczy, ze usiluje czytac bez bryli, hrehreher..pisalam juz jak czytalam tytuly ksiazek w ksiegarni, ksiazki nieco wystawaly jedne zza drugich, na grzbietach trzeba bylo czytac calosc...no i zauwazylam tytul, nawet kawalek okladki bylo widac, gdzie listki cannabisa bylo widac jak byk, a CO ja przeczytalam??? No? Cannibal cookery book, czyli ksiazka kucharska dla ludozercow...
UsuńCo się dziwisz, Opakowana! Ile można jeść w kółko to samo? Ludożercom też się smaki nudzo!
UsuńCho na nowy wybieg, chyba że śpisz.
Oj, zakochać się można w Twoim gumnie i w jego gościach (tych miłych!!!) na zabój! Henryk jest super, a paź! Raz widziałam pazia królowej, ale chyba musiał być świeżo wylęgnięty(?) z poczwarki, bo miał najwyżej z pięć centymetrów rozpiętości skrzydeł; a i ten ślimaczek po prostu młodziutki, dlatego trudno poznać, co to za gatunek; urośnie duży i będzie Ci żarł sałatę albo co insze, niestety:)))
OdpowiedzUsuńNinko, Twój paź był świeżo wykluty, hrehrehre!
UsuńNinko, a żrą i tak, przestałam walczyć, bo to walka z wiatrakami, lepiej się zaprzyjaźnić i zdjęcia robić:)
OdpowiedzUsuńZ Hendryka (u nos na Henryka mówium Hendryk) to kozak jest! Musi wiedzieć, że tu pieski!
Takiego pazia widziałam tylko raz na żywo, bażanty przychodziły do ogrodu mamy, ślimory łasuchy też. Na trasie moich spacerów bażanty bywają i te sympatyczne ślimaki też. Takiego małego nie widziałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńIdę sprzątać bo wnusia kochana pokruszyła styropianowe jajko.
Ewa2, wnusie tak mają. Dobrze, że nie zjadła:)))
OdpowiedzUsuńNa szczęście już do buzi nie bierze. Ale urwis z niej niezły. Właśnie mi powiedziała: zajmij się mną!!! No to idę.
OdpowiedzUsuńEwa2, masz chyba lekko przechlapane. W ten upał...
UsuńA ja tam jeszcze, na zdjęciu z Bobem, konia się dopatrzyłam ;) Hana, w ślady Kretowatej idziesz?
OdpowiedzUsuńMariolka, nieee, ja się koni trochę boję, niestetyż. Byliśmy zobaczyć się z przyjaciółmi naszymi, którzy sędziują w zawodach, bo akurat sędziowali niedaleko. Końskich zdjęć naczaskałam masę, kiedyś pewnie je pokażę.
UsuńMaria???????
OdpowiedzUsuńCoś mi do niej ten kapelusz pasuje:)))
Garde, nie zgadłaś!
OdpowiedzUsuńCzemu mnie to nie dziwi, jak zwykle:(((
UsuńGarde, próbuj dalej, ilość prób nieograniczona!
UsuńDobra , Kalipso!!!
UsuńI pudło jak zwykle
No, pudło...
UsuńTen aparacik i ta pozycja wskazywałby na AnięM, ale dłonie mi nie bardzo pasują i ta torebusia chyba też mi nie pasuje.
UsuńGarde pisząc Maria, mnie miałaś na myśli ? Bo jeśli mnie to niestety muszę cię rozczarować, masz całkiem mylne, ale to całkiem, wyobrażenie o mnie :))) Kapelusz miałam raz na głowie i moje koleżanki stwierdziły, że to nie moja bajka i ja się z nimi całkowicie zgadzam w tym temacie ;)))
UsuńO Tobie kochana, o Tobie.
UsuńWiesz wyobraźnia to potęga itd, więc wybacz kierunek, w jakim podążyła moja:))
O rozczarowaniu nie ma mowy, każdy lubi co innego i co innego do niego pasuje. Ale latem ,dla ochłody to można i kapelusz zdzierżyć na głowie:))
Mnie podobno w kapelusze pasują, ale to subiektywna opinia, więc nie opieram się na niej zbytnio. Najczęściej po prostu noszę na łepetynie to, co uda mi się wyprodukować, kapelusz też się zdarzył:))
Ja Garde nie lubię nic na głowie nosić oprócz swoich włosów oczywiście, nawet czapki w zimie noszę niechętnie :) Raz w życiu przez okres dwóch tygodni z chęcią nosiłam czapkę. Była to czapka apaszówka którą uszyła mi mama i nosiłam ją dwa tygodnie codziennie, bo tyle trwał obóz wędrowny :)) Czapeczka była uszyta z teksasu w stópki :))
UsuńMarija, byłaś blisko, jednak zgadła Lidka!
UsuńAleż dużo odwiedzających! Niektórzy bardzo fotogeniczni :))
OdpowiedzUsuńIza, jak dla mnie, fotogenicznością wymiata lisek!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że wygląda na zdjęciach przeuroczo.
UsuńWłaśnie opowiedziałam na blogu, tydzień czasu w takim pięknie jak Twoim my bylim i tęsknię za tym miejscem ach jak tam pięknie a ten zapach rozgrzanych sosen śnić mi się powinien po nocach. Działka za mała. chociaż nawet kiedyś na niej, ze dwa lata temu, rogacza "upolowałam" aparatem, bo na naszych działkach mieszkał dość długo. Bażanty, kaczki i ptaszki wesołe różniaste też i motyle na działce mam, ale tak pięknego nie widziałam u nas. Motyle pasą się jabłkami, czy one przegryzają skórę jabłka? Słowo daję nie wiem, ale z 5 wyfrunęło do połowy zjedzonego jabłka zdjętego z dachu.
OdpowiedzUsuńPatologia mnie odwiedzała w sklepie hrrrrr pięć złotych 10 złotych i ja zawsze oddaję (czasem). Aż podniosłam głos o ton wyżej skończyło się. Chłopakowi co walił w ścianę piłką i nic nie pomagało tłumaczenie jak komu dobremu, jak i Ty Hanuś wytłumaczyłam jego językiem, pomogło aż się zdziwiłam.
Czyżby to CudARTeńka zdjęcie robi? :)
Hanuś jeden link dodałam ze zdjęciem nie uzgodnionym dlatego link, ale buźki roześmiane ... :))
OdpowiedzUsuńDzięki, widziałam!
UsuńA na zdjęciu AniaM. ?
OdpowiedzUsuńBrawo lidka! Wybierz rodzaj uścisku.
UsuńNo masz, przestraszyła się:)))
UsuńPopadało trochę, duszno i gorąco nadal, dziwnie senna pogoda i aż strach myśleć co będzie dalej. Jutro z wnuczką popołudnie, na jej śmieciach, nie u mnie. Chyba, że zarządzi odwiedziny u kota.
OdpowiedzUsuńEwa2, podziwiam. Przy tej temperaturze nie dałabym rady energicznemu dziecku.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba, nie ma innego wyjścia. Czeka nas ciężki tydzień.
OdpowiedzUsuńPiękne foty i pięknych masz tych gościów, znaczy tych przyrodniczych mam na myśli, patologii nie. Jakże ja bym chciała już wreszcie zamieszkać wśród okoliczności przyrody, żeby do mnie takie goście zachodzilły... A upałami się nie zrażajta, zaraz sie lato skończy i będzie zimno, mokro, ciemno i ponuro i wszystkie będzieta SZCZĘŚLIWE!
OdpowiedzUsuńa dzie tam, Ania - od reki zaczniemy narzekac, ze zimno, mokro, ciemno i ponuro ;))))
UsuńTaaa, Annavilma, pogadamy jutro/pojutrze, ma być 40 w cieniu, co daje jakieś 50 w słońcu. Albo więcej.
UsuńA założysz się? Ja w tropikach chowana, nic mię nie ruszy ... Poza tym kto Ci na słońcu każe siedzieć...
UsuńAnnavilma, gdybym siedziała na słońcu, nie gadałabym z Wami tutaj! Już byłabym umarnięta! Ale czasem mus wyjść z domu (podlewanie! pieski! woda dla gadziny ogrodowej!), a i domostwo się nagrzało i duszno jak w piekle. Nawet koty-piecuchy kładą się w kuchni na posadzce! A ja się czuję, jakby mnie kto helem nadmuchał, z tym, że się bynajmniej nie unoszę i nic na to nie wskazuje:)))
UsuńDziefczynki, wystawcie picie zwierzakom gdzie się da!
OdpowiedzUsuńU nas w podkarpaciowatych stronach też upały ogromne, a tu trza iść na chwilę do pracy bo urlop się skończył.
OdpowiedzUsuńBażanty u mnie w parku za oknem dawniej bywały, tego roku nie było ich w ogóle słychać.
Takiego piesia jeszcze nie widziałam, wygląda jak maskotka.
Życzę wytrwałości w te upalne dni.
Pozdrawiam Ania
Aniu, włóż sobie jutro lodu za stanik, kiedy pójdziesz do pracy. Bo jeśli sprawdzi się prognoza, to będzie z 50 w słońcu. Omamuniu, nie wierzę...
OdpowiedzUsuńNawet udało się przetrzymać gorąc bez lodu w staniku - jutro siedzę w domku, a czwartek i piątek zobaczymy.
UsuńPozdrawiam Ania
Na wszelki wypadek zamrażaj wodę w kosteczki z lawendom i mientom w środku. I chłodno, i pachnie:)))
UsuńHanine gumno i nie tylko.wręcz kusi. Goście...takich to ja mogę mieć codziennie od rana do wieczora, a i nocą niech przychodzą. Są tacy, wielkie ćmy do kwitnących wiciokrzewów, piją nektar nocną porą.
OdpowiedzUsuńBażanty u mnie nie bywajo, zające nie na gumnie, ale na lotnisku ciut dalej widziałam, sarenki, owszem śmigają w pobliżu. Ptactwa trochę jest, jaszczurków i ślimaków też. No koty jeszcze przychodzo. Wiekiego błotniaka raz miałam na słupku, mysz czy inne stworzonko pożerał. Dzięcioła czarnego i zielonego widziałam w pobliżu, ten mały hultaj z czerwoną czapką szarogęsił się w karmniku.
A lisek uroczy, jasne, że ma w sobie te lisie geny, to widac przecież. Padam na ryjek, chyba czas spać.
Dziędobry Mnemo i bobranoc, trza się wyspać przed jutrzejszym upałem. Masz klimę w hucie?
OdpowiedzUsuńHe, he...kiedyś miałam. Teraz nawet wiatrak oddałam tym, co upały odczuwają bardziej. Ale wygląda na to, że znowu mogę mieć.Jutro muszę tylko podjąć ostateczną decyzję i się pakuję. Ale trudno mi....dlatego jeszcze nie śpię.
UsuńMnemo, leć do @.
UsuńWykończyła mnie ta aura. Już mi mroczki przed oczami latają, trzeba iść spać.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy i chłodnych snów.
Ewa2, zgadzam się. Na chłodne 3 x tak!
OdpowiedzUsuńDobrze napisałas Hanuś- trza wodę wystawiac zwierzakom a nawet zmieniać nawet w ciagu dnia ,bo ta wystawiona gorąca sie robi!Żeby tylko w studni nie zabrakło, bo w stawiku już kompletnie sucho. Wlewam tam codzień po wiadrze a i tak sladu nie ma. No moze motyle i ptaszki zdąża sie napic, ale juz Jacuś nie pobrodzi a on tak bardzo to lubi, biedaczek!:-))
OdpowiedzUsuńOlgo, kilka razy dziennie robię obchód z wiaderkiem i wymieniam wodę. Ruch tam jest jak na lotnisku (przy wodzie znaczy się), co mi uświadamia, jak bardzo ta woda dla gadziny wszelakiej jest potrzebna. Na szczęście mamy tu wodociąg i tym przynajmniej nie muszę się (na razie) martwić.
UsuńNaszym pieskom specjalnie zbudowaliśmy brodziko-basenik, a one za nic nie chcą tam brodzić! Tylko mam z tego robotę, bo czyścić mus, ale za to ptaki mają używanie!
Na ostatnim zdjęciu czy to nie sama Prezesowa?
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Ciebie, moje klimaty
Hrehrehre, nie Graszko, to nie PrezesKura na fotce!
UsuńKlimaty mamy coraz bardziej, straszliwie wręcz, suche:(
Witam Kury.
OdpowiedzUsuńJuż 27 stopni, noc mniej orzeźwiająca. Słońce, ale niebo przymglone, zobaczymy co będzie dalej.
Miłego dnia i dużo cienia życzę.
Ewa2, myk do wanny z zimną wodą!
UsuńNie mam wanny...:-((
UsuńTo pod prysznic, jeszcze lepiej!
UsuńTeż miewam takich gości na gumnie, a co! Czarnego dzięcioła widziałam ze trzy razy, zielony też do mnie przylatuje:) Mam też trochę zwierzyny większej, sarny, dziki i borsuki, dobrze, że za płotem;-) fdcccccccccccccccccccccccccccccccccccccccc, potwierdziła kicia:)))
OdpowiedzUsuńChłopak wygląda niesamowicie na tle tej zieleni, rozległe to twoje gumno, fajna miejscówka:)))
Oesu, Twoje gumno oczywiście!
UsuńHaniu, okropnie, do bólu zazdraszczam Ci wiewiórek! To są cudne stworzenia, a tutaj nie widziałam ich nigdy. Nie wiem dlaczego, zieleni i drzew nie brakuje, przecież one niekoniecznie muszą mieć las? Zresztą pomniejszy las też jest. Orzechy są w każdej zagrodzie - i włoskie, i laskowe. Mało tu sosen i świerków, być może o to chodzi? Może rosną tu gatunki nie te, co trzeba?
UsuńZwierzyna większa to codzienność. Mówię o tej, która nawiedza gumno. Rozległe, fakt, nawet zbyt rozległe jak nasze potrzeby, możliwości i siły, ale taka była oferta, a cała reszta podobała nam się bardzo. Okolice są piękne, pagórkowate, zupełnie nie wielkopolskie, no i jezior mnóstwo.
Się ma, ten drugi gość jest cudowny, sama miałam u siebie na ogrodzie razem z kurami we wolierze parkę taką :) Bazyla i Myszę. Nie uciekały, bo od małego nauczone, pewnie myślały, że są kurami. Niestety dostał je mój kolega. Bałam się, ze mi sąsiedzi będą próbowali je złapać. To nie są "cudowni ludzie" raczej jak gangrena.
OdpowiedzUsuńSię ma Izetta! Tak to jest z sąsiadami - bez wyboru i bez odbioru:)
OdpowiedzUsuńZadumana sikoreczka i mikroślimaczek urzekające:) A w ogóle to wszystko mi się tu podoba.Niezmiennie! Zieleń na gumnie soczysta przecież,chyba że teraz dostanie się jej w kość / w źdźbło? :)/,bo żar się z nieba leje,a dżdżu brak.Jakoś ten lazur mnie nie cieszy.Zwierzynę tym bardziej:(
OdpowiedzUsuńAaa!Te dwie panny na pierwszej fotce też niczego sobie:)
Ksan, dwie panny to moje koleżanki-przyjaciółki z poprzedniego, światowego życia:)))
UsuńZieleń na gumnie to już przeszłość, żal nie powiem co ściska. Moja krwawica poszła się bujać:(((
Hana,nie płakaj,gumno odżyje,gdy tylko spadnie deszcz.Jakieś czary-mary trza nam uskutecznić,może niebo się zlituje i "nie poskąpi suchej ziemi kropli deszczu..." Może by tak tańczyć i śpiewać:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=A1z7otv5tQw
Można i tak:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=nXBdaiG5AdM
Ksan, wiem, że odżyje! Ale kiedy??? Chcę się nim nacieszyć przed zimą!
UsuńHej Kury i Hano :)
OdpowiedzUsuńNo, prosze, udało się mi zgadnąć i to jako pierwszej :)) Wybieram uścisk wirtualny, bo realny chyba na razie nie wypali :) Wczoraj miałam już kompa wyłączonego o tej porze.
Dobra, dobra, Lidka, przestraszyłaś się! Ściskam Cię zatem wirtualnie i gorrrąco i mam nadzieję zrobić to wkrótce realnie!!! Warto było zgadywać, co nie?
OdpowiedzUsuńA ja dościskuję :)
UsuńHa! Tym bardziej warto było zawalczyć!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam ,dziewczyny :)) Warto było. Poczułam Wasze uściski realnie :)
OdpowiedzUsuńA czego to ja miałam się bać? Że mnie nawiedzicie? Ależ proszę bardzo :))
NO dzie, Lidka, ja bym się bała niedźwiedzich uścisków!
UsuńDobry wieczór Kurki. Przeżyłam, chociaż wnuczka trochę zaborcza jest, ale dałyśmy radę, nawet z przejażdżką tramwajem bez klimatyzacji. Chmur się trochę pojawiło po południu, ale 31 w cieniu było. Wiaterek pomógł i jakoś dycham.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru życzę.
Cześć kury, o jakichś upałach mi tu gadają a u mnie nic a nic. Do południa było ładnie i ciepło ale bez szału a potem naprawdę solidna burza z gradem, po której się ochłodziło. I o żadnych upałach mowy nie ma.
OdpowiedzUsuńHanuś, pięknych masz gości, ślimaczek mnie zauroczył. Piesek prześmiesznie wygląda taki ogolony. I coś lisiego ma w pyszczku. Twoje gumno to taki mały raj...
Ech, Mika, powoli raj się rozmywa (nomen omen) w suszy:(((
OdpowiedzUsuńO,jest Mika!:)) Widać,że Kury trzymały kciuki b.solidnie,skoro i dzisiejsza pogoda pozwoliła Tobie odpocząć po K.Wszyscy i wszystko Ci sprzyja,niech tak trwa.Pozdrowionka serdeczne:)
OdpowiedzUsuńKsanthippe, buziaki wielkie!
Usuń